„U R W I S” Moje miasto wczoraj i dziś To temat wiodący tego numeru Urwisa, dzięki któremu poznacie niezwykle bogatą historię naszego niewielkiego miasta, magiczne miejsca warte zwiedzenia, dowiecie się, kim byli i jak żyli najsłynniejsi pyskowiczanie, ponownie odkryjecie zapomniane już legendy pyskowickie, historię naszego regionalnego sportu, jak również dowiecie się, za co mieszkańcy kochają swoje miasto. Zachęcamy do lektury pyskowickiego kalendarium, wywiadu z panem burmistrzem oraz poznania żywej historii, dzięki rozmowie z najstarszymi mieszkańcami naszego miasta. Ponadto polecamy w tym numerze także Kącik Gwary i Tradycji Śląskiej — historię stworzenia Ślązaków, jak również cieszącą się niesłabnącym powodzeniem Męczygłówkę oraz Szkolne Aktualności. Życzymy miłej lektury!!!

W tym numerze: Moje miasto wczoraj i dziś: Sławni pyskowiczanie. Jak zmieniały się Pyskowice? Pyskowickie Kalendarium. Czy wiecie, że... Pyskowicki sport — przed wojną też kopano w piłkę! Pyskowicki mistrz olimpijski — Egon Franke. Dlaczego kocham Pyskowice? Krzyżówka patriotyczna. Rozmowa z panią Marią Engelmann. Wywiad z burmistrzem Pyskowic. Pyskowickie legendy. Co warto zobaczyć w Pyskowicach? Kącik Gwary i Tradycji. Męczygłówka. Szkolne Aktualności.

strony: 2-3 4-6 7-8 9 10

Szkoła Podstawowa nr 6 44-120 Pyskowice ul. Wyzwolenia 4 tel. (32) 233 23 17 www.sp6pyskowice.pl

11-12 13-16 17-18 19-20 21-22 23-24 25-26 27 28-32 33-34

Styczeń/Luty, nr 3 rok szkolny: 2013/2014

HERB MIASTA PYSKOWICE

Jak już pisaliśmy w poprzednim "Urwisie", nasza szkoła po raz drugi z rzędu otrzymała wyróżnienie Ministerstwa Spraw Zagranicznych w konkursie "Polska dla wszystkich". Dostrzeżono nasz historyczny happening "Park Sławnych Pyskowiczan".

Sławni pyskowiczanie Fundamentem akcji była plenerowa wystawa prac, wykonanych przez artystkę — malarkę Zdzisławę Walczyk, przedstawiających portrety siedmiu postaci z historii miasta. Przypominamy sylwetki trzech z nich.

Theo Thomik - gigant podniebnych przestworzy. Urodził się w 1874 roku w naszym mieście w niezbyt zamożnej rodzinie. Miał kilkoro rodzeństwa. Kiedy był nastolatkiem o jego niesamowitych umiejętnościach dowiedziało się całe miasto. W niedzielne przedpołudnie na leśnej polanie - ku uciesze zgromadzonych gapiów - chodził po linie zawieszonej między drzewami. Niestety, pasja Theo nie podobała się jego ojcu - ten marzył, aby syn został mechanikiem. Theo Thomik pracował w cyrku - wykonywał niebezpieczne akrobacje. Jednak mocno przeżył śmierć kolegi, który zginął podczas wykonywania cyrkowego popisu. Dlatego przerzucił się na ... baloniarstwo. Bezpieczniejsze zajęcie? Uczestnik I wojny światowej. Zmarł w 1943 roku.

Str. 2

„U R W I S”

Salomon Courant - dziadek świętej Żydówki. Urodził się w Pyskowicach w 1815 roku. Zajmował się wyrabianiem świec i mydła. W wieku 26 lat wyjechał do Lublińca, gdzie założył sklep kolonialny, a potem restauracje i kręgielnie. Poślubił Adelajdę z domu Buchard, mieli piętnaścioro dzieci. Dziadek św. Edyty Stein, niemieckiej filozofki pochodzenia żydowskiego, karmelitanki bosej, która zginęła w obozie w Oświęcimiu w 1942 roku.

Johannes Chrząszcz -proboszcz o zacięciu historycznym. Urodził się 27 kwietnia 1857 r. w Mionowie, niedaleko Głogówka, w chłopskiej rodzinie. Od małego wykazywał zainteresowania historią regionalną. Był współzałożycielem Muzeum Górnośląskiego w Gliwicach. Opisał historię wielu miejscowości na Górnym Śląsku m.in. Prudnika, Krapkowic, Pyskowic, Toszka, Gliwic. Jego ogromny dorobek pisarski liczy 161. pozycji. Pisał zarówno po polsku, jak i po niemiecku: w pierwszym języku wydawał modlitewniki, w drugim – prace naukowe. Zmarł w 1928 roku w Pyskowicach.

Błażej Kupski Str. 3

„U R W I S”

Mówią zdjęcia Jak zmieniały się Pyskowice?

Dawny pyskowicki rynek

(zdj.: Internet)

Rynek dziś

(zdj.: Magdalena Kowal, 6B)

Rynek to serce miasta. Tutaj znajduje się ratusz - siedziba władz miasta oraz kamienice, gdzie mieszkali bogaci kupcy i rzemieślnicy. Na tym centralnym placu odbywały się również jarmarki, a to dzięki nim miasto się bogaciło i rozwijało. Pyskowicki ratusz pochodzi z 1. połowy XIX wieku, kiedy odbudowano go po wielkim pożarze miasta w 1822 roku.

Ten czerwony budynek to siedziba dawnej pyskowickiej poczty

Dzisiaj znajduje się tam apteka

(zdj.: Małgorzata Ochocka, 6B)

(zdj.: Internet)

Urząd Pocztowy w Pyskowicach powstał w 1806 roku. Uruchomił go były burmistrz i kupiec Franciszek Kosmol. Wielokrotnie zmieniano gmach poczty. W 1871 roku uruchomiono telegraf. Od 1901 urząd pocztowy miał siedzibę z prawdziwego zdarzenia - w budynku przy ówczesnej ul. Tarnogórskiej (dzisiaj znajduje się tam apteka). Natomiast od lat 30. XX wieku poczta znajduje się tam, gdzie dziś - w budynku na przeciwko kościoła św. Stanisława.

Styczeń/Luty, nr 3

Str. 4

Dawny pyskowicki Amfiteatr

(zdj.: Internet)

Dziś w miejscu estrady stoi kamień

(zdj.: Radosław Olesiński, 6B)

W tzw. dużym parku - za kościołem św. Stanisława - znajdował się kiedyś drewniany amfiteatr (zbudowany na początku lat 80. XX wieku. To tam odbywały się miejskie imprezy i koncerty - np. Dni Pyskowic. Wielu mieszkańców wciąż pamięta chociażby występy rockowych grup Kat, Turbo czy też Dżemu z legendarnym Ryśkiem Riedlem jako wokalistą. W amfiteatrze wyświetlano też filmy - m.in. "Gwiezdne wojny". Latem miały miejsce plenerowe dyskoteki.

Dawny pomnik

(zdj.: Internet)

Skwer dzisiaj

(zdj.:Wanessa Włodarek, 6B)

Pyskowice jeszcze 80. lat temu nazywały się Peiskretscham. A ważnym miejscem w tym miasteczku był skwer między pomnikiem a szkołą – "Neumarkt mit Schule" (plac przed szkołą). Pomnik powstał w 1913 roku, kiedy to w mieście - jak i całym ówczesnym Cesarstwie Niemieckim - uroczyście obchodzono trzy jubileusze: 25-lecia koronacji Wilhelma II, 100-lecie zwycięstwa nad Napoleonem i 1600-lecie edyktu mediolańskiego (edykt ogłoszony przez Konstantyna Wielkiego, który przyznał chrześcijanom wolność wyznania). Monument został zniszczony w 1945 roku, kiedy do Pyskowic wkroczyła Armia Czerwona.

