Nr 11

Miesięcznik Stowarz yszenia Histor yczno-Eksploracyjnego Koszalin, styczeń 2012/Nr 11 Mało znana kolekcja Ma piękną, brązową, pachnącą skórkę. Przyp...
26 downloads 1 Views 6MB Size
Miesięcznik Stowarz yszenia Histor yczno-Eksploracyjnego

Koszalin, styczeń 2012/Nr 11

Mało znana kolekcja Ma piękną, brązową, pachnącą skórkę. Przyprószony mąką, leży na półce w piekarni, pomiędzy innymi wypiekami. Chleb. Spożywamy go codziennie, ale nie codziennie zastanawiamy się z czego jest zrobiony. Oczywiście to nie tajemnica - główny składnik to mąka. Mąka zaś, to zmielone w młynie ziarna zbóż. Mówiąc o młynach rysują się nam sielankowe widoki, jak na obrazach Johna Constable. Wyobraźnia maluje widoki młynów wodnych, które wyglądają tajemniczo i baśniowo. Jednak nowoczesne nie mają nic wspólnego z  romantyzmem. Sterowane cyfrowo potrafią w  bardzo krótkim czasie przemielić ogromne ilości zbóż. Niedawno odwiedziłem takie mało romantyczne miejsce. Zwiedziony informacją o  starych młyńskich maszynach, które są podobno na terenie Przedsiębiorstwa Zbożowo-Młynarskiego w Stoisławiu. Umówiłem się z panem dyrektorem technicznym Ryszardem Maksymowiczem na krótką rozmowę.

Fot. M. Król

Mlewnik walcowy podwójny Seck Dresden, rok produkcji 1925

UWAGA

Gazeta Odkrywcza publikuje różne informacje (w formie zdjęć i tekstu) jedynie w celu poznania prawdy historycznej, a zawarte w niej treści nie mają na celu propagowania faszyzmu, komunizmu czy jakichkolwiek totalitarnych ideologii.

s t r o n a S t o w a r z y s z e n i a : w w w. s h e - o d k r y w c y. p l

Miesięcznik SHE ODKRYWCY

Już po przekroczeniu progu współczesnego budynku Zarządu Spółki zwraca się uwagę na stare, przedwojenne maszyny i  urządzenia młynarskie. Rozstawione są na korytarzach od parteru do drugiego piętra. Ich stan zachowania jest zaskakujący. Doskonale odnowione i zakonserwowane wręcz lśniące. Miałem podejrzenie, że w większej części, elementy maszyn i urządzeń są dorabiane z nieoryginalnych materiałów. Jednak po dokładnym przyjrzeniu się eksponatom, widać ich autentyczność. Wytarte elementy drewniane świadczą o częstym używaniu. Zauważalne są drobiazgi (zaczepy, śruby, mocowania) dorobione współcześnie, głównie przy elementach drewnianych, które nie zdążyły pokryć się patyną czasu i użytkowania. Nieco odstają przez to od całości. W gościnnym gabinecie pana Ryszarda Maksymowicza uzyskałem informacje o niecodziennej kolekcji, ludziach i czasach minionych związanych z prywatyzowanym dzisiaj Zakładem. W kolekcji znajdują się maszyny i urządzenia młynarskie z młynów w Niedalinie, Darłowie, Białogardzie, Świdwinie i Polanowie. W wyniku zamykania młynów lub zmiany ich przeznaczenia demontowano stare maszyny, restaurowano i trafiały do Stoisławia. Z nieczynnego dzisiaj młyna w Niedalinie w kolekcji znajduje się m.in. wskaźnik obrotów pędni.

Fot. M. Król

Młyn w  Niedalinie był młynem pszennym, o przerobie 60 ton dziennie. Był to młyn wodny, z czasem zmodernizowany na wodno-elektryczny. Wybudowany został przez rodzinę von Kameke w latach 1901-1906. W  niedalińskim młynie istniały dwie turbiny - jedna na potrzeby młyna, druga tartaku. Obecność tartaku lub warsztatu stolarskiego była wręcz nieodzowna. Większość urządzeń młynarskich była wykonana z  drewna lub elementów drewnianych. Zatem wszelkie naprawy odbywały się na miejscu.

