1

Okupacja niemiecka w Polsce

Gdy 1 września 1939 roku Niemcy napadły na Polskę, jej mieszkańcy stali się pierwszym narodem w Europie, który doświadczył masowej zagłady; najazd ten miał bowiem zapoczątkować nazistowską politykę systematycznego terroru, niewolenia i eksterminacji ludności cywilnej na nienotowaną dotąd skalę. Już w chwili, gdy Wehrmacht wdzierał się w słabo bronione granice Polski, było jasne, że Niemcy nie zamierzają bynajmniej prowadzić konwencjonalnej wojny, to znaczy wojny z rządem RP i podległymi mu siłami zbrojnymi. Wypowiedzieli wojnę Polakom, zamierzając wytępić cały naród. Niemiecka Luftwaffe odstąpiła od zasad prowadzenia wojny, używając bomb zapalających, atakując nawet rolników na polach i sunące drogami kolumny uciekinierów. Nie oszczędzano żadnego celu: sanatoria, budynki mieszkalne i szpitale atakowane były tak samo zaciekle jak obiekty militarne. Celem silnego bombardowania stała się nawet bezbronna miejscowość Krzemieniec, gdzie po niemieckim najeździe znalazła tymczasowe schronienie ambasada amerykańska1. Anthony J. Drexel Biddle, ambasador amerykański w Polsce, który na własne oczy widział śmierć niewinnych cywilów, donosił do Waszyngtonu, że zamiarem Niemców jest „sterroryzowanie ludności cywilnej oraz redukcja przyrostu naturalnego Polaków, bez względu na ich status społeczny”2. Zniszczenia kraju, a zwłaszcza Warszawy, były olbrzymie. Jeden z polskich urzędników szacował, że w stolicy w wyniku bombardowań i pożarów uszkodzonych zostało 95 procent domów; wszystkie zabytki i pomniki zostały w większym lub mniejszym stopniu zniszczone3. Kurier polskiego podziemia wiele lat później opisał wygląd Warszawy po tamtych tragicznych dniach września 1939 roku: „Miasto przypominało rozwalone mrowisko. Ulice pełne były gruzu, pośród którego prowadziły ścieżki wydeptane przez spieszących w różne strony ludzi. Wszyscy pochłonięci byli swoimi sprawami i każdy coś dźwigał: plecak, koszyk z żywnością, 1

walizkę”4. Od klęski mogła Polskę wybawić tylko ofensywa Wielkiej Brytanii i Francji na froncie zachodnim. Generał Alfred Jodl oświadczył po wojnie, że Niemcy przetrwali rok 1939 „jedynie dlatego, że mniej więcej 110 dywizji francuskich i brytyjskich na Zachodzie, mając podczas kampanii wrześniowej w Polsce przeciw sobie jedynie 25 dywizji niemieckich, pozostało całkowicie bierne”5. Wojsko polskie, kiepsko rozlokowane i cierpiące na brak nowoczesnej broni, nie było w stanie powstrzymać 62 niemieckich dywizji [i 4 słowackich], liczących ponad 1 500 000 żołnierzy i dysponujących ponad 9000 dział i moździerzy, 2500 czołgów oraz 1950 samolotów. Szybkość posuwania się i siła ognia armii niemieckiej – niezbędny element Blitzkriegu – z góry przesądzały o niepowodzeniu polskiej strategii obronnej, zwłaszcza że w dużej mierze liczono na ofensywę aliantów. Generalny Inspektor Sił Zbrojnych, marszałek Polski Edward Śmigły-Rydz, nie docenił liczebności wojsk niemieckich i ich przewagi sprzętowej. Ponadto zaskoczyło go wkroczenie Sowietów, będące konsekwencją radziecko-niemieckiego paktu o nieagresji6. Pakt ten, podpisany 23 sierpnia 1939 roku, dał Hitlerowi wolną rękę w agresji na Polskę, co sprawiło, że II wojna światowa była w zasadzie nieunikniona. Polacy mimo to mężnie walczyli, odpierając już 8 września pierwszy atak na Warszawę; tą wspaniałą akcją obronną kierowali generał Walerian Czuma i prezydent miasta Stefan Starzyński, który, stając się symbolem oporu warszawiaków, w codziennych audycjach radiowych zagrzewał obrońców do walki7. Ostatecznie Warszawa padła 28 września, ale niektóre polskie oddziały8 prowadziły walki aż do 5 października. Jakkolwiek straty polskie były ogromne – ok. 70 tys. zabitych i 133 tys. rannych, 420 tys. wziętych do niewoli – Niemcy stracili 16,5 tys. zabitych, 295 samolotów, 993 czołgi i samochody pancerne [część z nich wyremontowano], 370 dział i moździerzy, a także 6 tys. samochodów osobowych i ciężarowych oraz 5,5 tys. motocykli. Na mocy sowiecko-niemieckiego traktatu o granicach i przyjaźni Niemcy przesunęli swoją strefę okupacji z linii Wisły na linię Bugu, włączając do Rzeszy 187,5 tys. kilometrów kwadratowych, zamieszkanych przez 21,8 miliona ludzi; Sowietom przypadło w udziale terytorium o powierzchni 201,5 tys. kilometrów kwadratowych z 12,5 miliona mieszkańców9. Nawet po złamaniu oporu Polaków Wehrmacht na poważnie brał rozporządzenie Hitlera, wydane 22 sierpnia 1939 roku, sankcjonujące zabijanie „bez litości wszystkich Polaków – mężczyzn, kobiet i dzieci. Jedynie w ten sposób zdobędziemy niezbędną nam przestrzeń życiową”10. Rządy Wehrmachtu w Polsce, trwające do 25 października – do armii dołączyły w tym czasie Einsatzgruppen złożone z funkcjonariuszy Sztafet Ochronnych (Schutzstaffel –

