Źródło: http://www.pis.mswia.gov.pl/is/materialy-szkoleniowe/epidemiologia/3113,TAKIE-SOBIE-OPOWIADANIE-O-PALENIU-TYTONIU.h tml Wygenerowano: Piątek, 29 stycznia 2016, 09:16

TAKIE SOBIE OPOWIADANIE O PALENIU TYTONIU Na początku należałoby się zastanowić dlaczego palę. Co sprawia, że czasem z wysiłkiem zdobywam paczkę papierosów bo akurat kiosk zamykają, albo ubieram się po uszy, aby wyjść podczas godzin pracy poza „zakazany” teren i mimo chłodu i padającego deszczu ze śniegiem jestem w stanie marznąć, aby tylko można było puścić dymka. Jest wiele sytuacji, w których niejednokrotnie z czegoś rezygnujemy, ale nie dotyczy to palenia. A może warto przypomnieć sobie kiedy był ten pierwszy raz. Brzmi to trochę jak pierwszy pocałunek, albo jeszcze coś bardziej ekscytującego, ale kiedy był ten pierwszy najczęściej kradziony, a łagodniej „podebrany” papieros? Co mnie tak bardzo wciągnęło, że pomimo zawrotów głowy, szumu w uszach i zbierania się na wymioty, spowodowało, że sięgnąłem jeszcze raz i jeszcze raz i tak już zostało do dzisiaj? Patrząc oczami dziecka widzimy fajnego wujka, albo dorosłego brata, który nas odwiedził, był taki odświętny, szykownie ubrany i palił takie pachnące papierosy. Częstował nimi rodziców i wszyscy zachwycali się jak nie naszym gościem to wspaniałą paczką cudownych papierosów. I wszystko się zgadza. Pamięć nas nie zawiodła, bo również wg. Mc Lein, ciekawość i chęć naśladowania jest najczęściej bo u ponad 60% badanych istotnym motywem sięgnięcia po papieros. Niemały może być także wpływ środowiska w jakim przebywa młody człowiek. Mały kajtek nie chce być popychany, wyśmiewany i zostawiany przez starszych na podwórku. Też chce być zauważany i szanowany chociaż jest jeszcze takim małym kajtkiem. Umiejętność palenia to pewna nobilitacja. Jak tylko ma, może poczęstować starszego kolegę, na którego przychylności mu bardzo zależy. Może zaimponować wyciągając papierosy, nawet nie częstując nikogo. Zaczyna się liczyć. Jest mały, ale zaczyna być Kimś? Czasem niestety zdarza się, że wokół dziecka wszyscy palą. Inhaluje się dymem od zarania, odkąd wrócił ze szpitala po urodzeniu. Sięgnięcie po papieros jest w tym przypadku zupełnie naturalne. To zupełnie jak z umiejętnością obgryzania kości. Ma zęby to obgryza. Umie zapalić zapałkę i podpalić papierosa, to pali. Bywa też, że dzieciaki palą ostentacyjnie wbrew woli i zakazom rodziców i nauczycieli. To taki niezdrowy rodzaj buntu. Im bardziej zakazują tym bardziej pokazuję swoje i palę. Palę nawet w miejscach niedozwolonych narażając się na upokorzenia i kary. Mc Lein , wśród motywów palenia tytoniu, wymienia jeszcze chęć odprężenia się, ale moim zdaniem dotyczy to już osób dorosłych, raczej pracujących. Wg M.B. Pecyna główny mechanizm powstawania uzależnienia od nikotyny związany jest ze sferą ludzkich emocji. Gromadzone napięcia i wszelkiego rodzaju zaburzenia emocjonalne powodują zakłócenia w procesach myślenia i percepcji prowadząc do dominacji lub wręcz dyktatury emocji. Dlatego człowiek świadomy szkodliwości palenia, zapala kolejny raz. Zapala, aby „uspokoić” emocje, aby mógł zrobić cokolwiek ponieważ w przeciwnym wypadku nie jest w stanie normalnie funkcjonować. Daje tutaj skrajny przykład ale wielu ludzi, jeżeli nie większość palaczy „wygasza” emocje zapalając papierosa. Problem ten dotyczy wielu grup zawodowych, narażonych na bardzo duży, zwłaszcza stale utrzymujący się poziom stresu. Dlatego te grupy zawodowe, powinny być objęte stałą opieką psychologów, aby utrzymywały zdolność radzenia sobie ze stresem związanym z realizacją powierzonych zadań. Nie twierdzę, że tego się nie robi, ale nikt nie jest w stanie dotrzeć do każdego potrzebującego i to we właściwym czasie. Większości psychologów w naszych służbach sama pali i palenie jest ogólnie mówiąc jakby obok stresu. Palą sami psycholodzy, ale w ich wartościowaniu problemów psychicznych palenie nie stanowi niczego istotnego, jest tłem, albo nawet czymś co stanowi pomost w terapii. Palenie to