apostazja (Wielka) - przed Antychrystem

Wpisał: Ks. Mikołaj Gruner 19.11.2008. ...apostazja (Wielka) - przed Antychrystem [z Zawsze Wierni, nr. 10, paźdz. 2008 ] Prawdy wiary potwierdzone...
Author: Julian Cichoń
2 downloads 0 Views 228KB Size
Wpisał: Ks. Mikołaj Gruner

19.11.2008.

...apostazja (Wielka) - przed Antychrystem [z Zawsze Wierni, nr. 10, paźdz. 2008 ]

Prawdy wiary potwierdzone w objawieniach fatimskich (cz. II) Tekst wystąpienia wygłoszonego 24 sierpnia 2007 r. na zakończenie konferencji «Fatima: Jedyna droga do światowego pokoju», zorganizowanej w Botucatu (Brazylia).

Ks. Mikołaj Gruner Modernizm atakuje wszystkie dogmaty katolickie Jednak fundamentem wszystkich - lub przynajmniej większości - błędów, z jakimi się dziś spotykamy, jest błąd modernizmu. A modernizm, jak to powiedział św. Pius X, jest zbiorem wszystkich herezji minionych wieków. Jak można połączyć wszystkie te herezje, wzajemnie ze sobą sprzeczne, w jedną? - Poprzez negację zdolności poznania prawdy oraz faktu, że jest ona obiektywna (...). Modernizm atakuje orędzie fatimskie Często słyszymy: "Nie mamy co do tego pewności, możemy więc robić, co chcemy". To właśnie na skutek modernistycznego ataku na Fatimę Kościół nie posłuchał tego orędzia. Ów modernistyczny atak, inspirowany z bardzo wysoka, został przeprowadzony przez jezuitę, ks. Dhanisa, awansowanego w hierarchii watykańskiej tym wyżej, im bardziej atakował orędzie fatimskie. Jego współbracia usiłowali wykazać błędy w jego postępowaniu, jednak przełożony wziął stronę Dhanisa przeciwko jezuitom, którzy wiedzieli więcej od niego na temat Fatimy. Ks. Dhanis swój atak na Fatimę rozpoczął w 1944 r. publikacją dwóch długich artykułów na jej temat. Uznawał część objawień Matki Bożej z 1917 r. za autentyczne, wyrażał jednak wątpliwości co do prawdziwości tych części orędzia fatimskiego, które opublikowano później. Mimo że całe orędzie tworzy spójną i niepodzielną całość wolną od jakichkolwiek sprzeczności, ks. Dhanis podzielił je na dwie niezależne części: "Fatima I" oraz "Fatima II". Określenie "Fatima I" odnosiło się do cyklu objawień Matki Bożej z roku 1917, co do których ks. Dhanis niechętnie przyznawał, że są one autentyczne. Natomiast "Fatima II" to wszystkie elementy orędzia, które s. ?ucja wyjawiła po roku 1917. Ks. Dhanis formułował zastrzeżenia co do ich wiarygodności, sugerując, że s. ?ucja mogła je podświadomie sama wymyślić lub "upiększyć" ich treść. Bp Leirii zaprosił go, aby przybył i porozmawiał z s. ?ucją oraz osobiście zbadał dokumenty, ale on odmówił. Wolał pozostawać w stanie ignorancji, aby dalej prowadzić atak wymierzony w Fatimę. A jednak właśnie ten "teolog" jest nazywany "najwybitniejszym ekspertem" w sprawach Fatimy. Jak wszyscy wiemy, najlepszym ekspertem w tych kwestiach jest bez wątpienia ks. Joachim Alonso, który spędził 16 lat swego życia, dokumentując prawdziwą historię objawień. Do chwili obecnej nie udzielono jednak zgody na druk 22 z 24 tomów jego prac. Z pewnością nie jest on kontrowersyjnym autorem, nie uczestniczył w wielu polemikach, które miały miejsce w ostatnich pięciu latach, jednak jego pisma wciąż nie zostały opublikowane.

