Higiena. wzgl dzie szerok profilaktyk,

C zystoy i higiena byy zawsze piÆt• achillesow• miasta. Lubelska Komisja Dobrego Porz•dku „Boni Ordinis” w swojej wielokierunkowej dziaalnoyci szc...
6 downloads 0 Views 2MB Size
C

zystoy i higiena byy zawsze piÆt• achillesow• miasta. Lubelska Komisja Dobrego Porz•dku „Boni Ordinis” w swojej wielokierunkowej dziaalnoyci szczególn• uwagÆ poywiÆcaa utrzymaniu w mieycie „ochÆdóstwa i porz•dku”. Specjalny dokument szczegóowo regulowa gromadzenie uci•›liwego bota, yniegu, ymieci, gruzu i wszelkich innych nieczystoyci. Zakazane byo wylewanie przez okna ycieków, a nawet czystej wody. Wayciciele i stró›e mieli obowi•zek sprz•ta przed posesjami i na ulicach w wyznaczonych dniach tygodnia: poniedziaki, yrody i soboty. MieszkaÍcy byli zobowi•zani do dbania o miejskie kanay yciekowe i rynsztoki, a dozorcy do kontrolowania wszelkich urz•dzeÍ sanitarnych. Za naruszenie przepisów grozia wysoka grzywna, a nawet kara wiÆzienia. 10 lat pó|niej, w 1930 roku satyrycznie o stanie higienicznym miasta wyrazi siÆ pewien zatroskany autor w gazecie „Ziemia Lubelska”: Lublin, stolica województwa, posiadaj•cy teatry, towarzystwa kulturalne, uniwersytet i kupy gnoju na ulicach. Czy mo›na sobie coy takiego wyobrazi w Warszawie, Lwowie, Krakowie? W Lublinie, tak. Rynny i zlewy, którymi wycieka na ulicÆ wszelki brud domowy obo›ony jest gnojem. Ma to by ochrona przeciw zamarzaniu yniegu. Czy› nie ma innego sposobu? Je›eli ju› musz• by kupy nawozu, to mog• by równoczeynie sterty ymieci, dlatego troszczy siÆ o wywóz yniegu nie nale›y. WypÆd|my wiÆc ywinki i kozy na bulwary lubelskie, jak kozi gród, to niech jego symbole wejd• na plac Litewski i niech ju› dobitnie ywiadcz• o kulturze Lublina… Praktyczny czytelnik gazety od razu poradzi, aby boto i ynieg usun•Â zwyk•, szerok• opat•.

70

Higiena Min• rok. Za oknami ynie›ny styczeÍ 1931 roku. Problem ten sam, a na amach gazety ponownie gos susznego oburzenia: Skandaliczne warunki na ulicach Lublina… wszelkie brudy i nieczystoyci le›•ce kupami na jezdniach naszych ulic, nie wy•czaj•c Krakowskiego Przedmieycia. W czasie odwil›y, sterty koÍskiego nawozu rozpywaj• siÆ, a dozorcy rozrzucaj• ynieg z nawozem i gnojem na jezdniÆ… Sprawa oczyszczania miasta le›aa w gestii Wydziau Sanitarnego Magistratu, przeksztaconego w 1921 roku w Wydzia Zdrowia Publicznego. Zajmowa siÆ on zwalczaniem chorób zaka|nych, prowadz•c w tym wzglÆdzie szerok• profilaktykÆ, tj. szczepienia ochronne, izolacjÆ chorych, dezynfekcjÆ pomieszczeÍ i kontrolÆ artykuów spo›ywczych. Te ostatnie byy najbardziej nara›one na kurz, brud, boto i inne nieczystoyci na targach lubelskich. Najbardziej upoyledzonym pod wzglÆdem warunków higienicznych – jak podaa „Ziemia Lubelska” w czerwcu 1931 roku – by targ na placu Bychawskim.

Uchodzi on równie› za najdro›szy. Nie lepiej sytuacja przedstawiaa siÆ na innych lubelskich placach targowych, np. na Kalinowszczy|nie, za tzw. mostem przy ulicy Lubartowskiej, na placach na Bronowicach i przy ulicy Piaskowej oraz na dwóch targach „wÆdrownych”: przy ulicach Narutowicza (do 1938 r. ul. Namiestnikowska) i Konopnickiej oraz na Wieniawie. Wydzia Zdrowia Publicznego bezpoyrednio nadzorowa utrzymanie czystoyci ulic, placów, nieruchomoyci i toalet, które nigdy nie byy mocn• stron• miasta (chyba, ›e zostay sprywatyzowane). Na utrzymaniu Wydziau byy te› k•pieliska, dwa parki miejskie – Ogród Saski i park Bronowicki, dwa skwery na placu Litewskim i azienki miejskie. Do trudnych obowi•zków Wydziau Zdrowia nale›ay oglÆdziny lekarskie

HIGIENA

i przymusowe odwszenie, którym podda siÆ musieli wóczÆdzy, ›ebracy, osoby o niechlujnym wygl•dzie, jako potencjalni nosiciele chorób zaka|nych, a szczególnie tyfusu plamistego. Pod wzglÆdem zachorowalnoyci na tÆ chorobÆ Lublin zajmowa pierwsze miejsce w Polsce… Takim przykrym oglÆdzinom poddawane byy dzieci w dzielnicy ›ydowskiej, gdzie wraz z bied• panoway bardzo ze warunki sanitarne. Komisje higieniczne – jak pisze w ksi•›ce Mój Lublin Ró›a Fiszman Sznajdman – wizytoway te› szkoy ›ydowskie. Chodziy do nich dzieci z biednych rodzin, których nie sta byo na przestrzeganie odpowiedniej higieny. Wiele z nich mieszkao w ogromnej ciasnocie, nierzadko w suterenie, bez wody, gdzie o azience nikomu siÆ nawet nie ynio. Nikt nie posiada nawet doy bielizny i ubraÍ na zmianÆ. Pranie bielizny w tak prymitywnych warunkach byo mÆk•. Poziom higieny by daleki od tego wymaganego i dlatego odwiedziny komisji byy tragicznym i upokarzaj•cym prze›yciem dla dzieci. A te, które komisja ocenia jako brudne, musiay poddawa siÆ przymusowej k•pieli; ich odzie› oddawano do dezynfekcji. K•pielisko znajdowao siÆ przy ulicy Unickiej po drodze do tzw. nowego cmentarza. Bieda bya wspólna, cierpieli na ni• Polacy i ‹ydzi, ›yj•cy w trudnych warunkach mieszkaniowych, czÆsto pozbawieni elementarnych urz•dzeÍ sanitarnych. Stanowili oni znaczny odsetek mieszkaÍców Lublina. W 1919 roku magistrat wyda regulamin porz•dkowy miasta, który okreyla szczególne obowi•zki kamieniczników i lokatorów wzglÆdem zachowania porz•dku

i czystoyci wokó swoich domów, posesji i ulic. Zobowi•zywa on m.in. hodowców byda i trzody chlewnej do czÆstego wywo›enia – a nie do wyrzucania na ulicÆ – nawozu i to we wczesnych godzinach rannych. Zabronione byo trzymanie drobiu, nierogacizny i kóz w pomieszczeniach mieszkalnych. W 1921 roku w granicach miasta utrzymywano 954 konie, 1278 sztuk byda rogatego, 2757 sztuk trzody chlewnej i 23 owce. Do 1926 roku Lublin nie posiada kanalizacji, a ycieki miejskie spyway do nieuregulowanych rzek. Dopiero w latach 30. uregulowanych zostao 12,5 km przepywaj•cych przez miasto rzek – Bystrzycy, Czerniejówki i Czechówki. Niezdrowe i niewskazane byo mycie naczyÍ kuchennych przy studniach publicznych, jak i r•banie drzewa w mieszkaniach. Podczas epidemii stró›e miejscy mieli w okreylone dni (yrody i soboty) spukiwa rynsztoki mlekiem wapiennym. Do regulaminu sanitarnego radni miejscy powrócili jeszcze w 1926 roku, zwra-

caj•c uwagÆ na przera›aj•cy stan sanitarny przedmieyÂ, gdzie od tygodni su›by miejskie nie wywoziy ymieci i zawartoyci doów kloacznych (gnilnych). Zreszt• i sposób wywo›enia nieczystoyci odbywa siÆ nader prymitywnie. O wybuch zaka›eÍ i epidemii nie byo trudno. Niektóre peryferia Lublina, ubogie i zacofane, do koÍca lat 30. nie posiaday kanalizacji, a wywo›enie nieczystoyci odbywao siÆ w prymitywny sposób. W celu walki ze szkarlatyn• wojewoda lubelski wyda we wrzeyniu 1926 roku rozporz•dzenie dotycz•ce umieszczania chorych w szpitalach zaka|nych. Osoby, które nie zastosoway siÆ do poleceÍ lekarzy i wadz sanitarnych mogy by ukarane grzywn• w wysokoyci 1000 z lub trzema miesi•cami aresztu. Wydzia Zdrowia Publicznego oraz ró›ne organizacje i stowarzyszenia staray siÆ promowa profilaktykÆ zdrowotn• oraz kreowa higieniczne normy i kulturÆ ›ycia codziennego. Tak• inicjatyw• bya Wystawa Higieniczna zorganizowana w 1939 roku w Domu ‹onierza, ukazuj•ca dziaalnoy Ubezpieczalni Spoecznej w zakresie walki z chorobami spoecznymi i zawodowymi oraz ochrony pracy. Ekspozycja cieszya siÆ niebywaym zainteresowaniem publicznoyci, zwiedzio j• ok. 60 tys. osób, a liczn• grupÆ stanowia modzie› szkolna. WstÆp, rzecz jasna, by wolny. Entuzjastycznie o tym wydarzeniu pisa „Gos Lubelski’, przypominaj•c ostatni• tak• ekspozycjÆ w mieycie z 1908 roku.

Miejski Zakad K•pielowy, Bronowice, ul. K•pielowa Zakad K•pielowy „Janina”, ul. 3 Maja 6 Zakad K•pielowy „Syrena”, ul. Misjonarska

R

eferat Kultury i PiÆkna informuje, ›e we wtorek 14 stycznia 1930 roku o godzinie 16.00 w ywietlicy dla dziewcz•t pracuj•cych przy ulicy Narutowicza 48, pani dr FilipiÍska rozpocznie cykl pogadanek z dziedziny higieny i zdrowia, estetyki i higieny wnÆtrz mieszkalnych. Tematem wtorkowej pogadanki bÆdzie higiena jamy ustnej. Goycie mile widziani. WstÆp bezpatny. „Ziemia Lubelska”, 1930 rok.

71

Policja Wybrane tytuãy prasowe: • • • • • • • • • • • • • • • • • •

Pijany ojciec strzela do wasnego syna, Morderczy cios no›em na zabawie weselnej w Jastkowie, Czekali na ofiarÆ, a› do pó|nej nocy – zuchway napad rabunkowy na al. Pisudskiego, Po rozprawie s•dowej dosta motkiem w gowÆ, 15-letnia dziewczyna z ulicy Wesoej porwana przez handlarzy ›ywym towarem, ‹ona policjanta zabia no›em swego kochanka, Zdradziecki strza do byej kochanki, Zwyrodniay m•› – truciciel przed s•dem, ‹ycie ›ony sprzeda za 200 zotych i 1 metr ›yta, Sensacyjny proces komunistów w Lublinie, Podpalenie z zemsty, Nó› w oku zadany weselnikowi przez nieproszonego goycia, kmier w karetce pogotowia znalaz naogowy pijak, który zapi siÆ „trupi• gówk•”, Gro|ny sabota›ysta usiuj•cy wywoa katastrofy na kolei, Podkop pod sklepem – magazynem towarów bawatnych Meyersona, Krwawa bójka na Kalinowszczy|nie, Samobójstwo oficera na sali s•dowej – w sprawie o zniesawienie w zwi•zku z faszyw• gr• w karty, kmier ywiadka na sali s•dowej w Lublinie – w sprawie o nieposzanowanie wadzy s•dowej.

ZJAZD KOMENDANTÓW POWIATOWYCH POLICJI PAýSTWOWEJ

74

Z

chwil• odzyskania niepodlegoyci w 1918 roku nie byo jeszcze organów Policji PaÍstwowej. Porz•dku i bezpieczeÍstwa publicznego pilnoway stra›e komunalne, obywatelskie itp. Zadania policyjne wykonyway oddziay ›andarmerii wojsk okupacyjnych. W grudniu 1918 roku powoana zostaa Milicja Ludowa, która bya pierwsz•, ogólnokrajow• struktur• policyjn•. Wspomagay j• Policje Komunalne, które tworzyy samorz•dy miejskie i powiatowe.