swoisty wentyl bezpieczeństwa, dlatego definitywne zabranie go mogłoby źle się skończyć. To bardzo złożony problem i praktycznie nierozwiązalny, ponieważ jak długo funkcjonariusz będzie podlegał stresowi tak długo będzie palił. Nie twierdzę, że tak jest zawsze, ale niestety bardzo często. Emanuel Kant twierdzi, że w każdym człowieku ukryte są potrzeby nałogu, ale należy to uznać tylko jako celne spostrzeżenie wielkiego filozofa tłumaczącego dotknięcie nałogiem jako część natury człowieka. Prawdą jest, że każdego człowieka można uzależnić, ale pragnienie nałogu nie jest rzeczą naturalną. Szybkość uzależnienia zależy od wielu czynników, a przede wszystkim od działania nikotyny i innych składników dymu na organizm ludzki. Bywa tak, że młody człowiek po pierwszej próbie zapalenia papierosa, ma tak gwałtowne objawy uboczne, że nigdy więcej nie ponawia próby i pozostaje niepalący do końca życia. Gorzej jeżeli odczucia są całkiem przyjemne i palenie zaczyna kojarzyć się z pozytywnymi reakcjami organizmu. Bardzo istotną rolę w utrwalaniu nałogu odgrywa motoryka palenia. Wszystkie czynności związane z przygotowaniem tytoniu do palenia stanowią swoisty rytuał, kultywowany przez każdego palacza z większą lub mniejszą przesadą. Dla młodego człowieka, właściwie dla dziecka to cały spektakl, od którego nie może oderwać oczu. To nieprawdopodobnie wielka zachęta, aby sięgnąć w końcu po coś, do czego dorośli odnoszą się z tak wielkim namaszczeniem. Wiąże się z tym duża gałąź przemysłu i handlu dostarczającego wszystkie gadżety związane z paleniem tytoniu. Mają one często wyszukany designe i są drogie. Komu nie podobałaby się piękne popielniczki, fifki, ustniki, wyszukane kształty fajek, różne przyrządy tzw. niezbędniki do ich czyszczenia i nabijania, papierośnice, czasem z monogramem, wysadzane drogimi kamieniami, wykonane ze szlachetnych metali, nożyki i gilotynki do cygar czy słynne zapalniczki na benzynę. Niewątpliwie przykuwają wzrok i posiadają wartość kolekcjonerską.

Palenie zwykle układa się w harmonogramie dnia. Palący może nawet tego nie zauważać, ale sięga po papierosa w określonych momentach, związanych z zakończeniem lub przed rozpoczęciem wykonywania pewnych czynności, czasem w czasie ich wykonywania, bo trzeba się bardzo skupić i intensywnie pomyśleć, a bez papierosa jest to niemożliwe. Niektórzy badacze częstotliwość sięgania po papierosa tłumaczą pracą mózgu, który intensywne procesy myślowe wykonuje nie więcej jak godzinę z kwadransem, a potem zwalnia, co objawia się dekoncentracją, sennością, osłabieniem pamięci. Czas na wypalenie papierosa to jednocześnie czas jaki i tak przeznacza mózg na swój „przestój techniczny”. Niektórzy palacze celebrują pewne chwile np. zawsze rano w niedzielę piją kawę w określonym miejscu, z określonej filiżanki i muszą przy tym zapalić swojego ulubionego odświętnego, papieroska. Tego typu zachowania wiążą się z nawykami i upodobaniami palacza. Jest okazja do wypicia alkoholu, ale także jest okazja do wspólnego zapalenia. To bardzo istotne, ponieważ tworzą się w ten sposób nieformalne grupy osób, których kontakt ułatwia, albo w ogóle jest możliwy dzięki nałogowi palenia. Częstowanie papierosem to kolejna niezmiernie istotna czynność ściśle związane z nałogiem. Częstowanie zacieśnia relacje międzyludzkie. Mężczyzna częstuje kobietę, ojciec częstuje syna, szef częstuje podwładnego. Brak odmowy, akceptacja poczęstunku i wspólne palenie, to często pierwsze przełamane lody. Papieros ułatwia kontakt i zjednuje ludzi. Palący, oznacza jakby tą samą barwę flagi. Palący to swój. Chociaż dym tytoniowy zawiera nikotynę, a więc bardzo silną truciznę prócz innych bardziej lub mniej szkodliwych substancji, zalicza się pomimo tego do używek, ”łagodzi się” jego prawdziwe działanie i stawia na równi z kawą i herbatą. Zastanówmy się dlaczego palenie tytoniu tak bardzo uzależnia? Dlaczego tak ciężko je rzucić? Czy są jakieś przesłanki, aby można było trochę usprawiedliwić palaczy? Nikotyna występuje u