www.kurierwilenski.lt DZIENNIK POLSKI NA LITWIE

SOBOTA 7 — WTOREK 10 KWIETNIA 2012 r. Nr. 69 (16863)

cena 1,80 Lt

W poszukiwaniu wielkanocnego jajka... W NUMERZE Spotkanie samorządu rejonu wileńskiego z Forum „Korona”

Jajko – symbol odradzającego się życia, w chrześcijaństwie wiązany z motywem zmartwychwstania Chrystusa, symbolizujący nadzieję na życie wieczne Fot. Marian Paluszkiewicz

M

imo gwałtownego wzrostu cen, jakie zaskoczyły nas w przededniu Świąt Wielkanocnych, nie będzie zapewne żad-

nego stołu chrześcijańskiego, na którego honorowym miejscu nie rozgościłoby się jajko. Symbol odradzającego się życia, w chrześcijaństwie wią-

zany z motywem zmartwychwstania Chrystusa, symbolizujący nadzieję na życie wieczne. str. 14-15

Turniszki — oazą wileńskiej tradycji, śpiewu, tańca i pogody ducha Mowa będzie o wileńskich Turniszkach leżących tuż za Nowymi Werkami, i za byłą Fabryką Papieru. Uprzednia wieś od dawna stała się już miastem, a ulica nazywa się

Popieriaus, ale tradycje nadal pozostały tu wiejskie. Jechałyśmy dość wąską drogą pomiędzy łąki i lasy, tu i ówdzie małe mokradła, chyba pozostałości dawnych

»

Następny numer „Kuriera Wileńskiego” ukaże się w środę, 11 kwietnia.

ISSN 1392-0405

sadzawek. I oto na skraju ulicy stoi szary domek Alfredy Szełuchańskiej. Wokół bardzo zadbany teren. str. 8-9

Str. 4 Czym dla mnie jest Zmartwychwstanie? Str. 6-7 Z historii Wilna: Insurekcja wileńska i jej skutki (2) Str. 10-11 Wizytówka biznesowego partnerstwa: „Robię to dla jaj” Str. 13 Kongres w Warszawie Str. 20

»

2 WYDARZENIA

KURIER WILEŃSKI • Sobota, 7 kwietnia — wtorek, 10 kwietnia 2012 r.

Czas duchowej odnowy Sobota Kwiecień 2012

7

Imieniny: Asumpty, Donata, Hegezypa, Hermana, Jana Chrzciciela, Józefa, Krystiana, Marii, Niestanka, Przecława i Przedsława

TRZY PYTANIA DO... ...Jana Mincewicza, dyrektora festiwalu „Kwiaty Polskie”

1.

W tym roku po wieloletniej przerwie odbędzie się festiwal „Kwiaty Polskie”. Po ilu to latach przerwy i czym była ona wywołana? Problemami finansowymi. Ostatnia — XVIII edycja — odbyła się w 2007 roku. Czyli, po pięciu latach przerwy znów wznowiony zostanie Festiwal Kultury Polskiej Ziemi Wileńskiej „Kwiaty Polskie” .

2.

Nie zmieniła się zapewne jego lokalizacja ani czas. A skoro chodzi o organizatorów... Miejscem przeprowadzenia imprezy będzie oczywiście Niemeczyn. Przebiegać będzie w ostatnią niedzielę maja, czyli dnia 27. Mówię o podstawowym dniu, chociaż faktycznie impreza ta obejmuje trzy dni, gdyż w przededniu festiwalu, czyli w sobotę, w Domu Kultury w Niemenczynie wystąpią goście — dwa zespoły z Białorusi (Mołodeczna i Grodna) oraz zespół „Karolinka” z Londynu. Natomiast w poniedziałek koncert gości zapowiada się w Domu Kultury Polskiej. Organizatorami XIX, przedjubileuszowego festiwalu będzie Reprezentacyjny Zespół Pieśni i Tańca „Wileńszczyzna” i Samorząd Rejonu Wileńskiego.

3.

Od kiedy rozpoczęliście przygotowania do festiwalu? 27 listopada mieliśmy pierwsze organizacyjne spotkanie kierowników zespołów, na którym uzgodniliśmy repertuar. Obecnie trwają przeglądy zespołów, które zgłosiły uczestnictwo w festiwalu. „Kwiaty Polskie” zawsze charakteryzowały się wysokim poziomem artystycznym. Nie chcemy zawieść widzów i tym razem. Dodam jeszcze, że w tegorocznym XIX tradycyjnym festiwalu weźmie udział 50 zespołów z całej Wileńszczyzny i Kowieńszczyzny oraz nasi goście z zagranicy. Rozmawiała Helena Gładkowska

KURIER WILEŃSKI

Ukazuje się od 1 lipca 1953 roku Birbynių g. 4a, 02121-30 Vilnius, Lietuvos Respublika, tel./fax 260 84 44 DZIENNIK NALEŻY DO EUROPEJSKIEGO STOWARZYSZENIA GAZET CODZIENNYCH MNIEJSZOŚCI NARODOWYCH

Dofinansowano ze środków Senatu RP dzięki po­ mocy Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie”

Redaktor naczelny: Ro­bert Mic­kie­wicz (tel. 260 84 44, redaktor@kurierwi­ lenski.lt). Za­stępca re­d. na­cz.: Aleksander Borowik (info@kurierwilen­ ski.lt, tel. 260 84 46) Sekretarz redakcji: Kazimierz Tomkowski (tel. 260 84 47, [email protected]) Dziennikarze: Brygita Łapszewicz, Edyta Szałkowska, Ma­r ian Pa­lusz­kie­wicz — fo­to­r e­por ­ter

W

ielki Post jest dla chrześcijan czasem, kiedy to próbujemy od nowa uświadomić sobie wielką miłość Boga do każdego z nas. Ten okres „…ponownie daje nam sposobność do refleksji nad tym, co stanowi centrum życia chrześcijańskiego — miłością” — pisał Ojciec Święty Benedykt XVI w orędziu na tegoroczny Wielki Post. Znakiem tej nadprzyrodzonej miłości Ojca jest Jezus Chrystus, który poprzez swoje przyjście na ziemię, mękę, śmierć i zmartwychwstanie dokonał odkupienia całej ludzkości; niezależnie od miejsca i czasu pielgrzymowania poprzez tę ziemię. Co roku od nowa przeżywamy te zbawcze wydarzenia, które są potwierdzeniem słów

Zbawiciela wypowiedzianych podczas Ostatniej Wieczerzy: „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich (J 15,13)”, ostatecznie przypieczętowanych następnego dnia na krzyżu. Zaraz na początku orędzia Ojciec Święty podkreślał, że jest to odpowiedni czas, aby za pomocą Słowa Bożego oraz sakramentów świętych odnowić

drogę wiary, zarówno osobistą, jak i wspólnotową. Kończący się Wielki Tydzień, z kolei, jest sprzyjającym okresem, aby zapytać siebie o zaangażowanie w odnowę swojej wiary i miłości do Chrystusa — Zbawiciela, o to, jak przeżyłem ten czas przygotowujący mnie na przyjęcie nawróconym i rozradowanym sercem Zmartwychwstałego Pana. Taką okazję do przeżycia duchowej odnowy mieliśmy w czwartek przed Niedzielą Palmową, wraz z całą społecznością naszej szkoły im. M. Zdziechowskiego w Suderwie. Z radością i uznaniem wyrażam wdzięczność wszystkim osobom, które już czwarty rok z kolei, taką możliwość stwarzają. Dziękuję księdzu proboszczowi Stanisławowi Matiukiewiczowi za posługę w konfesjonale i Eucharystię sprawowaną dla nas i za nas. Dziękuję dyrektor Teresie Młyńskiej za umożliwienie skorzystania z hojności Pana Boga i przyjęcia Jego bezcennych darów oraz za współtroskę o dobro duchowe naszych dzieci. Dziękuję gronu pedagogicznemu i wszystkim pracownikom naszej szkoły za współpracę, za to, że wespół możemy siać dobro, miłość, wiarę i wiedzę w sercach powierzonych nam dzieci i młodzieży. Jest to jeden z pięknych zwyczajów naszej szkoły, za co nade wszystko dziękuję Panu Bogu. „Troszczmy się o siebie wzajemnie, by się zachęcać do miłości i dobrych uczynków” (Hbr 10,24). s. Jordana Steckiewicz, MSF

Współpracownicy:

Wydawca: VšĮ „Kurier Wilenski”

He­le­na Gład­kow­ska, Ewa Gedris, Witold Janczys, Da­nu­ta Ka­mi­le­wicz, Ja­dwi­ga Pod­most­ko, Stanisław Tarasiewicz, Ali­ na So­bo­lew­ska, Krzysztof Subocz, Ju­lit­ ta Tryk

Druk: VšĮ „Vilnijos žodis”

„Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich (J 15,13)”

Dział Promocji: Jolanta Baniukiewicz — re­kla­ma (tel. 212 30 40, re­kla­ma@ku­r ier­wi­len­ski.lt), Bożena Manatowa — kol­por­taż-pre­nu­ me­r a­ta (tel. 212 30 40, kol­port@ku­r ier­ wi­len­ski.lt).

Ma­te­r ia­ł ów nieza­mó­wio­nych re­dak­cja nie zwra­ca. Za­strze­ga­ so­bie pra­wo do skra­ca­nia i ad­iu­sta­cji tek­stów. Za treść ogło­szeń re­dak­cja nie od­po­wiada. Opi­ nie Czy­tel­ni­ków za­war ­te w  ich li­stach nie za­wsze są zbież­ne z opi­nią re­dak­cji. Nakład: 3000 egz. Redaktor dyżurny: Rajmund Klonowski

WYDARZENIA 3

KURIER WILEŃSKI • Sobota, 7 kwietnia — wtorek, 10 kwietnia 2012 r.

Msza święta w intencji ofiar katastrofy smoleńskiej

PULS KURIERA ZDJĘCIE DNIA

Ambasada Rzeczypospolitej Polskiej w Wilnie, Związek Polaków na Litwie oraz Stowarzyszenie Nauczycieli Szkół Polskich na Litwie „Macierz Szkolna” informują, że w dniu 10 kwietnia 2012 roku o godz. 15.30 w kościele pw. św. Rafała w Wilnie odprawiona zostanie msza święta w intencji ofiar katastrofy smoleńskiej. 10 kwietnia 2010 roku w wyniku wypadku lotniczego pod Smoleńskiem śmierć poniosło 96 obywateli Rzeczypospolitej Polskiej, przedstawiciele najwyższych władz Polski na czele z prezydentem RP Lechem Kaczyńskim i jego małżonką Marią Kaczyńską, w tym wielu naszych przyjaciół.

MSZE ŚWIĘTE POD KLASZTOREM ŚW. S. FAUSTYNY NA WILEŃSKIM ANTOKOLU Zakończyliśmy udaną pielgrzymkę rowerową w Cancun (Meksyk). Około 2 100 km pedałowania. Boża opieka czuwała nad nami! Chrystus zwyciężył śmierć i zwycięży obojętność współczesnych do tajemnic Bożego Miłosierdzia! Msze święte i Koronka Zmartwychwstania Jezusa Miłosiernego pod klasztorem św. S. Faustyny na Antokolu: 8 kwietnia — Rezurekcja — godz. 8; 9 kwietnia — Pon. Wielkanocny — godz. 10; 15 kwietnia — Niedziela BM — godz. 10. Nie lękajcie się spotkać Miłosiernego Jezusa w miejscu prawdziwych objawień. Zaprasza ks. Dariusz Stańczyk i młodzież pielgrzymkowa WHM z Meksyku.

Święto Wielkiej Nocy to czas otuchy i nadziei. Czas odradzania się wiary w siłę Chrystusa i w siłę człowieka. Doznajcie w te Święta wyjątkowego szczęścia, poczujcie miłość Boga i opiekę aniołów, zrozumcie sens życia i potęgę rodziny, otwórzcie serca i wpuście ptaki nadziei. Życzę, aby Święta Wielkanocne przyniosły radość, pokój i wzajemną życzliwość, aby stały się źródłem wzmacniania ducha. Poseł na Sejm RL Leonard Talmont



Są dni, które pamiętać należy, Te, które w sercu są zapisane, Wraz z nimi słowa życzeń Dla Ciebie, bliskiej, kochanej. Z okazji Jubileuszu Urodzin Stefanii Balul

życzymy wszystkiego, co najpiękniejsze i najlepsze: radosnych i pogodnych dni, pełnych szczęścia i miłości. Aby każdy nadchodzący dzień był tym najwspanialszym dniem w życiu i żeby zawsze otaczali kochający ludzie. Alina i Tadeusz Zapolscy

Prezydent Dalia Grybauskaitė podczas wizyty w Hanuszyszkach w rejonie trockim razem z miejscową wspólnotą przypomniała stare tradycje i robiła pisanki Fot. ELTA

KOMENTARZ DNIA

Wojna... litewsko-litewska Na szczęście do wojny litewsko-polskiej jeszcze nie doszło, ale Litwini dzisiaj, w sobotę, przypuszczą kolejny szturm na kraj Lechów. Szturm przedwielkanocny polskich sklepów, gdzie wszystko jest taniej. Mięso, jajka, chrienas… Skąd ten raj? Na Litwie wszystkie artykuły spożywcze są 21-procentowym haraczem państwa objęte. A w tej — oficjalnie nielubianej — Polsce za mięso, mleko i inne niskoprzetworzone artykuły spożywcze ściąga się zaledwie 5–procentowy VAT (pozostałe — 8 proc.). Że niby dlaczego? Bo są to towary pierwszej (1-ej!) potrzeby. Czyli — naród jeść musi tanio, bo inaczej zemrze i podatków innych nie zapłaci. A nasz, made in Lithuania? „Nie zemrzemy!” — zżymają się zgrzytając zębami obywatele Litwy, wypowiadając wojnę rządowi i kupując legalnie tanie polskie kiełbasy i tankując takież tanie białoruskie paliwo z przemytu. Ale. Jest i dobra wiadomość! Rosjanie kaliningradzcy piechotą (ale nie z czołgami!) zasuwają masowo na Litwę. Szukają… Nie, nie tanich towarów pierwszej potrzeby, bo tego sami mają od groma dzięki przebiegłej polityce marchewki i bata Putina. Szukają… „Eeee, smaczniejszych waszych kiełbas!” — mówią. A my zaraz odpowiadamy drobnym druczkiem: „Eeee! Tego ci u nas, dzięki E-eee-uropie dostatek — E 601, E 602, E 603…”

CYTAT DNIA

Aleksander Borowik

„Jesteśmy naprawdę wolni tylko wtedy, gdy jesteśmy w naszej prawdzie, kiedy jesteśmy zjednoczeni z Bogiem” — powiedział papież Benedykt XVI podczas Mszy Wieczerzy Pańskiej, inaugurującej uroczystości Triduum Paschalnego.

LICZBA DNIA

11,8

proc. na początku kwietnia sięgało bezrobocie na Litwie i nie uległo zmniejszeniu w porównaniu z marcem, kiedy to odnotowano 244 tysiące bezrobotnych.

4 WYDARZENIA

KURIER WILEŃSKI • Sobota, 7 kwietnia — wtorek, 10 kwietnia 2012 r.