2

SS), Służby Bezpieczeństwa (Sicherheitsdienst – SD) i policji – polscy historycy określili jako „bezlitosną i systematyczną akcję biologicznej zagłady”11. W okresie wojskowego zwierzchnictwa spalonych zostało 531 miast i wiosek; największych zniszczeń doznały województwa łódzkie i warszawskie. Różne oddziały Einsatzgruppen i Wehrmachtu przeprowadziły w sumie 714 egzekucji, które pochłonęły życie 16 376 osób. Około 60 procent tych zbrodni dopuścił się Wehrmacht; za pozostałe odpowiedzialna była policja12. Naocznym świadkiem takich zbrodniczych wyczynów w Bydgoszczy była obywatelka Zjednoczonego Królestwa: Pierwszymi ofiarami kampanii stali się harcerze w wieku od dwunastu do szesnastu lat; Niemcy ustawili ich na rynku pod ścianą i rozstrzelali. Nie podali żadnych powodów egzekucji. Ofiarny kapłan, który udzielał dzieciom ostatniego sakramentu, został też rozstrzelany. Dostał pięć kul. Jakiś Polak stwierdził, że widok tych martwych, leżących na ziemi chłopców był dla niego najkoszmarniejszym obrazem w życiu. Pasmo mordów trwało cały tydzień. Rozstrzelano wówczas także 34 najbogatszych kupców oraz kilka znaczniejszych osób. Rynek otoczony był żołnierzami uzbrojonymi w pistolety maszynowe. Jedną z tych trzydziestu czterech osób był jeden z moich znajomych, zbyt schorowany, by brać jakikolwiek udział w polityce czy w życiu publicznym miasta. Podczas egzekucji nie potrafił ustać o własnych siłach i jeszcze przed oddaniem salwy upadł na ziemię; skatowali go i ponownie postawili na nogi. Jedną z pierwszych ofiar był siedemnastoletni chłopiec, syn zmarłego rok wcześniej znanego chirurga. Jego ojciec cieszył się w mieście niebywałym szacunkiem i leczył z takim samym oddaniem zarówno Polaków, jak i Niemców. Nie dowiedzieliśmy się nigdy, o co tego nieszczęsnego chłopca oskarżono… To tylko nieliczne przykłady mordów dokonywanych tam na chybił trafił. Kiedy opuszczałam to miasto, egzekucje trwały. Na początku przeprowadzali je żołnierze, potem wyręczyły ich Gestapo i SS, które w okrucieństwie prześcigały nawet wojsko13.

