0,0-*$&10;/"/*"
OBKMFQT[F
[EKÅDJB."3$*/$;&$)08*$; TUZMJ[BDKB+645:/"4.0-&$ UFLTU1*053#"3"/
ZD[FOJB
&MFXBDKBPUXJFSBTJÅOBPHSÎEJQBSLLSBKPCSB[PXZT[FSPLP OJD[ZN XLSBKBDI[QPVEOJB&VSPQZ8wSPELVLSÎMVKFOPXPD[FTOPwÁ .JOJNBMJTUZD[OFXOÅUS[BTOBT[QJLPXBOFFMFLUSPOJLr[ESBE[B #BSUPNJFK#BKPO BSDIJUFLU B[BSB[FNCSBUJT[XBHJFSXBwDJDJFMJ %BHNBSZJ.BSDJOB1SPKFLUEPNVCZKFHPQSF[FOUFNwMVCOZNEMBOJDI
TQPSBD[ÅwÁUFHPNFUSPXFHPEPNVKFTUQS[FT[LMPOB
1PXJFS[DIOJBN
%PUFHPEPDIPE[PUXBSUFQS[FTUS[FOJF KBLUFOPHSPNOZQPLÎKE[JFOOZ #Z[NJOJNBMJ[PXBÁLPT[UZPHS[FXBOJB US[FCBCZP[BTUPTPXBÁNJÅE[ZJOOZNJ XZNJFOOJLDJFQBrXFOUZMBDKÅNFDIBOJD[O[SFLVQFSBDK D[ZMJTZTUFNFN PHS[FXBOJBQPXJFUS[BOBXJFXBOFHPEPCVEZOLV PSB[JOUFMJHFOUOJOTUBMBDKÅ FMFLUSZD[O&*#/PXPD[FTOZTQS[ÅUOJFUZMLPQP[XBMBPHSBOJD[ZÁTUSBUZDJFQB BMFPCOJB[VZDJFQSEVJHB[V HPTQPEBS[.BSDJO OB[EKÅDJV[DÎSL4POJ KFTUQBTKPOBUFNOPXPD[FTOZDIUFDIOPMPHJJ &GFLUVCPD[OZUPOJT[ZTVGJU XTBMPOJF(E[JFwUS[FCBCZPTDIPXBÁJOTUBMBDKF
8ZTUSÎKKFTU LPOUZOVBDK BSDIJUFLUVSZ .JOJNBMJTUZD[OF GVOLDKPOBMOF NFCMFXTQÎHSBK
TU JEST POMYSŁ
[QSPTU HFPNFUSJ
QPNJFT[D[FÌ PQUZD[OF QPEXZT[FOJF XOÅUS[BV[ZTLBOP
QPQS[F[TQFDKBMO LPOTUSVLDKÅES[XJ 4QP[CBXJPOFGVUSZO LUÎSFE[JFMJZCZJTLSBDBZ QS[FTUS[FÌ%PD[ÅwDJ E[JFOOFKXDIPE[JTJÅ[CBSE[P XZTPLJFHPIPMV XLUÎSZN NPOBQS[ZTJwÁ OBb#BSDFMPOJFp rFLTLMV[ZXOFKBXJFJLPOJF NJOJNBMJ[NV BVUPSTUXB .JFTBWBOEFS3PIF
"(%TDIPXBPTJÅ[BGPSOJSPXLVSUZO D[ZMJ[BSVDIPNZNJQBOFMBNJXPCVEPXJFwDJBOZ1SPKFLUBOU V[OB FUZQPXFVS[E[FOJBLVDIFOOFXQSPXBE[JZCZ XPUXBSUQS[FTUS[FÌFTUFUZD[OZ[BNÅU%PLVDIOJQS[ZMFHB KBEBMOJBVNFCMPXBOBLS[FTBNJQSPKFLUV7FSOFSB1BOUPOB 4MFLLJF BUXPKFXZOJFwÁOB[FXOUS[ D[ZMJQS[FOJFwÁ QS[F[T[LMBOwDJBOÅOBUBSBT/BETUPFNb$PNQMJpGJSNZ/PUJ [BXJTBMBNQBb2VFFO5JUBOJBpGJSNZ-VDFQMBO8P[EPCOZN PFCSPXBOJVNBXZNJFOOFLPMPSPXFGJMUSZ+FEOBLXEÎ OBCMBUXPLMFJOJFCJFMPOFHPEÅCV wXJFDJOFVUSBMOJF
3 & , - " . "
