Miesięcznik Hufca ZHP Kraków - Podgórze

3 / 2007 (58)

marzec 2007

STRONA ORGANIZACYJNA

Miesięcznik Hufca ZHP Kraków-Podgórze

SPIS TREŚCI Od redakcji.............................................. s. 3 Wierszowisko .......................................... s. 3 HARCERSKA TO SPRAWA Akcja pod Arsenałem .............................. s. 4 Nieprzetarty Szlak ................................... s. 6 Pożegnanie druhny hm Ady Stefańskiej ... s. 6 Gawęda ................................................... s. 7 Miejsca pamięci narodowej– pamiętamy .. s. 8 DMB w szczepie Brzask .......................... s. 8 DMB w szczepie Swarożyca .................... s. 8 Zimowisko szczepu Preria ....................... s. 9 Dzielnice Krakowa .................................. s. 9 Wspomnienia kursanta ............................ s. 10 NASI BOHATEROWIE Dziś jutro pojutrze .................................. s. 11 HUMOR I ROZRYWKA .................... s. 10 15 minut z życia zbiórki........................... s. 12 Cywilizacja tramwajowo-autobusowa ...... s. 12 Zagadka................................................... s. 12 Chiński horoskop na 2007 rok................. s. 13 OGŁOSZENIA,KONKURSY,INNE .. s. 14

Redakcja: pwd. Olga Węglowska (redaktor naczelny) pwd. Katarzyna Żarna pwd. Łukasz Stan (członkowie redakcji) phm. Dariusz Smoliński - DS (redaktor techniczny)

Skład i łamanie: phm. Dariusz Smoliński

Adres do korespondencji: [email protected]

Stale współpracują: Kinga Zając Marcin Kaczor Przemek Sierant Michał Janicha Aniela Radecka Ania Niedziałek

Rysunki: Wersja internetowa: Łukasz Sierant

Wydaje: Hufiec ZHP Kraków-Podgórze im. Podgórskich Szarych Szeregów ul. Sokolska 13 30-510 Kraków tel. 0-12 656-14-02 [email protected] www.krakowpodgorze.zhp.pl

Dyżur redakcji: Poniedziałek 1830-1930

Nakład: 60 egz. 2

MIESIĘCZNIK HUFCA ZHP KRAKÓW-PODGÓRZE

AdAstra 3 (58) marzec 2007

OD REDAKCJI Tyle Nam życzę.

Witajcie, Kolejny miesiąc za nami. O tym co się działo, a było tego

Jak przestrzeń wieczna,

dużo, możecie, jak zawsze, poczytać w naszej hufcowej

Jak kosmos niezmierzony,

AdAstrze!!! Wcześniej przyjrzyjcie się dobrze gazetce,

Jak dusza nieznany,

dużo zmian! Ale zawartość równie ciekawa jak zawsze…

Tak nam życzę.

Dowiecie się jak obchodziliśmy harcerski Dzień Myśli Braterskiej, jakie spotkały nas przygody na zbiórkach i nie

Ile na pustyni piasku,

tylko...

Ile kropli w morzach,

Oczywiście nie zabraknie akcentu metodycznego, ani hi-

Ile żaru w uczuciach, Tyle Nam życzę.

storycznego. Nowe przepisy kulinarne i ciekawostki przyrodnicze…

O.W.

Teraz Wy też możecie decydować o wyglądzie AdAstry… To dla Szczepu są życzenia!

nowy konkurs z nagrodami. Nic więcej nie będziemy zdradzać! Życzymy wszystkim miłego czytania… oby każdy znalazł

Życzyć chcemy powodzenia,

coś dla siebie…

To niech nigdy się nie zmienia. Życzliwości i skromności, Lecz ponad to roztropności.

Redakcja

Życzę też punktualności, By się więcej szczep nie złościł!

***

Szczęścia w chwili niepozornej, Jak ptak wysoko wznieść się może,

Duszy często niepokornej.

Jak ocean w głębinach czarny,

Życzę Wam radości bycia,

Jak silny pęd wiatru w koronach,

I mądrości branej z życia.

Tak Nam życzę.

Dumy, zdrowia i honoru, Lecz dobrego też humoru.

Ile płatków spada w zamieci,

Ciesz się zawsze drobiazgami,

Ile iskier z ogniska uleci,

A nie przejmuj głupstwami.

Ile gwiazd na niebie świeci,

Nie myśl, „Co przyniesie bycie”?

WIERSZOWISKO w starożytnym Rzymie.

Marzec Marzec siadł u płotu, czeka na wiosenkę, a deszcz drobny prószy. … Zmoczył mu sukienkę. Marzec to miesiąc poświecony bogu wojny, Marsowi,

MIESIĘCZNIK HUFCA ZHP KRAKÓW-PODGÓRZE

AdAstra 3 (58) marzec 2007

3

HARCERSKA TO SPRAWA

AKCJA POD ARSENAŁEM Dzień Akcji 26.03.1943 r. ”… o wspaniałych ideałach braterstwa i służby, o ludziach, którzy potrafią pięknie umierać i pięknie żyć.” Aleksander Kamiński

kierunku samochodu zostały wyrzucone cztery butelki- na szczęście „Anoda” ze swoją sekcją uderzyli w samą porę, nie tylko zgodnie z planem akcji, ale i zgodnie z nowo wytworzoną sytuacją.

Niebezpieczeństwo wisiało nad oddziałem. Więźniarka zatrzymała się, a z niej wybieewnej marcowej nocy gestapo aresztowało „Heńka”. gli dwaj gestapowcy. Akcja „Butelki” zakończyła się sukW jego notatkach znaleziono adres cesem - paliła się szoferka oraz mundury na gestapowcach. „Rudego”, który był jego przyjacielem. W Silnik samochodu zgasł, jednak wóz powoli posuwał się nocy, 23 marca, „Rudy” został aresztowado przodu. ny i przewieziony na Pawiak. Po przeszukaniu mieszkania i wstępnych przesłuchaSekcja „Ataku” obserwowała tył samochodu, a w nim niach Niemcy nabrali przeświadczenia o ostatnich dwóch gestapowców, z powodu pochyłej jezdni jego działalności antyniemieckiej. Parogowóz toczył się dalej wzdłuż ulicy Długiej. dzinne tortury doprowadziły do utraty W tej samej chwili „Maciek” ze swoją sekcją „Sten 1”, przytomności, jednak chłopak do niczego zaczął ostrzeliwać gestapowców spod filarów Arsenału się nie przyznał. Przewieziono go na Szucha, a wkrótce razem z sekcją „Butelki”. Do nich dołączyła sekcja wydano rozkaz - „ bić aż do śmierci!”. „Słonia” -„Sten 2”. W tym czasie doszło do pierwszych strat w oddziale, został raniony w brzuch „Buzdygan”, któKoledzy z oddziału postanowili odbić swego przyjaciela z rego trafił nie dobity przez „Zośkę” policjant. Któryś z rąk Niemców. Kiedy i jak „Rudy” będzie przewożony do- chłopaków skończył to, czego nie zdołał ukończyć wiedzieli się od „Wesołego”, który był dostawcą cukier- „Zośka”- strzelił do mundurowego. Tym razem strzał był ków i czekoladek, przekazywał on każdą, nawet najdrob- celny. niejszą informację, podsłuchaną na Szucha. Pozostali dwaj gestapowcy w więźniarce, bronili się. Ich Pierwsza zaplanowana akcja nie doszła do skutku, co wy- strzały były niezwykle skuteczne. Zahamowało to na mowołało duże uczucie bezsilności i żalu. Po dwóch niespo- ment działanie grupy atakującej, która stłoczona pod arkakojnych dniach nadeszła wiadomość o kolejnej możliwości dami Arsenału nie mogła się zdobyć na decydujące uderzeprzeprowadzenia akcji. Odbicia miał dokonać oddział nie. Broń coraz częściej zawodziła. „Zośki”, dowódcą został komendant chorągwi Szarych Szeregów- „Orsza”. „Zza arkad trudno wyjść, kule walą po murze- wspomina w swej relacji „Zośka”- ale przecież nie cofniemy się, „Słoń” nie może dać Była godzina 1720, gdy sekcja „Sygnalizacja” otrzymała sobie rady ze zdenerwowania ze stenem, odbezpieczam mu broń. Wywiadomość o wyjeździe więźniarki. „Kadłubek” i „Kuba” chyla się i wali seriami. Naprzód! Skaczemy przez druty kolczaste. bacznie obserwowali wylot ul. Bielańskiej na Plac Teatral- Autentyczny szturm, nawet są druty, przebiega myśl. Niemiec nie wyny, bowiem „Kuba” znał dobrze wygląd samochodu wię- trzymuje, wyskakuje i chowa się za samochód. Dobiegam do samochoziennego. Obaj byli doskonale poinformowani o najdrob- du, patrzę przed wóz, nikogo, tylko szoferka pali się spokojnym płoniejszych szczegółach, nie mogli się mylić. Bacznie obser- mieniem. Cofam się do tyłu wozu. Oniemieli w pierwszej chwili ludzie wowali… powoli zapadał zmrok, czas się dłużył, kiedy to zaczynają się wysypywać jedni przez drugich. Po prawej stronie siedzi w oddali pojawił się samochód. Jechał szybko, gdy tylko martwy Niemiec, do którego strzeliłem jeszcze, dobiegając do wozu. „ K a d ł u b e k ” Nareszcie wszyscy się wysypali, w tyle wozu ukazuje się Janek...” i „Kuba” dali znaki, rozległ się gwizdek „Orszy”. Oddział był w pełnej gotowości, ale nagle pojawił się policjant, „Zośka” opanował kryzys, spowodowany zacinaniem broprzechadzał się tuż przed sekcją „Butelki”. ni. „Kołczan” jako pierwszy dobiegł do samochodu, otworzył klapę ciężarówki, chwilę później więźniowie znaleźli Wtargniecie mundurowego na teren akcji, zwłaszcza na się na ulicy. Rozległ się gwizdek „Orszy” – koniec akcji. kilkanaście sekund przed atakiem na więźniarkę, stwarzało Była godzina 1745. ogromne niebezpieczeństwo niepowodzenia. Sytuację próbował ratować „Zośka”, podając się za czło- W tym samym czasie, grupy ubezpieczające akcję przeżywieka Polskich Sił Zbrojnych starał się nakłonić policjanta wały kryzys. Sekcja „Katody”, czuwająca od strony Staredo oddania broni. Prośby nie poskutkowały… padł strzał, go Miasta, miała kłopoty już przed akcją. Najpierw, tuż nie był jednak śmiertelny. Ranny mierzył w kierunku chło- przy grupie, zatrzymał się jadący w kierunku Miodowej paka, niestety pistolet „Zośki” zawiódł i nie mógł on oddać ciężarowy samochód Wehrmachtu. Dwaj żołnierze zaczęli strzału. z wozu wyładowywać puste beczki. Nie minął kwadrans kiedy nadjechał od strony przeciwnej motocyklowy paW tej samej chwili na Długą wjechała więźniarka, najwi- trol Schutzpolizei, trzech ludzi uzbrojonych w pistolety doczniej kierowca usłyszał strzał, bowiem zamiast skręcić maszynowe. w prawo, w ul. Nalewki, odbił w przeciwnym kierunku. „Był to już ostatni odruch” – pisze dowódca akcji „Orsza”. W

