JAN KRZYSZTOF LIBIN
DRUGA STRONA KRAKÓW
Autorzy tekstów: rozdziały 1, 2, 3, 5: Jan Krzysztof Libin, rozdział 3: Kalina Bażańska Libin
1
Jan Krzysztof Libin „Druga strona”(zDS), Kraków, lipiec 2015r.
Motto Im dałeś wagę, dałeś miecz, Im dałeś ziemię, niebo, wody, A nam kazałeś odejść precz, Gdy wywyższałeś ich narody. I uzbroiłeś mężów ich, Kobiety ich w manelach złotych, A w nas Twój groźny bije wiatr, I drze nam suknie i namioty. Kazałeś im na podbój iść, Świat cały dźwigać im na barkach, A każdy z nas jak zwiędły liść I opuszczona Twoja arka.
Tadeusz Hollender: „Liryka i Satyra”
2
Spis rzeczy Wstęp 1. Historia Krzysztofa i rodziny 2. Dalsza historia rodziny, znajomi 3. Historia Kaliny 4. Tło historyczne 5. Uwagi ogólne Załączniki Objaśnienia Źródła Summary Zdjęcia, dokumenty, plany
3
Wstęp Opracowanie mojego autorstwa pt. „Wspomnienia rodzinne” mimo znacznej objętości nie wyczerpuje wszystkich zagadnień dotyczących mojej rodziny i kręgu znajomych. Zagadnienia te przedstawia niniejszy zapis, przeznaczony dla węższego kręgu zainteresowanych. Nową, pozycją o tym charakterze są też „Pamiętniki Krzysztofa” / znajdujące się w opracowaniu/. Za pomoc w redagowaniu „Drugiej strony” składam specjalne podziękowania moim bliskim: mojej żonie Kalinie Bażańskiej Libin, profesorowi Zdzisławowi Libinowi Liberze, jego żonie Helenie, synowi Zdzisława Antoniemu Libinowi Liberze, Ewie Morycińskiej Dzius, Henryce Szczodrowskiej, oraz Pawłowi Zającowi i Krzysztofowi Ludwikowi T. których listy przedstawiam . Bez cennej pomocy wymienionych osób nie byłoby możliwe dokonanie tych zapisów. W opracowaniu korzystałem: ze źródeł pisanych, przekazów ustnych starszego pokolenia i osobistych obserwacji. Na pytanie dlaczego dopiero teraz w tej publikacji ujawniam niektóre aspekty historii rodzinnej nie daję odpowiedzi. Sądzę, że cierpliwy czytelnik sam sobie udzieli wyjaśnień. Elaborat niniejszy zawiera pięć rozdziałów: W rozdziale 1 przedstawiam dawniejsze dzieje rodziny Libinów i Tomów, traumatyczne losy ojca i moje przeżycia z czasów drugiej wojny światowej. W rozdziale I2 są zawarte wstrząsające zdarzenia z okresu okupacji hitlerowskiej rodzin Libinów i Tomów, dalszej rodziny i znajomych pochodzenia żydowskiego, a także sylwetki tych osób spośród mojego polskiego otoczenia, które z narażeniem życia pomagały prześladowanym. W rozdziale 3 prezentowane są przeżycia mojej żony związane z ukrywaniem Żydów. W rozdziale 4 kreślę tło historyczne, życie społeczności żydowskiej począwszy od czasów carskich, poprzez polskie dwudziestolecie międzywojenne, po mroczny okres holokaustu, stosunki wzajemne obu tych narodów, a także nowsze dzieje. Rozdział 5 zawiera uwagi ogólne do tematu. Geograficznie moje zapiski obejmują: tereny strefy osiedlenia Carskiej Rosji, jak i obszary znajdujące się poza tą strefą, obszar wolnej Polski z lat 1918-1939, tereny Polski zajęte w latach 1939-1945 przez hitlerowców i sowietów, obszar Polski po roku 1945. Z racji miejsca zamieszkania bohaterów tego opisu wziąłem pod szczególna uwagę Warszawę do okresu powstania w 1944 roku, oraz Kraków po tym okresie. Bez pomocy polskiej części mojej rodziny, jak też szerokiego kręgu Polaków, w tym naszych znajomych, tak ja, jak i inne osoby pochodzenia żydowskiego nie miałyby szans na przeżycie.
4
Ratunkiem dla prześladowanych były domy nieustraszone, na których opierała się Polska Walcząca, gdzie przechowywano zagrożonych i ściganych ludzi, którym za ich narodowość groziła śmierć.
1.Historia Krzysztofa i rodziny 1.1.Skąd pochodzę? Cała rodzina ze strony mojego ojca, a to Libinowie i Tomowie, była pochodzenia żydowskiego, rodzina zaś mamy: Stępniewscy i Mierzwińscy czysto polska. Tak moi rodzice, jak i dziadkowie z każdej ze stron przejawiali niezbyt wielkie zainteresowanie swoją religią. Libinowie (strona ojca ojca) i Tomowie (strona mamy ojca) należeli do sfery tak zwanej „zasymilowanej”. Tak w gronie rodzinnym, jak i w kręgu naszych znajomych Żydów, używano języka polskiego, czasami francuskiego. Było to zresztą zjawisko typowe w większości tych mocno polonizujących się kręgów inteligencji żydowskiej. Do momentu wybuchu drugiej wojny światowej moją rodzinę dotknęły jedynie niewielkie przykrości, związane z dyskryminacja rasową. Najprzykrzejsze, ale też najbardziej brzemienne w skutki były rozruchy antysemickie, w warszawskiej Szkole Sztuk Pięknych, pod koniec lat 20. XX wieku, inspirowane przez środowiska nacjonalistyczne, w wyniku których, studenci pochodzenia żydowskiego słuchali wykładów stojąc. Hańbiąca sytuacja tak zbulwersowała moją mamę studentkę, Danutę Stępniewską, że na znak protestu także stojąc słuchała wykładów, jak studenci żydowscy. Ta solidarność zachwyciła młodego malarza Kazika Libina, studenta tejże szkoły, do tego stopnia, że oświadczył się jej i … został przyjęty. Moje przyjście na świat zawdzięczam więc niejako... antysemityzmowi. Oboje studiowali na tej uczelni. Kiedy zaczęła się wojna, we wrześniu 1939 roku, wszyscy żydowscy członkowie rodziny znaleźli się w obliczu totalnego zagrożenia, wliczając w ten krąg moją osobę. 1.2. Ale zanim opowiem o naszych losach okupacyjnych i powojennych, chcę krótko opisać obie żydowskie rodziny. Libinowie wywodzą się z terenów dawnego Księstwa Litewskiego, z Mohylewa (obecnie na terenie Białorusi), ale już mój pradziadek już związany był z Warszawą. Nosił imię Beer (Icsakar Dow) syn Zalmana, i jak informuje księga adresowa mieszkańców Warszawy z drugiej połowy XIX wieku, był tzw. ”komisantem”, czyli można rzec kupcem. Mieszkał przy ulicy Ceglanej. Ustna tradycja rodzinna mówi też o jakimś majątku ziemskim pradziadka Beera, zwanym ”Zawady”, położonym niedaleko Wilanowa. Nie jest to jednak nigdzie potwierdzone. Pradziadek Beer ożenił się po raz drugi z Ludwiką Leą Warszawską, pochodzącą z zamożnej żydowskiej rodziny i miał z nią kilkoro dzieci: dwóch synów: Henryka (Hersza Lejbę) mojego dziadka i Mateusza (Matiasa), a także kilka córek: Adelę, Celinę i Helenę. Adela była pianistką. W „ Echu Muzycznym” w roku 1886 na stronie 280 znalazłem wzmiankę, iż w Instytucie Muzycznym w Warszawie patent z gry fortepianowej uzyskała Adela Libin. Rok później „Życie” zamieściło wiersz poświęcony „Pani Ad.L.” pod tytułem: „ Z ostatnich chwil Mistrza”. Adela udzielała potem lekcji muzyki; jej wy-
5
chowanką (córką?) była pianistka Barbara Malve. Adela , Helena i Celina zmarły przed moim urodzeniem. O ich istnieniu dowiedziałem się dopiero ostatnimi czasy. Brat dziadka Mateusz, którego poznałem jako trzyletnie dziecko, buchalter, ożeniony z Ludwika Zając miał dwóch synów Antoniego i Zdzisława. Pradziadek Beer, syn Zalmana, zmarł w roku 1913 w Lądku Zdroju (prawdopodobnie podczas kuracji). Pochowany jest na cmentarzu żydowskim przy ulicy Okopowej w Warszawie. Bliskim krewnym pradziadka Beera (bratem, lub bratem stryjecznym) był Włodzimierz Libin, lekarz, działacz rewolucyjny, więzień dziesiątego pawilonu Cytadeli Warszawskiej. Włodzimierz Libin, po powrocie z więzienia wyemigrował do Francji i słuch o nim zaginął. Dziadek Henryk (Hersz), najmłodszy z rodzeństwa, urodzony w roku 1873, zawarł ślub rabinacki z Eugenią ( Chają Gołdą) Tomówną (ur. 1882), która w wianie wniosła pewien posag. Urodziło się im troje dzieci: Kazimierz (1904), artysta malarz mój ojciec, Zygmunt (1905) i Ludwika(1914). Ponadto w domu dziadków wychowywała się tez Henryka (1910), nieślubna córka dziadka Henryka i gospodyni domowej katoliczki Stanisławy Ratyńskiej. Henia nota bene była w domu Libinów traktowana tak samo jak jej przyrodnie rodzeństwo. Kazimierz, Zygmunt i Ludwika, jak i ich rodzice, byli wyznania mojżeszowego. W ogóle rodzina moich dziadków była ogromnie serdeczna. Atmosfera domu tchnęła dowcipem, humorem i miłością sztuki. Dziadek Henryk był człowiekiem bardzo wykształconym, inteligentnym, rozmiłowanym w teatrze i muzyce klasycznej. Dziadek, jak jego ojciec Beer, był komisantem. Zarabiał na życie skupując drewno w majątkach ziemskich, handlując różnymi artykułami spożywczymi, w tym: winem, herbatą, kawą i kawiorem. Jeździł często do Sankt Petersburga i Moskwy. Jakże często interesy zmuszały go do pozostawania w tych miastach po parę dni, a ze względu na swą narodowość nie wolno mu było korzystać z hoteli; noce spędzał, jak sam opowiadał, spacerując po nabrzeżach Newy, albo pod murami Kremla. Oto przykład dyskryminacji! Praca była ciężka, ale interesująca i pozwalała utrzymać liczną rodzinę na dość wysokim poziomie. Gdy wybuchła pierwsza wojna światowa, w 1914 roku, rodzina Henrykostwa Libinów została ewakuowana z Warszawy w głąb Rosji, do Mińska Litewskiego, dzisiejszej stolicy Białorusi. Mieszkali w domu Polaków państwa Rodziewiczów. Pan Rodziewicz trudnił się wynajmem karet i koni pocztowych. W Mińsku chłopcy: Kazimierz i Zygmunt chodzili do gimnazjum męskiego, a dziewczęta: Henryka i Ludwika do szkoły niższej. Po wybuchu rewolucji październikowej w 1917 roku dziadek zaczął pracować w tzw. „sojuzie”, a do dyspozycji otrzymał wielkie, siedmiopokojowe mieszkanie. W roku 1918 Kazimierz, mój ojciec, uciekł w tajemnicy przed rodziną do Warszawy. Zamieszkał u stryjostwa Mateuszów Libinów, przy ulicy Królewskiej 27. Dziadek w roku 1919 również wrócił do Warszawy, ale polskie władze aresztowały go pod zarzutem komunizmu. Wybronił go dopiero szczęśliwie znajomy dziedzic. Reszta rodziny w roku 1920 wróciła do Warszawy. Dziadek nadal trudnił się handlem. Na razie nie było własnego lokum; rodzina pomieszkiwała po kilka miesięcy w różnych pensjonatach. Wreszcie dziadek kupił (za 28 tysięcy złotych odstępnego) mieszkanie u pani D. Musiał jednak wyjechać wkrótce za granicę, by sprowadzić towar. Babcia została bez pieniędzy i nie mogła zapłacić komornego. Mimo próśb o odroczenie spłaty, właścicielka podała sprawę do sądu i po trzech miesiącach zarządzono eksmisję. Pieniądze za odstępne przepadły. Trze-
6
ba było znaleźć tańsze mieszkanie, przeniesiono się zatem do Pruszkowa pod Warszawą. Około 1924 roku nastąpił krach w interesach dziadka i przestał zarobkować. Dom utrzymywał teraz głównie syn Zygmunt, który miał już stałą posadę w Kasie Chorych w Warszawie a ponadto dorabiał korepetycjami. Ciocie Henryka i Ludwika po ukończeniu kursu Polskiego Czerwonego Krzyża pracowały jako młodsze pielęgniarki w stolicy. Tak to trwało do wybuchu drugiej wojny światowej. 1.3. Drugi klan żydowski, z którego się wywodzę, to Tomowie. Za protoplastę rodziny należy uznać niejakiego Naftalego, żyjącego w XVIII wieku. Jego wnukiem, lub prawnukiem był Matias Tom. Matias miał liczne potomstwo, z którego znałem jedynie babcię Eugenię (Chaję Gołdę), Alfreda , Ewelinę oraz z młodszego pokolenia Reginę, córkę Alfreda. Eugenia, jak już pisałem, wyszła za mąż za Henryka Libina i była matką mojego ojca. Alfred Tom był naukowcem polonistą i germanistą. Żonaty dwukrotnie, z pierwszego małżeństwa z Rachelą Esterą miał córkę Reginę i syna Ignacego. Drugą żoną Alfreda Toma była Paulina Suwalska, dyplomowana nauczycielka przyrody. Mieli syna Antoniego, doktora praw. Siostra babci i Alfreda Ewelina, ukończyła studia przyrodnicze w Paryżu na Sorbonie. Przed wojną pracowała jako nauczycielka przyrody. 1.4. Wracam do historii mojego ojca, Kazimierza Libina, syna Henryka Libina i Eugenii Tomówny. Kazimierz ukończył gimnazjum Giżyckiego w Warszawie. Przyjaźnił się z kolegą ze szkoły Jerzym Liebertem, poetą. W pismach zebranych Jerzego Lieberta znajduje się kilka informacji o moim ojcu i domu rodzinnym jego rodziców. Kazimierz studiował w Szkole Sztuk Pięknych w Warszawie (późniejsza Akademia) w pracowni profesora Tadeusza Pruszkowskiego, razem z braćmi Efraimem i Menasze Seidenbeutlami. Tam też poznał swoją przyszłą żonę,studentkę, Danutę Stępniewską, córkę doktora Tadeusza Emiliana Stępniewskiego, lekarza i literata, a wnuczkę Tymoteusza Stępniewskiego, również lekarza i autora szeregu prac naukowych, założyciela pierwszego Instytutu Szczepienia Ospy w Warszawie. Danusia była Polką. Wzięli ślub w roku 1928. Tata nie robił dyplomu na uczelni. Trudnił się malarstwem stalugowym: malował portrety, pejzaże, martwą naturę. Wystawiał swe prace między innymi w Instytucie Propagandy Sztuki w Warszawie. W roku 1930 przyszedł na świat mój brat pierworodny Jacek. Zmarł niestety nie ukończywszy roku. 1.5. I tu dochodzimy do mojego życiorysu. Urodziłem się w Nicei w roku 1933, podczas kolejnego, dwuletniego pobytu rodziców we Francji. Oboje zwiedzali kraj i malowali, jednocześnie ojciec bezskutecznie szukał zatrudnienia. Rodzice chcieli osiąść we Francji na stałe, ale był to okres wielkiego kryzysu gospodarczego. Trudno było, szczególnie obcokrajowcom, znaleźć pracę. Rodzice przebywali początkowo w Paryżu, wynajmując pracownię malarską, przy ulicy rue d’ Alesia w południowej części miasta; następnie zwiedzali Prowansję. Na koniec osiedli w Nicei, gdzie przyszedłem na świat. Jako roczne dziecko poważnie zachorowałem na żołądek. Brak perspektyw pracy i stan mojego zdrowia spowodowały decyzję o powrocie do
7
kraju. Wracaliśmy przez Włochy, Austrię i Czechosłowację. Na ziemi polskiej znaleźliśmy się 11 lub 12 czerwca 1934 roku. Po przyjeździe mieszkaliśmy w Warszawie na Żoliborzu u rodziców mamy, oraz w pobliskim Pruszkowie u dziadków Libinów. W latach 1936 – 1939, co już pamiętam; zajmowaliśmy mieszkanie przy ulicy Andrychowskiej 8, na dalekiej Ochocie. Dojeżdżało się tam Elektryczną Koleją Dojazdową ze śródmieścia. Ojciec nie sprzedawał zbyt wielu obrazów. Miał też kłopoty z zarobkowaniem, z powodu swojego pochodzenia, a także bardzo niezależnego charakteru. Mama pracowała w koncernie pism kobiecych „Bluszcz”, jako ilustratorka. Pisała także krótkie artykuły. Z tego starała się utrzymać rodzinę i dom, co nie było łatwe, zwłaszcza, że trzeba było pomagać dziadkom Libinom, którzy mieli poważne kłopoty finansowe . Rodziców moich z kolei wspierała rodzina Stępniewskich: dziadek lekarz Tadeusz Emilian, oraz brat mamy, też lekarz Tadeusz Jan. Ojciec właściwie nie zarobkował, cały czas poświęcał na malowanie obrazów. Mimo to mieliśmy gosposię - nianię, młodą dziewczynę, Leokadię Ziółkowską. Pracowała za niewielkie wynagrodzenie, wynoszące wtedy 25 złotych miesięcznie.(5zł =1 dolar—1938 rok). W tych czasach byłem w nieustannym wysiłku, żeby zrozumieć świat, odróżnić sen od jawy, poznawać prawa rządzące światem dorosłych. Ten ich świat był obok mnie, ale jeszcze, jako małe dziecko nie byłem w nim. Różne rzeczy działy się w moim domu, sporo było napięć, ale to się działo obok mnie a ja w tym nie uczestniczyłem, wiodąc szczęśliwe życie i nie domyślając się konfliktowej sytuacji między rodzicami, spowodowanej trudnym charakterem ojca. Nasze mieszkanie składało się z trzech pokoi z przynależnościami. Wchodziło się przez kuchnię i obszerny hol. W holu znajdowały się drzwi do mojego pokoju, sypialni rodziców, pracowni ojca i łazienki. W dziecinnym pokoju stały dwa łóżka, szafka na książki i wózek z zabawkami. W pokoju rodziców było wielkie łóżko i spora biblioteka a na niej świecznik siedmioramienny. W pracowni pod ścianami zalegały obrazy taty. W kuchni dużo miejsca zajmował piec z zewnętrznym zbiornikiem na wodę. Temu to zbiornikowi przypisywałem czarodziejską moc. Mieliśmy elektryczność, wodę, kanalizację i telefon. Radia nie było. Prawie codziennie towarzyszyłem Lodzi przy zakupach w okolicznych sklepach; domagałem się też spacerów w okolice rozbudowywanej stacji kolejowej Warszawa Zachodnia. Już od najmłodszych lat bardzo interesowało mnie kolejnictwo. Lato 1938 roku spędzaliśmy w Chylicach i Skolimowie pod Warszawą. Na wsi znajdowała się szkoła powszechna, która budziła wtedy moje zainteresowanie. W dniu 1 września 1938 roku odbył się uroczysty przemarsz uczniów, który oglądałem, zazdroszcząc uczniom, że są tacy dorośli. W Skolimowie mieliśmy gości: przyjeżdżał do nas stryjek Zygmunt, brat ojca, z narzeczoną panią Florą, bardzo grubą, nauczycielką. Uczyła ona żydowskie (?) dzieci metodą Frebla. 1.6. Problem rasowy w naszych rodzinach nie istniał. Utrzymywaliśmy ścisłe kontakty z polską rodziną mamy i żydowską taty. Nasz dom był inteligencki, spotykało się u nas wielu artystów, pisarzy, ludzi teatru. Utrzymywaliśmy kontakty z artystami i naukowcami, przeważnie pochodzenia żydowskiego. Moi polscy dziadkowie mieszkali w centrum, a dziadkowie Libinowie w Pruszkowie koło Warszawy. Zajmowali półkomfortowe lokum przy ulicy Cedrowej, niedaleko stacji kolejowej. Tam mieszkała rodzina Libinów: dziadek, babcia, stryjek Zygmunt i ciocie Henia i Ludwisia. Była też służąca katoliczka Marysia. U dziadków Libinów kiedy indziej wypadały święta, były też dwa zestawy naczyń w kuchni.
