Spis tresci. Wstep... 5

Spis tresci Wstep . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . PROLOG . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . NAUKA O DOSKONA...
2 downloads 1 Views 233KB Size
Spis tresci Wstep . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . PROLOG . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . NAUKA O DOSKONAŁOSCI . . . . . . . . . DIALOG . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . NAUKA O MOSCIE . . . . . . . . . . . . . . . NAUKA O ŁZACH . . . . . . . . . . . . . . . NAUKA O PRAWDZIE . . . . . . . . . . . . . MISTYCZNE CIAŁO SWIETEGO KOSCIOŁA OPATRZNOSC BOZA . . . . . . . . . . . . . . POSŁUSZENSTWO . . . . . . . . . . . . . . . EPILOG . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

. . . . . . . . . .

. . . . . . . . . .

. . . . . . . . . .

. . . . . . . . . .

. . . . . . . . . .

. . . . . . . . . .

. . . . . . . . . .

. . . . . . . . . .

. . . . . . . . . .

. . . . . . . . . .

. . . . . . . . . .

5 15 25 51 73 195 225 253 343 409 453

Od wydawcy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 461

455

Wstep Men reason about things. Women jump to conclusions, and on the whole they are right. — „Mezczyzni rozumuja. Kobiety wprost siegaja do wniosku, i zazwyczaj maja racje”. Ta angielska maksyma, denerwujaca zbyt gorace feministki, ujmuje jednak róznice miedzy „meskim” i „kobiecym” wymiarem ludzkiego umysłu. Umysł mezczyzny, aby zrozumiec, musi niejako ujac przedmiot i rozwazyc go z kazdej strony. Jest podobny do meskiej dłoni, silnej i przeznaczonej do tego, by własnie przedmiot chwycic. Umysł kobiety jest natomiast bardziej intuicyjny, nastawiony na wyczuwanie rzeczywistosci. Podobny jest do dłoni kobiecej, drobnej, delikatnej, ale za to wrazliwej. Klasycy okreslali ten meski wymiar umysłu terminem ratio, a kobiecy intellectus. To własnie intellectus dostarcza bezposredniego doznania rzeczywistosci; dzieki niemu jest mozliwa kontemplacja filozoficzna, metafizyczny zachwyt nad bytem. Poprzez intellectus dokonuja sie najwyzsze przezycia religijne. Chrzescijanska mistyka opiera sie na głebszym fundamencie niz emocje, choc zachwyt nad Bogiem odbija sie równiez echem w uczuciach. Ale spotkanie z Bogiem nie zamyka sie w doznaniach uczuciowych. Moze sie ono niekiedy rzeczywiscie dokonac na poziomie intellectus, bez zadnego poruszenia uczuciowego. Tylko dzieki temu, co sie dokonuje w wymiarze intellectus, jest

5

mozliwa refleksja teologiczna nad mistyka — refleksja, która dokonuje sie juz w wymiarze ratio. Ratio jest słuzebne wobec intellectus, gdyz intellectus dostarcza materiału, który dopiero potem ratio moze próbowac „uchwycic”. Jezeli siegniemy do spuscizny mistyków, ciekawe moze sie okazac porównanie dzieł pisanych przez mezczyzn i kobiety. Kobiety, czy to sw. Katarzyna ze Sieny, czy sw. Teresa z Avili, czy sw. Faustyna Kowalska przelewały na papier swój zachwyt nad Boza rzeczywistoscia. Opis tego, co sie dokonuje w ludzkiej duszy, gdy podda sie Bozemu działaniu, w ich ujeciu staje sie bardziej zacheta niz traktatem teologicznym. Inaczej pisał sw. Tomasz z Akwinu, sw. Jan od Krzyza czy Jan od sw. Tomasza. Opisujac działanie łaski w głebi ludzkiej duszy, okreslili dokładna mape, az denerwujaca w swej dokładnosci, precyzujac scisle poszczególne cnoty, ich wzajemna zaleznosc, ich zwiazek z darami Ducha Swietego, charyzmatami i błogosławienstwami. Gdzie kobiety opisowo ujmowały zblizanie sie do Boga (sw. Katarzyna pisała o wspinaniu sie na stopnie mostu, którym jest Chrystus, a reformatorka Karmelu opisywała wedrówke po komnatach twierdzy wewnetrznej wiodaca do srodka pałacu, gdzie mieszka Król), tam mezczyzni omawiali dary Ducha Swietego. Do tej samej rzeczywistosci mozna sie zblizac przez ratio i przez intellectus. I jedno, i drugie jest potrzebne. Bo do modlitwy trzeba złozyc razem delikatna dłon kobieca i silna reke mezczyzny. Kobiety potrzebuja, by ujac w karby ich zblizanie sie do Boga, by pokierowac nimi, by rozeznac granice miedzy autentycznym poddaniem sie natchnieniom Ducha Swietego a niezdrowymi emocjami. Dlatego kobieta nie moze byc spowiednikiem. Mezczyznie natomiast trzeba pomóc, by rozwinał intellectus. To własnie kobieta moze ukazac mezczyznie, jak sie Bogiem zachwycic, to ona moze go pociagnac do głebszej modlitwy, wyrobic w nim wrazliwosc religijna i otworzyc przed nim perspektywy, na które dotychczas był slepy. Potrzebujemy zatem i mistyków, i teologów mistyki. Dopiero synteza tych dwóch sposobów doznawania rzeczywistosci daje peł-

6

nie otwarcia sie na Boga. Na tym tle ukazuje sie wielkosc sw. Katarzyny. Pod wpływem swych spowiedników posługiwała sie scisła terminologia teologiczna. Dostrzega sie w jej dziele echa nauki augustynskiej i tomistycznej. I chociaz nie brakuje tu solidnej teologii, to jednak Dialog nie jest traktatem naukowym, ale osobista rozmowa z Tym, który jest Prawda przedwieczna. Ku Niemu kierowała nieustannie Katarzyna swe occhio del intelletto — oko intelektu, by zachwycac sie miłosierdziem Bozym, które sie objawiło w stworzeniu i odkupieniu, w Chrystusie, w Jego wcieleniu i mece, oraz w Kosciele, który jest zywym ciałem Pana, rozdzielajacym dar Jego krwi w sakramentach. Autorka Dialogu posługuje sie barwnymi obrazami, by tym silniej zachwycic. Chrystus jest dla niej mostem, wolna wola sztyletem, którym diabeł moze sie posłuzyc, by nas zabic, posłuszenstwo kluczem otwierajacym niebo, uczucia instrumentami, które zachwycaja swa muzyka. Przyjmowanie Eucharystii porównuje Katarzyna do palacej sie swiecy. Im wieksze pragnienie, tym wiekszy płomien. Jak refren pojawia sie w jej dziele wyrazenie ansietato desiderio — płomienne pragnienie. Całe zycie sw. Katarzyny było nieustannym płomiennym wypatrywaniem Boga, i to od wczesnego dziecinstwa. Urodziła sie w 1347 roku jako dwudzieste trzecie dziecko w rodzinie sienenskiego farbiarza, Giacomo Benincasy. Nie otrzymała zadnego wykształcenia. Nigdy nie nauczyła sie porzadnie czytac i pisac. Nie potrafiła zrozumiec sensu alfabetu. Chwytała słowa w całosci, nie umiejac rozróznic liter, z których słowo było złozone. Wczesne odkrycie powołania pchneło ja, pomimo oporu rodziny, do wstapienia do III Zakonu sw. Dominika. Jako mantellata mieszkała nadal w domu, oddajac sie surowej pokucie i modlitwie. Miłosc do Boga zrodziła miłosc do bliznich. Widziano wiec Katarzyne, jak opiekowała sie chorymi, zwłaszcza podczas epidemii. Jej dziewczecy czar, porywajaca osobowosc oraz zdolnosc widzenia rzeczywistosci oczami Bozymi uczyniły z niej idealna posredniczke w konfliktach i sporach. Godzac najpierw skłócone

7

rody Sieny, nastepnie partie polityczne, znalazła sie wreszcie w centrum trudnych konfliktów miast włoskich buntujacych sie przeciwko zarzadzeniom legatów papieskich, którzy nie zawsze z roztropnoscia reprezentowali w Panstwie Koscielnym władze odległego papieza, Francuza, rezydujacego wówczas w Awinionie. Napiecia polityczne, bunty antypapieskie, wojny, w których obie strony, tzn. zarówno wojsko papieskie, jak i wojsko zbuntowanych miast, dopuszczały sie okrucienstw, doprowadziły lud do stanu takiej rozpaczy, ze dopiero wysłanie przez Florencje Katarzyny w roli posredniczki Awinionu wydało sie jedynym rozwiazaniem. Jej misja nie przyniosła bezposrednich rezultatów. Wojna zbuntowanych miast trwała nadal. Pobyt w Awinionie dał jednak okazje do spotkania z papiezem, któremu mogła polecic sprawy najbardziej lezace na sercu: koniecznosc reformy Koscioła oraz powrotu papieza do Rzymu. Zarówno odejscie duchownych od pierwotnej gorliwosci ewangelicznej, jak i przebywanie Wikariusza Chrystusowego z dala od stolicy Piotrowej rodziło zgorszenia i załamywało wiare. Sprawy te nie dawały Katarzynie spokoju. Po powrocie do Włoch czynnie zaangazowała sie w godzenie skłóconych stron i w starania o sprowadzenie papieza do Rzymu. Liczne listy, które dyktowała sekretarzom, by posyłac je potem do władz miejskich, wodzów, monarchów (wsród których mozna wymienic Elzbiete Łokietkówne i jej syna Ludwika Andegawenskiego, króla Wegier i Polski) czy do papiezy, swiadcza o jej zarliwej działalnosci. Papiez Grzegorz XI, jako Francuz, otoczony dworem francuskim miał powazne opory przed wyjazdem do Rzymu. Katarzyna przynaglała go listami: „Jesli Bóg jest z Toba, to nikt nie bedzie przeciwko Tobie. To Bóg sprawia, ze działasz, dopóki jest z Toba. Idz szybko do swej Oblubienicy, która na Ciebie czeka, blada i umierajaca, i przywróc jej zycie”. Ostatecznie Grzegorz XI w styczniu 1377 roku przeniósł Stolice Apostolska do Rzymu. Zmarł jednak po roku, nie zdazywszy zawrzec pokoju z Florencja. Po wyborze jego nastepcy, dosc surowego

8

w postepowaniu Urbana VI, kardynałowie, kierujac sie bardziej osobistymi wzgledami niz dobrem Koscioła, z inspiracji kardynałów francuskich wybrali antypapieza w osobie Klemensa VII. W ten sposób doszło do tzw. wielkiej schizmy zachodniej, która przerodziła sie w konflikt zbrojny. Klemens VII próbował zawładnac Rzymem, a gdy to sie nie udało, wyjechał do Awinionu. Rzym uznał, ze to modlitwy sw. Katarzyny wyjednały zwyciestwo Urbanowi VI. Papiez zwyciezył na Półwyspie Apeninskim, ale Europa została podzielona. Francja, Szkocja i Hiszpania uznały zwierzchnictwo antypapieza. Zatem krag adresatów sw. Katarzyny uległ powiekszeniu. Pisała do zbuntowanych kardynałów, do monarchów nieuznajacych prawowitego papieza. Tłumaczyła, napominała, wskazywała na negatywne skutki odciecia sie od papieza. Urbana VI natomiast pocieszała: „Uderzenia ludzi złych, miłujacych samych siebie, nie zaszkodza Ci. Nie obala ani miłosci Twej duszy, ani Twojej Oblubienicy, swietego Koscioła, który nie moze zginac, gdyz jest zbudowany na zywej opoce, na Chrystusie, słodkim Jezusie. A te ciosy, komu zaszkodza? Tym, którzy je zadaja. Najswiatobliwszy i najsłodszy Ojcze, te ich podstepy, te strzały zatrute zwróca sie przeciwko nim samym. Poswiec sie słodkiemu zarowi miłosci bez wahania, wzmocnij sie i upodobnij sie do swego wodza, tego słodkiego Jezusa, który zawsze, od poczatku swiata, az do konca wieków chciał i bedzie chciał, aby nic wielkiego nie powstało bez cierpienia”. Ostatni okres swego krótkiego zycia spedziła w Rzymie, otoczona gronem swoich wielbicieli. Przeczuwajac bliska smierc, pisała do papieza: „Pragne zakonczyc zycie za Ciebie, Ojcze, i za swiety Kosciół, w ciagłym płaczu, czuwaniu i wiernej, pokornej oraz wytrwałej modlitwie”. Zmarła w Rzymie 29 kwietnia 1380 roku, w wieku 33 lat. Włoskie republiki, które pogodziła ze Stolica Apostolska, pozostały wierne Urbanowi VI. Uczniowie Katarzyny wytrwale pracowali nad likwidacja schizmy az do soboru w Konstancji. Swoja działalnoscia, apostolskim zarem oraz doswiadczeniem mistycz-