P

4

MIESIĘCZNIK HUFCA ZHP KRAKÓW-PODGÓRZE

AdAstra 3 (58) marzec 2007

„Felek” był spóźniony jeszcze bardziej. Pracował. Na wszelki wypadek, gdyby nie zdążył na czas, został wyznaczony do sekcji „Kapsiut”. Gdy jednak „Felek” zmęczony, w rozpiętej jesionce, z potem spływającym po twarzy przybył na Długą, zażądał od „Kapsiuta” oddania broni i wycofania się w kierunku placu Krasińskich. „Kapsiut” wykonał polecenie i w tym momencie wybuchły pierwsze strzały. Chciał pobiec za „Felkiem”, ale ten kazał mu wracać. Poszedł w kierunku placu Krasińskich, zorientowawszy się jednak, że nie ma stamCiężarówka Wehrmachtu nie ruszała, dopiero huk pierw- tąd żadnego zagrożenia, wrócił w kierunku szych strzałów sprawił, że żołnierze po chwili wahania Arsenału. ruszyli. „Katoda”, widząc na swoim odcinku spokój, podbiegł w stronę Arsenału, aby zorientować się w sytuacji. W W tym czasie akcja została zakończona. Chłopcy podążali połowie drogi spotkał „Anodę”, który krzyczał: „Byczo jest! w kierunku Starego Miasta. „Rudego” i ciężko rannego Dawaj swoje pistolety, bo moje puste, a muszę jeszcze wracać”. „Buzdygana” wieziono samochodem poprzez Stare Miasto w kierunku Śródmieścia i Mokotowa. „Katoda” niechętnie oddał swoją broń. Gdy wracał na miejsce, ktoś z przechodniów, ukryty w bramie, wychylił W czasie walki została ranna w nogę jedna z odbitych, s i ę Maria Schiffers. „Orsza” spostrzegłszy, że kilku kolegów i krzyknął: „Ale Meksyk! Panie, czy to powstanie? Daj pan broń”. pomaga jej iść, zatrzymał wspólnie z „Giewontem” przejeżdżającego opla, usunięto kierowcę, wsadzono ranną do „Katoda” próbował naprawić wadliwą broń jednak usterek samochodu, a przy kierownicy usiadł „Jurek TK”- i odjenie dało się tak łatwo usunąć. Zajęty naprawą pistoletu nie chali. zauważył zbliżającego się gestapowca, który mierzył w jego stronę. Broń kolejny raz nawaliła, kula wystrzelona Szybko wycofujący się oddział dobiegał już ul. Miodowej, przez Niemca cudem ominęła głowę chłopaka gdy nagle z niemieckiego Urzędu Pracy (Arbeitsamtu), znajdującego się w gmachu przedwojennego Ministerstwa „Czuję swoją idiotyczną bezbronność. (...) W tym momencie mija mnie P r a c y dekawka, w której spostrzegłem Janka. A więc udało się! Obecność i Opieki Społecznej, padły strzały. Strzały odcięły drogę Niemca jest niepokojąca. Krzyczę więc do „Kopcia”: wal go!, „Kopeć” odwrotu ostatniej grupie, mianowicie sekcji „Granaty”. wyjmuje pistolet i słyszę strzały (...) Gruby Niemiec przewraca się...” Tym razem „Alek” trafiony został jednym z pocisków w brzuch. Sekcja „Granaty”, z chwilą zatrzymania więźniarki przez sekcję „Butelki”, stała się grupą ubezpieczającą teren akcji Mimo rany, leżąc na ziemi nie stracił panowania nad sytuod strony Nalewek. Przy Arsenale już trwała strzelanina. acją ani poczucia odpowiedzialności jako dowódca grupy. Nagle w oddali pojawił się oficer SS, oczywiście w towa- Rzucił granatem w bramę, skąd strzelali urzędnicy nierzystwie kobiety. Usłyszał strzały i właśnie sięgał po broń, mieccy, jednocześnie informował kolegów by uciekli, ale gdy trafiony został przez „Alka” jednym celnym strzałem. oni nie zapomnieli o dowódcy. Zatrzymano przejeżdżający Za chwilę, także od strony Nalewek, pojawił się policjant. cywilny samochód, którym odjechali z „Alkiem”. Droga Kolejny trafiony. wolna dla ucieczki. Jednakże samochód, którym jechał ciężko ranny „Alek” z dwoma kolegami, został spostrzeżoPozostałe grupy ubezpieczające na swoim terenie miały ny przez przejeżdżającą ciężarówkę wojskową. Rozpoczął spokój. Najliczniejsza, pięcioosobowa grupa pilnowała się niebezpieczny pościg. terenu od strony ul. Przejazd. Tą grupę również nie ominęły kłopoty. Do ostatniej niemal Wojskowa ciężarówka zajechała im drogę ucieczki. chwili przed akcją brakowało dwóch uczestników: „Alek”, mimo upływu krwi, po raz kolejny rozstrzygnął „ T y t u s a ” groźną sytuację na korzyść bojowców: wyrzucił ostatni i „Felka”. Zorientowawszy się w sytuacji i widząc zdener- granat w kierunku Niemców. Huk i dym spowodowały, że wowanie „Zośki”, „Alek” ściągnął do sekcji Jana Mako- auto mogło oddalić się w stronę Żoliborza. welskiego „Pytka”, który pracował w pobliskim RGO na ul. Bielańskiej. Gdy „Pytek” był już na stanowisku, przy- W czasie odwrotu miało miejsce jeszcze jedno dramatyczbiegł zziajany „Tytus”, przekonał „Alka”, że jako dowódca ne zajście. Jeden z członków sekcji „Granaty”, „Hubert”, grupy on jeden zna dobrze instrukcję dotyczącą zadań. nie zdołał zbiec z kolegami, gdy „Alek” rzucił granat w kierunku Arbeitsamtu. Chciał on zapewne załadować pusty „Pytek” musiał ustąpić, oddał broń „Tytusowi”. Odszedł pistolet, faktem jest, że skoczył do bramy na ul. Długiej z powrotem do RGO, gdzie chwilę później z za okien ob- 27. I tu został zatrzymany przez obywatela niemieckiego serwował cały przebieg akcji. Ernesta Sommera, właściciela pobliskiego baru na ul. Długiej 27, który wybiegł usłyszawszy strzały. Był on prawdo„Katodę” ogarnął strach: „Co robić? Puścić ich czy strzelać? Puścić to w wypadku nadjechania więźniarki – „położyć” akcję, gdyż w miejscu uderzenia Niemcy będą silniejsi. Zatrzymać – to znaczy przed czasem ujawnić się i być może „spalić” akcję bez wykonania zadania. Patrol jedzie wolniutko tuż przy samym krawężniku, uważnie przyglądając się ludziom. Ja stoję również przy krawężniku i trzymam ręce w kieszeniach na kolbach rewolwerów. Niemcy jakoś nikogo nie legitymują, a zbliżając się do mnie dodają trochę gazu i stosunkowo już szybko mijają róg Długiej i Bielańskiej. Odetchnąłem. Lecz serce wali mi jak młot i aż spociłem się z wrażenia.”