8
Jak już wspomniałem rodzice utrzymywali kontakty z dalszą rodziną i ludźmi ze świata kultury: z profesorem Alfredem Tomem, bratem babci Libinowej, germanistą, wykładowcą Wolnej Wszechnicy polskiej, redaktorem Encyklopedii Trzaski Ewerta i Michalskiego, ze Zdzisławem Libinem, bratem stryjecznym ojca, krytykiem literackim, wtedy profesorem gimnazjalnym oraz z profesorem Andrzejem Boleskim, znawcą literatury, wykładowcą Wolnej Wszechnicy Polskiej. Kilkakrotnie rodziców na Andrychowskiej odwiedzała pisarka Czesława Kamińska, autorka powieści biograficznej pt: „Kwitnące żyto”. Bywaliśmy też z mamą u pani Ajolfi, włoskiej Żydówki, która miała umiejętność nadzwyczaj dobrego kontaktowania się z dziećmi. Tatuś eksponował wielokrotnie swe prace malarskie w Instytucie Propagandy Sztuki w Warszawie; miał też w 1937 roku swą wystawę w m. Łodzi. . 1.7. W parę dni po wybuchu wojny, we wrześniu 1939 roku, przeżyliśmy w piwnicy pierwsze bombardowanie. Powiało grozą, ale także przygodą; jako małe dziecko nie zdawałem sobie sprawy, że jesteśmy bezpośrednio zagrożeni. Po paru dniach, wraz z mamą, tatą i innymi członkami rodziny, pod osłoną nocy, uciekliśmy autem z Warszawy do Kobylej Woli w Garwolińskim, do majątku ziemskiego wujka Aleksandra Mierzwińskiego, brata babci Ludwiki Adeli Stępniewskiej. Po paru dniach, ojciec, szczególnie zagrożony ewakuował się za rzekę Bug, wraz z nim wyruszył wujek, brat mamy Tadeusz Jan Stępniewski. Do majątku przyszło wojsko niemieckie. Niemcy zachowywali się przyzwoicie. Niestety… ich niezrozumiała mowa powodowała u mnie nieufność i rozdrażnienie. Po krótkim czasie powróciliśmy do Warszawy. Zamieszkaliśmy u rodziców mamy, w rodzinie polskiej. Choć jako dziecko z tego nie zdawałem sobie jeszcze sprawy znajdowałem się w wielkim niebezpieczeństwie: w myśl hitlerowskich ustaw norymberskich byłem Żydem skazanym na śmierć. Ustawy te uznawały za Żyda każdą osobę, której choćby jeden dziadek lub babka byli wyznawcami judaizmu, a ja te kryteria, jako syn Żyda spełniałem. Ojciec przebywał wraz ze swym bratem Zygmuntem, którego spotkał w czasie wędrówki, za Bugiem, w Kowlu i Łucku. Na tereny te po 17 września wkroczyła Armia Czerwona. Po nadejściu sowietów ojciec jakoś sobie radził. Malował portrety wodzów rewolucji i tak zarabiał na utrzymanie. Wystawiał nawet w tym czasie swe prace w Łucku, Lwowie i Kijowie. Pod koniec 1939 roku wujek, brat mamy, Tadeusz Stępniewski powrócił do Warszawy i rozpoczął praktykę lekarską. Jesienią 1939 roku znaleźliśmy się na terenie Genralnej Guberni, jednostkce administracyjnej, utworzonej przez Niemców z części ziem okupowanych. Przez rok, od października 1939 do listopada 1940 roku, dla bezpieczeństwa, gościłem z mamą w innym majątku rodzinnym Pawłowice koło Grójca. Gospodarstwo prowadziła pani dziedziczka Halina Martinowa, pseudonim „Dorota”, członek Związku Walki Zbrojnej, później Armii Krajowej. Tam w konspiracyjnych warunkach ukrywała wiele zagrożonych osób, w tym Żydów, wśród nich panią Annę Wałek Czarnecką (z pierwszego męża Luksemburg) profesorkę Uniwersytetu Warszawskiego, botaniczkę i jej syna Aleksandra Luksemburga. W majątku ukrywało się wiele innych osób poszukiwanych przez Niemców, wśród nich Aleksander Muszyński, burmistrz Ciechocinka, czy Ryszard Wagner inżynier. Życie przebywających w folwarku osób było zorganizowane w sposób następujący: wszyscy zostali zaopatrzeni w nie budzące zastrzeżeń karty rozpoznawcze (dowody tożsamości) i zarejestrowani jako pracujący na
9
wyznaczonych przez dziedziczkę stanowiskach. Prowadzono podwójną księgowość, by móc artykułami rolnymi pomagać wygłodzonej Warszawie. Ta sytuacja dawała pozory normalnego funkcjonowania folwarku w warunkach okupacji hitlerowskiej. W majątku gościli ludzie kultury jak Leopold Staff poeta, Henryk Sztompka pianista. Często bywał też inny poeta Tadeusz Hollender. Artyści byli zapraszani na występy i zaopatrywani w żywność. W sezonie letnim przyjeżdżały też dzieci potrzebujące dożywienia i świeżego powietrza. Do majątku należał młyn w pobliskim miasteczku Tarczynie. Współwłaścicielami tegoż młyna byli przed wojną Żydzi, panowie Kramarski i Leszno. W 1940 roku znaleźli się w Getcie Warszawskim. Pani Martinowa wyciągnęła ich z dzielnicy zamkniętej i ukryła w gęstym lesie, w ziemiance, gdzie przetrwali wojnę. Zapewniła im pełną ochronę i zaopatrzenie. W tym czasie znajdując się w większej niż przed wojną grupie ludzi, będąc psotnym dzieckiem, spotykałem się z dezaprobatą i uwagami paru starszych osób. Było to dla mnie przykre doświadczenie. Po rocznym pobycie w Pawłowicach, jesienią 1940 roku, powróciłem z mamą do Warszawy. Powodów powrotu nie znam, Zamieszkaliśmy przy ulicy Moniuszki 11 u dziadków Stępniewskich, rodziców mamy Polaków. Mama, ja i dziadkowie Stępniewscy wszyscy byliśmy na utrzymaniu wujka doktora Tadeusza Jana Stępniewskiego. Szczęściem dla mnie było, że miałem tzw. „dobry wygląd”: blond włosy, niebieskie oczy, ponadto postronni sądzili że jestem synem brata mamy, co też stwarzało dobre alibi dla mnie. Z czasem moja rodzicielka zaczęła zarobkować, produkując galanterię artystyczną. Po inwazji Niemiec hitlerowskich na Rosję Sowiecką, po 21 czerwca 1941 roku, ojciec mój znalazł się na terenach zajętych przez Niemców. Wracając do Warszawy, został rozpoznany jako Żyd i osadzony w getcie warszawskim. Przebywał w tzw. „Dużym Getcie” prawdopodobnie przy ulicy Miłej. Z chwilą osadzenia ojca w dzielnicy zamkniętej zostałem przez mamę i przyrodnią siostrę taty Henrykę Lipińską uświadomiony o moim żydowskim pochodzeniu, co było dla mnie wielkim szokiem. Od tej pory przestałem być małym dzieckiem; obowiązywała mnie wielka tajemnica, z którą mi przyszło żyć przez długie lata. Gdy ojciec przebywał w getcie, udawało się z nim utrzymywać kontakt. Mama, a często też gosposia Lodzia Ziółkowska przechodziły na teren dzielnicy zamkniętej, przez budynek sądów na ulicy Leszno by móc widzieć się z tatą, dostarczyć mu pieniądze i żywność. Moja rodzina pomagała też innym osobom osadzonym w getcie, jak rodzeństwu Kohnów. Raz byłem na ze znajomą przyjaciółką domu Stępniewskich, aktorką Janiną Pollakówną na umówionym spotkaniu z moim tatą, na ulicy Siennej, przedzielonej na dwie części drutami kolczastymi: aryjską i żydowską. Tata, który mieszkał w Dużym Getcie, przemaszerował sporą drogę by mnie zobaczyć. Stał po drugiej stronie ulicy w bramie, miał na ramieniu opaskę z Gwiazdą Dawida; mogliśmy tylko na siebie popatrzeć. Przedzielały nas druty kolczaste. Była zima i roztopy. Po chwili pojawił się
10
patrol granatowej policji i kazał nam odejść. To wzruszające spotkanie na długo pozostało w mojej pamięci. Uczułem wielki żal do losu! Janina Pollakówna aktorka była żoną Wacława Wagnera, powinowatego rodziny Stępniewskich, oboje przed wojną zamieszkiwali w m. Łodzi. Ona wtedy występowała w teatrze, on pracował w agencji prasowej. Ukrywali się w Warszawie, stale zmieniając mieszkania, Janina ze względu na swe żydowskie pochodzenie, Wacław z powodu zajmowanego przed wojną stanowiska. Latem 1942 roku w okresie od 22 lipca do 3 października, kiedy to tysiące Żydów wywieziono do komór gazowych Treblinki i innych obozów, ojciec ukrywał się przed Niemcami i policją żydowską na strychukamienicy w której mieszkał, by nie zostać wywieziony do obozu śmierci. Wreszcie przedostał się z dzielnicy zamkniętej na aryjską stronę. Akcję wydobycia z getta zorganizował wujek Tadeusz Jan Stępniewski, brat mamy. Samą ucieczkę przeprowadził granatowy policjant, członek ruchu oporu, Marian Żebrowski. Po opuszczeniu getta, ojciec ukrywał się na aryjskich papierach w różnych miejscach, zmienił nieco wygląd. Przyjął nazwisko Lipiński, imię bez zmian. Mama remontowała dla ojca kuchnię mieszkalną przy ulicy Pańskiej, na terenach po zlikwidowanym „Małym Gettcie”. Niestety nie mógł tam zamieszkać, ponieważ miejscowy dozorca, okazał się elementem wysoce niepewnym. Przez pewien czas tato przebywał ze mną i mamą u rodziców mamy dziadków Stępniewskich w domu przy ulicy Moniuszki. W czasie jego krótkiego pobytu ojciec prowadził ze mną rozmowy na tematy związane z pochodzeniem; poruszał też inne ciekawe tematy. Miejsce to nie było dla ojca bezpieczne, więc przeniósł się później gdzie indziej. Wreszcie mama znalazła dla niego lokum przy ulicy Marszałkowskiej 25. W tym czasie ojciec pomagał mamie w produkcji galanterii artystycznej. Gdy w getcie wybuchło powstanie w roku 1943 przeżywałem to bardzo. Domy po tamtej stronie paliły się, dym gryzł w oczy, ludzie ginęli. W maju 1944 roku, obawiając się dekonspiracji, tato opuścił swe lokum przy Marszałkowskiej i ukrywał się, wraz z dwoma lekarzami pochodzenia żydowskiego, Maksymilianem Klawierem i Bolesławem Raszkesem w fatalnych warunkach, na poddaszu willi u mecenasa Piotra Rudnickiego, przy ulicy Ikara na Wierzbnie. Na kilka dni przed wybuchem powstania, końcem lipca 1944 roku, powrócił na Marszałkowską 25. Lata okupacji były też okresem mojej edukacji. Korepetytorką była Janina Pollakówna. Przerabiałem materiał szkoły powszechnej . Poza tym miałem wiele zainteresowań przyrodniczych, humanistycznych i tych związanych z kolejami i tramwajami. 1 sierpnia 1944 roku w godzinach południowych widziałem ojca po raz ostatni w życiu, gdy na chwilę przyszedł do nas na Moniuszki. Tegoż dnia o godzinie 5 po południu znaleźliśmy się w ogniu walk powstańczych. Ciągłe naloty i bombardowania. Życie przeniosło się do piwnic. Wokół zabici i ranni. Zaczynało brakować pożywienia. W Warszawie przebywaliśmy z mamą do 8 września. Ojciec, jak się później dowiedzieliśmy, zginął w pierwszych dniach powstania. Nie znam okoliczności jego śmierci ani dokładnego miejsca. Południowy odcinek ulicy Marszałkowskiej gdzie przebywał znalazł się od razu w rękach niemieckich. Hitlerowcy wtedy z reguły rozstrzeliwali pojmanych, czasami oszczędzając kobiety i dzieci.
11
Nazwisko ojca zostało wymienione w wydanej po wojnie „Liście start kultury polskiej”. Podano istnieją dwie wersje jego śmierci: że został rozstrzelany w rejonie południowym ulicy Marszałkowskiej, oraz że zginął w obozie koncentracyjnym Auschwitz; tę ostatnią uważam za mniej prawdopodobną. Rozpatrując pierwszą wersję sądzę że zginął w rejonie swojego miejsca zamieszkania, ewentualnie w miejscu masowych egzekucji na rogu alei Ujazdowskich i ulicy Bagatela, lub w alei Szucha, w siedzibie Gestapo. .W czasie powstania w pierwszych dniach września 1944 roku, prawie wszystkie obrazy ojca zgromadzone w mieszkaniu dziadków Stępniewskich, przy ulicy Moniuszki spłonęły. Z początkiem września 1944 roku władze niemieckie zgodziły się na dobrowolną ewakuację ludności cywilnej z terenów objętych powstaniem. Nasz dom zaczął płonąć. Byliśmy bardzo znękani i wygłodzeni. Punkt przejściowy na niemiecką stronę znajdował się u wylotu ulicy Śniadeckich przy Politechnice. Tam około 8 września 1944roku w wielkim tłumie uciekinierów, wśród trupów ludzkich i końskich Niemcy doprowadzili nas pieszo, na Ochotę, do Dworca Zachodniego. Dalej przetransportowano nas pociągiem elektrycznym pod Zakłady Naprawcze Taboru Kolejowego do Pruszkowa /15 kilometrów na zachód od Warszawy/. W zakładach Niemcy urządzili obóz przejściowy. Przy bramie następowała selekcja. Zdolnych do pracy kierowano do obozu koncentracyjnego Auschwitz, lub na roboty do Niemiec. Nam udało się pozostać, jako niezdolnym na roboty. Noc spędziliśmy w koszmarnych warunkach, w olbrzymiej hali, po brzegi wypełnionej ludźmi. Wraz z nami byli dziadkowie Stępniewscy oraz inni członkowie rodziny z dziećmi. Następnie załadowano nas do pociągu złożonego z samych odkrytych węglarek bez jedzenia i picia. Po kilkudniowym transporcie koleją wyładowano nas na stacji Małogoszcz. Od tego momentu Niemcy przestali się nami interesować. Po kilkunastodniowej tułaczce wozami konnymi poprzez dukty leśne, Małogoszcz, Oleszno, Lasocin, Włoszczową, Częstochowę dotarliśmy do Krakowa. W czasie tułaczki spotykaliśmy w Lasocinie partyzantów bandytów, którzy kilkakrotnie grozili uciekinierom bronią, a nawet jednego człowieka zastrzelili na naszych oczach. Depresja, którą odczuwałem w czasie powstania 1944 roku powoli zaczęła mijać, ale nadal byłem dzieckiem nadpobudliwym. Do Krakowa przyjechaliśmy koleją 6 października. Na krótko schronienia nam użyczyli doktorostwo F. mieszkający przy ulicy Sławkowskiej. Ostatnie dwa miesiące roku 1944 i początek 1945 spędziłem z mamą i dziadkami Stępniewskimi w Bieżanowie Gaju pod Krakowem, na uboczu, gdzie było bezpieczniej, w wiejskiej chałupie bez wygód. Elektryczności, bieżącej wody i kanalizacji nie było. Mama w prymitywnych warunkach wyrabiała galanterię artystyczną, którą dostarczała do sklepu Chwiłkowskich na ulicę Krakowską w Krakowie. Za zarobione pieniądze udawało się jakoś skromnie przeżyć nam i dziadkom. Jednorazowo otrzymaliśmy pomoc pieniężną od teściowej wujka Tadeusza, brata mamy pani Janiny Zołotarewowej. Do czasu wkroczenia Armii Czerwonej mój pobyt w Krakowie był nadzwyczaj ryzykowny, nieco mniej w Bieżanowie. . 1.8. By zamknąć okres okupacji hitlerowskiej i niewyobrażalnego terroru kilka uwag.
12
Przez cały okres okupacji zarówno ja, jak i cała moja rodzina zmuszeni byliśmy ukrywać żydowskie pochodzenie moje, mojego ojca, jak i całej jego rodziny. Nie było to łatwe. Regularnie byliśmy wypytywani przez różnych osobników, w tym zarówno przez funkcjonariuszy mundurowych, jak i cywilnych Gestapo i „polskiej” Policji Granatowej. Dodatkowym zagrożeniem były powiązania z rodzinami Libinów i Tomów. Pomocne było przebywanie w czasie okupacji u rodziny mojej mamy lub innych „aryjczyków”, acz nie dawało to gwarancji, czego dowodem były: częste pytania o narodowość i miejsce pobytu mojego ojca, jak też umieszczenie go w Getcie Warszawskim, pojawianie się w domu moich „polskich” dziadków nieproszonych szantażystów, którzy rozpytywali o pochodzenie moje i mojego ojca, w sposób niedwuznaczny sugerując, że w zamian za konkretne korzyści materialne zapomną o tym adresie. Aby ukryć moje żydowskie pochodzenie uczony byłem religii katolickiej i wielu polskich zwyczajów z niej wyrosłych. Jednocześnie przez cały czas musiałem pamiętać „rodzinną historię” stworzoną na potrzeby osób interesujących się nami. W szczególności pod żadnym pozorem nie wolno mi było nawet wspomnieć o rodzinie ze strony ojca. Żyłem, jako dziecko, ze świadomością że w przypadku ujawnienia mojego pochodzenia mogę zostać zamordowany z mamą i jej rodziną. To wszystko wywarło nieusuwalne piętno w moim późniejszym życiu. Pozostawałem w stanie ciągłego podenerwowania , już starszym dzieckiem, nadmiernie pobudliwym. Strach towarzyszył mi stale, zwiększał się wraz z wiekiem, wzrastała też świadomość zagrożenia. Szczególnie traumatyczny był okres powstania warszawskiego w 1944 roku. W mieszkaniu przy ulicy Moniuszki 11, gdzie przebywałem w latach 19401944, prowadzona była intensywna praca konspiracyjna (szczegóły dalej). 1.9. W trzeciej dekadzie stycznia 1945 roku doczekaliśmy przybycia wojsk sowieckich. Wreszcie grożące mi bezpośrednie niebezpieczeństwo minęło (?), aczkolwiek, w tych niespokojnych czasach, ani ja, ani moja rodzina nikomu nie wspominaliśmy o moim pochodzeniu, trzymając to dalej w tajemnicy ze względu na silne nastroje antysemickie panujące w tym czasie w społeczeństwie polskim i mordy popełniane na Żydach. Gdy ustały działania wojenne, dostałem się pieszo z mamą do Krakowa. Po drodze mijaliśmy były obóz koncentracyjny w Płaszowie, na przedmieściach Krakowa , gdzie mordowano Polaków i Żydów. Według moich wyliczeń do Krakowa przybyliśmy z mamą 30/31 stycznia 1945 roku.. Schroniliśmy się ponownie u doktorostwa F, gdzie mimo udzielenia nam lokum na krótki czas, u obcych ludzi musiałem przeżyć niejedno upokorzenie. Nie łatwo było mi przystosować się do miejscowych rygorów! Jeszcze zimą (luty/marzec?) 1945 roku udało się mamie zdobyć poniemieckie mieszkanie przy ulicy Wybickiego (dzisiejsza Królewska). Lokum, które, nie bez trudu, udało się uzyskać, było zdewastowane: brakowało wielu szyb w oknach, bieżącej wody; w pierwszym sezonie nie działało centralne ogrzewanie. Wraz znami zamieszkali rodzice mamy. W naszym nowym domu, w większości, mieszkali Żydzi, którzy przeżyli działania wojenne na wschodzie, narażeni tam na zagładę ze strony hitlerowców. Wielu z nich cudem ocalało. Znajdowali się bowiem w obozach śmierci. Gdy 11 sierpnia 1945 roku doszło do pogromu ludności żydowskiej na krakowskim Kazimierzu, w naszej kamienicy, wśród jej mieszkańców, zapanowały strach i
13
przerażenie, bo motłoch gromadził się przed domem. Na szczęście do ekscesów nie doszło. W dniu rozruchów po południu udaliśmy się z mamą na Kazimierz (po co!). Było już chyba po zamieszkach. Widziałem jak, na ulicy Krakowskiej, aresztowanych sprawców zajść upychano do podstawionych kilku autokarów. Nie wiem co się z tymi ludźmi później stało. W okresie letnim dziadkowie Stępniewscy opuścili nas, przenosząc się do Warszawy. Co do sąsiadów: pamiętam piękną Rózię Sz., moją rówieśniczkę, dziką i kapryśną. Była brunetką, o kruczo czarnych włosach. Jej uroda rzucała się w oczy. Mama Rózi na propozycję mojej rodzicielki: > odpowiedziała: >. Pod koniec lat czterdziestych większa część żydowskich sąsiadów wyemigrowała, rodzina Sz. do Izraela. Mama coś na temat emigracji do Izraela mówiła, ale na tym się to skończyło. W sąsiedniej kamienicy mieszkał Jacek Kuroń, późniejszy działacz polityczny. Miał wtedy jedenaście lat. Był chłopcem bardzo inteligentnym. Bawiliśmy się razem i prowadzili rozmowy. Od wiosny 1945 roku przygotowywałem się do szkoły średniej. Po zdaniu egzaminu wstępnego stałem się uczniem pierwszej klasy Gimnazjum i Liceum Jana II Sobieskiego. Od podstaw rozpocząłem naukę łaciny i języka angielskiego. Miałem wielu kolegów, tu pragnę wymienić Andrzeja Meltzera, późniejszego architekta. W okresie wojny, a szczególnie powstania warszawskiego stałem się bardzo nerwowym dzieckiem. Ten stan utrzymywał się jeszcze parę lat po wojnie. Nie zawsze potrafiłem znaleźć wspólny język z kolegami w szkole. Byłem jakiś „inny” i niezbyt pasowałem do reszty. Przeżycia wojenne wywarły nieusuwalne piętno na moim życiu. Niektóre koszmarne wizje nachodzą mnie po dziś dzień. Jeszcze długo po wojnie, w latach 1945-1946, łudziliśmy się z mamą że tata powróci. Na próżno! W roku 1946 wyjechałem na kilka dni na Podtatrze i do Zakopanego. Był to mój pierwszy pobyt w górach. W kilka lat później rozpocząłem uprawianie turystyki kwalifikowanej; zwiedzałem pieszo głównie okolice Krakowa, chodziłem na wędrówki po górach W styczniu 1947 roku miałem bardzo przykrą przygodę: zostałem na mieście aresztowany za zrywanie plakatów wyborczych. Po paru dniach zwolniono mnie, ale nakazano mi opuszczenie gimnazjum z końcem roku szkolnego Przez rok uczyłem się w gimnazjum Goldmanówny w Warszawie na Ochocie, mieszkając u dziadków Stępniewskich. W tym czasie poznałem Annę Krall, późniejszą powieściopisarkę. Poznaliśmy się u jej rodziny w Otwocku na uroczystości z okazji zwycięstw Izraelczyków w wojnie o niepodległość (1948). Byłem też kilka razy u niej w Warszawie gdzie dyskutowaliśmy na tematy żydostwa. Znajomość z tą rodziną wiązała się z czasami okupacji. Matka Anny Krall korzystała z pomocy mojego wujka dra Tadeusza Stępniewskiego. W Warszawie przebywałem tylko rok, później uczyłem się w gimnazjum i liceum Sobieskiego w Krakowie, gdzie mnie ponownie przyjęto. W 1948 roku poznałem moją przyszłą żonę Kalinę Bażańską.
