„•KXOVTO Irianu Łódź, 10.XII.2011 r

«

OFICJALNY PERIODYK WYDANY PRZEZ TEATR MAŁY W MANUFAKTURZE Z OKAZJI II ŁÓDZKIEGO FESTIWALU MONODRAMU "MONOwMANU" 2011

Profanum czy sacrum zatem? Mariusz Pilawski

I oto w tym roku już ostatni numer MONOwMANU NEWS.. Jak coś się kończy to żal zazwyczaj i pustka się wkrada do naszych myśli i serc... jednak zostają wspomnienia. Pamięć to znakomity wynalazek. Ale i groźny... Może dać wiele satysfakcji, ale i potrafi zagarnąć przestrzeń czasu na długo. Rozpamiętywać minione, to i zrozumieć jak ważne bywa spotkanie z aurą zdarzenia, z obrazem, widokiem rozległego krajobrazu - tego wielkiego, dalekiego aż po widnokrąg , ale i tego małego , bliskiego, w którym jest ktoś obok , Kto swoim światem żyje, ale wspiera „mój-nasz" świat. Jest takie siowo „delikatność" ., które oddaje stan wyczucia względem tego co wkoło. Wobec leśnego zwierzęcia co płoche się pasie na leśnej polanie, wobec człowieka idącego z naprzeciwka, i wobec nastroju chwil podniosłych, co zastygłe powagą kazą nam milczeć dla dobra sprawy. Mil czec z uśmiechem lub smutkiem. Kiedy sztaluga naprzeciwko i malujemy swą wyobraźnią każdą mijającą sekundę... , czasami pędzlem a niekiedy myślą - dajemy światu coś co jest pięknem, co czyni nas wiotkim źdźbłem w przestrzeni planety i oto łagodzimy zespolonymi siłami energii i myśli skrzypiącą oś, na której Ziemia kreci się. I wespół profanum się miesza z sacrum zacierając istotę tych pojęć , bo trzeba rozumieć ,że tak być musi. Że rano chmura nad nami przepływa- rozpierzcha się za horyzontem by zza niej słońce swym światłem zapanowało nad nami. Niby truizm, ale warto od czasu do czasu wniknąć w jaźń swoją i dostrzec tę komplikację. Wszak Kant zrozumiał dawno, że „niebo gwiaździste nad nami - prawo moralne w nas" . Skąd wziął ten sens? A może z Shakespesz-

are'a, który płochy i delikatny w sonetach, walczył o prawdę w dramatach. I dał cudowny dowód ,że „Świat jest teatrem, aktorami ludzie, którzy kolejno wchodzą i znikają...." Dziękuję wszystkim, którzy zajrzeli w mikroświat Teatru Małego w Łodzi by swoją uwagę umościć w spotkaniach z trudną sztuką monodramu. Do zobaczenia za rok, jak dobrze pójdzie.... Teatr Mały posyła Państwu uśmiech i worek pełen najlepszych myśli w ten „Bożonarodzeniowy" czas.. Oby każdego dnia znalazł się dobry powód , by rankiem otworzyć oczy, wstać i iść do swoich spraw z nastawieniem, ze wszystko się uda i trud czyniony nie pójdzie na marne... Mimo

wszystko

komuś dać co najlepsze błękit nieba, rąbek ziemi trawy źdźbło, powietrze i złotą poświatę promieni dać gwizdek wołający szkiełko mędrca i oko ognia żar gorejący i oczy niesione wysoko. z serca łzę spływającą uśmiech losu codzienny dotyk dłoni kojący bezgraniczny, bezdenny ofiarować sens słowa szept miłości najsłodszy zacząć może od nowa patrzeć prościej., i prościej. Mariusz Pilawski