Str. 5

„U R W I S”

Brama dawnej szkoły górniczej (fot.: Internet)

Brama obecnego Zespołu Szkół Ogólnokształcących im. Marii Konopnickiej (fot.: Dawid Ziebura, 6B)

Tam, gdzie dzisiaj znajduje się siedziba Zespołu Szkół Ogólnokształcących im. Marii Konopnickiej, kiedyś istniało seminarium nauczycielskie, czyli szkoła kształcąca przyszłych nauczycieli. Sam budynek - w stylu gotycko-romańskim - zbudowano w 1861 roku. W 1924 roku powstała tu - przeniesiona z Tarnowskich Gór - Górnośląska Szkoła Górnicza.

Zdjęcie sprzed 1945 roku — nowo powstały park. (fot.: Internet)

Dzisiejszy park. Zdjęcie robione z perspektywy obwodnicy. (fot.: Błażej Kupski)

Tzw. duży park, za pyskowickim rynkiem. Na pierwszym zdjęciu widać też dawny hotel "Germania". Uważny obserwator zauważy również wieżę kościoła p. w. św. Mikołaja.. zdjęcia wybrał i opisał:

Błażej Kupski

Styczeń/Luty, nr 3

Str. 6

PYSKOWICKIE KALENDARIUM      

1256 – pierwsze wzmianki o wsi; w dokumentach wymieniono kościół w "Pyskowiczych". 1260 – prawdopodobne otrzymanie praw miejskich z rąk księcia opolskiego Władysława I. 1281-1355 – miasto należało do księstwa bytomskiego. 1355 – własność książąt cieszyńskich. 1414 – własność książąt oświęcimskich. 1430 i 1433 – najazd husytów, spustoszenie miasta.



1445 – przynależność do księstwa toszeckiego.



1480-1500 - budowa na miejscu dawnego kościoła nowej świątyni gotyckiej - dzisiaj to kościół p.w. Świętego Mikołaja.



1484 – własność króla czeskiego Władysława Jagiellończyka, który sprzedał je Janowi Sokołowskiemu.



1497 – odkupienie księstwa toszeckiego przez książąt opolskich. Właścicielem Pyskowic był Jan Opolski, zwany Janem Dobrym.



1532 – Pyskowice własnością margrabiego brandenburskiego Jerzego Hohenzollerna. W tym czasie w mieście dwa razy do roku odbywały się jarmarki - 7 maja (na cześć św. Stanisława) i 6 grudnia (na św. Mikołaja). 1558 – miasto własnością rodziny Redernów. 1581 – ścięcie burmistrza Pyskowic Tomasza Czecha na rozkaz Rederna. 1627 – rabunek miasta przez wojska duńskie pod dowództwem Mansfelda podczas tzw. wojny trzydziestoletniej. 1638 – 1686 - własność rodziny Collonów. 1680 – pożar miasta. Wypalił się ratusz, archiwum, ponad 20. domów i miejska waga..

    

Str. 7

„U R W I S”



XVIII w. – własność rodziny Peterswaldskich, potem Kotulińskich, Wehner – Posadowskich i Eichendorfów. Dumą miasta był szwadron brązowych huzarów (kawalerii konnej) pod dowódz twem gen. von Groelinga.



1797 – własność rodziny Gaszyńskich.



1807 - wkroczenie do Pyskowic wojsk napoleońskich.



1808 – upaństwowienie miast prywatnych, Pyskowice miastem prusko-królewskim.



1822 – wielki pożar miasta. Ogień wybuchł w stodole sukiennika, spłonęło 171 domów, 92 zabudo wania gospodarze i 9 stodół.



1830 - założenie cmentarza żydowskiego w Pyskowicach.



1879 – wybudowanie linii kolejowej Opole-Bytom. Do Pyskowic dotarł pierwszy pociąg.



1890 – proboszczem pyskowickiej parafii został ks. Jan Chrząszcz, wybitny historyk.



1921 – podczas tzw. plebiscytu śląskiego 2/3 ludności Pyskowic głosowało za przynależnością do Niemiec.



1939 - 1945 - II wojna światowa. W Pyskowicach pracują jeńcy angielscy, kanadyjscy, rosyjscy, Żydzi, Polacy. Trwa intensywna rozbudowa infrastruktury kolejowej.



22 stycznia 1945 - wkroczenie Armii Czerwonej do miasta.



lata powojenne - miasto mocno się rozbudowuje. Powstają nowe osiedla, szkoły, przedszkola, żłobki, przychodnie zdrowia, apteki. Zbudowano zakład odzieżowy "Polkon", zakłady Aparatury Pomiarowej "Inco", Wylęgarnię Drobiu oraz Zakłady Podzespołów Radiowych.



1964 r. - otwarcie pięciokilometrowej linii kolejowej do nowej stacji - "Pyskowice Powstał również nowy dworzec w centrum miasta z pocze kalnią i kasami.



lata 90. XX w. - wyodrębnienie się dwóch nowych parafii katolickich - p.w. Nawrócenia św. Pawła oraz Matki Bożej Nieustającej Pomocy.

Miasto".

Błażej Kupski

Styczeń/Luty, nr 3

Str. 8

Czy wiesz, że ...

"Boczek" z "Kiepskich" mieszkał w Pyskowicach! Dariusz Gnatowski, bo tak się nazywa aktor grający "Boczka", urodził się Rudzie Śląskiej w 1961 roku. Dzieciństwo spędził w Zabrzu. Tam ukończył podstawówkę i liceum. - ,,Stopnie miałem dobre, ale nie przykładałem się do nauki. Miałem opinię zdolnego lenia. Bardziej interesowały mnie przedmioty humanistyczne niż matematyka czy fizyka, które nie były moją mocną stroną. W podstawówce nosiliśmy mundurki, siedzieliśmy w drewnianych ławkach... Pamiętam, jak codziennie rano przychodziła nasza pani i przed lekcjami wlewała do kałamarzy atrament, gdyż pisaliśmy piórami maczanymi w atramencie. Jeszcze wtedy stosowane były kary cielesne. Wiele razy dostawałem lanie od nauczycieli. Albo linijką, albo drewnianym piórnikiem po rękach. Nie było łatwo…” - wspominał niedawno Gnatowski na łamach "Super Expressu". Dariusz Gnatowski stanowi rodzinę dla popularnej pyskowickiej familii dentystycznej Matuszewskich. - Mama aktora i moja babcia były siostrami. Jako dziecko - jeszcze przed pójściem do szkoły - mieszkał jakiś czas w Pyskowicach przy ulicy Wojska Polskiego 15. Opiekowała się nim moja babcia, a jego ciocia - opowiada stomatolog Łukasz Matuszewski. - Wiem też z opowiadań taty, że przyszły "Boczek", kiedy miał 7-8 lat, mocno zaskoczył całą rodzinę. Przyjechał bowiem do Pyskowic z Zabrza na ... rowerze. Był to duży wyczyn jak na tak małe dziecko.

Dariusz Gnatowski to popularny aktor. I lubiany! Bo czyż postać "Boczka", pracownika rzeźni i sąsiada Ferdynanda Kiepskiego, nie wzbudza sympatii? Błażej Kupski

Str. 9

„U R W I S”

PYSKOWICKI SPORT WCZORAJ I DZIŚ Dzisiejszy pyskowicki futbol to dwa kluby - Czarni i futsalowe Remedium. Ale nad Dramą kopano piłkę już przed II wojną światową, kiedy nasze miasto nazywało się Peiskretscham.

