Lalki, manekiny w literaturze i tekstach kultury

Marta Kałużna Lalki, manekiny w literaturze i tekstach kultury. Dorastający człowiek potrzebuje różnych bodźców, które są bezcennymi czynnikami kształ...
Author: Laura Morawska
1 downloads 0 Views 82KB Size
Marta Kałużna Lalki, manekiny w literaturze i tekstach kultury. Dorastający człowiek potrzebuje różnych bodźców, które są bezcennymi czynnikami kształtującymi jego osobowość. Te życiowe rekwizyty zmieniają się wraz z wiekiem, doświadczeniem i potrzebami. Kiedy jesteśmy dziećmi, niezbędna okazują się miłość oraz troska rodziców, możliwość słyszenia ich rozmów, kolorowe zabawki – słowem wszystko, co doprowadzi do rozwoju młodego człowieka. Lalki są tak naturalną rzeczą w naszym życiu, że nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, że nie zawsze istniały. Ich obecność przyjmujemy za coś tak pewnego jak to, że od tysięcy lat rodzą się dzieci, mają podobne potrzeby, charaktery i sposób bycia. Uczą się życia poprzez zabawę, do której potrzebują rekwizytów. Niewiele osób wie, że na początku lalki wcale nie służyły zabawie. Wręcz przeciwnie – uosabiały bóstwa. Kościane lub kamienne wizerunki bóstw pojawiły się już trzydzieści tysięcy lat temu. Ludy, które nie czciły przyrody, ale bogów o ludzkim wizerunku, potrzebowały czegoś, co połączyłoby ich z mistycznym światem, dało wyobrażenie formy bogów. Warto też wspomnieć o afrykańskich praktykach związanych z laleczkami voo doo. Antropomorficzne figurki, zawierające włos czy krew osoby, której chciano zaszkodzić, wskazują na to, jak wielką siłę przypisywano człowiekowi i jego symbolowi – lalce. Dopiero później marionetki czy lalki stały się obiektem zainteresowania artystów. Projektowali je najlepsi mistrzowie, niejednokrotnie posiadanie lalki świadczyło o bogactwie oraz wysokim statusie społecznym. Natomiast już w wieku XIX w. zaczęto produkować lalki masowo, nie dbając o ich formę czy jakość wykonania. Obecnie nikt się do nich nie modli, nikt nie traktuje jako wyrazu sztuki. Lalka, zdesakralizowana, pozbawiona wartości, zdegradowana do czegoś, co określamy słowem „towar” ukazuje, jak materialistyczny jest nasz świat. Podobnie w literaturze można dostrzec spotkać opis lalki jako zabawki, obiektu zainteresowania czy przedmiotu analizy, który nierzadko cechuje antropomorfizacja i animacja. Jeśli spojrzeć na tę sprawę z szerszej perspektywy, trzeba dojść do wniosku, że o wiele częściej opisywany jest inny rodzaj marionetki – człowiek. Niejednokrotnie autorów nachodzą rozmaite refleksje na temat roli człowieka w jego własnym życiu. Niektórzy są zdania, że jest bezwolną kukłą w rękach Siły Wyższej, a inni uważają go za kowala własnego losu, mężnie stawiającego czoła wszelkim przeciwnościom. Częściej człowiek ukazywany jest jak kukła, którą przy pomocy cienkich sznurków Mistrz Teatru wprawia w ruch delikatnie, z wielką precyzją, 1

