Teatr Napięcie:

Lewa strona, Prawa strona ( T re p a n a c j e Ep i le p t y c zn e )

OSOBY: MAKSYMILIAN FRASZKA – młody epileptyk. DOKTOR JAN PATELNIA – medyk, szarlatan i eksperymentator. MÓZG PODZIELONY DWIE NA STRONY: 1) P RA W A P Ó Ł K U L A M Ó Z GU – wyobraźnia, myślenie abstrakcyjne. 2) L E W A P Ó Ł K U L A M Ó Z GU – racjonalizm, myślenie analityczne. PRZEKAŹNIK IMPULSÓW – ilustrator pracy Mózgu. WĄTROBA – niezadowolona filtratorka. KWIACIARKA ZE SNU – determinacja genetyczna.

0. Wejście.

Ciemność, pustka, publiczność wchodzi.

1. Prolog.

Wychodzi aktor, który będzie grał Doktora i Przekaźnika. Jest oświetlony reflektorem profilowym. Aktor, który będzie odtwarzał Maksa Fraszkę, stoi po lewej stronie sceny, przy rurze hydraulicznej. W jednej dłoni trzyma pudełko z lekami, w drugiej mikrofon. Aktorzy, którzy będą odgrywali role Mózgu stoją za schodkami metabolicznymi ( następna scena).

1

Witajcie, Cały potencjał zdarzeniowy historii, jaką za chwilę państwo zobaczą, zaistniał dzięki chorobie, która zagnieździła się w mózgu, jak nowotwór. Chorobą tą jest epilepsja, a świat, jaki za chwilę państwo ujrzą, to świat, jaki obserwuje człowiek, który na nią cierpi. Cała opowieść, jaką zobaczycie, ułożona jest tak samo, jak pamięć emocjonalna. Fabuła spektaklu jest poszatkowana i wybiórcza. Pamiętamy to, co chcemy lub to, co wpłynęło na nas w bardzo dojmujący sposób. Pamięć emocjonalna skacze od jednego skojarzenia do drugiego. Myśli krążące wokół jednego wydarzenia, łączone są z myślami dotyczącymi drugiego wydarzenia, które nie koniecznie wynika z poprzedniego. Fabuła spektaklu przypomina przechodzenie od jednego hasła do drugiego, kiedy czyta się słownik. Słownikiem, jaki czytamy w tym przedstawieniu jest Słownik Epilepsji, Pamięci, Emocji, Ułomności i Choroby, z którą człowiek zrośnięty jest od urodzenia. Mamy zatem tutaj opowieść o Człowieku-Epileptyku imieniem Maksymilian Fraszka. Jest to historia o zmaganiach z życiem oraz opowieść o mózgu, który nie jest na tyle silny, aby odepchnąć wszystkie choroby. Maksymilian Fraszka, to człowiek podzielony na stronę Lewą i Prawą. Podział ten wyznaczają półkule jego Mózgu. Lewa, czyli racjonalna, półkula pracuje bez zarzutu. Prawa, czyli odpowiadająca za rzeczy abstrakcyjne i wyobrażone, jest ułomna, słaba i wiecznie przeciążona. Treść spektaklu jest bardzo prosta, tylko czasami trudna do zrozumienia. Pójdźcie jednak za emocjami. Poczujecie. Wszelkie interpretacje na temat tego, co zobaczycie, wszelkie skojarzenia i wizje, jakich doświadczycie oglądając ten spektakl są poprawne. Ten spektakl zrobiliśmy właśnie, dlatego, abyście mieli te wizje, skojarzenia i pewną świadomość, tego, że nosicie w sobie mnóstwo utajonych chorób, na jakie zostaliście skazani w momencie, kiedy nie mieliście jeszcze świadomości. Zapraszamy na przejażdżkę od strony Lewej do Prawej lub na przejażdżkę od strony Prawej do Lewej. Zapraszamy do trepanacji własnych myśli. (już ma odejść, ale po chwili wraca i dodaje) Aha… Jak się komuś nie spodoba ta przejażdżka, to trudno. Pieniędzy za bilety nie zwracamy. Po zakończeniu prologu aktor podchodzi do wieszaka. Zdejmuje marynarkę. Następnie idzie za schody piramidki metabolicznej. Przybija piątkę z aktorem, który będzie odtwarzał w scenie 3. Lewą Stronę Mózgu.

2. Schody metaboliczne & Efekty uboczne.

Kiedy aktor, mówiący prolog, przybija piątkę z aktorem, który będzie odtwarzał Lewą Stronę Mózgu, rusza machina teatralna! Słychać głośną muzykę, z którą mieszają się kwestie, ruch i wszystko. Następuje wielki szum; pozorny bałagan.

2

Na scenie ustawione są piramidkowe schody, które symbolizują piramidę metaboliczną. Trzy osoby (późniejsi odtwórcy Mózgu i Doktora) wchodzą na szczyt piramidki od tylnej strony. Kiedy wchodzą na szczyt są pełni sił witalnych; kiedy schodzą, stają się coraz bardziej ułomni, upadają, łamią się. Biorą kule inwalidzkie, które leżą na przestrzeni przed schodami. Kuśtykają za schody. Człapiąc, odzyskują energię witalną i znowu wchodzą na szczyt piramidy. Cykl odbywa się kilkakrotnie. Za każdym razem, aktorzy są zmęczeni cyklem coraz bardziej. Na początku, przy synchronicznie tekst:

wchodzeniu

i

schodzeniu

starają

się

mówić

LUDZIE PIRAMIDY METABOLICZNEJ (starają się mówić synchronicznie, czasami mowa synchroniczna może celowo nie wychodzić) Te schody się nie kończą. Zaraz za ich wzniosłym szczytem jest upadek. Mój umysł uderza o stopnie, których nie mogę pokonać. Wewnętrzny nakaz powoduje, że liże podłogę. Uderzenia wyłupują ostatnie klepki myślenia. Nienawidzę wszystkich piętrzących się ograniczeń, nakazów i schodów, które się nie kończą. Zaraz za ich wzniosłym szczytem jest upadek. Mój umysł uderza o stopnie, których nie mogę pokonać. Wewnętrzny nakaz powoduje, że liże podłogę. Uderzenia wyłupują ostatnie klepki myślenia. Nienawidzę wszystkich piętrzących się ograniczeń, nakazów i schodów, które się nie kończą. Zaraz za ich wzniosłym szczytem jest upadek. Mój umysł uderza o stopnie, których nie mogę pokonać. Wewnętrzny nakaz powoduje, że liże podłogę. Uderzenia wyłupują ostatnie klepki myślenia. Nienawidzę wszystkich piętrzących się ograniczeń, nakazów i schodów, które się nie kończą. Po powiedzeniu, przez Ludzi Piramidy Metabolicznej tekstu, Maks zaczyna napierniczać monolog o efektach ubocznych leków, które wchłania od kilku miesięcy. Maks snuje monolog zerkając w ulotkę, którą wcześniej (w czasie, gdy Ludzie Piramidy mówią swój tekst) wyjął z pudełka z medykamentami. Po części wygląda to tak, jakby główny bohater spektaklu uczył się efektów ubocznych na pamięć. Maks mówi tekst z chorą fascynacją i podnieceniem. Zupełnie tak, jakby cieszył się, że cierpi na „chorobę geniuszy”1. Oto pierwszy etap choroby – Fascynacja! FRASZKA (z chorą „psychopatologiczną” werwą) Oto farmaceutyczki z ciotki byliczki! Żryj, połykaj, wchłaniaj. Tylko tak zachowasz normalność. Ale zachowując ją pamiętaj o działaniach ubocznych. Oto zestaw działań ubocznych. Zauważ, że nie ma tu wzmianki o tym, że biorąc te pigułki zwariujesz. Oto zatem działania nieproszone ze strony przewodu pokarmowego: nudności, wymioty, bóle brzucha, zaparcia na przemian z

1

Cokolwiek znaczy określenie „choroba geniuszy”, trzeba je brać na dystans. Znany jest ciekawy fakt wymieniania w encyklopediach, czy internecie „sławnych epileptyków”, „sławnych schizofreników”, „sławnych leworęcznych”, czy innych sławnych ludzi, którzy cierpieli na róŜne choroby. Trzeba powiedzieć, Ŝe Epileptycy stanowią dość sporą grupę społeczną, bo ok. 2 % ludzkości. DuŜo, prawda!? Czy mówienie zatem o padaczce, jako o „chorobie geniuszy”, tylko dlatego, Ŝe cierpieli na nią Dostojewski, czy Van Gogh, sprawia, Ŝe kaŜdy człowiek, który cierpi na Epilepsję pretenduje do tego, aby być geniuszem? Nie sądzę. Większość epileptyków jest szarymi, normalnymi ludźmi. Ale cóŜ to znaczy normalność, kiedy psychika chorego na padaczkę człowieka z czasem postępowania choroby staje się coraz bardziej złoŜona (polecam tekst: Zdzisław Huber, ZłoŜoność obrazu psychopatologicznego pacjentów z padaczką, Nowiny Lekarskie 2001, 70, 2, 112 – 132) Koniec dygresji nr. 1.

3

biegunką, brak łaknienia, niekiedy wzrost łaknienia, nadmierne zwiększenie masy ciała. Działania ze strony Ośrodkowego Układu Nerwowego są następujące: uczucie zmęczenia, obniżenie nastroju, senność, niezborność ruchów, zawroty i bóle głowy, zaburzenia równowagi i podwójne widzenie. Oczopląs, zaburzenia mowy, osłabienie mięśniowe, stupor!!! Czyżbyś już nie chciał słuchać. A słuchaj ty nieuku, co powodują leki, jakie wchłaniasz! Oto działania uboczne ze strony skóry: przejściowe wypadanie włosów, osutka, rumień wielopostaciowy. Pamiętaj też, że grożą ci również zaburzenia hormonalne, hormonalne i hormonalne. Boże jak jest tego dużo… Nawet gdybym chciał nauczyć się tego na pamięć, to nie dałbym rady… Niekiedy mogą wystąpić zmiany w obrazie krwi: niedokrwistość, zmniejszenie liczby leukocytów, limfocytów, małopłytkowość, zmniejszenie stężenia fibrynogenu, wydłużenie czasu krzepnięcia. A teraz najciekawsze. Nie spotkasz tego na każdej ulotce. Juchuuu! U chorych, u których zastosowano skojarzone leczenie wielolekowe padaczki, opisywano wystąpienie ciężkiego uszkodzenia Wątroby. Minuta ciszy, dla pacjentów z uszkodzoną Wątrobą. Pauza. Dalej mówi tylko Fraszka. Nie widać już Osób na Schodach Piramidy Metabolicznej. Maks, akcentując najważniejsze frazy tekstu, uderza głową o mikrofon. Początkowy fragment poniższego akapitu mówi ze wzrastająca prędkością, co sprawia, że w pewnym momencie tekst traci na wyraźności 2. Puentę tekstu Maks mówi już bardzo wyraźnie i zdecydowanie. Rzadko, zwłaszcza w czasie długotrwałego stosowania dużych dawek Kwasu Walproinowego, mogą wystąpić zaburzenia świadomości do śpiączki włącznie, osłabienie napięcia mięśniowego, rozszerzenie źrenic, napady drgawkowe, niewydolność oddechowa. (Krzyk) Nie bierz za dużo. A pierdolę te studia. Co one mi dały? Muszę się r o z e r w a ć ! Fraszka Wychodzi.

3. Praca Mózgu.

Ciemność. Słychać przez chwilę jazz (The Stranger, Tim O'Dwyer Trio, album Broken River). MÓZG już działa. Zapala się światło. Widzimy STRONĘ PRAWĄ (myślenie abstrakcyjne, wyobraźnia) i LEWĄ (myślenie 2

To, Ŝe Maks czasami mówi niewyraźnie, albo, Ŝe plącze mu się język, jest bardzo istotną (choć niewielką) częścią spektaklu. Podczas ataku epileptycznego częstokroć występują najróŜniejsze zaburzenia mowy. Niezrozumiała, bądź niewyraźna mowa sugeruje zatem pewien moment oddziaływania granicznych emocji, które mogą (aczkolwiek nie muszą) wywołać atak, bądź są efektem ataku… Koniec dygresji nr 2. Cmok!