CSZBCVEZOLVLPKBS[ZTJÅ [FTUPEP LUÎSB[FX[HMÅEÎXGVOLDKPOBMOZDI [PTUBBQPE[JFMPOBOBEXJFPESÅCOFD[ÅwDJ NJFT[LBMOJHBSBPXPHPTQPEBSD[b4UPEPBp XJE[JBOBPEPHSPEVQS[ZLVXBPLPPUXBSU FMFXBDK5PKBLCZTDFOBUFBUSV XLUÎSZN BLUPSBNJTEJ[BKOFSTLJFNFCMFPCBSE[P EZOBNJD[OZDILT[UBUBDI8UZNVKÅDJVVXBHÅ [XSBDBKMBNQBTUPKDBb(JMEBpNBSLJ1BMMVDDP JCJBFLS[FTBbQBOUPOZpQS[ZQSPTUZNEÅCPXZN TUPMF VTUBXJPOFUBL FUXPS[[BSZTLJFMJDIB
,0/,634
,VDIOJB JOTQJSPXBOB 4BNTVOHJFN
1PEFKNJKLSFBUZXOFXZ[XBOJF ;BQSPKFLUVKLVDIOJÅJXZHSBKDFOOFOBHSPEZ +FTUFwQSPKFLUBOUFN 4UXÎS[QSPKFLULVDIOJ [XZLPS[ZTUBOJFNVS[E[FÌ"(%4BNTVOH BNPFT[XZHSBÁOBXFU[PUZDI PSB[QSPHSBN$"%,VDIOJF.BY +FTUFwXBwDJDJFMFNLVDIOJ XLUÎSFK[OBKEVKTJÅ QSPEVLUZ"(%4BNTVOH ;SÎC[EKÅDJB B[XSÎDJNZ$JLPT[UZ[BLVQVTQS[ÅUV 4QPwSÎEOBKDJFLBXT[ZDIQSPQP[ZDKJKVSZXZCJFS[FMBVSFBUÎX -JTUBPTÎCOBHSPE[POZDI[PTUBOJFPQVCMJLPXBOBXOVNFS[F b%PCSFHP8OÅUS[Bp %PEBULPXZDIJOGPSNBDKJPLPOLVSTJFT[VLBKOB
XXXTBNTVOHQMMVCXXXEPCSFXOFUS[FQM
5FSNJOOBETZBOJBQSBDrEPTJFSQOJBS /B[HPT[FOJB[EPQJTLJFNb,VDIOJBJOTQJSPXBOB4BNTVOHJFNp D[FLBNZQPEBESFTFN4BNTVOH&MFDUSPOJDT1PMTLB4Q[PP VM4[UVSNPXBB 8BST[BXB PSB[NBJMFN[BCVEPXB!TBNTVOHDPNQM
8OÅUS[FQS[FDIPE[JXPHSÎE%XVTQBEPXZEBDI XQJTVKFTJÅXLMJNBUQS[FENJFwDJB OJFOBwMBEVKDXJFKTLJFK[BCVEPXZ
1BSUOFSBNJLPOLVSTVT
$"%1SPKFLU
.BHB[ZO
3FHVMBNJOPSB[T[D[FHÎZLPOLVSTVEPTUÅQOFTXTJFE[JCBDIGJSN4BNTVOH&MFDUSPOJDT1PMTLB 4Q[PPJ.63"5034"PSB[OBTUSPOBDIJOUFSOFUPXZDIXXXTBNTVOHQMJXXXEPCSFXOFUS[FQM
wDJBOBLMBULJTDIPEPXFKKBS[ZTJÅ NJÅLLJNwXJBUFN,PMPSZNPOB[NJFOJBÁ
DPCBSE[PDJFT[ZQJÅDJPMFUOJ4POJÅ OB[EKÅDJV 4[LMBOBCBMVTUSBEBOJFKFTUPCSBNPXBOB CSBLVKF UFPLVÁ CZXOÅUS[FOJFUZMLPOJF[BCJFSBPXJEPLV BMFUFHPOJFQTVP
*
stnieją domy, o których można powiedzieć, że zapraszają ogród do wnętrza. Tutaj projektanci poszli o krok dalej – zaprosili wnętrze do ogrodu, nieomal jak w południowowłoskiej villa suburbana, gdzie zanika granica pomiędzy wnętrzem a zewnętrzem. W domu, którego cała południowa elewacja została przeszklona, a właściwie przegrodzona ogromnymi przesuwnymi taflami szkła, salon łatwo można przemienić w przewiewną werandę. Ekskluzywna minimalistyczna kuchnia tym samym staje się kuchnią letnią, obsługującą ogromny taras – czyli sezonową jadalnię. Gdyby w tym miejscu pojawiły się markizy, moglibyśmy mówić o współczesnym patio.