ale jednak stanowczo, bez możliwości sprzeciwu czy okazania wątpliwości. Aktor w wielkim teatrze świata jest świadomy roli, jaką przyszło mu odgrywać. Zasadnicze pytanie brzmi: czy ludzie zgodzili się brać udział w tym przedstawieniu i czy mogą zrezygnować z roli? Myślę, że człowiek jest skazany na porażkę. Wybór, przed jakim stoimy, jest jedynie iluzją prawdziwej wolności. Jesteśmy marionetkami w rękach Lalkarza-Rzemieślnika bądź naszym losem kieruje Właściciel sceny na której występujemy. Nasze pragnienie gry w tym przedstawieniu albo buntowanie się przeciwko konieczności – to wszystko zapewne jest zapisane w Wielkim Scenariuszu, do którego nie mamy żadnego dostępu. Już w antyku zauważono, że człowiek jest bezbronny wobec Losu czy też woli Lalkarza, choć można powiązać obie te rzeczy. Bardzo dobrym przykładem bezsilności człowieka może być tragedia pt. Król Edyp z V w. p.n.e. Tytułową postać cechuje tragizm. Edyp okazuje się synem własnej żony, mordercą ojca, bratem spłodzonych przez siebie dzieci. Niby jest wybawcą Teb, a jednocześnie przyczynia się klęski miasta i rodu. Warto zapytać, czy władca Teb miał jakąkolwiek możliwość ucieczki przed Losem, czy ręka Lalkarza, scharakteryzowanego w stasimonie II, ominęłaby go, gdyby coś uczynił. Wydaje się, że owszem, człowiek robi w życiu to, co chce, ale mimo wszystko jego czyny prowadzą do sytuacji zamieszczonych w boskim scenariuszu. Nieważne, czy tego chcemy, czy nie, stoimy przed niezwykle trudnym wyborem i niemal zawsze pozostajemy w tragicznym konflikcie z Losem. Działanie na przekór zapisanym wydarzeniom i tak było od dawna przewidziane, zatem jedyną rzeczą, jaka nam pozostaje, jest przyjmowanie coraz to nowych masek z godnością oraz ogrywanie danych nam ról dumnie i bezbłędnie, gdyż „życie nasze to cień cienia” – jak mówi chór w stasimonie IV, zaledwie nieudolne wypełnianie boskiego planu. W Królu Edypie człowiek plącze się we własnych sznurkach, próbując je zerwać (nieudana próba ucieczki od przeznaczenia, prowadząca do wypełnienia się przepowiedni) potyka się o nie (perypetia) i upada (katastrofa) podczas przedstawienia. Także we fraszce O żywocie ludzkim Jana Kochanowskiego wyłania się koncepcja ludzkiego żywota, które jest z góry zaplanowane, a człowiek nie może nic zmienić. Podmiot liryczny wskazuje, że wszystko, co otrzymamy od Wielkiego Reżysera, w ostateczności przeminie. Ludzkie starania, prośby i marzenia nie zmienią roli, do jakiej jesteśmy powołani. Kochanowski także ukazuje, że sznurki, niewolące ludzi-marionetki, są trwałe i zniszczalne. Ostatnie dwa wersy owej fraszki: „Naśmiawszy się nam i naszym porządkom Wemkną nas w mieszek, jako czynią łątkom”1 1