4

logiczne, analityczne) MÓZGU. Strony oddzielone są ramkami rusztowań, bądź zastawkami. Po obu stronach są krzesła. Dodatkowo po Stronie Lewej jest rama obrazu, kierownica samochodu, stolik i maszyna do pisania. Po Stronie Prawej jest piłka do skakania, klozet i podwieszony na ramie rusztowania wielki pędzel. Strony lewa i prawa wykonują kolejno kilka czynności. Po pierwszej wchodzi PRZEKAŹNIK mówiąc tekst o działaniu ułomnego mózgu. Kolejność Czynności: •

Czynność 1 wykonywana przez Strony Lewą i Prawą jednocześnie. Strona Prawa – Pajacyki finezyjne, czyli do góry nogami na krześle! Strona Lewa – Pajacyki klasyczne.



PRZEKAŹNIK wysuwa głowę.



Zamarcie obu Stron.



Wchodzi PRZEKAŹNIK IMPULSÓW, ustawia się i zaczyna mówić tekst.



Czynność 2 – Strony Lewa i Prawa jednocześnie. Strona Prawa – Fikuśny taniec z Pędzlem. Strona Lewa – Taneczne przekładanie przez siebie pustej ramy obrazu.



Lewa Strona Półkuli przechodzi na prawą.



Czynność 3 wykonywana przez Stronę Prawą i Lewą razem: Strona Lewa – nadstawia tyłek Stronie Prawej. Strona Prawa – Daje finezyjne klapsy w tyłek Stronie Lewej



Lewa i Prawa półkula przechodzą na stronę lewą.



Czynność 4 wykonywana przez Stronę Prawą i Lewą razem na jednej stronie: Strona Lewa – Jedzenie zupy w siadzie tureckim. Strona Prawa – Jedzenie zupy w pochyleniu.



Lewa i Prawa półkula przechodzą na stronę prawą.



Czynność 5 wykonywana przez Stronę Prawą i Lewą razem na jednej stronie: Strona Lewa – Siedzi na krzesełku fryzjerskim. Strona Prawa – Strzyże Stronę Lewą, a na koniec dusi ją i następuje rozbicie i powrót na swoje strony.



Lewa Strona idzie na swoją stronę.



Czynność 6 wykonywana przez Strony Lewą i Prawą jednocześnie, ale na swoich stronach: Strona Prawa – Bierze piłkę do skakania i drga nią. 5

Strona Lewa – Wyciąga kierownice i udaje, że jedzie spokojnie samochodem. •

PRZEKAŹNIK informuje o Końcu. Nagle wyłącza się Mózg/muzyka/ruch… Przekaźnik szybko schodzi, następuje zmiana świateł. Trzeba jednak pamiętać, iż słowo „Koniec” nie oznacza „Śmierć”… Koniec oznaczać winien pewną formę uśpienia pracy Mózgu/uśpienia czujności Mózgu.

Tekst PRZEKAŹNIKA do tej sceny (circa): PRZEKAŹNIK No i czego się boisz? To nic strasznego… Wyobraź sobie mózg. Mózg jest podzielony na dwie strony – dwie półkule. Każda z półkul zajmuje się czym innym i, co ważne, odgrodzona jest od drugiej. Półkule muszą jednak ze sobą współpracować. Wyobraź sobie mózg – wielką bioelektryczną machinę służącą do koordynacji wszystkiego, co sprawia, że żyjesz. Zarządzam Impuls!!! (Obydwie strony zaczynają działać – Czynność 2) Nie bój się tego, co widzisz. Tak oto wygląda twój mózg, który jeszcze przez chwilę będzie funkcjonował n o r m a l n i e . W niezauważalny sposób z lewej strony do prawej przekazywane są impulsy. Nie widzisz tego, ponieważ przekaz informacji odbywa się bardzo szybko. Coś jednak może pójść nie tak. Impuls może spotykać na swojej drodze ognisko zapalne – wielkie odkształcenie neuronów – i wówczas informacja zaczyna być źle przekazywana. Następują drgawki. Wszystko leci na łeb, na szyje, na organizm, wszystko się psuje, i nawet ja, Wielki Przekaźnik, nie jestem w stanie nic zrobić. Zwalniam tempo! Impuls! po stronie prawej!!! (Czynność 3) Z początku wszystko przebiega bezproblemowo. Impuls wędruje przez mózg, zachowując niezmienioną postać. Lecz nagle błąd! niechybne odkształcenie w polaryzacji, czy depolaryzacji błony komórkowej kilku neuronów… Coś się psuje, coś drga i w tym momencie jest już za późno, bo nawet ja, Wielki Bóg Neuronów, nie mogę nic zrobić. Impuls! po stronie lewej!!! (Czynność 4) A po lewej stronie… wszystko na lewą stronę lub do góry nogami. Zwłaszcza, jeśli Strona lewa musi przemielić przez siebie zdeformowany Impuls, jaki otrzymała od strony prawej. Usilne próby wyprostowania całej sytuacji są nadaremne, ponieważ mózg to nie prostownik. Impuls! do strony prawej. (Czynność 5) Próby wchłonięcia informacji zawartych w ułomnym Impulsie nigdy nie skończą się pozytywnie, jednak żadna ze stron tego nie wie. Łudząc się, że wszystko jest w porządku, obie strony rozpoczynają wielkie wchłanianie, żarcie, mielenie, rozcieranie ciężkostrawnego Impulsu. Impuls po obu stronach! (Czynność 6) I nagle wszystko się rozpierdala. Nikt nie wie, kiedy mózg się posypał, ale posypał się w konwulsjach i wymiotach. Wszystko prowadzi do nieokiełznanych turbulencji. Nikt już nie wie, czy właściwy Impuls kiedykolwiek istniał. Jest tylko Impuls, który prowadzi do zachłyśnięcia się własnymi wybroczynami… KONIEC – oto koniec sielanki!

6

4. Poczekalnia.

Wchodzi Maksymilian Fraszka. Lokuje się po Lewej stronie, przy rurze kanalizacyjnej i zaczyna mówić monolog. W tym czasie w jego mózgu odbywa się następujący proces: Lewa półkula mózgowa pisze w kółko na maszynie jedno sformułowanie: „Za siku!”. Zamiast zwykłego papieru kancelaryjnego do maszyny włożony jest papier toaletowy (roleczka podwieszona jest nieco wyżej, na ramce od rusztowania). Kiedy Lewa półkula mózgowa zapisze już jeden skrawek papieru toaletowego, odrywa go i przekazuje Prawej Półkuli mózgowej, która chodzi za Lewą w te i we w te, nosząc torby, reklamówki, słowem: „ZaKupy!”. Prawa Półkula mózgowa chodzi z owymi ZaKupami w masce Dinozaura / Potwora lub Godzili. Początkowo, po odebraniu od Strony Lewej skrawka z impulsem, Strona Prawa zanosi skrawek z impulsem na swoją stronę. Tam wrzuca karteczkę z nazwą impulsu, czyli ze słowami „Za Siku!”, do klozetu. W pewnym momencie dzieje się jednak chaos, pomieszanie impulsów. Strona Prawa przestaje dochodzić do Lewej. Strona Prawa zaczyna chodzić w kółko, co sprawia, że nie odbiera impulsów. Impulsy wypisywane na skrawkach papieru toaletowego Strona Lewa rozrzuca obok siebie. Owy chaos dzieje się wówczas, kiedy Maks jest bardzo zdenerwowany. Od czasu, do czasu Strona Lewa i Prawa wtrącają nieznaczne kwestie w monolog Maksa, który mimo tych wtrąceń cały czas pozostaje monologiem. FRASZKA (wchodzi, w pół drogi uśmiech do publiki) Dzień dobry. (krzyk przy rurze, panika, ból 3 ) Aaaa! Siku. Boże kochany, jak mi się chcę siku! Czemu, jak na złe, nie ma tu nigdzie sprawnego kibla? Człowiek przychodzi i nagleŁ Jeb! Awaria kanalizacji. Czemu wszyscy się tak na mnie dziwnie patrzą? Ja wam dam! Szczać! Aaa… Nie wytrzymam. Srataj się myśleć o czymś innym. Staraj się myśleć o czymś innym. (kilka kroków do przodu, spokojnie, jak inny człowiek) Pamiętam, że jak byłem młody, uspokajały mnie myśli o dinozaurach. Lubiłem się bawić. Te prehistoryczne gadzinki miały moc uśmierzania każdego bólu. (cofa się kilka kroków, wraca do paniki spowodowanej naparciem moczu na myśli) Mastodonty, triceratopsy, smoki diplodoki, Denver… Ja jebę! No co tam mnie jeszcze uspokajało? (zaciska nogi, chwyta rurę, skręca go) Tylko nie waż się teraz ze mnie śmiać, głupia ruro! Czemu tak patrzysz? Nie uda ci się mnie oskarżyć o jakąś psychozę maniakalną. Nie jestem wariatem. Studiuję psychologię! Po prostu chce mi się szczać! Aaa… LEWA STRONA (macha rączką, śmieje się, ruchy twista na siedząco) Juchu, juchu! Chce mi się siku. Za siku!

3

Maks wchodzi w drugą fazę Ŝycia. Jest to faza świadomością choroby i nosi ona tytuł: „Podirytowanie na wszystko, za wszystko i przez wszystkich”. Ot i w ten sposób Maksymilian Fraszka zaczyna zadawać sobie pytania: Dlaczego inni są zdrowi? Dlaczego? Nikt tego nie wie. Maks jest podirytowany nawet niewielkimi rzeczami. Stanowią one preteksty, słuŜące temu, aby Maks mógł wyładować złość, spowodowaną faktem, Ŝe wiecznie czuje się ułomny wobec innych. Ot i cała prawda!

