nr 62, listopad 2011,

nr 62, listopad 2011, www.zalew.art.pl w magazynie 3: Tytu³em wstêpu felieton_felietony 4: Dwa kroki od piek³a. Karolina Szczyglewska 5: List do D....
Author: Jadwiga Baran
3 downloads 1 Views 7MB Size
nr 62, listopad 2011, www.zalew.art.pl

w magazynie 3: Tytu³em wstêpu

felieton_felietony 4: Dwa kroki od piek³a. Karolina Szczyglewska 5: List do D. Martyna Wieczorek

z_pogranicza 7: Zrozumieæ soc? Katarzyna Bereta 9: Region, oczekiwanie, to¿samoœæ. Jolanta Urbañska

art_zdarzenia 12: Zderzy³o siê w Jastrzêbiu Zdroju. Magdalena Dró¿d¿ 13: You can’t stop them! Martyna Wieczorek 14: 42. Rybnickie Dni Literatury. Katarzyna Dera 15: Bez fajerwerków. Marek Szulc 16: Ryjek. Martyna Wieczorek, Maciek Majewski

pas_par_tu 20: 150 lat fotografii otworkowej! georgia Krawiec 22: Otworek ma³y, lecz inspiruj¹cy jest. Adam Fleks 23: Krótki tekst o pinohlach. Ma³gorzata Kochman_Sidorowicz 24: Codziennik. Marzena Kolarz 28: Camera obscura _ opowieœci z pude³ka. Janusz Musia³

port_sztuki 31: 42. Rybnickie Dni Literatury _ projekt: To nie koniec œwiata. Mariola Rodzik_Ziemiañska

przystanek_poezja 34: Mentalna aborcja. Kinga Mañka

zrecenzowane_ksi¹¿ka 35: Wybór jako kwesta smaku. Tomasz Sobieraj 37: Homerowie polskiej ulicy. Jan Siwmir

rozmowy_na_dwie_g³owy 38: Panie i Panowie _ Micha³ Szpak. Martyna Wieczorek

uwaga_zapowiedŸ 40: Skok w sztukê. P³ywalnia Artystyczna. Katarzyna Chwa³ek 41: 6na6 z gwiazdami. Micha³ Wojaczek 43: 26. Silesian Jazz Meeting 44: Watch docs 45: Dyskusyjny Klub Filmowy Ekran” zaprasza “ 46: Port Sztuki zaprasza 47: 4. Ogólnopolski Festiwal Fotografii Otworkowej OFFO 49: V Festiwal Kultury Ekologicznej Zielono mi” “ 51: DK Boguszowice zaprasza na koncert

wyst¹pili 52: Nasi autorzy zdj. Dawid Lebuda

kultury Rybnicki Magazyn Kulturalno-Spo³eczny, nr 62, listopad 2011 Wydawca: Fundacja Elektrowni Rybnik, ul. Podmiejska, 44-207 Rybnik; tel. 032-739-18-98; tel./fax 032-739-11-74; www.fundacja.rybnik.pl; e-mail: [email protected] Redakcja: ul. Podmiejska, 44-207 Rybnik, tel. 32-739-18-98; tel./fax 32-739-11-74; e-mail: [email protected] www.zalew.art.pl ISSN 1895-0663 Nak³ad: 1200 bezp³atnych egzemplarzy Redaktor Naczelna: Katarzyna Dera Zastêpca Redaktora Naczelnego, Korekta: Gabriela D¹bek Sk³ad: Gabriela D¹bek & Flanger: StudioMaYazz Opieka na stron¹ www: _ewa Przygotowanie do druku i druk: INFOPAKT, ul. Przewozowa 4, 44-206 Rybnik; tel. 32-423-85-90; e-mail: [email protected], www.infopakt.pl Ok³adka: I _ Janusz Musia³, z cyklu: Obserwacje morza, 4. Ogólnopolski Festiwal Fotografii Otworkowej OFFO II _ XIX Ogólnopolski Konkurs Sztuki im. V. van Gogha _ III Pawe³ Janczaruk, 4. Ogólnopolski Festiwal Fotografii Otworkowej OFFO IV _ Janusz Musia³, z cyklu: Obserwacje morza, 4. Ogólnopolski Festiwal Fotografii Otworkowej OFFO Wk³adka: I _ georgia Krawiec, 150 lat fotografii otworkowej!, 4. Ogólnopolski Festiwal Fotografii Otworkowej OFFO II _ Adam Fleks, Otworek ma³y, lecz inspiruj¹cy jest, 4. Ogólnopolski Festiwal Fotografii Otworkowej OFFO III _ Ma³gorzata Kochman_Sidorowicz, Krótki tekst o pinohlach, 4. Ogólnopolski Festiwal Fotografii Otworkowej OFFO IV _ Marzena Kolarz, Codziennik, 4. Ogólnopolski Festiwal Fotografii Otworkowej OFFO _ V Marzena Kolarz, z cyklu: Codziennik, 4. Ogólnopolski Festiwal Fotografii Otworkowej OFFO VI_VII _ Bogdan Byrdak, Po sezonie, 4. Ogólnopolski Festiwal Fotografii Otworkowej OFFO VIII _ Janusz Musia³, Camera obscura _ opowieœci z pude³ka, 4. Ogólnopolski Festiwal Fotografii Otworkowej OFFO IX_ Jakub Kaszuba, Krzysztof Sowa, z cyklu: Fabryka s³oñca, 4. Ogólnopolski Festiwal Fotografii Otworkowej OFFO X _ Jakub Kaszuba, Krzysztof Sowa, z cyklu: Fabryka s³oñca, 4. Ogólnopolski Festiwal Fotografii Otworkowej OFFO XI _ Mariola Rodzik_Ziemiañska, 42. Rybnickie Dni Literatury _ projekt: To nie koniec œwiata Wszelkie prawa zastrze¿one. Redakcja nie odpowiada za treœæ zamieszczanych artyku³ów. Zastrzegamy sobie prawo do zmian i skrótów w prezentowanych tekstach.

Miasto Rybnik

zdj. Dawid Lebuda

Tytu³em wstêpu Listopad wcale nie musi byæ smutny i deszczowy. Jak na razie aura dobrej pogody zawis³a nad nami i jak dla mnie to móg³by ten stan trwaæ do wiosny. Ju¿ zapomnia³am, co to jest Z³ota Jesieñ, bardziej ten termin odnosi siê od kilku lat do naszego jesiennego lata. Ciep³a i kolorowa, za spraw¹ cudownie mieni¹cych siê liœci, jesieñ przywiewa mi na myœl zamieszczone propozycje kulturalne na listopad w dziale uwaga_zapowiedŸ. Tam to w³aœnie ciekawie zapowiada siê Silesian Jazz Meeting, a byæ mo¿e dla innych wernisa¿ sztuki zorganizowany z okazji kolejnego ju¿ Konkursu im. Vincenta Van Gogha czy te¿ koncert grupy chóralnej 6 na 6 w towarzystwie doborowych wokalistów niekomercyjnej sceny. W przypadku tej propozycji zespó³ zaprasza czytelników Zalewu kultury na koncert, który odbêdzie siê 11 listopada o 18.00 w Rybnickim Centrum Kultury. Dla czytelników, którzy poprawnie odpowiedz¹ na pytanie konkursowe, mamy dwa podwójne zaproszenia. Pytanie konkursowe brzmi nastêpuj¹co: Podaj proszê z imienia i nazwiska wszystkich cz³onków zespo³u 6 na 6. Poprawn¹ odpowiedŸ proszê przes³aæ na mail: [email protected] podaj¹c równoczeœnie swoje imiê i nazwisko oraz numer telefonu. Dwie pierwsze osoby otrzymaj¹ podwójne zaproszenia. Serdecznie zachêcamy do konkursu. Z pozdrowieniami Katarzyna Dera redaktor naczelna Zalewu kultury

zalew kultury/listopad 2011

3

felieton_felietony

Dwa kroki od piek³a Wci¹¿ nie mogê sobie przypomnieæ jak to siê sta³o, ¿e siê tu znalaz³am. Przeprowadzi³am solenne autorefleksje, boleœnie zag³êbi³am siê w siebie, ulatywa³am w odmienne stany œwiadomoœci analizuj¹c kolejne wcielenia mojego id i ego…, i wci¹¿ nie wiedzia³am. Ciê³am ostrym skalpelem auto-epistemologii cienkie pow³oki warstw mnie samej – krwawiê – ale nie wiem nic wiêcej… Gdzieœ w górze, lekko ponad moj¹ g³ow¹, wiruje obraz platoñskich idei: tak rozkosznie bezgrzesznych, krystalicznie czystych i radoœnie niewinnych. A ja tu samotna, pusta i bez pamiêci. I nie wiem naprawdê, co by³oby lepsze: pamiêtaæ i têskniæ, czy nie pamiêtaæ i têskniæ do nie wiadomo czego. Przez ostre krawêdzie obrazu przelewaj¹ siê tysi¹cem myœli moje, bóle nieopisane, têsknoty i ¿ale, i nic nie potrafiê nazwaæ i nic nie wiem co jest czym. Wiem, ¿e jestem jakaœ, wiem, ¿e by³am kimœ: coœ prze¿y³am, coœ czu³am, coœ myœla³am, a teraz zosta³y tylko puste wra¿ania, nic nie znacz¹ce wyrazy i nic nie mówi¹ce pojêcia. Siedzia³am naga – zupe³nie naga, a po w³osach sp³ywa³ mi deszcz brudnymi strugami, jakby z sufitu kapa³o œciekami s¹siadów. Betonowa œciana gniot³a mnie z plecy, ale nie chcia³o mi siê zmieniæ pozycji, by by³o wygodniej – z reszt¹… co za ró¿nica…??? Na prawo ode mnie korytarz ci¹gn¹³ siê i nikn¹³ w ciemnoœci. W lewo, zaledwie dwa kroki ode mnie, korytarz koñczy³ siê tak¹ sam¹ betonow¹ œcian¹, jak ta, pod któr¹ siedzia³am, z szarymi metalowymi drzwiami. Brakowa³o tylko na nich napisu: PIEK£O. Ale napis taki w tym miejscu by³by absolutnie zbyteczny. Przecie¿ wystarczy³o rozejrzeæ siê doko³a, by wiedzieæ gdzie siê jest. Wystarczy³o ws³uchaæ siê we wszechogarniaj¹ce i dochodz¹ce zewsz¹d szuranie bosych, krwawi¹cych, zmarzniêtych stóp o beton, by dos³yszeæ w tym pojêkiwania i pop³akiwania innych – ukrytych za murem. Równomiernoœæ tego poszumu mo¿na by³o ³atwo pomyliæ z cisz¹, któr¹ tylko co jakiœ czas rozrywa³ makabryczny krzyk, g³oœny szloch czy wo³anie o pomoc. Na tle tego monotonnego rzê¿enia ka¿dy z nich brzmia³ jeszcze bardziej z³owrogo i dramatycznie. W tym wszystkim jednak przysz³o mi do g³owy, ¿e… skoro na lewo s¹ drzwi do piek³a, to mo¿e przez ciemnoœæ tkwi jakaœ mo¿liwoœæ ucieczki st¹d? Z sercem zamar³ym – na skutek œmierci – jednym ramieniem drapi¹c o œcianê, zaczê³am iœæ w kierunku przeciwnym do drzwi. Ciemnoœæ by³a zimna i bezlitosna. Nie rozprasza³ jej nawet naj-

4

zalew kultury/listopad 2011

mniejszy oddech œwiat³a, najbardziej w¹t³y promieñ. Gdy w ni¹ wesz³am, to jakbym zanurzy³a siê w zimnej lepkiej smole, która przywar³a do skostnia³ych cz³onków mojego cia³a i okry³a je p³aszczem niewidzialnoœci nawet dla mnie samej. Jednak ju¿ po chwili gêstoœæ ta zaczê³a siê rozrzedzaæ i zobaczy³am dalsz¹ czêœæ korytarza. Jest nadzieja – pomyœla³am. Po kilku krokach korytarz rozchodzi³ siê na prawo i lewo. Bez wiêkszego zastanawiania siê i bez jakiejkolwiek przyczyny – skrêci³am w lewo. A potem korytarz sam poprowadzi³ mnie ³ukiem w prawo a¿ do… œciany… tak samo wype³nionej drzwiami, jak ta, któr¹ mia³am na samym pocz¹tku po swojej lewej stronie. Wszystko by³o takie… podobne, ¿e zaczê³am siê zastanawiaæ, czy przypadkiem to nie jest to samo miejsce, tylko.. widziane pod jakimœ innym k¹tem… Szarpnê³am za klamkê – drzwi by³y zamkniête… Chcia³am zdrapaæ jakiœ kawa³ek farby z drzwi, ale… ale to, co wydawa³o siê szar¹ farb¹ na drzwiach, chyba by³o samymi drzwiami, bo tylko skruszy³am na tym paznokieæ, a uszczerbku nie by³o ani œladu. Próbowa³am kruszyæ chropowatoœæ betonu na œcianie wokó³ – ¿eby tylko zostawiæ jakiœ œlad samej sobie, ¿e faktycznie ju¿ tu by³am i nie ma sensu szukaæ niczego i nigdzie siê oddalaæ, bo i tak tkwi siê wci¹¿ w tym samym miejscu. Uda³o siê! Na wysokoœci mosiê¿nej klamki zosta³a jaœniejsza plamka. Z g³upkowatym p³ytkim zadowoleniem zawróci³am siê na piêcie i posz³am w drug¹ stronê. Dotar³am do rozwidlenia i tym razem posz³am w druga stronê. Tu by³o wiêcej skrzy¿owañ. Co jakiœ czas musia³am zmuszaæ siê wysi³kiem woli do przejœcia przez pust¹ masê poch³aniaj¹cej mnie ciemnoœci. Postanowi³am ca³y czas skrêcaæ w prawo. A¿ znowu dotar³am do drzwi w œcianie. Schyli³am siê by dok³adniej obejrzeæ miejsce na wysokoœci klamki. Nie ma œladu zadrapania! Wiêc czyniê swój kolejny znak. Z zadowoleniem patrzê, jak kruszy siê milimetrowy kawa³eczek œciany. Z jakimœ przyg³upim zadowoleniem, nie do koñca wyjaœnian¹ satysfakcj¹, wpatrujê siê w jaœniejszy punkt. Z uœmiechem zastyg³ym na ustach, jakbym dokona³a czegoœ naprawdê wielkiego. I oto… z tym w³aœnie uœmiechem, wci¹¿ jeszcze tkwi¹cym na mojej twarzy widzê, jak… mój jasny punkt… – mój wyznacznik œwiata – zarasta momentalnie brudem i ju¿ po 3 sekundach nie widaæ œladu zadrapania. Szarpi¹c do krwi skórê na plecach, osuwam siê plecami po œcianie…

felieton_felietony I nagle… (Myœl ta zapar³a mi dech… Jaki to bezsens, ¿e wci¹¿ oddycham. Przecie¿ nie ¿yjê. Ale gdy siê praktykowa³o ten nawyk przez trzydzieœci parê lat – trudno by³o tak nagle przestaæ, tym bardziej, ¿e na przestawienie siê mia³am na razie tak niewiele czasu…) Nagle zda³am sobie sprawê, ¿e tam.. za drzwiami… to nie jest piek³o… nie w sensie, w jakim myœla³am, o nim do tej pory. Dotychczas wydawa³o mi siê, ¿e jestem poza nim i dopóki nie przekroczê progu tamtych drzwi w œcianie – wci¹¿ bêdê jeszcze z dala od niego. I dopiero teraz zrozumia³am – ja ju¿ by³am w piekle! Ta moja samotnoœæ, to odosobnienie, szaroœæ i zamkniêcie… czegó¿ trzeba by³o wiêcej? Kot³ów z wrz¹cym olejem? Parzystokopytnych diab³ów z wid³ami, upychaj¹cych ludzi w tych kot³ach? Na Mi³oœæ Bosk¹? O czym ja myœla³am??? Co ja sobie wyobra¿a³am??? Piek³o muzyczne Boscha??? Postaci rozpiête na olbrzymich harfach, napinane boleœnie na ³ukach gryfów, którym ³ami¹ koœci i druzgocz¹ stawy najwymyœlniejszymi torturami? Przecie¿ TO by³a najgorsza tortura: nic nie wiedzieæ, nic nie pamiêtaæ, têskniæ niewyobra¿alnie,

nikogo nie kochaæ i nie byæ kochanym, nie móc opowiedzieæ nikomu o swoim bólu, nie prze¿yæ radoœci – jakiekolwiek, któr¹ mo¿na by³oby opowiedzieæ komukolwiek… Bo przecie¿ nie Bogu… W piekle Boga nie ma… Tych z piek³a Bóg nie s³ucha… Krzyk rozpaczy rozrywa mnie na strzêpy. I znowu brudny deszcz leje mi siê na g³owê. I znowu siedzê pod œcian¹ piek³a, stopy trzymaj¹c po kostki w lepkiej wodzie… tekst i zdjêcie: Karolina Szczyglewska

List do D.

Przy ci¹g³ym przemieszczaniu siê z punktu A do punktu B i z powrotem powoli zaczyna mi siê wydawaæ, ¿e mam dwa domy i sama ju¿ do koñca nie wiem, za którym bardziej têskniê. Na szczêœcie ci¹gle mam w sobie tê œl¹sk¹ dumê, która uaktywnia siê nie tylko wtedy, kiedy spêdzam czas w Rybniku. Choæ trzeba szczerze przyznaæ, ¿e w³aœnie to miasto sprawia, ¿e Œl¹sk wcale nie jest dla mnie brudnym miejscem, zasypanym wêglem, ze smogiem w powietrzu. I bêdê Ci to dziœ udowadniaæ, niedowiarku zza ma³opolskiej granicy.

Czytam ju¿ któryœ raz ten fragment pochwalny o Rybniku – jest genialny. Powinnaœ go sprzedaæ jako reklamê Rybnikowi. Warto! – napisa³ mi kiedyœ mój serdeczny kolega podczas naszej kilkutygodniowej konwersacji mailowej. Na pocz¹tku chcia³am pójœæ na ³atwiznê i skopiowaæ ten fragment, ale stwierdzi³am, ¿e jestem w stanie napisaæ wiêcej peanów na temat swojego rodzinnego miasta. Tym bardziej, ¿e ma to na celu udowodnienie, ¿e nie taki Œl¹sk czarny, jak go maluj¹.