14
Dzięki pomocy wujka, brata mamy, Tadeusza Stępniewskiego z Warszawy byłem uczestnikiem dwóch obozów szkolnych: .w Sobieszewie koło Gdańska i w Tatrach. Po wojnie utrzymywałem silne więzi rodzinne tak z rodziną Stępniewskich dziadkami i wujem Tadeuszem, jak i pozostałą przy życiu rodziną Libinów: stryjkiem Zygmuntem, który po powrocie z ZSRR do kraju po części zastępował mi ojca (był do niego też fizycznie podobny), ciociami Henią i Ludwisią, oraz stryjecznym stryjkiem profesorem Zdzisławem Libinem Liberą krytykiem literackim. Większość rodziny mieszkała w Warszawie, stryjek Zygmunt Libin w m. Łodzi. Często go odwiedzałem; kilkakrotnie byliśmy w synagodze. Byłem zapraszany przez ciocię Ludwisię do Krynicy, gdzie przez pewien czas pracowała jako pielęgniarka: chodziłem na wycieczki i zawierałem nowe znajomości. Bywałem też u mojego stryjka profesora Zdzisława Libina Libery; prowadziliśmy długie rozmowy na tematy ogólne i literackie. Bliższych kontaktów z rodziną mamy mojego ojca Tomami po wojnie nie miałem. Maturę zdałem w 1951 roku. 1.10. Już pod koniec ostatniej klasy liceum wiosną 1951 roku złożyłem dokumenty na studia politechniczne. Niestety nie chciano mnie wytypować ponieważ: a) w papierach moja mama podała swe dwuczłonowe nazwisko Stępniewska Libinowa, a to brzmiało „arystokratycznie”, b) urodziłem się za granicą, c) kolega P. przewodniczący szkolnego koła Związku Młodzieży Polskiej wypisując mi opinię napisał „mało aktywny”. Nawiasem mówiąc koło ZMP w liceum nie przejawiało żadnej aktywności, a „kolega” deklarował się moim przyjacielem. Dobrze że władze nie przypomniały sobie o moich „wybrykach” ze stycznia 1947 roku! Mimo tych przeciwności postanowiłem studiować kolejnictwo. Koleje kochałem od zawsze! Wreszcie dostałem się na studia. Były to Wydziały Politechniczne Akademii Górniczo Hutniczej, później Politechnika Krakowska. Na pierwszym roku studiów odsiewowym przedmiotem była matematyka, a wykładowca przedmiotu Zdzisław Siedmiograj postrachem studentów, o którym krążyło wiele anegdot. Utrzymywałem stały kontakt z Kalinką Bażańską, studentką Uniwersytetu Warszawskiego, moją przyszłą małżonką. Z uczelni otrzymałem studenckie wczasy w Spale, gdzie przebywała też młodzież żydowska z Ameryki Łacińskiej. Często służyłem za tłumacza: moja znajomość angielskiego była wtedy znacznie lepsza niż dzisiaj. Dopiero na trzecim roku studiów słuchałem wykładów z przedmiotów zawodowych: budowy kolei, a także drogownictwa. Wreszcie dostałem się na kurs magisterski. Po dłuższej przerwie w 1955 roku spotkałem się z poznaną w 1948 roku Kaliną Bażańską, niebawem zaręczyliśmy się. W tymże roku rozpocząłem naukę języka czeskiego na Uniwersytecie Jagiellońskim. W okresie późniejszym uczyłem się jeszcze szeregu innych języków. Ślub zawarliśmy w Urzędzie Stanu Cywilnego w Warszawie w kwietniu 1956 roku.. W maju 1956 zdałem egzamin magisterski na politechnice.
15
Na jesieni 1956 roku Kalinie, mojej żonie, udało się zamienić swój pokój w Zalesiu Dolnym koło Warszawy na duży pokój na Kazimierzu w Krakowie przy ulicy Mostowej, gdzie zamieszkaliśmy. W okresie od sierpnia 1956 do 1958 roku byłem zatrudniony w Dyrekcji Okręgowej Kolei Państwowych w Krakowie. W czerwcu 1957 roku urodziła nam się pierworodna córka Agnieszka. W latach 1958-1960 pracowałem w drogownictwie. Zajęcie to wiązało się z wielomiesięczną rozłąką z rodziną i pracą w Bieszczadach (rejon Ustrzyk Dolnych). W 1959 roku od znajomych Czechów dostaliśmy zaproszenie, potwierdzone notarialnie, pozwalające na uzyskanie tzw. „wkładki paszportowej” na wyjazd do Czechosłowacji. Sprawa nie była prosta, ponieważ obowiązywała wiza. W czechosłowackim konsulacie w Katowicach musiałem udowodnić, że zapraszający są moją rodziną, co nie było prawdą. Za granicą spędziliśmy cały miesiąc zwiedzając kraj od końca do końca. Podobnie, w następnych latach poznaliśmy szereg krajów po obu stronach „żelaznej kurtyny”. W lutym 1961roku uzyskałem pracę dającą pewien prestiż i zgodną z moimi zainteresowaniami mianowicie w planowaniu przestrzennym. Zostałem zatrudniony jako projektant w Pracowni Urbanistycznej przy Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Krakowie (później Urząd Wojewódzki). W urbanistyce pracowałem aż do przejścia na rentę w 1990 roku, czyli 29 lat. W wyniku permanentnych reorganizacji byłem zatrudniony: w Pracowni Urbanistycznej Urzędu Wojewódzkiego w Krakowie, Miejskim Biurze Projektów, Biurze Rozwoju Krakowa. Opracowywałem zagadnienia transportu w planach zagospodarowania przestrzennego, wykonywłem studia i ekspertyzy dotyczące transportu. W 1961 roku uzyskaliśmy samodzielne 50 metrowe mieszkanie spółdzielcze przy ulicy Bronowickiej. Zdobycie lokum wymagało znacznego wkładu finansowego. W lipcu 1963 roku przyszła na świat druga nasza córka Ewa. Po wygłoszeniu fachowego referatu zostałem przyjęty do Towarzystwa Urbanistów Polskich, należałem też do Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Transportu. O sprawach mojej krwi przypomniały mi PRL - owskie hece antysemickie z marca 1968 roku. Co prawda w tym czasie nie ucierpiałem ani ja, ani moja rodzina. Pochłonęło mnie życie: żona, dzieci, pasjonująca praca w urbanistyce i wspaniałe hobby: turystyka, nauka języków, religioznawstwo. Zwiedziłem Tatry, Beskidy, Sudety, Polskę i inne kraje europejskie, wreszcie Stany Zjednoczone Ameryki. Uczyłem się i poznawałem w praktyce dziwne, lokalne języki: czeski, słowacki, rumuński, bułgarski … znałem, pewnie że znałem angielski, niemiecki i rosyjski. Nic nie da się porównać z satysfakcją jaką daje możliwość rozmowy z przygodnie spotkanym Słowakiem, gdzieś w dolinie Wagu czy Hronu w jego ojczystym języku. Jak inaczej przyjmują nas mieszkańcy wiosek, uważając za swoich. Tylko wtedy można naprawdę mocno przeżyć takie wyprawy, poznać ludzi, zaprzyjaźnić się. Pragnę jeszcze wrócić do roku 1968. W tym czasie pracowałem w Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej (odpowiednik dzisiejszego Urzędu Wojewódzkiego). W ramach „walki z syjonizmem” zdjęto głównego architekta województwa mgr inż. architekta Kazimierza P., przenosząc go do pracy w Miastoprojekcie. Ponadto
16
wysłano na emeryturę lekarza zakładowego doktora Henryka Cz. Obaj mieli żydowskie pochodzenie. W 1969 roku zamieniliśmy nasze mieszkanie na Bronowicach na znacznie większe bliżej centrum. W tym czasie ukończyłem Podyplomowe Studium Inżynierii Ruchu Politechniki Krakowskiej (1972), wcześniej byłem też słuchaczem Studium Urbanistycznego tamże. Otrzymałem: trzy nagrody II i III stopnia za opracowania planów zagospodarowania przestrzennego. Zostałem odznaczony Srebrną i Złotą Odznaką za Zasługi dla Ziemi Krakowskiej. W lecie 1975 roku nastąpiła reorganizacja w planowaniu przestrzennym: cała pracownia urbanistyczna została przeniesiona do Miejskiego Biura Projektów. W tym okresie zacząłem dużo czytać na tematy żydowskie i religii mojżeszowej. Sięgnąłem po Biblię i Talmud. Zagadnieniami religijnymi, prawdę mówiąc, interesowałem się od dziecka. 1.11. Gdy przeszedłem na emeryturę w 1990 roku, studiowałem wraz z małżonką na Uniwersytecie Trzeciego Wieku na Uniwersytecie Jagiellońskim. Następnie uczęszczałem na wykłady z zakresu judaizmu, prowadzone w Międzywydziałowym Zakładzie Historii i Kultury Żydów Polskich Uniwersytetu Jagiellońskiego. Słuchałem też innych wykładów akademickich. Od lat siedemdziesiątych bywałem na modlitwach w synagodze. . Dla mnie uczestnictwo w nabożeństwie mozaistycznym stanowi … inną ścieżkę łączności z Bogiem i pomost prowadzący do szeregu zapewne prawowiernych Libinów i Tomów, którzy gdzieś w Królestwie czy na Rusi gorliwie wyznawali wiarę mojżeszową, ściśle trzymając się obowiązujących zakazów i nakazów. Wraz z żoną, oboje jesteśmy członkami Towarzystwa Kulturalnego Żydów, oraz Centrum Społeczności Żydowskiej w Krakowie; uczestniczymy w spotkaniach klubu seniora tamże. Będąc na emeryturze znalazłem też czas na pisanie pamiętników i monografii. 1.12. Jestem osobą posiadającą podwójną świadomość polsko żydowską. Polakiem czułem się od chwili, gdy zrozumiałem pierwsze słowa mamy powiedziane po polsku, czyli w bardzo wczesnym dzieciństwie. Wtedy wszystko co mnie otaczało: język i kultura, było polskie. Mając lat siedem, jesienią 1940 roku zostałem ochrzczony w kościele rzymskokatolickim w Warszawie w wieku lat siedmiu. . Do tego czasu, jako małe dziecko, nie przejawiałem zainteresowań religijnych. Ochrzczony zostałem ze względu na rasistowski terror okupanta hitlerowskiego. Pochodziłem z rodziny, tak ze strony mamy, jak i ojca, dość obojętnej religijnie. Mimo bardzo młodego wieku, stałem się pilnym obserwatorem martyrologii narodu żydowskiego, rozgrywającej się na moich oczach. Zadawałem wiele pytań...przeżywałem to bardzo. W okresie młodzieńczym, po odejściu hitlerowców, miałem świadomość polską nie zapominając o moich żydowskich korzeniach; sprawy Żydów i żydostwa żywo mnie interesowały. Nadal „konspirowałem”, zatajając moje pochodzenie, ze względu na falę czynnego antysemityzmu, panującego w powojennych czasach, jak też z obawy niechęci czy szykan ze strony otoczenia.
17
Mocno wstrząsnęły mną i moją rodziną rządowe hece antysemickie z 1968 roku; uświadomiły mi one, że te niecne działania władzy PRLu dotyczą w zasadzie także mnie. Dezaprobatę i oburzenie wywołały u mnie nachalna antysyjonistyczna (antysemicka) oficjalna propaganda. Nadal nie obnosiłem się z moim pochodzeniem z wiadomych względów, aczkolwiek znacznie więcej ludzi wiedziało o tym fakcie, niż mogłem się spodziewać. Dzięki żydowskim korzeniom czuję zagadnienia religijne w sposób bardziej pełny, wielowymiarowy. Wyznaję Wartości judeochrześcijańskie i prawa zawarte w Dekalogu. Mam naturę pogodną, stronię od złych nastrojów. Staram się odnosić do ludzi przyjaźnie; nie zawsze mi się to udaje, bo w sprawach Wartości jestem bezkompromisowy, co utrudnia mi współżycie z otoczeniem..
2. Dalsza historia rodziny, znajomi 2.1. Dziadkowie Henryk i Eugenia Libinowie, mieszkający w Pruszkowie koło Warszawy, jesienią 1939 roku przenieśli się na wieś, ze względu na zagrożenie jakie stwarzało ich semickie pochodzenie. Wraz z nimi pojechała ich córka ciocia Ludwisia Libinówna, pielęgniarka. Zamieszkali w Bojmiu, wsi położonej pomiędzy Mińskiem Mazowieckim a Siedlcami u sołtysa Kurkusa. W roku 1942 Ludwisia wróciła do Warszawy, o czym dalej. Po jej wyjeździe na dziadków spadły nieszczęścia: dziadziuś złamał nogę, a babcia zgubiła kompromitujące dokumenty, które sołtys znalazł. Kurkus, jako człowiek porządny, poradził dziadkom by się przenieśli do Niechnabrza, wsi nieopodal, gdzie stał wolny dom. Mieszkali tam w niedostatku w kurnej chacie. W roku 1943 dziadek dostał wylewu, jednakże był jeszcze przytomny. Gdy niebawem zmarł, spoczął w grobowcu rodzinnym Ratyńskich, dziadków cioci Heni, starszej, naturalnej córki dziadka, na cmentarzu w Żeliszewie. Babcia jeszcze jakiś czas wegetowała w Nechnabrzu. W swoim domu została zastrzelona przez granatowego, „polskiego”, policjanta. Przed śmiercią żądano, by wskazała gdzie przebywają córka Ludwika i pasierbica Henryka, ale ich nie wydała. Nieznane jest miejsce jej pochówku. W 1945 roku i w latach następnych, ocalała z pożogi wojennej rodzina Libinów, nie podjęła żadnych kroków, by ścigać zabójcę babci, obawiając się o własne bezpieczeństwo. 2.2. Stryjek Zygmunt, brat ojca, po ukończeniu gimnazjum, podjął studia na Wolnej Wszechnicy Polskiej w Warszawie. Przed wojną pracował jako urzędnik w Kasie Chorych w Warszawie. Ze swoich zarobków /prowadził też korepetycje/ utrzymywał rodziców w Pruszkowie. Tam też mieszkał. Miał narzeczoną panią Florę Żydówkę, zajmującą się nauczaniem początkowym dzieci /żydowskich ?/. W pierwszym roku wojny bracia: mój ojciec i i stryjek znaleźli się w Kowlu i Łucku, za Bugiem, po stronie okupowanej od września 1939 roku przez sowietów. Tata spotkał brata w czasie ucieczki. Przebywające w okupowanej przez Niemców Warszawie Flora, narzeczona stryjka, Żydówka i Marianna (służąca dziadków Libinów) Polka zimą 1939/1940r. wyprawiły się nad rzekę Bug, by przez zieloną granicę dostać się do Zygmunta. Mariannie 18
wyprawa się udała, ale Flora odmroziła twarz i wróciła do Warszawy. Marianna zamieszkała z ojcem i stryjem. Zygmunt zgłosił władzom sowieckim chęć powrotu na teren tzw. „Generalnej Guberni” do Warszawy na tereny zajęte przez hitlerowców. Co za absurd! Niemal natychmiast został aresztowany przez sowieckie NKWD; wraz z nim dobrowolnie na zsyłkę udała się Marianna. Tata na swoje nieszczęście został w Łucku. Zygmunt i Marianna zostali wywiezieni na Syberię, gdzie przebywali parę lat; w późniejszym czasie znaleźli się na południu ZSRR w Tadżykistanie. Stryjek wstąpił do Pierwszej Armii Wojska Polskiego. Wraz z armią przeszedł szlak bojowy, który zakończył w mieście Łodzi. Tu też osiadł w 1945 roku. W następnym roku do m. Łodzi zjechała Marianna z dalekiego Tadżykistanu. Byli już wówczas małżeństwem. W roku 1948 urodził im się syn Jan Kazimierz Libin. Stryjek pracował w Łodzi; w księgarni Domu Książki jako kierownik, a następnie w Wytwórni Filmów Fabularnych, jako kierownik działu. Jego syn, po zdaniu matury, był zatrudniony w tejże wytwórni jako zastępca montażysty i montażysta. W mieszkaniu stryjka znajdowały się dwa obrazy mojego taty, które cudem ocalały z pożogi wojennej w Warszawie: „Most na Rodanie” i „Martwa Natura”. Obrazy te zaginęły po śmierci stryjka (1971), w niewyjaśnionych okolicznościach. Marianna, po śmierci stryjka, przeniosła się do Warszawy, gdzie zmarła. Teraz dalsza historia pani Flory. Po jej powrocie z nieudanej eskapady nad rzekęBug, widziałem ją tylko raz, w domu dziadków Stępniewskich. Na rękawie miała opaskę z Gwiazdą Dawida. Na tym skończył się nasz kontakt. Prawdopodobnie zginęła w getcie warszawskim. Losy mojego ojca opisałem powyżej. 2.3. Ciocia Henia, córka dziadka Henryka i Stanisławy Ratyńskiej, jako dziecko otrzymała nazwisko późniejszego męża swej mamy Lipińskiego. Przed wojną ukończyła kurs pielęgniarski Polskiego Czerwonego Krzyża. Wraz z kolumną wojsk polskich we wrześniu 1939 roku dostała się do niewoli sowieckiej za Tarnopolem. Pielęgniarki zostały osadzone w szpitalu polowym, natomiast oficerowie wywiezieni do Katynia. Następnie siostry były ewakuowane przez Lwów, Rawę Ruską do Warszawy. Po upadku powstania warszawskiego, lub w ostatniej fazie walk znalazła się, wraz z uciekinierami na Okęciu, miejscowości bezpośrednio graniczącej z Warszawą. Tam spotkała, ciężko rannego Tadeusza Jana Stępniewskiego, brata mojej mamy, którym się zaopiekowała i wywiozła do znajomego majątku podwarszawskiego Jastrzębiec. Ta opieka uratowała mu życie! Po działaniach wojennych nadal pracowała w szpitalu przy ulicy Chocimskiej. W latach czterdziestych po zdaniu egzaminu państwowego uzyskała dyplom pielęgniarski. Wyszła za mąż za Janusza Szczodrowskiego. Bezdzietna. Była znawcą i kolekcjonerem dzieł sztuki: kryształów, porcelany i mebli stylowych. Zmarła w 1996 roku. 2.4. Ludwika Libinówna, ciocia Ludwisia, podobnie jak jej przyrodnia siostra, ukończyła przed wojną kurs pielęgniarski PCK. Uczestniczyła w działaniach wojennych we wrześniu 1939 roku w Warszawie. Była lekko ranna. Została odznaczona we wrześniu 1939 roku za zasługi bojowe Krzyżem Walecznych.
19
Wraz z rodzicami w 1939 roku przeniosła się do Bojmia w Siedleckie, gdzie pracowała jako pielęgniarka. W roku 1942 powróciła do Warszawy. Tam urodziła syna Andrzeja, którego miała z młodym Kurkusem z Bojmia. Przyjęła nazwisko Czerska, które pozostawiła po wojnie. Ze względu na „zły wygląd”, ukrywała się, wraz z niemowlęciem, u naszej znajomej pani Wojciechowskiej w centrum Warszawy. Gdy sytuacja stała się bardzo niebezpieczna cioci udało się zbiec, a niemowlę wyniosła szczęśliwie pani Wojciechowska w wielkiej walizce. Ludwika dłuższy czas, do końca powstania warszawskiego, przebywała wraz z dzieckiem, u Marii Flukowskiej Leszczyńskiej, żony internowanego w czasie wojny pisarza Stefana Flukowskiego na Mokotowie. Koniec okupacji przeżyła na Kielecczyźnie. Po nadejściu sowietów przebywała nadal na Kielecczyźnie i w Kielcach, pracując w swoim zawodzie. W roku 1949 uczęszczała do szkoły pielęgniarskiej uzyskując dyplom. Pracowała w Warszawie, Łodzi, Krynicy i znowu w Warszawie. Zmarła w 1979 roku. Jej syn Andrzej Czerski, żonaty, dwoje dzieci. Był kierowcą tirów. Zginął tragicznie w czasie pracy w wypadku w 1979 roku w kilka miesięcy po śmierci swej matki. Z tych dwóch moich kuzynów tylko Kazik miał chyba styczność ze środowiskiem żydowskim, Jędrek wcale. 2.5. A teraz historia Mateuszów Libinów. Mateusz Libin, brat dziadka, ożeniony z Ludwiką z domu Zając, zmarł przed wojną. Jego starszy syn Antoni Libin ukończył Gimnazjum Reja w Warszawie w roku 1926, prawo na Uniwersytecie Warszawskim oraz Szkołę Podchorążych Piechoty w Zambrowie. Pracował jako aplikant adwokacki, a po śmieci ojca Mateusza, w latach 1936 – 1939 był urzędnikiem bankowym. Ożeniony z Haliną Krygier. Wraz z żoną znalazł się w getcie warszawskim. Obydwojgu udało się opuścić „dzielnicę zamkniętą”. W ramach akcji „Hotel Polski”, za olbrzymie pieniądze, mieli zostać przerzuceni do wolnego świata. Było to jedno z wielkich oszustw hitlerowskich. Zostali wywiezieni ciężarówką, pod eskortą, do niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz. Tam udało im się przeżyć jakiś czas. Halina musiała mieć operację ginekologiczną. Urodziła chłopca. Zabiegu podjął się lekarz Polak, też więzień, za tygodniową rację chleba. Oboje zginęli w okresie późniejszym. Taki sam los spotkał prawdopodobnie niemowlę. Biała tablica na Cmentarzu Żydowskim przy ulicy Okopowej w Warszawie upamiętnia ich męczeńską śmierć. Zdzisław Libin, brat Antoniego, też ukończył Gimnazjum Reja (1931), następnie filologię polską na Uniwersytecie Warszawskim. Już w okresie przedwojennym był nauczycielem gimnazjalnym. Zamieszkiwał z rodzicami przy ulicy Królewskiej 27 w Warszawie. Z początkiem wojny hitlerowcy zarekwirowali rodzinie fortepian, następnie wyrzucili z komfortowego mieszkania. Zdzisław z matką przenieśli się do zaniedbanej, zachodniej, części śródmieścia, w rejon ulicy Twardej. Po utworzeniu i zamknięciu dzielnicy żydowskiej znaleźli się w obrębie getta (później „Małego Getta”). Tam stryjek prowadził komplety dla młodzieży żydowskiej, uczestniczył też w życiu kulturalnym „dzielnicy zamkniętej”, w ten sposób zarabiając na życie..
20
Według przekazanej mi przez jego żonę relacji Zdzisław, gdy wrócił z zajęć na kompletach, a było to w lipcu 1942 roku, w czasie trwania wielkiej akcji wysiedleńczej, zastał dom pusty, wszystkich mieszkańców, łącznie z jego mamą pognano na Umschagplatz i wywieziono do obozu zagłady. Widząc, że nie ma już matki postanowił opuścić getto. W tym celu dostał się do eksterytorialnego budynku Sądów przy ulicy Leszno. Gdy wujowi udało się przedostać na aryjską stronę, został złapany przez dwóch polskich szantażystów i odstawiony na komisariat granatowej policji. Przodownik komisariatu, przypadkowo znajomy Zdzisława, wypuścił go na wolność. Wujek musiał oddać smalcownikom zegarek kieszonkowy. Szantażyści zadowolili się takim łupem. Dzięki znajomościom po aryjskiej stronie Zdzisław otrzymał pomoc w ukryciu się. Tu szczególnie dużo zawdzięczał Stefanowi Żółkiewskiemu historykowi, publicyście, jednemu z założycieli Polskiej Partii Robotniczej. Otrzymał aryjskie papiery na nazwisko Libera. Pracował w zakładzie Rady Głównej Opiekuńczej, jako wychowawca młodzieży, do powstania w 1944 roku. Bywał dość częstym gościem u moich dziadków Stępniewskich. Nosił się ciemno, miał czarny kapelusz, przypominał księdza. W czasie powstania warszawskiego w 1944 roku uczestniczył w walkach o Politechnikę, jako szeregowy żołnierz. W tym czasie utrzymywał kontakty z małżeństwem Mirą Zimińską, aktorką kabaretową i Tadeuszem Sygetyńskim, kompozytorem i dyrygentem, oraz śpiewaczką operową Janiną Korolewicz Waydową. Po kapitulacji powstania, w październiku 1944 roku, dostał się do obozu przejściowego w Pruszkowie koło Warszawy, skąd dzięki pomocy pracującej tam siostry PCK udało mu się wydostać poza obóz. Skierował się do pobliskiego Ursusa, gdzie zamieszkał u zacnych pań Litwińskiej i Anny Grodeckiej. W styczniu 1945 roku zastały go odwrót Niemców i wkroczenie Armii Czerwonej. Już za komunistów uczył w szkole średniej w Ursusie. W jego klasie ktoś kredą na tablicy napisał hasło: „Niech żyje Armia Krajowa”. Posądzenie o „dywersję ideologiczną” padło na Zdzisława. Został zatrzymany i dopiero zwolniony za poręczeniem Stefana Żółkiewskiego. Za takie posądzenie mógł, w tych stalinowskich czasach, odsiedzieć na Syberii kilka lat. Zdzisław doktoryzował się w 1946 roku, będąc nauczycielem gimnazjum. W latach 1951 – 1983 profesorem w katedrze literatury polskiej Uniwersytetu Warszawskiego, oraz dziekanem. Prowadził prace naukowe z zakresu literatury oświecenia i literatury nowszej. Rok 1968 nie przerwał jego kariery. Zmarł w 1998 roku. Żonaty z Heleną Żmijewską, filologiem klasycznym, nauczycielką gimnazjalną. Syn: Antoni Libin Libera (ur. 1949) ukończył, jak ojciec, filologię polską na Uniwersytecie Warszawskim, doktoryzował się. Jest znawcą Becketa, tłumaczem i reżyserem. Wujek Zdzisław przekazał mi jednobarwne reprodukcje czterech zaginionych obrazów mojego ojca, które po wojnie ukazały się w prasie kulturalnej. Pianistka Barbara Malve córka (wychowanica?) Adeli Libin, wnuczka pradziadka Beera Libina, mieszkając w Warszawie uczestniczyła w życiu kulturalnym stolicy; w latach 60. wyemigrowała do Izraela.