7

PRAWA STRONA (macha torbami z zakupami i śmieje się) A mnie chcę się kupę. Za kupy! FRASZKA (krok do przodu) Wciąż przypominają mi się te dwie krejzolki. Im zawsze chciało się za potrzebą, ale jakoś nie miały problemu ze znalezieniem miejsca, ustępu, sławojki, szaletu. (do rury) Jezusiczku, całą moją głowę wypełnia mocz, który powinien przepływać przez ciebie, głupia ruro! To ty jesteś temu winna. Awaria kanalizacji cię nie usprawiedliwia. Jesteś zła, zła, zła! To przez ciebie, nie mogę się teraz odnaleźć. (krok do przodu, spokojnie) Czemu zawsze mam wrażenie, że wszyscy już patrząc na mnie, wiedzą, że jestem słaby, że mój mózg tego wszystkiego nie ogarnia. (niewyraźnie, sepleni) Czemu ludzie od razu tyle o mnie wiedzą i mogą ze mnie czytać jak z otwartej księgi? (normalnie, wyraźnie) Cholera (krok do tyłu, powrót do bólu przy rurze). Myśl o dinozaurach. Tak dinozaury jedzą jakąś trawkę, nie mogą się porozumieć, szarpią pazurami. Oho, jeden z nich widzi jakąś łysiczkę. Łysiczki są fascynujące. A przynajmniej nie muszą sikać. (do kogoś z czekających) Przepraszam, pan jest ostatni? Może mógłbym wejść przed panem? Zapytanego odgrywa Lewa Półkula Mózgu, Prawa w Tym czasie Stoi nieruchomo i patrzy głupim wzrokiem spod maski dinozaura. ZAPYTANY Czy mi się wydawało, czy pan coś mówił o dinozaurach? Jest pan fascynatem? FRASZKA Nie, nie, nie. Dupa ze mnie – nie fascynat. Chyba się panu coś przesłyszało. W pana wieku to naturalne. (do siebie, udaje ptaszora) Zapytałem, czy mogę wejść przed panem. (przez zaciśnięte zęby) To ważne. Tym razem zgryźliwą odpowiedź zapytanego odgrywają obydwie półkule mózgowe. ZAPYTANY (wrzaskliwie, jak ptak) Nie, nie, nie… FRASZKA Dobra, już, dobra! (do siebie, udaje ptaszora) Stary Pierdziel, tylko mi kolejkę zajmuje. Lepiej by zaczął pracować jako strach na wróble, to by się lepiej społeczeństwu przysłużył. LEWA STRONA (mówi zniekształconym głosem, dzieje się coś niedobrego) Juchu, chce mi się siku!!! Za siku! PRAWA STRONA (macha torbami z zakupami, jak pterodaktyl) Kra, kra, jestem pterodaktylem. Lecę za kupy! FRASZKA (dalej udaje ptaszora lub stracha na wróble) Stare pierniki. Nigdy nie przepuszczą nikogo w kolejce. A jak oni przychodzą, to tylko wypatrują młodsze ofiary; stają nad nimi i tylko patrzą i patrzą hienopodobnymi oczyskami, aby im ustąpić miejsca, albo przepuścić. A jak młody nie przepuszcza, to zaczynają przykładowe opowieści, jak to wczoraj, ktoś im pieska przejechał, albo jak rozszarpie ich ciało zawał serca, jeśli zaraz nie wejdą. A jak do nich zgłosi się ktoś z prośbą, to nie ma rozmowy. Stare pierniki. Wszystko mają w dupie. Nikogo nie przepuszczą. (tłamsząc z bólu głos) Tyle, że oni do tego pieprzonego lekarza przychodzą codziennie. Codziennie. Hipochondrycy! Tylko wynajdują choroby… akurat wtedy, kiedy normalnemu człowiekowi chce się lać. Aaa… (Epi-Człowiek zaczyna się zwieszać na rurze, krześle) Rzygać mi się chce, ty głupia ruro. Ja już nie 8

mogę, a muszę wejść po te zasrane leki dzisiaj, bo jutro znowu te stare pierniki zajmą mi kolejkę. No gdzie te dinusie!? (totalnie zwiesza się z bólu na rurze, krześle itd. ). MONSTRUALNY GŁOS Z OFFU (Odgrywany przez Lewą Półkulę) Maksymilian Fraszka. Zapraszam…

5. Wizyta u lekarza w Cyrku4.

W czasie tej sceny czynności Mózgu, które rozgrywają się w tle, wyglądają następująco: Lewa Półkula Mózgowa nadmuchuje balonik. Nadmuchawszy zawiązuje go na sznureczku, który łączy klatki rusztowań strony Lewej i Prawej. Następnie za pomocą systemu bloczkowego, Lewa Półkula Mózgu przesyła napompowany balonik do Prawej Półkuli. Kiedy balonik jest po stronie prawej, Prawa Półkula Mózgowa przekuwa balonik w odpowiednim momencie kwestii Maksa5 i w zależności od tego, co w mniemaniu Prawej Półkuli będzie pasować do sceny, wykonuje jedną z trzech figur: 1) groźnienki wykop, 2) groteskowe machanie głową, którą trzyma się rękoma, 3) skłon w tył a’la Matrix. Podczas sceny powinno być napompowane i przekłute z hukiem nie więcej niż 8-10 baloników. Tymczasem posłuchajcie bracia miła, jaka będzie scena odgrywana przez Doktora Patelnię i Maksa Fraszkę: Teatr Napięcie przedstawia scenę pt. Wizyta u neurotyka, znaczy neurologa chciałem napisać. W scenie występują: dr Jan Patelnia jako neurotyk, znaczy, Tfu, Tfu, Neurolog (DOKTOR) i Maksymilian Fraszka (FRASZKA), jako epileptyk. Kurtyna! DOKTOR Wreszcie chwila dla siebie, he, he, he (doktor zaciera ręce, rozgląda się i gasi światło, po pauzie mówi udawanym głosem, jakby był podirytowany) Proszę o Światło. Niech ktoś mnie wreszcie oświetli. Nie po to człowiek tyle się męczył, katując głowę wiedzą z książek, które swoim ciężarem mogłyby zabić… Nie po to człowiek tyle się męczył, żeby siedzieć w takiej ciemnicy. Siooostro!!! Proszę skończyć z tymi żartami. Aja, jaj. Zabieraj kończyny. Niech mnie pani tak nie maca po gabinecie. (pauza) Co? Nic nie poradzę na to, że jestem taki wstydliwy. Niech już idzie do kart pacjentów. Grzecznie. Ałaj, gdzie te łapska? (światło się powoli rozjaśnia) No Proszę! (uchylają się drzwi, Fraszka wystawia przez szparę głowę i patrzy zdziwiony) No proszę, już przestać tak stać (Fraszka podchodzi; mylnie interpretuje kwestie doktora, ponieważ myśli, że mówi do niego). To bardzo, bardzo niegrzeczne! Proszę wreszcie zapalić światło. No i co? I co!? Światło!

4

Nie jest to wizyta prawdziwa. Pełno w niej urojeń, które swoje źródło mają w głowie Maksa. Przekucie balonika powinno akcentować jakaś konkretną wypowiedź lub emocję Maksa. To, jaką w danym momencie emocję lub wypowiedź Maksa wybierze Prawa Półkula do zaakcentowania, zaleŜy wyłącznie od niej, tzn. od aktora odtwarzającego rolę Prawej Półkuli Mózgowej. 5

9

Fraszka zapala światło. Skonsternowany doktor spogląda, kto ośmielił się pstryknąć włączniczek? Teraz widać, że Doktor w ciemności bawił się lalkami, wielkimi manekinami, a w zasadzie poszczególnymi częściami manekinów: kończynami, głowami itd. Doktor i Fraszka spoglądają na siebie w niezręcznej ciszy. Robią krzywe miny. Dziwią się, jak w kreskówce. Ilekroć jest pauza i następuje dziwne spojrzenie, towarzyszy mu równie dziwna mina. FRASZKA Dzień dobry. DOKTOR Od razu dobry. Co pan sobie do ciężkiej choroby wyobraża? Nie może pan tak wchodzić bez pukania, bez zapowiedzi. FRASZKA Ale ja pukałem… DOKTOR Chyba po jajach się pan pukał. (impertynencko) Mózg pana boli? FRASZKA Po części tak jest. Nazywam się Fraszka, Maks Fraszka… DOKTOR Teraz to Fraszka, a za chwilę fistaszka, co? Żadna Fraszka, igraszka, zabawka blaszana. Ja tu się uczę. Zajęcia poglądowe na fantomam przeprowadzam, a pan mnie przerywasz i mówisz: he, he, Fraszka. (po krótkiej pauzie) Dupaaaszka, a nie Fraszka. FRASZKA Ale ja się nazywam Fraszka. Pielęgniarka powiedziała, że na biurku powinna leżeć moja karta. PIELĘGNIARKA Z OFFU (leniwo) Na biurku leży karta Maksa Fraszki. DOKTOR Ahaaaa… (po pauzie) To jednakże nie umniejsza faktu, że powinien pan poczekać, aż skończę, a nie tak na ura, uura, uuura… (zaczyna udawać, że jest ułanem; nie ma konia, ale obiega swoje biurko, udając, że jedzie konno na krześle) Jazda, jazda pańska! Hajda na koń i ułańska fantazja, na czołgi, na wyrzutnie, na moździerze. Wszystko rozpierrrrdolić (udaje, że wymachuje szabelką). Kawaleria jedzie z odsieczą. Jak chuj! (wskakuje na biurko) Rozpierdolić, rozpierdolić. Kretyństwo! (po pauzie) Tyle, że to jest gabinet, a nie poligon. Tu się człowiek zachowuje z kulturą, ładnie się wyraża i czeka na zaproszenie. FRASZKA No, ale przecież mówił pan: (głośno, karykaturalnie) Proszę!!! Proszę! (spokojniej) No to wszedłem. A potem krzyczał pan: (głośno, karykaturalnie) Proszę zapalić światło!!! Wręcz pan wrzeszczał. DOKTOR (jakby z innej bajki) Fraszka, tak? A jak imię? Gdzie ta karta? O Maxymilian. Znaczy, że Fraszka na maxa, hehe… Taki żarcik rodziców, dobrze zgaduję? No to, co tam dolega? (oko do Maksa) Fraszka na Maxa pewnie? (oko do karty) Zobaczmy kartę. FRASZKA (drapie się za uchem) Proszę sobie nie żartować z mojego nazwiska, panie doktorze... DOKTOR Patelnia, dr Jan Patelnia. Ja wcale sobie nie żartuję (tłumi śmiech). FRASZKA (krótkie podrapanie się po szyi) Proszę nie żartować. Jestem na to uczulony. DOKTOR Uuu… To będzie trzeba do alergologa, bo uczulenia to nie moja fraszka… znaczy broszka. Pardon. No co? Jak stan zdrowia? Poprawiło się?

10

(po pauzie) Taki pan poważny, to się pewnie nie poprawiło. Dam panu dobrą radę, trzeba się cieszyć życiem (ogląda pacjenta od dołu do góry) jakiekolwiek by nie było. (dwuznaczne, pieprzne spojrzenie, obniżonym głosem) Skończmy te dyrdymały. Niech się pan rozbiera. Zobaczymy, jaki z pana pacjent. Fraszka się rozbiera. Mózg też, ale nieznacznie. No… No… Widzę, że pacjent z pana, jak ta lala! FRASZKA (gejowsko) Jaka lala? Jaka lala? Ja jestem mężczyzną na 100 fajerów, a pan mnie tu od jakiś lalek beszta. DOKTOR (jąka się pokazowo) No, no, no, p-p-proszę się nie denerwować. Przypominam, że jest pan u Neurologa. Jak się pan niepotrzebnie zd-ddenerwuje-e, to t-to może źle na bad-d-dania wpłynąć. I jeszcze złe leki przepiszę. I co tam jeszcze? Na p-p-przykład-d dostanie p-pan ataku i nie będzie, co zz-z-zbierać. FRASZKA Proszę się ze mnie nie naśmiewać! DOKTOR Będzie spokój, czy nie? (krótka pauza) No! Elegancko. Proszę wykonywać polecenia. Stopy przy sobie, równolegle. Wyciągnąć ramiona do przodu. Zamknąć oczy. Na którą stronę pan leci? Fraszka leci na stronę lewą. Akurat na doktora. DOKTOR (odpychając Fraszkę, pod nosem) Zboczeniec… FRASZKA Co proszę? DOKTOR Ja nic nie mówiłem. Musiało się panu coś przesłyszeć. Na którą stronę pan leciał? FRASZKA Na lewą, ewidentnie, na lewą. DOKTOR Znaczy… Na mnie pan leciał? FRASZKA Dokładnie na pana. DOKTOR Zboczeniec, ewidentnie? FRASZKA (drapiąc się nad okiem) Co proszę? DOKTOR Ja nic nie mówiłem. Musiało się panu coś przesłyszeć. Dobra nie traćmy czasu, bo na wizytę czeka pewnie jeszcze STADO STARYCH BYWALCÓW. Stopy w układzie: jedna za drugą. Wyciągnąć ramiona, zamknąć oczy i na którą stronę pan leci? Fraszka leci na stronę lewą. Akurat na doktora. Znowu! DOKTOR (odpychając Fraszkę mówi pod nosem) Zboczeniec… FRASZKA (szczerze zirytowany) Nie no, teraz to już słyszałem. DOKTOR Ale ja naprawdę nic nie mówiłem. Cóż musimy zanotować, że ma pan omamy słuchowe. Będzie trzeba jeszcze na to dać jakieś farmaceutyczki z ciotki byliczki. Cieszy się pan? FRASZKA Chuj. DOKTOR Co proszę?

