P A T R IO T Y C Z N Y R U C H P OL SK I N R 2 6 6, 1 C Z E R W IE C R

„PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI” NR 266, 1 CZERWIEC 2011 R. 1 PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI NR 266 1 VI 2011 R . --------------------------------------------...
Author: Maria Jóźwiak
28 downloads 1 Views 1MB Size
„PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI” NR 266, 1 CZERWIEC 2011 R.

1

PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI NR 266

1 VI 2011 R .

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

NOWY JORK, CHICAGO, TORONTO, BERLIN, WARSZAWA. P ATRIOTYCZNY R UCH P OLSKI W INTERNECIE : www.wicipolskie.org lub polpatriot.com

Drodzy Czytelnicy i Sympatycy!, W naszym biuletynie zamieszczamy teksty różnych autorów, tak „z pierwszej ręki” jak i przedruki, traktujące o najistotniejszych problemach Polski i Świata. Kluczem doboru publikowanych treści, nie jest zgodność poglądów Autorów publikacji z poglądami redakcji lecz decyduje imperatyw ważnością tematu. Poglądy prezentowane przez Autorów tekstów, nie zawsze podzielamy. Uznając jednak że wszelka wymiana poglądów i wiedzy, jest pożyteczna dla życia publicznego - prezentujemy nawet kontrowersyjne opinie, pozostawiając naszym czytelnikom ich osąd. Redakcja Adres kontaktowy Redakcji PRP: PO Box 1602, Cranford NJ 07016 i internetowy: [email protected] W numerze: 1) KIBICE; 2) Piłkarski poker; 3) Węgrzy skutecznie odgruzowują kraj zdewastowany przez komunistów; 4) Ostatni transport do Katynia – II; 5) Siedem tajemniczych śmierci; 6) EMPIK promuje zabijanie nienarodzonych wśród młodzieży?; 7) Kto jest kim w TVN; 8) Stefan Michnik, był agentem Informacji Wojskowej; 9) Dla obrony integralności państwa, potrzebny jest masowy, oddolny ruch Ślązaków; 10) Bez strachu - XVI; -------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------� � � � � � � � � � � � � � � � � � � � � � � � � � � � � � � � � � � � � � � � � � � � � ------------------------------------------------------------------------------------------------------

KIBICE DO ODSTRZAŁU Wbrew obiegowym opiniom, władze nie zajmują się wspieraniem organizacji pozarządowych. W rzeczywistości, rząd zajmuje się sukcesywnym likwidowaniem wszelkich zorganizowanych grup społecznych, które nie są poddane bezpośredniej kontroli władzy. Tzw. organizacje pozarządowe to jedna wielka fikcja, a ostatnią wielką i zorganizowaną grupą społeczną są kibice. Na pierwszy ogień po 1989 roku poszły wielkie zakłady pracy. Ich potencjał ludzki, łatwość wyjścia na ulice, był niebezpieczny, o czym przekonali się kacykowie partyjni w czasach PRL-u. Dziś, z wyjątkiem kopalń, nie mamy dużych i zorganizowanych środowisk robotniczych. Wykastrowano też kościoły, pozbawiając je charyzmatycznych przywódców niezależnych wobec władzy. Tzw. organizacje pozarządowe to jedna wielka fikcja. Ich działacze są na sztywno uzależnieni od rządowych dotacji, bez których te twory-atrapy nie miałyby racji bytu. Ostatnią wielką i zorganizowaną grupą społeczną są kibice. Tym właśnie należy tłumaczyć zainteresowanie nimi ze strony rządowych mediów i policji. Czas najwyższy na spacyfikowanie tego środowiska, ponieważ zaczęło ono przejawiać niebezpieczne objawy obywatelskiej dojrzałości. Kibice pielęgnują tradycje patriotyczne, potrafią porozumiewać się pomimo podziałów klubowych i organizować wspólne akcje. Co najgorsze - poznali się na obłudzie systemu III RP i zaczęli atakować Michnika, „Gazetę Wybiórczą”, TVN i Platformę Obywatelską. Czy to nie dość ciężkie grzechy, by wydać im bezwzględną wojnę? Paweł Chojecki Tekst pochodzi z majowego numeru “idź POD PRĄD” Za: niezalezna.pl (" Śmierc organizacjom pozarządowym!") # #

#

Przesłanie kibiców Lechii i Wisły dla Donalda Tuska Mecz Lechii i Wisły odbył sie bez obecności „pierwszego kibica RP”. Donek zamknął dwa stadiony, ogłosił atak na kibiców i się znowu schował. Wylezie z szafy tak około środy, kiedy już pokażą się pierwsze sondaże... Kilka fotek, które zamieścił portal trojmiasto.pl

2

„PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI” NR 266, 1 CZERWIEC 2011 R.

Za: http://miecios11.salon24.pl/304898,przeslanie-kibicow-lechii-i-wisly-dla-donalda-tuska # # #

„PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI” NR 266, 1 CZERWIEC 2011 R.

3

Za: http://www.niepoprawni.pl/blog/3075/co-gryzie-donalda-tuska # # #

Czy to już Państwo Policyjne? Pisałem już o rozmijaniu się z rozumieniem prawa przez obecnego Premiera, w kontekście zamykania stadionów. Myślę, że dopiero teraz co do poniektórych dochodzi świadomość pełzającego totalitaryzmu fundowanego przez tę ekipę rządzącą. Stąd zapewne hasło "Państwo Policyjne"... Ku swojemu zdziwieniu dziennikarze sportowi znaleźli się na pierwszej linii konfliktu stricte politycznego i nie za bardzo wiedzą co z tym począć... [...] Jednak co będzie, jeśli Premier każe wojewodzie i szefowi policji zakwestionować bezpieczeństwo na koncercie niepokornego artysty...? Tusk otworzył puszkę Pandory, poszerzając pole walki. Teraz może uniemożliwić na tej samej zasadzie nawet kongres nieprzyjaznej partii politycznej. Czy to jeszcze demokracja? Czy jednak rację mają kibice sportowi? A po drodze mamy sprawę Sumlińskiego, podsłuchiwania dziennikarzy, zamykania krytyków polityków ekipy rządzącej [vide Sopot], naruszania nietykalności posłów opozycji etc. Za: http://potworniusz.salon24.pl/304884,czy-to-juz-panstwo-policyjne # # #

Rządu walka z kibicami Kibole czy kibice? "Kibic - zwierze, fani - chuligani". Ta ironiczna przyśpiewka, którą intonują kibice jadący na mecze swojej drużyny stała się ostatnio motywem przewodnim działań rządu i niektórych mediów. Premier Tusk ogłosił, że „kibole” będą zwalczani z równą determinacją, co dopalacze. Kibiców, którzy nie zważając na pogodę i tragiczny stan polskich stadionów od lat przychodzą na mecze by wspomóc mizernie grających piłkarzy, nazywa się bandytami. Zwykły obywatel czytając rankiem „Gazetę Wyborczą” dochodzi do wniosku, że zamieszki na stadionach to codzienność. Zadymy, kradzieże, demolka, brakuje tylko gwałtów... Znane do niedawna słowo - „kibic” zniknęło z dziennikarskiego

4

„PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI” NR 266, 1 CZERWIEC 2011 R.

słownika. Ukonstytuował się medialny podział na „kiboli” i zwykłych, spokojnych Polaków którzy z racji grożącego im niebezpieczeństwa na mecze oczywiście nie chodzą... [...] Wygląda na to, iż po decyzji o zamknięciu stadionów Lecha i Legii konflikt na linii kibice - rząd rozpocznie się na całego. O kuriozalności decyzji wojewodów świadczy fakt, iż oba kluby zostały ukarane mimo tego, że nie były organizatorami spotkania, mecz był w Bydgoszczy, a zamknięte obiekty są jednymi z najnowocześniejszych i najbezpieczniejszych w Polsce. Precedensem jest to, iż decyzja w tej sprawie po raz pierwszy została podjęta na szczeblu administracji rządowej. Ponadto nigdy wcześniej żaden premier nie wypowiadał się o kibicach w tak negatywny sposób. Czy kolejna propagandowa akcja PO zakończy się wizerunkowym sukcesem? Jestem przekonany, że nie. Za: http://studencidlarp.salon24.pl/304913,rzadu-walka-z-kibicami # # #

„Tusku matole Twój rząd obalą kibole” Ruch kibicowski ostatnich lat jest żywym przykładem oddolnego, spontanicznego działania, którego partie polityczne i media nie są w stanie kontrolować. Na mecze przychodzą ludzie inteligentni, którzy mają swoje zdanie, wyznają określone wartości i nie zamierzają dać się ocenzurować... Stadion jest miejscem, w którym młodzi ludzie, żyjący w świecie postpolityki i kiczu odnajdują wartości takie jak honor, duma, czy wierność. Stowarzyszenia kibiców - dają im możliwość samorealizacji. Na wielogodzinnych wyjazdach tworzą się przyjaźnie na lata, a sympatie do danej drużyny przekazywane są z pokolenia na pokolenie. Zamykanie stadionów, kary za transparenty, flagi czy też „nieodpowiednie” przyśpiewki są drogą do nikąd. Cenzura rodem z PRL i medialna propaganda przyniosą odwrotny skutek. Jestem przekonany, że w dłuższej perspektywie - rząd straci poparcie. Aby na stadionach było jeszcze spokojniej, potrzebne jest współdziałanie klubów, PZPN, polityków (którzy powinni tworzyć dobre prawo) i wreszcie kibiców. Mariusz Walter już chyba o tym wie, Donald Tusk jeszcze nie... Za: http://niezalezna.pl/10128-donald-matole-twoj-rzad-obala-kibole

Za:http://niezalezna.pl/10104-otworzyc-stadiony-zamknac-tuska

Od Redakcji: Ostatnio w mediach i na portalach internetowych na fali jest sprawa tzw. „zadym” na stadionach, które Gazeta Wyborcza rozdmuchuje do potęgi. W komentarzach - jak widzimy powyżej - szczególnie internetowych, za zamykanie stadionów przed kibicami i podjętą walkę z nimi - winą za te decyzje obarcza się przede wszystkim premiera Donalda Tuska: że poprzez tą nagonkę na „kiboli” - jak ich określiła „GW” - ma na celu odwrócenie uwagi społeczeństwa od istotnych spraw tyczących Polski i Polaków, które się dzieją na naszych oczach, jak chociażby wychodzące na światło dzienne fakty obciążające premiera i jego „ekipę” za tragedię w Smoleńsku, czy wiele innych szkodliwych decyzji, podejmowanych w tym czasie przeciwko narodowi, m.in.: podwyżki cen, szczególnie artykułów żywnościowych i paliwa, czy ostatnio akcja podjęta przez ministra Sikorskiego o ściganiu i karaniu

„PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI” NR 266, 1 CZERWIEC 2011 R.

5

antysemityzmu w internecie - co jest jawnym „zamordyzmem” wobec patriotycznie myślących Polaków [nie mylić z obywatelami polskimi]. Na pewno jest w tym dużo racji, ale proszę pamiętać, a widać to gołym okiem, że polski rząd [zresztą, jak i wiele innych rządów na świecie] i stojący na jego czele premier, Donald Tusk, są tylko czeladnikami, wykonującymi polecenia sanhedrynu, oczywiście mogą tam przestawić przysłowiowy przecinek czy kropkę w zdaniu. Patrząc szerzej, widzimy, że czas w globalizowaniu świata przybiera na sile. Ukryty rząd światowy, przyśpiesza w podejmowaniu decyzji mających na celu przejmowanie kontroli na narodami. Odnośnie Polski decyzje sanhedrynu [czytaj ukryty światowy rząd] wprowadza w życie Gazeta Wyborcza z Michnikiem na czele, a premier Donald Tusk jest tylko majstrem, który ma dopilnować tej roboty. I tu jest pies pogrzebany. - Chodzi o niszczenie Narodu Polskiego poprzez m.in.: obciążanie go sztucznym długiem za holocaust ok. 65 miliardów dolarów [pomimo że Polska w latach sześćdziesiątych wypłaciła odszkodowanie dla Żydów na ręce rządu Stanów Zjednoczonych]. Następnie niszczenie polskiego patriotyzmu, bo jest to bardzo niebezpieczna broń dla okupantów naszej Ojczyzny, która może spowodować, że Polacy wreszcie przebudzą się i zostawią biblię starotestamentową a chwycą za „szable”. - A kibice, jak widzimy, są zorganizowani, i liczą dziesiątki tysięcy młodych ludzi, pełnych werwy i zaangażowania. I jeśliby do tego doszła pełna świadomość polityczna, a na to się zanosi, to byłaby to potężna siła mogąca przyczynić się do wyrwania się z rąk światowego bolszewizmu, który w Polsce zakotwiczył się niemal w każdej instytucji koordynując swoją działalność na rzecz zniewolenia ludzkości i stworzenia oficjalnego już globalnego rządu syjonistycznego. Kibice, głowa do góry, nie jesteście sami w walce z obcymi elementami w polskim sporcie. A „GW” jest tą, która przewodzi tej zakrojonej na szeroką skalę akcji, niszczenia polskości i ducha patriotyzmu. St. Fiut

-----------------------------

PIŁKARSKI POKER Polska „wojna futbolowa” rządowi Tuska spadła (lub została przezeń wyreżyserowana) jak manna z nieba, jako odgromnik dla piorunującego wrażenia, które zrobił na Polakach projekt budżetu państwa na 2012 rok. Okazało się jednak, że to co miało ukierunkować frustracje społeczeństwa na problem niesfornych kibiców, zaczęło żyć własnym życiem i wygląda na to że właśnie „polska wojna futbolowa” jest wątkiem rozwojowym. Władza III Rzeczypospolitej, zawłaszczona podstępnie przy okrągłym stole przez żydowskich doradców Wałęsy, pogrupowanych dziś w tzw partie, została zaprzęgnięta do ich rydwanów, przeciw społeczności kibiców futbolowych. Metoda zwalczania obraźliwych dla władz oraz „polskich” Żydów, zachowań kibiców na meczach futbolu, przez organa państwa polskiego, wystawia jak najgorsze świadectwo kompetencji i polskości ludzi aktualnie sprawujących władzę. Metoda nie dopuszczania do tzw politycznych ekscesów na stadionach, jest tak toporna że aż szczypie w oczy. Jeśli coś dzieje się niepożądanego na jakimś stadionie, to nie szukając przyczyn tych zdarzeń, zamyka się stadiony, gdzie mogłoby do takich zdarzeń dojść (a może się to zdarzyć na każdym). Ale jak pokazało życie, ci niezadowoleni, mogą „skrzyknąć” się przed stadionem i tam wykrzykiwać co im na sercu leży. Myślę że wraz z wyprowadzeniem kibiców poza stadiony, problem może „wylać się” na ulice. W prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych, mniej chodziło o majątek a bardziej o wyeliminowanie związków zawodowych z którymi należy się liczyć. Zresztą w istniejących jeszcze państwowych zakładach pracy, ruch związkowy jako niebezpieczny organizator społeczeństwa został sparaliżowany, przez mnożenie organizacji związkowych (nie bez udziału zainteresowanych defragmentacją społeczeństwa). Generalnie, rządzące dziś u nas hedonistyczne kliki (zwące siebie partiami politycznymi) boją się jak ognia, nie sterowanych urzędowo zgromadzeń obywateli. Nie kontrolowane zgromadzenia obywateli będące jądrem demokracji, były w systemach totalitarnych skutecznie tępione. Zgromadzenia widzów na meczach są takimi właśnie zgromadzeniami, sterowanymi nie przez konfidentów a przez to niebezpiecznymi dla władzy - sprawowanej na mocy podstępnie skonstruowanego prawa. Rodzi się pytanie o co właściwie chodzi kibicom, dopuszczającym się czynów zakazanych prawem? Dlaczego społeczności futbolowych kibiców wszczynają awantury na stadionach? Wydaje się że

6

„PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI” NR 266, 1 CZERWIEC 2011 R.