Spotkanie samorządu rejonu wileńskiego z Forum „Korona” W siedzibie samorządu rejonu wileńskiego 3 kwietnia odbyło się spotkanie przedsiębiorców-Pola­ ków zrzeszonych w Forum Przedsiębiorczości Polskiej „Korona” z władzami samorządu na czele z Marią Rekść, mer rejonu. Podczas spotkania członkowie „Korony” przedstawili plany co do nawiąza­ nia i zacieśnienia współpracy z samorządem rejonu i wysłuchali propozycji i rad samorządowców. — Jesteśmy bardzo zadowoleni z nawiązania kontaktu z przedsiębiorcami zrzeszonymi w „Koronie”. Wiadomo zresztą, jak cała Litwa, musimy stawiać czoła takim skutkom kryzysu gospodarczego jak rosnące bezrobocie czy też brak inwestycji. Tak więc taka współpraca dla nas jest bardzo korzystna — powiedziała Maria Rekść. Mer jest przekonana, że rejon wileński posiada wszelkie atuty niezbędne do założenia i prowadzenia na jego terenie działalności gospodarczej, przemysłowej bądź też usługowej. Podczas spotkania z przedsiębiorcami mer również zaznaczyła, że w jej opinii kluczem do znacznych osiągnięć w trudnych kryzysowych czasach było i jest rozsądne planowanie i rozważne dysponowanie środkami pieniężnymi. — My, przedsiębiorcy zrzeszeni w „Koronie”, dążymy do tego, aby jak najbardziej przyczynić się do rozwoju naszego regionu. Obecnie jednym z celów, do realizacji których zamierzamy wspólnie dążyć z samorządem rejonu wileńskiego, jest wypracowanie modelu specjalizacji biznesowej rejonu wileńskiego. Tylko tak, a nie w jakiś inny sposób, można zapewnić długoterminowy, efektywny i wydajny rozwój przemysłowo-gospodarczy naszego regionu, który przełoży się nie tylko na wzrost inwestycji w rejonie, ale również na stworzenie nowych miejsc pracy — zauważył Zygmunt Klonowski, prezes zarządu „Korony”. Co prawda, firmy zrzeszone w ramach „Korony” należą do różnych branż, ale zdaniem prezesa właśnie to jest

Mer (z prawej) jest przekonana, że rejon wileński posiada wszelkie atuty niezbędne do założenia i prowadzenia na jego terenie działalności gospodarczej, przemysłowej bądź też usługowej. Fot. Marian Paluszkiewicz atutem stowarzyszenia, ponieważ wszyscy przedsiębiorcy wolą inwestować i pracować nad rozwojem Wileńszczyzny. — Także do podstawowych, wręcz do priorytetowych, celów naszego Forum zaliczyłbym działalność skierowaną na rozwój przedsiębiorczości na Wileńszczyźnie oraz współpracę z Polską. Działając jako jedna organizacja i występując wspólnym frontem, moglibyśmy nawiązać o wiele bardziej wydajne i skuteczne kontakty gospodarcze — szerzej przedstawił genezę „Korony” dla zgromadzonych samorządowców Zygmunt Klonowski. Żywe zainteresowanie wśród zgromadzonych podczas spotkania w samorządzie przedsiębiorców z władzami rejonu wzbudziła propozycja mer co do nawiązania kontaktu z odpowiednimi działami samorządu, takimi jak np. architektury czy też prawniczym... Kierownicy działów przed-

stawili zarys obecnej sytuacji gospodarczej rejonu oraz plany dalszego rozwoju regionu. Samorządowcy mówili o wsparciu rozwoju działalności gospodarczej, o lokalizacji parków przemysłowo-gospodarczych, miejscach z dogodną infrastrukturą. Obecni specjaliści prezentowali zgromadzonym wszystkie niezbędne informacje co do rejonu wileńskiego. Między innymi żywe zainteresowanie wzbudził fakt, że małe i średnie przedsiębiorstwa mogą liczyć od władz samorządu na ulgę podatkową w tym przypadku, gdy tworzą nowe miejsca pracy. Pomimo tego zarówno osoby fizyczne jak też prawne mogą liczyć na wsparcie finansowe z funduszu rozwoju i wsparcia inwestycji działającym przy samorządzie rejonu wileńskiego. Szczególnym priorytetem dla owego funduszu jest produkcja, agroturystyka, rozwój nietradycyjnych form działalności. — Sa-

morząd przede wszystkim dąży do rozwoju naszego regionu, ale żadnych zakładów nie wybuduje, dlatego też chcielibyśmy także zachęcić nie tylko przedsiębiorców z „Korony”,ale także innych, aby w razie potrzeby zasięgnięcia niezbędnej dla ich działalności w rejonie informacji, odważniej zwracali się do władz samorządu. Nasi prawnicy, architekci oraz specjaliści z innych dziedzin chętnie udzielą wszelkiej informacji. Właśnie tylko poprzez współpracę przedsiębiorców i władz, a nie w pojedynkę można zapewnić dalszy rozwój rejonu wileńskiego i dobrobyt jego mieszkańców — podsumowała Maria Rekść spotkanie z biznesmenami z „Korony”. Uczestnicy zebrania są zgodni co do potrzeby częstszych spotkań, podczas których wspólnym wysiłkiem mogliby rozwiązywać problemy gospodarcze. Witold Janczys

KURIER WILEŃSKI • Sobota, 7 kwietnia — wtorek, 10 kwietnia 2012 r.

WPHI promują polską gospodarkę za granicą „Powinniśmy skoncentrować swoje działania na promocji eksportu, pozyskiwaniu bezpośrednich inwestycjach zagranicznych oraz ułatwianiu rodzimym przedsiębiorcom inwestowania za granicą” — powiedział wicepremier, minister gospodarki Waldemar Pawlak podczas narady kierowników Wydziałów Promocji Handlu i Inwestycji Ambasad i Konsulatów RP (WPHI). Spotkanie przedstawicieli placówek zagranicznych ministra gospodarki odbyło się 2 kwietnia 2012 r. w Warszawie. — Chcemy skutecznie wspierać nasze firmy w prowadzeniu działalności gospodarczej na międzynarodowych rynkach, dlatego w tym roku rozpoczęliśmy intensywną promocję polskiej gospodarki za granicą — przypomniał wicepremier Pawlak. Wicepremier Waldemar Pawlak podkreślił, że kluczowa będzie również współpraca WPHI z partnerami społecznymi, a przede wszystkim izbami bilateralnymi oraz stowarzyszeniami przedsiębiorców. Szef resortu gospodarki zwrócił również uwagę, że choć głównymi

Waldemar Pawlak partnerami handlowymi są dla Polski kraje europejskie, to powinniśmy także rozwijać relacje gospodarcze poza Unią. — Będziemy prezentować Polskę jako atrakcyjnego partnera biznesowego na rynkach priorytetowych, takich jak Niemcy, Rosja czy Chiny, ale także perspektywicznych, do których zaliczyliśmy, Brazylię, Algierię, Kanadę, Kazachstan i Turcję — zapowiedział wicepremier. — Zależy nam na osiągnięciu lepszych wyników z tymi krajami, ponieważ potencjał wzajemnej wymiany gospodar-

POLSKA GOSPODARKA 5 BIZNES

czej jest bardzo duży — dodał. Celem tych działań jest wspieranie polskich i pozyskiwanie zagranicznych inwestycji oraz promocja 15 polskich branż, najbardziej rozwojowych w zakresie eksportu, tj.: branża meblarska, budownictwo, maszyny i urządzenia górnicze, usługi ITC, produkcja jachtów i łodzi rekreacyjnych oraz polskie specjalności żywnościowe. — Polska jest drugim po Wielkiej Brytanii producentem jachtów i potęgą, jeśli chodzi o żywność. W tym obszarze mamy aż 2,5 mld euro nadwyżki — zauważył wicepremier Pawlak. — Są to zatem branże o dużym potencjale rozwojowym — dodał. Wydziały Promocji Handlu i Inwestycji (WPHI) są zagranicznymi placówkami ministra gospodarki, działającymi w ramach ambasad i konsulatów RP. Aktualnie funkcjonuje 48 placówek rozmieszczonych na wszystkich kontynentach. Wydziały te ściśle współpracują z Polską Agencją Informacji i Inwestycji Zagranicznych, Polską Organizacją Turystyczną oraz organizacjami samorządu gospodarczego.

Polska żywność na UEFA EURO 2012 Mistrzostwa Europy w Piłce Nożnej UEFA EURO 2012 to świetna okazja do promocji naszego kraju. To również okazja do promocji polskiej, zdrowej żywności, charakteryzującej się wyjątkowym, tradycyjnym smakiem i wysoką jakością. Mając to na uwadze minister Marek Sawicki spotkał się z minister sportu i turystyki Joanną Muchą oraz prezesem spółki PL 2012 Marcinem Herrą. Rozmowa dotyczyła możliwości zaprezentowania walorów jakościowych, estetycznych oraz

smakowych polskiej żywności podczas UEFA EURO 2012. Minister Sawicki zaproponował, aby promocję przeprowadzić w miastach, w których zorganizowane zostaną oficjalne strefy kibica (Warszawa, Poznań, Wrocław, Gdańsk) oraz w tych, gdzie będą przebywały reprezentacje biorące udział w turnieju (Kraków, Kołobrzeg). Zdaniem Marka Sawickiego taka wspólna i spójna pod względem wizerunkowym prezentacja pozwoli na skuteczne wyeksponowanie specjałów charakterystycznych dla po-

szczególnych regionów. Celem spotkania było określenie zaangażowania się poszczególnych instytucji oraz wypracowanie formuły współpracy przy realizacji powyższego przedsięwzięcia. W organizację i koordynację działań miałyby zostać włączone, oprócz resortów rolnictwa i sportu oraz spółki PL 2012, również urzędy wspomnianych miast i urzędy marszałkowskie województw: mazowieckiego, wielkopolskiego, dolnośląskiego, pomorskiego, małopolskiego i zachodniopomorskiego.

Bayer w Gdańsku

Światowy potentat branży farmaceutycznej koncern Bayer zadecydował o ulokowaniu swojego nowego Centrum Finansowo–Księgowego w Trójmieściu. Firma Bayer planuje zatrudnienie ponad 200 osób, których zadaniem będzie obsługa zaawansowanych procesów księgowo-finansowych, takich jak przygotowanie raportów finansowych dla Europy Środkowej i Wschodniej. Trójmiasto rywalizowało w pozyskaniu tej inwestycji z takimi lokalizacjami, jak: Tallin, Wilno, Wrocław, Poznań i Katowice. Po raz pierwszy przedstawiciele koncernu odwiedzili województwo pomorskie we wrześniu 2011 roku z okazji Play of the Year — zorganizowanym w Gdańsku przez Invest in Pomerania spotkaniu firm doradczych z całego świata. Trójmiasto, aby pozyskać tego inwestora, musiało spełnić kilka rygorystycznych warunków. Dla inwestora kluczowe znaczenie miała dostępność wykwalifikowanej i doświadczonej kadry, zarówno obecnie, jak i w przyszłości. Z tego powodu ocenie podlegał cały sektor centrów usługowych w Trójmieście, a szczególną uwagę zwrócono na obecność centrów obsługujących zaawansowane procesy (Centra Doskonałości — Centre of Excellence). Dodatkowym atutem pomorskiej metropolii była również duża liczba centrów świadczących usługi oparte na wiedzy (Knowledge Process Outsourcing) oraz centrów badawczo-rozwojowych (R&D). Strona powstaje przy współpracy z Wydziałem Promocji Handlu i Inwestycji Ambasady RP w Wilnie

6 RELIGIA

KURIER WILEŃSKI • Sobota, 7 — wtorek, 10 kwietnia 2012 r.

Czym dla mnie jest Zmartwychwstanie? „Czym dla mnie jest Zmartwychwstanie”? Takie pytanie z pewnością stawia sobie wiele osób. Wielu je stawia trochę inaczej: „Czy istnieje życie pozagrobowe?”. Jakkolwiek to pytanie postawimy, sprowadza się ono do Zmartwychwstania. Jednoznacznej odpowiedzi na to udziela sam Chrystus, kiedy wskrzesza z martwych Łazarza, którego ciało już się rozkładało. Na zarzut siostry Łazarza, dlaczego się spóźnił, bo brat już umarł, Jezus odpowiada: „Przecież zmartwychwstanie i w ten sposób daje nam do zrozumienia, że my kiedyś zmartwychwstaniemy”. Mało tego, w zmartwychwstanie wierzyli ludzie od zawsze, ludzie różnych wyznań i w różnych okresach. Wierzyli w nie już ludy Mezopotamii, Sumerowie, starożytni Egipcjanie. To dlatego w Egipcie budowano faraonom ogromne piramidy, wkładano do nich nie tylko rzeczy osobiste, ale też wszystko, cokolwiek w życiu jest potrzebne. I wszystko to w trosce o to, by gdy faraon zmartwychwstanie, miał wszystko potrzebne do normalnego życia. Przeddzień świętowania Wielkanocy, czyli Zmartwychwstania Pańskiego. Jakie w związku z tym nasuwają się myśli i skojarzenia? Takie pytanie zadaliśmy kilku osobom z różnych sfer religijnych, wiekowych i społecznych.

Ojciec Vitalij Vitalij — duchowny, prawosławny Wielkanoc jest świętem Zmartwychwstania Pańskiego. Często słyszymy, że to święto wiosny. Piękne, romantyczne. Budząca się wiosną przyroda zachęca nas częściej się uśmiechać, niemal każdy dzień jest świętem, człowiek tryska radością. Gdy na Wielkanoc spotykamy przyjaciela, chce się go objąć, ucałować, życzyć

wszystkiego najlepszego... A oto przychodzimy do przyjaciela na urodziny. Składamy życzenia, gratulacje. Jeszcze kilka wzniosłych pełnych patosu przemówień i już nasz jubilat odchodzi jakby na drugi plan. Tak naprawdę rzadko komu przyjdzie do głowy podziękować Bogu, losowi za dar życia przyjaciela, powiedzieć: „Dzięki, że jesteś, że jesteś z nami”. Ten fakt dokonany przyjmujemy tak bardzo chłodno i codziennie. Podobnie jest z Wielkanocą. Wysilamy się w tym dniu na ładne życzenia, uśmiechy. Ale jakże często brakuje w tym wszystkim prawdziwej treści: radości z powodu tego, że przed wiekami żył konkretny człowiek, a zarazem Bóg, który za nas umarł i zmartwychwstał oraz jest teraz żywy pośród nas. To właśnie z tego powodu powinniśmy najbardziej się cieszyć,

Iveta tryskać radością, modlić się i chwalić Pana całym swoim jestestwem. Wielkanoc w moim odczuciu jest najpiękniejszym świętem ludzkości, bo daje nam nadzieję wiecznego życia. Życzę więc sobie i wszystkim prawdziwej Bożej radości Chrystusa Zmartwychwstałego i Jego łask oraz nadziei na własne zmartwychwstanie. Iveta — akuszerka, katoliczka Podczas przyjmowania porodu spotykam się z narodzinami nowej istoty i jednocześnie ze Stwórcą. W okresie wielkanocnym mamy do czynienia ze śmiercią i Zmartwychwstaniem. Śmierci się raczej boimy, a Zmartwychwstanie jest nam też niezbyt zrozumiałe. Inaczej jest z narodzinami, bo rodzi się w nas jakaś iskierka nadziei, że człowiek ten ma do spełnienia w życiu jakąś misję i już w tym maleństwie zawsze widzę zalążek wiecznego życia. Osobiście dla mnie Zmartwychwstanie jest wielką nadzieją na odpuszczenie moich win. Codziennie dziękuję Bogu, gdy widzę w mojej rodzinie, sąsiedztwie, czy gdziekolwiek indziej choć

mały przebłysk dobroci. Tak się złożyło, że w życiu miałam dużo do czynienia z dziećmi niepełnosprawnymi, ze śmiercią małych dzieci. Właśnie te spotkania bardzo mnie umocniły. Podziwiam te rodziny pełne ofiarności i posługi chorym dzieciom, podziwiam jak matki czasem mężnie potrafią znosić śmierć dziecka i to tylko dlatego, że wierzą w dalsze życie. Przecież, gdy Chrystus umierał, też nastąpiła wielka ciemność i zasłona się rozdarła, ale zaraz potem zaświtał poranek Zmartwychwstania. To chyba właśnie jest najpiękniejsze w naszym życiu, czym nas Bóg obdarzył! Paulina — emerytka, wyznania greko-katolickiego Jestem z rodziny polsko-ukraińskiej i większość życia spędziłam na Ukrainie, gdzie należałam do kościoła greko-katolickiego. Teraz na stałe przyjechałam do Wilna, do syna. Nasz kościół jest na drugim końcu miasta, dlatego jeździmy tam z synem i jego rodziną tylko w niedzielę. W zwykły dzień chodzę do pobliskiego kościoła katolickiego, bo przecież Bóg, a i obrządki są prawie takie same. Jestem wiejską kobietą bez wykształcenia, dlatego mówić o Zmartwychwstaniu nie jest mi łatwo. Pamiętam, gdy byłam jeszcze nastolatką, przyśniła mi się jakaś pani w białej sukience i powiedziała, bym była dobrą dziewczynką, to wtedy będę zawsze żyła. Wówczas nie zwróciłam na to uwagi, ale potem pomyślałam, że był to jakiś znak. W rodzinie wszyscy byli wierzący, a więc otrzymałam pod tym względem dobre wychowanie. str. 7

»

RELIGIA 7

KURIER WILEŃSKI • Sobota, 7 — wtorek, 10 kwietnia 2012 r. ze str. 6

» Czym jest dla mnie Zmartwychwstanie?

