Banki polskie czy banki w Polsce? Implikacje dla polityki

Referat wygłoszony na konferencji Katedr Finansowych w Zakopanem, wrzesień 2004 ______________________________________________________________________...
9 downloads 0 Views 119KB Size
Referat wygłoszony na konferencji Katedr Finansowych w Zakopanem, wrzesień 2004 ______________________________________________________________________ Ryszard Szewczyk Akademia Ekonomiczna w Krakowie

Banki polskie czy banki w Polsce? Implikacje dla polityki. 1. Przemiany systemu bankowego w latach 90. W procesie przemian polskiego sektora bankowego moŜna wyróŜnić kilka momentów, w których działo się coś, co w duŜym stopniu zmieniało zachodzące procesy. Pierwszym takim momentem był niewątpliwie rok 1989. Jego znaczenie trudno przecenić ze względu na fakt, Ŝe wtedy właśnie stworzone zostały prawne i ekonomiczne podstawy nowoczesnej bankowości w naszym kraju. Podstawy prawne zaistniały dzięki uchwaleniu ustawy o Narodowym banku Polskim oraz ustawy Prawo bankowe, poniewaŜ wprowadzały one dwuszczeblowy system bankowy, zrywając z funkcjonującym dotąd modelem unibanku i oddzielając bankowość centralną od komercyjnej. Natomiast podstawy ekonomiczne zostały stworzone przez to, Ŝe wydzielono ze struktury NBP 9 samodzielnych banków komercyjnych, wyposaŜając je w kapitał i majątek niezbędny do prowadzenia działalności operacyjnej w oparciu o nowe prawo bankowe. Te dwa zdarzenia, czyli uchwalenie wymienionych ustaw oraz utworzenie tzw. komercyjnej dziewiątki, uznaję za jeden z nielicznych przykładów pozytywnej roli państwa w gospodarce i dowodów na to, jak kapitalne znaczenie dla rozwoju kraju ma zarówno merytoryczne przygotowanie autorów ustaw i ich wizja przyszłych stosunków gospodarczych w kraju oraz regulującego je prawa, jak równieŜ jakość parlamentu, który takiej wizji wówczas nie spaprał. Ta wizja i jakość objawiła się przede wszystkim w kształcie i treści ustawy o Narodowym Banku Polskim, choć podobną ocenę naleŜałoby wystawić całemu pakietowi uchwalonych wtedy 21 ustaw regulujących swobodę działalności gospodarczej. To zaś, co działo się z prawem gospodarczym potem, potwierdza jedynie wyjątkowość sytuacji z początku roku 1989 i jej pozytywnego wpływu na procesy gospodarcze i chyba tylko Opatrzności naleŜy przypisać to, Ŝe proces psucia prawa, jaki miał miejsce w następnych latach nie objął ustawy o NBP oraz ustawy prawo bankowe. Nowe prawo bankowe stworzyło ponadto moŜliwość swobodnego zakładania banków prywatnych, z czego zaczęto szybko robić uŜytek i w krótkim czasie utworzono ich 70, częściowo z kapitałem prywatnym, częściowo z mieszanym, prywatnopaństwowym, ale w mojej ocenie, gdyby władze publiczne poprzestały tylko na uchwaleniu wspomnianych ustaw i nie utworzyły wspomnianej „komercyjnej dziewiątki”, to 1

Referat wygłoszony na konferencji Katedr Finansowych w Zakopanem, wrzesień 2004 ______________________________________________________________________ ekonomiczne podstawy polskiej bankowości byłyby zbyt kruche, aby na nich budować całkowicie nowy, prywatny system bankowy. Następny punkt zwrotny w polskim sektorze bankowym wyznaczają lata 19931994. Wtedy to bowiem z całą ostrością ujawnił się prawdziwy obraz sytuacji finansowej polskich przedsiębiorstw państwowych i stosowanej wobec nich polityki miękkiego finansowania, takŜe przez banki komercyjne. Mimo iŜ najwaŜniejsza część sektora bankowego, jaką była „komercyjna dziewiątka” działała formalnie jako samodzielne i niezaleŜne od władz banki, to jednak otrzymany w spadku po poprzednim systemie portfel kredytowy oraz stare powiązania partyjno-personalne pomiędzy szefami tych banków i szefami kredytowanych przedsiębiorstw powodowały eskalację zadłuŜenia tych ostatnich. Sprzyjał temu stosowany w bankowości memoriałowy system sporządzania rachunku zysków i strat, dzięki któremu banki mogły stosować tzw. rolowanie kredytów, czyli udzielać nowych kredytów na spłatę starych, i wykazywać zyski z naliczanych, a nieotrzymanych odsetek. Drugim czynnikiem, sprzyjającym narastaniu problemu złych kredytów, był brak formalnego obowiązku oceny i segmentacji portfela kredytowego w celu tworzenia rezerw na naleŜności zagroŜone. Nie lepiej działo się w bankach nowoutworzonych, ale tam narastanie problemu złych kredytów było dodatkowo potęgowane przez inne przyczyny. W wielu z nich kredyty trafiały do głównych akcjonariuszy tych banków, bo w takim właśnie celu były zakładane. W innych brak jakichkolwiek doświadczeń i procedur w zakresie kredytowania powodował udzielanie kredytów rozmaitym wydrwigroszom i nieudolnym przedsiębiorcom, którzy otrzymane środki albo defraudowali, albo topili w nieprzynoszących dochodów inwestycjach i upadali. KaŜdy z tych przypadków kończył się jednak tak samo – nieściągalnymi kredytami. Kiedy okazało się, Ŝe 40% portfela kredytowego całego systemu bankowego stanowią kredyty zagroŜone, nastąpiło otrzeźwienie i podjęto gorączkowe próby ratowania sytuacji. Spośród wielu moŜliwych, wybrano w 1993 roku rozwiązanie zaproponowane przez Ministerstwo Finansów , które zostało wprowadzone ustawą o restrukturyzacji finansowej przedsiębiorstw i banków. Jej jądro stanowiło oddłuŜenie większości państwowych dłuŜników banków komercyjnej dziewiątki połączone z „dokapitalizowaniem” tych banków przez państwowego właściciela, czyli skarb państwa. Cudzysłów jest tu uŜyty celowo, poniewaŜ wspomniane banki nie dostały w rzeczywistości ani grosza od swego właściciela, a dodatkowy „kapitał” powstał w wyniku sprytnego połączenia zabiegu księgowego z samospłacającą się emisją restrukturyzacyjnych obligacji skarbowych, które przekazano bankom w darze, polecając zaksięgować tę darowiznę na 2