awanturnicze zachowania kibiców, występujące dość nagminnie, wymykają się kwalifikacji jako czyny stricte chuligańskie. Mam wrażenie, że jest to przejaw buntu społecznego. To pokolenia 20-30latków, którym postsolidarnościowe władze uniemożliwiają godnego życia w Ojczyźnie. Rządzące kliki zatraciły nie tylko poczucie misji (której chyba nie było od początku tzw transformacji), zatraciły poczucie odpowiedzialności i solidarności społecznej, moralności i wynikającego z niej samoograniczenia, za to wyalienowały się niemal całkowicie z rzeczywistości. W usłużnych mediach, zakapturzonych młodych ludzi, demolujących krzesełka stadionowe, przedstawia się jako wandali, odnajdujących przyjemność w demolowaniu otoczenia. Patrząc jednak na te wyczyny trudno mi oprzeć się wrażeniu że te krzesełka są tylko zastępczym obiektem agresji. Starożytna sentencja mówi że „kto nie może bić osła, bije worek”. Jeśli kibic nie może dać w mordę Tuskowi, Boniemu, Sikorskiemu, czy Rostowskiemu, rozbija plastikowe siedzisko. A że jest to czyn zabroniony? To normalne. Każda nowa jakość zaczyna się łamaniem prawa chroniącego stare układy. Bez przekroczenia dotychczasowych granic, nie byłoby żadnego odkrycia geograficznego czy naukowego. Wszystkie transformacje cywilizacyjne od stworzenia świata, zaczynały się złamaniem konwenansów. Mniemam iż bunty polskich kibiców futbolu, są właśnie pierwszym wyłomem dokonanym w prawnym murze ochronnym, okrągło-stołowych uzurpatorów. Droga walki ze społeczeństwem przez zamykanie stadionów została przetarta, „alea iacta est”3. Początkowo może to odnosić się jedynie do wcale nie tak małej społeczności kibiców futbolu, ale rozszerzenie tej metody na pozostałe grupy społeczne jest tylko kwestią czasu. Możemy więc oczekiwać np. całkowitego zakazu rozgrywania meczów (i to nie tylko piłkarskich), zakazu noszenia szalików klubowych, wznoszenia okrzyków na stadionach i poza nimi, gromadzenia się kibiców poza stadionami itd. Takie „demokratyczne” doświadczenia, można będzie rozszerzyć np. na sale kinowe i teatralne, na zakaz ruchu samochodów w weekendy [w celu ochrony pijanych kierowców), czy bezwzględnego zakazu wstępu do lasu (bo niektórzy zostawiają tam śmieci), likwidacji przerw międzylekcyjnych (bo uczniowie nie zawsze zachowują się stosownie itp. nowatorskie rozwiązania. Należy więc spodziewać się ciekawych „zagrań” tuskowej drużyny, co dedukuję z pewnej obserwacji ludowej, która mówi iż muchy są najbardziej dokuczliwe jesienią, gdy ich koniec bliski. Cezary Rozwadowski [14.05.2011]

---------------------------WĘGRZY SKUTECZNIE ODGRUZOWUJĄ KRAJ ZDEWASTOWANY PRZEZ KOMUNISTÓW W czasie, kiedy „europejska” Europa na gwałt odżegnuje się od swych chrześcijańskich korzeni, Węgrzy z dumą wpisali je do swej konstytucji. A gdy Bruksela lansuje kosmopolityzm, Budapeszt podkreśla bohaterską przeszłość narodu. Nowa węgierska ustawa zasadnicza powraca do wartości, które to wartości - światowe „elity” i „autorytety” pragną jak najszybciej wymazać z ludzkiej pamięci. Węgrzy postawili na tożsamość narodową, własne prawo i zdrowy rozsądek. Siły patriotyczne na Węgrzech - nie ustają w wysiłkach zmierzających do odgruzowania kraju zdewastowanego przez ponad półwieczne rządów komunistycznych i ich politycznych pogrobowców. Rok temu prawicowy Fidesz - Węgierska Unia Obywatelska miażdżąco wygrał wybory powszechne i przy wsparciu konserwatystów z Chrześcijańsko-Demokratycznej Partii Ludowej podjął zdecydowane działania mające poprawić sytuację społeczno-polityczną w kraju. Uprzątnięcie postkomunistycznej stajni Augiasza nad Dunajem nie jest dla premiera Viktora Orbána rzeczą łatwą. Zwłaszcza że podejmując najmniejsze nawet reformy, napotykano na histeryczny wrzask, że łamie się „demokrację” - i natychmiast popadano w konflikt nie tylko z lewakami w kraju, ale także z wszechpotężnymi siłami na całym świecie. Chcąc uzdrowić sytuację gospodarczą, natrafiono na opór Banku Światowego. Biorąc się za opodatkowanie międzynarodowych koncernów medialnych działających na Węgrzech - napotkano na ujadania o kneblowaniu wolności wypowiedzi. Teraz przebudowując podstawy ustroju politycznego zetknięto się ze zmasowaną linią oporu sił zarzucających nowym władzom węgierskim gwałcenie demokracji i „faszyzację” kraju. Jednak mając ogromne poparcie w społeczeństwie, rząd konsekwentnie doprowadził do uchwalenia nowej konstytucji. Przed Świętami Zmartwychwstania Pańskiego Zgromadzenie Węgier przyjęło ją 262 głosami, zaledwie 44 posłów opowiedziało się przeciw. Zdając sobie sprawę nieuniknionej przegranej, tzw. opozycyjni postkomuniści i zieloni zbojkotowali głosowanie. Prezydent Węgier Pál Schmitt podpisał nową konstytucję w Poniedziałek Wielkanocny. Wejdzie ona w życie 1

„PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI” NR 266, 1 CZERWIEC 2011 R.

7

stycznia 2012 r. Podpisanie ustawy zasadniczej w prezydenckiej rezydencji w Sándorów - miało historyczny moment transmitowane było na żywo przez państwową telewizję oraz wiele kanałów prywatnych. Przyszłe pokolenia Węgrów będą dumne z tej konstytucji, ponieważ jest rzeczywiście europejska, narodowa, nowoczesna i tolerancyjna – jak podkreślił prezydent. Z wprowadzonej jeszcze w czasach stalinizmu konstytucji pozostał tylko zapis, że „Budapeszt jest stolicą państwa”. Wydawało się, że w XXI wieku w państwowym ustawodawstwie niemożliwe jest powołanie się na Boga i jego prawa ogłoszone w Dekalogu. A tu znalazło się we współczesnej Europie państwo, które nie wstydziło się otwarcie przyznać do swoich chrześcijańskich korzeni. I słowami modlitwy rozpoczyna swą nową konstytucję. Już jej preambuła zaczyna się od inwokacji - „Boże, zbaw Węgrów i obdarz ich swymi łaskami”. A dalej idzie swoiste wyznanie wiary: „Jesteśmy dumni, że nasz pierwszy król - święty Stefan, przed tysiącem lat, osadził węgierskie państwo na trwałych fundamentach, a naszą ojczyznę uczynił częścią chrześcijańskiej Europy. Jesteśmy dumni z naszych przodków, którzy walczyli o przetrwanie naszego kraju, jego wolność i niepodległość. Jesteśmy dumni, że nasz naród przez stulecia bronił w walkach Europę, a swoimi talentami i pracowitością pomnażał jej wspólne wartości. Uznajemy kluczową dla podtrzymania naszego narodu rolę chrześcijaństwa”. Nowa konstytucja przewiduje zmianę nazwy kraju z Republiki Węgierskiej na Węgry. W jej tekście są odwołania do „ziem Korony Świętego Stefana”, nawiązujące do historycznej koncepcji wielkich Węgier - państwa sprzed traktatu z Trianon z 1920 r., na mocy którego, Węgry utraciły ponad dwie trzecie powierzchni, a poza granicami znalazło się 3,5 mln Węgrów. Czynne i bierne prawo wyborcze, będą mieli etniczni Węgrzy mieszkający poza krajem, o ile wystąpią o przyznanie obywatelstwa. Nowa ustawa zasadnicza zakłada m.in. ograniczenie prerogatyw Trybunału Konstytucyjnego i rozszerzenie uprawnień prezydenta do rozwiązania parlamentu o ile budżet nie zostanie przyjęty do kwietnia każdego roku. Nowa konstytucja rozszerza zakres spraw wymagających zgody dwóch trzecich członków parlamentu w takich dziedzinach jak emerytury, podatki i ustawa dotycząca banku centralnego. Narodową walutą pozostaje forint; zmiana waluty wymaga także zgody dwóch trzecich składu parlamentu. Jest też zapis o ochronie instytucji małżeństwa jako związku kobiety z mężczyzną i o ochronie życia poczętego. Nową węgierską konstytucję przywitał za granicą hałaśliwy, zgodny ryk krytyki. Szczególnie drażni odwołanie do Boga i do tradycji narodowych. Stąd takie wściekłe, napastliwe ujadanie krytyków. - To hańba dla Europy - rozlega się pomstowanie na lewicy. Dokument uznano za atak na prawa człowieka i akt prawnych nietolerancji. Sąsiedzi są także zaniepokojeni: Konstytucja deklaruje bowiem odpowiedzialność za Węgrów mieszkających na obczyźnie. A przecież jedna czwarta etnicznych Madziarów żyje w ościennych państwach - w Rumunii, w Serbii, na Słowacji. Przyznanie im możliwości natychmiastowego uzyskania obywatelstwa węgierskiego uznano niemal za akt agresji. W Brukseli także powiało grozą. Tam wpisanie w ustawę zasadniczą ochrony życia od chwili poczęcia czy też określenie małżeństwa jako wyłącznie związku kobiety z mężczyzną potraktowano jako skandal i podeptanie europejskich „wartości”. I oczywiście natychmiast wystrzelono ze straszaka faszyzmu i ksenofobii. Zdaniem europejskich eurokratów i planistów europejskich sumień, nowa konstytucja węgierska przede wszystkim ma za zadanie przemianę konserwatywnej, nacjonalistycznej partyjnej ideologii w oficjalną państwową doktrynę, która ma scementować na lata władzę Fideszu i zdruzgotać dotychczasowy demokratyczny system balansu, kontroli i równowagi instytucji państwowych… Olgierd Domino Za: Najwyższy Czas! (09/05/2011) -------------------------------------------

„OSTATNI TRANSPORT DO KATYNIA” - CZĘŚĆ II OSOBNYM LOTEM PO ŚMIERĆ W SMOLEŃSKU Od grudnia 2009 r., w związku ze zbliżającą się siedemdziesiątą rocznicą masakry polskiej inteligencji w Katyniu, Miednoje i Charkowie, rząd Tuska i „trzecia siła” sterująca z Putinem i Miedwiediewem, rozpoczynały koronkowe intrygi dyplomatyczne. Chodziło o wyeliminowanie prezydenta L. Kaczyńskiego z głównych uroczystości. Powodzenie tej intrygi - jak się okaże w krwawym finale - miało polegać na zorganizowaniu dwóch odrębnych uroczystości. Pierwsza

8

„PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI” NR 266, 1 CZERWIEC 2011 R.

miała się odbyć z udziałem dwóch głównych judaszy polsko-rosyjskich. Ta druga, z udziałem Lecha Kaczyńskiego i najwyższych dowódców wojska, posłów, działaczy politycznych, miała wyruszyć do Smoleńska kilka dni później, zmarginalizowana do statusu niemal prywatnej wycieczki. Nigdy chyba nie wyjaśni się, czy ten odrębny lot dwóch delegacji mógł być realizacją planu zbrodni przygotowywanej z jeszcze bardziej dalekiego rozbiegu - od czasu targów o miejsce prezydenta Kaczyńskiego w samolocie rządowym w podróżach do Brukseli. Chronologię intryg zmierzających do odrębnego lotu prezydenta i jego ekipy opisała Gazeta Polska /7 października 2010/. Zacząć wypada od prawa każdego prezydenta Polski do przewodniczenia wszystkim państwowym uroczystościom, z których ta właśnie miała być wyjątkowa, wręcz nadzwyczajna. Spinała okrągłą klamrą czasową pamięć niespotykanego w cywilizacji chrześcijańskiej mordu na elicie sąsiedniego państwa, dokonanego przez bolszewickich okupantów Rosji w 1940 roku. Organizatorem uroczystości miała być z urzędu Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, ale przygotowania były oficjalnie obowiązkiem rządu. Nie wiadomo, czy tajne konszachty międzyrządowe nie rozpoczęły się już podczas wizyty Putina w Westerplatte. Oficjalnie, intrygę o eliminację delegacji z L. Kaczyńskim - ze wspólnej z Tuskiem wyprawy do Katynia - rozpoczyna pierwsze spotkanie organizacyjne polsko-rosyjskie 11 stycznia 2010 roku. Wzięli w nim udział przedstawiciele Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, Komitetu Politycznego Rady Ministrów, Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, MON, MSWiA, Komendy Głównej Policji, Biura Ochrony Rządu, Federacji Rodzin Katyńskich i duchowieństwa. Obozowi Tuska chodziło głównie o rozpoznanie determinacji prezydenta i jego Kancelarii w sprawie wyjazdu. Jako termin uroczystości przyjęto 10 lub 11 kwietnia. - 22 stycznia: rosyjski minister spraw zagranicznych S. Ławrow unika odpowiedzi na pytanie, czy można się spodziewać obecności prezydenta Dmitrija Miedwiediewa i premiera Władimira Putina na uroczystościach katyńskich. Jednocześnie, Ławrow już wtedy przyznał, że „strona polska” nieoficjalnie zapoznała Rosję /nie „Rosję” tylko rządzącą klikę rosyjskich „matrioszek”/ - ze swoimi planami wobec tej rocznicy. Ławrow oznajmił: „Jesteśmy zainteresowani, by udzielić pomocy w zorganizowaniu uroczystości na naszym terytorium”. Ławrow tym samym przyznał, że „Rosja” nie zamierzała wtedy - w styczniu - być organizatorem uroczystości, jedynie - deklarowała swoją „pomoc” w jej zorganizowaniu. Byli tym „zainteresowani”. Mogło to oznaczać, że plan intrygi jeszcze nie dojrzał do krwawego schematu - dwóch odrębnych wypraw polskich do Katynia. - 27 stycznia: Podsekretarz Stanu w Kancelarii Prezydenta RP Mariusz Handzlik /poległ w Smoleńsku/, oficjalnym pismem informuje ambasadora rosyjskiego w Polsce - Władimira Grinina, że prezydent Lech Kaczyński chciałby /dlaczego chciałby, a nie chce?/, wspólnie z prezydentem Federacji Rosyjskiej „pochylić się nad grobami polskich i rosyjskich ofiar”. W tym sformułowaniu, moim zdaniem, tkwiła typowa dla L. Kaczyńskiego tania prowokacja, która mogła „zjeżyć” Putina. Oto prezydent Kaczyński chce się spotkać w Katyniu tylko z prezydentem Miedwiediewem! A co z Putinem, rzeczywistym carem Rosji? Może on przybyć, ale jakby „na dostawkę”. Jako asysta? Czy Kancelaria L.Kaczyńskiego nie mogła zająknąć się o nieodpartym pragnieniu prezydenta spotkania z obydwoma - Miedwiediewem i Putinem, wspólnie z Tuskiem i jego ferajną? Gdyby potraktować ten wątek jako przypadek dyplomatycznej niezręczności, to pół biedy, ale było to chyba świadome wysłanie Putina na ten dzień gdzieś na ryby! Ten sam 27 stycznia: Mariusz Handzlik informuje ministra spraw zagranicznych Polski, Wielkiej Brytanii, USA [i Izraela czyli Radosława „Sikorskiego” z siedzibą w Polsce, Warszawa], że Pan Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej planuje oddać hołd ofiarom /etc./ na polskim Cmentarzu Wojennym w Katyniu. Podobne pismo M. Handzlik pchnął do Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, na ręce sekretarza generalnego Rady - Andrzeja Przewoźnika /poległ w Smoleńsku/ oraz podsekretarza stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Andrzeja Kremera /poległ w Smoleńsku/. 29 stycznia: Mariusz Handzlik zwraca się do sekretarza Rady A. Przewoźnika o: „przekazanie

„PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI” NR 266, 1 CZERWIEC 2011 R.