9

nym, opisanym w Dialogu, przyczyniła sie do odnowy zycia Koscioła. Wsród swych uczniów sw. Katarzyna miała benedyktynów, kartuzów, franciszkanów i augustianów, którzy wniesli jej ducha do swych zakonów. Najwiekszy jednak wpływ wywarła na Zakon sw. Dominika, który do dzis odnajduje w spusciznie tej prostej, niewykształconej kobiety swoja duchowosc. Po smierci Katarzyny jej spowiednik i najblizszy przyjaciel, bł. Rajmund z Kapui, został wybrany generałem zakonu i, kontynuujac jej dzieło, przewedrował cała Europe, zaprowadzajac odnowe w dominikanskich klasztorach. Spuscizne sw. Katarzyny mozna podzielic na trzy zespoły: Listy, Modlitwy oraz fundamentalne dzieło — Dialog. To ostatnie ukazuje zarówno bogactwo jej osobistego religijnego przezycia, jak i nauke swiadomie przez nia pozostawiona dla potomnych. Ta sienenska córka sw. Dominika rozmawia w Dialogu z Bogiem, gdyz pragnie poznac Prawde — te Prawde, która ozywia i wyzwala, jest drogowskazem w powrocie człowieka do Boga. Osobisty dialog Katarzyny wpisuje sie w wielki dialog Boga z człowiekiem, który dokonuje sie od stworzenia Adama. Z tamtego dialogu stworzenia, objawienia, wcielenia i odkupienia czerpie soki, i równoczesnie wzbogacony osobista perspektywa pozwala na ponowna interpretacje dialogu historii zbawienia. Dzieło sw. Katarzyny nie odkrywa rzeczy nowych, odkrywa rzeczy stare, mozna by rzec — stare jak swiat, ale własnie w tym ponownym wczytywaniu sie w niezmienna Prawde wieczysta lezy jego wartosc. Objawienia prywatne, a do nich nalezy kazde dzieło mistyka, nie podaja nowych prawd do wierzenia. Inaczej miałyby w sobie cos z herezji — gdyz czyniac to, mogłyby podwazac Objawienie juz dokonane i podane w Pismie Swietym, a zawarte w nauczaniu Koscioła. Objawienia prywatne tylko wtedy zasługuja na uwage, gdy przypominaja prawdy stare, zapomniane i ukryte pod warstwa zadowolonego z siebie chrzescijanstwa, przynaglaja do pełnego wykorzystania zbawczej prawdy i zachecaja do wiernosci powszechnemu powołaniu do swietosci.

10

Ksiazka Katarzyny powstała z dialogu, co odbiło sie na jej strukturze. Kazdy z traktatów zawiera trzy elementy: prosbe, odpowiedz i podziekowanie. Katarzyna formułuje temat i otrzymuje nan odpowiedz. Odpowiedz wykłada, podsumowuje, potem kieruje swe podziekowanie do objawiajacego sie Boga. Podziekowanie rozrasta sie w uwielbienie Boga, wyrazone własnie w omawianym temacie. Z materiału wyłaniaja sie dalsze tematy omawiane w nastepnym traktacie. Swieta Katarzyna dzieli sie z czytelnikiem owocami swych mistycznych spotkan. Jej Dialog obejmuje tak rózne tematy jak: ludzka doskonałosc, chrystologia i teologia zycia wewnetrznego, ukryte w metaforze nauki o moscie; mówi o funkcjach pieciu gatunków łez czy swiatła, o złudzeniach na drodze do prawdy. W dobie głebokiego kryzysu Koscioła porusza zagadnienia eklezjologiczne, znajduje pocieszenie we wszechogarniajacej opatrznosci Bozej oraz wskazuje na koniecznosc powrotu do posłuszenstwa zarówno powszechnego, jak i szczegółowego — zakonnego. Swoje swiadectwo konczy poteznym hymnem pochwalnym zaadresowanym do wiecznej Trójcy, która nazywa morzem głebokim i ogniem zawsze płonacym. Katarzyna zanurza sie w tym morzu, kapie sie w przezroczystej prawdzie i okiem swego intelektu niejako oglada to, w co wierzy. Widzi w sobie moc działania Trójcy, rozeznaje otrzymana władze Ojca, zastanawia sie nad madroscia Syna oswiecajaca jej umysł, w swojej woli odkrywa zar miłosci Ducha Swietego. Ta, której Bóg zapowiedział, ze bedzie szczesliwa, jesli zaakceptuje prawde o tym, ze On jest, a jej nie ma, osiagnawszy szczyty mistycznego zjednoczenia nie zapomina o swym statusie stworzenia i tym zarliwiej wychwala Prawde wieczysta, która znizyła sie do jej nedzy, by oswiecic ja i inne dusze, które zechca korzystac z tego swiadectwa. Droga do swietosci — poucza Katarzyna — opiera sie na aksjomatach ascetycznych, które sa punktem wyjscia dla wszelkiej pracy nad soba. Człowiek poszukujacy Boga najpierw winien wejsc do celi samopoznania, w której nabywa „nienawisci siebie”. Swieta

11

wyjasnia, ze ta nienawisc jest po prostu rozpoznaniem przez człowieka swej zaleznosci od Boga oraz swego upadłego stanu. Dopiero w takiej perspektywie rodzi sie miłosc cnoty i niechec wobec grzechu. W celi poznania samego siebie człowiek odkrywa, ze jest ikona Boza, a nastepnie prawde jeszcze wieksza, ze jest Jego swiatynia. Zachwycenie sie Bogiem mieszkajacym w duszy człowieka wprowadza na droge mistyczna, wyrywa z piersi piesn pochwalna, zesrodkowuje uwage na Chrystusie ukrzyzowanym. A ten stan fascynacji Bogiem sprawdza sie z kolei w czynnej miłosci blizniego. Teologia zycia wewnetrznego koncentruje sie wokół Chrystusa ukrzyzowanego. Jest On nazwany mostem — a wiec staje sie zbawieniem dla tych, którzy płyna z pradem grzechu. Grozi im utoniecie, a uratowani moga byc jedynie wtedy, gdy uchwyca sie stopni mostu. Trzy stopnie mostu oznaczaja zranione stopy, przebity bok i usta Chrystusa. A wiec umeczone i uwielbione ciało Zbawiciela jest narzedziem wyzwolenia. Stopniowe poznawanie Chrystusa odpowiada trzem etapom zycia wewnetrznego. Wzrastanie w swietosci to stopniowa psychosynteza — czyli skupienie poprzez łaske wszystkich władz duszy wokół Chrystusa. Pamiec wspomina dobroc Ojca, intelekt przyglada sie Synowi, a wola ozywiona Duchem Swietym kocha cała Trójce, kierujac sie ku Niej jako ku swemu celowi. Niedoskonali rozpoczynaja droge, chwytajac sie stóp. Bóg wyjasnia Katarzynie, ze „stopy oznaczaja uczucie: bo jak stopy nosza ciało, tak uczucia nosza dusze. Stopy przybite stanowia dla ciebie stopien, abys mogła dosiegnac boku, który objawia ci tajemnice serca. Tak wznoszac sie na stopach uczuc, dusza zaczyna kosztowac miłosci serca, utkwiwszy oko intelektu w otwartym sercu Syna mojego, gdzie znajduje doskonała, niewysłowiona miłosc”. Poczatkujacy doznaje słodyczy w modlitwie. Pociaga go zarówno ona, jak i prowadzenie prawego zycia. Choc postepuje dobrze, jest w jego postawie jeszcze element egoizmu. Jesli miłosc bedzie wymagac ofiary, jesli stana na jego drodze cierpienia, czy wytrwa w miłosci? Dlatego Katarzyna stwierdza, ze poczatkujacy podobny jest do najemnego sługi.

12

Jezeli pragnie zatem rozwinac sie i stac sie sługa wiernym, winien zwalczac miłosc własna i kochac Boga ze wzgledu na Niego samego. Modlitwa nie moze stac sie bozkiem zasłaniajacym Boga. Dlatego tez sam Bóg oczyszcza taka ograniczona miłosc. „Czy wiesz […] jakiego sposobu uzywam, by podzwignac dusze niedoskonała z jej niedoskonałosci? Niekiedy nawiedzam ja mnóstwem dreczacych i róznorodnych mysli i jałowoscia ducha. Zdaje sie jej wtedy, ze jest zupełnie przeze Mnie opuszczona, ze nie jest przywiazana do niczego, ani do swiata, bo go istotnie nie lubi, ani do Mnie, bo nie ma w sobie zadnego uczucia poza pewna daznoscia woli, aby Mnie nie obrazac”. Bóg pozwala na wszelkie pokusy. Demony graja na zmysłach, maja przystep do wszystkich bram duszy, z wyjatkiem bramy woli. Bitwa rozgrywa sie u bramy woli — tam kształtuje sie prawdziwa, bezinteresowna miłosc Boga, tam tez człowiek uczy sie pokory i ufnosci. Boska pedagogika poucza, ze Bóg jest ostateczna przyczyna swietosci. „Dlaczego wystawiam na tyle meki i przygnebienia te dusze otoczona tyloma nieprzyjaciółmi? Nie aby uległa i utraciła skarb mej łaski, lecz aby jej dac wyzsze pojecie o mojej opatrznosci, aby zaufała Mnie, nie sobie, aby podzwigneła sie z niedbałosci i gorliwie uciekała sie do Mnie, który jestem jej obronca”. W licznych doswiadczeniach, w dialektyce odejsc i powrotów uczy sie człowiek współpracy z łaska. Kto wydostał sie z nurtu rzeki grzechu na pierwszy stopien mostu i zakosztował uczuciowego zaangazowania sie w Bogu, ten juz jest na dobrej drodze. Jesli jednak na tym poprzestanie, spadnie na dół, z powrotem do wody. Jesli nie zrezygnuje, gdy zar uczuciowy wygasnie, i wytrwa, przejdzie do stopnia nastepnego. A tam wyzwolony nareszcie z egoistycznego poszukiwania doznan religijnych zakorzenia sie w tym, co duchowe, nie zmysłowe. Od zranionych stóp Chrystusa przechodzi do Jego otwartego boku, skad wypływa krew i woda. Teraz wedrownik na drodze swietosci odznacza sie nadzieja — oparta na łasce wypływajacej ze zranionego boku

13

Zbawiciela. Z bezinteresowna miłoscia poddaje sie działaniu Bozej mocy. Na pierwszym etapie kierowała nim bojazn słuzalcza, typowa dla najemnika. Wpatrywał sie w nauke Chrystusa, która była dla niego niekiedy twardym prawem. Teraz z perspektywy otwartego boku rozumie, ze winien sie utozsamiac z Chrystusem i z Nim współcierpiec. Bojazn słuzalcza przemienia sie w synowska, najemnik staje sie sługa wiernym. Jak apostołowie po Zesłaniu Ducha Swietego, tak i sługa wierny napełniony jest odwaga i zarem miłosci. „Ta miłoscia jest sam Duch Swiety, który wnika w jej wole, udzielajac jej swej siły, przejmujac ja pragnieniem znoszenia cierpien i wyjscia z domu dla imienia mego, aby spełniac dobre uczynki wzgledem blizniego”. Na tym etapie — zauwaza Katarzyna — wazna jest wytrwałosc w modlitwie, i to modlitwie myslnej. Ona wiedzie do poznania Boga. Nie nalezy upierac sie przy własnych ulubionych pacierzach. „Widzisz wiec, ze nie przez mnóstwo słów dochodzi sie do modlitwy doskonałej, lecz przez pragnienie, unoszac sie ku Mnie przez poznanie siebie, i jednoczac scisle te dwa poznania ze soba”. Droga do doskonałosci nie jest pozbawiona złudzen. Nie nalezy szukac tylko wewnetrznego zadowolenia. Przykładem takiej postawy sa ci, którzy zostawiaja blizniego w potrzebie, byleby sami mieli spokój duszy i mogli odmówic swe modlitwy w oznaczonym czasie. Natomiast wzrost duchowy mierzy sie wyłacznie miłoscia. Nastepnie, nie nalezy utozsamiac łaski z nawiedzeniami i wizjami. Szatan potrafi sie zamaskowac, udzielajac przyjemnych doznan religijnych. „Diabeł, gdy widzi, ze dusza pochłonieta jest pragnieniem pociech i widzen duchowych […] przybiera w tej duszy postac swiatłosci […]. A czyni to, aby złowic te dusze na wedke radosci duchowej, której ona szuka w widzeniach i rozkoszach ducha […]. Znakiem, ze widzenie pochodzi od diabła […], jest to, ze dusza za jego zjawieniem sie odczuwa natychmiast zywa wesołosc; lecz w miare trwania wesołosc ta zmniejsza sie coraz bardziej i pozostawia po sobie zniechecenie, ciemnosc i zamroczenie wewnetrzne ducha. Lecz jesli