Referat wygłoszony na konferencji Katedr Finansowych w Zakopanem, wrzesień 2004 ______________________________________________________________________ powiększenie ich kapitału własnego. Samospłata obligacji restrukturyzacyjnych polegała na tym, Ŝe rzeczywiste ich oprocentowanie, jakie otrzymywały banki, zostało ustalone na poziomie 5% p.a. (resztę kapitalizowano) przy kilkudziesięcioprocentowej stopie inflacji, a wykup został przewidziany za lat piętnaście. Nota bene wypłacane odsetki od tych obligacji teŜ nie obciąŜały budŜetu państwa, poniewaŜ środki na ich wypłatę pochodziły z Funduszu Prywatyzacji Banków Polskich, sukcesora utworzonego jeszcze w 1989 roku przez 18 państw zachodnich Funduszu Stabilizacji Złotego w wysokości 1 mld dolarów, który nie został wykorzystany.1 Przeprowadzona restrukturyzacja, w ramach której „dokapitalizowane” banki komercyjnej dziewiątki pozawierały ugody ze swoimi największymi dłuŜnikami, darując im nierzadko przeszło 90% ich długów i udzielając na realizację zaakceptowanych przez siebie planów naprawczych w ramach tzw. bankowych postępowań ugodowych dodatkowych kredytów, spowodowała oczyszczenie na pewien czas ich portfeli kredytowych ze złych długów i umoŜliwiła wdroŜenie nowoczesnych standardów w zakresie zarządzania ryzykiem kredytowym i w zakresie wyposaŜenia kapitałowego. Mimo Ŝe „papierowy”, kapitał państwowych banków komercyjnych wystarczył do tego, aby osiągnęły one zalecane przez Komitet Bazylejski co najmniej 8% współczynniki wypłacalności i aby mogły przygotowywać się do operacji prywatyzacyjnych. MoŜna więc powiedzieć, Ŝe dla banków proces restrukturyzacji połączony z dokapitalizowaniem był bardzo korzystny, poniewaŜ straciły w gruncie rzeczy niewiele. Gorzej z innymi duŜymi wierzycielami, których wierzytelności zostały takŜe objęte bankowymi postępowaniami ugodowymi, a to dlatego, Ŝe i oni musieli redukować swoje wierzytelności w takim samym stopniu jak banki, a nie otrzymali znikąd Ŝadnej rekompensaty. Biorąc zaś pod uwagę fakt, Ŝe największe wierzytelności miał wobec restrukturyzowanych przedsiębiorstw skarb państwa z tytułu niepłaconych podatków oraz ZUS z tytułu nieodprowadzanych składek ubezpieczeniowych, trzeba wyraźnie powiedzieć, Ŝe za uratowanie państwowych banków i państwowych niewydolnych przedsiębiorstw zapłacili – jak zwykle – podatnicy. Nie po raz ostatni zresztą. Równolegle z procesem oczyszczania portfeli kredytowych państwowych banków komercyjnych, rozpoczął się proces stopniowej likwidacji części nowopowstałych, małych banków prywatnych oraz banków spółdzielczych. JednakŜe po likwidacji sze1

Na przekształcenie Funduszu Stabilizacji Złotego w Fundusz Prywatyzacji Banków Polskich zgodziło się tylko 10 donatorów tego pierwszego i w efekcie FPBP został wyposaŜony w kwotę 450 mln dolarów. W roku 1998 skarb państwa wykupił przedterminowo serię A z 1993 r. o wartości nominalnej 1,1 mld zł za 1,219 mld zł. Zródło: A.Kaczor, Rola kapitału zagranicznego w procesie przemian polskiego sektora bankowego. Praca doktorska, tekst niepublikowany, s. 82.

