Can you speak English?

POLISH-CANADIAN INDEPENDENT www.nowykurier.com COURIER • ESTABLISHED ISSN 0848-1946 Dywersja doktrynalna podstaw¹ patologicznej zmiany ustrojowej...
Author: Jadwiga Nowicka
8 downloads 2 Views 5MB Size
POLISH-CANADIAN

INDEPENDENT

www.nowykurier.com

COURIER • ESTABLISHED

ISSN 0848-1946

Dywersja doktrynalna podstaw¹ patologicznej zmiany ustrojowej w Polsce(2) Jan Koziar Powyborcza kontynuacja kursu na uw³aszczenie nomenklatury Wygrane przez opozycjê wybory i ustanowienie nowego rz¹du niewiele w tej sytuacji zmieni³o. I trudno siê dziwiæ, skoro w wyborach przesz³a pod szyldem „Solidarnoœci” du¿a grupa nowonawróconych neolibera³ów, która takie rozwi¹zanie popiera. Dochodzi do sytuacji, ¿e ludzie wywodz¹cy siê z szeregów „Solidarnoœci” staraj¹ siê przekonaæ œwiat pracy do uw³aszczenia nomenklatury. Uw³aszczenie za³óg (oczywiœ-

Ci¹g³oœæ dzia³ania Jolanta Cabaj Lato to okres urlopów i wakacji, chocia¿ w Polsce „praca wrze”, niestety destrukcyjna. Rz¹dy PiS-u sprawiaj¹ niestety wra¿enie bardzo niespokojnych. Co pozosta³o ze œmia³ych planów budowy IV R.P.? Konflikt Min. Ziobry z b. Min. i b. Prokuratorem Krajowym Januszem Kaczmarkiem czy gorzkie wyznanie Premiera Kaczyñskiego, ¿e „pomyli³ siê” zastêpuj¹c nim Ludwika Dorna w MSWiA? Jak nazwaæ odwo³anie Ministrów Koalicyjnych, którzy mieli realizowaæ wraz z PiS-em wspólny program „Solidarnego Pañstwa”? Na szersze skomentowanie posuniêæ premiera polskiego rz¹du postanowi³am zaczekaæ a¿ zorientujemy siê ku czemu ten kolejny zwrot zmierza. Je¿eli bêdzie to stabilny rz¹d POPIS, jaki mia³ zreszt¹ powstaæ w 2005 roku, to jesienne wybory mog¹ kryzys parlamentarny rozwi¹zaæ pozytywnie. Oczywiœcie je¿eli do tych przyœpieszonych wyborów w ogóle dojdzie, bo ró¿nie jeszcze mo¿e byæ. Na razie rzuca siê w Polsce w oczy niestabilnoœæ rz¹dzenia, nerwowoœæ posuniêæ, tworzenie sztucznych problemów i brak ci¹g³oœci dzia³ania. Widaæ to np. w polityce zagranicznej na osi trans-altantyckiej, bo przecie¿ nie mo¿na tej osi redukowaæ do budowy amerykañskiej tarczy antyrakietowej, na któr¹ Kongres USA nie chce daæ zreszt¹ pieniêdzy, a nastêpny lokator Bia³ego Domu nie musi wcale kontynuowaæ. Do dziœ nie nast¹pi³a wizyta szefa polskiego rz¹du ani polskiego prezydenta w Kanadzie, co mog³oby stanowiæ impuls do dalszego zacieœnienia stosunków dwustronnych, w³¹cznie ze znie-

1972

1-15 Sierpnia (August) 2007 No 15 (933)

Polska bez z³udzeñ (25) Dariusz W. Kulczyñski

cie nie totalne) jako alternatywa do rozwi¹zania poprzedniego, pojawi³o siê zbyt póŸno i przy ogólnej niewiedzy ³atwo by³o je zepchn¹æ do defensywy utrzymuj¹c poprzedni kurs z niewielkimi tylko modyfikacjami. Za rz¹dów Rakowskiego-Wilczka oferta prywatyzacji by³a wyraŸnie adresowana do nomenklatury. Obecnie kieruje siê j¹ do wszystkich obywateli, bez wiêkszych preferencji dla pracowników. Tymczasem nomenklatura zbi³a najwiêkszy maj¹tek ju¿ pod nowym rz¹dem i jest pierwszym kandydatem do wykupu. To, co wczeœniej by³oby nie do przeprowadzenia, obecnie przebiegnie

sprawnie - zag³uszone antyinflacyjnymi dzia³aniami, z wykorzystaniem bankructw przedsiêbiorstw wywo³anych tymi dzia³aniami i z wykorzystaniem œrodków odpowiedzialnych za hiperinflacjê. (Wg opinii samorz¹dowców, lawina niepowa¿nych projektów ustaw o prywatyzacji, produkowanych przez Biuro Pe³nomocnika Rz¹du d/s Przekszta³ceñ W³asnoœciowych, s³u¿y g³ównie do odwrócenia uwagi, zaœ istotnym œrodkiem prywatyzacji bêd¹ w³aœnie bankructwa.) Pracownicy maj¹ na pewno wiêksze prawo do zak³adów pracy ni¿ nomenklatura do posiadanych Dokoñczenie na stronie 6

sieniem wiz kanadyjskich dla obywateli polskich. Jestem przekonana, ¿e akcja, któr¹ prowadzi w sprawie wiz Polonia Kanadyjska jest potrzebna i kompensuje brak ci¹g³oœci dzia³ania i konsekwentnego planowania kolejnych polskich rz¹dów. Od wrzeœnia 2004 ”Nowy Kurier” prowadzi akcjê maj¹c¹ na celu zniesienia wiz kanadyjskich dla Polaków. Od 2005 r. wspó³dzia³a z nami w tej sprawie Borys Wrzesnewskyj, M.P. (Pose³ Federalny Okrêgu Etobicoke Centre). Od stycznia br. Zarz¹d G³ówny Kongresu Polonii Kanadyjskiej prowadzi we wszystkich podleg³ych mu okrêgach akcjê zbierania podpisów pod petycjami w sprawie zniesienia wiz. Jak ju¿ informowa³am Pañstwa, podczas czerwcowego Szczytu Canada-Unia Europejska w Berlinie, Przywódcy Unii i Kanady wyrazili ¿yczenie pog³êbienia partnerstwa strategicznego. Silne stosunki dwustronne s¹ oparte na wspólnej historii i wspólnych wartoœciach co wyra¿a siê blisk¹ wspó³prac¹ wewnatrz i poza obszarami Europy i Kanady. Wyra¿ono wolê doprowadzenia do ruchu bezwizowego z Kanad¹, a ta ostatnia zobowi¹za³a siê przedstawiæ kryteria i proces zniesienia wiz dla obywateli wszystkich krajów cz³onkowskich Unii Europejskiej. Nadaje to nowego impulsu naszej dzia³alnoœci na rzecz zniesienia wiz dla obywateli polskich i nie wolno nam tego przegapiæ. Na stronie 18 tego numeru, znajd¹ Pañstwo nasz wzór Petycji, nawi¹zuj¹cej do wniosku M-19, z³o¿onego w Izbie Gmin przez Pos³a Borysa Wrzesnewsky’ego 4-ego kwietnia, 2006. Apelujê do Pañstwa o zrobienie fotokopii wzoru petycji zamieszczonego na stronie 18, obciêcie marginesów, wpisanie swoich danych, zebranie kilkunastu innych wpisów i podpisów oraz wy-

s³anie poczt¹ na adres: Borys Wrzesnewskyj, M.P., Rm 555-D, Centre Block, House of Commons, Ottawa, Ontario, K1A OA6. Zainteresowanych informujê, ¿e poczta do pos³ów federalnych (MP) jest dostarczana przez Canada Post bezp³atnie (bez znaczka). Dodatkowo, w niektórych polskich placówkach handlowych GTA s¹ wy³o¿one blankiety naszej petycji, do podpisywania których serdecznie Pañstwa zachêcam.

Latem 1979 pojecha³em z moj¹ matk¹ i rodzicami Jareca na trzytygodniowe, po czêœci handlowe wakacje w Suchumi, stolicy Abhazkiej Republiki Autonomicznej w ³onie Gruziñskiej Republiki Zwi¹zkowej. Rejon ten by³ inte-

Strona 24

Can you speak English?

Suchumi graln¹ czêœci¹ Gruzji tyle, ¿e w XIX wieku, carscy Rosjanie osiedlali tam pro-rosyjsko nastawion¹ ludnoœæ muzu³mañsk¹. Jak wiemy, w czasach po-sowieckich, Rosjanie wzniecili w Suchumi

powstanie anty-gruziñskie, a wg moich krewnych z Tbilisi Szewardnadze tak prowadzi³ wojnê z rebeliantami, ¿e Ruskie wlaz³y w koñcu do Abhazji i wyjœæ nie Dokoñczenie na stronie 20

Teodor, Józef, Konrad Na³êcz-Korzeniowski

JOSEPH CONRAD (1857-1924)

Jerzy Jasieñski UNESCO og³osi³o rok 2007 rokiem Josepha Conrada, tak, jak i rokiem Stanis³awa Wyspiañskiego. W wielu miastach na ca³ym œwiecie organizuje siê wystawy obrazuj¹ce ¿ycie i twórczoœæ autora „Tajfuna”, wznawia siê druk jego powieœci i nowel, prezentuje siê filmy powsta³e na kanwie jego powieœci, tak¿e filmy dokumentalne z jego ¿ycia. Wiele siê o nim pisze. ¯ycie zaœ jego nie by³o ³atwe – zró¿nicowane, wymaga³o wielkiego wysi³ku i wielkiej pracy. To zaœ, ¿e w 17 roku ¿ycia dosta³ siê do marynarki francuskiej: pocz¹tkowo jako steward, prakty-

kant, potem zaœ – ju¿ w marynarce brytyjskiej - trzeci, drugi i pierwszy oficer, wreszcie kapitan ¿eglugi wielkiej, w œrodowisku w zasadzie sobie obcym, ludzi prostych i twardych, zostawi³o na nim trwa³y œlad. By³o tak¿e pod-

JAN CZAN Broker (905)

625-8421- 24godz.