Mam dużą rodzinę — trójkę dzieci, ośmiu wnuków, siedmiu prawnuków i wszyscy są wierzący. Wielu rzeczy w religii nie rozumiem, ale w życie wieczne wierzę, bo o tym mówi Biblia i jak potrafię, tak staram się zachowywać przykazania Boże.

Cezary Cezary — magister informatyki, katolik Zmartwychwstanie Pańskie jest jednym z fundamentów mojej wiary. Prawda ta może brzmi banalnie, ale mimo to na wspomnienie Zmartwychwstania i życia wiecznego wiele osób wzrusza ramionami mówiąc: „Któż to wie, jak jest po śmierci?”. Tymczasem „Jeśli nie ma Zmartwychwstania, to i Chrystus nie zmartwychwstał. A jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także wasza wiara”(1 Kor 15,13-14). Rodzimy się i żyjemy dla wieczności, gdyż człowiek to nade wszystko nieśmiertelna dusza, nie zaś tylko ciało. Zwycięstwo Chrystusa Pana nad śmiercią otworzyło przed nami bramy nieba, mało tego — opro-

Ksiądz Marek

mienia też naszą doczesność. Wierzę, że nasze Zmartwychwstanie zaczyna się tu i teraz. Możemy doświadczyć szczęścia przebywania z Bogiem już dziś, zawierzając Mu bez reszty swoją drogę i pełniąc Jego wolę. Krzyż będzie nadal obecny w naszym życiu, ale w złączeniu z Krzyżem Chrystusa Pana nabierze sensu i poprowadzi za Boskim Mistrzem do Zmartwychwstania — tu i w wieczności. Ksiądz Marek — magister teologii Osobiście dla mnie Wielkanoc jest mocnym przypomnieniem, że Życie jest mocniejsze od śmierci. Na co dzień potrafię czasem na chwilę o tym zapomnieć, ale to szybko mija. Błogosławiony papież Jan Paweł II określając dzisiejszy świat używał terminu „cywilizacja śmierci”. Codziennie stykam się z tym i często widzę na własne oczy, jak bardzo kruche jest nasze życie. Wystarczy, że coś tam na „górze” nie podzielą i już rozpętują się straszne wojny, giną niewinni ludzie. Niech ktoś wpadnie na jakiś „fanatyczny” pomysł — i już spowoduje tragiczny w skutkach wybuch. Wystarczy, że kobieta zechce być „modna i postępowa”, a już nie pozwoli narodzić się swemu dziecku. Codziennie widzę siłę śmierci, a Wielkanoc jest uroczystością, podczas której śmierć zostaje nie tylko oszukana, ale też całkowicie pokonana. Ja osobiście podczas Wielkanocy wraz z Św. Pawłem mogę śmiało powiedzieć: „Gdzież jest, o śmierci, twoje zwycięstwo? Gdzież jest, o śmierci, twój oścień?” (1 Kor. 15, 55). Siostra Rita, Anielanka Zmartwychwstanie jest dla mnie Miłością Boga do człowieka. Paschą. Przejściem z niewoli grzechu ku wolności dziecka Bożego i jest to możliwe dzięki Męce, Śmierci i Zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa. To, co działo się przed dwoma tysiącami lat, dotyczy mnie osobiście i nie jest tylko historią

Siostra Rita Człowieka przybitego do krzyża. Na zewnątrz widać inaczej niż oczyma wiary, oczyma duszy. Ze strony ludzi — zdrada, nawet tych najbliższych, wyśmianie, wyszydzenie, niesprawiedliwość, korupcja. Ze strony Jezusa — cierpliwe przyjęcie bólu i cierpienia, zgoda na niego; miłość, świadomość, że ludzie naprawdę nie wiedzą, co czynią, są tak zaślepieni rządzą władzy, bogactwa, wygodnictwa. Na zewnątrz widać: Jezusa sądzą, skazują na bolesną śmierć, a jeśli się wgłębić w przekaz Ewangelii, to sam Jezus wybiera czas i miejsce śmierci. Już wcześniej chcieli go dwukrotnie zabić, ale On oddalił się, po prostu zniknął im z oczu. Dlaczego Bóg chciał zbawić człowieka poddając się takiemu okrucieństwu? Dla mnie to tajemnica, pewnie można było ina-

czej, a chciał właśnie tak. Poznać, a raczej trochę przybliżyć się do niej, pomaga mi przeżywanie Triduum Paschalnego. Wielki Czwartek. Wieczerza. Wielki Piątek. Wypełnienie na krzyżu słów wypowiedzianych w czasie Ostatniej Wieczerzy. Wielka Sobota. Wigilia Paschalna — radość Zmartwychwstania. Cieszy mnie, że razem z Marią mogę iść do grobu, spotkać „Ogrodnika” i może dane mi będzie poznać, że to Jezus Zmartwychwstały woła mnie po imieniu. Biec razem z Janem i Piotrem, żeby zobaczyć, że grób jest pusty i może to mi wystarczy, by uwierzyć, że Jezus żyje. Bez wiary, nawet jeśli Jezus stanie obok na drodze, mogę nie uwierzyć, że to On, jak uczniowie uciekający do Emaus. Muszę podziękować Apostołowi Tomaszowi za jego dosadność „dopóki nie wsadzę palce w ranę boku i nie zbadam miejsce gwoździ, nie uwierzę”. Dzięki niemu mogę nie być niedowiarkiem, lecz uwierzyć, że Jezus przychodzi pomimo drzwi zamkniętych i pozwala dotykać ran, żebym uwierzyła i dzieliła się wiarą z innymi, tak jak potrafię i na ile potrafię i ile będzie mi dane i zdołam przyjąć. Rozmawiała Julitta Tryk Fot. Marian Paluszkiewicz oraz archiwum

EUROPEJSKA FUNDACJA PRAW CZŁOWIEKA UDZIELA BEZPŁATNYCH PORAD PRAWNYCH Pomoc otrzyma każdy, kto czuje się ofiarą dyskryminacji w życiu zawodowym i prywatnym. Pamiętaj, że wszelka dyskryminacja ze względu m. in. na płeć, przynależność do mniejszości narodowej, niepełnosprawność lub wiek są w Unii Europejskiej zakazane. Jeżeli decyzja administracyjna, działania organów państwowych lub firm naruszają Twoje prawa — skontaktuj się z nami. Nasza pomoc obejmuje wszelkie formy dyskryminacji i naruszeń praw człowieka (z wyjątkiem kwestii zwrotu ziemi osobom fizycznym). Od poniedziałku do piątku przy ul. Liepkalnio 103, w godzinach: Pn. 10.00-14.00, Wt. 14.00-18.00, Śr. 10.00-14.00, Czw. 14.00-18.00, Pt. 10.00-14.00 Jeżeli nie możesz przyjść, to napisz do nas e-maila: [email protected], zadzwoń pod nr +37069150822 lub wypełnij odpowiedni kwestionariusz na stronie www.efhr.eu

8 REPORTAŻ

KURIER WILEŃSKI • Sobota, 7 — wtorek, 10 kwietnia 2012 r.

Turniszki — oazą wileńskiej tradycji, śpiewu, tańca i pogody ducha ze str. 1

»

Podwórze czyściutko wymiecione, pod wiatą równiutko ułożone drzewo na opał. — Witam miłych gości — takimi słowy spotkała nas na podwórku najstarsza gospodyni tego domu i właściwie dużej rodziny, bo mieszka tu kilka rodzin: dzieci, wnuki, prawnuki. Wokół niby nic nadzwyczajnego. Tuż pod bokiem miasta, a właściwie teraz już w mieście, stara dawna wieś. Te skromne domki, a tu i ówdzie nawet prawdziwe wiejskie chaty. Wszędzie dużo drzew, łąk, niemal przy każdej zagrodzie buda i piesek na łańcuchu. Pani Alfreda, pomimo że seniorka (78 lat), jest tą osobą, wokół której wszystko się kręci. Ma swój pokoik, sama na swoim gospodarzy, gotuje. Dzieci i wnuki tylko czasem jej w czymś pomagają, bo ma jeszcze tyle energii i radości życia, że może ich innym użyczyć. Powiadają, że wiosna do każdego różnie przychodzi, zazwyczaj wtedy, kiedy sam człowiek tego chce i niekoniecznie to musi być wiosna kalendarzowa. U pani Alfredy wiosna jest już na całego, bo jak weszłyśmy na werandę, to zobaczyłyśmy ją całą ukwieconą pelargoniami różnych kolorów i form. Gdy na dworze jeszcze śnieg leżał, to własnym oczom nie chciało się wierzyć (aż się chciało dotknąć tych kwiatków), że tu raptem taka żywa kwiaciarnia. Już na wstępie gospodyni ustawiła nas „w ramki”, bo kazała najpierw poczęstować się elegancko przygotowanymi kanapkami i kawą, motywując swoje zachowanie tym, że wówczas będzie nam się lepiej rozmawiało. I miała poniekąd rację. Po kilku łykach kawy rozmowa nam się potoczyła jak z płatka. Całe życie jednak pani Alfredy było bardziej skomplikowane

Pani Alfreda Szełuchańska zawsze pełna energii i pomysłów i nie toczyło się jak z płatka. Urodzona w Turniszkach, tu wyrosła, wyszła za mąż i tu do dziś z całą rodziną żyje. Niestety, nauk większych nie zdobyła, bo nie było warunków. I to dlatego wiele różnych robót wypadło w życiu jej robić: pasła krowy, sadziła okoliczny las. Mieli trzy hektary ziemi, krowę, konia i wiele sobie z tego dorabiali. Ojciec Adam był zdunem i stawiał piece, mama Adela z dziećmi prowadziła gospodarstwo. Sadzili kartofle, sieli żyto, pszenicę. Zimą często grzali się na prawdziwym piecu, gdzie można było nawet spać. A czym zajmowali się inni mieszkańcy Turniszek? Maria Kołaszewska była najsłynniejszą w okolicy krawcową. Przyjeżdżały do niej nawet wielkie damy z Wilna i kolejka

Zimowe saneczkowanie

była taka, że na uszycie sukienki trzeba było długo czekać. Inny mieszkaniec, też Kołaszewski, był dobrym stolarzem i trudnił się przy budowie domów. I tak każdy coś tam sobie robił i zdobywał ten grosz. Była też papiernia i sklep spożywczy, to i tam ludzie pracowali. Kiedy Alfreda wyszła za mąż też za tutejszego chłopca Mieczysława, chcieli uwić własne gniazdko. — Byliśmy kompletni wariaci, bo mając tylko 15 rubli, zaczęliśmy oboje budować własny dom. Mieliśmy też wówczas tylko po 21 lat. Gdy ukończyliśmy budowę, mieliśmy już po 28. Wszystko na swoim karku i swoimi rękoma — przypomina dawne lata nasza rozmówczyni. Najpierw to był skromny do-

mek, potem powoli to i owo doklejali i teraz mieszka już w nim kilka rodzin, w sumie 11 osób. Mąż Mieczysław pracował na fabryce, stawiał też pomniki na cmentarzach. Wychowali trójkę dzieci. Dziś pani Alfreda ma już 6 wnuków i tyluż prawnuków. A jak wygląda zwykły dzień pani Alfredy? Rano zwykle paciorek, potem praca „na swoim gospodarstwie”. Dogląd i podlewanie kwiatków, karmienie kurek, które na swój użytek hoduje. Latem dochodzą grządki. Do tradycji należy wysłuchanie też ptasich treli, których tu nigdy nie brakuje. Najbardziej lubi szpaki (tu mnóstwo szpakówek) i łabędzie, które na miejscowym jeziorku się lokują. To też gospodarstwo pani Alfredy. Potem śniadanie, obiad. W międzyczasie wnuczka trzeba przez lasek do szkoły odprowadzić, ze szkoły spotkać. Dość często chodzi do lasu latem z wózeczkiem, zimą jeździ saneczkami, po złamane gałęzie drzew, które zużywa na opał. Po prostu lubi pracę i ruch. Dużo spaceruje i bywa na świeżym powietrzu. Nigdy nie przywiązuje większej wagi do tego czy na stole jest coś smaczniejszego, czy może bardzo skromnie — to jest rzeczą drugorzędną. Nie wiem, czy w wielu podwileńskich okolicach są jeszcze miejscowości, gdzie ludzie niemal całą okolicą świętują na dworze Nowy Rok, zbierają się na nabożeństwa majowe, czerwcowe i różaniec. Tu się zbierają przy dużym krzyżu, a modlitwom zwykle przewodniczy pani Alfreda. — Tak u nas było od zawsze. Wszyscy w rodzinie jesteśmy trochę śpiewający. Ja śpiewałam w chórze kościelnym. Dziś wnuczki Ania i Agnieszka śpiewają — opowiada gospodyni. str. 9

»

REPORTAŻ 9

KURIER WILEŃSKI • Sobota, 7 — wtorek, 10 kwietnia 2012 r. ze str. 8

»

Turniszki — oazą wileńskiej tradycji, śpiewu, tańca i pogody ducha

W domu też nigdy nie braknie roboty, bo prócz zwykłego sprzątania, trzeba zadbać też o życie towarzyskie i kulturalne, i to nie tylko we własnej rodzinie. Należy także poruszyć sąsiadów, coś nowego wymyślić. — Od zawsze mamy taką tradycję, że niedzielny obiad musi być wspólny, a wówczas zasiada do niego 10-11 osób. Oczywiście pomagają mi wszyscy, każdy coś zrobi, przyniesie – z wyraźnym zadowoleniem i dumą w głosie opowiada pani Alfreda. A na roczne święta, to już w ogóle cały rwetes. Do stołu czasem zasiada nawet 18 osób. W Boże Narodzenie po wieczerzy zawsze pieszo aż do Kalwarii na 12 w nocy maszerują na pasterkę. Potem znowu zbiórka, śpiewanie kolęd, opowiadanie różnych ciekawych historii. Na wieczorne kolędy zbierają się prawie w ciągu całego karnawału. Przebierają się za anioła, diabła, pasterzy, bywa też śmierć — i kolędują po chatach. Chodzą z kolędami też na Trzech Króli. Chodzą starsi, młodsi i dzieci. Najbardziej aktywni to rodzina Machrowych, ich czterej synowie i koledzy, rodzina Soroków, Kołaszewskich. Na każde święta się odwiedzają, wzajemnie składają sobie życzenia, robią wspólny świąteczny stół. — Szczególnie wesoło bywa na Zapusty. Przebieramy się wówczas w różne fatałaszki, urządzamy ze słomy, drobnych gałązek i trzciny dużą kukłę, którą potem palimy i tak wyganiamy zimę. Jest też duży stół, na który każdy coś przynosi, a bliny pieczemy na dworze. Bawimy się, tańczymy, śpiewamy w różnych językach. Wystarczy gwizdnąć, a ludzie się zbierają! – żartuje nasza rozmówczyni i dodaje, że potem już następuje post, kiedy to żadnych świąt nie organizują. Oczywiście przesadą by było, że to tylko zasługa pani Alfredy. Jej prawą ręką jest synowa Lilia, wnuk Darek, córka Ania, jeszcze kilka sąsiadek i sąsiadów. Prawdą jest, że potrzebny jest dobry organizator, a wówczas wyko-

nawcy zawsze się znajdą. Na Wielkanoc — wielkie „kaczanie” jajek, pieśni „Allelujników” i smaczny stół. Wszystko to się odbywa na dworze, a jak zimno lub zła pogoda, wtedy wszyscy się mieszczą w domu pani Alfredy. Tu zawsze i każdemu są otwarte drzwi. Słowem, bawi się cała okolica. A ileż pieśni w różnych językach prześpiewają? Zarówno tych nowych jak też tych starych. I tu pani Alfreda zaśpiewała nam swoją ulubioną i chyba najstarszą piosenkę:

plany? Jak będą wyglądać tegoroczne święta? — Mamy Wielki Post, a więc najpierw rekolekcje przedświąteczne, większe skupienie duchowe i modlitwa, w Wielki Piątek uczestnictwo w Kalwaryjskiej Drodze Krzyżowej. Dróżki Pańskie tego dnia w moim odczuciu nabierają całkiem innego odcienia, cały las jest jakby pokryty smutkiem i żałobą. Ale ćwierkające w nim ptaki, budząca się zieleń zwiastują już zbliżającą się radość Zmartwychwstania – mówi gospodyni.