Bo to wszystko nie tak, jak myœlisz. Tak naprawdê nie czekam w Krakowie na odprawê baga¿ow¹, ale po prostu wrzucam najpotrzebniejsze rzeczy do torby, bo najczêœciej na Œl¹sku spêdzam tylko weekendy. Zajmuje mi to kilka minut (a czasem nawet sekund, bo nie mam problemów ze spóŸnianiem siê). Na dworcu, jak to na dworcu, zawsze jest coœ spóŸnione. I s¹ takie dni, kiedy ciê¿ko mi opuszczaæ miasto królów, ale jak ju¿ wsiadam do tego poci¹gu, to ju¿ czujê, ¿e za jakiœ czas wysi¹dê na stacji „Rybnik” i bêdê siê cieszyæ jak dziecko. W koñcu bêdê w domu. Droga zawsze ci¹gnie mi siê niemi³osiernie, ale ksi¹¿ki za³atwiaj¹ sprawê, wiêc pierwszy raz wychodzê na œl¹sk¹ ziemiê w Katowicach. Tutaj zaczynaj¹ siê problemy, bo niestety nie mam usprawiedliwienia dla tego miasta i sama go nie lubiê. Kojarzy mi siê tak jak Tobie. Brudno, szaro, buro i ponuro. Z t¹ ró¿nic¹, ¿e ja rozumiem, co mówi¹ ludzie dooko³a. Ty móg³byœ mieæ problem, dlatego przy³ó¿ siê, proszê, do moich lekcji gwary œl¹skiej. Na szczêœcie w katowickich stronach nie muszê spêdzaæ d³ugich godzin (chyba, ¿e jest œrodek zalew kultury/listopad 2011

5

felieton_felietony zimy i... wiadomo, jak to z polsk¹ kolej¹ bywa). Do swojego, ŒL¥SKIEGO równie¿, miasta mam ju¿ tylko godzinê. Nawet, jeœli na pocz¹tku drogi nie by³am przekonana do powrotu, to ten ostatni fragment podró¿y zawsze nakrêca mnie radoœci¹. Niewa¿ne, czy w Krakowie w³aœnie odbywa siê najlepsza impreza na œwiecie, niewa¿ne, czy padam z nóg ze zmêczenia czy w domu czeka mnie masa roboty – wracam do domu, do kochanego Rybniczka. I teraz Ciê zaskoczê, bo trawa w Rybniku jest zielona (nie siwa), ludzie czêœciej mówi¹ po polsku ni¿ niemiecku (serio!), a w zasiêgu swego wzroku nie mam niestety ¿adnej kopalni… Szok, nie? Co wiêcej, otacza mnie kolorowe miasto. No dobrze, mo¿e nie od samego wyjœcia z poci¹gu, chocia¿ i tak uwa¿am, ¿e rybnicki dworzec do najpodlejszych nie nale¿y. Wiadomo, ¿e œwietnie ogl¹da mi siê to w s³oneczne, wiosenne dni, ale z powodu krakowskich obowi¹zków, zdecydowanie czêœciej trafiam do Rybnika w pi¹tkowy wieczór. Nie jest to jednak powód do smutku, bo widzê bazylikê, która prezentuje siê naprawdê okazale (tak, wiem, Kraków ma Mariacki, ale co z tego? Nasza bazylika jest du¿o ³adniejsza). Parkiem przechodzê na Plac Wolnoœci, gdzie zawsze mam ochotê przejœæ pod œwiec¹c¹ fontann¹ (sk³ama³abym mówi¹c, ¿e nigdy tego nie zrobi³am). Z Placu Wolnoœci ³adnie widaæ Rybnickie Centrum Kultury, gdzie odbywa³y siê ju¿ imprezy, o których istnieniu nawet nie wiedzia³eœ, a s¹ one respektowane w ca³ym naszym kraju (chodzi mi o Polskê, nie Niemcy). Przez rynek na razie nie idê, bo trochê mi nie po drodze, a poza tym na pewno wrócê tam jeszcze póŸniej. ¯eby nie by³o za s³odko, to teraz wady: muszê wróciæ do domu autobusem, który nie zawsze jest taki, jak byæ powinien, jeœli siê spóŸniê, to trzeba na niego czekaæ godzinê, a czasem wiêcej i do tego wszystkiego muszê zap³aciæ za bilet 1,70 z³ (nigdy tego nie zrozumiem). Na szczêœcie nie trwa ta podró¿ za d³ugo (na pewno mniej ni¿ w Krakowie i na pewno w mniejszych korkach, chocia¿ wieczorem w³aœciwie ich ju¿ nie ma) i jestem do 15 minut na Rybnickiej KuŸni i ju¿ widzê mój blok z przystanku i cieszê siê, cieszê, bo za chwilê wejdê na pierwsze piêtro i tam czeka na mnie wszystko, co dobre. Szczególnie moja Mama, która od wejœcia najchêtniej narobi³aby mi herbaty, kawy, kakao, a jakbym za¿yczy³a sobie góry naleœników, to pewnie te¿ by mi je zrobi³a (to kolejna zachêta, abyœ jednak przemyœla³ swoj¹ podró¿ do Rybnika – bêdziesz chcia³ zjeœæ kluski œl¹skie, to moja mama na pewno Ci je UKULO). Chocia¿ to nie nale¿y do plusów miasta, ale bardziej od mojego emocjonalnego przywi¹zania do domu, to uwielbiam ten moment, kiedy siadam w swoim pokoju, na moim ³ó¿ku z którymœ z wy¿ej wymienionych napojów i opowiadam/s³u-

6

zalew kultury/listopad 2011

cham historii, „co tam, jak tam”. Jednak felieton mia³ byæ o Œl¹sku, czy tam Rybniku. Tak wiêc, mamy dwie alternatywy na wieczór. Pierwsza: po family time wykonujesz jeden telefon (chocia¿ czasem w ogóle nie trzeba tego robiæ) i udajesz siê na wspomniany ju¿ rynek. Tak, kolejny raz wiem, ¿e nie jest to Kraków i rynek jest du¿o mniejszy, ale uroczy. I zawsze kogoœ spotkasz. W sumie to Rybnik ma tak¹ jedn¹ cechê: idealne proporcje. Jest nie za du¿y, nie za ma³y. Nie znasz wszystkich, ale nie jesteœ anonimowy. W ka¿dym razie jesteœ ju¿ na tym rynku i – ¿eby nie robiæ za du¿ej reklamy – idziesz tam, gdzie chodzisz zawsze i gdzie ju¿ wszyscy bêd¹. Nie wiem, jak Ci to napisaæ, ¿ebyœ zrozumia³. Jest po prostu fajnie. Wiêcej mogê napisaæ o wersji drugiej, bo jest „bli¿ej mnie” (chocia¿ wersja nie mo¿e byæ bli¿ej kogoœ, ale wierzê, ¿e powoli rozumiesz wszystkie moje skróty myœlowe). Jak nie pada, wychodzisz z domu, robisz sobie spacer nad zalew, siadasz na/przy molo i… i tego fenomenu chyba jednak nie da siê opisaæ. Ka¿dy, kto siê tu wychowa³ albo bywa³ (to brzmi, jakbym pisa³a historiê dzieci, które wychowa³a ulica, elo!) wie, jak sympatyczne s¹ wieczory na molo. Jest sympatycznie, rozumiesz? Nie masz tego w Krakowie. Mo¿esz siedzieæ sobie na rynku, spacerowaæ grodzk¹ pod sam Wawel, jechaæ na Zakrzówek albo imprezowaæ na miasteczku (kto co lubi), ale molo i zalewu nie masz i mieæ tutaj nie bêdziesz. Strasznie chcia³am i stara³am siê opisaæ te plusy rybnickie i wybroniæ Œl¹sk, ale chyba s¹ one za oczywiste dla mnie. Dlatego nie wyjaœniê Ci, dlaczego tak trudno mi wracaæ do Krakowa. Oczywiœcie cieszê siê, kiedy jestem ju¿ na miejscu i znowu zachwycam siê tym miastem (pewnie nigdy nie przestanê), ale.. Rybnik to Rybnik, nooo. Dobrze, ¿e moja m³odsza siostra przyjecha³a postudiowaæ pod Wawel, to mogymy se pogodaæ. Zawsze to jakaœ namiastka. W ka¿dym razie powtórzê to po raz kolejny: Rybnik jest ukochanym miastem i to nie tylko moim. Jest po prostu w sam raz. Ale mo¿e kiedyœ sam przekonasz siê o tym wszystkim na w³asnej skórze, kiedy w koñcu dostaniesz wizê, wyrobisz paszport i wyzdrowiejesz ze wszystkich przypad³oœci, które mo¿e wyleczyæ rosó³ (alternatywnie: babka marchewkowa). Serdecznie nam tego ¿yczê. Jednak póki co, wysy³am Ci ten felieton z dedykacj¹ i urodzinowym „sto lat”. Podejmuj w³aœciwe decyzje, spe³niaj swoje marzenia i przy tym wszystkim nie bój siê ryzykowaæ. Reszta u³o¿y siê sama. Martyna Wieczorek [email protected]

z_pogranicza

Zrozumieæ soc? Czy mo¿na zrozumieæ sztukê tworzon¹ pod dyktando partii? Czy mo¿e staæ siê czytelna literatura z fabryk¹ na pierwszym planie i randk¹ w cieniu huty? Okazuje siê, ¿e istnieje kilka kluczy do uchwycenia sensu realizmu socjalistycznego, który w latach 1949-1955 „panowa³” niepodzielnie w Polsce. Chcia³abym dzisiaj zaproponowaæ krótk¹ wêdrówkê po obszarach historyczno-pojêciowych wyznaczonych przez owe „wytrychy”. Ktoœ zapyta: w jakim celu? Mo¿e po to, by oswoiæ ten wstydliwy dla wszelkiej twórczoœci czas? Na pewno nie po to, by wzbudziæ akceptacjê metody czy fascynacjê stylem. Nie by³oby socrealizmu, gdyby nie komunistyczna ideologia stale zmierzaj¹ca za pomoc¹ aparatu terroru, dyktatury oraz wszechobecnej propagandy do takiego przekszta³cenia spo³eczeñstwa i rzeczywistoœci kulturowo-przyrodniczej, by powsta³ socjalistyczny „raj” na ziemi. Dla realizacji tego zdawa³oby siê „szlachetnego” celu re¿im nie cofa³ siê przed jednostkowymi i masowymi mordami pod pozorem likwidacji elementów wrogich ludowi. Ka¿dy, kto nie pasowa³ do spo³ecznego „idea³u”, musia³ ponieœæ œmieræ. W ów przeobra¿eniowy pêd w³¹czono tak¿e przyrodê, któr¹ starano siê podporz¹dkowaæ nowatorskiej myœli cz³owieka, by w ten sposób objawiæ niemal¿e nieskoñczonoœæ ludzkich mo¿liwoœci. St¹d literatura socu pe³na jest takich pojêæ, jak: naukowoœæ, nowoczesnoœæ, postêp, technologia, miczurinizm1, mechanizacja oraz racjonalizatorstwo. Niestety konsekwencj¹ „zabawy w Stwórcê” by³ zdegradowany krajobraz, przetrzebione lasy, zanieczyszczone wody i wyeksploatowane z³o¿a rud metali i wêgla, o czym oczywiœcie milczano na ³amach powieœci pierwszej po³owy lat piêædziesi¹tych. Podobnie jak milczano o politycznych mordach, ³agrach i prawdziwym obliczu systemu, który obowi¹zkowo musia³ byæ wychwalany przez in¿ynierów ludzkich dusz, jak nazywa³ pisarzy Stalin. Przemys³ i zwi¹zana z nim fizyczna praca by³y w komunistycznym pañstwie obiektem swoistej czci. St¹d socrealistyczne utwory wype³nione s¹ „wyk³adami” na temat produkcji, Planu Szeœcioletniego, socjalistycznego budownictwa, hutnictwa i górnictwa. Produkcyjne powieœci skupiaj¹ siê na trudzie pracy górnika, hutnika, pracownika fabryki

i budowy, opisuj¹ narzêdzia, maszyny, konstrukcjê hal, pieców i kopalnianych pok³adów. W „doskona³ym” spo³eczeñstwie nie by³o miejsca dla bumelantów, prywaciarzy i opozycjonistów. Mia³o siê ono kierowaæ kolektywizmem oraz przywi¹zaniem do marksizmu, który wierzy³ podobno w bezgraniczne mo¿liwoœci cz³owieka, dlatego w³adza stale „zachêca³a” ludzi do wspó³zawodnictwa, przodownictwa, aktywizmu i ponadnormatywnej pracy. W owo „zachêcanie” zaanga¿owano tak¿e socrealistyczne pisarstwo. Bohaterowie-przodownicy, dzia³acze partyjni, ideologicznie poprawni obywatele mieli odegraæ rolê literackich wzorów. Tyle ¿e nikt owych „papierowych” powieœci nie czyta³. Poza cenzorem i krytykiem, i mo¿e przymuszanymi w szkole uczniami. Z ca³¹ pewnoœci¹ nie siêgano jednak po nie z w³asnej inicjatywy, a ich lekturze nie towarzyszy³a czytelnicza pasja. Nie by³oby równie¿ socu, gdyby nie motor napêdowy ideologii komunistycznej, którym by³o permanentne podtrzymywanie „ducha masy wojennej”. Termin utworzony przez Eliasa Canettiego w eseju W³adza a prze¿ycie2 trafnie oddaje atmosferê egzystencji w re¿imie. Obywateli obowi¹zywa³a nieustanna czujnoœæ, gdy¿ wróg móg³ zaatakowaæ w ka¿dej chwili. Co wiêcej, móg³ nim byæ s¹siad, kolega z pracy, a nawet cz³onek rodziny, nale¿a³o zatem byæ nieufnym wobec wszystkich. Efektem takiej polityki by³o skuteczne zastraszenie spo³eczeñstwa, parali¿ jego potencjalnych si³ obronnych, donosicielstwo, a przede wszystkim tzw. „podwójne myœlenie” – oficjalne, zgodne z propagand¹ oraz prywatne, ujawniane tylko w krêgu najbli¿szych, a i to nie zawsze. Literatura lat 1949-1955 wyra¿a³a jedynie urzêdowe myœlenie, prywatne nie mia³o prawa druku. Co wiêcej, w³adzy wydawa³o siê, ¿e to drugie w ogóle nie istnieje. W ramach podtrzymywania „ducha masy wojennej” w socrealistycznej twórczoœci roi³o siê zatem od rzeczywistych i wyimaginowanych wrogów ludu. Ju¿ m³odego odbiorcê uczono nienawiœci do Niemców, „dwójkarzy”, faszystów, ku³aków, dysydentów, reakcjonistów, kapitalistów i bumelantów. Z ca³¹ pewnoœci¹ nie by³oby realizmu socjalistycznego w Polsce, gdyby ten nie zosta³ najpierw wprowadzony przez Stalina w 1935 roku w Zwi¹zku Radzieckim. I gdyby nie póŸniejsze zwyciêstwo zalew kultury/listopad 2011

7

z_pogranicza

Wa³y Chrobrego w Szczecinie. W tle budynek dawnej Wojewódzkiej Rady Narodowej, w którym odby³ siê IV Zjazd Zwi¹zku Zawodowego Literatów Polskich w styczniu 1949 roku. „Proklamowano” wówczas soc w Polsce.

Armii Czerwonej, wraz z którym kraj nasz znalaz³ siê w orbicie sowieckich wp³ywów. Nie bez znaczenia pozostaje równie¿ fakt, ¿e do nowej metody próbowano „przekonaæ” polskich literatów po raz pierwszy w latach 1939-1941, kiedy to ZSRR okupowa³ Kresy Wschodnie. Oto fragment z Mojego wieku Aleksandra Wata: Nie macie do nas zaufania, wiem o tym i wcale od was z góry nie wymagam ¿adnego zaufania. Przygl¹dajcie siê nam, mamy czas, przygl¹dajcie siê rok, dwa. Spodoba wam siê – œwietnie, nie spodoba siê – trudno. To jest wasza sprawa (…). Nacisku na ¿adnego z was nie bêdziemy wywieraæ, ¿adnej propagandy wobec was nie bêdziemy stosowali. Sami wyróbcie sobie s¹d (…).3 Wobec tak zawoalowanej groŸby i jej podobnych oraz póŸniejszych aresztowañ i zsy³ek œrodowisko literackie i teatralne Lwowa i Wilna nie mog³o inaczej zareagowaæ, jak tylko wspó³prac¹. Jak wielki strach panowa³ w redakcjach czasopism, w których autorom przysz³o szlifowaæ pióro w sztuce tworzenia zgodnie z wytycznymi realizmu socjalistycznego, oddaje chocia¿by póŸniejsza powieœæ Juliana Stryjkowskiego Wielki strach.4 Wreszcie nie by³oby socu, gdyby nie powojenne w³adze Polski Ludowej. Boles³aw Bierut ju¿ w 1947 roku domaga³ siê po³¹czenia pisarskiego trudu z fizyczn¹ prac¹ robotnika i ch³opa. Równoczeœnie wskaza³ têsknoty, potrzeby, wzruszenia i prze¿ycia tych ostatnich jako Ÿród³o inspiracji artystycznych. Wytyczy³ tak¿e cel literackiego wysi³ku, którym odt¹d mia³a byæ s³u¿ba masom pracuj¹cym, realizowana poprzez podnoszenie ich duchowego poziomu ¿ycia. Wobec aparatu represji, jakim dysponowa³a partia i jej agendy, literaci byli œwiadomi, ¿e maj¹ do wyboru – pisaæ zgodnie z wytycznymi i jako tako egzystowaæ albo buntowaæ siê czy nie pisaæ w ogóle i g³odowaæ lub zakoñczyæ ¿ycie w jakimœ

8

zalew kultury/listopad 2011

miejscu odosobnienia. Wiedzieli o tym szczególnie dobrze ci, którym uda³o siê prze¿yæ sowiecki eksperyment z lat 1939-1941. Socrealizm nie przybra³by tak¿e takiego kszta³tu, jaki zapisany zosta³ na kartach powieœci i w poetyckich strofach, gdyby nie rozbudowany system krytyki, któr¹ œmia³o mo¿na nazwaæ ideologiczn¹. Ostateczny bowiem kszta³t literatury pierwszej po³owy lat piêædziesi¹tych to zlepek wielu rozmaitych wypowiedzi ustnych i pisemnych tzw. mentorów (Boles³aw Bierut, Jakub Berman), „ustawiaczy” (Leon Kruczkowski, Jerzy Putrament, Adam Wa¿yk) oraz egzekutorów (autorzy recenzji, szkiców i artyku³ów polemicznych). Nie by³oby socu, gdyby nie permanentna czujnoœæ partii nad realizacj¹ wytycznych przekazywanych pisarzom podczas niezliczonych ogólnopolskich zjazdów, posiedzeñ sekcji, konferencji Zwi¹zku Literatów Polskich oraz rozmaitych plenów. Aby zatem zrozumieæ soc, trzeba najpierw uchwyciæ sens ideologii komunistycznej, gdy¿ jej propagowaniem zajmowa³ siê realizm socjalistyczny. Dalej nale¿y przynajmniej spróbowaæ wejœæ w atmosferê lat 1949-1955, które w ca³oœci streszczaj¹ siê w dwóch pojêciach: homogenicznoœæ i totalitaryzm. W obydwa – z koniecznoœci – musia³a wpisaæ siê tak¿e ówczesna literatura. tekst i zdjêcie: Katarzyna Bereta [email protected] Przypisy: 1 Pojêcie utworzone od nazwiska rosyjskiego, a póŸniej radzieckiego hodowcy i sadownika Iwana Miczurina (1855-1935) 2 Por.: E. Canetti: Sumienie s³ów. Eseje. Kraków 1999, s. 27-44 3 A. Wat: Mój wiek. Pamiêtnik mówiony. Czêœæ pierwsza. Warszawa 1998, s. 276 4 Por.: J. Stryjkowski: Wielki strach. To samo, ale inaczej. Warszawa 1990

z_pogranicza

REGION,

OCZEKIWANIE,

TO¯SAMOŒÆ Œl¹sk wymyka siê opisom. Jest kulturow¹ ró¿nic¹. Nie daje siê wt³oczyæ w rolê przestrzeni gospodarczej, historycznej, folklorystycznej atrakcji. Aleksandra Kunce, Zbigniew Kad³ubek: Myœleæ Œl¹sk

A w œlonskoœci otwjyro siê prowda z bycio, z dzionio sie, z czynow. Zbigniew Kad³ubek: Listy z Rzymu

Czym jest Region? W jêzyku ³aciñskim rzeczownik „regio” to kierunek, linia (graniczna), prowincja, okrêg. Zastanawiaj¹c siê jednak nad tym, czym jest on dla mnie, zosta³am zmuszona do wêdrówki w g³¹b samej siebie, do cofniêcia siê do czasów mego dzieciñstwa, moich wspomnieñ. Region, mój region…, mój… Œl¹sk. Tylko czy zawsze to by³ „mój” Œl¹sk? Wracaj¹c do czasów z lat m³odzieñczych, do mojego wówczas zauroczenia wspania³¹ inwokacj¹: Litwo! Ojczyzno moja! ty jesteœ jak zdrowie; Ile ciê trzeba ceniæ, ten tylko siê dowie, Kto ciê straci³. nie mam co do tego pewnoœci. W tym samym czasie, gdy ja zachwyca³am siê Panem Tadeuszem, mój, œwiêtej pamiêci ju¿, ojciec, zachwyca³ siê „w jêzyku ojczystym” wierszami œl¹sko-niemieckiego poety epoki romantyzmu – Josepha von Eichendorffa, urodzonego w 1788 r. w £ubowicach (dawniej Lubowitz), zaledwie kilka kilometrów od naszego rodzinnego Raciborza: O schöne, bunte Vögel. Wie singt ihr gar so hell! O Wolken, luft'ge Segel, Wohin so schnell, so schnell? zalew kultury/listopad 2011

