PRZEWODNIK NIE TYLKO TURYSTYCZNY

Stary Chwalim Dzisiaj chcemy Państwa zabrać do miejsca szczególnego na naszej mapie podróżowania po Polsce. Do Starego Chwalimia dojedziemy kierując się z Piły na Szczecinek, ze Szczecinka na Połczyn Zdrój. Po drodze będziemy przejeżdżać przez Barwice, to tam musimy skręcić na Bobolice i po przejechaniu kilku kilometrów dojedziemy do przepięknie położonej na pojezierzu drawskim wsi – Stary Chwalim. To miejsce szczególne, pokazuje jak po dotkliwej tragedii można podnieść się i dzięki Bogu dokonać wielkich rzeczy. W nocy z 6 na 7 stycznia 1998r. miało miejsce zdarzenie, które przejdzie do historii wsi jako najtragiczniejsze od momentu jej istnienia. W tamtym czasie w okolicach Starego Chwalimia miały miejsce zdarzenia nie wyjaśnione, ale przez mieszkańców uznawane, że nie są dziełem przypadków. W krótkim czasie doszło do kilku pożarów, które zniszczyły wiele zabudowań wiejskich. Wielkie nieszczęście dotknęło kilku gospodarzy. Na wieś padł strach i przerażenie, pojawiły się pytania – kto następny? Policja nie mogła ustalić i złapać sprawców tych nieszczęść. W nocy z 6 na 7 stycznia 1998r. potężne płomienie ognia postawiły całą wieś na nogi. Syreny pojazdów Straży Pożarnej, lament i płacz mieszkańców mieszały się z trzaskiem kilku metrowych płomieni – to palił się kościół. Z narażeniem życia strażacy wynieśli taberna kulum. Mimo wielkiego poświęcenia przy gaszeniu ognia, świątynia spłonęła prawie doszczętnie, pozostały tylko ściany i fundamenty. Po tej tragedii udało się ustalić przyczyny pożaru. Było to podpalenie, a jego sprawcami byli strażacy z OSP, którzy później brali udział w gaszeniu. Jak nisko musi upaść człowiek, aby dokonać takiego czynu? Kościół w Starym Chwalimiu, dzięki pomocy i ofiarności wielu ludzi, a przede wszystkim dzięki księżom proboszczom Tadeuszowi Kaczmarkowi i Zbigniewowi WitkaJeżewskiemu odbudowano i jest świadectwem cierpienia, ale i również symbolem miłości do Boga, która przezwycięży wszelkie trudności, jeżeli tylko człowiek chce.

Kościół p.w. św. Judy Tadeusza w Starym Chwalimiu.

Kościółek w Starym Chwalimiu widziany nocą.

Ołtarz główny w kościele p.w. św. Judy Tadeusza w Starym Chwalimiu.

Wnętrze w kościele p.w. św. Judy Tadeusza w Starym Chwalimiu.

Kilka słów o św. Judzie Tadeuszu

Św. Juda Tadeusz W spisach Apostołów wymieniany jest na bardzo odległym miejscu. Znamy go jako Judę Tadeusza. Tadeusz znaczy „odważny”, „mężny”. Był bratem Jakuba Młodszego (Mt 13,55), dlatego bywa nazywany Judą Jakubowym. Św. Atanazy i św. Augustyn przypisywali mu autorstwo Listu Judy, który kończy się następująco: „Wy zaś, umiłowani, przypomnijcie sobie te słowa, które były zapowiedziane przez apostołów Pana naszego Jezusa Chrystusa, gdy mówili do was, że w ostatnich czasach pojawią się szydercy którzy będą postępowali według własnych pożądliwości. Oni to powodują podziały, a sami są cieleśni i Ducha nie mają. Wy zaś, umiłowani, budując samych siebie, na fundamencie waszej najświętszej wiary, w Duchu Świętym się módlcie i w miłości Bożej strzeżcie samych siebie, oczekując miłosierdzia Pana naszego Jezusa Chrystusa, które wiedzie ku życiu wiecznemu.” Legenda mówi, że po Wniebowstąpieniu Pańskim św. Tomasz wysłał Judę do Abgara. W niektórych pismach apokryficznych można przeczytać, że św. Juda Tadeusz był tym apostołem, który przekazał płótna grobowe Jezusa (Całun Turyński) królowi Abgarowi w Edessie. Dlatego czasami na wizerunkach trzyma on w ręce lub ma zawieszony na szyi mały portret Jezusa. Juda podobno głosił Ewangelię w Mezopotamii i w Poncie. Następnie razem ze św. Szymonem Gorliwym udał się do Persji, gdzie zmagali się z czarnoksiężnikami. Tam też Juda Tadeusz, razem ze swym towarzyszem, zginął męczeńską śmiercią. Według różnych tradycji został zabity maczugą lub ścięty toporem. Jego grób znajduje się w bazylice św. Piotra w Rzymie. Od wieków Juda Tadeusz jest patronem w sytuacjach trudnych i beznadziejnych. (www.wiara.pl)