9

informacji nt. Aktualnego stanu przygotowań do obchodów”. Podsumujmy styczeń: „Rosjanie” wiedzą o woli prezydenta Lecha Kaczyńskiego co do spotkania z prezydentem Miedwiediewem nad mogiłami katyńskimi, nasze ministerstwo spraw zagranicznych, także już o tym wie, podobnie Rada Pamięci. Drugiego lutego w siedzibie Rady Ochrony Pamięci i Męczeństwa odbywa się spotkanie w sprawie scenariusza obchodów rocznicy zbrodni katyńskiej. Obecni są przedstawiciele: Rodzin Katyńskich, Komitetu Politycznego Rady Ministrów, MSZ i BOR. W jednym z rozważanych wariantów obchodów przewiduje się wspólny udział polskiego prezydenta i premiera. A w drugim wariancie wyłącznie prezydenta. To z kolei, naszym zdaniem, jest afrontem dla premiera Tuska. Czyżby Tusk miał tego dnia zostać w Polsce i jechać na mecz z „Orlikami”? Reakcja „strony rosyjskiej” jest natychmiastowa. Już nazajutrz premier Włodzimierz Putin w rozmowie telefonicznej z premierem Tuskiem „nieoczekiwanie” zaprasza Tuska na uroczystości katyńskie w połowie kwietnia. Tak zwana „opinia publiczna” w Polsce została poinformowana przez medialne środki masowego rażenia, że z inicjatywą wystąpił premier Putin, ale my, staramy się nie należeć do frajerów, którym da się wmówić że Putin miał tylko łączność telepatyczną z „Tuskinem” i tuż po przespanej nocy rzucił prestiżowi „Tuskina” koło ratunkowe w postaci propozycji wspólnej wycieczki do Katynia z pominięciem prezydenta Kaczyńskiego. Na poparcie naszych przypuszczeń o uprzednim tajfunie telefonów międzyrządowych w tej sprawie, posłużmy się ponadczasową sentencją słynnego George‟a Orwella: Tylko inteligent może w coś takiego uwierzyć – żaden zwykły człowiek nie mógłby być takim durniem. Ma się rozumieć, opakowano tę propozycję w plan wspólnego spotkania obydwu premierów, celem omówienia „stanu stosunków dwustronnych” i „perspektywy współpracy handlowo-gospodarczej i energetycznej”. Rzekomo uzgodnili w tej rozmowie „sprawę zorganizowania kolejnego posiedzenia Polsko-Rosyjskiej Komisji Międzyrządowej ds. Współpracy Gospodarczej w kwietniu br w Kalingradzie”. Dopiero w tym opakowaniu Putin miał przypomnieć sobie o Katyniu i zaprosić „Tuskina” do Katynia. Tego samego dnia błyskawicznie reaguje minister Radosław „Sikorski” oświadczając, że ma „nadzieję”, iż te „wspólne uroczystości będą kolejnym krokiem ku...” - ple-ple, ble-ble. W tym sztampowym bełkocie wyrwało się „Sikorskiemu” intrygujące zdanie: „Należą się słowa uznania dla osobistej dyplomacji premierów…” A, to już jakiś konkret, choć bardzo niekonkretny! Oznaczało to, że obaj premierzy prowadzą między sobą „osobistą dyplomację”, niezależną od oficjalnej. Dałoby się tę dwutorowość dyplomacji usprawiedliwić ich „osobistą dyplomacją” w sprawach rzeczywiście bieżących np. Gospodarczych, ale tu chodziło o Katyń, a to już, wykraczało poza ich „osobistą dyplomację”, zwłaszcza mającą zakończyć się finałem na lotnisku smoleńskim. Czas przyśpiesza: nazajutrz, czwartego lutego prezydent Lech Kaczyński w oczywisty sposób czując, że inicjatywa w sprawie scenariusza uroczystości wymyka mu się z rąk oświadcza oficjalnie, że podtrzymuje swój zamiar udziału w uroczystościach. I dodaje, iż cieszy go obecność premiera Tuska. Jednocześnie szef Kancelarii Prezydenta RP Władysław Stasiak /poległ w Smoleńsku/ oświadcza, iż prezydent Lech Kaczyński: „chciałby być w Katyniu razem z prezydentem Miedwiediewem”. Cytując to zdanie, „G.P.” udaje, że nie dostrzega prowokacyjnego podtekstu tego oznajmienia. Mówiąc krótko: oto Putin z Tuskiem zdecydowanie umawiają się w Katyniu, podczas gdy Lech Kaczyński twardo podtrzymuje pragnienie spotkania z prezydentem Miedwiediewem, czyli premierowi Putinowi nadal sugeruje „wyjazd na ryby”! - 5 lutego: rzecznik MSZ Piotr „Paszkowski” potwierdza, iż „organizatorem uroczystości w Katyniu tym razem[!] jest strona rosyjska”. „Paszkowski” dodaje, że zaproszenie zostało „wystosowane przez premiera Putina”, a to przecież oznacza, że strona zapraszająca jest gospodarzem, zarówno uroczystości, jak i „terenu”. W tym momencie - odzywają się przysłowiowe nożyce. Strona „rządowa” oznajmia swoje „niezadowolenie”, z podtrzymania przez prezydenta RP jego zamiaru udziału w uroczystościach rocznicowych w Katyniu. Minister „Sikorski” ósmego lutego oznajmił z typową mu zuchwałością: „Osobiście radziłbym prezydentowi inne rozwiązanie niż udział w uroczystościach w Katyniu”.

„PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI” NR 266, 1 CZERWIEC 2011 R.

10

Jeżeli inne rozwiązanie, to jakie? Wyjazd na ryby? „Sikorski” łaskawie dodaje, że jeżeli jednak Lech Kaczyński chce pojechać do Katynia, to „rząd mu pomoże”. To kolejna bezczelność tego dawnego /?/ agenta wywiadu brytyjskiego w Afganistanie podczas wojny sowiecko-afgańskiej. Oznaczać to, mogło, że: - wspólna wycieczka „Tuskina” i Putina do Katynia jest już zaklepana na amen; - nie ma mowy o obecności tam i w tym samym czasie niejakiego Lecha Kaczyńskiego; - mogą mu /łaskawie/ „pomóc” w takiej wycieczce, ale w innym czasie. Co oznacza taka deklaracja „pomocy”? A to, że od tego momentu „Tuskin” i Putin będą prowadzili dyplomatyczne intrygi na rzecz wysłania prezydenta L. Kaczyńskiego i jego delegacji w innym czasie, ze skutkiem znanym dopiero dwa miesiące później. Mają być dwie uroczystości. Ta prawdziwa, międzypaństwowa, na czele z „Tuskinem” i Putinem i ta druga - drugorzędna, jakby prywatna, taki sobie kaprys prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Klamka zapadła, teraz następuje etap przygotowawczy. Reaguje oficjalnie sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Paweł Wypych /poległ w Katyniu/. Podtrzymuje on pragnienie uczestnictwa prezydenta w Katyniu w 70-tą rocznicę mordu. Przypomina również: Minister Sikorski doskonale wiedział już od 27 stycznia, że prezydent Kaczyński chce wziąć udział w tych uroczystościach. Tu nasza uwaga: 10 kwietnia to tradycyjny dzień tamtych uroczystości. Nadto miała to być sobota, dzień wolny od pracy, a w niedzielę, po powrocie, czas na odpoczynek. Sobota jest zarazem dniem żydowskiego szabatu, a to nie pozwalało ortodoksyjnym Żydom podróżować! Zapewne ta okoliczność /pretekst?/ uratowała życie np. rabinowi Schudrichowi [chyba on prorok] i innym „orto”, ale to nasza spiskowa teoria. Powracamy do realiów. - 19 lutego: do gry wkracza marszałek „Kne-Sejmu” Bronisław Komorowski, nota bene zaciekły przeciwnik lustracji, rozwiązania Wojskowych Służb Informacyjnych, swego czasu zwolennik usunięcia tzw. „krzyża papieskiego” z Auschwitz, a po latach „krzyża smoleńskiego” sprzed pałacu prezydenckiego. W tym czasie Komorowski /„Komoruski”/ jest już oficjalnym kandydatem Platformy Obywatelskiej na prezydenta. W wywiadzie dla „mediów” oświadczył, że „prezydent L.Kaczyński nie może się publicznie domagać, aby go gdzieś zapraszano”. To kolejna dawka politycznego nietaktu i osobistego chamstwa. Prezydent L.Kaczyński wszak nie domagał się zaproszenia na darmowy obiad do Komorowskiego, Putina czy Tuska, tylko na uroczystość siedemdziesiątej rocznicy wymordowania elity narodu polskiego. Do akcji wkracza ambasada „rosyjska”. Udaje, że dotychczas nie otrzymała z Kancelarii Prezydenta informacji o tym, że Lech Kaczyński pragnie wziąć udział w uroczystościach. „Nie widziałem takiego pisma” - mówi ambasador Grinin. Oświadczenie jest zapowiedzią licznych potem matactw w przepływie oficjalnych pism dyplomatycznych, bo przecież Mariusz Handzlik już 27 stycznia wysłał ambasadzie rosyjskiej, wspomniane pismo Kancelarii Prezydenta a Grinin nadal udaje nie tyle przysłowiowego Greka co ruskiego duraka. Ambasador dodaje także, iż „na razie” nie jest planowany przyjazd prezydenta Federacji Rosyjskiej do Katynia. Czytaj - tym samym obecność prezydenta RP staje się jeszcze bardziej kłopotliwa, zbędna, bo naruszałaby symetrię: prezydent Rosji - prezydent Polski. Urzędnikami Kancelarii Prezydenta chyba „zatrzęsło”, bo dyrektor Biura Spraw Zagranicznych w Kancelarii Prezydenta RP, Kazimierz Kuberski, 21 stycznia śle do ambasadora Grinina pismo, w którym zaprasza pana ambasadora do Pałacu Prezydenckiego na 22 lutego godz. 10:00 „celem wyjaśnienia zaistniałych niejasności” oraz „ponownego przedstawienia stanowiska Prezydenta RP w sprawie uroczystości”. Henryk Pająk – CDN -----------------------------------------

SIEDEM TAJEMNICZYCH ŚMIERCI Jeszcze nigdy od roku 89 nie zginęło w tajemniczych okolicznościach w ciągu zaledwie pół roku tylu Polaków którzy byli lub stali się osobami publicznymi. W większości wypadków byli wybitnymi specjalistami w swojej dziedzinie. Byli ludźmi energicznymi, kreatywnymi. Byli patriotami.

„PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI” NR 266, 1 CZERWIEC 2011 R.

11

Proszę Państwa! Tragedia Smoleńska to nie tylko 96 ofiar delegacji do Katynia, to także tajemnicze śmierci osób z tragedią związanych. Zdarzenia mające miejsce już w Polsce. Wszyscy znamy łódzki mord. Media mówiły o tym, bo musiały, pomijając jednak lub nie rozwijając niewygodnych dla mainstreamu wątków. Powszechne milczenie zapadło jednak wobec pozostałych ofiar, gdzie sprawcy już nie ujawniają się jak w Łodzi, tylko wszystko dzieje się tak jakby to były wypadki. Jednak proszę Państwa w wypadek można uwierzyć gdy jest jeden i gdy śledztwo jest prowadzone rzetelnie, zaś nawet zwolennicy tezy iż w Smoleńsku nie było nic więcej niż błąd polskich pilotów plus naciskający prezydent lub gen. Błasik, podczas rozmowy nie odważą się twierdzić że seria tajemniczych śmierci po 10 kwietnia - i łącząca się z nimi wcześniejsza śmierć Grzegorza Michniewicza, szefa kancelarii prezydenta, to były przypadki. Grzegorz Michniewicz. Pierwsza ofiara. Dyrektor generalny kancelarii premiera. Osoba mająca najwyższy status dostępu do informacji tajnych. Jego przełożonym, był Tomasz Arabski. Zginął w tajemniczych okolicznościach, 23 grudnia tego samego dnia kiedy do Polski powrócił Tupolew z remontu. Wedle oficjalnej wersji, popełnił samobójstwo wieszając się na kablu. Wcześniej jednak nic nie wskazywało na taki jego stan. Tuż przed mniemanym samobójstwem dzwoni do żony umawiając się na następny dzień, wysyła esemesy do znajomych. Osoby które go znały zgodnie twierdzą że nie miał żadnych stanów depresyjnych ani skłonności samobójczych. Po jego śmierci w mediach, przecież tak żądnych sensacji, zapada zadziwiająca cisza. Biskup Mieczysław Cieślar. Druga ofiara. Ginie 18 kwietnia w wypadku samochodowym. Miał być następcą ks. Adama Pilcha, pełniącego obowiązki Naczelnego Kapelana Ewangelickiego Wojska Polskiego, który poniósł śmierć w Smoleńsku. Biskup Mieczysław Cieślar, był specjalistą od tematyki inwigilacji środowisk protestanckich przez SB. Wedle pewnych źródeł, po katastrofie odebrał telefon od ks. Pilcha. Po jego śmierci, tak niesamowitej gdy kilka dni po katastrofie ginie następca głównego kapelana wojskowego, zapada w mediach głucha cisza. Szyfrant Zielonka. Trzecia ofiara. Zwłoki w stanie rozkładu zostały wyłowione z Wisły 27 kwietnia. Rok wcześniej szyfrant Zielonka oficjalnie zaginął. Ciało było w stanie rozkładu, dokumenty zaś przy nim idealnie zachowane. To była ważna osoba w polskim wywiadzie. Miał dostęp do najbardziej tajnych materiałów będących w posiadaniu polskiego rządu. Fachowiec który szkolił innych, jeden z najlepszych w kraju. Doskonale znał kanały i sposoby przekazywania tajnych informacji. Pomimo że sprawa winna była wzmóc najwyższą czujność organów państwowych i mimo, że rozkład zwłok kolidował ze znakomicie zachowanymi dokumentami, stwierdzono samobójstwo. Mainstreamowe media nie dociekały. Krzysztof Knyż, operator „Faktów” TVN. Czwarta ofiara. Pracował z W.Baterem. Wedle informacji podanej zdawkowo przez TVN umiera 2 czerwca. Niejasne krótkie komunikaty mówiły o chorobie. Prasa zagraniczna pisała, iż został zamordowany we własnym mieszkaniu. Wedle pewnych źródeł sfilmował awaryjne lądowanie Tupolewa na smoleńskim lotnisku co miał na żywo pokazać kanał informacyjny. Faktem jest że materiały telewizyjne z pierwszych chwil, gdy nie było wiadomo jeszcze co się stało i tuż sprzed katastrofy zniknęły. O śmierci Knyża w mediach była i jest cisza. Profesor Marek Dulinicz. Wybitny polski archeolog. Piąta ofiara. Ginie w wypadku samochodowym w dniu 6 czerwca. Szef ekipy archeologów która miała w czerwcu wyjechać do Smoleńska. Dulinicz był pomysłodawcą wyprawy, ale też osobą aktywną w staraniach o wyjazd. W tym miejscu, wspomnę Państwu tylko jak wyglądał śmiertelny wypadek samochodowy Waleriana Pańki, szefa Najwyższej Izby Kontroli z początku lat 90-tych. W oponach było wywierconych setki mikroskopijnych dziurek, które dopiero, gdy samochód jechał z dużą prędkością tworzyły one zawirowania skutkujące wpadnięciem w poślizg. Tego dnia kierowca prezesa Pańko jechał z szybkością 150/h. Tego nie mogli, nie potrafili wykonać zwykli gangsterzy. To wiedza zastrzeżona dla służb. Po śmierci prof. Dulinicza jak i we wcześniejszych wypadkach na ten temat zapada cisza. Dr Dariusz Ratajczak. Szósta ofiara. Nie wiąże się go bezpośrednio z tragedią smoleńską, ale nie można jego osoby oddzielić od jej skutków. Zwłoki dr Dariusza Ratajczaka w stanie rozkładu znaleziono 11 czerwca 2010 r. w samochodzie zaparkowanym pod Centrum Handlowym Karolinka w Opolu. Świadkowie twierdzą, że poprzedniego dnia samochodu na parkingu nie było. Komenda Miejska w Opolu Umorzyła śledztwo pomimo że sami policjanci stwierdzili że śmierć nastąpiła 3-4 dni wcześniej. Dr Ratajczak został wyrzucony z uczelni po opublikowaniu książki w której cytował niektórych autorów podważających część ustaleń dotyczących holocaustu. Poprzedzone to było

12

„PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI” NR 266, 1 CZERWIEC 2011 R.