$49,900 - Dochodowy Business - 10 lat od za³o¿enia $119,900 -B.dobrze wyposa¿ona Pizzeria- dobry dochód $179,900 - Luksusowe condo, nowoczesny budynek. $187,000 -Condo, 2 parkingi, balkon, nowy budynek. $339,000 -Piêkny i Nowy 1880 sq.ft. executive towntownhouse $369,000 Samodzielny europejski dom-bardzo zadbany $559,000 - Dom po rozbudowie i completnej renowacji jak nowy - Dom Marzenie!!! TOP PRODUCER

Szybka Telefoniczna darmowa wycena domów! Wycena poprzez [email protected]

MARIANNA DENEKA Sales Representative

staw¹ i treœci¹ jego póŸniejszej twórczoœci, wielu jego wspania³ych powieœci, nowel i publicystyki. Pisa³ bowiem o tym, co sam prze¿y³, co sam widzia³, czego sam doœwiadczy³. Dokoñczenie na stronie 23

(416)

453-9493

$176,900 eksluzywne condo, niski maint. $199,000 2 sypialnie, 2 ³azienki, podziemny gara¿ $269,900 townhouse, 3 syp. wykoñczony basment $314,900 dom wolnostoj¹cy 3 sypialnie, 3 ³azienki $319,900 centrum Mississauga po³ówka, 3 syp. wykoñczona piwnica, gara¿. $432,900 2 kuchnie 4 sypialnie, 3 ³azienki, podwójny gara¿

Zapewniam profesjonaln¹ us³ugê 15 lat w biznesie

Strona 2

1-15 /08/ 2007 No 15 (933)

Kazimierz Z. Poznañski University of Washington

Teoria Przyjê³o siê w ekonomii traktowac tzw. wolny handel jako rzecz po¿¹dan¹. Od klasyków, jak Ricardo, uwa¿a siê, ¿e gospodarki powinny otworzyæ swoje rynki dla innych gospodarek. Ka¿dy wtedy skorzysta, gdy rynek, jeden dla wszystkich, zapewni, ¿e produkcja skoncentruje siê tam, gdzie koszty s¹ relatywnie rzecz bior¹c najni¿sze. Zalet¹ wolnego handlu ma byæ wiêc to, ¿e podnosi siê efektywnoœæ wykorzystania zasobów, pojedynczo w ka¿dym kraju oraz zbiorowo, w skali œwiata, lub raczej tej czêœci œwiata, która stosuje zasady wolnego handlu. Te korzyœci, z tytu³u wy¿szej wydajnoœci, rozk³adaj¹ siê po równo miêdzy uczestników tzw. wolnego handlu, czyli egalitarnie. Z tej tezy wynika, ¿e im bardziej jakiœ kraj siê otwiera na handel tym lepiej, ekonomicznie, no i ¿e, im bardziej kraje s¹ otwarte dla innych, tym lepiej ma siê gospodarka œwiatowa. Idea³ jet taki, ¿eby ca³y œwiat sta³ siê jednym rynkiem, innymi s³owy, u¿ywaj¹c obecnego jêzyka, ¿eby œwiat siê globalizowa³ a¿ stanie siê globalny. .Tyle, ¿e œwiat nie jest taki prosty jak zak³ada ekonomia, bo œwiat jest wielki, ze swymi kontynentami oddzielonymi oceanami. A na ka¿dym kontynencie, distan-

49 LAT OBS£UGI POLONII

se potrafi¹ te¿ byæ ogromne, no i trafi siê po drodze jakaœ góra czy rzeka, któr¹ trzeba pokonaæ. Innymi s³owy, zanim kraj skorzysta z wolnego handlu musi zawieŸæ towar. No, i jest inny jeszcze problem, handel nie polega tylko na wiezieniu tam i gdzie indziej, gdy¿ towar trzeba sprzedaæ, czyli znaleŸæ nabywcê. Wiêc jest kolejny problem, jak siê dostarczy towar to trzeba przekonaæ nabywcê, tyle ¿e w jakim jêzyku, jak jeden mówi grek¹ a drugi ³acin¹. Tak, ¿e tym co mówi¹ jednym jêzykiem ³atwiej handlowaæ. Co z tego wynika, a no to, ¿e kraje, które s¹ geograficznie bli¿ej siebe, maj¹ ni¿sze koszty transportu ni¿ kraje bardziej odleg³e, no i to, ¿e kraje które dziel¹ podobn¹ kulturê, w tym jêzyk, maj¹ te¿ ni¿sze koszty. Dystans jest jednak najwa¿niejszy, gdy¿ kraje o zbli¿onej, czy indentycznej kulturze, zwykle, tak w ¿yciu, granicz¹ ze sob¹. Tak wiêc, to nie jest tak, ¿e handluj¹ ze sob¹ tylko kraje, które maj¹ najni¿sze koszty produkcji ró¿nych wyrobów, ale ¿e byæ mo¿e kraje handluj¹ ze sob¹ g³ównie dlatego gdy¿ maj¹ do siebie blisko. Skoro tak, nie nale¿y sobie marzyæ o jednym rynku globalnym ale pogodziæ siê z tym, ¿e œwiat jest podzielony na handlowe bloki, dwa, trzy lub wiêcej. Co ciekawe, dowód na to mo¿na znale¿æ w Ameryce, która, po Anglii przejê³a na siebie rolê lidera wolnego handlu, co to stworzy³ po wojnie równe œwiatowe instytucje do popierania

POMNIKI

24 godzinna obs³uga oraz dostawa oleju opa³owego

Pomniki z granitu P³yty z br¹zu Gwarantowana wysoka jakoœæ us³ugi Du¿y wybór kolorów i wzorców Przystêpne ceny

(416) 232-2262 83 Six Point Road Toronto, ON M8Z 2X3

(416) 232-1250 83 SIX POINT ROAD

International Federation of Professional and Technical Engineers (IFPTE)

wolnego handlu, a ostatnio na w³asn¹ rêkê podpisuje ró¿ne wzajemne bilateralne - uk³ady handlowe eliminuj¹ce wzajemne bariery handlowe, c³a, subsydia itp. Ano, ta Ameryka, przejêta losem handlu œwiatowego, handluje g³ównie ze swoimi s¹siadami, po pó³nocnej i po³udniowej stronie. Na pó³nocy ma Kanadê, a na po³udniu Meksyk. Z tymi to krajami Ameryka ma prawie trzyczwarte swego handlu no i nie ma co siê dziwiæ, gdy¿ ma Ameryka do nich bardzo blisko, no i ³¹czy j¹ podobna kultura. Skoro tak, to Ameryka powinna byæ przygotowana na to, ¿e jak ma swój blok, trzech krajów, to inne kraje, które ¿yj¹ w bliskim s¹siedztwie te¿ bêd¹ sk³onne do handlowania ze sob¹, w ramach swoich bloków, no i Unia Europejska jest kolejnym przyk³adem takiej podyktowanej logik¹ geografii równie silnej integracji handlowej. Tak wiêc zidentyfikowaliœmy ju¿ dwa bloki /a do niedawna trzy, gdy¿ by³ te¿ blok tzw. Sowiecki, ze swym prawie wy³¹cznym - handlem w ramach bloku/, wiêc mo¿e da³oby siê poszukaæ jeszcze jakiœ inny. Tak, jest jeszcze inny, choæ nie tak zaawansowany jak handlowy blok w Ameryce Pó³nocnej, z Ameryk¹ jako liderem. Ten blok ju¿ siê wy³oni³ w Azji, na tzw. Dalekim Wschodzie, g³ównie w wyniku ogromnej ekspansji Chin. To dziêki tej ekspansji Chiny sta³y siê handlowo najbardziej atrakcyjn¹ gospodark¹. To przyci¹ga takie lokalne potêgi jak Japonia, czy Korea. Ju¿ dzisiaj Chiny sta³y siê ich g³ównym partnerem handlowym, zastêpuj¹c Amerykê. Kraje te od pewnego czasu buduj¹ wspólne instytucje, w³¹cznie z koordynacj¹ banków centralnych nastawion¹ na stabilizacjê walutow¹ oraz umowami o redukcji lub eliminacji ce³. Zabieraj¹ siê te¿ do stworzenia azjatyckiej alternatywy dla IMF, który ich zdaniem zwiód³ Azjê w czasie kryzysu 1997. To jest ju¿ w³aœciwie blok handlowy. .No i nie byle jaki, gdy¿ w tym bloku s¹ z jednej strony Chiny, jako najwiêksza potêga przemys³owa œwiata, prudukuj¹ca wiêcej wyrobów przemys³owych ni¿ jakakolwiek inna gospodarka, Ameryka, czy Niemcy, a nawet Japonia. Z drugiej strony, w bloku jest te¿ najwiêksza przed Ameryk¹ - potêga technologiczna œwiata, a mianowicie Japonia. Wygl¹da na to, ¿e bêd¹c jedn¹ nog¹ w Europie a drug¹ w Azji,

Rosja mo¿e staæ siê czêœci¹ tego bloku. Ci¹gle nie w Europie, w przeciwieñstwie do Europy Wschodniej, Rosja szuka dla siebie miejsca w œwiecie. Byæ mo¿e, to miejsce odnajdzie w Azji, z któr¹ bardzo szybko rozwija handel, bo Azji brak surowców a Rosja ma ich nieskoñczonoœæ. Powsta³a ju¿ platforma do tej

wspó³pracy tzw. Grupa Szanghajska, do której poza Chinami oraz Rosj¹ nale¿y te¿ kilka by³ych sowieckich republik Azjatyckich. Te maj¹ te¿ ogromne zasoby naturalne, ale to nie chodzi tylko o zasoby naturalne, gdy¿ przynajmniej w przypadku Rosji jest jeszcze inny atut - atut militarny, czyli nuklearny.