14

to Ja, Prawda wieczna, nawiedziłem te dusze, odczuwa ona, w pierwszej chwili, swieta bojazn; ale z ta bojaznia doznaje wesela, poczucia bezpieczenstwa i słodyczy roztropnosci”. Walka mocy zła z Bogiem toczy sie niezmiennie, a polem walki jest dusza prawego człowieka. Ten, kto podda sie całkowicie działaniu Boga, zwycieza i wspina sie na trzeci stopien mostu, by zakosztowac tam słodyczy ust Chrystusa. Na tym trzecim stopniu Katarzyna wyróznia jakby dwa etapy, przyjacielski i synowski. Jak zwykle na wyzszych szczeblach mistyki, trudno o precyzje, numeracja niekiedy sie placze. Przy tym trzecim stopniu człowiek wreszcie zazywa spokoju. Przy pierwszym walczył z wadami, przy drugim nabywał cnoty, przy trzecim delektuje sie samym Bogiem. Na trzecim stopniu pozadanie zmysłowe zostaje całkowicie poddane woli, a wola jest zakorzeniona w Bogu. „Traci dusza cała wole własna, kosztujac słodyczy mej miłosci, i znajduje tym samym pokój i spoczynek w ustach”. A dlaczego w ustach? Bo ustom podaje sie pace — patene, która w rycie dominikanskim całowano ze czcia na znak pokoju. Stan najgłebszego zjednoczenia niesie ze soba niewypowiedziane szczescie, ale równiez smutek, upodabniajac do Chrystusa ukrzyzowanego, który nawet podczas meki cieszył sie szczesciem zjednoczenia z Ojcem. „Podobniez ci najmilsi synowie, doszedłszy do trzeciego stopnia, sa smutni, dzwigajac krzyz zewnetrzny i krzyz wewnetrzny, to jest cierpienia ciała, które dopuszczam, i krzyz pragnienia, którym obciaza ich bolesc z powodu obrazy mojej i nieszczescia blizniego. I mówia tez, ze sa szczesliwi, gdyz rozkosz miłosci, która posiedli, nie moze im byc odebrana i z niej czerpia wesele i szczescie”. Nie jest to jednak smutek paralizujacy. On tylko mobilizuje do głebszej miłosci. Szczyt zjednoczenia mistycznego daje najwyzsze szczescie i wyzwala od niebezpiecznych pokus. „Dusza nie moze byc oszukana, dopóki trwa w zjednoczeniu ze Mna; diabeł ucieka od niej, jak mucha od kipiacego na ogniu garnka, z obawy, by sie nie sparzyc”.

15

Dopiero przy takim napieciu miłosci nastepuje jakby utozsamienie duszy z Chrystusem. W kazdej chwili mozna sie łaczyc przez miłosc i modlitwe z umiłowanym nade wszystko Bogiem. Konczy sie własciwe miłosci napiecie miedzy rozłaka i powrotem. Miłujaca swiadomosc obecnosci Boga w Trójcy jedynego trwa nieprzerwanie. Ojciec „jest stołem. Syn pokarmem, a usługuje im Duch Swiety”. Nie jest to jeszcze widzenie Boga w Jego istocie, gdyz to nie jest mozliwe w tym zyciu, ale szczyt zjednoczenia mistycznego łaczy władze duszy z osobami Trójcy, czyli mówiac jezykiem sw. Pawła, jest to porwanie az do trzeciego nieba (por. 2 Kor 12, 2). Katarzyna wyznaje, ze i ona doznała zaszczytu takiego chwilowego uniesienia, rozpoznajac w tym zadatek zycia wiecznego. To doswiadczenie tłumaczy łatwosc, z jaka Katarzyna tworzy dzieło, które przeciez nie jest jej wymysłem. Nie dałoby sie wytłumaczyc głebi tej nauki oraz osadzenia jej w Tradycji Koscioła bez uwzglednienia momentu charyzmatycznego, zwazywszy proste, rzemieslnicze pochodzenie autorki. Zasadnicze prawdy zostały tak głeboko przez Boga wycisniete w umysle, wyobrazni, a nawet niekiedy w zmysłach Swietej, ze odczuwała ona wewnetrzny przymus, by to swoje doswiadczenie przelac na papier. Błogosławiony Rajmund z Kapui zanotował wyznanie swej penitentki: „Ojcze, przyjmij za prawde absolutnie pewna, ze nie zostałam pouczona w sprawach dotyczacych dróg zbawienia przez kogokolwiek, czy to mezczyzne, czy kobiete. Ten, który mnie pouczył, to mój Pan i Mistrz we własnej osobie, mój nieporównywalny Oblubieniec, Ozdoba mojej duszy — Pan Jezus Chrystus. Rozmawiał On ze mna poprzez natchnienia i widzialne objawienia, tak jak ja z toba teraz rozmawiam”*. Tłumaczy to, dlaczego Swieta — zaswiadcza o tym Caffarini — jezeli nawet na kilka dni zaprzestawała dyktanda, potrafiła powrócic do punktu, na którym sie zatrzymała i kontynuowała z taka łatwoscia, jakby nie było zadnej przerwy; sprawy, które * Vita 1, 9.

16

dyktowała, były jej własne, były swiatłem zawsze jasniejacym w jej umysle*. Stawiano w literaturze szereg hipotez co do czasu powstania Dialogu. Wahaja sie one znacznie; niektóre mówia o trzynastu miesiacach (od pazdziernika 1377 roku do pazdziernika lub listopada 1378 roku), inne — absurdalnie — głosza, iz Swieta miała podyktowac całosc dzieła w ciagu pieciu dni (9-13 pazdziernika 1378 roku)! Najrozsadniejsza wydaje sie hipoteza zasłuzonej badaczki dzieła sw. Katarzyny, Giuliany Cavallini, która datuje poczatek dzieła na grudzien 1377 roku lub wiosne 1378 roku, a zakonczenie na sierpien — pazdziernik tegoz roku. Ksiazka nie została napisana jednym tchem w ciagu kilku dni, ale jest owocem dłuzszej pracy, co nie przeczy jej natchnionemu pochodzeniu. Została zakonczona, zanim dotarły do Katarzyny wiesci o schizmie zachodniej. Antypapiez Klemens VII został obrany 20 wrzesnia 1378 roku. Juz w listopadzie Urban VI wezwał Katarzyne do Rzymu, by szukac jej wsparcia w ratowaniu rozdartego Koscioła. Dialog zatem, napisany przed jej ponownym wejsciem w wir spraw politycznych, na półtora roku przed smiercia, jest owocem dojrzałego zycia mistycznego. Przez bogactwo mysli ksiazka ta nalezy do klasycznych dzieł duchowosci. Doswiadczenie mistyczne sw. Katarzyny, osiagajace granice ludzkiej mozliwosci, odpowiada najgłebszemu pragnieniu, które Bóg wpisał w nature ludzka. Dla wielu z nas Dialog moze byc drogowskazem, lustrem, w którym sie odnajduje przejrzyscie odmalowane własne nieudolne poszukiwania, fragmentaryczne doswiadczenia czy wreszcie zachete, bysmy nie zatrzymywali sie w ciepłym duchowym samozadowoleniu. O ciagłej zywotnosci spuscizny sw. Katarzyny swiadczy niegasnace zainteresowanie jej doktryna. Dowodzi tego obszerna bibliografia obejmujaca powazne studia poswiecone sw. Katarzynie, opublikowane w pierwszej połowie ubiegłego * Il Processo Castellano, Siena 1942, s. 51.

17

stulecia. Obejmuje ona az 1044 pozycje*. Solidnosc doktryny i głebia pouczen Katarzyny zostały potwierdzone przez papieza Pawła VI, gdy równoczesnie z inna wielka mistyczka i znawczynia wyzszych etapów modlitwy, sw. Teresa z Avili, w 1970 roku ogłosił prosta dziewczyne ze Sieny — doktorem Koscioła. Niniejsze wydanie Dialogu w tłumaczeniu Leopolda Staffa ukazało sie z przedmowa ojca Jacka Woronieckiego OP w wydawnictwie „Verbum”, nakładem Ksiegarni „Jednosc” w Kielcach w 1948 roku. Poeta dokonał przekładu dzieła sw. Katarzyny tuz po drugiej wojnie swiatowej na prosbe dominikanów. Ze strony zakonu praca opiekował sie wybitny biblista, o. Efrem Glinski. Obecnie okazało sie jednak rzecza konieczna poprawienie przekładu w niektórych miejscach. Dokładne przesledzenie tekstu zdaje sie wskazywac, ze tłumacz korzystał w pewnych wypadkach z pomocy francuskiego przekładu J. Hurtaud OP z 1913 roku. Nieliczne fragmenty pominiete przez o. Hurtaud nie pojawiaja sie równiez w tłumaczeniu Staffa. Trzeba było zatem dokonac kilku niezbednych uzupełnien i korekt. Obecne wydanie, idac sladem odkryc Giuliany Cavallini, zawiera równiez inny układ dzieła. Ta wybitna znawczyni pism sw. Katarzyny odkryła, ze podział na rozdziały, który stosowano od czterech wieków, jest nieautentyczny. Tytuły rozdziałów zostały wydobyte z tekstu, ale nie odpowiadaja zawartosci rozdziałów. Niekiedy nawet zdania przedzielono tytułem. Równiez i podział na traktaty okazał sie całkiem arbitralny i nie odpowiadał rzeczywistosci. Podział na 167 rozdziałów po raz pierwszy pojawił sie w kodeksie T. II. 9 z Biblioteki Miejskiej w Sienie. Nie jest on oryginalny, lecz dopisany inna reka. Pierwsze wydania drukiem Dialogu w oficynie wydawniczej Azzoguidiego w Bolonii w 1472 i 1475 roku zawieraja juz podział na 167 rozdziałów opatrzonych tytułami. * L. Zanini, Bibliografia Analitica di S. C. da S. 1901-1950, Roma 1971.

