Czasopismo Hufca ZHP Konin im. Szarych Szeregów ukazuje się od 1996 roku

numer 1/2007 (32) luty-marzec 2007

„Kochać ludzi.... Kochać ich dla nich samych, nie dla siebie. Kochać ich z całej siły, aż do cierpienia, jeśli potrzeba; ale zawsze dla nich samych, nie dla siebie.”

spis treści ANDRZEJKOWE STRACHY……………........... 3 JESIENNY BIWAK ZUCHOWY......................... 3 ZUCHOWE ANDRZEJKI……............................ 5 WĘDROWNICZE ANDRZEJKI.......................... 6 BIWAK INTEGRACYJNY W KRZYMOWIE.... 7 POGOTOWIE ŚWIĘTEGO MIKOŁAJA............ 7 ŚLADAMI HISTORII RODZINNYCH.............. 8 BETLEJEMSKIE ŚWIATŁKO POKOJU............. 10 WOŚP…………..................................................... 11 ZIMOWY RAJD HUFCA...................................... 13 DMB........................................................................ 14

Druhny i Druhowie! W wasze ręce trafił właśnie nowy numer „Supełka”. Zamieściliśmy w nim wiele ciekawych relacji i artykułów (zresztą jak zawsze...). Przekazujemy wam pierwszy numer w tym roku. Mamy nadzieję, że przyjemnością będzie dla Was zagłębienie się w tę treść. Zapraszamy do lektury! pwd. Edyta Dubowicz

Supełek, nr 1/2007 (32), luty-marzec 2007 Komitet redakcyjny: Czasopismo redaguje ZESPÓŁ PROMOCJI I INFORMACJI, kierowany przez phm. Michała Kałużnego. Z ramienia ZPI za redakcję odpowiadają: pwd. Edyta Dubowicz oraz pwd. Dominika Kaszubowska. Wydawca: Komenda Hufca ZHP ul. Harcerska 4 62-510 Konin Materiał wyłącznie do użytku wewnątrzorganizacyjnego. Redakcja zastrzega sobie prawo do korekty treści, zamiany tytułów i skracania artykułów.

Zapraszamy wszystkich chętnych do współpracy! Piszcie co się u Was dzieje na adres [email protected] lub [email protected] Materiały można także zostawiać w siedzibie KH Konin w szufladzie „Supełka”. Wszystkie numery „Supełka” (od 2004 roku) znajdziecie na stronie internetowej hufca WWW.KONIN.ZHP.PL

2

relacje

ANDRZEJKOWE STRACHY 17 listopada o 17.00 wszyscy stawiliśmy się przed naszym gimnazjum. Razem dotarliśmy na drugie piętro i zajęliśmy się urządzaniem naszego apartamentu. Potem na rozgrzanie przeprowadziliśmy kilka gier i pląsów. Po wyczerpującej zabawie chwila na odpoczynek. Trampy jednak wytrwale ćwiczyły zwroty, marsz i zbiórkę - słowem musztra. Wieczorem wszyscy spotkaliśmy się w kręgu przy świeczkowisku. Druhna Ela opowiadała o zwyczajach przy ognisku a potem dzieliliśmy się swoimi przemyśleniami na temat czym jest dla nas harcerstwo. Przez cały czas towarzyszyła nam piosenka. Po tej chwili zadumy napełniliśmy swoje brzuszki i udaliśmy się na Andrzejkową Noc. Przy blasku świec Traperki przeprowadziły wróżby, wprowadzając jeszcze bardziej magiczny i mroczny klimat zaczęliśmy opowiadać sobie strrraszne historie. Niektóre były tak straszne że aż nam ciarki po plecach przechodziły. Nieźle wystraszeni udaliśmy się na Andrzejkową Ucztę przygotowaną przez Trampy i Turystów. Napełnieni po brzegi weszliśmy w śpiworki i w kręgu przyjaźni rozmawialiśmy na różne tematy, jednak mroczny klimat nas nie opuścił. Było już bardo późno gdy dh. Ela zwołała wszystkich. Właśnie zaczęła się próba odwagi naszych Biszkoptów. Każdy z nich miał samotnie przejść całą szkołę otoczoną mrokiem, a w dowód miał przynieść kartkę zawieszoną w najdalszym punkcie szkoły- na drzwiach biblioteki. Wszyscy próbę przeszli. Jednak nie był to koniec nocnych wrażeń. Gdy stanęliśmy w kręgu aby pożegnać dzień niespodziewanie drzwi do klasy otworzyły się, a naszym oczom ukazał się kościotrup. Przeraźliwy krzyk przetoczył się po całej szkole, kilka osób znalazło się na podłodze. Oczywiście okazało się, że to nasza kochana druhna ze szkolnym Kostkiem. Zmęczeni zasnęliśmy nad ranem. Następnego dnia zjedliśmy śniadanko, a później omówiliśmy sprawy organizacyjne naszej drużyny. Po chwili odpoczynku dh. Ela i TrampuśkaMamuśka przeprowadziły "Konferencje" na temat stopni harcerskich przy naszym dłuugim konferencyjnym stole. A potem odbył się Turniej Wiedzy Harcerskiej między zastępami. Walka była trudna i zacięta. Ostatecznie pierwsze miejsce zajęły Trampy, drugie Traperki, a trzecie Turyści. Na Trampy czeka nagroda, jaka? Hmmm zobaczymy... DoMiśka

relacje

JESIENNY BIWAK ZUCHOWY W dniach 25-26.listopada.2006 r. w Gimnazjum nr 3 na Chorzniu zuchy i biszkopty z czterech konińskich gromad: • 3 GZ „SŁONECZNA GROMADA”- drużynowa pwd Dominika Kaszubowska, • 29 GZ „ZWIERZAKI Z LEŚNEJ PAKI”- drużynowa pion. Justyna Kamińska, • 44 GZ „BŁĘKITNA BAJKOLANDIA”- drużynowa pwd Zofia Błaszczyk komendant biwaku, • 53 GZ „WESOŁE BUZIE”- drużynowa pwd Justyna Judzińska. wyruszyły w niezwykły świat pradawnych Słowian. 3