NOWO OTWARTY !!! Jeff, Rose & Herb’s

3730Lakeshore Blvd. West, Etobicoke, Ontario M8W 1N6 Jerry J.Ouellette M.P.P. - Oshawa 170 Athol St. East Oshawa, On., L1H 1K1 Phone: 905-723-2411 Fax: 905-723-1054 email:[email protected] Website: www.oshawampp.com

Tel.:

(905) 949-0707

EWA G£ADECKA

1224 Dundas St. West, Suite 102, Mississauga, Ontario L5C 4G7

JOLANTA KRYSTKOWICZ Adwokat, Notariusz L.L.B, LLM By³y Sêdzia w Polsce

2347 Kennedy Rd. Unit 402, Scarborough, Ont. M1T 3T8 pó³nocno-wschodni róg ulic Kennedy Rd. i Sheppard Ave.

Tel.: 416-292-8337 Fax:416-292-4669

www.nowykurier.com

VISTULA TRAVEL

Promocyjne ceny Biletów na lato 2007 do Polski Income - Tax

The union of choice for professional employees. Najlepszy Zwi¹zek Zawodowy dla in¿ynierów i techników 416 979-5478 www.ifpte.org

VISTULA TRAVEL

Dundas St. E.

Tel.: 905-624-4141 1425 Dundas St. E. Unit 5A Mississauga

Strona 4

Jerzy Przystawa Uniwersytet Wroc³awski

Niezwyk³a, jedyna w swoim rodzaju I Rzeczpospolita, owoc trudu dziesi¹tków pokoleñ, mia³a w swojej konstrukcji wadê ustrojow¹, która w ogromnym stopniu przyczyni³a siê do jej upadku i znikniêcia z mapy Europy. Wad¹ t¹ by³a zasada liberum veto, przez 160 lat uwa¿ana za jeden z kanonów wolnoœci obywatelskiej. To unikalne spo³eczeñstwo, przez nie¿yczliwych krytyków wyszydzane i pokazywane, jako przyk³ad warcholstwa, nierz¹du i anarchii, kierowa³o siê potrzeb¹ szerokiego konsensu, zgody, umowy obywatelskiej przez wszystkich akceptowanej. Uzyskanie takiej zgody by³o nie lada wyczynem, proces dochodzenia do niej budowa³ postawy obywatelskie, uczy³ odpowiedzialnoœci za pañstwo. Jak pisze brytyjski historyk: Proces, dziêki któremu ta zgraja uzbrojonych jeŸdŸców ostatecznie osi¹ga³a jednomyœln¹ decyzjê, wybieraj¹c jednego spoœród dziesi¹tków kandydatów i jedn¹ spoœród dziesi¹tków opinii, mo¿na opisaæ jedynie jako akt zbiorowej intuicji . (Norman Davies, Bo¿e Igrzysko, str. 316, ZNAK, Kraków, 2002) Ta „zbiorowa intuicja” strzeg³a Rzeczpospolit¹ dobrze przez ok. 160 lat, do czasu, gdy w 1652 roku, przekupiony przez Janusza

1-15 /08/ 2007 No 15(933)

Na co licz¹? Radziwi³³a, pose³ Jan Siciñski, po raz pierwszy skorzysta³ z tego prawa i zerwa³ Sejm. Od tej pory wrogowie Rzeczypospolitej odkryli z³owrogie mo¿liwoœci tego przepisu i ju¿ do koñca jej dni, wykorzystywali go w sposób bezwzglêdny i cyniczny. Jak wiemy, caryca Katarzyna stanê³a zbrojnie w obronie tej „kardynalnej wolnoœci” i przeciwstawi³a siê zdecydowanie zamiarom reformatorów. Ale fakt, ¿e pomimo tej wady I Rzeczpospolita przetrwa³a ponad trzy stulecia mo¿e byæ prawdziwym powodem do dumy z naszej narodowej spuœcizny. By³o to mo¿liwe dziêki pewnym zapomnianym zaletom tego narodu: umi³owaniu wolnoœci, szlacheckiej godnoœci i dumy, a przede wszystkim czemuœ, co ten sam Norma Davies okreœli³ jako „patriotyzm, który przybra³ wymiar religii”. (Norman Davies: Serce Europy, ANEKS, Londyn, 1995). Ta „religia patriotyzmu” pozwoli³a Polakom przetrwaæ noc rozbiorów i pozwoli³a na powstanie II Rzeczypospolitej. Ta nowa Rzeczpospolita, powsta³a z scalenia trzech rozbiorów, ró¿nych tradycji, doœwiadczeñ cywilizacyjnych, jêzyków, obyczajów, systemów prawnych i kultur politycznych, dokona³a ogromnego wysi³ku edukacyjnego i przez 20 lat swego istnienia wychowa³a niezwyk³e pokolenie patriotów i obywateli. Niestety, z przyczyn, których warto dociekaæ, zafundo-

wa³a sobie kolejn¹ wadê ustrojow¹, która od pocz¹tku korodowa³a jej system pañstwowy. T¹ wad¹ by³a niem¹dra, korupcjogenna, dezintegruj¹ca organizm pañstwowy, ordynacja wyborcza do Sejmu. To w wyniku tej wady, w ci¹gu 21 lat pañstwo polskie mia³o 32 premierów, czyli, œrednio, jednego premiera na nieco d³u¿ej ni¿ pó³ roku. To ta wada by³a g³ówn¹ przyczyn¹ rozlewu krwi podczas Zamachu Majowego i przy innych okazjach, to ta wada kaza³a poszukiwaæ remedium w zapêdach dyktatorskich i innych karko³omnych próbach naprawy. Naturalnie, ¿e przy takim sposobie rz¹dzenia trudno by³o odpowiednio przygotowaæ siê do historycznych wyzwañ, do skutecznego przeciwstawienia siê zagro¿eniom ze Wschodu i Zachodu. Tê op³akan¹ sytuacjê ³agodzi³a ta sama „religia patriotyzmu”, która kaza³a obywatelom tej Rzeczypospolitej dawaæ heroiczne przyk³ady ofiarnoœci i oddania sprawie publicznej. I nie tylko tym „szarym obywatelom”, zwyk³ym polskim patriotom, ale tak¿e i wielu z tych „na górze”, dla których s³owo „Polska” , „dobro Ojczyzny”, „dobro wspólne”, nie by³y s³owami pustymi, retorycznymi chwytami u¿ywanymi dla zamaskowania ich egoistycznych i niecnych intencji. III Rzeczpospolita, powsta³a na gruzach komunizmu, z powodów, których te¿ warto dociekaæ, za-

JEDYNA W SWOIM RODZAJU Firma z 15-letnim doœwiadczeniem na rynku europejskim. „Adrianna” Fashion teraz w Kanadzie zaprasza do swojego studia projektowego. gdzie mo¿na kupiæ suknie œlubne i dla osób towarzysz¹cych, wieczorowe, na zakoñczenie szko³y, komunijne, kostiumy, ma³e czarne oraz dodatki. Nasze suknie szyte s¹ w najnowszych trendach europejskich, rêcznie zdobione, lekkie, szyte na miarê z najlepszych materia³ów w jednym egzemplarzu. S¹ to suknie ekskluzywne na miarê ka¿dej kieszeni. „Adrianna” specjalizuje siê m.in. w gorsetach modeluj¹cych sylwetkê, które sprawiaj¹, ¿e Panie wygl¹daj¹ szczuplej co najmniej o dwa rozmiary. W doborze kreacji kierujemy siê indywidualnymi cechami klientek, jakimi s¹ karnacja, kolor w³osów i oczu, sylwetka, a tak¿e temperament. Dlatego ka¿da Pani w naszych sukniach wygl¹daæ bêdzie zawsze modnie, elegancko i wyj¹tkowo, bêdzie wizytówk¹ naszej firmy. Mamy zaszczyt ubieraæ znane Polonii aktorki, œpiewaczki, piosenkarki, a tak¿e dziewczyny uczestnicz¹ce w wyborach miss.

