Smakowite opisy w literaturze

Smakowite opisy w literaturze Panie starsze już wcześniej wstawszy piły kawę, Teraz drugą dla siebie robiły potrawę: Z gorącego, śmietaną bielonego ...
3 downloads 3 Views 893KB Size
Smakowite opisy w literaturze

Panie starsze już wcześniej wstawszy piły kawę, Teraz drugą dla siebie robiły potrawę: Z gorącego, śmietaną bielonego piwa, W którym twaróg gruzłami posiekany pływa. Zaś dla mężczyzn wędliny leżą do wyboru: Półgęski tłuste, kumpia, skrzydliki ozoru, Wszystkie wyborne, wszystkie sposobem domowym Uwędzone w kominie dymem jałowcowym; W końcu wniesiono zrazy na ostatnie danie: Takie bywało w domu sędziego śniadanie. Adam Mickiewicz Pan Tadeusz

Zupę z bazylii przyrządza się na tysiące sposobów. W Marsylii każdy mówi: "Moja matka robiła to tak..." Za każdym razem zupa ma inny smak, w zależności od tego, jakie się do niej włoży jarzyny. A przede wszystkim w zależności od tego, ile się czosnku i bazylii, a potem ile się doda przecieru z pomidorów sparzonych w wodzie, w której gotowały się jarzyny. Zupa z bazylii w wersji Honorine nie miała sobie równych. Biała i czerwona fasola, zielona fasolka szparagowa, kilka kartofli i makaron. Gotowała to wszystko na małym ogniu przez cały ranek. Potem w drewnianym moździerzu ucierała czosnek z listkami bazylii i nie wolno było jej wtedy przeszkadzać.

Jean-Claud Izzo

Solea

Czekają, aż kwiat na gruszy zostanie zapylony przez pszczołę, a wtedy umieszczają go w butelce, którą przywiązują do gałęzi. Gruszka rodzi się i dojrzewa wewnątrz butelki. Kiedy dojrzeje, odcinają owoc od ogonka i odwiązują butelkę, potem napełniają ją likierem zrobionym z innych gruszek. Zatykają butelkę, a gruszka zostaje w środku. Nigdy nie będzie się mogła z niej wydostać. Czyż to nie piękny, choć tak smutny pomysł?"

William Wharton Spóźnieni kochankowie

Hans Castorp zacierał świeżo umyte ręce, gestem wyrażającym zadowolenie i oczekiwanie; robił tak zawsze, siadając do stołu. A. może dlatego, że jego przodkowie modlili się przed podaniem zupy. Usługiwała im uprzejma dziewczyna w czarnej sukni i białym fartuszku, z szeroką twarzą o niezwykle zdrowej cerze, i z gardłową wymową. Zamówili u niej butelkę Gruaud Larose, ale Hans Castorp odesłał flaszkę z powrotem, by jej nadano właściwą temperaturę. Jedzenie było doskonałe. Podano zupę szparagową, faszerowane pomidory, pieczeń suto garnirowaną, wyjątkowo smaczną leguminę, sery i owoce. Hans Castorp jadł bardzo wiele, chociaż apetyt nie dopisał mu w tym stopniu, jak się tego spodziewał; ale ponieważ dbał o swoje zdrowie, przeto jadał, Joachim ledwie tknął potraw.

Thomas Mann Czarodziejska góra

Tak łatwo czytam z oczu i ust- chłopcu trochę rozgoryczonemu będą smakować pikantne pomarańczowe grajcarki; tej uśmiechniętej słodko nauczycielce morelowe serduszka; dla tej dziewczyny płomiennowłosej oczywiście mendiants, a dla energicznej wesołej kobiety oczywiście czekoladki z orzechami. Dla Guillaume’a florentynki, które będzie jadł porządnie ze spodka w swoim schludnym kawalerskim domu. Apetyt Narcisse’a na trufle w grubej czekoladowej polewie świadczy o dobrym sercu mimo pozornej burkliwości. Caroline Clairmont będzie dziś w mocy śnić o toffee i obudzi się głodna i poirytowana. A dzieci… czekoladowe wiórki, białe guziki z zabarwionym vermiszelem, pain d’epices pozłacane na brzegach, marcepanowe owoce w gniazdkach z karbowanego papieru, fistaszki w czekoladzie, czekoladowa kora, mieszanka z odpadów w półkilowych pudełkach. Sprzedaję marzenia, małe przyjemności, słodkie nieszkodliwe pokusy, które zwabiłyby rzesze świętych do przebierania wśród orzechów i nugatów… Joanne Harris Czekolada