Przed wojną w Pyskowicach też kopano piłkę! Wtedy Pyskowice leżały w Niemczech. Były małym miastem, liczącym 5 tysięcy mieszkańców. W miasteczku istniały dwa kluby piłkarskie: Reichsbahn SV Peiskretscham (czyli Kolejarz Pyskowice) oraz FC Askania Peiskretscham. - Mecze piłkarskie odbywały się przeważnie w niedzielne przedpołudnie. Ludzie szli na mszę, a potem na stadion - opowiada Wilhelm Kortyka, blisko 90-letni mieszkaniec naszego miasta. Nie było biletów, udział w widowisku sportowym był darmowy. - Wielkie emocje wzbudzały derby Pyskowic. Na boisku toczyła się zacięta walka, gorąco było również na trybunach. Do bijatyk kibiców jednak nie dochodziło - relacjonuje Kortyka. Tam, gdzie dzisiaj jest stadion Czarnych Pyskowice, znajdowało się boisko Kolejarza. Ale tamtejsza murawa była kiepskiej jakości. Podłoże stanowił ... żużel. Klub utrzymywały niemieckie koleje państwowe. Nic w tym dziwnego, wszak badacz dziejów naszego grodu - ks. Johannes Chrząszcz - w swojej "Historii miast Pyskowic i Toszka" - nazwał Pyskowice "miastem kolejarzy". Bo w I połowie XX wieku pracownicy kolei wraz z rodzinami stanowili 40% ogółu mieszkańców. — Piłkarze Kolejarza przebierali się w knajpie na przeciwko boiska. Dzisiaj znajduje się tam pub "Sobieski", a kiedyś kolejowy hotel. A po meczach chodzili tam całą drużyną na piwo - wspomina Kortyka. W okresie II wojny światowej w Pyskowicach istniały obozy jenieckie oraz obozy pracy. Przetrzymywano tutaj m.in. Brytyjczyków i Kanadyjczyków. Te nacje na warunki nie mogły narzekać. Żołnierze mieszkali w zadbanych, ogrzewanych barakach, dostawali paczki od rodzin i Czerwonego Krzyża. W wolnych chwilach grywali w piłkę na boisku Reichsbahn SV Peiskretscham. - Nieraz idąc na pociąg mijałem kopiących piłkę alianckich jeńców. Coś do nas mówili, przyjaźnie machali - opowiada Wilhelm Kortyka, który był wówczas nastolatkiem. Piękną, zieloną murawą mogli pochwalić się piłkarze FC Askani. Plac do gry zlokalizowany był w okolicach dzisiejszego przedszkola nr 2, tj. na obecnej ulicy Wyzwolenia Boczna (za budynkiem liceum). Swoją szatnię zawodnicy mieli w ówczesnym hotelu Meyer's (dzisiaj MOKiS). Klub utrzymywało miasto oraz sponsorzy - tj. sklepikarze i rzemieślnicy. Czołowym piłkarzem był Hubert Meyer, jeden z synów właściciela hotelu. Imponował wyszkoleniem technicznym i silnym strzałem. Był postrachem bramkarzy. Podobnie jak Georg Piontek, który nosił ksywkę "Lolo". Jego brat Hans stał z kolei między słupkami.

Styczeń/Luty, nr 3

Str. 10

Kiedy wybuchła II wojna światowa, wielu zawodników powołano do wojska i wysłano na front. Kadry obu pyskowickich klubów mocno zubożały. Aby życie piłkarskie wciąż mogło się toczyć, zjednoczono siły. Doszło do fuzji dwóch pyskowickich klubów. Piętrzyły się trudności. Problemem był transport na mecze wyjazdowe. - Nie było samochodów, a nie każdy miał rower. Ładowaliśmy zatem po dwóch na jeden jednoślad. Czternastu chłopów na siedmiu rowerach! - wspominał na łamach pisma "Heimatblatt" Hans Piontek. W 1945 roku władzę w Pyskowicach przejęli Polacy. Po okresie wojny życie wracało powoli na normalne tory. Jesienią 1945 roku narodził się zupełnie nowy klub piłkarski - Czarni. Założycielami klubu byli m.in. Kazimierz Kowaliszyn, Aleksander Stadek i Roman Brych, kresowiacy, których los rzucił po II wojnie światowej na Śląsk. A że w swoich rodzinnych stronach uprawiali sport, to i w nowym miejscu zamieszkania postanowili kontynuować pasje. Jasna zatem staje się geneza nazwy klubu – od słynnej lwowskiej drużyny Czarnych Lwów. – W 1945 roku boisko dawnego Kolejarza było

zdewastowane. Stały tam wraki czołgów, a w pobliżu zabudowania po obozie jenieckim. Przystąpiliśmy do sprzątania boiska i na początku 1946 roku formalnie założyliśmy klub piłkarski – wspominał

Roman Brych. Pierwszym prezesem został Starościak. Jednocześnie na terenie miasta wciąż istniał Kolejarz Pyskowice. Oba kluby grały w B-klasie. Nadmienić trzeba, że w owych czasach istniały następujące najniższe ligi – klasa A, B, C i D oraz Liga Śląska (wojewódzka). Na początku roku 1950 doszło do połączenia obu klubów, pozostawiając nazwę Czarnych Pyskowice. Warto wspomnieć, że obecnym prezesem Czarnych jest Marian Brych, dziadek Mai i Mikołaja, uczniów naszej szkoły. ***

Cudze chwalicie, swego nie znacie ...

Pyskowice mają swojego mistrza olimpijskiego! Mowa o Egonie Franke, złotym medaliście z Tokio z 1964 roku we florecie. Sportowiec co prawda urodził się w Gliwicach (w 1935 roku), ale po wojnie przez długi okres czasu mieszkał w naszym mieście. - Mój ojciec Franciszek był pracownikiem gazowni. Po II wojnie światowej skierowano

go do pracy w Pyskowicach. Wtedy cała nasza rodzina się tutaj przeprowadziła. Mieszkaliśmy w pokojach nad miejską gazownią - wspomina prawie 80-letni szermierz.

Najstarsi mieszkańcy Pyskowic do dziś pamiętają ojca mistrza olimpijskiego. Niskiego wzrostu, zgarbiony, ale pogodny i życzliwy wobec ludzi. - W przydomowym podwórzu mieliśmy małe go-

spodarstwo, rodzice hodowali tam kury. Taką samą hodowlę prowadzili sąsiedzi zza płotu. Jedna ich kura cały czas przychodziła do nas. Siedziała w naszym kurniku, jadła z naszego koryta. I kiedyś zniosła jajo na naszym podwórku. Mój ojciec nie wziął jednak "podarunku" dla siebie, lecz "śledził" kurę i podążył za nią do jej macierzystego kurnika. Tam odłożył jajo ... Ta anegdotka pokazuje jakim człowiekiem był ojciec - prostym i uczciwym Ślązakiem. Egon Franke był pracownikiem huty 1 Maja w Gliwicach. W dzień w dzień dojeżdżał pociągiem z Pyskowic do zakładu. - Jedyny przywilej, jaki otrzymałem od kierownika, to przesunięcie godziny rozpoczęcia pracy. Mogłem w hucie pojawiać się o 7.00. Ale wychodziłem godzinę później - wspomina. Bezkonkurencyjny Egon Franke okazał się na Igrzyskach Olimpijskich w Tokio w 1964 roku. Jednak droga do złota nie była łatwa. Gliwicko-pyskowicki sportowiec miał duże problemy w pierwszych rundach. Ale im dalej, tym było lepiej. W finałowej walce rywalem Polaka był Francuz Magnan. Nie minęły trzy minuty, a Franke prowadził 3:0, ale zaraz potem było już 3:2.

Str. 11

„U R W I S”

Kolejny celny cios wyprowadził Franke i zrobiło się 4:2. Ale Francuz błyskawicznie doprowadził do stanu 4:4. Ostatnie natarcie miało decydować o tym, kto będzie mistrzem olimpijskim! Odważny atak reprezentanta biało-czerwonych dał upragniony punkt! Pyskowiczanin w blasku złota! Pan Egon Franke jest przyjacielem naszej szkoły. Odwiedza nas co roku na lekcjach w klasach sportowych.

Przyszły mistrz olimpijski w pyskowickim mieszkaniu wraz z rodzicami

Tokio 1964 r. Egon Franke na najwyższym stopniu podium.

opracował Błażej Kupski Styczeń/Luty, nr 3

Str. 12

DLACZEGO KOCHAM PYSKOWICE?