18

Jednak rozdziały, w których tytuł zawiera słowo trattato — „traktat”, nie sa w zaden sposób wydzielone. Dopiero w 1579 roku Onofrio Farri, wydajac Dialog w Wenecji, wydrukował tłustym drukiem tytuły rozdziałów, w których pojawiało sie słowo „traktat”. Słowo to w ten sposób nabrało nowego znaczenia. O ile pierwotnie oznaczało „to, o czym mowa”, a wiec tresc, teraz nabrało znaczenia szerszego omówienia, czyli rozprawy. Podłaczono pod tytuł rozprawy wszystkie nastepujace rozdziały, az do ponownego pojawienia sie słowa „traktat”. I tak ksiazka została podzielona na wstep i cztery traktaty na podstawie jedynie przypadkowego sformułowania tytułów niektórych rozdziałów — tytułów nie pochodzacych zreszta od autorki. Podział na traktaty ewidentnie kłócił sie z trescia ksiazki. Niemniej jednak az do naszych czasów był stosowany. Zasługa Giuliany Cavallini jest odkrycie wewnetrznej struktury dzieła. Pozwala to na lepsze uchwycenie mysli sw. Katarzyny. Podział ksiazki na rozprawy wprowadzony przez Cavallini opiera sie zarówno na krytyce wewnetrznej, jak i na XIV-wiecznym rekopisie, zawartym w kodeksie 292 Biblioteki Casanatense w Rzymie. Ozdobne bowiem inicjały tegoz rekopisu zgadzaja sie z wewnetrzna logika dzieła. W obecnym wydaniu zastosowano wiec ów nowy podział opracowany przez Cavallini, a inicjały umieszczono dokładnie tam, gdzie sie znajduja we wspomnianym juz rekopisie. Trzeba było równiez w niejednym miejscu uscislic terminologie teologiczna wprowadzona przez Leopolda Staffa. Gdy sw. Katarzyna pisała discrezione, tłumacz oddawał to przez „roztropnosc”. Z kontekstu jasno wynika, ze nie chodzi o cnote roztropnosci — która usprawnia zastosowanie wiedzy, madrosci oraz sadu prasumienia do konkretnego czynu — ale o „rozeznanie”, czyli rozpoznanie siebie oraz działania Boga w nas. Tam, gdzie sw. Katarzyna posługuje sie słowem affetto, mówi czasem o miłosci, czasem o pozadaniu, czy to zmysłowym — a wiec uczuciu, czy to duchowym — a wiec o akcie woli. Staff tłumaczył to czesto jako „upodobanie”. Intelletto w pierwszej czesci ksiazki Staff oddawał jako „duch”,

19

potem jako „inteligencja”, czasem jako „umysł”, innym razem znów jako „duch” lub „rozum”. Nigdy jako „intelekt”. Gdy sw. Katarzyna pisała o konsekracji chleba i wina, a wiec o przeistoczeniu, tłumacz wyrazał to słowem „poswiecenie”. Konsekwentnie równiez w obecnej edycji zamienilismy „zakon” na „prawo”, gdy chodzi o prawo, a nie o rodzine zakonna. Przekład wielkiego poety zachowalismy dla jego walorów artystycznych. Archaiczne juz dzis jego brzmienie nie kłóci sie z trescia badz co badz XIV-wiecznej ksiegi. Mamy nadzieje, ze ponowne wydanie monumentalnego dzieła dominikanskiej mistyczki bedzie pomoca i drogowskazem dla tych wszystkich, którzy pragna autentycznego chrzescijanskiego zycia przez najbardziej osobisty i najgłebszy kontakt z Bogiem.

Wojciech Giertych OP

PROLOG W imie Chrystusa Ukrzyzowanego oraz słodkiej Maryi

W

znoszac sie nad siebie, dusza niepokojona ogromnym pragnieniem chwały Boga i zbawienia dusz cwiczy sie przez pewien czas w cnocie, zamieszkawszy i zadomowiwszy sie w celi poznania siebie, aby lepiej poznac dobroc Boga dla niej. Bo z poznania wynika miłosc, i kochajac, dusza stara sie isc za prawda i nia sie przyodziac. Nic nie pozwala jej tak rozkoszowac sie ta prawda, nic nie oswieca jej tak bardzo jak pokorna i ciagła modlitwa, ugruntowana na poznaniu siebie i Boga; taka modlitwa jednoczy dusze z Bogiem, wiedzie ja w slady Chrystusa Ukrzyzowanego i przez gorace pragnienie i zjednoczenie miłosne sprawia, ze staje sie ona Jego drugim ja. To własnie chciał nam przekazac Chrystus, mówiac: Kto Mnie miłuje i chowa słowo moje, temu objawie siebie samego, i bedzie jednym ze Mna, a Ja z nim (J 14, 23). I w wielu miejscach znajdujemy podobne słowa, z których widziec mozemy, ze On jest Prawda, ze przez miłosc dusza staje sie jednym z Nim. Aby wykazac to jasniej, przypominam, iz słyszałam od pewnej słuzebnicy

21

Boga*, ze gdy była wzniesiona w modlitwie wielkim porywem ducha, Bóg nie ukrywał przed okiem jej intelektu miłosci, która zywi dla sług swoich, lecz okazał ja, i miedzy innymi rzekł: Otwórz oko intelektu i patrz na Mnie, a ujrzysz godnosc i pieknosc mojego stworzenia, obdarzonego rozumem. Poza pieknoscia, która dałem duszy, stwarzajac ja na obraz i podobienstwo moje, zobacz tych, co przyodziani sa szata godowa miłosci, ozdobiona mnóstwem prawdziwych cnót — ci zjednoczeni sa ze Mna przez miłosc. I przeto powiadam ci, ze jesli spytasz Mnie, kto oni, odpowiem ci (rzekło słodkie i miłosciwe Słowo): oni to moje drugie Ja; zatracili bowiem i unicestwili swa wole własna, przyoblekli sie w moja, zjednoczyli i dostosowali sie do niej. Prawdziwie wiec dusza jednoczy sie z Bogiem przez miłosc. Totez chcac odwazniej poznac prawde i isc za nia — i zwazywszy, ze nikt nie moze nauka, przykładem i modlitwa przyniesc korzysci blizniemu, jesli wpierw nie przyniesie korzysci sobie, jesli nie posiadzie i nie zdobedzie cnoty dla siebie — dusza ta, wzmagajac pragnienie swoje, zaniosła do najwyzszego i wiecznego Ojca cztery prosby. Pierwsza za siebie sama. Druga o naprawe swietego Koscioła. Trzecia ogólnie za cały swiat, a zwłaszcza o pokój chrzescijan, którzy przez czeste nieposzanowanie i przesladowanie buntuja sie przeciw swietemu Kosciołowi**. Po czwarte prosiła boska Opatrznosc, by pomagała w ogóle i w szczególnosci, w pewnym przypadku, który sie zdarzył. * Chodzi o sama Katarzyne. ** Jesienia 1377 roku — w czasie gdy rodził sie zarys Dialogu — miały miejsce rozruchy i krwawe represje stosowane przez legatów francuskich papiezy w Romanii, Umbrii i Toskanii.

22

Pragnienie tej duszy było wielkie i ustawiczne; lecz wzrosło o wiele bardziej, gdy pierwsza Prawda ukazała jej potrzebe swiata i to, w jakiej burzy i zniewadze Boga zył ten swiat. Przeczytała tez list, który otrzymała od swego ojca duchownego*, gdzie donosił jej o mece i nieznosnym bólu, którego doznawał z powodu obrazy Boga, o zgubie dusz i przesladowaniu swietego Koscioła. Wszystko to roznieciło w niej ogien swietego pragnienia przez bolesc z powodu zniewag i jednoczesna radosc nadziei, w której oczekiwała, ze Bóg zapobiegnie tak licznym złosciom. Poniewaz w komunii dusza słodziej zaciesnia zwiazek z Bogiem i lepiej rozumie jego prawde (bo dusza wtedy jest w Bogu, a Bóg w duszy, jak ryba jest w morzu, a morze w rybie**), przeto naszło ja pragnienie, by pójsc rano wysłuchac mszy; a był to dzien Maryi. Gdy nadszedł ranek i godzina mszy, upadła na twarz z pełnym niepokoju pragnieniem, z głebokim poznaniem siebie, wstydzac sie swojej niedoskonałosci, uznajac sie za przyczyne wszystkich nieszczesc, które działy sie w całym swiecie, przejeta w uczuciu swietej sprawiedliwosci nienawiscia i odraza do samej siebie; w poznaniu tym, w tej nienawisci i sprawiedliwosci, zmyła plamy winy, które zdawały sie byc i były w jej duszy, mówiac: O Ojcze wieczny, odwołuje sie sama do Ciebie przeciw sobie, abys ukarał winy me w tym czasie znikomym. I poniewaz przez grzechy moje jestem przyczyna kar, które winien poniesc mój blizni, przeto prosze Cie, abys łaskawie mnie za nie ukarał. * Bł. Rajmund delle Vigne, z Kapui, dominikanin, spowiednik Katarzyny od 1374 roku. ** Bł. Rajmund wspomina doswiadczenie sw. Katarzyny: „Otrzymawszy Komunie sw., wydało sie jej, ze jej dusza weszła w Pana, a Pan w nia, jak ryba, która wchodzi w wode, a woda ja całkowicie pochłania” (Vita 2, 6).

23

24

NAUKA O DOSKONAŁOSCI

W

tedy Prawda wieczna jeszcze silniej porwała i przyciagneła ku sobie pragnienie tej duszy. Jak w Starym Testamencie, gdy składano ofiare Bogu, przychodził ogien z nieba i zabierał ze soba ofiare, która Panu była przyjemna, tak samo uczyniła owej duszy słodka Prawda — zesłała ogien zmiłowania Ducha Swietego i porwała ofiare pragnienia, która ona składała Mu z siebie. Bóg rzekł: Nie wiesz, córko moja, ze wszystkie meki, które znosi lub moze zniesc dusza w tym zyciu, nie sa wystarczajace do ukarania nawet najmniejszej winy? Obraza wyrzadzona Mnie, który jestem Dobrem nieskonczonym, wymaga zadoscuczynienia nieskonczonego. Przeto chce, abys wiedziała, ze nie wszystkie kary zadawane w tym zyciu sa zadawane dla ukarania, lecz dla poprawienia, dla skarcenia syna, gdy grzeszy. [Ale prawda jest to, ze] czyni sie zadosc pragnieniem duszy, to jest prawdziwa skrucha, obrzydzeniem sobie grzechu. Prawdziwa skrucha czyni zadosc winie i karze nie przez cierpienie skonczone, które dusza znosi, lecz przez nieskonczone pragnienie. Albowiem Bóg, który jest nieskonczony, zada tez nieskonczonej miłosci i nieskonczonej bolesci.

25

Nieskonczonej bolesci pragnie Bóg z dwóch powodów. Jeden wynika ze zniewagi wyrzadzonej samemu Stwórcy. Drugi wynika ze zniewagi popełnionej wobec blizniego. Ci zatem, którzy zywia pragnienie nieskonczone, czyli sa zjednoczeni ze Mna miłoscia — i przez to boleja, gdy Mnie obrazaja, i widza, ze jestem zniewazony — z racji kazdego trudu, który znosza, czy to duchowego, czy cielesnego, z jakiejkolwiek strony przychodzacego, otrzymuja nieskonczona zasługe i czynia zadosc winie, która zasługiwała na kare nieskonczona, nawet jezeli były to czyny skonczone, dokonane w czasie skonczonym. Zadziałała bowiem cnota i trud został zniesiony przez pragnienie, skruche i nieskonczony wstret wobec przewinienia. Stad wartosc zasługi. Wykazał to Paweł, gdy rzekł: Chocbym mówił jezykiem anielskim, znał rzeczy przyszłe, rozdał majetnosc swa ubogim i wydał ciało moje, tak izbym gorzał, a miłosci bym nie miał, nic mi to nie pomoze (1 Kor 13, 1-3). Wykazuje chwalebny Apostoł, ze uczynki skonczone nie sa wystarczajace ani do karania, ani do nagradzania, bez przyprawy miłosci. Wykazałem ci, córko najdrozsza, ze winy nie gładzi sie w tym skonczonym czasie zadnym cierpieniem, które sie znosi po prostu dla kary. Powiadam, ze gładzi sie ja cierpieniem, które sie znosi z pragnieniem, miłoscia i skrucha serca, nie dla wagi cierpienia, lecz dla wagi pragnienia duszy. Swiete pragnienie, jak kazda cnota, ma wartosc i zycie w sobie przez Chrystusa Ukrzyzowanego, Jednorodzonego Syna mojego, o ile dusza zaczerpneła z Niego miłosc i skutecznie idzie w Jego slady. Stad, nie skadinad, czerpia cierpienia swa wartosc i czynia zadosc winie przez słodka i jednoczaca miłosc zdobyta w słodkim poznaniu mojej dobroci i przez gorycz i skruche serca, która wynika z poznania siebie samego i własnych win. Poznanie to rodzi nienawisc i odraze do grzechu

26

i własnej zmysłowosci, wskutek czego dusza uznaje sie godna kary i niegodna nagrody. Totez widzisz (rzekła słodka Prawda), ze skrucha serca złaczona z miłoscia prawdziwej cierpliwosci i z prawdziwa pokora sprawia, iz dusza uwaza sie za godna kary i niegodna nagrody, i przez pokore przywodzi ja do cierpliwosci i zadoscuczynienia, jak sie rzekło. Zadasz ode Mnie cierpien, aby stało sie zadosc zniewagom, które zostały Mi uczynione przez moje stworzenia, i prosisz, bys chciała poznac i kochac Mnie, który jestem najwyzsza Prawda. Jesli chcesz dojsc do doskonałego poznania i rozkoszowania sie Mna, Zyciem wiecznym, oto droga: nie wychodz nigdy z poznania siebie i trwaj unizona w dolinie pokory; poznasz Mnie w sobie, a z poznania tego wydobedziesz to, czego ci potrzeba i co dla ciebie jest konieczne. Zadna cnota nie moze miec w sobie zycia bez miłosci, a pokora jest piastunka i zywicielka miłosci. W poznaniu siebie upokorzysz sie, widzac siebie poprzez swój niebyt, i rozpoznasz, ze istnienie twe posiadasz ode Mnie, który pokochałem was, zanim istnieliscie. Z tej niewysłowionej miłosci, która dla was powziałem, chcac was odrodzic dla łaski, obmyłem i odrodziłem was w krwi Jednorodzonego Syna mojego, wylanej z tak wielkim ogniem miłosci. Krew ta uczy prawdy tego, który zdjał z siebie chmure miłosci własnej dla lepszego poznania siebie; w inny sposób nie poznałby jej. Dusza rozpala sie w tym poznaniu Mnie niewysłowiona miłoscia. Miłosc ta utrzymuje ja w ciagłej mece — nie w mece przygnebiajacej, która przytłacza i wysusza dusze, lecz która raczej ja odzywia. Poniewaz poznała moja prawde i swoja własna wine, niewdziecznosc i slepote blizniego, czuje nieznosna meke. Boleje przeto, ze Mnie kocha; gdyby Mnie nie kochała, nie cierpiałaby.