J. Kochanowski, O żywocie ludzkim, [w:] tenże, Fraszki, Warszawa 2004, s. 5.

2

po raz kolejny podkreślają marność i bezsilność, a także uwypuklają motyw theatrum mundi. Człowiek, porównany do teatralnej lalki, tuż po odegraniu przeznaczonej dlań roli, zostaje schowany do worka, wraz z innymi, bezużytecznymi rekwizytami. Uprzedmiotowiony, traci swą ludzką tożsamość. Druga fraszka Jana Kochanowskiego o tym samym tytule, która zaczyna się od słów: „Wieczna Myśli, któraś jest dalej niż od wieka”, także podejmuje tematykę życia ludzkiego. Podmiot liryczny jest świadomy swojej pozycji w świecie, posiada dużą wiedzę i śmiało formułuje tezy. Przedstawia Boga-Reżysera jako postać, która przygląda się światu, ludzkiemu życiu, jego tragediom i radościom. Śmieszy Go walka, jaką toczą między sobą ludzie o ulotne dobra materialne: „Więc temu rękaw urwą, a ten czapkę straci Drugi tej krotochwile i włosy przepłaci”2. Podmiot uważa życie za rodzaj ruletki, gdyż człowiek cały czas jest zagrożony przez nieprzewidywalność i niespodzianki Losu. Widać, że osoba mówiąca, poprzez swoją świadomość, wyróżnia się z tłumu. W końcowej części tekstu prosi Boga, aby Ten znalazł dla wybrańca jakieś miejsce poza ziemią, poza sceną życia, aby u boku Wielkiego Reżysera mógł obserwować ten swoisty teatr lalek. Jest zaintrygowany potencjalnym życiem, które tkwi w lalce, stara się dociec źródła boskiej kreacji oraz odnaleźć w sobie moc twórczą, jaką – zdaje mu się – posiada, co można potraktować jako kompleks boga. Jean Paul Sartre, w książce Egzystencjalizm jest humanizmem napisał: „Człowiek to byt, który aspiruje do bycia Bogiem. Być człowiekiem to dążyć do bycia Bogiem, albo jeśli kto woli, człowiek w sposób fundamentalny pragnie bycia Bogiem”. Człowiek Kochanowskiego pragnie obserwować i w efekcie opanować umiejętność tworzenia. Sam otrzymawszy życie, chce umieć je przekazywać wolą swej mocy, panować nad wykreowanym tworem, zrozumieć, czym jest pełnia władzy nad życiem i śmiercią. Warto, by pamiętał również o odpowiedzialności, jaką niesie ze sobą pełnienie roli stwórcy. Pytania ontologiczne Kochanowski stawia także w utworze „Człowiek boże igrzysko”. Filozoficzna fraszka ukazuje ludzi jako stworzenia pyszne, dumne i egoistyczne. Uważają, że świat stworzony przez Boga jest tylko dla nich, co więcej – mogą dorównać Wszechmocnemu. Poprzez swoje czyny doprowadzili do tego, że Bóg nie patrzy już na nich przychylnym okiem. Zapomnieli, że życie na ziemi jest krótkie i ulotne, a Pan nieskończony oraz 2

Tamże, s. 48.

3

wszechwładny. Ta lekko autoironiczna fraszka, mająca na celu krytykę ludzkich zachowań, ukazuje Boga nie tylko jako Reżysera, ale przede wszystkim Widza. Już w pierwszych dwóch wersach podmiot nazywa człowieka „bożym igrzyskiem”, a w ostatnim używa określenia „błazen”, jakby obserwowanie nieudolnych poczynań kukiełek bawiło Obserwatora. Nieporadne, bo niedoskonałe, stworzone tylko „na podobieństwo” Boga marionetki pozostają we władaniu Lalkarza. W twórczości Kochanowskiego można wyróżnić dwie teologiczne koncepcje dotyczące Stwórcy. Deizm opisuje Boga jako cichego Obserwatora, który nie ingeruje w ludzkie życie, prowidencjalizm zaś zakłada, że Bóg jest Reżyserem, który decyduje o naszym losie. Można także zauważyć, że Jan Kochanowski niejako podzielił ludzi na dwie kategorie: tych, którzy orientują się w teatrze życia, zdają sobie sprawę, że są jedynie marionetkami w rękach Boga i nie mogą uciec przed Losem oraz na nieświadome pionki, kukły, które żyją w przekonaniu, że decydują o sobie, swoim losie i wyborach. Oczywiście, renesansowy poeta siebie zalicza do pierwszej kategorii ludzi i zdaje się znosić swój los z godnością, ale też często ma pretensje do Stwórcy za cierpienia, które go spotkały – znalazło to odzwierciedlenie w utworach. Wczesny etap twórczości Kochanowskiego to przede wszystkim pieśni oraz żartobliwe fraszki, opiewające życie, Boga oraz miłość. W późniejszym czasie, gdy dotknęła go niewyobrażalnie wielka tragedia, jaką była śmierć córki Urszuli, w Kochanowskim zaszła wewnętrzna przemiana. Dziedziczka spuścizny, genialną mała dziewczynka, w której upatrywał godnej następczyni Safony, nagle zmarła. Wtedy też zaczął wątpić w Boga, najpierw Jego intencje, dobroć, a później nawet w Jego istnienie. Podobną próbę wiary ukazuje biblijna historia Hioba, człowieka bogobojnego, poczciwego i wierzącego, który stał się przedmiotem zakładu między Bogiem a Szatanem. Jego wiara nie ugięła się po utracie majątku, rodziny ani po tym, jak zachorował na trąd. Zastanawiający jest fakt, czy Bóg dla każdego z nas ma przygotowane przykre życiowe niespodzianki oraz czy często ludzie stają się przedmiotami podobnych zakładów. Ile razy jesteśmy szarpani raz przez Boga, raz przez Szatana i nie potrafimy osiągnąć w życiu harmonii. A może Bóg przez przypadek wypuszcza z rąk sznurki człowieka i wtedy do naszego życia wkrada się chaos? William Szekspir, genialny innowator dramatu, jeden z najbardziej rozpoznawanych twórców renesansowych, także poruszył w swoich utworach kwestię władzy człowieka nad własnym losem. Tragik wszech czasów był także niezwykle uważnym obserwatorem otaczającego go świata, a swoje refleksje i wnioski, jakie z nich płynęły, przedstawiał w swoich utworach. Dla przykładu, wydany na początku XVII wieku Makbet opowiada historię tana Glamis, który zasłynął w walce z Norwegami. Dobry żołnierz, niezastąpiony 4