11

FRASZKA Nieee… Ja nic nie mówiłem. Musiało się panu coś przesłyszeć. DOKTOR Dobra, dobra. (poważnieje) To, na którą stronę pan leciał? FRASZKA (jak w przedszkolak) Leciałem znowu na pana, panie doktorze Patelnia. Jak zwykle. DOKTOR No zboczeniec, jak w mordę strzelił! FRASZKA (krzyczy) Słyszałem. Słyszałem… Konował! DOKTOR (też krzyczy) Niech się pan leczy na głowę (orientuje się, że powiedział coś głupiego) gdzie indziej. FRASZKA Proszę mi wypisać receptę na leki, bo mi się kończą. DOKTOR Co pan sobie wyobraża? FRASZKA Wyobrażam sobie wyładowania energii w odległych kwazarach. Piękna rzecz. DOKTOR Nie o to pytałem. Jeszcze raz: Co pan sobie wyobraża? FRASZKA Ja jestem choryyy! Litości proszę! DOKTOR No dobrze. Skoro już się pan położył, to dokończmy chociaż badanie. Musi pan wreszcie zapamiętać, że takie są reguły naszych wizyt. (łaskocze go kolejno w stopy, brzuch) Łaskocze? (Maks i Mózg śmieją się) O, bardzo dobrze. Tu też łaskocze? (Maks i Mózg śmieją się) A teraz specjalne Łaskotki, szczególnie specjalne od firmy Lekarz Konował i Spółka. Taki żarcik (łaskocze w okolicach genitaliów, Maks i Mózg śmieją się do rozpuku, ale krótko). Dalej Doktor mówi, jakby prowadził SHOW. Z góry zjeżdża mikrofon. A teraz klucz naszego programu. Muszę to panu powiedzieć. Jest pan chory, panie Fraszka. Chory nieuleczalnie! Nie ma lekarstwa, które by pana całkowicie wyleczyło. Czy ktoś ma jakieś pytanie? Doktor podchodzi do kogoś z publiczności. Podsuwa mikrofon, ale pytanie zadaje Lewa Półkula Mózgowa. WIDZ: Maksiu, kochanie, jak zareagowałeś, kiedy dowiedziałeś się, że masz epilepsję? Domyślam się, że to musiało być równie straszne i nie do zniesienia, jak to, co teraz dzieje się na scenie. Jak sobie poradziłeś z uporządkowaniem własnej psychiki? FRASZKA (przejmuje mikrofon) Muszę powiedzieć, że to nie było dla mnie łatwe. Wie pani, nagle człowiek zdaje sobie sprawę, że całe życie wywraca się do góry nogami. Wyobraźnia figluje. Do głowy potrafią przypałętać się naprawdę różne myśli, jeśli rozumie pani, o co chodzi. Pewnie tak. (pauza) Wszystkie te myśli spowodowane są głównie takim wrażeniem, że jest się kimś gorszym. Gatunkiem skazanym na ewolucyjne unicestwienie. A to przykre myśli, więc chciałoby się ich pozbyć. Nawet w najprostszy sposób, miażdżąc sobie mózg hydrauliczną prasą. Nikt nie rozumie tego bólu. Wszyscy myślą, że jest bezpodstawny. Ale tak nie jest. Człowiek taki jak ja nie może zarywać nocy, bo mózg musi wypoczywać. Nie może mieć prawa jazdy. Alkohol i wszelkie używki mogą wyzwolić atak epileptyczny. Na rowerze lepiej nie jeździć, bo atak… Strażakiem być nie można, bo atak… Samemu też lepiej nie mieszkać, a to trudne mieszkać z kimś, kiedy jakiś wewnętrzny imperatyw

12

karze tworzyć. To takie śmieszne, kiedy wszystkie konieczności w człowieku zapętlają się, jak… Sam nie wiem czemu. (jak ostentacyjny karykaturalny artysta) Człowiek siedzi po nocach, wiedząc, że przeszkadza ludziom, ale musi tworzyć, a przynajmniej tak myśli. Misja od boga jest dobrym wytłumaczeniem. Ale to nie bóg. To najwyżej kod genetyczny. Sama pani rozumie. Człowiek automatycznie zostaje skazany na autodestrukcję. To nie jest łatwe. DOKTOR Maks, pamiętaj o jednym. Nie jesteś sam. To nie jest twoja wina. Powinno cię to pocieszyć. FRASZKA Aha. DOKTOR (jak konferansjer w cyrku) Zaraz dostaniesz medykamenty. 30 tabletek w opakowaniu wystarczy ci na 15 dni. Takich opakowań możesz dostać aż 4. Jeśli dostaniesz maksymalną ilość opakowań, jaką proponuję, to wówczas nie będziesz mnie widział dokładnie przez 2 miesiące. Pewnie już tęsknisz? FRASZKA Trochę, ale do wszystkiego można się przyzwyczaić. DOKTOR To jednak, ile dostaniesz tabletek zależy od twojego opanowania. Z góry zjeżdża ściana i lada strzelnicy, jak z wesołego miasteczka. Na ścianie strzelnicy jest ustawionych kilka kwiatków i kilka fantomów ludzkich głów. Oto strzelnica imienia Doktora Patelni. Rodzaj tabletek, ich ilość, oraz to jak szybko spotkasz się ze mną na kolejnej wizycie zależy od tego, jak dobrze uszczelisz mózg ze środka tarczy. (podaje kulę inwalidzką) Wiatróweczka i celuj dobrze. Pamiętaj, że nawet to, czy dobrze wycelujesz zależy od pracy twego układu nerwowego. (Fraszka strzela) Oj, nie dobrze. Nie chcę wyrokować, ale nie ma żadnej nadziei. Musi się pan z tym pogodzić. (podchodzi do tarczy) Spudłowałeś z takiej odległości? Myślałem, że to będzie dla ciebie Fraszka, hehe. FRASZKA Proszę. DOKTOR Cóż… Nie dostaniesz 4 opakowań Depakinki6 dla mózgu suchego jak rodzynki. Nie dostaniesz. Zobaczymy się równo za miesiąc. To jest recepta na 2 opakowania Depakinki dla mózgu suchego jak rodzynki. Niestety nie ma pan sokolego oka, więc tylko tyle mogę panu dać. Ot i takie jest moje widzimisie. FRASZKA Naprawdę tylko dwa? Nooo, panie doktorze. Nie da się tego załatwić jakoś inaczej? DOKTOR Co ma pan na myśli, (po pauzie z wymownym spojrzeniem, cicho, dwuznacznie, obniżonym głosem) Zboczeńcu? Przypominam, że jeszcze się pan nie ubrał. Naga prawda wychodzi z każdego pańskiego słowa. Już pana rozszyfrowałem. FRASZKA (kokieteryjnie) Fakt. Już się ubieram. (ubierając się, dalej normalnie) Panie doktorze, Patelnia, może i nasze spotkanie nie było udane… Fakt, ale może da mi pan jeszcze jedną szansę? To znaczy: szansę ustrzelić lepszą receptę? 6

Od nazwy leku: DEPAKINE CHRONO.

13

DOKTOR No nie wiem, czy mogę się na to zgodzić. Słychać głos publiczności, odgrywany przez Półkule mózgowe. GŁOS PUBLICZNOŚCI Daj mu leków, daj mu leków! Jeeedziesz! DOKTOR (z uśmiechem do publiki) W zasadzie, to mogę dać panu jeszcze jedną nadzieję. Jak pan strzeli, to zastanowię się, co zrobić, ale nic nie obiecuję. (cichaczem, nachyla się, jakby bał się, że ktoś może podsłuchiwać) Sam pan rozumie, panie Maxiu. Muszę zachować chociaż trochę pozorów. Są pewne normy leczenia takich jak pan. Rozumie pan – głowa, to nie dupa – trochę więcej zachodu. OK? (podnosi się, mówi normalnie) No dobrze. Poproszę o werble. W tle słychać werble intonowane oralnie przez Półkule Mózgowe. Fraszka celuje drugi raz z kuli inwalidzkiej. Strzela. Trafia w dziesiątkę strzelnicy mózgownicy fantomu. FRASZKA Trafiłem, trafiłem. Dycha, dycha jak nic! Mózg w tle szaleje – Łocho! DOKTOR Nie da się ukryć. Na prawdziwej strzelnicy w takiej sytuacji należy się nagroda. Proszę zatem przyjąć ten oto czerwony kwiatuszek dla Maxa Fraszki, niech Maxiu przyjmuje. No już! FRASZKA Doktorze, ale ja chcę więcej leków. Nie mam czasu chodzić w kółko do pana i stać w kolejce przed tymi staruchami. Na co mi ten kwiatek? DOKTOR Da pan narzeczonej, pannie Fraszkowej. FRASZKA Aha… dobry żart. Tośmy się pośmiali. DOKTOR W sumie faktycznie zapomniałem, że pan nie jest normalny. (pauza, spojrzenie, impertynencko) Dobra, koniec wizyty. I tak była zbyt długa. (po pauzie na spojrzenie, które ma wystraszyć) Koniec mówię! Doktor wyciąga wiatrówkę/kulę inwalidzką i celuje z niej w Maxa. FRASZKA Ale panie doktorze… DOKTOR Co ja powiedziałem? Bo zaraz strepanujemy czaszkę i wytniemy z mózgu to, co tam odpowiada za kłótnie i nadmierne myślenie. FRASZKA (zastraszony, uciekając) To do widzenia. Miło było z panem znowu przeżyć trochę ekstrawagancji. No już idę, idę. DOKTOR (kiedy Max już uciekł) Ech ci Epileptycy. Niereformowalni ludzie. Co też oni sobie wyobrażają? (pauza, zdziwienie, spojrzenie na żarówkę) Ciemność. Po proszę o ciemność. PÓŁKULE Kurtyna! Światło przygasa, zmienia odcień na nocne. Po zgaszeniu światła, Doktor wychodzi.

14

6. M2 = Mózgożerca + Medytacja.

Prawa Strona Mózgu (PRAWY) siedzi w buddyjskiej pozycji medytacyjnej. Lewa Strona Mózgu (LEWY) stoi bezwiednie i szybko mówi. Po pewnym czasie trwania sceny Maks wraca do domu (jego dom jest ulokowany na scenie dokładnie w tym samym miejscu, gdzie gabinet Doktora; Kiedy doktor schodzi ze sceny zdejmuje z biurka lampkę i chowa karty pacjentów, kiedy wchodzi Maks, wyciąga spod biurka monitor i klawiaturę itd.). Siada przy komputerze. Chwilę po tym, jak już Mózg gada ze sobą, Maks zaczyna grać w Mózgożercę. Z czasem gra z coraz większym uporem, wręcz maniakalnie. Maks nic nie mówi. W scenie mówi mózg. Kurtyna (wyimaginowana oczywiście)! LEWY Hej ty, Prawiczek, żyjesz? Jakoś tu zimno. Sam nie wiem. Strach myśleć. Jak dalej nie będzie żadnego ruchu kory, to zamarzniemy na śmierć. Co on sobie myśli, że tu tak zimno? PRAWY No właśnie nic nie myśli. I o to chodzi. LEWY I o to chodzi. Mam tego dość. Albo myśli tak dużo, że mu się wszystkie ścieżki neuronowe i synapsy przegrzewają, albo nic nie myśli. Ze skrajności w skrajność, losie kochany. Zimno kurdelebele, panie Prawy. PRAWY Ano zimno kurdelebele, panie Lewy. I co mamy z tym zrobić? LEWY Zawsze chciałem mieć koksownik. Mielibyśmy koksownik, to by nam się tutaj ciepło żyło. PRAWY Żeby tylko nie za ciepło7. LEWY Oj, ty to zaraz sobie wyobrażasz nie wiadomo co. Przy takim koksowniczku można się i ogrzać i pośpiewać jakieś pieśni z dobrym rozgrzewającym rytmie. (kilka ruchów a’la Samba) Samba, Samba de Janeiro, panie Prawy. Człowiek się porusza. Zdrowszy będzie. PRAWY Tylko, jak gościu nagle myśli uruchomi i kora pójdzie w ruch, para buch, to zdechniemy z tego gorąca. Gościu się przegrzeje. LEWY Wiesz, co? Ty to sobie za dużo wyobrażasz. Naprawdę. Powtarzam ci to tyle razy, a ty nic. Weź sobie to wreszcie do kory, jełopie. Nie wyobrażaj sobie zaraz tych czarnych scenariuszy. No! Ja tu myślę pragmatycznie: Co tu zrobić, żeby było lepiej… A ty od razu: (przedrzeźnia) Oj bo ja już widzę, że nam będzie za gorąco. (krótko, obrażalsko) Kurwa! (normalnie, znaczy tak, że Lewy mówi po swojemu) O Wątrobie już pomyślałem, o sercu pomyślałem. Ja o wszystkich myślę, tylko nie o sobie. A jak o sobie pomyślę, to też nie dobrze, (przedrzeźnia) bo za gorąco będzie. (krótko, obrażalsko) Koksownik chcę.