27

Skoro ty i inni słudzy moi poznacie w ten sposób moja prawde, przypadnie wam znosic az do smierci liczne udreczenia, obelgi i zniewagi w słowie i czynie, dla sławy i chwały imienia mojego; totez bedziesz znosic i cierpiec wiele. Cierpcie wiec, ty i inni słudzy moi, z prawdziwa cierpliwoscia, z bolesnym poczuciem winy i z miłoscia cnoty, dla sławy i chwały imienia mojego. Gdy tak czynic bedziecie, przebacze winy twoje i innych sług moich; cierpienia, które znosic bedziecie moca waszej miłosci, beda wystarczajace, by dac wam i innym sługom moim przebaczenie i nagrode. Otrzymacie owoc zycia, po zmazaniu plam waszej ciemnoty i Ja nie bede pamietał, zescie Mnie kiedykolwiek obrazili. Przez wzglad na wasza prawdziwa miłosc przebacze tez innym i dam im dary me według gotowosci, z jaka je przyjma. W szczególnosci tym, którzy gotuja sie z pokora i szacunkiem do przyjecia nauki sług moich, daruje wine i kare. Bo przez to dojda do prawdziwego poznania i skruchy za grzechy swoje. Tak z pomoca modlitwy i pragnienia sług moich otrzymaja, jesli beda pokorni, owoc łaski, jedni w mniejszym, inni w wiekszym stopniu, wedle gotowosci ich woli do korzystania z danej im łaski. Powiadam, ze przez wasze pragnienie otrzymaja oni odpuszczenie i dar [łaski], chyba ze beda tak bardzo oporni, iz beda chcieli, abym odrzucił ich z powodu ich rozpaczy, a zatem wzgardza krwia, która z taka słodycza zostali odkupieni. Jaki owoc otrzymuja tamci? Otóz taki owoc, ze ich oczekuje, przymuszony modlitwami sług moich, ze daje im swiatło, ze budze w nich psa sumienia, ze pozwalam im oddychac wonia cnoty i radowac sie obcowaniem ze sługami mymi. Niekiedy dopuszczam, aby swiat pokazał im, czym jest, budzac w nich rózne i zmienne namietnosci, i aby poznali niesta-

28

łosc swiata, i wzniesli pragnienie ku szukaniu ojczyzny w zyciu wiecznym. Tymi drogami i tysiacem innych prowadze ich. Oko nie jest zdolne zobaczyc ani jezyk wypowiedziec, ani serce pomyslec, jak liczne sa drogi i sposoby, których uzywam jedynie z miłosci, aby doprowadzic ich do łaski, izby spełniła sie w nich moja prawda. Przymusza mnie do tego moja nieoceniona miłosc, przez która ich stworzyłem, oraz modlitwy, pragnienia i bolesc sług moich. Nie gardze ich łzami, potem i pokorna modlitwa, lecz przyjmuje je chetnie, gdyz jestem Tym, który im kaze kochac i bolec nad zguba dusz. Nie dostepuja oni zwykle odpuszczenia kary, lecz tylko winy, bo na ogół nie sa gotowi ze swej strony odpowiedziec doskonała miłoscia na miłosc moja i sług moich. Ani tez nie odpowiadaja na ból moich sług gorycza i zalem doskonałym, lecz miłoscia i skrucha niedoskonała. Przeto otrzymuja odpuszczenie winy, a nie odpuszczenie kary jak inni, gdyz to wymaga wzajemnej gotowosci z jednej i drugiej strony, to jest tego, który daje, i tego, który otrzymuje. Poniewaz zas sa niedoskonali, niedoskonale przyjmuja doskonałosc pragnien tych, którzy wraz ze swym cierpieniem ofiarowuja Mi swe modlitwy za nich. Dlaczego ci powiedziałem, ze otrzymuja oni zadoscuczynienie? Otóz w sposób, o którym juz mówiłem, i poprzez srodki wyzej wyliczone, takie jak swiatło sumienia i inne, stało sie zadosc winie, albowiem zaczynajacy poznawac, wypluwaja zgnilizne swych grzechów i tak otrzymuja dar łaski. Sa to ci, co trwaja w miłosci zwyczajnej. Jesli dla poprawy przyjeli przeciwnosci, których doznali, i nie stawiali oporu zmiłowaniu Ducha Swietego, otrzymuja zycie łaski, wyzbywajac sie winy. Jesli jednak, jako ciemni, nie uznaja Mnie i sa niewdziecz-

29

ni wzgledem Mnie i trudów sług moich, dary miłosierdzia mego zmieniaja sie w ruine i potepienie, co przypisac trzeba nie brakowi miłosierdzia, ani nie temu, co wyjednywał miłosierdzie dla niewdziecznika, lecz tylko złosci i zatwardziałosci tego, który reka wolnej woli okrył serce diamentowym kamieniem; jesli nie wzrusza go krew, nic go nie wzruszy*. Powiem ci jeszcze, ze mimo zatwardziałosci swej moze on, póki ma czas, uzyc wolnej woli, proszac o krew Syna mojego. Ta sama reka niech ja przyłozy do zatwardziałosci serca swego, by skruszyc je, a otrzyma owoc krwi, która został przez Niego odkupiony. Lecz jesli zwleka, to kiedy minie czas, nie bedzie dlan zadnej pomocy, gdyz nie odniósł skarbu, który mu powierzyłem, obdarzajac go pamiecia, aby chował dobrodziejstwa moje, rozumem, aby widział i poznał prawde, oraz wola, aby kochał Mnie, Prawde wieczna. To jest dar, który wam dałem i który winien wrócic do Mnie, Ojca. Kto go sprzedał i przefrymarczył diabłu, temu diabeł daje wzajem zdobycze tego zycia. Napełnia mu wiec pamiec uciechami i nieczystymi wspomnieniami, pycha, chciwoscia, miłoscia własna, nienawiscia i odraza do blizniego, az taki stanie sie przesladowca sług moich. Wsród tych nedz nieumiarkowana wola zacmiewa rozum i człowiek otrzymuje smrodliwa kare wieczna, nieskonczona meke, bo nie zmazał win swoich skrucha i odraza do grzechu. * W sredniowieczu uwazano, ze mozna skruszyc diament, który opiera sie ogniowi i zelazu, za pomoca swiezej, jeszcze ciepłej krwi kozy. Tak podawał, opierajac sie na Pliniuszu, Wincenty z Beauvais w swoim Speculum naturale (VIII, 39). Katarzyna mogła znac te obiegowa opinie o własciwosci koziej krwi. Sama zas zastosowała to przekonanie do serca człowieczego, nawiazujac do krwi kozlat w Starym Prawie, zastapionej krwia Chrystusa (zob. Hbr 9, 13-14).

30

Tedy widzisz, ze cierpienie zmazuje wine przez doskonała skruche serca, a nie przez cierpienie samo, które jest skonczone. U tych, u których skrucha jest doskonała, nie tylko zmazuje wine, lecz i kare, która jest nastepstwem winy. Natomiast, jak ci rzekłem, wine zmazuje u wszystkich, którzy wolni od grzechu smiertelnego, otrzymuja łaske; ci zas, którzy nie posiadaja dostatecznej skruchy i miłosci dla zadoscuczynienia karze, ida na meki czysccowe, gdzie konczy sie ich oczyszczenie. Widzisz zatem, ze pragnienie duszy zjednoczone ze Mna, który jestem nieskonczonym Dobrem, czyni zadosc mniej lub bardziej, zaleznie od miary doskonałej miłosci tego, który ofiaruje swa modlitwe i pragnienie, i według miary tego, który przyjmuje. Taka sama miara, jaka ktos daje Mnie, Ja wymierze mu z mojej dobroci (por. Łk 6, 38). Niech wiec rosnie ogien pragnienia twego i nie dopusc, izbys choc przez chwile nie wołała do Mnie głosem pokornym, w ciagłej modlitwie za blizniego. To mówie do ciebie i do ojca duszy twojej*, którego ci dałem na ziemi, abyscie meznie cierpieli i byli martwi dla wszelkiej własnej zmysłowosci. Wielce miłe jest Mi pragnienie znoszenia wszelkiej meki i trudu az do smierci dla zbawienia dusz. Im wiecej człowiek znosi, tym bardziej okazuje, ze Mnie kocha. Kochajac Mnie, poznaje lepiej moja prawde, a im bardziej ja poznaje, tym bardziej odczuwa smutek i bolesc nieznosna, widzac, ze jestem obrazany. Prosiłas, abys cierpiała i karała cudze błedy na sobie, i nie spostrzegasz, ze prosisz o miłosc, swiatło i poznanie prawdy, bo juz ci powiedziałem, ze im wieksza jest miłosc, tym głebszy jest ból i meka; bolesc rosnie w miare miłosci. Powiadam * Bł. Rajmund z Kapui.

31

wiec: proscie, a bedzie wam dane (Mk 11, 24). Nie odmówie nigdy temu, który prosic Mnie bedzie prawdziwie. Pamietaj, ze miłosc Boga jest tak zjednoczona w duszy z doskonała cierpliwoscia, ze zadna z nich nie moze zniknac, by nie znikneła i druga. Tak samo dusza, która chce Mnie kochac, winna tez najchetniej znosic dla Mnie wszystkie meki, jakiekolwiek jej zesle i jakikolwiek bedzie ich rodzaj. Cierpliwosci dowodzi sie tylko w cierpieniach i cierpliwosc jest nieodłaczna od miłosci, jak sie rzekło. Cierpcie wiec meznie, inaczej nie okazecie, ze jestescie ani ze bedziecie wiernymi oblubiencami i dziecmi mej Prawdy, ani tez ze zasmakowaliscie w mej chwale i w zbawieniu dusz. Oznajmiam ci, ze tak kazda cnote, jak i kazdy grzech, spełnia sie za posrednictwem blizniego. Kto zywi nienawisc ku Mnie, czyni szkode blizniemu i sobie samemu, który jest głównym bliznim; czyni mu szkode w ogólnosci i w szczególnosci. W ogólnosci, poniewaz jestescie obowiazani miłowac blizniego jak siebie samego; kochajac go, winniscie wspierac go duchowa modlitwa, doradzac mu słowem i pomagac duchowo i doczesnie, w miare jego potrzeby. Nie mogac tego czynic w braku srodków, miejcie przynajmniej dobra wole. Kto nie kocha Mnie, nie kocha blizniego; nie kochajac go, nie wspiera go; nadto szkodzi samemu sobie. Pozbawia sie mej łaski, i jednoczesnie szkodzi blizniemu, bo pozbawia go jej, nie darzac go modlitwa i słodkimi pragnieniami, które winien ofiarowac Mi za niego. Kazde wsparcie, które sie mu daje, winno wypływac z zyczliwosci, która sie dlan zywi przez wzglad na miłosc do Mnie. Tak samo kazdy wystepek dotyka blizniego; bo kto nie kocha Mnie, nie kocha i jego. Wszystko zło pochodzi stad, ze dusza pozbawiona jest miłosci do Mnie i do blizniego swego.