RECENZJE

Magdalena Komarzeniec

Joanna

Kliber

Małgorzata (rybka) Loeffler Justyna

„Myśl ma jakąś, ale co wie 2" Tym zdaniem wypowiedzianym w teatralnej przestrzeni Przemysław Gąsiorowicz w jednej osobie aktor, scenarzysta i reżyser rozpoczyna monodram. Spektakl stanowi kompilacje utworów Witolda Gombrowicza i jest próbą krytycznego spojrzenia na współczesność. Moment intelektualnego i emocjonalnego spotkania widza z aktorem kreującym postać jest miejscem paradoksalnym. Tam gdzie powinno zakładać się maskę, tą maskę się właśnie zdejmuje. Tutaj rozpoczynamy dyskusje na temat FORMY jako kategorii uniwersalnej. Mimo iż słowo to nie padło w spektaklu ani raz to wypowiedź Aktora: „Słowa nas mówią" nie sposób interpretować inaczej. FORMA od której nie ma ucieczki zdaje się determinować naszą współczesność. W trakcie spektaklu słyszymy nawoływanie o człowieka mętnego, niedokończonego, dlatego też oczekiwać by można odejścia od kanonu, próby ukazania postaci, jak i problemu w sposób nowy, a wręcz zaskakujący. W monodramie pojawiają się oczywiście gesty umowne, ale myślę, że można było pójść jeszcze o krok dalej. U Krystyny Milczarek Pankowskiej czytamy: „ jeśli sztuka, zwłaszcza sztuka teatru, ma spełniać dzisiaj swą rolę, to powinna być dla człowieka uczestniczącego w niej okazją do tego by przeżył on samego siebie, bez wcielania się w cudzą postać(...)". Uważam, że charaktery postaci były nieco zbyt przerysowane, karykaturalne. Niemniej jednak doceniam pracę i wybór tekstów Przemysława Gąsiorowicza. Przed aktorem powinniśmy zobaczyć przede wszystkim człowieka z jego emocjonalnością i psychiką, bo teatr jest jedyną sztuką, która opiera się na bezpośrednim obcowaniu ludzi ze sobą takimi jak są. Justyna Piechota

Kolega Mela Ginsona Artysta w dzisiejszych czasach To, co otwiera to przedstawienie to punktówka oświetlająca twarz Feliksa Rzepki (Jerzy Pal) aktora jednej roli, bezkonkurencyjnego Cyrana de

Piechota

Anastazy

Pierzgalski

Bergeraca. Monodram ten jest diagnozą praw rządzących teatralnym światkiem. Balansowanie na granicy humoru i ironii pozwoliło na utrzymanie uwagi widzów przez całość spektaklu. Ze sceny padły słowa: „Cierpienie uszlachetnia szczególnie w tym zawodzie". Nie sposób się z nim nie zgodzić. Artysta w dzisiejszych czasach jest postrzegany dwojako. W chwili sławy cieszy się popularnością i otaczającym go gronem "przyjaciół", jednak, kiedy jego spektakl schodzi z afisza zostaje sam. Zawód ten niesie ze soba słodkogorzki smak. Brak zbędnych gestów czy rekwizytów pozwolił widzowi skupić się na słowie. A postawione pytanie: „Jak utrzymać się na powierzchni i płynąć na fali popularności?" pozostało bez odpowiedzi. Justyna Piechota

Wszystkiemu winien instrument Po koncercie do kontrabasisty podchodzi jego żona (nie muzyk) i pyta: -Słuchaj, czemu oni tak szybko przebierają na tych instrumentach, a ty cały czas trzymasz palec na jednym dźwięku ? -Widzisz kochanie - odpowiedział kontrabasista - bo oni wciąż jeszcze szukają, a ja już znalazłem. I chyba można śmiało powiedzieć, że Michał Górski, aktor Teatru Powszechnego w Radomiu znalazł przepis na swojego "Kontrabasistę" wg Patricka Siiskinda. Aktor, który posiada wdzięk, dowcip, wydaje się wprost stworzony do roli zgorzkniałego artysty grającego "ostatnie skrzypce" w orkiestrze. Michał Górski schodzi ze sceny prawie zwycięsko, gdyż bawi (uwaga! nawet nie wypowiadając jednego słowa!) i wzrusza. Publiczność bawiła się wyśmienicie. Ale kilka gorzkich słów pod adresem reżysera, Zbigniewowi Rybce, zabrakło pomysłów, na wykorzystanie materii teatru: jak zaaranżować przestrzeń, czas, wykorzystać muzykę i światło. I dlatego tego monodramu się słucha, bo oglądać niestety się nie da. A szkoda, bo mogło być naprawdę nieźle... (rybka)