Pani Lewandowska uplasowała uroczyście półmisek pośrodku stołu i powiedziała: - Jedz, dziecko –stawiając przed dziewczynką talerz z rosołem. Zachęciła domowników, by brali się za kluski, po czym nalała wreszcie i sobie. Posilała się godnie, bez pośpiechu, spoglądając bokiem na dziewczynkę. (…) Nałożyła sporą porcję klusek na talerz dziewczynki, przydała skwarek i kapusty. - Jedz, to dobre- mruknęła zachęcająco w odpowiedzi na pytające spojrzenie małej. Nie bardzo miała ona zaufanie do tych szarych kluseczek. Gmerała w talerzu widelcem, obwąchiwała danie ze wszystkich stron i nie mogła się zdecydować na pierwszy kęs. Pani Marta taktownie zostawiła ją w spokoju. Wiedziała, że samym swym zapachem kluski zrobią swoje. I rzeczywiście: już po chwili dziewczynka wsuwała, aż jej się te różowe uszka trzęsły, a mlaskała przy tym tak rozkosznie, aż ściągnęła na siebie spojrzenie pana domu.

Małgorzata Musierowicz Opium w rosole

Po ogólnym poklasku nastąpiło danie, któregośmy wprawdzie nie oczekiwali, jednak nowość jego zwróciła na nie oczy wszystkich. Okrągła bowiem taca mieściła dwanaście znaków niebieskich rozłożonych w kolejnym porządku, a wynalazca ułożył na każdym właściwą mu i odpowiednią potrawę: na Baranie barani groch; na Byku kawał wołowiny; na Bliźniętach jądra i nerki; na Raku wieniec; na Lwie figę afrykańską; na Pannie macicę młodej maciory; na Wadze rzeczywistą wagę, która na jednej szali dźwigała ciepły placek, a na drugiej inne ciasto; na Niedźwiadku rybkę morską; na Strzelcu zająca; na Koziorożcu langustę; na Wodniku gęś; na Rybach dwa bolenie. Na środku zaś była świeżo skoszona murawa, a na niej plaster miodu.

Petroniusz

Uczta Trymalchiona

Barszcz ukraiński babci Broni Nastawić wołowinę, a najlepiej wołowe ogony (jeden, pokrojonyoczywiście). Fasolę jaś moczoną uprzednio przez 8 godzin, ugotować. Po godzinie do ogonów dodać pokrojoną drobno włoszczyznę, poszatkowaną kapustę białą, surową lub „Włoszkę”. Naturalnie liść laurowy, ziele angielskie i ziarna czarnego pieprzu. Zmiksowany pomidor lub dwa, a nawet cztery (1/2 objętości kapusty). Po czterdziestu minutach dorzucić starte buraki ćwikłowe (tyle, co kapusty) i wlać kubek soku z buraków, ukiszonego. Zagotować około 10 minut, żeby buraki zmiękły, ale nie straciły koloru. Wrzucić fasolę. Dać kieliszek octu i zgnieciony czosnek, i ciut majeranku, już po zdjęciu z ognia. Babcia czasem dawała pokrojone ziemniaki, ale rzadko. Powinien być gesty, pieprzny i wyrazisty. Żadnych śmietan!

Małgorzata Kalicińska Dom nad rozlewiskiem

Jest to rzeczywiście wyśmienite danie, gdyż różane płatki nadają mu smak niezwykle wykwintny. Oberwane płatki uciera się w kamiennym moździerzu razem z anyżkiem. Osobno opieka się kasztany, obiera z łupinek i gotuje. Następnie robi się z nich purée. Ząbki czosnku kroi się drobniutko i smaży na maśle na złoty kolor; gdy staną się szkliste, dodaje się do nich purée z kasztanów, miód, płatki róż i sól do smaku. Sos można zagęścić dwiema łyżeczkami mączki kukurydzianej. Na koniec dodaje się esencję różaną, nie więcej niż dwie krople, gdyż potrawa może być zbyt aromatyczna i pretensjonalna w smaku. Doprawiony sos zdejmuje się z ognia. Przepiórki wkłada się do sosu tylko na dziesięć minut, żeby przeszły smakiem, i wyjmuje. Zapach esencji różanej jest tak silny, że moździerz, w którym ucierało się różane płatki, przesiąka nim na wiele dni.

Laura Esquivel Przepiórki w płatkach róży

Syrenę Południa uśpić, naszpikować gotowanymi truflami i położyć na pokrojonych warzywach. Dodać masła, przyprawić, obłożyć cienkimi plastrami słoniny i dolać czerwonego bordeaux do połowy garnka. Gotować dziesięć minut. Odcedzić udko. Rozprowadzić zasmażkę, zagęścić i na małym ogniu smażyć udko w zasmażce przez dwadzieścia minut. Podawać z przybraniem w formie czterech majorów (po dwóch z każdej strony), dekorowanych truflami z Perigord. Marsowy efekt podkreślamy, garnirując wiarusów potrawką z mlecza, trufli i grzybów. Danie wyborne i wytworne.