21
2.6.Krewny Zdzisława Libina Libery od strony matki Ludwiki, będący nieco młodszy ode mnie, Paweł Zając, przesłał mi list życiorys, który przytaczam w całości Lubiń, 5 listopada 1998 Drogi Kuzynie, a właściwie powinowaty, gdyż (jak wiesz) nie mam w sobie krwi Libinów. Nie wiem jak się stało, że zostałem ochrzczony w sierpniu 1939 roku. Urodziłem się w marcu 1937. Po wyprowadzeniu mnie z getta przez wuja (męża siostry mojej mamy) trafiłem do sierocińca, prowadzonego przez księdza Marcelego Godlewskiego, który jako znany przedwojenny antysemita, bezpiecznie prowadził sierociniec, którego pensjonariuszami byli jedynie żydowskie dzieci. Tak zostałem wierzącym katolikiem. W okresie młodości (gdy miałem 15 lat) straciłem wiarę, którą po 25 latach odzyskałem, dzięki przeobrażeniom jakie przeszedł Kościół po Soborze Watykańskim Drugim. W Warszawie poznałem zakonnika z lubińskiego klasztoru. Postanowiłem przeprowadzić się do wsi Lubiń (Wielkopolska). Gdy pytają mnie, jakie mam stosunki z klasztorem, to odpowiadam, że zakonnicy składają śluby, a ja żyję z klasztorem bez ślubu „na kocią łapę”. Klasztor jest przyozdobiony moimi dziełami sztuki. Ludzie modlą się przed nimi. Sprawia mi to wielką satysfakcję, czuję się potrzebny. Do judaizmu mam stosunek, jak do kolebki chrześcijaństwa, jako korzeni mojej wiary. Chrześcijańskie niebo wydaje mi się bardziej radosne od żydowskiego Szeolu. Tam spędzimy większość naszego istnienia. Mieszkam sam, w budynku między dwiema wsiami, za oknami niebo, mało kontaktu z ludźmi, dużo z niebem. Stąd pokój i radość życia. Życzę Ci tej radości życia i do zobaczenia, gdy będę w Krakowie. Pozdrawiam Paweł Zając. 2.7. Historia rodziny Tomów. Alfred Tom, brat rodzony mamy mojego ojca Eugenii, był polonistą i germanistą. Uczył języków w gimnazjum A. Kreczmana przy ulicy Wilczej w Warszawie. Później pracował na stanowisku dyrektora gimnazjum „Spójnia”. W ostatnich latach przed drugą wojną światową redagował poszczególne działy Wielkiej Literatury Powszechnej w oficynie wydawniczej Trzaska, Ewert i Michalski. Był ponadto tłumaczem dzieł filozoficznych, pedagogicznych a także literackich; tłumaczył głównie z języka niemieckiego. Wydawał utwory poetów: Bolesława Leśmiana i Antoniego Lange. Żonaty dwukrotnie: I z Esterą Rachelą, II z Pauliną Suwalską - dyplomowaną nauczycielką przyrody. Jeszcze przed wojną byłem u Alferda Toma i jego drugiej żony Pauliny. Profesorstwo mieszkali w, jak na ten czas, luksusowej willi na dalekim Mokotowie, w rejonie ulicy Płatowcowej w Warszawie. Oboje zginęli w czasie powstania warszawskiego w 1944 roku od hitlerowskich bomb. Córka Alfreda z pierwszego małżeństwa Regina Tomówna była z wykształcenia pedagogiem. Wojnę przeżyła w Warszawie po aryjskiej stronie. Ukrywała się pod nazwiskiem Bartoszewska. Była stanu wolnego. Zmarła dość młodo w późnych latach czterdziestych, już po nadejściu sowietów, w czasach „Polski Ludowej”.
22
Syn Alfreda, też z pierwszego małżeństwa, Ignacy Tom ur. 1902 w Szwajcarii, zm.1937 (1938) w ZSRR, pseudonim Janusz Lasocki. Od 1918 członek grupy młodzieżowej Polskiej Partii Socjalistycznej - lewica, członek Komunistycznej Partii Polski od jej założenia. Więziony w Polsce za działalność komunistyczną i agitację w wojsku w 1921, 1923, 1931. Redaktor czasopism poświęconych ideologii komunistycznej. W 1922 był jednym z założycieli Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Sekretarz Centralnego Komitetu Komunistycznego Związku Młodzieży Polskiej, przedstawiciel KZMP przy Komunistycznej Międzynarodówce Młodzieży w latach 1926-1928. We wczesnych latach 30. XX wieku przedostał się do Związku Radzieckiego. Kierownik działu polskiego wydawnictwa partyjnego Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii (bolszewików). Redaktor radzieckiej gazety w języku polskim „Sierp” w Kijowie. Aresztowany przez władze komunistyczne w 1935 w ramach „czystek” stalinowskich. Osadzony w kopalni miedzi na Półwyspie Kołymskim zmarł na gruźlicę w roku 1937. Synem Alfreda Toma i Pauliny był Antoni Tom, doktor praw. Uczestniczył w wojnie obronnej 1939 roku. Wracając do domu, już w Warszawie, został rozszarpany przez minę. Siostra babci Geni i Alfreda, Ewelina Tom, ukończyła studia przyrodnicze na paryskiej Sorbonie. Przed wojną była nauczycielką przedmiotów przyrodniczych w gimnazjum „Spójnia”. Niezamężna. W czasie okupacji niemieckiej była jakiś czas w getcie warszawskim, skąd udało jej się wydostać. Ukrywała się po aryjskiej stronie jako Stanisława Ratyńska. Sądzę, że zbieżność przybranego nazwiska z danymi nieżyjącej matki cioci Heni Lipińskiej z męża Szczodrowskiej nie była przypadkowa. Ewelina zmarła po wojnie w podeszłym wieku. 2.8. Tu cytuję fragmenty niedawno otrzymanego listu od dalekiego krewnego z rodziny T. Krzysztofa Ludwika . Szanowny Kuzynie, Data 2011-02-01 Jest mi bardzo miło że zechciałeś przesłać „obcej osobie” tak cenny materiał historyczno – literacki (JKL „Druga strona”). Czytam i jestem pod wielkim wrażeniem. Po prostu wspaniałe! Moja książka ma zupełnie inny charakter, znacznie mniej wspomnień osobistych ale sporo wiedzy archiwalnej, stanowiącej efekt kilkuletnich poszukiwań. Jestem ćwierć Żydem po ojcu i ćwierć Żydem po matce, ale o swoich korzeniach dowiedziałem się dopiero 6 lat temu, wcale nie od swoich rodziców, a z dokumentów odnalezionych w różnych archiwach. Rodzice trzymali te informacje w tajemnicy przede mną, pragnąc by wszystko to, co wiąże się z ich wrodzonym pół - żydostwem poszło w zapomnienie. Nie poszło, zacząłem badać bardzo intensywnie swoją i ich przeszłość... Tu koniec cytatu. 2.9. A oto krąg znajomych naszej rodziny pochodzenia żydowskiego. Andrzej Boleski, właściwie A. Baumfeld (1877–1965) historyk literatury romantycznej, mistyk. W czasie przedwojennym był wykładowcą Wolnej Wszechnicy Polskiej. Rodzice byli zaprzyjaźnieni z panem profesorem i jego rodziną, w skład której wchodzili: żona, córka i syn kilka lat ode mnie starszy. Mieszkali w Warszawie na Ochocie. Po powstaniu warszawskim i wysiedleniu z Warszawy syn został skierowany na roboty do Niemiec i tam zaginął w niewiadomych okolicznościach.
23
Profesor Boleski, dość krótko po wojnie, był wykładowcą literatury polskiej na Uniwersytecie Łódzkim, następnie został skierowany na emeryturę. Efraim i Menasze bracia Seidenbeutel we wrześniu 1939 roku znaleźli się za Bugiem, po stronie sowieckej. Po agresji hitlerowskiej w 1941 roku wkroczyli na te tereny Niemcy. Bracia przebywali w getcie w Białymstoku. Obaj zginęli tuż przed zakończeniem wojny w kwietniu 1945 roku w obozie koncentracyjnym we Flossenburgu na terenie Niemiec. Pani Ajolfi była spolonizowaną włoską Żydówką. Mama utrzymywała z nią przed wojną stały kontakt. Mnie też zabierała na wizyty do niej. Pani ta posiadała wspaniały dar: umiejętność przyjaznych kontaktów z dziećmi. Już w czasie okupacji starała się o wyjazd do Włoch, by tam przetrwać wojnę. Nie miała szczęścia, czy zgubiła dokumenty, czy ją rozpoznano. Popełniła podobno samobójstwo. Mama przyjaźniła się z siostrami Kępińskimi. W skład rodziny wchodziły: bardzo miła starsza pani, jej trzy córki: Marynka, Antosia i Zosia. Marynka była koleżanką mamy, z pensji Kowalczykówny, Zosia żoną Włocha o nazwisku Tramontano. Miała z nim córkę Joasię, moją rówieśniczkę. Była od dawna w separacji z mężem. Moja rodzicielka w czasie okupacji musiała dać swej przyjaciółce, Marynce Kępińskiej poświadczenie, że często z nią chodziła do kościoła katolickiego. Kępińscy pozostali przy swoim nazwisku. Zofii z córką udało się, w czasie wojny, emigrować do Włoch. Po zakończeniu okupacji wróciły niebawem do Polski. Bogobojny pan Kohn, plenipotent dziadka Stępniewskiego, wraz z siostrą znaleźli się w getcie warszawskim. Moja niania, przekradając się do „dzielnicy zamkniętej” wspomagała, jak mogła, przy pomocy naszej rodziny, rodzeństwo Kohnów. Do wielkiej akcji wysiedleńczej w lecie 1942 roku oboje żyli. W tym czasie dotarł pamiętny list od pana Kohna, z błaganiem o pomoc, zaczynający się od słów: „Za pięć dwunasta, to jeszcze nie dwunasta”. Niestety nic nie dało się zrobić, to byli Żydzi ortodoksyjni (ubiór, gesty, akcent). Oboje zginęli. Pani Felicja Krallowa, z Reincholdów, matka Hanny, pojawiała się w czasie okupacji w domu dziadków Stępniewskich. Hanna cudem uniknęła śmierci; została wykradziona z transportu do getta. Hanna wraz z matką ukrywały się. Mała była brunetką o „złym wyglądzie”. Po latach Hanna (ur. 1935r.) pisze: „cała wojna, to była gra o moje życie”. Dużej pomocy pani Krallowej i jej córce udzielili: wujek Tadeusz Jan Stępniewski i cała nasza rodzina. Matce i córce udało się cudem przeżyć wojnę. W latach 50. Studiowała dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim. W swoich książkach porusza problem holokaustu. Jako nastolatek, po wojnie, odwiedziłem Hannę. Była ładną, dorodną brunetką. Odznaczała się wysoką inteligencją. Pamiętam, jak w jej pokoju na poczesnym miejscu wisiała podobizna „chorążego pokoju” Józefa Stalina. Tematem naszych młodzieńczych dyskusji były oczywiście sprawy żydowskie. Oboje, mając po kilkanaście lat, roztrząsaliśmy zagadnienia korelacji między narodowością a religią żydowską. Chyba do wypracowania wspólnego poglądu nie doszło.
24
Będąc na cmentarzu żydowskim, przy ulicy Okopowej, w Warszawie, znalazłem przypadkowo macewę Felicji Krallowej, niestety grobów rodzinnych Libinów nie udało mi się odnaleźć. W późniejszych latach kontakt z Hanną urwał się. Tu należy jeszcze wspomnieć o rodzinie państwa Hameńskich. Do naszego mieszkania przy ulicy Moniuszki sprowadziła się w 1942 roku(?) rodzina mieszanego pochodzenia- Hameńskich: pani Klara ślązaczka, jej mąż inżynier chemik(?) Żyd i ich córka Basia, nieco ode mnie młodsza. Rodzina ta była nam polecona przez jedną z naszych znajomych, prawdopodobnie panią Wojciechowską. Hameńscy byli wysiedleni przez hitlerowców z Górnego Śląska z Katowic. W jakiś czas po ich przybyciu przeżyliśmy najście policji granatowej (cywilów) na nasze mieszkanie. Do pokoju, gdzie spałem wpadł osobnik, z pistoletem gotowym do strzału; pytał mnie o ojca. Wyjaśniłem, że przebywa w Kowlu. Taka relacja była ustalona z mamą. Wyprowadzono mnie na korytarz. Mijając stołowy zobaczyłem wszystkich naszych trzech mężczyzn, leżących nieruchomo na podłodze, twarzą do ziemi, skutych kajdankami: dziadka Tadeusza Emiliana Stępniewskiego, 70 - letniego starca, pana Józia Majewskiego (właściwie Korzeniowskiego), szewca z Wylezina koło Pawłowic, który się u nas ukrywał i pana Hameńskiego. W pierwszej chwili myślałem że nie żyją! A to tylko mi się tak zdawało. Mnie, oraz kobietom kazano siedzieć w poczekalni lekarskiej wujka. Nie wszystko pamiętam, ale utkwiła mi w głowie taka scena: pan Józio, jeszcze skuty kajdankami, siedzi na przeciwko nas, na krześle w przedpokoju. Policjant krzyczy: „szewc zostaje na gospodarstwie!”. Po jakimś czasie tajniacy zmienili zdanie. Ten starszy zawyrokował; „aresztujemy tylko Żyda”. Tak też zrobili. Zabrali pana Hameńskiego i opuścili nasze mieszkanie. Po paru dniach wrócił do rodziny. Niestety wkrótce został zatrzymany na ulicy i znikł na zawsze. Pani Klara, żona aresztowanego z córką z Basią przebywały u nas nadal. Hameńską uważano u nas w domu za element niepewny. Musieliśmy przed nią konspirować. Mieszkanie z tą osobą było bardzo uciążliwe też z innych względów (konfliktowość). Tak męczyliśmy się do powstania w 1944 roku, które nas rozdzieliło. Przy wyjściu z Warszawy pani Klara została podobno zgwałcona przez własowców. Cofnijmy się do roku 1941, czy 1942. W getcie warszawskim panował głód. Dużo dzieci żydowskich przekradało się na „aryjską stronę; czasami ta sztuka udawała się dorosłym. Pewnego razu do naszych drzwi kuchennych na Moniuszki, zapukała jakaś kobieta chodząca po prośbie. Była to Żydówka, krawcowa. Moja babcia Ludwika Adela Stępniewska, mama mamy, przyjęła ją serdecznie i poczęstowała herbatą. Rozmawiały ze sobą, jak dwie przyjaciółki. Babcia należała do osób nie znających strachu. Goszcząc Żydówkę, narażała swoje swe życie! Dała jej, choć na chwilę poczucie ciepła i bezpieczeństwa! Ta kobieta za chwilę musiała wrócić z powrotem do getta...
2.10. W domu wujka Tadeusza Jana Stępniewskiego, brata mamy, w willi na Wierzbnie przy ulicy Ikara ukrywały się kolejno żydowskie dzieci: Julek i Krysia Dziedzic.
25
Julek był chłopcem, ode mnie młodszym, o wybitnie semickim wyglądzie. Bawiliśmy się razem w przydomowym ogrodzie. Był ruchliwy, wszędzie go było pełno. Trudno go było ukryć przed oczyma ciekawskich. Po pewnym czasie musiał być odesłany do innego lokum. Tam został wraz z ciotkami rozpoznany i stracony. W ostatnich dwóch latach wojny u tychże wujków ukrywała się, wyciągnięta z getta blondyneczka, o bardzo „dobrym wyglądzie”, córka żydowskiego policjanta Krysia Dziedzic (Brzezicka). Na Ikara przeżyła powstanie w 1944 roku. Razem z rodziną Stępniewskich po powstaniu ewakuowała się do majątku Jastrzębiec, pod Warszawę. Matka zgłosiła się po dziewczynkę rok po wojnie. Po paru latach wyemigrowały do Australii. Szczegóły dotyczące „wyciągnięcia” Krysi z getta dalej.
2.11. Ratunkiem dla wielu prześladowanych osób były dwa domy doktorostwa Stępniewskich: ten w śródmieściu, przy ulicy Moniuszki, gdzie mieszkałem z mamą i dziadkami oraz dom na Wierzbnie w willi przy ulicy Ikara, gdzie przebywali: wujek Tadeusz Jan Stępniewski z żoną Janiną i teściową Janiną Zołołarew. Były to domy „nieustraszone”, na których opierała się Polska Walcząca. W takich domach przechowywano zagrożonych i ściganych, ludzie którym za ich narodowość groziła śmierć, wrzała praca podziemna, tam odbywały się konspiracyjne zebrania i spotkania, w nich ukrywano broń i bibułę. Duże znaczenie dla konspiracji miała też perfumeria wraz z gabinetem kosmetycznym pani Janiny Zołotarew , przy ulicy Marszałkowskiej w pobliżu Alei Jerozolimskich. W gabinecie kosmetycznym pani Kazimiera Narkiewicz, przedwojenna charakteryzatorka filmowa „poprawiała” wygląd ukrywających się Żydów. Przy ulicy Moniuszki 11, gdzie przebywałem prowadzona była już od roku 1940 do powstania warszawskiego w 1944 roku intensywna praca konspiracyjna. Jej głównym animatorem był brat mamy doktor Tadeusz Jan Stępniewski, od 1942 roku członek Rady Pomocy Żydom „Żegota”. Działalność konspiracyjna polegała na: -wyszukiwaniu mieszkań i kryjówek dla ukrywających się, głównie Żydów, -dostarczaniu fałszywych dokumentów i metryk, -rozprowadzaniu zapomóg i żywności, -organizowaniu pomocy lekarskiej, -pomocy osobom osadzonym w obozach i gettach, -wyciąganiu dorosłych i dzieci z getta, -pomocy partyzantom, -kolportowaniu prasy podziemnej, -udostępnianiu lokum na wykłady Tajnego Uniwersytetu Warszawskiego. Szczególnie zaangażowanymi w pracy konspiracyjnej, w naszym najbliższym kręgu byli: wujek doktor Tadeusz Jan Stępniewski, jego żona Janina, moja mama Danuta Libinowa, teściowa wujka Janina Zołołarew, a także nasza gosposia Leokadia Ziółkowska. Tu pragnę też wspomnieć postać Henryka Walewskiego, zięcia pani Janiny Zołołarew, męża jej młodszej córki Haliny. Był on dyrektorem firmy handlowej „DAL” przy ulicy Polnej w Warszawie. Firma miała filię na terenie getta. Pan Henryk, jako dyrektor, mógł dowolnie wchodzić i wychodzić do i z „dzielnicy zamkniętej”. Działał też w ruchu oporu.
26
Udało mu się z getta wyprowadzić, między innymi Krysię Dziedzic, o której pisałem powyżej. Niestety zginął on w czasie powstania w 1944r. Kilkoro dzieci żydowskich jednocześnie przechowywała w willi przy ulicy Szustra na Mokotowie nieustraszona pani Maria Flukowska Leszczyńska, żona pisarza Stefana Flukowskiego. Dzieci tam mieszkające były otoczone serdecznością i dobrobytem. U pani Flukowskiej w roku 1944 ukrywała się też moja ciocia Ludwika Libin (Czerska) wraz z dwuletnim synkiem Andrzejem. Wszyscy przeżyli powstanie w 1944 roku i zajęcie tej dzielnicy przez Niemców. Jeszcze jesienią 1944 roku, po powstaniu, w czasie trwającej okupacji niemieckiej będąc w Krakowie, pani Marysia Flukowska przetrzymywała rannych partyzantów! Pośmiertnie została odznaczona medalem Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata. W okresie stalinowskim, po wkroczeniu Armii Czerwonej, krótki czas, była więziona przez komunistyczne władze. Powodem jej aresztowania mogła być jej wojenna przynależność do AK, ale to nie jest pewne. Pani Wojciechowska, przyjaciółka naszej rodziny, w swoim mieszkaniu w centrum Warszawy przez pewien czas (w 1942 roku) przechowywała ciocię Ludwikę Czerską (Libin), wraz z niemowlęciem (patrz wyżej). Marian Żebrowski tzw. „granatowy policjant”, jak sam twierdzi, brał udział w latach 1941 -1943 w akcjach pomocy dla Żydów na polecenie organizacji podziemnych. W roku 1942 ułatwił ucieczkę z getta mojemu ojcu. Piotr Rudnicki, adwokat, ukrywał inteligencję żydowską w willi przy ulicy Ikara na Wierzbnie. Był sąsiadem doktorstwa Stępniewskich. Kryjówka znajdowała się na poddaszu, gdzie stłoczonych było kilka osób. 2.12. Jeszcze inna historia. Wkrótce po wybuchu drugiej wojny światowej, we wrześniu 1939 roku, Jerzy R. , pilot polskich sił powietrznych, został wysłany na tajną misję wywiadowczą. Gestapo jednak dowiedziało się o planowanej operacji i aresztowało go w 1940 roku. Gdy trafił do obozu koncentracyjnego Auschwitz, założył z polskimi więźniami patriotami tajną organizację wojskową.;.hbg Grupa ta opracowywała plany ucieczki i dokumentowała zbrodnie nazistów. Jerzy otrzymał pracę elektryka, co pozwalało mu na w miarę swobodne poruszanie się po obozie. Wielokrotnie wysyłano go do baraków żydowskich, dla naprawy kabli lub zainstalowania oświetlenia. Tragiczna sytuacja tych więźniów głęboko go poruszyła. Postanowił zrobić wszystko, by im pomóc. Chociaż jego położenie było bardzo trudne, czuł się w obowiązku ulżyć cierpieniom żydowskich współwięźniów. Często naumyślnie powodował awarie, by mieć pretekst, by się do nich udać. Przy takich okazjach przynosił jedzenie i lekarstwa skradzione Niemcom. Na tej działalności został wielokrotnie przyłapany i ciężko pobity. Więźniowie nazywali go „Żydowskim Wujkiem”. Jerzy R. udzielając pomocy przysiągł, że jeśli przetrwa, opowie światu o cierpieniach uwięzionych i okrucieństwie hitlerowców. Był więziony w Auschwitz do stycznia 1945 roku. W latach 90. został odznaczony medalem Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata. Moja i mojej rodziny bliska znajomość z Jerzym R. i jego najbliższymi, ludźmi wielkiego serca, datowała się od 1969 roku z racji sąsiedztwa, wspólnych zainteresowań i zabaw dzieci.