POLICJA Dopiero w poowie 1919 roku na mocy nowej ustawy, która rozwi•zywaa MilicjÆ Ludow• i PolicjÆ Komunaln•, powstaa, podlega Ministerstwu Spraw WewnÆtrznych, jednolita Policja PaÍstwowa. Na jej czele sta komendant gówny, mianowany przez Naczelnika PaÍstwa na wniosek ministra spraw wewnÆtrznych. Organem nadzoruj•cym i oceniaj•cym pracÆ operacyjn• Policji PaÍstwowej w województwie lubelskim oraz – co najwa›niejsze – stopieÍ wykrywalnoyci przez ni• przestÆpstw by Urz•d Wojewódzki. Wojewódzki Komendant Policji PaÍstwowej mia swoj• siedzibÆ w dawnym paacu gubernialnym przy placu Litewskim 3, gdzie rezydoway niektóre wydziay UrzÆdu Wojewódzkiego w Lublinie, biura sztabu Dowództwa OkrÆgu Korpusu II oraz znaj-

WADZE POLICYJNE:

Komisariat Gówny miasta Lublina i Komenda Policji PaÍstwowej Powiatu Lubelskiego, ul. PoczÆtkowska 3 (do 1928 r. ul. Staszica) Komisariat I, ul. Lubartowska 38 Komisariat II, ul. 1 Maja 12 (do 1928 r. ul. Foksal) Komisariat III, ul. Lubartowska Posterunek Policji PaÍstwowej stacji kolejowej Lublin, dworzec kolejowy Urz•d kledczy PaÍstwowej Policji, ul. Powiatowa 2 (od 1934 r. ul. Pireckiego, ob. ul. I Armii Wojska Polskiego) Wojewódzki Komendant Policji PaÍstwowej, pl. Litewski 3 Wydzia kledczy, ul. Staszica 3 (do 1928 r. ul. PoczÆtkowska)

doway siÆ mieszkania su›bowe wojewodów i mieszkania urzÆdnicze. Urz•d kledczy PaÍstwowej Policji mieyci siÆ przy ulicy Powiatowej 2 (od 1934 r. ul. Pireckiego, ob. ul. I Armii Wojska Polskiego). Komisariat Gówny miasta Lublina i Komenda Policji PaÍstwowej powiatu lubelskiego oraz Wydzia kledczy miay swoj• siedzibÆ w tzw. starym kryminale, jak nazywany by dawny paac Potockich przy ulicy PoczÆtkowskiej (od 1928 r. Staszica 3). Mówiono tak o nim dlatego, ›e w latach 1800–1828 wadze austriackie przejmuj•c dawny paac Potockich – zupenie do paacu niepodobny – urz•dziy w nim wiÆzienie kryminalne i poprawcze. Krymina ten sta siÆ „stary”, kiedy w latach 1826–1828 na ruinach dawnych zamków królewskich na wzgórzu zamkowym, z polecenia wadz carskich, wzniesiony zosta nowy zamek Lubelski z przeznaczeniem na wiÆzienie. Do 1915 roku w tzw. starym kryminale, po przeniesieniu wiÆzienia na zamek, mieycio siÆ biuro rosyjskiego naczelnika wojskowego guberni lubelskiej i policmajstra, który tak›e tu mieszka i nie przeszkadzay mu próby Pukowej Szkoy Muzycznej. Komisariaty Policji PaÍstwowej mieyciy siÆ przy ulicach Lubartowskiej 38 i Foksal (od 1928 r. ul. 1 Maja). Porz•dku na dworcu kolejowym pilnowali funkcjonariusze posterunku Policji PaÍstwowej stacji kolei Lublin. Na terenie maj•tku

Tragiczny Nowy Rok Do domu wywiadowcy policji Czarnoty przy ulicy Gminnej w Lublinie – jak donosi „Gos Lubelski” ze stycznia 1927 roku – przyby z ›yczeniami i rozgoyci siÆ starszy posterunkowy Rykowski, znajomy ze szkoy przodowników policji. Podczas rozmowy doszo do nieporozumienia. Rykowski, bÆd•c pod dobr• dat•, chwyci rewolwer i skierowa go w stronÆ Czarnoty. Ruch ten zauwa›ya jego ›ona i chwycia za rÆkÆ Rykowskiego, ale pad strza, który zrani CzarnotÆ w rÆkÆ oraz przeszy piery znajduj•cej siÆ obok niego ›ony. W powa›nym stanie zostaa ona przewieziona do szpitala, a Rykowski do aresztu.

Czechów do 1927 roku funkcjonowaa Szkoa Policyjna dla posterunkowych. Pó|niej kadry policyjne szkolone byy w systemie scentralizowanym na terenie kraju, m.in. w Goleniowie. Odzyskana niepodlegoy nie eliminowaa przestÆpczoyci, a lata kryzysów gospodarczych, bezrobocie i bieda jeszcze bardziej j• wzmagay. Zarówno w mieycie, jak i na terenie caego województwa lubelskiego, policja walczya z przestÆpczoyci•: rabunkami, morderstwami, porachunkami gangsterskimi,

POēEGNANIE KOMENDANTA POLICJI ALEKSANDRA HERA, 1939 ROK

75

POLICJA dzieciobójstwem, podpaleniami, napadami z u›yciem no›a, kradzie›ami, puszczaniem w obieg faszywych pieniÆdzy oraz buntem i oporem wobec wadzy. W 1921 roku Nadkomisarz Policji, Jan Zakrzewski, zosta powoany przez Ministerstwo Spraw WewnÆtrznych (MSW) na stanowisko delegata ministerstwa do zwalczania szczególnie gro|nych przypadków bandytyzmu i zodziejstwa na terenie centralnej Polski, m.in. w kilku powiatach województwa lubelskiego. Byo jak w mickiewiczowskiej balladzie: rozlay rzeki, pene zwierza bory i peno zbójców na drodze (...). Na Lubelszczy|nie, syn•cej wówczas ze zego stanu dróg, braku sprawnej i wyksztaconej ni›szej kadry policji oraz nieprzychylnego stosunku miejscowej ludnoyci, grasoway bezkarnie bandy: Cieyli, Kota, Sobstyla, braci Lewandowskich i innych. Policja czynia co moga. W wyniku walki z przestÆpczoyci• w latach 1920–1926 zginƏo 34 policjantów. Z pocz•tkiem lat 30., mimo usprawnieÍ pracy policji, dobrego wyszkolenia, wyposa›enia w sprzÆt operacyjno-techniczny i stabilizacji kadry, przestÆpczoy nie tylko nie malaa, ale wprost przeciwnie – rosa. PrzestÆpcy posiadali coraz wiÆcej broni, do której mieli atwy dostÆp. Wadza czynia w tym wzglÆdzie obostrzenia i ograniczenia. W 1934 roku policja skonfiskowaa 1332 sztuk broni, w tym 886 sztuk myyliwskiej i 446 krótkiej. W 1930 roku Komenda Gówna PaÍstwowej Policji – jak podaa prasa – przyst•pia do wykonania pancerzy dla policji i w tym celu zamówia odpowiedni• stal w jednej z hut górnoyl•skich. Stal ta, przed odbiorem, zostaa poddana próbie przebicia strzaami oddanymi z odlegoyci 10 m z pistoletu automatycznego i rewolwerów Parabellum 9 mm, Mauser kaliber 7-63, Nagan i innych. „Gos Lubelski” 25 lutego 1933 roku relacjonowa: (…) stan bezpieczeÍstwa jest poni›ej mo›liwoyci wytrzymania. Zodzieje kpi• z wartowników, gdy› s• uzbrojeni w rewolwery, podczas gdy ci tylko w laski. (…) w Prawiednikach pod Lublinem, w pierwszej poowie stycznia 1933 roku byo 14 kradzie›y wiÆkszych, a rano nie mo›na iy do miasta, bo wyrywaj• baÍki z mlekiem. Je›eli komuy udao siÆ dojy cao do Lublina, to zosta okradziony w biay dzieÍ na ulicach miasta. Na Alejach Racawickich i Wieniawskiej andrusi jawnie kradn• z wozów co siÆ da. Redakcja postulowaa, by policja wzmocnia obserwacje zodziejskich przedmieyÂ, jak np. Helenowa, zwiÆkszya swoje patrole na ulicach miasta.

76

G

ranatowi na start! W siedzibie Komisariatu Gównego Policji miasta Lublina przy ulicy PoczÆtkowskiej (od 1928 r. ul. Staszica) cichutko dziaa sobie Policyjny Klub Sportowy (PKS), zao›ony 13 marca 1827 roku. Jego inicjatorem by nadkomisarz Policji PaÍstwowej Albin SobociÍski, nazywany przez lubelsk• prasÆ entuzjast• i szermierzem sportu lubelskiego. Policyjny Klub Sportowy pocz•tkowo wystartowa z dziaalnoyci• trzech sekcji: lekkiej atletyki, kolarskiej i piki no›nej oraz sekcjami towarzysko-kulturalnymi, czyli chórem, zespoem mandolinistów i kókiem teatralnym. Przed wojn• wiele klubów spo rtowych ratowao swój bud›et dziaalnoyci• kulturalno-oywiatow•. Ju› w pierwszym roku istnienia PKS „granatowi”, jak zwyczajowo nazywano policjantów, wziÆli udzia w licz•cych siÆ zawodach lekkoatle-

tycznych i kolarskich, które wyoniy wybitnych lekkoatletów – KuleszÆ i Pucha. W 1929 roku odbyo siÆ „kwiÆto sportowe granatowych mundurów”, w którym wziƏo udzia 53 zawodników w tym 11 z Lublina i okolic. Co prawda zwyciÆzc• zosta biegacz z Tomaszowa Lubelskiego, ale w tym i nastÆpnych sezonach tryumfy ywiÆcili lekkoatleci z Lublina. „Granatowi” odnosili sukcesy tak›e w tradycyjnych biegach wojskowych na trasie Lublin – Jastków o dystansie 11 km, organizowanych z okazji imienin Józefa Pisudskiego. W 1928 roku PKS zaj• na tych zawodach I miejsce z czasem 57 minut 20 sekund. Sukcesy odnosili te› „granatowi” kolarze z sekcji prowadzonej przez Schotza. ChÆtnych do uprawiania tej dyscypliny byo wielu, ale koszt roweru i stroju by za wysoki nawet i na policyjn• kieszeÍ.

Sytuacja w zakresie bezpieczeÍstwa i porz•dku publicznego zaczƏa siÆ zmienia na lepsze w ostatnich latach przed wybuchem II wojny ywiatowej. Policja zwiÆkszya wtedy swoj• skutecznoyÂ,

a dziÆki budowie Centralnego OkrÆgu Przemysowego (COP) poprawia siÆ sytuacja gospodarcza w Lublinie i regionie, co znacznie zmniejszyo bezrobocie wyród modzie›y.

Ta

Prostytucja

najstarsza profesja ywiata ma w Lublinie swoj• bogat• tradycjÆ. Z pocz•tku XX wieku pochodzi anegdota, któr• opisaa „Gazeta Lubelska” 2 sierpnia 1905 roku, przyrównuj•c zajycie do swego rodzaju „zajazdu” pod zawoaniem: Haj›e na burdele! Mianowicie bogobojnym mieszkaÍcom nie podobao siÆ, ›e w ich okolicy przy ulicy Dolnej Panny Marii 5 i 6 znajduje siÆ dom rozpusty. MieszkaÍcy pisali w tej sprawie do gubernatora zbiorowe petycje. Gubernator obieca zaatwi sprawÆ, powouj•c nawet komisjÆ yledcz• zo›o-

Mõty spoãeczne w gmachu Urzõdu Pocztowego nr 1. Gmach Gównego UPT nr 1 od dugiego czasu sta siÆ miejscem przechadzek alfonsów i „cór Koryntu”, których zachowanie uwacza godnoyci paÍstwowej instytucji. Nierz•dnice ze swoimi amantami zbieraj• siÆ zwaszcza po ukoÍczeniu urzÆdowania. Tote› zarz•d poczty, pragn•c uniemo›liwi im dostÆp do hali przeznaczonej dla publicznoyci, postanowi gówne wejycie zamkn•Â ›elaznymi kratami. Wskutek tego zarz•dzenia mÆty skupiaj• siÆ w dalszym ci•gu w przedsionku, w którym mieszcz• siÆ rozmównice publiczne, zaczepiaj•c w karygodny sposób osoby pragn•ce w porze wieczornej korzysta z po•czeÍ telefonicznych na poczcie. Z drugiej strony, zamkniÆcie wejycia do hali, w której mieszcz• siÆ skrytki pocztowe, odbije siÆ bardzo niekorzystnie na publicznoyci, która z tego wzglÆdu ma odciÆty do nich dostÆp. Do tego dosza modzie› szkolna, która te› obraa sobie przedsionek na miejsce spotkaÍ. Pozostaje poczcie usun•Â kraty, postawi policjÆ, a szkoa niech wyda odpowiednie zarz•dzenie... „Ziemia Lubelska”, 1917 r.

n• z prezydenta miasta, radnych, kilku obywateli i komisarza policji. Komisja, zapewne z powodu urlopów, opó|niaa wykonanie swego zadania. Zniecierpliwieni, delikatnie mówi•c, mieszkaÍcy ulicy Dolnej Panny Marii wziÆli sprawÆ w swoje rÆce i ruszyli zrobi tzw. porz•dek. Jak doniosa „Gazeta Lubelska” 10 wrzeynia o godzinie 22.00 stuosobowy tum rzuca kamieniami w okiennice domu publicznego, wyamuj•c ramy okienne. Gdy dosta siÆ do yrodka zacz• ama krzesa, tuc lustra i lampy, grabi poyciel i inne cenniejsze rzeczy. Dopiero okoo 24.00 bogobojna swawola osaba, a z chwil• przybycia policji zupenie siÆ uspokoia. A „córy Koryntu”? Uszy z ›yciem i wdziÆkami, nie trac•c nic ze swojej reputacji. Jeden z najpopularniejszych domów publicznych znajdowa siÆ przy ulicy ‹migród. Reklamowaa ten przybytek jednodniówka „Urocza Lublinianka”, ukazuj•ca siÆ w Lublinie w 1907 roku. Podkreyla ona wysokie kwalifikacje prowadz•cej ten „zakad”: Mamka posiada jÆzyk francuski i angielski, podejmuje siÆ przygotowa do egzaminu maturycznego z gwarancj• za dobry skutek. WiadomoyÂ: Ciocia Borowska, ulica ‹migród, dom wasny. W 1910 roku satyryczne pisemko „Zgrzyt” pochwalio zalety przybytku cioci Borowskiej pisz•c, ›e: Dyrekcja pensjonatu przy ulicy ‹migrodek dbaa o dobre maniery swoich pupilek – z uwagi na wysok• klientelÆ stara siÆ o staego aran›era zabaw, taÍców i uczt. PierwszeÍstwo maj• podupadli hrabiowie. W niedugim czasie waycicielka tego przybytku „zabaw, taÍców i uczt” znalaza siÆ wraz z caym personelem w areszcie. Ciocia Borowska skazana zostaa na miesi•c wiÆzienia, wychodz•c jednak›e za 300-rublow• kaucjÆ na wolnoyÂ. W latach miÆdzywojennych „nierz•dne” ›ycie znów powrócio na Stare Miasto.