2

Stanowisko do pakowania otrąb, pocz. XX wieku, eksponat pochodzi z młyna w Niedalinie. Widoczne zużyte oryginalne elementy drewniane

Fot. M. Król

Wskaźnik obrotów pędni wraz z sygnalizatorem przekroczenia obrotów. Eksponat pochodzi z młyna w Niedalinie, pocz. XX wieku, produkcja Seck Dresden

Rozmaitości z Kroniki Wendlanda (Wydawnictwo Prosperius, Koszalin 2006)

Roku pańskiego 1723 – Koniunkcja planet. Od 4 do 9 stycznia trwała duża koniunkcja Saturna, Jupitera i Marsa, której astronomowie pisali, że nic podobnego nie wydarzyło się od czasów biblijnego potopu, prognozując przy tym sztorm, wichurę, potopy i wielkie inne nieszczęścia, z czego

Fo r u m : w w w. ko s z a l i n e k s p l o r a c j a . t n b . p l

s t ro n a G a z e t y : w w w. g a z e t a - o d k r y w c z a . p l

Przed 1945 rokiem większość młynów w terenie Koszalińskim była własnością prywatną (niekiedy były własnością spółek, czasami wielokrotnie zmieniali się właściciele, dzierżawcy). Każdemu właścicielowi zależało na szybkim naprawianiu uszkodzonych lub wyeksploatowanych części drewnianych. Dlatego często przy młynach istniały warsztaty stolarskie. Władze polskie przejęły istniejące młyny po 1945 roku. Jednym z takich obiektów był młyn parowy wybudowany przez przemysłowca Juliusa Josepha w  1896 roku w  Koszalinie, przy ulicy Morskiej (dawniej Buchwaldstraße). W czasie I Wojny Światowej przeszedł w posiadanie Koszalińskiej Kasy Oszczędnościowej. Od Koszalińskiej Kasy młyn kupiony został przez ówczesnego naczelnego młynarza Paula Heisiga, który sprzedał część maszyn parowych i młyn unowocześnił, m.in. instalując silniki elektryczne. Po inflacji ponownie zmienił się właściciel i został nim Koszaliński Związek Rolny Skupu i Sprzedaży. Młyn działał pod Zarządem Związku do czasu wkroczenia Rosjan w  1945 roku. Rosyjskie dowództwo urządziło w młynie punkt aprowizacyjny wojsk frontowych. Kierownikiem działającego młyna ustanowiono pracującego tam od 1920 roku mistrza młynarskiego Carla Broschat. W maju 1946 roku maszyny młynarskie zostały zdemontowane i odstawione na teren koszalińskiego dworca towarowego, załadowane na wagony i wywiezione jako reperacje wojenne do Związku Radzieckiego (jak i inne maszyny i urządzenia z dużych zakładów m.in. papierni koszalińskiej).

Fot. M. Król

Nie wszystkie młyny mogły wznowić produkcję. Obiekt przy ul. Morskiej przeznaczono na magazyn i małą suszarnię gryki. Młyny z okolic Koszalina powoli wygaszały produkcję, ich dzienne przeroby stawały się nieefektywne w porównaniu z Zakładem w Stoisławiu. Dawny młyn w  Białogardzie jest obecnie ruiną, a okazałe młyny - świdwiński i kołobrzeski również nie mielą ziaren. Młyn w Niedalinie został sprzedany prywatnemu przedsiębiorcy.

Dawny młyn parowy przy ulicy Morskiej.

Eksponaty (maszyny) w  Stoisławiu pochodzą od niemieckich producentów takich jak Seck Dresden, Maschinenfabrik&Mülenbauanstalt G. Luther Aktiengesellschaft Braunschweig i MIAG Braunschweig. Ta ostatnia fabryka powstała w 1925 roku we Frankfurcie nad Menem w wyniku połączenia czterech firm. W 1930 roku siedzibę firmy przeniesiono do Braunschweig.

Maschinenfabrik&Mülenbauanstalt G. Luther Aktiengesellschaft Braunschweig Rozmaitości z Kroniki Wendlanda (Wydawnictwo Prosperius, Koszalin 2006)

(Najwyższy niech będzie pochwalony!) nic się nie spełniło ani na Pomorzu, ani w Europie. Przynajmniej nic o tym nie czytałem. Poczekajmy jednak parę lat, na pewno wydarzy się dostateczna ilość nieszczęść.