nagonką rozpętaną przez opolską „Gazetę wyborczą”. Wiąże się tę śmierć, z działalnością ujętego niedługo potem agenta Mossadu. Faktem jest że po 10 kwietnia nastąpiło rozprzężenie rodzimych służb i wzmożona działalność agentury. Zaś śmierć Dariusza Ratajczaka wyraźnie wskazuje na działanie tzw. Nieznanych sprawców. Na temat jego śmierci - cisza. Minister w rządzie PiS Eugeniusz Wróbel. Siódma ofiara. Zaginął 15 października. Poćwiartowane zwłoki wyłowiono z Zalewu Rybnickiego. Wybitny ekspert od spraw lotniczych. Jeden z nielicznych o takiej wiedzy w Polsce. Wybitny specjalista od komputerowych systemów sterowania lotem samolotów. Specjalista od precyzyjnej nawigacji satelitarnej dla lotnictwa. Ekspert przepisów lotniczych krajowych i unijnych. Inicjator powstania Górnośląskiego Towarzystwa Lotniczego. W latach 1998-2001 uczestniczy m.in. w opracowaniu projektu prawa lotniczego. To tylko niektóre z kompetencji i osiągnięć ministra Wróbla. Zostaje rzekomo zamordowany przez oszalałego syna. Rodzina ministra Wróbla jest jednak rodzina wzorcową - żadnych konfliktów. Syn nie zdradzający nigdy żadnych zaburzeń umysłowych początkowo rzekomo przyznaje się do winy, potem wypiera się jej. Nie jest osadzony w areszcie i poddawany określonej prawem obserwacji psychiatrycznej, jak to ma miejsce w wypadku morderstwa tylko po jednej rozmowie z biegłym, który stwierdza jego całkowitą niepoczytalność, zostaje zamknięty w ośrodku dla umysłowo chorych. Podobno całkowicie niepoczytalny, poćwiartował piłą zwłoki ojca, lecz w pokoju - gdzie miało się to odbyć nie ma najmniejszych śladów makabrycznego czynu. Całkowicie niepoczytalny syn w sposób idealny, który byłby bardzo trudny dla osoby zrównoważonej, oczyszcza pokój. Minister Wróbel od początku mówił w prywatnych rozmowach że wrak w Siewiernym nie jest wrakiem Tupolewa którym lecieć miała nasza delegacja. Osobom dla których taka informacja o przekonaniu min. Wróbla zaskakuje i wątpią w nią dodajmy iż Antoni Maciarewicz w niedawnym radiowym felietonie stwierdził iż samolot nie uderzył w ziemię i wygląda to tak jakby co najwyżej rozsypał się w powietrzu. Minister Wróbel był członkiem komisji Maciarewicza. Te ohydne ćwiartowanie zwłok niektórzy uznają za ostrzeżenie: „Widzicie, będziecie kwestionować oficjalne ustalenia katastrofy, skończycie jak minister Wróbel”. Po jego śmierci zapada cisza, o którą łatwiej tym bardziej, że zostaje dokonany mord na Marku Rosiaku, pracowniku biura poselskiego w Łodzi. Niektórzy łączą te dwie śmierci twierdząc iż głośna śmierć Rosiaka miała odwrócić uwagę opinii publicznej od ministra Wróbla. Proszę Państwa. Jeszcze nigdy od roku 89 nie zginęło w tajemniczych okolicznościach w ciągu zaledwie pół roku tylu Polaków którzy byli lub stali się osobami publicznymi. W większości wypadków byli wybitnymi specjalistami w swojej dziedzinie. Byli ludźmi energicznymi, kreatywnymi, bardzo zdolnymi. Byli patriotami. (Notka została przygotowana do warszawskiego radia Jutrzenka i emitowana 10 kwietnia. Zostawiam ją w takiej formie) (INTERNET) http://wirtualnapolonia.com/2011/04/19/siedem-tajemniczych-smierci/ -----------------------------------------------------------

EMPIK PROMUJE ZABIJANIE NIENARODZONYCH WŚRÓD MŁODZIEŻY? W dziale z książkami dla młodzieży w sieciach Empik znaleźć można szokującą publikację zachęcającą nastolatki do zabijania swoich dzieci. Autorki zachęcają w niej do przeprowadzenia aborcji i radzą, jak ominąć prawny zakaz zabicia własnego dziecka. Od początku kwietnia w ofercie salonów Empik znajduje się pozycja pt: „Duża książka o aborcji”. Publikacja Kazimiery Szczuki oraz Katarzyny Bratkowskiej, kierowana jest do nastolatek, opisuje w sposób typowy dla środowiska feministycznego proceder zabijania nienarodzonych dzieci. Z książki można się dowiedzieć, że aborcja to nie jest zabicie człowieka, tylko medyczny zabieg przerwania ciąży, zwany niegdyś spędzeniem płodu, lub wywołanie sztucznego poronienia. Autorki opisują, w jaki sposób można zabić swoje dziecko oraz kiedy zabójstwo takie uchodzi płazem, ponieważ jest dopuszczane prawnie. Uczą również, jak obejść zakaz zabicia własnego dziecka. - Nie zamierzamy teraz opowiedzieć horroru o aborcyjnej rzezi, mękach sumienia albo szczęściu matki dzieciątka noszonego pod sercem od chwili poczęcia. Nie będziemy też nikomu uświadamiać kosztów utrzymania i wychowania dziecka, ciężaru odpowiedzialności, chorób, problemów wychowawczych czy zarwanych nocy. Przeciwnie, ograniczymy się do tego, co realne. Tego, co dzieje się tu i teraz, gdy doszło do tego, co nie powinno było mieć miejsca. Ale już się stało - piszą autorki książki. Zwracając się do nastolatek, które zaszły w ciąże, tłumaczą, że powinny zacząć od rozmowy z rodzicami, m.in. dlatego, że to oni będą pomagali młodej matce w wychowywaniu dziecka lub też

„PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI” NR 266, 1 CZERWIEC 2011 R.

13

pomogą jej w jego zabiciu. - „Jeśli chcesz przerwać ciążę i prawo Ci na to zezwala - oni, jako Twoi prawni opiekunowie, mogą Ci w tym pomóc” - piszą autorki. Szczuka i Bratkowska wspominają również, że dziewczynki są „pod obstrzałem antyaborcyjnej propagandy”, więc ciężko im znaleźć rozwiązanie w związku z niechcianym zajściem w ciążę. „Oglądasz, chcąc nie chcąc, krwawe szczątki płodów na ilustracjach i plakatach, słuchasz różnych rzeczy na lekcjach religii. Jak sądzisz, czy mogłabyś się od tego jakoś oddzielić? Byłoby wspaniale!” piszą autorki. Książka napisana jest tak, by stwarzać pozory przedstawiania obu sposobów podejścia do ciąży - to, które zakłada, że dziecko urodzić warto, oraz to, że należy je zabić, gdy przeszkadza w życiu. „Kiedy kobieta samodzielnie podejmuje decyzję i jest jej świadoma, może czuć ulgę i radość. Może też odczuwać smutek ale daje sobie z nim radę. Przyczyn smutku w życiu jest sporo i nie wszystkich udaje się uniknąć. Zdarza się że trzeba podjąć trudną decyzję, że trzeba ją opłakać i się z nią pogodzić. Ale to musi być własna decyzja. I co najmniej równie częsta jest sytuacja, w której kobieta po aborcji nie odczuwa żadnego żalu, smutku, tęsknoty, jedynie ulgę. Jak ktoś, komu wycięto zagrażający guz. Każda z tych reakcji jest równie normalna i każdą trzeba tak samo uszanować” - piszą autorki. Jednak Szczuka i Bratkowska nie ukrywają swojego stosunku do aborcji. - „Nie ryzykujesz pójścia do piekła, jeśli będziesz miała aborcję” - piszą. Zapoznają również w swojej książce nastolatki z nielegalnymi sposobami zabijania nienarodzonych dzieci. - „Nabycie pigułki RU przez internet jest nielegalne, ale nie jest karalne. Ale można jej użyć tylko do 9 tygodnia ciąży” - tłumaczą. – „Jeśli jakiś radykalny przeciwnik aborcji czyta te słowa i doznaje świętego oburzenia, niech pomyśli, że alternatywa to nie przerwanie ciąży albo urodzenie. Alternatywą jest przerwanie ciąży w sposób bezpieczny albo przerwanie ciąży w sposób który zagraża zdrowiu lub życiu kobiety i może spowodować ciężkie upośledzenie płodu. Kobieta która chce przerwać ciążę, będzie to próbowała zrobić bez względu na prawo. I może to się skończyć dla niej tragicznie” - zaznaczają autorki i zachęcają młode matki do kontaktu z Federacją na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. - „Żyjemy w świecie absurdu, w którym politycy i różni nawiedzeni działacze religijni publicznie opowiadają o tym, że słyszą krzyk blastocysty albo że spotkanie jajeczka z plemnikiem to piękna historia miłosna. Oni to słyszą, oni to czują. My nie. Nie dopuszczaj do siebie tych wszystkich dziwnych historii o małych stópkach i śmiechu zapładnianej komórki. Są to wytwory wyobraźni. Słuchaj swojego rozumu, serca i - jeśli potrafisz - ciała. Jednym słowem - słuchaj siebie samej. To jest Twój los i Twoja decyzja. Nawet jeśli polskie prawo zabrania Ci przerywania ciąży to pomyśl o tym, że w krajach sąsiadujących kobiety tym prawem od dawna dysponują. To, że chcesz sama podjąć decyzję, jest najzupełniej normalne i zdrowe” - piszą dalej autorki. W swojej książce Szczuka i Bratkowska zwracają się również do rodziców nastolatek. - „Pamiętajcie, że nastolatki mające bardzo słabe pojęcie o procesach, jakie zachodzą w ich ciele, i o konsekwencjach zdrowotnych różnych dziwnych pomysłów, potrafią na wiele głupich i groźnych sposobów próbować doprowadzić do poronienia. Niekiedy próbują odebrać sobie życie. Nawet jeśli do tego nie dojdzie, możecie zwichnąć psychikę swojej córki raz na zawsze. Urodzenie dziecka wbrew woli, pod przymusem, to jeden z większych koszmarów jaki może spotkać dziewczynę. Poza tym nie warto sprowadzać na świat niechcianego, niekochanego dziecka. Za dużo ich już chodzi po tej ziemi” - piszą feministki. Książka o tak szokujących sformułowaniach, która jawnie promuje zabijanie nienarodzonych dzieci i uczy jak ominąć zakaz mordowania obowiązujący w Polsce, dostępna jest w salonach Empiku w dziale książek dla młodzieży. Dlaczego Empik zdecydował się na sprzedaż tak szokującej publikacji? Dlaczego postanowił się włączyć w promowanie zabijania wśród młodzieży? – „Empik stara się zapewnić odbiorcom jak najszerszy dostęp do tytułów wydanych zarówno na polskim rynku, jak i za granicą. Chcemy, aby nasza oferta była kompleksowa, pełna” - tak, decyzję tłumaczy - Monika Marianowicz, Rzecznik prasowy Empiku. Jak zaznacza, książka jest „prezentowana na półce „edukacja dla młodzieży‟ zgodnie z klasyfikacją dokonaną przez wydawcę i z intencją autorki”. Marianowicz nazywa nadinterpretacją wysuwanie wniosku, że Empik sprzedając książkę promuje zabijanie nienarodzonych dzieci wśród młodzieży. - „Empik sprzedaje książki kierowane do klientów o rozmaitych poglądach, opiniach i przekonaniach. Nie cenzurujemy ich, są to wszystko produkty legalne (dopuszczone do dystrybucji) a opinie wyrażane w nich są opiniami autorów, a nie Empiku” – zaznacza rzecznik prasowa.

„PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI” NR 266, 1 CZERWIEC 2011 R.

14

Przedstawicielka Empiku nie chciała odpowiedzieć na pytanie, jak sieć podchodzi do kwestii zabijania nienarodzonych dzieci. Na pytanie, czy aborcja jest dla Empiku przerwaniem ciąży, czy zabiciem człowieka, rzecznik prasowa napisała: Empik ma w ofercie setki tysięcy książek prezentujących różne światopoglądy, ideologie, przekonania. Są to opinie autorów a nie Empiku. Empik widzi swoją rolę jako sprzedawcy udostępniającego jak najszersze spektrum tytułów, wybór lektury oraz ocenę prezentowanych w nich treści pozostawiając kupującym - pisze Marianowicz. Stanisław Żaryn - [fronda.pl] KOMENTARZ BIBUŁY: Tytuł redakcji Frondy w formie zapytania jest naszym zdaniem zbyt zachowawczy, nie wiadomo czemu, zbyt asekuracyjny. Przypomnijmy jedynie w kilku słowach to co pisaliśmy wcześniej, czyli historię firmy Empik oraz kto jest właścicielem i co z tego wynika. HISTORIA DZISIEJSZEGO EMPIK-U Na bazie działającego w PRL-u Klubu Międzynarodowej Prasy i Książki, w 1991 r. w tajemniczych okolicznościach dwóch tajemniczych osobników [Janusz Romanowski i Yaron Bruckner] oraz nijaki Jacek Dębski, działający z ramienia państwowej firmy RSW Prasa-KsiążkaRuch, powołali Spółkę EMPiK której w trzy lata później Skarb Państwa pozbył się na rzecz koncernu holenderskiego Eastbridge N.V. Pozbycie się licznych lokali EMPiK-u, sieci dystrybucyjnej jak i całego dorobku kilkudziesięciu lat wszystkich Polaków pracujących w Polsce Ludowej, jest kolejnym przykładem złodziejskiego okresu tzw transformacji ustrojowej, czyli koncepcji żydowskiego globalisty George’a Sorosa, wcielanej w Polsce przez tow. Balcerowicza. Globalny koncern Eastbridge, który jest własnością Yarona Brucknera, operuje w 35 krajach świata, zatrudniając około 6 500 pracowników. W 2009 r. EMPIK posiadał 134 salony w Polsce i 23 sklepy na Ukrainie. Rodzina Brucknerów operuje od kilkudziesięciu lat na obszarze Europy Wschodniej. Yaron Bruckner firmę przejął po ojcu, który już w latach 1950-tych - prowadził szeroki handel z Polską i innymi krajami bloku wschodniego. Brucknersyn określany przez finansowe źródła jako “ważny gracz na polskim rynku nieruchomości”, na początku XXI w. handlował nieruchomościami w Polsce na prawie 2 miliardy dolarów. Unika kontaktów z prasą, mediami. Jak twierdzi rzecznik firmy, szef “udziela wywiadów raz na 10 lat”. EMPiK należy do wpływowej sieci rozpowszechniania prasy i książek w Polsce. W sposób wyraźny preferuje i promuje książki o tematyce antypolskiej, rozpowszechnia też czasopisma pornograficzne, propaguje aborcję. Za: bibula,com -----------------------------------------------

KTO JEST KIM W TVN Grupa TVN to dziś największy koncern medialny w Polsce. W jej skład wchodzi 10 kanałów telewizyjnych, w tym TVN, TVN24, TVN7, TVN Style (dla kobiet) i TVN CNBC (ekonomiczny). Grupę TVN kontroluje holding ITI, do którego należy także kilka innych kanałów (np. Religia.tv), platformy cyfrowe, firma producencka ITI Film Studio, dystrybutor filmów ITI Cinema, sieci kin Multikino i Silver Screen, portal internetowy Onet.pl, wydawnictwo turystyczne “Pascal”, “Tygodnik Powszechny” oraz klub piłkarski - Legia Warszawa. Siła oddziaływania tego ośrodka medialno-biznesowego na polskie społeczeństwo jest zatem ogromna. Dlatego warto bliżej przyjrzeć się ludziom, którzy za tym ośrodkiem stoją. TOWARZYSZ WALTER I BIZNESMEN WEJCHERT “Towarzysz Walter, jako szef Studia 2 i twórca telewizyjny, wykazuje najlepsze opanowanie warsztatu, obfitość pomysłów programowych i zmysł organizacyjny, dzięki któremu jego redakcja wyróżniała się jakością efektów swej pracy. Nie było z programami Studia 2 poważniejszych problemów politycznych”. W ten sposób oceniał Mariusza Waltera szef Telewizji Polskiej w czasie stanu wojennego, Andrzej Kurz, broniąc go w marcu 1982 r. przed atakami niektórych członków Komitetu Zakładowego PZPR, którzy niesłusznie zarzucali mu prosolidarnościowe sympatie. Pochodzący ze Lwowa Mariusz Walter (rocznik 1937) - przez całe dorosłe życie związany był z mediami. Rozpoczynał w studenckim radiu Politechniki Śląskiej w Gliwicach, na początku lat 60-tych trafił do katowickiego oddziału TVP, a stamtąd - na ulicę Woronicza w Warszawie, gdzie spędził

„PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI” NR 266, 1 CZERWIEC 2011 R.