MIESIĘCZNIK HUFCA ZHP KRAKÓW-PODGÓRZE

AdAstra 3 (58) marzec 2007

5

podobnie na usługach Sonderdienstu. Policjant, wspólnie z i Opieki Społecznej oraz Ministerstwo Oświaty i WychoSommerem zrewidowali „Huberta”, znaleźli przy nim dwa wania. Od samego początku inspiratorem ruchu była druhpistolety bębnowe i granat. na Maria Łyczko. Najpierw jako szef sztabu, a potem przez wiele lat Kierownik Wydziału "Nieprzetartego Szla„Tak wyglądała pułapka w którą wpadł „Hubert”. Starcie pod Arbe- ku". itsamtem spowodowało, że zniknięcie „Huberta” uszło uwagi pozosta- Początek: łych. Może gdyby nie rana „Alka”, bezpośredniego dowódcy W silnym mrozie i śnieżny dzień marca 1958r wyruszyła „Huberta”, wszystko potoczyłoby się inaczej”. ze schroniska na Turbacz grupa turystów kierując się w stronę Lubania. Szlak pokryty głębokim śniegiem był barGdy ostatnia grupa pieszych wycofała się z ul. Długiej, dzo trudny, a droga na szczyt daleka. Pokonując wiele rozchodząc się, jedni w kierunku Miodowej, inni przez trudności zmagając się z zaspami, oblodzonym stokiem i P l a c mroźnym wiatrem zdobyli w końcu szczyt. Kiedy ruszyli Krasińskich, dochodziła godz. 1800… w drogę powrotną robiło się już ciemno i po chwili nastała noc. Mróz i wiatr coraz bardziej dawał się we znaki. Uczestnicy akcji Gwiazdy rozświetlały niebo, ale to nie pomagało przeniknąć w ciemnościach świerków. Szlak gdzieś się zgubił, "Orsza" Stanisław Broniewski, dowódca akcji, od maja żadnych świateł nie było widać. Torując sobie drogę w 1943 Naczelnik "Szarych Szeregów" zaspach poruszali się pomału w kierunku, w którym miało być schronisko. Po kilku godzinach dostrzegli światełko ze schroniska. Bardzo utrudzeni i zmęczeni wędrówką dotarli Grupa "Atak" w końcu do ciepłego wnętrza schroniska. W środku czekała na nich pełna niepokoju komendantka "Zośka" Tadeusz Zawadzki - dowódca grupy, "Anoda" Jan kursu druhna Maria Łyczko. Rodowicz - d-ca sekcji, "Bolec" Tadeusz Chojko, Wspólna wycieczka i wysiłek w pokonanie trudności bar"Heniek" Henryk Kupis, "Stasiek" Stanisław Pomykalski, dzo scaliło ze sobą grupę wychowawców, którzy w Rabce "Maciek" Sławomir Bittner - d-ca sekcji, właśnie kończyli kurs instruktorów. Trudy wyprawy skoja"Kołczan" Eugeniusz Koecher, "Sem" Wiesław Krajewski, rzyły się kursantom z ciężką pracą, jaką wykonują co"Słoń" Jerzy Gawin - d-ca sekcji, "Buzdygan" Tadeusz dziennie. Stąd powstała nazwa kursu, a w późniejszym Krzyżewicz - 2 IV 1943 zmarł z powodu ran odniesionych czasie i nazwa całego ruchu - Nieprzetarty Szlak. w czasie akcji pod Arsenałem, "Cielak" Tadeusz Szajnoch, Znak rozpoznawczy „NS” "Alek" Aleksy Dawidowski - d-ca sekcji, 30 III 1943 Znakiem rozpoznawczym instruktorów „NS” jest z m a r ł wschodzące czerwone słoneczko. Każdy instruktor, jak i z powodu ran odniesionych w czasie akcji pod Arsenałem, harcerz jest pełnoprawnym członkiem związku. Harcerze "Hubert" Hubert Lenk - ujęty w czasie akcji, rozstrzelany zdobywają te same stopnie i sprawności, noszą te same 7 V 1943 w ruinach getta, "Mirski" Jerzy Zapadko. mundury. Wyjeżdżają na obozy i uczestniczą w rajdach i b i w a k a c h , Grupa "Ubezpieczenie" a instruktorzy pomagają im w pełni uczestniczyć w harcerskim życiu. "Giewont" Władysław Cieplak - d-ca grupy, "Kuba" Konrad Okolski - d-ca sekcji, "Kadłubek" Witold Bartnicki, CDN… "Jur" Andrzej Wolski, "Katoda" Józef Saski, d-ca sekcji, Kedar "Kopeć" Stanisław Jastrzębski, "Rawicz" Żelisław Olech, "Tytus" Tytus Trzciński - d-ca sekcji, "Felek" Feliks POŻEGNANIE DRUHNY HARCMISTRZ Pendelski, "Ziutek" Józef Pleszczyński, "Pająk" Jerzy TaADY STEFAŃSKIEJ bor, "Kapsiut" Kazimierz Łodziński, "Jeremi" Jerzy Zborowski - kierowca wozu, "Jurek TK" Jerzy Pepłowski - Niech płonie nasza watra ubezpieczenie wozu. niech tylko straż się zmienia mówiłaś Druhno Komendantko, KW że to co złe, to szuka cienia.

C

NIEPRZETARTY SZLAK

zym jest Nieprzetarty Szlak…? Wielu z nas - instruktorów, wędrowników, harcerzy słyszało o nim, ale czy wiemy, czym tak naprawdę on jest. Nieprzetarty Szlak jest to ruch harcerskich skupiających dzieci i młodzież niepełnosprawną. Powstał w 1958 roku w czasie pierwszego kursu dla nauczycieli i wychowawc ó w z ośrodków leczniczych. Kurs zorganizowała w Polsce Główna Kwatera ZHP, ówczesne ministerstwo Zdrowia

6

M

ówiłaś. Przyszło nam mówić o Druhnie harcmistrz Adzie Stefańskiej w czasie przeszłym. Odeszła bowiem na wieczną wartę 7 lutego 2007r. Miała 94 lata. Kim była Zmarła? Już za życia była dla nas synonimem harcerskich ideałów. Urodziła się 09.08.l913 roku w rodzinie nauczycielskiej. Mając 15 lat wstąpiła do 1 Drużyny Harcerek im. Emilii P l a t e r w Tychach. Niedługo potem wraz z rodziną przeniosła się do Krakowa, by poprzez Seminarium Nauczycielskie zo-

MIESIĘCZNIK HUFCA ZHP KRAKÓW-PODGÓRZE

AdAstra 3 (58) marzec 2007

stać nauczycielką. W latach l936 – l938 była przyboczną w 2 Drużynie Harcerek, a następnie drużynową 35 Drużyny Harcerek. Tuż przed wybuchem wojny, w sierpniu l939 roku była przyboczną komendantki kursu drużynowych w Kosarzyskach. Po wojnie Rozkazem L.1/45 ówczesnej Komendy Chorągwi Harcerek została mianowana Komendantką Hufca V, Hufca Harcerek w Borku Fałęckim. Hufcową była nieprzerwanie do l948 tj. do czasu połączenia Hufca Harcerek z Hufcem Harcerzy w jeden Hufiec ZHP Kraków-Podgórze. W l948 roku została mianowana harcmistrzynią. W roku l956 po zjeździe łódzkim podjęła pracę instruktorską w podgórskim Hufcu. Razem z Druhną Mamą śp. hm Jadwigą Trylską i nieodżałowanym Druhem phm Mieczysławem Godulą pracowała w komisji stopni młodzieżowych, a następnie stopni instruktorskich Hufca Podgórze. Wiosną l957r, dokładnie 1 kwietnia l957r, kiedy na zbiórce instruktorskiej Podgórza dh Ryszard Stefański został wybrany Hufcowym, druhna hm Ada Stefańska została Z-cą Komendanta Hufca ds. Harcerek. Rozkazem GKH L.4/58 z dnia 2 marca 1958r została zweryfikowana w stopniu harcmistrzyni. W sierpniu l958 roku zorganizowała i prowadziła kurs drużynowych w Jaroszowicach. W latach l956-59 należała do grona najaktywniejszych instruktorów w podgórskim Hufcu. W grudniu 1958 roku miałem szczęście być zastępowym na zgrupowaniu kursów szkoleniowych Hufca Podgórze pn.”Knieja” w Osielcu. Komendantem zgrupowania był śp. dh hm Zdzisław Trylski, a druhna Ada była w kadrze tego zgrupowania. Wiele się od Niej nauczyłem. W l959 roku po niemal 30 latach służb y w harcerskim mundurze druhna Ada Stefańska odeszła z czynnej działalności instruktorskiej. Przez następne lata spotykała się z nami na zbiórkach Kręgu Seniorów Harcerstwa. Wielokrotnie byliśmy zapraszani do gościnnego domu Stefańskich na ul. Zakopiańską, by –jak mawiał dh Staszek Millan- pogwarzyć o podgórskim Hufcu, o harcerskich ideałach, by pośpiewać czy pokolędować. Należała do żeńskiej drużyny instruktorskiej „Kuźnia” w Krakowie i do Kręgu „Stara brać” w Borku Fałęckim. Człowiek nie żyje sam. Od urodzenia aż do śmierci żyje wśród swoich najbliższych, przyjaciół, kolegów, znajom y c h i sąsiadów. Dlatego przyjdziemy na ten borkowski cmentarz, by swoją obecnością niejako dać świadectwo prawdzie, że byłaś dobrym, mądrym, życzliwym i prawym Człowiekiem. Zawsze serdeczna i pogodna. Taką Cię zapamiętamy! Łączymy się w bólu z Twoimi najbliższymi i całą Rodziną. Drogi Ryśku! Byłeś dla Niej najlepszym Mężem, powiernikiem i opiekunem. W tym wieloletnim pielęgnowaniu wspierała Cię córka Krystyna. Daliście największy i najlepszy dowód swojej wielkiej miłości, miłości do Matki i Żony. Druhno Ado! Odpoczywaj w pokoju! A w Twej ostatniej drodze niech towarzyszy Ci nasza modlitwa harcerska, którą zaśpiewamy Ci po raz ostatni. Żegna Cię krakowskie i podgórskie Harcerstwo. Cześć Twojej Pamięci. C z u w a j Druhno Komendantko.