„Adrianna” Fashion

647-201-3292 fundowa³a sobie podobn¹, a de facto, tê sam¹ wadê ustrojow¹, która zatruwa³a ¿ycie publiczne miêdzywojennej Polski: partyjn¹ ordynacjê wyborcz¹ do Sejmu, któr¹ uparto siê nazywaæ „proporcjonaln¹”, chocia¿ z pojêciem proporcji ma nie wiele wspólnego. Skutkiem tej wady, podobnie jak przed wojn¹, jest dezintegracja sceny politycznej, rozbicie

partyjne, potêpieñcze swary i waœnie i ca³y ten nieustanny, gorsz¹cy spektakl, który trwa nieprzerwanie od 18 lat. W odró¿nieniu jednak od II Rzeczypospolitej, ta dzisiejsza nie ma ju¿ tych „soków ¿yciowych”, tych si³ zdrowego, wolnego, dumnego organizmu, które pozwala³y Polakom tamtego pokolenia kochaæ Dokoñczenie na stronie 14

Strona 5

No 15 (933) 1-15/08/2007

In search of a father Paternity and Parricide in Andre Alexis’s Childhood and Austin Clarke’s The Polished Hoe Barbara Sharratt Fact: Two thirds of black Canadian children in Toronto are fatherless. The schoolboards are concerned, the community is concerned, so concerned in fact that there are meetings in high school auditoria and in the City Hall where the tissue of fatherlessness and its consequences are discussed. What are these consequencess? For young males (since females are more resilient and have a role model in their mothers) these are: dropping out of school, dealing in narcotics, and joining a gang. This often leads to a life of criminality, conflict with police and/or jail sentences. All of the above also concerns young men from other ethnic groups - it is not an exclusively “black” problem. With most families being nuclear families, the support of an extended family group is sadly missing, and when the father leaves, the children suffer poverty and deprivation. The famous American general Colin Powell, who resigned his post of Secretary General over the war in Iraq, stated once that he would never have achived so much were it not for his father, a decent, unassuming, hard-working man who took interest in his son. Unfortunately, this role model is not the lot of the 40% young blacks in Tornto. The more common pattern is a father, who takes off the moment that his partner or wife becomes pregnant, or soon after. The woman is left ot fend for her child. When the baby is young, she has to stay at home, living on welfare. When the child goes to school, she usually picks up a job, any job, to make money. If she has more children, she will most likely stay on welfare. The great majority of Toronto’ s black population comes from the Caribbean Islands. These people look very different from their African acestors. The Caribbean was for centuries a mixing pot of all races and nationalities, from the French Martinique to the English Barbados. The spaniards, the Germans and even the Chinese settled there. My friend Lennox, who comes from Trinidad, has the kinky hair, coffee complexion and the slightly slanting eyes of his Chinese grandfather, a perfect mixture of three races, and what a gifted individual he is! Caribbean blacks, unlike Amerian blacks, tend to be slim, tall and graceful. The women are paragons of fashion, probably the

best dressed lot in Toronto, They are, as a rule, hard-working, church-going and disciplined. They do well at school and at college. The ones that do not have babies early land good jobs with the government, which promotes employment of coloured people, of women and of the disabled. This pattern of ambition and achivement does not extend to boys. Raised without a male role model, with little discipline and no extended family to provide support, boys tend to do much worse at school, to drop out sooner and, not seeing a chance of decent employment, turn to drugs and crime as a means of making money fast. Their hard-working mothers often have no time to supervise their children’s activities, and when their sons become teenagers, they often go into gangs as a substitute for an extended family. I should stress here that the extended family is the norm in the Caribbean Islands: children are raised by mothers, aunts, grandmothers, cousins, uncles and sometimes fathers. My friend Lennox who has two sons, seriously considered sending his 5 year old to England, to be raised by his extended family.Both he and his wife had demanding jobs, and, consequently little time for their boys. One of the legacies of colonialism is also a lack of social stigma attached to being a single mother. The family simply accepts pregnancy of a daughter and joins in raising the child. This kind of help does not exist in Canada, when the girl comes to this country alone. The problem of fatherlessness lies at the core of the two novels which I have chosen for my discussion today: The Childhood by Andre Alexis from Trinidad and Austin Clarke’s The Polished Hoe. Austin Clarke comes from Barbados. Andre Alexis, the winner of the Chapters books in Canada first novel award and the Trillium award, was born in Trinidad in 1957. Apart from Childhood, He is the author of a collection of short stories Despair and Other Stories of Ottawa, published an 1994 and a play, Lambton Kent (1999). Andre Alexis lives in Toronto. Childhood, written in the first person narrative, is an autobiography of Thomas MacMillan, growing up during the 50’s and 60’s in the southwestern Ontario town of Petrolia. The boy is a virtual orphan, since he never knew his father, and was abondoned by his mother, who left him in the care of his eccentric Trinidadian grandmother Edna Mac Millan. Edna is at times stern and often erratic, to the point of forgetting to feed her grandson. She used to workr as an elementary school teacher and, after her retirement, would host the Dickens society of Lambton county, a reading circle for local ladies. One day, she

loses control and abuses one of the reading circle ladies, which brings the meeting so a permanent close. Edna is a widow and the mother of Katarina, her only daughter. Her husband was struck by a car when they were both crossing the street. Katarina later insisted that her mother had pushed her father under the car, but then she told different versions of the same story on different occasions. Katarina had a reputation of being a wild. rebellious girl who got her girlfriend into trouble by taking her to a gravel pit to swim nude at night. She desappeared from Petrolia for several years, reappearing after Edna’s death to close the house and to pick up her son. Katarina comes in a car driven by a French Canadian called Pierre Mataf, who appears to be her boyfriend. Since they have no money, Katarina sets up her son to steal food from a Variety store, something he is frightened and upset to do. She deliberately points out to the store owner what her son has done, and asks the boy to return the stolen food. While thus diverting the storekeeper’s attention, she herself steals some food for the journey. After a heated argument with Mr Mataf, Katarina is told to get out of the car. She and her son walk to Ottawa where they stop at Katarina’s former boyfriend’s house. The boyfriend’s name is Henry Wing. Henry, who is much older than Katarina, loves the fickle woman unconditionally, and accepts both her and her son, Not only does he feed and clothe them, opens up his house to them, but he even fires his elderly housekeeper, Mrs Williams, because Katarina dislikes the woman. Henry becomes a true father to the boy. A scientist and a well-educated man, he introduces the youngster to the magic of chemistry by pretending to produce real gold. Eventually, the boy will go on to study chemistry and become a researcher. None of this kindness, however, carries weight with Katarina, who has, in the meantime, found a job with Revenue Canada. Eventualy, she gets tired of living with Henry, and moves out to her own apartment, leaving her son behind, Henry is only too happy to provide for Tom. They spend a lot of time together reading books from Henry’s library: novels, poetry, philosophy and science, and discussing their contents. When Tom turns twenty, he begins to get tired of Henry and these reaadings. He decides to study science and moves out. For the next few years, he will read on science alone, concentrating on this chosen subject. When Tom is moving out, Henry says to him: “I wish I were your father”. At the time, Tom does not pay much attention to

Henry what is saying in fact, after moving out. He will avoid Henry, not even responding to his telephone calls. Years later, he will pay a visit to Henry to tell him of Katarina’s illness. Katarina has cancer and has moved back to Petrolia. Tom will visit her there just before her death. After Katarina;s death, he finds her old letters which his mother had written to his grandmother over the years when he was in Edna’s care. In all these letters, Katarina assures her mother that she misses her baby and promises to return for him soon. Tom returns to Ottawa with the intention of visiting Henry and telling him of his mother’s death to find out that he has come to a wake for Henry Wing, who had been buried that morning. He learns that Henry died of coronary thrombosis inly one day after Katarina. Tom says: “I hope to God there are no more deaths as desolating. It wasn’t that my mother’s death affected me less than Henry’s, but with Henry’s passing I lost almost as much of my mother as I did of him. I lost the light his feelings cast on her”. (P.259) Throughout his life, Tomas had tired to extract some information about his absent mother, and to find the identity of his father, but he tries to no avail. The accounts of his neighbours in Petrolia do not agree with the information which he gets from his mother, a pathological liar. Since mother was his only blood relative, Tom had clung to her, providing a shoulder to cry on, as she pursued her passions with a succession of rough and abusive partners, There was no indication that she cared for Tom, her only child, she used him in the same way she used Henry, the man who loved her. It is ironic that all the good qualities were inculcated in Tom by Henry, who was a kind, honest, decent man wth a wide range of interests. Even though Tom rehected Henry - a sign of growing up - he eventually models his life on the pattern provided by his mentor, becoming a scientist like Henry. Childhood is an unusual novel: it is fragmentary, starts at the end, 6 months after the death of Katarina and Henry. It contains lists of things to do, timetables, daily routines, poetic quotations, fables, the map of the starry sky, diagrams and dictionary entries, discussions of ideas, dreams. The first person narrative is interspersed with occasional dialogues and quatations of other people, and poets like John Donne. It is also peppered with French phrases, most of them coming from Mr Mataf, the francophone. At the end of the novel, the author gives the precise date of completing his alleged autobiography, September 15, 1997. As he reviews the objects that he had accumulated over the last 6 months, he watches his bird, Alexander II, the bird that speaks Russian. As he cleans the house in anticipation of a visit from the