Roland Topor Księżniczka Angina

Rozdano noże i widelce. Damy i mężczyźni w powozie, a pan Winkle na koźle, zaopatrzeni zostali w te niezbędne narzędzia. – Talerze, Joe! Talerze! Talerze również podano w ten sam sposób. – Teraz, Joe, podaj drób. Przeklęty chłopak, znowu śpi. – Kilka energicznych szturchańców wyrwało go z letargu. – No, dawaj jeść! W dźwięku tych stów było coś takiego, co zupełnie rozbudziło zaspanego chłopca. Drgnął, a jego ołowiane oczy, na pół zatopione w tłustych policzkach, miłośnie spoglądały na jadło, w miarę jak je wydobywał. – No, żywo! – zawołał pan Wardle, bo pyzaty chłopiec pożerał wzrokiem kapłona, z którym, zdawało się, nie był w stanie rozstać się. Wreszcie westchnął głęboko, rzucił rozpaczliwe spojrzenie na pulchne pieczyste i smutno podał je panu. – Dobrze, tylko żywiej! Teraz ozór. Teraz pasztet z gołębi. Uważaj na cielęcinę i szynkę. Pilnuj raków. Wydobądź sałatę, podaj pieprzu... Charles Dickens Klub Pickwicka

Stiopa, wybałuszając oczy, zobaczył, że na malutkim stoliku stoi taca, na której leży pokrojony biały chleb, prasowany kawior w salaterce, marynowane borowiki na talerzyku, przykryty pokrywka rondelek, i wreszcie wódka w pojemnej karafce pozostałej w spadku po jubilerowej. Szczególnie wstrząsające wrażenie na Stiopie wywarło to, że karafka spotniała z zimna. Było to zresztą całkowicie zrozumiałe – spoczywała bowiem w wiaderku napełnionym lodem. Jednym słowem, stół był nakryty fachowo, ze znajomością rzeczy. Nieznajomy nie pozwolił, by zdumienie Stiopy sięgnęło granic szaleństwa i zręcznie nalał mu pół angielki wódki. - A pan? – pisnął Stiopa - Z przyjemnością! Drżącą ręką Stiopa podniósł kieliszek do ust, nieznajomy zaś jednym haustem przełknął zawartość swojego. Żując kawior, Stiopa wykrztusił: - A pan… niczym pan nie przegryzie? Michał Bułhakow Mistrz i Małgorzata

Tortellone in brodo, tradycyjne świąteczne danie, trzy półksiężyce nadziewanego makaronu, parujące w czystym rosole, wydają się wymyślną koncepcją, ale cóż może być bardziej ekonomicznego niż połączenie resztek rosołu z resztkami tortellone? Jeszcze bardziej niż makaron zasadniczym składnikiem potraw w tej książce jest chleb. Zupy cebulowe, sałatki z chlebem, będące w restauracjach kalifornijskich takim pomysłowym rarytasem, tutaj były po prostu praktycznym wykorzystaniem resztek, może wtedy, gdy do zaprawienia miało się w domu niewiele poza odrobiną rosołu i oliwy. Klasyczny przykład ubogiej kuchni to na pewno acquacotta, gotowana woda – prawdopodobnie kuzynka zupy kamiennej. Różne są rodzaje tej zupy w Toscanii, ale zawsze świadczą o pomysłowym wykorzystaniu wody i chleba. Całe szczęście, że przy szosach rośnie mnóstwo dzikich roślin jadalnych. Gotowanej wodzie mogą nadać smak i zapach grzyby, garść mięty, trochę słodkiego biedrzeńca, zielenina. Jeżeli jest pod ręką jajko, można je wbić do zupy w ostatniej chwili. Frances Mayes Pod słońcem Toscanii

Długie stoły na kozłach, pokryte najpiękniejszą bielizną stołową Wilkesów, stały zawsze w najgłębszym cieniu, po obu zaś ich stronach ustawiano ławy bez oparcia; krzesła, poduszki i stołki z mieszkania rozstawione były na polanie dla tych, którzy nie lubili siedzieć na ławach. W takim odstępie od gości, aby dym do nich nie dochodził, wykopane były owe długie rowy, gdzie piekły się mięsa, obok nich zaś stały wielkie kotły, z których unosił się przyjemny zapach mięsnego sosu i duszącego się w nim mięsiwa.(…). Za stołami rozpalone było drugie ognisko, gdzie służba domowa, stangreci i pokojówki dam miały własny festyn, składający się z placków, yamów i flaków wieprzowych, które tak miłe były podniebieniu Murzynów, - a w sezonie jeszcze i arbuzów na zaspakajanie pragnienia.