strateg, a przede wszystkim oddany wasal króla zostaje wplątany w tragiczne dlań koleje losu, a jego życie ulega diametralnej zmianie. Wracając z pola walki do zamku, napotyka trzy wiedźmy, które wypowiadają niezrozumiałe dla niego przepowiednie. Ze słów czarownic wynika, że stanie się tanem Kawdoru oraz królem. Jego przyjaciela i towarzysza w walce, Banka nazwały ojcem przyszłych królów. Od wróżb zaczyna się szaleństwo związane z losem Makbeta. Kiedy bohater uwierzył w przepowiednię wiedźm, skazał się na klęskę. Stał się marionetką, która w bezmyślnym ferworze biegała po scenie, wierząc, że nie ma wyjścia, świadomie odrzucając inne ewentualności. Można snuć przypuszczenia na temat różnych możliwych dróg, jakimi potoczyłoby się jego życie, gdyby sam nie zadecydował o przeznaczeniu, wybierając wersję określoną przez czarownice. Jedno jest pewne – autosugestia oraz chorobliwie ambitna Lady Makbet przyczyniły się do jego klęski. Niedługo przed śmiercią z ust Makbeta padły słowa: „Życie jest tylko przechodnim półcieniem, Nędznym aktorem, który swoją rolę Przez parę godzin wygrawszy na scenie W nicość przepada – powieścią idioty, głośną, wrzaskliwą, a nic nie znaczącą”3. Szekspir doszedł do podobnego wniosku, co inni wymienieni przeze mnie autorzy: życie człowieka, nie dość, że nie jest w pełni przez niego kontrolowane, to jeszcze w obliczu czasu nic nie znaczy. Tylko najwybitniejsze jednostki, czyli lalki o nieprzeciętnej roli, urodzie bądź talencie przejdą do historii jako wzór dla następnych pokoleń, inni pozostaną niezauważeni, gdyż „świat jest teatrem, kukiełkami ludzie, które kolejno wchodzą i znikają” – można by sparafrazować słowa Szekspira. Życie jest jak spektakl. Rodząc się, wchodzimy na scenę jak nieprzygotowani aktorzy i z całych sił staramy się wypaść jak najlepiej. Nie możemy przecież przerwać roli albo zagrać dubel. powiedzieć: zagrajmy od początku. Nikt z nas nie chce zmarnować okazji i zejść ze sceny z poczuciem wstydu. Dlatego też rola lalki, narzucona nam przez Boga, powinna zostać spełniona jak najlepiej, tak, aby pozostać w zgodzie z sobą samym, a także by na starość nie mieć wyrzutów sumienia. Pytania o spełniane przez człowieka role stawia również Bolesław Prus w Lalce. Na początku powieści Rzecki nakręca mechaniczne zabawki, rzuca je przed siebie i po chwili zadumy mówi: 3

Wiliam Szekspir, Makbet, Kraków 2008, s. 100.