— Tradycyjnie 11 osób, ale możliwe, że może być nawet 15 i więcej – odpowiada nasza rozmówczyni. Zawsze uśmiechnięta, pełna nowych pomysłów, życzliwa do ludzi. Pomimo niskiej emerytury, nie narzeka. Mówi, że jest szczęśliwa, cieszy się każdym dniem i każdą chwilą. Jest zdania, że szczęście człowiek sam tworzy. Jest zwykle na tyle szczęśliwy, na ile ma życzliwości i dobroci w sercu do innych. Jej zdaniem, najbardziej nas gnębi nie bieda, czy choroby, a własna złość

Palenie kukły i wypędzanie zimy z Turniszek Płonie w dali me ognisko Iskry lecą hen, Zmrok zapada, Wieczór blisko, Przyjdź, Na mostek biały ten! — Latem ludzie tu zbierają się na Cygańskiej wyspie. Kiedyś bowiem, bardzo dawno temu, latem przyjeżdżali tu mieszkać na lato Cyganie, a ich wodzem był Cygan — baron Karol. Wówczas tańcom, pieśniom przy ognisku końca nie było. I wszyscy żyliśmy z Cyganami w wielkiej zgodzie! — z iskierką w oku przypomina nasza rozmówczyni. A oto przed paroma tygodniami jeszcze jedna wielka radość w rodzinie. Wnuczka Agnieszka ukończyła właśnie Uniwersytet. Na widok dyplomu, babcia niemal do góry podskoczyła z radości. Byłyśmy u pani Alfredy nieco przed świętami. Jakie ma

Do Niedzieli Zmartwychwstania szykują się tu wszyscy. Po tym, co dla ducha, myślą także i o potrzebach ciała, bo po rezurekcji i świątecznym śniadaniu w rodzinach, musi być ogólny stół na dworze, taczanie jajek, chodzenie z „Allelujnikami” od domu do domu. Do tego też należy się odpowiednio przyszykować. Ważne jak się ubrać, jakiego „gościńca” (tak tu się mówi o drobnych prezencikach) gospodarzom przynieść, co zaśpiewać. Prezenciki muszą być symboliczne, ale nie sklepowe, tylko własnoręcznie przygotowane: kolorowo malowane jajka, kawałek domowego ciasta, jakaś drobna maskotka z wydmuszek i kolorowych papierków zrobiona. Słowem, na tego rodzaju imprezę też trzeba mieć pomysły. A ile osób w domu pani Alfredy w tym roku usiądzie do wielkanocnego śniadania?

do wszystkiego i wszystkich, bo człowiek to tak jak instrument: jak go nastroisz, tak będzie grał. Nie przejmuje się też nigdy drobnymi niepowodzeniami, chorobami, a z własnych zmarszczek na twarzy żartuje: znowu przybyło kilka całkiem sympatycznych „kurzych łapek”. Pożegnałyśmy się z gospodynią, dużo ciepła i dobra wynosząc z tego domu, bo o wiele młodsze na duchu i sercem pełnym dobrej zazdrości nie tylko dla pani Alfredy, ale i dla całych Turniszek. Życzyłyśmy Radosnych Świąt, dobrej zabawy i smacznego czerwonego i zielonego jajka. Obiecałyśmy, że kiedyś na taką wspólną zabawę i my tu być może przyjedziemy, by zaczerpnąć tego ducha pogody i optymizmu, a potem tego wszystkiego udzielić innym. Julitta Tryk Fot. Vida Pietiukonienė oraz archiwum

10 HISTORIA

KURIER WILEŃSKI • Sobota, 7 kwietnia — wtorek, 10 kwietnia 2012 r.

Z historii Wilna: Insurekcja wileńska i jej skutki (2) W połowie lipca gen. Wielhorski zostawił w Wilnie niewielką załogę pod komendą Jerzego Gra­ bowskiego, w Niemieży dla osłony stolicy postawił generała Jana Jakuba Meyena (1753-?) z dwutysięcznym oddziałem. Sam zaś ze swoim korpusem udał się w kierunku Lidy. „Tymczasem rosyjski generał Bogdan Fiodorowicz Knorring (1746-1825) — pisze Henryk Mościcki — widząc Wilno bez żadnej prawie obrony, porozumiał się z Walerianem Aleksandrowiczem Zubowem (17711804) i w nocy z 17 na 18 lipca ruszył forsownym marszem z obozu między Sołami a Raczunami w powiecie oszmiańskim na Wilno, piechotę wioząc na furmankach. Dla obserwacji wojska Wielhorskiego zostawił Knorring połowę swego korpusu, Wielhorski zaś, powiadomiony zbyt późno o wyruszeniu Rosjan pod Wilno, dopiero w nocy z 18 na 19 z połową swego oddziału pośpieszył na odsiecz, pozostawiając w Woronowie resztę wojska pod dowództwem Pawła Grabowskiego. 19 lipca Rosjanie przypuścili szturm na Wilno. Miasta broniło 350 żołnierzy regularnych i około 1 000 mieszczan uzbrojonych w kosy i piki. Część mieszkańców w panice uciekła za Wilię. Zubow posunął się traktem ku Zarzeczu, którego bronił podpułkownik inżynierów Górski. Siły rosyjskie, pod dowództwem gen. Bogdana Fiodorowicza Knorringa liczyły ok. 8 tys. ludzi i kilkanaście armat. Gen. Knorring podstąpił pod okopy, znajdujące się pod Ostrą Bramą, bronione przez gen. Meyena. Jednocześnie granaty rosyjskie zapaliły przedmieścia Ostry Koniec i św. Stefana. Tylko od północy Wilia zasłaniała miasto przed nieprzyjacielem i jedyną tą drogą przez Zielony Most schronił się magistrat na Śnipiszki, gdzie także uciekała zamożniejsza i trwożliwsza ludność

Rosyjskie wojska pod dowództwem Zubowa zaatakowały Wilno od strony Zarzecza, którego bronił podpułkownik inżynierów Górski (widok współczesny) miasta. Po dwukrotnym ataku, pomimo największego oporu, drogą usłaną trupami wpadł Zubow na Zarzecze. Kozacy i jegry pod dowództwem pułkownika Kuźmina-Karawajewa zapalili to przedmieście, ucierpiał wówczas klasztor sióstr bernardynek zarzecznych i kościół Bernardyński. Następnie uderzyli na bramę miejską, ale tu spotkał ich dzielny odpór komendanta miasta, Jerzego Grabowskiego. W walce tej padł pułkownik Kuźmin Karawajew”. Gdy walki toczyły się na Zarzeczu, na gen. Meyena uderzyli Rosjanie całą siłą, po wysłaniu jegrów do wąwozów przyległych do okopów, przecięli mu komunikację z miastem. Ze wszystkich stron otoczony, gen. Meyen opuścił okopy i z oddziałem zdołał przedrzeć się przez szeregi nieprzyjacielskie i podążyć na

spotkanie nadciągającego z Woronowa Wielhorskiego. W mieście pozostało do obrony, jak wspomniano, tylko 320 żołnierzy i około tysiąca źle uzbrojonych mieszczan, kosynierów i pikinierów. Nieprzyjaciel, zawładnąwszy okopami, usiłował zdobyć bramy: Ostrą, Rudnicką i Trocką, wszędzie jednak został ze stratami odparty. Jednocześnie trwała nieustanna kanonada z dział ośmiofuntowych. W nocy walkę przerwano. Wilno na razie pozostało w rękach powstańców. Nad ranem 20 lipca sądząc, że wskutek odwrotu gen. Meyena i wyczerpania środków obrony, załoga również ustąpiła, gen. Bogdan Knorring „w paradzie i z muzyką” podstąpił pod bramy miasta. Ale przywitany ogniem kartaczowym „upewnił się o bytności obrońców”. Nie cofnął się jednakże, lecz przypu-

ścił gwałtowny szturm. Pułkownik Michaił Iwanowicz Diejew na czele oddziału kozaków zbliżył się ku Ostrej Bramie, zupełnie pozbawionej obrony. Gdy z triumfem wjeżdżał w bramę, to, jak pisze H. Mościcki — „nagle padł strzał z okna kaplicy Pociejowskiej i ranił śmiertelnie pułkownika M. Diejewa. Szturmujący odstąpili w nieładzie”. Henryk Mościcki pisze, że „Diejewa miał zabić podobno braciszek z zakonu karmelitów bosych, ks. Celica”. Jednakże według ustnej tradycji wileńskiej, powtórzonej po latach przez Adama Mickiewicza, Diejew został zabity strzałem armatnim: Jak nie wierzono w Wilnie ubogiej kobiecie, Która, stojąc na świętej Ostrej Bramy szczycie, Widziała, jako Dejów, moskiewski jenerał, Wchodząc z pułkiem kozaków, już bramę otwierałI jak jeden mieszczanin, zwany Czarnobacki Zabił Dejowa i zniósł cały pułk kozacki. Dosyć, że się tak stało, jak przewidział Ryków: Jegry w tłumie ulegli mocy przeciwników. Dwudziestu trzech na ziemi wala się zabitych, Trzydziestu kilku jęczy, ranami okrytych, Wielu pierzchło, skryło się w sad, w chmiele, nad rzekę, Kilku wpadło do domu pod kobiet opiekę. Tak czy inaczej, Rosjanie tym razem odparci, nie opuścili okolic miasta które 11 sierpnia ponownie zaatakowali. str. 11

»

HISTORIA 11

KURIER WILEŃSKI • Sobota, 7 kwietnia — wtorek, 10 kwietnia 2012 r. ze str. 10

» Z historii Wilna: Insurekcja wileńska i jej skutki (2)

Po zdobyciu szturmem okolicznych wzgórz, generał Knorring rozpoczął bombardowanie, aby tym razem zmusić miasto do uległości. Podczas tego szturmu płonęły przedmieścia wileńskie. Wówczas rada miejska, otrzymawszy od generała A. Chlewińskigo oświadczenie, że nie widzi możliwości dalszej obrony, wystosowała do Knorringa list w imieniu całego miasta, w którym zapewniła, że „miasto Wilno i mieszczanie… z ukontentowaniem największym… wojska tej dobroczynnej Monarchini w mieście i w domach swych utrzymywało, nic na zdradę wojska nie umyśliło, ani też nigdy czyniło, lecz w granicach spokojności zawsze zachowywało się… Uciekamy się — pisała Rada — do Pana Miłościwego Dobrodzieja, obieramy go za obrońcę i protektora nas i miasta tego… Żebrzemy tylko jego litości, broń nas i niewinne dzieci obywatelskie, którzy o niczym nie wiedzieliśmy, od rabunku i niewinnej krwi rozlewu”. List doręczono Knorringowi w obozie za miastem rankiem 12 sierpnia 1794 r., po czym wojsko rosyjskie weszło do miasta. Wobec gen. Chlewińskiego zastosowano areszt domowy i wszczęto śledztwo w sprawie obrony Wilna. Klęska pod Maciejowicami położyła kres dochodzeniu. Wilno zostało pod władzą rosyjską 125 lat. 30 października 1794 roku zarząd województwa wileńskiego oddany został generał-gubernatorowi Nikołajowi Repninowi (1732-1801), który był autorem tekstu aktu abdykacji podpisanego 25 listopada 1795 r. w Grodnie przez Stanisława Augusta Poniatowskiego. 7 grudnia 1794 roku przybył Repnin z Grodna do Wilna. Tu mu nie okazano takiej atencji — pisze Żytkowicz — jak w Grodnie, ale pocieszał się tym, że szlachta tutejsza już się rozjechała do swych wsi i tam siedzi spokojnie. Natomiast Repnin został przywitany przez

kapitułę, akademię, magistrat i cechy. Na przyjęciu w pałacu biskupim zwrócił się do obecnych tam przedstawicieli duchowieństwa, akademii i magistratu z przemówieniem: „Miło mi jest powitać WPanów nawzajem jak moich współobywateli i razem zalecić wierność i posłuszeństwo rządowi dla własnego ich uszczęśliwienia. Nie mam zdaje się potrzeby przypominać wam zbrodni, która was zgubiła; spojrzyjcie na ten portret, który tu widzicie w tym domu biskupim, oto i ten przypomina wam, że wasz senator i biskup (Józef Kazimierz Kossakowski — MJ) haniebną śmiercią zginął od buntowników. Wreszcie oświadczam otwarcie, że na wszystkie wasze postępki, a nawet słowa będzie baczność rządowa, i że jestem nieprzyjacielem nieprzyjaciół mojej monarchini. Duchowieństwo niech naucza uległości i posłuszeństwa rządowi, magistrat niech powinności swojej pilnuje, akademia niech się stara więcej formować ludzi poczciwych niż fałszywie uczonych”. W Wilnie zabawił Repnin do 14 grudnia. A 14 grudnia tego roku Wilno utraciło status stolicy Wielkiego Księstwa Litewskiego i otrzymało nazwę miasta gu-

bernialnego nowo utworzonej guberni wileńskiej. Po trzecim rozbiorze Rzeczypospolitej Wilno zostało definitywnie wcielone do Rosji, natomiast 28 grudnia 1794 w Wilnie „publiczną w kościele św. Jana — notuje biskup Kossakowski — wszyscy duchowni i obywatele województwa wileńskiego wykonali przysięgę na wierność i posłuszeństwo Najjaśniejszej Monarchini i jej następcy. Ksiądz Kundzicz czytał rotę przysięgi i stosowne miał do niej kazanie”. Ponadto tegoż dnia w kościele św. Kazimierza złożyły przysięgę władze miejskie z Nikodemem Przemienieckim, prezydentem miasta na czele oraz 71 kupców, 154 mieszczan posesjonatów i 665 rzemieślników. Wieczorem miasto iluminowano. Administratorem Wilna został Niemiec, zdobywca Wilna, Bogdan Knorring. „Można mu przyznać – pisze Żytkowicz – pewną dbałość o stan kraju i pozyskanie zaufania obywateli”. W Wilnie w ostatnich miesiącach 1794 r. magistrat na żądanie Knorringa pobierał podatek wałowy na reperację murów miejskich oraz piecowy, a mianowicie od każdego pieca w mieście po 3 zł, na przedmieściu