15

prawie 20 lat. Pod koniec lat 1960-tych współtworzył sztandarowe widowisko ówczesnej telewizji “Turniej Miast”, ale jego prawdziwa kariera przypada na czasy gierkowskie, gdy Radiokomitetem kierował Maciej Szczepański. Pod jego to skrzydłami Walter stworzył wspomniane Studio 2 prowadzone na żywo przez kilkoro prezenterów, m.in. własną żonę, Bożenę Walter (dziś szefową Fundacji TVN “Nie jesteś sam”). Dodajmy, że od 1967 r. należał do PZPR. “Towarzysz Walter” opuścił TVP w 1982 r., ale jak podkreślał: “Nikt z telewizji mnie nie wyrzucił. Sam odszedłem. Miałem tak zwaną rozmowę weryfikacyjną, po której padł wniosek, że nie mogę pełnić żadnej funkcji kierowniczej”. Nie oznacza to bynajmniej, że ówcześni decydenci go nie doceniali. Rzecznik prasowy rządu Jerzy Urban w piśmie do gen. Czesława Kiszczaka z 22 lutego 1983 r. proponował utworzenie w MSW “odrębnego pionu (służby) propagandowej”, sugerując zarazem, że w takiej strukturze mogłoby się znaleźć miejsce dla Mariusza Waltera, którego tak charakteryzował: “nadaje się na głównego konsultanta jakiegoś szefa programowania, szefa realizacji programów radiowych i TV - jednym słowem nie kierownika działu propagandy a główną siłę koncepcyjno-fachową. Najzdolniejszy w ogóle redaktor telewizyjny w Polsce, organizator i koncepcjonista. Przedstawia tow. Rakowskiemu i mnie sporo interesujących koncepcji ogólnopolitycznych i propagandowych”. Ostatecznie Walter nie trafił jednak do MSW, lecz w 1984 r. wspólnie z Janem Wejchertem założył firmę ITI (International Trade and Investment), która zajmowała się handlem elektroniką (miała wyłączność na dystrybucję sprzętu Hitachi), dystrybucją kaset wideo i filmów kinowych, tworzeniem pierwszych na polskim rynku reklam a także produkcją chipsów i polepszaczy do pieczywa. W 1991 r. trzecim udziałowcem ITI został szwajcarski... bankowiec Bruno Valsangiacomo, który współpracował z firmą od połowy lat 80-tych, ułatwiając jej zdobywanie kredytów. BIZNESMEN WEJCHERT Walter poznał Wejcherta w 1976 r., gdy razem zaczęli organizować pokazowe mecze Wojciecha Fibaka transmitowane w telewizji. Pochodzący z Gdańska Jan Wejchert (1950-2009) od połowy lat 70-tych prowadził firmę polonijną Konsuprod, która była pierwszym przedstawicielstwem zachodnioniemieckiego biznesu w PRL. Biznesmenów takich jak on formalnie nadzorowała PolskoPolonijna Izba Przemysłowo-Handlowa Inter-Polcom (jednym z jej prezesów był Jan Kulczyk), a nieformalnie - służby specjalne PRL, zwłaszcza II Departament MSW, czyli kontrwywiad. Po „zmianie” ustroju Mariusz Walter namówił swoich wspólników do wejścia na rynek mediów. Ale gdy Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji w 1993 r. rozpisała pierwszy konkurs koncesyjny na ogólnopolską prywatną telewizję, założona przez Waltera spółka TV 7 przegrała wyścig z mało znanym biznesmenem Zygmuntem Solorzem i jego Polsatem [sami swoi]. Druga taka szansa pojawiła się kilka lat później, kiedy KRRiT przyznawała koncesje ponadregionalne. Kolejne “dziecko” Waltera, stacja TVN, otrzymała zezwolenie na nadawanie w centrum i na północy kraju. Szybko jednak kupiła udziały w telewizji “Wisła”, mającej koncesję na Polskę południową. Sam biznesmen przyznawał że jego sojusznikiem w realizacji tego właśnie projektu był ówczesny przewodniczący KRRiT Bolesław Sulik, reprezentujący w tym gremium Unię Wolności. WSPÓLNICY I POMOCNICY Ostatecznie 3 października 1997 r. wystartowała ogólnopolska telewizja TVN. Sam Walter dwa lata później wspominał: “Gdyby nie pan Ronald Lauder i jego determinacja mam poważne wątpliwości czy TVN zaistniałaby tak szybko i silnie”. Lauder to amerykańsko-żydowski miliarder, właściciel fortuny - wypracowanej przez firmę kosmetyczną jego matki Estee Lauder. Jego koncern CME (Central European Media Enterprises), który w latach 90 inwestował w media wielu krajów postkomunistycznych (m.in. Czech, Słowacji, Rumunii, Ukrainy), stał się też właścicielem 33 proc. udziałów spółki TVN. Wprawdzie już w 1999 r. CME wycofało się z tej inwestycji, sprzedając swoje udziały międzynarodowemu koncernowi medialnemu SBS (Scandinavian Broadcasting System), ale jego roli przy powstaniu TVN nie sposób przecenić. Zwłaszcza że Lauder był wówczas skarbnikiem Światowego Kongresu Żydów (obecnie jest prezydentem tej organizacji) i twórcą fundacji swojego imienia, która wspiera odrodzenia życia żydowskiego w naszej części Europy. W tym kontekście nie dziwi obecność we władzach TVN osób pochodzenia żydowskiego. Np. w pierwszym składzie Rady Nadzorczej tej stacji zasiadał francuski dziennikarz Gabriel Meretik (19392000), znany głównie jako autor książki o wprowadzeniu stanu wojennego pt. “Noc generała”. Wychowany w Polsce, wyjechał na Zachód w ramach żydowskiej emigracji po marcu 1968 roku. Z kolei od dwóch lat w Radzie Nadzorczej TVN zasiada Michał Broniatowski, były szef

16

„PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI” NR 266, 1 CZERWIEC 2011 R.

przedstawicielstw Agencji Reutera w Polsce i Rosji, w latach 1994-2005 członek Rady Dyrektorów ITI, równocześnie od 2001 r. członek Rady Nadzorczej Grupy Onet. Jest on synem żydowskich komunistów: Mieczysława Broniatowskiego, “dąbrowszczaka”, pułkownika UB i MSW, oraz Henryki Broniatowskiej, wieloletniej szefowej PRL-owskich wydawnictw, zasiadającej też w zarządzie „sławnego‟ Klubu Krzywego Koła. RODZINA I PRZYJACIELE Od stycznia 2005 r. funkcję prezesa i dyrektora generalnego Grupy ITI pełni Wojciech Kostrzewa. Ten wykształcony w Niemczech ekonomista (posiada zresztą podwójne obywatelstwo - polskie i niemieckie) w 1989 r. został ściągnięty z Kilonii przez ówczesnego wicepremiera Leszka Balcerowicza na stanowisko jego doradcy. Niedługo potem Kostrzewa objął fotel prezesa Polskiego Banku Rozwoju, zaś w 1996 r. przeszedł do BRE Banku - kontrolowanego przez niemiecki Commerzbank gdzie został wiceprezesem a dwa lata później prezesem. Kierowany przez niego do 2004 r. BRE Bank został akcjonariuszem ITI, dzięki czemu już w 1999 r. znalazł się on we władzach tej spółki. W latach 20042007 Kostrzewa był prezesem Polsko-Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej, zaś od 2007 jest wiceprezydentem Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych “Lewiatan”, którą kieruje Henryka Bochniarz [nota bene zasiadająca niegdyś w pierwszym składzie Rady Nadzorczej TVN]. W Radzie Nadzorczej TVN, której przewodniczy obecnie Kostrzewa, zasiada m.in. Aldona Wejchert, wdowa po współzałożycielu stacji. Z kolei syn zmarłego - Jan Łukasz Wejchert (rocznik 1973), od 2004 r. kieruje spółką Onet.pl, zaś od 2006 r. jest wiceprezesem TVN. Natomiast syn drugiego z “ojców-założycieli” tego przedsięwzięcia, Piotr Walter [rocznik 1967], w latach 2001-2009 był prezesem TVN, obecnie jest wiceprezesem i dyrektorem generalnym stacji. Jego młodsza siostra, Sandra Nowak, także zasiadała w Radzie Nadzorczej TVN. Członkami Rady Nadzorczej są obecnie również Paweł Gricuk i Wiesław Rozłucki. Ten pierwszy był studentem Marka Belki w Łodzi i gdy jego profesor został premierem, przeforsował kandydaturę Gricuka na prezesa PKN Orlen (wcześniej Gricuk był dyrektorem polskiego przedstawicielstwa banku JP Morgan Chase, w którym Belka swego czasu był doradcą). Natomiast Rozłucki to pierwszy prezes Giełdy Papierów Wartościowych (w latach 1991-2006), którą zakładał na polecenie ówczesnego ministra Janusza Lewandowskiego. Jego obecność w radzie bez wątpienia ma związek z faktem iż od grudnia 2004 r. akcje spółki TVN notowane są na warszawskiej giełdzie. Warto przy tym dodać, że Rozłucki zasiada także w innych radach nadzorczych: Telekomunikacji Polskiej i banku BPH (gdzie jest przewodniczącym), pracuje również jako doradca firm Rothschild Polska oraz Warburg Pincus International. OD DYREKTORÓW DO PREZENTERÓW Człowiekiem bezpośrednio odpowiedzialnym za to, co codziennie dociera do widzów, jest dyrektor programowy TVN Edward Miszczak. Pełni tę funkcję niemal od początku istnienia stacji, bo od 1998 r., wcześniej zaś pracował w krakowskim radiu RMF FM, gdzie doszedł do stanowiska wiceprezesa. Z kolei w TVN24 najważniejszy jest Adam Pieczyński, który tworzył ten kanał informacyjny w 2001 r. i kieruje nim do dziś (wcześniej był m.in. wicedyrektorem programów informacyjnych Polskiego Radia i szef “Wiadomości” TVP). Żoną Pieczyńskiego jest o 17 lat od niego młodsza Justyna Pochanke obecnie najważniejsza prezenterka “Faktów” TVN i całego kanału TVN24 [ona z kolei wywodzi się z Radia “Zet”]. Czołowe tematy polityczne w “Faktach” prezentuje Katarzyna Kolenda-Zaleska, w latach 1993-2003 czołowa reporterka “Wiadomości” TVP, wcześniej pisząca m.in. w “Gazecie Krakowskiej”, gdzie po obaleniu rządu Jana Olszewskiego gromiła zwolenników lustracji i domagała się, by “prokuratura i organa ścigania bezwzględnie występowały przeciwko tym, którzy rzucają pomówienia”. Dziś - w podobnym stylu pisuje felietony do “Gazety Wyborczej”, poświęcone, rzecz jasna, głównie walce z PiS. Nie powinno to jednak dziwić, skoro jej ojciec, prof. Zygmunt Kolenda z AGH, był pierwszym przewodniczącym Platformy Obywatelskiej w Krakowie, a w 1989 r. kierował tamtejszym Komitetem Obywatelskim, który wystawił w wyborach kontraktowych głównie kandydatów z kręgu “Tygodnika Powszechnego” (później tworzących Unię Demokratyczną). Spod Wawelu wywodzi się również Grzegorz Miecugow, współtwórca “Faktów” (wraz z Tomaszem Lisem, który później odszedł z TVN), obecnie zaś szef wydawców w TVN24, a także gospodarz programu “Szkło kontaktowe”, który swego czasu Ludwik Dorn trafnie uznał za sztandarowy przykład mentalności “wykształciuchów”. Zdaniem Dorna, “w wypowiedziach telewidzów poziom niechęci, agresji, braku taktu i kultury jest taki, że gdyby z innym znakiem towarowym takie

„PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI” NR 266, 1 CZERWIEC 2011 R.

17

wypowiedzi pojawiały się i były dopuszczane w Radiu Maryja albo TV Trwam, to rozległby się wrzask na całą Polskę i trzy czwarte Europy. W subkulturze wykształciuchów jest na przykład dopuszczalne naśmiewanie się z ministra Gosiewskiego, który ma genetyczną wadę w budowie ciała. To jest dopuszczalne, wolno z tego szydzić! Z tymi ludźmi nigdy nie nawiążę kontaktu” (“Dziennik”, 26-27.08.2006 r.). Dodajmy, że tę “wykształciuchowską” mentalność Grzegorz Miecugow najwyraźniej odziedziczył po ojcu, Brunonie, znanym krakowskim dziennikarzu i pisarzu, który w lutym 1953 r. należał do grona sygnatariuszy rezolucji tamtejszego Związku Literatów Polskich wyrażającej poparcie dla stalinowskich władz PRL, po skazaniu na karę śmierci w sfingowanym procesie grupy księży z kurii krakowskiej (a obok niego rezolucję podpisali m.in. Wisława Szymborska i Sławomir Mrożek). DZIENNIKARZE Z KORZENIAMI Od wielu lat jedną z “twarzy” TVN24 jest Andrzej Morozowski, obecnie posiadający tam stały program “Tak jest”, w którym lansuje m.in. osobę eurodeputowanego Michała Kamińskiego z PJN. Wcześniej Morozowski [wraz z Tomaszem Sekielskim] prowadził program “Teraz my!”, gdzie we wrześniu 2006 r. przeprowadzono głośną antyPiSowską prowokację w pokoju sejmowym posłanki Renaty Beger. A swego czasu ten sam dziennikarz w specyficzny sposób wpisał się w dyskusję nad rezolucją Parlamentu Europejskiego oskarżającą Polskę o “nietolerancję i ksenofobię”, cytuję: “Jestem Polakiem żydowskiego pochodzenia. (...) Pewno sam bym o moim pochodzeniu zapomniał, gdyby nie strach. Gdy byłem dzieckiem, moi rodzice ukrywali przede mną, że ojciec jest Żydem. Dowiedziałem się o tym w 1968 r., gdy moich rodziców i ich znajomych żydowskiego pochodzenia zaczęto traktować inaczej niż pozostałych. Wiele przyszywanych ciotek i wujków wtedy wyjechało. My zostaliśmy. Ale od tamtej pory zawsze trochę się boję. Czy ‟68 aby się nie powtórzy. (...) Piszę o tym, aby pokazać, że w Polsce antysemityzmu niby nie ma, ale wciąż jest strach przed głośnym przyznaniem się do żydowskich korzeni. (...) Może ta rezolucja przyczyni się do wypalenia resztek nietolerancji, jaka jeszcze w Polsce istnieje” (“Gazeta Wyborcza”, 19.06.2006 r.). Morozowski to nie jedyny dziennikarz o żydowskich korzeniach, którego lansuje TVN. Ostatnio zdecydowanie ważniejszą rolę odgrywa Marcin Meller, syn byłego szefa MSZ Stefana Mellera (wywodzącego się z rodziny żydowskich komunistów). Młody Meller, który od 2003 r. kieruje polską edycją “Playboya”, w TVN pojawia się znacznie dłużej: początkowo prowadził reality show “Agent” [gdzie wylansowano postać późniejszego posła SLD Bartosza Arłukowicza], potem był współgospodarzem magazynu “Dzień Dobry TVN”, natomiast od dwóch lat, ma własny program “Drugie śniadanie mistrzów”. Ostatnio gościł tam Donalda Tuska, co było reakcją premiera na internetową deklarację Mellera, że nie będzie już więcej głosował na PO. A jednak “wojenka” tego dziennikarza z Platformą to niewinne przekomarzanie się w porównaniu z nienawiścią jaką żywi on do PiS: niedawno “na złość Kaczyńskiemu” Meller ogłosił, że w spisie powszechnym zadeklaruje narodowość śląską, co od razu podchwycili inni “celebryci”. Nienawiść do PiS jest zresztą normą wśród dziennikarzy TVN. Nie kryją jej najmłodsi pracownicy tej stacji, np. Jarosław Kuźniar, pochodzący z Dolnego Śląska, gdzie stawiał pierwsze kroki w szybkiej karierze dziennikarskiej, prowadzącej przez radiową “Trójkę” i Radio “Zet” aż do roli jednego z głównych prezenterów w TVN24. Ale i starsi wcale im nie ustępują, o czym świadczy internetowa “twórczość” Jacka Pałasińskiego, “znawcy” spraw międzynarodowych w tej samej redakcji (niegdyś działacza KOR-owskiej opozycji, który w 1981 roku wyjechał do Włoch). Otóż na blogu tego dziennikarza można znaleźć np. ostatni wpis, w którym komentuje informację, że “partia Rozróba i Awantura” [PiS] wybiera się na beatyfikację Jana Pawła II: “Papież był przeciw karze śmierci, liderzy i działacze tej partii za. Papież był za wstąpieniem Polski do UE, niektórzy działacze tej partii przeciw. Papież chciał na całym świecie budować Kościół Miłosierdzia, działacze i liderzy tej partii, nie wychodzą z kościoła nienawiści. Uzasadnione są więc obawy, że zechcą zwłokami papieża uderzyć Polaków w twarz, tak jak biją ich zwłokami Lecha Kaczyńskiego i pozostałych 95 ofiar antyrządowej wyprawy do Katynia”. BŁĄD KARDYNAŁA? Skoro jesteśmy już przy beatyfikacji, to warto przypomnieć, że w lutym br. kardynał Stanisław Dziwisz w świetle kamery przekazał na ręce dziennikarza TVN24 medalion z relikwiami zmarłego papieża, jako dar dla rannego w wypadku Roberta Kubicy... Tym zdumiewającym gestem metropolita krakowski, chcąc nie chcąc, nobilitował stację telewizyjną, której jednak bardzo daleko do katolickich zasad moralnych. Najdobitniej świadczy o tym fakt, iż obecny przewodniczący Krajowej Rady

18

„PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI” NR 266, 1 CZERWIEC 2011 R.