Cztery ściany

ciszy

Trzeciego dnia festiwalu MONO w MANU na scenie Teatru Małego mogliśmy oglądaj/Kontrabasistę" w reżyserii Zbigniewa Rybki i wykonaniu Michała Górskiego. Tekst wielokrotnie adaptowany przez sceny polskie, jak i światowe zdaje się być niesłabnąco popularny i aktualny. Z ogromnego wyzwania, jakie stanowiła zarówno sama forma monodramu, jak i tekst Patricka Suskinda aktor wyszedł obronną ręką. Jego przedstawienie mimo gorzkiego przesłania, jakie ze soba niesie dzięki kunsztowi aktora i dużej dozie humoru zostało przedstawione w sposób bardzo ludzki. Brak tutaj manierycznych gestów i sztucznie miodelowanego głosu. Oglądając ten spektakl czujemy się właśnie tak jakby to tylko nam Kontrabasista chciał opowiedzieć o swojej miłości i przekleństwie- kontarbasie stojącym w centrum jego pokoju i życia. Mimo początkowo nierównej gry już po chwili widownia daje się porwać w świat dźwięków i raz po raz uśmiechając się trwa w małym dżwiękoszczelnym pokoiku aż do końca spektaklu. Justyna Piechota

Szczelnie zamknięta

scena

7.12.2011r. to już trzeci dzień Festiwalu MONO w Manu, a do świętowania przyłączył się Michał Górski - aktor Teatru Powszechnego im. Jana Kochanowskiego w Radomiu ze spektaklem na podstawie tekstu Patricka Suskinda Kontrabasista. Niegdyś tekstem tym zajmował się Jerzy Stuhr, ale nie idzie mi o porównywanie. Trudno mówić o dopracowaniu roli przez aktora, jednak czułem jakby spektakl ten był jednorazowy i czułem się jakbym był na przedpremierze zorganizowanej dla rodziny i przyjaciół, żeby aktor mógł pochwalić się nad czym ostatnio pracował. Pokój z dramatu istniał jako dźwiękoszczelny i tak odczuwałem również scenę, jako szczelnie zamknięte pomieszczenie, z którego aktor, jako jedyna osoba znajdująca się tam, wychylał się czasami, żeby sprawdzić, czy widzowie jeszcze sobie nie poszli. Co jest dla mnie niedopuszczalne w pracy aktora czego nie zabrakło również przy okazji tej prezentacji, to jego niepowstrzy-

mana reakcja na śmiechy z widowni, najzwyczajniej "gotował się". Tekst może nie należy do najłatwiejszych do zinterpretowania, jednak mimo to liczyłem na więcej. Anastazy Pierzgalski

Nic dodać, nic ująć Dariusz Sosiński od samego początku spektaklu pt. „Tancerz mecenasa Kraykowskiego" wg Gombrowicza wprowadza nas w inny świat, swój świat, z którym stopniowo nas zapoznaje. Aktor dobrze wykreował postać, można bez większego problemu odczytać każdy stan emocjonalny. Każdy ruch postaci był przemyślany, precyzyjny. Plastyka ciała aktora współgrała z muzyką. Nawet muzyka została świetnie dopasowana do charakteru monodramu. Wszystkie elementy przedstawienia tworzyły spójną całość. Zauważyłam, że Sosiński zachował klimat twórczości Gombrowicza. Artysta sprostał moim oczekiwaniom. Kiedy spektakl się kończył miałam ochotę na to, żeby był kontynuowany. Jest to monodram warty obejrzenia. Sosiński spisał się na medal jako reżyser oraz aktor. Nic dodać, nic ująć... Gratulacje! Joanna Kliber

Za mało, za mało! Czwartego dnia teatralnych zmagań w ramach Festwiwalu MONO w MANU publiczności zaprezentowany został monodram „Tancerz Mecenasa Kraykowskiego". Pierwowzorem literackim postaci, którą wykreował Dariusz Sosiński był chory na epilepsję protagonista opowiadania Witolda Gombrowicza. Spektakl ten oglądało się z prawdziwą przyjemnością. Aktor, który jest również reżyserem i scenografem zadbał o każdy szczegół. Oko widza cieszył nienagannie przygotowany kostium, dekoracje i gra świateł, a ucho muzyka i miękki, wibrujący głos. Jako widz utonęłam w przedstawieniu, a wychodząc, powtarzałam za bohaterem: Za mało, za mało! Wszystko za mało! Jeszcze - jeszcze więcej! Justyna Piechota