Gdy kozacy z triumfem wjeżdżali w Ostrą Bramę, z okna kaplicy Pociejowskiej padł strzał i ranił śmiertelnie pułkownika Michaiła Diejewa. Szturmujący odstąpili

w dworku — 2 zł, w chałupie 1 zł, poza tym za piece specjalne, jak piekarskie, browarskie, aptekarskie itp. podatek wynosił od 6 do 40 zł. Poza tym ściągano opłaty czopowe (podatek od napoju — MJ) i konsumpcyjne. Po zajęciu Wilna przez Rosjan dług miasta wynosił 129.073 złotych polskich. Liczba ta o wiele przerastała dochody miasta. W maju 1795 Knorring wyjechał na urlop i na Litwę nie powrócił. Zastąpił go na krótko brygadier Aleksander Butkiewicz. Butkiewicza zastąpił Aleksander Tormasow, wkrótce pierwszy gubernator wileński. Po przyłączeniu Wilna do Rosji w 1795 roku prawo magdeburskie zostało zniesione, a magistrat miasta urządzono na zasadach Ustawy Miejskiej wydanej przez Katarzynę II w 1785 r. Ustawę tę przełożono na język polski i wydrukowano w języku rosyjskim i polskim w 1796 r. Na 1 grudnia 1795 zwołano w Wilnie zgromadzenie szlacheckie, na którym ogłoszono otwarcie wileńskiej i kowieńskiej guberni. W 1795 r, w Wilnie zorganizowano policję. Składała się ona częściowo z oficerów rosyjskich, częściowo z Polaków. Dodano im do pomocy tłumaczy. Poza tym Cycjanow proponował, aby każde 10 dymów miejskich codziennie dostarczały jednego człowieka do dyspozycji władz policyjnych. W 1795 był głód w Wilnie i w okolicach. W 1796 r. według sprawozdań rządowych ludność Wilna liczyła 17.451 osób. Podczas wypadków 1794 r. ludność Wilna częściowo rozproszyła się, zbiegła z miasta. Stanisław August po abdykacji, 3 lutego 1797 r., jadąc do Petersburga ze swoim dworem, zatrzymał się w Wilnie, gdzie spotkał się z księżną Repninową. Było to jego ostatnie spotkanie w Wilnie i pożegnanie się z dawną stolicą Wielkiego Księstwa. Natomiast gród Giedyminowy do 1915 roku pozostał we władaniu Rosjan. Mieczysław Jackiewicz For. Marian Paluszkiewicz

12 FELIETON

KURIER WILEŃSKI • Sobota, 7 — wtorek, 10 kwietnia 2012 r.

Musowie cóść do pary... A jakżesz inaczyj? Jutru Wielkanoc, Wielki Post za nami — hulaj dusza bez fundusza, jak lubiła jeszcze stara Bałajanowa w naszych Pustaszyszkach przygadać. To, kto przez zima i post nie przesapnuł — ma akuratna przeżycia, nu, bo nawet ludowa przysłowia na dziś złoci, że: „Na Epitafiusza tylko leń w polu się nie rusza”.

A

ot i prawda, że najchodliwszy towar na ta pora — nasiony. Wisz, w krwi naszej rolniczej żyłka ojców i dziadów odzywasia: siej, hoduj. I niechaj na dziś modnie złocić, że nic nie opłacasia hodować, to jednakuż przywyczka — druga natura człowieka. I niechaj tylku ziemielka troszeniutka przeschni, już ruch na ogrodach, wioskach, willach i gdzie tam jeszcze, zaczynasia. Rakiem stanewszy, grzędy robiąsia, kopisia, sadzisia... Widoczek, buśki dać i nie umierać. A i rozumniejsze wszystkie stanelim, boż to i w kalendarzach, i w książkach, i w gazetach — rady za poradami: kiedy co sadzić — na jakiej głębokości — i czym użyźniać należy... Nu, a jeśli nie wyrosła — trudnu — ucha-cha! Siła wyższa. Lubim wina na kogukolwiek zwalać. Aha, to jak mówi stara Jurukowa, cała życia uczsia, a wszystku równu durniem umrzysz. A co zdajsia, kiedy okazuisia, że ni mniej, nie więcyj, tylku, że smutek, to dobra emoćja i bardzu pożyteczna rzecz. Ot tobie i masz.

Wszystku poszła na odwyrtka. A czegu chcieć, kiedy lat czterdzieścia temu Wincuk Dyrwan gadawszy, że świat do góry nogami przewróciwszysia, stoć głowu stoi. Bo widzisz, człowiecze, nawet w psichologicznej nauce jest taki termin, jak „norma nastrojów”.Tu, wiadomu, smutek określony, jako rzecz drenna. Bo jak on na człowieka napadni, to amen Józef, jak w pacierzu... Wszystku stai beznadziejna, szara, do niczegu... Ale poczekaj! Toż bez smutku i radość należycie nie cieszyłaby. Smutek to on jak drenna pogoda — potrzebna dla porównania. A jeszcze na

dziś gadasia przez uczonych, że smutek ma takie właściwości, że im niedorówna ani jedna dodatnia emoćja. O jak, kiedłaska! Nu, bo, jeśli już z ręku na sercy, tożesz nieoczekiwany smutek chwyta najczęściej po burzliwej

nu i wtedy całemu organizmu możnu przesapnąć. Wiadomu, z tym smutkiem obchodzićsia trzeba haniebnie ostróżnie, bo tu czyha ten choleryczny stres — co to niejednegu w mogiła sprowadził. I najgłówniej, że

radości. Psichologi nazywaju to „syndromem zwycięzcy”. Dążysz do tegu, pracuisz, wykładasia i nareszcie zwyciężasz. I co? Po wielkim sukcesie następui okres duchowego spadku. I cały sęk (jak przyjęta mówić) siedzi przytaiwszysia w ludzkiej fiźjologii. Abo po uczonemu — radość — emoćja „stenowa”. Uzależnia, wisz, i trzęsi człowiekiem, jak suchu gruszku.

możnu uzależnićsia. A czemuż i nie, kiedy odpocząć kusi, kiedy więcyj od pracy. I to każdegu, i od wieków, żeb jej nie znać! A jeszcze uczone pouczaju, że jak chwyta smutek w swoje knykci, to nie trzeba łagodzić jegu czykoladu, robić huczne wieczorki czy dawaćsia „z uszami” w sport. Lepij samemu przespacerowaćsia ulicami miasta, czy gdzie po parku przeszwendnąćsia, czy książka, jaka poczytać. Bo wisz, człowiecze, jak ciekawie wychodzi: jak nastrój dobry, to o sobie myślim mało. A jak napada smutek — lubim „pokołupaćsia w duszy”.W sobie, znaczysia. Coby było, gdyby. I ta gdybania mo-

Na dodatek potrzebui dużu energii i siły. I wtedy wychodzi, że smutek naodwyrtka: przychodzisia emoćju antystenowu. Zmniejsza, znaczysia, wysiłek fizyczny i aktywność myślowa,

ży nawet zapanować nad tymi, co naogół zadowolnione swoju życiu. I wychodzi wtedy, że smutek, to swoisty trening swojegu duchowegu rostu.

O jak! W takim stanie przyjmim dojrzalsze decyźji, abo lepij rozumiemi swoje chęci. Nu wiadomu, jeśli chwyci chęć kardynalnie co w życi pomieniać, to nie trzeba rzucaćsia, jak gołemu do pokrzyw. Poczekaj jakiegu pół roku. Obchłodźsia. Wisz, „szaść-praść” nie najlepszy przyjaciel. Nu i jeśli o smutku po naukowemu plażyć, to smutek wyswobadza od drennych myślów. Wspomni w smutku najgorsze rzeczy — tym samym „wyplunisz” ich na śmietnik zapomnienia. I chcesia wtedy dopomógć drugiemu. Bo jak my smucimsia, to na ulicy zauważami więcyj smutnych twarzy. Nie to, co w radości! Wtedy wsystkie wydająsia szczęśliwe... I żeb was oszukancy naukołu palca nie obkręcili, w publicznym miejscu swojegu smutku nie pokazuj. Oj, jednu słowu, w życi wsystku przydaisia. Smutek też. I tylku w dzwony alarmowe bij, jeśli smutek na ciebie częściej i częściej napada, zaczynasz siebie we wszystkich biedach obwiniać, i kiedy zaczynasz siebie we wszystkich biedach obwiniać, i kiedy zło zaczyna zawsze nad dobrem zwyciężać. Abo umiarkowania we wszystkim, czym potrzebuisia. A na Wielkanoc, kochanińkie Wy moje, chciałbym życzyć radosnego Alleluja we wszystkim czym. W stosunkach międzyludzkich, w życiu prywatnym, w zdrowiu i nawet... w szczęściu. I mieć nadzieja — będzi lepij. Waszy Wincuk

GOSPODARKA 13

KURIER WILEŃSKI • Sobota, 7 — wtorek, 10 kwietnia 2012 r.

Wizytówka biznesowego partnerstwa: „Robię to dla jaj” R

obert Adkonis od dziesięcioleci zajmuje się przemysłową produkcją jaj. Zaczynał od małego kurnika, dziś dwa potężne tiry codziennie z jego farmy pod Słupskiem wywożą jajka w różne strony Polski, a także i do naszych sąsiadów, do Niemiec, Holandii, do Federacji Rosyjskiej. Na pytanie, dlaczego to robi — odpowiada pół humorystycznie: „Robię to dla jaj”.

Firma Adkonis znana jest na Pomorzu, znana jest także w Polsce. Obecnie to największy producent jaj spożywczych w kraju, plasuje się na pierwszym miejscu pod względem produkcji i jakości. W potężnych halach, w specjalnie przystosowanych według norm unijnych, kojcach „siedzą” kury nioski, najlepszej rasy. Pełna automatyzacja. Automatycznie regulowana jest temperatura pomieszczeń, automatycznie podawana jest pasza, automatycznie odbierane są odchody i czyszczone klatki, automatycznie też symbol życia — jaja — specjalnym taśmociągiem trafiają do sortowni i są pakowane w odpowiednie wytłaczanki, po dziesięć i trzydzieści jaj, w zależności od zamówień kontrahentów. Praca tu idzie pełną parą, 24 godziny na dobę. Jeszcze kilka lat temu Robert Adkonis narzekał na niską rentowność produkcji. Teraz jaja wyraźnie zyskały na cenie, ale i też rozchodzą się jak przysłowiowe ciepłe bułeczki. Na markę trzeba pracować latami i taką właśnie markę ma ta firma. — Przy farmie mam kilka tysięcy hektarów pól uprawnych. Na nich produkujemy paszę, nie korzystam z żadnych

Robert Adkonis sztucznych komponentów, gotowych pasz oferowanych na rynku drobiarskim. Nigdy nie mieliśmy podejrzeń o salmonelle czy inne skażenia naszej produkcji. Wspólnie z synami stanowimy jedną wielką firmę, która raczej wstydu ani nam, ani regionowi nie przynosi — mówi Robert Adkonis. — Panie Robercie, czy wasze jaja trafiają na rynek litewski — pytam. — Nie, nie mamy tam kontrahentów, chociaż wiem, że opakowania z produktem mo-

jej firmy trafiają tam za sprawą pośredników. Czy chciałbym wejść na rynek Litwy, Łotwy, Estonii? Pewnie tak, jestem konkurencyjny, mam stosowne certyfikaty unijne, dobrą cenę. Mogę kooperować na przykład z MAXIMĄ, IKI czy innymi sieciami handlowymi. Moja marka sama się reklamuje i nie muszę zabiegać o promocję, a gdy ktoś chce ze mną współpracować, zawsze jestem na taką współpracę gotów przystać i to nawet na preferencyjnych warunkach, na dzień dobry, dla dobrego, wspólnego biznesu, a przede wszystkich dla dobra konsumentów.

Nigdy nie byłem w Wilnie, ale kto wie, może przyjadę, może w tym roku jeszcze? To piękne miasto, miasto na wskroś europejskie, a ze słyszenia wiem, że także miasto ogromnych inwestycji gospodarczych i w miarę dobrze poukładanego rynku handlowego. Litwa jako najbardziej

Przed świętami kury mają mnóstwo roboty

na Wschód wysunięte państwo Unii Europejskiej może być doskonałym pośrednikiem biznesu, ma osi Zachód – Wschód. Jeść trzeba każdego dnia, buty kupuje się raz na sezon, samochód raz na kilka, kilkanaście lat. Widzę możliwość takiej współpracy. — Jak odnaleźć pańską firmę, adres… Żyjemy w świecie globalnej wioski, wystarczy wyszukać w internecie hasło „Adkonis” i wszystko jasne, wszystko może być … pełne jaj — śmieje się mój rozmówca. W Polsce na tegoroczne święta Wielkiej Nocy co trzecie jajko będzie pochodzić ze słupskiej farmy, a to pokazuje potęgę tej firmy, jej moc produkcyjną i pozycję na rynku. Zapewne i na redakcyjne pisanki jaja od Adkonisa też trafią do „Kuriera Wileńskiego”, a kto wie, może i do naszych Czytelników. Krzysztof Subocz Fot. autor

14 REPORTAŻ

KURIER WILEŃSKI • Sobota, 7 — wtorek, 10 kwietnia 2012 r.