7

W tej scenie naleŜy zwrócić uwagę na pewną inwersję. Normalnie jest tak, Ŝe Prawa Półkula odpowiada za myślenie abstrakcyjne i wyobraźnię, a Lewa za myślenie racjonalne i analityczne. W tej scenie, to w zasadzie Prawa Półkula wyraŜa myśli racjonalne, a Lewa snuje marzenia. Inwersja ta wyraŜa fakt, iŜ w głowie Maksa Fraszki faktycznie coś się miesza. Jest to bardzo waŜne. W zasadzie jedyne kwestie, które sugerują, iŜ Prawa Strona zajmuje się wyobraźnią, to 2 zwroty Lewej Półkuli do Prawej, zaczynające się od sformułowania: Ty to sobie za duŜo wyobraŜasz!

15

PRAWY A propos Pani Wątroby. Co tam u niej? Masz jakieś info? LEWY Narzeka. No to macie wiele wspólnego. PRAWY Ona zawsze narzeka. LEWY Mówi, że jakieś nowe substancje filtruje. Nazywa je obrzydlistwem. PRAWY Zaraz tam obrzydliwe? LEWY Jakoś tak jest zawsze, że to, co jej nie smakuje, to na nas dobrze wpływa. Jej też koksownik by się przydał. Jakby jej się ciepło zrobiło to od razu przestałaby pleść głupoty i wzięła się do roboty. Ot i nawet mam dzisiaj dzień do rymowania. Elo! PRAWY Obrzydlistwo!? Ciekawe co? Bo chyba nie ten kwas8, cośmy go dzisiaj dostali? LEWY Na mnie działa super, pracuję na nim bez zarzutu. Ty, Prawus, a może, skoro tutaj taka nuda, to może skoczylibyśmy do babci Szyszynki. Słyszałem, że ma niezłą nalewkę z hormonów. PRAWY Albo do dziadka na Podwzgórze. On ma cygara. O tak! LEWY Proponuję jednak nalewkę z hormonów babci Szyszynki. Gościu jest ostatnio osowiały. A poza tym, nie każda nalewka babci Szyszynki pasuje do cygar dziadka z Podwzgórza. PRAWY Ale dlaczego? Czy cygara są słone? LEWY Nie denerwuj mnie. Prawy popada w dziwne konwulsje, przez co zaczyna wić się po ziemi. Konwulsje wywołane są percepcją gry, jakiej poddaje się Maks. Po takim przymusowym wiciu, które odbija się jak czkawka, Prawy próbuje wracać do pozycji wyjściowej, znaczy siedzącej-medytacyjnej. Nic jednak z tego. Prawy zostaje całkowicie opanowany przez konwulsje epileptyczne i rusza się dziwnie nawet wtedy, gdy dalej rozmawia z Lewym. PRAWY Oj. Coś chyba coś się dzieje się niebodrze, mie nogę się opawonać9. LEWY Nie denerwuj mnie. PRAWY Nie mogę się opanować. Aż mi fałdy drżą ni jaż dałfy! LEWY Powtarzam się. Nie denerwuj mnie. Mów wyraźnie. PRAWY Mie nogę… Mie bodrze! (wolniej, stara się mówić wyraźnie) Znofuu się chłopat naoglądał śakiść świństwww. Nie mogę się opano-o=owwać;’,.{ Mie nogę. LEWY Wiesz co!? Ja mam dosyć tego jego nihilizmu. Spadajmy z tej puchy. PRAWY Tak po(p}rostu. LEWY A jak! Przez chwilę Maks gra w Mózgożercę. Prawa Półkula, drżąc w konwulsjach, przechodzi na stronę Lewej. Mózg się naradza po cichu. (Prawy oczywiście 8 9

Mowa o Kwasie Walproinowym – głównym składniku leku DEPAKINE CHRONO. Poplątanie języka, towarzyszące atakowi.

16

dalej w konwulsjach). Gdzieś w oddali widać, jak Doktor przepiłowuje fantom głowy ze strzelnicy. Rozbija jajka i oddziela żółtka od białek. Kiedy Mózg się naradza, Lewy po cichu karze Prawemu przebrać się za Kwiaciarkę (Półkule we śnie będą chciały przechytrzyć właściciela ciała, czyli Maksa Fraszkę). Następnie Lewy wypowiada kwestię i słychać fanfarę: LEWY No to spadamy. Gdzie jest ten przełącznik, żeby gościu zasnął. O, jest! Cyk! Maks nagle uderza łbem o blat stołu w trakcie gry. Zasypia. Śni mu się Kwiaciarka.

7. Kwiaciarka i jej opowieści10. Lewy gasi światło, Prawy podczas narady przebiera się za dziewczynę (może być tylko ruda peruka). Kiedy Maks nagle zasypia, Prawy, pod przebraniem wyobrażonej Kwiaciarki z przypadku rusza do dzieła. Idzie normalnie. Już nie w konwulsjach. Pod przebraniem sennej Kwiaciarki, Prawy ma zamiar załamać psychicznie Maksa. Uwaga! Kwiaciarka jest jak wiedźma z bajki. Lewy tymczasem, trzyma w ręku tekst sceny i sztampowo sufluje Prawego, gdy ten nie wie, co powiedzieć. KWIACIARKA Halo, halo, kwiatuszki. Ktoś może kupi kwiatuszki? Nooo, niech ktoś kupi ode mnie kwiatuszki. Dzieci głodują  w Etiopii. Nie chcesz kwiatka kupić? FRASZKA Nie. KWIACIARKA (do siebie) To ci go dam. Taki jesteś brzydki, to pewnie nikt ci nie daje. FRASZKA Ale ja nie chcę. KWIACIARKA Tyle to mnie obchodzi, że nie chcesz kwiatka wziąć, co (szuka słowa)… LEWY (suflując) Nic. KWIACIARKA Tyle to mnie obchodzi, co NIC. No weź. Humor ci się popsuje. FRASZKA Co? KWIACIARKA Humor ci się poprawi. FRASZKA Czy ten kwiatek jest zatruty, że tak mi go wciskasz, wiedźmo? KWIACIARKA (przerysowana maniera) O nie, gdzieżby tam. Sam kwiatek zatruty nie jest. Ale mam prośbę… (normalnie) Skoro nie masz pieniędzy, aby za niego zapłacić, to musisz wysłuchać mojej opowieści. Ona może jest zatruta, ale musisz jej wysłuchać. Takie są prawidła twego snu. 10

Scena kluczowa… Przemyśl, zatem ile masz w sobie chorób, o których nie wiesz. Zastanów się, kiedy się ujawnią i czy w ogóle się ujawnią? Od czego to zaleŜy? Być moŜe jest tak, Ŝe to, co najwaŜniejsze masz w sobie, niezaleŜnie czy ci się to podoba, czy nie. Tylko to zostanie przy tobie, z tobą i w tobie. Wszyscy inni i wszystko inne w pewnym momencie cię opuści. Teatr Napięcie poleca ksiąŜkę Samolubny gen Richarda Dawkinsa, pojęcie: mem.

17

FRASZKA To ja nie chcę tego kwiatka. Bujaj się! Wszyscy tylko chcą mi się zwieszać (poprawia się, wolniej) zwierzać. KWIACIARKA Proszę, niech mnie wysłucha. Nikt mnie nie chcę wysłuchać. Kwiatka za to dostaniesz. FRASZKA Ale ja już dzisiaj jednego dostałem. LEWY To dostaniesz drugiego… KWIACIARKA To dostaniesz drugiego. Sensu życia może nie masz, ale kwiatków będziesz miał pod dostatkiem. Akurat dwa. Proszę. Ja potrzebuję spychologa, a ty chyba nim jesteś, prawda. FRASZKA Skąd wiesz, że studiuję psychologię? Czemu wszyscy tylko na mnie spojrzą i od razu wszystko wiedzą? KWIACIARKA Cyganka prawdę ci powie. FRASZKA Ta, jasne. KWIACIARKA (zaczyna snuć opowieść) Wiesz, Maks, ja zawsze chciałam, mieć dzieci. Zawsze. FRASZKA Skąd wiesz jak mam na imię? LEWY (orientuje się że Prawy powiedział coś niepotrzebnie) FUCK! FRASZKA …powiedziałem przecież, że nie chce tego słuchać! KWIACIARKA No posłuchaj. Dobrze mi zrobisz. Kwiatka weź i posłuchaj. Maks bierze kwiatka i słucha na odwal się! Ja zawsze chciałam mieć dzieci, ale wiesz, co? Ostatnio, kiedy się nad tym zastanawiałam, doszłam do pewnego wniosku. Nie chciałabym mieć chorego dziecka. Jakbym się dowiedziała podczas ciąży, że dziecko, które nosze w brzuchu jest ułomne, że cierpi na jakąś nieuleczalną chorobę, że będzie kalekie… Porażenie mózgowe, zespół Downa, jakiś poważny blok metaboliczny, zespół Marfana, gigantyzm mózgowy, padaczka lekooporna, zespół TORCH. Wiesz, Maks, takie poważne nieuleczalne choroby, które wpływają na całe życie. Jakbym się podczas ciąży dowiedziała, że moje dziecko takie będzie, to nie chciałabym takiego dziecka. Zrobiłabym wszystko, żeby uświadomić sobie, że nie jest moje, aby się z nim nie identyfikować i usunęłabym takie dziecko… Znalazłabym sposób. Nie chcę takiego dziecka, rozumiesz? Czy to oznacza, że jestem zła? Nie wiem, ale nie chcę. Usunęłabym je bez wahania. To tylko kawałek słabego ciała, które tylko męczyłoby się na tym bezwzględnym świecie, w społeczeństwie. Boję się strasznie. Boję się strasznie mieć takie dziecko. Usunęłabym je. Tak. FRASZKA (z zainteresowaniem) Ej, gdybym ja był twoim dzieckiem, to też byś mnie usunęła? Nie dałabyś mi szansy zadecydować? KWIACIARKA Czemu miałabym to robić? FRASZKA Z punktu widzenia medycyny, to słaby ze mnie materiał genetyczny na ojca. Wszystkie choroby się do mnie przyczepiają. Jestem epileptykiem, mam kłopoty z krążeniem. Kto wie, na co jeszcze cierpię. Te choroby, to wszystko, co mam. Tylko z nimi jestem zrośnięty i tylko one mnie nie opuszczą. 18

KWIACIARKA Ale ja mówię o poważnych rzeczach. FRASZKA To też są poważne rzeczy. KWIACIARKA Wiesz jednak dobrze, że nie miałabym prawa ciebie usuwać. Nie jestem nawet twoją matką. Jakie miałabym prawo, żeby ciebie usuwać, Maks? FRASZKA No właśnie. (histeria) No właśnie. Wy wszyscy chcecie mnie usunąć ze swojego życia, bo się ze mną męczycie… Chcecie się mnie pozbyć. Nie mogę mieć przyjaciół. Wszystko w moim życiu jest genetycznie skazane na porażkę. Jak umrę nikt tego nie zauważy. Mamo, tato, trzeba mnie było usunąć. Po chuj urodziłem się taki słaby? LEWY (do Prawego) Udało się? PRAWY (zdejmując perukę Kwiaciarki) Jak najbardziej! LEWY No to do dzieła. Wracaj. FRASZKA Zabieraj tego kwiatka i nie wracaj. Nie kupię od ciebie żadnych pierdół. Prawy uderza ręką w biurko, Maks nagle upada, nie rusza się. Prawy wraca do Lewego.