każdego człowieka jako tzw. neuromediator czyli substancja przekaźnikowa, umożliwiająca przepłynięcie impulsu z jednego do drugiego neuronu. W czasie palenia, nikotyna bardzo szybko przechodzi do krwi i trafia między innymi do mózgu. Tam działając na układ dopaminergiczny powoduje stymulację systemu nagradzania głównie na skutek zwiększenia poziomu dopaminy w synapsach międzyneuronalnych. Mózg nie reaguje negatywnie na znacznie wyższy poziom dopaminy. Wręcz przeciwnie spadek jego poziomu pobudza układ dopaminergiczny, wywołując potrzebę wchłonięcia następnej dawki nikotyny, dzięki której ponownie wzrośnie poziom dopaminy. Podczas palenia wyzwalane są reakcje odruchowe związane z różnymi zmysłami, które pobudzają układ dopaminergiczny i wywołują potrzebę zapalenia. Ciekawe jest to, że mózg podchodzi bezkrytycznie do wszelkich doznań i reakcji związanych z paleniem, jakby patrzył w przeszłość przez „różowe okulary”. To wszystko sprawia, że uzależnienie jest tak bardzo silne – porównywalne z morfinowym, albo nawet silniejsze. Przejawia się w uzależnieniu zarówno psychicznym, którego zawiłości patofizjologiczne zostały przedstawione. W życiu, mówiąc tak normalnie ludzkim językiem uzależnienie psychiczne oznacza przymus zapalenia, w celu osiągnięcia uczucia odprężenia. Uzależnienie fizyczne to tolerancja na palenie i zespół fizycznych objawów odstawienia takich jak: głód papierosa, drażliwość, frustracja, agresja, lęk, niepokój, trudności w koncentracji, nadmierna senność, bóle głowy, bóle brzucha, depresja. Występują też różne objawy somatyczne, jak: zwolnienie akcji serca, spadek ciśnienia tętniczego krwi, wzrost apetytu. Już myśleliście, że będą jakieś pozytywy, ale wychodzi na to, że jednak palenie szkodzi. Wszystko dzieje się w „głowie” – to ona steruje naszym organizmem i decyduje co robimy. Dlatego w głowie z jednej strony musi istnieć przekonanie o nieuchronności różnych przemian patologicznych związanych z paleniem, a z drugiej strony musimy mieć przekonanie o konieczności zaprzestania palenia tytoniu. Wiadomo, że każdy z nas kiedyś musi umrzeć, ale tak samo ważna jak jakość życia okazuje się jakość umierania. W perspektywie czasu palenie tytoniu jest niebezpieczne, ponieważ może być przyczyną dolegliwości trudnych do zniesienia, z którymi trzeba będzie żyć, aż do śmierci, a każdy następny dzień będzie wydawać się gorszy od poprzedniego. Co zatem zrobić? Najlepiej zauważyć, iż po wypaleniu wyraźnie źle się czuję, szczególnie po wypaleniu większej ilości tytoniu następnego dnia rano. „Kac” nikotynowy jest fatalny, ale stan ten można wykorzystać, aby spróbować nie zapalić. To jest walka z samym sobą. Po pewnym czasie zaczyna brakować, wielu rzeczy związanych z nałogiem. W pewnych sytuacjach sięgaliśmy po papierosa lub nabijaliśmy fajkę. Zaczynają męczyć zapachy np. zapalanej zapałki, benzyny czy dymu wypuszczonego przez przechodzącą obok osobę. Mogą to być równie dobrze odgłosy uruchamianej zapalniczki, grzechotu rzucanych na stół paczki zapałek czy wydmuchiwanego z ust dymu. To strasznie męczy, irytuje i prowokuje do sięgnięcia po papierosa, ale jeżeli będziemy wcześniej o tym wiedzieć, że to nas niewątpliwie czeka, łatwiej przyjdzie przebyć te trudne chwile. Wbrew pozorom robienie czegoś zamiast….. nie pomaga. Dlatego nie radzę żuć gumy, ani ssać landrynki, zagryzać słonych paluszków lub trzymać cokolwiek między palcami, albo w ustach. To tylko powoduje ciągłe przypominanie pewnych nawyków, bezpośrednio związanych z paleniem. Brakuje tylko dymu, ale uzależnienie od czegoś, przypominanie pewnej motoryki związanej z paleniem pozostaje. A co w takim razie z papierosem elektronicznym? Ma wiele zalet! Dobrze imituje palenie prawdziwego papierosa. Nie naraża osób postronnych na bierne palenie, a samego palacza na wiele karcynogennych produktów spalenia normalnego papierosa. Poprawia się zmysł smaku i zapachu, a układ oddechowy zaczyna sprawniej funkcjonować. Licząc koszty związane z zakupem wszystkich