W „Zastępstwie"

za aktora

W przedostatnim dniu Festiwalu MONO w Manu, tj. 9.12.11, Pan Tadeusz Falana z Teatru Mojego w Poznaniu zaproponował, że w Zastępstwie za aktora, który zaniemógł wyjdzie na scenę i porozmawia z widzami o prawdzie- nieprawdzie w teatrze. Aktor wspaniale wprowadził widzów w świat teatru bez iluzji, oddzielając świat przedstawiony w dramacie od zwykłej ludzkiej egzystencji. Jednak nie można twierdzić, że teatr nie ma mocy edukacyjnej i oczyszczającej, dlatego quazi-aktor Tadeusz Falana skosztował kawy, wcześniej zatrutej przez jedną z postaci i najzwyczajniej zmarł. Ten skonwencjonalizowany spektakl osobiście odbieram bardzo pozytywnie oraz sądzę, że może pretendować do miana jednego z najlepszych podczas całego Festiwalu oraz namawiam osoby, które żywią do teatru jakieś uczucia, pozytywne czy negatywne, żeby koniecznie skusiły się na ten monodram w przyszłości. Anastazy Pierzgalski

Parodia świata

teatru

„Zastępstwo" wg A. Belinga i M. Zgaińskiego niewątpliwie pobudziło moją wyobraźnię. Tadeusz Falana sprawdził się w odegranych rolach. Czasami jednak zdawało mi się, że mam do czynienia z parodią świata teatralnego... Widać, że reżyser Marek Zgaiński miał pomysł, który potrafił odpowiednio zrealizować. Odważę się powiedzieć, że monodram jest dość orygi-

Dariusz Sosiński - Tancerz mecenasa Kraykowskiego nalny. Jest to spektakl godny uwagi widza i polecenia innym choćby ze względu na formę wykonania. Joanna Kliber

Starszy Pan na

łowach

Lech Gwit, aktor - legenda, posiadający w swoim dorobku ponad sto premier w teatrach dramatycznych. I właściwie, recenzja jest zbędna. Bo kogo trzeba przekonywać, że monodram w wykonaniu Lecha Gwita będzie świetny... nikogo! Zwłaszcza, że gra dowcipnego starszego Pana na rybach, któremu lęgną się coraz to dziwniejsze myśli. Brawa dla reżysera, Roberta Mirzyńskiego, który dopracował każdy szczegół przedstawienia. Przesympatyczny, dowcipny i co najważniejsze mądry spektakl. (rybka)

Z czasem zauważamy

więcej

Igraszki z aniołem, czyli przedostatni spektakl sześciodniowego festiwalu Teatru Małego w Manufakturze to urzekająca opowieść mężczyzny, zapalonego wędkarza (Lech Gwit) na temat przemijania, miłości i poświęcenia. W czasie monodramu, padają słowa:„W tym sporcie najważniejsza jest cierpliwość, z czasem zauważamy wiecej". Tak też dzieje się w przypadku tego wykonania, z pozoro nudna i błaha historia, powoli angażuje widzów. Brak tu zbęnych słów czy gestów, nic nie rozprasza, wszystko jest na swoim miejscu, skłania do refleksji i odkrywa nowe sensy. Justyna Piechota

WYWIADY Trzy pytania do Dariusza Sosińskiego (rybka)

Trzy pytania do T a d e u s z a Falany (Magdalena Komar żeniec)

1. Jakby Pan mógł w kilku zdaniach opisać swój artystyczny życiorys? Absolwent wrocławskiego Wydziału Aktorskiego Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej. Od dwudziestu jeden lat na scenie. Kilkadziesiąt ról w teatrze, filmie.Po ukończeniu w 1990 r. wrocławskiego Wydziału Aktorskiego Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej przez pięć lat pracowałem w Teatrze Dramatycznym w Legnicy. W1995 r. zostałem aktorem Teatru im. W. Bogusławskiego w Kaliszu, gdzie gram do dnia dzisiejszego. Długo mógłbym Pani opowiadać, a... nie mamy czasu. Za chwilę wchodzę na scenę... 2. Czy ma Pan jakąś historię, która związana by była z Łodzią? Łódź to moja pierwsza miłość. W czasie studiów przyjeżdżałem do narzeczonej, mieszkała w samym centrum, przy ulicy Piotrkowskiej. 3.Monodram - konieczność czy satysfakcja? Monodram to dla mnie satysfakcja, zwłaszcza ten prezentowany tutaj w Teatrze Małym w Manufakturze. Ale powiem Pani, że największą satysfakcję miałem, kiedy po obejrzeniu tego monodramu mój syn (student Wydziału Aktorskiego Warszawskiej Akademii Teatralnej) powiedział: tato wzruszyłem się... W takich chwilach wiem, że dobrze zrobiłem wybierając TEATR.