Pyskowice... niby to ciche i spokojne miasto, ale przyznać trzeba, że ciekawe. Takie małe miejsce na mapie, palcem można je dotknąć. O takim miejscu nawet nikt nie wie, a przecież tutaj tak wiele się dzieje! Tyle ludzi przez drogi w pośpiechu podąża, że nikt na nikogo nawet nie spogląda. Dzieci grzecznie do szkoły chodzą, pilnie się uczą, innym nie szkodzą. Mamy tutaj wszystko, czego do szczęścia człowiekowi trzeba: księgarnie, apteki, szkoły, biblioteki, sklepy i hale sportowe. Mamy ratusz, kościoły i władze, i zabytki… a to ważne! Można tutaj zobaczyć tak wiele: jak woda z fontanny się leje, jak pociąg już stary sapie, jak żabka nad rzeką chrapie, jak ludzie idąc przed siebie, nawet nie patrzą za siebie, bo przecież tu — w Pyskowicach, miejsc pięknych jest tyle, że ciągle do przodu się idzie, i jedno w myślach zostaje... Tak! To właśnie nasze Pyskowice! Wanessa Włodarek, 6B

Str. 13

„U R W I S”

Pyskowice-moje miasto Mam na imię Oliwia, urodziłam się i mieszkam w Pyskowicach. Zawsze chciałam dowiedzieć się więcej o moim mieście, ale jakoś nie było czasu ani okazji, żeby lepiej je poznać, aż do chwili kiedy otrzymałam informację o konkursie: MOJE MIASTO WCZORAJ I DZIŚ. Postanowiłam napisać pracę o moim mieście, a przy okazji dowiedzieć się o nim czegoś ciekawego. Wybrałam się do Muzeum Miejskiego, które mieści się w ratuszu na rynku. Z tego miejsca chciałam bardzo serdecznie podziękować Panu Władysławowi Macowiczowi, który poświęcił mi swój czas i opowiedział historię Pyskowic. Historia mojego rodzinnego miasta bardzo mnie zaciekawiła. Pyskowice kiedyś wyglądały całkiem inaczej, niż teraz... Dzieje Pyskowic rozpoczynają się od założenia przez Piska niewielkiej osady na wzgórzu. Historycy przyjmują, że w 1260r. nastąpiło nadanie Pyskowicom praw miejskich. Oglądając stare zdjęcia nie mogłam uwierzyć, że tak wyglądało kiedyś moje miasto. Na starych zdjęciach i pocztówkach czasem potrafiłam rozpoznać różne zakątki Pyskowic, ale wyglądają one nieco inaczej, niż teraz — w tle widnieją stare autobusy, samochody, niespotykane już dorożki... W miejscu, gdzie dziś znajduje się mały park, na zdjęciach nie ma ani jednego drzewa! W niecałe dwie godziny poznałam ponad 750 letnią historię mojego miasta. W Pyskowicach jest bardzo dużo ciekawych miejsc, które warto zwiedzić np.: Muzeum Miejskie w ratuszu, rynek z zabytkową fontanną (obiekt z 1822r.), Skansen Kolejnictwa, który powstał w 1998r. i posiada ok. 60 jednostek zabytkowych taboru kolejowego, Kościół pod wezwaniem św. Mikołaja z XV w., Kościół św. Stanisława z 1865r., Kościół Ewangelicko-Augsburski z 1879r., ruiny Synagogi z 1822r., Cmentarz Żydowski - kirkut z 1830r. W moim mieście znajduje się żłobek, kilka przedszkoli i różnych szkół, MOKiS, Miejska Biblioteka Publiczna z oddziałem dla dzieci, z którego często korzystam. Pyskowice to niewielkie miasteczko, jednakże jest sporo miejsc, które zasługują na podziw. Bardzo lubię spacerować po Parku Miejskim. Zwykle chodzę tam z babcią, dziadkiem i moim młodszym bratem, czasem dokarmiamy ptaki. W Pyskowicach są organizowane różnego rodzaju imprezy np. dożynki, koncerty i wydarzenia kulturalne oraz sportowe (m.in. spotkania z ciekawymi ludźmi, Ogólnopolski Turniej Tańca Towarzyskiego, mecze piłkarskie, itp. ...). Bardzo lubię obchody Dni Pyskowic i Dni Rodziny w moim mieście. Wtedy odbywają się ciekawe koncerty. Śpiewały u nas już takie gwiazdy jak: Małgorzata Ostrowska, TSA, Gienek Loska... Ja też miałam okazję wystąpić kilka razy na tej scenie, z czego jestem bardzo dumna. W opowieści o moim mieście nie może zabraknąć informacji o osobach, które zawsze będą mi się kojarzyły z Pyskowicami. Są to: Siostra Barbara Mroziak oraz Schola Nic Wielkiego, w której śpiewam, pan Adam Wójcik - Studio Wokalne MOKiS, Burmistrz Miasta Pyskowice — pan Wacław Kęska, który zawsze jest obecny podczas różnych ważnych wydarzeń w mieście. Pan Kęska jest burmistrzem, odkąd sięgam pamięcią... Pyskowice to także moja ukochana wychowawczyni nauczania początkowego — pani Małgorzata Karpowicz, moi koledzy i koleżanki z IV a wraz z moim obecnym wychowawcą — panem Błażejem Kupskim, ks. Joachim Koza i oczywiście rodzina. Pyskowice to piękne miasto. Myślę, że pyskowiczanie są dumni ze swojego miasta. Wszyscy staramy się dbać o nie tak, jak tylko możemy. W końcu to nasza mała ojczyzna. Ja również staram się godnie reprezentować moje miasto w różnych konkursach. Mimo, że mam dopiero dziewięć lat, zwiedziłam już wiele krajów. Stwierdzam, że prawdziwe jest powiedzenie, iż wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Lubię podróże, ale jeszcze bardziej lubię wracać do domu - do Pyskowic, ponieważ kocham moje miasto. Oliwia Frueauff, 4A

Styczeń/Luty, nr 3

Str. 14

Za co kocham Pyskowice? Pyskowice to naprawdę wspaniałe miasto! Mieszkam w nim już prawie jedenaście lat. Kiedy rozpocząłem naukę w klasie pierwszej, nikogo z mojej klasy nie znałem. Obecnie jestem już czwartoklasistą. Mam wielu kolegów. Codziennie gram z nimi w piłkę. Mogę też wyznawać moją religię i wszyscy są bardzo tolerancyjni. Jestem naprawdę szczęśliwy, że mogę mieszkać w Pyskowicach i za to, że mieszkałem właśnie tu. Jednak już za kilka miesięcy się przeprowadzę. Będę chodził do tej samej szkoły, co mnie bardzo cieszy. Będę się starać, żeby po szkole nie jechać od razu do swojego nowego mieszkania w Kopienicy, tylko żeby jak najdłużej zostać w Pyskowicach, gdzie mam wielu życzliwych przyjaciół . Radek Szczurek, 4A

Fontanna na rynku w Pyskowicach to ulubione miejsce wielu pyskowiczan. Rysunek wykonała Wanessa Włodarek z klasy 6B.