Już na samym początku nasze gromady zmieniły się zgodnie ze zwyczajem Słowian w osady, a kadra biwaku w Radę Starszych. W trakcie gawędy zuchy poznały świat Słowian ich zwyczaje i obrzędy. Już po gawędzie znalazły się w słowiańskiej pracowni i uczyły się wytwarzać naczynia z gliny. Zuchy mogły się przekonać jaka to precyzyjna i pochłaniająca praca. Po ciężkiej i wytężonej nauce przyszedł czas na dozę „rozrywki” – festiwal piosenki. Każda gromada przyjechała na biwak z przygotowaną piosenką, a każde wykonanie spotykało się z coraz to głośniejszymi okrzykami, oczywiście wszyscy włączali się do śpiewania. W trakcie festiwalu wszyscy mogliśmy swoje gromadowe śpiewniczki wzbogacić o iście zuchową piosenkę „Zuchowa wiara”. Po sycącej kolacji przyszło nam urządzać nasze wymarzone grody. Choć wykonane z kartoników, kolorowych papierów i plasteliny nie różniły się wiele od prawdziwych słowiańskich grodów; znalazły się tam domy dla wszystkich mieszkańców grodów jaki i specjalne piece do wypiekania pieczywa i glinianych garnków. Wieczór wróżb przyniósł wiele niespodzianek. Każdy zuch mógł się dowiedzieć jaką sprawność powinien zdobyć w najbliższej przyszłości, jakie funkcje w swojej harcerskiej ścieżce będzie mógł pełnić, oraz tradycyjnie jaka jest jego natura oraz z kim będzie mógł nawiązać przyjaźń. W poznawaniu przyszłości pomagali nam: dh. Jagoda, dh. Emilka., dh. Madzia oraz dh Marcin - którzy profesjonalnie przeprowadzili wróżby. Po tym niesamowitym i pełnym przygód dniu zuchy przygotowywały się w swoich grodach do snu ale nie dla wszystkich wrażenia tego dnia się skończyły. Otóż w tym niesamowitym dniu 9 zuchów z 29 GZ i 1 zuch z 53 GZ złożyło Obietnicę Zuchową, natomiast 4 zuchów z 44 GZ zdobyło druga gwiazdkę zostając Zuchem Sprawnym i 6 trzecią gwiazdkę zostając Zuchem Gospodarnym. W trakcie niesamowitej wędrówki w poszukiwaniu Słowiańskiego Targu biszkopty zamieniły się w prawdziwych zuchów zdobywając swój upragniony Znaczek Zucha, bądź kolejną gwiazdkę. W trosce o naszą kondycję i aby się szybciej rozbudzić zaczęliśmy dzień od gimnastyki porannej. Już po śniadanku zabraliśmy się za uporządkowanie grodów aby spokojnie zasiąść w Kręgach Rady. Kolejne zajęcia bardzo spodobały się wszystkim zuchom. Były to zajęcia z solą, które polegały na zabarwieniu kredą soli i starannym wsypaniu soli do słoików. Te przepiękne prace na pewno udekorują nasze zuchówki. I nadszedł czas na drugie śniadanie pyszne drożdżówki i soczek smakowały wszystkim. Zaraz tym regeneracyjnym posiłku zasiedliśmy do wspólnego Kręgu Rady w którym podsumowaliśmy nasze grody, naczynia gliniane, solne słoiki. Jeszcze tylko końcowy apel. Wręczenie dyplomów, upominków, książeczek zucha. I niestety nasza wyprawa w świat Słowian dobiegła końca. Ta niesamowita przygoda zapadnie na długo w naszej pamięci. pwd. Justyna Judzińska 4

relacje

ZUCHOWE ANDRZEJKI Zbliżały się Andrzejki, tak więc już miesiąc wcześniej myśleliśmy wspólnie z zuchami, jakby tu ten dzień spędzić, aby był bogaty w nowe doświadczenia i wspomnienia. Udało się! Tak też właśnie było... W połowie listopada dostaliśmy zaproszenia od 9 GZ „Ufoludkowi Gromada”, abyśmy ten dzień wspólnie spędzili w Cukrowni – Gosławice. Propozycje tę natychmiast przyjęliśmy i z pewnością tego nie żałujemy ! Cała 10 ŚGZ zebrała się w sobotnie popołudnie 25 listopada przed hufcem, aby już po chwili jechać autobusem w zaproszone miejsce. Po przyjeździe drużynowa 9 GZ dh. Małgorzata Zielińska przyjęła nas niezwykle serdecznie. Najpierw odbył się krótki apel, podczas którego minutą ciszy uczciliśmy śmierć górników w kopalni Halemba. Po czym zajęliśmy miejsce w kręgu. Mieliśmy świeczkowisko, na które zaprosiliśmy rodziców tamtejszych zuchów. Dh. Zenobia Galińska, która pojechała razem z nami, opowiedziała gawędę o wróżbach andrzejkowych. Następnie każda z gromad przedstawiła się i wspólnie zaśpiewała kilka zuchowych oraz harcerskich piosenek. Dh. Małgosia wraz z dwiema harcerkami przygotowała wróżby. Począwszy od tych najbardziej znanych, czyli układanie butów, przekuwanie serduszka, a skończywszy na tych nietuzinkowych, jak choćby szukanie pierścionka w mące albo przekuwanie balonów, w celu dowiedzenia się, jaki zawód jest nam przeznaczony, Wróżby przeplataliśmy pląsami i zabawami. Lecz gdy już nikt nie miał siły skakać ani śpiewać, spotkała nas przemiła niespodzianka. Mianowicie mamy zuchów – panie Zawal, Rado i Brzezińska (dawniej również harcerki) przygotowały nam słodki poczęstunek. Pod koniec spotkania zuchy chętnie dzieliły się swoimi spostrzeżeniami i wrażeniami. Zadowoleni i z uśmiechem na ustach wróciliśmy do hufca, gdzie już czekali na nas rodzice. Zuchy jeszcze przez kilka następnych zbiórek opowiadały sobie, jak to było miło poznać i bawić się z zuchami z 9 GZ. Już dzisiaj wszyscy nie mogą się doczekać przyszłorocznych Andrzejek. Aby były tak udane, jak te … Żaneta Kozłowska przyboczna 10 ŚGZ „Mieszkańcy Stumilowego Lasu”