woman he loves, Marya, he remembers Henry and Katarina doing an experiment in the lab, burning something that looked like moths to Tom, and smiling. It was one of the rare moments of happiness in his childhood. He realised that his life consists of a string of moments, a mosaic of fragments: “My life comes back to me in various pieces, from pablum to tombstones, each piece changing the contour of the life I had led”. This fragmentariness so apparent in Childhood is also a feature of Austin Clarke’s The Polished Hoe, which is a rambling narrative of the 58 year old Mary Matilda Paul, giving of statement to the police, after she had commited a crime. The time of the novel is one night, some time in the late 1940’s, as there are references to the second world war. The action takes place on a plantation in Bimshire (Barbados), within the space defined by the great house, Mary Matilda’s home and the plantation mansion, Between these two extremes lies the North Field, green with sugar cane. This space is where Matilda has spent her life. Bimshire is the “village” where Austin Clarke was born ang grew up and Mary Matilda, in her statement, gives a very detailed topography of the place: the sugar plantation, the Saint David’s Anglican Church, the high school, the rum bar, and the posh Atlantic Club, which had once hosted the future King of England, George the 5th.. Mary Matilda, a well-respected upright woman of great beauty lives in the great house on the edge of the plantation. This house was built for her by the plantation manager, Mr Bellfeels, the father of her only son, Wilberforce. She lives in style, with mahogany furniture, crystal glasses, Persian carpets and a Steinway grand piano bought for Wilberforce by his father. Mary Matilda has a servant, a young woman named Getrude. On the face of it, she lacks nothing. Wilberforce Bellfeels, who studied abroad and travelled widely, is now a medical doctor specializing in tropical diseases. He is also well liked and respected in Bimshire. Yet, as Mary Matilda’s testimony tells us, this comfort and social status were bought at a very high price. Mary Matilda’s mother, May was raped by Mr Bellfeels when she was sixteen. When May’s daughter was 7, Bellfeels began to molest her, grooming her to be nis next mistrees. This happened with the tacit permission of Mary Matilda’s mother, who knew that she was powerless to stop Bellfeels, the most powerful man on the plantation, and felt thet her daughter might eventually benefit from the manager’s attention. Mary Matilda bore Bellfeels three children, two of whom died in infancy. The children bore Bellfeels surname, but their mother did not, as Bellfeels was already married and had two Dokoñczenie na stronie 19

No 15 (933) 1-15/08/2007

Strona 6

Obserwacje z USA Andrzej Targowski Western Michigan University

Wszyscy z wszystkimi Sytuacja polityczna w sierpniu 2007 r. polega na walce politycznej „wszystkich z wszystkimi.” Polacy tak w kraju jak i na ObczyŸnie s¹ zaniepokojeni tym stanem. Przypomina on zarzuty obcokrajowców, ¿e „Polacy nie umiej¹ siê rz¹dziæ”. Sytuacja polityczna Polski jest po 350 bardzo z³ych latach bardzo dobra. ¯adne pañstwo nie zagra¿a Polsce. Nawet Unia Europejska troszczy siê o dobro Polski, swego nowego i wa¿nego cz³onka. Tymczasem polscy politycy w ci¹g³ych konfliktach i przy aktywnej roli mediów jako katalizatora tych k³ótni wpadli w studniê, z której w¹tpiê, aby zdo³ali siê wydobyæ. Koalicja rozpad³a siê, bowiem wbija³a sobie samobójcze gole. Podczas gdy opozycja nawet w tak wygodnej dla siebie sytuacji nie potrafi porozumieæ siê co do wspólnej taktyki, choæby w myœl zasady, ¿e przeciwnicy naszych przeciwników s¹ naszymi „przyjació³mi.” O sprawach pañstwa polskiego nikt nie dyskutuje, które na szczêœcie samo-siê rz¹dzi. Co w kapitalistycznej gospodarce czasem bywa mo¿liwe, choæ na d³u¿sz¹ metê mo¿e byæ groŸne. Jak zatem wyt³umaczyæ zaistnia³¹ sytuacjê? Wynika ona z prawa, ¿e tyle bêdzie trwa³o wychodzenie z PRL-owskiej dyktatury ile ona trwa³a. Poniewa¿ trwa³a 45 lat, tyle lat nale¿y czekaæ na ustabilizowan¹ sytuacjê polityczn¹ w Polsce. Jak dot¹d up³ynê³o 18 lat od upadku PRL, czyli raptem 40 proc. W tym czasie wielu polityków-pionierów III RP wykruszy³o siê jak np. Wa³êsa, Buzek, Krzaklewski, Miller i inni. Trzeba przypuszczaæ, ¿e i obecna ekipa rz¹dz¹ca te¿ wykruszy siê z polityki, a jest tak¿e niewykluczone, ¿e i nastêpn¹ ekipê czeka to samo. Powinno byæ inaczej, politycy w demokracji zwykle nabieraj¹ doœwiadczenia i w kolejnych wyborach zamieniaj¹ siê rolami,

ale niekoniecznie koñcz¹ œmierci¹ cywiln¹. W Polsce jest jednak inaczej, walka polityczna jest prowadzona na no¿e. Brak w niej dojrza³oœci, inteligencji a nawet sprytu. Panuje niepisana zasada zwalczania siê polityków z innych partii. Ogl¹dam codziennie polsk¹ telewizjê i liczne w niej dyskusjê i nigdy nie s³ysza³em, aby politycy z ró¿nych partii zgodzili siê w odniesieniu do czegokolwiek. Jeœli nie zgadzaj¹ siê przed telewizorem, czyli przed wyborcami, to dlaczego mieli by siê zgodziæ w Sejmie? Kiedyœ nazwa³em dynamikê polskiej polityki „kabaretem,” obecnie transformowa³ siê on w tragediê, bowiem nie rokuje nic, co by radykalnie zmieni³o omawiany stan rzeczy. Bardzo bym chcia³ myliæ siê, co do podanej oceny. Jest opinia, ¿e do polskiej polityki powinni zostaæ dopuszczeni ludzie m³odzi. Nic bardziej b³êdnego. W PiS ludzie m³odzi s¹ bardzo aktywni i widoczni, ale gdy przychodzi do napisania m¹drej ustawy czy dobrego sprawozdania finansowego to nie potrafi¹ tego zrobiæ. Po prostu nie umiej¹ tego, bowiem nie maj¹ praktyki. „Trzaskanie” w telewizji nie zast¹pi profesjonalizmu politycznego. Najbardziej zdolni m³odzi ludzie wyjechali z Polski i nie maj¹ chêci do jej zbawiania. Mo¿e kiedyœ wróc¹ z dobr¹ wiedz¹ i kwalifikacjami i dokoñcz¹ transformacjê ale ju¿ jako ludzie dojrzali. Warto przypomnieæ, ¿e Adenauer i De Gaull byli ludŸmi starszymi (po 70ci¹tce), kiedy rz¹dzili swymi pañstwami w okresach transformacji. Czy istnieje rezerwowa ekipa rz¹dz¹ca w Polsce? Formalnie jest ni¹ Platforma Obywatelska, która prawdopodobnie po wczeœniejszych wyborach ma szansê na utworzenie kolejnego rz¹du. Ale czy uzyska bezwzglêdn¹ wiêkszoœæ w Sejmie? Jest to bardzo w¹tpliwe. Zatem, z któr¹ parti¹, PO wejdzie w koalicjê? A jeœli „wejdzie” czy potrafi j¹ utrzymaæ? Jeœli PO bêdzie to potrafiæ, to bêdzie to optymistyczny sygna³, ¿e „fermentacja” polskiej polityki zmierza ku zakoñczeniu.

Dywersja doktrynalna podstaw¹ patologicznej zmiany ustrojowej w Polsce (2) Dokoñczenie zestrony 1 pieniêdzy. A nie chodzi tu przecie¿ o dawanie pracownikom przedsiêbiorstw za darmo, chodzi jedynie o wiêksze ni¿ obecnie preferencje przy wykupie - priorytety i raty, które mo¿na by ju¿ sp³acaæ z bie¿¹cych zysków uczciwymi pieniêdzmi. Nie jest to jedynie kwestia sprawiedliwoœci spo³ecznej, ale przede wszystkim kwestia stworzenia sprawnej gospodarki. Rola „Solidarnoœci” Nasz Zwi¹zek pozosta³ nadal ruchem spo³ecznym. Jednak¿e w ramach tego szczególnego organizmu dosz³o do sygnalizowanych ju¿ perturbacji. Nadbudówka spo³eczna, gromadz¹ca ró¿ne krêgi inteligenckie, nie tylko nie zadba³a o rozwój ruchu pracowniczego, o jego rzeteln¹ informacyjn¹ obs³ugê, lecz wrêcz przeciwnie - sta³a siê noœnikiem os³abiaj¹cej go ideologii neoliberalnej. To tu w³aœnie upowszechniano pogl¹dy o zwi¹zku zawodowym jako instytucji wy³¹cznie rewindykacyjnej i w gruncie rzeczy szkodliwej dla gospodarki. Taka wizja zwi¹zku (pomijaj¹c to, ¿e jest dla wspó³czesnych czasów fa³szywa) nie mog³a byæ atrakcyjna; nie tylko dla potencjalnych sojuszników spoza zak³adów pracy, ale równie¿ dla samych pracowników – zw³aszcza umys³owych. Na ile wy³¹cznie rewindykacyjny model zwi¹zku zosta³ ugruntowany œwiadczy dyskusja przeprowadzona przez Tygodnik „Solidarnoœæ” (nr 2/89) z dzia³aczami zwi¹zkowymi, w której jedynie W³adys³aw Frasyniuk opowiada³ siê za modelem wspó³zarz¹dzaj¹cym. A o czym¿e tu w ogóle dyskutowaæ - wystarczy po prostu zapoznaæ siê z literatur¹ przedmiotu by wiedzieæ, ¿e tylko zwi¹zek wspó³zarz¹dzaj¹cy wchodzi dzisiaj w rachubê - zw³aszcza w takich sytuacjach jak nasza. Miast tego dalej tocz¹ siê dyskusje, w których wspó³zarz¹dzanie przyrównuje siê do funkcji spe³nianych przez CRZZ (nie rozró¿nia siê wspó³zarz¹dzania z ramienia pracodawcy od wspó³zarz¹dzania z ramienia pracowników) i g³osi siê tezê, ¿e zwi¹zek