Pyskowice to małe miasteczko, w którym nie ma takiego wielkiego tłoku i nie ma tyle budynków, jak w innych śląskich miastach. Miasteczko jest pełne zieleni i panuje w nim rodzinna atmosfera. Lubię Pyskowice za to, że mamy tu duży plac dożynkowy. Ogólnie niektórzy wolą duże miasta, na przykład pobliskie Gliwice, bo są w nich ogromne centra handlowe, sporo znanych sklepów, butików i wiele innych atrakcji. Jednak mi to do szczęścia nie jest potrzebne. Moim ulubionym miejscem w Pyskowicach jest rynek, na którym znajduje się piękna fontanna, ratusz i zabytkowe budynki. Nasz rynek dodaje miastu uroku. Moim zdaniem nasz rynek najpiękniejszy jest w okresie świątecznym, ponieważ ratusz jest pięknie ustrojony różnymi świecidełkami, na środku stoi ładnie ustrojona choinka i co roku odbywa się kiermasz świąteczny, w którym większość mieszkańców chętnie bierze udział. To magiczny czas, kiedy można się spotkać z przyjaciółmi i z tymi, z którymi nie widzimy się na co dzień. Na kiermaszu można kupić kartki świąteczne, posłuchać, jak dziewczyny z liceum i gimnazjum śpiewają kolędy oraz piosenki świąteczne. Jest też okazja ku temu, aby kupić coś pysznego do jedzenia, bo na mrozie wszystkim dopisuje apetyt. Pyskowice to miasto z tradycjami, które są chętnie pielęgnowane. W Pyskowicach nie zmieniałabym niczego, gdyż czuję się tu doskonale. Julia Toczek, 4B Str. 15

„U R W I S”

Kocham moje miasto, ponieważ się tutaj urodziłem. Jest to urocze miasteczko z urokliwym parkiem, w którym lubię się bawić z kolegami. Zimą uwielbiam zjeżdżać na sankach z górki za sklepem Netto. Kocham Pyskowice, bo odbywają się w szkołach dyskoteki i spanie na materacach w sali gimnastycznej. Lubię chodzić z kolegami do Skateparku, gdyż tam jeździmy na rowerach i deskorolkach. Czasem przyjeżdżają do Pyskowic karuzele, na których uwielbiam jeździć. Bardzo lubię kościół pod wezwaniem św. Mikołaja, bo tam rozmawiam z Bogiem. Podobają mi się stare Pyskowice, ponieważ znajduje się tam skansen kolejnictwa, a w nim duży parowóz, który zawsze będzie kojarzył mi się z moim rodzinnym miastem. Mateusz Niedziela, 4B

Ratusz w Pyskowicach — siedziba władz miasta. Rysunek Magdaleny Kowal z klasy 6B.

Rynek z urokliwą fontanną w Pyskowicach to doskonałe miejsce na rodzinny spacer i wypoczynek. Rysunek wykonała Magdalena Kowal z klasy 6B.

Styczeń/Luty, nr 3

Str. 16

* * * Krzyżówka na ferie * * *

Str. 17

„U R W I S”

1.

Nasza Ojczyzna.

2.

Najwyższy szczyt polskich gór.

3.

Najdłuższa polska rzeka.

4.

,,Jeszcze Polska nie zginęła, kiedy my żyjemy...” -

tymi słowami zaczyna się nasz hymn - … Dąbrowskiego. 5.

Biały orzeł na czerwonym tle to nasze … .

6.

Twórcą polskiego hymnu jest Józef … .

7.

Pierwsza stolica Polski.

8.

Rodzinne miasto Jana Pawła II.

9.

Miejsce spoczynku polskich władców, narodowych bohaterów, wieszczów i biskupów.

10.

Nazwisko autora ,,Pana Tadeusza”.

11.

… Niemen — słynny polski kompozytor, multiinstrumentalista, piosenkarz i autor tekstów wielu piosenek.

12.

Nazwisko polskiej laureatki literackiej Nagrody Nobla.

13.

Przepływa przez Opole, Wrocław, Szczecin, a nawet Ostrawę w Czechach.

14.

Karpaty, Sudety, Karkonosze…

15.

Polskie morze.

16.

… Krakowsko — Częstochowska.

17.

Województwo, w którym mieszkamy.

18.

Trzeci dzień tygodnia.

19.

Tytuł polskiego dramatu narodowego.

20.

Jezioro położone w północno-wschodniej Polsce w województwie podlaskim na terenie Wigierskiego Parku Narodowego.

21.

Umili nam ferie, ale latem go nie zobaczymy.

opracowała Wirginia Drabczyk — opiekun szkolnego kółka dziennikarskiego

Styczeń/Luty, nr 3

Str. 18

Uczniowie naszej szkoły w zdecydowanej większości mieszkają na osiedlach, które jeszcze 40-50 lat temu w ogóle nie istniały. Tam, gdzie dzisiaj przebiega chociażby ulica Strzelców Bytomskich, Wieczorka czy też Lompy ciągnęły się pola i łąki ...

Kiedyś w Pyskowicach był dom dziecka - opowiada w wywiadzie dla "Urwisa" pani Maria Engelmann Zabudowa miasta ograniczyła się do rynku i okolic oraz tzw. dzielnicy południowej (błędnie nazywanej potocznie "starymi Pyskowicami"), a liczba mieszkańców wynosiła raptem 5-6 tysięcy. Te czasy pamiętają tylko najstarsi mieszkańcy Pyskowic ... Warto z nimi rozmawiać, warto pytać o minione czasy. Bo z ich opowieści wyłania się dawny obraz Pyskowic, przywoływany jest klimat tamtych lat, odżywiają wspomnienia i anegdotki. Nasze rodzinne miasto, nasza "mała ojczyzna" staje się nam jeszcze bliższa. Wiarygodnym świadkiem zmian, jakie zachodziły w Pyskowicach, jest z pewnością 80-letnia Maria Engelmann. - Nie jestem rodowitą pyskowiczanką. Do tego miasta przybyłam w 1940 roku,

kiedy moi rodzice przeprowadzili się z Łabęd. Kupili posesje, która graniczyła z cmentarzem żydowskim. Dzisiaj rodzinnego domu już nie ma, a tam gdzie było nasze podwórze, przebiega droga prowadząca do obwodnicy - opowiada pani Maria, którą odwiedzili młodzi dziennikarze "Urwisa": Amelia Kopel, Radosław Szczurek i Mateusz Śniatkowski. Oto zapis ich rozmowy: Czy Pyskowice nosiły kiedyś inną nazwę? Tak. Do 1945 roku miasto należało do Niemiec. Nazywało się "Peiskretscham". Ile szkół podstawowych było dawniej w Pyskowicach? Kiedy w latach 40. XX wieku byłam kilkuletnią uczennicą, w Pyskowicach znajdowały się trzy szkoły podstawowe. Co ciekawe, jedna z nich nosiła imię Adolfa Hitlera. Istniała wówczas w naszym mieście kolej?

Tak, bo pociąg dotarł do Pyskowic już dużo wcześniej (dokładnie w 1879 roku - BK). W latach 60. zbudowano drugi dworzec - PKP Pyskowice Miasto. Znajdował się on niedaleko obecnego placu dożynkowego. Dlaczego zatem go zamknięto? Stało się to jakieś 15. lat temu. Wówczas takie zakłady jak Bumar Łabędy (produkował czołgi BK), Huta Łabędy czy gliwickie kopalnie pozwalniały dużo ludzi. A to głównie pracownicy tych zakładów korzystali z tego dworca. Więc kiedy zabrakło pasażerów, zlikwidowano ten dworzec, a tym samym linię kolejową. Wywiad z panią Maria Engelmann Str. 19

„U R W I S”

Czy w Pyskowicach znajdował się kiedyś klasztor? Owszem, był to klasztor żeński. Zakonnice prowadziły nawet dom dziecka. Kiedy w Pyskowicach jeździć samochody?

zaczęły

W 1940 roku, kiedy przeprowadziłam się do Pyskowic, po ulicach jeździło raptem kilka samochodów. Ich właścicielami były ważne osoby - lekarz, burmistrz itp… . Równocześnie wciąż kursowały bryczki konne.

Czy dawniej w Pyskowicach były jakieś hotele?