relacje

*** Zapadła noc ! Wiatr na oceanie co raz bardziej hulał, już nic nie pomagało… Nawet opuszczenie żagli. Woda wdzierała się uporczywie na pokład, niebo było ciemne jak hebanowe chusty pirackie… A piraci dzielnie bronili swojego statku „13 Czarnej Perły”. Kapitan okrętu Miki Dżon nie wiedział co ma zrobić, bo wiózł na swej łajbie zaproszonych gości na andrzejkową noc. Były to niezwykłe osobistości z dalekich 5

krajów między innymi Joachimus Pazur z wyspy BORA BORA, 3 nieustraszonych z Malibu, czyli Krynius, Lui i Dzik oraz wielu innych śmiałków… Wtem Miki Dżon wyjrzał przez lunetę i zobaczył blask lądu, który odbijał się od księżyca w oceanicznym lustrze. Nagle wydał komendę „W prawo na burtę !” i rozkazał dopłynąć do lądu. Dzielni kamraci osiedli na mieliźnie a do brzegu dopłynęli szalupami. „13 Perła” została zakotwiczona… To była noc 24 listopada – Miki Dżon kazał się bawić ! Była muzyka, owoce egzotyczne i rum piracki... Zabawa trwała do rana. Taniec i śpiew to pirackie życie! Korsarze mieli przepiękne stroje, które samodzielnie skompletowali z łupów, śpiewali niczym nimfy wodne a ich taniec przypominał o ich latynoskim temperamencie. Było karaoke, konkursy i zabawa do białego rana. To wszystko działo się nocą, ciemną nocą... I niech żałują Ci co nie byli! A o tym wszystkim mogą zaświadczyć sami najprawdziwsi piraci z 13 DW „Wadery”, 19 DSH „Przyjaciele” oraz ze zastępu wędrowniczego „Feniks” z 24 WDH… Dochodził ranek, a nam żal było kończyć zabawę. Dżudżiza

relacje BIWAK INTGRACYJNY W KRZYMOWIE W dniach 1-3 grudnia byliśmy na biwaku integracyjnym w Krzymowie. Miejscem zakwaterowania był budynek szkoły. Był on nowy (a przynajmniej tak wyglądał) i zadbany. Biwak zaczął się od uroczystego apelu. A bezpośrednio po nim odbył się pierwszy blok programowy pełen zabaw i atrakcji. Nam najbardziej podobało się karaoke. W celu 6

integracji spaliśmy razem na sali gimnastycznej. Kiedy ogłoszono ciszę nocną nic sobie z tego nie zrobiliśmy. Wciąż słychać było głośne rozmowy, śmiech i wiele innych dziwnych odgłosów. Wszystko ucichło około godziny 3, albo już zasnęliśmy. Jednogłośnie zdecydowaliśmy, że pobudka była za wcześnie. Po obfitym śniadanku, zostaliśmy podzieleni na grupy i wyruszyliśmy na grę z fabułą – „Władca wichrów”. Wygrała drużyna numer 3. Kiedy wróciliśmy do szkoły czekał tam na nas ciepły obiad – spaghetti. A wieczorem wyszliśmy do miasta na drugą grę. Polegała ona na odnalezieniu ludzi opisanych na liście. Świetnie się przy tym bawiliśmy. Następnego dnia poszliśmy na mszę do tamtejszego kościoła. Po powrocie do szkoły skończyliśmy się pakować. Kiedy przyszła pora na sprzątanie jak zawsze nie mieliśmy na to ochoty, ale gdy zobaczyliśmy ile śmieci i brudu zostawiliśmy po sobie to prawie od razu wzięliśmy się do pracy. Po doprowadzeniu Sali do porządku nastąpił czas rozstań i powrotów do domów. Jednogłośnie zdecydowaliśmy, że biwak był udany. Jeśli drużyna z Krzymowa będzie organizowała jakieś biwaki to na pewno tam pojedziemy. Atmosfera była cudowna dobrze się tam czuliśmy. Jedyną rzeczą, którą można by pominąć to gimnastyka poranna. Chętnie przeżylibyśmy ten wyjazd jeszcze raz. Róża Cieślak zastępowa 69 WKDH „Przełęcz”