OPXPQPMTLB Przedmieścia stolicy Wielkopolski ciągle kłują w oczy „pseudoszlacheckim” sznytem: willami z dwiema kolumnami od frontu, z wielospadowymi dachami (im bardziej dach rozbudowany, tym lepiej), malowanymi na żółto, za to z czerwoną dachówką. Całość oczywiście grodzona kutym płotem. Tutaj nasze zmęczone kiczem i chaosem oczy odpoczną. Zamiast kolumn i portyków – ażurowe konstrukcje wypełnione szkłem. Ciężkie, duszne, ciemne zostało wyparte przez lekkie, przewiewne, jasne. Gospodarzami tego azylu są Dagmara i Marcin, para ekonomistów, prowadzących własne firmy. Przyznają, że architekturą poważniej zainteresowali się, gdy ten kierunek zaczął studiować jego brat Bartłomiej. Wtedy mieszkali na poznańskim osiedlu. Po latach Bartłomiej zrobił im prezent. Założywszy firmę, zaprojektował dom dokładnie taki, o jakim właśnie zaczęli marzyć. BTDFUZD[OZXZTUSÎKB[JFOLJ E[JFDJÅDFKCVS[QJFTLJb1VQQZp [BCBXOF
UBCPSFUZGJSNZ.BHJT.BKEXJFXZTPLPwDJ rEMBE[JFDLBJEMBEPSPTFHPrJKFEOXJFML[BMFUÅ TNJOJNBMJTUZD[OF B[BSB[FNCBSE[PTZNQBUZD[OF 8JÅLT[Zb1VQQZpTUPJOBXJSLV4POJBMVCJ[CJFSBÁ LBNZD[LJ XJÅDQSPKFLUBODJXZNZwMJMJNJFKTDF XLUÎSZNNPFKFFLTQPOPXBÁ
3 & , - " . "
ÎLPOJFNBXF[HPXJBDIZCBFCZTQPKS[FÁOBUPJOBD[FK
XF[HPXJFNKFTUDBBwDJBOB XZPPOBOPXPD[FTOCPB[FSJrS[FzCJPOZN JMBLJFSPXBOZN.%'FN(EZHBTOLPTNJD[OFMBNQLJb5PMPNFPp TQPETQPEVTD[ZTJÅKFT[D[FwXJBUP LUÎSFbVOPTJpÎLPOBEQPEPHÅ
XBOOBKFTUD[ÅwDJQPTUVNFOUV [LUÎSFHPQPQS[FDJXOFK TUSPOJFXZSBTUBKVNZXBMLJb"RVBMJHIUpNBSLJ'MBNJOJB%[JÅLJUFNV XNBFKB[JFODFVEBPTJÅ[NJFwDJÁOBKXBOJFKT[FGVOLDKF1S[FwXJUZ XwDJBODFE[JBPXFKVBUXJBKEPTUÅQEPLPTNFUZLÎX
XOJFEVFKUPBMFDJFVEBPTJÅ[NJFwDJÁOBUSZTL