Młodzi dziennikarze z klasy IVa

Oj tak, i to kilka. Najbardziej znany nazywał się "Germania". Oprócz tego hotel posiadała rodzina Meyer. Dziś w tym miejscu znajduje się dom kultury. W części południowej znajdowała się hotel kolejowy. Miejsca noclegowe oferowały również restauracje, a tych było - jak na tak małe miasteczko - bardzo dużo. Ilu mieszkańców liczyły Pyskowice w Pani dzieciństwie? Niecałe 6 tysięcy. Dla porównania - dzisiaj mamy 18 tysięcy ludzi, czyli trzykrotnie więcej. Jak często zmieniał się herb Pyskowic? Zawsze były dwie wieże, tyle, że kiedyś znajdowały się one w łódce. Dzisiaj łódkę zastąpił mur. Nigdy nie zmieniło się tło - zawsze było ono czerwone. Sercem miasta jest rynek. Jak wyglądał 50-60 lat temu ten pyskowicki? Mieściło się na nim bardzo dużo sklepów. Była m.in.: pasmanteria, sklepy z wełną, kapeluszami, duży sklep spożywczy. Znajdował się tam fryzjer i stacja benzynowa. A jak wyglądał ratusz? Prawie tak samo, jak dzisiaj. Tyle, że to tam swój gabinet miał burmistrz i urzędnicy. Bo tam, gdzie dzisiaj znajduje się Urząd Miasta, funkcjonował hotel robotniczy. Czy kiedyś odbywały się u nas takie imprezy jak Dożynki czy Dni Pyskowic? Oczywiście. Miały one miejsce na rynku, a później w amfiteatrze w dużym parku. Popularnym miejscem zakupów jest dzisiaj "Biedronka". A co tam znajdowało się kiedyś? Rozciągała się łąka, płynęła Drama ... Czy Pani koleżanki z dzieciństwa wciąż mieszkają w Pyskowicach? Nie, część już poumierała, a większość wyjechała do Niemiec. Dziękujemy Pani za rozmowę. rozmawiali: Amelia Kopel, Mateusz Śniatkowski i Radosław Szczurek (wszyscy IVa)

Styczeń/Luty, nr 3

Str. 20

Zawsze najbardziej lubiłem matematykę ... Burmistrz. Najwyższa władza w mieście. To on decyduje o wielu lokalnych sprawach. To od niego zależy rozwój naszej miejscowości, w tym szkół i przedszkoli. Od dwunastu lat tę funkcję pełni Wacław Kęska. "Urwis" postanowił poznać go bliżej ... W roli drapieżnych dziennikarek (połączenie Moniki Olejnik i Tomasza Lisa ... ) wystąpiły dwie uczennice klasy IVb - Agnieszka Pisanko i Jagoda Pazdej. I - nie ma co ukrywać - postawiły włodarza miasta w prawdziwym ogniu pytań. Interesowało je dosłownie wszystko - m.in. lata szkolne burmistrza, jego ulubione miejsce w Pyskowicach czy też sposób spędzania wolnego czasu ... Zapraszamy do lektury! Jest Pan rodowitym pyskowiczaninem? Nie. Urodziłem się w Łabędach. Ale w Pyskowicach mieszkam już blisko 30 lat. Zdradzi nam Pan, które miejsce w naszym mieście lubi Pan najbardziej? Moim ulubionym miejscem w jest ratusz. Ten blisko 200-letni zabytkowy budynek to magiczne miejsce. Dawna siedziba władz, a dzisiaj muzeum. Tam historia spotyka się z teraźniejszością. Jaka jest Pana ulubiona dyscyplina sportowa? Moją ulubioną dyscypliną sportową jest siatkówka. Grałem w nią w okresie młodości - czy to w szkole, czy na studiach - gram również i teraz. Oczywiście, jak tylko czas mi na to pozwala. Której drużynie piłkarskiej Pan kibicuje? Jestem lokalnym patriotą - moją ulubioną drużyną piłkarską są Czarni Pyskowice. Na jakiej imprezie sportowej był Pan ostatnio? Ostatnio byłem na meczu futsalowym w Gliwicach. Gospodarze - drużyna GAF Jasna - podejmowała Remedium Pyskowice. I to pyskowiczanie byli górą! Wygraliśmy 4:2. Byłem dumny z naszego zespołu. Czy Pyskowice planują budowę nowoczesnego basenu? Nie stać nas na basen. To zbyt duży wydatek. Chyba, że jakaś firma z zewnątrz będzie chciała współuczestniczyć w takim projekcie, wówczas podejmiemy rozmowy, zastanowimy się. W tym roku zdajemy egzamin na kartę rowerową i chcemy bezpiecznie poruszać się po drogach. Czy w Pyskowicach powstaną ścieżki rowerowe? Rzeczywiście, nie posiadamy zbyt wiele ścieżek rowerowych, ale jednak parę kilometrów dróg dla jednośladów przez naszą gminę przebiega. Ale będziemy się starać - wraz z Powiatem - tworzyć ich więcej w celu zwiększenia bezpieczeństwa rowerzystów. Str. 21

Pan Wacław Kęska — burmistrz miasta Pyskowice „U R W I S”

Pan także jest rowerzystą? Owszem, latem jeżdżę na rowerze, ale pewnie nie tak często, jak Wy. W jaki sposób spędza Pan wolny czas? Od trzydziestu pięciu lat jestem wędkarzem, tak więc czas wolny spędzam nad jeziorami i rzekami. Chętnie też widuje się z wnukami, bo jestem już dziadkiem. Czy lubi Pan grać w gry komputerowe? Nie, nie lubię gier komputerowych.

Dziennikarki "Urwisa" u burmistrza miasta!

To może lubi Pan czytać? Którą książkę mógłby Pan nam polecić?

Serię przygód o Tomku autorstwa Alfreda Szklarskiego. Dorastający młodzieniec przeżywa moc przygód na różnych kontynentach, obcuje z dziką przyrodą. Kiedyś te książki - kiedy nie było Internetu - były "oknem na świat", źródłem wiedzy o nieznanych krajach. Który przedmiot w szkole lubił Pan najbardziej? Moim ulubionym przedmiotem była matematyka. Powiem nieskromnie, że dostawałem zawsze piątki i czwórki z plusem. Dlatego wybrałem się na studia techniczne. Dziękujemy za rozmowę i poświęcony czas.

Z panem burmistrzem rozmawiały uczennice klasy 4B — Agnieszka Pisanko i Jagoda Pazdej. Styczeń/Luty, nr 3

Str. 22

Kraków ma legendę o Smoku Wawelskim, Warszawa o Bazyliszku, a Poznań o koziołkach. Ale nasze miasto wcale nie jest gorsze. Przedstawiamy zatem ...

Pyskowickie legendy BRACIA PISKO Około 750 lat temu żyli trzej bracia Pisko. Nie wiadomo gdzie był ich rodzinny dom, możliwe, że na Śląsku. Żyli w biedzie lecz bardzo się kochali. Pewnego dnia, gdy wróg napadł na kraj, bracia skrzyknęli okolicznych wojów i stanęli na ich czele podczas wojny. W czasie wojennej zawieruchy bracia się rozdzielili ... Po wygranej batalii najstarszy z nich udał się do rodzinnego miasta, aby odnaleźć swoich bliskich. Przeżył jednak rozczarowanie: braci nie odnalazł, a miasto zastał spalone. Nie tracił jednak nadziei. Po przeczesaniu wzdłuż i wszerz kraju udał się nad zlewiska Odry, Kłodnicy i Dramy, a dokładnie - na pradawny szlak solny z Wrocławia do Krakowa. Po długiej i męczącej drodze jeździec zasnął na koniu. Obudziły go okrzyki i ręce zdejmujące z konia. Okazało się, że byli to jego młodsi bracia. Z wielkiej radości, ciesząc się, że znów są razem, trzej bracia założyli gród pod nazwą Piskowice.

Swoją legendę o trzech braciach ma również miasto Cieszyn.

BIAŁA DAMA Z PYSKOWIC Ludzie powiadali, że odbicie kobiety ubranej w śmiertelny strój widywano na pyskowickim rynku. Zjawa ukazywała się w witrynach sklepów. Rzekomo był to duch pani Szolc, właścicielki karczmy „Germania”, która za życia nie była szlachetną osobą. W dawnych czasach ów karczma sławiła się dobrym piwem. Pewnego dnia przyszła śmierć do pani Szolc, wzięła jej ciało, ale złej duszy nie chciała. Gdy jeszcze nie doszło do pochówku, karczmarka wychodziła o północy ze swojej trumny i błąkała się po podwórzu. W końcu pochowano panią Szolc, lecz jej duch wciąż nie odzyskał spokoju. Nawiedzał ludzi, ale na ich pytania nie odpowiadał. Zjawę widziano po raz ostatni na mszy w kościele za dusze zmarłych. Później nikt już jej nie widział. Dopiero, kiedy po paru latach zawaliła się część „Germanii”, to ludzie ten wypadek przypisali duchowi zmarłej właścicielki.