9

z_pogranicza Ihr alle, ach, gemeinsam Fliegt zu der Liebsten hin, Sagt ihr, wie ich hier einsam Und voller Sorgen bin. O, ptaszêta kolorowe, jak jasny ten wasz trel! Ach, ob³oki, ¿agle nieb, Œpieszycie siê. A dok¹d¿e? Nu¿e, p³yñcie wszystkie Razem do najmilszej mej. Mówcie o mnie jej, jak trosk Pe³en, samotny jestem tu.1 W owym czasie ja by³am Polk¹, biegaj¹c¹ na zbiórki w ramach Zwi¹zku Harcerstwa Polskiego, zapalczywie ucz¹c¹ siê jêzyka rosyjskiego (w szkole bowiem obowi¹zywa³ zakaz nauki jêzyka niemieckiego) i (z przymusu) t³umacz¹c¹ Sputniki czy recytuj¹c¹ wiersze Bu³ata Okud¿awy. Trudno mi siê dzisiaj wypowiadaæ za mojego ojca, ale myœlê (czytaj: ¿ywiê g³êbokie przekonanie), ¿e On nadal czu³ siê Niemcem. Odwieczne nasze spory dotycz¹ce narodowoœci, zamiast nas scalaæ, dzieli³y coraz wy¿szym murem. Wówczas nie potrafi³am poj¹æ, jak to mo¿liwe? Byliœmy tak podobni do siebie, a nie potrafiliœmy siê ze sob¹ porozumieæ w najprostszych kwestiach. Wraz z moj¹ edukacj¹ szkoln¹ umacniano we mnie polsk¹ œwiadomoœæ narodow¹, oddzia³ywano w duchu patriotycznym, przekazano mi mi³oœæ do pañstwa polskiego i jednoczeœnie ca³kowit¹ ignorancjê do miejsca, w którym siê urodzi³am – do mojej ma³ej ojczyzny, do mojej „to¿samoœci” – i parafrazuj¹c José Ortegê y Gasseta do mego ja i wszystkiego, co mnie otacza. Dziœ, nawi¹zuj¹c do s³ów Aleksandry Kunce, zadajê sobie pytanie: Czy istnieje coœ takiego, jak odrêbne kulturowe „locum”? I korzystam z udzielonej przez autorkê odpowiedzi: Za »tak« przemawia kulturowe terytorium, które wypracowa³o w³asn¹ odrêbnoœæ, jakoœæ zbudowan¹ na mieszaninie wielokulturowej, ale które te¿ powo³a³o coœ, co wymyka siê przynale¿noœci stricte narodowej, a co wi¹¿e siê z poczuciem œl¹skoœci w³aœnie. Rozpiêtej dramatycznie jako polskoœæ, niemieckoœæ, œl¹skoœæ. Ubranej w oswojenie wielokulturowoœci jako stanu oczywistego, który wi¹za³ siê z s¹siedztwem religijnym, obyczajowym, mentalnym. (Myœleæ Œl¹sk) Dozna³am przebudzenia i mam ochotê krzyczeæ za Stefanem Szymutko: Jak mo¿na by³o zachwyciæ siê litewskim ch³odnikiem, kiedy proszony obiad kojarzy³ siê z tartymi kluskami i modrom kapustom? Jak mo¿na by³o czuæ siê swojo wœród kontuszowych goœci, jeœli za uroczysty strój nauczono uwa¿aæ czorny ancug i bio³o koszula? (Nagrobek Ciotki Cili). Albo parafrazuj¹c ks. prof. Jerzego Szymika (t³umacza poezji Eichendorffa): Zobaczy³am w tych wierszach las z okolic Syryni i Lubomi. I zrozumia³am, co mi doskwiera³o: matecznik z Pana Tadeusza to nie jest mój las... Jestem pe³na podziwu dla geniuszu Mickiewicza, ale smaku poetyckiego uczono mnie na wierszach cz³owieka, który ¿y³ jednak tysi¹c albo tysi¹c piêæset kilometrów od Raciborza. A tutaj, kilka kilometrów st¹d, urodzi³ siê poeta, który choæ nie pisa³ w moim ojczystym jêzyku, pisa³ o moim lesie. Eichendorff to Europejczyk. Jego twórczoœæ jest przesycona kultur¹ niemieck¹, polsk¹, a tak¿e wzbogacona kultur¹ morawsk¹. Jest idealnym patronem pojednania. Czujê bezgraniczny wstyd i jednoczeœnie ¿al, i¿ wczeœniej ¿y³am w takiej indolencji w stosunku do tkwi¹cej we mnie „duszy œl¹skiej”. Pierwsze oznaki mojej „przynale¿noœci do regionu” pojawi³y siê, jak tylko opuœci³am moje rodzinne strony i wyjecha³am na studia do Warszawy. Wówczas prze¿y³am pierwszy „szok kulturowy”. Ja, Polka z krwi i koœci (za jak¹ siê wówczas uwa¿a³am) dowiedzia³am siê, ¿e jestem „hanysem”. Hanysem, czyli kim? Jaki jest „stereotyp Górnoœl¹zaka” w œwiadomoœci przeciêtnego Polaka? Z tonu g³osu, jaki by³ wyra¿ony w tym okreœleniu odczuwa³am pewn¹ pogardê, poczucie wy¿szoœci, a czasem wrêcz wspó³czucie. We mnie zaœ nie by³o nic poza zdumieniem. Nigdy, nawet przez moment, nie mia³am „œl¹skiego kompleksu” ni¿szoœci. Jak Emil (z Wyr¹banego chodnika Gustawa Morcinka): wszêdzie napotyka³am kulej¹c¹ administracjê, opryskliwoœæ ze strony urzêdników (i sklepikarzy), i jak Gustlik: z¿yma³am siê na widok niektórych panien czy panów, zbywaj¹cych pracê, flirtuj¹cych niefrasobliwie, mizdrz¹cych siê do siebie. Pomimo, ¿e mówiliœmy jednym jêzykiem, byliœmy mentalnie jak z dwóch „odleg³ych œwiatów”. Z czasem wzrasta³o we mnie coraz wiêksze poczucie odrêbnoœci i przekonania, i¿ obraz Polaka „z centrum” nie stanowi³ dla mnie wzoru do naœladowania. „Stereotyp Górnoœl¹zaka”, który charakteryzowa³ siê: surowoœci¹, nieprzystêpnoœci¹, szorstkoœci¹ w obyciu

10

zalew kultury/listopad 2011

z_pogranicza i ma³omównoœci¹, upartoœci¹, pragmatyzmem, sumiennoœci¹, rzetelnoœci¹, wytrwa³oœci¹, czystoœci¹, ³adem i porz¹dkiem, a nade wszystko pracowitoœci¹, mnie dawa³ powód do poczucia wyj¹tkowoœci i dumy. Co wiêcej, dziœ oœmielam siê twierdziæ, i¿ owa surowoœæ i szorstkoœæ w obyciu, tak powszechnie negowana u Œl¹zaków, to tylko powierzchowna tarcza, pod któr¹ kryj¹ siê ludzie, o z³otych sercach, bez fa³szu, nadmiernej egzaltacji i ob³udy. Ogl¹daj¹c niedawno francusk¹ komediê Jeszcze dalej ni¿ pó³noc, o historii pewnego urzêdnika pocztowego, który, wbrew oczekiwaniom, zamiast na francusk¹ Rivierê zosta³ dyscyplinarnie „zes³any” do Berg w Nord-Pas-de-Calais (na dalek¹ i zimn¹ pó³noc Francji), nie mog³am oprzeæ siê wra¿eniu, i¿ jednoczeœnie ogl¹dam film o postrzeganiu „œl¹skiej” rzeczywistoœci w Polsce. To film o tych samych problemach, uprzedzeniach i braku tolerancji. Przygl¹daj¹c siê tamtejszym robotnikom i górnikom mia³am wiêksze poczucie jednoœci ni¿ z Polakami (z centrum). Uprzedzony wczeœniej (czy te¿ „nafaszerowany stereotypami”) o surowym klimacie i „nieokrzesanych” ludziach urzêdnik z najwy¿sz¹ niechêci¹ przyjmuje decyzjê o przeniesieniu. Gdy jednak dociera na miejsce ju¿ po paru dniach okazuje siê, ¿e ludzie tam s¹ nad wyraz goœcinni, a klimat wcale nie jest taki surowy. Ludzie, szerz¹cy negatywn¹ opiniê „prostego czy te¿ niewykszta³conego Œl¹zaka” zapominaj¹, i¿ na Œl¹sku na pocz¹tku XX wieku wykorzystywana by³a najnowsza technologia. Robotnicy nie maj¹cy wykszta³cenia, pracuj¹cy przy urz¹dzeniach musieli posiadaæ wrodzon¹ inteligencjê, by móc w krótkim czasie niezawodnie je obs³ugiwaæ. Trudno nie zgodziæ siê ze s³owami Ksawerego Pruszyñskiego (Wêgiel i cz³owiek): Œl¹zak przedstawia (…) bardzo wyj¹tkowy typ ludzki w Rzeczypospolitej. Nie tylko przez to, ¿e w tym kraju polskoœæ jest robotnicza, tak samo jak na WileñszczyŸnie i gdzieœ na kresach bêdzie szlachecko-ziemiañska. Nie tylko dlatego, ¿e jest to znowu typ robotnika z Zachodu, zbli¿ony do niemieckiego i francuskiego, angielskiego i amerykañskiego. Bêd¹c tym najnowszym, XX-wiecznym Polakiem, jest jednoczeœnie Polakiem tkwi¹cym korzeniami w bardzo zamierzch³ej polskoœci œl¹skiej, zaginionej za piastowiczów, wykopanej wraz z tym wêglem, jak wykopuje siê odciski prehistorycznych muszli, œlady przedpotopowych zwierz¹t. W jego mowie niemieckie terminy fabryczne mieszaj¹ siê ze s³owami Reja. Ten cz³owiek ³atwiej ni¿ nasz przeciêtny inteligent zrozumie niemiecki podrêcznik budowy maszyn i lepiej ni¿ przeciêtny uczeñ gimnazjum, gdzie wyk³adaj¹ o Reju i Kochanowskim, upora siê z „¯ywotem cz³owieka poczciwego” i resztkami dzie³ Biernata z Lublina. W³aœnie minê³o siedem lat od wejœcia Polski do Unii Europejskiej, która przecie¿ w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego wspiera dba³oœæ o kulturê regionów i spo³ecznoœæ regionaln¹. Ten czas pokaza³, i¿ globalizacja i regionalizacja nie musz¹ sobie przeczyæ. Konkluduj¹c s³owami £ucji Staniczkowej: (...) mimo intensywnie przebiegaj¹cych procesów migracji zarobkowej (i innej) na Œl¹sku oraz wbrew jednolitemu, nieuwzglêdniaj¹cemu historii i kultury regionalnej kierunku w programach nauczania obowi¹zuj¹cych od 1945 roku” œwiadomoœæ to¿samoœci œl¹skiej wzrasta (sama jestem tego przyk³adem). Intensyfikuj¹ siê badania œl¹skoznawcze, „wzrasta zainteresowanie kultur¹ ludow¹”, jêzykiem œl¹skim, „œl¹sk¹ literatur¹ niemieckojêzyczn¹; powstaj¹ programy edukacji regionalnej, przedsiêwziêcia, stowarzyszenia promuj¹ce œl¹skoœæ jako element kultury europejskiej. (Herosi i chachary). Wprawdzie przed Œl¹zakami jeszcze wiele problemów, jak np. wydaj¹cy siê nie do przezwyciê¿enia proces kodyfikacji jêzyka œl¹skiego, czy jak upiera siê prof. Miodek „kodyfikacji gwar œl¹skich”. Jednak¿e, jak wielka bêdzie skutecznoœæ tych dzia³añ i wysi³ków, przekonamy siê w przysz³oœci. Jak to uj¹³ Kazimierz Kutz we wstêpie ksi¹¿ki Aleksandry Klich (Bez mitów. Portrety ze Œl¹ska.): Z drugiej strony mamy byt niezale¿ny Œl¹zaków, Œl¹ska, którego nie nale¿y siê wstydziæ, ani filtrowaæ przez germano- polonofilskie sitka. Ulokowanie naszego myœlenia w przestrzeni europejskiej jest przywilejem ka¿dego dnia i ksi¹¿ka Klich o to apeluje, a ja apelujê wraz z t¹ autork¹. Jolanta Urbañska Przypisy: 1

Fragment wiersza Eichendorffa pt. Erwartung / Oczekiwanie w przek³adzie Z. Kad³ubka

zalew kultury/listopad 2011

11

art_zdarzenia

Zderzylo sie w Jastrzebiu Zdroju...

Festiwal Sztuk Wszelkich „Zderzenia Dzia³añ Wra¿liwych” to nie jakaœ tam kraksa. To prawdziwy karambol twórczej aktywnoœci. Za nami odcinek jedenasty. Najpierw wieczorami na d³ugie godziny spotykali siê cz³onkowie warsztatów teatralnych prowadzonych przez re¿ysera Micha³a Rzepkê. Od poniedzia³ku 17-tego do pi¹tku 21-ego paŸdziernika chêtni wys³uchiwali rad, æwiczyli g³os i cia³a wykonuj¹c figury prawie akrobatyczne. Efekty tej pracy mo¿na by³o zobaczyæ w niedzielê na pokazie warsztatowym. Ale wróæmy do pi¹tku. W³aœciwa czêœæ festiwalu rozpoczê³a siê koncertem muzyków z Jastrzêbia Zdroju i okolic. Na pianinie zagra³ Krzysztof Chmiel, na skrzypcach Karol Kempny, a na wiolonczeli Szymon Pawlas. Trio postawi³o na znane melodie, zabrzmia³y wiêc standardy muzyki jazzowej np. Fly me to the moon B. Howarda i kompozycja Ennio Morricone z filmu Misja. Kolejnym punktem programu by³ Teatr Lalki i Aktora Parawan z Krakowa ze spektaklem Serenada wg S. Mro¿ka intensywnie omawianym potem w zaprzyjaŸnionej Cafe Winiarni. Tu te¿ odby³y siê dwa pierwsze wieczorki poetyckie Arkadiusza Nalepki. Dla dobrej rozgrzewki sobota zaczê³a siê muzyczno-tanecznie. Grzegorz Surówka z formacji Namaste 2.0 zachêca³ do poderwania siê z krzese³, co te¿ mniej zmêczeni dniem poprzednim uczynili. Muzycy

12

zalew kultury/listopad 2011

z dobrym skutkiem zderzyli muzykê etno z elektroniczn¹. Na drugim ich koncercie tego dnia towarzyszy³a im tancerka w bogato zdobionych, kusych strojach wykonuj¹c taniec brzucha. Potem chwila wyciszenia z czwart¹ muz¹. Najpierw Piti P¹ T¹, czyli projekt teatralny zrealizowany przez studentów Wydzia³u Lalkarskiego w Bia³ymstoku Akademii Teatralnej w Warszawie na podstawie Operetki W. Gombrowicza. Na scenie pojawi³y siê pacynki i inne atrybuty teatru lalek a tak¿e rozbieraj¹cy siê skromnie aktorzy (wed³ug niektórych zbyt skromnie). Wiele entuzjazmu wzbudzi³ Teatr Nikoli z Krakowa ze spektaklem Uœmiech kobiety opowiadaj¹cym historiê dwóch rezolutnych kobiet poszukuj¹cych mi³oœci. I tak up³ynê³a sobota i niedziela. Punktem ostatnim festiwalu by³ Teatr Figur z Krakowa ze spektaklem Rêkodzie³o artystyczne. Ascetyczny w formie, obfity w treœci by³ œwietn¹ po¿ywk¹ dla wyobraŸni i humoru, dlatego spodoba³ siê te¿ najm³odszej publicznoœci, która dopisa³a tego dnia. Organizatorem festiwalu by³ Teatr Monitoring i Miejski Oœrodek Kultury. Do czasu, a¿ w przysz³ym roku zderz¹ siê znowu dzia³ania wra¿liwe, ¿yczê wszystkim delikatnych zderzeñ z rzeczywistoœci¹. Magdalena Dró¿d¿ [email protected] autorem zdjêæ jest Martyna Woch

art_zdarzenia

You can't stop them! Lato w tym roku by³o bardzo koncertowe. Myœla³am, ¿e z nadejœciem jesieni tempo koncertowania nieco opadnie, ale jak siê okaza³o – nie ma powodów, aby to tempo zwalniaæ. Z festiwali „pod chmurk¹” pora ukryæ siê w halach, salach, klubach i z festyniarskiego klimatu przerzuciæ siê na klimatyczne i kameralne wystêpy. Chocia¿ czy s³owo „kameralny” pasuje do paŸdziernikowego koncertu w krakowskim teatrze £aŸnia Nowa? Nasi s¹siedzi z zachodniej granicy pokazali, ¿e jesieñ nie musi przygnêbiaæ, nowe p³yty potrafi¹ dorównaæ starym, a przyjaŸñ polsko–niemiecka ma siê ca³kiem nieŸle – przynajmniej na gruncie muzycznym. O kim mowa? No jak to o kim! O GUANO APES! GUANO jest zespo³em, który wystêpuje ju¿ od 17 lat, a pomimo tego nigdy nie wkrêci³am siê w ich twórczoœæ i nie mia³am nad ³ó¿kiem plakatu z wizerunkiem Sandry. Dlatego nie do koñca by³am przekonana, czy wydanie 99 z³ na bilet jest rozs¹dne w moim przypadku. Si³ê ma jednak towarzystwo i da³am siê namówiæ. Nie wyprzedzaj¹c wydarzeñ, nie bêdê na razie pisa³a o konsekwencjach tej decyzji. Nie wyczekiwa³am tego koncertu z niecierpliwoœci¹, a pomimo tego 12 paŸdziernika od rana po mieszkaniu roznosi³o siê Planet of the Apes. I tak bardziej cieszy³am siê z przyjazdu rybnickich kompanów. Staropolskim zwyczajem emocje zaczê³y rosn¹æ ju¿ od momentu korków na alejach, bo dostaæ siê na Now¹ Hutê, to nie taka prosta sprawa. Na szczêœcie uda³o siê wszystko i dotarliœmy na czas. Uda³o nam siê zaj¹æ ca³kiem niez³e miejsc pod sam¹ scen¹ (choæ przy rotacji w trakcie koncertu nie mia³o to wielkiego znaczenia). Powiedziano nam przez telefon, ¿e nie ma ¿adnego supportu i zespó³ zaczyna o 19.00. Dobrze, ¿e nie uwierzyliœmy. Niestety, rozpoczê³o siê od rozczarowania. Norweski zespó³, ³¹cz¹cy ze sob¹ wszystko (w pierwszej piosence doszuka³am siê elementów PLACEBO, FREAK OF NATURE i... Mansona), wizerunek R.E.M. i naæpany gitarzysta wbili mnie w ziemiê i to nie z zachwytu. Przebola³am i rozpoczê³o siê final countdown. Bez

ceregieli, bez niepotrzebnych wstêpów rozbrzmia³o Quietly i... reszta polecia³a ju¿ szybko. Œwietnym zabiegiem by³o rozpoczêcie prawdziwymi pere³kami, jak You can't stop me, Break the line czy Open your eyes. Kiedy chwilowo weszli na piosenki z nowego Bel Air (sam koncert by³ czêœci¹ trasy promuj¹cej ten album), publicznoœæ by³a tak rozgrzana, ¿e nie przystopowa³a nawet na chwilê. By³am pod wra¿eniem 1,5godzinnej dawki muzyki. Kiedy skacze siê pod scen¹, p³ynie na rêkach czy siedzi na barana i ogl¹da koncert z idealnej perspektywy, nie myœli siê o niczym innym, tylko o muzyce. Tym razem doszed³ do tego rewelacyjny kontakt zespo³u z publicznoœci¹ (polska publicznoœæ zawsze zareaguje ¿ywio³owo na pochwa³ê polskiej wódki i swojego kraju!). No i Sandra. Kobieta, która z brzydkiego kacz¹tka (ci¹gle mam w g³owie jej obraz ch³opczycy w spodniach moro, bokserce i tych okropnych rudych w³osach) zmieni³a siê w naprawdê piêkn¹ kobietê. No i ten g³os, który na ¿ywo brzmi du¿o lepiej, ni¿ na p³ytach. Kiedy pierwszy raz opuœcili scenê, nikt nie mia³ w¹tpliwoœci, ¿e po prostu musz¹ na ni¹ wróciæ. Zrobili to i – co wiêcej – wcale nie trzeba by³o na nich czekaæ d³ugich lat œwietlnych. Bez gwiazdorzenia zabisowali chocia¿by coverem ALPHAVILLE Big in Japan. Jednak wisienk¹ na torcie by³o samo zakoñczenie wystêpu. Kiedy nikt ju¿ nie mia³ si³y, temperatura przekracza³a granice wytrzyma³oœci, Sandra z ch³opakami „dokoñczy³a dzie³a” wyb³aganym przez publicznoœæ Lords of the boards. Kto by³, ten wie, a kto nie by³, nie jest w stanie sobie tego wyobraziæ. Po wyjœciu z sali siedzieliœmy w oczekiwaniu na szatnie, bez s³ów (g³os straci³am ju¿ w po³owie koncertu). Nie mia³am w¹tpliwoœci – to by³y jedne z lepiej ulokowanych pieniêdzy w paŸdziernikowym planie wydarzeñ kulturalnych. Choæ przez kolejne trzy dni cierpia³am, ca³a obola³a i posiniaczona, k³aniam siê nisko przed tym kwartetem. I trzymam ciê za s³owo, Sandro Nasic, kiedy krzyczysz you can't stop me! Oby nikt nie próbowa³ tego robiæ. Martyna Wieczorek [email protected] zalew kultury/listopad 2011