Wydana w 1931 roku satyryczna bibliografia Lublina wspominaa o istnieniu specjalnego przewodnika z dokadnym planem ulicy Rybnej, gdzie bryloway „syreny wdziÆku”. Sawa ich nie mijaa, a „Gos Lubelski” z 25 sierpnia 1937 roku donosi: Zabytki Starego Miasta stay siÆ wielkim siedliskiem rozpusty. Jeden z domów publicznych, mieyci siÆ – o, zgrozo! – w s•siedztwie koycioa oo. Dominikanów, w kamienicy przy ulicy Zotej 1, nale›•cej – o, druga zgrozo! – do szanowanego pana Ksiƛyckiego. Jeyli ktoy myyla, ›e teren przykoycielny wolny by od nieprzyzwoitych ekscesów, to siÆ myli. Od pewnego czasu, jak oburzaa siÆ lubelska prasa w 1928 roku, osobnicy rodzaju mÆskiego i ›eÍskiego robili sobie rendez vous na placu Katedralnym. Rzecz nie byaby karygodna, gdyby nie to, ›e czÆsto pomiÆdzy godzin• 23.00 a 24.00 i pó|niej dziay siÆ tam rzeczy niepasuj•ce wcale do bliskiego s•siedztwa ywi•tyni. Spotka tam mo›na byo pijanych mƛczyzn, haasuj•cych w towarzystwie „panien” i urz•dzaj•cych gonitwy pod portykiem katedry. Trzeba byo to ukróciÂ! Z prawdziw• zgroz• czytelnicy „Ziemi Lubelskiej” w 1931 roku dowiedzieli siÆ o okrutnym i ohydnym w skutkach samos•dzie dokonanym na miejscowej prostytutce Ulice z okolic Równego na Woyniu. Orgiastyczne noce nowoczesnej, wiejskiej kurtyzany, bagno wojennego zepsucia moralnego i zbrodni, potworna ymier rozwi•zej Ulity przy pale zbrodni na straszliwych torturach – grzmia tytu. Ulita zdradzaa mƛa z bolszewickimi ›onierzami, którzy udusili go, kiedy próbowa sprzeciwia siÆ nierz•dowi ›ony. Po czym ona sama bya torturowana i zostaa zabita przez trzech mƛczyzn ze wsi i tum s•siadów. Miao to miejsce w 1918 roku. Sprawcy samos•du zostali ujÆci dopiero po dziewiÆciu latach, o czym doniosa prasa.

77

Czas wolny i rozrywka (…) Ku wieczorowi wszystko siÆ ucisza, chopi wracaj• do domu, gieda znika za Bram• Grodzk•, zaczyna siÆ chwila spaceru, wypoczynku, nieustaj•ca wystawa i nieustaj•ce bilardy w ruch… – pisa w swoim staroywieckim szkicu pt. Lublin Klemens Junosza Szaniawski. Fragment ten zosta umieszczony w Kalendarzu Lubelskim na 1893 rok. Obraz Lublina nakreylony przez Szaniawskiego dugo jeszcze nie traci nic ze swojej aktualnoyci i klimatu, nawet w dynamicznych latach miÆdzywojennych. Nadal w zwyczaju byy spacery. Rytualnym dla nich dniem bya niedziela. Po nabo›eÍstwach koycielnych rodziny z dzieÂmi, doroyli i modzie›, pojedynczo i grupkami spacerowali gówn• ulic• miasta – Krakowskim Przedmieyciem. Trasa wioda tradycyjnie od placu Katedralnego króciutkim fragmentem ulicy Królewskiej, jednym „skokiem” przez plac okietka obok stoj•cego przy nim Nowego Ratusza, siedziby magistratu Lublina, nastÆpnie gównym traktem, czyli Krakowskim

100

Przedmieyciem do placu Litewskiego i dalej do Ogrodu Miejskiego, zwanego Saskim. Alejami Racawickimi w stronÆ wie›y ciynieÍ, Instytutu Misyjnego „Bobolanum”, koszar a› do rogatki warszawskiej pod•›ay, pragn•ce samotnoyci i dyskrecji, zakochane pary. Czasami zasiaday w zadrzewionych alejkach Ogrodu Saskiego. UwagÆ spaceruj•cych przyci•gay zawsze pene towarów wystawy sklepów, które zajmoway partery kamienicm, magazyny: jubilerski Aleksandra Kalickiego, obuwniczy Kuropatwy, lamp, naczyÍ, materiaów piymiennych, towarów galanteryjnych i norymberskich, ubiorów, win, wyrobów cukierniczych, towarów kolonialnych. Atrakcj• byy „biae tygodnie”, podczas których kupcy przeycigali siÆ w promocji ›yrardowskich wyrobów lniarskich – biaych obrusów, serwet i poycieli. Plac Litewski, jako centrum miasta, by nie tylko miejscem odbywania siÆ uroczystoyci paÍstwowych, ale równie› niedzielnej promenady, spotkaÍ towa-

NAJPOPULARNIEJSZYM MIEJSCEM SPOTKAý W LUBLINIE BYãO KRAKOWSKIE PRZEDMIEćCIE

C

iekawoy spaceruj•cych budzili, stoj•cy lub siedz•cy na trójnogich stoeczkach przed hotelem Victoria, posaÍcy w charakterystycznych mundurach z byszcz•cymi, miedzianymi guzikami i czerwonymi okr•gymi czapkami. Przekazywali listy, paczki i inne przesyki pod wskazany przez klienta adres. Bya to swego rodzaju konkurencja dla poczty, szczególnie w latach, kiedy telefony i usugi pocztowe nie byy jeszcze tak rozpowszechnione. Pó|niej hotelowi posaÍcy stali siÆ nieod•cznym elementem lokalnego kolorytu Lublina. rzyskich i wypoczynku, a tak›e kultu religijnego. Po yrodku placu sta okazay sobór prawosawny, który do czasu rozebrania w 1924 roku su›y jako ywi•tynia garnizonowa Wojska Polskiego. Pónocn• pierzejÆ placu zajmoway dawne paace Czartoryskich z siedzib• s•dów pokoju, Lubomirskich z siedzib• Dowództwa OkrÆgu Korpusu II (DOK II) i gubernialny, w którym mieyci siÆ Urz•d Wojewódzki. Budowle te, s•siaduj•ce od strony Krakowskiego Przedmieycia z Poczt• Polsk•, Kas• Przemysowców Lubelskich oraz Bankiem Polskim, nadaway centrum miasta historyczny i wielkomiejski szyk. Krakowskim Przedmieyciem z okazji ywi•t paÍstwowych i ró›nych obchodów maszeroway pochody: wojska, stra›y po›arnej, harcerzy, uczniów, reprezentacje dru›yn, klubów, stowarzyszeÍ itp., bÆd•ce nie lada wydarzeniem i atrakcj• dla mieszkaÍców. Czasem nieco egzotyczn•, jak ta 27 sierpnia 1935 roku. Krakowskim Przedmieyciem przemaszerowao wtedy 20 dru›yn wojska i ochotników w maskach gazowych. Odbyway siÆ wówczas powszechne Âwiczenia przeciwlotnicze, zorganizowane przez LigÆ Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej (LOPP), która na zakoÍczenie demonstrowaa swoj• gotowoyÂ. Przedwojenne Krakowskie Przedmieycie zapisao siÆ w pamiÆci wielu lublinian

J

aki by smak przedwojennego Lublina? Gównie 365 obiadów, których przepisy pochodziy z ksi•›ki kucharskiej Lucyny ¢wierczakiewiczowej oraz przepisów i receptur gospodyÍ domu, pilnie strze-

›onych przed s•siadkami, a przekazywanych z pokolenia na pokolenie. Na osobliwe smaki w tym regionie wpyw miay zwyczaje i tradycje kulinarne wszystkich nacji zamieszkuj•cych miasto. Typowo lubelski, o wschodnim jednak›e pochodzeniu, by skromny cebularz – pszenny placek z cebul• i makiem, który „przywÆdrowa” do Lublina z Bliskiego Wschodu. Sprowadzili go do miasta, w czasach króla Kazimierza Wielkiego, ‹ydzi i przez wieki cae wypiekali. Cebularze nie le›ay dugo na pókach ›ydowskich sklepików i piekarni. Lublinianie, kiedy tylko w nich zasmakowali, chÆtnie je zamawiali i kupowali. A pieky je wszystkie ›ydowskie piekarnie na Starym Mieycie, Podzamczu i ulicy Lubartowskiej. ‹ydowscy przekupnie nosili je ywie-

Jedzenie ›e i pachn•ce w koszach zao›onych na ramiona. Cae Stare Miasto pachniao. Te najtaÍsze, najbardziej wschodnie i najbardziej ›ydowskie cebularze do dzisiaj uwa›ane s• za wy•cznie lubelski specja. Po makagigi i rachatukum – orientalne sodycze w postaci kostek makowo-bakaliowych – chodzio siÆ m.in. do sklepików ›ydowskich przy ulicy Grodzkiej na Starym Mieycie. Niepowtarzalny smak miay kiszone latem, a mro›one zim• jabka, z których syn• sklepik Arona Ciapa przy ulicy Lubartowskiej 20. Smaczne i do dzisiaj wspominane przez lublinian byy gotowane obwarzanki z koszyka, nastÆpnie bajgle nanizane na sznurku po 3 gr zwyky oraz 5 gr jajeczny i gor•cy groch z ›eliwnego garnka, owiniÆtego dla zachowania ciepa w szmaty. Sprzedaway je biedne ‹ydówki, ci•gle ycigane przez policjÆ za ten handel koszykowy. NajwiÆkszym przysmakiem by bubelach – jedyny taki w Lublinie! Bya to babka gryczana pieczona w foremkach, posmarowana masem, któr• jado siÆ na ciepo. Ka›dy wiedzia, ›e mo›na j• kupi w ›ydowskich sklepikach przed Bram• Grodzk•. Nie byy to smaki i przysmaki ka›dego lubelskiego domu, ale najczÆyciej wspominane „okruchy” dawnych lat dzieciÍstwa i modoyci oraz codziennego, s•siedzkiego wspó›ycia z lubelskimi ‹ydami, ich zwyczajami i kuchni•. Podwórkow• sprzeda› lodów wspomina Zygmunt Mikulski w ksi•›ce pt. Tamten Lublin: Lodziarz od razu bywa oblegany przez cay pokoleniowy przychówek dzielnicy. Tylko wybraÍcy przybiegali z piÆciogroszówkami wyudzonymi od matek, by uczestniczy w misterium przekazywania po kawaku tej Grenlandii na sodko rozentuzjazmowanym jÆzykom. Biaa skrzynia na koach odbywaa swój dzielnicowy objazd... Oczywiycie

lody byy staym asortymentem, zarówno eleganckich cukierni i lodziarni, jak i ›ydowskich sklepików-sodówek, gdzie krÆcono je w puszkach po landrynkach. U progu drugiej poowy lat trzydziestych nasta na rynku krajowym istny zalew tych owoców [pomaraÍczy – przyp. red.] i poudniowy rarytas sta siÆ nagle artykuem niemal powszechnej konsumpcji.

Zupa rajska 1/2 kg winnych jabek (antonówki, renety), 1/2 kg soczystych gruszek, 1/2 kg yliwek wÆgierek, 2 go|dziki, szczypta cynamonu, cukier do smaku, 1,5 szklanki ymietany, 1 ›ótko, szklanka konfitury z rajskich jabuszek

Jabka i gruszki umy i ugotowa w skórce do miÆkkoyci. kliwki wydrylowaÂ, doda do gotuj•cych siÆ owoców. Po ugotowaniu przetrze masÆ owocow• przez gÆste sito, doda do smaku cukier, szczyptÆ cynamonu i go|dziki. Rozprowadzi wszystko przegotowan• wod• do po›•danej gÆstoyci. Zaprawi ymietan•, zagotowaÂ, jeszcze raz doprawi do smaku. Podawa w fili›ankach, kad•c do ka›dej rajskie jabuszko. Przed podaniem zaci•gn•Â ›ótkiem. Podawa na gor•co z grzankami, na zimno z cynamonowymi ciasteczkami. Z przepisów Emilii StobiÍskiej-Józefackiej pt. Palce lizaÂ

89

JEDZENIE

Zupa z mózgu dla chorego 1 szklanka rosou, 1/4 sztuki mózgu cielÆcego, ›ótko, 1/2 y›ki m•ki, 1 dkg masa, 1/10 l ymietany, 1 y›ka soku cytrynowego

Zagotowa w rondelku rosó, wymiesza na talerzu m•kÆ z masem, zaprawi ten rosó, oddzielnie rozbi ›ótko ze ymietan•, wla do wrz•cego rosou, zestawi z ognia. Ugotowany mózg, obrany z bonki, pokroi w kostkÆ i doda do zupy. Dla zaostrzenia smaku, doda mo›na y›eczkÆ cytrynowego smaku. Z 365 obiadów Lucyny ¢wierczakiewiczowej z 1911 roku.