Niemiecka koncepcja utworzenia z Polski zaplecza kolonialnego imperium bazowała na zaprzeczeniu człowieczeństwa Polaków, których – zaraz po Żydach – Hitler nienawidził najbardziej. Na nienawiść tę złożyły się dwa elementy. Dla nazistów Polacy byli Untermenschen (podludźmi), a ponadto zajmowali kraj, który stanowił część Lebensraum (przestrzeni życiowej), niezbędnej wyższej rasie Niemców14. Tak więc Polacy stali się niewolnikami i ofiarami masowej eksterminacji. Jeszcze przed najazdem na Polskę Hitler wyraźnie oświadczył: „Naszym podstawowym obowiązkiem jest zniszczenie Polski. Celem jest nie tylko zajęcie kraju, ale unicestwienie każdej żywej istoty… Bądźcie bezlitośni! Bądźcie brutalni… Postępujcie z najwyższą surowością… Ta wojna ma być wojną zagłady”15. Z rozlicznych niemieckich roz-

3

porządzeń, notatek i zapisków niezbicie wynika, że ta wojna o podłożu rasowym miała za cel wyniszczenie polskiej ludności. Heinrich Himmler, główny ideolog wojny przeciw Polakom i innym narodom słowiańskim, potwierdził tylko wolę Hitlera, kiedy oświadczył, że „Polacy zostaną starci z powierzchni ziemi… Niebywale istotną jest rzeczą, by wielki naród niemiecki potraktował jako swój podstawowy obowiązek zagładę wszystkich Polaków”16. Z Żydami Niemcy zamierzali rozprawić się jeszcze przed zakończeniem wojny, większość Polaków natomiast miała pracować w charakterze helotów [niewolników] do czasu, aż podzielą los Żydów. Doraźne egzekucje były jednym ze środków wiodących do zagłady narodu polskiego; eksterminacja za pomocą niewolniczej pracy miała tę przewagę, że skazańcy do chwili śmierci byli ekonomicznie użyteczni. Martin Bormann, twórca koncepcji robót przymusowych, a tym samym główny inspirator nazistowskiej polityki wobec Polaków i innych Słowian, wyraźnie to sugerował, mówiąc, że „Słowianie mają na nas pracować. Kiedy już nie będą potrzebni, mogą umrzeć”17. Tak więc ekonomiczna eksploatacja Polaków miała mieć charakter li tylko doraźny; ostatecznie bowiem, jak trafnie określił to jeden z teoretyków narodowego socjalizmu, „nowe niemieckie społeczeństwo nie miało zadowalać się luksusem wynikającym z czyjejś niewolniczej pracy, ale zyskiwać krzepę i zdrowe siły życiowe poprzez własny wysiłek fizyczny”18. Polacy, którzy w taki czy inny sposób przetrwaliby potworne warunki, jakie im Niemcy narzucili, mieli być deportowani poza granice niemieckiej Lebensraum. I któż mógłby sprawdzić, czy owe niemieckie przesiedlenia były faktem, czy tylko kolejnym zafałszowaniem niemieckiej polityki ludnościowej? Ponadto, jak sugerował polski historyk Czesław Madajczyk, owe tak zwane przesiedlenia Polaków na Syberię mogły być niczym innym, jak kolejnym niemieckim wybiegiem, by po rozprawieniu się z Żydami móc z kolei potajemnie zgładzić obywateli polskich19. Przywódcy NSDAP uznali, że najskuteczniejszą metodą jest eksterminacja pewnych grup wiekowych. Legislatorzy zasiadający w Akademii Prawa Niemieckiego sugerowali też, by wysiedlać setki tysięcy Polaków i zatrudniać ich na bezterminowy kontrakt w starej Rzeszy. W ten sposób uległby zahamowaniu ich przyrost naturalny20. Nie wątpili oni, że wcześniej czy później Polska i Polacy znikną z powierzchni ziemi. Hans Frank, z ramienia Hitlera zarządca Generalnego Gubernatorstwa – obejmującego część okupowanych ziem polskich niewłączoną do Niemiec, ale traktowaną jako gigantyczny rezerwuar siły roboczej – 12 września 1940 roku oświadczył, że Hitler „wyraźnie powiedział, że w tym «przyległym» do Rzeszy Niemieckiej kraju mamy do spełnienia jedno zadanie: za wszelką cenę zniszczyć Polaków”. Dwa lata później Frank pozwolił sobie na czarny humor. Mając na myśli Generalne Gubernatorstwo, powiedział: „Ciągle należy pamiętać o przysłowiu: «Z krowy można mieć albo mleko, albo mięso.