3

s t r o n a S t o w a r z y s z e n i a : w w w. s h e - o d k r y w c y. p l

Miesięcznik SHE ODKRYWCY

Jak wiele innych firm niemieckich również i  ta zajmowała się w  okresie wojny nie tylko produkcją cywilną. Przedsiębiorstwo MIAG było zaangażowane w program produkcji m.in. niszczycieli czołgów. Produkcję Jagdpanther rozpoczęto w  styczniu 1944 roku i  trwała do końca wojny. Firma MIAG wykorzystywała pracę robotników przymusowych, a jej ówczesnym dyrektorem był mgr inż. Ernst Blaicher. Blaicher był członkiem wspierającym SS - chociaż wyjaśnienie jego syna z  2009 roku stara się temu przeczyć „- mój ojciec nigdy nie był zwolennikiem SS”.

Montaż Jagdpanther

mgr inż. Ernst Blaicher. Blaicher

4

Fot. M. Król

A oto ciekawostka usłyszana od pana Maksymowicza: pracownicy firmy niemieckiej z Braunschweig, którzy instalowali nowoczesną linię produkcyjna w PZZ zainteresowali się stojącym mlewnikiem, spisali numer i  po jakimś czasie przysłali oryginalny dokument owej maszyny. Posiadając go można prześledzić drogę maszyny od producenta do odbiorcy, serwisowanie, naprawy... niemiecka skrupulatność.

Rozmaitości z Kroniki Wendlanda (Wydawnictwo Prosperius, Koszalin 2006)

W 1737 roku – Wichura. Dnia 21 stycznia od godziny 6 wieczorem do godziny 4 rano wielka wichura lub orkan powalił w mieście i przynależnym amcie, w szlacheckich lasach wiele tysięcy drzew. W wielu miejscach zniszczone zostały izby i każdy dom w mieście musi zaopatrzyć się w dachówki, by naprawić dachy. W szlacheckich wioskach koszalińskiego obwodu podatkowego

Fo r u m : w w w. ko s z a l i n e k s p l o r a c j a . t n b . p l

s t ro n a G a z e t y : w w w. g a z e t a - o d k r y w c z a . p l

Tak to odwiedzenie miejsca w podkoszalińskim Stoisławiu, zaprowadziło nas daleko poza granicę naszego kraju i przeniosło na chwilę w czasie.

Fot. M. Król

Fot. M. Król

M. Król

Ława workowa z magnesem. Służyła do pakowania mąki, rok produkcji 1936

Mlewnik podwójny walcowy firmy Seck Dresden, rok produkcji 1925. Pracował w darłowskim młynie 74 lata

Całą kolekcję można oglądać w siedzibie PZZ Stoisław w godzinach od 7.00 do 15.00

Fot. M. Król

Źródła: www.de.wikipedia.org/wiki/MIAG www.preservedtanks.com www.albert-gieseler.de

Fot. M. Król

Koła pasowe drewniane z  pasem pędnym wykonanym z  połączonych elementów skórzanych. Całość zrobiona na początku XX wieku. Eksponat pochodzi z młyna z Polanowie Waga automatyczna 75 kg, rok produkcji 1934

Rozmaitości z Kroniki Wendlanda (Wydawnictwo Prosperius, Koszalin 2006)

powstały przy tym niżej wymienione szkody, a niektóre dobra poniosły godne uwagi straty, na przykład w lasach należących do rodu Glasenapp w Manowie, Wyszeborzu i Zaciszu orkan powalił 811 wielkich dębów, 9850 świerków. W lasach należących do hrabiego Manteuffel w Karścinie powalonych zostało 10000 świerków, stratę oszacowano na 3000 talarów.

5

s t r o n a S t o w a r z y s z e n i a : w w w. s h e - o d k r y w c y. p l

Miesięcznik SHE ODKRYWCY

e w z o i K n o a s r z b a u l i i n k a a cz.2 z s e i W

Przedstawię pozostałe zdjęcia wieszaków ubraniowych, z kolekcji Pana Stanisława Kułagi, sygnowanych nazwiskami handlowców z dawnego Koszalina. Zdjęcia uzupełniłem krótkimi informacjami, które udało się odnaleźć w starych księgach adresowych.

Pierwszy z wieszaków nosi nazwisko Louisa Sengera juniora. Firma Sengera sprzedająca konfekcję damską i męską, jak dowiadujemy się z napisu na wieszaku, została założona w 1857 roku. Siedziba znajdowała się przy Bergstrasse 23 (ul. Zwycięstwa). Do końca XIX wieku, jako właściciela firmy księgi podają nazwisko Louisa Sengera seniora, a na samym początku XX wieku Adolfa Sengera. Od roku 1909 znajdujemy już nazwisko Louisa Sengera juniora. Zatem wieszak pochodzi z tego ostatniego okresu.