relacje

POGOTOWIE ŚW. MIKOŁAJA WEDŁUG 29 GZ „ZWIERZAKI Z LEŚNEJ PAKI” 2 grudnia 2006r. nasza dzielna 29 GZ „Zwierzaki z leśnej paki” wyruszyła na akcję „Pogotowie św. Mikołaja” do marketu na ul. Sosnowej. Po męczącej podróży autobusami (niestety, musieliśmy się przesiadać) dotarliśmy do celu. Jako, że było nas dużo, nasza drużynowa wpadła na pomysł, że podzielimy się na dwie grupy i po godzinie wymienimy się. Kilku z nas poszło do hufcowej harcówki z drużynową Justyną Kamińską, a pozostała część z przyboczną Anną Pasek i opiekunem Wojciechem Janiakiem na akcję. Na miejscu okazało się, że mieszkańców Konina trzeba gorąco zachęcać do udziału. Każdego wchodzącego witaliśmy gromkim okrzykiem „Zapraszamy do akcji Pogotowia św. Mikołaja!”. Najczęstszym produktem, który lądował w naszych koszykach była czekolada. Po godzinie wycieńczeni wymieniliśmy się na swoich stanowiskach: dotychczasowi wolontariusze poszli na zbiórkę, a Ci, którzy beztrosko bawili się w harcówce przyszli do marketu. W trakcie tej drugiej rundy przyszli do nas przedstawiciele lokalnej telewizji i nasza przyboczna udzieliła im wywiadu. Po tym krótkim wystąpieniu przed kamerami dh. Ani musieliśmy już wracać do domu. Komendantka hufca, hm. Maria Bąk, przyszła 7

do nas, podziękowała nam serdecznie i zaopiekowała się koszykami z żywnością. Wracając do domu, mimo chłodu na dworze, czuliśmy jakieś dziwne ciepło w swych serduszkach. Byliśmy szczęśliwi, że mogliśmy po raz kolejny pomóc innym ludziom. pion. Anna Pasek przyboczna 29 GZ „Zwierzaki z leśnej paki”

mały pokoik ŚLADAMI HISTORII RODZINNYCH Starsi ludzie różnią się od nas tym, że ich kartki życia nie są już puste, że znają czasy, które zostały już tylko w ich wspomnieniach. Starsi ludzie mają to do siebie, że lubią dzielić się swoją historią, obdarowując nas rozmaitymi opowieściami. Może mówią o tym , żebyśmy poznali jak to kiedyś było, a może w ten sposób przeżywają jeszcze raz to co w ich życiu było najlepsze. Ja opowiem wam historię, która stała się moją, nie tylko przez więzy krwi, ale dlatego, że pozwoliłam jej właścicielom przeżyć ją jeszcze raz. Jeśli dobrze pamiętam, było to wczesne zimowe przedpołudnie, kilka lat temu. Wchodziłam właśnie do swojego pokoju z „Kamieniami na szaniec” w ręce, z zamiarem przeczytania ostatniego rozdziału, gdy zaczepiła mnie kuzynka Asia. Asia o kilka lat ode mnie starsza, kiedyś czynna harcerka, spojrzała się na okładkę książki i coś próbowała sobie przypomnieć. Powiedziała mi, że ktoś z naszej rodziny znał jednego z bohaterów książki. Popatrzyłam na nią dziwnie, wzruszyłam ramionami i wróciłam do lektury. Uznałam, że to niemożliwe. Dwa – trzy lata później przy cieście rodzinie, a szczególnie babci i dziadkowi zebrało się na wspomnienia. Opowiadali o wojnie, o podróżach, o rodzinie której już nie zdążyłam poznać. Babcia Ela twierdziła, że jestem podobna do jej teściowej, że właśnie tak wyobraża sobie prababcię Mirę gdy była młoda. Dlatego zawsze lubiłam jak opowiadali o niej. Właśnie tego popołudnia usłyszałam historię, która dla mnie zdała się tak niesamowita, że aż niemożliwa. Przed II wojną światową Władysław Józef Hackiewicz z Warszawy, posiadał dworek w okolicach Gór Świętokrzyskich w Chybicach. Była to letnia rezydencja Hackiewiczów, którą zajmowała się pani Kornicka. Dworek w Chybicach był jednym z dworków polskich, otoczony przeogromnym parkiem, pełnych starych drzew, z licznymi alejkami i legendami opowiadanymi z dziada pradziada. Gdzieś w sercu parku, koło starego dębu, stała nieduża metalowa ławka. W drugiej połowie lat 20, lub pierwszej lat 30 XX w. Hackiewiczowie spotkali w Chybicach nieznaną rodzinę z Warszawy z którą się zaprzyjaźnili. Nastoletnia córka pana Hackiewicza – Mira – bawiła się z dwojgiem dzieci warszawskiej rodziny. Mała Maria ze swoim niewiele starszym bratem Alkiem uwielbiała odkrywać tajemnice Chybic. Pan Hackiewicz uczył dzieci jeździć na koniku, który był posłuszny Alkowi, a dziewczynki słuchał na tyle, że nie uciekał na ich widok. Gdy usłyszeli legendę, która mówiła o 8