Jeśli wszystko zostało wyjawione 26 czerwca 2000 r., nie ma powodu zabraniać druku pozostałych 22 tomów. Należy też zwrócić uwagę, że już opublikowane dwa tomy zostały tak bezlitośnie przeredagowane, że ich objętość skurczyła się o połowę. Pearl Harbor i trzecia tajemnica fatimska Zamiar ataku na Pearl Harbor był znany wcześniej. Amerykański wywiad wojskowy złamał szyfry i wiedział, że atak nastąpi 7 grudnia - jednak amerykańskiemu admirałowi dowodzącemu flotą nigdy tej informacji nie podano. (...) Prezydent Roosevelt cały czas wiedział, że zbliża się atak. Nigdy nie dowiemy się, jakie były jego motywy, mówi się jednak, że chciał przystąpić do wojny i potrzebował pretekstu. Z pewnością masakra ta pomogła mu wypowiedzieć wojnę bez protestów ze strony wyborców. A jednak można by powiedzieć, że był to z jego strony - jako głównodowodzącego - akt zdrady. To wszystko prawda, wspominali o tym emerytowani wojskowi i napisano na ten temat wiele książek, chociaż są one stosunkowo mało znane. Dlaczego o tym mówię? Ponieważ w naszym przypadku mamy do czynienia z przesłaniem z nieba, wedle którego znajdujemy się w stanie wojny, najstraszliwszej wojny w historii Kościoła. Jesteśmy jak żołnierze na polu walki - oferowana jest nam pomoc, bez której nasz los jest przesądzony. To, co przydarzyło się prezydentowi USA w związku z Pearl Harbor, nie mówiąc już o jego żołnierzach, jest tylko bardzo niedoskonałą analogią do konsekwencji zatajenia przed nami treści trzeciej części tajemnicy. Wszyscy jesteście duszpasterzami i dlatego jesteście odpowiedzialni za zbawienie waszych parafian, jest to wasz kanoniczny obowiązek. Św. Alfons pisze, że jeśli wierny należący do parafii danego kapłana wpadłby np. w głęboki dół, z którego nie byłby w stanie się wydostać ów duszpasterz dusz posiada ścisły obowiązek oparty na sprawiedliwości - nie na miłosierdziu, ale sprawiedliwości zejść do tego dołu, ryzykując własne życie, by udzielić swej owieczce ostatniego namaszczenia. Tak wielka jest odpowiedzialność duszpasterza! Jeśli kapłan danej parafii jest odpowiedzialny za dusze wiernych tej parafii, podobna odpowiedzialność ciąży na biskupie diecezji. Biskupi mają tę samą odpowiedzialność, a jednak zarówno kapłani, jak i biskupi są obecnie pozbawieni informacji "wywiadu". Nie jest to wezwanie do buntu czy nieokazywania szacunku, wskazuję jedynie, że pozbawieni jesteście pewnych informacji. Jest to oczywiste. W innym przypadku dlaczego ukrywano by przed wami tych pięć tysięcy dokumentów, zebranych przez ks. Alonso? Kard. Bertone ukrywa ważne informacje o Fatimie Jeśli analizowaliście, tak jak to uczynił p. Ferrara, a także ja sam i Solideo Paolini, wykłady kard. Bertone, nie sposób nie wyciągnąć wniosku, że on coś ukrywa. Nie chcę w tym miejscu rozpoczynać żadnej kampanii, poza wezwaniem do modlitwy oraz zanoszenia petycji o ujawnienie całej treści trzeciej części tajemnicy fatimskiej. Musimy modlić się za papieża, za biskupów, zwłaszcza za tych, którzy zajmują wysokie stanowiska, a którzy cierpią w wyniku diabolicznej dezorientacji. Sam Pan Jezus powiedział s. ?ucji w 1931 r.: "Powiedz moim kapłanom, że jeśli będą naśladować przykład króla Francji w odmowie spełniania mojego żądania, będą go również naśladować w nieszczęściu". Następnie Pan Jezus mówi coś jeszcze. (...) Pytanie nie zostało zadane, przynajmniej s. ?ucja nic nam o tym nie mówi, jednak mogłoby ono brzmieć następująco: ,,A co z nami? Jeśli papież i biskupi nie zrobią tego, co do nich należy i nie poświęcą Rosji, znajdziemy się w wielkim niebezpieczeństwie. Co możemy zrobić?". Pytanie to nie zostało nigdzie zapisane, jednak Pan