32

Nie mogac czynic dobrze, w rezultacie czyni zle. A wzgledem kogo tak czyni? Wzgledem siebie samej i blizniego; nie wzgledem Mnie, bo Mnie nie moze dotknac szkoda, o ile ja sam nie uznam, ze Mnie uczyniono to, co uczyniono blizniemu. Człowiek czyni sobie szkode przez wine, która pozbawia go łaski i nie ma nad to wiekszego zła. Blizniemu czyni sie krzywde, nie darzac go nalezna mu zyczliwoscia i miłoscia, oraz pomoca — do której ma prawo z uwagi na te miłosc — przez modlitwe i swiete pragnienie ofiarowane Mi za niego. Jest to pomoc ogólna, która nalezy swiadczyc kazdemu stworzeniu obdarzonemu rozumem. Jest przeciez pomoc szczególna, która winniscie ludziom blizszym wam i zyjacym przed oczami waszymi. W tych warunkach powinniscie wspierac jedni drugich, słowem, nauka i przykładem dobrych uczynków, we wszystkich okolicznosciach, gdy widzicie blizniego w potrzebie, radzac mu szczerze, jakby chodziło o was samych, i bez namietnosci miłosci własnej. Kto pozbawiony jest miłosci blizniego, nie da mu jej, lecz powstrzymujac sie, osobliwie mu szkodzi. Nie tylko krzywdzi blizniego, pozbawiajac go dobra, które moze mu uczynic, lecz wyrzadza zło i szkodzi mu ciagle. Jak? Oto w jaki sposób. Grzech popełnia sie mysla i czynem. Grzech myslny jest popełniony, gdy człowiek nabrał upodobania do grzechu i nienawisci do cnoty, gdy oddał sie zmysłowej miłosci własnej, która pozbawiła go uczucia miłosci, naleznej, jak sie rzekło, Mnie i blizniemu. To poczecie rodzi mnóstwo złych nastepstw [obracajacych sie] przeciw blizniemu, wedle widzimisie przewrotnej woli zmysłowej. Niekiedy widzimy, ze rodzi okrucienstwo, w ogóle i w szczególnosci. W ogólnosci wtedy, gdy grzesznik widzi siebie i stworzenia w potepieniu i w niebez-

33

pieczenstwie smierci wskutek pozbawienia łaski. Jest tak okrutny, ze nie pomaga ani sobie, ani innym miłoscia cnoty i nienawiscia grzechu. Owszem, okrucienstwo jego rosnie poprzez jego własne czyny. Nie tylko nie daje on przykładu cnoty, lecz w złosliwosci swej oddaje sie w słuzbe diabła, odciagajac wedle swej moznosci stworzenia od cnoty i prowadzac je do wystepku. Takie jest okrucienstwo wzgledem duszy tego, który staje sie narzedziem odbierajacym zycie i zadajacym smierc. Okrucienstwa dopuszcza sie grzesznik wzgledem ciała przez chciwosc. Nie tylko nie przychodzi z pomoca blizniemu swojemu, lecz kradnie cudze, grabi dobro ubogich, juz to naduzywajac posiadanej władzy, juz to podstepem i oszustwem, kazac kupowac dobro blizniego, a czesto własna jego osobe. O nedzne okrucienstwo, dla którego bede bez miłosierdzia, jesli ono samo nie zmieni sie w litosc i zyczliwosc dla blizniego. Niekiedy rodzi słowa obelzywe, z których czesto wynika mezobójstwo. Niekiedy przywodzi blizniego do nieczystosci, która zmienia go w dzikie zwierze, pełne zgnilizny. I zaraza nie tylko jednego lub dwóch, lecz kazdy, kto sie zblizy do gorszyciela i z nim z zaufaniem obcuje, ulega zatruciu. Wobec kogo rodzi sie pycha? Chcac urosnac we własnym mniemaniu o sobie, człowiek pyszny gardzi bliznim, uwazajac sie za wiekszego, i przez to samo go zniewaza. Jesli posiada władze, pozwala sobie na wszystkie niegodziwosci okrucienstwa, az do kupczenia ciałami ludzkimi. O najdrozsza córko, bolej z powodu zadanej Mi obrazy i płacz nad tymi zmarłymi, aby modlitwa zatryumfowała nad ich smiercia! Oto widzisz, ze zawsze, skadkolwiek by przyszły, wszystkie grzechy zwrócone sa przeciw blizniemu lub go

34

dotykaja. Inaczej nie byłoby nigdy zadnego grzechu, ani skrytego, ani jawnego. Grzech skryty jest wtedy, gdy nie pomaga sie blizniemu jak nalezy; jawny jest, gdy rodzi wystepki, o których mówiłem. Zaiste wiec jest prawda, ze kazda obraza Mi wyrzadzona dotyka Mnie za posrednictwem blizniego.

R

zekłem ci, ze wszystkie grzechy popełnia sie w odniesieniu do blizniego, według zasady, która ci wykazałem, to jest, ze grzesznicy pozbawieni sa miłosci, która daje zycie wszelkiej cnocie. I tak miłosc własna, która niszczy miłosc prawdziwa i ukochanie blizniego, jest poczatkiem i fundamentem wszelkiego zła. Wszystkie zgorszenia, nienawisc, okrucienstwo i wszelkie niegodziwosci wyrastaja z tego korzenia. Miłosc własna zatruła cały swiat i osłabiła mistyczne ciało swietego Koscioła i całe ciało religii chrzescijanskiej. Dlatego rzekłem ci, ze w bliznim, to jest w miłosci blizniego, ugruntowane sa wszystkie cnoty; i to jest prawda. Rzekłem ci, ze miłosc daje zycie wszystkim cnotom, gdyz zadna cnota nie moze istniec bez miłosci; cnote nabywa sie przez czysta miłosc do Mnie. Bo gdy dusza poznała siebie, nabyła, jak wykazalismy wyzej, pokore i nienawisc do własnej namietnosci zmysłowej, potwierdzajac to przewrotne prawo zwiazane z jej ciałem, które zawsze buntuje sie przeciw Duchowi (Ga 5, 17). Przeto dzwigneła sie z nienawiscia i odraza do zmysłowosci, poddajac ja rozumowi z wielka gorliwoscia. Co wiecej, w sobie znalazła wielkosc mej dobroci w licznych darach, które otrzymała ode Mnie. Wszystkie te dobrodziejstwa, które odnajduje w sobie, poznanie siebie, które otrzymała ode Mnie, pokora jej przypisuje

35

Mnie, wiedzac, ze łaska moja wydobyła ja z ciemnosci i doprowadziła do swiatła prawdziwej wiedzy. Uznawszy dobroc moja, kocha ja bez posrednictwa i kocha ja przez posrednictwo: kocha ja bez posrednictwa siebie samej i nie dla własnej korzysci, oraz kocha ja przez posrednictwo cnoty, która poczeła z miłosci do Mnie, gdyz widzi, ze nie mogłaby byc Mi miła, gdyby nie poczeła nienawisci grzechu i miłosci cnót. Kiedy poczeła cnote przez miłosc, cnota natychmiast rodzi owoce na rzecz blizniego; inaczej nie byłoby prawda, ze poczeła ja w sobie; lecz jako ze Mnie kocha prawdziwie, przynosi tez prawdziwie korzysc blizniemu ta miłoscia. I nie moze byc inaczej, gdyz miłosc do Mnie i do blizniego jest jednym; ile dusza Mnie kocha, tyle kocha blizniego; bo miłosc ku niemu wypływa ze Mnie. To jest to posrednictwo, które wam ustanowiłem, abyscie cwiczyli i spełniali cnote w sobie. Nie mogac przynosic pozytku Mnie, winniscie przynosic go blizniemu. To bedzie dowodem, ze posiadacie Mnie w duszy waszej z łaski, jesli dacie mu korzystac z licznych i swietych modlitw, ze słodkim i miłosnym pragnieniem chwały mojej i zbawienia dusz. Dusza zakochana w prawdzie mojej nie przestaje byc pozyteczna całemu swiatu w ogóle i w szczególnosci, mało lub wiele, wedle gotowosci tego, który przyjmuje, i płomiennego pragnienia tego, który daje, jak wykazałem powyzej, kiedy ci oznajmiłem, ze samo cierpienie bez pragnienia nie jest dostateczne do zmazania winy. Kiedy dusza doznała na sobie błogich skutków jednoczacej miłosci, która przywiazuje ja do Mnie i przez która ona kocha sama siebie we Mnie, rozszerza swe uczucie na zbawienie całego swiata, wspomagajac go w jego nedzy. Wyswiadczywszy juz dobro sobie przez poczecie cnoty, skad zaczerpneła

36

zycia łaski, stara sie zwrócic oczy na nedze blizniego w szczególnosci. Okazawszy miłosc w ogóle wszelkiemu stworzeniu obdarzonemu rozumem, jak sie rzekło, przychodzi z pomoca swym bliskim wedle róznych łask, które jej wydzieliłem dla słuzenia innym. Ten słuzy nauka, to jest słowem, bezinteresownie udzielajac szczerych rad; tamten przykładem zycia, co powinni czynic wszyscy, gdyz kazdy powinien budowac blizniego dobrym, swietym i uczciwym zyciem. Oto sa cnoty i wiele innych, których nie mogłabys zliczyc, i które rodzi miłosc blizniego. Sa wsród nich rózne i nie daje wszystkich kazdemu; jedna daje temu, druga tamtemu, choc nikt nie moze miec jednej, nie posiadajac wszystkich, bo wszystkie cnoty sa ze soba zwiazane. Daje ich wiele w ten sposób, ze kazda zdaje sie cnota główna w stosunku do innych. Jednemu daje przede wszystkim miłosc, drugiemu sprawiedliwosc, trzeciemu pokore, czwartemu wiare zywa, innym z kolei roztropnosc lub umiarkowanie, lub cierpliwosc, niektórym zas mestwo. Te cnoty i wiele innych wkładam w dusze w rozmaitym stopniu wielu stworzeniom. Chociaz wsród tych cnót tylko jedna, przez swój przedmiot, stanowi cnote główna w stosunku do innych, zdarza sie, ze dusza ma wiecej sposobnosci do spełniania jednej cnoty niz innych, i ta jedna nabiera, od cnoty naczelnej, głównej wagi. W rezultacie cnota ta przyciaga do siebie wszystkie inne cnoty, bo, jak sie rzekło, wszystkie one sa ze soba zwiazane przez miłosc. Tak samo rozdaje liczne dary, łaski, cnoty i inne dobra duchowe i doczesne. Co do dóbr doczesnych, w rzeczach koniecznych dla zycia człowieka rozdzieliłem je w wielkiej rozmaitosci; nie chciałem, by kazdy posiadał wszystko, co mu jest potrzebne, a przez to, zeby ludzie mieli sposobnosc, z ko-

37

niecznosci, swiadczyc miłosc wzgledem siebie. Mogłem obdarzyc ludzi tym wszystkim, czego im potrzeba dla duszy i dla ciała, lecz chciałem, aby jedni potrzebowali drugich, i aby byli mymi sługami w udzielaniu łask i darów, które otrzymali ode Mnie. Czy człowiek chce, czy nie chce, nie moze ujsc koniecznosci spełniania czynu miłosci. I zaiste, jezeli czyn nie jest spełniony z miłosci do Mnie, nie ma on zadnej wartosci nadprzyrodzonej. Widzisz wiec, ze chcac, aby ludzie spełniali cnote miłosci, ustanowiłem ich sługami moimi oraz umiesciłem ich w róznych stanach i na róznych stopniach. To pokazuje wam, ze w domu Ojca mego jest mieszkan wiele (J 14, 2) oraz ze nie chce niczego innego, tylko miłosci. W miłosci ku Mnie jest zawarta miłosc blizniego; kto kocha blizniego, przestrzega prawa (zob. Mt 22, 37-40); moze wiec stac sie pozytecznym według stanu swego, kto jest zwiazany ta miłoscia. Rzekłem ci, jak człowiek staje sie uzyteczny blizniemu i jak przez słuzbe te okazuje miłosc, która zywi do Mnie. Teraz powiem ci, ze przez blizniego doswiadcza sie w sobie cnoty cierpliwosci przy sposobnosci krzywdy, która sie od niego doznaje. Człowiek doswiadcza pokory przez pysznego, wiary przez niewiernego, nadziei przez zrozpaczonego, sprawiedliwosci przez niesprawiedliwego, litosci przez okrutnika, łagodnosci i dobrotliwosci przez gniewnego. Wszystkich cnót doswiadcza sie i spełnia sie je przez blizniego, podobnie jak niegodziwi spełniaja przez niego wszelkie swe złosci. Wiedz, ze pokory doswiadcza sie pycha, bo pokora tryumfuje nad pycha. Pyszny nie moze wyrzadzic szkody pokornemu, jak niewiernosc złego człowieka, który Mnie nie kocha i nie ufa Mi, nie udziela sie temu, który jest Mi wierny; nie umniejsza wiary ani nadziei w tym, który ja poczał