27
W trakcie pisania tego tekstu, przypominają mi się też inne osoby przewijające się w tle naszej rodziny i krewnych, które ze względu na swoje pochodzenie musiały się ukrywać i ci, którzy im, z narażeniem życia pomagali. Wiadomości, inne, fragmentaryczne i niepełne na temat pomocy Polaków Żydom pomijam. 3. Historia Kaliny 3.1. Ja, Kalina Bażańska Libin chciałabym dodać moje przeżycia, doznania i fragmenty historii mojej rodziny. Urodziłam się w katolickiej rodzinie i zostałam wychowana przez moją matkę w duchu chrześcijańskiej etyki i religii. Zasady etyki były we mnie silnie zakorzenione. Tak jak i w bardzo wielu polskich rodzinach i w naszej zdarzały się małżeństwa mieszane. Moja najbliższa kuzynka Jadwiga (o dwadzieścia cztery lata ode mnie starsza), córka starszej siostry mojego ojca, Eugenii Lohman, wyszła za mąż za Adama Frendlera przedsiębiorcy pochodzenia żydowskiego. Ślub brali , gdy byłam zbyt mała by to pamiętać, ale mam wspomnienia z chrztu ich synka Roberta w kościele św. Aleksandra na placu Trzech Krzyży w Warszawie jesienią 1937 roku. Tego dnia w tymże kościele powtórnie brała ślub matka Jadzi z burmistrzem Wieruszowa Józefem Plewińskim. Mąż Jadzi Adam był uroczym człowiekiem, wysoce kulturalnym, inteligentnym i do tego bardzo zamożnym. Gdy wybuchła wojna w 1939 roku, jak inni ludzie pochodzenia żydowskiego był bardzo zagrożony, a jako osoba bardzo znana w Warszawie, tym bardziej musiał się ukrywać. Jego żona Jadzia znalazła mu schronienie w Krakowie, gdzie posiadając wsparcie finansowe mógł spokojnie przetrwać do końca wojny. Zgubiła go aktywność i potrzeba działania. Udzielał młodzieży lekcji angielskiego i wychodził na miasto. To go zgubiło. Rozpoznany przez szpicli został aresztowany i zamordowany w obozie koncentracyjnym na terenie Niemiec. W czasie wojny Jadzia Frendler wraz z synkiem Robertem mieszkała w Warszawie. Od czasu do czasu jeździli do Krakowa, a nawet do Zakopanego na narty. W Warszawie nachodzili ją szantażyści. Znam z jej relacji taki incydent, gdzie kuzynkę uratował mąż jej pracownicy Kazi, policjant granatowy, pracujący dla podziemia (nazwiska jego nie pamiętam). Poprosiła go aby był u niej, gdy przyjdzie szantażysta. Po przybyciu szmalcownika policjant zażądał od niego dokumentów i zagroził że go aresztuje. Ten uciekł i nigdy się nie pokazał. 3.2.Orientuję się, że kuzynka Jadzia brała czynny udział w ratowaniu wielu innych zagrożonych osób, także rodzinę swojego męża. W ten sposób trafiła do mojego domu w 1943 roku Bronisława Gerson, jako Wacława Dobrowolska. Była koleżanką Jadzi ze szkoły dramatycznej. Uciekła z transportu z warszawskiego getta do obozu zagłady w Treblince. Gdy wyskakiwała w biegu z pociągu, złamała rękę i była mocno poturbowana. Postronni ludzie udzielili jej pierwszej pomocy i udostępnili telefon. Kuzynka Jadzia odebrała Bronkę od nich i przekazała ją nam. W tym czasie Bronkę odwiedzał u nas aktor Seweryn Butrym (jako pan Aleksander). Jadzia znalazła Bronce inne lokum, by jej obecność u nas nie wzbudzała podejrzeń. Nadeszło lato 1944 roku. W Warszawie wybuchło powstanie. Ja z mamą i siostrą
28
Krysią przebywałyśmy w Zalesiu Dolnym koło Warszawy na wakacjach i tam pozostałyśmy do końca okupacji. Wśród wielu uciekinierów z powstania przyszła do nas Bronka Gerson. Chociaż przed zimą my same nie miałyśmy dachu nad głową, mamusia znalazła jej bezpieczne schronienie u naszych przyjaciół, u których doczekała ucieczki Niemców. Późnej wyjechała do Łodzi, następnie do Krakowa. Wspólnie przeżyte dramaty wojenne połączyły nas. Byłyśmy do końca jej życia, jak najbliższa rodzina. Moja starsza siostra była szczególnie zauroczona Bronką jako człowiekiem i aktorką. Ukrywająca się u nas Bronka z powodu wojny straciła najlepsze lata, jako młoda aktorka. Straciła człowieka, który był jej największą miłością. Był nim Aleksander Bardini , aktor i reżyser. . Bronisława Gerson Dobrowolska (pod tymi nazwiskami występowała po wojnie) miała znaczące sukcesy zawodowe jako aktorka: pierwszą nagrodę za rolę Iwony w ”Iwonie Księżniczce Burgunda” w teatrze opolskim na festiwalu teatralnym. Była pozytywnym przykładem dla wielu ukrywających się w czasie wojny, zachowując dozgonną wdzięczność i przyjaźń dla tych, którzy z narażeniem własnego życia, w czasach zagłady, nieśli bezinteresowną pomoc. Zmarła tragicznie w latach 70 w Warszawie. 3.3. Po wojnie nasza kuzynka Jadzia Frendler wyszła powtórnie za mąż za Aleksandra Epsteina, który zmienił nazwisko na Ewert (być może nie chciał eksponować swojego żydowskiego pochodzenia). Ich ślub odbył się w 1947r w opactwie tynieckim koło Krakowa. On sam miał też przeżycia wojenne. Jako oficer Wojska Polskiego wojnę spędził w oflagu (obozie jenieckim) w Niemczech. Stracił też wielu członków rodziny. To się odbiło na jego usposobieniu. Był poważny i milczący. Świetnie wykształcony znał kilka języków obcych. Był tłumaczem w ONZ owskich misjach na Dalekim Wschodzie. Aleksander był synem Karola Epsteina. 3.4. Baron Leon Epstein, właściciel Pilicy i Smolenia. Żonaty dwukrotnie. Z pierwszego małżeństwa miał trzech synów: Eugeniusza, Stefana i Karola. Rodzina Epsteinów mieszkała w pilickim pałacu, gdzie przed kilkuset laty urodziła się Elżbieta Granowska, trzecia żona króla Władysława Jagiełły; jej matka była matką chrzestną Jagiełły. Leon Epstein po śmierci pierwszej żony poślubił Marię Skarżyńską, Polkę i katoliczkę. Miał z nią córkę Marię, urodzoną w 1875 roku. Maria otrzymała bardzo staranne wykształcenie. Gdy ojciec rodziny umarł, a Maria dorastała sprzedano majątek i przeniesiono się do Krakowa, gdzie świat był otwarty na kulturę, możliwość kształcenia i podróżowania. Maria, według słów księdza dr hab. Stefana Ryłko, oddała się całkowicie na usługi drugiego człowieka i to w duchu chrześcijańskim. Jej zasługą było powstanie Uniwersyteckiej Szkoły Pielęgniarek i Higienistek w Krakowie. Gdy wiedziała, że działalność tej szkoły zmierza we właściwym kierunku, zdecydowała się na stan zakonny. Przyjęła imię zakonne Magdalena. Resztę życia spędziła w skupieniu i na modlitwie w Klasztorze Sióstr Dominikanek na Gródku w Krakowie. Siostra Maria Magdalena umarła w 1947 roku w opinii świętości. W 2003 roku siostry dominikanki podjęły starania o rozpoczęcie jej procesu beatyfikacyjnego. Proces został otwarty w 2004 roku w kościele klasztornym Matki Bożej Śnieżnej na Gródku.
29
.
4. Tło historyczne
4.1. Po II i III rozbiorze Polski znaczna część Rzeczypospolitej, z licznie tam zamieszkującą ludnością żydowską, znalazły się w obrębie Imperium Rosyjskiego. W stosunku do tej grupy ludności zaczęto wprowadzać specjalne ograniczenia, a także próby asymilacji. Jedną z restrykcji było wyznaczenie tzw. „strefy osiedlenia”, poza którą osiedlanie się ludności żydowskiej było zakazane. „Strefa osiedlenia” obejmowała swym zasięgiem: tereny Litwy, Białorusi, zachodniej Ukrainy (bez Kijowa).Ukaz carski, dotyczący „strefy” był surowo przestrzegany. Hotele poza „strefą” nie mogły udzielać noclegów tej ludności, niezależnie od jej statusu materialnego. Tej dyskryminacji doświadczał mój dziadek Henryk Libin, gdy interesy zmuszały go do pozostania kilku dni w St. Petersburgu, czy Moskwie. 4.2. W Polsce lat 20 i 30. XX wieku utrzymywała się polityka dyskryminacyjna, sprzeczna z porządkiem prawnym RP w stosunku do ludności żydowskiej. Rządy sanacyjne skłaniały się do polityki antyżydowskiej; wspierały też projekty masowej emigracji tej ludności, zwłaszcza licznej grupie ubogich. Niechętnie zatrudniano Żydów w instytucjach państwowych. Zjawiska te uległy nasileniu przed wojną na skutek potęgowania się nastrojów faszystowskich w Europie. Nie sądzę, by przedwojenny ustrój Polski można określić jako totalitarny, był on raczej autorytarny. Haniebną i uciążliwą praktyką były, między innymi, udane próby wprowadzenia „getta ławkowego” czy innych szykan w szkolnictwie wyższym. Ta forma dyskryminacji polegała na wyznaczeniu dla studentów Żydów osobnych miejsc w salach wykładowych. Miało to miejsce w latach 20. I 30. Praktykę tę w życie wprowadzały bojówki studentów nacjonalistów. Protestujący przeciw tym szykanom studenci żydowscy, jak mój ojciec Kazimierz Libin, słuchali wykładów stojąc. Fala fizycznej przemocy, przejawiająca się w formie rozruchów ulicznych, organizowana przez Stronnictwo Narodowe i bojówki Obozu Narodowo Radykalnego (ONR) przetoczyła się przez Polskę głównie w latach 1935-1937. Świadkiem takich niepokojów w stolicy była moja mama Danuta Libinowa. Gdy gawiedź biła Żydów, mama zwróciła się do obserwujących biernie to zjawisko policjantów, o interwencję. Otrzymała odpowiedź: „My wiemy, co mamy robić”. Po chwili jacyś chuligani zaczęli mamę szarpać krzycząc: „niech pani stąd idzie!” Wszystkie te negatywne zjawiska, były tylko niewinną przygrywką, do tego co miało się wydarzyć w mrocznych latach okupacji. W czasie przedwojennym większość Polaków współżyła dość zgodnie z ludnością żydowską zarówno gospodarczo jak i kulturalnie. Dzięki rozwojowi polskiej oświaty młodzież żydowska na ogół dobrze już znała język polski. Wielu Żydów odgrywało coraz większą rolę w życiu kulturalnym, aczkolwiek często byli uważani za obywateli „drugiej” kategorii niezależnie od zamożności, talentów i wykształcenia. Do września 1939 roku, do wybuchu II wojny światowej, pomimo pewnych przejawów polityki dyskryminacyjnej, życie ludności żydowskiej toczyło się w miarę spokojnym torem.
--------------------------------------------
30
4.3. Po wkroczeniu na ziemie polskie 17 września 1939 roku sowieci na trerenie przez siebie zajętym zamknęli miejsca kultu religijnego. Ludność żydowska polegała tym samym restrykcjom, co Polacy. Rozpoczęto aresztowania i wywózki w głąb Rosji. Paradoksalnie te transporty uratowały wielu Żydom życie, chroniąc ich przed piekłem hitlerowskiej zagłady. Mój ojciec za władzy radzieckiej, w latach 1939-1941, wystawiał swe prace malarskie w Łucku, Lwowie i Kijowie. Tak egzystował do czerwca 1942 roku do momentu wkroczenia Niemców. Jego brat Zygmunt Libin, mieszkając z moim ojcem w Łucku, jeszcze za sowietów, zgłosił się na dobrowolny powrót do Generalnej Guberni, czyli strefy okupowanej przez hitlerowców. Dziś brzmi to absurdalnie! Z tego powodu, jako „niepewny element” został przez sowietów wywieziony na Syberię. Ta wywózka uratowała mu życie! Dla szerokich grup ludności żydowskiej okupacja radziecka wydawała się lepsza od przedwojennej rzeczywistości. W przeciwieństwie do Polaków Żydzi władzę radziecką przyjmowali na ogół pozytywnie. Sowieci zatrudniali ich w administracji, gospodarce i kulturze, przyjmowani byli też do wojska, milicji i czerwonego aparatu bezpieczeństwa, co nie przeszkadzało, że wielu, jak mój stryjek, doznało terroru sowieckiego poprzez wywózkę na Syberię.. 4.4.We Wrześniu 1939 roku terytorium Polski po rzekę Bug na wschodzie zostało zajęte przez armię hitlerowską. Ludność żydowska znalazła się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Hitlerowskie Ustawy Norymberskie uznawały za Żyda każdą osobę, której choćby jeden dziadek, lub babka byli wyznawcami judaizmu. Od tej chwili każdy Żyd był podczłowiekiem, bez praw skazany na szykany, poniżenie i rabunek. Dla ludności żydowskiej zakładano dzielnice zamknięte tzw getta. Po napadzie Niemców na ZSRS (22 czerwca 1941 roku) ojciec został aresztowany przez hitlerowców, pozbawiony wolności, wreszcie stracił życie. 20 stycznia 1942 roku w miejscowości Wannsee na terenie Berlina zebrali się prominenci hitlerowscy na konferencji, której tematem było ”Rozwiązanie kwestii żydowskiej”. Tam przedstawiono wolę Hitlera, fuhrera Rzeszy, fizycznej likwidacji wszystkich osób uznanych za Żydów. 4.5a.Getto warszawskie. Wersja A. W Warszawie, jednym z największych skupisk Żydów żyło ich 370 tysięcy, co stanowiło 29% ludności stolicy (1938r.). Żydzi, a szczególnie ortodoksi, stanowili grupę o wyraźnej odrębności. Wyróżniali się wyznawaną religią, sposobem odżywiania (koszer), strojem, językiem i mentalnością. We wrześniu 1939 roku, rozpoczęły się uciążliwe szykany wobec ludności żydowskiej: obowiązek zdejmowania nakryć głowy przed każdym umundurowanym Niemcem, zakaz chodzenia do parków, wydzielenie specjalnych wagonów w komunikacji tramwajowej, oznakowanie Gwiazdą Dawida sklepów niechrześcijańskich (żydowskich), wreszcie nakaz noszenia opaski z gwiazdą na lewym ramieniu.
31
W tym czasie nie żydowskie sklepy często na szyldach umieszczały napisy „firma chrześcijańska”, a wewnątrz „żydom nie sprzedajemy”, „żydom i psom wstęp wzbroniony”. Wprowadzono bardzo uciążliwy przymus pracy na rzecz okupanta, któremu podlegali wszyscy żydowscy mężczyźni od 14 do 60 roku życia. Po moim powrocie z Pawłowic koło Grójca, jesienią 1940 roku zastaliśmy już w Warszawie wzniesione mury przyszłej żydowskiej dzielnicy mieszkaniowej, przecinające i odgradzające wiele ulic. Żydzi w pośpiechu likwidowali sklepy po tzw. „aryjskiej” stronie. Mieszkaliśmy z mamą w domu dziadków Stępniewskich przy ulicy Zielnej w śródmieściu. Tam zaczynała się bardzo ludna dzielnica żydowska z biednymi sklepikami. Tłumy ludzi w chałatach, jarmułkach lub czarnych kapeluszach na głowie szczelnie wypełniały ulice. Pamiętam, jak przed zamknięciem getta szliśmy z nianią w głąb tej dzielnicy coś kupić. Domy bywały tam niemiłosiernie obdrapane, ulice brukowane kamieniem polnym, lampy gazowe rzucały mdłe światło. Zakamarki te zupełnie były niepodobne do ulicy Marszałkowskiej, reprezentacyjnej arterii miasta. 16 listopada 1940 roku getto zamknięto, policja pilnowała licznych przejść „granicznych”. Część żydowskiej inteligencji o „dobrym wyglądzie” ukrywała się po „aryjskiej stronie” ( około 20 tysięcy). Obszar warszawskiego getta, usytuowany w północnej części śródmieścia, w początkowej fazie wynosił 400 ha, czyli 4 km2. Teren getta oddzielono od reszty miasta przez wykorzystanie murów przeciwpożarowych, zamurowanie wylotów ulic i wszelkich otworów w granicznych budynkach. Mury miały 3 metry wysokości i były o 1 metr podwyższone przez druty kolczaste. Z czasem zmniejszano obszar getta. Przez teren dzielnicy zamkniętej przebiegały „aryjskie” linie tramwajowe. Widok wnętrza getta był przygnębiający. W odróżnieniu od „aryjskiej strony” było tam gwarniej, tłumy na ulicach, dużo żebrzących dzieci. Tablice ogłoszeń puste a jedynie wszędzie plakaty głoszące: „Żydzi, wszy, tyfus plamisty”, obok napisu karykatura starego, bardzo brzydkiego Żyda, pajęczyna i nienaturalnej wielkości wesz. Jedna linia tramwajowa, oznaczona Gwiazdą Dawida kursowała wyłącznie na terenie getta.. Nieoficjalnie na teren getta można się było dostać przez eksterytorialny budynek sądów przy ulicy Leszno. Były tam dwa wejścia: na „aryjską stronę” i do getta. Oczywiście Polakom było łatwiej wejść na teren getta niż Żydom odwrotnie. By się do zamkniętej dzielnicy dostać trzeba było gdzieś w kącie założyć opaskę z Gwiazdą Dawida. Po „aryjskiej stronie” na przekradających się Żydów czatowały grupy polskich szmalcowników, by ich obrabować z kosztowności, czy wydać w ręce hitlerowców, na śmierć. Już w roku 1941 sytuacja w getcie zaczęła się pogarszać, szczególnie zaopatrzenie w żywność! Najłatwiej z getta udawało się przekradać żydowskim dzieciom. Dzieci kupowały żywność, żebrały i szmuglowały pożywienie dla rodzin w getcie. Wygłodzone o pomarszczonych twarzach starców potrafiły zjadać odpadki, pozostawione dla trzody na zapleczu restauracji. Dzieci szkielety w okropnych łachmanach, to trudno sobie wyobrazić! Granice getta były co jakiś czas zmieniane, obszar zmniejszany. Ulicę Chłodną, stanowiącą bardzo ważną arterię komunikacyjną Warszawy na trasie wschód zachód wyłączono z obszaru dzielnicy zamkniętej.
32
Do „strony aryjskiej” należała jezdnia i tory tramwajowe, do getta chodniki północy i południowy, każdy oddzielony wysokim murem. Dla połączenia tak powstałych, Dużego północnego i Małego południowego Getta, wybudowano potężną drewnianą kładkę, zwaną „Mostem Westchnień”. Tłumy Żydów korzystały z tego mostu, przemieszczając się w obu kierunkach. Jak już było powiedziane głównie mury oddzielały od siebie dzielnicę żydowską od reszty miasta. Były miejsca gdzie granicę getta stanowiły zasieki z drutu kolczastego. Kiedyś znalazłem się w takim miejscu, po żydowskiej stronie kłębiły się tłumy. ODman, żydowski policjant, pilnując porządku, raz po raz, bił starych Żydów gumową pałką, co widocznie sprawiało mu przyjemność. W latach 1941 – 1942, do chwili ucieczki, w Dużym Getcie, mieszkał mój ojciec. Przyszedł rok 1942. z getta dochodziły wiadomości o straszliwym głodzie. Ludzie umierali na ulicach. Tramwaje, przeznaczone dla ludności polskiej, już nie kursowały przez teren getta. Akcja wysiedleńcza rozpoczęła się 22 lipca 1942 roku i trwała do 3 października, czyli blisko dwa i pół miesiąca. W tym czasie do komór gazowych w Treblince i innych miejscach kaźni wywieziono 300 000 Żydów, część mordując na miejscu. Akcja na tak wielką skalę wywołała oburzenie części polskiej opinii publicznej. Na obszar byłego Małego Getta, które w 95% zostało zlikwidowane, do poszczególnych domów, wprowadzali się Polacy, otwierano sklepy. Poważnie zmniejszono też obszar Dużego Getta. Jak niektóre domy po akcji z lata 1942 roku wyglądały opowiadano w mojej obecności. Mimo że mury, stropy i klatki schodowe ocalały, wewnątrz były zrujnowane: ściany działowe poburzone, kuchnie rozebrane, kafle porozrzucane, świeże ślady kul karabinowych.. 19 kwietnia 1943 roku do pozostałego getta wkroczyły ponownie oddziały niemieckie, policji i wermachtu wraz z grupami paramilitarnymi złożonymi z kolaborantów i przepuściły szturm, natrafiając na zaciekły opór bojowców żydowskich. Niespodziewanie powstanie zbrojne zmusiło siły wroga do opuszczenia terenów getta. W tej sytuacji został odsunięty od dowodzenia siłami zbrojnymi von Sammerau. Zastąpił go na stanowisku generał SS Jurgen Strop. Pod jego dowództwem ponowiono natarcie na getto. Widziałem bezpośrednio płonące getto. Walki w getcie trwały długo, do 16 mają 1943 roku. Łączna ilość schwytanych i zabitych w tym czasie Żydów wyniosła 55 000 osób. Różne były reakcje Polaków na tę tragedię. Był to pierwszy w okupacyjnej Warszawie zryw bojowy na wielką skalę. Spowodowało to poruszenie i współczucie, jak i akcja z 1942 roku, trudno jednak stawiać tezę, że cała Warszawa była głęboko przejęta tymi wydarzeniami. Opowiadała mi mama, że gdy była w perfumerii, gdzie sprzedawała swoje artystyczne wyroby, jakaś dostatnio ubrana pani dobierała właściwy kolor lakieru do paznokci i radziła się swego eleganckiego partnera jaki odcień wybrać. W tym czasie getto płonęło! Po ostatecznym unicestwieniu resztek Żydów w getcie, dzielnica nadal pozostawała zamknięta. Istniały tam dwa więzienia: Pawiak i Gęsiówka. Teren getta był nadal miejscem straceń tak Polaków jak i Żydów. Władze niemieckie rozpoczęły porządkowanie tego wielkiego gruzowiska. Nawet w tym celu wybudowano bocznicę kolejową. Nadal spora grupa Żydów, przeważnie inteligencji, ukrywała się w Warszawie, wśród nich mój ojciec.