wspó³zarz¹dzaj¹cy nie jest zwi¹zkiem zawodowym w ogóle. Nic wiêc dziwnego, ¿e zwi¹zek wychyn¹³ na powierzchniê w postaci szcz¹tkowej, a nadzieje na jego rozbudowê zawodz¹. „Zwyciê¿yliœmy i coœ pêk³o” - to tytu³ wywiadu z W. Frasyniukiem („Region” nr 65). Dosz³o do dalszej polaryzacji tego, co siê pod szyldem „Solidarnoœci” mieœci³o. Czêœæ nadbudówki spo³ecznej wesz³a do w³adz pañstwowych powoduj¹c dalsz¹ zapaœæ intelektualn¹ Zwi¹zku. Ten, s³aby liczebnie i koncepcyjnie, przycupn¹³ skromnie na pozycji zwi¹zku dziewiêtnastowiecznego czekaj¹c na prywatnych w³aœcicieli i dziewiêtnastowieczny kapitalizm. Tymczasem w rozleg³ej przestrzeni miêdzy wybranymi przez nas i nie maj¹cymi dobrego, zorganizowanego spo³ecznego zaplecza w³adzami pañstwowymi a s³abym, samoograniczaj¹cym siê Zwi¹zkiem, buszuje dalej nomenklatura zbijaj¹c maj¹tek jak nigdy przedtem i szykuj¹c siê do roli tych¿e prywatnych w³aœcicieli. Biuro Pe³nomocnika Rz¹du do Spraw Przekszta³ceñ W³asnoœciowych sprzyja tego rodzaju uw³aszczeniu, a „Solidarnoœæ” sta³a siê mimochodem podpor¹ tej sytuacji, nie bêd¹c teraz ani zwi¹zkiem rewindykacyjnym ani wspó³zarz¹dzaj¹cym w poprawnym tego s³owa znaczeniu, nawi¹zuj¹c jednak do niezbyt chwalebnej tradycji wspó³zarz¹dzania w odwrotnym kierunku - „od w³adz do mas”. Byliœmy niegdyœ dumni z tego, ¿e „Solidarnoœæ z nadbudówk¹ ruchu spo³ecznego jest czymœ wiêcej ni¿ zwi¹zek zawodowy na Zachodzie. Teraz jesteœmy czymœ mniej od nowoczesnego zachodniego zwi¹zku. Zgubiliœmy zupe³nie niezmiernie wa¿ny cz³on œrodkowy - wspó³zarz¹dzanie, a „ruch spo³eczny” niewiele ma ju¿ ze Zwi¹zkiem wspólnego. Zbli¿aj¹ siê wybory do samorz¹dów terytorialnych, które spowoduj¹ dalszy odp³yw przyzwi¹zkowej inteligencji, traktuj¹cej Zwi¹zek bardziej jako korzystny punkt startu ni¿ jako dobro samo w sobie. Grozi to ju¿ zupe³n¹ zapaœci¹ „Solidarnoœci”, tym bardziej, ¿e nie wygl¹da to na

odp³yw na pozycje œciœle sprzymierzone. Ju¿ bowiem teraz s³yszy siê opinie, ¿e terytorialna struktura „Solidarnoœci” bêdzie stanowi³a zbyteczn¹ konkurencjê dla samorz¹du terytorialnego. Reasumuj¹c, stajemy siê, chc¹c nie chc¹c, wykonawcami testamentu Miros³awa Dzielskiego, z pewn¹ modyfikacj¹ - jak ju¿ wspomnieliœmy. Nadbudówka spo³eczna „Solidarnoœci” wymiata nomenklaturê polityczn¹, zezwalaj¹c jednak na jej uw³aszczenie wespó³ z nomenklatur¹ gospodarcz¹ i na jej nadal autorytarny stosunek do œwiata pracy. My w Zwi¹zku zachowujemy siê wobec tego biernie. Czy jednak jest to zgodne z lini¹ „Solidarnoœci” i czy realizujemy przez to rozwi¹zanie optymalne? Co mog³a zrobiæ „Solidarnoœæ” i co jeszcze zrobiæ mo¿e Mówi siê, ¿e nie staæ nas na eksperymenty. Na jeden staæ nas jednak na pewno i mia³by on fundamentalne znaczenie. Polega³by on na tym, co w sferach naukowych nosi miano „zapoznawania siê z literatur¹ przedmiotu”. Fachowcy z ró¿nych dziedzin robi¹ to w zastosowaniu nawet do b³ahych zagadnieñ. Tymczasem my w Solidarnoœci, przy tak fundamentalnych problemach spo³ecznych, z jakimi mamy do czynienia, zaniedbujemy tê dzia³alnoœæ zupe³nie, kontentuj¹c siê tym, co nam siê pod nos podsuwa. Kilka lat temu Stefan Bratkowski apelowa³ o prowadzenie samodzielnych opozycyjnych studiów (S. Bratkowski „Listy” Wyd. Vist. Wroc³aw 1984), ale by³ to g³os wo³aj¹cego na puszczy. Polska na pewno nie bêdzie drug¹ Japoni¹, ale w jednym trzeba tamten naród bezwzglêdnie naœladowaæ - w zbieraniu i przyswajaniu informacji. Japoñczycy musieli do tego przystêpowaæ nie znaj¹c jêzyków i nie maj¹c Ÿróde³ informacji u siebie. My jêzyki znamy, Ÿród³a mamy na miejscu (w tym zreszt¹ sporo polskojêzycznych), ale z materia³ów tych korzystaj¹ g³ównie myszy. Ot, m.in. taki International Labour Review – jest w oko³o 10 krajowych bibliotekach, ale darmo Dokoñczenie na stronie 7

No 15 (933) 1-15/08/2007 Dokoñczenie ze strony 1 byœmy szukali jego œladów w opozycyjnych publikacjach. Podobnie jest z wiêkszoœci¹ polskich Ÿróde³ o zachodniej demokracji przemys³owej. Solidne i wczesne zapoznanie siê z literatur¹ przedmiotu pozwoli³oby ruchowi pracowniczemu uregulowaæ przede wszystkim zasady wspó³dzia³ania miêdzy zwi¹zkiem zawodowym a samorz¹dem pracowniczym. Inaczej byœmy dzisiaj wygl¹dali. Pomys³, by traktowaæ komisje zak³adowe i rady pracownicze jako dwie zupe³nie niezale¿ne reprezentacje pracownicze, i to spe³niaj¹ce w dodatku dwie przeciwstawne funkcje, jest g³ównym Ÿród³em naszych niepowodzeñ. Tymczasem niedaleko od nas, w RFN jak równie¿ w innych krajach zachodnich, wypracowano rozs¹dne relacje miêdzy zwi¹zkami a radami pracowniczymi na d³ugo przed powstaniem „Solidarnoœci”. Relacje te s¹ takie jak miêdzy partiami politycznymi (zwi¹zki) a parlamentem (rada pracownicza). Ca³y ruch pracowniczy wzniós³ siê przez to na wy¿szy poziom i zyska³ bardzo na znaczeniu. Trudno jednak byœmy o tym wiedzieli, skoro do niedawna w ogóle nie wiedzieliœmy, ¿e w RFN i w wielu innych krajach rozwiniêtych s¹ rady pracownicze. Traktowanie tej instytucji jako konkurencji dla Zwi¹zku i jako wynalazku komunistycznego zawa¿y³o na braku zdecydowanego nakazu w³adz „Solidarnoœci” wchodzenia w rady pracownicze. By³ to nasz najwiêkszy b³¹d pope³niony po wprowadzeniu stanu wojennego. Poprzez dzia³alnoœæ w radach rozwija³by siê sam Zwi¹zek wiêcej móg³by wtedy zrobiæ, mieæ wiêcej cz³onków i kadry oraz osi¹gn¹æ wy¿szy fachowy poziom. Poprzez dzia³alnoœæ w radach pracowniczych przygotowalibyœmy zarówno now¹ kadrê kierownicz¹ przedsiêbiorstw jak i kandydatów do ró¿nych funkcji publicznych. (Zarówno w Japonii jak i w RFN, gdzie istnieje najwy¿szy fachowy poziom zarz¹dzania, dyrektorzy rekrutuj¹ siê z w³asnej, z regu³y zrzeszonej w zwi¹zku, kadry przedsiêbiorstw (Taishiro Shirai - „Recent trends in collective bargaining in Japan” – International Labour Review 3/1984; Joseph Limprecht, Robert Hayes - „Germany’s word-class manufactures”, Harvard Business Review, 6/1982). Jak ³atwo daje siê u nas zauwa¿yæ, grupki polityczne nie s¹