zakopanym skarbie w parku koło dworu w miejscu, z którego było widać jednocześnie dwór i cmentarz za granicami parku, postanowili go odnaleźć. Niestety nie udało im się to mimo tego, że szukali go w każde wakacje przez kilka następnym lat, gdy przyjeżdżali do Chybic. Według Miry, która czasem uczestniczyła w tych wyprawach odkrywczych, któregoś lata Maria i Alek Dawidowscy zakopali swój skarb w butelce pod wielkim dębem, koło metalowej ławeczki. Pół wieku później moi dziadkowie będąc na Powązkach na rodzinnych grobach, postanowili coś przekąsić. Weszli do małego baru, który posiadał tylko dwa stoliki, jeden zajęty, przy drugim siedziała starszy mężczyzna, a wokół stołu jeszcze trzy wolne krzesła. Gdy babcia kupiła coś na ząb, dziadek spytał starszego mężczyznę czy mogą się przysiąść. Przyjęci serdecznie rozpoczęli ogólną pogawędkę. Dziadek mówił, że on rodowity Warszawiak, że po powstaniu już nie wrócił do stolicy. Babcia uznała, że zna skądś poznanego przed chwilą człowieka. Ten zapytany czy to możliwe przedstawił się jako Tomasz Strzembosz, i że babcia na pewno pomyliła go z jego bratem Adamem, który zajmuje się polityką. Jednak babcia zaprzeczyła i powiedziała, że ostatnio oglądała reportaż z Tym panem Strzemboszem na temat harcerstwa, bo był on „kimś ważnym dla ZHP” – jak ujęła babcia. Panu Strzemboszowi zrobiło się bardzo miło i trochę opowiedział o jego długiej historii z harcerstwem. Wtedy nadeszła starsza kobieta, a pan Strzembosz przedstawił ją jak swoją żonę Marię Dawidowską Strzemboszową. Pani Maria spytana czy jest siostrą Tego Alka odpowiedziała, że i owszem. Mój dziadek niezmiernie się ucieszył i powiedział „O jejku! Przecież moja mama Mira Dubowska z domu Hackiewicz, tu leży na Powązkach, spotkała się w wakacje z panią i Alkiem w Chybicach”. Okazało się, że pani Strzembosz nadal utrzymuje kontakt z Hackiewiczami, a właściwie przyjaźni się z kuzynką dziadka Basią Łukowiecką z Czekanowskich. Trzy – cztery lata później ta historia trafia do mnie. Nie mogę w nią do końca uwierzyć. Opowiedziałam ją mojej druhnie Ani. Teraz już obie oczarowane, zdałyśmy sobie sprawę z tego, że takie rzeczy na co dzień się nie zdarzają i trzeba coś z tym zrobić. Już wtedy to historia stała się moją. Gdy przypominałam sobie słowa które powiedziała mi babcia widziałam to wszystko tak jakbym tam była i teraz otrzepuję to z kurzu zapomnienia. Ruszyliśmy całą rodziną, odkopałam drzewo genealogiczne, druhna Ania w ekspresowym tempie załatwiała formalności, autobus i zgody. Gdy stanęłam przed mieszkaniem na ulicy Mickiewicza w Warszawie cała się trzęsłam. Nerwowo poprawiałam guziki i rogatywkę co chwilę patrząc na swój egzemplarz „Kamieni...”, który zdobyłam cudem parę minut wcześniej. Przemierzając pokoje, w których przebywał Alek, siedząc w pokoju w którym spał i w którym miał przyrzeczenie, poczułam, że on jest blisko. Gdy dh. Maria Dawidowska Strzemboszowa powiedziała „W Chybicach spędziliśmy z Alkiem nie jedne wakacje”, poczułam jak ciepła łza wzruszenia spływa mi po policzku i pomyślałam „Moje Chybice...” DoMiśka 9

relacje

BETLEJEMSKIE ŚWIATEŁKO POKOJU Stało się już tradycją, że Betlejemskie Światło Pokoju od ponad dziesięciu lat trafia do naszych domów. Jest to ogień, który płonie bezustannie w Grocie Narodzenia Jezusa Chrystusa. Legenda głosi, że pierwszym, który przewiózł je z Betlejem w rodzinne strony, był rycerz powracający z wyprawy krzyżowej, pragnący przekazać najbliższym tchnienie dobroci i pokoju. Nawiązująca do tego wydarzenia akcja roznoszenia ognia po krajach i domach Europy została zorganizowana po raz pierwszy w 1986 roku przez Austriackie Radio i Telewizję. Światło z Groty Narodzenia Pańskiego jest przewożone na pokładzie samolotu Austriackich Linii Lotniczych do Wiednia, skąd skauci roznoszą je po całym kraju i przekazują na granicach skautom z sąsiednich państw. Do Polski Betlejemskie Światełko Pokoju przybywa ze Słowacji, skąd odbierają je polscy harcerze i przekazują z miasta do miasta. Przekazywane z rąk do rąk pokonuje wiele granic, tak aby dotarło do wszystkich czekających na ciepło, miłość, pokój i nadzieję. Harcerze z Konina odbierają Światełko w Licheniu skąd przekazują je dalej do domów, przedszkoli, szkół i urzędów. W uroczystej mszy św. wzięli udział zuchy, harcerze, instruktorzy i seniorzy Hufca Konin. Po mszy odbyła się kolacja przed którą wszyscy składali sobie życzenia i dzielili się opłatkiem. Jest to szczególny dzień dla wszystkich harcerzy, jest czas na przemyślenia i zadumę, a także na przyjacielskie rozmowy… Pati – KWDH „Brzask”

wośp

XV FINAŁ WIELKIEJ ORKIESTRY ŚWIĄTECZNEJ POMOCY (14 stycznia 2007r.) Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, tzw. WOŚP. Hmm… Z czym mi się ona kojarzy? Z mnóstwem serduszek - koniecznie czerwonych, zbieraniem pieniędzy, z radością dzieciaków, które one uszczęśliwią i niewyczerpanym optymizmem wolontariuszy. Cóż... może nie jestem rekordzistką w zbieraniu pieniędzy, ale lubię to robić i uczestniczyłam w akcji już piąty raz (tak wiem - to też nie jest rekord). Mój udział zaczął się już od soboty od składania puszek. Całkiem przyjemne zajęcie kiedy zbierze się połowa drużyny i bierze się do pracy. Po dziesiątej puszce człowiek wpada już w rutynę i składa te papierowe cudeńka mechanicznie. A po trzydziestej już nawet nie musi patrzeć co robi. W czasie tego zajęcia i kiedy byliśmy już nieźle 10