33
Niektóre grupy żydowskich bojowników, którym udało się po powstaniu w 1943 roku ukryć po „aryjskiej stronie” wraz z innymi ukrywającymi się Żydami uczestniczyła w powstaniu warszawskim w 1944 roku, jak choćby grupa Cukermana. W czasie powstania w 1944 roku znajdowałem się w naszym mieszkaniu przy ul. Moniuszki w ogniu najczęstszych walk. /. 4.5b. Getto warszawskie. Wersja B. W latach 1918 – 1939 Warszawa była największym skupiskiem żydowskim w Europie i drugim po Nowym Jorku w skali światowej. W przededniu II wojny światowej ludność Warszawy liczyła ok. 1310 tysiąca osób, z czego ok. 30% ogółu mieszkańców stanowili Żydzi, czyli ok. 360 tysięcy. Kapitulacja Warszawy 28 IX 1939 r. i wkroczenie wojsk niemieckich do miasta rozpoczęły represje w stosunku do ludności żydowskiej. Władze okupacyjne zleciły funkcje administracyjne organizacji Judenrat, Radzie Żydowskiej pod przewodnictwem Adama Czerniakowa i powołanej przez Radę służbie porządkowej – policji żydowskiej; oba te organy rzekomego samorządu wykonywały zarządzenia i rozkazy władz hitlerowskich. Zaczęto od przymusowej nieodpłatnej pracy ludności żydowskiej, a później wprowadzono następne zakazy i nakazy; na krańcach żydowskiej dzielnicy mieszkaniowej umieszczono napisy: „Obszar zagrożony tyfusem. Dozwolony tylko przejazd”, nakaz oznakowania sklepów żydowskich gwiazdą Dawida; od 1 XII 1939 roku nakaz noszenia przez wszystkich Żydów w wieku ponad 12 lat białych opasek z niebieską gwiazdą Dawida; zamknięto wszystkie synagogi i domy modlitwy; wprowadzono specjalnie dla Żydów kartki żywnościowe, zakaz jazdy koleją, wstępu do parków publicznych; obowiązywała godzina policyjna od 19 do 8 rano. 2 X 1940 roku wyszło zarządzenie o utworzeniu dzielnicy żydowskiej w Warszawie. Przesiedlono z dzielnicy żydowskiej 115 tysięcy Polaków a do getta 140 tysięcy Żydów. W getcie znaleźli się ludzie zasłużeni dla nauki i kultury min. Leo Belmond (Leopold Blumental) – pisarz i publicysta; Ludwik Hirszfeld – lekarz mikrobiolog; Roman Kramsztyk – malarz, grafik; Janusz Korczak (Henryk Goldszmit) – pedagog, pisarz i lekarz; Władysław Szpilman – muzyk, kompozytor. 15 XI 1940 roku zamknięto dzielnicę żydowską murami o wysokości 3 metrów. Na 403 ha uwięziono ok. 350 tysięcy ludzi. Opuszczać getto można było tylko za specjalnymi przepustkami. Liczba Żydów wzrastała z powodu przymusowych przesiedleń z terenów polskich włączonych do Rzeszy. Od stycznia do marca 1941 roku przesiedlono do getta z zachodniej części dystryktu warszawskiego 50 tysięcy Żydów. Na potrzeby okupantów w „szopach” (zakładach produkcyjnych) pracowało tysiące żydowskich niewolników. Ogłoszono karę śmierci dla Żydów, którzy bez upoważnienia opuszczą wyznaczoną im dzielnicę, oraz dla osób, które Żydom udzielą schronienia po aryjskiej stronie. Warunki w getcie warszawskim powodowały systematyczne biologiczne wyniszczenie jego mieszkańców; gęstość zaludnienia sięgała 146 tysięcy osób/km 2 przeciętnie 8-10 osób w izbie. Przydział żywności na osobę wynosił ok. 180 kalorii dziennie. W ciągu 2 lat śmiertelność z głodu i chorób wzrosła dziesięciokrotnie, w stosunku do roku 1938, a do lipca 1942 roku zmarło prawie 100 tysięcy osób. W związku z tym teren getta kilkakrotnie zmniejszano. Mimo szalejącego terroru w getcie istniało tajne nauczanie i różnorodne formy samopomocy i opieki społecznej. Ludność polska mimo groźby kary śmierci udzielała pomocy, przemycano żywność i leki, wyprowadzano z getta i ukrywano setki Żydów. W samej Warszawie ukrywało się aż do powstania warszawskiego 20 tysięcy osób.
34
W marcu 1942 roku utworzono w getcie Blok Antyfaszystowski z udziałem PPR i organizacji syjonistycznych dla organizowania kadr bojowych. 22 VII 1942 roku Adam Czerniakow został zawiadomiony o natychmiastowym rozpoczęciu tzw. akcji wysiedleńczej z getta na roboty na wschód – faktycznie były to planowane transporty śmierci do Treblinki. Wagony ustawiono na tzw. Umschlagplatz. Przewodniczący Judenratu popełnił samobójstwo, nie mogąc przeciwdziałać wywózkom Żydów z getta. 6 VII 1942 roku wywieziono z Umschlagplatzu do Treblinki dzieci z Domu Sierot wraz z jego kierownikiem Januszem Korczakiem. Po zakończeniu akcji wysiedleńczej w połowie października 1942 roku pozostawało w getcie ok. 60 tysięcy osób przeważnie ludzi młodych zatrudnionych przymusowo w niemieckich zakładach produkcyjnych. W październiku 1942 roku powstali getcie Żydowski Komitet Narodowy a w listopadzie przyłączył się do niego Bund. Następnie powołana Żydowska Komisja Koordynacyjna i Żydowska Organizacja Bojowa utworzyły w grudniu 1942 roku wspólną formację zbrojną. Od tego czasu zorganizowane grupy ŻOB stawiały zbrojny opór na podejmowaną przez okupanta nową akcję wysiedleńczą. Zabijano konfidentów i agentów niemieckich. 19 IV 1943 roku przez bramę na ulicy Nalewki wkroczyły oddziały SS, aby ostatecznie rozprawić z pozostałą przy życiu ludnością żydowską. Wtedy bojownicy ŻOB podjęli zbrojną walkę (granaty, butelki z benzyną, niewielka ilość broni) przy przeważających siłach wroga. Zbrojny opór przekształcił się w powstanie pod dowództwem Mordacheja Anielewicza. Walki trwały do maja 1943 roku. Po upadku powstania Niemcy wywieźli pozostałą ludność do obozów pracy w Poniatowej, Trawnikach i Majdanku, po czym większość wymordowano w listopadzie 1943 roku. Teren getta został doszczętnie zburzony a przywiezieni z Auschwitz Żydzi greccy i węgierscy niwelowali teren. W ruinach getta do lipca 1944 roku Niemcy systematycznie dokonywali masowych morderstw więźniów Pawiaka. Ocalała cenna dokumentacja getta zgromadzona przez E. Ringenbluma ukryta w piwnicy przy ulicy Nowolipki 68, odnaleziona po wojnie, znajduje się w zbiorach Żydowskiego Instytutu Historycznego. Dla upamiętnienia martyrologii i walk w getcie warszawskim zbudowano po wojnie Pomnik Bohaterów Getta (1948 r.) oraz Pomnik – Mur na Umschlagplatz skąd wyruszały transporty Żydów do obozów śmierci. 4.6. Paruset Żydów zginęło ujawniając się w akcji zwanej „Hotel Polski”. Z początkiem 1943 roku władze niemieckie rozpowszechniły wieści, że Żydzi posiadający obywatelstwo państw zachodnich, lub neutralnych będą mogli wyjechać do tych krajów w zamian za repatriację Niemców tam zamieszkałych. Znalazło się natychmiast wiele osób, które za duże sumy pieniędzy sporządzały fałszywe paszporty różnych państw, zwłaszcza Ameryki Łacińskiej. Zgłaszających się i opłacających hitlerowcom wielki haracz lokowano właśnie w Hotelu Polskim w Warszawie przy ulicy Długiej 29, a następnie wywożono do obozów zagłady. W ten sposób zginęli członkowie rodziny Libinów - Antoni z żoną. 4.7. Granica getta w Warszawie przechodziła obok Hal Mirowskich.
35
Młoda biedna dziewczynka, lat około trzynastu, przekradła się na „aryjska stronę” otworem w murze granicznym, przepustem wody deszczowej. Nieopodal stali dwaj wieśniacy, zapewne ojciec i syn, handlujący żywnością. Zobaczywszy dziewczynę „ojciec” dał jej po twarzy a „syn” kopnął. Naprzeciwko naszego mieszkania na Moniuszki była bursa dla chłopców Rady Głównej Opiekuńczej. Mieszkali tam chłopcy, moi rówieśnicy i starsi. Gdy żydowskie dzieci przychodziły żebrać, te polskie gnoiły je i biły. Widziałem na własne oczy jak na ulicy Siennej, stanowiącej w 1942 roku granicę getta, granatowi policjanci kamienowali biednego żebraka, żydowskiego chłopca. 4.8a. Getto krakowskie. Wersja A. Przed rokiem 1939 społeczność żydowska stanowiła jedną czwartą ludności Krakowa, około 60 000 osób. Reprezentowali wszystkie warstwy społeczne i zawodowe. Żydzi przez co najmniej siedem wieków brali aktywny udział w rozwoju społecznym i kulturalnym miasta. Zamieszkiwali oni głównie Kazimierz i przyległe dzielnice po obu brzegach Wisły. W większym rozproszeniu przebywali na obszarze całego miasta, a także strefy podmiejskiej. Z chwilą wkroczenia hitlerowców do Krakowa we wrześniu 1939 roku natychmiast rozpoczęły się masowe prześladowania: kontrybucje, nakaz opuszczenia miasta, wysiedlenia. Systematycznie niszczono żydowskie miejsca kultu. Dla pozostałych w Krakowie Żydów utworzono getto we wschodniej części Starego Podgórza, w rejonie ulic Tarnowskiej (dziś Limanowskiego), Lwowskiej i placu Zgody (dziś Bohaterów Getta). Znalazło się w nim 16 000 osób z Krakowa; po kilku miesiącach przesiedlono tu dalszych 8000 z podmiejskich gmin. Mimo skrajnie trudnych warunków bytowania bogobojni Żydzi zachowywali swoje zwyczaje, pielęgnowali tradycje. Organizowano tajne kursy talmudyczne i inne formy kultu. Po akcjach eksterminacyjno wysiedleńczych w lecie i na jesieni 1942 roku: zmniejszono obszar żydowskiej dzielnicy mieszkaniowej i podzielono teren getta na dwie części A – dla pracujących i B – dla niepracujących. Ostateczna likwidacja getta nastąpiła 13 marca 1943 roku. Część ludności rozstrzelano na miejscu, pozostałych przy życiu pędzono pieszo 4 kilometry do obozu koncentracyjnego w Płaszowie, na przedmieściach Krakowa, część wywieziono do obozu koncentracyjnego Auschwitz Birkenau. Domy opuszczone przez Żydów zajęła uboższa ludność polska. Po likwidacji getta w obozie płaszowskim przebywało 10 000 Żydów, w tym 1000 zatrudnionych w Emalierni na krakowskim Zabłociu. Zakład ten był własnością Oskara Shindlera, sudeckiego Niemca, członka hitlerowskiej partii narodowo socjalistycznej. Przed likwidacją obozu w Płaszowie Shindler zakupił zespół budynków w Brunitz koło Zittau (obecnie Brnenec w Republice Czeskiej) i tam przeniósł swoja fabrykę z załogą, by ratować swoich pracowników. W chwili likwidacji obozu w Płaszowie przy życiu pozostało 3500 więźniów w macierzystym obozie i 1000 w Emalierni na Zabłociu. 14 października 1944 roku Żydów z Płaszowa wywieziono do obozu koncentracyjnego w Gross Rosen, a pracowników Emalierni do Brunitz, gdzie ci szczęśliwie doczekali oswobodzenia. Po wyjeździe ostatnich transportów pozostała w obozie płaszowskim tzw. grupa likwidacyjna (inżynierowie, robotnicy budowlani 550 mężczyzn i 156 kobiet). Chodziło o zatarcie śladów zbrodniczej działalności w obliczu zbliżającego się frontu.
36
Jako uciekinierzy z Warszawy, moja mama i ja, przybyliśmy do Krakowa w dniu 6 października 1944 roku. Przebywaliśmy czasowo u doktorostwa F. przy ulicy Sławkowskiej. Wieczorem tego dnia ogłoszono alarm lotniczy. Wraz z gospodarzami zeszliśmy do schronu. W czasie alarmu, w piwnicy, jeden z młodszych lokatorów opowiadał, z dobrodziejstwem inwentarza, że w obozie w Płaszowie przebywa kilka tysięcy Żydów. 15 stycznia 1945 roku, bezpośrednio przed wkroczeniem wojsk sowieckich do Krakowa, wyprowadzono pieszo pozostałych więźniów z obozu. Część z nich udało się uciec, pozostali tułali się kilka miesięcy po różnych obozach. Pewna część Żydów krakowskich uratowała się ukrywając na „aryjskich papierach”. W dużym stopniu dotyczyło to dzieci, w ten sposób zabezpieczonych przez bogatszych rodziców. Osobom ukrywającym się towarzyszyła stała niepewność i strach. Wielkim zagrożeniem byli wszelkiego rodzaju konfidenci tak polscy, jak i żydowscy. Wielu Polaków przypłaciło życiem ukrywanie rodzin żydowskich. 4.8b. Getto krakowskie. Wersja B. Od początku wkroczenia wojsk niemieckich w 1939 roku rozpoczęła się stopniowa dyskryminacja narodu żydowskiego. 3 marca 1941 roku z nakazu okupacyjnych władz niemieckich zorganizowano w części dzielnicy Podgórze w Krakowie getto dla ludności pochodzenia żydowskiego. Getto obejmowało 320 kamienic. Od pozostałej części miasta oddzielone zostało murami i zasiekami. Przesiedlono do niego 16 000 Żydów. Był to początek systematycznego, okrutnego i bestialskiego w metodach wyniszczenia ludności żydowskiej przez okupanta. Jedynym Polakiem zamieszkałym i pracującym na terenie getta, przez cały okres jego istnienia, był magister farmacji Tadeusz Pankiewicz, właściciel apteki „Pod Orłem” na placu Zgody. Apteka ta była dla Żydów w getcie także ośrodkiem konspiracyjnych spotkań, kolportażu prasy podziemnej, informacji, a również niejednokrotnie schronieniem przed aresztowaniami i łapankami. Wszyscy, którzy się zgłosili tu po pomoc – otrzymywali ją. Likwidacja getta nastąpiła w marcu 1943 roku. Pozostali przy życiu Żydzi zostali przesiedleni do obozu w Krakowie Płaszowie, lub wywiezieni do obozów koncentracyjnych; niewielu się uratowało. -------------------------4.9. W dniach 18-21 stycznia 1945 roku hitlerowcy opuścili Kraków. W mieście zaczęli się pojawiać Żydzi, którzy w różny sposób przeżyli czas okupacji i wojny. Pierwszą grupę liczącą około 500 osób, stanowili ci na „aryjskich papierach” ukrywający się, następnie powracający z obozów koncentracyjnych w lecie 1945 roku, ci z Listy Schindlera, którzy uratowali się w podobozie w Brunitz w Górach Sudeckich. Zaczęli też napływać repatrianci ze Związku Radzieckiego i innych krajów. Liczebność tej grupy ludności w Krakowie i województwie wynosiła: Rok
miasto Kraków
województwo z m. Krakowem
37
1945 1947 1950
16 343 20 693 ok. 4000
17 570 22 247 4 592
Wraz ze wzrostem liczebności tej grupy narodowej, zaczęły pojawiać się w Krakowie i województwie, nastroje antysemickie, prześladowania i mordy. I w Krakowie Żydzi nie mogli czuć się bezpiecznie. Pierwsze antyżydowskie zamieszki miały miejsce 27 lipca 1945 roku. Były to pogłoski, że Żydówka porwała chrześcijańskie dziecko, co spowodowało agresję tłumu. W dniu 11 sierpnia 1945 na krakowskim Kazimierzu, gdzie koncentrowało się życie tej ludności, miały miejsce prawdziwe rozruchy, dla których przyjmuje się też określenie pogromu. Wydarzenia te są trudne do opisania, ponieważ istniejące dokumenty zawierają istotne rozbieżności. Mimo to, z poszczególnych relacji, daje się wyłonić kilka elementów charakterystycznych: 1) Powodem rozruchów była pogłoska o mordzie rytualnym. 2) Zebrany tłum atakował tak synagogę Kupa, schroniska Żydów, jak i mieszkania prywatne. 3) W likwidacji zamieszek uczestniczyły: siły bezpieczeństwa, milicja i wojsko. 4) Aresztowanych zostało, przez władze, kilkadziesiąt osób, w tym milicjanci. 5) Ofiary pogromu to: jedna osoba zabita: Róża Berger i kilkadziesiąt rannych spośród społeczności żydowskiej. W dniu rozruchów znalazłem się z mamą na ulicy Krakowskiej na Kazimierzu. Właśnie ładowano do podstawionych autokarów osoby aresztowane, uczestniczące w zamieszkach. Smutnym faktem wydarzeń antysemickich była w styczniu 1946 roku egzekucja doktora Józefa Oppenheimera, znanego działacza Towarzystwa Ratunkowego. Mord miał miejsce w Zakopanem i nie był w tym czasie zjawiskiem odosobnionym. W latach 1945-1947 na terenie województwa krakowskiego zostało zamordowanych wielu Żydów. Było to zapewne w 1946 roku. Idąc ulicą Dietla na krakowskim Kazimierzu, obserwowałem grupki mężczyzn siedzących na ławkach parkowych, lub stojących na deptaku i żywo rozprawiających w języku jidisz. Nie widziałem wśród nich ortodoksów w ich tradycyjnych strojach. Ciężka była sytuacja Żydów w tym czasie: synagogi zniszczone, cmentarze zdewastowane, bark mieszkań, środków do życia, nieznany los bliskich. Przybysze potrzebowali żywności, odzieży, opieki lekarskiej i mieszkań. Znajdowali ją w komitecie pomocy. Prowadzono listy ocalałych od zagłady. Z czasem zwrócono reaktywowanej gminie żydowskiej w Krakowie synagogi: Starą, Remuth, Kupa, Poppera, Wysoką oraz Tempel, wskrzeszono szkolnictwo, dbano o cmentarze żydowskie: Remuth i Nowy przy ulicy Miodowej 55. Czynna była rytualna rzeźnia. Już 7 kwietnia 1945 roku powstało Żydowskie Zrzeszenie Religijne, od 1946 roku Żydowska Kongregacja Wyznaniowa. W 1950 roku zaczął działać w Krakowie oddział Towarzystwa Społecznokulturalnego Żydów. Duża grupa Żydów, która przed wojną żyła na Kazimierzu lub w różnych częściach pobliskiego Śródmieścia znalazła nowe miejsce zamieszkania poza dawną dzielnicą
38
żydowską Najczęściej wybieranymi rejonami zamieszkania tej grupy ludności była północna część Starego Miasta oraz ulice takie jak Karmelicka, Lea, Długa, Aleje Trzech Wieszczów. Dom, wybudowany w czasie wojny przez Niemców, w którym mieszkałem z mamą przy ulicy Wybickiego 93 (dziś Królewska), zamieszkały był od 1945 roku głównie przez ludność żydowską. Część ludności żydowskiej po kilku latach wyemigrowała, głównie do Izraela, część pozostała w Polsce dłuższy czas, lub na stałe. W latach 1948 – 1950 w związku z: powstaniem państwa Izrael oraz pogorszeniem sytuacji politycznej w kraju i za granicą wszystkie partie polityczne ludności żydowskiej na terenie kraju zlikwidowano, ograniczono też działalność Centralnego Komitetu Żydów w Polsce. W efekcie tej sytuacji nasiliła się wśród tej grupy ludności emigracja. Wielu decydujących się na pozostanie w kraju Żydów nie przyznawało się do swej religijnonarodowej tożsamości w obawie przed przejawami antysemityzmu. Po drugiej wojnie światowej David Ben Gurion chciał zapewnić wszystkim Żydom, którzy przeżyli holokaust, schronienie w Izraelu. Prawo Powrotu miało widzieć Żyda w każdym, kto był, lub mógł być prześladowany i posłany do obozu śmierci, według kryteriów obowiązujących w III Rzeszy Niemieckiej. Izraelski Sąd Najwyższy wydawał orzeczenia, że ktoś jest Żydem wówczas, nawet gdy Halacha nie uznawała go za Żyda. Kolejna fala emigracji z Krakowa jak i całej polski przypadła na drugą połowę lat pięćdziesiątych. W pożydowskim Kazimierzu osiedlała się biedota polska. Opuszczona dzielnica popadała w ruinę. Mimo tej sytuacji Towarzystwo Społeczno Kulturalne Żydów, jako organizacja świecka, działało prężnie. Jego siedziba mieściła się przy ulicy Sławkowskiej 30. W lokalu znajdowała się świetlica z estradą. Odbywały się obchody ważniejszych rocznic żydowskich, zabawy sylwestrowe i inne. Towarzystwo skupiało sporą grupę ludności żydowskiej. Kwitło życie towarzyskie. Realizowano też program dla młodzieży licealnej i studentów o charakterze edukacyjnorozrywkowym. Istniał chór, śpiewano piosenki w języku jidysz. Rozgrywano partie szachów i brydża. Ponadto odbywały się lekcje języka jidysz dla młodzieży. Przyczyną kolejnej fali emigracyjnej, przypadającej na lata 1968-1969 była nagonka antysyjonistyczna (antysemicka) władz komunistycznych PRL, po zerwaniu stosunków z Izraelem (po tzw ”wojnie sześciodniowej”), stosunkowo słaba w Krakowie, w porównaniu z tym, co działo się w Łodzi i Warszawie. Ta sytuacja wywołała w mojej rodzinie przestrach i przygnębienie, mimo to nikt z nich nie opuścił kraju. Według Magdaleny Ciągło (2012r.) główną przyczyną wyjazdów z Krakowa nie były powody religijne ani drastyczne przejawy antysemityzmu, lecz lęk przed niewiadomym, oraz przyczyny ekonomiczne. . W latach 70. i 80. Gmina Wyznaniowa Żydowska mieszcząca się w narożnym budynku róg ulicy Krakowskiej i Skawińskiej utrzymywała synagogę Tempel przy ulicy Miodowej, synagogę Remuth i oba cmentarze.