3

Referat wygłoszony na konferencji Katedr Finansowych w Zakopanem, wrzesień 2004 ______________________________________________________________________ ściu z nich, NBP przyjął inną taktykę. Wstrzymał mianowicie wydawanie nowych licencji, a zgodę na wejście banku zagranicznego na polski rynek uzaleŜniał od kupna i objęcia sanacją tych, które miały bankrutować. Od tego czasu liczba banków komercyjnych malała tylko na skutek dokonywanych fuzji i przejęć. W taki sam sposób odbywała się likwidacja banków spółdzielczych. Upadające banki znikały z rejestrów jako samodzielne podmioty prawne, ale placówka bankowa prowadziła dalej działalność w tym samym miejscu, tyle Ŝe pod szyldem innego banku spółdzielczego, który bankruta przejmował, usuwał nieudolnego prezesa, czyścił portfel, zmieniał i uszczelniał procedury i stwarzał warunki do dalszego działania. W taki sposób liczba banków spółdzielczych zmniejszyła się z 1650 na początku roku 1990 do 601 dzisiaj, przy równoczesnym wzroście liczby placówek tych banków o przeszło 50% (dziś jest ich ponad 3100). Te liczby są najlepszym dowodem, Ŝe zarzuty o celowym niszczeniu sektora spółdzielczego przez liberałów, którzy opanowali rząd i NBP, jakie padały między innymi na kaŜdej niemal konferencji katedr finansowych, delikatnie mówiąc, mijają się z faktami. Oprócz ustawy restrukturyzacyjnej, na uwagę zasługują dwie dalsze zmiany w systemie bankowym w latach 1993-1994, a mianowicie uruchomienie w marcu 1993 roku Krajowej Izby Rozliczeniowej oraz wprowadzenie w 1994 roku ustawą o Bankowym Funduszu Gwarancyjnym powszechnego, obowiązkowego systemu ochrony deponentów. Pierwsze z tych zdarzeń spowodowało przeskok w rozliczeniach bankowych z epoki kamienia łupanego do ery informatycznej i w efekcie polski system bankowy wyprzedza pod względem szybkości i sprawności rozliczeń między innymi takie kraje jak Francja, czy Belgia, gdzie od momentu złoŜenia zlecenia w banku do momentu otrzymania przez beneficjenta środków musi upłynąć 5-7 dni, podczas gdy w Polsce standardem jest dwa dni, a bardzo często środki dochodzą w dniu następnym. Dodatkowym atutem przyjętego systemu było zniesienie kredytowania rozliczeń przez NBP i wprowadzenie zasady, Ŝe bank musi mieć na ten cel własne środki. Wymusiło to na bankach wdroŜenie nowoczesnych zasad zarządzania płynnością i stało się bodźcem do rozwoju rynku depozytów międzybankowych. Lata 1993-1994 stały się dla polskiego sektora bankowego okresem waŜnym takŜe dlatego, Ŝe wtedy rozpoczął się proces prywatyzacji banków państwowych. Nie wchodząc w szczegóły chronologiczne, trzeba stwierdzić, Ŝe początkowy zapał prywatyzacyjny, który przejawiał się w szumnych oficjalnych deklaracjach sprywatyzowania wszystkich banków państwowych do końca 1996 roku, po częściowej prywatyzacji czterech z nich (WBK, BSK, BPH i BG) uległ zahamowaniu ze względu na brak zainte4

Referat wygłoszony na konferencji Katedr Finansowych w Zakopanem, wrzesień 2004 ______________________________________________________________________ resowania pozorną prywatyzacją, jaką chciał forsować skarb państwa, skłonny sprzedawać tylko mniejszościowe pakiety akcji, aby zachować kontrolę nad tak „prywatyzowanymi” bankami. Wyjątek stanowił jedynie Bank Gdański, którego kontrolny pakiet akcji został sprytnie przejęty w 1995 roku przez o wiele mniejszy BIG i jego spółki zaleŜne. Ten przypadek na pewno został bardzo dokładnie przeanalizowany w wielu miejscach na świecie, gdzie wiedza na ten temat jest warta duŜych pieniędzy. Następna cezura w przemianach sektora bankowego to rok 1997, kiedy to nowy rząd nadał prywatyzacji przyspieszenia. Kolejne, faktyczne, a nie pozorne, jak za poprzedniej ekipy, prywatyzacje, jakie miały miejsce w latach 1997-1999, łącznie ze sprzedaŜą inwestorom strategicznym pozostających jeszcze we władaniu skarbu państwa mniejszościowych pakietów akcji sprywatyzowanych wcześniej banków, doprowadziły do tego, Ŝe polskie banki stały się najnowocześniejszym sektorem gospodarki, w którym dominuje styl myślenia i działania zgodny z wymogami i mechanizmami rynku. Efektywność tego sektora jest dobitnym dowodem na to, jak szybko moŜe stanąć na nogi przedsiębiorstwo, które zostaje wyzwolone spod kurateli polityków. W kaŜdym ze sprywatyzowanych banków zostały wdroŜone wszystkie normy ostroŜnościowe i procedury zarządzania wszelkimi rodzajami ryzyka, jakie występują w działalności bankowej, dzięki czemu ryzyko upadłości zostało ograniczone do minimum. Ryzyko to zmniejszało się takŜe dzięki stałemu powiększaniu funduszy własnych banków z zatrzymywanych co roku 60-70% wypracowywanych zysków. Na drugim biegunie, ciągle kulejąc, znajdują się jeszcze trzy banki, których bezpośrednim właścicielem jest skarb państwa. Są to Bank Gospodarstwa Krajowego, Bank PKO BP oraz Bank Gospodarki śywnościowej. Ten ostatni jest szczególną skamieliną w państwowym skansenie, którą moŜna śmiało nazwać czarną dziurą polskiej bankowości. Dość powiedzieć, Ŝe z 4 miliardów złotych, jakie zostały wpompowane w 8 banków po roku 1994, BGś skonsumował połowę, ale w przeciwieństwie do pozostałych siedmiu, które są dzisiaj w czołówce, nie spełnia do dziś ani norm ostroŜnościowych, ani efektywnościowych. Jest to kolejny dobitny dowód nieefektywności przedsiębiorstw państwowych, tym razem z branŜy bankowej. Nie lepiej przedstawia się sytuacja PKO BP. JeŜeli rzeczywiście zostanie on „sprywatyzowany” według koncepcji narodowo-socjalistycznych w oparciu o rozproszony kapitał polski w taki sposób, aby skarb państwa zachował nad nim kontrolę, to nie wróŜę mu nic dobrego; w najlepszym razie jego agonia trwać będzie jeszcze kilkanaście lat, podobnie jak dzieje się to w wypadku wszystkich pozostałych przedsiębiorstw państwowych, które skutecznie hamują rozwój gospodarczy pochłaniając środ5

Referat wygłoszony na konferencji Katedr Finansowych w Zakopanem, wrzesień 2004 ______________________________________________________________________ ki, które mogłyby zostać zainwestowane w przedsięwzięcia efektywne, sprzyjające rozwojowi.