4

Jeśli zależy mi na mleku, muszę krowę utrzymać przy życiu». A jednak Rzesza chce jednocześnie mieć mleko… i zabić krowę”. W 1944 roku zaznaczył, że po zakończeniu wojny, kiedy nie będzie już potrzebna praca Polaków, ponura przyszłość czeka tych, którzy pozostaną. „Jeśli o mnie chodzi – powiedział – Polaków, Ukraińców i im podobnych można nawet posiekać na kawałki. Niech będzie, co ma być”21. Ze swojej strony niemiecki minister sprawiedliwości Otto Thierack skarżył się Bormannowi, że musiał oddać pod jurysdykcję Himmlera Polaków, resztę Słowian i Żydów, gdyż „wymiar sprawiedliwości niewiele ma wspólnego z eksterminacją tych ludów”22. Dowódcy Wehrmachtu i SS byli przekonani, że Polacy i inne narody słowiańskie powinny podzielić los Żydów, ale w sposób odmienny. Generał Adolf Heusinger, szef Oddziału Operacyjnego sztabu generalnego wojsk lądowych (Oberkommando der Heeres – OKH), oświadczył po wojnie, że według niego „sposób traktowania ludności cywilnej i metody działań przeciwpartyzanckich na terenach operacyjnych, stosowane przez najwyższych dowódców politycznych i wojskowych, są najlepszym sposobem realizacji ich planów, mianowicie systematycznej eksterminacji Słowian i Żydów”. SS-Obergruppenführer und General der Waffen-SS und Polizei Erich von dem Bach, dowódca jednostek antypartyzanckich, człowiek, który zdławił powstanie warszawskie w 1944 roku, powiedział, że skoro od lat się głosi, że Żydzi nie są ludźmi, a Słowianie stanowią gatunek podludzi, to „eksterminacja taka jest nieunikniona”23. Nawet polscy Żydzi, którzy przeżyli wojnę, podzielali opinię, że nienawiść Hitlera oraz logika jego polityki wobec narodu polskiego wskazywały jednoznacznie, że w przypadku przedłużającej się wojny także i Polacy ulegliby eksterminacji24. Wynika z tego jeden wniosek: gdyby wojna potrwała dłużej, Polacy zostaliby całkowicie wymordowani bądź w komorach gazowych – jak Żydzi – bądź w wyniku konsekwentnej polityki Niemców, realizowanej w okupowanej Polsce, na którą składały się egzekucje, przymusowe roboty, głód, ograniczanie przyrostu naturalnego i germanizacja. Po wstępnym okresie rządów wojskowych w okupowanym kraju Hitler oficjalnie włączył do Rzeszy niemieckiej zachodnią część Polski. Pozostałe podbite ziemie weszły w skład kadłubowego państewka zwanego Generalnym Gubernatorstwem, do którego, po najeździe na Rosję w czerwcu 1941 roku, Hitler włączył też Galicję Wschodnią. Generalne Gubernatorstwo obejmowało powierzchnię ok. 95 tysięcy kilometrów kwadratowych i liczyło 12 milionów mieszkańców. Włączone do Rzeszy tereny, z których utworzono nowe landy: Reichsgau DanzigWestpreussen i Reichsgau Wartheland, liczyły 91 974 kilometry kwadratowe i 10,1 miliona mieszkańców, z których 8,9 miliona stanowili Polacy  25. Obszar Reichsgau Danzig-Westpreussen obejmował dawną polską część Pomorza, oddzie5