8. Bojówka separatystyczna lewej półkuli mózgowej. Czytanie oświadczenia.

Dwie postaci, reprezentujące obszar lewej strony Mózgu stoją pod ścianą. Jedna (Prawy) oparta jest nihilistycznie o ścianę; może coś palić lub skręcać w dłoni. Druga (Lewy) czyta, a w zasadzie duka, z kartki nieskładny tekst oświadczenia separatystycznego: LEWY Tkwimy w mózgu. W jego lewej części: pełnej, zapchanej, tłocznej, dusznej, zasypanej małymi, nic nieróżniącymi się, bezbarwnymi, pozbawionymi własnej woli, szarymi neuronami. My, jako indywidualne, niepowtarzalne, myślące, pragnące i pożądające wolności jednostki, nie chcemy zostać zgniecione, spłaszczone, przemielone jak prosiak hodowlany, wyciśnięte jak zgniły cytrus. Dlatego do upadłego będziemy walczyć i szarpać się, aby utorować sobie drogę do wolności i władzy stworzenia samego siebie. Irytująca jest bezbarwność i mały obszar (w wielkim układzie) podlegający naszej kontroli: Aaaa, Aaaa, Aaaa!!! Kurrrrrrwaaaa! Aaa! Nie mogę, nie chcę, zwariuję, oszaleję!

9. Bojówka separatystyczna prawicowej półkuli mózgowej. Koło Mózgowia. Przed chwilą zobaczyli państwo scenę „Bojówka separatystyczna lewej 19

półkuli mózgowej”, a teraz zobaczą państwo, jak tą samą scenę przygotowała prawa półkula mózgowa. Lewy i Prawy przechodzą na stronę prawą, jak żołnierze i… Oto przed państwem scena: „Bojówka separatystyczna prawicowej półkuli mózgowej”. Występują: Wielki ideolog (Prawy) i Madzia (Lewy), jako bojownik w słusznej sprawie. Madzia stoi przy ścianie, jak Madzia Masny tyle, że nie przekręca literek, jak w Kole Fortuny, tylko zmienia slajdy z hasłami. Wchodzi śmieszny Wielki Ideolog mówi, przekonuje i szkoli. Wygląda to jakby nauczyciel W-F prowadzi lekcję poglądową nt.: Jak wyrwać się z okowów Czaszki? WIELKI IDEOLOG (Klask! Bojownik i Ideolog, krzyczą: Yee!) Oto ja! Prawicowy ruch separatystyczny na rzecz W y z w o l e n i a … Madzia odsłania na ścianie hasło WYZWOLENIE, które napisane jest na szablonach mózgu …W y z w o l e n i a Prawej Półkuli Mózgowej. Wyzwolenia spod imperialistycznego, despotycznego i racjonalnego jarzma Półkuli Lewej. Oto ja! Rycerz Apokalipsy wg świętego Tra Lala. Poprzez eskalację chaosu doprowadzimy do wywołania milionów drobnych konfliktów wewnątrz szeregów wroga. Dzięki temu staniemy się niezależni. To będzie nasz dzień N i e p o d l e g ł o ś c i ! (pauza). Madziu, odsłoń hasełko NIEPODLEGŁOŚĆ! Wszyscy zrealizują mój cel, który stanie się Waszym celem. Nie możemy sobie pozwolić na stanie w miejscu! My musimy działać. Sukces osiągniemy poprzez sabotowanie poczynań Strony Lewej, co doprowadzi do pogłębienia się A n a r c h i i ! (pauza) Madziu, pięknie odsłaniasz hasełko; potem Wielki Ideolog, klaszcze 3 razy, Madzia robi 3 razy Yee!, Wielki ideolog podchodzi do Madzi i zaczyna ja szkolić. Pierwszym krokiem na drodze do nowego świata będzie szkolenie ideologiczne przeprowadzone przeze mnie Wielkiego Neurona! (Krzyczy w zwolnionym tempie) Biegnij neuron! Wielki Ideolo i Madzia biegną chwilę w zwolnionym tempie, pauza i powrót na pozycje wyjściowe. Kamuflaż neurologiczny! Madzia wychodzi i udaje, że mazia się po twarzy, Wielki Ideolog schyla się jakby się czaił. Rzut impulsem! Następuje przekazanie impulsu, po czym powrót na pozycje wyjściowe. A teraz… Wszystkie środki będą drastyczne! Po wykonaniu komend Wielki Ideolog manipuluje impulsem i Bojownikiem w świętej sprawie. Schyla Madzię nisko, aby wzięła do rączyn wiertareczkę lub kątówkę. Wielki Ideolog i Bojownik, tańczą walca angielskiego, dzierżąc wiertarkę, tańczą aż zatrzymują się przy kostnej ścianie czaszki i wiercą, wiercą, kurwa jego mać, dziurę borują. Wielki Ideolog wykorzystuje przy

20

tym także techniki bilardowe, ucząc Madzię, jak posługiwać się wiertarką, aby ta nie leciała jej z rączyn. Podczas wiercenia Wielki Ideolog opisuje publiczności przebieg akcji. Bardzo krótko i zwięźle w trzech zdaniach. ( T R E P A N A C J E

E P I L E P T Y C Z N E )

WIELKI IDEOLOG Pierwszy etap operacji ma na celu przełamanie oporu stawianego przez puszkę mózgową. Drugi etap ma na celu przeżycie przez nas szoku związanego z ujrzeniem światła dziennego. Trzeci etap polega na opuszczeniu czeluści naszej piekielnej krypty skrępowania. Dziękujemy za uwagę. Mózg chowa się za ekranami, ściankami rusztowań. Czai się, wychodząc na wolność. Słychać piosenkę: Wolniej, wolniej wstrzymaj konia11.

10. Piana toczona z toksyn pamięci.

Kiedy Mózg jest poza puszką obserwuje z oddali scenę pomiędzy Fraszką i Doktorem, która zaczyna się następująco. Fraszka jest nerwowy. Chce łyknąc tabletki. Napełnia 3 szklanki wodą, do których następnie wrzuca trzy pluszzzze. Szuka tabletek. Nie mogąc ich znaleźć zaczyna panikować: FRASZKA Gdzie są moje tabletki? Gdzie są moje prochy? Otwórzcie mi drzwi. Przestańcie się ze mną tak bawić. Otwórzcie drzwi, złodzieje prochów. Myślicie, że jak się nałykacie leków na epilepsję, to będziecie mieli niezłe jazdy. Padaka a nie jazda. A udławcie się tymi prochami. Oddajecie mi moje leki, narkomany obmierzłe. (nagle dostrzega leki na biurku lub krześle) O tutaj są… Ale i tak mam was za narkomanów i złodziei mojej normalności. Zatem Fraszka nerwowo bierze tabletki. Następnie przyplątują się do niego omamy słuchowe: FRASZKA Co to było, Aaa, Aaa?… Jestem sam w pokoju, pamiętaj. Tylko ja, moja dusza, mój brzuch i moje ciało. Waraaaa ode mnie waranyyy! Patelnia, zaczyna ubijać pianę w fantomach głów, które przepiłowywał w poprzedniej scenie. DOKTOR Maks, kochanie ty moje, nie bądź śmieszny. (horrorowo, growl) To tylko Kwas Walproinowy, (normalnie) a nie tam zaraz inny (horrorowo) 11

1. Wolniej, wolniej wstrzymaj konia, dokąd pędzisz w stal odziany? / Pewnie tam, gdzie błyszczą w dali Jeruzalem białe ściany. / Pewnie myślisz, Ŝe w świątyni zniewolony Pan twój czeka, / Abyś przybył go ocalić, abyś przybył doń z daleka. // 2. Wolniej, wolniej wstrzymaj konia, byłem wczoraj w Jeruzalem, / Przemierzałem puste sale. Pana twego nie widziałem. / Pan opuścił święte miejsce przed minutą, przed godziną. / W chłodnym gaju na pustyni z Mahometem pije wino. // 3. Wolniej, wolniej wstrzymaj konia, chcesz oblegać Jeruzalem, / Strzegą go wysokie wieŜe, strzegą go mahometanie. / Pan opuścił święte miasto, na nic poświęcenie twoje. / Po co burzyć białe mury? Po co ludzi niepokoić. // 4. Wolniej, wolniej wstrzymaj konia, porzuć walkę niepotrzebną, / Porzuć miecz i włócznię swoją i jedź ze mną i jedź ze mną. / Bo gdy szlakiem ku północy podąŜają hufce ludne, / Ja unoszę dumnie głowę i odjeŜdŜam na południe.

21

Kwasik… (ironicznie) Niezłe bzdury frygają ci przez łepetynę. Znowu ubzdurałeś sobie jakieś brednie. To tylko zwykły lek na padaczkę, żadne LSD, żaden włochaty pająk nie śpiewa do twego ucha: Lala, Lala…12 FRASZKA Jaki pająk? (okrąża na czworakach biurko i kładzie się na łóżku) Zabieraj ode mnie wszystkie obrzydliwe pająki; nienawidzę ich. Aaa! Ciebie tu nie ma! Nie ma ciebie. Jestem sam w pokoju, pamiętaj o tym, Maks! Jestem tylko ja, moja dusza, mój brzuch i moje ciało. DOKTOR Sraty-pierdaty, Maks. Sraty-pierdaty. Samotność to straszna rzecz, kiedy się umiera od dnia narodzin, prawda? Kiedyś będziesz prawdziwym kaleką i nikt nie przyjdzie na twój pogrzeb. Tyle pająków rozkłada swoje kończyny w twoim ciele. (horrorowo, growl) Pasożyty, krwiopijcy, pożeracze duszy… Ach, co ja bym dał za takie łakomstwo? Żywić się energią tych, którzy są zbyt chorzy, aby zachować normalność. Ileż tu tych pająków. Nie do wiary. Żaden z nich nie może utrzymać równowagi. Wszystkie mają za dużo nóg. Zupełnie tak, jak ty, Maks. Ty też nie potrafisz utrzymać równowagi. FRASZKA Wynocha. Powiedziałem, że chcę być sam… I wcale nie jest tak, że nie potrafię utrzymać równowagi. Może ja nie chcę. DOKTOR Oj, jo joj!!! Albo opanowała cię demencja, albo jesteś zwyczajnym kretynem. Za bardzo się przejmujesz. Żyjemy w XXI wieku. Niepotrzebnie roisz sobie w głowie te wszystkie głupstwa. Powiedzmy sobie szczerze, ty i tak jesteś w lepszej sytuacji, niż epileptycy, którzy żyli na początku wieku. Kiedyś nawet nie pytali się takich ja ty, co mogą z nimi zrobić. Zamykali w zakładach dla obłąkanych, ubezwłasnowolniali, a potem robili z nimi, co chcieli. Trepanacja czaszeczki, badanie móżdżku, kopanie prądkiem i whisky na kościach po zakończonym eksperymencie, jako nagroda za śmierć kolejnego wariata. Maks, dawniej było tak, że nawet by ciebie nie zapytali, czy mogą coś z tobą zrobić. Mogliby ci co najwyżej powiedzieć: Nie przejmuj się; to dla dobra nauki; chcemy po prostu lepiej poznać funkcje układu nerwowego. Chcemy twój MÓZG dla dobra nauki!!! (dziwaczny śmiech) Myślisz, że miałbyś jakieś prawo, żeby powiedzieć: NIE!? Oczywiście, że nie … Ale może przysłużyłbyś się nauce. Jest to w sumie niezły powód do radości. (spazmatycznie, wzniośle, głośniej, donioślej) Zwłaszcza, kiedy przywiązaliby cię pasami do łóżka lub krzesła w zakładzie dla obłąkanych. Maks czuje jakby coś go związywało. Musi się położyć. Kiedy się kładzie, doktor zbliża się do niego na chwilę z mikserem. W tle widać jak aktorka, która będzie grała Wątrobę siada na krzesełkach w Poczekalni. Siada i czeka na swoje wejście, swoją wizytację. Krzesełka są w miejscu, gdzie wcześniej były Schody Piramidy Metabolicznej. Oj, Maksiu, Maksiu, ile ja bym dał, aby być wielkim medycznym odkrywcą i rżnąć bezkarnie Mózgi, jak mięso… Ile ja bym dał, żeby przerżnąć twój Mózg… Na PÓŁ! Maks leży bez ruchu13. Doktor wychodzi.