Str. 23

„U R W I S”

Właścicielka "Germanii" jako Biała Dama.

LEGENDA O NAWIEDZONYM MŁYNIE W dawnych wiekach, kupcy przemierzający szlak handlowy z Wrocławia do Krakowa, musieli w wielu miejscach pokonywać rzekę Dramę. Dochodziło wtedy do tragicznych utonięć kupców. Po tych nieszczęśliwych wypadkach w pobliżu zaczęły się dziać dziwne i niewyjaśnione rzeczy. Czyniły to podobno duchy topielców. Ludzie nie umieli pozbyć się natrętnych zjaw. Jeden z tych duchów, którego właściciel utonął w Dramie, co noc nawiedzał młyn, znajdujący się w połowie drogi między Pyskowicami a Zawadą. Doszło do tego, że mieszkańcy młyna szli na noc do sąsiada w obawie przed duchem. Pewnego dnia po południu zawitał do młyna niespodziewany wędrowiec - czeladnik. Prosił o praktyki, lecz właściciel musiał odmówić. Zaproponował jednak głodnemu i zmęczonemu gościowi jedzenie. Po posiłku wędrowiec prosił o nocleg. Wtedy pan domu opowiedział historie o zjawie. Chłopiec jednak się nie wystraszył i został w młynie na noc. Gdy zrobiło się ciemno, wędrowiec-czeladnik wyciągnął swoje skrzypce i zaczął pięknie grać. Nagle usłyszał łomot i spostrzegł zbliżającego się ducha. Gdy wirtuoz skończył, zjawa zapytała, czy też mogłaby spróbować zagrać. Czeladnik zgodził się, ale dał warunek - duch musi opiłować zbyt długie pazury, gdyż może uszkodzić struny. Upiór zgodził się, więc chłopiec włożył jego rękę do imadła i zaczął mocno piłować. Lecz nie tylko paznokcie, ale również palce topielca! Duch nie wytrzymał z bólu i uciekł. W Pyskowicach nigdy więcej go nie widziano ...

Na podstawie książki "Legendy Pyskowickie" i zbiorów Władysława Macowicza: Dopiero czeladnik przegnał ducha z pyskowickiego młyna.

Styczeń/Luty, nr 3

Maja Brych i Julia Stebel (VIb) korekta i wstęp: Błażej Kupski

Str. 24

Pyskowice, chociaż są niedużym miastem, posiadają kilka zabytków. Jest też tutaj wiele miejsc, gdzie można miło spędzić czas lub czegoś ciekawego się dowiedzieć.

Co warto zobaczyć w Pyskowicach? Na pewno wartym uwagi miejscem jest skansen kolejowy, który znajduje się w południowozachodniej części miasta. Jest prowadzony przez Towarzystwo Ochrony Zabytków Kolejowych i Organizacji Skansenu, które powstało w 1998 roku. Grono zapaleńców przez prawie 15. lat zgromadziło imponującą kolekcję. Zbiór obejmuje 70. zabytkowych jednostek taborowych, a na szczególną uwagę zasługują parowóz z 1943 r., spalinówka Koff z 1930 r. oraz parowóz pośpieszny Pt47-50. W skansenie można odnaleźć klimat rodem z lat. 70. i 80. minionego stulecia, kiedy PKP prężnie funkcjonował. Zwiedzać można dawne wagony pasażerskie, chociażby słynne "piętrusy" ... Nasi rodzice i dziadkowie z pewnością przypomną sobie niejedną podróż z młodości ...

Kolejowy skansen w Pyskowicach to raj dla miłośników techniki.

Na terenie naszego miasta znajduje się zbiornik wodny Dzierżno Małe. To miejsce, gdzie mieszkańcy mogą czynnie wypoczywać, co jest możliwe dzięki otaczającym je licznym ośrodkom sportowym oraz bazie gastronomiczno-noclegowej. Samo jezioro zostało utworzone w 1938 roku poprzez zalanie wyrobiska dawnej kopalni piasku. To właśnie nad Dzierżnem Małym funkcjonuje najsłynniejsza ostatnio pyskowicka restauracja. Mowa o "Łabędziu". Ten lokal gastronomiczny powstał w miejscu dawnego ośrodka wypoczynkowego Zakładów Mechanicznych "Bumar-Łabędy". Swoją sławę zawdzięcza wizycie słynnej restauratorki Magdaleny Gessler, która w 2012 roku odwiedziła wraz z ekipą TVN-u "Łabędzia". Celebrytka - w imię "Kuchennych rewolucji" - miała swój pomysł na funkcjonowanie obiektu. Zmieniła wystrój i aranżacje wnętrze - oraz wymyśliła nowe menu. Reklamą Łabędzia” miał być tatar ze śledzia po węgiersku. Inne potrawy to barszcz na mięsie i specjalnie wymyślone przez Gessler danie: pstrąg à la rolada śląska z prawdziwkami.

Str. 25

„U R W I S”

Parę tygodni po wprowadzeniu zmian ekipa Magdy Gessler ponownie pojawiła się w Pyskowicach. Niestety brama do "Łabędzia" była zamknięta. Na niej widniała kartka z informacją, że restauracja jest nieczynna ... Telefon do właścicieli nie odpowiadał ... Lokal co prawda wciąż działa, ale "po staremu" ...

Magda Gessler przed restauracją "Łabędź" w Dzierżnie.

Wartym uwagi miejscem w naszym mieście jest cmentarz żydowski. Został on założony w 1830 roku. Ostatniego pochówku dokonano tam prawdopodobnie w czasie II wojny światowej. W 1988 r. postawiono na cmentarzu pomnik z inskrypcją w języku hebrajskim, polskim i niderlandzkim, który upamiętnia ofiary Holocaustu. Nieopodal cmentarza znajduje się stary dom przedpogrzebowy, w którym w trakcie II wojny światowej Niemcy przetrzymywali ostatnich pyskowickich Żydów. Warto wybrać się na spacer po żydowskiej nekropolii. Chociażby po to, aby zetknąć się z inną, dla wielu mało znaną, religią i kulturą. A jak ciekawe jest znaczenie żydowskiej symboliki nagrobnej! Kiedy na płycie wyrzeźbione są dłonie - to znak, że pochowano tam rabina (czyli "księdza" żydowskiego). Z kolei kiedy widzimy menorę (siedmioramienny świecznik) - w ziemi znajduje się ciało kobiety. Natomiast dzban z wodą informuje, że zmarły był lewitą, tj. pomocnikiem rabina. I jeszcze jedno - na cmentarzu żydowskim nie pali się zniczy. Kładzie się natomiast na macewach (nagrobkach) kamyki.

Weronika Kłysz, 4B

Pyskowicki cmentarz żydowski ma blisko 200 lat. Styczeń/Luty, nr 3

Str. 26

,,A po śląsku - po naszymu” czyli KĄCIK GWARY I TRADYCJI ŚLĄSKIEJ

UWAGA!!! W dalszym ciągu poszukujemy odpowiedzialnego i sumiennego ucznia, który poprowadzi szkolny KĄCIK GWARY I TRADYCJI ŚLĄSKIEJ. Chętnych prosimy o kontakt z opiekunem szkolnej gazetki — panią Wirginią Drabczyk.

W tym numerze materiał zebrała i opracowała ponownie pani Iwona Szandurska—Bodzioch — szkolny logopeda

Styczeń/Luty, nr 3

Str. 27

„MĘCZYGŁÓWKA” Czy potrafisz rozwiązać krzyżówkę? W każdą kratkę wpisz odpowiednią liczbę lub znak działania (+ albo -), tak aby w każdej kolumnie i w każdym rzędzie było prawidłowe działanie: odejmowanie lub dodawanie.