39
Kontynuowano prace remontowe przy obiektach kultu religijnego i cmentarzach. W odbudowanej Starej Synagodze przy ulicy Szerokiej uruchomiono stałą ekspozycję „Z dziejów i kultury Żydów” w ramach Muzeum Historycznego miasta Krakowa. Duża uwagę przywiązano do konserwacji obiektów związanych z martyrologią Żydów krakowskich. W tych czasach regularnie kontynuowano modlitwy w synagodze Remuth, gdzie przychodziła znaczna grupa religijnych Żydów. Modlitwy odbywały się w piątki wieczorem i soboty rano, ponadto we wszystkie święta żydowskie (Jom Kippur, Rosz Hasana, Pesach itp.). Nikt nie utrudniał kultu członkom gminy. Cały czas działała Gmina Wyznaniowa Żydowska. Prowadzono stołówkę koszerną i sprzedaż mięsa z koszernego uboju.. W stołówce gminnej odbywały się kolacje sederowe na święto Pesach, a także z okazji innych świąt religijnych. Od 1986 roku istniał na Uniwersytecie Jagiellońskim Międzywydziałowy Zakład Historii i Kultury Żydów, obecnie Katedra Judaistyki, zajmujący się badaniami i koordynacją prac badawczych nad przeszłością Żydów polskich. W latach 90. Uczestniczyłem tam w zajęciach z zakresu judaizmu. 4.10. Asumpt do renesansu kultury żydowskiej na Kazimierzu dały zmiany ustrojowe z 1989 roku. Tu należy wymienić następujące czynniki: - kontynuację odbudowy obiektów zabytkowych, w tym generalny remont świątyni Tempel, - wznoszenie nowych obiektów: hoteli, restauracji oraz organizacja klubów i kabaretów prezentujących folklor Żydów polskich, - powstanie Centrum Społeczności Żydowskiej, - organizacja corocznego Festiwalu Kultury Żydowskiej, - założenie koła Towarzystwa Przyjaźni Polsko Izraelskiej…. i inne. W ostatnich czasach wiele się w Krakowie i na Kazimierzu zmieniło. Ożywiła się stara żydowska dzielnica Krakowa. Zaczęli napływać szerokim strumieniem turyści krajowi i zagraniczni, w tym zorganizowane wycieczki z Izraela, Stanów Zjednoczonych i Europy Zachodniej. Kazimierz stał się modny! W roku 2008 powstało Centrum Społeczności Żydowskiej, w którym działają: klub seniora, szkółka dla dzieci. Ludzie spotykają się na wykładach, warsztatach, kolacjach szabatowych, czasem na uroczystościach z okazji świąt żydowskich: Chanuka, Pesach czy Purim. Prężnie działają też Gmina Wyznaniowa Żydowska, Towarzystwo Społeczno Kulturalne i inne organizacje żydowskie. Opiekę nad społecznością sprawują rabini. W Krakowie obserwuje się ciągłość aktywności żydowskiej od 1945 roku, aczkolwiek w czasach komunistycznych, a szczególnie po 1968 roku, została ona znacznie przytłumiona. W naszym mieście Żydzi mogą kontynuować i rozwijać swoje życie religijne i kulturalne. Jest tu komplet instytucji z tym związanych: synagoga, gmina, cmentarz. Przedstawiam krótką notatkę z napisanego przeze mnie pamiętnika pt. „Wspomnienia rodzinne”.
40
14 czerwca 1992 roku, w niedzielę, byłem z żoną na koncercie finałowym III Festiwalu Kultury Żydowskiej, który odbył się na otwartej przestrzeni ulicy Szerokiej, w samym sercu Miasta Żydowskiego na Kazimierzu w scenerii przypominającej czasy przedwojenne, z okazałym budynkiem Starej Bóżnicy. W programie koncertu znalazły się występy orkiestr i solistów Klezmerskich, gdzie utwory były śpiewane przeważnie w języku jidysz. Na wyróżnienie zasługiwali: Shura Lipowsky z Holandii, Damph Band z USA, Jaff Warschauer Band z USA oraz Shlomo Bar i Habrera Hativit z Izraela. Ulica, a właściwie plac, był pełen rozentuzjazmowanej publiczności, ulubieńców żydowskiego folkloru. Tuż przed sceną, na bruku ulicznym tańczyły krakowskie dzieci i młodzież, tworząc jakby przedłużenie estrady. I żona i ja byliśmy urzeczeni występami. 5. Uwagi ogólne 5.1. W obliczu Holokaustu, zagłady narodu żydowskiego, stanowisko ludności polskiej było niejednoznaczne. Wiele organizacji i prywatnych osób niosło Żydom bezinteresowną pomoc, wielu niestety współpracowało, na różny sposób, z hitlerowcami w tzw. „ostatecznym rozwiązaniu”. Pomoc i ukrywanie ludności żydowskiej, były świadczone tak w formie zorganizowanej, jak i niezorganizowanej od początku okupacji hitlerowskiej. Formę zorganizowaną prowadziła głównie Rada Pomocy Żydom, kryptonim „Żegota” działająca w latach 1942-1945. Do zadań tej organizacji należało wyszukiwanie mieszkań i kryjówek dla ukrywających się, dostarczanie fałszywych dokumentów, rozprowadzanie zapomóg i żywności, udzielanie opieki lekarskiej, pomoc dla osadzonych w gettach i obozach, tudzież organizowanie przerzutów ludzi na „aryjską stronę”. Dużej pomocy prześladowanym udzielały osoby prywatne: prości ludzie i inteligencja, kościół, nawet niektórzy przedwojenni „ antysemici”. Pewna ilość Żydów ukrywała się na wsi u chłopów. Od 1957 roku jerozolimski Instytut Yad Vashem przyznał zasłużonym medale „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata”. Do końca 1997 roku wśród 15 670 obywateli 30 państw, było 5134 Polaków (około 33%). Z drugiej strony w czasie wojny namnożyło się wiele kanalii, żerujących na nieszczęściu: donosicieli, szantażystów, szmalcowników. Wywodzili się oni w większości z mętów społecznych: rzezimieszków, złodziei i innych zawodowych przestępców, ale także niestety inteligencji. Poza elementem typowo przestępczym tym niecnym procederem zajmowali się osobnicy uznawani dotąd za przyzwoitych, którzy wykorzystywali uzyskane informacje i szli na łajdacki zarobek. Jeden z „moich” szantażystów miał wygląd i sposób bycia urzędnika, może studenta. Zjawisko szmalcownictwa istniało we wszystkich większych, ośrodkach gdzie hitlerowcy zakładali getta. Było to zjawisko masowe. W Warszawie istniały liczne, wyspecjalizowane bandy obstawiające potencjalne miejsca między gettem a „aryjską stroną” np. w gmachu Sądów przy ulicy Leszno, który posiadał dwa wejścia: z getta i z zewnętrznej strony. Ta zbrodnicza działalność nasilała się po likwidacji gett, gdy nieliczni Żydzi , którym udało się uniknąć zagłady, starali ukryć po „aryjskiej stronie”. Zadaniem tych przestępców było też „wyłuskiwanie” ich z tłumu przechodniów, czy tropienie ich w miejscach ukrycia. Proceder ten polegał na szantażowaniu poprzez
41
żądanie okupu pod groźbą wydania w ręce niemieckie lub denuncjowaniu. Dowództwo państwa podziemnego usiłowało zwalczać tę plagę, jednak niezbyt skutecznie. . Wielu Polaków w haniebny sposób żerowało na majątku mordowanych Żydów. Ofiarom rabowano kosztowności, zegarki, futra itp. Wśród ludności polskiej niebezpieczną grupę stanowiły też gaduły, ludzie, którzy nie potrafili, czy nie chcieli zachować tajemnicy i pytani, czy nie, wszystkim naokoło opowiadali o ukrywających się Żydach. Ukrywanie łączyło się z olbrzymim ryzykiem, bano się nie tylko okupanta, ale i „rozmownego” sąsiada. Wielu Polaków natomiast było na los Żydów zupełnie biernych, ta postawa ułatwiała hitlerowcom ich zbrodniczą działalność. Większość funkcjonariuszy granatowej policji, będąca na usługach okupanta, ściśle wypełniała polecenia hitlerowców, pilnując granic getta, tropiąc i mordując osoby pochodzenia żydowskiego wykazywała przy tym własną gorliwość. Niewielka część policji była natomiast zaangażowana w ruchu oporu i brała czynny udział w ratowaniu Żydów. W wielkiej hitlerowskiej machinie śmierci uczestniczyli też: Ukraińcy, własowcy, oddziały złożone z Litwinów i Łotyszy oraz innych narodowości , a także (!): Służba Porządkowa OD (tzw. „żydowska policja”), niektórzy członkowie Judenratu i inni żydowscy agenci. Nieznane są proporcje między tymi, którzy udzielali Żydom pomocy, a pozostałymi. Moim zdaniem nie można jednoznacznie potępiać naturalnego procesu przejmowania przez Polaków nieruchomości czy stanowisk pracy opuszczonych w wyniku holokaustu przez ludność żydowską. Fakty współpracy Polaków przy likwidacji ludności żydowskiej były znane do niedawna tylko wąskiej grupie specjalistów. Temat ten stanowił, dla ogółu, swoiste tabu. W pewnej mierze holokaust trwał nadal parę lat po wojnie. Szczególnie do roku 1947. Na ziemiach polskich miały miejsce pogromy (Kraków, Kielce), mordy i egzekucje, jak i dalsze rozgrabywanie majątku żydowskiego. 5.2. Straty ludności Polskiej w czasie drugiej wojny światowej. W okresie tym zginęło z rąk okupanta niemieckiego: 5,7-6 milionów obywateli polskich (około 22% ludności) w tym 3 miliony Polaków (ok.12% populacji), oraz 2,7-3 milionów obywateli polskich pochodzenia żydowskiego (ok. 91%). W stosunku do liczby ludności straty żydowskie były 7-8 razy większe niż pozostałych. Dane powyższe mają charakter orientacyjny. 5.3. W okresie przedwojennym kościół katolicki, aczkolwiek odwoływał się do ideologii narodowych, potępiał akty przemocy wobec Żydów. Za okupacji hitlerowskiej wiele sierocińców, prowadzonych przez siostry zakonne, przyczyniło się do ratowania dzieci żydowskich. Parafie katolickie wyrabiały Żydom fałszywe metryki chrztu.
42
5.4. Kto z Żydów ocalał? Ocalała znaczna liczba tych, którzy w pierwszym roku wojny uciekli na wschód, za rzekę Bug i nie dostali się w ręce niemieckie po czerwcu 1941 roku, przeżyli lata wojny na terenie Związku Sowieckiego. Znaczna ilość Żydów uniknęła zagłady paradoksalnie … w obozach hitlerowskich. Kilkanaście tysięcy ukrywało się w mieście, lub na wsi u rodzin polskich. Łatwiej było się ukryć osobom pochodzenia żydowskiego w rodzinach mieszanych, do tych osób należę ja. W miastach przeważnie uzyskała schronienie żydowska inteligencja; osoby dobrze mówiące po polsku, zrośnięte z kulturą polską. Ocalało wielu rzemieślników i fachowców zatrudnionych w polskich przedsiębiorstwach. Pewna część Żydów uratowała się przebywając w specjalnych kryjówkach (m. in. poddasza, piwnice, ziemianki), w zupełnej izolacji od świata zewnętrznego. Ze względów oczywistych przeżyło wojnę więcej kobiet niż mężczyzn, szczególnie tych o „dobrym” wyglądzie. Uratowała się znaczna ilość dzieci dzięki bohaterskiej postawie polskich patriotów i katolickiego duchowieństwa. O przeżyciu mogła też decydować zawartość portfela … lub przypadek. 5.5. W umysłach tych, którzy przeżyli gehennę okupacji hitlerowskiej pozostał głęboki ślad po traumatycznych przeżyciach wojennych; u wielu przeszedł w obsesję. Znaczna część ocalonych wyemigrowała z Polski w latach późnych 40. XX wieku, a także w latach 50., aby miejsca i ludzie nie przypominali im przeżyć wojennych. Wielu obawiało się czynnego i biernego antysemityzmu. Asumptem do emigracji było też powstanie państwa Izrael, a także stalinizacja Polski. Następna fala emigracji to lata 1968/9, wybuch „państwowego” antysemityzmu, tak zwana walka z syjonizmem. Ci co pozostali nadal w Polsce postanowili egzystować w kraju w mniejszym lub większym ukryciu nadal. Wielu w ogóle nie przyznawało się do semickiego pochodzenia wtapiając się w środowisko polskie. Przeważająca część pozostała przy polsko brzmiących nazwiskach, jakimi posługiwali się w czasie okupacji niemieckiej z lęku przed odrzuceniem przez polskie społeczeństwo. W grupie nieafiszujących się swoim pochodzeniem, ze względów oczywistych byłem i ja. Tak z grubsza wyglądała sytuacja do chwili zmian politycznych do których doszło w 1989 roku. Po roku 1989 nastąpiło odrodzenie życia żydowskiego w kraju. Pojawiło się wiele organizacji i stowarzyszeń kultywujących życie żydowskie tak na niwie religijnej jak i kulturalnej. Aktywizacja ta objęła tylko część ludności żydowskiej. Należy domniemywać, że ci nieujawnieni to: ludzie, którzy zupełnie utracili swoją tożsamość, lub ci, którzy czując się Żydami pragną w ukryciu żyć nadal. 5.6. Teraz kilka słów o antysemityzmie polskim dzisiaj. Antysemityzm w Polsce jest zjawiskiem powszechnym. Występował i występuje niezależnie od pozycji społecznej i wykształcenia osobników, wyrażających niechęć, pogardę lub nienawiść do narodu żydowskiego. Oficjalnie kolportowana jest prasa antysemicka, istnieją organizacje antysemickie, często pojawiają się napisy antyżydowskie na murach, mimo iż propagowanie nienawiści rasowej, narodowej i religijnej jest sprzeczne z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej. Kto by się Konstytucją przejmował! Fora internetowe pełne są obrzydliwych, antysemickich wpisów, których, sądząc po treści, autorami są młodzi niewykształceni osobnicy.
43
Ciekawym zjawiskiem tak powszechnym jest dzisiejszy antysemityzm przy tak niewielkiej ilości Żydów w Polsce. Zdaniem mojego kuzyna, Antoniego Libina Libery, literata i reżysera (urodzonego w 1949 roku), w Polsce następuje efekt judaizacji przedmiotów znienawidzonych. Propagandowe tezy antysemityzmu wykazują zadziwiającą trwałość Należało by głębiej zastanowić się nad przyczynami tego zjawiska. Nie ośmielam się stawiać tu jakichś tez. Zalecana przez II Sobór Watykański zmiana w stosunku do judaizmu, była realizowana przez polski kościół od lat 80. XX wieku. W 1986r. episkopat powołał Komisję do Spraw Dialogu z Judaizmem.` Niestety wśród Żydów w naszym kraju przejawia się też antypolonizm. Należy głęboko i uczciwie zastanowić się nad przyczynami antysemityzmu w Polsce dzisiaj; zważyć należy czy przypadkiem jego przyczyny nie leżą po obu stronach. 5.7. Definicja Żyda. Słowo „Żyd”, pisane dużą literą oznacza członka narodu żydowskiego. Istnieje kilka definicji tego pojęcia: halachiczna, etniczna , „ogólna” czy innne. Halachicznym Żydem można się albo urodzić albo stać. Halachicznym Żydem jest ten, kto: -urodził się z matki halachicznej Żydówki, albo ten -kto przeszedł konwersę na judaizm. Po założeniu Państwa Izrael w roku 1948 przyjęto prawo gwarantujące, że każdy człowiek, który był przez nazistów, i ich prawa uznany za Żyda, i jako taki prześladowany, ma prawo przesiedlić się do Izraela, gdzie nie będzie z powodu pochodzenia prześladowany. Ta etniczna klauzula dała podwaliny pod Prawo Powrotu, według którego każdy kto ma przynajmniej jednego żydowskiego dziadka, jest uznawany przez Państwo Izrael za Żyda, i może otrzymać izraelskie obywatelstwo. Prawo Powrotu stało się normą dla wielu żydowskich gmin na świecie. Według definicji „ogólnej” Żydem jest ten, kto deklaruje przynależność do narodu żydowskiego (definicja kontrowersyjna). W/g Seartre’a Żyd, to człowiek, którego inni uważają za Żyda. Słowo „ żyd” pisane małą literą oznacza wyznawcę religii mojżeszowej.
Załączniki Załącznik nr 1.Rozporządzenia, obwieszczenia i inne dokumenty hitlerowskie dotyczące dyskryminacji i eksterminacji Żydów w latach 1933-1945. 1) 15 września 1935. Norymberskie Uchwały (z późniejszymi zmianami). 2) 21 września 1939. Telefonogram w sprawie założeń i metod rozwiązywania problemu żydowskiego na okupowanych terytoriach / Heydrich/.
44
/Spis ludności, przesiedlenie, koncentracja/. 3) 26 październik 1939. Rozporządzenie sprawie przymusu pracy dla ludności żydowskiej GG. /H. Frank/. 4) 12 listopad 1939. Okólnik, dotyczący planu przesiedlenia Żydów i Polaków z Wartegau do GG. /W. Koppe/. 5) 23 listopad 1939. Rozporządzenie o oznaczeniu ludności żydowskiej. /H. Frank/. 6) Lipiec 1940. Sprawozdanie rządu GG o sytuacji ludności żydowskiej w GG. /Ograniczenia w sprawie korzystania z ulic i placów/ 7) 20 styczeń 1941. Warszawa. Referat o getcie warszawskim /W. Schron/. 8) 15 październik 1941. Warszawa. Rozporządzenie o karze śmierci dla Żydów opuszczających getto oraz takiej samej karze dla osób udzielających im pomocy i schronienia. 9) 16 grudzień 1941. Kraków. Fragment przemówienia wygłoszonego na posiedzeniu rządu GG w Krakowie, dotyczący planów masowej zagłady ludności żydowskiej /H. Frank/. 10) 20 styczeń 1942. Berlin Wansse. Protokół z konferencji poświęconej omówieniu planu całkowitej zagłady Żydów w Europie. 11) Kwiecień – maj 1943. Fragmenty raportów o wielkiej akcji w getcie warszawskim, dotyczące faktów współdziałania Polaków z walką getta /J. Strop/.
Załącznik nr 2. Epitafia rodzinne 1.Pradziad 2 . 2. Prababka 3. 4. 5. 6. 7. 8. 9.
Dziadek stryjeczny Żona Mateusza Syn Mateusza Żona Antoniego Syn Antoniego Syn Mateusza Dziadek
Beer (Icsakar Dow) Libin
Cmentarz przy ul. Okopowej w W-wie, grób nr 19800
Ludwika (Lea) Libin z Warszawskich Mateusz Libin
Cmentarz przy ul. Okopowej, grób nr 48157
Ludwika Libin z Zająców M Antoni Libin M
Treblinka (?) *
Halina Libin z Krygierów M Libin M
Kl. Auschwitz *
Zdzisław Libin Libera Henryk Libin
Cm. Wojskowy w W-wie Kw 19C, rz 10, gr 2 Cm. w Żeliszewie k/Siedlec, grób rodziny Ratyńskich
Cm. przy ul. Okopowej, grób nr 19805
Kl. Auschwitz *
Kl. Auschwitz
45
10. Żona Henryka 11. Ojciec 12. Stryjek 13. Ciocia 14. Syn Ludwiki 15. Ciocia 16. Moja mama
17. Mój pierworodny brat rodzony 18. Kuzyn 19. Kuzyn
20. Kuzyn żony
Eugenia Libin z Nechnabrz k/Siedlec, nieznane miejsce domu Tom M pochówku Kazimierz Libin M Ul. Marszałkowska 25, W-wa (?) Al. Ujazdowskie róg Bagateli W-wa (?) Kl. Auschwitz (?) ** Zygmunt Libin Cm. Św. Józefa Łódź, kw 44 Łódź Ludwika Libin Cmentarz. Wojskowy Powązki w W-wie (Ludwika Kw 17A Czerska) Andrzej Czerski Cm. Wojskowy Powązki w W-wie Kw 17A Henryka Cm. Bródzieński w W-wie Szczodrowska z Kw 50, litera C, rząd 6, grób 18 domu Lipińska Danuta Libin z Stare Powiązki kw. 254, rz. 1 (grób rodziny domu Stępniewskich) w W-wie Stępniewska Jacek Libin
Stare Powiązki kw. 254, jak wyżej
Ignacy Tom MM Antoni Tom M
ZSRR Kołyma? Warszawa Cm. Wojskowy Powązki w Wwie,kw.17A
Adam Frendler M
obóz koncentracyjny
* na cmentarzu przy ul. Okopowej w Warszawie, na grobie Mateusza Libina, znajduje się biała symboliczna tablica ku czci zmarłych śmiercią męczeńską bł.p: Ludwiki Libin, Antoniego Libina i jego żony Haliny. **na cmentarzu Powązkowskim (Stare Powązki) znajduje się symboliczna tablica ku czci mojego ojca (grób rodziny Stępniewskich). M – zginęli śmiercią męczeńską z rąk zbrodniarzy niemieckich MM – zginął śmiercią męczeńską z rąk siepaczy bolszewickich.
Załącznik nr 3. Pamiątki żydowskie w Warszawie. - Wielka synagoga (proj. L. Marconi; wybudowana w latach 1875-78), zburzona przez Niemców 16 V 1943r. /ul. Tłomackie 7/, - muzeum Żydowskiego Instytutu Historycznego /ul. Tłomackie 6/, - Synagoga Nożyków, wybudowana w latach 1898-1902, siedziba Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Warszawie /ul. Twarda 6/, - Teatr Żydowski /ul. Twarda 6/, - Fragmenty murów getta /ul. Złota 62/, - Muzeum „Pawiaka” /ul. Dzielna 24/, 46
- Pomnik Bohaterów Getta /ul. Zamenhofa/, miejsce pierwszego starcia powstańców, projekt Leona M.Tuzina, rzeźby Natana Rapaporta, - Muzeum Historii Żydów Polskich Polin /ul. Mordacheja Anielewicza 6/, - Bunkier Anielewicza, przywódcy powstania 1943, /ul. Miła 18/, - Pomnik – Mur na Uschalgplatz /ul. Stawki/ projektu H. Szmelenberg i W. Klamerns, - Pomnik Wspólnego Męczeństwa Żydów i Polaków /ul. Gibalskiego 21/, - Cmentarz Żydowski przy ulicy Okopowej /w pobliżu Cmentarza Stare Powiązki/, - Cmentarz Żydowski przy ulicy Odrowąża /w pobliżu Cmentarza Bródzieńskiego na Pradze/.