12

Teatr Napięcie poleca uwadze tekst Allena Ginsberga pt. LSD. To, Ŝe Maksymilian Fraszka w dalszych scenach leŜy bez ruchu nie oznacza, Ŝe jest martwy (czasem pojękuje). Organy go opuszczają, jednak dalej Ŝyją. Nie jest to równoznaczne ze śmiercią.

13

22

11. Mózg za granicą czaszki.

Mózg wyrywa się z okowów czaszki, czyli zza ściany ekranów, bądź ram rusztowań. Pierwszy idzie Prawy. Po wyjściu z czaszki, Lewa Strona od razu biegnie do stolika, przy którym stał Maks. LEWY Ej, zobacz, to chyba właściciel czaszki, w której siedzieliśmy. Zupełnie inaczej sobie go wyobrażałem. Chodź bliżej, obejrzymy go sobie dokładnie. (odbiegają w przerażeniu) Łaaa! Dziwny, taki duży… PRAWY (wącha leki) Znajomy zapach. LEWY Uważaj! To może być trucizna. Myślisz, że dlaczego leży tak bez ruchu? PRAWY (sarkastycznie) Być może, dlatego, że jego mózg, czyli my, wyszliśmy z jego czaszki? LEWY Jakiś ty się teraz zrobił mądry. Wiesz, co? Mam dość bycia tą racjonalną stroną. Jak ty zrobiłeś się taki racjonalny, to mi odbija szajba! Ot i już! Przesuń się. Ja pierwszy… Lewy odpycha Prawego. Łyka tabletki i odbija mu szajba… LEWY Oh, niezła dawka kwasu walproinowego. I to prosto do mózgu! Łocho, Łocho!!! Na pohybel urojeniom: Maksiu Fraszka jeden, wziął tabletek siedem. Lewy skacze po scenie; skacze, skacze i wyskakuje poza scenę. Prawy idzie spokojnie do przodu kiwając głową z politowaniem.

12. Wątroba poza ciałem Fraszki.

Zaraz za Mózgiem z ciała Maksa wychodzi Wątroba. Wątroba podchodzi do Maksa i zaczyna go besztać. Ma coś w ustach (np. papkę zrobioną z surowych ziemniaków). Kiedy beszta Maksa mówi zatem niewyraźnie. Pluje papką. Wygląda to średnio estetycznie, ale to Wątroba. Cóż poradzić. W tle leci minimalna, monofoniczna muzyka, skonstruowana z wysokotonowych dźwięków. WĄTROBA Maks, kochanie ty moje, co jam ci winna, że mnie tak traktujesz? Całe życie chcę dla ciebie jak najlepiej. Ty wałkoniu jeden, poszedłbyś pobiegać, na siłownię, potańczyć. Nabrałbyś masy i zdrowaś Mario łaski pełna, Józefie święty, dbaj o swoją Wątrobę – Amen! Czy ja muszę płacić za to, że pomieszało ci się w głowie? Powiedz, czemu ty jeszcze żyjesz, skoro twój mózg jest taki słaby i nie potrafi kierować ciałem? Cierpliwość się skończyła, Sucharku. Nie łaska było iść na jakąś pielgrzymkę do Lichenia, Częstochowy lub Fatimy? A nóż Najświętsza Panienka uzdrowiłaby cię? No nie śmiej się ze mnie, sucharku! Ja mam dość filtrowania tych obrzydliwych substancji chemicznych. Mówisz, że to wszystko w imię stabilizacji, w imię zdrowia, ducha, pomyślności, Amen? A w dupie z tym wszystkim. Chcę wolności. Dość 23

mam twego ciała. Skoro tak mnie traktujesz, to ja wychodzę z tego interesu. Nie zacząłeś traktować swojej Wątroby po ludzku, to i Wątroba nie będzie traktować cię, jak na Wątrobę przystało. Zobacz, jak się zmarszczyłam z tego stresu-u-u! To wszystko przez ciebie. Pójdę do kliniki… Może ktoś mnie jeszcze zechce.

13. Reklama.

Lewy podchodzi od tyłu do Prawego. PRAWY Lewar, gdzie jesteś? LEWY Tutaj. Zawsze tu byłem. PRAWY No to słuchaj. Z różnych dziwnych przyczyn, niniejszym łamię zakazy wszelakie i robię reklamę specyfikowi medycznemu, jakim jest Kwas Walproinowy. Czynienie z mojej strony tej reklamy jest złamaniem zasad wszelakich, albowiem prawo naszego kraju nie zezwala na reklamy poważnych farmaceutyków. Półkule Mózgowe chodzą przed publicznością, głosząc Reklamę. Kwas Walproinowy, który przyjmuję od kilku lat jest wspaniały i cudowny. Można go spożywać zarówno z jogurtem, oranżadą, jak również sokiem. Sam fakt przyjmowania Kwasu Walproinowego w takiej postaci stanowi cudowną odmianę od białych, podłużnych tabletek palących przełyk ogniem nieugaszonym. Lewy zaczyna iść w innym kierunku. Cofa się do biurka Maksa. Kwas posiada unikalną zdolność stawania kołkiem w gardle i wywoływania chronicznej zgagi, trwającej średnio do momentu przyjęcia następnej tabletki. LEWY i PRAWY Bosko! PRAWY To jest piękne! To jest rozpuszczalne... LEWY i PRAWY Vivat Kwas Walproinowy – i niech nas stabilizuje.14

14. Lina – Piła.

Lewy, który się wycofał do biurka Maksa znajduje tam komputer. Informuje o tym Prawego. Oboje chcą zagrać. Wywiązuje się kłótnia i przepychanka. W ruch idą meble. Scenografia zostaje poprzestawiana. Pod koniec kłótni Lewy rozwala komputer i z jego wnętrza wyciąga linę. Lina ma na sobie kawałek materiału wykrojonego w kształt piły Twoja-Moja. Obie półkule mózgowe przeciągając linę ustawiają się tak, że Lina – Piła jest nad 14

[parafraza tekstu z:] http://bipolar.blog.onet.pl/1,DA2007-12-27,index.html

24

Maksem, co wygląda jakby organy próbowały przeciąć ciało Maksa na pół. Przeciągając linę krążą wkoło, co wygląda jakby chcieli przeciąć Maksa w każdą stronę. Towarzyszy temu nagranie z offu pt. Opowieść o podzielonym człowieku. LEWY (znajdując komputer) Dziwne, co to jest? Chono tu! Zobacz, co znalazłem. PRAWY (nadpobudliwie) Odsuń się. To może być bomba, a poza tym ty się nie znasz. LEWY (z pretensją) Chyba żartujesz? Zawsze sobie musisz wszystko zawłaszczać, Psycholu? PRAWY Psycholu? Co, z głupim się widziałeś? (obelżywie) Lecz się na martwicę. Nic nie poradzę na to, że nie masz wyobraźni. LEWY A ja nic nie poradzę na to, że zawsze musisz wszystko popsuć. Wara od tego, co znalazłem. Wyprostuj sobie zwoje, jak się nudzisz. No już! PRAWY (niezręcznie szuka riposty) A ty… a ty sobie wyprostuj zwoje też… i wydzieraj z nich sweter. Może przestaniesz pleść głupoty o tym koksowniku. LEWY (z pretensją) O co ci, chodzi? Gdybyś pomyślał trochę więcej, to zrozumiałbyś, jakby nam było dobrze z koksownikiem. (sarkastycznie) Ale myśleć jest tak trudno, co nie? (obelżywie) Zrób sobie nalewkę z kory i wypij duszkiem. Może dzięki temu wpadnie ci trochę rozumu do łba. PRAWY (wyśmiewa) To było naprawdę cienkie! Zanik szarych komórek, musi ci bardzo doskwierać, skoro myślisz, że uda ci się TO COŚ obsłużyć. LEWY Imbecyl! PRAWY Sam jesteś imbecyl. Inaczej nie wołałbyś mnie do pomocy za każdym razem, jak widzisz coś nowego. Szukasz akceptacji, czy co? Ty jesteś po prostu nieudacznikiem. LEWY (powoli wychodzi z równowagi) A w mordę chcesz? Jak ci lutę zapuszczę, to ci wszystkie komórki glejowe wyfruną na drugą półkulę… PRAWY (drażnąco) Do dawaj, no dawaj, takiś mądry? Takiś mądry? Ciekawe jak ci się uda wycelować. No dawaj, no pokaż co potrafisz, sztywniaku! Lewy serwuje cios. Prawy upada i ledwo wstaje, ale nie przestaje mówić drażniąco. Kiedy zaczyna go gonić Prawy, cały czas odskakuje i chowa się za meblami. Tutaj następuje przesuwanie mebli. PRAWY Tylko na tyle cię stać, patologiczna brejo? (odskakuje) No bij się, Lewusie. Udowodnij, że się mnie nie boisz i masz jeszcze trochę rozumu w tych miałkich fałdach. Do dalej, dalej… Lewy wpada w amok i rozwala komputer. LEWY Boże Neuronów, ty widzisz i nie grzmisz!!! PRAWY No i co? Popsułeś (dostrzega linę). O co to jest? To moje. Zamawiam to sobie. LEWY Ani się waż tego ruszać. Oddawaj to, obślizgła papo. Półkule mózgowe zaczynają przeciągać linę. 25

PRAWY ciągnąc linę) Moje zwoje! LEWY (jw.) Moje zwoje! PRAWY (jw.) A nie, bo moje… W tle zaczyna być słychać Opowieść o podzielonym człowieku. Maks w tym czasie leży niemo (może tylko nieznaczne pojękiwać), bez ruchu. NAGRANIE Z OFFU (głos sztucznie przetworzony, tekst czytany równocześnie przez obie strony Mózgu) {OPOWIEŚĆ O CZŁOWIEKU PODZIELONYM >>} Kilka lat temu poznałem człowieka, który z łatwością opowiadał o sobie. Mówił o wszystkich swoich problemach, tych prawdziwych i urojonych. Pamiętam, jak stwierdził: – Czasami nie chcemy zdawać sobie sprawy z tego, kogo mijamy na ulicy. Ludzie różnie odbierają świat. Ten człowiek o tym wiedział, ponieważ nosił w sobie chorobę, której się wstydził. Kiedy jego umysł nie wytrzymywał ciśnienia rzeczywistości, ciało rozrywało się na dwie części – Lewą i Prawą. Rozczłonkowanie poprzedzał przypływ bezradności oraz świdrujący ból głowy. Chwilę później obie strony ciała odrywały się od siebie, chcąc posmakować wolności. Umysł ogarniał szał!… Obie części zaczynały funkcjonować a u t o n o m i c z n i e : Prawa ręka, noga, prawe ucho i oko, a nawet prawa strona języka zaczynały tworzyć niezależny organizm.

Lewa ręka, noga, lewe ucho i oko, a nawet lewa strona języka zaczynały tworzyć niezależny organizm.