2. Polskie czy w Polsce – i co z tego? Mimo niepodwaŜalnych sukcesów, jakie osiągnęły w swym rozwoju w dekadzie lat 1994-2004 wszystkie sprywatyzowane banki polskie, są one solą w oku dla wielu zarówno z lewej, jak i z prawej strony sceny politycznej2. Powodem jest fakt, Ŝe zostały one opanowane przez kapitał zagraniczny. Według dostępnych w chwili pisania tego opracowania danych z końca września 2003 roku, na 57 banków komercyjnych 45 jest pod faktyczną kontrolą kapitału zagranicznego, do którego naleŜy prawie 60% kapitału zakładowego całego sektora bankowego, albo 62,7% kapitału zakładowego wszystkich banków komercyjnych razem, a ich udział w aktywach sektora bankowego wynosi 67%3. Te liczby mają być dowodem utraty przez system bankowy polskiego charakteru, a dla lepszego efektu mówi się ostentacyjnie o sektorze bankowym w Polsce. Warto by jednak zastanowić się nad tym, jakie są objawy owej utraty polskiego charakteru i co ewentualnie złego z tego wynikło. Po dokładniejszym przyjrzeniu się bankom opanowanym przez kapitał zagraniczny okazuje się, Ŝe jedynym objawem jest fakt, Ŝe niektórzy prezesi zarządu i członkowie rady banków mówią słabo po polsku. Cała zaś reszta załogi to Polacy. Niechęć zaś, zarówno zainteresowanych politycznie outsiderów, jak i niektórych członków załogi, bierze się stąd, Ŝe aktualni przedstawiciele właścicieli banku najczęściej nie dbają ani o dotychczasowe układy politycznopersonalne, ani o styl pracy, do jakiego przywykli ludzie tam pracujący, i przeprowadzają restrukturyzację i redukcję załogi po to, aby zamienić instytucję, której podstawowym do niedawna zadaniem było zapewniać zatrudnienie i dopływ kapitału na cele politycznie słuszne, w instytucję zdolną do wypracowywania zysku na poziomie oczekiwanym przez akcjonariuszy. Procesy te uderzają w interesy dotychczasowych układów personalno-polityczno-biznesowych i pracowniczych i dlatego budzą ich niechęć, co jest skądinąd zrozumiałe. To jednak nie moŜe stanowić usprawiedliwienia dla insynuacji pod adresem róŜnych osób i instytucji, które najczęściej formułowane są przez ludzi słabo znających mechanizm działania gospodarki i instytucji bankowych, a do tego zupełnie niedbających o logiczną spójność głoszonych opinii i poglądów. Jaskrawym przykładem takich 2

Większość tzw. prawicy tworzą ruchy społeczne i partie polityczne, których program gospodarczy jest w istocie programem do głębi socjalistycznym. Od tzw. lewicy dzieli ich jedynie deklarowany antykomunizm. 3 Zob. Sytuacja finansowa banków w okresie styczeń-wrzesień 2003 r. Synteza. Tabela 5. www.nbp.pl

6

Referat wygłoszony na konferencji Katedr Finansowych w Zakopanem, wrzesień 2004 ______________________________________________________________________ właśnie niespójnych opinii, głoszonych przez jednych i bezkrytycznie powtarzanych przez innych, jest ta, która dotyczy rzekomego wyprowadzania przez obcy kapitał krajowych oszczędności za granicę, albo teŜ straszenie, Ŝe kapitał zagraniczny moŜe się „ewakuować w ciągu 24 godzin”. O tym, Ŝe oszczędności krajowych nie da się legalnie „wyprowadzić” za granicę moŜe się przekonać kaŜdy, kto zada sobie nieco trudu, aby zrozumieć istotę działania banku jako pośrednika kredytowego, a takŜe przeanalizować prawne i faktyczne moŜliwości przekształcenia krajowych oszczędności w kredyty udzielane podmiotom zagranicznym w walutach obcych. To jest bowiem jedyny legalny sposób transferu krajowych oszczędności za granicę. Powstające wskutek takich transakcji tzw. otwarte pozycje walutowe i związane z nimi ryzyko i jego skutki są absolutnie wystarczającym powodem dla kaŜdego normalnie myślącego bankowca, aby takich operacji nie przeprowadzać, pomijając juŜ „drobny” problem popytu na takie kredyty i sposobu ich udzielania. Trudno sobie bowiem wyobrazić sytuację, w której do banków działających w Polsce zgłaszają się przedsiębiorstwa i gospodarstwa domowe na przykład z Niemiec, Holandii, Austrii, czy USA, które chcą tu właśnie zaciągnąć kredyty w walutach obcych. A poza tym, gdyby nawet załoŜyć taki absurdalny scenariusz oraz skrajną niewiedzę lub/i bezmyślność zarządzających bankami, to i tak takie operacje byłyby niemoŜliwe ze względu na limity otwartych pozycji walutowych i sposób ich kontroli przez nadzór bankowy. Dla niezorientowanych w tej materii warto podać, Ŝe banki komercyjne, zgodnie z przepisami prawa, muszą raportować rozmiary posiadanych otwartych pozycji walutowych codziennie i codziennie utrzymywać je w granicach określonych w prawie limitów4. Ostatecznym zaś dowodem na to, Ŝe nie ma Ŝadnego „wyprowadzania” oszczędności, są bilanse banków. Według danych NBP na koniec września 2003 r. wszystkie banki komercyjne razem zebrały blisko 49 mld złotych depozytów w walutach obcych, a udzieliły kredytów walutowych podmiotom niefinansowym, czyli przedsiębiorstwom i gospodarstwom domowym (krajowym!), na kwotę prawie 72 miliardy złotych. RóŜnica 23 miliardów złotych kredytów walutowych dla podmiotów niefinansowych, dla których źródłem finansowania są depozyty złotowe, daje pogląd o stopniu transformacji walutowej, jakiej dokonały polskie banki, naraŜając się na ryzyko otwartych pozycji walutowych. W Ŝadnym jednak wypadku nie były to środki transferowane za granicę, z powodów podanych wyŜej. 4