13

art_zdarzenia

42. Rybnickie Dni Literatury zdj. Wac³aw Troszka

42. Rybnickie Dni Literatury to jak co roku wa¿ne zetkniêcie poezji, prozy, muzyki, dzia³añ teatralnych, w których to ods³onach s³owo jest i bêdzie niepodwa¿aln¹ potêg¹. Dla mnie najciekawsz¹ propozycj¹ by³y niew¹tpliwe dwa spotkania muzyczne, bardzo ró¿norodnych postaci ¿ycia publicznego. Z jednej strony uwielbiany przez rybnick¹ publicznoœæ Micha³ Bajor. Podobnym szacunkiem na rybnickiej scenie cieszy siê Krystyna Janda, która tym razem zaprezentowa³a swój monolog w sztuce Bia³a bluzka. Micha³ Bajor ostatnio odwiedzi³ Rybnickie Centrum Kultury pó³ roku temu, a i tym razem bilety zosta³y wysprzedane ze sporym wyprzedzeniem. Tym razem zaprezentowa³ najnowszy materia³ ze swojego dwuczêœciowego albumy piosenek francuskich, które, jak sam powiedzia³, by³ od dawna winien publicznoœci, która uwielbia jego interpretacje francuskiej twórczoœci muzycznej. Dodatkowo duet Bajor–M³ynarski robi prawdziwe wra¿enie. Kto z tak¹ precyzj¹ móg³by nadaæ tym tekstom odpowiednie znaczenie. Kto, jak nie Bajor, potrafi z takim zaanga¿owaniem emocjonalnym przekazaæ odbiorcom ca³¹ paletê emocji. Ciekawe opowieœci artysty miedzy wykonywanymi utworami pokaza³y, i¿ piosenkarz wychowa³ siê na piosenkach znad Sekwany. A wszystko zaczê³o siê w roku 1984, kiedy to Wojciech M³ynarski zaprosi³ aktora do spektaklu muzycznego Brel w warszawskim teatrze Ateneum. To wtedy w³aœnie Bajor zosta³ okrzykniêty „polskim Charlesem Aznavourem”. Artysta podczas rybnickiego spotkania, w piêknie skrojonej marynarce, z m³odzieñczym jak zwykle uœmiechem i blaskiem w oczach zaœpiewa³ piosenki z repertuaru takich znakomitoœci muzycznych jak: Edith Piaf, Charles Aznavour, Yves Montand, Gilbert Becaud czy Garou. Wszystkie, w t³umaczeniu mistrza s³owa – M³ynarskiego i w chwytaj¹cych za serce aran¿acjach Wojciecha Borkow-

14

zalew kultury/listopad 2011

skiego i jego muzyków. Wieczór by³ pe³en liryzmu, dramatyzmu, jak i komediowych akcentów. Warto by³o prze¿yæ to osobiœcie, a i do zakupu p³yty nikt nie musi mnie przekonywaæ. Kilka dni wczeœniej wyst¹pi³a natomiast Karolina Cicha z zespo³em. Publicznoœci rybnickiej artystka g³ównie jest znana z udzia³u w Ogólnopolskim Festiwalu Piosenki Artystycznej OFPA, gdzie da³a znaæ o swojej wyj¹tkowej muzykalnoœci. Ju¿ wtedy ka¿dy wiedzia³, ¿e us³yszymy o niej niebawem. Cicha to wokalistka i kompozytorka, a zarazem doktor nauk humanistycznych. Podczas koncertu do tekstów Tadeusza Ró¿ewicza zaprezentowa³a swój nowy, premierowy kr¹¿ek Do ludo¿erców. To trudny do zdefiniowana materia³ muzyczny, po³¹czenie rocka i alternatywy. Offowa muzyka i charyzma ¿ywio³owej kobiety–orkiestry, w akompaniamencie perkusji, gitary akustycznej i basowej, to zapewne wyj¹tkowa propozycja na rynku muzyki i szeroko rozumianej kultury. Album, co jest niezmiernie wa¿ne, ukaza³ siê w dniu 89. urodzin Tadeusza Ró¿ewicza – poety, który, jak czytamy w mediach, „pob³ogos³awi³” ten odwa¿ny muzycznie projekt. Ten pomys³ to szczególna lekcja dla m³odzie¿y, która poprzez muzykê mo¿e zbli¿yæ siê do niebanalnych tekstów Ró¿ewicza. Wielu z nich nawet nie przypuszcza, jak jego teksty s¹ stale wspó³czesne i adekwatne do naszej rzeczywistoœci. Tadeusz Ró¿ewicz napisa³ kiedyœ, ¿e rozwód poezji wspó³czesnej z muzyk¹ jest faktem dokonanym. Tymczasem jego wiersze, jak twierdzi artystka, s¹ tylko z pozoru nie-muzyczne. Okazuje siê, ¿e ich rytm narzuca interpretacjê muzyki wspó³czesnej. W koncercie „DO LUDO¯ERCÓW” jest miejsce zarówno na czyste piêkno, jak i na groteskê. Ró¿ewicz, którego chcia³am pokazaæ, to Ró¿ewicz ponowoczesny, apokaliptycznokomiczny, Ró¿ewicz ironiczny i liryczny – mówi Karolina Cicha. Katarzyna Dera [email protected]

art_zdarzenia

Bez fajerwerków Eugeniusz Kluczniok przed (filmowym) Polowaniem, fot. Dominik Gajda, rybnik.com.pl

X Rybnickie Prezentacje Filmów Niezale¿nych RePeFeNe 2011 zakoñczone. W tym roku, mimo jubileuszowej edycji, oby³o siê bez sza³u. Zamiast tego mieliœmy rzetelne kino offowe. I to przez 6 dni. Punktem kulminacyjnym festiwalu by³a premiera najnowszego filmu Eugeniusza Klucznioka pt. Powo³anie. Jak co roku chwa³owick¹ salê kinow¹ w Domu Kultury wype³ni³a wierna publicznoœæ Klubu Filmu Niezale¿nego, twórcy i aktorzy, na czele z Jerzym Cnot¹, Jerzym Haberstrohem i Grzegorzem Stasiakiem. Werdykt jury Jan Franciszek Lewandowski w niedzielny wieczór 23 paŸdziernika og³osi³ zwyciêzców w 3 kategoriach. Najlepszym filmem okaza³o siê Pióro Wies³awa Zieliñskiego, które zdoby³o nagrodê za najlepsz¹ fabu³ê oraz Grand Prix przyznane przez jury, w sk³ad którego weszli (podobnie jak rok temu) Franciszek Dzida oraz Grzegorz Lipiec. Akcja 18minutowego obrazu toczy siê w 2018 roku w kraju anglojêzycznym. S¹ imieniny Diany, która otrzymuje prezent – przesy³kê-pióro. Symbolizuje ono cz³owieka, który jest szanowany dopóki pisze, lecz gdy przestaje, to siê go wyrzuca... Laleczka Karoliny £uczak to najlepszy dokument na RePeFeNe w tym roku. Opowiada o pasji i sile sztuki, któr¹ jest dla Mateusza poruszanie marionetkami. W kategorii eksperyment wygra³ 6-minutowy filmik Wojciecha Pelca z Gliwic pt. Between, w którym autor próbowa³ doszukaæ siê pewnej w³aœciwoœci popychaj¹cych ludzk¹ jednostkê w kierunku innej, 4 czêœci (fizjonomia, impuls, dialog i groteska) sk³adaj¹ siê na chronologiczny proces, którego celem jest komunikacja miêdzyludzka. Publicznoœæ najwy¿ej oceni³a film Hanny Sokólskiej pt. Próbujemy wstaæ wczeœniej. Etiuda (raczej z pogranicza fabu³y i eksperymentu) przedstawia wycinek z ¿ycia pary m³odych ludzi. Mnie osobiœcie niewiele filmów zachwyci³o, bywa³y bowiem edycje, które prezentowa³y o wiele

lepsze obrazy. Fabu³y by³y przeciêtne, choæ bardzo dobre warsztatowo. Na tym tle wyró¿ni³y siê m.in. Znikniêcie Bartosza Kruhlika oraz 2 filmy Przemka Filipowicza: Bez odpowiedzi oraz Mi³oœæ. Te ostatnie to etiudy realizowane na Wydziale Radia i Telewizji Uniwersytetu Œl¹skiego, pod opiek¹ artystyczn¹ takich osobowoœci jak Filip Bajon czy Maciej Pieprzyca, wiêc ich wysoki poziom nie dziwi, choæ jury ani publicznoœci nie przypad³y do gustu. A szkoda. Nie tylko filmy Rybnickie Prezentacje to nie tylko pokaz konkursowych filmów. To tak¿e warsztaty operatorskie (w tym roku poprowadzi³ je Andrzej Ramlau, operator filmowy, autor zdjêæ m.in. do filmu Lalka, Nie ma mocnych czy Tato), wyk³ady (np. o kinie œl¹skim), pokazy specjalne (The best of(f) RePeFeNe, Powo³anie) czy wystawa fotografii. Znakomicie rozwijaj¹ca siê wspó³praca z pubem Paleta zaowocowa³a pokazami filmów niezakwalifikowanych do pokazu w Domu Kultury oraz koncertem zespo³u KUMKA OLIK (zamiast planowanego L.STADT). Festiwal konsekwentnie od jakiegoœ czasu d¹¿y do wszechstronnoœci. To ju¿ nie tylko pokazy filmów. To zw³aszcza warsztaty dla twórców, którzy pod okiem specjalistów dokszta³caj¹ siê i poznaj¹ nowe techniki. W przysz³oœci z pewnoœci¹ wykorzystaj¹ zdobyte umiejêtnoœci i bêd¹ tworzyæ jeszcze lepsze filmy, które znajd¹ siê na listach laureatów nie tylko rybnickiego festiwalu. Marek Szulc Nagrodê za Najlepszy film dokumentalny pt. Laleczka odbiera Karolina £uczak, fot. Dominik Gajda, rybnik.com.pl

zalew kultury/listopad 2011

15

art_zdarzenia

zdj. Hanna Wieczorek

Wracam do domu, bo zaczyna siê Ryjek. To taka impreza kaba… – No przecie¿ wiem, co to jest Ryjek! To bezczelne przerwanie mojej wypowiedzi przez cz³owieka, który mieszka w Krakowie, a pochodzi z Bieszczad uœwiadomi³o mi, jak intensywnie przebiega proces postêpuj¹cej kariery rybnickiego Ryjka. Dlatego apelujê: je¿eli jesteœ szanuj¹cym siê obywatelem, a ci¹gle obca jest ci ta jak¿e ró¿owa nazwa, wstydŸ siê. Po szesnastu latach mo¿na ju¿ œmia³o mówiæ, ¿e Rybnicka Jesieñ Kabaretowa to festiwal kultowy. Je¿eli ludzie kojarz¹ jesieñ z przygnêbiaj¹c¹ por¹ roku, to z pewnoœci¹ nigdy nie odwiedzili Rybnika w paŸdzierniku. I maj¹ czego ¿a³owaæ, bo warto to zrobiæ, chocia¿ nie jest to ju¿ takie proste. Mimo tego, ¿e ceny biletów na Ryjka dorastaj¹ razem z nim, chyba nikt nie by³ zaskoczony, ¿e ich sprzeda¿ (biletów, nie cen) zakoñczy³a siê kilka minut po rozpoczêciu. Dlatego nie trzeba wyjaœniaæ t³umów, które pojawi³y siê z zapasem czasowym przed drzwiami na salê, aby zaj¹æ najlepsze miejsca. Trzeba zaznaczyæ, ¿e razem z festiwalem roœnie tak¿e czas jego trwania. Maszyna ruszy³a w czwartek, wraz z Ma³ym Ryjkiem, gdzie do walki stanê³o piêæ kabaretów z ró¿nych stron Polski. Zmagania zwyciê¿y³ kabaret Mimika z Lublina, czyli kolejne dziecko jednej z wylêgarni kabaretowych w naszym kraju. Wieczór zadowalaj¹cy poziomem, liczebnoœci¹

16

zalew kultury/listopad 2011

publicznoœci, uœwietniony wystêpem kabaretu NeoNówka. Jak sami zapowiedzieli, by³ to ostatni raz, kiedy mo¿na by³o zobaczyæ na ¿ywo chyba wszystkim znany ju¿ skecz Niebo. Pora ruszyæ naprzód. Nie ma co ukrywaæ, ¿e wszyscy czekali na konkurs g³ówny. Niestety, nie by³o tak kolorowo, jakby wszyscy sobie tego ¿yczyli. Nie mo¿na pomin¹æ sytuacji dotycz¹cej Kabaretu Skeczów Mêcz¹cych, który rozpoczyna³ konkurs od poziomu -100 punktów, ze wzglêdu na z³amanie regulaminu. Kielczanie dzielnie poradzili sobie z ca³¹ sytuacj¹, nie wykrêcaj¹c siê i przyjmuj¹c z pokor¹ karê: Zagraliœmy sobie próbê, tak¹ generaln¹ próbê u nas, w Kielcach, w ma³ej salce, w której mamy próby. Zaprosiliœmy na ni¹ rodziny i znajomych najbli¿szych. To by³a próba! Chcieliœmy przetrzeæ sobie ciuchy, d¿ingle, a nieopatrznie pojawi³ siê ktoœ z prasy jakiejœ lokalnej, zrobi³ zdjêcie jednego numeru, wrzuci³ do jakiejœ gazety, to dotar³o tutaj i wiadomo – jest to z³amanie regulaminu. Pad³o pytanie, czy w ogóle mamy przyje¿d¿aæ, ale jesteœmy tu ju¿ któryœ raz i oceny mamy zawsze umiarkowane, publicznoœæ zawsze wspaniale nas przyjmowa³a i postanowiliœmy przyjechaæ, chocia¿ wiedzieliœmy, ¿e bêdzie nam bardzo ciê¿ko. Przyjechaliœmy dla ludzi, publicznoœci, atmosfery i wygrzebujemy siê powoli. To kabarety mia³y zadecydowaæ, jak¹ chc¹ daæ nam karê. Przyznaliœmy siê, ¿e zagraliœmy ca³y program. Kabarety zdecydowa³y, jak zdecydowa³y i punktuj¹, jak punktuj¹. Nam tego nie oceniaæ. Cieszymy siê, ¿e reakcje publicznoœci s¹ dobre na naszych

art_zdarzenia skeczach, rokuje to dobrze na przysz³oœæ, a my nigdy na Ryjek nie przyje¿d¿aliœmy po to, ¿eby wygrywaæ. Zawsze przyje¿d¿aliœmy siê dobrze bawiæ, a poza tym uwielbiamy to, bo za ka¿dym razem, jak przyje¿d¿amy, to wszyscy o nas mówi¹. Lekka atmosfera skandalu nikomu jeszcze nie zaszkodzi³a. Da³o siê odczuæ, ¿e przez ca³y czas trwania pi¹tkowych wystêpów to w³aœnie KSM by³ koz³em ofiarnym, a prozdj. Hanna Wieczorek wodyrem tej sytuacji by³ ich kolega po fachu, Tomasz Jachimek, który swój pierwszy skecz poœwiêci³ w³aœnie ch³opakom z Kielc. Odpowiedzia³ tak¿e na pytanie, czy ³adnie tak œmiaæ siê z kolegów: Jest to bardzo przyjemne i sympatyczne. Niejako tradycj¹ Ryjka albo jakiegoœ rodzaju zwyczajem jest to, ¿e kabarety po sobie jad¹. To przybra³o formê jakiejœ tam uszczypliwoœci, ale ³agodnej i sprawi³o, ¿e te skecze bran¿owe zosta³y bardzo mocno os³abione, ¿e ju¿ nie ma tej wymowy. Na pocz¹tku, jak ktoœ dziesiêæ czy trzynaœcie lat temu zaœmia³ siê z jakiegoœ kabaretu, to oczywiœcie aplauz, bo zrobi³ coœ takiego! Teraz ka¿dy z kabaretów ma takie wtrêty, my ca³y czas gadamy o kabarecie i te wtrêty, przez to, ¿e jest ich tak du¿o, sta³y siê takim sympatycznym g³askiem. Co wiêcej, kabarety same chcia³yby byæ tak pog³askane. Wpad³em na pomys³, ¿eby zrobiæ nie g³ask, ale takiego solidnego kopniaka nie powiem w co. I ¿eby zabola³o. Z kilku wzglêdów: po pierwsze, bardzo du¿o rzeczy, które powiedzia³em ze sceny na temat kabaretu, powtórzy³bym w rozmowie prywatnej. Oczywiœcie ca³y czas mówimy o dzia³alnoœci artystycznej. Po B: chcia³em zrobiæ coœ takiego, co mi siê stety-niestety uda³o, ¿e wszyscy bêd¹ o tym skeczu gadali. Bêd¹ mówiæ: „ ale pojecha³, ale syf, jak w ogóle mo¿na zrobiæ coœ takiego”. Nie ¿a³ujê, nie mia³em na to ¿adnego wp³ywu, ¿e ta kategoria by³a jako pierwsza. Poza uszczypliwoœciami, na scenie mo¿na by³o tak¿e zobaczyæ zgrupowanie polskiej kadry (KSM), drukowanie fa³szywych pieniêdzy (Szarpanina), czy ciê¿kie (chcia³oby siê napisaæ „gówniane”) ¿ycie ¿uka (Dno).