Chór w kościele p.w. św. Judy Tadeusza w Starym Chwalimiu.

Wnętrze w kościele p.w. św. Judy Tadeusza w Starym Chwalimiu.

Kilka słów o Kościele - Domie Bożym „Mój dom ma być domem modlitwy” (Mt 21,13) – tak Pan Jezus nazwał świątynię w Jerozolimie. W każdym zatem kościele ludzie wierzący spotykają się z Bogiem na modlitwie i wspólnie uczestniczą w Eucharystii oraz przyjmują inne sakramenty, będące źródłem łask Bożych. Budowniczowie kościołów starają się, aby były one piękniejsze od siedzib ludzkich. Wysoka wieża kościelna, zwieńczona krzyżem, kieruje oczy ludzkie na ten znak zbawienia. Wnętrze domu Bożego, jest urządzone z myślą, aby pomóc wchodzącym do niego w modlitwie i skupieniu myśli na obecność Boga. Całość wnętrza kościoła można podzielić na trzy główne części: miejsce dla ołtarza i kapłanów tzw. prezbiterium, miejsce dla ludu Bożego czyli nawa, przedsionek kościoła zwany kruchtą. Obok prezbiterium znajduje się zakrystia. Do boków naw przylegają często kaplice, a nad wejściem do nawy głównej umieszczony jest balkon, zwany chórem muzycznym, gdzie mieszczą się organy i występują chór i zespoły muzyczne lub soliści. Prezbiterium ( z łac. presbyterium = część kościoła przeznaczona dla prezbiterów czyli kapłanów) – jest to część kościoła przeznaczona w zasadzie dla duchowieństwa. Stanowi ona jakby przedłużenie nawy głównej. Tu znajduje się ołtarz oraz miejsce odczytywania słowa Bożego – ambona. W dawnych kościołach przy ścianach prezbiterium ustawione były piekne, rzeźbione stalle, czyli ławy z oparciami dla duchownych, którzy uczestniczyli w liturgii. W kościołach zakonnych stalle przeznaczone były dla wspólnoty zakonnej. Nawa ( z łac. navis = okręt) – nawiązuje do łodzi św. Piotra, stanowiącej obraz całego Kościoła – ludu Bożego. Jest to środkowa część kościoła łącząca przedsionek z prezbiterium. Nawa w zasadzie przeznaczona jest dla wiernych, dzisiaj ten podział nie jest przestrzegany, ma to miejsce tylko podczas uroczystych nabożeństw, w których bierze udział duża liczba duchowieństwa lub w klasztorach. Kruchta (przedsionek) od średniowiecznej nazwy krupta stanowi czasem osobną, małą budowlę przylegającą do kościoła, częściej oddzielony od kościoła drzwiami. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa był on duży, gdyż w czasie Mszy św. modlili się w nim ludzie przygotowujący się do chrztu św. jak również pokutnicy, czyli ludzie, którzy ze względu na wielkie winy mieli zakazany przez jakiś czas wstęp do kościoła. I dzisiaj często widzimy jak młodzi ludzie stoją podczas Mszy św. w przedsionku. To zły zwyczaj, bo przecież Bóg czeka na nich i ich potrzebuje. Rodzice pomóżcie swoim dzieciom przezwyciężyć ten lęk, a może obojętność, bo miejsce waszych dzieci jest blisko Pana Jezusa. Ołtarz ( z łac. altare = miejsce składania ofiar ). Pierwszym chrześcijanom za ołtarz służyły stoły w domu. W okresie od IV do XVII w. nad ołtarzem budowano baldachim. Ta mała budowla miała przypomnieć grób Chrystusa w Jerozolimie. Od X w. budowano w kościołach więcej ołtarzy. Był więc ołtarz główny i ołtarze boczne w kaplicach lub przy filarach. Od XI w. ołtarz główny otrzymał tzw. nastawę, czyli bogato zdobione tło, składające się z trzech części: stałej środkowej i dwóch bocznych ruchomych zwane tryptykiem.