Podobno Wochy, przez dugi czas nie wywi•zuj•c siÆ z jakichy zadu›eÍ handlowych, naciyniÆte przez nasz• stronÆ nagle wyrównay rachunek tym towarem. Spad w cenie do pozycji groszowych. HerbatÆ pio siÆ nie z plasterkiem cytryny, ale z•bkiem, a nawet poówk• pomaraÍczy. Do lubelskich smaków, wspominanych dzisiaj z sentymentem, nale›ay te› mle-

90

czarnie – sklepiki nabiaowe, gdzie mo›na byo kupi mleko nalewane blaszan• kwaterk• i napi siÆ na miejscu, naby maso i sery: twarogi w ksztacie serca, twarde sery szwajcarskie i litewskie. MleczarniÆ „Nadbystrzyck•” prowadzia Apolonia Kozicka przy ulicy Ko•taja 5, druga znajdowaa siÆ przy ulicy Narutowicza 11 (do 1928 r. ul. Namiestnikowska). Zupenie osobliw• bya mleczarnia kozia przy ulicy Jezuickiej. PaÍstwo Makowscy, wayciciele kino-teatru Panteon na Starym Mieycie, dbaj•c o zdrowie dzieci zamawiali u ‹ydów z Podzamcza kozie mleko. PrzypÆdzali wiÆc oni kozy pod kino Makowskich i doili je przed budynkiem na ulicy. Przedwojenny Lublin syn• te› z dobrych sklepów wÆdliniarskich: ‹yciÍskiego przy ulicy kwiÆtoduskiej, Suchodoa, ZduÍskiego i KaczyÍskiego przy ulicy Narutowicza (do 1928 r. ul. Namiestnikowska). Z dobrego smaku swych daÍ synƏy lubelskie restauracje. Podczas Zjazdu Hygenicznego w Lublinie 28 wrzeynia 1908 roku goyciom na obiad podano: wódeczkÆ, kanapki, barszcz,

Wróble i szpaki duszone wróble, szpaki, sonina, maso, sól

S• to najmniejsze ptaki, które tak›e czasami podaj• na stó. Mode wróbelki zjada siÆ prawie z kostkami, s• to smaczne k•ski, ale oskubywanie ich jest nudn• robot•. Skóreczka na nich jest bardzo delikatna i atwo siÆ rozdziera. Oskubane potrzeba opaliÂ, wypatroszyÂ, czysto wymy i os•czyÂ. Do rondla w spód wrzuci pokrajan• w cienkie plasterki i soninÆ, nao›y ptaszki jeden przy drugim, obo›y kawaeczkami masa, oprószy sol•, dusi pod przykrywk•, nastÆpnie na kilka minut wstawi do piecyka, aby zarumieniy siÆ. (pisownia oryginalna) Z 365 obiadów Lucyny ¢wierczakiewiczowej z 1911 roku.

bulion z pasztecikami, filety z sosem maderowym, ososia na gor•co z sosem holenderskim, pulardy i indyczki, kompot i saatki, kalafiory, szparagi i groszek. Na deser byy lody, kawa, herbata, a do daÍ wina francuskie, biae i czerwone. Zdrowo i higienicznie.

Uēywki N

ajsynniejsze piwo w Lublinie byo warzone w browarze u Vettera. Od poowy XIX wieku do 1946 roku, czyli do upaÍstwowienia browaru, Karol Rudolf Vetter, jego synowie August Karol i Juliusz wraz z ›on• Bronisaw•, spokrewniony z ni• Tadeusz Karszo-Siedlewski i jego narzeczona, Olga Prorubnikow-Sawska byli niezwykym, rodzinnym klanem producentów. Na tle innych lubelskich piwowarów, to waynie Vetterowie wyró›niali siÆ nie tylko prawdziw• „per• chmielow•”, ale tak›e szerokim zakresem dziaalnoyci przemysowej, kulturalnej i filantropijnej. Zao›ycielem tego synnego, lubelskiego browaru w poreformackim koyciele i klasztorze przy ulicy BernardyÍskiej by Karol Rudolf Vetter, mody przedsiÆbiorca niemieckiego pochodzenia, ewangelik. W 1844 roku zakupi on pozakonne obiekty i ruszy z produkcj•, m.in. piwa bawarskiego, warzonego na nieznanej jeszcze wówczas w Polsce angielskiej i niemieckiej technologii, tzw. fermentacji dolnej. W 1866 roku produkcja vetterowskiego browaru wyniosa 42 550 wiader piwa, w tym 19 930 wiader piwa bawarskiego. Aby obliczyÂ, ile wyniosa •czna produkcja nale›y pomno›y 12 299 l (jedno wiadro) razy iloy wszystkich wiader. Unowoczeyniaj•c swój browar Vetter szybko dorówna takim potentatom, jak: Herman Jung z Warszawy, Karol Machejda, spóka Haberbusch i Schiele z Warszawy, ksi•›Æ Habsburg z ‹ywca, Gustaw Keilich z odzi czy Goetz z Okocimia. Start by dobry. Vetter korzysta z doywiadczeÍ wielkich browarników, wyposa›aj•c swój browar w specjalny aparat najnowszej konstrukcji do chodzenia piwa za pomoc• lodu, pobieranego ze stawu Czechowskiego oraz Bystrzycy i Czerniejówki (trwao to przez cae dwudziestolecie miÆdzywojenne). Karol Rudolf Vetter, jako pierwszy na

Lubelszczy|nie, zainstalowa w swoim browarze maszynÆ parow•. Za jego przykadem poszli inni producenci piwa, m.in. Juliusz Frick. Za wysok• jakoy swoich wyrobów – nie tylko piwa jasnego i ciemnego, bo te› i mocniejszych trunków – firma Vettera wielokrotnie bya nagradzana zotymi i srebrnymi medalami na krajowych wystawach rolniczych. W swojej Fabryce Sodkich Wódek i Likierów, równie› przy ulicy BernardyÍskiej,

Vetterowie produkowali chwalone „Babskie malinówki”, „Chopskie kminkówki”, yliwowicÆ, wódkÆ czyst• i koniak „Carcheau”. W 1899 roku firma „K. R. Vetter”, jako jedyna w guberni lubelskiej, wyprodukowaa 3198 wiader ró›nego gatunku wyrobów wódczanych (miara wiadrowa wysza z u›ycia w latach 1925–1927,

kiedy PaÍstwowy Monopol Spirytusowy wycofa z obiegu butelki nawi•zuj•ce do tej waynie, archaicznej miary. Wprowadzone wówczas zostay butelki monopolówki o pojemnoyci 1 l; 0,5 l i 0,25 l). W Polsce przez dobrych kilka dziesiÆcioleci, równie› po II wojnie ywiatowej, huty wyprodukoway kilka miliardów tych monopolówek z charakterystyczn•, wypuk• obr•czk• na dnie. W latach 1933–1934 PaÍstwowy Monopol Spirytusowy (PMS) zu›y 166 mln monopolówek, a w 1938 roku huty wyprodukoway ich 49 tys. t. Wiele z nich wypenionych byo tak›e synnymi lubelskimi wódkami, likierami i spirytusem, trafiaj•cymi do amatorów tych trunków. W 1927 roku Bronisawa Vetter zapisaa znaczn• czÆy rodzinnej firmy i nieruchomoyci swojemu krewnemu, senatorowi II Rzeczypospolitej Polskiej Tadeuszowi Karszo-Siedlewskiemu, osobie nadzwyczaj zasu›onej dla przemysu, nie tylko spo›ywczego, ale tak›e hutniczego i obronnego. Spuycizna po Vetterach skadaa siÆ z dobrze prosperuj•cego browaru parowego, fabryki sodu na eksport do obu Ameryk, Anglii i Belgii, Fabryki Wódek i Likierów, fabryki lemoniady i wód gazowych. W 1938 roku firma o zastrze›onej nazwie „K. R. Vetter” miaa swoje przedstawicielstwa w 12 województwach w Polsce, a liczba odbiorców siÆgaa 1600 osób. Za jeden kieliszek likieru i vetterowskiej yliwowicy, a tak›e za ogromn• halbÆ piwa (kufel o pojemnoyci 0,5 l) na Wystawie rzemiosa lubelskiego w 1937 roku organizatorzy liczyli 10 gr. Pocz•tek równie synnej Rektyfikacji Lubelskiej da Emil Plage, zao›yciel i wayciciel Zakadów Mechanicznych E. Plage i T. Laykiewicz, specjalizuj•cych siÆ w produkcji kotów i urz•dzeÍ m.in. dla browarów i gorzelni. Powstaa ona we wsi Dziesi•ta w 1906 roku. Dwa lata pó|niej, wykorzystuj•c nowy surowiec, jakim bya melasa, produkowa ju› 6 tys. l 100% spirytusu surowego na dobÆ. A posiadaj•c silnik o mocy 4 KM

95

UijYWKI i nowoczesny aparat Savalla 10 tys. l spirytusu na dobÆ. Na wszystko by zbyt. Rektyfikacja, zwyczajem „biznesowego •czenia rodzin”, przesza w rÆce Jana Czarnieckiego, który o›eni siÆ z Gabriel• Matyld• Plage. Z kolei ich córka, Anna Czarniecka, zostaa ›on• in›yniera Romana Laykiewicza – syna Teofila Laykiewicza, wspóudziaowca Zakadów Mechanicznych Emila Plagego. Mocn• pozycjÆ w bran›y wódczanej i piwnej mia w Lublinie Sander Zylber, wayciciel koszernej Fabryki Wódek i Likierów „Koyminek” oraz browaru „JeleÍ”, tak›e na Koyminku. W kategorii wódek gatunkowych i likierów w lubelskiej czoówce lokowali siÆ bracia S. i M. Krychowscy, prowadz•c wraz z E. Rz•czyÍskim fabrykÆ przy ulicy Lubartowskiej 40 oraz skad fabryczny przy Krakowskim Przedmieyciu 25. Jedn• z adniejszych etykietek na butelkach miaa Fabryka Wódek spóki Kupców Lubelskich z ulicy KapucyÍskiej 1. Swoich goyci, a szczególnie tych, którzy

96

Z prasowego kðcika ućmiechu – Na przyszoy nie wolno panu pi piwa ani wina! Od tego pan choruje! – Bardzo panu doktorowi dziÆkujÆ, a ja ju› siÆ obawiaem, ›e chorujÆ od tej wódki, któr• wypijam do obiadu. „Gos Lubelski”, 1935 rok.

zaje›d›ali do hotelu Victoria, producenci zachÆcali poprzez reklamÆ do konsumpcji JarzÆbiaku, czyli nalewki na cognacu, jako wódki uzdrawiaj•cej. W przypadku przedawkowania tej lub innych uzdrawiaj•cych wódek i nalewek zbawienny by kefir, reklamowany przez AptekÆ i Laboratorium Farmaceutyczne Steckiego, Haberlaua i Tomaszewskiego. Szybki do nabycia, bo vis a vis hotelu Victoria, i nieoceniony jako yrodek w chorobach ›o•dkowych i piersiowych i w ogóle w tych wypadkach, gdzie od›ywienie organizmu stanowi najwa›niejszy czynnik powrotu do zdrowia. W podobnych stanach „chorobowych” ulgÆ przynosi owocowy „Kwas musuj•cy” – barwiony z browaru „JeleÍ”, b•d| te› oran›ady z Fabryki Wód Gazowych M. Tolaka z ulicy Szewskiej 1 lub wody owocowe Fabryki Wód Mineralnych, Sztucznych i Napojów Gazowanych H. Policzkiewicza i S-ki, mieszcz•cej siÆ przy ulicy Staszica 14 (do 1928 r. ul. PoczÆtkowska). Hurtowni, skadów i restauracyjnych piwnic penych win: wÆgierskich, reÍskich, francuskich, hiszpaÍskich, szampaÍskich w najlepszych gatunkach, dla amatorów i osób pij•cych w celach zdrowotnych byo w Lublinie wiele. Niestety, ze wzglÆdu na ich cenÆ, kr•g konsumentów ograniczony by do osób majÆtnych. Wino szampaÍskie kosztowao 15–20 z. W sklepie Krychowskiego kelnerzy dostawali „promocyjn•” zotówkÆ za ka›dy korek po sprzedanym szampanie tej firmy. KawÆ pijano w Lublinie czarn• z bit• ymietank•, np. z dodatkiem fig, albo kawÆ a la dyrektor Banku Handlowego. W kawiarni Rutkowskiego kawa zaparzana bya na stole przed konsumentem w maych ekspresach francuskich. Na ›yczenie kawosza kelner dolewa wodÆ do ekspresiku, by przepuka on jeszcze raz kawÆ. By to zwyczaj przejÆty waynie od dyrektora Banku Handlowego, Wajsberga. Mniej zamo›nym pozostawaa namiastka kawy – „Enrilo”. A herbaty? Te najlepsze byy ze skadu Piotra Orowa w Moskwie, który szczególnie poleca herbatÆ KijachtyÍsk•. Mo›na j• byo naby w Lublinie przy ulicy Królewskiej naprzeciwko Bramy Krakowskiej. Herbaty pijao siÆ zwykle zagryzaj•c kawaeczkiem cukru. Na „prikusku” – trzymaj•c cukier w ustach. A bez cukru to na „pridumku”, jak mawiaj• Rosjanie. Nie ulega w•tpliwoyci, i› lublinianie palili papierosy i cygara oraz „puszczali dymek” z fajki. Wyroby tytoniowe sprzedawane byy, po uzyskaniu na nie koncesji, zarówno w maych kioskach, sklepikach, jak i eleganckich sklepach kolonialnych. Palenie tytoniu nale›ao do dobrego tonu, nawet przez kobiety, ale wybór tych u›ywek zale›a od majÆtnoyci palacza.