Dorysuj drugą połowę

Znajdź jak najwięcej nazw zwierząt i ptaków w wyrazie: USPRAWIEDLIWIONY : W poniższych zdaniach odszukaj nazwy ptaków: 1. 2. 3. 4.

Czy podasz mi masło, Wiktorze? Nie zbaczaj, Kasiu z drogi. Późną jesienią jest nagi las. Przyjdź szybko, bo ci Anielka zje wszystkie cukierki.

Styczeń/Luty, nr 3

Str. 28

Styczeń/Luty, nr 3

Str. 29

Połącz kropki

Styczeń/Luty, nr 3

Str. 30

Labirynt

Rozwiąż krzyżówkę. 1.

Rzeka płynąca przez Pyskowice

2.

Zabytek pyskowicki z XIX wieku znajdujący się w parku przy obwodnicy

3.

Jeden z obiektów sportowych Pyskowic związany z tenisem ziemnym.

4.

Co otaczało miasto Pyskowice w XIII wieku ?

5.

……. Kolejowy w Pyskowicach dbający o pamiątki polskiej kolei.

6.

Dawny zajazd nad rzeką Dramą

Styczeń/Luty, nr 3

Str. 31

Zagadki Co to za kula? Wewnątrz rozżarzona, ze skał i z gleby i z wody złożona. Błyskawica, grom z nieba, ale bać się nie trzeba. Cóż to stoi na dachu, co oszczędzi nam strachu? Rysuje kwiaty na szybach i dachy szronem pokrywa,

nosom dodaje czerwieni, policzki również rumieni.

Szeroko płynie po naszej krainie. Pozdrawia Kraków i Warszawę w biegu. Z Karpat szybko na dół zbiega, pod Warszawą płynie i przez Toruń mknie do Gdańska, aż w Bałtyku zginie

Kawały 5. - Antek! Co ty tak źle wyglądosz? - Człowieku dziwisz się? Tako robota! Cały dzień na kolanach! - A długo tam już robisz? - No, w poniedziałek mom zacząć.

1. Przyjeżdża Amerykanin na wieś i gospodarz do niego mówi: - Idź do chlewa i wyciepej gnój. Amerykanin mówi do gospodarza: - What? - Łot krowy i łot konia.

6. Roz jeden górnik kupił synowi gitarę, ale bez strun. Synek pado: - Ojciec, po co mi gitara bez strun? - Naprzód pokoż co umiesz. Jak się nauczysz grać, to ci i struny kupię. 7. Mąż wraca z szychty, a kobieta zapłakana : - Czemu beczysz?? - Ach, Francik, bo upiekłach takie dobre ciasto, a kot je porwoł i zjod. - Nie płacz, głupio, jutro przyniesa nowego kota.

2. Zdyszany Grześ wbiega do klasy. Pani pyta go: - Grzesiu co się stało? - Gonili mnie dwaj mężczyźni - Jesteś cały? - Tak, ale zabrali mi wypracowanie z polskiego. 3. W autobusie straszny tłok. - No nie pchaj się pan na chama! - O, przepraszam, nie wiedziałem z kim mam do czynienia 4. Katechetka pyta dzieci: - Kto chciałby iść do nieba? Wszyscy się zgłaszają oprócz Hani. Pani pyta: - Haniu, a ty czemu nie chcesz iść do nieba? - Bo mama po szkole kazała mi iść do Styczeń/Luty, nr 3

zebrał i opracował Maciek Nogieć, 6B

domu. Str. 32

SZKOLNE AKTUALNOŚCI Dnia 20 grudnia 2013 roku odbyły sie w naszej szkole Jasełka. Na przedstawienie bożonarodzeniowe zostali zaproszeni nauczyciele, pracownicy naszej szkoły oraz uczniowie. Jasełka przygotował ksiądz Joachim Koza z uczniami klas drugich. Pani Alicja Styblińska zadbała o oprawę muzyczną imprezy. Na chwilę przenieśliśmy się do Betlejem, by po raz kolejny przeżyć magię Bożego Narodzenia. Przyjściu Pana Jezusa na świat towarzyszyły anielskie śpiewy naszych koleżanek i kolegów z chóru szkolnego. Poczuliśmy cudowną atmosferę i zapach świąt... na koniec uroczystości Pani dyrektor życzyła wszystkim obecnym zdrowych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia oraz wszelkiej pomyślności w Nowym Roku. Natalia Trzęsicka, 4a

Jasełka w wykonaniu drugoklasistów były warte obejrzenia. Najmłodsi uczniowie naszej szkoły posiadają liczne talenty — aktorskie, wokalne i muzycznie. Gratulacje!

Dnia 13.01.2014 r. poszliśmy całą klasą do MOK-u. Panowała radosna atmosfera. Udaliśmy się do MOK-u, by odebrać nagrodę za zajęcie pierwszego miejsca w konkursie na najpiękniejszą szopkę bożonarodzeniową w kategorii wiekowej 4-6 klasy, którą wykonaliśmy pod kierunkiem naszej polonistki — pani Wirginii Drabczyk. Każdy uczeń klasy 4a, z rąk zastępcy burmistrza — pana Wiesława Leszczyńskiego, otrzymał edukacyjną grę planszową. Najśmieszniejsze było to, że do szkoły wracaliśmy powoli, by spóźnić się na sprawdzian z przyrody, ale pani Drabczyk spostrzegła podstęp i nie mogliśmy pójść okrężną drogą. Radosław Szczurek, 4A

Wykonawcy nagrodzonej szopki - klasa 4A

Styczeń/Luty, nr 3

Uczniowie naszej szkoły zostali także nagrodzeni w konkursie na najpiękniejszą kartkę świąteczną. Str. 33

Dnia 8.12.2014r. członkowie szkolnego kółka dziennikarskiego, pod opieką pani Wirginii Drabczyk i pana Błażeja Kupskiego, odwiedzili redakcję ,,Nowin Gliwickich", mieszczącą się na ulicy Zwycięstwa 3 w Gliwicach. Przewodnikiem po redakcyjnych zakamarkach była redaktor naczelna Małgorzata Lichecka. - Istniejemy już 58 lat. Wychodzimy w nakładzie 11 tysięcy. Opisujemy życie Gliwic i powiatu - opowiadała dziennikarka. Podczas tej wizyty mogliśmy zobaczyć redakcję prawdziwej gazety, w której znajdowały się drukarki i profesjonalny sprzęt komputerowy. W trakcie naszego pobytu zapoznaliśmy się z kulisami pracy pana montażysty, mieliśmy możliwość zapoznania się z rzemiosłem korektora tekstów. Dzięki tej wizycie zdałam sobie sprawę, że praca dziennikarza prasowego jest bardzo trudna i nie każdy posiada predyspozycje do wykonywania tego typu zawodu. Jagoda Pazdej, 4b

Pani Redaktor Małgorzata Lichecka opowiada o pracy dziennikarza.

Nowiny Gliwickie to gazeta z tradycją.

Skład redakcyjny ,,Urwisa” To osoby, które stworzyły ten numer Urwisa. Zachęcamy wszystkich uczniów naszej szkoły do publikowania swoich prac na łamach szkolnej gazetki. Może w naszym gronie znajdują się przyszli dziennikarze? Obecny skład redakcyjny to: Agnieszka Pisanko (4B), Jagoda Pazdej (4B), Wanessa Włodarek (6B), Magdalena Kowal (6B), Maciej Nogieć (6B), Weronika Kłysz (6B), Julia Stebel (6B), Maja Brych (6B), Radosław Szczurek (4A), Natalia Trzęsicka (4A), Oliwia Frueauff (4A), Julia Toczek (4B), Mateusz Niedziela (4B), Mateusz Śniatkowski (4A), Amelia Kopel (4A), Małgorzata Ochocka (6B), Radosław Olesiński (6B), Dawid Ziebura (6B), pani Iwona Szandurka—Bodzioch (logopeda), pan Błażej Kupski (historyk) oraz pani Wirginia Drabczyk (opiekun grona redakcyjnego i kółka dziennikarskiego). Styczeń/Luty, nr 3

Str. 34