5

„Marionetki!… Wszystko marionetki!… Zdaje im się, że robią, co chcą, a robią tylko, co im każe sprężyna, tak ślepa jak one…”4 Rzecki jawi się w utworze Prusa jako subiektywny komentator, który nie bierze udziału w głównych wydarzeniach, ale ocenia je, podpierając się życiowym doświadczeniem. Jako romantyk, naznaczony piętnem samotności i niezrozumienia, jest bardzo krytycznie nastawiony do świata, dlatego też w jego pamiętniku często pojawiają się słowa niemalże uwłaczające życiu, jak na przykład: „Głupie życie!... Po ziemi gonimy marę, którą każdy nosi we własnym sercu, dopiero gdy stamtąd ucieknie, poznajemy, że to był obłęd (…)”5. Po klęsce powstania na Węgrzech, w którym brał udział, życiowa idea, jaką mu zaszczepiono, umarła. Postawa romantyka, promującego hasła wolności i równości przyczyniła się do jego klęski. Życiowe niepowodzenie, monotonna praca w sklepie Mincla, a później Wokulskiego, zmieniły go wewnętrznie. Wszystkie życiowe doświadczenia doprowadziły do tego, że Rzecki stał się genialnym obserwatorem otoczenia. Potrafił również krytycznie ocenić sposób życia wyższych sfer. Dostrzega na przykład sztuczność arystokratycznej kukły – Izabeli Łęckiej, która żyje w wykreowanym przez siebie, nadludzkim i nadnaturalnym świecie. Bela sama zachowuje się jak tytułowa lalka, obdarzona jest również sugestywnym nazwiskiem: Łęcka (od staropolskiego „łątka”, czyli lalka). Nie umie prawdziwie kochać, śni o marmurowym Apollinie i życiu jak z bajki, pospolite zajęcia czy pracę uważa za dopust boży. Jej oziębłość oraz poza są efektem zarówno wychowania wśród arystokracji, jak też własnego świadomego wyboru. Ta „bogini uwięziona w formy cielesne”6 gardzi namiętnościami przeciętnych – w jej mniemaniu – ludzi. Jak Lalkarz Izabela bawi się Wokulskim, bez zawahania wydaje kupcowi polecenia, ignorując jego przyziemną miłość. Z drugiej strony sama jest kukłą, za której sznurki pociągają przedstawiciele arystokracji, determinujący każde poczynanie młodej kobiety. O ile Wokulskiemu udaje się ostatecznie zerwać krępujące go więzy, Izabela nie jest w stanie uwolnić się od konwenansów, zasad wyższych sfer oraz pustki emocjonalnej, co pozwoliłoby jej zacząć żyć. Ostatecznie nie potrafi odnaleźć się wśród ludzi i dlatego wybiera życie w klasztorze. Wnikliwy obserwator Ignacy Rzecki zdawał sobie sprawę, w jak beznadziejnym położeniu jest człowiek. Czasem siadywał w swoim pokoju i odtwarzał ten sam rytuał od wielu lat – wyciągał swoje zabawki, nakręcał je 4