1. Gram dosyć długo, bo już 25 lat minie w przyszłym roku od momentu kiedy kończyłem Szkołę Teatralną. Zaczynałem w Łodzi w Teatrze Nowym jeszcze za dyrekcji Jerzego Hutka. Debiutowałem wtedy rolą Zielonookiego. Po drodze zajmowałem się wieloma rzeczami, a teraz na stałe osiadłem już w Poznaniu.

Trzy pytania do Lecha G w i t a (Magdalena Komar żeniec) 2.Pracuje na scenie 51 lat. Nie potrafię zliczyć dokładnie w ilu teatrach w Polsce grałem, ale było ich około 17. Byłem niespokojną duszą. W teatrze zagrałem 120 sztuk, do tego udział w filmach i realizacjach telewizyjnych, których było łącznie ponad 50. Brałem udział w wielu festiwalach m. in. Festiwal Teatrów Polski Północnej, Festiwal Jednego Aktora we Wrocławiu. Nagród otrzymanych w czasie całej swojej kariery aktorskiej otrzymałem około 15. 2. Oczywiście, trzy sezony pracowałem w Teatrze Nowym w Łodzi za dyrekcji Jerzego Hutka. Bardzo długo pracowałem w radiu ze Sławkiem Olejniczakiem - reżyserem. W Łodzi zacząłem nawiązywać także kontakty z wytwórnią. Bardzo miło zatem wspominam Łódź. 3. Monodram traktuje zawsze jako osobistą wypowiedź. Nie szukam na siłę materiału. Tylko wtedy kiedy mam coś do powiedzenia i spotkam się z takim materiałem jaki mi odpowiada mierze się z monodramem.

2. Właściwie jak zobaczyłem Łódź będąc w tym mieście na Przeglądzie Szkół Teatralnych to mi się to miasto ogromnie spodobało. Właściwie sam nie wiem dlaczego. Wcześniej mieszkałem we Wrocławiu, do którego nie mogłem się przyzwyczaić mimo, że mieszkałem tam 8 lat. W zasadzie dopiero pod koniec swojego pobytu zacząłem rozumieć to miasto, a Łódź od początku mi się spodobała. Zapytałem Dyrektora Hutka czy mógłbym zostać, odpowiedział twierdząco. Parę lat spędziłem w Łodzi i bardzo miło wspominam te lata. 3. Zobaczyłem tekst zatytułowany „Zastępstwo" - bardzo mi się spodobał i zechciałem go zrobić. Tak się złożyło, że po dwóch, czy trzech miesiącach od chwili przeczytania tekstu. Pojawił się jego autor z propozycją zrealizowania i wyreżyserowania przez niego samego spektaklu „Zastępstwo". Byłem bardzo szczęśliwy, bo podoba mi się tekst i bardzo lubię grać tę sztukę. Trzy pytania do Elżbiety Czerwińskiej (Magdalena Komar żeniec) 1. Skończyłam Studium Aktorskie przy Teatrze Wybrzeże w Gdańsku, przez 3 lata związana byłam z Teatrem im.St.Jaracza w Olsztynie, potem zaangażowałam się do Teatru Narodowego i przez 7 lat występowałam w Teatrze na Woli i w Teatrze Małym w Warszawie. Po dosyć długiej przerwie wróciłam na scenę - zagrałam kilka postaci w "Bogu" Woody Allena w reż. Krystyny Jandy w Teatrze Polonia w Warszawie i zrobiłam monodram "Kochany Synu" Anny Mentlewicz w reż. Remigiusza Grzeli, za który otrzymałam nagrodę i wyróżnienie za osobowość sceniczną na VII Ogólnopolskim Przeglądzie Monodramu w Warszawie w 2009 roku. 2. Mam związane z Łodzią same miłe wspomnienia, studiowałam tu swego czasu na wydziale organizacji produkcji w PWSFTViT w czasach, kiedy miałam taki pomysł na siebie Życie zweryfikowało te decyzje i ostatecznie wróciłam na scenę, o tym zresztą między innymi mówię w monodramie, którego konstrukcją artystyczną jest osobista wypowiedź. Mam nadzieję, że mój związek z Łodzią dopiero się rozpocznie. Otrzymałam propozycję zagrania w "Romansie z Czechowem" realizowanym na podstawie jednoaktówek Antoniego Czechowa. Spektakl będzie będzie miał premierę w Teatrze Małym w Manufakturze na Sylwestra. 3. Monodram w moim wypadku to i konieczność i satysfak-