CZAS WOLNY I ROZRYWKA jako ywi•teczna ulica, na której kobiety nie pokazyway siÆ bez kapelusza – jak wspomina w swojej ksi•›ce Mój Lublin Ró›a Fiszman-Sznajdman. Trwaa wiÆc nieustaj•ca wystawa mody, gustów i elegancji. Do niedzielnego tonu nale›ao bywanie na obiadach w pierwszorzÆdnych restauracjach w hotelach Europejskim i Victorii lub w równie eleganckich lokalach, takich jak: „ZiemiaÍska”, Bar „A la Haweka” czy w „Wiarusie”. TÆ przyjemn• chwilÆ dnia podkreylay niesione z atencj• ciasta, nabywane tradycyjnie w cukierniach Semadeniego, Chmielewskiego czy Rutkowskiego. Do dobrego tonu nale›ao bywanie w Teatrze Miejskim, w którym gryway takie gwiazdy sceny polskiej, jak: Lucyna Messal, Wiktoria Kawecka, Juliusz Osterwa, Stefan Jaracz, Irena i Ludwik Solscy, Maria Malicka, Stanisawa Wysocka. Wielk• popularnoyci• cieszyy siÆ wystÆpy warszawskich kabaretów: Czarny Kot, Zoty Ul, Perskie Oko, Banda. Jayniaa na lubelskich scenkach kultowa Hanka Ordonówna, jeszcze jako debiutuj•ca Marysia PietruszyÍska, boska Zula Pogorzelska, fascynuj•ca Mira ZimiÍska oraz niezrównani – Adolf Dymsza, Ludwik SempoliÍski, Fryderyk Jarossy. Dla gwiazd i z gwiazd filmu i kabaretu ›yy lubelskie kino-teatry: Corso, Apollo, Stylowy, Rialto, Venus, Gwiazda, Teatr Letni Rusaka. Pierwszy d|wiÆkowy film wyywietlony zosta w Lublinie 20 marca 1930 roku (kpiewaj•cy Bazen). W kino-

BANKIET W SALI KONCERTOWEJ TOWARZYSTWA MUZYCZNEGO, 1925 ROK

teatrach organizowane byy wojskowe zawody atletyczne, pokazy gimnastyczne, którym towarzyszya orkiestra symfoniczna 8. Puku Piechoty Legionów, MiÆdzynarodowe Turnieje Walki Francuskiej czy Zapaynicze Turnieje Walki Kobiet z udziaem synnej Czarnej Maski z Kijowa. Wszystkie te atrakcje „bi na gowÆ” czÆsto przybywaj•cy do Lublina warszawski Cyrk Staniewskich, który swój czteromasztowy, ogrzewany namiot rozbija na poboczu ulicy Chopina. Krew w ›yach mroziy popisy motocyklisty na drucie, hinduski fakir na gwo|dziach, 30 lwów na arenie i krokodyle. Niezawodn• frekwencj• cieszyy siÆ wieczorowe imprezy typu Wino, Kobieta i Dancing (jak w tytule komedii Stanisawa KiedrzyÍskiego, granej w Teatrze Miejskim). „Bar AmerykaÍski” poleca caodzienne radio-koncerty, a cukiernia „Turecka” ciastka z pieprzem, którym wielkim amatorem by synny lubelski

poeta miÆdzywojnia – Józef Czechowicz. Bardzo popularny by równie› bilard. Wszystkie szanuj•ce siÆ cukiernie w mieycie miay pokoje ze stoami bilardowymi, które byy nieustannie zajÆte. Lublinianie chÆtnie korzystali z bibliotek – miejskiej, uniwersyteckiej, kuratoryjnej i wojskowej. Osoby utalentowane muzycznie mogy rozwija swój talent w chórach „Lutnia” i „Echo”. Ten kto lubi ogrodnictwo spÆdza wolny czas uprawiaj•c dziaki w ogrodach „Nasz Plon” i „Zdobycz nad Bystrzyc•”. Letni• por• mieszkaÍcy Lublina wyruszali na majówki na nadbystrzyckie •ki, które ci•gnƏy siÆ od podmiejskiej wsi Czuby a› poza gminn• wiey Zemborzyce. Odbyway siÆ one zwykle w Zielone kwi•tki. Na brzegach Bystrzycy zasiaday wiÆc tumy spragnionych wypoczynku na onie natury mieszczuchów, za›ywaj•cych k•pieli w zimnej wodzie. Bol•czk• miasta by brak pywalni z prawdziwego zdarzenia, st•d gÆbsze miejsca koo mynów wodnych byy szczególnie oblegane. Pewnego roku w Zielone kwi•tki Pogotowie Ratunkowe interweniowao w ok. 100

WIDOK NA KRAKOWSKIE PRZEMIEćCIE

101

Kino W

szystkie lubelskie kina funkcjonoway w adaptowanych salach, nie zay w specjalnie dla nich przeznaczonych budynkach. W ich pomieszczeniach odbyway siÆ mecze bokserskie, pokazy gimnastyczne, turnieje zapaynicze i wiece polityczne. Najstarszym kinem w Lublinie byo Rialto przy ulicy Jezuickiej 20 na Starym Mieycie. Nie byo to zwyke kino, bowiem

X Muza, patronka sztuki filmowej, dzielia tu miejsce z Melpomen• – mityczn• bogini• teatru. Niepozorny budynek przy ulicy Jezuickiej by pierwszym w Lublinie, a drugim po Starym Teatrze w Krakowie, staym obiektem teatralnym w Polsce, wzniesionym w 1823 roku. Przybytek ten nosi wtedy nazwÆ Teatru Zimowego albo Teatru Makowskich – od rodziny paÍstwa Makowskich, waycicieli tej sceny, zapalonych teatromanów i kinomanów. Teatr nazywany by

te› ‹ydowskim, poniewa› udziela goyciny takim wybitnym gwiazdom ›ydowskiej sceny, jak Esther i Idzie KamiÍskim oraz profesjonalnym i amatorskim zespoom teatrów ›ydowskich. W 1908 roku zosta wyposa›ony w bioskop (aparat filmowy), dziÆki któremu sta siÆ jednym z pierwszych staych kin w dawnym Królestwie Polskim. Na tÆ okolicznoy nadano mu now•, ywiatow• nazw• Theatre Optigue Parisien. W okresie dwudziestolecia kino to nosio jeszcze nastÆpuj•ce nazwy: Panteon, Adria, Wiedza. Do kina na Starym Mieycie chodzili wszyscy mieszkaÍcy Lublina, widywano tu zacnego doktora Mieczysawa Biernackiego, dyrektora szpitala im. Jana Bo›ego i wydawcÆ „Kuriera Lubelskiego” w towarzystwie Stefana ‹eromskiego, a mo›e i Henryka Sienkiewicza, jako ›e stary doktor by z nim i jego rodzin• zaprzyja|niony oraz wiele innych osób z tzw. towarzystwa. Bywanie w kinie, czy jak wtedy zwano te przybytki – w iluzjonie, nale›ao do dobrego tonu, chocia›by dlatego, by poymia siÆ z takich filmów, jak Kura z wosami, Przygoda stra›aka, powzrusza obrazami Dla chorej matki, Narzeczona ochotnika czy dozna wielu

emocji na filmach NieszczÆsna 500-rublówka, PrzestÆpstwo w górach itp. Szczególn• rozrywk• w tym kino-teatrze byy, organizowane na jego scenie, pokazy walk zapayniczych, tak›e z udziaem kobiet. Ale kino! Przez cae dwudziestolecie miÆdzywojenne Rialto byo jednym z najbardziej popularnych i najtaÍszych kin w Lublinie, miao wielokulturow• publicznoy – polsk• i ›ydowsk•. Ostatnim filmem wyywietlanym podczas przedwojennego seansu bya Ostatnia brygada, nakrÆcona przez Michaa WaszyÍskiego wedug powieyci Tadeusza DoÆgi-Mo-

stowicza. Pokazany on zosta w czwartek wieczorem 31 sierpnia 1939 roku. Najelegantszym i najnowoczeyniejszym kinem przedwojennego Lublina byo Corso, uwa›ane za kinowy salon miasta. Przybytek ten – pierwotnie o innym przeznaczeniu – s•siadowa z paacem Czartoryskich, zosta wzniesiony przy ul. Radziwiowskiej 3. Zanim lublinianie zaczÆli bywa w kinie mogli do woli poszale na wrotkach, poniewa› w 1911 roku urz•dzone zostao, w specjalnie wystawionym dla tego celu budynku, wrotkowisko zwane „Lubelski Skating – Ring”. Jednak w 1912 roku zostao ono przebudowane i wyywiÆcone na kinematograf Oaza, którego waycicielem by pan Kazanowski. Odbya siÆ tu – ledwie kilka miesiÆcy po paryskiej – lubelska premiera NÆdzników wedug Victora Hugo w re›yserii Alberta Capellaniego.

115

KINO

Film ten mia piÆciokilometrow• taymÆ, musia wiÆc by dzielony na serie. Oaza nie bya du›ym kinem, liczya zaledwie 240 miejsc, ale za to miaa aspiracje do miana pierwszej sali kinowej w Lublinie. Aby to osi•gn•Â, kino musiao zosta przebudowane, a jego profil dziaalnoyci oraz nazwa zmienione. Odt•d kino z now• nazw• Corso pomieyci mogo do 1 tys. widzów na parterze i balkonie, a na estradzie przed ekranem ymiao mogy wystÆpowa wieloosobowe rewie. Sala kina udostÆpniana bya te› na wie-

116

ce i spotkania polityczne. 9 sierpnia 1924 roku w Corso wygosi rocznicowy wykad Marszaek Józef Pisudski, który przyby do Lublina na obchody 10 rocznicy wymarszu I Kompanii Kadrowej. Zapewne wielu suchaczy uronio ezkÆ wzruszenia wspominaj•c 6 sierpnia 1914 roku – dzieÍ wymarszu. Kino Corso mogo siÆ równie› pochwali najnowoczeyniejsz•, sprowadzon• z Pary›a aparatur• projekcyjn•. Ach, jaki wspaniay dawaa ona obraz. Ale byo to jeszcze kino nieme! Dopiero po sprowadzeniu aparatury d|wiÆkowej – 20 marca 1930 roku – w kinie wyywietlony zosta po raz pierwszy w Lublinie, film d|wiÆkowy. By to kpiewaj•cy bazen vel kpiewak jazzbandu z Alem Jolsonem w roli gównej, amerykaÍski film, który zapocz•tkowa epokÆ kina d|wiÆkowego. Takie rewelacyjne unowoczeynienie kina Corso byo dzieem jego waycicieli – Jana Kucharzewskiego i Adolfa Schreitera, który nie tylko akompaniowa na skrzypcach do filmu, ale mia w paryskich krÆgach filmowych du›e znajomoyci, m.in. nawi•za kontakt z przedstawicielem amerykaÍskiej wytwórni „Metro – Goldwyn – Meyer”. Rodzime produkcje ukazyway siÆ tu› po warszawskich premierach! Tak byo na przykad z TrÆdowat• nakrÆcon• na podstawie powieyci Heleny Mniszek, w re›yserii Juliusza Gardana z El›biet•

WNõTRZE KINA CORSO

Barszczewsk• i Franciszkiem Brodniewiczem w rolach gównych. Premiera tego filmu miaa miejsce w warszawskim kinie Capitol 17 wrzeynia 1936 roku, a w Lublinie by on ju› do obejrzenia w kinie Corso cztery dni pó|niej – 21 wrzeynia! Odbyway siÆ tam równie› mecze bokserskie. W 1935 roku dru›yna Zwi•zku Modzie›y ChrzeycijaÍskiej (Young Men’s Christian Association, YMCA) z Warszawy zmierzya siÆ z miejscowym zespoem Policji PaÍstwowej. Wydarzeniem kinowym bya tak›e projekcja pierwszego penometra›owego, animowanego filmu Królewna knie›ka Walta Disneya z polskim dubbingiem, co byo dodatkowym ewenementem. Ostatnim filmem wyywietlanym na ekranie kina Corso przed wybuchem II wojny ywiatowej by amerykaÍski melodramat Ukochany Leo McCareya, w którym wzruszali Irene Dunne i Char-

KINO

Przepis kucharski na film polski Wzi•Â y›kÆ cieni z lipowego dworka, niewinn• dziewicÆ haÍbion• przez pana i sentymentu pó worka. Dalej, zwykym torem zesa na ulicÆ. Jego, hrabicza o znanym imieniu, gdy siÆ zagra w karty i weksle sfaszuje, zamkn•Â w wiÆzieniu. Skutek: Pakaa pani ? Bo ja, moja pani..., co za otr, ten hrabia! I zy kucharki lec• miÆdzy garnki. M.S. i A.P., „Kozioek” – dwutygodnik dodatku literackiego „Gos Lubelski”, 21 listopada 1938 rok.

les Boyer. A by to ju› wtedy 31 sierpnia 1939 roku… Kina nie ma, zostao zbombardowane w 1944 roku. Kino Apollo przy ulicy Szpitalnej 6 (od 1934 r. ul. Peowiaków) byo drugim du›ym kinem w Lublinie. W latach 30., nazywano je jeszcze Colloseum, nale›ao do tatusia piÆknej Belli Gewerc, która wysza za m•› za przystojnego KuropatwÆ, syna kupca obuwniczego. Jak w piÆknym romansie filmowym. 19 maja 1920 roku odbyy siÆ zawody atletyczne dla ›onierzy, w celu upowszechnienia tƛyzny fizycznej wyród wojskowych i cywili. W 1935 roku wyywietlano rosyjsk• komediÆ kwiat siÆ ymieje, a w 1938 roku najpowa›niejszy, jak gosiy reklamy, film ostatnich lat Dama Pikowa na podstawie opowiadania Aleksandra Puszkina w mistrzowskiej re›yserii Teodorowa. Kino wyywietlao równie› film Michaa Strogowa – Kurier carski i HrabinÆ Wadimow z Marlen• Dietrich.

Na komediÆ Robert i Bertram – dwaj zodzieje z Adolfem Dymsz• i Eugeniuszem Bodo ceny biletów zostay obni›one – na balkonach kosztoway po 35 gr, w rzÆdach 54 gr, 75gr lub 109 gr. Po odzyskaniu niepodlegoyci kino nazwane zostao Wyzwolenie. Nieopodal na rogu Krakowskiego Przedmieycia i ulicy Koyciuszki mieycio siÆ kino Stylowy. Kino Venus przy ulicy 1 Maja 31 (do 1928 r. ul. Foksal), weszo swego czasu w spókÆ z Komunikacj• Miejsk• – pac•c za przejazd 40 gr dostawao siÆ darmowy bilet na seans. Repertuar by taki, jak we wszystkich taÍszych kinach. Kino Gwiazda byo chyba ostatni• enklaw• kina niemego w Lublinie. Dopiero na krótko przed wojn• zostao ud|wiÆkowione. Byo biedne i biedn• miao widowniÆ, natomiast znakomite poo›enie przy ulicy BernardyÍskiej, ale w poklasztornej, parterowej przybudówce bez okien, oblepionej afiszami teatralnymi, kinowymi, cyrkowymi i klepsydrami. Do dugiej, kiszkowatej „sali kinowej” prowadziy zbutwiae drzwi. kwiato, z kilku ledwie ywiec•cych siÆ ›arówek, nie mogo siÆ przebi przez ciemnoy wnÆtrza. Do filmów przygrywali na skrzypcach i pianinie nauczyciele muzyki. Silnie terkota projektor, czÆste byy przerwy, bowiem filmy puszczano w tzw. seriach. Publika wychodzia wtedy „na papierosa”. W repertuarze byy nieme komedie z Patem i Patachonem, farsy z Flipem i Flapem, kowbojskie przygody Toma Mixa i Broncho Billego oraz historie o odwa›nych bohaterach – Zorro i Czarny Pirat. Teatr Letni Rusa-

ka przy ulicy Zamojskiej (ob. jej czÆy to ul. WyszyÍskiego) te› dysponowa kinematografem. A reklamowa siÆ tak: „Dziy i codziennie od godzinie 6 do 11 wieczorem bÆd• demonstrowane obrazy I i II ekranu – bez przerwy. Cena 10–30 kopiejek. Uwaga: w czasie zabawy ogrodowej osoba kupuj•ca bilet do iluzjonu za wejycie do ogrodu nie paci”. Grano: Szary automobil, Smutne zakoÍczenie, Willi nie znosi guwernantki. W Rusace odbyway siÆ turnieje walk zapayniczych i „zapasy polityczne” – czyli wiece partyjne w okresie gor•cych sporów o ksztat i ustrój odrodzonej Polski.