B. Prus, Lalka, t. 1, Warszawa 2000, s. 34. Tamże, s. 86. 6 Tamże, s. 122. 5

6

i mawiał: „— Hi! hi! hi! dokąd wy jedziecie, podróżni?… Dlaczego narażasz kark, akrobato?… Co wam po uściskach, tancerze?… Wykręcą się sprężyny i pójdziecie na powrót do szafy. Głupstwo, wszystko głupstwo!… a wam, gdybyście myśleli, mogłoby się zdawać, że to jest coś wielkiego!… (...) Głupstwo handel… głupstwo polityka… głupstwo podróż do Turcji… głupstwo całe życie, którego początku nie pamiętamy, a końca nie znamy… Gdzież prawda?…”7 Retoryczne pytania stawiane bezwolnym i niemym lalkom-ludziom wskazują, że Rzecki uważał cały świat za teatr z udziałem beznadziejnych marionetek. Zdawał sobie sprawę z tego, że człowiek nie decyduje o sobie, jest nikim w porównaniu z włodarzem życia i śmierci – Demiurgiem? Bogiem? Fatum? Ostateczne rozczarowanie Wokulskim oraz utrata posady w sklepie przyjaciela doprowadziły starego subiekta do śmierci i potwierdziły jego pesymistyczną teorię. Powieść Bolesława Prusa dowodzi, że pojawiające się w literaturze lalki zazwyczaj są jedynie symbolem nas samych, swoistą projekcją ludzkiego życia. Można je traktować jako element pozwalający zrozumieć mechanizm działania świata oraz położenie i rolę człowieka w dziejach. Dlatego dwukrotnie powtórzony motyw zabawy Rzeckiego był niczym innym, jak tylko rozpaczliwą próbą rozwikłania prawdopodobnie jednej z największych zagadek nękających ludzkość już od zarania dziejów – pytania o Wielkiego Lalkarza czy Wielkiego Scenarzystę. Człowiek, według Pascala jedyna trzcina myśląca w przyrodzie, wciąż stawia sobie pytania: Czym jestem? Co powinienem robić? W co mogę wierzyć? Czego mogę się spodziewać? Theatrum mundi to odbicie świata, opis osobliwości, jakie dane nam jest po drodze spotkać, to element teatru ludzkiego życia – theatrum vitae. Jak napisał w swoim wierszu Koniec przedstawienia hiszpański poeta, Abel Murcia: „Obsada jest niejasna, akcja nie dość szybka. Nie jest to chyba spektakl, co daje gwarancję utrzymania się przez dłuższy czas na afiszu”. Jeżeli nie potrafimy zmienić tego, co nam zapisane, jaki wówczas sens ma nasze życie? Czy jesteśmy tylko zabawkami, których koleje losu lubi obserwować Demiurg, tak jak Rzecki w Lalce B. Prusa? A może LalkarzStwórca to miłośnik teatru, który od wieków dopracowuje swój spektakl? 7

Tamże, s. 26.

7

Jeżeli nie, to kim jesteśmy i jaki jest sens naszego życia? Próby odpowiedzi na te pytania podjęła się także Wisława Szymborska w swoim utworze pt. Życie na poczekaniu: „Życie na poczekaniu. Przedstawienie bez próby. Ciało bez przymiarki. Głowa bez namysłu. Nie znam roli, którą gram. Wiem tylko, że jest moja, niewymienna. O czym jest sztuka, zgadywać muszę wprost na scenie. (...) Och, nie mam wątpliwości, że to premiera. I cokolwiek uczynię, zamieni się na zawsze w to, co uczyniłam”. Poetka w przytoczonym fragmencie podkreśla, że nikt nigdy nie powiedział człowiekowi, co ma robić w życiu. Wachlarz wzorców zachowań, znajomość etykiety, stos podręczników do savoir-vivre'u – owszem, zasady wiele osób przyswoiło, a i pozostali mogą je opanować, ale jest to jedynie rodzaj życiowych didaskaliów. A gdzie w tym wszystkim opis zdarzeń, przesłanie, jakie ze sobą niesie nasze przedstawienie? Człowiek to: lalka, marionetka, aktor, boże igrzysko, rozdział opowieści idioty, obiekt manipulacji, pyszałek. Wszystkie te określenia, które pojawiły się w omówionych przeze mnie tekstach, podkreślają ludzką słabość, wady, możliwości i rolę, jaką każdy pełni na świecie. Należy jednak postawić sobie pytanie: co powinniśmy robić: próbować się buntować, szukać ucieczki przed tym, co ma się stać, czy też zapomnieć, że czuwa nad nami Lalkarz i korzystać z zasady carpe diem? Platon pisał, że życie niekontrolowane jest bezwartościowe. Czym bowiem jest życie? Ze słownikowej definicji wynika, że jest to „stan organizmu polegający na nieprzerwanym ciągu procesów umożliwiających reagowanie na bodźce i zwykle poruszanie się oraz odżywianie, wzrastanie i rozmnażanie”. Owszem, zgadzam się, że tak może wyglądać życie, ale zwierząt albo innych organizmów. Człowiek wyróżnia się spośród tworów matki natury swoją niepokorną naturą, lotną myślą, nieprzewidywalnością czynów, artyzmem i – przede wszystkim – mocą kreacji, które doprowadziły ludzkość do miejsca, w którym obecnie się znajduje. „Bo czymże się różni człowiek od zwierzęcia? Człowiek wie, że jest małpą Boga, a zwierzę nie” – 8