Jezus odpowiada tak, jakby zostało zadane. Mówi: "Nigdy nie jest za późno na ucieczkę do Serc Jezusa i Maryi". Nigdy nie będzie za późno, by szukać ucieczki u Jezusa i Maryi. Musimy modlić się więcej niż kiedykolwiek Gdy już poznamy sytuację, w jakiej się znajdujemy, kiedy zrozumiemy, że jesteśmy otoczeni i znajdujemy się na bardzo niebezpiecznym terenie, że nasi przywódcy źle zrozumieli czy też nie chcieli zrozumieć [orędzia], albo nawet jeszcze gorzej (jak pisze św. Juda Tadeusz: niektórzy spośród nas nie są z naszej liczby, zostali zwerbowani przez nieprzyjaciela) - musimy się modlić. Jan Paweł II w swym ostatnim wykładzie o Fatimie powiedział, że "orędzie fatimskie jest Boskim ostrzeżeniem, by nie podążać za jedną trzecią gwiazd, strąconych przez ogon smoka". W ten sposób papież zdawał się mówić, że jedna trzecia kardynałów, jedna trzecia biskupów i jedna trzecia kapłanów pracuje dla diabła. Nie jest to miła wiadomość, ale przynajmniej jest to ostrzeżenie. Nie oznacza to, że ja sam któregoś dnia nie mógłbym stać się gorszym od tych ludzi, nie chodzi o to, by wbijać się w pychę i mówić: "Ja nie jestem jednym z nich" - musimy po prostu uznać istnienie niebezpieczeństwa, w jakim się znajdujemy, oraz potrzebę modlitwy o ich nawrócenie, potrzebę modlitwy o roztropność dla nas samych oraz za dusze nam powierzone, aby nie uległy one temu wielkiemu oszustwu, które rozgrywa się przed naszymi oczyma. Wielka apostazja zapowiedziana w trzeciej tajemnicy Jak może wiecie, kard. Ciappi był teologiem papieskim za pontyfikatu pięciu kolejnych następców Św. Piotra. Nikt, żaden kapłan, biskup czy kardynał nie pełnił tej funkcji tak długo, jak on - około 40 lat. Na rok przed swoją śmiercią napisał: "W trzeciej tajemnicy zapowiedziane jest, między innymi, że wielka apostazja w Kościele rozpocznie się od samych jego szczytów". Te kilka słów mówi więcej niż całe tomy, pamiętajmy jednak, że kiedy kardynał mówi o wielkiej apostazji, czyni odniesienie do Pisma św. Jest tylko jedna wielka apostazja - apostazja, która poprzedza nadejście Antychrysta. Drugim szczegółem, o którym wspomniał kard. Ciappi, był fakt, że apostazja ta rozpocznie się od samych szczytów Kościoła (...). Co czynić w czasach wielkiej apostazji? Św. Wincenty z Lerynu mówi nam, co należy czynić, kiedy apostazja ma wymiar powszechny. Musimy wówczas trzymać się tego, czego Kościół zawsze nauczał i co zawsze praktykował - dlatego właśnie Matka Boża przybyła z tak nadzwyczajnym przesłaniem i z nadzwyczajnym cudem, nigdy wcześniej nie widzianym. Niektórzy ludzie twierdzą, że "cud słońca" z 13 października 1917 r. jest znakiem na słońcu, o którym Pan Jezus powiedział, że będzie miał miejsce w czasach ostatecznych. Kiedy budzicie się każdego dnia, niezależnie od tego, czy niebo jest zachmurzone, czy pogodne, macie pewność, że na niebie znajduje się słońce. Jednak tamtego październikowego dnia słońce nie było stabilne i zaczęło spadać w dół, jakby chciało zabić cały zgromadzony tłum, zmiażdżyć go lub spalić żywcem. Symbolizuje to w pewien sposób zmiany w kwestiach, które do tej pory były w Kościele niewzruszone. Pan Jezus przypomina nam jednak, że kiedy kryzys stanie się jeszcze gorszy i będzie się wydawało, że wszystko już stracone, musimy pamiętać, że nigdy nie jest za późno, by uciekać się do Serc Jezusa i Maryi - nawet w przerażających chwilach, które, jak sądzę, nie są już odległe. Musimy niewzruszenie trwać w cnocie nadziei. Nadzieja nie oznacza chowania głowy w piasek i niedostrzegania niebezpieczeństwa. Byłoby to lekkomyślnością; nie tylko dziecinadą, ale i głupotą. Nadzieja polega na uznawaniu istnienia niebezpieczeństwa, rozpoznawaniu sytuacji oraz robieniu wszystkiego, co jest w naszej mocy - przede wszystkim jednak na ufności w Bożą pomoc i wstawiennictwo Matki Bożej. Jak mówi nam św. Augustyn, Bóg nigdy nie pozwala na zło, z którego nie jest w stanie wyprowadzić większego jeszcze dobra, o ile tylko współpracujemy z Jego łaską. Nie za każdym razem, gdy zdarza się zło, Bóg wyprowadza z niego większe dobro. Jeśli tak nie czyni, to dlatego, że nie odpowiedzieliśmy Mu w sposób, jakiego od nas oczekiwał. Tak więc widzieliśmy