akcesoriów, „palenie” papierosa elektronicznego jest również tańsze. Papieros elektroniczny może teoretycznie stać się stopniem wyżej do osiągnięcia abstynencji nikotynowej, ponieważ można sukcesywnie zmniejszać sobie dawkę nikotyny, no i częstotliwość „palenia”, ale zwykle jest tak, że użytkownicy elektronicznego papierosa pozostają przy stosunkowo wysokich dawkach nikotyny, a od czasu do czasu zapalają i tak zwykłego papierosa. A co mogę polecić twardzielom lub twardzielkom, twardym jak skała, potrafiących gonić autobus z papierosem w zębach? Takich twardzieli najbardziej mi szkoda, ponieważ niewątpliwie wydolność ich organizmu jest ogromna i mogłaby starczyć na

cały wiek. Zdrowi młodzi, silni ludzie są pewni swoich możliwości fizycznych i nie dopuszczają nawet myśli, że może być inaczej. Dlatego należy ich przekonać, że efekt palenia jest oddalony w czasie, ale nieuchronny. Należy ich przekonać, że zmiany patologiczne, które dokonują się pod wpływem palenia, są wielokierunkowe i dotyczą praktycznie biorąc całego ustroju. Spróbuję zatem pokazać Państwu w jaki sposób dokonują się te zmiany i czego dotyczą. Powszechnie wiemy, że palenie szkodzi na płuca. Zęby to nie problem bo jest specjalna pasta i po kłopocie, ale czy to prawda, czy tylko mydlenie oczu? Ktoś narysował takiego nieszczęśnika z papierosem z zębach, zaznaczając z boku wszystkie przypadłości, które mogą go dotknąć, ale uwierzcie mi, że to nie wszystko. Zacznijmy od urody. Nie mogę patrzeć na piękne młode dziewczyny palące papierosy. I to nie dlatego, że robią to publicznie stojąc na przystanku lub idąc po ulicy. Nie dlatego, że to gorszące, dla niektórych jednoznacznie wskazujące co taka robi oprócz palenia. Szkoda mi ich piękna, które za chwilę przeminie. Nie widać tego, że, aż tak szybko, bo objawy starzenia pojawiają się u młodych osób dopiero co najmniej po 10 latach i nie pomogą żadne kremy i najlepsze gabinety SPA. Czyli jak to!? „Dwudziestka” wygląda jak „trzydziestka”, a „trzydziestka” jak „czterdziestka”? W ocenie wieku między rówieśnikami tak to widać! Osadzanie się wolnych rodników, obniżenie poziomu witamin powoduje degeneracje włókien kolagenowych. Skóra staje się cienka, sucha, zanika jej elastyczność, ulega rogowaceniu. Pojawiają się brązowe plamy, staje się blada i poszarzała. Zmiany te najszybciej widoczne są w miejscach, gdzie skóra jest najbardziej delikatna, a włókna kolagenowe tkanki podskórnej najmniej odporne na toksyczne produkty palenia tytoniu. Dlatego coraz liczniejsze zmarszczki pojawiają się najpierw wokół kącików ust i bocznej strony oczu. Na skutek utraty włókien kolagenowych, które są takim samym „wypełniaczem” jak w meblach gąbka, skóra traci swoje oparcie, co powoduje większe uwidocznienie kości policzkowych. Twarz „zapada się”, pogłębia się bruzda nosowo –policzkowa. Nałogowego palacza bardzo łatwo rozpoznać, a co ciekawe po pewnym czasie ,z racji zachodzących zmian patologicznych wszyscy palacze stają się do siebie podobni. Gdyby dobrać mniej więcej równych wzrostem, i kolorem włosów to grupa tych ludzi wyglądałaby jak jedna rodzina! Naczynia mikrokrążenia, zaopatrujące skórę ulegają silnemu zwężeniu, trwającemu nawet do 90 minut po wypaleniu jednego papierosa! Po pewnym czasie dochodzi do trwałego uszkodzenia tych naczyń, powodując zaburzenia mikrocyrkulacji. Znacznie upośledzony jest proces gojenia się skóry. Z tego względu chirurdzy plastycy wymagają całkowitego zaprzestania palenia tytoniu na 3 miesiące przed i 3 miesiące po operacji. W przypadku twarzy ma to kolosalne znaczenie. Mając na uwadze ogromne koszty związane z takimi zabiegami większość ludzi poddaje się temu rygorowi i nie pali. Proszę zastanowić się łaskawie nad swoją skórą, która co prawda nie będzie przecinana i zeszywana, ale podlega również takim samym prawom przyrody i tak samo reaguje na palenie tytoniu. U ludzi mających problemy ze skórą, szczególnie w odniesieniu do takich chorób jak trądzik lub łuszczyca, palenie tytoniu zdecydowanie nasila ich