Kraków,16.02.2007 hm Stanisław Spólnik Hufcowy Podgórza w latach 1965-l975 GAWĘDA

O OBRZĘDZIE WTAJEMNICZENIA WĘDROWNICZEGO, CZYLI O SPOSOBIE WRĘCZANIA NARAMIENNIKA WĘDROWNICZEGO. „Czy u progu dorosłego już życia harcerskiego i obywatelskiego masz szczerą wolę całym życiem pełnić służbę Bogu, Polsce, nieść chętną pomoc bliźnim i być posłuszną Prawu Harcerskiemu i Kodeksowi Wędrowniczemu?”. Po tych słowach skierowałam trzy palce prawej dłoni w stronę ognia i odpowiedziałam „Tak, mam szczerą wolę”. Świadomie odnowiłam Przyrzeczenie Harcerskie.

N

areszcie nadszedł ten dzień, rano po przebudzeniu znalazłam list. Przez cały dzień zastanawiałam się k t o ? i kiedy? go przyniósł. List był zaproszeniem od rady wędrowniczej, od razu domyśliłam się o co chodzi. Po kilkumiesięcznej próbie, zamkniętej pomyślnie, nadszedł czas by stać się prawdziwym wędrownikiem, by przekroczyć próg dojrzałości harcerskiej. Dziś miałam dołączyć do grona wędrowników. Cały dzień myślami byłam gdzie indziej… czekałam z niecierpliwieniem na wieczór. W wyznaczone miejsce wstawiłam się w pełnym letnim umundurowaniu, trochę przed czasem. Nie wiedziałam co mnie czeka, więc lekko się denerwowałam. Po chwili ujrzałam zbliżającą się sylwetkę, to był mój drużynowy. Uśmiechnął się i powiedział żebym podążała za nim. Później już szłam sama, z daleka widziałam blask ognia. Przy pierwszym ognisku był instruktor, prawdziwy autoryt e t w naszym środowisku. Stosuje on bowiem w swoim codziennym życiu zasady Prawa i Przyrzeczenia Harcerskiego, zna prawa i obowiązki obywatelskie wynikające z Konstytucji RP, bierze czynny udział w życiu społecznym, dlatego to właśnie on opowiedział mi o tym w krótkiej gawędzie. W otoczeniu ogniska na zielonej harcerskiej chuście leżała Konstytucja RP i Statut ZHP jako ustawy zasadnicze i zbiory najważniejszych zasad. Nie wiedziałam jeszcze wtedy, że to ognisko, to dopiero początek, druh powiedział żebym podążała dalej. Po jakiś 500 metrach samotnej wędrówki ujrzałam kolejny ogień… Przy drugim ognisku w widocznym miejscu wyeksponowana była ułożona ze świeczek lilijka harcerska – symbol harcerskiego drogowskazu. Tą część wtajemniczenia prowadziła wędrowniczka specjalizująca i pasjonująca się w wspinaczce i wędrówce górskiej. Zdobyła potrzebne umiejętności i uprawnienia państwowe. Mówiła o stosowaniu w praktyce zasad Kodeksu Wędrowniczego oraz o istocie d r o g i w ę d r o w n i c z e j w nim zawartym. Idąc dalej myślałam o swoim miejscu w życiu, społeczeństwie o swojej wędrowniczej drodze, o tym jak tego szukać i wybrać właściwie. Nawet nie zauważyłam kiedy dotarłam do kolejnego miejsca. Tam wi-

MIESIĘCZNIK HUFCA ZHP KRAKÓW-PODGÓRZE

AdAstra 3 (58) marzec 2007

7

doczny był duży symbol ogniska wędrowniczego na zielonym tle. Ten fragment prowadziła wyjątkowa osoba, wędrownik, który większość swojego czasu i sił poświęca innym, wiele razy pomagał także mnie, doskonale potrafi zaobserwować miejsce gdzie jest potrzebny, gdzie może pomóc. Przeprowadził ze mną krótką rozmowę, a po chwili ku mojemu zdumieniu doszli do nas wszyscy wędrownicy, którzy już posiadają naramiennik. Byłam wzruszona, że to właśnie on wręczył mi naramiennik i przyjął do grona wędrowników. Następnie zapytał mnie: „ Czy u progu dorosłego już życia harcerskiego i obywatelskiego masz szczerą wolę całym życiem pełnić służbę Bogu, Polsce, nieść chętną pomoc bliźnim i być posłuszną Prawu Harcerskiemu i Kodeksowi Wędrowniczemu?”. Po tych słowach skierowałam trzy palce prawej dłoni w stronę ognia i odpowiedziałam „ Tak, mam szczerą wolę”. Świadomie odnowiłam Przyrzeczenie Harcerskie. Na zakończenie zaśpiewaliśmy pieśń „Harcerski świetlany krzyż” i pożegnaliśmy się w kręgu. Zapomniałam wspomnieć, że z każdego ogniska zabierałam polano i niosłam je aż do ostatniego, tam dołożyłam je do ognia i poproszono mnie żebym powiedział kilka słów na temat „Moje rozumienie wędrownictwa”. Byłam strasznie zdenerwowana i myślałam, że nic z siebie nie wykrztuszę, ale przyjazne twarze obecnych tam wędrowników zmobilizowały mnie, by przemówić. Teraz wiem, dlaczego podczas dzisiejszego wieczoru na swojej drodze spotkałam trzy ogniska…podkreślało to istotę ogniska wędrowniczego-trzech polan ułożonych na długotrwałe palenie i trzech płomieni symboliki znaku wędrowniczego. Ogniska nawiązywały także do prastarej tradycji, ścisłej więzi człowieka z ogniem. Od zarania dziejów ogień jest jednocześnie wielkim dobroczyńcą i groźnym żywiołem. Dwoistość charakteru ognia znalazła swój wyraz w symbolach i mitach religijnych, a nawet w koncepcjach filozoficznych. Ogień pełni rolę oczyszczającą, daje ciepło i jednoczy ludzi w kręgu, utożsamiany jest z dobrem i przeciwstawiany ciemności, złu i niebezpieczeństwu. Jego widok z oddali dawał nadzieję na ratunek zagubionym wędrowcom. Pierwsze ognisko symbolizowało pracę nad sobą, drugie szukanie miejsca w społeczeństwie, a trzecie służbę innym i Przyrzeczeniu Harcerskiemu. Zrozumiałam, że wtajemniczenie, w którym brałam dzisiaj udział to tradycja przekazywana z pokolenia na pokolenie, to nieodzowny element trwałości i ciągłości życia harcerskiego. Jestem dumna, że mogłam w tym uczestniczyć. Ta uroczystość to było mocne przeżycie, teraz czuję, że jestem świadomym i odpowiedzialnym uczestnikiem ruchu harcerskiego. Od dziś sama będę stosować dewizę „Wyjdź w świat, zobacz, pomyśl, pomóż, czyli działaj”. W zadumie doszłam do refleksji, że od tej chwili to ja jestem strażnikiem tradycji harcerskiej… [Modyfikacja własna na podstawie: „Wędrownicze Abecadło, czyli rzecz o metodzie wędrowniczej” hm. Krzysztof Sikora HR] Z wizytą u „SWAROŻYCA”

8

MIEJSCA PAMIĘCI NARODOWEJPAMIĘTAMY! ”Nie zgaśnie tej przyjaźni żar Co połączyła nas Nie pozwolimy, by ją starł Nieubłagany czas...”

D

nia 2 marca w Zespole Szkół Ogólnokształcących Integracyjnych nr 7 podczas uroczystego apelu „Miejsca Pamięci Narodowej- Pamiętamy!” przygotowanego przez uczniów Gimnazjum nr 75 nadano Złote Medale Opiekuna Miejsc Pamięci Narodowej przez Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Złote Medale otrzymał Zespół Szkół Ogólnokształcących Integracyjnych nr 7 w Krakowie oraz 13 Szczep ZHP "Swarożyca" im. T. Kościuszki. Szczep otrzymał także Dyplom Uznania , za Zasługi dla Związku Kombatantów Rzeczypospolitej Polskiej i byłych Więźniów Politycznych. W tym jakże ważnym dla Swarożków dniu nie mogło zabraknąć oczywiście założ y c i e l a s z c z e p u hm. Zbigniewa Burzyńskiego. Dyrektor ZSOI nr 7 Pan mgr Artur Ławrowski otrzymał Srebrny Medal Opiekuna Miejsc Pamięci Narodowej. Dodatkowo podczas uroczystego apelu Komendant Chorągwi Krakowskiej ZHP hm. Andrzej Żugaj wręczył Dyrektorowi „Medal Za Zasługi dla Chorągwi Krakowskiej ZHP”. Dziękujemy Panu Dyrektorowi za życzliwość, pozostaje tylko powiedzieć do zobaczenia na Smoku! Oczywiście w ZSOI nr 7. KW Dzień Myśli Braterskiej

DZIEŃ MYŚLI BRATERSKIEJ W SZCZEPIE BRZASK.