W poszukiwaniu wielkanocnego jajka... ze str. 1

»

Więc nie zważając na ceny, które skoczyły tak znacznie z powodu dyrektywy unijnej o dobrostanie kur niosek (większe klatki) — jajka są. W przeddzień świąt było ich jeszcze więcej. Niestety, nie tańsze, bo w granicy 5–9 litów i nie wszystkie rodzime. Wyręczyli jak zwykle polscy dostawcy. Chcąc być bardzo „patriotyczni” planujemy wyprawę w poszukiwaniu fermy drobiarskiej, a tym samym i jajek. Wzrok nasz kieruje się do Rudomina, podwileńskiej miejscowości, gdzie od roku 1964 działa fabryka drobiu. Ale cóż, pierw- O hodowli kur gospodyni może już prelekcje wygłaszać sze niepowodzenie — „Vilniaus paukštynas” w ostatnich latach Wilna, w Płacieniszkach, jest od Trzeba było zabrać się do jest w zasadzie dostawcą brojle- pradziada Wincentego Maksy- wytrzebiania krzaków, karczorów. Nie mają niosek. mowicza, który tu właśnie 16 wania, równania terenu i zastaNie ma w Rudominie, bę- hektarów posiadał. Kiedy nade- nowienia się, jak ją najlepiej wydzie w „Vievio paukštynas”, czyli szły czasy odrodzenia — ziemię korzystać. w Jewju, gdzie to kilka lat po po wielkim staraniu odzyskali, Mimo że są młodzi, mają za Rudominie powstała analogicz- rozdzielili je między prawowi- sobą już spore doświadczenie — na fabryka. Na dzień dzisiejszy tych spadkobierców, uczciwie, po imania się wszystkiego. Poznali deklarująca na wsze strony, że w ludzku i otrzymali 3,5 hektara się i pobrali jeszcze przed niepodciągu roku zbierają ponad 300 na własność. Z jednej strony te ległością, kiedy oboje pracowali milionów jaj. hektary tak niedaleko Wilna da- w wileńskiej fabryce „Sparta”. — Przepraszamy, ale nie wały wielką nadzieję, z drugiej Ona — Danusia Maksyprzyjmiemy dziennikarzy — sły- zaś — ziemia nieżyzna, pagórki, mowicz z Zujun, on — Janek szymy uprzejmy głos sekretar- wąwozy (malownicze na rozlo- Andrzejewski z Syrwid, co to ki. — Nasze przedsiębiorstwo kowanie obejścia, ale dla uprawy niedaleko Miednik leżą. Po śluprzeżywa bardzo trudny okres. — bardzo niekorzystne). bie zamieszkali w domu rodziZmianę władzy, a może nawet bankructwo. No, jak kolosy zawodzą, rolnik zawieść nie może, wszak ludzie z Wileńszczyzny na pewno nie zapomnieli, jak się kury hoduje. — Nie zapomnieliśmy, chociaż okres początkowy mieliśmy tak niełatwy, że chcieliśmy zaniechać biznesu hodowli kur — mówi Danuta Andrzejewska, która takie gospodarstwo wraz z mężem Janem od roku 2009 na swej ziemi prowadzi. Ta ziemia, leżąca niedaleko W Płacieniszkach zadomowiły się rude kury rasy Messa

cielskim w Zujunach, a kiedy nadeszły czasy odrodzenia, spróbowali swego szczęścia w Polsce. Faktycznie dobrze im się powodziło, dom nawet własny mieli, ale tam dopiero zrozumieli, co znaczą swoje strony, do których obojga ciągnęło. Po kilku latach pobytu w Polsce wrócili. Mieli już swą ziemię w Płacieniszkach, zbudowali tu dom, mąż warsztat samochodowy otworzył. Ale kiedy nadeszły czasy kryzysu i interes był mniej dochodowy, zaczęli myśleć o rozszerzeniu działalności. Tym bardziej, że dorastała trójka dzieci — potrzeby były większe. To właściwie Danuta była inicjatorką, by rozpocząć hodowlę kur, tym bardziej, że handlowcy przyjeżdżali z Polski i proponowali nioski. Zaryzykowali kupić najpierw trzydzieści i od tej pierwszej trzydziestki zaczęła się ta ich działalności. Też nie od razu, bo ileż Danuta musiała książek przewertować, żeby się zapoznać z hodowlą kur — brojlerów i niosek. W poszukiwaniu niosek pojechali do Polski i, jak mówi gospodyni, w tym, że ten interes ruszył — wielka zasługa Marka Granackiego, który taki biznes w Augustowie prowadzi. Ileż im pomógł, ileż cennych wskazówek udzielił, pomógł skontaktować się z innym gospodarzem, Józefem Sadowskim, który w swojej fermie hodował wówczas 5 tysięcy kur. Czyli wszystko to obejrzeli, zwiedzili, zakasali rękawy i — do pracy. Wszyscy, całą rodziną, każdy w miarę swych sił. Było to prawie cztery lata temu. Najpierw zbudowali jeden kurnik, potem drugi, większy, na 200 m², sprzęt (karmniki, poidła) sprowadzili z Polski. str. 15

»

REPORTAŻ 15

KURIER WILEŃSKI • Sobota, 7 — wtorek, 10 kwietnia 2012 r. ze str. 14

»

W poszukiwaniu wielkanocnego jajka...

No i ziemię odpowiednio zaczęli zasiewać — łubin, groch, wszystko, co na mieszankę dla drobiu się nadaje. Sadzą też buraki, cukinie, resztę paszy kupują. Bo jak mówi pani Danuta, trzeba i o witaminy zadbać, i o bardzo jakościowy pokarm, bo inaczej kury nieść przestaną. Różne były okresy — kiedy jajka były tanie, wtedy mieli dużo niosek, a kiedy wiele niosek zlikwidowali — jajka podrożały. Tak to jest w biznesie — wszystkiego dokładnie nie obliczysz. Ale Andrzejewscy nie narzekają. Po prostu pracują. Imają się nadal wszystkiego. Obok kur niosek hodują brojlery, trzymają też kaczki, przepiórki, a w najbliższym czasie pani Danusia planuje do swojej fermy sprowadzić perliczki. Czy jest trudno? — No, przecież nie jestem sama — mówi gospodyni. — Moja największa podpora to mąż, przysłowiowa „złota rączka”.Janek wszystko umie, wszystko naprawi, nadal też prowadzi warsztat naprawy samochodów. Wielką pomocą są dzieci. Najstarsza 24-letnia Ilona, o dwa lata młodsza Kamila i 16-letni Patryk. Córki pomagają i w gospodarstwie domowym, i w innych pracach. A Patryk włączył się od razu do biznesu — opowiada z dumą mama. Uśmiecha się i po chwili kontynuuje: „Kiedy tylko otworzyliśmy swój minisklepik na Wiłkomierskiej — to od razu pomagał w sprzedaży. Aż się dziwiłam, że chłopak jest tak pomocny. Nasze dzieci są pracowite, widzą, że oboje z mężem pracujemy, więc chętnie nam pomagają” — mówi Andrzejewska. Zatrudniają też robotników, bo bez nich by nie poradzili. Tym bardziej, że na miejscu mają małą rzeźnię. Jest więc rzeźnik, są też pomocnice, które oskubują kury z pierza (a to bardzo ciężka praca ręczna), no i w sklepiku — sprzedawczyni do sprzedaży towaru. Ile jaj sprzedają? Bardzo różnie, w dni powszednie w granicy 300, w soboty — dwukrotnie więcej. Teraz, w przededniu

Danuta była inicjatorką, by rozpocząć hodowlę kur świąt sprzedaliby ich o wiele więcej, jajka są bardzo dobre (jak mówi Danuta — marchewką kury karmią), ale, niestety, jak nadmieniliśmy powyżej — zmniejszyli liczbę niosek. Bo tak już jest w przyrodzie, że fermę drobiarską trzeba regularnie, co półtora roku odmładzać. Czyli znów kupować kurczaki. Gospodyni nie praktykuje wysiadywania piskląt przez kury we własnej fermie, spróbowała to zrobić w przypadku kaczek. Położyła około 70 jaj do wysiadywania, a w rezultacie wykluły się tylko trzy kaczuszki. Tuż po świętach Andrzejewscy znów wyruszają do Polski, po kurczaki. Ale teraz już nie w nieznane, bo doskonale wiedzą, co im trzeba, jaka rasa kur najlepiej u nich się zadomowi. Kupują kurczaki rasy Messa, o których pani Danuta już całe prelekcje może wygłaszać. To, że te mieszańce użytkowe mają różną barwę upierzenia (ona kupuje rude), że w wieku 20 tygodni osiągają wagę 1,6 kg i że w pierwszym roku produkcyjnym znoszą około 290 jaj o kremowych skorupach. Jej wiedza jest o wiele większa, bo stale ją zgłębia czytając fachową literaturę, szperając w internecie. Jak znajduje czas i na prowadzenie domu, i na rodzinę, i na zainteresowania — ona sama tylko o tym wie. Ona i jej znajomi. Bo jest doskonałą gospo-

dynią — zadziwia wypiekami, daniami. Bardzo lubi śpiewać. A w roku ubiegłym po wielu latach przerwy zapisała się na naukę gry na akordeonie. — W dzieciństwie zaczęłam się uczyć gry, ale złamałam rękę i zaniechałam nauki. A teraz, kiedy syn uczy się w szkole muzycznej w Karolinkach — to

się zachęciłam od nowa — opowiada szczupła, zadbana, bardzo młodo wyglądająca kobieta, której credem, jak też całej rodziny Andrzejewskich jest: „Nie narzekać, a pracować”. Bo kiedy człowiek pracuje, wtedy i kryzys nie jest tragedią. Helena Gładkowska Fot. Marian Paluszkiewicz

16 DLA DZIECI

Ze świątecznego korzystam zwyczaju, By przesłać życzeń tyle, ile kwiecia w maju I życzyć Wam naprawdę z całą serdecznością, By święta napełniły Wam duszę radością. Czegóż jeszcze Wam życzę? Zdrowia i dostatku! Wygranej w loterii, a także ogromnego spadku! Siedmiomilowych butów i czapki niewidki, Spełniającej życzenia małej złotej rybki. Kury ze złotym jajem, lampy Alladyna, Sezamu Ali Baby i szczodrego dżina. Niebieskich koralików, zwierciadeł magicznych,

J

KURIER WILEŃSKI • Subota, 7 kwietnia — wtorek, 10 kwietnia 2012 r.

Dywanów latających i talentów licznych. Samych miłych perspektyw, uwag błyskotliwych, Wielu ludzi przyjaznych i mrowie życzliwych. Masy sukcesów małych, wielkich, gigantycznych, Poklasku i uznania i awansów licznych.

Niedziela Wielkanocna

est radosnym, długo oczekiwanym dniem, który spędza się w rodzinnym gronie. Dzień ten rozpoczyna poranną Mszą świętą zwaną Rezurekcją, którą poprzedza uroczysta procesja z Najświętszym Sakramentem wokół kościoła. Po porannej Mszy wszyscy zasiądziemy przy stole, żeby spożyć świąteczne śniadanie. Będziemy składać sobie życzenia i dzielić się święconym jajkiem. Wśród smakołyków, na świątecznym stole nie może zabraknąć wielkanocnych baranków i zajączków wykonanych z cukru, masła lub upieczonych z ciasta oraz wielkanocnych bab i mazurków.

Mieszkania w Nowym Jorku, willi w Kopenhadze, Super rancho w Meksyku, pałacu w Pekinie I innego schronienia w wybranej krainie. Rejsu dookoła świata, gdzieś w nieznane wypraw, Ekscytujących doznań, smaku nowych przypraw. Do tego wiele zdrowia, kondycji, miłości, Dużo radości z życia i wiecznej młodości. Tęczowych pisanek, na stole pyszności, mokrego dyngusa i wspaniałych gości. Niech to będzie czas uroczy, życzę miłej Wielkanocy! Pucułka

Jajko — symbol świata Starożytni filozofowie uważali, że jajko stanowi doskonały symbol świata: • skorupka to ziemia, • białko to woda, • żółtko to ogień, • w zaokrąglonym końcu pod skorupką — powietrze. Powszechna w naszym kraju tradycja malowania jajek na święta wielkanocne wywodzi się z kultu jajka jako symbolu odradzania się zdrowia, witalności, dostatku i pomyślności. Jajko, tak bardzo związane ze świętami wielkanocnymi, było symbolem słońca i życia. Wierzono, że ma znaczenie magiczne. Kraszanki, hałunki, ma-

lowanki — maluje się jednym kolorem. Skrobanki, rysowanki — na jednolitym tle rysuje się wzór, np. szpilką. Pisanki, piski — na jajo nanosi się dekorację z wosku pszczelego, która pozostaje biała na tle kolorowej skorupki. Jajko jest tradycyjną potrawą wielkanocną, a pisanki są główną dekoracją świątecznego stołu.

KURIER WILEŃSKI • Subota, 7 kwietnia — wtorek, 10 kwietnia 2012 r.

DLA DZIECI 17

Śmigus Dyngus W gwarze ludowej zwany „lanym poniedziałkiem”. Początki tego zwyczaju giną w mrokach czasu. Niektórzy twierdzą, że zwyczaj wzajemnego oblewania się wodą w Poniedziałek Wielkanocny pochodzi z Jerozolimy, gdzie przeciwnicy chrześcijaństwa mieli jakoby przy pomocy wody rozpędzać wiernych, zbierających się w celu rozpamiętywania zmartwychwstania Chrystusa. Inni widzą w tym symbol masowego chrztu, obmycia z grzechu i odrodzenia do nowego życia. Jakakolwiek przyczyna — zabawy jest przy tym niemało! Jak żartobliwie określano: lany poniedziałek, nikomu nie mógł ujść na sucho. Wśród pisków, krzyków, szamotaniny i śmiechu najchętniej urządzano dyngus ładnym i lubianym pannom. Ta z dziewcząt, której nie oblano wiadrem wody albo nie wrzucono do rzeki, stawu czy chociażby koryta do pojenia bydła, czuła się obrażona. Polewanie wodą dziewcząt oraz smaganie ich po nogach rózgami (śmigus), czy też wręczanie sobie nawzajem podarków (dyngus) straciły już dzisiaj wiele na swym pierwotnym dostojeństwie, lecz są nadal hucznie obchodzone.

Wielkanocne zabawy Tłuczenie jaj W Niedzielę Wielkanocną młodzież na wsiach polskich wyrusza na tradycyjne „tłuczenie jaj”. Wy również możecie to zrobić! Każdy z zawodników trzyma w ręku pisankę i stuka się nią ze swoim sąsiadem. Czyje jajko pęknie najpierw, ten odpada z gry i musi oddać zwycięzcy swoją uszkodzoną pisankę. Wygrywa ten, komu trafi się jajko o szczególnie twardej skorupce i uzbiera najwięcej pisanek.

Kulanie jajec Po posiłku w Niedzielę Wielkanocną dorośli mężczyźni spotykali się na tzw. kulanie jajec. Tworzono z desek pochylnię, a w ziemi wykopywano wgłębienie, tzw. duckę. Po desce toczono jaja do wgłębienia, wygrywał ten, który wtoczył ich najwięcej. Najstarsza historyczna wzmianka o tej popularnej niegdyś zabawie pochodzi z 1454 roku. Jest to dokument, który mówi o tym, że sołtys z Pawłowic koło Olesna otrzymał od władz przywilej urządzania specjalnego placu na kulanie jajec. Jak widzicie, nie jest to nic niezwykłego i trudnego, a więc z powodzeniem możecie również urządzić „kulanie” w gronie swoich rówieśników. Dzielenie się jajkiem

Zajęcze gniazdka Niedziela Wielkanocna rozpoczyna się mszą, a potem następuje radosne poszukiwanie przez maluchów gniazd zajęczych. Wierzy się, że to zajączek przynosi kolorowe jajka i słodycze do wybudowanego wcześniej gniazdka w ogrodzie lub innym zakamarku domostwa.

Jajko dzielił z reguły gospodarz, rozdając każdemu po kawałeczku. W niektórych miejscach dzielenie odbywało się według utartych reguł — najpierw gospodarz dzielił się z żoną, potem z dziećmi według starszeństwa, a na końcu ze służbą. Wierzono, że kto zje święcone jajko, temu nie przydarzy się nic złego.

Ciekawostki wielkanocne Niemcy kochają pisanki Pewne małżeństwo z Kalkheim w Hesji ustawiło na swej posesji 1 111 pisanek i 55 zajączków wielkanocnych. Natomiast kierownictwo największego domu handlowego przy Placu Poczdamskim w Berlinie ustawiło na parterze kilkanaście gigantycznych pisanek malowanych przez niemieckich i zagranicznych artystów, wśród których znalazła się pisanka z polskim napisem „Wielkanoc”. W poszukiwaniu zaginionego jajkaBrytyjskie Imperialne Muzeum Wojny organizuje poszukiwanie kolorowych pisanek. W parku w Edynburgu dzieci w wieku do pięciu lat będą się bawiły, usiłując znaleźć cztery tysiące schowanych jajek.

18 ROZRYWKA

KURIER WILEŃSKI • Sobota, 7 — wtorek, 10 kwietnia 2012 r.