lącą Prusy Wschodnie od Rzeszy. Pomorze, będące pruską prowincją od czasów rozbiorów w osiemnastym wieku aż do odzyskania niepodległości, oparło się próbom germanizacji; Niemcy, którzy skolonizowali te tereny, skupiali się głównie w Gdańsku. W latach międzywojennych (1919–1939) Polacy przykładali wielką wagę do tego „korytarza”, bronili go przed niemieckim rewizjonizmem i wybudowali port Gdynia, który miał stać się centralnym ośrodkiem polskich interesów morskich i stanowić jednocześnie polityczną przeciwwagę dla Gdańska. Reichsgau Wartheland obejmował województwo poznańskie i częściowo łódzkie. Poznań był nie tylko ważnym ośrodkiem rolniczym i przemysłowym, ale stanowił też pierwszą historyczną siedzibę królów polskich, a razem z Gnieznem – pierwszą polską stolicę polityczną i kościelną. Łódź była ważnym ośrodkiem przemysłu włókienniczego, w którym w roku 1939 żyło i było zatrudnionych 700 tysięcy osób. Bogaty okręg przemysłowy Górnego Śląska, podzielony dotąd między Polskę, Niemcy i Czechosłowację, okupanci połączyli, tworząc jedną prowincję Oberschlesien. Górny Śląsk stanowił potężne centrum przemysłu wojennego i chemicznego, zwłaszcza w dziedzinie wydobywania węgla i produkcji paliw syntetycznych oraz gumy  26. Generalne Gubernatorstwo, na którego terenie znalazły się Warszawa, Kraków i Lublin, było obszarem wyjątkowym wśród okupowanych przez Niemców terytoriów z tego względu, że nie działały tam żadne miejscowe władze administracyjne. Powodem był fakt, że okupanci nie znaleźli Polaków chętnych do współpracy. Gorliwość, z jaką Niemcy objęli bezpośrednią władzę nad Generalnym Gubernatorstwem, tłumaczy chęć stworzenia swego rodzaju laboratorium, w którym można było wypróbować metody rządzenia, administracji i eksploatacji, jakie zamierzano stosować we wschodniej Europie, w miarę jak armia zdobywać miała Lebensraum. Istotnie, gdy w 1941 roku Niemcy zajęli już państwa bałtyckie i Ukrainę, ogłaszali tam ogromną ilość rozporządzeń identycznych jak poprzednio w Generalnym Gubernatorstwie. Z upływem czasu zmieniały się relacje pomiędzy Generalnym Gubernatorstwem a Rzeszą. Na początku terytorium to stanowiło rodzaj protektoratu, zwanego Generalnym Gubernatorstwem Okupowanych Terenów Polskich (General Gouvernement der Besetzten Polnischen Gebiete). Akcent kładziono na słowo „okupacja”, w przeciwieństwie do „przyłączenia”. W 1940 roku „Frankfurter Zeitung” określił Generalne Gubernatorstwo mianem „niezależnego państwa… które terytorialnie nie należy do Rzeszy, ale oczywiście nie prowadzi własnej polityki zagranicznej”. Dwa lata później status tych terenów zmienił się w sposób zasadniczy; teraz nosiły już one nazwę Nebenland, czyli „kraju przyległego” do Rzeszy  27. Nawet znaczki pocztowe podkreślały ów nowy status Generalnego Gubernatorstwa – Deutsches Reich6