Jednak najwiêcej emocji przysporzy³a kategoria „prowokacja” i zwi¹zana z ni¹ ca³a akcja kabaretu Limo, który za najwy¿sze noty postanowi³... oddaæ swoj¹ ga¿ê na rzecz domu dziecka! Fina³ zaskoczy³ nawet samych pomys³odawców: Mieliœmy doœæ du¿¹ dyskusjê, co zrobiæ, ró¿ne pomys³y i skeczowe, i takie bardziej hardcorowe, ale ci¹gle nie by³o to, to, czego chcieliœmy. I bardzo powoli budowa³ siê w³aœnie ten pomys³. Tu doszed³ element, tam jakiœ inny i w koñcu pomyœleliœmy: zróbmy tak, ¿eby nam zap³acili punktami dla dzieci. Z jednej strony hardcorowe, ale z drugiej prowokacja, wiêc wszystko wpisywa³o siê w kategoriê. Ca³a akcja przesz³a nasze najœmielsze oczekiwania i w ogóle super, super, super! Zosta³a sprowokowana tak¿e publicznoœæ, tym razem przez Kabaretus Fraszka, który – pomimo nienajgorszych ocen – nie zosta³ ciep³o przyjêty przez widzów, a d³ugie skecze mêczy³y nawet tych najcierpliwszych. Po 32 skeczach przysz³a pora na One Ryj Show, czyli stand-up'y, coraz bardziej popularne na polskiej scenie kabaretowej. Niestety, godzina by³a ju¿ póŸna, a widownia najzwyczajniej zmêczona, przez co soliœci mieli przed sob¹ trudne zadanie. Po trudnym pocz¹tku uda³o siê w koñcu wskrzesiæ ¿ycie, w czym z pewnoœci¹ pomog³a „ostatnia prosta” w tym konkursie, czyli dubbingi. Publicznoœæ (resztkami si³) wybra³a Kacpra Ruciñskiego, który przyzna³, ¿e sam mia³ innego faworyta i nie wykluczy³, ¿e jeszcze zobaczymy go na ryjkowej scenie: Jestem bardzo zaskoczony, gdy¿ by³em przekonany, ¿e wygra Abelard Giza, bo po dwóch konkurencjach by³ po prostu lepszy, œmieszniejszy ode mnie i widzia³em, ¿e bardziej podoba siê ludziom. Myœlê sobie: ok, jestem w stanie poradziæ sobie z t¹ pora¿k¹. Natomiast bardzo wybitnie wrêcz posz³y mi improwizacje i myœlê, ¿e ten dubbing przes¹dzi³ o mojej wygranej, natomiast do drugiej konkurencji na pewno wygrywa³ Abelard. Co do samego Ryjka, zastanawia³em siê nad tym wiele razy i to jest dobre pytanie, ale bardzo trudne. Nie znam jeszcze na nie odpowiedzi. Mam rok, ¿eby sobie je zadaæ, ale tak zdj. Hanna Wieczorek

zalew kultury/listopad 2011

17

art_zdarzenia

zdj. Hanna Wieczorek

naprawdê to nie ode mnie tylko zale¿y, ale te¿ od organizatorów, czy chc¹ daæ mi szansê i mi zaufaæ. Nie wiem. Myœlê, ¿e je¿eli dostanê tak¹ propozycjê, to bêdê bardzo powa¿nie o niej myœla³. Nie mówiê nie, ale nie mówiê tak, bo trzeba mierzyæ si³y na zamiary, jednak nie mo¿na tego najnormalniej w œwiecie olaæ. Sobota by³a jeszcze bardziej emocjonuj¹ca, bo z racji na jawn¹ punktacjê, wszystko mia³o siê rozstrzygn¹æ tego wieczoru. Po pi¹tku faworytem by³ kabaret Limo, ale walka do koñca by³a wyrównana. I wreszcie posz³o kilka prawdziwych pere³ek, których brakowa³o pierwszego dnia. By³ zespó³ disco-polo na Titanicu (Limo), cz³owiek zagadka-cz³owiek kalambur – Jacek Gmoch (Smile), oraz polsko-niemieckie kibicowanie przy œpi¹cym dziecku (Nowaki). Lepsze by³y te¿ noty i reakcje publicznoœci. Ostatecznie, po ciê¿kiej walce i tylko dwupunktow¹ przewag¹, wygra³ kabaret Smile, a zaraz za nim uplasowa³o siê Limo. Na podium stan¹³ te¿ Tomasz Jachimek. Zgarnianie nagród kolejny raz zatoczy³o ko³o, kiedy kabaret Smile okaza³ siê tak¿e laureatem publicznoœci, a Limo zosta³o nagrodzone przez tajnego jurora (Krzysztof Deszczyñski). Zdobywcy dwóch g³ównych nagród zdradzili nawet, jak siê to robi, która nagroda jest wa¿niejsza, a która trudniejsza do zdobycia: Przepis na sukces? Przede wszystkim dobrze ugryŸæ temat, zaskoczyæ inne kabarety, czyli coœ wykombinowaæ. To jest najfajniejsze w Ryjku, kiedy podchodz¹ inne kabarety i mówi¹: „na takie coœ nie wpad³em”. Wymyœlaæ œmieszne skecze i jechaæ z myœl¹ zabawienia publicznoœci, bo tak to mo¿na siê zatraciæ w tych punktach, liczeniu i tym wszystkim. Ca³y czas musi byæ ta myœl, ¿e jedziesz bawiæ publicznoœæ. Wa¿niejsza jest zdecydowanie nagroda publicznoœci, ale wydaje mi siê, ¿e trudniej zdobyæ tê od kolegów z bran¿y, ale to jest strasznie fajna lekcja na temat nowych numerów, bo kiedy gra siê je w rodzinnym mieœcie, kiedy przychodz¹ znajomi, to w zasadzie wszystko jest fajne i wszystko siê podoba, jest inna perspektywa. Przyje¿d¿asz na Ryjek, grasz 8 premierowych numerów i masz od razu informacjê zwrotn¹. Oceniaj¹ ciê koledzy

18

zalew kultury/listopad 2011

z pracy i robi¹ to rzetelnie. Druga czêœæ wieczoru poœwiêcona by³a piosenkom (Melodyjn¹ Nagrodê im. Artura zdobyli ex aequo kabarety Dno i Limo) i filmom (konkurs filmowy o Z³ot¹ Kasetê, która ostatecznie trafi³a do kabaretu Szarpanina). I choæ czêœci oficjalne dokonaj¹ siê w niedzielê, to zamkniêto tê najfajniejsz¹, kameraln¹ czêœæ Ryjka. Pomimo rozdanych nagród optymizmu nie traci³a „œwie¿a krew” konkursowa (Szarpanina): Reszta na pewno ma wiêkszy kredyt od publicznoœci i innych kabaretów, ale co tam. Nie mamy siê czym przejmowaæ. Nie podchodzimy do tego asekuracyjnie na pewno. Ciep³e s³owa, co do samej imprezy, mo¿na by³o us³yszeæ tak¿e od weteranów (Dno): Cieszymy siê, ¿e po tylu latach nadal tutaj jesteœmy. Istniejemy 15 lat, na Ryjku jesteœmy mo¿e jedenasty. To naprawdê jest z roku na rok coraz mocniejszy festiwal. Skoñczy³o siê, jak siê skoñczy³o, bo tym razem jesteœmy na dnie listy, natomiast cieszymy siê, ¿e to posz³o w tê stronê i ¿e jest tak wysoki poziom. Nim siê wszyscy spostrzeg¹, rozpocznie siê odliczanie do siedemnastego Ryjka. Po drodze oczywiœcie jeszcze milion innych konkursów, festiwali, a przede wszystkim zwyczajnych wystêpów. Bo pomimo promocji telewizyjnej, kabaret w Polsce ma siê dobrze sam w sobie. Nie ma jednak w¹tpliwoœci, ¿e Ryjek jest fenomenem z niepowtarzaln¹ atmosfer¹, bo tu chyba ka¿dy zna ka¿dego i wspólnie d¹¿y siê do ukabaretowienia drugiego cz³owieka. Taki s³owotwórczy termin powinien wejœæ do polskiego s³ownika na sta³e. I kiedy patrzy siê na to z boku, wszystko wydaje siê takie... sympatyczne. Ludzie zostawiaj¹ w domu to, co z³e i odrywaj¹ siê od szarej rzeczywistoœci, aby po prostu siê poœmiaæ. Z innych, z tego, co dooko³a, ale te¿ z samych siebie. I z sentymentu a¿ chce siê powróciæ do kabaretu Potem, który pamiêta³ pierwsze Ryjki i œpiewa³: Zrób kabaret, po prostu zrób kabaret. To takie proste, choæ przecie¿ takie stare! Wiêc siê nie t³umacz, ¿e wszystko jest Ÿle, ale po prostu uœmiechnij siê. No w³aœnie. To takie proste! Martyna Wieczorek [email protected] zdj. Hanna Wieczorek

art_zdarzenia

zdj. Hanna Wieczorek

Drugi dzieñ zmagañ konkursowych na 16. Rybnickiej Jesieni Kabaretowej up³yn¹³ g³ównie pod znakiem tzw. jazdy po bandzie. Wykonawczo i merytorycznie... I w sumie nic dziwnego. Do takiego podejœcia sk³ania³y poniek¹d kategorie konkursowe, jakie przypad³y na drugi dzieñ Konkursu G³ównego na „Ryjku”, a by³y nimi „Eksperyment”, „Ratuj Siê, Kto Mo¿e” „Trzy Elementy” oraz „Bibila Vs. Koran”. Niestety od razu by³o widaæ, który z kabaretów wyczu³ formu³ê, a przede wszystkim – kto mia³ pomys³ na skecz w danej kategorii. Przez ca³y konkurs najciê¿ej znosi³em skecze Kabaretusu Fraszka. Niezwykle daleko id¹ce w toku myœlowym, filozoficznie zabarwione i – co gorsza – nadmiernie rozwlek³e czasowo propozycje zaserwowa³a ekipa z Warszawy. Znu¿enie rysowa³o siê nie tylko na twarzach ryjkowej, ale i na twarzach ( jednak nadal wymagaj¹cej) publicznoœci. Z kolei kielecki Kabaret Skeczów Mêcz¹cych po blama¿u w pierwszym dniu konkursu zaprezentowa³ siê znacznie lepiej, udowadniaj¹c, ¿e potrafi podnieœæ siê i walczyæ do koñca o honor na rybnickiej scenie. Drugi dzieñ zdominowa³ jednak wyrównany pojedynek miêdzy faworytami. A zatem nie zawiedli weterani: Tomasz Jachimek oraz Kabarety Limo i Smile. Zw³aszcza ci ostatni pokazali siê od najlepszej strony. Najciekawiej wybrnêli we wszystkich kategoriach, odznaczaj¹c siê pomys³owoœci¹ (skecz w kategorii „Ratuj Siê Kto Mo¿e”, a przede wszyst-

kim popisowe wykonanie w „Trzech Elementach”). Zas³u¿enie, choæ minimalnie, bo zaledwie dwoma punktami wyprzedzili Kabaret Limo, zdobywaj¹c Z³ote Koryto nie tylko w punktacji od pozosta³ych kabaretów, ale tak¿e od publicznoœci. W Konkursie o Melodyjn¹ Nagrodê imienia Artura ex aequo zajê³y pierwsze miejsce kabarety Limo i Dno. Zaœ w konkursie filmowym o Z³ot¹ Kasetê tak¿e zwyciê¿y³ Kabaret Dno, który po odejœciu Tomasza Sobieraja nadal trzyma wysoki poziom wykonawczy. Pozostaje czekaæ na 17. ods³onê Ryjka. Bior¹c pod uwagê dotychczasowe szesnastoletnie doœwiadczenie w dotychczasowych edycjach, zapowiada siê trudna, acz niezwykle interesuj¹ca przeprawa zarówno dla kabaretów, jak i dla publicznoœci. Maciej Majewski zdj. Hanna Wieczorek

zalew kultury/listopad 2011

19

pas_par_tu

1 5 0 l a t f o t o g r a f i i o t w o r k o w e j !

Janusz Chojnacki

4. listopada rusza IV. Ogólnopolski Festiwal Fotografii Otworkowej. Kiedy August Strindberg uwolni³ otwór swojej kamery, zatrzyma³ oddech, mimo i¿ to nie jego postaæ by³a naœwietlana. Obserwowa³ scenê, by móc skrupulatnie opisaæ ka¿dy detal i przede wszystkim wywnioskowaæ, có¿ dzieje siê z ludzkim widzeniem, a có¿ z jego dusz¹. Eseje, które napisa³ dopiero trzydzieœci lat po swych pierwszych eksperymentach z aparatem otworkowym, przemierzaj¹ przestrzenie miêdzy mechanicznoœci¹ a podœwiadomoœci¹ medium fotografii, pomiêdzy misterium okultyzmu a interpretacj¹ transparencji cia³ za pomoc¹ wówczas w³aœnie odkrytych fal rentgenowskich. Na IV. Ogólnopolskim Festiwalu Fotografii Otworkowej (OFFO) tego roku mo¿emy œwiêtowaæ 150-lecie tej amechanicznej fotografii - to w³aœnie August Strindberg w latach 1861/1862, czyli 22 lata po odkryciu samej fotografii, podj¹³ siê (najprawdopodobniej jako pierwszy) eksperymentu zdjêcia i utrwalenia cz³owieczej sylwetki za pomoc¹ aparatu otworkowego na wówczas znikomo œwiat³oczu³ych p³ytkach. Festiwal OFFO, którego celem jest prezentacja i propagowanie fotografii otworkowej, organizowany jako biennale, odbywa siê w miastach Górnego Œl¹ska. W tegorocznej edycji prezentowanych jest 67 autorów oraz cztery grupy twórcze w 42 galeriach. Ten ogólnopolski festiwal mimo swej nazwy ma po raz drugi charakter miêdzynarodowy. W ramach III OFFO w 2009 roku odby³a siê g³oœna wystawa czo³owych artystów otworkowych USA (wœród nich Craig J. Barber, Martha Casanave, Walter Crump, Jesseca Ferguson, Sarah Van Keuren, Scott McMahon, Nancy Spencer i Eric Renner) Amerykañskie metafory, prezentowana w katowickich galeriach Pusta i Sektor I. W tym roku dialog z aparatem otworkowym prowadzi 22 autorów zagranicznych, wœród których s¹ m.in. autorzy ze Szwecji (Lena Källberg, Peter Wiklund), z W³och (grupa

20

zalew kultury/listopad 2011

ACSAF), z Ukrainy (Andriy Dzugaev) czy te¿ z Kanady (Bob St. Cyr). Autorzy zajmuj¹cy siê fotografi¹ otworkow¹, zadaj¹ sobie przede wszystkim pytania elementarne: o archaizm natury, o zwi¹zek miêdzy œwiat³em a przestrzeni¹, o stosunek cz³owieka do œladów, jakie pozostawia. Technicznoœæ wspólnego mianownika fotografii otworkowej to tylko powierzchowne opakowanie specyficznej estetyki, pod którym na festiwalowych wystawach mo¿na odkryæ fotografiê wywodz¹c¹ siê z ró¿nych tradycji tego medium: od estetyki historyzuj¹cej (np.: w pracach Leny Källberg, grupy ACSAF czy te¿ Paw³a Janczaruka) po fotografiê zaanga¿owan¹ (jak projekt Akademii Pstryk Lokomotywa), od fotografii dokumentalnej (jak trójwymiarowy paradokument o Zak³adach Omfmana Micha³a Gozdeka), przez prace konceptualizuj¹ce (jak studium ruchu Janusza Chojnackiego) czy fotografiê estetyzuj¹c¹ (jak prace o przemijaniu Bogdana Brydaka Po sezonie), a¿ po dialogi z makrokosmosem w kolorystyce popartu (Witolda i Barbary Englender). W kulturze fotograficznej fotografia otworkowa jest nadal zjawiskiem niszowym, mimo wiêkszego nag³oœnienia w ostatnich latach, ale zapotrzebowanie na tê niszowoœæ roœnie zarówno wraz z przyœpieszeniem, jakie mo¿emy obserwowaæ we wszystkich dziedzinach ¿ycia (a zatem tak¿e w sztuce), jak te¿ wraz ze wzrostem dostêpnoœci fotografii dla przeciêtnego u¿ytkownika. Fotografia otworkowa nie jest wynikiem pracy masowej, produktem masowym, fotografi¹ dla masowego odbiorcy. Na festiwalu mo¿na zobaczyæ formy eksperymentalne czy te¿ artystyczne (n.p. u Grzegorza Sawy-Borys³awskiego czy te¿ w Dreamscapes Petera Wiklunda), które œwiadcz¹ o takiej antymasowoœci. Fotografia otworkowa to obrazowanie wymagaj¹ce: wymaga czasu zarówno od fotografuj¹cego, jak te¿ od widza. To w³aœnie czas jest wspólnym mianownikiem tych festiwalowych wystaw i g³ównym specyfikum fotografii otworkowej. Takim apo-

pas_par_tu geum przedstawienia czasu s¹ solarigrafie tandemów KASZUBY (Jakuba Kaszuby & Krzysztofa Sowy) Fabryka s³oñca oraz WR (Wies³awy Stasiñskiej & Ryszarda Poprawskiego) Broniszów magiczny, na których czas jest jednoznacznym i nieomal plakatywnym motywem. Okazuje siê, ¿e czas w fotografii otworkowej mo¿na zapisaæ równie¿ dŸwiêkiem - jak w pracach Micha³a Radochoñskiego. Tu nie chodzi o decyduj¹cy moment, lecz o kumulacjê czasu w dwuwymiarze przestrzeni fotografii, gdzie momentalnoœæ przeobra¿a siê w wiecznoœæ, a rzeczywistoœæ w wizjê. W kontraœcie do takich wyciszonych niespektakularnych prac ze œwiata archaizmów stoi nasze wspó³czesne szybkobie¿ne ¿ycie, w którym August Strindberg mo¿e naœwietla³by swoje fantastyczne obrazy otworkowe przebudowanym aparatem komórkowym - kto to wie? Ale jestem przekonana, ¿e zapaleniec, jakim bez w¹tpienia by³ ten szwedzki pisarz i artysta, gdyby by³ tak nieœmiertelny, jak jego dzie³a, zawita³by na Œl¹sk na Ogólnopolski Festiwal Fotografii Otworkowej i z pewnoœci¹ przedstawi³by nam koncepcjê swej mistycznej fotografii, któr¹ wyleczy³ siê z blokady pisarskiej. Zapraszam wszystkich potrzebuj¹cych czasu na Œl¹sk. georgia Krawiec

OFFO 2011 to ju¿ czwarta edycja Ogólnopolskiego Festiwalu Fotografii Otworkowej www.offo4.dl.pl organizowanego przez Grupê Trzymaj¹c¹ OFFO. Jest to impreza cykliczna (biennale), która jest jedyn¹ tego typu w Polsce, znana jest tak¿e za granicami kraju. W festiwalu udzia³ bior¹ polscy jak i zagraniczni twórcy. Ca³y listopad 2011 r., niemal¿e ca³y Górny Œl¹sk ¿y³ bêdzie sztuk¹ fotografii otworkowej, w 42 górnoœl¹skich galeriach bêdzie mo¿na zobaczyæ wystawy festiwalowe IV OFFO. W tegorocznej edycji Festiwalu bierze udzia³ 22 autorów zagranicznych i 45 polskich oraz 4 grupy twórcze. Wystawom towarzyszyæ bêd¹ pokazy filmów otworkowych, multimediów, prelekcje, pokazy oraz elektroniczny katalog, który umo¿liwi zapoznanie siê z pracami wszystkich prezentowanych twórców, a tak¿e z tekstami teoretycznymi dotycz¹cymi fotografii otworkowej. Podczas otwarcia Festiwalu odbêd¹ siê spotkania z artystami prezentuj¹cymi swoje prace na wystawach w galeriach na terenie Rybnika, odbêd¹ siê pokazy sprzêtu otworkowego, w tym stereoskopowego i multimediów (m.in. przegl¹d prac festiwalowych, diaporamy grupy "W&R", filmy otworkowe, prezentacje autorskie). Bêdzie mia³a miejsce równie¿ promocja ksi¹¿ki Paw³a Janczaruka Wszystko, co chcê powiedzieæ o otworkach. Organizatorami OFFO w 2011 r. s¹ m. in.: Grupa Trzymaj¹ca OFFO, Dom Kultury w Rybniku-Chwa³owicach i Galeria „Ciasna” w Jastrzêbiu Zdroju. Strona IV OFFO: www.offo4.dl.pl UWAGA - wstêp na wszystkie festiwalowe wystawy jest bezp³atny. Kopalnia wiedzy o FOTOGRAFII OTWORKOWEJ na stronie: http://besa.redblog.gazetalubuska.pl/