KINA:

Apollo, ul. Szpitalna 6 (od 1934 r. ul. Peowiaków) Corso, ul. Radziwiowska 3 Gwiazda, ul. BernardyÍska 5 Italia, Krakowskie Przedmieycie 48 Rialto, ul. Jezuicka 20 Stylowy, ul. Krakowskie Przedmieycie 48 Venus, 1 Maja 31 (do 1928 r. ul. Foksal)

117

Prasa B

y taki przedwojenny zwyczaj w lubelskich kawiarniach i cukierniach, ›e do maej czarnej czytywana bya prasa. Umocowana do drewnianych listewek, wisiaa na specjalnych stojakach. Mo›na byo podejyÂ, wzi•Â i poczytaÂ: „Co to za pan, któremu siÆ kaniaey? To redaktor pewnego porannego pisma. A ta pani, która jest z nim? To jego dodatek wieczorny.” Takie i inne drobiazgi poprawiaj•ce nastrój znale| mo›na byo w K•ciku uymiechu w „Gosie Lubelskim”. W mieycie prasÆ kupowao siÆ od gazeciarzy, w kioskach lub bezpoyrednio w redakcjach. Lata miÆdzywojenne byy okresem wyj•tkowego rozkwitu pism codziennych i cza-

118

sopism. Co prawda ich liczba w ró›nych latach bywaa zmienna, jedne tytuy powstaway, inne, w zwi•zku z trudnoyciami finansowymi wydawców, znikay z rynku, ale zawsze miay swoich czytelników. W 1928 roku w Lublinie ukazywao siÆ 36 pism, a w 1932 roku – 21 tytuów. Najbardziej wytrwae i odporne na kryzysy i trudnoyci wydawnicze byy: „Gos Lubelski” – pismo codzienne Zwi•zku Ludowo-Narodowego, wychodz•ce w latach 1913–1939, nastÆpnie „Ziemia Lubelska”, jako niezale›ne pismo demokratyczne, które ukazywao siÆ w latach 1906–1931, a pó|niej w sporadycznych jednodniówkach. W latach 1932 i 1937 wychodzi „Kurier Lubelski”, który nawi•-

zywa do tradycji swojego postÆpowego poprzednika, zao›onego m.in. przez doktora Mieczysawa Biernackiego. Pocz•tkowo „Kurier Lubelski” redagowany by przez wybitnego poetÆ Józefa Czechowicza, który w 1922 roku zainicjowa i redagowa kilka numerów nowego tytuu – „Dziennik Lubelski”. Po trzech latach istnienia jego miejsce zaj• „DzieÍ Polski” – naczelny organ demokratyczny. Inn• poczytn• gazet• – wychodz•c• od 1923 roku – by „Express Lubelski”, wydawany przez Franciszka GowiÍskiego, pod redakcj• naczeln• Wacawa Gralewskiego, znanego lubelskiego literata. Ostatni numer tego dziennika, pod nazw• „Express Lubelsko-WoyÍski” (od 1931 r.), ukaza siÆ 6 wrzeynia 1939 roku. Robotnicy chrzeycijaÍscy mieli swojego „Robotnika”, który wychodzi w latach 1917–1921. W Lublinie ukazyway siÆ te› pisma codzienne i tygodniki w jÆzyku ›ydowskim „Lubliner Tugblat”, „Lubliner Sztyme” czy „Lubliner Unzer Expres” jako edycja warszawska oraz „Dos Lubliner Wort”. W ostatnim kwartale 1928 roku nakady tych pism wynosiy 1–8 tys. egzemplarzy. NajwiÆkszy mia „Express Lubelsko-WoyÍski” – do 8 tys. egzemplarzy, nastÆpnie „Gos Lubelski” i „Ziemia Lubelska” – 3500–3800 egzemplarzy (wraz z upywem lat nakad mala). W 1937 roku „Express Lubelsko-WoyÍski” notowa ju› tylko 3 tys. egzemplarzy, „Gos Lubelski” 1100, a „Ziemia Lubelska” zaledwie 1 tys., z czasem zmniejszaj•c nakad do 200 egzemplarzy. Dla bardziej wymagaj•cych czytelników wydawane byy dodatki literackie do pism codziennych, redagowane przez znanych lubelskich poetów – FranciszkÆ Arnsztajnow• Józefa Czechowicza, Antoniego Madeja, Jana Szczawieja, chemskiego poetÆ. Miano awangardowego czasopisma literackiego zyska tytu „Reflektor”, którego wydawc• i redaktorem by Wacaw Gralewski, trzy numery ukazay siÆ pod okiem Konrada Bielskiego, a warszawskim redaktorem by Czesaw

PRASA

Z prasowego kðcika ćmiechu W cukierni przy stolikach siedzi kilka osób. Ktoy czyta gazetÆ na gos: W stanie Michigan osadzono w wiÆzieniu niejakiego Johna Falka za poylubienie czterech ›on… – Przepraszam – przerywa pan Pantoflewicz – za karÆ czy na odpoczynek?

Bobrowski. Pierwszy numer „Reflektora” wyszed w 1923 roku. Przy tytule tym istniaa grupa literacka o takiej samej nazwie, do której nale›eli lub z któr• wspópracowali, poza wymienionymi osobami, Józef Czechowicz, debiutuj•cy na amach tego pisma, Kazimierz Jaworski, Tadeusz BocheÍski, a nawet poeci awangardy – Julian Przyboy, Anatol Stern, Adam Wa›yk. Finansów i przesania programowego wystarczyo na trzyletni• dziaalnoy czasopisma. Poprzednikiem „Reflektora” by osobliwy miesiÆcznik literacko-artystyczny „Lucifer”, którego pierwszy numer zosta natychmiast skonfiskowany przez wadze administracyjne! Sk•d w bogobojnym mieycie „herbowego koza” wzi• siÆ „Lucifer”? Otó› w 1921 roku grupa studentów Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego o ró›nych ywiatopogl•dach, dla spenienia swoich literackich zainteresowaÍ i ambicji, postanowia wydawa miesiÆcznik literacko-artystyczny. Zgodnie z panuj•cym w modopolskiej literaturze nurtem przyjÆli nazwÆ „Lucifer”, wymyylon• przez Wacawa Gralewskiego. Redaktorem naczelnym zo-

staa Dziewanna Wodarska, studentka i dziennikarka, córka dyrektora szkoy ›eÍskiej. RedakcjÆ w budynku przy ulicy BernardyÍskiej 18 utworzyli m.in. Konrad Bielski, Wacaw Gralewski i Jan NaÆczLipka. Pierwszy numer „Lucifera” ukaza siÆ w grudniu 1921 roku i wytoczony zosta w drukarni udziaowej Stanisawa Wójcika przy placu Litewskim 1. OkadkÆ ze stylizowanym na satyra lucyferem oraz inne, diabelskie ozdobniki opracowa graficznie Jan Wodarski, zay sowo wstÆpne poprzedza cytat z Ogrodu Pieszczot Leopolda Staffa: Najbardziej zachwyceni, woali imiÆ PotÆpionego… Kiedy doszo do lektury wierszy Wacawa Gralewskiego Halucynacje o kuszeniu Chrystusa i Konrada Bielskiego Dytyramb szataÍski z iycie „szataÍskim” zakoÍczeniem: Bogów nie ma, za nie ma, was nie ma. Ja jestem. RozpoczƏa siÆ burza. Niewa›ne ju› byy dalsze utwory poetyckie, polemiki literackie, tumaczenia z literatury obcej itp. Uczucia religijne czytelników zostay powa›nie ura›one, numer skonfiskowany. Prokurator wytoczy proces redaktorce naczelnej i autorom. Narodowa Demokracja (endecja) zaatakowaa literatów w miejscowej prasie i na wiecach, tak›e w Warszawie. Sprawa staa siÆ goyna w caym kraju. W obronie „Lucifera” stanƏa postÆpowa prasa, a w sejmie m.in. klub Polskiej Partii Socjalistycznej (PPS) wyst•pi z interpelacj• w sprawie bezprawnej konfiskaty pisma. Ksi•dz rektor, cho domagaa siÆ tego lubelska endecja, sprawców obrazy religii nie relegowa z KUL-u. Redakcja „Lucifera” wydaa jeszcze drugi numer czasopisma w marcu 1922 roku, które wyrelegowao siÆ samo, trac•c ideowo-artystyczn• siÆ i poziom. Na tym nie koÍczyy siÆ awangardowe tytuy, ukazuj•ce siÆ na lubelskim rynku prasowym. Byy jeszcze „Barykady” pod redakcj• Józefa obodowskiego, których drugi numer tak›e zosta skonfiskowany, „D|wigary” i studenckie „Nurty”. ‹ywot tych tytuów, aczkolwiek unikatowych i istotnych dla lubelskiego nurtu spoeczno-literackiego, by krótki i burzliwy. Roz-

Z prasowego kðcika ućmiechu – Syszaey, ›e stary Go•bek ›eni siÆ z modziutk• pann• ? On ma 60, ona 20 lat! – Oszala, stary? – Nie, to z zemsty za brak awansu. On chce, aby paÍstwo jego wdowie wypacao przez kilkadziesi•t lat pensjÆ.

119

PRASA

maitym dziedzinom ›ycia kulturalnego poywiÆcone zostay równie› krótkotrwae czasopisma: „‹ycie Artystyczne”, „Nowe ‹ycie”, „Lubelski Ilustrowany Przegl•d Teatralny” czy „Przegl•d Lubelsko-Kresowy”. W latach 20. szczególnie poczytne byy tygodniki i dwutygodniki satyryczne. Ju› same ich tytuy wywoyway uymiech, a byy to: „kmiech”, „Komar”, „Krzywe Zwierciado’, „Obwiey”, „Osa Nadbystrzycka”. Mo›na byo tak›e kupi pisma matrymonialne (nielubelskie). Jedno z nich tak siÆ reklamowao: „Za m•› wyjy lub siÆ o›eni mo›na przez jedno tylko pismo „Fortuna”. Redakcja Kraków Rynek Gówny II nr 20. Jest wszÆdzie do nabycia i na stacjach kolejowych”. Krótki czas swoim pismem cieszy siÆ mogli lubelscy kibice, czytuj•c w latach 1924–1925 „Lubelski Tygodnik Sportowy” pod redakcj• Augustyna Paszkowskiego. Lubelskie drukarnie z ró›nym powodzeniem zaopatryway lublinian w codzienn• prasÆ i czasopisma. Najstarszym zakadem poligraficznym w Lublinie bya drukarnia M. Kossakowskiej, zao›ona jeszcze w 1839 roku i Zakad LitograficznoDrukarski A. JarzyÍskiego z 1903 roku. Ponadto pisma i druki toczyy, m.in.: drukarnia Banku Ludowego, zwana „Placówk• Lubelsk•”, drukarnia „Przeom”, Zakady Graficzne S. Pietrzykowskiego przy ulicy Koyciuszki 4, „Sztuka”, „Udziaowa” (drukowaa „Lucifera”), „ZiemiaÍska” i inne.

120

PRASA INFORMACYJNA:

„ABC”, pl. Litewski 1 „Dziennik Lubelski” „Dziennik UrzÆdowy Województwa Lubelskiego”, ul. Niecaa 14 „Dziennik zarz•du m. Lublina”, magistrat, pl. okietka „DzieÍ Polski” „Express Lubelski” („Express LubelskoWoyÍski), ul. Koyciuszki 8 „Gazeta Lubelska”, ul. Koyciuszki 1 „Gos Lubelski”, ul. Koyciuszki 10 „Kurier Lubelski”, ul. 3 Maja 10 „Kurier Poranny”, ul. 3 Maja 10 „Ognisko”, ul. Narutowicza 37 (od 1928 r. ul. Namiestnikowska) „Ziemia Lubelska”, ul. Koyciuszki 2

‹YDOWSKA:

„Dos Lubliner Wort” „Lubliner Sztyme” „Lubliner Tugblat”, ul. Królewska 11 „Lubliner Unzer Express”

LITERACKO ARTYSTYCZNA: „Barykady” „D|wigary” „Kamena” „Lubelski Ilustrowany Przegl•d Teatralny” „Lucifer” „Nowe ‹ycie” „Nurty”

„Przegl•d Lubelsko-Kresowy” „Reflektor” „‹ycie artystyczne”

SATYRYCZNA:

„Komar” „Krzywe Zwierciado” „Obwiey” „Osa Nadbystrzycka” „kmiech”

SPORTOWA:

„Lubelski Tygodnik Sportowy” w latach 1924–1925

WYBRANE DRUKARNIE:

„Kossakowskiej” „Polonia”, ul. Nowa 13 „Popularna”, ul. ‹migród 1 „Poypieszna”, ul. Ko•taja 3 „Przeom”, ul. Koyciuszki 2 „Sztuka”, ul. Koyciuszki 8 „Udziaowa”, pl. Litewski 1 „ZiemiaÍska”, ul. Koyciuszki 8 Banku Ludowego „Placówka Lubelska”, Orla 3 Handlowa, ul. Zamojska 37 (ob. jej czÆy do ul. WyszyÍskiego) Miejska, ul. Staszica 3 (do 1928 r. ul. PoczÆtkowska) PaÍstwowa, pl. Litewski 3 Zakad Litograficzno-Drukarski A. JarzyÍskiego, ul. Przechodnia 4 Zakady Graficzne S. Pietrzykowskiego, ul. Koyciuszki 4