Generalgouvernement – co symbolizować miało ewolucję stanu prawnego tych terenów, coraz bardziej integrowanych z Rzeszą. Bez wątpienia owa zmiana miała ścisły związek z najazdem Niemiec na Związek Sowiecki w 1941 roku. Przed inwazją Niemcy uznawali Generalne Gubernatorstwo za kraj buforowy między Niemcami a Związkiem Sowieckim; później obszar ten przekształcił się w pomost łączący Rzeszę z nowo zdobytymi terenami na Wschodzie. Ostateczny cel niemieckiej polityki na całym obszarze Polski, to znaczy zarówno na terenach włączonych do Rzeszy, jak i w Generalnym Gubernatorstwie, był taki sam – zniewolenie i zagłada Polaków. Owa ewolucja od statusu protektoratu do statusu terytoriów przyłączonych wskazuje na wzrastające tendencje w kierunku depolonizacji tych terenów. W marcu 1941 roku, po powrocie z konferencji, podczas której Hitler oświadczył, że życzy sobie, aby Generalne Gubernatorstwo oczyścić z Polaków i Żydów, gubernator generalny Frank podjął szereg inicjatyw, by uczynić ten kraj tak samo niemieckim, jak na przykład Nadrenia. Hitler oświadczył Frankowi, że: „jest zdecydowany uczynić z tego kraju [Generalnego Gubernatorstwa] w ciągu 15–20 lat kraj czysto niemiecki”28. Celu tego jednak nie udało się osiągnąć nawet na terenach włączonych do Rzeszy. Niemiecka polityka wyniszczania narodu polskiego polegała głównie, choć nie wyłącznie, na mordowaniu każdego, kto odgrywał jakąś rolę polityczną czy kulturalną. Hitler dał w tym względzie wolną rękę strukturom SS i policji kierowanym przez Himmlera. Reichsfürer SS oznajmił w 1939 r. swoim podwładnym: „Macie tego wysłuchać i natychmiast zapomnieć: zastrzelić wszystkich znamienitszych Polaków”. To samo powiedział swoim pracownikom Frank: „Führer oświadczył mi: «każdego przedstawiciela polskich elit należy zamordować, a kiedy nasienie znów wykiełkuje, w odpowiednim czasie je zadeptać»”29. Himmler zdawał sobie sprawę, że psychologia wymaga, by SS samo przed sobą mogło usprawiedliwić się z tej nieludzkiej działalności. Dlatego też wyjaśniał żołnierzom pułku SS biorącego udział w kampanii francuskiej, że ich koledzy w Polsce wypełniają nie mniej doniosłe zadanie. „W wielu przypadkach łatwiej jest kompanii piechoty iść na pole bitwy, niż tłumić opór ludności o niższym poziomie kultury, przeprowadzać egzekucje, wywlekać z domów mieszkańców i eksmitować krzyczące, rozhisteryzowane kobiety”. Mordowanie tysięcy Polaków wymagało zatem szczególnego hartu30. Niemcy bardzo szeroko rozumieli słowo „elita”; w ich pojęciu obejmowało ono większą część polskiego społeczeństwa: nie tylko nauczycieli, lekarzy, księży, oficerów, przemysłowców, ziemian czy pisarzy, ale również każdego, kto choćby uczęszczał do szkoły średniej31. W efekcie celem eksterminacji stały się miliony Polaków mogących, według Hitlera, wywrzeć szkodliwy wpływ na resztę ludności.

7

SS nie marnowało czasu. W listopadzie 1939 roku aresztowano blisko dwustu [183] profesorów i pracowników Uniwersytetu Jagiellońskiego – jednej z najstarszych wyższych uczelni w Europie – i Akademii Górniczej w Krakowie. Uczonych wywieziono do Sachsenhausen. Wielu z nich tam zginęło32. Był to wstrząs dla europejskiej opinii publicznej. Wkrótce po tym, w odwecie za zabicie dwóch podoficerów policji, Niemcy rozstrzelali 26 grudnia 1939 r. 111 przypadkowych ludzi, głównie intelektualistów, mimo że policja ujęła już winnych33. Do końca 1939 roku na terenie Generalnego Gubernatorstwa wykonano przeszło sto masowych egzekucji. Zaniepokojony rozgłosem sprawy profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego Frank obstawał, by z polskimi intelektualistami rozprawiać się „natychmiast i najprościej jak się da” [podkreślenie moje – R.L.]34. Korzystając z tego, że oczy świata skierowane były na ofensywę Wehrmachtu w Europie Zachodniej, Niemcy przystąpili do masowej eksterminacji polskiej inteligencji w Generalnym Gubernatorstwie. Pod kryptonimem AB (AusserordentlicheBefriedungsaktion – Nadzwyczajna Akcja Pacyfikacyjna) Niemcy wymordowali co najmniej 3,5 tysiąca osób; ponadto kilka tysięcy, schwytanych podczas obław i łapanek, wywieziono do obozu koncentracyjnego w Auschwitz, gdzie większość poniosła śmierć35.

8