38

w sobie przez miłosc do Mnie; owszem, umacnia ja i wypróbowuje ja w miłosci blizniego. Kiedy widzi, ze ktos jest niewierny i nie pokłada nadziei we Mnie i w bliznim (bo kto nie kocha Mnie, nie moze miec wiary i ufnosci we Mnie, lecz wierzy i ufa własnej zmysłowosci, która zabiera cała jego miłosc), wierny mój sługa nie przestaje jednak kochac go wiernie i z ufnoscia szukac we Mnie jego zbawienia. Widzisz wiec, ze niewiernosc i brak ufnosci doswiadczaja wiare wierzacego. W tych i innych okolicznosciach, w których wiara potrzebuje potwierdzenia, wierzacy potwierdza ja dla siebie i wzgledem blizniego swego. Nie tylko sprawiedliwosc nie umniejsza sie przez niesprawiedliwosci innych, lecz takze doznane niesprawiedliwosci wykazuja, ze sprawiedliwy trwa w sprawiedliwosci przez cnote cierpliwosci, tak samo jak dobrotliwosc i łagodnosc w obliczu gniewu swiadcza o słodkiej cierpliwosci, a zazdrosc, odraza i nienawisc dobywaja na jaw zyczliwosc miłosci oraz głód i pragnienie zbawienia dusz. Nie tylko cnota umacnia sie w tych, którzy odpłacaja dobrym za złe, lecz powiadam ci, ze czesto próba czyni z nich wegle płonace ogniem miłosci, który niszczy nienawisc i uraze w sercu i duchu gniewnego złosnika i zmienia nienawisc w zyczliwosc. Taka jest siła miłosci i doskonałej cierpliwosci w tym, który, narazony na gniew złosnika, znosi bez skargi jego ułomnosci (zob. Rz 12, 17-20). Jesli rozwazysz cnote mestwa i wytrwałosci, utwierdza sie ona przez długie znoszenie zniewag i obmów ze strony ludzi, którzy czesto juz to gwałtem, juz to pochlebstwami chca odciagnac ja od drogi i nauki prawdy. Cnota mestwa trwa niewzruszona i opiera sie przeciwnosciom, jesli była istotnie wewnetrznie poczeta; wtedy, jak ci rzekłem, utwierdza sie ona

39

w stosunku do blizniego. Gdyby w czasie, kiedy walczy z licznymi przeciwnosciami, nie wykazała siły, nie byłaby cnota prawdziwie ugruntowana. Oto swiete i słodkie uczynki, których zadam od sług moich, to jest cnót wewnetrznych duszy, wypróbowanych w sposób, jak rzekłem. Zadam nie tylko uczynków cielesnych, aktów zewnetrznych, licznych i róznych pokut, które sa tylko narzedziem cnoty, nie cnota sama. Bo gdyby te czyny zewnetrzne były oddzielone od cnoty, nie byłyby Mi przyjemne. Gdyby dusza nie spełniała swej pokuty dyskretnie, czyli wewnetrznie, przywiazujac sie głównie do samej pokuty, miałaby w tym przeszkode do doskonałosci. Powinna zakorzenic ja zarówno w porywie miłosci i nienawisci do siebie, złaczonym z prawdziwa pokora i doskonała cierpliwoscia, jak i w innych cnotach wewnetrznych, z głodem i pragnieniem mojej chwały i zbawienia dusz. Cnoty te okazuja, ze wola jest martwa lub obumiera ustawicznie zmysłowo pod ciosami miłosci cnoty. Z takim rozeznaniem nalezy czynic pokute, kochac bardziej cnote niz pokute, uwazajac pokute tylko za srodek do wzmocnienia cnoty wedle tego, czego potrzeba, i liczac sie z własnymi mozliwosciami. Opierajac sie na samej pokucie, dusza stawiałaby przeszkody własnej doskonałosci, bo nie postepowałaby z rozwaga, która daje poznanie siebie i mojej dobroci. Nie zastosowałaby sie do mej prawdy, lecz działałaby nieroztropnie, nie kochajac tego, co kocham nade wszystko, i nie nienawidzac tego, czego najbardziej nienawidze. Rozeznanie nie jest niczym innym jak prawdziwym poznaniem, które dusza winna miec co do siebie i Mnie; w tym poznaniu tkwi jego korzen. Jest ona latorosla zaszczepiona na miłosci i z nia zjednoczona. Latorosl ta wydaje wiele innych, jak drzewo, które ma

40

liczne gałezie. Lecz tym, co daje zycie drzewu i gałeziom, jest korzen, i korzen ten winien byc zasadzony w ziemi pokory, ta zas jest matka karmicielka miłosci, na której jest zaszczepiona ta latorosl lub to drzewo rozeznania. Rozeznanie nie byłoby cnota i nie zrodziłoby owoców zycia, gdyby nie było zasadzone w cnocie pokory, gdyz pokora wynika z poznania, które dusza ma co do siebie. A juz ci rzekłem, ze korzeniem rozeznania jest prawdziwe poznanie siebie i mojej dobroci, które kaze duszy oddawac kazdemu to, co mu jest winna. I przede wszystkim przynosi Mi, co Mi jest winna, oddajac czesc i chwałe imieniu memu i przypisujac Mi łaski i dary, które, jak wie, otrzymała ode Mnie. Sobie oddaje to, na co, jak wie, zasłuzyła, uznajac, ze nie istnieje przez siebie, lecz istnienie swoje otrzymała z mej łaski. Wszystkie łaski, które otrzymała poza istnieniem, równiez przypisuje Mi, a nie sobie. Wyznaje, ze jest niewdzieczna za tyle dobrodziejstw, ze nie korzystała z czasu i łask otrzymanych, i przeto jest godna kary i sama sobie przedmiotem nienawisci i odrazy z powodu tylu win. Sprawia to cnota roztropnosci, ugruntowana na poznaniu siebie, która jest prawdziwa pokora. Bez tej pokory dusza byłaby nieroztropna, brak rozeznania zas ma swe zródło w pysze, jak rozeznanie w pokorze. I nie majac rozeznania, kradłaby Mi, jak złodziej, chwałe i przywłaszczała ja sobie, by sie nia chlubic; tym zas, co jest jej, obarczałaby Mnie, skarzac sie i szemrajac przeciw ukrytym zamiarom moim, które spełniam w niej i w innych stworzeniach; gorszyłaby sie wszystkim, tak Mna, jak bliznim swoim. Przeciwnie postepuja ci, którzy maja cnote rozeznania. Oddawszy to, co winni Mnie i sobie, oddaja potem blizniemu, co nalezy, darzac go miłoscia (por. Rz 13, 8) i pokorna i ciagła modlitwa, do której wszyscy sa zobowiazani wzgledem dru-

41

gich. Po tym spłacaja swój dług nauka, przykładem swietego i uczciwego zycia, radami i pomoca, których blizniemu potrzeba do zbawienia, jak ci powyzej rzekłem. W jakimkolwiek stanie znajduje sie człowiek, czy jest ksieciem, czy poddanym, czy prałatem, jesli posiada te cnote, wszystko, co czyni wzgledem blizniego, czyni z roztropnoscia i miłoscia; bo cnoty te sa zwiazane i stopione ze soba i zasadzone w ziemi pokory, która wypływa z poznania siebie. Wiesz, jaki jest wzajemny stosunek tych trzech cnót? Wyobraz sobie koło umieszczone na ziemi, a w srodku tego koła wyrastałoby drzewo, które wypusciło z boku złaczona z nim latorosl. Drzewo ciagnie soki z ziemi, zamknietej obwodem koła, bo gdyby znajdowało sie poza ziemia, zginełoby i nie rodziłoby owoców, dopóki nie bedzie zasadzone w ziemi. Teraz wyobraz sobie, ze dusza jest drzewem stworzonym dla miłosci i mogacym zyc tylko miłoscia. Jesli dusza ta nie ma prawdziwie boskiej doskonałej miłosci, nie rodzi owoców zycia, lecz smierci. Trzeba wiec, aby korzen tego drzewa, to jest poryw duszy, tkwił i zywił sie w kole prawdziwego poznania siebie. To poznanie siebie jest zjednoczone ze Mna, który nie mam poczatku ani konca, jak koło, które jest okragłe i w którym bedziesz prózno krazyc tam i z powrotem, a nie znajdziesz, gdzie ono sie zaczyna i konczy, a jednak znajdujesz sie w nim. To poznanie siebie, i Mnie w sobie, jest i znajduje sie na ziemi prawdziwej pokory, która jest tak wielka jak szerokosc koła, to jest jak poznanie siebie, o ile, powtarzam, jest ono w łacznosci ze Mna. Bez tej łacznosci ze Mna to poznanie nie byłoby kołem bez poczatku i konca; miałoby poczatek, którym jest poznanie siebie, i koniec, którym jest zawstydzenie. Drzewo miłosci zywi sie wiec pokora; drzewo to puszcza

42

z boku latorosl prawdziwego rozeznania. Rdzeniem tego drzewa miłosci jest cierpliwosc, która jest pewnym znakiem mej obecnosci w duszy i zjednoczenia tej duszy ze Mna. To drzewo, tak słodko zasadzone, wydaje wonne kwiaty cnoty, o licznych i rozmaitych zapachach. Rodzi owoc łaski w duszy oraz owoc pozytku dla blizniego według gorliwosci, z jaka ten przyjmuje owoce sług moich. Do Mnie wznosi won chwały i sławy imienia mego, bo Ja je stworzyłem. Tak osiaga swój cel, a wiec Mnie, który jestem zyciem wiecznym i nie moge byc odebrany duszy, jesli ona nie chce. Wszystkie owoce, które wydaje to drzewo, sa zaprawione roztropnoscia, gdyz sa zjednoczone ze soba, jak ci rzekłem*.

O

to sa owoce i czyny, które pragne znalezc w duszy, oto co dowodzi cnoty w okolicznosciach, gdy trzeba ja spełniac. Rzekłem ci, jesli pamietasz, juz dawniej, gdy pragnełas czynic wielka pokute dla Mnie. „Co mogłabym uczynic — rzekłas — by cierpiec dla Ciebie?” Odpowiedziałem ci w duchu twoim, mówiac: „Jam jest Ten, co lubi mało słów, a duzo uczynków”, aby ci okazac, ze nie ten jest Mi miły, który tylko woła do Mnie głosem swoim: „Panie, Panie, chciałbym uczynic cos dla Ciebie” (por. Mt 7, 21), ani ten, który chce dla Mnie umartwiac ciało swoje licznymi pokutami, lecz nie wyrzeka sie własnej woli. Pragne licznych uczynków meznego cierpienia, wyniku cierpliwosci i innych cnót wewnetrznych duszy, które wszystkie sa czynne i posługuja sie owocem łaski. * Obraz „drzewa miłosci” łaczy sie z obrazem „drzewa smierci”, które zasadzone na wzgórzu pychy, posiada siedem gałezi głównych wad. Zgiete ku ziemi, wydaje cuchnace kwiaty złych mysli, liscie obelzywych słów i trujace owoce złych czynów.