Tajemniczy Test Drzewa

O

teście drzewa, zwanym inaczej testem Kocha (od nazwiska jego twórcy) słyszało z pewnością wiele osób. Mało kto jednak potrafi odpowiednio określić jego zasady i właściwie zinterpretować rysunek. Oto prosta instrukcja: Krok 1: Przygotuj kartkę papieru. Najlepiej białą o formacie A4. Potrzebna będzie jeszcze gumka, kredki, ołówek lub długopis. Krok 2: Narysuj drzewo owocowe, tak dobrze, jak tylko potrafisz. Krok 3: Interpretując test, zwróć uwagę na kilka podstawowych szczegółów. Pamiętaj o odpowiedniej kolejności! Najpierw narysuj drzewo, a później przeczytaj poniższą interpretację, jeżeli zrobisz odwrotnie, test nie będzie wiarygodny! Wybór miejsca na kartce Przyjrzyj się dokładnie swojemu rysunkowi. W którym miejscu kartki narysowałaś swoje drzewo. Bardziej z lewej strony — jesteś osobą, która lubi bujać w obłokach, snuć ciągłe plany i marzenia. Bardziej z prawej strony — należysz do ludzi aktywnych i energicznych. Dokładnie po środku —

drzewo znajdujące się dokładnie na środku kartki symbolizuje osobę, której charakteru nie da się jednoznacznie określić. Jest często rozchwiana emocjonalnie, ma bardzo złożoną osobowość. Wielkość rysunku Teraz sprawdź, jaką część kartki zajmuje Twoje drzewo. Duży rysunek, pokrywający większą część kartki — Jesteś osobą zadowoloną z życia, pewną siebie i bardzo optymistycznie nastawioną do świata. Małe drzewko i mnóstwo wolnej przestrzeni wokół — nie należysz do osób otwartych. W życiu często nie czujesz się bezpieczna, najchętniej schowałabyś się przed całym światem. Być może jest to tylko chwilowe. Przeżywasz ciężki okres w swoim życiu i to właśnie dlatego straciłaś wiarę we własne możliwości. Obecność detali Mnóstwo szczegółów (liście, owoce, załamania kory) — jesteś perfekcjonistką. Nie lubisz niedokończonych spraw w swoim życiu. Twoim głównym atutem jest terminowość i punktualność. Wymagasz tych cech nie tylko od siebie, lecz również od innych. Brak detali, ledwo zarysowane kontury pnia i korony — nie należysz do osób ceniących sobie ład i porządek. W życiu zwykle idziesz na żywioł, kochasz

FOTODOWCIP

improwizację. Masz artystyczną duszę, jesteś urodzonym twórcą. Pomyśl o tym przy wyborze swojej ścieżki kariery. Kolor drzewa Barwy zbliżone do naturalnych — jesteś osobą konserwatywną. Zawsze liczysz się z tym, co mają do powiedzenia inni, lubisz polegać na czyimś zdaniu. Szukasz w życiu autorytetów, osób, które mogłabyś naśladować. Czasem jesteś bardzo niezdecydowana. Fantazyjne kolory — jesteś osobą bardzo ekstrawagancką. Nie lubisz ulegać presji otoczenia. Często zresztą zupełnie nie liczysz się zdaniem innych. Pragniesz sama decydować o swoim losie. Samodzielnie podejmować decyzje. Nie boisz się wyzwań. Chciałabyś, aby życie wciąż Cię zaskakiwało, uwielbiasz niespodzianki. Z korzeniami czy bez? Przyjrzyj się dokładnie swojemu rysunkowi. Czy na rysunku widzisz zarys korzeni, czy może jedynie prosty pień? Brak korzeni — żyjesz tu i teraz. Nie lubisz zagłębiać się w przeszłość, wciąż rozpamiętywać dawnych lat. Martwi Cię raczej teraźniejszość i przyszłość niż to, co dawno minęło. Lubisz żyć na bieżąco, wciąż snując nowe plany i marzenia. Widocznie zarysowane korzenie — lubisz rozpamiętywać,

żyć przeszłością, wspominać dawne wydarzenia. W codziennej rzeczywistości jesteś nieco zagubiona. Szukasz więc oparcia wśród bliskich. Wygląd owoców Owoce to symbol tego, w jaki sposób oceniasz samą siebie. Czy jesteś dla siebie łagodna, czy wręcz przeciwnie, jesteś dla siebie najbardziej surowym krytykiem? Duże — uwielbiasz nagradzać samą siebie. Jeżeli tylko nadarza się okazja, fundujesz sobie małe przyjemności. Małe — wciąż porównujesz siebie do innych ludzi. Niestety, zawsze widzisz więcej swoich wad niż zalet. Pora to zmienić i zacząć doceniać w sobie to, co najlepsze. Brak owoców — nie stosujesz wobec siebie żadnych kar ani nagród. A szkoda, czasem w życiu potrzeba przecież trochę samodyscypliny. Kwiaty — zamiast owoców, niektóre osoby rysują na swoim drzewie kwiaty. Są one symbolem egoizmu i narcyzmu. Elementy dodatkowe Dziuple, sęki, zwierzęta na drzewie — symbolizują trudności życiowe, traumę. Drabinka, trawka, słońce i chmurki — wskazują na pewne niezaspokojone potrzeby.

KALENDARIUM Sobota (7.IV) jest 98. dniem roku. Do końca roku pozostało 268 dni. Znak Zodiaku — Baran. Wschód słońca — 6.35. Zachód — 20.08. Długość dnia — 13 godz. 33 min. Księżyc — Pełnia. Niedziela (8.IV) jest 99. dniem roku. Do końca roku pozostało 267 dni. Znak Zodiaku — Baran. Wschód słońca — 6.33. Zachód — 20.10. Długość dnia — 13 godz. 37 min. Księżyc — Pełnia.

Poniedziałek (9.IV) jest 100. dniem roku. Do końca roku pozostało 266 dni. Znak Zodiaku — Baran. Wschód słońca — 6.30. Zachód — 20.11. Długość dnia — 13 godz. 41 min. Księżyc — Pełnia. Wtorek (10.IV) jest 101. dniem roku. Do końca roku pozostało 265 dni. Znak Zodiaku — Baran. Wschód słońca — 6.28. Zachód — 20.13. Długość dnia — 13 godz. 45 min. Księżyc — Pełnia.

KURIER WILEŃSKI • Sobota, 7 — wtorek, 10 kwietnia 2012 r.

KRZYŻÓWKA 19

Sponsor nagród – UAB „Lisenas: produkcja cukierków” Cotygodniowe losowanie nagród za rozwiązanie krzyżówki. Kupon z rozwiązaniem krzyżówki można nadsyłać do 12 kwietnia (decyduje data stempla pocztowego). Wyniki zamieścimy 14 kwietnia. ROZWIĄZANIE KRZYŻÓWKI Z 31 MARCA Poziomo: jajko, halerz, serek, tresu, romer, znicz, smolak, błękit, kod, akron, ospa, Rapacki, pop, Awa, Atos, asfalt, warta, karar, manty, kartuz, ciepło, bera, Izera, czyrak. Pionowo: jastrząb, spawacz, baleron, łopotanie, Jaremi, aporter, kreseczka, stypa, rozkurz, ikra, strawa, koc, opaska, okna, farby, Ilo, czarter, rad, Laura, Pietrzak. Hasło: ... między nauką a sumieniem (dokończenie aforyzmu) Wśród Czytelników, którzy nadesłali prawidłowe rozwiązanie krzyżówki z 31 marca, zostały rozlosowane nagrody. Tym razem ufundowała je spółka akcyjna ,,Lisenas”, produkująca cukierki. Zwycięzcami zostali: Helena Leszczyńska (Wilno), Regina Iwaszko (Wilno). Nagrody prosimy odebrać w redakcji do 13 kwietnia. Uwaga, osoby przysyłające rozwiązanie krzyżówek, prosimy o podanie imienia, nazwiska, adresu, a także w miarę możliwości — numeru telefonu. W losowaniu nagród za rozwiązanie krzyżówki nie mogą uczestniczyć pracownicy redakcji oraz członkowie ich rodzin. Krzyżówka Wielkanocna Litery z pól ponumerowanych od 1 do 21 utworzą rozwiązanie — dokończenie wiersza Ułożył Kazimierz Wołodko

20 SPOŁECZEŃSTWO

KURIER WILEŃSKI • Sobota, 7 — wtorek, 10 kwietnia 2012 r.

Kongres w Warszawie Rok 2012 w Europie jest ogłoszony Rokiem Aktywności Osób Starszych i Solidarności Międzypokoleniowej. W Polsce zaś ten rok uchwałą Senatu RP od 1 lutego br. jest ustanowiony Rokiem Uniwersytetów Trzeciego Wieku.

J

eszcze przed 10 laty w Polsce było nie więcej niż 35 UTW. Nasz Polski UTW w Wilnie powstał w 1994 r. W tym czasie w Polsce było zaledwie niespełna 20 UTW. Obecnie jest ich w Polsce ponad 350, do których uczęszcza 100 tys. słuchaczy. 19-20 marca br. w związku z dużą rolą Uniwersytetów Trzeciego Wieku w życiu i działalności osób starszej generacji i wykorzystaniu ich doświadczeń, potencjału myśli, praktycznego podejścia do problemów życiowych, był powołany Kongres Uniwersytetów Trzeciego Wieku. Kongres odbył się w Warszawie, jako Międzynarodowy Kongres UTW, w sali Kongresowej Pałacu Kultury i Nauki. W Kongresie wzięło udział wielu znanych osobistości: premier Donald Tusk, marszałek Sejmu Bogdan Borusewicz, przewodnicząca Komisji Rozwoju Regionalnego Parlamentu Europejskiego prof. Danuta Hubner, prezes Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności Jerzy Koźmiński, a także prezydent m. st. Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz. Otwarcia Kongresu dokonała pierwsza dama RP Anna Komorowska, która powiedziała, że Kongres jest wydarzeniem na skalę światową, ponieważ dotychczas UTW były słabo zauważane, a wizerunek seniora w pojęciu młodszego pokolenia był ujemny lub w lepszym przypadku neutralny. Obecnie te kanony się zmieniają. Starsze pokolenie zaczyna być dostrzegane z coraz to lepszych pozycji. Po tych wstępnych słowach Anny Komorowskiej zabrał głos prezes Polskiego Towarzystwa Gerontologicznego

Kongres odbył się w Warszawiew sali Kongresowej Pałacu Kultury i Nauki Fot. autor prof. Piotr Błędowski. Określił on zadania i rekomendacje dla Uniwersytetów Trzeciego Wieku, podkreślając, że długość życia się zwiększa i starsi ludzie mogą z siebie dużo dać młodemu pokoleniu. Po tym słowo miał senator RP Mieczysław Augustyn — przewodniczący Komisji Polityki Społecznej i Rodziny. Powiedział, że UTW to twarda komórka społeczna, która pomaga kojarzyć rodziny i układy przyjacielskie. Wszystkich wystąpień nie sposób tu omówić, jednak na niektóre chciałbym zwrócić Państwa uwagę. Ciekawe było wystąpienie prezesa Lubelskiego UTW dr. Małgorzaty Stonowskiej. Opowiedziała ona o Lu-

belskim Centrum Aktywizacji Seniorów. Są to Kluby Aktywnego Seniora, Klub Superbabci i Superdziadka, Wielopokoleniowy Klub Wolontariusza i Punkt Informacji i Doradzania dla Seniorów. Te placówki są pod patronatem UTW, w razie zaistniałego problemu lub potrzeby zawsze są do dyspozycji starszych osób. Owe placówki swą działalność ukierunkowują na rozwijanie inicjatyw, które promują efektywne działania w zakresie wymiany między pokoleniami. Rozwijają także sieci wsparcia w środowisku lokalnym w zakresie integracji międzypokoleniowej i pomocy środowiskowej. Promują działania na rzecz integracji

międzypokoleniowej. Były poruszone sprawy dotyczące osób starszych i ich rodzin. W tych środowiskach, gdzie babcie i dziadkowie, a także pradziadkowie i prababcie biorą czynny udział w relacjach rodzinnych — polepsza się zrozumienie uczuć i potrzeb innych. Zmniejsza się liczba problemów i konfliktów z rówieśnikami, następuje spadek zachowań antyspołecznych. Na Kongresie poruszano sprawy odbudowy oraz rozwoju nowego wymiaru więzi międzypokoleniowej w rodzinach. Stworzenia Rad Seniorów i ich działalności w środowisku lokalnym. Zaproponowano wolontariat młodszych seniorów na rzecz osób po 80. roku życia. Na Kongresie został przygotowany projekt Paktu na rzecz Seniorów, który będzie opracowany i przyjęty przez władze. Ciekawe było wystąpienie premiera rządu polskiego Donalda Tuska. W swoim przemówieniu zapewnił, że rząd zawsze i wszędzie będzie popierał osoby starsze zrzeszone w Uniwersytetach Trzeciego Wieku. W czasie przerwy na kawę miałem możność osobiście porozmawiać i wymienić swe zdania z premierem Donaldem Tuskiem. Ta krótka wymiana zdań była bardzo korzystna, ponieważ premier przypomniał, jak był w Wilnie, powiedział skromnie: „Pewnie narobiłem Wam kłopotów?”. Odpowiedziałem między innymi: „Niech Pan Premier częściej przyjeżdża do nas, to będziemy mieli mniej kłopotów”. On się uśmiechnął, pokiwał głową i podziękował za te słowa. Na mojej wizytówce podpisał się, dając swój autograf. doc. dr Ryszard Jan Kuźmo rektor Polskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku w Wilnie

INFORMATOR 21

KURIER WILEŃSKI • Sobota, 7 — wtorek, 10 kwietnia 2012 r.

Przewodnik kinomana Już po raz drugi będziemy mogli pójść do kin i zobaczyć to wielkie widowisko filmowe, czyli słynnego, ale odnowionego i przekonwertowanego do 3D „Titanika” w reżyserii Jamesa Camerona. Premiera odbędzie się dokładnie 100 lat po historycznym zatonięciu luksusowego liniowca na Oceanie Atlantyckim. Jak oświadczyła sam reżyser — James Cameron odświeżony „Titanic” niestety nie będzie wyglądał tak dobrze jak inne filmy nakręcone w 3D. Rok 1912. Arystokratyczna rodzina wraz z 17-letnią Rose (Kate Winslet) wchodzi na pokład „niezatapialnego statku” o nazwie „Titanic”. Pół godziny później grający w pokera w portowym barze 23-letni Jack Dawson (Leonardo DiCaprio) wygrywa szczęśliwym trafem bilet trzeciej klasy na rejs tym samym statkiem. Młodzi, którzy pochodzą z zupełnie innych światów, nie zdają sobie jeszcze sprawy z te-

Cameron nie mógł dobrać do roli Jacka i Rose nikogo lepszego Fot. archiwum go, że będzie to najpiękniejsza, a zarazem najtragiczniejsza podróż w ich życiu... Fabuła „Titanica” jest ogromnie wciągająca i fenomenalna pod każdym względem. Jest wiele filmów, które sprawiają ogromne wrażenie wizualne i artystyczne, ale żaden z nich nie równa się z niezwykłym, zapierającym dech w piersiach „Titanikiem”. Ta superprodukcja z 1997

Data



Godz.