+FTUS[BE[JFKVZXBOB CP[OBKEVKFTJÅXQÎOPDOFKD[ÅwDJNJFT[LBOJB QS[ZQPLPKVHPwDJOOZN8QPCMJVKFTUKFT[D[FbTUSFGBNÅTLBprHBCJOFU JLJOPEPNPXF#JFMSP[KBwOJBJPQUZD[OJFQPXJÅLT[BQPNJFT[D[FOJF
LUP[BUZNTUPJ INFORMACJA O ARCHITEKTACH na str. 126
Centrum najokazalszego wnętrza stanowi moduł oklejony orzechowym fornirem. W jego obrębie znajdują się kuchnia, spiżarnia, toaleta i barek. Gdzie? Patrząc na zdjęcie, raczej się tego nie domyślimy. Zaglądając do wnętrza z ogrodu – też nie. Funkcje są zamaskowane orzechowymi, olejowanymi panelami. W ścianie za wyspą z blatem roboczym kryje się na przykład piekarnik i ekspres do kawy. Tym sposobem udało się wykreować kuchnię niewidkę, która nie burzy ciepłej i łagodnej elegancji wnętrza. W ciekawy sposób architekci poradzili sobie z problemem ograniczeń budowlanych, mających wpływ na wysokość niektórych pomieszczeń. – W otwartym wnętrzu musieliśmy zastosować sufity podwieszane, które pochłonęły wszystkie instalacje, w tym wentylację, głośniki oraz oświetlenie – mówi Bartłomiej Bajon. Skutkiem tego wysokość strefy dziennej wynosi tylko 253 cm. By uniknąć wrażenia przyduszenia przestrzeni, trzeba było posłużyć się trikiem, który Bartłomiej nazywa „oszustwem percepcji”. Szafy nie mają wyrazistych podziałów. Drzwi pozbawione są poziomego elementu ościeżnicy, więc sufit przechodzi swobodnie do kolejnego pomieszczenia. Okna wyrastają z podłogi i biegną do sufitu. Ciekawe, że gdy wchodzimy tutaj z holu i klatki schodowej, która ma sześć metrów wysokości, wciąż wydaje się, że jest wysoko. Hasło „mniej znaczy więcej” potraktowano tutaj bardzo serio. 5
,"5"3;:/"$:/," #"35~0.*&+#"+0/ ."3$*/,0;*&3084,* [HSVQZ1-BSDIJUFLDJ 1PNZTEPNVJXOÅUS[QPKBXJTJÅ SÎXOPD[FwOJF'VOLDKBQPEBB [BGPSNJPEXSPUOJF4UBSBMJwNZTJÅ UBLQMBOPXBÁXFXOÅUS[OQS[FTUS[FÌ BCZCZPKBLOBKXJÅDFKEZTLSFUOZDITDIPXLÎX #ZVOJLOÁDIBPTV XFXT[ZTULJDI QPNJFT[D[FOJBDI[BTUPTPXBMJwNZUFTBNF NBUFSJBZEFTLJEÅCPXF CFUPOPXFQZULJ PSB[.%'MBLJFSPXBOZMVCGPSOJSPXBOZ PS[FDIFNBNFSZLBÌTLJN