Przykładem może być ołtarz Wita Stwosza w kościele Mariackim w Krakowie, najwspanialszy zabytek sztuki sakralnej tego okresu w Polsce. Obecnie, po reformie Soboru Watykańskiego II ołtarz znowu wraca do swojej pierwotnej formy stołu. Podyktowane to jest potrzebą przybliżenia ofiary Mszy św. wiernym. Tabernakulum (z łac. tabernaculum = namiot, przybytek, świątynia ) – to miejsce przechowywania Najświętszego Sakramentu w kościele. Nie było znane pierwszym chrześcijanom, którzy spożywali Eucharystię w czasie uczestniczenia w niej, pozostałą część konsekrowanego chleba zanosili chorym lub zabierali do domów i spożywali wciągu tygodnia, na „łamaniu chleba” spotykali się bowiem jedynie w niedzielę. Obecnie, gdy ołtarze są wolnostojące, tabernakulum umieszczane jest na osobnych podstawach, w pobliżu głównego ołtarza. Na drzwiczkach tabernakulum umieszcza się znak IHS, rybę, kosz z chlebem lub pelikana karmiącego swoje małe własną krwią – to symbol Pana Jezusa cudownie karmiącego wiernych swoim Ciałem i Krwią. Wieczna lampka – pochodzenie jej sięga starożytności, kiedy lampki oliwne służyły do oświetlania domów i kościołów. We wczesnym średniowieczu utrwalił się zwyczaj palenia lampki w dzień i w nocy przed miejscem przechowywania Najświętszego Sakramentu stąd jej nazwa „wieczna”. Wieczna lampka wykonana była dawniej ze srebra, miedzi lub złoconego brązu i posiadała kształt gołębicy, ryby lub ozdobnego kosza. Obecnie w kościołach często stosuje się lampki elektryczne z czerwonego szkła, koloru symbolizującego miłość Boga do ludzi. Pulpit ( z łac. pulpitum = podstawka) - miejsce czytania słowa Bożego oraz głoszenia homilii i kazań, jak również czytania psalmów lub modlitw wiernych. Pulpit w takiej formie zwany jest też ambonką, na ołtarzu znajduje się malutki pulpit - podstawka dla mszału w czasie odprawiania Mszy św. Ambona ( z gr. ambon = podwyższenie ) – jest rodzajem okrągłego lub wielobocznego balkoniku, zamocowanego na ścianie lub filarze kościoła. Przed reformą liturgii ambona taka służyła jako miejsce czytania słowa Bożego oraz głoszenia kazań. Ambony używa się jeszcze w czasie rekolekcji lub wykładów. Chrzcielnica - przeważnie w kształcie kielicha, z drewna, kamienia lub marmuru lub metalu wypełniona woda św. służy do sprawowania chrztu św. Więcej o chrzcielnicy pisaliśmy w Przewodniku nTT w części pt. Margonin i Glesno. Konfesjonał ( z łac. confessio = wyznanie ) w języku staropolskim zwany też spowiednicą. To zazwyczaj drewniany fotel lub krzesło zasłonięte z obydwu stron kratką i opatrzone klęcznikiem, służące kapłanowi do słuchania spowiedzi wiernych. O spowiedzi piszemy w części Przewodnika nTT pt. Morzewo.

Kropielnica – umieszczana zazwyczaj w przedsionku kościoła, to zbiornik na wodę święconą, którą wierni wchodząc do Kościoła kreślą znak krzyża świętego. I tak może warto byłoby powrócić do starej praktyki umieszczania kropielniczki przy wejściu do domu. Nasi przodkowie wychodząc z domu żegnali się wodą święconą tam umieszczoną, aby Opatrzność Boża czuwała nad ich krokami kiedy opuszczali swój bezpieczny dom. Zakrystia ( z łac. sacristia = pomieszczenie do przechowywania naczyń i szat liturgicznych ) – mieści się zazwyczaj w bocznej części kościoła, przylegającej do prezbiterium, blisko ołtarza. Tam kapłan przygotowuje się do odprawiania liturgii. (Bóg Człowiek Świat – Księgarnia św. Jacka)

Kalwaria w Starym Chwalimiu – miejsce modlitwy za profanację miejsc poświęconych Bogu. W każdy pierwszy piątek miesiąca odprawiane jest nabożeństwo do Miłosierdzia Bożego, przepraszające Boga za ten szczególny charakter grzechów jak podpalenia, włamania, kradzieże, niszczenie miejsc świętych.