rozśpiewani odwiedzili nas panowie z naszej konińskiej telewizji i troszkę nas sfilmowali. Podobno nawet mnie gdzieś tam złapała kamera, ale na szczęście nie za dużo. (hmmm… no nie za dobrze wyglądam w obiektywie). Uporanie się ze wszystkimi „pudełkami” zajęło nam troszeczkę czasu, mianowicie 3 godziny, bo też niemało skarbonek trzeba było złożyć w tym roku – po prostu było dużo wolontariuszy. Złożyć i obkleić banderolami. Cytując jedną druhenkę „W życiu się tyle nie nalizałam…” i to prawda - tyle puszek + na każdej po dwie banderole to jednak troszkę jest. Może ktoś powiedzieć „A można było gąbeczką…”. Ano można było tyle tylko, że ta gąbeczka nie do końca była skuteczna, a może my nie mamy wprawy jednak do takich urządzeń. Faktem jest, że zasychało nam w gardle i trzeba było dużo pić (nawet bardzo dużo). Po skończonej robocie udałam się do domu (jak to formalnie brzmi, prawie jak zeznanie na komisariacie). Jak już mówiłam udając się do domku pomyślałam sobie „porządnie się wyśpię, żeby jutro mieć siły i być wypoczętą”. Taaaaaaaaa wyśpię się - złudne marzenia Ja chyba jeszcze nigdy w życiu się porządnie nie wyspałam, a żeby było tradycji stało się za dość miałam leciuchny poślizg. Zbiórka w Hyper o 8:30 a ja wpadłam za piętnaście przywitana przez dh. Ewę „No cześć Domino wskakuj za ladę”. Dostałam ostatnie stanowisko razem z Kaśką i zaczęła się moja niedzielna robota. Muszę przyznać, że jak nigdy w kartoniku zostały nam na koniec tylko 4 identyfikatory, czyli na nasze stanowisko zjawili się prawie wszyscy wolontariusze. Jednak najbardziej przerażające było to, że ledwo skończyliśmy pracę za ladą zjawili się już pierwsi wolontariusze, którzy ledwo trzymali rozpadające się puszki. Po prostu kiedy wyszedł pierwszy rzut ludzi z Hyper zaczęło strasznie lać i się biedne kartonowe puszki porozmiękały. No i trzeba było je reanimować taśmą i serduszkami. Dh. Ewa dzielnie walczyła jako pierwszy puszkowy chirurg Konina taśmą i nożyczkami. Następnie część drużyny została zatrudniona do dygania aniołów przy jachcie. Polegało to na tym, że trzech naszych mężczyzn i jedna niewiasta chwyciło za cztery anioły (takie wielkie kukły na kijach zrobione z kartonów, bibuł, materiałów…) i chodziło w koło jachtu, kiedy była transmisja z Konina na antenie ogólnopolskiej. Najgorszy był ten silny wiatr i ludzie mało co nie odfrunęli z tymi aniołami, a najdzielniejsza była ta jedna najmniejsza dziewunia – „trza być twardym a nie miętkim”. No a potem już mogliśmy ruszyć na podbój Konina. Ruszyłam z dwiema koleżankami, pełna chęci i radości i nawet na początku wiatr mnie nie zniechęcał. Pochodziłyśmy po Zatorzu i byłyśmy na giełdzie. Niestety właściwie częściej spotykałyśmy innych wolontariuszy niż ludzi którzy chcą nam coś wrzucić to tych ślicznych skarboneczek, ale się nie poddawałyśmy. Po „małym spacerku” wróciłyśmy do sztabu, bo się zobowiązałyśmy nieść serca na rondo podczas nadania imienia rondu „Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy”. Ehhh, nie powiem, żeby to była łatwa praca na tym wietrze. Serca były duże i drewniane a człowiek czuł się jak przyczepiony do latawca … ale harcerz zaradny jest - daliśmy jakoś radę. Po oddaniu puszki pooglądałam troszkę pokazów i licytacji, pogadałam ze znajomymi i niestety nie byłam aniołem w tym roku (tak na marginesie pisząc w zeszłym roku też nim nie byłam), bo przed koncertem Piaska musiałam już wracać, ale z tego co słyszałam potem aniołki zebrały sporo pieniędzy i występ był udany mimo to, że 11

wszystkie wcześniejsze były odwołane z powodu zbyt silnego wiatru, przez który nie można było rozłożyć sceny. Dla mnie najgorszy był ten wiatr, ale to nic i tak było OK.! I za rok również nie przegapię Orkiestry i będę grać razem z nią, i jestem pewna że ludzie myślą tak samo ! …należy jeszcze wspomnieć, że w tym roku było nas niemało, bo aż 97 harcerzy i zebraliśmy razem 11 883,90). Mam nadzieję, że za rok będzie nas jeszcze więcej! Dominika

relacje

RAJD - BEZ ZIMY ALE JEDNAK ZIMOWY, CZYLI V ZIMOWY RAJD HUFCA ZHP KONIN Jest coś po czternastej, już czyściutka i pachnąca, choć bardzo zmęczona, opowiadam mamie co działo się na rajdzie. Jadąc na biwak nie miałam pojęcia kto tam będzie, a i gospodarzy, czyli drużyn z Sompolna, nie znałam,. Razem z moją drużynką, z tobołami na plecach przekroczyłam próg szkoły w Sompolnie z niepohamowaną rządzą poznania nowych ludzi. V Rajd Zimowy rozpoczął się tradycyjnie zameldowaniem na wartowni i zakwaterowaniem. Na miejscu była już 24 WDH Błyskawice, 12 i 11 drużyny z Sompolna i 18 DH ze Skulska. Po obejrzeniu hali sportowej i szkoły, gdy znaleźliśmy przydzielone nam miejsce zakwaterowania, dołączyła do nas 23 WDH „Przyrodnicy”, a później 69 WKDH „Przełęcz”. Podczas gdy drużynowi zajęci byli sprawami organizacyjnymi, my 12