Radiofonii i Telewizji Jan Dworak (który nie jest przecież wojującym przedstawicielem katolickiej prawicy) zdecydował się ostatnio nałożyć na TVN karę w wysokości 300 tys. zł za złamanie przepisów ustawy medialnej w zakresie ochrony małoletnich: chodziło o emisję o godzinie 16.00 programu z cyklu “Rozmowy w toku”, gdzie młode kobiety bezceremonialnie opowiadały o swoim życiu seksualnym. Ale sprawa, na którą słusznie zareagował Dworak, to tylko wierzchołek góry lodowej. TVN od początku swojej działalności stara się przełamywać tradycyjne normy obyczajowe - m.in. poprzez takie programy, jak “Big Brother” [trzy edycje w latach 2001-2002 - nota bene zwycięzca pierwszej z nich, Janusz Dzięcioł, jest dziś posłem PO] czy autorski talk-show Kuby Wojewódzkiego, który jest wyjątkowym połączeniem głupoty i chamstwa [charakterystyczne, że Wojewódzki doradzał sztabowi Platformy przed wyborami w 2007 r.]. Ta sama stacja wylansowała postać Janusza Palikota który dziś propaguje prostacki antyklerykalizm, zaś w 2000 r. wstrzymała emisję sławetnego materiału ukazującego przedrzeźnianie gestów papieża Jana Pawła II przez Marka Siwca i Aleksandra Kwaśniewskiego podczas ich pobytu w Kaliszu w 1997 r. (co oczywiście należy łączyć z nieskrywaną zażyłością między rodzinami Walterów i Kwaśniewskich). Czyżby więc kardynał Dziwisz nie wiedział, co robi? A może swoim gestem chciał wesprzeć właścicieli “Tygodnika Powszechnego” i kanału Religia.tv, którym kieruje ks. Kazimierz Sowa z jego archidiecezji (nota bene brat marszałka województwa małopolskiego z ramienia PO, Marka Sowy)? Paweł Siergiejczyk, członek OW KSD http://wolnapolska.pl/index.php/Media/2011042213828/kto-jest-kim-w-tvn/menu-id-308.html ----------------------------------------

STEFAN MICHNIK BYŁ AGENTEM INFORMACJI WOJSKOWEJ Stefan Michnik, jeden z najbardziej znanych PRL-owskich zbrodniarzy był agentem Informacji Wojskowej - ujawnia na łamach „Wprost” Piotr Gontarczyk, historyk Instytutu Pamięci Narodowej.

Stefan Michnik

Stefan Michnik należy do najbardziej znanych żyjących zbrodniarzy stalinowskich. W latach 19511953 był sędzią Wojskowego Sądu Rejonowego. Wydawał wyroki w fingowanych procesach oficerów Wojska Polskiego i wysyłał na śmierć żołnierzy polskiego podziemia. Mało kto wie, że w tym samym czasie był agentem Informacji Wojskowej. Stefan Michnik zgłosił się ochotniczo do wojska w 1949 r. Po założeniu munduru trafił do jeleniogórskiej szkoły prawniczej im. Teodora Duracza, przygotowującej młodych „sędziów” na potrzeby ludowego wojska. W szkole podchorąży Stefan Michnik otrzymywał bardzo dobre opinie przełożonych i funkcjonariuszy Informacji Wojskowej.

„PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI” NR 266, 1 CZERWIEC 2011 R.

19

Zobowiązanie do współpracy

Uświadomienie polityczne przyszłego sędziego zostało docenione. Od tej pory miał on nie tylko czytać kolegom najnowsze doniesienia radzieckiej prasy, ale i donosić na nich. 26 lutego 1950 r. ppor. Straczyński z Informacji Wojskowej złożył „raport o zawerbowanie” Stefana Michnika w charakterze rezydenta. 13 marca 1950 r. doszło do spotkania werbunkowego. W notatce służbowej ppor. Straczyński pisał: „W czasie trwania werbunku zauważyłem, iż [Michnik] mocno był przejęty prowadzoną rozmową i zobowiązanie pisał z dużą powagą”. Wspomniany dokument zachował się do dziś: „Ja, Michnik Stefan […] zobowiązuję się do współpracy z Organami Informacji Odrodzonego Wojska Polskiego, mając na celu wykrywanie szpiegów, sabotażystów, dywersantów i wszelkiego innego wrogiego elementu, działającego na szkodę Wojska Polskiego i ustroju Polski Ludowej. […] Wszystkie polecenia dawane mi przez Oficera Informacji będę wypełniał sumiennie i na czas, a materiały dostarczane na piśmie będę podpisywał pseudonimem „Kazimierczak”. [Jelenia Góra, 13 marca 1950 r.]”. Michnikowi powierzono funkcję rezydenta, czyli osoby obsługującej agentów Informacji Wojskowej w macierzystej kompanii. To od nich „Kazimierczak” miał odbierać donosy przeznaczone dla IW i przez niego w drugą stronę miały płynąć polecenia. Początkowo Michnikowi przekazano na kontakt dwóch informatorów, potem kolejnych. W sumie w różnych okresach było ich sześciu: Romański, Hetke, Żywiec, Czarnuch, Zych i Złotowski. Zarówno w czasie nauki w szkole, jak i podczas późniejszej działalności agenturalnej Stefan Michnik nie ścigał żadnych szpiegów. Głównym obszarem zainteresowania jego siatki byli koledzy z wojska i sądu jako domniemani i fikcyjni członkowie „tajnych organizacji”. Osobiście Michnik brał udział w rozpracowaniu założonym na kolegę pochodzącego z dawnych kresów Rzeczypospolitej. Zapewne

20

„PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI” NR 266, 1 CZERWIEC 2011 R.

oddanie komunistom spowodowało, że przez pewien czas „Kazimierczak” był brany pod uwagę jako kandydat na studia prawnicze w „przodującym” w tym względzie ZSRR. W szkole nie pracował dla IW zbyt długo, bo tylko 11 miesięcy. W lutym 1951 r. ukończył kurs i został skierowany do służby w Wojskowym Sądzie Rejonowym w Warszawie. Poglądy poglądami, ale za agenturalną współpracę otrzymał wynagrodzenie - 1000 zł. Dzięki pracy w Wojskowym Sądzie Rejonowym w Warszawie Stefan Michnik przeszedł do historii. Nigdy nie ukończył studiów prawniczych, legitymując się jedynie dyplomem ukończenia ośmiomiesięcznego kursu w szkole im. Duracza, co jednak nie przeszkadzało mu w wysyłaniu ludzi na szafot. Działalność Michnika „po linii sądu” została dokładnie opisana w publikacjach historyka IPN z Wrocławia Krzysztofa Szwagrzyka. Ustalił on, że już dwa tygodnie po przybyciu do sądu Michnik podpisał pierwszy wyrok - na żołnierza Narodowego Zjednoczenia Wojskowego, Stanisława Bronarskiego, który resztę życia miał spędzić w więzieniu. Potem Stefan Michnik wydał wiele wyroków w fingowanych procesach oficerów Wojska Polskiego, nazywanych sprawą TUN - od nazwisk gen. Stanisława Tatara, płk. Mariana Utnika i płk. Stanisława Nowickiego. 22 grudnia 1951 r. podpisał wyrok dożywotniego więzienia dla członka Delegatury Rządu RP na powiat płocki Bolesława Jędrzejewskiego, pseudonim Koral. Potem wydawał wyroki śmierci na żołnierzy polskiego podziemia. Na drugi dzień po wykonaniu jednego z nich, w kwietniu 1952 r., otrzymał awans na podporucznika. 10 października 1953 r. w mokotowskim więzieniu uczestniczył w egzekucji cichociemnego rotmistrza Andrzeja Czaykowskiego, ps. Garda. W tym samym czasie w najlepsze trwała współpraca Michnika z Informacją Wojskową. Nie był już wówczas rezydentem lecz szeregowym konfidentem dostarczającym informacje o kolegach z sądu. Jego oficerem prowadzącym był wówczas ppor. Piaskowski. Za swoje raporty Michnik dostał kolejne wynagrodzenie - 50 zł. W czerwcu 1953 r. współpracę z Kazimierczakiem przerwano, a jego teczkę przekazano do archiwum. Za: http://szechteriada.org/wp/?cat=4

----------------------------------

„DLA OBRONY INTEGRALNOŚCI PAŃSTWA POTRZEBNY JEST MASOWY ODDOLNY RUCH ŚLĄZAKÓW - POLSKICH PATRIOTÓW - rozmowa z Jadwigą Chmielowską, legendą śląskiej „Solidarności” i „Solidarności Walczącej” Pani Jadwigo, czy RAŚ jest dla Polski problemem? Jeszcze nie, ale bagatelizowanie problemu może doprowadzić do poważnych prób dezintegracji Państwa. To nie jest sprawa nowa. Przecież Ruch Autonomii Śląska powstał w 1990 r. a Związek Ludności Narodowości Śląskiej, powstał w 1996 r. Minęło 20 lat i Wicemarszałkiem Województwa Śląskiego jest szef RAŚ - Jerzy Gorzelik. W planach autonomistów rok 2020, to rok pełnej autonomii. Te ostatnie 20 lat w Polsce, to czas rujnowania, kraju i zagrywanie się polityków pozorną grą polityczną na śmierć. Ktoś ciągle puszcza „szczura” i wszyscy go gonią nie bacząc na to że dach wali się na głowę. Interes państwa zszedł na daleki plan. Wyłonione „okrągło-stołowe” ekipy dla mnie też bardziej „przypominają małpy, którym dano zegarek” niż ludzi pragnących działać dla dobra wspólnego jakim jest Polska. Do tego dochodzi powszechna wśród obecnych polityków prywata, stąd tyle afer. Hasła RAŚ trafiają na podatny grunt: „bez tej Warszawy byłoby nam lepiej”. Ale to mógłby powiedzieć każdy mieszkaniec Polski. Politycy „WarszaFki” dopuścili do zniszczenia wszystkiego, co budowały całe pokolenia naszych dziadków i pradziadków. Dziwnym trafem większość posłów wybranych z terenu, również jest zasysana przez politykierów z tej dziwnej „WarszaFki”. RAŚ będzie wstawiał swoich kandydatów na listach wszystkich partii politycznych PSL, PO, PiS i SLD. Kandydaci na posłów RAŚ - zostali zobowiązani do prac ustawodawczych w kierunku umożliwienie oderwania się Śląska i stworzenia autonomii. To jest ruch separatystyczny? Zagraża integralności państwa polskiego? Oczywiście, że tak. Żądanie autonomii jest godzeniem w integralność państwa polskiego. Obawiam się także, że obecne hasło „Autonomia w granicach RP” może ulec zmianie. Warto przypomnieć skąd się wziął ruch autonomii. Otóż pod koniec XIX w. niemieckie koła junkiersko - przemysłowe inspirowały ruch autonomiczny w celu zachowania swej dominującej pozycji. W latach 1872-1879 ukazywało się pismo „Schlesier-Ślązak”, padały hasła o „Wasserpolakach”. W 1918 r. niemiecka katolicka partia „Centrum” wysunęła postulat utworzenia autonomicznego państwa. Posługiwano się hasłem „Górny Śląsk dla Górnoślązaków”, obawiano się bowiem, że ludność polska - Ślązacy

„PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI” NR 266, 1 CZERWIEC 2011 R.

21

będą dążyć do połączenia się z Polską. Wszystkie odłamy ruchu autonomicznego, czyli te które optowały za autonomią w ramach Rzeszy jak i te dążące do niepodległego państwa śląskiego były pod kontrolą dr Karla Spieckera - szefa ekspozytury wywiadowczej niemieckiego MSZ. Warto na bieżąco śledzić prasę niemiecką np. w tym roku „Junge Freiheit” porusza sprawy autonomii Śląska. Niestety nasze służby specjalne są takie jakie widzi każdy, Premier, kopie piłkę na boisku, Prezydent stawia pomniki bolszewikom a opozycja - no właśnie - ma słabe kadry i w dodatku też przesiąknięte RAŚem. Dla obrony integralności Państwa potrzebny jest masowy oddolny ruch Ślązaków - polskich patriotów. I to w każdym mieście, miasteczku i najmniejszej wiosce! Co jest ich głównym celem - autonomia do 2020 roku? Nie wiem to się zmienia, dojrzewa. Jerzy Gorzelik twierdzi że chce autonomii w granicach Polski. Czy mówi prawdę - trudno powiedzieć. Zakładając nawet, że nie kłamie, to RAŚ może mu wyrwać się spod kontroli. Pieniądze robią swoje. Nie mogę jeszcze czarno na białym udowodnić źródła ich pochodzenia, choć mam wiele niepokojących sygnałów, to jednak jest pewne, że taka działalność kosztuje. Przypominam, że Związek Ludności Narodowości Śląskiej (ZLNŚ) w 2008 r., podczas wojny w Gruzji poparł Rosję. J. Gorzelik się tego wystraszył i jako RAŚ wydał odrębne oświadczenie. „Gość Niedzielny” zamieścił niedawno tekst o powiązaniach „Gazpromu” z politykami najwyższego szczebla państw UE a zwłaszcza niemieckimi. Zresztą co tu dużo mówić. Warunkiem naszego bycia w UE było rozwalenie naszego polskiego przemysłu! Polska ma być krajem biednym i dostarczać tanią siłę roboczą, młodzi Polacy mają pracować na emerytów w bogatych państwach UE, germanizować się i rodzić dzieci dla wygodnych i leniwych Niemców. Być może autonomiści, w ich mniemaniu, postanowili w tych warunkach ratować Śląsk, tak jak w końcówce XIX w. junkrzy i przemysłowcy niemieccy przed zbliżającą się rewolucją? Jak Pani ocenia próby uznania narodowości śląskiej? Wiadomo bowiem, że mimo przegranej w Strassburgu, te działania nadal są prowadzone… Oczywiście że autonomiści nie zrezygnowali. Dlatego chcą wprowadzić posłów do Sejmu by zmienić prawo. Warto tutaj wspomnieć że kodyfikatorzy języka śląskiego założyli stowarzyszenie pożytku publicznego „Pro Loquela Silesiana Towarzystwo Kultywowania i Promowania Śląskiej Mowy”. Jest to skandal - jaki pożytek publiczny? Członkowie Honorowi „Pro Loquela Silesiaka”: prof. UŚ dr hab. Jolanta Tambor - w ramach Kongresu Kultury Śląska, finansowanego z budżetu województwa - wygłaszała referat o edukacji regionalnej Maria Nowak - posłanka PiS - szefowa Okręgu Katowickiego. Kazimierz Kutz - reżyser, poseł PO, i prof. dr hab. Bogusław Wyderka. Ja nie mogę tego zrozumieć, że pomimo licznych informacji płynących ze Śląska, posłanka PiS nadal sieje zamęt, zwalcza Ślązaków - patriotów polskich a foruje na stanowiska ludzi, którzy np. zrzekli się narodowości polskiej i przyjęli niemiecką. Obawiam się, że Kaczyński z dworem, który go otacza, przeprowadza koleżeńską selekcję informacji. - Jednym z wyznaczników istnienia narodu jest język. I stąd takie parcie na kodyfikację języka. Autonomia w 2020 roku, wykreowanie sztucznego narodu śląskiego, czy według Pani to może się udać? Mają już plany zmiany konstytucji RP, wspierają ich różni posłowie w tym m.in. Marek Plura z PO… Przy krótkowzroczności polskiej klasy politycznej a zwłaszcza jej BEZGRANICZNEJ głupocie wszystko jest możliwe. Dlaczego obudzili się po 20 latach? Dlaczego z PiS zostali wyrzuceni członkowie Ruchu Obywatelskiego - Polski Śląsk? Poseł Maria Nowak przeforsowała uchwałę zakazującą członkowstwa w PiS, tym wszystkim co potrafili się zorganizować i walczyć od wielu lat z autonomistami. Warto wiedzieć, że Pani Poseł jest nie tylko orędowniczką kodyfikacji nowego języka śląskiego, sama rozdaje elementarze [ślabilorze] po szkołach. http://www.marianowak.pl/news.php?-ID=543. Jej syn Marek Nowak Członek Rady Naczelnej RAŚ jest jednym z najaktywniejszych członków RAŚ. Tak jak już wspomniałam macki RAŚ sięgają różnych ugrupowań. Poseł PO Mirosław Sekuła - Ślązak z Zabrza (ten od afery hazardowej), zablokował wprowadzenie do budżetu, jako rezerwy celowej, funduszy na budowę Muzeum Powstań Śląskich w Katowicach, argumentując, że nie były to powstania a jedynie „wojna domowa”. Warto tutaj wspomnieć, że poprawkę do budżetu, umożliwiającą powstanie tego Muzeum wnieśli posłowie PiS Ślązacy Izabela Kloc i Grzegorz Tobiszowski. Jak powinno się rozumieć współrządy PO z RAŚ w woj. śląskim?

22

„PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI” NR 266, 1 CZERWIEC 2011 R.