Zdjęcia stanowią pamiątkę o tragedii, o której trudno zapomnieć.

To miejsce upamiętnia wszystkich ludzi dobrej woli, którzy pomogli odbudować kościół.

„W hołdzie wdzięczności dla wielu ludzi, którzy kierując się ewangeliczną miłością przyczynili się do jego odbudowy. Bogu na chwałę ludziom na pożytek zbawienia” – tak głosi napis na kamieniu pamiątkowym w pobliżu kościoła w Stary Chwalimiu.

Tablica w miejscu uczczenia budowniczych kościoła w Starym Chwalimiu.

Wdzięczni za papieża parafianie wystawili wspaniały pomnik.

W kruchcie kościoła można przypomnieć sobie o tych tragicznych chwilach z 1998r.

Z narażeniem życia podczas szalejącego żywiołu wyniesiono naczynia liturgiczne.

Obraz, który wisi przy prezbiterium w kościele w Starym Chwalimiu, przypomina o tragedii.

Kilka słów o magii zła Przed chwilą włączyłem telewizor: pierwsza wiadomość to relacja na żywo spod domu Jozefa Fritzla z Austrii, kolejna – migawki z katastrofy kolejowej gdzieś na Bliskim Wschodzie. Przesiadłem się do komputera. Na czołówce jednego z portali pierwszy news: zakatowane dziecko, śliczny trzyletni chłopczyk. Ponoć za głośno płakał. Obok relacja z wojny w Iraku i ledwo co przykryte ciało amerykańskiego żołnierza, który zginął od miny - pułapki. Zło, okrucieństwo, krew… Proszę księdza, co się dzieje z naszą kulturą, cywilizacją? Dlaczego dobry news to zły news? Doszło już do tego, że dobro przestało być medialne? Mateusz Spróbujcie Państwo przeskanować kanały telewizyjne wieczorem i znaleźć film, gdzie nie będzie się lała krew. Na pewno będzie to trudne zadanie. Czołówki serwisów informacyjnych - jw. Skandal, afera, wzajemne oskarżenia – im więcej stacja telewizyjna ich zgromadzi, tym ma większą oglądalność. Niedawno podano informację, że za zdjęcie dzieci degenerata Jozefa Fritzla (swoistego bohatera mediów w ostatnich tygodniach) jeden z tabloidów jest gotów zapłacić dwa miliony dolarów. Informacja rozmyła się w drobiazgowych relacjach, bez końca powtarzanych z wypiekami na twarzach przez publicystów i dziennikarzy śledczych, ze szczegółami powracający do tragedii, jaka trwała 24 lata w piwnicy domu w Amstetten. Prawda ta ma też swoje drugie oblicze: narzekamy na taki stan rzeczy, ale następnego dnia żywo komentujemy w pracy, na ulicy wszystkie zasłyszane „rewelacje”, kupujemy w kioskach kolorowe, tanie magazyny, gdzie sensacja goni sensację, a wieczorem zasiadamy przed ekranem wpatrując się w dzielnego policjanta ścigającego psychopatycznego mordercę… Błędne koło. Myślącemu człowiekowi ciśnie się na usta pytanie: skąd ta fascynacja złem? Dlaczego tragedia austriackiej rodziny budzi takie emocje? Dlaczego najlepiej sprzedające się newsy to te, które są „na gorąco” wysyłane z linii frontu? Dlaczego najlepszą oglądalność mają programy goszczące osoby opowiadające bez żenady o swoich dewiacjach, doświadczeniach zła, okrucieństwa, przemocy? Co się stało z naszą kulturą, że niepostrzeżenie miejsce piękna zajęła brzydota, szlachetność została wyparta przez brutalną siłę, a śmierć stała się pożądanym widowiskiem? Żadna to nowość, powie pewnie wielu Czytelników. Już w starożytności bowiem najlepszym antidotum na niezadowolenie plebsu rzymskiego (duszącego się w cuchnących i chorobonośnych slumsach) były igrzyska! Czy zatem mamy do czynienia z odrodzeniem się starej zasady? Czy mechanizm, choć przecież działający w tak różnych realiach i epokach, jest ciągle ten sam? Teolog powiedziałby, że jest to konsekwencja skażenia naszej natury grzechem pierworodnym, przypomniałby prawdę o obecności w świecie osobowego zła, karmiącego się nienawiścią do Boga i człowieka. I będzie miał rację. Ale jest jeszcze coś. Rzymskie igrzyska pozwalały zapomnieć o troskach, oswoić śmierć, zbagatelizować codzienne okrucieństwo, uczynić je normą życia. Tylko że tamtego Rzymu dziś nie ma.