r5

cja. Po latach przerwy wróciłam na scenę a w moim wieku taki powrót nie jest łatwy. Zresztą mój spektakl zaczyna się monologiem, w którym tłumaczę dlaczego zdecydowałam się zrobić właśnie monodram. Usłyszałam kiedyś opinię, wypowiedzianą przez bardzo znanego aktora, że aby zrobić monodram trzeba mieć dobry powód, żeby zająć widzom godzinę ich życia swoją osobą. W kontekście tej wypowiedzi zrobienie monodramu wydaje się brakiem pokory. Ja się z tym nie zgadzam. Zawód aktora na tym polega, że zajmujemy ludziom swoją osobą czas i to od widzów zależy, czy zechcą nam ten czas poświęcić. Z pokorą właśnie podejmuję ryzyko otwierając swoje serce i duszę, swój warsztat aktorski przed każdym, kto zechce w nie zajrzeć.

AKTUALNOŚCI MINI RECITAL KOGOŚ KOGO LUBIMY OGLĄDAĆ I SŁUCHAĆ -

KONCERT MAŁGORZATY HUTEK

W sobotę po ostatniej prezentacji konkursowej SMAŻONE, ZIELONE POMIDORY wystąpi MAŁGORZATA HUTEK, młoda wokalistka jazzowa, łodzianka, studentka wokalistyki jazzowej Akademii Muzycznej w Katowicach. Swą muzyczna drogę rozpoczęła od nauki gry na saksofonie w szkole muzycznej I i II stopnia w klasie adiunkta lacka Delonga. Artystce akompaniował będzie świetny pianista Witold laniak, laureat wielu konkursów jazzowych, m. in. Krokus lazz Festiwal (2007), Bielska Zadymka lazzowa (2009), Oskar Jazzowy Stowarzyszenia MELOMANI (2009). Małgorzata Hutek przedstawi Państwu wybrane utwory z przygotowywanej właśnie autorskiej płyty, która ukaże się wiosną 2012 roku.

U W A G A

Werdykt Jury II Festiwalu Monodramu MONOwMANU 2011, zostanie podany do publicznej wiadomości do poniedziałku, 12.XII.2011 r, w specjalnym dodatku do MONOwMANU NEWS w formie elektronicznej i udostępniony na stronie Teatru Małego w Manufakturze:

www.teatr-maly.pl

Wydawca: Stowarzyszenie Komedia Łódzka im. Ludwika Benoit - organizacja zarządzająca Teatrem Małym w Manufakturze Osoba odpowiedzialna - Prezes Stowarzyszenia - Mariusz Pilawski ([email protected]) Redaktor naczelny MONOwMANU NEWS - Witold Łuczyński ([email protected]) Kolegium redakcyjne: Magdalena Komarzeniec i Małgorzata Loeffler ( [email protected]), Anastazy Pierzgalski ([email protected]), Justyna Piechota ([email protected]), Joanna Kliber ([email protected]), Marzena Kobielska - sekretarz redakcji ([email protected]). Janusz Piaseczny, Ewa Przedpełska - pomoc techniczna Telefon kontaktowy redakcji - 660713936 Marek Lipski - odpowiedzialny za stronę internetową www.teatr-maly.pl([email protected]) Uwaga: KOLEGIUM REDAKCYJNE STANOWI JEDNOCZEŚNIE GRUPĘ TWORZĄCĄ I ODPOWIEDZIALNĄ ZA CAŁY PRZEBIEG FESTIWALU MONOwMANU Stowarzyszenie Komedia Łódzka im. Ludwika Benoit, Teatr Mały w Manufakturze oraz Grupa Tworząca II Łódzki Festiwal Monodramu MONOwMANU serdecznie dziękuje Bankowi NORDEA Polska S.A.oraz dyrekcji MANUFAKTURA za pomoc i wsparcie w realizacji festiwalu.

www.teatr-maly.pl