43

Kazdy inny uczynek, wynikły z innego zródła, uwazam jedynie za puste słowo, bo jest tylko rzecza skonczona. A Ja, który jestem nieskonczony, zadam czynów nieskonczonych, to jest nieskonczonej miłosci. Chce, aby czyny pokuty i inne cwiczenia cielesne były uwazane tylko za srodki, a nie za zasadniczy wyraz miłosci. Jesli w tym porywie zajmuja one główne miejsce, ofiarowuje Mi sie tylko uczynki skonczone. Działoby sie z tym jak ze słowem, które, ledwo wyszedłszy z ust, jest niczym, jesli nie wynika z wewnetrznego porywu duszy. Dusza prawdziwie poczyna i rodzi cnote, gdy czyn skonczony, który nazwałem słowem, jednoczy sie z porywem miłosci. Wtedy bedzie Mi miły i przyjemny, bo nie bedzie juz odosobniony, lecz zwiazany z rozeznaniem, które sprawia, ze dusza spełnia czyny cielesne jako srodki, a nie jako cel główny. Nie nalezy wiec umieszczac celu swego w pokucie lub w jakimkolwiek akcie zewnetrznym, które, jak ci rzekłem, sa czynami skonczonymi, dlatego ze dokonywane sa w czasie skonczonym i nalezałoby czasem, aby człowiek zaniechał ich lub aby kazano mu ich zaniechac. Niekiedy dusza porzuca je z koniecznosci, która przychodzi nagle i przeszkadza jej dokonczyc zaczetego aktu, niekiedy zrzeka sie go przez posłuszenstwo na rozkaz przełozonego i wtedy, spełniajac go dalej, nie tylko nie miałaby zasługi, lecz grzeszyłaby; widzisz wiec, ze sa to czyny skonczone. Sa tedy srodkiem, nie celem; biorac je za cel, dusza odczułaby pustke, bedac zmuszona zrzec sie ich po jakims czasie. Wykazuje to pełen chwały Paweł, mówiac w liscie swoim: Umartwiajcie ciało i zabijajcie wole własna, to jest trzymajcie na wodzy ciało, trapiac je, gdy chce buntowac sie przeciw duchowi (Ga 5, 16-18). Lecz wole trzeba zabijac zupełnie, unicestwic ja i poddac woli mojej. Te wole własna zabija sie

44

nastepstwem, jakie, jak ci rzekłem, sprawia w duszy cnota rozeznania, nabyta przez poznanie siebie, a wiec przez wstret do zniewagi oraz własnej zmysłowosci. Oto miecz, który zabija i siecze miłosc własna ugruntowana na woli własnej. Ci, co tak postepuja, nie daja Mi jedynie słów, lecz wiele uczynków, które Mnie raduja. Przeto rzekłem ci, ze zadam mało słów, a wiele czynów. Mówiac „wiele”, nie podaje liczby, bo poryw duszy, ugruntowany na miłosci, która daje zycie wszystkim cnotom, winno mnozyc sie w nieskonczonosc. Nie gardze jednak słowem, lecz rzekłem, ze zadam mało słów, aby ci oznajmic, ze wszelki czyn jest skonczony; dlatego rzekłem „mało”, jednak podobaja Mi sie, gdy sie w nich szuka narzedzia, a nie celu cnoty. Nikt wiec nie powinien wydawac sadu, ze ten, co gorliwie umartwia swe ciało wielkimi pokutami, jest doskonalszy od tego, który to czyni w mniejszym stopniu; bo, jak ci rzekłem, nie na tym polega cnota ani zasługa. Wrecz przeciwnie, gorzej jest z nim niz z tym, kto ze słusznych powodów nie moze spełniac dzieł i czynów pokuty! Lecz cnota mieszka cała w miłosci, zaprawionej swiatłem prawdziwego rozeznania. Bez miłosci jest niczym. Te miłosc rozeznanie daje Mi bez konca i bez miary, bo jestem najwyzsza wieczna Prawda. Nie narzuca prawa ani granic miłosci, która Mnie miłuje, lecz odmierza ja słusznie wedle porzadku miłosci wzgledem blizniego. Swiatło rozeznania, które, jak ci rzekłem, wypływa z miłosci, daje blizniemu miłosc uporzadkowana, która nie pozwala duszy czynic sobie szkody przez grzech, aby przyniesc pozytek blizniemu. Gdyby jeden jedyny grzech wystarczył, aby ocalic cały swiat od piekła lub dokonac wielkiego czynu, nie byłoby to miłoscia uporzadkowana przez rozeznanie, lecz pozbawiona rozsadku, bo nie wolno stac sie winnym grzechu,

45

nawet dla spełnienia czynu wielkiej cnoty lub przyniesienia korzysci blizniemu. Oto porzadek nakazany przez swiete rozeznanie. Dusza zwraca wszystkie swe moce ku słuzeniu Mi meznie z cała gorliwoscia i kocha blizniego miłoscia tak wielka, ze gotowa jest oddac zycie ciała dla zbawienia duszy tysiac razy, jesliby to było mozliwe, znosic wszystkie cierpienia i katusze, by zapewnic blizniemu zycie łaski, i oddac mienie doczesne dla cielesnego wspomozenia go. To sprawia swiatło rozeznania, które wypływa z miłosci. Widzisz, jakie obowiazki wzgledem blizniego nakłada na dusze, która pragnie łaski. Winna kochac Mnie miłoscia nieskonczona i bez miary, blizniego z miara, miłoscia uporzadkowana, nie czyniac szkody sobie przez grzech dla pozytku blizniego. O tym poucza was sw. Paweł, gdy mówi, ze miłosc winno sie zaczynac od siebie, inaczej pozytek blizniego nie byłby doskonały. Bo kiedy w duszy nie ma doskonałosci, wszystko, co ona czyni dla siebie i dla innych, jest niedoskonałe. Nie godzi sie, aby dla zbawienia stworzen, które sa skonczone i stworzone przeze Mnie, obrazano Mnie, który jestem Dobrem nieskonczonym. Wina ta byłaby daleko ciezsza i wieksza niz owoc, który by z niej wyniknał. W zadnym wiec razie nie powinnas popełnic grzechu. Prawdziwa miłosc wie o tym, bo nosi w sobie swiatło swietego rozeznania. Ono jest tym swiatłem, które rozprasza wszelka ciemnosc, usuwa niewiedze i przepaja wszelka cnote, i kazde narzedzie zywotnej cnoty, ono jako roztropnosc nie moze byc oszukane; ono miesci w sobie mestwo, którego nic nie moze zwyciezyc; ono miesci w sobie wytrwałosc tak wielka, ze trwa az do konca. Siega ona od nieba do ziemi, to jest od poznania Mnie do poznania siebie, od miłosci ku Mnie do miłosci blizniego połaczonej z prawdziwa pokora. Dzieki roztropnosci omija

46

wszystkie sidła diabła i unika wszystkich pokus swiata. Reka bezbronna, to jest przez wiele cierpien, zmusiła do ucieczki diabła i pokonała ciało. Przez to słodkie i chwalebne swiatło odkrywa swa kruchosc, uczy darzyc je nalezna nienawiscia. Zdeptała swiat: rzuciła go pod nogi swej miłosci, gardzac nim, uwazajac go za marnosc i szydzac zen, stała sie jego panem. Totez ludzie swiatowi nie moga odebrac duszy cnoty. Wszystkie przesladowania wzmagaja tylko i utwierdzaja cnote, która najpierw poczeta jest przez miłosc, jak ci rzekłem, a po tym stwierdza sie w stycznosci z bliznim i staje sie płodna w zwiazku z nim. Ukazałem ci, ze jesli nie objawia sie i nie jasnieje przed ludzmi w czasie próby, to nieprawda jest, ze została poczeta w sercu. Bo niemozliwoscia jest, aby cnota istniała, była doskonała i rodziła owoce bez posrednictwa blizniego. Dusza jest jak kobieta, która poczeła w łonie dziecko, jesli nie wyda go na swiat, jesli ono nie ukaze sie oczom, małzonek nie moze rzec, ze ma dziecko. I Ja, który jestem oblubiencem duszy, jesli ona nie urodzi mi dziecka-cnoty w miłosci blizniego, okazujac je wedle potrzeby, w ogólnosci lub w szczególnosci, jak ci to rzekłem, powtarzam, ze zaprawde nie poczeła cnoty w sobie. To samo mówie o grzechach, które popełnia sie wszystkie za posrednictwem blizniego.

O

tóz widziałas, ze Ja, Prawda, ukazałam ci prawdziwa nauke, abys przez nia osiagneła i zachowała wielka doskonałosc. Wyjasniłem ci, w jaki sposób czyni sie zadosc winie i karze, za siebie i za blizniego, mówiac ci, ze cierpienie, które znosi stworzenie, dopóki jest w ciele smiertelnym, nie jest wystarczajace samo z siebie do zadoscuczynienia winie i karze, jesli juz nie jest zjednoczone z miłoscia i z prawdziwa skrucha, i z odraza do grzechu.

47

Cierpienie jednak czyni zadosc wtedy, gdy zjednoczone jest z miłoscia, nie moca jakiegos czynu pokuty, który mozna spełnic, lecz moca samej miłosci i zalu za popełniony grzech. Miłosc te zdobywa sie swiatłem rozumu, sercem szczerym i szczodrobliwym, majacym za przedmiot tylko Mnie, który jestem sama miłoscia. Wszystko to wykazałem ci, gdyz prosiłas Mnie o cierpienie. Wyjasniłem ci to, abyscie, ty i inni słudzy moi, wiedzieli, w jakiej mierze i w jaki sposób winniscie czynic ofiare dla Mnie z siebie; ofiare, mówie, czynnosci zewnetrznej tak złaczona z ofiara umysłu, jak jest złaczone naczynie z woda, które ofiaruje sie Panu. Wody bez naczynia nie mozna by podac i byłoby Panu niemiłe, gdyby mu podano naczynie bez wody. Totez mówie wam, ze powinniscie ofiarowac mi naczynie waszych licznych codziennych trudów, w jakikolwiek sposób wam je zsyłam, nie wybierajac ani miejsca, ani czasu, ani trudów, ani sposobu, który wam odpowiada, lecz przyjmujac je, jak wam je daje. Naczynie to winno byc pełne i bedzie pełne, jesli przyjmiecie wszystkie te próby z miłoscia, jesli bedziecie znosic wszystkie błedy blizniego z prawdziwa cierpliwoscia, złaczona z nienawiscia i odraza do grzechu. Wtedy trudy te sa niby naczynie, pełne wody mej łaski, która daje zycie duszy; wtedy przyjmuje ten dar od oblubienic moich, to jest od kazdej duszy, która wiernie Mi słuzy; przyjmuje, powiadam, ich niespokojne pragnienia, ich łzy i westchnienia pokorne i ciagłe modlitwy, wszystkie te rzeczy bedace srodkami, łagodzacymi przez miłosc, która zywie, mój gniew przeciw nieprzyjaciołom moim i niegodziwym ludziom swiata, obrazajacym Mnie tak ciezko. Cierpcie wiec meznie az do smierci, to bedzie Mi znakiem, ze Mnie prawdziwie kochacie. Nie odwracajcie głowy,

48

ogladajac sie na pług* z obawy przed stworzeniem lub udreczeniem, lecz radujcie sie wsród udreczen. Swiat weseli sie, wyrzadzajac Mi liczne zniewagi; nie smuccie sie z powodu niesprawiedliwosci swiata, gdyz sa one zniewagami Mnie wyrzadzonymi: obrazajac Mnie, obrazaja was, i obrazajac was, obrazaja Mnie, który sie stałem jednym z wami. Wiesz, ze dałem wam obraz i podobienstwo moje, lecz wy straciliscie łaske przez grzech. Aby przywrócic wam to zycie łaski, zjednoczyłem nature ma z wami, przysłaniajac ja waszym człowieczenstwem. Tak od was, obrazu mego, pozyczyłem podobienstwa waszego, przyjmujac kształt ludzki. Jestem jednym z wami, jesli dusza sie nie oddzieliła ode Mnie przez grzech smiertelny; bo kto Mnie kocha, jest we Mnie, a Ja w nim (por. J 6, 56). Lecz swiat przesladowac go bedzie, gdyz swiat nie jest w zgodzie ze Mna. Przeto przesladował jednorodzonego Syna mego az do haniebnej smierci na krzyzu. Tak samo czyni wam: przesladuje was i przesladowac bedzie az do smierci, bo Mnie nie kocha. Gdyby swiat kochał Mnie, kochałby i was (por. J 15, 18). Radujcie sie przeciez, bo radosc wasza bedzie pełna w niebie (por. J 17, 14 oraz 16, 20). Jeszcze i to ci powiem, ze im obfitsze bedzie udreczenie w mistycznym ciele swietego Koscioła, tym bardziej obfitowac on bedzie w słodycz i pociechy. Słodycza ta bedzie poprawa mych sług i pasterzy, którzy sa wonnymi kwiatami chwały. Oni to oddaja czesc i chwałe imieniu memu, wznoszac won cnoty ugruntowanej w prawdzie. Bedzie to poprawa moich sług i pasterzy. Lecz owoc Koscioła, mej oblubienicy, nie * Błedne powołanie sie Katarzyny na tekst ewangeliczny Łk 9, 62. Nikt, przed pojawieniem sie pługów mechanicznych, nie odwracał głowy, by spojrzec na pług.

49

potrzebuje poprawy, gdyz nie zmniejsza sie on ani psuje nigdy przez błedy sług. Wesel sie wiec w utrapieniu z ojcem duszy twojej i innymi sługami moimi, bo Ja, Prawda wieczna, obiecałem dac wam radosc. Po goryczy dam wam pocieche w waszych ciezkich próbach przez naprawe swietego Koscioła.

Suggest Documents