IV Ogólnopolski Festiwal Fotografii Otworkowej OFFO 2011 Uroczyste otwarcie festiwalu: Dom Kultury w Rybniku-Chwa³owicach www.dkchwalowice.pl Rybnik ul. 1 Maja 91 B pi¹tek 4 listopada 2011 r. o godz. 18.00 i Miejski Oœrodek Kultury w Jastrzêbiu-Zdroju www.mokjastrzebie.pl Jastrzêbie Zdrój al. Pi³sudskiego 27 sobota 5 listopada 2011 r. o godz. 18.00 zalew kultury/listopad 2011

21

pas_par_tu

z cyklu Tajemnice ogrodu, zdj. Janusz Musia³

O t w o r e k m a ł y , l e c z i n s p i r u j ą c y j e s t Nieskromnie uwa¿am, ¿e od czasu mojego ostatniego udzia³u w OFFO w 2009 roku osi¹gn¹³em znaczne postêpy. Zbudowa³em w³asn¹ kamerê otworkow¹ z pude³ka po butach, która sprawia mi o wiele wiêcej radoœci ni¿ wszystkie klamoty stoj¹ce na pó³ce. Nie wiem, czy ma to znaczenie, lecz pude³ko jest z grubej tektury, po butach ¿eglarskich. Maj¹ one tê w³aœciwoœæ, ¿e s¹ odporne na s³on¹ wodê, zaœ gumowa podeszwa sprawia, ¿e nie œlizgaj¹ siê po mokrym pok³adzie. Nie wiem, ile ma to wspólnego z fotografi¹ otworkow¹, ale dla mnie bywa bardzo wa¿ne. Poza tym do ¿eglarskich butów nie nosi siê skarpetek, a to ostatnie podnosi komfort fotografowania. Niezale¿nie od rodzaju butów pude³ko po nich nale¿y wyciemniæ; ja uczyni³em to, wyklejaj¹c je wewn¹trz starym czarnym papierem, w jaki niegdyœ owijano papier fotograficzny. Nastêpnie no¿yczkami wyci¹³em okr¹g³y otwór w przedniej œciance kamery, zakrywaj¹c go kawa³kiem grubej folii aluminiowej z otworkiem ok. 0,3 mm zrobionym ig³¹ krawieck¹. Otworek nie ma zbyt regularnych brzegów, co mi w zupe³noœci nie przeszkadza. Migawka to pokrywka od plastikowej czarnej puszki po filmie, mocowana taœm¹ izolacyjn¹; taka sama taœma pos³u¿y³a do przyklejenia folii z otworkiem do przedniej œcianki. Naœwietlam czarno–bia³y papier fotograficzny formatu 13x18 cm. Odleg³oœæ

22

zalew kultury/listopad 2011

miêdzy dnem kartonu a przedni¹ œciank¹/pokryw¹ wynosi ok. 80 mm. Daje mi to przybli¿on¹ przys³onê 256, co dla zwyczajnego aparatu odpowiada przys³onie 11. Uzyskany obraz jest dosyæ szerokok¹tny – poniewa¿ otworek nie zosta³ umieszczony symetrycznie wzglêdem œrodka papieru, to zale¿nie od ustawienia kamery uzyskujê prostowanie lub zniekszta³canie pionowych linii prostych. Przydaje siê to przy zdjêciach architektury. Kiedy zaczynam sesjê, najpierw przygotowujê sobie ciemniê w ³azience, a potem wychodzê na dwór i fotografujê, budz¹c zdziwienie pospólstwa. Fotografia jest prawie natychmiastowa, gdy¿ po naœwietleniu materia³u od razu biegnê do ciemni/³azienki i go wywo³ujê. Obraz pozytywowy uzyskujê po zeskanowaniu negatywu i odwróceniu walorów. Potem robiê z tego odbitkê w normalnym labie. Innym stosowanym przeze mnie sposobem jest przystosowanie do fotografii otworkowej aparatu dalmierzowego Zorka 4K. Jest on o tyle wygodny, ¿e posiada wizjer, który z grubsza pozwala mi skomponowaæ kadr. W przypadku za³o¿enia do œrodka wysokoczu³ego materia³u, np. filmu o czu³oœci 1600 ASA, mogê robiæ zdjêcia z rêki w pe³nym s³oñcu. Wolê jednak niskie czu³oœci oraz statyw, bo najpierw lubiê sobie trochê pomyœleæ. Adam Fleks

pas_par_tu

z cyklu Moje wyspy, zdj. Krzysztof Sowa

K r ó t k i t e k s t o p i n h o l a c h Fotografia otworkowa to rodzaj magii, wejœcie do œwiata, w którym œwiat³o zaklête jest w czarodziejskim pude³ku. Czujemy siê jak dzieci w krainie fantazji, odkrywamy nieznane, docieramy do miejsc dostêpnych tylko wybranym. A wystarczy tak niewiele – pude³ko z maleñkim otworkiem i czarodziej, ¿eby codziennoœæ zamieniæ w piêkn¹ bajkê, marzenie, sen. Dlatego weŸ szczyptê cierpliwoœci, zaczarowan¹ szpilkê, kawa³ek magicznego papirusa, kilka stóp czarodziejskiej taœmy i to niezwyk³e pude³ko (po babcinej kawie lub czekoladkach) i ruszaj na podbój niewidzialnego œwiata…

z cyklu Moje wyspy, zdj. Krzysztof Sowa

Ma³gorzata Kochman–Sidorowicz

zalew kultury/listopad 2011

23

pas_par_tu

C O D Z I E N N I K Codziennie mijam te same miejsca, codziennie zd¹¿am w tym samym celu. Codziennie, zwyczajnie, banalnie? Praca, dom, bliscy i dalecy, ludzie i zwierzêta. S³oñce za oknem czy te¿ wiatr wiej¹cy w plecy… Fotografujê aparatem otworkowym rzeczywistoœæ wokó³ mnie, banaln¹ i codzienn¹. Tê rzeczywistoœæ, któr¹ cz³owiek mija i nie zauwa¿a, w której nie widzi nic interesuj¹cego. Nic godnego choæ u³amka uwagi. Fotografujê na polaroidzie, otrzymuj¹c natychmiastowy zapis emocji danej chwili. tekst i zdjêcie: Marzena Kolarz

24

zalew kultury/listopad 2011

pas_par_tu

Camera Obscura – opowieœci z pude³ka Fotografia, bêd¹c rezultatem mechaniczno-optycznej rejestracji wybranych fragmentów otaczaj¹cego œwiata, ³¹czy w sobie naturalne procesy automatycznego odwzorowywania œwiata rzeczy oraz nadawania im trwa³ej formy w oparciu o aktualny poziom techniki i technologii. Stanowi przyk³ad medium, które by³o prekursorem i inspiratorem obrazowania technicznego (kina i telewizji), co na trwale ukszta³towa³o modele kreacji i recepcji przekazów wizualnych, w zdecydowany sposób stanowi¹c o obliczu kultury wizualnej XX wieku. Dynamiczny rozwój technologii cyfrowej przyczynia siê do szeregu przemian w odniesieniu do medium fotografii, które obserwujemy w pierwszej dekadzie XXI wieku. Fotografia analogowa, medium obiektywnej rejestracji i odwzorowywania œwiata, jest zastêpowana przez fotografiê cyfrow¹, która daje mo¿liwoœci wizualizacji wyobraŸni cz³owieka, wymyœlonych koncepcji i scenariuszy. Miejsce i przed³u¿enie aparatu fotograficznego coraz czêœciej zajmuje komputer wraz z cyfrowym instrumentarium, umo¿liwiaj¹c dowolne kszta³towanie wizualnych przestrzeni. Cech¹ wspóln¹ dzia³añ artystycznych wybranych twórców jest obserwacja fragmentów otaczaj¹cego œwiata zjawisk i procesów przy u¿yciu archaicznej konstrukcji, jak¹ jest camera obscura. Ta ciemnia optyczna oraz materia³ œwiat³oczu³y umieszczony w jej wnêtrzu mo¿e byæ œwiadkiem i œwia-

28

zalew kultury/listopad 2011

dectwem procesów nieuœwiadamianych w wyniku potocznej obserwacji. Mo¿e dokonaæ powolnej syntezy czasu oraz zachodz¹cych przemian w obserwowanym wycinku przestrzeni rzeczywistoœci. Ten rodzaj strategii twórczej stanowi reakcjê na reprezentowanie œwiata za pomoc¹ niezliczonej liczby obrazów tworzonych w u³amkach sekund, poniewa¿ ¿yjemy w czasach, kiedy kult techniki oraz technologii zaw³aszcza strategie artystyczne na skalê niespotykan¹ nigdy dot¹d. Pragnienie oraz ciekawoœæ zachodz¹cych procesów i zjawisk, tego co znajduje siê pomiêdzy œwiatem ilustrowanym w obrazach tworzonych w wyniku potocznej, migawkowej obserwacji stanowi bezpoœredni impuls do zastosowania tej techniki przez ka¿dego z autorów. Jest to proces, który wymaga cierpliwej obserwacji wybranych fragmentów œwiata. Pozwala na spotkanie z nieznanym, nieujawnionym do tej pory wizualnym fenomenem. Dokonuje syntezy czasu i przestrzeni, pozwala na ujrzenie nowego, nieoczywistego odbicia fragmentu obserwowanej rzeczywistoœci. tekst i zdjêcie z cyklu Komnata snu Janusz Musia³

port_sztuki

zalew kultury/listopad 2011

31

port_sztuki

32

zalew kultury/listopad 2011

port_sztuki

zalew kultury/listopad 2011

33

przystanek_poezja

Kinga Mañka Mentalna aborcja niechciane myœli poczête we mnie gwa³tem wyskrobiê z szarej mózgowej mazi jestem ich matk¹ z chirurgiczn¹ precyzj¹ nowicjusza wyci¹gnê je po kawa³ku pod dzienne œwiat³o ksenonowej ¿arówki os³ucham wzd³u¿ wszerz na wspak dok³adnie uchwycê te szkaradne walcz¹ce do ostatniej kropli atomu bez nieporozumieñ wrzucê w internetowe œmietnisko mog³am uwa¿aæ w drodze do domu nie by³abym ofiar¹ szaleñstwa

34

zalew kultury/listopad 2011

zdj. Dawid Lebuda

zrecenzowane_ksi¹¿ka

WYBÓR JAKO KWESTIA SMAKU, czyli ogólne refleksje po lekturze Sezon lotów trwa Zbigniewa Joachimiaka Pojawienie siê na rynku wydawniczym ksi¹¿ki poetyckiej przekraczaj¹cej ramy przeciêtnej produkcji literackiej – czyli nieobliczonej na medialny szum, zadziwienie lub, co najczêœciej, zaspokojenie grafomañskich zapêdów autora – jest wydarzeniem niecodziennym. Nie towarzysz¹ mu jednak nadprzyrodzone zjawiska, anomalie natury, nagrody wysokich gremiów, kosztowne kampanie promocyjne, bankiety i panele dyskusyjne z udzia³em znanych krytyków oraz nauczycieli akademickich. To œwiêto przebiega w ¿yciodajnej ciszy, jest ma³¹ prywatn¹ uroczystoœci¹ stêsknionego za tradycyjnymi wartoœciami czytelnika – czyli takiego jak ja. I w³aœnie teraz mam swoje œwiêto. Przyczyni³ siê do tego wydany niedawno zbiór krótkiej prozy i utworów poetyckich Sezon lotów trwa Zbigniewa Joachimiaka. Jestem krytycznym i bardzo wybrednym mi³oœnikiem literatury, trudno jest mnie zadowoliæ i zawsze szukam potwierdzenia swojej tezy, ¿e po Herbercie niewiele mo¿e siê wydarzyæ, a przynajmniej nie za prêdko. Przyznajê wiêc, ¿e w czasie lektury ksi¹¿ki Joachimiaka z w³aœciw¹ swojemu charakterowi czujn¹ i okrutn¹ skrupulatnoœci¹ wy³awia³em niedoci¹gniêcia autora (a kto, mo¿e poza nieustannie poprawiaj¹cym wiersze Kawafisem, ich unikn¹³?), jednak zosta³y one przys³oniête refleksjami ogólnej natury – a te przychodz¹ tylko wtedy,

gdy s¹ sprowokowane dobr¹ literatur¹, która ma coœ istotnego do przekazania i, oczywiœcie, gdy czytelnik jest do refleksji zdolny. Jest taki wiersz Roberta Frosta The Road Not Taken – Droga nie wybrana, w którym podmiot liryczny – którym z ca³¹ pewnoœci¹ jest tutaj autor – staje na rozdro¿u w lesie, i ¿a³uj¹c, ¿e nie mo¿e jechaæ dwiema drogami naraz i byæ jednym podró¿nym, wybiera tê mniej uczêszczan¹. ¯ycie codziennie nam przypomina, ¿e nie ka¿dy cz³owiek, a ju¿ szczególnie poeta, ma tê ciekawoœæ œwiata i odwagê, by wybraæ drogê „poroœniêt¹ traw¹” – merkantylny zmys³ przeciêtnego, ale ambitnego poety drepcz¹cego po swoj¹ s³awê podpowiada mu bowiem, ¿e lepiej iœæ pokrytym kurzem, zat³oczonym goœciñcem, by zyskaæ ³askawoœæ stoj¹cego nieruchomo na poboczu czytelnika, krytyka, wydawcy czy innego kapryœnego boga lub raczej bo¿ka. Oczywiœcie, mo¿e siê okazaæ, ¿e na koñcu jednej, jak i drugiej drogi czeka rozczarowanie, ¿e s³awa nie jest równoznaczna ze szczêœciem, a ciekawsza droga skazuje na nieznoœn¹ samotnoœæ. Wtedy pozostaje ju¿ tylko satysfakcja z pieniêdzy albo duma z zachowanej niepodleg³oœci. W obu jednak przypadkach zapomnienie przez potomnych jest równie realn¹ mo¿liwoœci¹. Po wejœciu w smugê cienia podró¿nik w nieznane, czyli bohater wiersza Frosta, mimo ¿e nie do koñca pewien s³usznoœci swojego wyboru mówi zalew kultury/listopad 2011

35

zrecenzowane_ksi¹¿ka rzecz dla nas oczywist¹, mianowicie ¿e wszystko w ¿yciu stanowi tego wyboru konsekwencjê; ostatecznie jednak jest szczêœliwy i spe³niony, co z pewnoœci¹ jest optymistyczne. Czy Zbigniew Joachimiak cieszy siê czy ¿a³uje, ¿e wybra³ drogê, któr¹ posz³o tak niewielu – drogê artystycznej indywidualnoœci, nieschlebiania tanim gustom a jednoczeœnie niepoddania siê dyktatowi tzw. krytyki? Tego nie wiem, ale jako artysta-eremita i jednoczeœnie czytelnik jego najnowszych i tych nieco starszych wierszy mogê œmia³o przypuszczaæ, ¿e w momencie wyboru nie kierowa³a nim, jak wiêkszoœci¹ poetów, wyros³a z kompleksów dzieciñstwa chêæ brylowania na literackich salonach, tylko ten metafizyczny z natury (tak, mam odwagê u¿ywaæ s³ów niemodnych) i kategoryczny w swej istocie imperatyw tworzenia. I zapewne dlatego nie jest Joachimiak laureatem œrodowiskowych nagród, literack¹ gwiazd¹ mediów czy ³owc¹ pañstwowych stypendiów – jest za to Poet¹. Sezon lotów trwa to, wydaje mi siê, najpe³niejsza realizacja filozofii zapocz¹tkowanego w latach siedemdziesi¹tych ubieg³ego wieku nurtu Nowej Prywatnoœci. Poeta zabiera czytelnika w podró¿ intymn¹, lecz pozbawion¹ cech ekshibicjonizmu, œmia³¹ a jednoczeœnie z t¹ dyskretn¹ atmosfer¹ niepewnoœci, jaka zwykle towarzyszy odleg³ym wyprawom; proponuje powrót do krainy swojego dzieciñstwa, m³odoœci, wieku œredniego i dojrza³oœci; to podró¿ refleksyjna przez domy i ogrody, zdarzenia prawdziwe i sny, eskapada w rzeczywistoœæ i surrealizm, a tak¿e wypady w przesz³oœæ, teraŸniejszoœæ i przysz³oœæ. Co wiêcej, podró¿ ta nie jest, jak to zwykle we wspó³czesnej polskiej poezji bywa, zaimprowizowanym wyskokiem zardzewia³ym rowerem po piwo do najbli¿szego spo¿ywczaka. Nie jest to tak¿e podró¿ dla samego podró¿owania – autor nie tylko relacjonuje, opisuje zarejestrowane, przechwycone z rzeczywistoœci obrazy, nie tylko fantazjuje, ale tak¿e w równym stopniu analizuje to, co jest dla niego najwa¿niejsze, czyli zwi¹zki miêdzyludzkie i panuj¹ce w nich emocje, poddaje badaniom zdarzenia zwyczajne w ludzkim ¿yciu – te odœwiêtne i te codzienne, dobre i z³e, bowiem celem jego peregrynacji jest synteza, ujêcie ludzkiego losu, z jednej strony w obrazy sugestywne i metaforyczne, z drugiej – w prawdziwe psychologicznie, jednoczeœnie stanowi¹ce poetyck¹ wizjê naszej codziennoœci. Na pocz¹tku tych rozwa¿añ wspomnia³em, ¿e nie wszystko mi siê podoba. Przeszkadza nadmiar imies³owów przymiotnikowych, czy w ogóle epitetów, i pojawiaj¹ca siê miejscami egzaltacja oraz kilka pomniejszych rys, widocznych dla uwa¿nego czytelnika (szkoda, ¿e nie dla korektorki i redakto-

36

zalew kultury/listopad 2011

rki). Nie umniejsza to jednak wartoœci tej ksi¹¿ki jako zbioru utworów œwiadomego artystycznie, dojrza³ego ¿yciowo poety, który wie, o czym pisze, po co, i dla kogo. Ka¿dy w ¿yciu wielokrotnie staje przed wyborem, jakiego doœwiadczy³ bohater Frosta. Dlatego pisz¹cy wiersze mo¿e byæ poet¹ lub Poet¹ – klaunem albo kap³anem, g³upcem albo filozofem. Czêsto jest trollem, rzadko herosem... W ¿yciu gra rolê Narcyza, Midasa, Don Kiszota, Hamleta... Wybór jest szeroki i prawie nieograniczony, to jedynie kwestia mo¿liwoœci, a nade wszystko osobistych preferencji, herbertowska „sprawa smaku” i „odrobina koniecznej odwagi”. Sezon lotów trwa dowodzi, ¿e Zbigniew Joachimiak id¹c drog¹ mniej uczêszczan¹ znalaz³ na niej to, co zapowiada³a u swego pocz¹tku i umia³ z tego skorzystaæ. Tomasz Sobieraj Zbigniew Joachimiak, Sezon lotów trwa, Fundacja Œwiat³o Literatury, Gdañsk, 2011.