Załącznik nr 4. Pamiątki żydowskie w Krakowie = Ważniejsze pamiątki po getcie krakowskim: - Apteka „Pod Białym Orłem” przy placu Bohaterów Getta /dawniej plac Zgody/ Muzeum Martyrologii Żydów, - I fragment murów getta przy ulicy Lwowskiej z tablicą pamiątkową, - II fragment murów getta na zapleczu Szkoły Podstawowej nr 28, ulica Limanowskiego /Wielicka/, - Fabryka „Madritsch” – Rynek Podgórski, - Fabryka „Optima” – ul. Węgierska ,- Fabryka Emalia Oskara Schindlera – Muzeum Historyczne Miasta Krakowa, ul. Lipowa 4. = Pamiątki po hitlerowskim obozie w Płaszowie: - Pomnik ofiar obozu, ul. Kamieńskiego - Kamień upamiętniający martyrologię więźniów żydowskich. = Synagogi: „Tempel” ul. Miodowa 24* „Re Muth” ul. Szeroka 24* „Popera” dziś Młodzieżowy Dom Kultury, ul. Dajwór „Wysoka” ul. Józefa 38 „Izaaka” ul. Jakuba 25 / ul. Izaaka* „Stara” dziś Muzeum Kultury Żydów, ul. Szeroka „Kupa” ul. Warszauera* * sprawowany jest kult. = Cmentarze: Stary „Re Mutch” ul. Szeroka 24; Nowy, wraz z domem przedpogrzebowym, /ul. Miodowa 55/ po wschodniej stronie linii kolejowej*. Nikłe ślady po dwóch nowszych cmentarzach żydowskich w Płaszowie * sprawowane są ceremonie pogrzebowe. Załącznik nr 5. Ważniejsze instytucje związane z żydostwem w Krakowie. - Chabad-Lubavitch w Krakowie, ul. Kupa 18,
47
– – – – – – – – –
Gmina Wyznaniowa Żydowska, ul. Skawińska 2, Festiwal Kultury Żydowskiej. Stowarzyszenie, ul. Józefa 36, Fundacja Judaica. Centrum Kultury Żydowskiej, ul. Rabina Meiselsa 17, Centrum Społeczności Żydowskiej, ul. Miodowa 24, Klub Seniora – tamże, Koło Krakowskie Towarzystwa Przyjaźni Polsko Izraelskiej, Muzeum Historyczne miasta Krakowa. Oddział Stara Synagoga, Dzieje i Kultura Żydów, ul. Szeroka24, Muzeum Żydowskie Galicja, ul. Dajwór 18, Uniwersytet Jagielloński. Katedra Judaistyki, ul. Józefa 19
Objaśnienia Antypolonizm –wrogość wobec Polaków i polskości. Antysemityzm – wrogość do Żydów na tle religijnym, etnicznym i rasowym. Asymilacja – tu upodobnienie się Żydów do narodów kraju zamieszkania. Akcja „Hotel Polski” – wiarołomna oferta hitlerowców, dla ukrywających się Żydów. Miała to być ewakuacja Żydów na tereny poza okupacją niemiecką. Chętni, za ogromne pieniądze, zamiast na wolność, zostali wywiezieni do obozów zagłady. „Aryjska” strona – tereny poza obszarem getta. „Aryjskie” papiery – fałszywe dokumenty dla Żydów, świadczące, że są Polakami. „Aryjczyk” – nie Żyd. Akademia Sztuk Pięknych w Warszawie, do roku 1932 Szkoła Sztuk Pięknych. Armia Czerwona – Armia Radziecka – siły zbrojne ZSRR. Ben Gurion David – (1886-1973) izraelski polityk; (1948-1953, oraz 1955-1963) premier i minister obrony Izraela. Bibuła – czasopisma, druki ulotne, wychodzące poza kontrolowanym obiegiem. Biblia – zbiór ksiąg natchnionych, uznawanych za święte w judaizmie (Stary Testament) i w chrześcijaństwie (Stary i Nowy Testament). Buchalter – księgowy. Czystka – oczyszczenie partii (narodu) z „wrogiego” elementu. Chałat – tu długa odzież wierzchnia dla prawowiernych żydów. Chimeryczny – zmienny, kapryśny. Czerwony aparat bezpieczeństwa-tu organy bezpieczeństwa radzieckie NKWD, polskie UB i SB odpowiedzialne za krwawe represje na obywatelach polskich. Dekalog—dziesięć przykazań, nakazów moralnych. Druga wojna światowa – największa w historii wojna rozpoczęta 1 września 1939 roku agresją Niemiec hitlerowskich na Polskę, zakończona 8 maja 1945 roku kapitulacją Niemiec. ”Duże Getto” północna część getta warszawskiego.1940-1943. Dyskryminacja – ograniczenia prawne, prześladowania ludności ze względu na narodowość, rasę, wyznawaną wiarę itp. ”Dzielnica zamknięta”-- getto.
48
Getta – wydzielone przez hitlerowców dzielnice miast (ew. osiedli) przeznaczone dla ludności żydowskiej, stanowiące etap przejściowy w akcji totalnej zagłady Żydów. Słowo „getto” w czasach przed hitlerowskich oznaczało wyodrębnioną część miasta zamieszkałą przez Żydów. Generalna Gubernia (GG) – jednostka administracyjnopolityczna utworzona przez Nienców w pażdzierniku 1939 roku z centralnej i południowo wschodniej części ziem polskich z Krakowem jako stolicą. Obszar GG podzielony został, na mniejsze jednostki administracyjne, dystrykty. Gwiazda Dawida – a) znak wyróżniający, opaski z GD musieli nosić na wierzchnim okryciu wszyscy dorośli Żydzi na terenie GG, b) symbol religii żydowskiej, dwa trójkąty, przenikające się, wyobrażające dwie płaszczyzny: Boską i ludzką. Halacha- żydowskie prawo religijne; zbiór nakazów i zakazów. Hitler Adolf (1889-1945) - przywódca III Rzeszy [1933-1945] odpowiedzialny za zbrodnie ludobójstwa. Hitlerowiec – członek organizacji hitlerowskich w latach 1930- 1945, oraz moim zdaniem, każdy kto czynnie popierał terror hitlerowski. Holokaust – prześladowanie i zagłada Żydów przez hitlerowców w czasie drugiej wojny światowej. Indywidualizm – poczucie niezależności i odrębności osobistej. Jidysz – język Żydów europejskich, utworzony w X-XII w. na podłożu dialektów zachodnio i środkowo niemieckich, z dodatkiem elementów hebrajskich i słowiańskich. Język ten jest pisany alfabetem hebrajskim. Judaizm – religia uznająca jednego Boga, wyznawana przez Żydów. Judenrat – (rada żydowska) forma administrowania skupiskami żydowskimi w gettach; członkami j. byli Żydzi, ślepo posłuszni odgórnym zarządzeniom Niemców. Karta rozpoznawcza – dokument tożsamości wydawany przez władze niemieckie nieniemieckim mieszkańcom Generalnej Guberni. Karty były zróżnicowane: inne dla żydów, inne dla Polaków czy Ukraińców. Kasa Chorych—organizacja zajmująca się dawniej organizacją lecznictwa. Klezmerska muzyka – tradycyjna muzyka żydowska, adaptująca lokalną chrześcijańską muzykę ludową w nawiązaniu do żydowskich tradycji melodycznych, pieśni śpiewane w języku jidysz. Komisant – kupiec biorący towar w komis. Komorne – dawniej czynsz za mieszkanie. Konwersja – zmiana religii lub wyznania. Koncern – tu zjednoczenie kilku tytułów prasowych o podobnym profilu. Kompromitujące dokumenty – tu dokumenty świadczące o żydowskim pochodzeniu. Komplety – forma tajnego nauczania w dobie okupacji hitlerowskiej. Konspiracja – tu ukrywanie wiadomości, których ujawnienie, mogło by grozić komuś nawet utratą życia. Koszer – przydatny, czysty, wierny nakazom religii żydowskiej; określenie to dotyczy także pokarmów. Macewa – nagrobek na cmentarzu żydowskim. Milicja-- MO mundurowa formacja policyjna działająca w PRL w latach 1944-1990, odpowiedzialna za komunistyczne represje wobec ludności.
49
Mobbing – systematyczne, długotrwałe zachowania naruszające godność osobistą. Mycka – czapeczka, niewielkie okrągłe nakrycie głowy, dla prawowiernych mężczyzn żydów, obowiązkowe w synagodze. ”Małe Getto” południowa część getta warszawskiego. Mokotów – dzielnica Warszawy. NKWD—centralny organ władz bezpieczeństwa ZSRS, odpowiedzialny za sowieckie zbrodnie komunizmu. Nonkonformizm – nie godzenie się z ogólnie przyjętymi zasadami. Norymberskie ustawy – potoczna nazwa rasistowskich ustaw niemieckich, uchwalonych 15 września 1935r. przez władze Trzeciej Rzeszy, skierowanych przeciwko Żydom. Nowy Testament – druga część Biblii, obejmująca 27 ksiąg natchnionych, uznawana tylko przez chrześcijan (patrz też Biblia). NKWD – tajna policja sowiecka. Obrzezanie – oddanie chłopca żydowskiego pod opiekę Boga, usunięcie części napletka. Obozy śmierci –tu obozy zorganizowane przez władze III Rzeszy, przeznaczone głównie dla Żydów, zlokalizowane we wschodniej Europie, w większej części na obszarach polskich: Treblinka, Chełmno i in. Obóz Narodowo Radykalny – ugrupowanie narodowo nacjonalistyczne, powstałe w 1934r. które skupiało głównie młodzież skrajnie antysemicką. Obsesja—myśli natrętne, występujące uporczywie, często utrudniające życie w społeczeństwie. Ochota - dzielnica Warszawy. Oflag – obóz jeniecki dla oficerów wziętych przez Niemców do niewoli. ONZ- Organizacja Narodów Zjednoczonych. Ortodoks – tu mężczyzna ściśle wierny doktrynie religii żydowskiej. Ostateczne rozwiązanie -- hitlerowski plan całkowitej fizycznej likwidacji narodu żydowskiego. Pilica – miasto położone koło Zawiercia. 2000 mieszkańców. Podczłowiek – hitlerowskie określenie w stosunku do Żydów i innych narodowości jako przedstawicieli „rasy niższej”. W stosunku do podludzi nie obowiązywały zasady etyczne. Polskie – dwudziestolecie międzywojenne – lata 20. i 30. XX wieku. Policja – a) policja „granatowa”, polska policja działająca w okresie okupacji w części dystryktów GG, podlegała nadzorowi niemieckiemu, ściśle współpracowała z okupantem; niektórzy funkcjonariusze uczestniczyli w ruchu oporu przeciw Niemcom, b) żydowska policja na terenie gett, złożona z Żydów (OD – Ordnungdienst – Służba Porządkowa). Prawo Powrotu – przepisy przyjęte przez Izrael w 1950 roku, które gwarantują wszystkim Żydom i osobom pochodzenia żydowskiego, oraz ich małżonkom prawo do emigracji i osiedlenia się w Izraelu. PRL—Polska Rzeczypospolita Ludowa, państwo polskie w latach władzy komunistycznej, lata 1944-1989. Pogrom – krwawe wystąpienie przeciw ludności żydowskiej. Pensja – dawniej szkoła podstawowa lub średnia dla panien. Przed wojną – tu przed 1 września 1939 roku.
50
Po wojnie – tu po 8 maja 1945 roku, potocznie może być, po wkroczeniu w latach 1944- 1945 Armii Czerwonej na tereny Polski. Rada Główna Opiekuńcza (RGO) – polska organizacja charytatywna, działająca legalnie w latach 1940 – 1945 na terenie tzw. GG. Rzesza Niemiecka, potoczna nazwa państwa niemieckiego, tu III Rzesza – hitlerowskie Niemcy 1933 –1945; po 1 września 1939 roku do Rzeszy Niemieckiej włączono część terytoriów Polski. Sądów budynek przy ulicy Leszno w Warszawie znalazł się w 1940 roku na granicy getta, dostępny tak ze strony getta, jak i strony „aryjskiej”. Dzięki temu możliwe bywały ucieczki z getta, jak też dostarczanie żywności i lekarstw do dzielnicy zamkniętej. Stronnictwo Narodowe -, utworzone w 1928r. katolicko nacjonalistyczne, reprezentujące postawy w pewnym stopniu antysemickie. Syjonizm – ruch polityczny i społeczny, dążący do stworzenia państwa żydowskiego, utrzymanie jedności narodu żydowskiego i jego więzi z Izraelem. Synagoga, bóżnica – budynek w którym modlą się żydzi. Strefa osiedlenia – wydzielony przez władze carskiej Rosji obszar, gdzie Żydom wolno było mieszkać. Siostry – a) siostry zakonne, b) potocznie pielęgniarki. Selekcja – tu arbitralny podział uciekinierów z Warszawy na grupy przeznaczone do pracy w Rzeszy Niemieckiej lub do obozów koncentracyjnych, albo na osiedlenie w GG (1944 r.). Strona sowiecka – tereny polskie okupowane przez ZSRR w latach 1939-1941, położone na wschód od rzek Bugi i San. Szkoła powszechna—nazwa szkół najniższego stopnia (przed II wojną światową i w pierwszych latach po wojnie). Szmalcownik – osobnik zarabiający szantażowaniem i denuncjacją ukrywających się osób pochodzenia żydowskiego. Ślub rabinacki – ślub udzielony przez rabina, duszpasterza żydowskiego. Świadomość -- stopień poznania zjawiska; tu...poczucie przynależności do religii, narodu, poczucie więzi religijno kulturalno etnicznej, w kontekście ciągłości historycznej. Tabu –zakaz kulturowy, którego naruszenie uważane jest za zamach na całą strukturę tejże kultury. Tadżykistan – państwo w Azji Środkowej, do roku 1991 republika wchodząca w skład ZSRR. Kraj charakteryzuje się umiarkowanym klimatem. Talmud – zbiór religijno prawnych przepisów dla żydów. Tarczyn – małe miasto (ponad 3000 mieszkańców), położone przy drodze Warszawa- Grójec – Radom – Kraków. TIR – popularnie międzynarodowy ciężarowy transport drogowy. Transport—przemieszczenia ludzi i ładunków; rozróżniamy transport drogowy, kolejowy, powietrzny itp. Umschlagplatz – plac w północnej części getta warszawskiego (Duże Getto), skąd odchodziły transporty ludności żydowskiej do obozów zagłady.
51
Ustawy Norymberskie – ustawy rasowe, uchwalone przez niemiecki Reichstag 15 września 1935 roku, ogłoszone na zjeździe NSDAP w Norymberdze. Do zestawu ustaw wchodziły: Ustawa o obywatelstwie Rzeszy, Ustawa o ochronie krwi niemieckiej i niemieckiej czci i inne. Na mocy tych dokumentów Żydów można było pozbawić obywatelstwa Rzeszy, ochrony prawnej i własności. Wielka akcja wysiedleńcza – akcja przymusowego wysiedlenia Żydów z getta warszawskiego do obozów zagłady (1942 r.), następna taka akcja miała miejsce w roku 1943 w czasie trwania powstania tamże. Wieruszów – miasto na ziemi wieluńskiej w Kaliskiem. Ponad 8000 mieszkańców. Wojna obronna – opór wojsk polskich przeciw hitlerowskiemu najeźdźcy we wrześniu 1939 r. Wojna sześciodniowa – wojna między Izraelem a Egiptem, Jordanią i Syrią w 1967 roku, wygrana przez Izrael. Wierzbno – dzielnica Warszawy. Własowcy – armia generała Własowa, dywizje radzieckie, które w czasie drugiej wojny światowej przeszły na stronę hitlerowską. Wsławiły się one straszliwym okrucieństwem w stosunku do ludności żydowskiej i polskiej. Yad Vashem- izraelski Instytut Pamięci Męczenników i Bohaterów Holokaustu, powołany w 1953 roku celem badań i dokumentacji zagłady Żydów, w czasie drugiej wojny Światowej. Yad Vashem nadaje osobom, które ratowały Żydów, odznaczenie Sprawiedliwy wśród Narodów Świata. Ziemianka – prymitywne schronienie, wykopane w ziemi, pokryte gałęziami i poszyciem leśnym. Związek Socjalistycznych Republik Sowieckich (ZSRS) – komunistyczne państwo związkowe we wschodniej Europie oraz północnej i środkowej Azji. Przestało istnieć w 1991 r. „Zły wygląd” – rzucające się w oczy tzw. „semickie” rysy: wydatny nos, ciemne włosy itp.; Wielu antropologów nie uznaje „rasy semickiej”. „Żegota” – kryptonim Rady Pomocy Żydom, założonej w 1942 roku; organizacja ta niosła pomoc prześladowanym przez hitlerowców osobom pochodzenia żydowskiego. Żelazna kurtyna - potocznie- podział Europy na niekomunistyczne państwa zachodnioeuropejskie, uchodzące niegdyś za oazę wolności i wschodnioeuropejskie w strefie wpływów Związku Sowieckiego. Żyd – patrz rozdział 5. Uwagi ogólne. żyd – patrz rozdział 5. Uwagi ogólne.
Źródła .
52
= Literatura wykorzystana w opracowaniu: - Władysław Bartoszewski i Zofia Lewinówna: „Ten jest z ojczyzny mojej”, wydanie II, wydawca: „Znak”, Kraków 1969 r. - Al. Bieberstein: „Zagłada Żydów w Krakowie” - Kaja Wileńska z zespołem: „Krakowskie getto”, Wydawnictwo: Wydział Kultury Urzędu Dzielnicowego, Kraków, Podgórze - C. Burzyńska:” Ignacy Tom-Janusz” (internet); - E. Duda: „Krakowskie judaica”. - J. Kwiek: „Żydzi, Łemkowie, Słowacy” w województwie krakowskim, Kraków, 1998 r. - Cmentarze m. st. Warszawy. Cmentarze żydowskie /opracowanie mapowe/. Wydawca: ROKART, Warszawa 2003 r. =Literatura związana pośrednio z opracowaniem: Leon Baumgarten: „Dzieje Wielkiego Proletariatu” , Warszawa1966r. Włodzimierz Libin,” Echo Muzyczne Teatralne i Artystyczne” Warszawa 1886r., rocznik3, nr145, str.280 Adela Libin, Jerzy Liebert: „Pisma zebrane” opracowane przez Stefana Frankiewicza, Wyd: „Więź” 1976r., tom II, Kazimierz Libin, dom Libinów, Feliks Perl: „Dzieje ruchu socjalistycznego w zaborze rosyjskim do powstania PPS” Warszawa 1933r. Włodzimierz Libin, „Życie” pismo artystyczne, Warszawa 1887r, Adela Libin. = Literatura przedmiotu: - Kronika Krakowa, Wydawnictwo „Kronika”, Warszawa 1996 - Praca zbiorowa: „Dzieje Krakowa”, Wydawnictwo Literackie Kraków - Magdalena Ciągło „Przeszłość w oczach najstarszych członków gminy żydowskiej w Krakowie”, Praca licencjacka, Kraków 2012r. -Tadeusz Pankiewicz: „Apteka w getcie krakowskim”, Instytut Wydawniczy: „Świat i Wiedza”, Kraków 1947, -Jan Krzysztof Libin: „Wspomnienia rodzinne” 2008r. -Urszula Perkowska: „Ty, Panie wskazujesz mi drogę życia”, wydawnictwo M, Kraków 2005r. – Katarzyna Zimmerer: „Zagłada Żydów krakowskich”.
Summary The study describes my family live, Libins & Toms,as well, as my dramatic fate of my family and circle of friends. They all were persecuted by Nazists during the Second World War (1939-1945) condemned for extermination because of their Jevish origin. I describe Polish people who endangering their own and their family's live were giving the help for presecuted Jews.
53
Without the help of wide range of Polish patriots any Jews would have chance of survival. Whole paternal side of my family Libin's and Tom's were of Jewish origin, but my mother's side – Polish. My grandfather Henry (Hersh Lejba) Libin entered the Rabbinate wedding with Eugenia (Chaja Gouda) Tom. My grandparents Libins had three children, including the oldest Casimir my father, an artist painter. In 1930 my first brother Jack was born, and died without reaching one year of his life. I was born in France at 1933. Since 1934 I lived with my parents in Warsaw. When the Second World War began, at the first days of September 1939 me and my family avacuated to the family's lordship of Garwolin area. After a few days my father left eastward because of approching Nazists. He stayed on the east side of Bug river in Kowel and Łuck, the areas occupated by Soviet Army. During the Nazi invasion of Russia in June 1941, when Germans invaded Luck, he decided to return to Warsaw. When he traveled westward, he was arrested and imprisoned in the Warsaw Ghetto. When he was in Ghetto. my mother kept in direct contact, and was helping him. In 1942 my father was escaped from Ghetto to the Polish side of Warsaw. This action was organised by dr Tadeusz Stępniewski, my mom's brother, executed by Mariusz Żebrowski, a policeman, both members of resistance movement. After this my father was hinding in number different places. In the days of Warsaw Uprising in early August 1944 he was dragged out from the shelter and shot by Nazists. My mother and I survived 40 days of Warsaw Uprising in another part of the city. After the evacuation we stayed in Cracov and sorroudings. Without the help of my „Polish” family and other patriots my survival would be impossible. Troughout this period of war, both myself as well as my entire family were forced to hide the Jewish ancestery of my father and myself. It was not easy. We were regularly asked about it by various people, including both the uniformed officers, and by the Gestapo secret collaborators. An additional difficulty were relations with the Libin and Tom families, among whom were representatives of the intelligentsia. Of these, it is enough just to mention a cousin of father – Zdzislaw Libin (during occupation and after the war, he used the fictitious name of Libera for security – before the war a secondery school teacher, after the war a professor at the University of Warsaw, also acting as the dean, and thus a person who is known and well recognized. During the occupation, I was allowd to stay with the family of my mother or other “Arians” which was partially helpful, thought it did not give any guarantees of with being frequently questions about the nationality and place of residence of my father, as well his placement in the Warsaw Ghetto, the appearance of extortionists at the house of my “Polish” grandparents at 11 Moniuszko Street, who questioned me about my father’s and my orignis , in an unequivocally manner suggesting, that in return for tangible benefits they will forget about the address. To hide my Jewish ancestry I was taught the Catholic religion and all the customs which sprang from it. At the same time, and all the time I had to remember my ”family story”, created for the needs of people interested in us. In particular, under any
54
circumstances could I even mention my father’s side of the family. I lived with knowledge, that if I revealed my ancestry I could be murdered along with my mother and her entire family, as well as the people who helped us In 1956 I was graduated at the Technical University in Cracow in 1956. For many years I worked at the urban planning. At the begining of war at 1939 my grandparents Libins moved to the country near Siedlce and were hinding there. In 1943, my grandfather Libin died, then my grandmother as a Jewess was shot by a Polish policeman, who was in the service of Nazis. Particulary involved in the resistance movement against Nazists were: dr Tadeusz Stępniewski, my mother's brother, my mother and others. Underground activites included: --help the Jewish population, including material and financial assistance, --organizing escaping Jews from the ghetto and finding them a locum—including Jewish children, --production them falsified documents. This elaboration also presents of my wifes house, where Jews were sheltered. In the addition to my description I present the historical context, the problem of Jews since a time of partition, to present time, including a period of Nazi extermination (Holocaust). Zdjęcia, dokumenty, plany
55
56
57
58
59
60
61
62