Zob. Załącznik nr 4 do Uchwały nr 1/2003 Komisji Nadzoru Bankowego z dnia 4 czerwca 2003 r. Dz. Urz. NBP nr 11 z dnia 25 czerwca 2003 r. poz. 16.

7

Referat wygłoszony na konferencji Katedr Finansowych w Zakopanem, wrzesień 2004 ______________________________________________________________________ Banki komercyjne mają oczywiście pewne kwoty ulokowane za granicą. Są to środki na rachunkach bieŜących w bankach zagranicznych, lokaty na rynku międzybankowym oraz lokaty w zagranicznych papierach wartościowych. Pierwsze słuŜą do bieŜących rozliczeń z tytułu handlu zagranicznego dla klientów bankowych, a pozostałe – jako rezerwa płynności walutowej na wypadek nadwyŜki wypłat nad wpływami z tego tytułu. Według stanu na koniec września 2003 r. wszystkie polskie banki komercyjne razem miały na rachunkach bieŜących u zagranicznych korespondentów nieco ponad 9 mld złotych, na lokatach w bankach zagranicznych 9,6 mld złotych oraz w zagranicznych papierach wartościowych 8,5 mld złotych, co daje razem kwotę 26,1 mld złotych i stanowi 5,7% całości ich aktywów5. Trzeba by wiele złej woli, aby to uznać za przejaw „wyprowadzania” krajowych oszczędności za granicę. Między bajki naleŜy włoŜyć równieŜ obawę o to, Ŝe kapitał zagraniczny moŜe się „ewakuować” w ciągu 24 godzin, chyba Ŝe mamy tu na myśli obcokrajowców pełniących funkcje prezesów i członków zarządów banków opanowanych przez kapitał zagraniczny. Chcąc to zrobić, zagraniczni akcjonariusze strategiczni musieliby sprzedać wszystkie posiadane akcje na giełdzie lub w pakietowych transakcjach pozagiełdowych. Wyobraźmy więc sobie, Ŝe akcjonariusze strategiczni czterech największych banków giełdowych, którymi są BACA, PeKaO, BPHPBK oraz Handlowy, skorzystali z pomysłu, aby się „ewakuować” i składają w swych biurach maklerskich zlecenia sprzedaŜy wszystkich posiadanych akcji. Wartość takiej oferty wyniosłaby blisko 79 miliardów złotych (tyle wynosiła ich łączna kapitalizacja, czyli wartość wszystkich wyemitowanych akcji po cenach zamknięcia giełdy warszawskiej w dniu 8 kwietnia br.6) Gdyby nawet przyjąć, Ŝe dzienne obroty na GPW wyniosą 500 mln złotych (za duŜe uwaŜa się obroty na poziomie 200-300 mln), i Ŝe handlować się będzie wyłącznie akcjami banków, sprzedawanymi za 25% ich aktualnej wartości, to na sprzedaŜ wszystkich akcji będących w posiadaniu inwestorów zagranicznych trzeba by 40 dni giełdowych. A gdzie ograniczenia w zbywaniu duŜych pakietów akcji banków i konieczne go tego zezwolenia Komisji Nadzoru Bankowego, a gdzie limity spadku ceny w ciągu sesji giełdowej i zawieszanie obrotów, a gdzie wreszcie kupujący, bez których o sprzedaŜy moŜna tylko marzyć? A zresztą, gdyby nawet nie było takich ograniczeń i dało się gładko przeprowadzić „ewakuację”, to warto by postawić pytanie, co teŜ strasznego by się stało, gdyby kapitałowi zagranicznemu udało się tak pospiesznie „ewakuować”, nawet za cenę utraty 5 6

Sytuacja finansowa banków... op.cit., tabele 14-28 Zob. „Rzeczpospolita”, 9 kwietnia 2004 r.