zrecenzowane_ksi¹¿ka

Homerowie polskiej ulicy Ludzie to dziwni som – mówi mój znajomy kolega, Waldek, i trudno siê z nim nie zgodziæ. Wprawdzie wczeœniej to samo wyœpiewywa³ Niemen, a tak w ogóle powy¿sze stwierdzenie bywa przecie¿ punktem wyjœcia wielu filozofów, ale Niemena ani ¿adnego filozofa osobiœcie nie mia³em przyjemnoœci spotkaæ, a Waldka i owszem. Spotykam go codziennie jak wychodzê o pi¹tej rano robiæ zdjêcia paj¹kom, biedronkom i œlimakom. Waldek zbiera butelki i dziwi siê za ka¿dym razem tak samo, ¿e ja o nieludzkiej porze usi³ujê zastygn¹æ w powykrêcanych pozach i na bezdechu nad jakimœ zielskiem. Widzê w jego oczach natychmiastowe przeliczniki: plecak z akcesoriami oko³ofotograficznymi – miesi¹c picia, kurtka i buty – miesi¹c picia z kolegami, sprzêt i aparat fotograficzny – miesi¹c picia z kolegami czegoœ lepszego ni¿ zwyk³a siara. Jak tak siê sobie poprzygl¹damy nawzajem, to dzieñ mam wra¿enie dla nas obu zaczyna siê bardziej satysfakcjonuj¹co, bo z poczuciem w³asnej, mo¿e ma³ej, ale istotnej odrêbnoœci. Podobne uczucie mia³em czytaj¹c Taxi, taxi. Zetkniêcie œwiatów, trochê podobnych, bardzo podobnych, ró¿nych, odrêbnych. I œwiadomoœæ tej odrêbnoœci. Filozofia dialogu, gdzie spotkanie z drugim cz³owiekiem to coœ wiêcej ni¿ relacja cz³owiek – stó³, cz³owiek – drzewo. Spotkanie jako wstêp do poznania czegoœ, czego nigdy sami nie mielibyœmy okazji prze¿yæ, a wiêc i zrozumieæ czy zaakceptowaæ. Przyjrzyjmy siê galerii postaci wystêpuj¹cych w tekœcie. Bohaterami s¹ tu nie tylko ci, którzy zetknêli siê bezpoœrednio (autorzy i taksówkarze), ale i ci, którzy wystêpuj¹ niejako „z drugiej rêki”, o których siê mówi d³ugo, i których losy coœ w nas poruszy³y, zostawi³y œlad. Oto matka trzynastoletniej dziewczyny; nie pozwala piæ córce, poniewa¿ jest na to za m³oda, lecz wiek w ¿aden sposób nie jest przeszkod¹ dla zaspokajania ¿¹dz tatusia czy jego kolegów, matka jest z niej dumna! Kilku mê¿czyzn przewo¿¹cych trupa przez granicê, ¿eby zaoszczêdziæ sobie formalnoœci, niedojadaj¹ca babcia przeznaczaj¹ca wszystkie pieni¹dze na ulubione radio, ksi¹dz potr¹caj¹cy przechodnia i tuszuj¹cy przestêpstwo, alkoholiczka wzywaj¹ca taksówki, ¿eby „podwioz³y” jej alkohol na ósme piêtro, bo m¹¿ j¹ zamkn¹³ w domu... Mnie najbardziej urzek³a historia zakochanego, wychodz¹cego dzieñ w dzieñ o tej samej porze na stacjê z kwiatami, gdzie czeka³ na ukochan¹, która od dawna ju¿ do niego nie przyje¿d¿a³a. A on ci¹gle mia³ nadziejê... Taki niewielki obrazek œwiadcz¹cy o tym, ¿e nie wszystko da siê wyceniæ, przeliczyæ i przeznaczyæ na handel. Choæ wielu osobom tak w³aœnie siê wydaje. A ile pysznych typów wœród taksówkarzy! Wszystkowiedz¹cy jenera³, maj¹cy o sobie mniemanie, ¿e gdyby tylko postawiæ go na czele armii, jednostki komandosów, albo choæby daæ mu mo¿liwoœæ dowodzenia odzia³em szturmowym, to ho ho ho, od razu historia, a w³aœciwie Historia pisana przez du¿e „H”, zmieni³aby swoje oblicze. Kontrowersyjne refleksje by³ego kata, nostalgia za zadymami, jakie siê w m³odoœci organizowa³o „na dzielnicy”, „chwyty psychologiczne” by³ego zomowca czy opowieœci o duchach na pewno metod¹ plotki ju¿ obi³y siê nam o uszy, lecz niewiele osób tak przejmuj¹co potrafi je opowiedzieæ jak Dawid Brykalski i Magdalena Zaleska. Bo jêzyk, moi Pañstwo, to osobna sprawa w tej ksi¹¿ce; jêzyk ¿ywy, uliczny, taki, jakim pos³uguj¹ siê taksówkarze, ze swoistymi nalecia³oœciami, konstrukcj¹ stylistyczn¹, przekrêceniami, potocznymi s³owami i s³owotwórstwem charakterystycznym dla „dzielnic” w danym mieœcie i niejednokrotnie zrozumia³ych tylko przez kontekst. Nie ukrywam, ¿e lubiê takie opowieœci. Twardo zakorzenione w realiach i stanowi¹ce asumpt do przemyœlenia raz jeszcze niektórych tematów. Nawet jeœli refleksje nie s¹ z gruntu optymistyczne. Autorzy bardzo rzadko daj¹ siê ponieœæ komentowaniu, w wiêkszoœci opowiadañ nie ma podsumowania, moralizowania i pokazywania swej wy¿szoœci. Szanuj¹ czytelnika i jego zdanie. Przypomina mi to reporta¿e Hanny Krall, oczywiœcie inne w formie, ale równie „nieingeruj¹ce”. Tej opcji, na miejscu autorów, by³bym siê trzyma³ na przysz³oœæ. St¹d moja sugestia, by przekonstruowaæ lub w ogóle zrezygnowaæ z historii Hitler wci¹¿ nie kaput. Lecz to rzecz jasna moje zdanie. Z drugiej strony, ze wzglêdu na jêzyk, nieodparcie nasuwa siê skojarzenie ze Stanis³awem Wiecheckim „Wiechem”, nazwanym przez Tuwima „Homerem warszawskiej ulicy”. Tylko jedn¹ historiê zamieni³bym miejscami z inn¹. Nie lêkajcie siê to opowieœæ zamykaj¹ca wed³ug mnie pierwszy cykl opowiadañ. Wejœcie autora w rolê taksówkarza. Popatrzenie na otaczaj¹ce nas zjawiska jego oczami, opuszczenie swojego wewnêtrznego œwiata, przenikniêcie w skórê innego cz³owieka i zmierzenie siê z problemami nowego typu. Nie tylko koniec jest tu wa¿ny, nie tylko s³owa Papie¿a, ale tak¿e to, o czym mowa na pocz¹tku, bo tylko po podobnym doœwiadczeniu na s³owa Dwadzieœcia eurosów reszty siê dla was nale¿y mo¿na odpowiedzieæ Nie ma tematu. Cieszê siê, ¿e powstaj¹ ksi¹¿ki zbudowane jak warstwy Shreka, lekkie w formie i z pozoru rozrywkowe, ale dla wnikliwego czytelnika nios¹ce przekaz, o którym nie³atwo zapomnieæ. Jan Siwmir Dawid Brykalski, Magdalena Zaleska Taxi, taxi! Albo o ludziach, taksówkach i innych zwierzêtach, czêœæ 1

rozmowy_na_dwie_g³owy

Panie i Panowie – Micha³ Szpak zdj. Sebastian Góra

Czy w Polsce mo¿na zrobiæ karierê bez odpowiedniego wizerunku? Jacy ludzie nie powinni w ogóle zaczynaæ kariery w show-biznesie? Na te (i jeszcze kilka innych) pytañ odpowiedzia³ Micha³ Szpak, finalista programu X Factor. Martyna Wieczorek: Czy program taki, jak X Factor to Twoim zdaniem dobra droga do sukcesu w Polsce? Micha³ Szpak: To znaczy ja powiem tak, ¿e w Polsce show-biznes jest czymœ takim, ¿e jeœli nie jest siê silnym psychicznie, to nawet, jeœli siê ma ogromny talent, to nie warto wchodziæ w ten œwiat dlatego, ¿e czeka tak du¿o niebezpieczeñstw i mo¿na bardzo Ÿle na tym wyjœæ. Tak¿e trzeba byæ mega–uwa¿nym i silnym psychicznie M. W.: Czyli jak robi siê karierê w Polsce? I nie pytam tu o sposób, ale o stopieñ trudnoœci. M. S.: Jest o tyle prosty, ¿e w Polsce, jeœli ktoœ siê wyró¿nia i jest osobowoœci¹, to staje siê zauwa¿any przez spo³eczeñstwo, ale zarazem zsy³a to na cz³owieka wiele niefajnych momentów. M. W.: Na przyk³ad? M. S.: Wyœmiewanie, robienie problemów. Nie chcê przytaczaæ przyk³adów, które ja sam prze¿y³em, aczkolwiek odradzam to osobom, które nie maj¹ na tyle si³y, ¿eby to udŸwign¹æ i wiedz¹, ¿e s¹ s³abe. Lepiej, ¿eby tego nie robi³y, bo mo¿e to byæ dla nich bardzo bolesny upadek.

38

zalew kultury/listopad 2011

M. W.: A Twój wizerunek? Zdajesz sobie sprawê, ¿e jest prowokuj¹cy, jak na polskie realia. Czy to pomaga czy raczej przeszkadza? M. S.: Nie mam pojêcia ze wzglêdu na to, ¿e ten mój wizerunek mam od bardzo dawna i jest to wizerunek, który po prostu przybra³em, jak by³em m³ody. W zwi¹zku tym mogê powiedzieæ tylko tyle, ¿e nie u³atwia on ¿ycia, aczkolwiek mi w ¿aden sposób on nie przeszkadza, a czasem nawet dodaje mi skrzyde³. M. W.: Jesteœ barwn¹ osobowoœci¹, a jednak czasem wystêpujesz pod nazw¹ swojego zespo³u. Nie wola³byœ jednak, ¿eby to by³a czysto solowa kariera, a na plakatach widnia³o Twoje imiê i nazwisko? M. S.: Ja generalnie chcê graæ ¿yw¹ muzykê, ona zawsze bêdzie dla mnie solowa, bo to ja jestem wokalist¹. Wokalista zawsze sam w sobie jest jedn¹ person¹. Zawsze za osob¹ œpiewaj¹c¹ stoi jakaœ grupa muzyków, wiêc moim zdaniem zawsze jest to solowa kariera. M. W.: Czyli sukces przypisujesz tylko sobie? Czy jednak ca³emu zespo³owi? M. S.: Trudno powiedzieæ w tym wypadku. Mój zespó³ da³ mi du¿o wsparcia ju¿ wczeœniej, ale do tego, do czego doszed³em teraz, doszed³em sam o w³asnych si³ach. M. W.: W takim razie wrócê do programu.. Czy mo¿na mówiæ o przyjaŸni miêdzy uczestnikami

rozmowy_na_dwie_g³owy czy jednak jest to czysta rywalizacja? M. S.: Zale¿y, na którym etapie jesteœmy. Jeœli jesteœmy na etapie castingu czy eliminacji to wiadomo, ¿e mo¿na zawrzeæ jak¹œ przyjaŸñ, która bêdzie owocowaæ w przysz³oœci, ale jeœli jest siê na etapie fina³u czy fina³owej dziewi¹tki w wypadku X Faktora, no to ró¿nie bywa. Niektóre osoby chc¹ siê przyjaŸniæ i maj¹ do tego predyspozycje, ¿e tak powiem, a niektóre widz¹ w tym wroga. Próbuj¹ na si³ê rywalizowaæ, co nie jest fajne. M. W.: To teraz mo¿e coœ o dzisiejszym koncercie. Jak skomentujesz to, ¿e dziewczyny, które przysz³y na twój koncert, wywa¿y³y drzwi wejœciowe? Nie wiem, czy zdajesz sobie z tego sprawê. M. S.: Nie zdawa³em sobie z tego sprawy! (œmiech) Ale generalnie by³em bardzo mile zaskoczony, bo us³ysza³em dzisiaj du¿o mêskich g³osów, tak¿e jest to mi³e zaskoczenie ze wzglêdu na to, ¿e na moich koncertach jest zawsze wiêcej dziewczyn, no ale to jest oczywiste. Dziewczyny maj¹ inn¹ wra¿liwoœæ i ³atwiej im siê przyznaæ, ¿e s³uchaj¹ jakiegoœ freaka. Ale jestem bardzo mile zaskoczony, ¿e zosta³y wywa¿one te drzwi i ¿e przysz³o tak du¿o osób (œmiech) Co nie oznacza, ¿e wczeœniejsze koncerty posiada³y mniejsz¹ publikê, aczkolwiek to by³ mój pierwszy zamkniêty koncert i bardzo mile bêdê go wspomina³. M. W.: A nie martwi Ciê œrednia wieku? W wiêkszoœci s¹ to bardzo m³ode osoby. zdj. Sebastian Góra

M. S.: Ale s¹ te¿ osoby… w podesz³ym wieku! (œmiech) Osoby, które s¹ dojrza³e! M. W.: Na koniec takie lekkie pytanie. Któr¹ piosenkê lubisz najbardziej wykonywaæ na koncertach? M. S.: Zale¿y, bo ka¿da piosenka budzi we mnie inne, skrajne emocje. Najbardziej lubiê swój utwór Czasoch³onnoœæ, bo s¹ tam moje s³owa, tak jakby moje uczucia przelane na tekst i ja j¹ œpiewam. Jest te¿ Sweet child O'mine, a ta piosenka budzi wiele emocji, szaleñstwa i pozwala roz³o¿yæ skrzyd³a… M. W.: Jesteœ gwiazd¹? M. S.: To powiem, jak wydam pierwsz¹ p³ytê! Martyna Wieczorek [email protected] zalew kultury/listopad 2011

39

uwaga_zapowiedŸ

P£YWALNIA ARTYSTYCZNA ZNOWU SKACZEMY!

25 listopada ju¿ po raz dziewi¹ty skoczymy w sztukê w ramach P£YWALNI ARTYSTYCZNEJ. Tym razem w Rydu³towskim Centrum Kultury bêdziemy mieli okazjê zobaczyæ fotografie Grzegorza Pytla (pseudonim artystyczny: Samuraj Grzeœ). Urodzony w 1982 r. w Sosnowcu, z wykszta³cenia geograf, z zami³owania fotograf. Fotografia to jego wielka ¿yciowa pasja, a tak¿e praca. Zajmuje siê fotografi¹ kreacyjn¹ oraz portretow¹. Jest cz³onkiem Towarzystwa Fotograficznego Wizjonerzy i Fotoferia Club oraz organizatorem i jurorem konkursów fotograficznych. Ma na swoim koncie dwie wystawy autorskie oraz kilka wystaw zbiorowych. Finisa¿ wystawy, któr¹ bêdziemy mieli okazjê ogl¹daæ ju¿ od 26 paŸdziernika, stanowi¹ zdjêcia wykonane w latach 2008-2011. Fotografie te wprowadzaj¹ w œwiat tajemniczy i mroczny. ród³em inspiracji jest cz³owiek i sfera jego wewnêtrznych prze¿yæ – szczególnie tych nieœwiadomych, których odzwierciedleniem s¹ wizje senne. Zobaczymy równie¿ monodram Musimy mieæ dobre ¿ycie na podstawie ksi¹¿ki Aglaji Veteranyi Dlaczego dziecko gotuje siê w mama³ydze w re¿yserii Gra¿yny Tabor, który opisuje historiê m³odej dziewczyny, która wkracza w okres dojrzewania, zapoznaje siê z œwiatem doros³ych. Musi poradziæ sobie z now¹ dla niej sytuacj¹. Historia, któr¹ opowiada Aleksandra Tabor, s³owami bohaterki monodramu, jest jedn¹ z bolesnych, zwi¹zanych z „ostrym” wchodzeniem w ¿ycie, a w³aœciwie w œwiat dojrzewaj¹cej w duszy i ciele

40

zalew kultury/listopad 2011

kobiecoœci. Jest to historia zranienia i inicjacji koniecznej, ¿eby zrozumieæ, ¿e w kobiecie drzemie potê¿na si³a, moc twórcza, ale... nara¿ona jest na „spotkanie z wilkiem”. Nie idŸ do lasu, nie zapuszczaj siê w gêstwinie, bo tam mieszka groŸny wilk, który po¿era takie osóbki..., a z drugiej strony - Jeœli nie wejdziesz do lasu, to nic ci siê nie przydarzy i nigdy nie zaczniesz naprawdê ¿yæ. Aleksandra Tabor jest cz³onkini¹ Teatru Tetraedr, by³¹ aktork¹ Teatru Agrafka. Na co dzieñ zajmuje siê cyrkiem i tañcem. Prowadzi zajêcia cyrkowo–teatralno–ogniowe w Raciborskim Centrum Kultury. Tañczy w Teatrze Tañca TeWaS i wspó³pracuje z Zak³adem Poprawczym w Raciborzu. Ze swoim monodramem wywalczy³a miêdzy innymi jedn¹ z trzech równorzêdnych nagród na Miêdzynarodowym Festiwalu Teatralnym "DIONIZJE" oraz nagrodê na Festiwalu Sztuki Teatralnej w Rybniku. Zapraszamy. Katarzyna Chwa³ek

„P£YWALNIA ARTYSTYCZNA. SKOK W SZTUKÊ 25.11.2011 19.00 Finisa¿ wystawy fotografii Grzegorza Pytla 19.30 Monodram Musimy mieæ dobre ¿ycie na podstawie ksi¹¿ki Aglaji Veteranyi Dlaczego dziecko gotuje siê w mama³ydze w wykonaniu Aleksandry Tabor. Wydarzeniu towarzyszyæ bêdzie instalacja przygotowana przez teatry: SAFO i JEGERTHEATRE. Wstêp wolny! Rydu³towskie Centrum Kultury ul. Strzelców Bytomskich 9A Rydu³towy

uwaga_zapowiedŸ

Szanowni Panstwo, w dniu 11 listopada 2011 odbedzie sie 3. edycja koncertu 6na6 z Gwiazdami. Idea przedsiewziecia jest prezentacja sztuki wokalnej a cappella z udzialem gwiazd polskiej estrady. Dwie pierwsze edycje koncertu spotkaly sie z bardzo duzym zainteresowaniem, bilety zostaly wyprzedane na dlugo przed wydarzeniem, projekty odbily sie równiez bardzo dobrze na lamach mediów. Dlatego tez postanowilismy powtórzyc sprawdzona formule koncertu, zapraszajac kolejne uznane postaci polskiej sceny muzycznej. W tegorocznej edycji koncertu wystapia: 1. Sabina Jeszka - rybniczanka, laureatka nagrody specjalnej ostatniej edycji Mam talent, obdarzona wyjatkowym glosem i urokiem osobistym; 2. Kuba Badach - rewelacyjny wokalista, znany przede wszystkim jako lider zespolu POLUZJANCI, wystepujacy takze projektowo z róznymi postaciami polskiej sceny popowej, m.in. Robertem Jansonem czy Kayah, wokalista jazzowej formacji THE GLOBTROTTERS; 3. Stanislaw Soyka - mozna rzec legenda polskiej estrady, obdarzony charyzmatycznym glosem i wyjatkowa wrazliwoscia artystyczna, posiada na swoim koncie wiele przebojów, m.in. Cud niepamieci, Tolerancja i wiele innych. 4. ZGAS 2-krotny mistrz polski w beat-boxie, który dopelni muzyke a cappella swym beatem. Podczas koncertu uslyszymy najwieksze hity Gwiazd z towarzyszeniem Zespolu Wokalnego 6na6 oraz przeboje innych wykonawców, m.in. Andrzeja Zauchy czy wczesniej wspomnianej Kayah. 3. edycja koncertu 6na6 z Gwiazdami 11.11.2011, godz. 18.00 - Rybnickie Centrum Kultury wystapia: Sabina Jeszka, Kuba Badach, Stanislaw Soyka oraz Zgas w towarzystwie Zespolu Wokalnego „6na6” W programie przeboje zaproszonych gwiazd oraz inne utwory muzyki rozrywkowej w wersji a cappella. Cena biletu: do konca pazdziernika 35 zl, w listopadzie 45 zl (bilety do nabycia w kasie RCK)