Głupota i gra polityczna. Nie wszyscy z PO byli tym zachwyceni. Niektórzy pomysłodawcy takiej koalicji tłumaczyli, że dzięki niej wyeliminowali SLD! Najgorsze jest to, że J.Gorzelikowi, czyli RAŚ podlega edukacja i kultura. Jaki wpływ na działalność RAS-iu może mieć przeprowadzany właśnie spis powszechny? Może go propagandowo wzmocnić. Dlatego z przerażeniem słucham wypowiedzi różnych skretyniałych polityków wzywających do deklarowania narodowości śląskiej nawet jeśli nie ma się ze Śląskiem nic wspólnego. „Na złość Kaczorowi, niech parę milionów zadeklaruje nieistniejącą narodowość” - za takie nawoływanie proponuję badania psychiatryczne jak dla samobójców albo „kraty w oknach” za działanie na szkodę Polski. Nawiasem mówiąc „Gazeta Wyborcza” powinna przegrać proces o zniesławienie z Antonim Klusikiem. Oto dowód art: „Nie wstydź się, naklej swoją śląskość” Pożytecznych idiotów w Polsce nie brakuje! Znam też kilka osób, które w poprzednim spisie zadeklarowało swoją śląskość - teraz już tego błędu nie popełnią. Wiedzą, że zostali wpuszczeni w maliny. Zarówno RAŚ jaki i Związek Ludności Narodowości Śląskiej są aktywni, organizują liczne imprezy, utrzymują biura, skąd mają pieniądze? No właśnie, tego nikt nie wie. Są poszlaki. Mówi się o tym po cichutku. Padła nawet kwota 2 mln. euro w 2009 r. - ja w nią osobiście nie wierzę. Zapytałam nawet wprost Gorzelika. Nie potwierdził, nawet powiedział: „gdybym miał takie pieniądze hoho”. Dowodów materialnych na razie nie ma. Na taką działalność jednak potrzebne są duże pieniądze. Wiele osób z tzw. elity na Śląsku wspiera RAŚ, jak Pani to tłumaczy? Głupotą! Całkowitą nieznajomością historii. Błędem polegającym na tym, że III RP przyjęła spuściznę prawną PRL-u. Czyli UB-ecy - kaci Śląska, jak Salomon Morel komendant Łagru w Świętochłowicach „Zgodzie” - do swojej śmierci w 2007 r. pobierał z ZUS emeryturę w wysokości 5.000 zł. Takich łagrów, zaraz po wkroczeniu Armii Czerwonej, było o więcej: Mysłowice, Oświęcim, Jaworzno, Łambinowice, przy każdej kopalni istniał podłagier. A przecież komendantami tych zakładanych przez NKWD łagrów - byli ludzie, którzy wprawdzie mówili po polsku - ale czy byli to Polacy? W łagrach MBP siedzieli nie tylko Niemcy [Gestapo i SS] ale też Ślązacy - Powstańcy, Polacy z AK - czyli wszyscy ci, którzy byli niebezpieczni dla nowej władzy okupacyjnej zainstalowanej bagnetami Krasnej Armii. No cóż w całej Polsce w kazamatach MBP (Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego) siedziało przeszło 250.000 więźniów. Mogił prawie 10 tys. zamordowanych do dziś nie odnaleziono. A córka tych co mordowali w latach 1940-50, jest Pierwszą Damą III RP! Czy w powszechnej świadomości Polaków funkcjonuje informacja o polskim podziemiu niepodległościowym, o leśnych braciach, z których ostatni zginął w 1963 r.? To właśnie formacje WiN, NSZ, Konspiracyjnego Wojska Polskiego strzelały do tych, którzy te łagry zakładali! Wkroczenie w styczniu 1945 r. Armii Czerwonej nie było dla Śląska - żadnym wyzwoleniem. Mordy, gwałty i rabunki były na porządku dziennym. W Brzezince pod Gliwicami wymordowano prawie całą wieś łącznie z niemieckim księdzem i ukrywającym się u niego polskim księdzem z Krakowa, który uciekł przed wywózką do Dachau. Rozmontowywano całe fabryki i wywożono jako kontrybucję do Związku Sowieckiego. Większość z tych, którzy przeszli łagry, marzyło tylko o jednym: o wyjeździe z Polski. Tak właśnie wyjechało wiele powstańczych rodzin. Do Związku Sowieckiego wywieziono przeszło 150 tys. górników. Wróciło ok. 40 tysięcy. Te liczby podawane są nadal szacunkowo. W kopalniach na Śląsku nie miał kto pracować, potrzeba było wykwalifikowanych górników a nie żołnierzy górników. Dopiero interwencja Ziętka, mianowanego przez komunistów wojewodą pozwoliła na powroty z Donbasu i innych regionów Związku Sowieckiego. Sam Ziętek, choć był Ślązakiem, powstańcem, przedwojennym pracownikiem starostwa i dobrym gospodarzem to także agentem NKWD. Ślązacy pragnęli widzieć w nim sprzymierzeńca i ufali, że będzie gwarantem normalności. Uważali, że może jednak w duchu jest bardziej Ślązakiem niż sowieckim narzędziem. W szkołach panował terror. Za mówienie gwarą dzieci były wyśmiewane i bite. Wyrzucono religię ze szkół. Rozpoczęto walkę ze śląską rodziną, z wartościami i przywiązaniem do tradycji. Z tym wszystkim, co pozwoliło Ślązakom przetrwać wieki niewoli. Nakazywano nawet zmianę imion. Nie podobały się nowej władzy Gertrudy, Brunony, Rajmundy, Hildegardy i Gizele. Ślązacy byli prześladowani. Nie mogli pełnić kierowniczych funkcji. Do obsadzania stanowisk byli ściągani funkcjonariusze i dyrektorzy z centralnej Polski i z Zagłębia Dąbrowskiego. I tak jak kiedyś za Niemca, tak teraz w PRL - Ślązacy byli ludźmi drugiej kategorii. Z wysiedlonymi z terenów wschodnich znaleźli szybko

„PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI” NR 266, 1 CZERWIEC 2011 R.

23

wspólny język. Jedni i drudzy, wiedzieli co to „bolszewia”, jedni i drudzy przeszli terror NKWD i „wyzwolenie” z rąk Krasnej Armii. Strach przed komunistami i pamięć ich zbrodni była wśród Ślązaków tak duża, że bali się buntować. Choć przemianowano Katowice na Stalinogród, to w świadomości Ślązaków pozostały Katowicami. Przerażone kasjerki mówiły, że takiej stacji „Katowice” nie ma, wobec tego kupowano często bilety do innej stacji i resztę drogi pokonywano pieszo. Z wielką przykrością i wstydem oglądali Ślązacy węglarki wracające z Wybrzeża w 1970 roku z napisami „Ślązacy to ch… nie Polacy”. Dopiero rok 1980 stał się przełomem. Nowe pokolenie, nie pamiętające terroru lat 1945-56 weszło w dorosłe życie. Na wieść o strajkach w Gdańsku stanął jako pierwszy tarnogórski „Fazos”, później Huta Katowice i Kopalnia Manifest Lipcowy w Jastrzębiu Zdroju. Fala strajków solidarnościowych rozlała się po całym Śląsku. Ślązacy poczuli się silni i wartościowi. Pierwszy raz po 1939 r. mogli mówić oficjalnie gwarą. Poczuli się u siebie. W MKZ Katowice uchwalono, że nie prowadzi się rozmów z PZPR a jedynie z administracją rządową. KPN rozwijała się tak szybko, że Górny Śląsk stał się jej głównym bastionem. Wróciła nadzieja na normalność. Usunięte wcześniej krzyże wracały powoli do szkół. Dozór na kopalniach zaczął przyzwoicie odnosić się do zwykłych górników. Była szansa na wywalczenie wolnej Polski takiej, jaką znano z opowieści ojców i dziadków. Ślązacy uwierzyli, że może się to udać, że wolna Polska jest tuż, tuż - na wyciągniecie ręki. Dlatego, gdy Jaruzelski rozpoczął wojnę z narodem, stanęły kopalnie i huty, choć były zmilitaryzowane od samego początku. W pacyfikacji Kopalni „Wujek” zginęło 9 górników, a wielu odniosło rany. W pacyfikacji Kopalni Węgla Kamiennego „Manifest Lipcowy” kilka osób zostało postrzelonych. Strajki na kopalniach „Ziemowit” i „Piast” trwały dwa tygodnie. Górnicy zjechali pod ziemię. 25 śląskich kopalń strajkowało. Górnicy „Boryni” zaminowali kopalnię. Huta Katowice stanęła już w nocy z 12/13 grudnia 1981 r. 23 grudnia została brutalnie spacyfikowana. Przywódcy strajkowi dostali wysokie wyroki więzienia od 3 do 7 lat. Strajkowało, wiele mniejszych i większych zakładów. Niestety cała Polska nie stanęła tak ofiarnie jak Śląsk. Stocznia wystraszyła się militaryzacji. Najwięcej internowanych było na Śląsku. Pomimo to największy opór też był na Śląsku. Natychmiast organizowało się podziemie. Ślązacy mają olbrzymie poczucie krzywdy. III RP była i jest dla nich PRL- bis. Twierdzi Pani, że macki RAŚ sięgają różnych środowisk, w tym też politycznych. Proszę podać kilka przykładów. O PO i PiS z grubsza wspomniałam. Członkowie Związku Górnośląskiego, już od wielu od lat startują do sejmu i senatu RP oraz do władz samorządowych z list PO, natomiast aktywiści Związku Ludności Narodowości Śląskiej i RAŚ są głównie z list PSL: # Dietmar Brehmer junior, piłkarz, zgłoszony przez Mniejszość Niemiecką i Przymierze Śląskie. # Grzegorz Juranek fotograf zgłoszony przez ZLNS, członek RAŚ. # Marian Makula, artysta satyryk, członek RAŚ i Związku Górnośląskiego. # Grzegorz Kot, dziennikarz, zgłoszony przez ZLNS, członek Federacji Rozwoju Śląska. # Rudolf Kołodziejczyk, główny księgowy, założyciel RAŚ i ZLNS. # Stanisław Sitek, zgłoszony przez RAŚ. # Paweł Helis zgłoszony przez ZLNS, członek RAŚ. # Janina Kuczera, zgłoszona przez RAŚ. # Janusz Grabiec zgłoszony przez RAŚ. Wszyscy ci kandydaci na listach PSL, mają poparcie ZLNS, Przymierza Śląskiego, Federacji Rozwoju Śląska, RAŚ, jak też Mniejszości Niemieckiej. Kandydat do Senatu z listy Autonomia dla Ziemi Górnośląskiej - Jerzy Bogacki, wiceprzewodniczący RAŚ, kandydat Komitetu Wyborców założonego przez członków RAŚ i ZLNS ma poparcie od Andrzeja Złotego - Prezesa Związku Górnośląskiego (w 2006 r). Dostrzega Pani współpracę RAŚ-u z mniejszością niemiecką z woj. opolskiego? W województwie opolskim ZLNS (Związek Ludności Narodowości Śląskiej) współpracujący z RAŚ udzielił poparcia kandydatom Mniejszości Niemieckiej. A co Pani sądzi o wynajmowaniu przez bibliotekę Caritas w Opolu pomieszczenia biurowego dla RAŚ? Niestety Kościół dał się bezsensownie wplątać w antypolską politykę. RAŚ się w ten sposób uwiarygodnia: - „popatrzcie nawet Biskup nas popiera...”. Trudno ocenić czy to bezdenna głupota lokalnych władz „Caritas” - której wykluczyć nie można, czy chęć zysku za wynajem pomieszczenia,

24

„PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI” NR 266, 1 CZERWIEC 2011 R.

by za te pieniądze kupić np. trochę żywności dla potrzebujących? A może...? Chociaż pragnę wierzyć w to, że jednak Biskup nie zamierza przykładać ręki do faktycznego wybuchu wojny domowej. A jaki jest stosunek Związku Górnośląskiego do RAŚ i narodowości śląskiej? Związek Górnośląski jest niejednolity, choć część patriotów polskich z niego wyrzucono, część sama odeszła. Oficjalnie RAŚ-iu nie popiera. Jednak Przewodniczący ZG poparł w wyborach Wiceprzewodniczącego RAŚ Jerzego Bogackiego. Czy obecna działalność Marka Migalskiego z PJN, który wypacza słowa Jarosława Kaczyńskiego odnośnie Ślązaków przyczynią się wzrostu popularności dla RAŚ? Z Pana Migalskiego taki polityk jak ze mnie baletnica. Szkoda czasu na komentowanie. Warto pamiętać jednak że pracował na tym samym Wydziale Uniwersytetu Śląskiego co Jerzy Gorzelik przewodniczący RAŚ. Ostatnio PJN chce odebrać Radiu Maryja i TV Trwam status nadawcy społecznego. Samobójcy albo krety, kiedyś wprowadzone do PiS. Czy ma Pani odczucie, bo my w Opolu takie mamy, że te wybory, to będzie dla nas prawdziwy Grunwald? RAŚ i mniejszość niemiecka mają już wszystko: współrządzą województwami, mają pieniądze na działalność, cieszą się wsparciem ze strony polskojęzycznych mediów, mają nawet poparcie Kościoła… Wszystko zależy od samoorganizacji społeczeństwa. Politycy z propaństwowych ugrupowań na Opolszczyźnie są rzeczywiście marni. Trzeba wierzyć w to, że w końcu jesteśmy u siebie w Polsce. Powstańcy dali dużą daninę krwi, by przyłączyć tę ziemię do Polski. Trzeba jednak wiedzieć, że po okrągłym stole Ślązacy są rozgoryczeni i mają rację. To nie jest ich Polska ta wyśniona. Moja też nie! Nie poświęciłam przecież całego życia na to by UBkistan zwyciężył. Nie chciano słuchać przestróg Andrzeja Gwiazdy czy moich. Dano sobie wmówić, że będzie ok., że Gieremek wie co robi. Nikogo nie zastanawiał fakt, że Rząd Mazowieckiego jeszcze rok szukał mnie listem gończym, że SB-ecja do końca swej działalności pisała na mnie meldunki. List gończy wycofano dopiero 1 VIII 90 r. Krzyczeliśmy, że wybory 35% to zdrada narodowa! Gwiazda ostrzegał, że zagrabionego mienia nikt dobrowolnie nie zwróci, że zniszczyć przemysł jest łatwo odbudować trudniej. Jestem jednak dobrej myśli. Ślązacy przetrwali tyle lat w niewoli, obudzą się. Zrobią z tym wszystkim porządek nie dadzą się więcej ciu…! Sądzi Pani, że Ślązacy się obudzą? Zdecydowanie tak. Przecież nikt rozsądny nie chce wojny domowej. Co brat wystąpi przeciwko bratu, bo mu każe Moskwa i przekupieni przez „Gazprom” politykierzy w Berlinie wodę z mózgu robią! Jak premierem może być ktoś, dla którego „Polskość to nienormalność”? To właśnie w taką logikę wpisuje się Gorzelik mówiąc, że „niczego Polsce nie ślubował”. Przecież nawet ludzie obcej narodowości winni są lojalność wobec państwa, którego są obywatelami. Polak w Niemczech, za działalność na szkodę Niemiec będzie pociągnięty do odpowiedzialności! Nie można się temu dziwić. Tylko w Polsce działający ewidentnie na szkodę państwa, nie siedzą w więzieniach tylko są wybierani na wysokie stanowiska państwowe, zostają posłami i radnymi! Należy przede wszystkim wyłonić nową klasę polityczną - elitę autentyczną. Musi nastąpić samoorganizacja społeczeństwa. Wybrać ludzi, których jesteśmy pewni, że będą działać dla dobra wspólnego. Potrzebne są nowe elity prawdziwe! Pomoże nam Pani budzić mieszkańców Opolszczyzny i przyjmie Pani zaproszenie na nasz Opolski Marsz Niepodległości 2 maja? Spróbuję, choć jeszcze nie wiem jak będą przebiegać uroczystości w Katowicach. Deklaruję natomiast moją gotowość jeżdżenia na spotkania w wioskach, miastach i miasteczkach. Czeka nas Ślązaków ciężka praca organiczna. Bardzo dziękuję za rozmowę i do zobaczenia w Opolu. „Dla obrony integralności Państwa potrzebny jest - masowy oddolny ruch Ślązaków, polskich patriotów” - z Jadwigą Chmielowską, legendą śląskiej „Solidarności” i „Solidarności Walczącej” oraz Przewodniczącą Rady Programowej TVP Katowice, rozmawiał Tomasz Kwiatek Za: Niezależna Gazeta Obywatelska w Opolu (19/04/2011) ------------------------------------

BEZ STRACHU – TOM II [CZĘŚĆ XVI] Rozdział VI Prezydenci o Żydach i Żydzi o sobie

„PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI” NR 266, 1 CZERWIEC 2011 R.