bawiliśmy się i pląsaliśmy. 29 KDH i 29 KDHS przyłączyły się do nas dopiero po apelu inaugurującym rajd. Potem zaczęły się zajęcia programowe. Każdy miał zrobić sobie maskę na bal karnawałowy. My – 4 DSH – postanowiliśmy przebrać się wszyscy za jedną, wielką stonogę. Po ocenach jury, które miały wyłonić najlepsze pomysły, ruszyliśmy w tany. Świetnie się bawiąc przy bardzo urozmaiconej muzyce i świetnym świetle, niektórzy harcerze padali z wyczerpania i woleli oglądać bajki wyświetlane na hali. Koło północy druhna oboźna wygwizdała CISZĘ NOCNĄ. Byli tacy, którzy zapadli grzecznie w słodki sen - szczególnie Jasiu- jednak większość wcale nie miała ochoty spać. Niektórzy grali w karty, niektórzy obżerali się tym co im mamusia do plecaków włożyła, inni bawili się w berka, jeszcze inni grali i śpiewali w zaciszu nie tylko harcerskie piosenki. Ja zasnęłam około godziny 4:30 rano po śmichach-hihach, co chwilę budzona przez Justynkę, która zachwycała się godzinami, które można czytać od tyłu, np. 4:34. Pobudka i wyjście ze śpiworków wcale nie było takie proste i miłe. Po śniadaniu, które dodało nam sił, wyruszyliśmy w teren by poznać Sompolno. Każda drużyna szła w inne ważne miejsce Sompolna. 69 odwiedziła komisariat policji, 24 bibliotekę, 29 KDH miała spotkanie z dyrektorem szkoły, 18 była w przedszkolu, 29 KDHS zwiedzała kościółek św. Hieronima w Puszczy, a 4 spotkała się z burmistrzem Sompolna. Pełni wiedzy w drodze powrotnej przeprowadziliśmy zwiad z mieszkańcami Sompolna. Gdy wróciliśmy do szkoły czekał na nas obiadek. Po obiadku, z pełnymi brzuszkami, usiedliśmy w kręgu do śpiewanek. Nasi drodzy gitarzyści wcale się nie rwali do szarpnięcia za struny, jednak zmuszeni przez niektórych żarliwych mogliśmy przy akompaniamencie ćwiczyć piosenki na wieczorny kominek. Trochę mnie irytowała postawa harcerzy, którym się nie chciało śpiewać, bo jak można się nudzić przy dźwięku gitar, które w dodatki są w posiadaniu Patrycji, Dominiki i Mikołaja. Ja śpiewałam całą sobą. Po śpiewankach, przeplatanych pląsami, mięliśmy czas wolny do kominka. Odkryłam, że śpiewanie całą sobą nie wyszło mi na zdrowie. Norbert z Andrzejem włączyli nam karaoke co okazało się strzałem w dziesiątkę. Chyba dla wszystkich była to wielka frajda, a największa wydaje mi się że dla dh. Mikołaja. Rozśpiewani na całego w idealnym umundurowaniu przeszliśmy na drugą salę gimnastyczną na kominek. Byli na nim zaproszeni goście, czyli dh. Komendantka Hufca, burmistrz Sompolna, i seniorzy. Kominek prowadziła Kasia z druhną Ewą. Po wypowiedzi gości i gawędzie burmistrza śpiewaliśmy nasze piosenki, niektóre z nich znali seniorzy. Potem i oni zaśpiewali nam swoje ulubione utwory. Po iskierce przyjaźni w kręgu wróciliśmy na halę, by znowu szaleć przy mikrofonie i karaoke. Dopiero późną nocą chłopcy wyłączyli sprzęt. Ja zła na swój głos, a właściwie jego brak, byłam w stanie zaśpiewać tylko kilka piosenek. W międzyczasie trójka harcerzy miała przyrzeczenie. Tej nocy padłam trochę wcześniej wtulona w swój śpiworek między Kają i Martyną. Rano nie mogłam powiedzieć głośno ani słowa, dlatego wszystkim słodko szeptałam do uszka. Po śniadaniu i apelu kończącym, na którym druhny rozdawały nagrody za przebranie na bal, dyplomy uznania, prezenty dla drużyn oraz rzeczy zgubione i zapomniane, trochę ospale przystąpiliśmy do sprzątania. Drużyny sztabowe wykonywały swoją pracę, pracując tak cicho jak krasnoludki. Gdy wykładzina została zrolowana przez chłopców, którymi dowodzili panowie wu-efiści i dh Mikołaj, a dziewczyny zjadły już wszystko co do zjedzenia się nadawało zaczęliśmy się zbierać. Trzeba było się pożegnać ze 13

wszystkimi w niesłychanie szybkim tempie Życząc sobie i wszystkim szybkiego „do zobaczenia” wpadłam do samochodu z uczuciem że już mi was wszystkich brakuje... DoMiśka

DMB

DZIEŃ MYŚLI BRATERSKIEJ 2007 2-4 marca 2007 FESTIWAL PIOSENKI HARCERSKIEJ „WRZASK”

150 rocznica narodzin Roberta Baden-Powell’a!!! UCZCIJMY JA RAZEM!!!