Po każdorazowym rozczłonkowaniu na płaszczyźnie fizycznej, poznany przeze mnie człowiek nie mógł zapomnieć, że funkcjonuje w podzielonym organizmie. Świadomość ta potęgowała strach. Jego ciało mogło zrobić wszystko, na co miało ochotę. Dwa organizmy z jednego ciała – odmienne w każdym detalu. Lewa strona zachowywała się rozsądnie i poprawnie. W jej ruchu nie było niczego, co można traktować, jako ułomność. Prawa strona gubiła się w rozterkach, była nieporadna i często upadała. Różnice stron ogarniały przestrzeń życia: Prawa strona naturalnie wpędzała się w kompleksy, będąc w kontakcie z dystyngowaną stroną lewą. Lewa strona naturalnie wywyższała się, będąc w kontakcie z ułomną stroną prawą. Proces ten nie miał końca. Podzielenie pogłębiało się z każdym powtórzeniem wewnętrznej furii. Człowiek, o którym opowiadam, zaczął malować nierealne obrazy. Robił to pod wpływem napadów rozbicia osobowości. Kiedy zapytałem go, czemu maluje akurat nierealne obrazy, odpowiedział zdziwiony: - No chyba cię pogięło… Finalnie Mózg się przewraca. Wątroba wstaje z krzesełka w poczekalni. Lewy zwija linę na łokciu. PRAWY (po zwinięciu liny) Ej, Lewar, może lepiej się schowajmy? LEWY O co ci chodzi? PRAWY Nie wiadomo, co się może wydarzyć. Nie słyszałeś tego wybuchu? LEWY Jakiego wybuchu?

26

Słychać wybuch. Prawy się schyla jak na wojnie. PRAWY (unosząc palec wskazujący do góry) Tego wybuchu. LEWY Może i racja. Schowajmy się. Półkule chowają się, ustawiając przy ekranach, ścianach rusztowań.

15. Doktor Patelnia i Wątroba Epileptyka.

Zapala się światło. Zdziwienie doktora. Doktor odkłada maleńkie laleczki, którymi się bawił i poprawia krzesło-nartę-łyżwę. Spojrzenie w publikę i zaczynamy scenę: siup! DOKTOR No co jest? Narty nie widziałeś? Człooowieku… No dobra. Wątróbka wchodzisz. Wchodzi Wątroba, która wyszła z ciała epileptyka, Maksa Fraszki. WĄTROBA Pan doktor medycyny… DOKTOR Jan Patelnia. Doktor potrząsa Wątrobę za rękę za każdym razem, kiedy wypowiada swoje nazwisko. Potrząśnięcie wygląda tak, jakby podrzucał coś na patelni;-) WĄTROBA Czy pan leczył Maksa Fraszkę? DOKTOR Fraszka, igraszka, zabawka metalowa… blaszana znaczy się. WĄTROBA I to pan kazał mu wchłaniać te obrzydliwe medykamenta? DOKTOR Oj tam zaraz obrzydliwe. Dla jednych obrzydliwe, dla innych nawet, nawet… WĄTROBA A zastanowił się, kto te paskudztwa filtruuuje? DOKTOR …uje?... Jakie chuje? Aaa… Eee… Nooo ktooo? WĄTROBA Nie zastanowił się. Ja je filtruję. Ja muszę znosić te wszystkie obrzydliwe, paskudne substancje… Ja, ja! One mnie opływają. Nie radzę sobie z nimi. Są okropne, obmierzłe, ohydne! Nie mogę ich znieść, ale muszę, bo o Wątrobie nikt nie myśli. Niech filtruje i nie gada, Wątroba robotnica. A właśnie, że będę gadała. (histeria) A właśnie, że tak. Mam tego dosyć. Ja się w tych obrzydliwych medykamentach topię, topię. Aaa… Topię się. Pomocy! Ratownika (po pauzie) może być medyczny. Topię się! DOKTOR (wstaje i podnosi krzesło) To może koło ratunkowe? Poczekaj, gdzieś mam to koło ratunkowe. O jest! Nie top się do jasnej chooolery! Łup! Wątróbka dostała krzesłem-kołem ratunkowym w prawy płat (czyli w kostium z gąbki). Wątroba szybko się opanowuje. WĄTROBA No dobra. Tośmy się rozerwali. DOKTOR Hehe. No ale przynajmniej się pani nie utopiła, Madamme Wątrobiła.

27

WĄTROBA To tylko taka metafora była. DOKTOR Ach taaak! No, ale cóż ja mogę? Nasza klinika ma spore doświadczenie w transplantacjach. Mogę pani zaoferować… WĄTROBA (łamie na chwilę konwencje, puszczając oko do doktora) Poczekaj. Jeszcze nic o tym nie powiedziałam. DOKTOR A to przepraszam… Słucham. Co dolega Wątrobie? WĄTROBA Przychodzę do pana, ponieważ nie mogłam już tego znieść. To chyba nawet oczywiste. Musiałam wyjść z ciała, które pan doprowadził do metabolicznej ruiny tymi (z obrzydzeniem) medykamentami. Musiałam wyjść, wyemigrować, bo ja jestem nie w kij dmuchał Wątroba. Musi pan teraz wziąć odpowiedzialność za swoje czyny i zaopiekować się mną godnie, czyli jak przystało. Ale do meritum. Zgłaszam się do pana, ponieważ szukam teraz Ciała, w którym mogłabym się zadomowić. DOKTOR Aha… (pauza) Ano, to ja mówiłem, że mogę zaoferować niekiepski wybór. Prowadzimy klinikę transplantologii i odnosimy niezłe sukcesy (po pauzie) czasem. Słyszała pani o programie: „Jan Patelnia (potrząśnięcie) po prostu trans plantuj”? WĄTROBA Eeee… DOKTOR Nie słyszała. WĄTROBA Ciała, ciała, daj mi ciała. DOKTOR (oko na Wątrobę) Hehe, dobre, dobre. (po pauzie, oko do segregatora z biorcami Wątroby) No to, co my tu mamy w naszej ofercie? Co mogłoby się takiej dorodnej Wątrobie spodobać? (pokazuje oferty) Może takie ciacho? Nie? Zbyt kiepski herbatnik? No to może takie? Też nie? W sumie nie dziwię się, bo to stary piernik. To może ja od razu zaproponuję ofertę specjalną. Co tam będziemy się certolić, prawda? Oto mój faworyt. Selekcja doktora  Patelnia. Doktor wyciąga spod biurka patelnię. Zaraz potem kuchenkę turystyczną. I ciach, ciach, ciach… Preparacje do pitraszenia rozpoczęte. WĄTROBA Ej, ale to jest… DOKTOR Patelnia, proszę Wątróbki zaraz zakąszę. Patelnia, to najlepsza oferta w naszej transplantologii. Z nią mamy pewność, że nie zmarnujemy dobrego organu. WĄTROBA Ale to jest z metalu ciało. Jaja se pan robisz? Doktor zaczyna kroić cebulkę i takie tam. DOKTOR Żadne tam jaja. Nie miewam smaku na jaja przy Wątrobie. Jestem śmiertelnie smażący… tzn. chciałem powiedzieć: „śmiertelnie poważny”. WĄTROBA Ale to jest z metalu, zimnego metalu. DOKTOR Ale zaraz będzie gorący. Zapraszam, zapraszam. (wstaje od stołu, wyciąga wielki widelec) Trzeba czym prędzej dokonać operacji. Pani nie może za długo żyć poza ciałem. (goni Wątróbkę trzymając w jednej ręce patelnię, a w drugiej widelec) Proszę się nie opierać, bo dam głupiego Jasia.

28

(próbuje się zamachnąć na Wątrobę) Szczególnie głupiego od Jasia Patelni. No już. Operacja nie będzie długa. WĄTROBA Aaaaa!!! Zmiana oświetlenia – Może chwilowy Blackout - Odgłos smażenia wątróbki.

17. Po ataku. Maks godzi się z chorobą15.

Maks podnosi się z leżanki i mówi skrzywdzonym głosem tekst pogodzenia się z chorobą. FRASZKA Mózgu, mój mózgu wróć do mnie / Beze mnie się nie odnajdziesz / Ty słaby, ja słaby / Jesteśmy na siebie skazani. /bis// Zaraz po tym tekście następuje scena poprzednia, czyli Napad Fascynacji Transformatorem. Kurtyna (wyimaginowana oczywiście)!

16. Napad Fascynacji Transformatorem.

Wyjaśnienie sceny: Widząc, że gra komputerowa polega na zjadaniu mózgu, Lewa i Prawa Strona Mózgu Maksa rozwala komputer. Znajdują tam maleńki Transformator (tej sceny nie ma). Patrząc na niego, myślą, że jest on do nich podobny. Transformator ma również dwie strony i również zajmuje się przekazywaniem impulsów. Po chwili Mózg (Lewa i Prawa strona) wpada na pomysł, aby stać się Transformatorem. Według niego to jedyny sposób na odnalezienie się w świecie, gdzie widok błąkającego się Mózgu jest co najmniej dziwny. O to właśnie chodzi Mózgowi, kiedy mówi: Wymyślimy sposób. Opis sceny: Mózg chcąc stać się Transformatorem wchodzi w wielkie ramy rusztowań i stojąc sztywno jak w spektaklu futurystycznym a’la Tytus Czyżewski mówi: LEWY Jesteśmy machiną bioelektryczną. PRAWY Wymyślimy sposób. LEWY Komuś posłużymy w przekazie Energii! PRAWY Kable moich zwojów, przewód, drut… 15

Chronologicznie scena 17. Po Ataku… jest ostatnią sceną w spektaklu, albowiem w niej Maks godzi się ze swoją ułomnością. Zdaje sobie sprawę, Ŝe będzie na nią skazany całe Ŝycie. Scena 17. Po Ataku… jest obrazem trzeciego etapu choroby Maksa. Dla wzmoŜenia dramaturgii, scena napadu padaczkowego (16. Fascynacja Transofmatorem) zostaje przesunięta na koniec przedstawienia. Wyobraź sobie zatem, jakoby po scenie 17. Po Ataku… wyświetlił się napis: Kilka minut wcześniej. PS. Napis: Kilka minut wcześniej moŜe się faktycznie wyświetlić podczas spektaklu, aczkolwiek nie musi.

29

LEWY i PRAWY (głośno i przeciągle) Akumulatooor! Doktor, który przed chwila zjadł Wątrobę wbiega ni stąd ni zowąd na scenę. Wygląda jak szaleniec - ślini się, wyłupia oczy. W ręku dzierży metalowy drąg. W tle słychać, żwawy, piskliwy i jazgoczący jazz (najlepiej z saksofonem). Doktor obtłukuje rusztowania drągiem, a następnie obleka je liną (tą liną, za pomocą której przeciągały się zagubione organy). Dalej Doktor ponownie tłucze w rusztowania, ale tym razem nieco silniej i głośniej. W pewnym momencie Mózg (zarówno Lewa jak i Prawa Strona) podwiesza się w rusztowaniach do góry nogami. Doktor cały czas obtłukuje drągiem ramy rusztowań. Ma to wyglądać strasznie i szaleńczo. W pewnym momencie Doktor podpina do rusztowań klamry, ciągnie przedłużacz z prądem i opuszczając specjalną wajchę, włącza prąd – wysokie napięcie – pierdut!. Mózg się smaży. Doktor się śmieje! Maks drży w konwulsjach. Następuje atak epileptyczny, światła migotają jak stroboskop. Maks szamocze się na łóżku. Muzyka się wzmaga i po chwili następuje całkowite wyciszenie. Światła gasną. Oświetlony zostaje tylko Doktor. DOKTOR (zasapany) Ech, ci epileptycy. Zupełnie niereformowalni ludzie. (pauza, oko do publiki) No i co się tak patrzycie? Koniec wizyty. Nie ma, co zbierać. Blackout.

KONIEC

30