IGRZYSKA ŚMIERCI (PREMIERA)/ HUNGER GAMESHUNGER GAMES 04.06-04.09; 04.11 12:30, 15:30, 18:45, 20:30 04.10 12:30, 15:30, 18:45, 21:45 04.12 12:45, 15:45,20:30 AMERICAN PIE: ZJAZD ABSOLWENTÓW (PREMIERA) / AMERICAN REUNION 04.07; 04.09-04.10; 04.12 11:15, 13:45, 16:30,19:15, 21:40 04.11 14:40, 17:15 ,19:45,22:00 KRÓLEWNA ŚNIEŻKA (PREMIERA) / MIRROR MIRROR 04.07; 04.09-04.12 11:00, 13:30,18:30 TITANIK 3 DOMNI ID (PREMIERA) / TITANIC 3D 04.12 19:00 PIRACI 3D / PIRATES! THE BAND OF MISFITS 3D 04.07; 04.09-04.12 10:45, 12:45, 14:45,16:45,19:00 PIRACI 2D (PREMIERA) / PIRATES! THE BAND OF MISFITS 2D 04.07; 04.09-04.12 12:00, 14:00 GNIEW TYTANÓW 3D (PREMIERA)/ WRATH OF THE TITANS 3D 04.07; 04.09-04.12 14:45, 17:00 ,19:30,21:45 KONTRABANDA / CONTRABAND 04.07; 04.09-04.12 15:45, 20:45

roku zdobyła wiele nagród i wylansowała kilka gwiazd, które do dzisiaj nie schodzą z ekranów. Zrealizowana z wielkim rozmachem z dobrymi efektami specjalnymi i doskonałą muzyką, sprawia, że sięga po nią prawie każdy. Jeśli chodzi o obsadę, można powiedzieć, że Cameron nie mógł dobrać do roli Jacka i Rose nikogo lepszego. Winslet i Di-

Caprio mają wielki talent. Kate, która zagrała wyrafinowaną panienkę z wyższych sfer, oraz Leonardo, który wykreował wrażliwego indywidualistę, pokazali, że są w stanie wcielić się nawet w takie role, które w bardzo dużym stopniu odbiegają od ich własnego charakteru. Niełatwo jest zagrać przecież człowieka aż tak okrutnego i nieugiętego, jakim w rzeczy samej był filmowy Hockley. To niepowtarzalne arcydzieło wywołuje tyle emocji, że nawet największy twardziel mógłby się wzruszyć. Nie ma się co dziwić, że Cameron chce powtórzyć swój sukces poprzez „wskrzeszenie” słynnego statku. Miejmy nadzieję, że odświeżony, trójwymiarowy „Titanic” będzie jeszcze lepszym widowiskiem niż sam oryginał! Film będzie wyświetlany w kinie „Multikino Ozas” 12 kwietnia o godzinie 19.00. Opr. E. J.

(Ozo g. 18, Wilno) KUPILIŚMY ZOO / WE BOUGHT A ZOO 04.07; 04.09; 04.12 13:15, 18:15 04.10 11:00 04.11 13:15, 16:00 TEN SAM KARLSON W JĘZ. ROSYJSKIM 04.07; 04.09 10:00, 16:00,18:20 04.10-04.11 10:00, 18:20 04.12 10:00, 16:00, 18:30 JAK UPOLOWAĆ FACETA / ONE FOR THE MONEY 04.07; 04.09; 04.12 11:00, 21:00 04.10 21:30 04.11 11:00, 20:30 LORAKS - 3D / DR. SEUSS’ THE LORAX 3D 04.07; 04.09-04.12 10:30, 12:45 LORAKS - 2D / DR. SEUSS’ THE LORAX 2D 04.07; 04.09-04.12 10:10, 16:00 JOHN CARTER 3D 04.07; 04.09; 04.11 21:45 04.10 20:30 PROJEKT X / PROJECT X 04.07; 04.09-04.12 21:15 AMERICAN PIE: ZJAZD ABSOLWENTÓW (PREMIERA) / AMERICAN REUNION (Sesja specjalna dla rodziców z maluchami) AMERICAN RUNION - MBK 04.11 12:00

22 REKLAMA Szkoła-przedszkole „Wilia” zatrudni nauczycielkę nauczania początkowego od 1 września 2012 roku.

Pożądane jest: 1. wyższe wykształcenie (nauczanie początkowe) 2. doświadczenie w pracy z dziećmi (staż pracy w tej dziedzinie przynajmniej 4 lata) 3. doskonała znajomość języka polskiego 4. umiejętność pracy z komputerem i multimediami 5. komunikatywność CV przesyłać na adres e–mailowy [email protected] Adres szkoły-przedszkola „Wilia”: Taikos 15 Tel. (85) 242 64 41

KURIER WILEŃSKI • Sobota, 7 — wtorek, 10 kwietnia 2012 r.

OGŁOSZENIA 23

KURIER WILEŃSKI • Sobota, 7 — wtorek, 10 kwietnia 2012 r.

Kupno Skupujemy złote monety, koronki zębowe, inne wyroby i złom złota. Możemy przyjechać. Vilnius, Taikos g. 1. Tel. 8 623 47249 LOMBARD. Drogo skupujemy: ZŁOTO, SREBRO, ZEGARKI, MONETY. Vilnius, Vilniaus g. 25 („Eglė”) Tel.: 8 5 262 21 58, 8 641 05505 LOMBARD. Skupujemy: ZŁOTO, SREBRO, MONETY. VCUP (III piętro) ,,Aukso Centras” Vilnius, Konstitucijos pr. 16. Tel.: 210 17 44, 8 600 88806 Kupię 3–pokojowe mieszkanie w Karolinkach, Wirszuliszkach, Justyniszkach, Poszyłajciach. Tel. 8 675 76699 Kupię 1- i 2-pokojowe mieszkanie w Wilnie (może być 1 piętro). Tel. 8 607 79163 Drogo kupujemy złom metalu kolorowego i czarnego. Przyjeżdżamy i zabieramy. Žirnių g. 10, Vilnius Tel.: 8 676 38344, 8 608 67989 UAB „EXPOMET” skupuje złom metalu kolorowego i czarnego. Vilnius, Savanorių pr. 174a, Tel.: (8 5) 267 25 36, 8 676 00777 Vilnius, Kalvarijų g. 125 (na terytorium ,,SIGMY”) Tel.: 8 676 39999, 8 685 38196 Vilnius, Pelėsos g. 1/2 Tel. 8 676 38348 Vilnius, Titnago g. 10 Tel. 8 676 41115 Drogo skupujemy las z ziemią lub na wyrąb, ziemię rolną, łąki. W całej Litwie. Rozliczamy się od razu. Tel. 8 676 41155 Kupujemy las z ziemią lub na wyrąb. Dobre warunki rozliczania się. Tel.: 8 607 87668, 8 5 219 00 51 SPRZEDAŻ Sprzedam oczyszczony owies (moc kiełkowania 92

proc.). Kupię koparkę do ziemniaków. Тel. 8 650 13044 Sprzedam renomowany dom w Nowej Wilejce (119 mkw) z pełnym wyposażeniem i meblami. Ogrzewa się od kominka oraz kotłowni ekologicznej. 7,5 arów ziemi, garaż. Cena 450 000 Lt (130 000 euro). Tel. 8 685 29212 W trybie pilnym sprzedam zagrodę we wsi Strakiszki, rej. trocki (20 km od Wilna). Można mieszkać zimą. Tel. 8 699 46860 Pokrycia dachowe, wyginanie blachy, systemy deszczowe, parapety, profile podłużne. Tel. (8 5) 210 13 58 Firma produkuje i wstawia metalowe drzwi sejfowe do piwnic, bramy garażowe, kraty, ogrodzenia. Konstrukcje metalowe. Gwarancja 3 lata. Vilnius, tel.: 8 686 59806, 8 659 77771 Drwa suche, rąbane i w kłódkach. Cena umowna. Nie daj się zmarznąć! Tel. 8 616 34131 Szalówka (sosnowa i lipowa). Deski i listwy podłogowe. Robimy szalówkę z drewna klienta Tel. 8 699 34788 Pomniki, nagrobki, ogrodzenia po cenie producenta. Wiosenne zniżki. Vilnius, ul. Kauno 28, tel.: 233 27 66, 8 687 91277 NIERUCHOMOŚCI Skuteczne pośrednictwo w kupnie, sprzedaży i wynajmie mieszkań, domów oraz działek. Zadbam o Państwa interesy, doradzę i wynegocjuję dobrą cenę. Barbara Sakowicz, agent nieruchomości DNB būstas, tel. +370 656 01922 Projektujemy różne budynki, sporządzamy plany szczegółowe, zagrody rolnika. Dom — 3 000 Lt. Cena obejmuje zezwolenie na budowę. Tel. 8 677 27472 Zgłaszanie domów komisji

państwowej. Projektowanie domów. Rejestracja. Pomiary kadastralne UAB ,,Avinda” Tel.: (85) 213 16 86, 8 600 20022 USŁUGI Intensywne kursy języka litewskiego w grupach i indywidualnie: przygotowujemy abiturientów do egzaminów, przygotowujemy do zdania egzaminów na kat. 1, 2, 3, gramatyka języka litewskiego, potoczny język litewski, praca z uczniami. Vilnius, ul. Kauno 3A, tel. 8 675 55748 Masaż profesjonalnie: klasyczny, segmentowy, antycellulitowy itd. Wykonuję też w domu klienta (oprócz erotycznego). Tel. 8 682 44983 Intensywne kursy języka litewskiego, rosyjskiego. Sprezentujcie sobie przyjemność obcowania! Tel.: 244 04 96, 8 618 83160 Nieodpłatnie wywozimy: technikę AGD. Niedrogo dowolne śmiecie meble i in. www. utilizatorius.lt Tel. 8 655 33117 Naprawa komputerów, sprzedaż, renowacja, oprogramowanie, zakładanie stronic. Bez dni wolnych

Tel.: 8 5 270 40 37, 8 652 69666 Naprawa mikrofalówek, automatycznych pralek, suszarek i zmywarek do naczyń, bojlerów. Bez dni wolnych. Tel. 8 672 81883 Jakościowa naprawa automatycznych pralek i el. kuchenek w domu klienta. Tel.: 232 66 00, 8 682 40894 Betonowanie podłogi z pomocą niemieckiego sprzętu. Szybko, dobrze i niedrogo. Tel.: 8 646 86530, 8 600 51470 DO WYNAJĘCIA Wydzierżawimy ziemię w rej. wileńskim (na 5 lat). Tel. +370 683 48790 UROCZYSTOŚCI Komunia jest jednym z największych wydarzeń w życiu młodego człowieka, dlatego chcemy, aby było ono dla niego wyjątkowe i aby spełniły się jego największe marzenia. Czas z nami to dużo uśmiechu, wiele ciekawych gier, zabaw , tańce, malowanie twarzy, balony, pamiątkowe dyplomy dla gości. Zamów nas i upewnisz się. Tel. 8 603 08808

Tanio do wynajęcia pomieszczenie w Nowej Wilejce pod biuro, sklep, magazyn lub na inną działalność oraz 2 pokoje mieszkalne. Tel. 8 685 04080

24 A PROPOS...

Tradycyjny konkurs fotograficzny „Moje dziecko w obiektywie”

KURIER WILEŃSKI • Sobota, 7 — wtorek, 10 kwietnia 2012 r.

POGODA Po spokojnej i dosyć ciepłej sobocie w niedzielę chłodniej — ze śniegiem, deszczem i zamiecią. W sobotę w dzień do 9 stopni ciepła. Pod koniec dnia w zachodniej części kraju niewielkie opady, przeważnie deszczu. W niedzielę pogoda się pogorszy: śnieg, śnieg z deszczem, w rejonach zachodnich miejscami zamieć. W nocy od 0 do plus 1, w dzień nieco cieplej — 1-3 stopnie powyżej zera. Poniedziałkowa noc chłodna z mniejszą ilością opadów.

Uwaga! Konkurs młodych „Trzy wiersze”

Ewa i Łukasz Miodišauskai (Wilno) „Może jesteśmy dziwni, ale lubimy czasami upodabniać się do swego zwierzątka” Wystartował tradycyjny, coroczny konkurs naszego pisma „Moje dziecko w obiektywie”. A ponieważ w tym roku obchodzić będziemy już 59. urodziny, więc tylu wyłonimy finalistów. Zapraszamy rodziców, babcie i dziadków, by wzięli udział w tym tradycyjnym konkursie i przysyłali na adres redakcji zdjęcia swoich pociech. Za pośrednictwem poczty elektronicznej zdjęcia nie będą przyjmowane. Warunki są dwa: wiek dziecka nie może przekraczać 10 lat (na dzień 1 czerwca 2012 r.) oraz ograniczona liczba zdjęć. Prosimy przysyłać maksymalnie 2 zdjęcia dziecka. Mogą być czarno-białe lub kolorowe, dowolnego formatu, dobrej jakości. Wszystkie zostaną zamieszczone na łamach „Kuriera Wileńskiego”. Do każdej fotografii należy dołączyć wycięty z gazety i wypełniony kupon (nie kserować) z oryginalnym podpisem. Zdjęcia prosimy wysyłać na adres redakcji „Kuriera Wileńskiego”, Birbynių 4a, 02121 Vilnius-30, Lietuva z dopiskiem „Moje dziecko w obiektywie” lub przynieść osobiście do działu promocji (tel. 212 30 40). Termin przyjmowania zgłoszeń mija 6 maja 2012 roku. Przed 1 czerwca — Międzynarodowym Dniem Dziecka — ogłosimy wyniki konkursu.

Konkurs „Moje dziecko w obiektywie” Imię, nazwisko _________________________________ Dzień, miesiąc, rok urodzenia _____________________ Adres, telefon __________________________________ _____________________________________________ Krótki podpis pod zdjęcie ________________________ _____________________________________________ ______________________________________________ ______________________________________________

Stowarzyszenie Literatów Polskich na Litwie przy współudziale redakcji „Kurier Wileński” ogłasza tradycyjny konkurs wśród młodych i początkujących poetów. Do udziału są zapraszane osoby do 37 lat, interesujące się poezją, piszące w języku polskim. Zwracamy się do uczniów i absolwentów polskich szkół, a także studentów oraz pracującej młodzieży, słowem do wszystkich, kto pisze lub próbuje pisać wiersze. Tegoroczny konkurs poświęcamy pamięci wielkiego liryka i romantyka Władysława Syrokomli, tak bliskiego Wileńszczyźnie. W tym roku przypada 150. rocznica śmierci poety. Warunki konkursu: 1. Wiersze mogą być o dowolnej tematyce: o przyrodzie, miłości, rodzinnym mieście czy wsi, o uczuciach, o pięknie, o ludziach itd. Nadsyłać należy tylko trzy wiersze. 2. Na pierwszej kartce nad wierszem prosimy napisać własne imię i nazwisko oraz podać numer telefonu lub adres do kontaktu. 3. Na kopercie nie trzeba umieszczać swego nazwiska, tylko napisać adres: Naugarduko 76, 03202 Vilnius, Dom Kultury Polskiej. Pokój Nr 206. Z dopiskiem: „Na konkurs poetycki”. Koperty z wierszami można też osobiście przynosić do Domu Kultury Polskiej i oddać do recepcji z prośbą, by przekazano do okienka pokoju 206. 4. Termin nadsyłania wierszy konkursowych upływa z dniem 5 maja br. 5. Podsumowanie konkursu oraz wręczenie nagród (w tym pieniężnych) laureatom odbędzie się 12 maja w DKP podczas zakończenia Światowych Dni Poezji. Impreza odbędzie się w Domu Kultury Polskiej o godz. 14.00 w pokoju Nr. 005. Zapraszani są miłośnicy poezji oraz wszyscy chętni. 6. W tegorocznym konkursie mogą brać udział autorzy, którzy nadsyłali wiersze na konkursy ubiegłych lat. Wszelkie pytania i propozycje dotyczące konkursu należy kierować do prezesa Stowarzyszenia Literatów Polskich na Litwie Aleksandra Sokołowskiego, tel. 8 683 72 088.