zaznaczał Stanisław Przybyszewski (W Malstromie IV). Podkreślił, że człowiek przede wszystkim jest świadomy swojej egzystencji. Może i jest marionetką w rękach Stwórcy, ale jednak, zakleszczony w poczynaniach Losu, nierzadko próbuje się mu przeciwstawić. Warto zastanowić się, jaki sens miałby świat, gdyby nie było na nim ludzi. Czym byłaby ziemia i jej cuda, gdyby nie człowiek – według Protagorasa z Abdery miara wszechrzeczy, która może docenić świat i opiewać jego uroki w dziełach. Czymże byłby teatr lalkowy bez głównych aktorów, czyli ludzi-lalek? Pustą sceną, być może z piękną scenografią i fachowym oświetleniem, lecz mimo wszystko nudną i bez życia. Nawet jeśli „człowiek we własnym życiu gra zaledwie mały epizod” – jak twierdzi Stanisław Jerzy Lec (Myśli nie uczesane), bez nas, ludzi, nigdy nie powstałby ani jeden akt sztuki życia. Aby stworzyć dobre dzieło, potrzeba szczerych aktorów, umiejętnie poruszających się po scenie. Gdy zaś przyjąć, że ciąży nad nami Fatum bądź naszymi poczynaniami kieruje Demiurg, wtedy można wysnuć wniosek, że dopiero harmonijne połączenie: dopracowanego scenariusza, pracy wybitnego Reżysera oraz aktorów pełnych werwy i emocji, którzy na dodatek są szczerzy w swoich gestach – sprawi, że cała sztuka okaże się majstersztykiem. Podsumowując, na podstawie przytoczonych przeze mnie tekstów literatury można wysnuć wniosek, że każdy człowiek czasem zastanawia się nad swoim losem. Często złorzeczymy na Siłę Wyższą, bo akurat na nas spadło jakieś nieszczęście. Każdy ma czasem wrażenie, że to, co go spotyka, jest jakby z góry ustalone, bo przypadki są przypadkami tylko dla ignorantów. Ci, rozgoryczeni i niepewni własnych poczynań, w ostatecznej ocenie aktorów wypadają najgorzej. Bolesław Prus na zakończenie Pamiętnika starego subiekta napisał: „Czy naprawdę jest jaki plan, wedle którego cała ludzkość posuwa się ku lepszemu: czy też wszystko jest dziełem przypadku, a ludzkość czy nie idzie tam, gdzie ją popchnie większa siła?”8 Pisarz trafił w samo sedno. Tyle jest spraw, ideałów za którymi można podążać, skąd więc mamy wiedzieć, czy naprawdę nasz los jest gdzieś zapisany? Wydaje mi się, że żaden aktor nie chciałby grać sztuki, nad którą nie czuwałby reżyser. Ludzie od zawsze obawiali się, że są zdani na samych siebie, że nie ma niczego ponad nimi, dlatego też pojawił się motyw teatru świata. Łatwiej żyć z myślą, że ktoś obserwuje nasze poczynania i prowadzi przez życiowy scenariusz, niż przyjąć tezę o nieznośnej samotności człowieka we wszechświecie. Każdy z nas jest inny i po analizie przedstawionych przeze mnie 8

B. Prus, Lalka…, t. 2, s. 184.

9

utworów dojdzie do odmiennych wniosków. Niektórzy zbagatelizują fakt, że być może są kontrolowani, a inni będą próbowali dociec, czy tak naprawdę jest i czy można uciec przed ograniczeniami. Osobiście wolę wierzyć w dewizę Karla Krausa: „Potrzebowałem całego życia, by zrozumieć, że nie muszę wszystkiego rozumieć”. LITERATURA: 1. J. Pelc, Jan Kochanowski. Fraszki, wyd. Olineum, Wrocław 2008. 2. M. Romankówna, „Lalka” Bolesława Prusa, PZWS, Warszawa 1960. 3. hasło: lalka, marionetka, kukiełka w: E. Białek, D. Lech, A. Popławska, Słownik symboli, Wyd. Greg, Warszawa 2005.

10