Kabarety Na

pocz•tku by Czarny Kot – pierwszy w penym tego sowa znaczeniu kabaret w Lublinie, który powsta 5 maja 1917 roku w sali kinowo-teatralnej „Louvre” przy Krakowskim Przedmieyciu 48. Scena ta miaa charakter literacko-artystyczny, a prowadzi j• Jerzy SiekierzyÍski – aktor, re›yser, przyszy dyrektor Teatru Wielkiego przy ulicy Namiestnikowskiej (od 1928 r. ul. Naruto-

ZULA POGORZELSKA

HANKA ORDONÓWNA

wicza). O tym, jak dalece repertuar tego kabaretu i jego wykonawcy cieszyli siÆ popularnoyci•, ywiadczya broszurka pt. Ulubione piosenki, wydana nakadem ksiÆgarni Jadwigi CholewiÍskiej, w cenie jednej korony. W Czarnym Kocie wystÆpowaa synna Anda Kitschman, ypiewaczka estradowa i pierwsza w Polsce kobieta dyrygent, autorka okoo 2 tys. utworów estradowych i kabaretowych. Po rocznym wystÆpowaniu jego miejsce – 24 kwietni 1919 roku – zaj• Wesoy Ul pod dyrekcj• twórcy znanego warszawskiego kabaretu Mirage, Stanisawa OstoiBrochockiego. Kabaret ten nastÆpnie prowadzili: Jerzy Wrzos, Edward DomaÍski, Janusz Sarnecki, Tadeusz ‹eromski, dbaj•cy o dobry poziom repertuaru. SiÆgali oni do utworów Kornela MakuszyÍskiego, Antoniego Sonimskiego, Leona ChoromaÍskiego i innych, wspóczesnych autorów, nie stroni•c od klasyków. Bya wiÆc poezja, satyra i narodowa refleksja. W Wesoym Ulu wystÆpoway takie gwiazdy warszawskiego kabaretu, jak: Micha Orlicz, Konrad Tom, Karol Hanusz – król tanga, Zofia Bajkowska – niezrównana w romansach cygaÍskich, Izolda Vierna – kreuj•ca siÆ na polsk•, bosonog• Isabelle Duncan. Na deskach tego kabaretu, we wdziÆcznym repertuarze legionowym, debiutowaa utalentowana Hanka Ordonówna, jako jeszcze nikomu nieznana Marysia PietruszyÍska o piskliwym gosiku i z rudawymi loczkami. Premiery Wesoego Ula odbyway siÆ w Lublinie co tydzieÍ, a patriotyczny repertuar sprawia, ›e widzowie przez chwilÆ stawali siÆ lepsi. Sceny kabaretowe, niestety, mieway problemy finansowe. Nie ominƏy one tak›e i tego kabaretu, który z braku yrodków na zakup wasnych dekoracji musia po›ycza meble i rekwizyty z magistratu, palmÆ z Hotelu Europejskiego, a kanarka w klatce od prywatnej osoby. Wesoy Ul po roku dziaalnoyci w Lublinie musia wróci do Warszawy. RolÆ scen kabaretowo-rewiowych przejƏy lubelskie kinoteatry – scena Domu ‹onierza i dawny

HANKA ORDONÓWNA

ADOLF DYMSZA

Teatr Letni Rusaka. Ku zadowoleniu publicznoyci w mieycie czÆsto wystÆpoway gwiazdy warszawskiego Perskiego Oka, Bandy, Qui pro Quo z Ordonk•, Zul• Pogorzelsk•, Jarossym, Konradem Tomem. W 1935 roku po raz pierwszy w Domu ‹onierza wyst•pia Mira ZimiÍska i Adolf Dymsza. Caa metropolia nucia wtedy najwiÆkszy szlagier Miry – May pokoik na Ho›ej, dwa kroki wszerz i wzdu›, ó›eczka dwa tam stay i wiÆcej ani rusz…

125

Ćwietlice, domy kultury Po

latach zaborów i wojen du›y problem dla administracji paÍstwowej stanowi analfabetyzm i masowe bezrobocie, dodatkowo spotÆgowane kryzysem gospodarczym lat 20. i 30. Z chwil• odzyskania niepodlegoyci w samym tylko Lublinie 22,2% spoeczeÍstwa nie umiao pisa i czytaÂ. Temu zaniedbaniu w dziedzinie oywiaty próboway zaradzi – prócz miejskich wadz samorz•dowych – liczne towarzystwa i organizacje spoeczne. Podejmoway one ró›ne formy pracy oywiatowo-wychowawczej wyród dorosych ze yrodowisk robotniczych, jak i nieletniej modzie›y dotkniÆtej nie tylko bied•, ale i demoralizacj•. Organizacje te przejƏy

140

obowi•zek prowadzenia doksztacania, organizowania kursów, odczytów, wycieczek, zabaw ludowych i innych form kulturalnych rozrywek. Powstaway ywietlice i biblioteki, a dla dzieci ochronki i przedszkola. Wiod•cy w tej dziedzinie by Lubelski Oddzia Towarzystwa Uniwersytetu Robotniczego (TUR), powoany w 1923 roku. Prowadzi on odczyty publiczne, kursy, zajÆcia w ramach Uniwersytetu Robotniczego, ywietlice, koa samoksztaceniowe, zespoy teatralne. Organizacja Modzie›y Towarzystwa Uniwersytetu Robotniczego (OMTUR) organizowaa, m.in. popularne przedstawienia w Teatrze Miejskim, biblioteki i czytelnie w dzielnicach robotniczych. Szerok• dziaalnoy kulturalno-oywiatow• prowadzia te› Lu-

belska Spódzielnia Spo›ywców (LSS). Powoana przez ni• Komisja ‹ycia Towarzyskiego, zwana pó|niej Komisj• Kultury Proletariackiej, prowadzia robotnicz• szkoÆ muzyczn• i zapraszaa chÆtnych do ypiewania w chórze, grania w orkiestrze, wystÆpowania w kole dramatycznym. Bya tak›e zaanga›owana w dziaalnoy bibliotek oywiatowych. W 1931 roku yrodowisko inteligencji lubelskiej powoao Robotniczy Instytut Oywiaty i Kultury im. Stefana ‹eromskiego, który przyj• za swoj• misjÆ – jak donosi „Kurier Lubelski” z 1932 roku – podnoszenie poziomu mas pracuj•cych przez krzewienie wyród robotników i pracowników umysowych wiedzy i nauki… Instytut, dysponuj•c wasn• ywietlic• na ‹migro-

ħWIETLICE, DOMY KULTURY dzie, prowadzi swoje sekcje: kursów i odczytów, czytelnictwa, ywietlicow•, biblioteczn• i kulturalno-artystyczn•. Spoyród aktywnych organizacji kulturalno-oywiatowych warto wymieniÂ, m.in. ChrzeycijaÍski Uniwersytet Robotniczy, Koo Samopomocy Spoecznej Kobiet, które dziaao wyród wiÆ|niarek na zamku Lubelskim, Stowarzyszenie Oywiaty Robotniczej, rozwijaj•ce sw• dziaalnoyÂ

wyród bezrobotnych, Oddzia Lubelski Zwi•zku Pracy Obywatelskiej Kobiet oraz Polski Biay Krzy›, dziaaj•cy w yrodowisku wojskowym. Jedno z zaproszeÍ zamieszczonych w „Gazecie Lubelskiej” brzmiao: „Dnia 5 stycznia 1935 roku w salonach Oficerskiego Kasyna Garnizonowego przy ulicy Szpitalnej 12 odbÆdzie siÆ bal Polskiego Zwi•zku Zachodniego, Zwi•zku Obrony Kresów Zachodnich i Polskiego Biaego Krzy›a, który stanie siÆ niew•tpliwie atrakcj• karnawau. W programie – taÍce yl•skie w strojach yl•skich, specjalnie sprowadzonych z Katowic. Najlepsi artyyci lubelscy podjÆli siÆ askawie udekorowania sali balowej przepiÆknymi witra›ami i dekoracjami o yl•skich motywach ludowych.” Nie bya to impreza ywietlicowa, ale dochód z niej – o czym zapewniali organizatorzy – przeznaczony zosta na cele spoeczne. Inne ogoszenie z „Ziemi Lubelskiej” z 1 stycznia 1930 roku brzmia: „Zwi•zek Pracy Obywatelskiej Kobiet prowadzi dwie ywietlice – dla dziewczynek ze szkó powszechnych i panienek pracuj•cych zawodowo w magazynach, sklepach i biurach.” Do dziaalnoyci kulturalno-oywiatowej w•czy siÆ równie› Zarz•d Miejski, powouj•c w 1935 roku Oddzia Oywiaty i Kultury. Jedn• z form jego dziaalnoyci byo urz•dzenie – specjalnie dla czonków organizacji oywiatowych – przedstawieÍ w Teatrze Miejskim, propagowanie turystyki w celu poznania przez nich historii i zabytków miasta oraz regionu. Z inicjatywy tego Od-

dziau powoany zosta jesieni• 1935 roku Uniwersytet Powszechny im. Stefana ‹eromskiego. Skupia on ok. 60% bezrobotnych, dla których organizowa liczne zajÆcia w sekcjach sportowych, turystycznych i artystycznych. Inicjatywa zakadania ywietlic, sekcji i kó zainteresowaÍ rozwijaa siÆ nie tylko z potrzeby lokalnego krzewienia oywiaty i kultury, ale i wpywu ywiatowego ruchu ywietlicowego, który zyskiwa szerokie spoeczne zastosowanie w wielu krajach i yrodowiskach. DziÆki wojewodzie lubelskiemu Józefowi Ró›nieckiemu w 1934 roku powsta Lubelski Zwi•zek Pracy Kulturalnej (LZPK), który skupi 18 organizacji i instytucji kulturalnooywiatowych, takich jak: Biblioteka Publiczna im. Hieronima opaciÍskiego, Towarzystwo Muzeum Lubelskie, Towarzystwo Przyjació Nauk, Towarzystwo Przyjació Ksi•›ki, Zwi•zek Teatrów i Chórów Ludowych, Lubelski Zwi•zek Literatów, Lubelskie Towarzystwo Muzyczne, Zwi•zek Artystów Plastyków. Celem powoanego LZPK bya nie tylko koordynacja dziaalnoyci kulturalnooywiatowej prowadzonej w Lublinie i na Lubelszczy|nie, ale tak›e stworzenie tzw. bazy materialnej, uzyskanie yrodków na dziaalnoy kulturalno-oywiatow•, wystawow•, spotkania, prelekcje oraz planowane inwestycje. Jedn• z takich realizacji inwestycyjnych bya budowa wasnej siedziby na parceli nale›•cej do Towarzystwa Muzeum Lubelskiego przy ulicy Narutowicza 4 (do 1928 r. ul. Namiestnikowska) wedug projektu architekta Stanisawa ukasiewicza. Lubelski Dom Pracy Kulturalnej rozpocz• swoj• dziaalnoy 4 czerwca 1939 roku podczas Dni Lublina w obecnoyci marszaka Edwarda Rydza-kmigego.

141

Ostatnie dni Rzeczpospolitej

W

dniach 4–11 czerwca 1939 roku Lublin po raz pierwszy obchodzi swoje ywiÆto – Dni Lublina, które zainicjowaa Rada Artystyczna miasta, przygotowuj•c siÆ do tych obchodów przez dwa lata. Dodatkowo zainaugurowano Dni Zamoycia i Lubelszczyzny oraz TydzieÍ kwiÆta Wychowania Fizycznego. Zmobilizowany zosta cay kulturalny i sportowy Lublin. Gówne zawody sportowe, poprzedzaj•ce otwarcie Dni Lublina, w których bray udzia wszystkie organizacje sportowe miasta, odbyway siÆ na boisku i placach w Parku Sportowym WKS Unia przy ulicy Peowiaków 12 (do 1934 r. ul. Szpitalna). Na placu Âwiczebnym na Czechowie zorganizowano pokazy sprawnoyci bojowej, a na strzelnicy, gdzie celnoyci• oka i wprawnoyci• rÆki popisywali siÆ lubel-

142

scy strzelcy, oddanych zostao 10 salw ku chwale ojczyzny. Dni Lublina rozpoczƏy siÆ oficjalnie 4 czerwca odegraniem hejnau z Bramy Krakowskiej. W samo poudnie w obecnoyci Marszaka Polski Edwarda Rydza-kmigego (honorowego obywatela miasta Lublina) otwarty i poywiÆcany zosta Lubelski Dom Pracy Kulturalnej przy ulicy Narutowicza 4 (do 1928 r. ul. Namiestnikowska). Marszaek uczestniczy w wernisa›u wystawy malarskiej pt. Salon Lubelski, podczas którego wrÆczona zostaa nagroda artystyczna miasta Lublina, a nastÆpnie uda siÆ do kwidnika na uroczyste otwarcie i poywiÆcenie Szkoy Pilotów i ywidnickiego lotniska Ligi Obrony Przeciwlotniczej i Przeciwgazowej (LOPP) swojego imienia. Wadze metropolii, wspierane przez RadÆ Artystyczn•, aby uczci ywiÆto miasta zorganizoway liczne koncerty, spektakle, wystawy, wycieczki krajoznawcze, pokazy sztucznych ogni oraz ró›nego rodzaju zabawy. Dodatkowo mieszkaÍcy otrzymali zni›ki na przejazdy komunikacj• miejsk• i zamiejsk•. Wszystkie te atrakcje, które trway kilka dni, nie zmieniy jednak zwiastuj•cej ju› wojnÆ atmosfery. Program Dni Lublina przeplatany by apelami do spoeczeÍstwa: Nie szczÆd|my grosza na skrzyda stalowych ptaków naszej armii; Czy jestey ju› czonkiem Ligi Obrony Przeciwlotniczej i Przeciwgazowej? Do wybuchu II wojny ywiatowej pozostao 81 dni. Rada Miejska podczas swoich posiedzeÍ omawiaa stosunki polsko-niemieckie i sprawy dotycz•ce obronnoyci kraju. Aby da przykad innym instytucjom i zakadom pracy jeszcze w maju 1939 roku przeznaczya

na rzecz Funduszu Obrony Narodowej (FON) sumÆ 80 tys. z oraz 20 tys. z na zakup obligacji po›yczki przeciwlotniczej. SumÆ 50 tys. z zadeklarowali przekaza równie› radni z Klubu Narodowego. W ostatnich dniach lata – 26 i 27 sierpnia – odby siÆ II Rajd Automobilowy po Lubelszczy|nie. Amatorzy czterech kóek kibicowali Irenie Kuncewiczowej i Janowi Ripperowi. Do Lublina dochodziy niepokoj•ce wieyci, ale mieszkaÍcy – jak zapewniaa prasa – zachowywali spokój. Kino Apollo grao UcieczkÆ w nieznane, a 31 wrzeynia Corso wyywietlio najpiÆkniejszy poemat filmowy, amerykaÍski melodramat Ukochany z Charlesem Boyerem i Irene Dunne. Nad ranem wybucha II wojna ywiatowa. MieszkaÍcy Lublina dowiedzieli siÆ o niej z radia. Poranny dziennik poda, ›e niemieccy ›onierze o godzinie 4.45 bez wypowie-