W pewnym momencie historii nie był już zdolny, pomimo dysponowania dalej ogromną armią, stanąć naprzeciw hord odzianych w skóry najeźdźców, pogardliwie zwanych barbarzyńcami, którzy w ruiny obrócili jego świetność. Rzym przegrał już wcześniej, bo upadła moralność. Skoro nie dało jej się odbudować, starano się oswoić to, co niemoralne i okrutne, uczynić normą. I to zabiło wielkie cesarstwo. Nie było już ono zdolne do walki: duch umarł, utopił się z krwawych rzeziach, został strącony ze skały, z której zrzucano niepotrzebne nikomu noworodki. Obawiam się, że dziś obserwujemy, choć w zupełnie innej, bardziej „cywilizowanej”, humanitarnej postaci, powtórkę z historii... Złudzenie Po zamachu terrorystycznym na WTC w USA 11.09.2001 córka znanego kaznodziei protestanckiego Billy’ego Grahama w wywiadzie TV na pytanie: "Jak Bóg mógł pozwolić na coś takiego? " odpowiedziała: "Jestem przekonana, ze Bóg jest do głębi zasmucony z tego powodu, ale od wielu już lat mówimy Mu, żeby wyniósł się z naszych szkół, z konstytucji, z naszych urzędów oraz z naszego życia, a ponieważ jest dżentelmenem, jestem przekonana, że w milczeniu wycofał się.” Wyrzucono Boga z kultury, konstytucji Europy, z ludzkich serc – ale zło pozostało: takie jak dawniej, okrutne i bezwzględne, a teraz jeszcze bardziej zuchwałe, zachęcone do działania przez tych, którzy prawdę o jego istnemu włożyli między bajki. Ponieważ zabrakło zasad, które by przed nim broniły, zaczęto rozpaczliwie wypełnić owo próżnię działaniem, które można by nazwać „oswajaniem” śmierci, medialnymi igrzyskami – relacjami z linii frontów, sal sądowych, transmisji egzekucji skazanych na śmierć morderców, wizji lokalnych z miejsca przestępstwa. Dało to namiastkę poczucia, że nazywając po imieniu okrutne fakty, panujemy nad złem, możemy się mu przeciwstawić łapiąc np. mordercę, zamykając w areszcie pijanego konkubenta, czy wysyłając żołnierzy na front. Ogłasza się sukces! Publiczność się cieszy, klaszcze z zachwytu! Złudzenie, że współczesna kultura panuje nad złem, jest tak realne! Tylko że w którymś momencie kurtyna opada, spektakl się kończy. Trzeba wyłączyć telewizor, wrócić do codzienności, zgasić światło. A wtedy zaczyna szeptać sumienie. Kosmate przerażenie wychodzi z ciemności. Strach przed pustką zajmuje miejsce dotychczasowej pewności. Ale to nic. Aby tylko przetrwać te parę godzin. Jutro pewnie będzie nowy news. Nowa zbrodnia zostanie odkryta. Będzie się o niej pisać w gazetach, zajmie czołówki wiadomości. Gdzieś pijany kierowca wjedzie czekających na autobus ludzi, mąż zarąbie siekierą żonę, a potem sam skoczy z okna, znajdą na śmietniku niemowlę. Będą igrzyska, które ponownie pomogą zapomnieć o bezradności wobec zła, staną się antidotum na samotność we wszechświecie. Nie będzie słychać delikatnego pukania Boga do drzwi sumienia, które choć delikatne, to jednak nie dawało spokoju… Ponieważ lek stosowany ciągle przestaje działać, trzeba zwiększać dawki (więcej okrucieństwa w telewizji! więcej newsów! więcej relacji z miejsca zbrodni! więcej „mocnych” filmów) - albo znaleźć inny „medykament”. Pan Fritzl ze swoją zdegenerowaną przeszłością świetnie „wstrzelił się” w zapotrzebowanie mediów. Orkiestra gra!