Strona 7 najlepsz¹ szko³¹ rzeczowoœci i fachowoœci w sprawach spo³ecznych, a tym bardziej gospodarczych. Natomiast w zak³adach pracy znajduje siê najwiêcej ludzi wykszta³conych, na których fachowoœæ i rzeczowoœæ mo¿na liczyæ.) Nasze autentyczne rady pracownicze (których niestety mamy do dzisiaj niewielk¹ iloœæ) mog³yby od samego pocz¹tku blokowaæ nomenklaturowe spó³ki i w oparciu o Zwi¹zek promowaæ sensowne i uczciwe przekszta³cenia w³asnoœciowe. Dzisiejsze dzia³ania rz¹du w zakresie nieuczciwych spó³ek, to musztarda po obiedzie, a poza tym nigdy rz¹d i pañstwowe organy kontrolne nie zdzia³aj¹ tego, co oddolna inicjatywa. Przy takim rozwoju ruchu pracowniczego wype³nia³by on znaczn¹ czêœæ przestrzeni spo³ecznej, a wygrane wybory do w³adz pañstwowych by³yby zwieñczeniem istniej¹cej ju¿ zdrowej budowli. Podobnie wybory do samorz¹du terytorialnego by³yby uzupe³nieniem dobrze zorganizowanego ruchu pracowniczego, który ze swojej doœwiadczonej we wspó³zarz¹dzaniu kadry dostarczy³by, brakuj¹cych teraz, fachowych kandydatów na radnych. Ta rola jest ci¹gle jeszcze do spe³nienia. Je¿eli nie w tych, to w nastêpnych wyborach. Wreszcie problem najwa¿niejszy. Dobrze rozwiniêty ruch zwi¹zkowo-samorz¹dowy, realizuj¹cy koncepcjê zwi¹zku wspó³zarz¹dzaj¹cego i rozpoznaj¹cy w porê istotne trendy w gospodarce œwiatowej, by³by sprawn¹ si³¹ prowadz¹c¹ do uw³aszczenia pracowników. To w³aœnie rozwi¹zanie jest dla Polski optymalnym, ze wzglêdu na efektywnoœæ w³asnoœci pracowniczej jak i na niepowtarzaln¹ okazjê jej szybkiego i szerokiego zaprowadzenia. Je¿eli teraz tego nie zrobimy, bêdziemy musieli to robiæ w niedalekiej przysz³oœci z wiêkszym wysi³kiem i trac¹c znowu bezcenny czas. Mimo ra¿¹cych zaniedbañ informacyjnych i mimo nagl¹cej sytuacji, mo¿na jeszcze liczyæ na przyspieszony rozwój wspó³zarz¹dzaj¹cych funkcji Zwi¹zku i na szersze uw³aszczenie pracowników ju¿ teraz, na wstêpnym etapie odpañstwowienia gospodarki. ***** To by³o pisane 16 lat temu. W miêdzyczasie „Solidarnoœæ” stosuj¹c siê do formu³y neoliberalnej przybra³a formê szcz¹tkow¹. Natomiast system pracowniczego

wspó³zarz¹dzania i zwi¹zku wspó³zarz¹dzaj¹cego staje siê norm¹ europejsk¹ i prawdopodobnie zostanie do Polski wprowadzony z zewn¹trz, jak swego czasu zniesienie pañszczyzny. Wspania³y baskijski koncern spó³dzielczy Mondragonu powsta³y z inspiracji katolickiej nauki spo³ecznej (ok 35 tys. pracowników-w³aœcicieli) wykupi³ kilka lat temu wroc³awski Wrozamet. Jednak¿e wiedza w Polsce o tym koncernie jest równa prawie zeru. W Stanach Zjednoczonych w³asnoœæ pracownicza rozwija siê najlepiej w sieciach supermarketów. Oto najwiêksze spó³ki pracownicze w tej bran¿y: Publix Super Markets (136 tys. pracownikóww³aœcicieli), Hy-Vee (46 tys. pracowników-w³aœcicieli), Price Chopper (22 tys. pracownikóww³aœcicieli). Tymczasem wszystkie sieci supermarketów w Polsce nie s¹ nawet polsk¹ w³asnoœci¹ a wiedza o amerykañskich spó³kach pracowniczych jest równa prawie zeru. Jan Koziar

KURSY DLA KONTRAKTORÓW I NIE TYLKO • WHIMIS in Construction • Propane in Construction • Basics of Fall Protection • Traffic Control Person • TDG - Transportation of Dangerous Goods Cezary Giluk 416-830-1531 [email protected]

Ruch w interesie wspaniale podniesie. Reklama z Nowego Kuriera co wszêdzie dociera. Tel.: 647 - 886-1804

Jak ka¿dego roku, Katolicki Wydzia³ Oœwiaty w Mississauga (Duffrin-Peel Catholic School Board) organizuje kursy jêzyka polskiego dla dzieci i m³odzie¿y szkolnej. Dnia 8 wrzeœnia (sobota) 2007 roku w godzinach od 9:00 do 11:30 bêd¹ mia³y miejsce zapisy do szkó³ podstawowych i œrednich (z kredytem) w nastêpuj¹cych szko³ach: Szko³y podstawowe: podstawowe MISSISSAUGA Blessed Teresa of Calcutta St. Philip St. Pio of Pietrelcina Metropolitan Andrei Blvd. St. Bernadette Mary Fix St. Clare Divine Mercy BRAMPTON St. Brigid Pauline Vanier BOLTON St. John the Baptist ORANGEVILLE St. Peter Szkoly œrednie: œrednie MISSISSAUGA St.Martin John Cabot BRAMPTON Cardinal Leger

1120 Runningbrook Dr. 345 Fairview Road West 4765 Huron Heights Drive 515 Mississauga Valley 1060 White Clover Way 486 Paisley Blvd. West 4140 Glen Erin Drive 2840 Duncairn Drive 81 Torrance Woods 56 Oaklea Blvd. 299 Landsbridge Street 46 Dawson Road 2470 Rosemary Drive 635 Willowbank Trail 75 Mary Street

______________________________________________ Po wiêcej informacji proszê dzwoniæ pod numer

(905) 824-6690

www.nowykurier.com

Strona 8

1-15 /08/ 2007 No 15(933)

Sentymentalna historia o pró¿nym oczeki waniu

Zenowiusz Ponarski Wydarzenia z ulicy Tatarskiej w tle, z dnia 18 wrzeœnia 1939 roku mia³y dalszy ci¹g. Zygmunt Berling przebywa³ wówczas w mieszkaniu £awrynowiczów, w pokoju ich syna, który nie wróci³ z wojny. Po nocnej rozmowie goœcia z gospodarzem, rozeszli siê ka¿dy do siebie, niby na spoczynek - wspomina³ Berling - :„ ale w domu chyba nikt nie spa³. Ci¹gle gdzieœ coœ siê rusza³o. Œwiat³a nie gas³y. Nie trudno by³o siê domyœleæ, ¿e wszyscy czuwaj¹” I ani s³owa o tej, dziêki której znalaz³ siê na Tatarskiej. Ale skoro w domu nikt nie spa³, i poruszano siê przy zapalonych lampach, niew¹tpliwie spotkanie z przyjació³k¹ nie mog³o byæ zbyt wylewne. Szczegó³ów nie znamy i by³oby nietaktem domagaæ siê detali o spotkaniu z pann¹ Wand¹, ju¿ nie licealistk¹, a kobiet¹ dojrza³¹. Gdy sta³o siê widno podpu³kownik, jak siê wyrazi³; po cichu wyœlizgn¹³ siê z mieszkania na ulicê. „Ulice puœciuteñkie. Nie widaæ ¿ywego ducha. Wyszed³em na ulicê Mickiewicza i teraz pos³ysza³em warkot motorów. Po chwili zobaczy³em dwa czo³gi; sz³y od katedry w stronê £ukiszek. Mija³y mnie w wolnym tempie. W otwartym ³uku siedzia³ czo³gista. Pokiwa³ w moj¹ stronê. Nie odpowiedzia³em mu. Pod tymi czo³gami le¿a³a obalona w³adza Polski na tej ziemi - wspomina³ - Wróci³em do domu. Zosta³em tylko samego pana .., wszyscy wyszli. To znaczy wysz³a pani domu i obie córki. Wróci³y pe³ne wra¿eñ… Po po³udniu wyszed³em na miasto i ku swemu zdumieniu spotka³em grupê ¿o³nierzy bez broni, wa³êsaj¹cych siê bez celu… Nie zawiadomiono ich o wyjœciu garnizonu i pozostawiono bez ¿adnych rozkazów”. Dalej o pani Bombiñskiej, (¿onie podpu³kownika z 5 pu³ku), która zorganizowa³a pomoc dla porzuconych ¿o³nierzy i rodzin oficerów. Wedle jego s³ów pomaga³ jej w przeci¹gu kilku dni; ” W miêdzyczasie zosta³y rozlepione w mieœcie obwieszczenia wzywaj¹ce wszystkich oficerów do rejestracji wspomina³ - Zg³osi³em siê w wyznaczonym lokalu i kiedy powiedzia³em, ¿e jestem podpu³kownikiem sztabu generalnego, powsta³o wœród rejestruj¹cych ma³e poruszenie … Mniej wiêcej po godzinie zjawi³ siê jakiœ oficer wy¿szego stopnia, z rombem na ko³nierzu - jak siê póŸniej okaza³o, komisarz brygady - i rozpoczê³a siê rozmowa… Rozmowa mia³a miejsce 23 lub 24 wrzeœnia. Z jego relacji wynika, ¿e nie zosta³ zatrzymany i wróci³ do domu: „Zacz¹³em szukaæ pracy. Znalaz³em zajêcie jako pomocnik montera w warsztatach