22

lutego. Do szkoły schodzą się różne osoby z naszego szczepu. Siedzę pod ścianą i czekam. Co chwilę przychodzi jakiś zuch z okrzykiem „Czuj druhno!” i biegnie do szatni. Przychodzi coraz więcej harcerzy, wszyscy zaróżowieni od zimna. Większość dopiero przebiera się w mundury. A ja dalej siedzę. Wzorowo (a przynajmniej taką mam nadzieję ;)) umundurowana, z kroniką w ręce. Zastanawiam się, jak będzie przebiegało nasze dzisiejsze spotkanie, jaka będzie atmosfera. Dzień Myśli Braterskiej w szczepie Brzask organizowała druhna Katarzyna Leśniak, instruktorka obrzędowa szczepu. Wszyscy byli bardzo ciekawi jak będzie wyglądać ta nasza harcerska „uroczystość”. Choć spodziewano się większej ilości osób, to nie wszyscy dotarli (najwięcej było oczywiście zuchów ;)). Atmosfera była jednak bardzo przyjemna, taka rodzinna.... harcerska! Podniosły nastrój śpiewanych piosenek, poważna gawęda, no i oczywiście sam fakt, że to właśnie dziś jest ten dzień, Dzień Myśli

MIESIĘCZNIK HUFCA ZHP KRAKÓW-PODGÓRZE

AdAstra 3 (58) marzec 2007

Braterskiej, sprawiły, że każdy z nas na długo zapamięta to spotkanie. Pozostanie nam też piękne drzewo, które stworzyliśmy wpisując swoje skojarzenia z tym szczególnym dniem. Super. Oby więcej takich spotkań, nie tylko w naszym szczepie! Anielka Dzień Myśli Braterskiej

DZIEŃ MYŚLI BRATERSKIEJ W SZCZEPIE SWAROŻYCA Gra była zimową wyprawą po kontynentach. Europie z "cywilizacyjnym" torem przeszkód, szpiegowskiej Ameryce, rozśpiewanej i roztańczonej Azji, dzikiej i pełnej odgłosów bębnów Afryce, Australii pełnej torbaczy i pięknych widoków i Antarktydzie- zimnej i białej jak cała sceneria gry.

T

egoroczny DMB zgodnie z tradycją świętowaliśmy na kilka sposobów. Drużynowo - na zbiórkach i wspólnie - na kręgu instruktorskim i grze terenowej. Zbiórki i krąg pozostaną naszą tajemnicą, ale grę chętnie opiszę... Pobudka przed 7 rano-dla każdego, bez wyjątków, aby tylko zdążyć na zbiórkę zaraz po 8. Śniadanie, szybka kawa i pierwsze rozczarowanie-spojrzenie za okno lub co gorsza jego otwarcie. Znając życie już po tym wiele osób zrezygnowało, ale najlepsi zostali. Mróz był okrutny, ale h u m o r y d o p i s a ł y i wszystko udało się idealnie. Gra była zimową wyprawą po kontynentach. Europie z "cywilizacyjnym" torem przeszkód, szpiegowskiej Ameryce, rozśpiewanej i roztańczonej Azji, dzikiej i pełnej odgłosów bębnów Afryce, Australii pełnej torbaczy i pięknych widoków i Antarktydziezimnej i białej jak cała sceneria gry. Rozgrzewające zadania i świetna zabawa sprawiły, że wszyscy zapomnieli o pogodzie i miejmy nadzieję myśleli o braterskich ideałach i Baden - Powellu. Po grze rozeszliśmy się do domów na zasłużoną herbatę i ciepły obiad, które, prócz dyplomów, były największą nagrodą za wzorową postawę i świetną zabawę wszystkich uczestników gry. MJ

P

ZIMOWISKO SZCZEPU „PRERIA”

rognoza pogody na najbliższe dni nie zapowiadała się zbyt obiecująco, ale mimo to osiemdziesięciu szaleńców w wieku niezwykle zróżnicowanym stawiło się 14 stycznia przy ul. Żabiej. I gdy już wszyscy z ciężkimi tobołami zeszli się na miejsce, odbył się apel, „groźny” oboźny odczytał nazwiska i mogliśmy zająć miejsca w autobusach. Podróż trwała półtorej godziny, a po dotarciu do Koninek i rozładowaniu naszego dobytku zostaliśmy rozmieszczeni w trzech budynkach. Jeden budynek zajęły zuchy, drugi harcerze, trzeci harcerki z jednym zastępem męskim. Uff... podróż, choć krótka, potrafi zmęczyć (zwłaszcza zuchy!).

Obrzędowością zimowiska były Szare Szeregi, toteż pewnego wieczoru w sali kominkowej pojawiły się tajemnicze postaci trochę nie z tej epoki. Pierwszą grą było zapoznanie się z Szarymi Szeregami. Sześć dzielnych zastępów odpowiadało na pytania oraz uciekało przed Gestapo. Podczas tej gry mieliśmy niecodzienną okazję zobaczyć leśną polanę w ogniu i straż pożarną mozolnie starającą się dostać na miejsce pożaru. Polana zgasła, nim straż dotarła. Każdy z naszych wspaniałych zastępów miał okazję sprawdzić się na polu walki podczas Akcji pod Arsenałem, Czarnocina, Celestynowa i Akcji Koppe. Jedną z atrakcji był paintball, montaż bomby i odbijanie więźniów. Zdarzyła się też wyjątkowo pracowita noc, kiedy młodzi sabotażyści malowali hasła propagandowe, zrywali swastyki, drukowali biuletyny, obrzucali butelkami siedzibę Gestapo. Korzystając z braku śniegu (biały puch zaskoczył nas pod koniec zimowiska) udaliśmy się na Orkanówkę. Można powiedzieć, że prawie się nie zgubiliśmy. No cóż, nikt nie jest doskonały, zatem i my już na ostatnim odcink u s k r ę c i l i ś m y w złą stronę. Na szczęście kochany druh A. wiedział, jak trafić! Na miejscu mogliśmy poznać historię Władysława Orkana i dokładnie przyjrzeć się izbie, w której niegdyś mieszkał. Droga powrotna prowadziła z górki i trwała znacznie krócej. Wszak wchodzenie pod nawet niewielką górkę jest znacznie bardziej męczące, zwłaszcza biorąc pod uwagę ostatnie miesiące spędzone na siedząco w szkolnych ławkach. „Druhno, ale odpocznijmy już!” No tak, na Mont Everest byśmy raczej nie weszli... Pomimo wojennej zawieruchy, nasi bohaterowie w wielkiej tajemnicy przed wrogiem postanowili zalegalizować swoje związki. Wiele par ślubowało sobie miłość i wierność. Nawet druh Ksiądz, który udzielał ślubów, sam się ożenił. W ramach wesela odbyła się dyskoteka. Niestety tego dnia opuścił nas druh G. Och, ta straszna szkoła zmusza do nauki, a na zimowisku uczyć się nie da. Jako, że jesteśmy przede wszystkim wzorowymi harcerzami, nie ominęło nas szkolenie z technik. Jednak dzięki wykwalifikowanej i cierpliwej kadrze dla naszych kochanych harcerzy łączność, terenoznawstwo, samarytanka, wiedza ogólno-harcerska i historia przestały mieć tajemnice. Czy te informacje zostały w główkach? Na to pytanie najlepiej odpowiedzą wyniki HBT. Kiedy już spadł śnieg, można było udać się na sanki, narty niestety odpadały. Dlaczego? Stok został uruchomiony dzień po naszym powrocie. Również w zimowej scenerii druhowie i druhenki zmagali się z grą na azymut. Śnieg sprzymierzeńcem, ślady pozostawione kilka godzin wcześniej przez rozkładających trasy ułatwiły odnalezienie wstążeczek. Poza kominkami, świetnie się bawiliśmy podczas karaoke z kochanymi kolegami z Korony Kielce, kursu tańca prowadzonego przez druhnę A. i festiwalu. Apele umilały nam zuchy, które głośno krzyczały imię dnia, wcześniej nauczone przez druha K. Podczas nieciekawej pogody było mnóstwo głośnego śmiechu przy ślimaku (zwłaszcza te pomysłowe karniaki druha G.) oraz Paradzie Kłamców (no, kto by pomyślał, że syn Małkowskich miał

MIESIĘCZNIK HUFCA ZHP KRAKÓW-PODGÓRZE

AdAstra 3 (58) marzec 2007

9

na imię Lutyk?!). Warto też wspomnieć to rewelacyjne jedzenie, które było nam serwowane przez kochane panie kucharki. Ostatniej nocy sześciu wybrańców zostało dopuszczonych do złożenia Przyrzeczenia. Także i zuchy składały Obietnicę. Ta noc z pewnością zapisze się w ich sercach na zawsze. 26 stycznia z wielkim żalem pożegnaliśmy piękną okolicę. Trzeba było posprzątać, spakować swoje skarby i sprawdzić, czy aby na pewno gdzieś pod łóżkiem nie został ukochany miś albo długopis. Nasz wehikuł zawiózł nas z powrotem do Grodu Kraka. Zabawa była wspaniała, pomimo paskudnej grypy, która zdziesiątkowała nasze szeregi. Ostatecznie wirus nas nie przepędził, wytrwaliśmy do samego końca! A na pytanie, jak było, każdy odpowie: DOBRZE, A WIĘC DOBRZE! Agnieszka Olszewska Kurs Kadry Kształcącej.