objawy. A teraz włosy! Wszystkie skargi na suchość, nadmierne wypadanie, utratę blasku i sprężystości nie zrzucajcie na producenta szamponu i słabą jakość odżywek, ale na ten niewinny dymek. Włosy to nie problem – od czego są fryzjerzy i to co mają w swoich sprayach. No nie do końca Drodzy Państwo. Włosy to również cudowny pochłaniacz, im jest ich więcej, im są bujniejsze, tym efekt pochłaniania jest większy. Niestety nie jest tak fajnie kiedy nawet na krótko przebywają one razem z właścicielką w zadymionym pomieszczeniu. Zadymionym przez kogoś lub co gorsza przez samą właścicielkę. Pojawia się przy okazji problem biernego palenia. Najbardziej szkoda mi narażenia na dym tytoniowy dzieci. Zarówno ubranie dziecka jak i jego delikatne włosy cuchną papierosami. Dziecko jest systematycznie zatruwane tak jakby samo paliło wiele godzin dziennie. Rodzice, którzy palą w domu przy dzieciach powinni być surowo karani. A teraz pazurki. Włosy i paznokcie należą do tzw. przydatków skóry. Pazurki u palacza też mają za swoje! Pojawiają się żółte bardzo trwałe przebarwienia zarówno płytki paznokciowej jak i skóry palców najczęściej drugiego i trzeciego czasem i pierwszego palca zwykle prawej ręki. Paznokcie palacza wykazują łamliwość, końce płytek paznokciowych rozdwajają się albo są poszarpane. Nie jeden palacz prychnie śmiechem. A od czego są tipsy, są w końcu odpowiednio długie fifki, no i zawsze możemy zwróci się do „Pani Pazurkowej” czyli manicurzystki. A co z Państwa buzią bardziej od środeczka? Ząbki, szczególnie dolne mają bardzo duże przebarwienia. Łącznie z kamieniem nazębnym, a często i chorymi dziąsłami (parodontoza) przedstawiają raczej mocno odstraszający obraz. Ryzyko powstania i rozwoju chorób przyzębia wzrasta u palacza nawet sześciokrotnie. Jeszcze większe znaczenie ma działanie wszystkich produktów spalania i żucia tytoniu na błony śluzowe i to w całym ustroju. Śluzówki jamy ustnej są jakby na pierwszej linii „frontu”. Najpierw dochodzi do dystrofii czyli zmian poprzedzających powstanie zmian nowotworowych. Degeneracja dotyczy także kubków smakowych, co znacznie pogarsza odczuwanie i rozróżnianie smaków. Postępowi palacze często myją zęby i stosują odpowiednie gumy do żucia. To oczywiście polepsza nieco stan jamy ustnej, ale nie do końca. No i proszę, przez 7 stron pisałem tylko o urodzie i jej przyspieszonym psuciu. Teraz przedstawię Państwu stany chorobowe, w których w etiopatogenezie palenie tytoniu odgrywa znaczną rolę. Z reguły ludzie wiedzą, że palenie szkodzi na płuca, bo się kaszle i można dostać raka, ale większość traktuje to identycznie jak wodę w rzece, o której wiedzą, że może być groźna, a do której mimo zakazów włażą i się topią. Płuca to tylko część problemu, ponieważ w czasie palenia tytoniu udział bierze cały układ oddechowy. Palacz często, niczym smok wawelski wciąga dym ustami, który poprzez jamę ustną, krtań, tchawicę, oskrzela dociera w końcu do pęcherzyków płucnych, ale wydmuchiwany jest nosem. Dlatego także zatoki oboczne nosa biorą w tym udział. Po pewnym czasie pojawiają się zmiany degeneracyjne, których powstanie jest osobniczo zmienne i zależy także od współistnienia innych narażeń środowiskowych

jak temperatura i wilgotność. Objawiają się między innymi przewlekłym katarem, permanentną niedrożnością nosa i znacznym upośledzeniem węchu. Niestety stwierdzane są nie tylko u bezpośrednio palących, ale również u biernych palaczy. W przypadku dzieci będących w wieku szkolnym, częsta bierna inhalacja dymem tytoniowym może prowadzić do bardzo poważnych następstw w postaci przewlekłych stanów chorobowych dróg oddechowych. Podczas palenia, zwiększa się przepuszczalność pęcherzyków płucnych przez co zwiększa się ilość produkowanego śluzu. W postępującym procesie degeneracji nabłonka dróg oddechowych, ulegają skróceniu rzęski przez co zanika ich funkcja ułatwiająca transport wydzieliny w górę dróg oddechowych. Pomijając niewątpliwy, udowodniony wpływ na powstawanie nowotworów wszystkich partii dróg