Na kolejnym wieszaku znajdujemy nazwisko Max Schröter. Jego sklep z  tekstyliami znajdował się w  latach dwudziestych przy Markt 2, a  w  latach trzydziestych przy Markt 17. Na starej widokówce widać witrynę sklepu Maxa Schrötera. To nazwisko znajdujemy na innym wieszaku, obok nazwiska Biedermann. Księga adresowa z 1924 roku informuje o sklepie Karla Biedermanna przy Bergstrasse 24.

6

Rozmaitości z Kroniki Wendlanda (Wydawnictwo Prosperius, Koszalin 2006)

Roku pańskiego 1755 – W styczniu i lutym ścisnął przeraźliwy mróz i padał śnieg. Śnieżyca nie jest nikomu przyjemna. Rotmistrzowi Peterowi von Glasenapp z Manowa padło na polu podczas

Fo r u m : w w w. ko s z a l i n e k s p l o r a c j a . t n b . p l

s t ro n a G a z e t y : w w w. g a z e t a - o d k r y w c z a . p l

Gebrüder Hirschfeld – takie nazwisko widnieje na kolejnym wieszaku z Koszalina. Sklep z konfekcją damską i męską tego handlowca mieścił się (w latach 1009-1924) przy Markt 13, a specjalizował się w bieliźnie.

Kolejny wieszak z  nazwiskiem August Stebner reklamuje sklep z  tekstyliami i odzieżą, który mieścił się przy Markt 13. Wygląda na to, że sklep powstał na miejscu sklepu Hirschfelda.

Na ostatnim z wieszaków znajdujemy nazwiska Lüdtke i Schwerdtfeger. Firma taka zajmująca się handlem konfekcją damską i męską znajdowała się przy Markt 2 (obok Ratusza Miejskiego). Na dowód zamieszczam reprodukcję starej widokówki, na której widać końcówkę nazwiska Schwerdtfeger. Jednak drogi obu właścicieli się rozeszły i po 1910 roku w tym samym miejscu istniała już tylko firma, którą sygnował swoim nazwiskiem Walter Lüdtke. Na późniejszej widokówce widać już tylko jedno nazwisko, nad witryną sklepu. Na tym kończę prezentację wieszakowych zbiorów Pana Stanisława Kułagi. Być może w szafach czytelników Gazety znajdą się jakieś inne koszalińskie wieszaki. Bardzo prosimy o przesłanie zdjęć lub informacji na adres Redakcji.

Następny z  wieszaków nosi nazwisko Oskara Kuntze. Księgi adresowe z  lat 1909-1912 informują o  sklepie Oskara Kuntze przy Bergstrasse 24. Natomiast w  latach 1913-1914 znajdujemy informacje o sklepie przy Bergstrasse 19, który oferuje również czyszczenie odzieży. Księga z  1930 roku informuje o  zawężeniu specjalizacji sklepu do konfekcji dla kobiet, z  siedzibą przy Bergstrasse 29. Wieszak z kolekcji Pana Kułagi pochodzi więc z tego okresu.

Romuald Kowalczyk

Rozmaitości z Kroniki Wendlanda (Wydawnictwo Prosperius, Koszalin 2006)

wygonu zimowego, ponieważ brakowało paszy, 600 owiec, a także owczarz zginął, ponieważ chciał zostać przy jego owcach. Szambelan von Zart z Grzybnicy także stracił owce.

7

s t r o n a S t o w a r z y s z e n i a : w w w. s h e - o d k r y w c y. p l

Fotografujemy i jesteśmy fotografowani

Miesięcznik SHE ODKRYWCY

W kolejnej części rozważań fotograficznych skupię się głównie na obrazach. Niech każdy postara się, analizując prezentowane stare fotografie, zauważyć prawdę zatrzymaną w kadrze. Fotografie pochodzą z oryginalnych negatywów i dotyczą przedwojennego Opola (Oppeln). Są to zdjęcia nigdzie nie publikowane. Uwieczniono na nich m.in. tzw. Nową Synagogę, spaloną w Kryształową noc, są widoki miasta, ludzie pracujący przy budowie chodników, jest sporo architektury i kilka ujęć miejscowości, której nazwy jeszcze nie znam. Są w końcu sfotografowane wydarzenia, które były udziałem wielu ówcześnie żyjących ludzi, które to wydarzenia miały wpływ na późniejsze losy Europy i świata.