CO? Dzień Myśli Braterskiej w tradycyjnej formie POWRACA!!! Zapraszamy serdecznie na jego kolejne wydanie, na którym obchodzić będziemy 150. urodziny Naczelnego Skauta Świata!!! Wraz z DMB powraca też jakże uszlachetniona tradycja Festiwalu Piosenki Harcerskiej, na którym wrócimy na utęsknioną scenę, gdzie od zbyt wielu lat nieme stały mikrofony... KIEDY? Na Największe Skautowe Święto zapraszamy w dniach 2-4 marca 2007 roku. PO CO? Przede wszystkim chcemy uczcić 150 urodziny założyciela Skautingu, Naczelnego Skauta Świata – gen. Roberta Baden-Powell’a, o czym zapewne wiecie. Integracja naszych środowisk też nie jest złym pomysłem. Ba! Nawet wyśmienitym! A i dobrej harcerskiej zabawy również nigdy mało – festiwal uczcimy więc hucznie! ☺

14

KTO? Tu Was zaskoczymy... Zapraszamy KAŻDĄ zuchową, harcerską, starszoharcerską, wielopoziomową i wędrowniczą jednostkę Hufca ZHP Konin!!! Bez wyjątków, liczymy na obecność wszystkich ☺ ZA ILE? Wpisowe to jedyne 6 zł od uczestnika! Gwarantuję, że zapomnicie jednak całkowicie o tej kwocie jak dostaniecie od nas obiad, ubezpieczenie, materiały programowe, płytki CD ze zdjęciami z imprezy i dyplomy uczestnictwa ☺ Nie zabraknie też nagród dla najlepiej wrzeszczących jednostek naszego hufca ☺ Zgodnie z tradycją, kadrę (drużynowi oraz opiekuni) dodatkowo pocieszymy tym, że nie musi płacić ☺ GDZIE? Wielki Dzień, bo czyż nie jest takim dzień urodzin Baden-Powell’a, uczcimy w Szkole Podstawowej i Gimnazjum w Krzymowie. Z festiwalem z kolei wejdziemy do tamtejszej Remizy Strażackiej OSP. Dla ciekawych, oto adresy: • Szkoła podstawowa w Krzymowie im. Mikołaja Kopernika / Gimnazjum w Krzymowie im. Jana Pawła II – ul. Główna 62-513 Krzymów • Remiza Strażacka OSP w Krzymowie - ul. Główna 62-513 Krzymów PRZEZ KOGO? Za organizację zabrały się dwie pogodne drużynki: 29 KDW „Brzask” oraz 23 WDH ,,Przyrodnicy'' im. Tadeusza Zawadzkiego ps ,,Zośka''. Rządy sprawować będzie Sztab DMB, komendant: phm. Piotra Jurgielewicza, w której skład (oprócz w/wym. druha komendanta) wejdą: • pwd. Agnieszka Szczesiak • ćw. Damian Lewandowicz • pwd. Wojciech Janiak • sam. Kamila Oblizajek JAK? To jest moje ulubione pytanie ☺ Otóż! Główną część programu, który dla Was przygotowujemy, stanowić będzie Festiwal Piosenki Harcerskiej, o którym bodaj gdzieś wyżej jest wspomniane oraz obchody Dnia Myśli Braterskiej, których forma pozostanie do końca miłą (mamy nadzieje) niespodzianką. Nie zabraknie oczywiście gier harcerskich mających na celu integracje środowisk i dobrą, naprawdę dobrą zabawę ☺ A wszystko to dostosowane będzie do możliwości i zainteresowań każdego pionu wiekowego! Żeby nie być gołosłownym, pozwólcie, że podzielę się z Wami programem ☺ Znajdziecie go na następnych stronach bez problemu myślę ☺

15

DOJAZD? W naszych bogatych zamiarach mamy organizacje wspólnego dojazdu dla drużyn, które nie będą miały możliwości dojechać we własnym zakresie. W tej kwestii organizatorzy będą się kontaktować z drużynowymi zgłoszonych drużyn. Prosimy o zaznaczenie takiej potrzeby na karcie zgłoszenia. ZGŁOSZENIE? Żeby wziąć udział w imprezie, wystarczy przejść przez 4 dziecinnie proste kroki ☺ 1) wypełnić zgłoszenie, zanieść do hufca i położyć na półce środowiska Chorzeń. 2) wpłacić wpisowe: wraz ze zgłoszeniem na półkę w hufcu w odpowiednio oznaczonej kopercie 3) wysłać tekst wybranej piosenki na adres email: [email protected] (szczegóły niżej) 4) czekać aż potwierdzimy zgłoszenie drogą telefoniczną ☺ Zgłoszenia przyjmujemy do 16 lutego 2007. Co nie znaczy, że nie można zgłaszać się od teraz do czego gorąco zachęcamy ☺ Pamiętajcie – im szybciej się zgłosicie tym bardziej ułatwiacie nam (a także sobie!) organizacje. PYTANIA? W razie jakichkolwiek pytań, zażaleń, problemów, prosimy kierować się do organizatorów, najlepiej drogą mailową na adres: [email protected], ew. drogą telefoniczną pod numer 0609 796 789.

co w hufcu skrzypi?

Posiedzenie Komendy Hufca 26.02.2007, g. 16.30 Posiedzenie Komisji Stopni Instruktorskich 28.02.2007, g. 16.30 Spotkanie Komisji Historycznej Hufca 5.03.2007, g. 15.00

Związek Harcerstwa Polskiego • Komenda Hufca Konin im. Szarych Szeregów ul. Harcerska 4 • 62-510 Konin • tel. 0-63 243-19-20 WWW.KONIN.ZHP.PL 16