MargaretMitchell Przeminęło z wiatrem

1 średni zielony pomidor na osobę tłuszcz z bekonu pieprz sól biała mąka kukurydziana Pokrój pomidory na plastry o grubości około pół centymetra, posyp je solą, pieprzem, a potem obtocz z obu stron w mace. W dużej rynience podgrzej tyle bekonu, by przykrył dno, smaż pomidory, aż po obu stronach lekko się zrumienią. Niebo w gębie!

Fannie Flagg Smażone zielone pomidory

Żyłyśmy miodem. Łykałyśmy łyżkę rano, żeby się rozbudzić, i łyżkę wieczorem, żeby zasnąć. Używałyśmy go do każdego posiłku, aby uspokoić umysł, nabrać sił i uchronić się przed śmiertelną chorobą. Smarowałyśmy się nim, żeby zdezynfekować skaleczenia i zapobiec pierzchnięciu warg. Miód wchodził w skład naszej kąpieli, naszego kremu do skóry, malinowej herbaty oraz biszkoptów. Nic nie mogło się obyć bez miodu. W ciągu jednego tygodnia moje chude kończyny zaczęły nabierać ciała, a skołtunione kłaki zamieniły się w jedwabne loki.

Sue Monk Kidd Sekretne życie pszczół

Awokado faszerowane krewetkami. Połówki melonów wypełnione kulkami wyciętymi z ich miąższu i udekorowane listkami świeżej mięty. Pasta z tuńczyka w połówkach grejpfrutów z krakersami. Kokilki wypełnione truskawkami zmieszanymi z czarnymi jagodami, udekorowane bitą śmietaną i posypane wiórkami czekoladowymi. (Przecież na równi ze smakowym liczy się efekt kolorystyczny. Nie wiem, czy ten drugi nie bardziej). Na paterze będą efektownie ułożone owoce i czekoladki. Do picia kawa o smaku toffi, herbata, no i szampan.

Małgorzata Feldy Awokado z krewetkami

Kuchnię stanowiła ogromna sień pełna dymu, gdzie liczna służba w pośpiechu przygotowywała wieczerzę. Dwoje służby przyrządzało na wielkim stole pasztet z jarzyn, pęczaku, owsa i żyta, szatkując rzepę, rzeżuchę, marchew i rzodkiew. Obok inny z kucharzy właśnie kończył gotować ryby w wodzie z winem i pokrywał je sosem przyrządzonym z szałwii, pietruszki, tymianku, czosnku, pieprzu i soli. W stronę baszty zachodniej sięgał olbrzymi piec chlebowy, który błyskał już czerwonawymi płomieniami. W baszcie południowej mieściło się ogromne palenisko, nad którym kipiały kotły i obracały się rożny.

Umbero Eco Imię róży

Jako przystawkę dostaliśmy crostini – grzanki pieczone nad ogniem, niektóre posmarowane wątróbką z kurczaka, a inne z podsmażonymi grzybami. Potem naturalnie pojawił się makaron. Oboje dostaliśmy pici – domowej roboty, ręcznie zawijane, różnej grubości spaghetti – Candace z sosem z pieczeni z dzika, a ja z grzybowym. Jedliśmy powoli, delektując się każdym kęsem, podnosząc głowę tylko wtedy kiedy pojawiła się Mamma małej dziewczynki z pytaniem, czy aby sosy nam smakują. Candace pochwaliła ja za jedzenie i przeprosiła, że jemy tak wolno. Na jej twarzy pojawił się uśmiech. „Piano, piano, non calma” – powiedziała. Powoli, powoli ze spokojem. Potem zaserwowano nam mięso: przed Candace postawiono pieczonego bażanta z przyrumienioną skórką, dla mnie przyniesiono boska w smaku pieczeń z dzika duszonego w czerwonym winie z jagodami jałowca. Ferenc Mate Wzgórza Toskanii

Jedyne połączenie, które zawsze sprawdza się w Paryżu, to le vacherin: kruchy bezowy krążek pokryty gałką kawowych lodów, ciepłym czekoladowym sosem i kandyzowanymi migdałami zawsze smakuje wyśmienicie. Panuje błędne przekonanie, że Francuzi nie lubią cynamonu. Kiedyś podczas kulinarnej demonstracji przymierzałam się do wsypania czubatej łyżki cynamonu do potrawy, gdy siedząca w pierwszym rzędzie Francuzka zapytała mnie: „Dlaczego wy, Amerykanie, dodajecie do wszystkiego tak dużo cynamonu?” To prawda, nie żałujemy go, przez co dominuje inne smaki. Zacząłem wiec używać cynamonu w mniejszych ilościach i doceniać subtelny, korzenny posmak – zamiast czynić z niego główny składnik

David Lebovitz Słodkie życie w Paryżu

Przygotowała Elżbieta Fatyga

Biblioteka ZSG

Suggest Documents