8

Opole (Oppeln). Wieża Piastowska (nazwa obecna), wieża ratusza, czwarta z kolei to wieża kościoła Franciszkanów

Nieistniejąca Nowa Synagoga przy Hofenstraße (obecnie Piastowska)

Siedziba opolskiego S.A. Data na plakatach wskazuje na druga turę wyborów w 1932 roku

Marsz z pochodniami. Jaka to ulica, sklep Baty...

Panorama z dwóch zdjęć... Rozmaitości z Kroniki Wendlanda (Wydawnictwo Prosperius, Koszalin 2006)

W 1341 – Wielki mróz. Panował tak srogi mróz, że ludziom nosy , uszy i palce odmarzały.

Fo r u m : w w w. ko s z a l i n e k s p l o r a c j a . t n b . p l

s t ro n a G a z e t y : w w w. g a z e t a - o d k r y w c z a . p l

Pannica...

BHP pracy...

Przy budowie schodów...

Początki opolskiego zoo...

Kościół pw. Matki Boskiej Bolesnej i św. Wojciecha

Dzień wyborów. Gotowi na wszystko...

Materiał na budowę chodnika brukowanego...

Co to za herb...

Fragment Nowej Synagogi i wieża Piastowska (nazwa obecna) Rozmaitości z Kroniki Wendlanda (Wydawnictwo Prosperius, Koszalin 2006)

W 1744 roku – Kometa. W styczniu przez 4 tygodnie prawie co wieczór widać było kometę.

9

s t r o n a S t o w a r z y s z e n i a : w w w. s h e - o d k r y w c y. p l

Wydobywać czy zostawiać?

Miesięcznik SHE ODKRYWCY

Chciałbym zacytować fragmenty wypowiedzi Doroty Kiełbińskiej z czasopisma „Nurkowanie” dotyczące naszych zainteresowań : „Archeologia podwodna zwana też prospekcją podwodną, jest odłamem archeologii, który wyodrębniony został na podstawie metod badawczych i charakterystyki środowiska. (…) Stanowisk archeologii podwodnej poszukuje się we wszelakiego rodzaju zbiornikach wodnych:

jeziorach, rzekach, zatopionych studniach, miastach, portach, zalanych jaskiniach, a przede wszystkim w morzach i oceanach oraz we wrakach statków, znajdujących się w tychże. (…) Archeolodzy na ślepo przeszukują w tyralierze wyznaczony obszar, rejestrując i lokalizując podwodne wykopaliska, Takie prace są trudne do przeprowadzenia, skomplikowane. Bywają bardzo kosztowne. Wymagają także natychmiastowej konserwacji wydobytych na powierzchnię przedmiotów. ” Artykuł ten przypomniałem sobie, kiedy leżałem prawie bez ruchu pod lodowatą wodą i z trudem odkręcałem dwie mosiężne nakrętki ze szczątków silnika jakiegoś niezidentyfikowanego wraku. Artykuł podsunął mi pewną myśl: dosyć wyciągania wszystkiego, co znajdę na swojej drodze w wodzie. Przecież można dać szanse i innym poszukiwaczom i nie wydobywać każdej napotkanej rzeczy z miejsca jej znalezienia. Tym bardziej, że wykonane z mniej szlachetnych materiałów przedmioty szybko niszczeją na powietrzu i rozpadają się. Typowym przykładem tego są stalowe hełmy. Dopóki spoczywają w  mule na dnie akwenu, dopóty są w stanie idealnym. A już w kilka miesięcy po wydobyciu ich z tego mało tlenowego środowiska, szybko rdzewieją i rozsypują się. Nie są to, co prawda cenne znaleziska, gdyż zalega ich się w ziemi i w wodzie setki i tysiące w lepszym i gorszym stanie, ale emocje towarzyszące zetknięciu z takim artefaktem są bezcenne.