oddechowych i jamy ustnej, palenie tytoniu ma bardzo istotne znaczenie w powstawaniu przewlekłej obturacyjnej choroby płuc (POChP), na którą składają się: przewlekłe zapalenie oskrzeli i rozedma z jednoczesnym zwłóknieniem prowadzącym do zwężenia oskrzeli. Jest to stopniowo postępująca choroba, której nie da się zatrzymać. Podatność na występowanie tego zespołu chorobowego jest genetycznie uwarunkowana, ale żaden palący nie będzie wykonywał specjalistycznych badań, aby się o tym przekonać. Musi upłynąć tylko wystarczająco dużo czasu. Niewydolność oddechowa jako konsekwencja POChP pojawia się najpierw przy znaczniejszym wysiłku fizycznym, ale po pewnym czasie, zwłaszcza u człowieka nadal palącego, zaczyna mu towarzyszyć w życiu codziennym. Pacjent z zaawansowaną chorobą nie porusza się samodzielnie, bo brak mu tchu. Zaczyna w końcu korzystać z urządzenia wzbogacającego powietrze w tlen. W końcu pacjent może tylko leżeć i nie oddycha już bez zwiększonego stężenia tlenu. Pełna świadomość jest oczywiście zachowana do końca życia. Zaawansowana postać raka oskrzela potrafi zabić człowieka w ciągu kilku miesięcy, niezależnie od podejmowanych starań medycznych, natomiast na POChP choruje się latami. Natomiast rak płuc staje się coraz częściej przyczyną śmierci Polek. Dlaczego tak się dzieje? Po pierwsze mnóstwo Polek, zwłaszcza młodych pali papierosy. Kobiety są szczególnie narażone na działanie substancji karcinogennych zawartych w dymie tytoniowym, ponieważ ich działanie nasilone jest poprzez wydzielanie hormonu żeńskiego – estrogenu. Porzucając chwilowo choroby nowotworowe przyjrzyjmy się innym codziennym dolegliwościom ze strony układu oddechowego, dotykających palacza. Płuca palacza wydzielają dużo śluzowej wydzieliny, którą muszą odkrztusić, więc często pokasłują, ale rano kaszel męczy szczególnie, aż łzy z oczu wyciska zanim wszystko z człowieka wyleci. Z latami dochodzi jeszcze do innych schorzeń jak rozedma płuc, roztrzenie oskrzeli i przewlekłe obturacyjne zapalenie oskrzeli. Nie da się jak dawniej prowadzić beztroskiej rozmowy i śmiać się pełną gębą, ponieważ trzeba co i raz coś tam odkrztusić i mamy kłopocik, bo buzia nie jest już pełna uśmiechu, ale pełna wstrętnej flegmy, z którą natychmiast coś trzeba zrobić. Czy jesteśmy w stanie rozpoznać palacza przez telefon? Oczywiście! I nie trzeba mieć absolutnego słuchu. U palacza pojawia się po pewnym czasie charakterystyczna barwa głosu, będąca wynikiem działania produktów spalania tytoniu na struny głosowe. Zmiany te oczywiście nasilają się w czasie. Tak więc palacza można nie tylko rozpoznać wzrokowo, ale i słysząc jego brzmienie głosu. Nie muszę Państwa przekonywać, że w wyniku degeneracji śluzówki dochodzi do rozwoju wielu groźnych nowotworów złośliwych w obrębie jamy ustnej i krtani. Leczenie ich zawsze wiąże się z ciężkimi okaleczającymi zabiegami chirurgicznymi, chemioterapią i naświetleniami rtg. Niemała część pacjentów oddycha do końca życia poprzez rurkę tracheostomijną. Tak wiec widzicie Państwo, iż fundując sobie przyjemność błękitnego dymka należy mieć w głowie różne niezbyt przyjemne scenariusze. Od wielu lat w uświadamianiu społeczeństwu świata o konsekwencjach palenia pomagają nam znani aktorzy, których ten problem dotknął osobiście. Natomiast ciągle pozostaje całe mnóstwo patologii, o których nie mówi się głośno i przez ogół ludzi nie są one wiązane z następstwami palenia tytoniu. Po układzie oddechowym następnym narażonym jest układ naczyniowy. U palaczy największe znaczenie dla powstawania zmian miażdżycowych ma długość czasu oddziaływania na dym tytoniowy i dotyczy to oczywiście także palaczy biernych. Zmiany miażdżycowe powstają we wszystkich tętnicach, ale nasilenie ich jest zwykle nierównomierne. Czasem dotyczy to głownie jednej z kończyn dolnych, rzadziej spotykane są w kończynach górnych. Jednak najczęściej zdarzają się jako zmiany rozsiane, dlatego niezależnie od zgłaszanych objawów chorobowych ze strony kończyn dolnych, należy zbadać