Nikt nie pamięta, jak ci, którzy teraz załamują ręce nad całą sytuacją, nie tak dawno jeszcze mówili z pogardą o rodzinie i życiu w ogóle. „Tytanic” tonie. Ale nic to przecież – publika jest zajęta czym innym! Stawianie trudnych pytań jest nie na miejscu. Show must go on! Przewrotna logika? Kpiny z ludzkiej tragedii! Tak. Bo taka jest logika zła. To ono chichocze za zasłonięta kurtyną. Zło potworne, osobowe, bezczelne w swojej pysze i nienawiści do Boga i człowieka. Zachwycone faktem, że dziś włożono prawdę o jego istnemu między bajki. I że ma tak wielkie pole do działania. Tylko nieliczni jednak mają odwagę je zdemaskować. I postawić pytanie o jego naturę. Oto wizja cywilizacji, która odrzuciła Tego, który zwyciężył zło. Pokonał grzech i śmierć. Uczył miłości i przebaczenia. Mówił o konieczności respektowania Bożych praw, o przestrzeganiu przykazań, które zabezpieczą najlepiej ludzką wolność i najlepszym antidotum na zło. Dał każdemu, kto przyjmie prawdę o Nim, siłę do pokonywania wszelkiego zła. Jak długo taki świat przetrwa? Czy czeka nas los Rzymu? Córka Billego Grahama tak zakończyła swoje wystąpienie telewizyjne: „To dziwne, jak prosto jest dla ludzi wyrzucić Boga, a potem dziwić się, dlaczego świat zmierza do piekła. To śmieszne, jak bardzo wierzymy w to, co napisane jest w gazetach, a poddajemy w wątpliwość to, co mówi Pismo Święte. To dziwne, jak bardzo każdy chce iść do nieba, pod warunkiem, że nie będziemy musieli wierzyć, myśleć, mówić ani też czynić czegokolwiek, o czym mówi słowo Boże. To dziwne, jak ktoś może powiedzieć: "Wierzę w Boga", i nadal iść za szatanem, który - tak a propos - również "wierzy" w Boga. To dziwne, jak łatwo osądzamy, ale nie chcemy być osądzeni. To dziwne, jak wiadomości sprośne, bezwstydne, pikantne i wulgarne swobodnie przenoszą się w przestrzeni, lecz publiczna dyskusja o Bogu w szkole i miejscach pracy jest tłumiona. To dziwne, jak ktoś może być zapalony dla Chrystusa w niedzielę, a przez resztę tygodnia jest niewidzialnym chrześcijaninem”. Może to jest właśnie odpowiedź na pytanie Mateusza?... Niewidzialni chrześcijanie nie mają w sobie siły, by nieść dobro, zamknięci, niepewni swojej wiary dają się zepchnąć do katakumb kultury, dają pole do działania złu. Nie potrafimy tak żyć, by pokazać atrakcyjność Ewangelii, dobra, miłości. I dlatego zło wybija się na pierwszy plan. ks.Paweł Siedlanowski

Miejsce modlitwy do Matki Boskiej Fatimskiej przy kościele w Starym Chwalimiu.

NABOŻEŃSTWA W KOŚCIELE PW. ŚW. JUDY TADEUSZA Pierwsza środa miesiąca – Msza Św. za dobrodziejów odbudowy kościoła Pierwszy piątek miesiąca - Modlitwa przebłagalna przy symbolicznej Kalwarii W każdą sobotę przy grocie Matki Bożej – Apel Jasnogórski Msza Św. w niedzielę o 10.00, w dni powszednie o godz. 18.00 Adres Parafii: Parafia rzymskokatolicka pw. Św. Judy Tadeusza w Starym Chwalimiu Tel. 0-94 37 36 77, www.starychwalim.koszalin.opoka.org Dziękujemy p.Damianowi Ostrowskiemu za przesłane zdjęcia i cenne informacje o Starym Chwalimiu.

Opracowali: Longina i Andrzej Rubikowie