i jeszcze zobaczymy w przyszłości wielkie przejawy zła, jeśli jednak jesteśmy wierni łasce, możemy wyprowadzić z niego większe dobro. A kiedy wszystko wydaje się stracone, musimy pamiętać, że Matka Boża obiecała: "Na koniec moje Niepokalane Serce zatryumfuje". "Na koniec" oznacza "po wielkiej walce", "po bitwie, w której będzie się wydawać, że przegraliśmy całkowicie". W takich czasach wierni potrzebują przywódców, a na mocy naszych święceń obowiązek ten spoczywa na nas - kapłanach. Nie możemy dać się pociągnąć przez jedną trzecią gwiazd spadających z nieba, przez jedną trzecią duchowieństwa, która wprowadza wiernych w błąd. Jak usłyszeliśmy podczas konferencji ks. Kramera, nawet w Starym Testamencie byli kapłani, będący bezpośrednio na służbie diabła. Masoni na urzędach biskupich Pamiętam odwiedziny u ks. Puttiego, odważnego włoskiego kapłana, który opublikował nazwiska 12 kardynałów, będących wedle jego informacji członkami masonerii, na łamach wydawanej przez siebie gazetki zatytułowanej "Si Si No No". Każdego miesiąca podawał ich nazwiska i pisał, kim są - przedstawiał krótką biografię - oraz w jaki sposób świadomie pracowali dla masonerii. Pod koniec każdego artykułu podawał, kiedy zostali członkami loży, podawał ich masońskie imię oraz numer. Nie czynił tego powodowany pychą czy złą wolą, robił to, by chronić Kościół. Kiedy był za to krytykowany, powiedział: "Najpierw zrobiłem to, co nakazuje mi prawo Kościoła, podałem ich nazwiska władzom Świętego Oficjum. Nigdy nie zabroniono mi ich publikować". Potem, kiedy zagrożono mu suspensą czy ekskomuniką, ks. Putti odpowiedział krótkim oświadczeniem dla prasy: ,,Aż do tej pory publikowałem jedynie fakty, jednak nie opublikowałem dokumentów. Jeśli zostanę zasuspendowany albo ekskomunikowany, opublikuję dokumentację" . Następnego dnia Watykan wydał oświadczenie, że nie ma zamiaru suspendować czy ekskomunikować ks. Puttiego. Aż do dziś owych 12 kardynałów nie zdementowało informacji, że są członkami masonerii. Pewnego dnia odwiedziłem ks. Puttiego, który akurat opublikował historię kard. Garrone'a - opowiedział o całym złu, jakie wyrządził on katolickiej edukacji. Kard. Garrone był w tym czasie prefektem Kongregacji ds. Wychowania Katolickiego. Był odpowiedzialny za wszystkie seminaria na świecie, a ks. Putti opisał wielkie spustoszenia, jakich dokonał on w latach 70, od momentu, kiedy objął to stanowisko, być może pod koniec lat 60., aż do czasu, kiedy spotkałem ks. Puttiego w 1976 r. Tym jednak razem nie zakończył artykułu konkluzją: "Kard. Garrone jest masonem", nie powiedział tego wprost, nie podał jego numeru ani imienia lożowego etc., w odróżnieniu od pozostałych 12 kardynałów. Zakończył swój tekst następująco: "Gdyby kard. Garrone otrzymał pełnomocnictwo od wroga Kościoła, np. od szatana, czy od wielkiego mistrza masonerii, nie mógłby bardziej zaszkodzić katolickiej edukacji na całym świecie". Powiedziałem wówczas ks. Puttiemu: "Nie twierdzi tego ksiądz wprost, ale z pewnością wysuwa ksiądz sugestię, że kard. Garrone jest masonem". Odpowiedział: "Ma ksiądz słuszność; widzi ksiądz, nie mam na niego dokumentów, jest francuskim kardynałem, a ja mam dostęp jedynie do włoskich rejestrów masońskich. We Włoszech, jeśli jest się masonem, trzeba się zarejestrować, aby pozostawać w zgodzie z włoskim prawem". Nie wszyscy we Włoszech to robią, jednak niektórzy masoni rzeczywiście się rejestrują zgodnie z prawem obowiązującym w tym kraju. Ks. Putti powiedział mi: "Znam setki, jeśli nie tysiące kapłanów i biskupów, którzy byli masonami, ale którzy zrozumieli, że popełnili błąd i przestali uczestniczyć [w spotkaniach loży] i wyrządzać jakąkolwiek szkodę [Kościołowi], nie niepokoję ich więc. Co do tych jednak, którzy uczestniczą i wykonują masońską robotę, publikuję ich nazwiska". Papież Leon XIII powiedział o masonerii: "Ich Bogiem jest szatan". Na 33. stopniu wtajemniczenia wolnomularze oddają cześć diabłu, istnieje na ten temat bardzo obszerna literatura. A