zarówno tętnice wieńcowe jak i tętnice luku aorty i zewnątrzczaszkowe. W obrębie kończyn zwężenia i niedrożności tętnic mogą występować na wielu poziomach. U tych chorych zwykle stwierdza się zmiany miażdżycowe tętnic wieńcowych. Pacjenci ze zwężeniem tętnic kończyn dolnych zwykle umierają z powodu zawału mięśnia sercowego lub jego powikłań bądź udaru mózgowego. Czy warto jest w przypadku stwierdzanych zmian miażdżycowych rzucać palenie? Z mojego doświadczenia wynika, że na skutek zaprzestania palenia i maksymalnego zwiększenia aktywności fizycznej w postaci codziennych spacerów, nawet bez stosowania leków naczyniorozszerzających lub leczenia chirurgicznego, uzyskuje się poprawę w postaci zwiększenia dystansu chromania przestankowego lub zaniku objawów niedokrwienia kończyny. Warunkiem jest jedynie to, aby sami nie palili, ani nie byli biernymi palaczami. Zdecydowanie lepsze wyniki po operacjach naprawczych tętnic, uzyskuje się u pacjentów którzy zaprzestali palenia. Natomiast w przypadku choroby Burgera czyli zarostowo – zakrzepowego zapalenia naczyń (zarówno tętniczych jak i żylnych – to wyjątek!) palenie tytoniu ma zdecydowanie największy wpływ na postęp choroby. Jest to swoisty mechanizm spustowy. Samo tylko zaprzestanie palenia często cofa objawy chorobowe. Kontynuacja palenia prowadzi do dalszej ewolucji zmian naczyniowych i konieczności kolejnych amputacji i to nie tylko w zakresie kończyn dolnych jak w przypadku typowych zmian miażdżycowych, ale również amputacji kończyn górnych. Bardzo groźną patologią naczyniową jest zakrzepica, która najczęściej zdarza się w układzie żylnym, ale konsekwencją jej

biorąc pod uwagę cały układ naczyniowy jest odnośnie krążenia płucnego zatorowość płucna, a krążenia systemowego zator tętniczy. Następstwem zakrzepicy powstałej w miejscu chorobowo zmienionego naczynia tętniczego może być poważne niedokrwienie zaopatrywanego przez nią obszaru lub martwica tkanek. W taki sposób dochodzi również do zawału mięśnia sercowego lub udaru mózgowego. Produkty spalania tytoniu zwiększają ekspresję genów kodujących trombogenne czynniki krzepnięcia powodując niewydolność fibrynolizy, czyli tłumacząc na normalny język, poprzez palenie tytoniu zwiększa się możliwość tworzenia skrzeplin ponieważ utrudnione jest ich rozpuszczanie. Szczególnego znaczenia nabiera to u kobiet stosujących doustną antykoncepcję hormonalną, ponieważ terapia ta, może dodatkowo przyczynić się do wytworzenia zakrzepicy żylnej, zawału mięśnia sercowego lub udaru mózgowego, czyli tych wszystkich patologii, których początkiem jest inicjacja krzepnięcia w miejscu chorobowego uszkodzenia ściany naczynia, np. na blaszce miażdżycowej. Produkty spalania tytoniu nasilają więc trombogenne działanie doustnych środków antykoncepcyjnych. Jeszcze większego znaczenia nabiera to u kobiet, które mają niewydolność układu żylnego kończyn dolnych, stosują antykoncepcję hormonalną (bezwzględnie przeciwskazana w tym przypadku!) i palą papierosy. Płyniemy dalej z prądem krwi do nerek, gdzie krew pozbawiana jest nadmiaru pewnych substancji i wody, ale to co się odsącza w kłębuszkach nerkowych, ulega jeszcze wielokrotnemu zagęszczeniu. U palacza, mocz ostateczny zawiera więc substancje toksyczne w stężeniach o wiele wyższych niż we krwi. Dlatego łatwo jest sobie wyobrazić stopniową degenerację nabłonka pęcherza moczowego, w którym substancje karcynogenne będą praktycznie stale obecne i to na przestrzeni niezmiernie długiego okresu czasu. Dlatego palenie tytoniu wymieniane jest jako jeden z głównych czynników powstania raka pęcherza moczowego. Uważa się, że palenie tytoniu przyczynia się do powstania tego nowotworu u kobiet w 50% przypadków, a u mężczyzn w 20% przypadków. Reasumując, wpływ palenia tytoniu na powstanie nowotworów, udowodniono bezapelacyjnie w przypadku: płuc, krtani, gardła, jamy ustnej, , pęcherza moczowego przełyku i trzustki. Paląc myślimy zawsze - dobra, dobra zaszkodziło im, ale mnie nie szkodzi, mnie to nie dotyczy, czuję