8

Referat wygłoszony na konferencji Katedr Finansowych w Zakopanem, wrzesień 2004 ______________________________________________________________________ 80% wartości posiadanych akcji? Ich właścicielami musieliby przecieŜ zostać inni akcjonariusze, głównie akcjonariusze krajowi, którzy wykorzystaliby fakt przeceny akcji o 80% i kupili je. I co z tego wynikałoby dla samych banków i ich klientów? Twierdzę, Ŝe nic, bo wymiana akcjonariatu w Ŝaden sposób nie dotyczy bezpośrednio ani deponentów, ani kredytobiorców banków komercyjnych! A w dodatku kapitał banków stałby się na powrót polski i to za ułamek jego wartości. CzymŜe więc martwią się obrońcy polskości sektora bankowego? Kolejne plagi, jakie miały spotkać polską gospodarkę wskutek opanowania sektora bankowego przez kapitał zagraniczny, to utrata suwerenności polityki monetarnej (na czym miałaby ta utrata polegać? – nie wiadomo), szkodzenie gospodarce poprzez podejmowanie decyzji, które nie są poŜądane z punktu widzenia gospodarki krajowej (jakie to przedsięwzięcia kredytowane przez banki nie są poŜądane z punktu widzenia gospodarki krajowej i komu miałyby one szkodzić?), wyparcie rodzimych banków ze sfer najbardziej dochodowych i skazanie ich na działalność niszową itp. U źródła wszystkich tych zarzutów leŜy – podobnie jak poprzednio – brak konkretów i opisu mechanizmów, w jaki te negatywne konsekwencje miałyby się rodzić i przenosić do gospodarki. KaŜdy z nich moŜna bardzo łatwo odeprzeć, jeŜeli tylko zacznie się stosować zasady dyscypliny logicznej w rozumowaniu oraz uwzględniać róŜne istniejące ograniczenia instytucjonalne i formalno-prawne. Ze względu jednak na ograniczoną objętość tego referatu nie będę rozwaŜał gruntownie i odpierał wszystkich tych zarzutów. W razie potrzeby jestem gotowy podjąć dyskusję o szczegółach i mechanizmach. Tutaj zaś poruszę tylko aspekt bliŜej nieokreślonej suwerenności polityki monetarnej, która miałaby zostać zagroŜona wskutek opanowania banków przez kapitał zagraniczny.

3. Kapitał zagraniczny a suwerenność polityki monetarnej Chcę jasno powiedzieć, Ŝe dopóki polityka monetarna jest prowadzona przez władze polskie, dopóty jest polityką suwerenną, poniewaŜ wszelkie decyzje, bez względu na przesłanki leŜące u ich podstaw i bez względu na ich skutki, są podejmowane wyłącznie przez osoby do tego upowaŜnione na mocy ustawy i w sposób wyraźnie tam określony. Nikt poza nimi nie moŜe w tej materii niczego zdziałać, choćby bardzo chciał. MoŜe co najwyŜej przedstawiać róŜne argumenty merytoryczne, moŜe szukać „dojścia” do decydentów, ale wyłącznie od nich zaleŜy, czy wpływowi takiemu się poddadzą. Tak rozumiana suwerenność nie moŜe budzić niczyich wątpliwości. Inną natomiast rzeczą jest skuteczność prowadzonej suwerennie polityki. Wszystkie lamenty zanoszone w sprawie ograniczanej rzekomo suwerenności tej poli9

Referat wygłoszony na konferencji Katedr Finansowych w Zakopanem, wrzesień 2004 ______________________________________________________________________ tyki mają źródło właśnie w jej nieskuteczności. Politykom i ich doradcom marzy się, aby podejmowane przez nich decyzje wywoływały natychmiast skutki zgodne z ich Ŝyczeniami i to zupełnie niezaleŜnie od tego, czy u podstaw tych Ŝyczeń leŜy tzw. „chłopski rozum”, czy teŜ znajomość uznanej oficjalnie teorii ekonomii. Wszystko zaś co utrudnia bądź uniemoŜliwia osiągnięcie zamierzonych celów jest traktowane jako czynnik ograniczający suwerenność polityki. W związku z tym za takie czynniki uznaje się, w zaleŜności od okoliczności, na przykład system stałych bądź zmiennych kursów walutowych, istnienie rynków finansowych bądź ich brak, istnienie instrumentów pochodnych bądź ich brak, dopływ kapitału zagranicznego bądź brak tego dopływu, gospodarkę otwartą na przepływy finansowe bądź zamkniętą, itp. Tak jest teŜ z obecnością kapitału zagranicznego w polskim systemie bankowym. Zawsze znajdzie się jakiś powód, dla którego światłe i jedynie słuszne posunięcia polityków spalają na panewce, zamiast stanowić czynnik zbawczy. To zaś frustruje zarówno doradców, jak i decydentów. Tymczasem powody nieskuteczności róŜnych posunięć z dziedziny polityki monetarnej tkwią w samej istocie gospodarki. Rzecz tylko w tym, Ŝe istota ta została zupełnie zatracona wskutek iluzji pieniądza, jakiej uległa teoria ekonomii, a jej efektem stała się wiara w omnipotencję państwa. Iluzja ta wynika z faktu, Ŝe pomylono dwie kategorie ekonomiczne, pieniądz i dochód. W posiadanie pieniędzy wchodzi się zwykle dzięki dochodom ze sprzedaŜy dóbr względnie usług. MoŜna je jednak uzyskać takŜe w drodze darowizny oraz poŜyczki lub kredytu. Bez względu na źródło, posiadanie pieniędzy zawsze daje moŜliwość dokonywania zakupów. Ten fakt spowodował, Ŝe niemoŜność dokonania zakupu została skojarzona z brakiem pieniędzy, a nie z brakiem dochodów. Stąd zaś juŜ tylko krok do teorii, która radzi, dowodząc tego na eleganckich i sugestywnych modelach makroekonomicznych, aby braki dochodów przezwycięŜać „produkcją” pieniędzy stawianych do dyspozycji państwa, i obiecuje osiągnięcie tą drogą przyspieszenia rozwoju gospodarczego. Niestety, jest to zupełne nieporozumienie. Procesy realne w gospodarce są kształtowane przez potrzeby jej uczestników. JeŜeli jakikolwiek podmiot gospodarczy albo osoba fizyczna chce kupić coś potrzebnego do produkcji, świadczenia usług lub konsumpcji, to robi to wtedy, gdy pojawia się taka potrzeba. Problemem moŜe być co najwyŜej sposób sfinansowania zakupów. Doraźnie mogą być finansowane kredytem, ale wcześniej czy później kredyt musi zostać spłacony z uzyskiwanych dochodów. Tzw. funkcja dochodowa kredytu oznacza jedynie 10