DZIELNICE KRAKOWA. W drodze do jednego z hufców Krakowskich…

N

owa Huta nocą (ok. 19.00, ale zimą jest już ciemno), raczej nie zachęca do spacerów, a już na pewno nie do samotnych spacerów! I nie chodzi tu oto, że jest niebezpiecznie, to po prostu istny labirynt! Czy byliście kiedyś w Hufcu Nowa Huta? Jeśli nie, a musicie tam dotrzeć, bo macie nie cierpiącą zwłoki sprawę, przyjmijcie, zatem 2 rady od „doświadczonej”… Po pierwsze wybierzcie się tam w ciągu dnia, a najlepiej wcześnie rano, żeby mieć do dyspozycji długie godziny światła słonecznego. Po drugie: nie idźcie sami!! Adres tego hufca jest zwodniczo prosty; os. Sportowe 25a, tak samo proste jest instrukcja dojścia: trzeba wejść w środek osiedla i już jest biały, niski domek z okiennicami – to hufiec. Żadna filozofia? Pierwsze kłopoty już na wstępie - osiedle – to niesamowite jak też blokowiska mogą być podobne, ba - identyczne! Odnalezienie os. Sportowego graniczy z cudem. Trzeba dokładnie patrzeć na tabliczki przywieszone do bloków. Wystarczy mylnie raz skręcić i już się jest na os. Szkolnym, albo na Szklanych Domach, co teoretycznie nie jest możliwe, gdyż jest ono usytuowane w zupełnie innym miejscu Huty. Ale jak to się mówi „cuda się zdarzają”, zwłaszcza nocą. Kolejny problem – numery- podział na parzyste po jednej stronie ulicy i nieparzyste po drugiej - nie istnieje! A już na pewno nie po ciemku! Przypomnijmy, że szukam numeru 25a, a trwa to już blisko 40 min… z mapą! Mapa oczywiście jest zupełnie zbędna, gdyż figuruje na niej tylk o n u m e r 2 5 , a ten akurat łatwo jest znaleźć. Jednak, jaka byłaby ze mnie harcerka gdybym nie używała „końca języka za przewodnika”. I tu kolejna niespodzianka, nikt nie wie gdzie to jest. Mieszkańcy huty otwierają z bezsilności ręce. Nie ma sensu tłumaczenie jak budynek usytuowany pod tym adresem powinien wyglądać: mały,

10

biały, przy placu zabaw. Można wypytywać o miejsce spotkań harcerzy, tłumacząc, że to ich siedziba, ale to nic nie daje. Tutaj jakby nikt nie wierzy w istnienie harcerstwa, a już „na pewno nie na tym osiedlu” – jak to objaśnił mi pan z pieskiem. O zgrozo!, zwiad się nie udał, mapa zawodzi, instrukcję dojścia wyrzucam do kosza na śmieci! Czas oddać hołd technice…. Dzwonimy! Na pewno ktoś w hufcu już jest. Nie tylko ja uczestniczę w Kursie Kadry Kształcącej. - Agnieszka? Ratunku, nie mogę trafić! Jestem… (…)-krótkie, zawiłe tłumaczenie- Gdzie mam teraz skręcić? Nie, nie widzę placu zabaw, jaki barak? Wymiana zdań między koleżankami chwilę trwała. - Olga? Gdzie jesteś? – słyszę głos Stasia- nie ruszaj się stamtąd, idę po Ciebie –nie ma jak brat harcerz bierze się do dzieła, kochane chłopisko. Marny jednak jego trud, bo nie wystałam w miejscu i nagle, nie wiadomo jak skręciłam w małą ciemną, brudna uliczkę – patrzę, a tu mały plac zabaw i biały domek!! Jestem na miejscu!! - Halo, Stasiu, wracaj trafiłam!! - O matko, kobiety… Kurs czas zacząć. Całe trzy dni intensywnej pracy, rozmów, zabawy… Wszystko to czego się spodziewaliśmy i jeszcze więcej. Dh Krzysztof, komendant naszego kursu, już kolejny raz stanął na wysokości zadania w przygotowaniu drugiego spotkania KKK. Wszyscy wróciliśmy do naszych środow i s k z a d o w o l e n i , z nową wiedzą, poukładaną i poszeregowaną starą oraz chęcią zasięgnięcia jej jeszcze więcej w ramach nauki własnej. Gdy trwa kurs, świat jakby nie istnieje, każdy skupia się na temacie zajęć, zadaniach które stawiają przed nami prowadzący druhowie i druhny z różnych środowisk. Takie chwilowe oderwanie od rzeczywistości bardzo sprzyja koncentracji, rodzą się problemy i pytania które trzeba wspólnie wyjaśniać i przedyskutowywać. Można wymienić się wtedy doświadczeniem, a nawet uzyskać radę na nurtujący nas problem „harcerski” i nie tylko... Pomimo wszystko powrót do domu też jest miły, w końcu każdy z nas lubi jednak tą swoją codzienność… Recepta Kurs drużynowych

WSPOMNIENIA KURSANTA „Naszą misją jest wychowywanie młodego człowieka, czyli wspieranie go we wszechstronnym rozwoju i kształtowaniu charakteru przez stawianie wyzwań.”

Z

acytowałam powyżej znaną wszystkim instruktorom misję Związku Harcerstwa Polskiego. Została ona przytoczona na jednych z pierwszych zajęć Kursu Drużynowych - Alma Mater 2007 organizowanego przez Hufiec Kraków - Nowa Huta oraz Kraków – Śródmieście. Uczestnikami tego kursu byli instruktorzy oraz harcerze pełniący lub przygotowujący się do pełnienia funkcji w drużynach z

MIESIĘCZNIK HUFCA ZHP KRAKÓW-PODGÓRZE

AdAstra 3 (58) marzec 2007

NASI BOHATEROWIE

DZIŚ - JUTRO - POJUTRZE Program harcerzy pod nazwą „Dziś – Jutro – Pojutrze” akcentował udział w walce w pierwszej linii... Jego „podstawową myślą było, aby każdy harcerz brał udział w walce w okresie konspiracji („Dziś”), by równocześnie przygotowywał się do jawnej walki w okresie powstań („Jutro”) oraz by w tym samym czasie przygotowywał się do pracy w wolnej Polsce („Pojutrze”), a więc by żył pełnią wszystkich trzech etapów polskiego życia.” Walczyli pod Arsenałem Zawadzki Tadeusz pseudonim Zośka (1921-1943), syn J. Zawadzkiego, harcmistrz, uczestnik ruchu oporu. Związany ze Związkiem Harcerstwa Polskiego od 1933, człon e k i zastępowy (1936) 23 Warszawskiej Drużyny Harcerzy. Od października 1939 członek Polskiej Ludowej Akcji Niepodległościowej, wydawał i kolportował powielaczowe pismo Biuletyn Polski. W grudniu 1939 wraz z grupą harcerzy przeszedł do Związku Walki Zbrojnej. Działał w tzw. komórce więziennej, utrzymującej łączność z więźn i a m i P a w i a k a . Na początku 1941 nawiązał kontakty z Szarymi Szeregami i rozpoczął działalność w Wawrze, kierując i biorąc osobisty udział w akcjach sabotażowo-dywersyjnych. Od października 1941 hufcowy hufca Mokotów Górny, równocześnie dowódca obwodu Wawer. W 1942 ukończył kurs w Szkole Podchorążych i został mianowany podporucznikiem.

przeniósł się do Warszawy, gdzie objął funkcję instruktora Szarych Szeregów na teren Polski PołudniowoWschodniej. W 1943 oficer oświatowy Grup Szturmowych Szarych Szeregów. Mauersberger Jan (1877-1942), ksiądz, działacz harcers k i i społeczny. Związany z harcerstwem od 1912. 1915-1916 członek Naczelnej Komendy Skautowej w Warszawie, następnie komendant Związku Harcerstwa Polskiego ( Z H P ) w Królestwie Polskim. 1920-1921 działał na rzecz zjednoczenia organizacji harcerskich i skautowych w ZHP. Od 1919 kapelan Wojska Polskiego. 1923 oraz 1927-1929 przewodniczący ZHP, 1924-1925 jego naczelny kapelan. 1935-1939 kanclerz Kurii Polowej Wojska Polskiego. W latach 1939-1942 przewodniczący Szarych Szeregów. Mirowski Stefan (1920-1996), instruktor harcerski, żołnierz Polski Podziemnej, specjalista w zakresie normalizacji i metrologii, autor ponad 200 prac na temat normalizacji technicznej. W czasie II wojny światowej Mirowski był jednym z dowódców Szarych Szeregów, pełniąc m.in. funkcję komendanta Chorągwi Warszawskiej (Ula Wisła), członka Komendy Głównej organizacji Małego Sabotażu Wawer. Był też organizatorem i pierwszym komendantem Zawiszy najmłodszego pionu Szarych Szeregów. Działalność instruktorską w Związku Harcerstwa Polskiego (ZHP) kontynuował w latach 1946-1949 oraz uczestnic z y ł w reaktywacji ZHP w 1956. Mirowski odegrał szczególną rolę w procesie odradzania harcerstwa (m.in. powrót do tradycyjnych zapisów Przyrzeczenia i Prawa Harcerskieg o ) w latach 1989-1990. 1990-1996 przewodniczący ZHP.