Pozdrawiam, Michal Wojaczek zalew kultury/listopad 2011

41

uwaga_zapowiedŸ

uwaga_zapowiedŸ

uwaga_zapowiedŸ

IV Ogólnopolski Festiwal Fotografii Otworkowej OFFO 2011 Uroczyste otwarcie Festiwalu: Dom Kultury w Rybniku-Chwa³owicach www.dkchwalowice.pl Rybnik ul. 1 Maja 91B pi¹tek 4 listopada 2011 r. o godz. 18.00 i Miejski Oœrodek Kultury w Jastrzêbiu Zdroju www.mokjastrzebie.pl Jastrzêbie Zdrój al. Pi³sudskiego 27 sobota 5 listopada 2011 r. o godz. 18.00 WSTÊP WOLNY OFFO 2011 to ju¿ czwarta edycja Ogólnopolskiego Festiwalu Fotografii Otworkowej www.offo4.dl.pl organizowanego przez Grupê Trzymaj¹c¹ OFFO. Jest to impreza cykliczna (biennale), która jest jedyn¹ tego typu w Polsce, znana jest tak¿e za granicami kraju. W festiwalu udzia³ bior¹ polscy jak i zagraniczni twórcy. Ca³y listopad 2011 r., niemal¿e ca³y Górny Œl¹sk ¿y³ bêdzie sztuk¹ fotografii otworkowej, w 42 górnoœl¹skich galeriach bêdzie mo¿na zobaczyæ wystawy festiwalowe IV OFFO. W tegorocznej edycji Festiwalu bierze udzia³ 22 autorów zagranicznych i 45 polskich oraz 4 grupy twórcze. Wystawom towarzyszyæ bêd¹ pokazy filmów otworkowych, multimediów, prelekcje, pokazy oraz elektroniczny katalog, który umo¿liwi zapoznanie siê z pracami wszystkich prezentowanych twórców, a tak¿e z tekstami teoretycznymi dotycz¹cymi fotografii otworkowej Podczas otwarcia Festiwalu odbêd¹ siê spotkania z artystami prezentuj¹cymi swoje prace na wystawach w galeriach na terenie Rybnika, odbêd¹ siê pokazy sprzêtu otworkowego, w tym stereoskopowego i multimediów (m.in. przegl¹d prac festiwalowych, diaporamy grupy "W&R", filmy otworkowe, prezentacje autorskie). Bêdzie mia³a miejsce równie¿ promocja ksi¹¿ki Paw³a Janczaruka Wszystko, co chcê powiedzieæ o otworkach. Organizatorami OFFO w 2011 r. s¹ m. in.: Grupa Trzymaj¹ca OFFO, Dom Kultury w Rybniku-Chwa³owicach i Galeria „Ciasna” w Jastrzêbiu Zdroju. Strona IV OFFO: www.offo4.dl.pl Harmonogram IV OFFO: Œroda, 2.11.2011, godz. 18.00 - wernisa¿ wystawy zbiorowej ACSAF Association - W³ochy (Galeria Miejskiego Klubu im. Jana Kiepury, Sosnowiec) Czwartek, 3.11.2011, godz. 17.00 - wernisa¿ wystawy Barbary Panek-Sarnowskiej Studio portretowe BPS & Co. - Model 2009 (Galeria „Na sali” Wiejski Dom Kultury, Olza) Czwartek, 3.11.2011, godz. 17.00 - wernisa¿ wystawy Janusza Musia³a Twarze. Ikony i znajome + prezentacja filmów otworkowych (Galeria Klubu Pod Sow¹ MiPBP, Bêdzin) Pi¹tek, 4.11.2011, godz. 16.00 - wernisa¿ wystawy Janusza Musia³a Obserwacje morza, komnata snu, tajemnice ogrodu + prezentacja filmów otworkowych (Miejski Oœrodek Kultury, Orzesze). Pi¹tek, 4.11.2011, godz. 18.00 Otwarcie Festiwalu (Dom Kultury Chwa³owice, Rybnik): zalew kultury/listopad 2011

47

uwaga_zapowiedŸ - spotkania z autorami OFFO, wernisa¿ wystaw - Bogdan Brydak Po sezonie, Janusz Chojnacki Karuzele i huœtawki, Micha³ Gozdek Zak³ady Omfmana, Micha³ Mazurek Fraszki dendrologiczne, Grzegorz Sawa-Borys³awski - pokaz aparatów otworkowych (twórcy - Micha³ Gozdek, Kuba Luboradzki) i multimediów (filmy otworko-we Jakuba Kaszuby Krótki film o brzoskwince, Janusza Musia³a Twarze. Ikony i znajome, Micha³a Radochoñskie-go Ucho obrazu, diaporamy Grupy „W&R” - Wies³awa Stasiñska, Ryszard Poprawski i Pawe³ Janczaruk, poka-zy autorskie m.in. Lena Källberg walk around favourite building, Ilya Tishchenko Fathers life, prace IV OFFO) po³¹czony z promocj¹ ksi¹¿ki Paw³a Janczaruka Wszystko, co chcê powiedzieæ o otworkach. Sobota, 5.11.2011, godz. 12.00 - wernisa¿ wystawy Artura Gawina Architektura Krakowa, georgia Krawiec: (O)œrodki Camery obscury wycieczka po Europie - wyk³ad (Galeria Katakumby, Jastrzêbie Zdrój) Sobota, 5.11.2011, od godz. 16.00 - Leszek Krutulski Studio pó³portretów, Pawe³ Janczaruk Galeria Jednego Dnia (wymiana fotografii) (Galeria „Magazyn 22”, Miejski Oœrodek Kultury, Jastrzêbie Zdrój) Sobota, 5.11.2011, godz. 18.00 Otwarcie Festiwalu (Miejski Oœrodek Kultury, Jastrzêbie Zdrój): - wernisa¿ wystawy Ryszarda Karczmarskiego Duchowoœæ miejsca oraz wystawa-pokaz stereofotografii otworkowej Tadeusza Bielawskiego Na go³e klaty... - pokaz aparatów otworkowych (twórcy - Tomasz Bielawski, Micha³ Gozdek, Kuba Luboradzki), spotkania autorskie, promocja ksi¹¿ki Paw³a Janczaruka Wszystko, co chcê powiedzieæ o otworkach - konkurs publicznoœci na najlepsz¹ fotografiê OFFO Objazdowego z nagrodami w postaci aparatu otworkowego „Omfman” Poniedzia³ek, 7.11.2011, godz. 18.00 - wernisa¿ wystawy Machina 2 Witolda Englendera oraz prac Philippa Wernera i Szczepana Bonalskiego (Galeria Na Strychu, Starochorzowski Dom Kultury – Chorzów) Wtorek, 8.11.2011, godz. 18.00 - tandem fotograficzny „KASZUBY” - Jakub Kaszuba i Krzysztof Sowa, wernisa¿ wystawy Fabryka s³oñca + pokaz multimediów (Galeria Gawra PiMBP, Racibórz) Œroda, 9.11.2011, godz. 18.30 - wernisa¿ wystawy zbiorowej: Andriy Dzugaev - Ukraina, Lena Källberg - Szwecja, Bob St. Cyr - Kanada, Peter Wiklund - Szwecja Dreamscapes, Barbara Englender Szk³o, Witold Englender Machina (Galeria Katowice ZPAF, Katowice). Poniedzia³ek, 28.11.2011, godz. 18.00 - wernisa¿ wystawy Lustro, lustro Jakuba Kaszuby i wystawy Moje wyspy Krzysztofa Sowy (Galeria Gala, Miejski Dom Kultury Batory Chorzów) Wtorek, 29.11.2011, godz. 18.00 Finisa¿ Festiwalu, spotkanie z autorami, pokaz multimediów, zestawów autorskich, omówienie i podsumowanie IV OFFO (Muzeum Œl¹skie, Katowice) Wszystkie wystawy IV OFFO trwaj¹ przez ca³y listopad 2011. Wyj¹tkiem s¹: Galeria "Kameralna" w Jaworznie (2-15.11.2011), Galeria "Ciasna" w Jastrzêbiu Zdroju (1.11-10.12.2011), Galeria Bielszowicka w Rudzie Œl¹skiej (2.11–20.12.2011) i Galeria Smolna w Rybniku (2.11–31.12.2011).

UWAGA - wstêp na wszystkie festiwalowe wystawy jest bezp³atny. Kopalnia wiedzy o FOTOGRAFII OTWORKOWEJ na stronie: http://besa.redblog.gazetalubuska.pl/

48

zalew kultury/listopad 2011

¯uraw, zdj. Artur Tabor

uwaga_zapowiedŸ

V Festiwal Kultury Ekologicznej Zielono mi Od 3 do 7 listopada 2011 r. w Kinoteatrze „Rialto” w Katowicach odbêdzie siê V Festiwal Kultury Ekologicznej Zielono mi organizowany przez Instytucjê Filmow¹ – Silesia Film Kinoteatr Rialto i Uniwersytet Œl¹ski w Katowicach. Festiwal Zielono mi ma na celu promocjê zdrowego stylu ¿ycia w harmonii z przyrod¹. Organizatorzy chc¹ ukazywaæ piêkno naszej planety i miejsca, które nie zosta³y jeszcze zniszczone przez obecnoœæ cz³owieka. Termin: 3-8 listopada 2011 r. Miejsce: Katowice, Kinoteatr „Rialto”, ul. Œw. Jana 24 Program festiwalu: 3 listopada (czwartek) Seans dla przedszkoli oraz uczniów klas I-III 10.00 Zakochany wilczek, re¿. A. Bell, B. Gluck, USA, 2010, 88 min. Po projekcji dyskusja: Jak zmieni³ siê œwiat? – prowadzenie prof. Piotr Skuba³a i dr Ryszard Kulik 17.00 Uroczysta inauguracja Festiwalu – Jaka czeka nas przysz³oœæ? Sytuacja demograficzna oczami przyrodnika – wyk³ad prof. dr hab. Leszek Tomia³ojæ (Uniwersytet Wroc³awski, ornitolog, aktywny obroñca polskiej przyrody) 18.00 koncert Jazz na pTak 19.00 Poczêstunek wegetariañski 4 listopada (pi¹tek) Seans dla klas IV-VI oraz gimnazjów 10.00 Mój przyjaciel lis, re¿. L. Jacquet, Francja, 2007, 92 min. Po projekcji dyskusja: Na czym polega przyjaŸñ ze zwierzêtami? – prowadzenie prof. Piotr Skuba³a i dr Ryszard Kulik 17.00 ¯ycie Jane, re¿. L. Knauer, Niemcy, Tanzania, 2010, 107 min. Po projekcji dyskusja: Bezsilnoœæ czy determinacja? – jak dzia³aæ dla przyrody? – prof. Piotr Skuba³a i dr Ryszard Kulik zalew kultury/listopad 2011

49

19.30 Opowieœæ o wilku. Nie ma jak stado (z cyklu Saga prastarej puszczy), re¿. B. Walencik, J. Walencik, Polska, 2007, 52 min. Po projekcji odbêdzie siê spotkanie z doktor Sabin¹ Nowak (prezes Stowarzyszenia dla Natury „Wilk”) – prowadzenie prof. Piotr Skuba³a 5 listopada (sobota) 17.00 Produkty – kto hoduje twoje jedzenie?, re¿. R. Bates, USA, 2009, 73 min. Po projekcji odbêdzie siê spotkanie z Jadwig¹ £opat¹ (laureatka Nagrody Goldmana – ekologicznego Nobla) i sir Richardem Rose (angielski rolnik i dzia³acz ekologiczny) – prowadzenie dr Ryszard Kulik 20.00 Obcy gen, re¿. G. Kuczek. Polska, 2010, 52 min. Po projekcji dyskusja: Co tak naprawdê jemy? – prowadzenie prof. Piotr Skuba³a i dr Ryszard Kulik 6 listopada (niedziela) 13.00 Cia³o jako dzika przyroda – warsztaty prowadzone przez Wojciecha Eichelbergera (psycholog, psychoterapeuta, pisarz) 18.00„Obraz œwiat³a, re¿. P. Mettler, Szwajcaria, Kanada, 1994, 83 min. Po projekcji dyskusja: Tajemnicze piêkno œwiata – jak go doœwiadczaæ? – prof. Piotr Skuba³a i dr Ryszard Kulik 8 listopada (wtorek) Seans dla szkó³ ponadgimnazjalnych 10.00 Yes-meni naprawiaj¹ œwiat, re¿. A. Bichlbaum, M. Bonanno, Francja, 2008, 90 min. Po projekcji dyskusja: Co mo¿esz zrobiæ by zmieniæ œwiat na lepsze? – prowadzenie prof. Piotr Skuba³a i dr Ryszard Kulik Bilety: – wyk³ad inauguracyjny oraz koncert Jazz na Ptak – wstêp wolny – poranne seanse dla dzieci i m³odzie¿y – 8 z³ – seanse popo³udniowe – 10 z³ – warsztaty Wojciecha Eichelbergera – 10 z³ Rezerwacji mo¿na dokonaæ równie¿ telefonicznie pod numerem 32 251 04 31 lub mailowo pod adresem: [email protected] Patronat medialnym na fetiwalem obj¹³ miesiêcznik Dzikie ¯ycie www.pracownia.org.pl/dzikie-zycie

¯ubry w Bieszczadach, zdj. Jacek Szarek

50

zalew kultury/listopad 2011

uwaga_zapowiedŸ

DK BOGUSZOWICE ZAPRASZA NA KONCERT

19 listopada od godziny 18.00 zapraszamy do Domu Kultury w Rybniku-Boguszowicach na koncert zespo³u HABAKUK. Jako support wyst¹pi gliwicki zespó³ JAHOO. Bilety w cenie 15,00 z³ w przedsprzeda¿y mo¿na bêdzie kupiæ od 7 listopada w dziale artystycznym Domu Kultury. W dniu koncertu bilety bêd¹ kosztowaæ 20,00 z³. Ostatnie lata by³y dla HABAKUKA bardzo pracowite i owocne. Szerokim echem odbi³ siê A ty siej… – album z piosenkami Jacka Kaczmarskiego w wersji reggae. Okaza³o siê, ¿e teksty naszego barda idealnie pasuj¹ do karaibskich dŸwiêków, co znalaz³o wyraz w znakomitych recenzjach i przyjaznym odbiorze zarówno wœród fanów reggae jak i wielbicieli twórczoœci Jacka. http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=FIq49EI2lz8 Jahoo to dziesiêcioosobowa za³oga, powsta³a pod koniec 2009 roku, zadebiutowa³a 12.12.2010 na gliwickim Winter Reggae. Inspiracje muzyków to klimat reggae z lat '80 z nawi¹zaniem do jazzu granego przez sekcjê dêt¹. Œwietnie czuj¹ siê na scenie, gdzie mocne uderzenie sekcji rytmicznej i instrumentów harmonicznych osadzone w roots reggae, koresponduje z jazzowo-bluesowymi improwizacjami instrumentów solowych oraz z feelingiem pary wokalistów! http://www.youtube.com/watch?v=5SDreCP0XKM

zalew kultury/listopad 2011

51

Adam Fleks _ od 1993 r. w Gdañskim Towarzystwie Fotograficznym, od XII 2010 w ZPAF. Obecnie uprawia czysty brom, technikê litow¹, czasem fotografiê otworkow¹ przy u¿yciu kamer budowanych samodzielnie z kartonu i taœmy izolacyjnej Gabriela D¹bek _ mieszka w Rybniku; polonistka; interesuje j¹ magia ksi¹¿ki, filmu, miejsc georgia Krawiec _ absolwentka Wydzia³u Stuk Piêknych na Uniwersytecie Siegen/Niemcy (fotografia), od 2005 r. w ZPAF, wyk³adowca w Studium Fotografii ZPAF i w Europejskiej Akademii Fotografii, organizator OFFO Jan Siwmir _ nauczyciel z powo³ania, kryminalista z zami³owania, poeta z wœciek³oœci na rzeczywistoœæ; w wolnych chwilach ucieka w fotografiê; jest dwuosobowy; wiêcej na www.jansiwmir.com Janusz Musia³ _ ZPAF _ Okrêg Œl¹ski, w swoich pracach podejmuje próby refleksji nad czasem, przestrzeni¹, prêdkoœci¹, œwiat³em, dotykiem, portretem www.januszmusial.republika.pl mgr in¿. Jolanta Urbañska _ ur. 13.09. 1969 roku w Raciborzu. W 1996 roku ukoñczy³a studia na Politechnice Warszawskiej na Wydziale In¿ynierii Chemicznej i Procesowej (specjalnoœæ In¿ynieria Ochrony Œrodowiska). W 2007 roku ukoñczy³a studium podyplomowe z Logistyki i Zarz¹dzania £añcuchem Dostaw w SGH w Warszawie. Zainteresowania: czytanie ksi¹¿ek, poezja œpiewana, taniec towarzyski, siatkówka, jazda na rolkach, ³y¿wach i nartach Karolina Szczyglewska – kobieta matka, filozof, etyk, zakochana w œwiecie olsztynianka. Po studiach filozofii teoretycznej na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, zajê³a siê fotografi¹ i literatur¹. Przed obiektywem najchêtniej stawia ludzi, trzymaj¹c ich w pozach z pogranicza kreacjonizmu, kubizmu i ekspresjonizmu. W swoich pisad³ach natomiast, z pasj¹ rozbiera kobiety z ich w³asnej natury, obna¿a s³aboœci z czu³ym humorem, przez palce, piêtrz¹c sterty wydumanych przymiotników o œwiecie, ludziach i w³asnej filozofii ¿ycia Katarzyna Bereta _ poetka, eseistka, recenzentka, fotograf_amator i doktorantka UŒ. Z urodzenia chorzowianka (rocznik '77), z wyboru mi³oœniczka œl¹skiego genius loci, otwarta na piêkno ukryte w szczególe Katarzyna Chwa³ek _ rocznik '81. Absolwentka filozofii i kulturoznawstwa na UŒ. Ogromna pasjonatka sztuki teatralnej oraz ¿ywych trupów" pod wszel" kimi postaciami. Udziela³a siê m.in. w Teatrze Plas-

52

zalew kultury/listopad 2011

tycznym Mariana Bednarka, Teatrze MONITORING, Grupie MOLOCH, Teatrze INSTYTUT BAJEK oraz projekcie REFRIGENIUM, gdzie wyre¿yserowa³a spektakl Odbicia. Pomys³odawca i organizatorka comiesiêcznych spotkañ P£YWALNIA ARTYSTYCZNA-SKOK W SZTUKÊ oraz cyklu warsztatów P£YWANIE ARTYSTYCZNE w Rydu³towskim Centrum Kultury Katarzyna Dera _ kulturoznawca; specjalista PR; jej pasj¹ jest teatr i szeroko rozumiane media Kinga Maniek _ zwana te¿ Mañkiem, m³oda polonistka, wiêcej jej wierszy na www.jezykami-ludzi-ianiolow.blog.onet.pl Maciek Majewski _ olschoolowy rocznik ‘84; bezczelny optymista, nie walcz¹cy z uzale¿nieniem od dŸwiêków wszelakich; rezyduje w Warszawie Magdalena Dró¿d¿ _ oj tam, oj tam Ma³gorzata Kochman–Sidorowicz – malarka, dobry duch artystów i zwyk³ych ludzi Marek Szulc _ mieszka w Sosnowcu, ale czêsto przebywa w Rybniku; twórca studenckiej gazety, filolog zawodowo digitalizuj¹cy zabytkowe ksi¹¿ki, czasopisma i pocztówki w celu upowszechniania ich szerokim rzeszom czytelników; lubi polskie kino niezale¿ne Mariola Rodzik–Ziemiañska – (pseud. Maya Ziemiañska) pochodzi z pogórza Beskidu Niskiego; od 2003 r. mieszka w Rybniku. Wokalista kapeli ZAWIA£O – folk free music; wspó³za³o¿ycielka PORTU SZTUKI. Zajmuje siê œpiewem archaicznym i jazzowym; poetka i felietonistka; konferansjerka; aktorka alternatywna; niezale¿na animatorka kultury. Wspó³tworzy STUDIO MaYazz (www, reklama, poligrafia). www.port-ki.art.pl, www.spotkaniazesztuka. wizytowka.pl, Martyna Wieczorek _ od 1,5 ¿yj¹ca w rozdarciu miêdzy Rybnikiem a Krakowem; wielbicielka rozmowy z drugim cz³owiekiem _ najlepiej popularnym i maj¹cym coœ ciekawego do powiedzenia; ma nadziejê, ¿e kiedyœ polscy dziennikarze znów naucz¹ siê mówiæ oraz pisaæ po polsku i sama stara siê to robiæ; wierzy, ¿e jej wspania³a siostra bêdzie kiedyœ docenionym fotografem Marzena Kolarz _ absolwentka ASP w Poznaniu. Wyk³adowca w Krakowskich Szko³ach Artystycznych. Mi³oœniczka fotografii Tomasz Sobieraj _ ukoñczy³ geografiê na Uniwersytecie £ódzkim; prozaik, poeta, eseista, krytyk literacki, fotografik, a przede wszystkim filozof. Wiêcej na www.sobieraj.art.pl

Sponsor Fundacji ER na rok 2011