Referat wygłoszony na konferencji Katedr Finansowych w Zakopanem, wrzesień 2004 ______________________________________________________________________ antycypację przyszłych dochodów. Prawdziwym zaś źródłem finansowania wszelkich zakupów moŜe być tylko własny dochód nabywcy. W normalnych warunkach o kredyt stara się tylko ten, kto podjął juŜ decyzję o zakupie potrzebnych mu rzeczy lub usług i potrzebuje na to pieniędzy, a spodziewa się osiągnąć w przyszłości dochód, pozwalający kredyt ten zwrócić. Czyni to zaś niezaleŜnie od warunków panujących na rynku finansowym, a w szczególności niezaleŜnie od poziomu stóp procentowych czy kursów walutowych. U podstaw kaŜdej decyzji zakupu stoi bowiem pilność zaspokojenia określonej potrzeby, a nie warunki, jakie do tego prowadzą. Przekonuje o tym uwaŜna obserwacja procesów rynkowych. Kilka lat temu stopy procentowe były o kilkanaście punktów procentowych wyŜsze niŜ obecnie i wszyscy wiedzieli, Ŝe będą sukcesywnie obniŜane, a mimo to banki nie skarŜyły się na brak popytu ani na kredyty inwestycyjne i obrotowe, ani na konsumpcyjne, samochodowe, czy mieszkaniowe. Boom kredytowy był na tyle duŜy, Ŝe uznano nawet za celowe jego „schładzanie”. Dzisiaj stopy są zdecydowanie niŜsze, ale do niedawna nie było chętnych ani na kredyty dla przedsiębiorstw, ani na nowe samochody i inne dobra trwałego uŜytku. OŜywienie popytu na kredyty nastąpiło dopiero pod wpływem zmian w sferze realnej, kiedy to właściciele kupionych kilka lat wcześniej samochodów postanowili je sprzedać i kupić nowe, kiedy zestarzały się telewizory i inne artykuły elektroniczne, kiedy pojawiły się informacje o podwyŜkach stawek VAT na materiały budowlane, kiedy przedsiębiorstwa postanowiły zwiększyć produkcję wskutek oŜywienia popytu itp. Takie same obserwacje moŜna poczynić w kaŜdym kraju na świecie. Z zasady finansowania zakupów własnymi dochodami wynika to, Ŝe jeŜeli ktoś chce kupić określone dobro względnie usługę, to tym samym – przy danych dochodach – nie moŜe kupić innych, nawet gdyby bardzo chciał je posiąść. Dotyczy to w jednakowym stopniu osób fizycznych i osób prawnych, w tym – oczywiście – przedsiębiorstw. To w zupełności tłumaczy cykliczne pojawianie się i zanik popytu na określone dobra. JeŜeli ktoś podejmie na przykład decyzję kupna samochodu za posiadane oszczędności lub na kredyt, czyli z oszczędności przyszłych, to automatycznie „wypada” na co najmniej 3-4 lata zarówno z rynku samochodów, jak i z rynku wielu innych dóbr, z zakupu których musi zrezygnować, aby zgromadzić oszczędności potrzebne na zakup samochodu lub na spłatę zaciągniętej poŜyczki. To samo dotyczy inwestycji przedsiębiorstw. Problem niedostatecznego popytu na jakiekolwiek dobra lub usługi nie wynika więc z braku pieniędzy, ale z faktu, Ŝe decyzja o danym sposobie rozdysponowania rozporządzalnych dochodów, zarówno bieŜących, jak i przyszłych, wyklucza kaŜdy inny. Tym 11