Stare hełmy, skrzynki niemieckie i  walizka znana wszystkim eksploratorom

10

Płyta włącznika prądu z elektrowni Niedalino firmy AEG

Jeden ze znanych nurków wrakowych powiedział, że dla niego każdy wrak jest dziewiczy, nie ważne jest to, że widziało go i penetrowało wielu ludzi, dla niego jest on nowym odkryciem. To mnie natchnęło pomysłem, aby po pierwsze, nie zabierać każdego przedmiotu z  sobą, tylko go obejrzeć, może sfotografować i  zostawić dla następnego poszukiwacza. I po drugie, niektóre z posiadanych przedmiotów a szczególnie te, które niszczeją na powietrzu, ponownie zatopić. Znalazłem już takie miejsce, które z racji zawsze dobrej wizury jest chętnie odwiedzane przez płetwonurków a ponadto, że jest to sztuczny zbiornik powstały w latach 60-tych XX wieku – nikt nie pomyśli, że jest to oryginalne stanowisko archeologiczne. I  tak zatopię tam stare hełmy, skrzynki niemieckie i  walizkę znaną wszystkim eksploratorom. Zatopię potężny bloczek z maszynowni statku, popękany i poprzerastany kamieniami. Ponadto zniszczoną i zniekształconą starą lampę okrętową, a także inne przedmioty, które nie zagrażają środowisku wodnemu. Niech leżąc płytko na dnie zbiornika wodnego zaciekawią i dadzą do myślenia innym, podwodnym podróżnikom. Natomiast nie zatopię znalezionej podczas remontu podstawy zamka wodnego z elektrowni Niedalino, płyty włącznika prądu z  napisem AUS i  EIN oraz symbolem firmy AEG i pustej skorupy granatu. Największą cieka-

Rozmaitości z Kroniki Wendlanda (Wydawnictwo Prosperius, Koszalin 2006)

Roku pańskiego n1753 – Mróz. W styczniu panował silny mróz. Tegoż roku korzec żyta kosztował 16 groszy.

Fo r u m : w w w. ko s z a l i n e k s p l o r a c j a . t n b . p l

s t ro n a G a z e t y : w w w. g a z e t a - o d k r y w c z a . p l

wostką jest to, że zbudowana około 1926 roku przez firmę AEG elektrownia w  Niedalinie, funkcjonuje bez zarzutu na starych niemieckich agregatach, a  firma AEG do dnia dzisiejszego nadal produkuje całkiem porządny sprzęt elektryczny.

Henryk Kilczewski Fot. H. Kilczewski

Bloczek z maszynowni statku

Zniekształcona stara lampa okrętowa

Studzienka z fabryki Adolfa Krause

Po zamieszczeniu zdjęcia i informacji o czynnej studzience z fabryki Adolfa Krausse w poprzednim numerze Gazety Odkrywczej otrzymaliśmy od naszego czytelnika Łukasza Miarki informacje, że podobnie sygnowane działające kratki do odprowadzania wody deszczowej znajdują się na ulicy J. Mireckiego i J. Wybickiego.

Udałem się tam niezwłocznie z aparatem fotograficznym. Poniżej zamieszczam dwa zdjęcia kratek z  wyraźnym oznaczeniem producenta: Adolf Krause. Zarówno na ulicy J. Mireckiego jak i ulicy J. Wybickiego po obu stronach jezdni nadal funkcjonują i spełniają swoją rolę kratki wyprodukowane w  niemieckiej fabryce, w  pierwszej połowie XX wieku. Dziękujemy za informacje i czekamy na kolejne. Romuald Kowalczyk Fot. R. Kowalczyk

11

s t r o n a S t o w a r z y s z e n i a : w w w. s h e - o d k r y w c y. p l

Miesięcznik SHE ODKRYWCY

Köslin i Koszalin Zdjęcie przedstawia widok na ulicę H. Modrzejewskiej (dawniej Bublitzerstrasse). Zdjęcie zostało zrobione od strony ulicy J. Stawisińskiego, w kierunku centrum. Jest to jedna z części naszego miasta, gdzie czas właściwie stanął w miejscu. Zabudowa w większości nie zmieniła się zachowując dawny wygląd. S. Stefek

Bublitzerstrasse

ulica H. Modrzejewskiej

Fot. S. Stefek

12

Gazeta Odkrywcza

Redaktor naczelny: Mariusz Król [email protected] Adres redakcji: 75-448 Koszalin, ul. Kołłątaja 3/7 www.gazeta-odkrywcza.pl [email protected] Współpracownicy obecnego wydania: Romuald Kowalczyk, Sławomir Stefek i Henryk Kilczewski. Korekta: Joanna Kowalczyk. Layout i opracowanie graficzne: Mariusz Król. Wydawca: Stowarzyszenie Historyczno-Eksploracyjne „Odkrywcy” w Koszalinie.

Drogi Czytelniku! Jeśli jesteś w posiadaniu ciekawych zbiorów lub materiałów dotyczących historii i chciałbyś tę historię, wspomnienie czy odkrycie ocalić od zapomnienia - skontaktuj się z redakcją. Przedruk i kopiowanie zamieszczonych materiałów - wyłącznie za zgodą redakcji. Zastrzegamy sobie prawo redagowania nadsyłanych artykułów.