się wyśmienicie, a w dodatku jestem z długowiecznej rodziny. Zostawiając nowotworowe strachy zajmiemy się teraz czymś z pozoru sympatycznym. Narządy rodne męskie i żeńskie mogą dostarczać zarówno bardzo dużo zadowolenia, wręcz wzruszeń związanych z prokreacją, ale i niemało cierpień i troski. Zaczynając od pań pragnę poinformować, że do utraty dziewczęcej urody dołączę obniżenie libido, „rozregulowanie” cyklu miesięcznego, nasilenie objawów zespołu przedmiesiączkowego jak i odczuwalnych bólów miesiączkowych. Dzieje się tak na skutek stopniowej degeneracji i wolnej, ale stale postępującej, nieodwracalnej destrukcji jajników, co powoduje z kolei znaczne skrócenie okresu rozrodczości, a co za tym idzie wcześniejsze pojawienie się objawów menopauzy. Palące panie nieświadomie zmniejszają sobie wiele pozytywnych doznań płynących z życia seksualnego, nie mówiąc o tym, że narażają się na rozmaite dolegliwości, których mogłyby uniknąć. Palące panie co jest przykre, nieświadomie zmniejszają sobie możliwość bycia mamą ponieważ szansa zapłodnienia spada aż o 1/3 w ciągu całego cyklu miesięcznego! A teraz drogie Panie, sprawa niezwykle bulwersująca! Większość kobiet przestaje palić po zajściu w ciążę, rozumiejąc, że razem ze swoim poczętym dzieckiem tworzą do czasu rozwiązania, trochę jakby wspólny organizm i że to co zjedzą, wypiją, jak i też czym oddychają ma znaczenie dla rozwijającego się płodu. Niestety nie zawsze tak się dzieje. Dla niektórych kobiet ciąża jest jakby obok nich, stanowi coś w rodzaju niewygodnego plecaka na stałe przytroczonego i to z przodu a nie z tyłu na plecach. W kilka sekund po inhalacji produktów spalania tytoniu, przechodzą one do krwioobiegu i rozprowadzane są z każdym uderzeniem serca matki po całym organizmie. Łatwo przedostają się przez łożysko i trafiają z kolei do krwioobiegu małej istotki. Dziecko narażone jest w czasie palenia na częste okresy niedotlenienia. Natychmiast reaguje wzrostem tętna nawet powyżej 180 uderzeń na minutę. Urodzone dzieci mają z reguły niską wagę urodzeniową. Częściej stwierdza się u nich wady wrodzone, częściej rodzą się martwe płody, częściej dochodzi do nagłej śmierci noworodków, do - tzw. śmierci łóżeczkowej. Panowie nie mają lepiej, ponieważ palenie u mężczyzn ma znaczący wpływ na poziom skuteczności procedury ICCI (zapłodnienie in vitro). Okazało się, że u palących panów zmniejsza się ilość plemników o 23%. Przy czym istotny jest także spadek o 13% ich ruchliwości, zmniejsza się również ilość plemników o prawidłowej budowie. Mogą też występować negatywnie wpływające zaburzenia poziomu hormonów. Wszystko to sprawia, że w przypadku trudności w zajściu w ciążę, ułomną stroną może okazać się mężczyzna, dlatego panowie, pragnący mieć potomka proszeni są o całkowite zaprzestanie palenia. Być może to bardzo prozaiczny powód do rzucenia nałogu palenia, ale zdarzają się panowie przestający palić przed urodzeniem dziecka, aby zdążyć się odzwyczaić i nie musieć później wychodzić na balkon. Każdy powód jest dobry, ten wydaje mi się świetny! Niepalenie tytoniu, joging, jazda na rowerze, spływy kajakarskie, czy inne sposoby na powszechną, czynną rekreację stają się coraz bardziej modne. Dołączcie do tych ludzi i bądźcie tak jak oni uśmiechnięci. Zobaczycie, że stres, napięcie, złe humory same wyparowują po przebiegnięciu pewnego dystansu. Nie przejmujcie się w czym się poruszacie. Nie musicie mieć jak wielu snobów kosmicznych kostiumów do jazdy na rowerze. Liczą się Twoje doznania i Twój dystans. Zwalczając nałóg pokonujemy własne słabości, stajemy się silniejsi psychicznie, mniej podatni na stres i wiele różnych chorób. Przestając palić zyskamy akceptację naszego środowiska. Nasi palący przyjaciele będą musieli zaakceptować nasz wybór i jest duża szansa, że pójdą naszą drogą. Tak było ze mną. Przyjaciel przestał palić i był to dla mnie ogromny bodziec do rzucenia palenia. Mnie się udało, wiele lat temu.

Życzę tego samego wszystkim palącym.

dr n. med. Maciej Kisiel