Referat wygłoszony na konferencji Katedr Finansowych w Zakopanem, wrzesień 2004 ______________________________________________________________________ samym powoduje, Ŝe wszystkie inne dobra i usługi stają się w danych warunkach niepotrzebne. Być moŜe poŜądane, ale jednak niepotrzebne. Polityka, a w szczególności polityka monetarna, wbrew uznawanej przez większość teorii, nie jest w stanie niczego w tym mechanizmie zmienić, nie moŜe teŜ przysporzyć dochodów ani przedsiębiorstwom, ani ludności. Państwo nie jest instytucją zewnętrzną w stosunku do społeczeństwa, jak to zakładają wszystkie teorie ekonomiczne bazujące na ekonomii klasycznej, w szczególności zaś teoria keynesistowska, ale jest formą organizacji jego członków i dlatego nie moŜe mieć niczego ponad to, co oni wytworzyli i posiadają, bez względu na to czy istnieje własność wyłącznie prywatna, czy teŜ obok niej występują jakieś formy własności zbiorowej, czy wreszcie własności prywatnej w ogóle nie ma, a wszystko jest własnością państwową. Własność państwowa moŜe zatem powstać wyłącznie z tych elementów majątku, które zostały wytworzone przez obywateli i przekazane państwu. Dotyczy to majątku zarówno w postaci rzeczowej, jak i pienięŜnej. Dochodzimy w ten sposób do oczywistego stwierdzenia, Ŝe państwo nie moŜe stworzyć Ŝadnych dochodów, poniewaŜ dochody są jedynie pienięŜnym ekwiwalentem dóbr i usług wytworzonych przez jednych, a kupionych przez innych obywateli państwa. A skoro dobra i usługi są tworzone wyłącznie przez ludzi, to i dochody mogą uzyskiwać tylko ludzie. Państwo (a ściślej – reprezentujący je ludzie) moŜe im te dochody tylko zabrać, w skrajnym wypadku w całości, i dzielić według dowolnych kryteriów. Nic ponadto. Natomiast wszelkie próby powiększania dochodów państwa ponad kwoty ściągnięte od obywateli poprzez udzielanie mu poŜyczek, prowadzących do kreacji dodatkowego pieniądza nie mającego pokrycia w dochodach ludzi, naleŜy uznać za metody tak samo oszukańcze, jak fałszowanie monet kruszcowych w mennicach władców oraz płacenie papierowymi asygnatami przez rewolucjonistów wszelkiego autoramentu. Taka „produkcja” pieniędzy róŜni się od zwykłego fałszerstwa banknotów jedynie tym, Ŝe jest robiona w majestacie prawa. Jedynym tytułem do pojawienia się pieniądza w obiegu, czyli jego kreacji, moŜe być tylko kredyt udzielony temu, kto podjął decyzję o zakupie, przeznaczając na to własny dochód, który osiągnie w przyszłości dzięki sprzedaŜy jakiegoś dobra lub usługi, i z którego kredyt ów spłaci. Państwo nie tworzy ani dóbr, ani usług, nie moŜe więc osiągać własnych dochodów, ergo państwo nie powinno mieć moŜliwości zaciągania kredytów. 12

Referat wygłoszony na konferencji Katedr Finansowych w Zakopanem, wrzesień 2004 ______________________________________________________________________ Zostawiając dalsze rozwaŜania tego problemu na inną okazję, chcę tu dodać jeszcze jeden postulat, obrazoburczy w świetle obowiązującej teorii, chociaŜ wynikający logicznie z rozwaŜań zaprezentowanych wyŜej. Proponuję mianowicie, aby cofnąć prawo do zaciągania zobowiązań wszelkim osobom prawnym, a zachować je wyłącznie dla osób fizycznych. Wtedy skończą się wielkie i małe afery korupcyjne i afery wynikające z tzw. „kreatywnej księgowości”, kryzysy finansowe i inne plagi związane ze sferą pienięŜną, gospodarka zacznie się rozwijać w takt potrzeb zgłaszanych na rynku przez ludzi gotowych zapłacić za ich zaspokojenie z własnych dochodów, a odmitologizowane państwo stanie się na powrót, w teorii i w praktyce, jedynie zhierarchizowaną organizacją ludzi pozwalającą jej przywódcom realizować róŜne ich pomysły i aspiracje, które – jak pokazuje historia – nad wyraz często realizowane są ze szkodą dla jej członków i wbrew ich woli. Dziś, na skutek błędnej teorii, zbudowanej przez Keynesa na fundamentach powstałych przed blisko 230 laty7, bezkrytycznie powielanej i doskonalonej od prawie 70 lat, państwo uwaŜane jest za demiurga zdolnego do tworzenia rzeczy z niczego, dzięki czemu róŜni szarlatani mogą obiecywać poczciwym i naiwnym głupcom, Ŝe gdy tylko zostaną wyniesieni do władzy, wykorzystają tę moc sprawczą państwa i zapewnią im dobrobyt bez wysiłku i ryzyka. Powtórzę zatem na koniec, Ŝe polityka gospodarcza, zarówno monetarna, jak i fiskalna, nie moŜe mieć Ŝadnego pozytywnego wpływu na rozwój gospodarczy. Jedynym jej efektem jest wzrost ryzyka systemowego i związany z tym wzrost spekulacji wywołujący róŜnorodne zawirowania na rynkach finansowych. To tam właśnie tworzy się iluzję bogactwa poprzez nadymanie bańki spekulacyjnej i traktowanie papierowych zysków jako rzeczywistych dochodów. JeŜeli gdzieś realizowane są zyski, to pochodzą one ze strat mniej doświadczonych lub pechowych graczy. Na rynkach finansowych mamy zawsze do czynienia z grą o sumie zerowej, o czym dobitnie przekonują kolejne kryzysy finansowe, które zawsze prowadzą do „strząśnięcia” części iluzorycznych, papierowych majątków, i do transferu rzeczywistych oszczędności od pechowców, którzy kupili róŜne instrumenty finansowe „na górce”, do tych, którzy zdąŜyli się w porę ewakuować. NiezaleŜnie jednak od tego, co dzieje się na rynkach finansowych, nie ma to większego wpływu na przebieg procesów realnych. Jest natomiast zaleŜność odwrotna; wszelkie zjawiska i procesy finansowe są w normalnych okolicznościach odbiciem zjawisk i procesów zachodzących w sferze realnej. Czynnikiem zakłócającym ten związek

7

Bogactwo narodów A. Smitha ukazało się po raz pierwszy w 1776 roku.

13

Referat wygłoszony na konferencji Katedr Finansowych w Zakopanem, wrzesień 2004 ______________________________________________________________________ jest zawsze polityka, a w szczególności polityka monetarna. Poziom stóp procentowych, kursów walutowych, cen giełdowych itp. wynika przede wszystkim z tego, co dzieje się w sferze produkcji i wymiany dóbr i usług, a wszelkie odchylenia od stanu normalnego są powodowane przez czynniki polityczne.

14

Suggest Documents