25

Gdy kolejny raz spotkaliśmy się w domku generała Wyderkowskiego, pan Tadeusz zaczął swoje opowiadanie od tego, że powinienem znać przemówienie Benjamina Franklina na Kongresie Stanów Zjednoczonych, wygłoszone w 1787 r. Już wtedy światli i odpowiedzialni ludzie na świecie zrozumieli, co niosą ze sobą Żydzi, i jakie zagrożenia czekają te narody, które pochopnie, bez przemyślenia przyjmują Żydów do swego kraju. „Bardzo często, analizując historię Żydów, dochodzę do wniosku, że z ludźmi jest tak, jak w przyrodzie, lub wśród zwierząt. Jeśli na przykład jest człowiek, który nie dba o higienę osobistą, dopuści do tego, że oblezą go wszy i porozłażą się po całym ciele i żerują, nieraz doprowadzając do tego - a przy tym mnożąc się - że człowiek od ran i chorób, jakie ze sobą niosą nie wytrzyma i umrze‟. Zgadzam się panie Tadeuszu, odpowiedziałem, bo ja osobiście byłem w tym dniu, jak wrócili moi wujkowie z Syberii. A było to w zimę i był śnieg. Jak zdjęli z siebie bieliznę i odzież - ich matka, a moja babka wyniosła to na śnieg, pozostała tylko warstwa tego świństwa na śniegu, a ciała kuzynów były pokryte ranami i strupami. „Więc widzi pan, panie Albinie, Żydzi są jak te wszy lub mendy. Jak raz już wejdą na taki organizm, to one będą się tuczyć i mnożyć, a ten na którym są, będzie marniał. Polska dla nich była zawsze tym najlepszym żerowiskiem, odkąd wyrzuciły ich kolejne narody. Jeśli idzie o choroby związane z Żydami, to do dziś mamy po nich pamiątkę. Na południu Polski, gdzie było dużo Żydów i żyli w brudzie, zapanował parch. Padali jak muchy na ten parch. Po tej zarazie mamy nazwy miejscowości w Lubelskim o nazwie „Parchy i Parchatka", po tym, w tej części Polski określano Żydów, od ich choroby „parchami". Przyniosłem panie Albinie, wystąpienie prezydenta Stanów Zjednoczonych na Kongresie w 1787 r. Oto to wystąpienie: „Dżentelmeni, największe niebezpieczeństwo, któremu Stany Zjednoczone będą musiały się przeciwstawić, i to stanowczo, to Żydzi. W każdym kraju, w którym Żydzi się osiedlili w większej liczbie, obniżali jego poziom moralny, rozbijali jego spoistość i solidarność kupiecką. Odosabniali się i nigdy nigdzie nie asymilowali się. Religię chrześcijańską, na której dany naród się opierał wyszydzali, starali się ją podkopać na każdym kroku, i w najwymyślniejszy sposób tworzyli naród w narodzie, państwo w państwie. Jeżeli jednak zdarzyło się, że zwracano na nich uwagę i w jakiś sposób im się przeciwstawiano, wtedy sięgali po wszystkie środki, by taki kraj i naród zrujnować, jak to uczynili z Hiszpanią i Portugalią. Żydzi od XVII wieków opłakują swoje wygnanie z Palestyny, którą nazywają swoją ojczyzną. Ale zapewniam was, dżentelmeni, gdyby świat - władze tego świata - zdecydowali się oddać Palestynę Żydom na własność, wtedy od razu znaleźliby tysiące powodów, żeby tam nie wracać. Dlaczego? Ponieważ są wampirami. A wampiry nie mogą żyć z wampirów. Oni sami między sobą istnieć nie mogą. Oni muszą pasożytować na innych naiwnych narodach. Na narodach nienależących do ich rasy, a najlepiej na chrześcijanach. Jeśli w tym przedłożonym projekcie konstytucji nie wyłączycie Żydów z granic Stanów Zjednoczonych to nie przeminą dwa lub trzy stulecia, a Żydzi napłyną tak masowo, że kraj nasz opanują i pożrą. Jeśli ich nie wyłączycie, to potomkowie wasi będą tymi, którzy tam, na polach, w pocie czoła pracować będą w służbie u Żydów, a Żydzi tucząc się ich pracą, będą się rozpierali w kantorach i zacierali ręce z zadowolenia. Ostrzegam was, dżentelmeni, jeśli Żydów nie wyłączycie z ziem naszych po wsze czasy, wtedy dzieci waszych dzieci przeklinać będą pamięć waszą. Żydzi są Azjatami, dżentelmeni, gdziekolwiek by się urodzili i przez ile bądź wieków pozostaliby za granicami Azji, nigdy się nie zmienią. Dusza ich pozostanie zawsze obca i wroga dla duszy Amerykanina. Choćby i przez dziesięć generacji żyć mieli wśród nas, nie zmienią się. Żydzi są Azjatami i wyrosną na największe niebezpieczeństwo tego kraju, gdybyśmy ich tu wpuścili. Należy ich ustawowo, raz i na zawsze z granic Stanów Zjednoczonych wyłączyć. Niewątpliwie świadoma celu polityka żydowska i świadoma celu solidarność wewnętrznego ustroju żydostwa stanowi jego siłę i niebezpieczeństwo dla innych. Ale to jest jego siłą

26

„PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI” NR 266, 1 CZERWIEC 2011 R.

największą. Siłą tą nie jest mózg, tylko ograniczony, biologiczny instynkt, instynkt pasożyta, jego podświadome zdolności rozkładcze. Instynkty te działają automatycznie w zetknięciu z elementami aryjskimi. Sprężynami w świecie wszystkich rewolucji społecznych byli Żydzi, celu swego świadomi, to jednak dokonać tego mogli tak sprawnie i zniszczenia głównie dlatego, że mieli odpowiednio nastawiony aparat o cechach rasowych swoich mas, zatruwających masy aryjskie. Co stworzyło ten aparat? Kultura, której wykładnią zawsze był Talmud. Kolejność, gdzie się pojawili zawsze była taka sama. Od podkopywania poziomu moralnego ludności przez namowę do zbrodni, z której mogli korzystać jako paserzy czy inaczej, odstąpienia od ideałów przez zarażenie ludzi materialnym światopoglądem, od systematycznego handlu do opanowania z jednej strony lichwą, nieuczciwą konkurencją, oszustwem i korupcją bogactw i kapitałów krajowych. Za ich zaś pomocą, do opanowania sprężyn życia państwowego i władzy potrzebującej pieniędzy, czyniąc je sobie powolnymi. I to wbrew woli ludności, a z drugiej do ostatecznej ruiny społeczeństwa na drodze do rewolucji i narzucano ich pod stopy żydowskie. Wszędzie w tych procesach współdziałania, zgodnie myśl polityczna żydowska, która uczyniła sobie znakomite narzędzie z masonerii z żydowskim rasowym instynktem pasożyta". - Koniec wystąpienia. Jak pan widzi, bardzo trafnie oceniał Żydów B. Franklin. Wręcz proroczo określił każdy szczegół. Podobnie mówił kolejny prezydent Stanów. Niestety żydostwo było sprytniejsze, bardziej przebiegłe od Amerykanów. Amerykanie dali się skorumpować i pod pozorem nowej konstytucji, która mówiła o równości nie dopuścili do uchwalenia tej ustawy. Obecnie, kiedy pisze te słowa, to społeczeństwo Ameryki już zapłaciło i płaci za swoją demokrację. Płacić będzie dotąd, dopóki się nie otrząśnie z tego pasożyta. Dziś ludzie wiedzą, za czyje pieniądze i w jakim celu, zorganizowano atak samolotów na wieże. Publicznie okazywane dowody przekonują Amerykanów, kto doprowadził do wojny w Iraku, gdzie po obu stronach giną ludzie. Jak też naciągano różne sprawy, by przekonać Amerykanów, że trzeba iść i bić się i ginąć, ale nie za Amerykę, a za lzrael. Perfidna, szatańska polityka - a taką prowadzą Żydzi w Ameryce - każe w interesie lzraela zabijać masowo Arabów. Wywoływać i prowokować awantury plemienne. Sprzedawać im broń, a której to, inne kraje sprzedawać nie mogą. Wszystko po to, żeby zatrzymać bezprawnie zajęte terytoria wielu sąsiednich krajów. I jeszcze do tego krzyczeć na cały świat, jak ich krzywdzą. Powinien pan znać referat jakuba Bermana - mówił dalej Tadeusz Bednarczyk. Był on sekretarzem stanu, członkiem biura politycznego PPR, członkiern tymczasowego rządu jedności narodowej i osobą numer jeden w powojennej Polsce, gdyż tak Kaganowicz jak i Beria obdarzali go całkowitym zaufaniem. On był właściwie wykonawcą woli swoich rodaków z Kremla. Przede wszystkim, był sekretarzem i przewodniczył organizacji żydowskiej w Polsce o nazwie „Poalej-Syjon". Był szefem żydowskiego komitetu centralnego w Wałbrzychu. Ten komitet oczywiście był tajny, ale nie na tyle, by ludzie o tym nie wiedzieli. Jednym słowem był on osobą, która w Polsce wydawała polecenia, np. kapitanowi Szechter-Michnikowi vel Szwedowiczowi mordowania AK-owców i patriotów polskich w więziennej kotłowni przy Rakowieckiej. To on zmusił Gierka i Ziętka, gdy byli u władzy w Katowicach, by zmienić nazwę Katowic na Stalinogród. Zagroził dymisją całej egzekutywie i radzie wojewódzkiej na czele z Gierkiern i Ziętkiem. Przyniosłem referat Bermana, i jeśli to pana interesuje, a myślę, że powinno, to proszę go wziąć ode mnie. Ten referat, wygłoszony osobiście przez Jakuba Bermana 9.04.1946 roku w Wałbrzychu do 730-tu zebranych Żydów z Polski: „Żydzi mają okazję do ujęcia w swoje ręce całość życia państwowego w Polsce oraz roztoczenia nad nią swojej kontroli. Nie pchać się więc na stanowiska reprezentacyjne. W ministerstwach i urzędach tworzyć tzw. drugi garnitur. Koniecznie zmieniać nazwiska na czysto polskie. Jak trzeba to dwa razy zmieniać nazwiska. Zatajać swoje żydowskie pochodzenia. Wytwarzać i szerzyć wśród społeczeństwa polskiego opinię i utwierdzać go w przekonaniu, że rządzą Polacy, a Żydzi, nie odgrywają żadnej roli w państwie - celem urobienia opinii społecznej i światopoglądu narodu polskiego w pożądanym dla nas kierunku.

„PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI” NR 266, 1 CZERWIEC 2011 R.

27

W rękach naszych musi się znaleźć w pierwszym rzędzie propaganda i jej najważniejsze działy: prasa, film i radio. W wojsku obsadzać stanowiska polityczne, społeczne, gospodarcze i wywiad. Mocno utwierdzać się w gospodarce narodowej. W ministerstwach na plan pierwszy, przy obsadzaniu ich Żydami, wysuwać należy: Ministerstwo Spraw Zagranicznych, Skarbu, Przemysłu, Handlu Zagranicznego, Sprawiedliwości. Z instytucji centralnych: centrale przemysłowe, banki państwowe, centrale handlowe, spółdzielczość. W ramach inicjatywy prywatnej w okresie przejściowym utrzymywać silną pozycję w dziedzinie handlu. W partii zastosować podobną metodę. Siedzieć za plecami Polaków, ale o wszystkim decydować. A oni mają to firmować i za to odpowiadać. Osiedlanie się Żydów powinno być przeprowadzone z dobrym naszym planem i korzyścią dla Żydów. Moim zdaniem należy osiedlać Żydów w dużych miastach. Należy również stworzyć typowe ośrodki żydowskie, i też na ziemiach odzyskanych. W tych ośrodkach musimy przygotowywać przyszłe kadry - w tych dziedzinach, gdzie Żydzi byli słabo obsadzeni i obeznani. Szczególnie ważne: uznać antysemityzm za zdradę główną. Tępić go na każdym kroku. Jeżeli stwierdzi się, że jakiś Polak jest antysemitą natychmiast należy go zlikwidować przy pomocy władz bezpieczeństwa lub bojówek PPR, jako faszystę, wroga ludu i ustroju, nie wyjaśniając władzom sedna sprawy. Żydzi muszą pracować dla swojego zwycięstwa, pracując równocześnie nad zwycięstwem i ugruntowaniem komunizmu na świecie. Bo tylko wtedy i przy takim ustroju narod żydowski osiągnie najwyższą pomyślność i zabezpieczy siebie i następnym pokoleniom Żydów najsilniejszą pozycję. Są małe widoki by doszło do wojny. Jeśli Ameryka zacznie się socjalizować, to my musimy tam być na czele. I drogą większych lub mniejszych wstrząsów wewnętrznych musi zapanować tam komunizm. Wtedy reakcja żydowska, która dziś trzyma z reakcją międzynarodową zdradzi ją i uzna, że rację mieli Żydzi, stojący po drugiej stronie barykady. Podobny wypadek zaistniał we współdziałaniu Żydów całego świata, wyznających dwie różne koncepcje ustrojowe, czyli komunizm i kapitalizm, zaistniało to w ostatniej wojnie. Dwa największe mocarstwa kontrolowane przez Żydów i będące pod ich wielkim wpływem, podały sobie ręce. Trud Żydów pracujących wokół Roosevelta doprowadził właśnie do tego, że USA wspólnie ze Związkiem Radzieckim wystąpiły przeciwko Niemcom. Niemcy, to przecież była kolebka nowej idei, opartej na nienawiści do Żydów. - Zrobili to Żydzi, gdyż wiedzieli, że w przypadku zwycięstwa OSI - a głównie Niemiec, które doskonale przejrzały plany polityki żydowskiej - niebezpieczeństwo rasizmu w Ameryce stanie się faktem dokonanym i Żydzi znikną z powierzchni Ziemi. Dlatego też Żydzi radzieccy do tego celu poświęcili krew narodu rosyjskiego, a Żydzi amerykańscy poświęcili i zaangażowali swoje kapitały. Należy się liczyć z dalszym napływem Żydów do Polski ze Związku Radzieckiego. W ramach uzgodnionych liczb zatrzymamy tam Polaków, a Żydów - przeniesiemy do Polski. Na terenie Związku Radzieckiego jest jeszcze dużo Żydów i możemy sobie na to pozwolić. Obecnie te nadwyżki Żydów są szkolone w ZSRR. Są to kadry budowniczych nowej Polski, a w perspektywie nowego świata, zgodnie z polityką radziecką, ci ludzie, będą obsadzać wszystkie najważniejsze stanowiska w Polsce. Każdy Żyd powinien wiedzieć, że ZSRR jest wielkim przyjacielem Żydów. Jest dobrym protektorem narodu żydowskiego, mimo że liczba Żydów w wyniku wojny zmalała i to znacznie. To obecnie Żydzi wykazują większą solidarność między sobą i są lepiej zorganizowani. Każdy Żyd musi mieć wpojone, że wszyscy inni Żydzi, owiani są tym samym duchem, i realizują ten sam cel. Kwestia żydowska będzie zajmowała jeszcze jakiś czas umysły Polaków, lecz ulegnie zmianie na naszą korzyść, gdy w naszym duchu i na nasze potrzeby prasa i książki,

28

„PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI” NR 266, 1 CZERWIEC 2011 R.

wykłady historyków i polityków wychowają polską młodzież w duchu przyjaźni do nas. Są to podwaliny. To, co robimy dziś, jest to budowanie podłoża szerszych celów politycznych". Koniec referatu. Jak widzi pan, panie Albinie, oni robili to z głową i konsekwentnie, a my, Polacy ciągle dajemy im wiarę i posłuch. Czasami nie chce mi się wierzyć, że nasze społeczeństwo jest aż tak ogłupione i krótkowzroczne, że pomimo setek lat współżycia z Żydami dajemy się ciągle oszukiwać. Te przymioty dobrej organizacji i dyscypliny u Żydów dają im te możliwości wpływu na to, co chcą, żeby było. My zaś pokłócimy się i rozejdziemy w nienawiści do siebie, oni o tym dobrze wiedzą, jak i kiedy i komu wsadzić kij w szprychy. Ale to wszystko do czasu. Obecnie są tacy Żydzi w Stanach Zjednoczonych co piszą i głoszą że Żydzi zaplatają, i to skutecznie, sami na siebie bat. Słynny rabin z Kansas w USA Radzik, przepowiada swym rodakom nowy holokaust, i to nie w Europie, a w Stanach Zjednoczonych. I nie jest on sam - w tym krzyku rozpaczy. Takich głosów światłych Żydów jest coraz więcej. Niech pan sobie wyobrazi, panie Albinie, po wojnie w Polsce taką oto sytuację, że chodzą śmiało po ulicach wszyscy żydowscy zbrodniarze z Polski, którzy wysługiwali się Niemcom. A byłoby tego aż 150 000 osób. Ludzie poznając ich na ulicach, zabiliby ich. A w lzraelu oni są nietykalni i czyści, bo rzekomo Niemcy ich zmusili. CDN Albin Siwak – [opracowanie - „Patriotyczny Ruch Polski”] ------------------------------------------

Suggest Documents