WIZYTA MARSZAãKA RYDZA-ćMIEGãEGO Z OKAZJI DNI LUBLINA W CZERWCU 1939 ROKU

O S TAT N I E D N I R Z E C Z P O S P O L I T E J dzenia wojny przekroczyli granice Polski. Nocy dzisiejszej odwieczny wróg nasz rozpocz• dziaania zaczepne wobec PaÍstwa Polskiego, co stwierdzam wobec Boga i Historii – gosio orÆdzie prezydenta Rzeczypospolitej, rozplakatowane na murach kamienic. Na terenie caego kraju wprowadzony zosta stan wojenny. Na wiadomoy o wybuchu wojny uczniowie wrócili do domów. „Express Lubelsko-WoyÍski” zaprasza na otwarcie czytelni w Bibliotece Publicznej im. Hieronima opaciÍskiego. 2 wrzeynia w godzinach porannych na Lubelsk• WytwórniÆ Samolotów (LWS) i dzielnice mieszkaniowe spady pierwsze bomby. ZginƏo ok. 200 osób. W prasie zosta zamieszczony peny tekst orÆdzia prezydenta Moycickiego, które koÍczyo siÆ sowami: W obecnej chwili istnieje tylko Polska! Nie ma nic wa›niejszego! Dla niej ›ycie, dla niej wszystko, czego ›•da. 3 wrzeynia czonkowie Obywatelskiej Stra›y BezpieczeÍstwa Publicznego z lat, kiedy Polska odzyskiwaa niepodlegoyÂ, stawili siÆ do dyspozycji wojewody Jerzego Albina de Tramecourta. On sam zosta czonkiem Wojewódzkiego Komitetu Spoecznego. Komitet zarz•dzi zbiórkÆ

pieniÆdzy na pomoc dla uchod|ców i ›onierzy. Wojewoda kopa wraz z mieszkaÍcami rowy przeciwlotnicze. W sali Rady Miejskiej przedstawiciele lubelskich organizacji spoecznych zawi•zali Miejski Obywatelski Komitet Spoeczny, pod przewodnictwem sÆdziego, prezesa s•du apelacyjnego Bolesawa Sekutowicza. Zosta on rozstrzelany przez Niemców 24 grudnia na starym cmentarzu ›ydowskim wraz z 10 wybitnymi przedstawicielami inteligencji lubelskiej. Zarz•d Telefonów Polskiej Akcyjnej Spóki Telefonicznej (PAST) prosi abonentów o ograniczenie rozmów telefonicznych. 4 wrzeynia Lublin by bombardowany ju› od rana. Podczas kilkakrotnych nalotów niemieckie samoloty zrzuciy bomby, m.in. na LWS i Wrotków. Z dziaek przeciwlotniczych zostay ostrzelane zakady przemysowe, skady, obiekty wojskowe. W komunikacie do ludnoyci Lublina wadze miasta ostrzegay przed gromadzeniem siÆ na ulicach, placach i chodnikach oraz zakazyway u›ywania sygnaów d|wiÆkowych w po-

PRZEMARSZ DRUēYNY PRZECIWLOTNICZEJ I PRZECIWGAZOWEJ KRAKOWSKIM PRZEDMIEćCIEM

143

O S TAT N I E D N I R Z E C Z P O S P O L I T E J jazdach mechanicznych. W tych dniach Lublin zosta wybrany na miejsce dowodzenia nowo zorganizowanej armii „Lublin”. Naczelny wódz Edward Rydz-kmigy powierzy dowództwo nad ni• generaowi Tadeuszowi Piskorowi. Na czas wojny do miasta przeniesione zostay urzÆdy ministerialne z Warszawy. Noc• 6 wrzeynia przejecha przez stacjÆ kolejow• w Lublinie poci•g specjalny, wioz•cy prezydenta Ignacego Moycickiego, który opuyci WarszawÆ. Z ka›dym dniem Lublin zapenia siÆ uciekinierami, a ulice staway siÆ prawie nieprzejezdne. WszÆdzie toczyy siÆ samochody, wozy konne z baga›ami i wszelkim dobytkiem. Na oblƛonych stacjach benzynowych brakowao paliwa. Jedynie wayciciele samochodów, posiadaj•cy odpowiednie zaywiadczenie, mogli jeszcze zatankowa w skadach wojskowych. Zygmunt Klukowski w swoim Dzienniku z lat okupacji Zamojszczyzny 1939–1944 tak zanotowa jedn• ze scen przebijaj•cych siÆ przez Lublin tumów uciekinierów: Ewakuuj• z Warszawy ministerstwa. Dygnitarze z rodzinami, ministrowie, wy›si wojskowi, korpus dyplomatyczny – wszyscy pÆdz• na wschód i na poudnie. Przy wielu samochodach chor•giewki paÍstwowe.

MARSZAãEK RYDZ-ćMIGãY PODCZAS OTWARCIA SZKOãY LOTNICZEJ W ćWIDNIKU

Ucieka elita, wnosz•c niesychane zamieszanie, granicz•ce z panik•, udzielaj•ce siÆ coraz szerszym warstwom spoeczeÍstwa. 9 wrzeynia do Lublina przybya specjalna platforma konna, która przywioza z Towarzystwa „ZachÆty” Sztuk PiÆknych

w Warszawie obrazy Jana Matejki – Bitwa pod Grunwaldem i Kazanie Skargi. Ten niezwyky transport konwojowali – Stanisaw Mikulicz-Radecki, dyrektor Towarzystwa „ZachÆta” i artysta malarz Stanisaw Eysymont, prezes Komitetu „ZachÆty”. W Lublinie obrazy zostay

PO BOBMBARDOWANIU LUBLINA 9 WRZEćNIA 1939 ROKU

144

O S TAT N I E D N I R Z E C Z P O S P O L I T E J zabezpieczone przez doktora Józefa Dutkiewicza (wojewódzkiego konserwatora sztuki) i pracowników Muzeum Lubelskiego. Pocz•tkowo umieszczono je w siedzibie Muzeum przy ulicy Narutowicza 4 (do 1928 r. ul. Namiestnikowska), a pó|niej w szopie na terenie Gazowni Miejskiej. Tego samego dnia – 9 wrzeynia 1939 roku – mia miejsce najwiÆkszy, pótoragodzinny nalot niemiecki na Lublin. Na miasto spady bomby burz•ce i zapalaj•ce. W kródmieyciu wybuchy po›ary. Du›emu zniszczeniu ulego wiele obiektów u›ytecznoyci publicznej, domy mieszkalne, Brama Krakowska i przylegaj•ce do niej budynki, w katedrze, trafionej 10 bombami, zawali siÆ dach nad unikatow• zakrysti• akustyczn•, runƏa te› jedna z wie›. Powa›nie uszkodzony zosta gmach magistratu, gdzie zginƏy 42 osoby. Bomby spady na koszary 8. Puku Piechoty Legionów – polego tam okoo 100 ›onierzy. W mieycie ›ycie stracio wiele osób cywilnych. Trafiony zosta budynek poczty, w którym zgin• piewca Lublina – Józef Czechowicz. Po zbombardowaniu miasta, zgodnie z zarz•dzeniem ówczesnego premiera F. Sawoja- Skadkowskiego, miasto opuyci prezydent Bolesaw Liszkowski, przekazuj•c uprzednio swoje obowi•zki su›bowe Romanowi klaskiemu, Naczelnikowi Wydziau Finansowego Zarz•du Miejskiego. Sam uda siÆ autobusem miejskim z rodzin• w stronÆ granicy z Rumuni•. W ylad za prezydentem miasta z Lublina ewakuowali siÆ wy›si urzÆdnicy, Stra› Po›arna i Policja PaÍstwowa, wywieziona te› zostaa kasa miejska. Na polecenie prezydenta Rzeczypospolitej ewakuowa siÆ na Wschód tak›e wojewoda lubelski, Jerzy Albin de Tramecourt. Na wiey o przekroczeniu

Z

chwil• wybuchu II wojny ywiatowej wojsko polskie zajƏo gówn• czÆy gmachu Kolegium Jezuickiego „Bobolanum” i urz•dzio w nim Szpital Wojenny nr 201, którego komendantem by doktor Kazimierz Jaworski. Ksiƛa i klerycy przenieyli siÆ do najstarszej czÆyci obiektu. W szpitalu leczono 400 ›onierzy rannych podczas kampanii wrzeyniowej. Brakowao lekarzy i personelu sanitarnego, dlatego jezuici razem z harcerzami, rezerwistami, ›onierzami, modzie›• z Przysposobienia Wojskowego i z ochotniczych batalionów obrony miasta ofiarnie w•czyli siÆ do pomocy jako sanitariusze. Obiekt, po ewakuacji polskich chorych do innych szpitali, Niemcy tak›e wykorzystali jako szpital wojskowy. Ksiƛa i klerycy musieli zamieszka w wynajÆtych domach. W pa|dzierniku 1939 roku – po konsultacji prowincjaów zakonu – wznowione zostay studia teologiczne. Rozumiej•c trudn• sytuacjÆ jezuitów z „Bobolanum” przeo›ona sióstr Zgromadzenia Sug Jezusa – Tekla Warno, bÆd•ca jednoczeynie kierowniczk• Szkoy Gospodarstwa Domowego przy ulicy Chmielnej 1, udo-

stÆpnia im pusty obiekt tej placówki. RozpoczƏy siÆ wykady i wspólnie modlitwy. 2 lutego 1940 roku w godzinach porannych Niemcy, spodziewaj•c siÆ zasta na zajÆciach wszystkich jezuitów, otoczyli gmach szkoy i aresztowali kilka osób. Bya to niedziela, wiÆc szkoa bya prawie pusta. Wyród aresztowanych by m.in. ks. Zenon Kwiek, kapelan prowadzonego przez siostry stowarzyszenia. Wszyscy aresztowani zostali osadzeni w wiÆzieniu na zamku Lubelskim, a nastÆpnie zesani do obozów w Dachau i Sachsenchausen. Siostrze Warno udao siÆ uzyska zwolnienie tylko dla dwóch z nich, o które zabiegaa u stouj•cego siÆ w szkolnej stoówce szefa policji i SS dystryktu Lublin – Odilo Globocnika, organizatora obozu koncentracyjnego na Majdanku, w Be›cu, Treblince i Sobiborze. Inni jezuici, ukrywaj•cy siÆ w mieycie i poza jego granicami, byli poszukiwani przez gestapo. Cenna biblioteka jezuicka przeniesiona zostaa do magazynów Biblioteki im. Henryka opaciÍskiego, gdzie szczÆyliwie, bez wiÆkszych strat przetrwaa wojnÆ.

granicy polskiej przez ArmiÆ Czerwon• zawróci z drogi, powracaj•c do Lublina. Na skutek kolejnych nalotów ewakuowano sztab Dowództwa Korpusu OkrÆgu II (DOK II) i kwaterÆ gówn• armii „Lublin”. Do Kowla wyjecha genera Mieczysaw SmorawiÍski. Miasto pozostao bez wojska, ale nie bez woli walki. 14 wrzeynia zorganizowany zosta Komitet Obrony, w skad którego weszli m.in. Roman klaski, mianowany jeszcze 10 wrzeynia na prezydenta miasta, major rezerwy J. DudziÍski, major S. Horwat, major T. Link, Wacaw Gralewski, Stanisaw Brya, prezes s•du okrÆgowego (zgin• w noc

wigilijn• podczas pierwszej masowej egzekucji inteligencji lubelskiej dokonanej przez Niemców). Komitetowi przewodzi rotmistrz rezerwy Stanisaw Lis-BoÍski, a komisarzem cywilnym zosta sÆdzia Stefan Lelek-Sowa, dziaacz Zwi•zku Peowiaków w Lublinie. Pod kierownictwem pukownika Piotra Bartaka zorganizowano obronÆ miasta, licz•c• dwa bataliony wojska. W ich skad weszli ochotnicy, ›onierze z rozbitych jednostek, modzie› i harcerze z hufców Przysposobienia Wojskowego, Zwi•zku Strzeleckiego i inni. Dowództwo nad nimi objÆli major rezerwy J. DudziÍski i major S. Horwat. 17 wrzeynia rozpoczƏo siÆ natarcie niemieckie wzdu› Szosy Kraynickiej i dróg wlotowych do miasta. Bohaterskie starcia obroÍców Lublina toczyy siÆ w gmachu Bobolanum i jego okolicach, w Ogrodzie Saskim, na terenie koszar 8. Puku Piechoty Legionów, Rur Jezuickich (ob. ul. Nadbystrzycka) i cmentarza przy ulicy Lipowej. Wobec przewagi wroga, na rozkaz polskiego dowództwa oddziay wycofay siÆ. Miasto byo ostrzeliwane przez ca• noc. 18 wrzeynia Lublin zajƏy oddziay 4. Dywizji Piechoty generaa majora Hansena, wchodz•cej w skad IV Korpusu 10. Armii generaa artylerii von Reichenau. W ogniu walk o Lublin zginÆli dowódcy dzielnych batalionów – major Dudzinski i major Horwat. RozpoczƏy siÆ pierwsze dni okupacji niemieckiej, która trwaa do 24 lipca 1944 roku.

BOBMBARDOWANIE LUBLINA

145