Od 3 listopada 1942 do tragicznej śmierci dowódca Grup Szturmowych (GS) Chorągwi Warszawskiej Szarych Szeregów. Pod jego komendą GS przeprowadziły 13 akcji bojowych, w 10 z nich Zawadzki brał osobisty udział, m.in. uczestnik tzw. akcji pod Arsenałem 26 marca 1943 (akcją pod kryptonimem Meksyk II dowodził S. Broniewski, pseudonim Orsza) oraz pod Celestynowem (20 maja tegoż roku). Zginął 20 sierpnia 1943 podczas ataku na posterunek niemieckiej straży granicznej w Sieczychach koło Wy- Podgórscy bohaterowie Szarych Szeregów s z k o w a . 1 września 1943, dla uczczenia pamięci Zawadzkiego, poStanisław Karaś urodzony w 1925 roku, kuzyn Stanisławołano harcerski batalion Zośka. wa Czarnego, z którym bardzo często przebywał. Był członkiem drużyny piłkarskiej „Burza”. Od listopada 1943 Bytnar Jan pseudonim Rudy (1921-1943), harcmistrz, roku ukrywał się przed aresztowaniem. Jednak wiosną członek podziemnej organizacji Wawer, dowódca plutonu 1944r. został ujęty przez Gestapo, prawdopodobnie razem GS, podporucznik AK. Zmarł na skutek skatowania przez z kuzynem Czarnym. W dniu 28 maja 1944 jego nazwisko ukazało się na afiszu śmierci z adnotacją: „… za nielegalne gestapo. Odznaczony Krzyżem Walecznych. p o s i a d a n i e b r o n i i udział w napadach rabunkowych” (pomijano już przynaNowak-Przygodzki Antoni Michał pseudonimy Aha, leżność do organizacji, by podawać konspirantów jako Jerzy, Opel, Zosik (1897-1959), oficer rezerwy piechoty bandytów). Wojska Polskiego, we wrześniu 1939 porucznik, w okresie Marian Niżnik miał 21 lat, przed wojną był harcerzem okupacji działacz konspiracyjny. Działał w konspiracji od listopada 1939, we wrześniu 1940 3 Drużyny podgórskiej, uczestniczył w szkoleniu kadry MIESIĘCZNIK HUFCA ZHP KRAKÓW-PODGÓRZE

AdAstra 3 (58) marzec 2007

11

HUMOR I ROZRYWKA hufców Kraków -Podgórze, Kraków-Nowa Huta, KrakówŚródmieście, Kraków-Krowodrza i Krzeszowice. Jako uczestniczka tego kursu chciałabym podzielić się swoimi wrażeniami. Pierwszego dnia – gdy już wszyscy zajęliśmy miejsca w salach, rozpakowaliśmy się, nadszedł czas na pierwsze zajęcia. Początki jak wiadomo są trudne i ten też nie był wyjątkiem. Większość osób się nie znała, więc gwar na sali był ogromny. Każdy coś mówił, opowiadał o sobie, swoim środowisku – okiełznać taką grupę nie było łatwo. Na szczęście po jakimś czasie już się wyrobiliśmy. Nadeszły pierwsze zajęcia, a prowadził je instruktor z naszego hufca - phm. Michał Pacyna. Temat nie był zbyt porywający, lecz na pewno pomocny – Statut ZHP – jego ciekawe przedstawienie i motyw rywalizacji spowodował zainteresowanie ze strony kursantów. Wieczorem odbył się nasz pierwszy wspólny kominek, oczywiście integracyjny. Wtedy też każdy miał czas na przedstawienie siebie oraz poznanie innych osób. Potem wymęczeni po dniu, pełnym wrażeń, poszliśmy spać. Kolejne dni mijały nam na ukochanych zajęciach, których już po kilku pierwszych dniach mieliśmy dość, pomimo tego, że były prowadzone w ciekawy sposób. Wtedy też dotarło do nas jak wygląda życie kursanta. Rano – pobudka! – Oj nikomu nie chciało się wstawać. Powitanie dnia i rozgrzewka, czyli taniec. Kto by pomyślał, że na kursie drużynowych znajdzie się czas na taniec – a jednak – było bardzo ciekawie i śmiesznie. Potem poranna toaleta, śniadanko i zajęcia, ale oczywiście z przerwami. Później obiadek, przerwa i powrót do rzeczywistości – kolejne zajęcia. Wieczorem kolacja, kominek, a w nocy czasami siatkówka lub karaoke. Było naprawdę fajnie. Pod koniec kursu odbywały się zajęcia w grupach metodycznych, wg opinii kursantów były one ciekawsze niż całą grupą. Kurs ten uświadomił nam wiele istotnych rzeczy potrzebnych do pracy z drużyną. Jak powszechnie wiadomo czas w dobrym towarzystwie i podczas miłego (choć wyczerpującego) spędzania czasu szybko płynie. Tym razem było podobnie, bardzo szybko minął nam kurs. Nim się obejrzeliśmy już trzeba było wracać do Krakowa. Szkoda, bo stworzyliśmy naprawdę niezwykłą grupę. Pewnie część z nas będzie nadal utrzymywała ze sobą kontakt, lecz czas, jaki razem spędziliśmy minął bezpowrotnie. Kursu już nie ma, a nam pozostały wspomnienia – lepsze lub gorsze, ale też zapewne informacje, które starali się przekazać nam wykładowcy. Jest jeszcze jedna rzecz, która śni nam się po nocach – nasze ukochane zadania kursowe. Wszyscy muszą je napisać, jeśli oczywiście chcą zdobyć patent drużynowego, ale na pewno sobie poradzimy przecież mamy wiadomości z kursu. Jedno jest pewne – kursy są potrzebne – można się wiele nauczyć, ale też poznać wielu ciekawych ludzi. Niewątpliwie jest to szansa na rozwinięcie swoich umiejętności. Dlatego też bardzo zachęcam do uczestniczenia w takich kursach, jeśli tylko jest okazja – naprawdę się opłaca.

12

Kinga Zając

15 MINUT Z ŻYCIA ZBIÓRKI…

M

uszę na początku wyjaśnić, iż na dwa tygodnie przed Dniem Myśli Braterskiej drużynowa wspominała harcerzom, iż będzie kolejna zbiórka całego szczepu z okazji tegoż właśnie dnia. Wywiązała się wtedy krótka dyskusja w związku z tą nowinką w czasie której, zostały przypomniane najważniejsze fakty historyczne dotyczące DMB, czyli historia, jak również to, że harcerze składają sobie życzenia w tym dniu i wysyłają kartki. Tydzień później… zbiórka dobiega końca, zaczynamy porządkować harcówkę. Druhno, mamy coś – mówi Andrzej. A co takiego? – pytam mało zainteresowana, gdyż właśnie zepsułam krzesło i próbuję dociec jak. Druhno, mamy coś! Ale co skarbie – ponawiam pytanie – czy ktoś może mi tu pomóc z tym opieradłem, chyba śrubka wypadła. Agnieszka nachyla się, żeby poszukać zaginionej części, a ja tym czasem zwracam uwagę na chłopców, którzy stoją jak te wmurowane pomniki i ani rusz do sprzątania. No pokaż, co to? – zachęcam – o jaka ładna kartka! śliczna ! sam zrobiłeś? Się rozumie – słyszę dumną odpowiedź – to dla druhny. W życiu nie dostałam takiej ładnej walentynki!! Eeee.. Naprawdę, nigdy! To nie walentynka. Nie? – zgłupiałam, jeśli nie walentynka to co? jest czerwona! – ale tu są serduszka - drążę. No tak, bo druhna jest spoko, znaczy fajna bardzo, ale to jest na ten dzień harcerza, co to będzie na zbiórce szczepu za tydzień. Chcesz powiedzieć, że to z okazji Dnia Myśli Braterskiej? Tak, bo on i inni wymyślili, że to takie harcerskie walentynki – wtrąca Zuzia, dziewczynka zawsze na bieżąco w plotkach, która, jak zauważyłam, dostała już swoją „harcerską walentynkę” od Pawła. No teraz jest mi podwójnie miło. Bo nie dość, że dostałam kartkę od prawdziwego mężczyzny, to jeszcze harcerza, nadziei tego narodu - wtrącam szybko ratując sytuację. Seba też ma! – woła Andrzej, który już poczerwieniał jak burak. Nagle coś huknęło, zatrzęsło się … Co druhna robi?!! O rany boskie, przepraszam cię Aguś, a co to się stało? Przecież ja to trzymałam. Widocznie jeszcze z siedzenia wypadły śruby – ocenia Paweł - będziesz mieć Aga guza. Ale nie dużego – mówi – prawie nie poczułam, ale znalazłam tę brakującą śrubkę. Cienka deska w tym krześle, przeżyjesz. Może Sebastian w ramach pocieszenia da tą drugą karteczkę Tobie, a nie

MIESIĘCZNIK HUFCA ZHP KRAKÓW-PODGÓRZE

AdAstra 3 (58) marzec 2007

Chiński horoskop na rok 2007

CZY WIECIE, ŻE JUŻ JEST ROK ŚWINI !!!! Według chińskiej astrologii, rokiem 2007 zawładnie znak Ognistej Świni należący do żywiołu wody. Jak twierdzą astrologowie, to właśnie wpływ wody sprawi, że jak nigdy dotąd cenić będziemy relacje łączące nas z innymi ludźmi Chiński kalendarz – w odróżnieniu od europejskiego – został obliczony na podstawie miesięcy księżycowych. Zdaniem Chińczyków bowiem, człowiek zależny jest od kierującego np. przypływami i odpływami mórz Księżyca niż od Słońca. Według tego właśnie kalendarza chiński nowy rok rozpocznie się 18 lutego 2007 i potrwa do 2 lutego 2008. A jego patronką będzie Ognista Świnia. Sprawi ona, że będziemy bardziej wyrozumiali, przyjaźnie nastawieni do innych ludzi i chętni do zawierania nowych znajomości. Przyniesie też korzystne okazje szczególnie w sprawach finansowych, zawodowych i naukowych. Zapowiada się więc szczęśliwy rok, pod warunkiem że posłuchamy tego, co podpowiada zdrowy rozsądek. Sprawdź kim jesteś ….!! Szczur Rok Świni będzie dla Szczurów szczególnie udany. Ognista energia pomoże twoim ambitnym planom – sprzymierzeńcami będą strategia i intuicja. Bawół W tym roku Bawołom będzie się lepiej powodzić. Twoja praca przyniesie bardzo dobre efekty. Sama wiele zyskasz, a dodatkowo pomożesz i innym! Tygrys Wieczni buntownicy – Tygrysy – skupią się przede wszystkim na tym, co łączy je z innymi ludźmi: rodziną, przyjaciółmi, współpracownikami. Będziesz inspirować, Znak zodiaku ŚWINIA