przyglądając się osiągnięciom kard. Garrone'a, ks. Putti miał moralną pewność, że był on członkiem masonerii. Nie przytoczył żadnego faktu, o którym by nie wiedział, nigdy nie podał numeru masońskiego, ponieważ go nie znał. Wszystko to miało miejsce w latach 1970. Czy mamy powody przypuszczać, że obecnie jest już po wszystkim? Nie sądzę. Musimy być roztropni Dobrze jest dla nas, byśmy byli niewinni jak gołębice, musimy jednak pamiętać o drugiej połowie napomnienia Chrystusa Pana: "i roztropni jak węże". Żyjąc w tak niepewnych czasach i będąc tak narażeni na ataki i niebezpieczeństwa, również my - katoliccy kapłani musimy być roztropni jak węże, nie powinniśmy tracić naszej miłości czy popadać w zgorzknienie, ponieważ pewni ludzie na wysokich stanowiskach, wyższych niż nasze, zdradzili swój święty obowiązek i narażają nas na niebezpieczeństwo. Zbawiciel mówi, że w czasie wielkiej apostazji oziębnie miłość wielu. To zrozumiałe; jednak również my musimy się tego wystrzegać. Nie dawajmy więc zwycięstwa diabłu, ale raczej zawierzajmy się Niepokalanemu Sercu Maryi i powierzając się Jej, prośmy Ją o ochronę. Dlatego właśnie zawsze noszę mój szkaplerz karmelitański. Jest on ochroną przed niebezpieczeństwami, nie tylko fizycznymi, ale również wszelkiego innego rodzaju, nierzadko znacznie gorszymi. Musimy starać się zrozumieć orędzie Niepokalanej. Pomimo, że je czytałem, badałem i publikowałem przez 30 lat, ciągle znajduję w nim nowe rzeczy. Moglibyście pomyśleć, że albo jestem bardzo mało pojętny, albo pewne rzeczy rozumiem po pewnym czasie. Mam nadzieję, że niezależnie od tego, jak jest w rzeczywistości, będziemy approfondire, jak się to mówi po włosku - pogłębiać naszą znajomość orędzia. Trzymajcie się dogmatów Pierwszym atakiem, jakiego większość z nas doświadczyła, był atak na prawdy wiary. W wyniku tego ataku straciliśmy z oczu punkty orientacyjne. O tym właśnie pisała s. ?ucja w listach z lat 1969-1971, raz po raz powtarzając, że pewni ludzie "ulegli diabolicznej dezorientacji". Nie wiem, czy mieliście kiedykolwiek podobne doświadczenie, ale ja - ponieważ od czasu do czasu sporo podróżuję - niekiedy budzę się w środku nocy i nie wiem, gdzie jestem. Próbuję znaleźć drzwi, jednak zamiast tego znajduję okno. Czuję się trochę zagubiony - nie zdarza się to często - a potem uświadamiam sobie: ,,A, jestem tu, a drzwi są w tamtym kierunku". Można dostrzec w tej sytuacji pewną analogię do stanu zagubienia, w jakim znajdują się liczni biskupi i kapłani, ponieważ utracili orientację, jaką dają im dogmaty wiary. Może ich pociągnąć najbardziej absurdalna opinia czy artykuł prasowy, cokolwiek, ponieważ nie wiedzą już, co jest niezmienne, co jest pewne, a co przemijające; co jest prawdziwe, a co fałszywe. Mając silny umysł i serce zakorzenione w dogmatach, nie ulegniecie dezorientacji, przynajmniej nie na długo. A Matka Boża mówi nam, że poza Portugalią dogmat wiary nie będzie zachowany w pewnych miejscach, być może w wielu miejscach. Jak uroczyście ogłosił I Sobór Watykański (a potwierdziło również orędzie fatimskie), musimy stale i w tym samym rozumieniu trzymać się zdefiniowanych prawd naszej katolickiej wiary. Dogmaty, których się trzymamy, są niezmienne i nie mogą nas zawieść, tak więc wszystko, całe nasze życie, powinno być postrzegane w ich kontekście. Tłumaczył Tomasz Maszczyk.