8.02.1959 do 27.01.1960

PIES

18.02.1958 do 7.02.1959

TYGRYS

5.02.1962 do 24.01.1963

KOGUT

31.01.1957 do 17.02.1958

MAŁPA

12.02.1956 do 30.01.1957

KOŃ

21.01.1966 do 8.02.1967

KOZA

9.02.1967 do 29.01.1968

WĄŻ

2.02.1965 do 20.01.1966

SMOK

13.02.1964 do 1.02.1965

BAWÓŁ

doradzać, pomagać słabszym od siebie. Zając Urodzeni pod znakiem Zająca zajmą się pielęgnowaniem uczuć i sprawami rodziny. Czas spędzony razem z bliskimi będzie dla ciebie ważniejszy od awansu i pieniędzy. Smok Nadchodzi czas sukcesu. Nareszcie pokażesz, na co cię stać! Obudzi się w tobie smocza ambicja, wytrwałość i pewność siebie. Czas rozwinąć skrzydła, ale i pokazać ostre pazurki.. Wąż Wszystkie Węże poczują przypływ nowych sił. Pomysły, nad którymi pracowałaś w ubiegłym roku, wreszcie zaczną przynosić spodziewane efekty. Koń To będzie dla Koni ciekawy rok pełen korzystnych zbiegów okoliczności. Czas biec będzie szybko, a twoje zainteresowania zmieniać się będą jak w kalejdoskopie! Wszystkie decyzje, które podejmiesz, okażą się słuszne. Koza Urodzeni pod znakiem Kozy będą cieszyć się sukcesami swojej rodziny. Jeśli nieco zwolnisz tempo, rok Ognistej Świni będzie dla ciebie spokojny i udany. Małpa Gwiazdy namawiać będą Małpy do nauki i podróży. Wreszcie znajdziesz czas, aby zainwestować w swoje umiejętności. Pomyślisz też, by odpocząć i zadbać tylko o siebie. Kogut Ambitne i lubiące działać Koguty postawią tym razem na własny rozwój, naukę oraz podróże. Wreszcie znajdziesz czas, aby rozwijać swoje pasje. Pies Zodiakalnym Psom czas płynąć będzie przyjemnie. Wreszcie nie powinno ci zabraknąć pieniędzy ani cierpliwości w interesach Świnia Rocznik

27.02.1971 do 14.02.1972 6.02.1970 do 26.01.1971 23.01.1974 do 10.02.1975 17.02.1969 do 5.02.1970 30.01.1968 do 16.02.1969 7.02.1978 do 27.01.1979 28.01.1979 do 15.02.1980 18.02.1977 do 6.02.1978

13.02.1983 do 1.02.1984

5.02.1981 do 24.01.1982

31.01.1995 do 18.02.1996 10.02.1994 do 30.01.1995 28.01.1998 do 15.02.1999 23.01.1993 do 9.02.1994

16.02.1980 do 4.02.1981

4.02.1992 do 22.01.1993

27.01.1990 do 14.02.1991 15.02.1991 do 3.02.1992

12.02.2002 do 31.01.2003 1.02.2003 do 21.01.2004

6.02.1989 do 26.01.1990

25.01.1982 do 12.02.1983 9.02.1986 do 28.01.1987

17.02.1988 do 5.02.1989

15.02.1961 do 4.02.1962

31.01.1976 do 17.02.1977 3.02.1973 do 22.01.1974

24.01.2001 do 11.02.2002 5.02.2000 do 23.01.2001

20.02.1985 do 8.02.1986

7.02.1997 do 27.01.1998

SZCZUR

28.01.1960 do 14.02.1961

15.02.1972 do 2.02.1973

2.02.1984 do 19.02.1985

19.02.1996 do 6.02.1997

ZAJĄC

25.01.1963 do 12.02.1964

11.02.1975 do 30.01.1976 MIESIĘCZNIK HUFCA ZHP KRAKÓW-PODGÓRZE

29.01.1987 do 1616.02.1999 do 4.02.2000 .02.1988 AdAstra 3 (58) marzec 2007 13

OGŁOSZENIA, KONKURSY, INNE mnie? Nie ma mowy. – zapiera się Sebastian. Nie bądź taki, nie widzisz, że koleżanka cierpi? – mówię, reszta drużyny, ta co sumiennie sprzątała, zaczyna nam się ciekawie przyglądać – No Aga cierp –szeptam konspiracyjnie - dostaniesz karteczkę. Nie dostanie. Nawet jak by jej tą głowę odrąbało! Ale ty jesteś niedobry, zero współczucia. To ja jej dam. – wyciągam rękę po druga kartkę z życzeniami. Nic z tego, ta kartka nie jest dla druhny! Nie? –głupieję po raz wtóry z tą wyciągnięta łapą – a przecież mówiłeś. Nic nie mówiłem! To Andrzej – krzyczy Sebastian - Ta kartka jest dla druhny, ale Anieli, tej od zuchów, chciałem żeby jej druhna na radzie dała –dokańcza już spokojniej. A czemu sam jej nie dasz na wspólnych obchodach Dnia Myśli Braterskiej? Ja nie, ja się wstydzę…

Pewien facet jest ubrany na czarno. Ma czarne spodnie, skarpetki, kurtkę, rękawiczki i czapkę. Idzie tak ulicą, na której nie świeci się żadna latarnia, niebo jest zachmurzone, w oknach domów też nie widać

żadnych świateł. Z naprzeciwka jedzie czarny samochód z dużą prędkością, z wyłączonymi światłami. Mimo to kierowca zauważył pieszego i zatrzymał się przed nim. Jak to możliwe? Teraz zastanów się nad odpowiedzią i popatrz na następną kartkę (jeśli nie znasz odpowiedzi, bądź znasz i chcesz sprawdzić czy jest prawidłowa). Odpowiedź z poprzedniej strony: Recepta Czy w tekście było zaznaczone, że jest noc?

CYWILIZACJA TRAMWAJOWO – AUTOBUSOWA

J

edną z bolączek współczesnego życia jest nie używanie naszych nóg. Na przykład idąc na spacer, chcąc sobie KONKURS skrócić drogę, wychodzimy z parku i wracamy do domu tramwajem. Zresztą wydaję się nam, że już zażyliśmy, aż nadto świeżego, miejskiego powietrza. Tak więc, gdy zoZapisz się w historii AdAstry !! baczymy nadjeżdżający tramwaj jesteśmy w stanie przyśpieszyć kroku, a nawet zmusić się do biegu, to sprawia, że Zaproponuj nazwę dla jednego z działów inni zaczynają myśleć, iż bardzo się nam śpieszy. A poniegazetki hufcowej!! waż nie zawsze zdążymy na uciekający tramwaj, wygląda na to, że czujemy się zrezygnowani, więc wpadamy w dołek Ogłaszamy konkurs na najlepszy, najciekawszy i najorygiemocjonalny, nazywany depresją. nalniejszy tytuł działu AdAstry. Teraz funkcjonuje nazwa Niekiedy używamy autobusów, tam gdzie nie ma trakcji tramwajowej, choć „Różności”, ale chcemy ją zmienić. bywa i tak, że nie wszędzie i one dojeżdżają. Wymyśl nazwę! Zdarzyło się niedawno, że widziałam idącego człowieka. Okazało się, że jego tramwaj uległ destrukcji i nikt nie Wyślij propozycję na adres e-mail: podstawił zastępczego autobusu. [email protected] Z kolei środki transportu są coraz częściej przepełnione Nie zapomnij napisać w mailu swojego imienia i nazwiska dużą ilością pasażerów, ale nikogo to nie zniechęca. oraz środowiska, z którego pochodzisz!! I tak bardzo często zapominamy o tym, że można by pojechać na „wypad” w góry. I bardzo słusznie, bo gdyby ktoś wyjechał z miasta to mógłby się zatruć zbyt wielką ilością czystego powietrza. Ciągła obecność kontrolerów biletów jest nieunikniona, FOTOKRONIKA HUFCA więc przyzwyczailiśmy się do nich. I to jest naturalne. No, chyba że zamienią się oni w kanarki i odlecą. Bo i to jest Jeśli ktoś ma zdjęcia z różnych imprez hufcowych, a możliwe. chciałby aby znalazły się w fotokronice na stronie hufca to Kasia Ż. proszę o kontakt. Zagadka

JAK ON GO ZOBACZYŁ?? 14

Na chwilę obecną poszukiwane są zdjęcia z hufcowego Dnia Myśli Braterskiej organizowanego przez szczep Zielone Słońce.

MIESIĘCZNIK HUFCA ZHP KRAKÓW-PODGÓRZE

AdAstra 3 (58) marzec 2007