samochodowych na ulicy Tatarskiej i przyst¹pi³em od razu do pracy. Przy tej samej ulicy dosta³em równie¿ mieszkanie. Chodzi³o teraz o to, by sprowadziæ z Warszawy córeczki. Ale jak to zrobiæ? Poszed³em z tym zmartwieniem do mego znajomego kombryga. Zainteresowa³ siê spraw¹ i widocznie by³ rad z mojego postêpowania… poleci³ mi udaæ siê do komendy milicji nastêpnego dnia. By³o to 4.X 1939 roku”. Jak wynika z dalszej relacji, z policji skierowano go, w asyœcie milicjanta do siedziby NKWD na pl. £ukiszkim, i klamka zapad³a czyli jak stwierdzi³: „Stamt¹d ju¿ nie wyszed³em. Wpad³em w pazury NKWD. Po krótkim przes³uchaniu zosta³em odes³any pod troskliw¹ opiekê samochodem do wiêzienia na Œwiêtojañskiej”. Na tej ulicy, prowadz¹cej od koœcio³a œw.Jana do po³¹czenia z ulic¹ Dominikañsk¹, tam gdzie przecinaj¹ ulice Gaona i Uniwersytecka, mieœci³a siê przed wojn¹ defensywa (policja polityczna), z aresztem na miejscu. Teraz tutaj rz¹dzi³o NKWD, które zajê³o te¿ budynek s¹dów, i nie zd¹¿y³o w piwnicach zbudowaæ cel wiêziennych:„ Na drugi dzieñ po osadzeniu w wiêzieniu zosta³em wezwany na przes³uchanie. Ku mojemu zdumieniu, przes³uchuj¹cym by³ „znajomy kombryg… Mówi³, ¿e jest mo¿liwoœæ zwolnienia, gdyby za mnie zarêczy³o dwu, trzech robotników - wspomina³ - Poniewa¿ zna³ moj¹ sytuacjê w Wilnie, za jego rad¹ napisa³em kartkê do pañstwa z proœb¹ by ktoœ przyszed³ siê ze mn¹ zobaczyæ. Kartkê zobowi¹za³ siê dostarczyæ”. I na widzenie, oczywiœcie przysz³a Wanda, przynios³a ¿ywnoœæ, papierosy, przybory do golenia i nawet ko¿uszek. ”Pierwszy raz od dwóch dni najedliœmy siê do syta. Pani (sic!) Wanda zabra³a kartki do rodzin (wspó³wiêŸniów) i nastêpnego dnia i oni otrzymali przesy³ki. Wyt³umaczy³em jej o co chodzi. Oœwiadczy³a, ¿e nie bêdzie z tym ¿adnych trudnoœci, przyrzek³a niezw³ocznie spraw¹ siê zaj¹æ i nie mam ¿adnych w¹tpliwoœci, ¿e siê zajê³a. Potwierdzi³a to zreszt¹, gdy siê z ni¹ zobaczy³em rok póŸniej (podkreœlenie w³asneZ.P.).I ostatnia wypowiedŸ o Wilnie, z ksi¹¿ki: „ Z ³agrów do Andersa”: Dziewi¹tego czy dziesi¹tego wieczorem zawieziono nas na dworzec, zapakowano z wielu innymi do poci¹gu, i tak po¿egna³em Wilno… ZnaleŸliœmy siê razem z moimi kolegami z PIR-u. Naiwni - jak ja - równie¿ poszli na plac £ukiszki po przepustki do Warszawy”. Spróbujmy uczyniæ pewne ustalenia. Wywieziono go z Wilna 9 lub 10 paŸdziernika 1939 roku. Skoro stwierdza, ¿e Wandê spotka³ rok póŸniej, mog³o to nast¹piæ po paŸdzierniku 1940 roku, kiedy przebywa³ w „willi rozkosz” w Ma³achówce, Ciesz¹c siê wzglêdami kierownictwa NKWD, mia³ spor¹ swobodê i móg³ kogokolwiek zaprosiæ do siebie. Niew¹tpliwie skorzysta³ z tego, i dlatego dosz³o do spotkania z pann¹ Wan-

d¹. Rtm. Narcyz £opianowski pewien czas by³ razem z Berligiem i wspomina³; ”Willa letniskowa „Ma³achówka”, urz¹dzona nowoczeœnie, z centralnym ogrzewaniem i kanalizacj¹, z ³azienk¹ z gor¹c¹ wod¹ o ka¿dej porze dnia. Jest tu siedem pokoi i kuchnia wspomina³ - napisa³ - kuchnia wykwintna, pocz¹tkowo kucharz Fomicz z Kremla, nastêpnie kucharka, dwie pokojówki i obs³uga porz¹dkowa w rejonie willi” (Rozmowy z NKWD 19401941, W.,1990). W oczach rotmistrza nasz „bohater” tak wygl¹da³; „ Pp³k dypl. st. sp. Berling - cz³owiek zdolny, wykszta³cony o wygórowanej ambicji osobistej. Wszystko poœwiêci bez wzglêdu na cenê by osi¹gn¹æ cel”. Zapraszaj¹c do siebie Wandê £awrynowicz, dowiód³, o swoich mo¿liwoœciach oraz, ¿e stara mi³oœæ nie rdzewieje. W tym miejscu dygresja. W 1937 roku, przed zamachem w Meksyku na Trockiego, w willi tej przechodzi³ szkolenie Wilnianin Józef Grygulewicz, jeden z najwiêkszych sowieckich szpiegów. (N. Nikandrow, Grygulewicz - „Szpieg, który mia³ szczêœcie”, Moskwa 2005, ros.). A teraz cofnijmy siê do 19 wrzeœnia 1939 roku do meldunku

szefa NKWD Bia³orusi, który powiadomi³ Beriê: „Rankiem 19.IX.39 r. wed³ug informacji (ze) Sztabu Frontu, Wilno zosta³o zdobyte przez oddzia³y mechanizowane i 3 KKaw.” (Wydarzenia i losy ludzkie. Rok 1939, t. I, W., 1998). Nastêpnego dnia rozpowszechniano w Wilnie, periodyk, „Bojewoje Znamja”, z podtytu³em „Czerwonoarmijskie polowe pisemko (ros. listok), wydaje - Sztab Garnizonu Jednostek RWCzA”. Komplet pisma znajduje siê w bibliotece Akademii Nauk w Wilnie i dot¹d nie jest wykorzystany przez historyków. W pierwszym numerze „B.Z.” z 20 wrzeœnia, opublikowano rozporz¹dzenie z dat¹ 19 wrzeœnia 1939 roku „Rozkaz nr. 1 garnizonu m. Wilna. Gmach by³ego Urzêdu Wojewódzkiego Par. 1 W dniu dzisiejszym o godz. 5.00 jednostki RobotniczoW³oœciañskiej Armii Czerwonej wst¹pi³y do Wilna i wyzwoli³y od jednostek wojska polskiego. Par.2 Do czasu odrêbnego zarz¹dzenia, og³aszam stan wojenny dla m.Wilna, kategorycznie zabraniam ludnoœci cywilnej wszelkiej jazdy i ruchu na ulicach miasta od godz. 22 do 6.00 (wed³ug czasu miejscowego) Par .4 Oficerom by³ej armii

polskiej proponujê w przeci¹gu 24 -ch godzin stawiæ siê do rejestracji w komendanturze miasta”. Podpisali: Naczelnik Garnizonu m. Wilna - kombryg Achiustin, Komisarz Garnizonu m. Wilna komisarz pu³kownik Michaj³ow i Komendant - Lenski. - Jednoczeœnie z Czerwon¹ Armi¹ do miasta Dokoñczenie na stronie 9

Z WIZYT¥ W KANADZIE? CHCESZ S£YSZEÆ LEPIEJ? APARATY S£UCHOWE TANIEJ NI¯ W POLSCE

OFERUJE PAÑSTWU

KLINIKA APARATÓW S£UCHOWYCH ISTNIEJ¥CA OD 25 LAT

METRO HEARING AID CLINIC 2150 Bloor St. W., Ste 302 Toronto, ON. M6S 1M8 416-769-0097

3024 Hurontario St. Ste 202 Mississauga, ON. L5B 4M4 905-273-7717

METRO HEARING AID CLINIC

No 15 (933) 1-15/08/2007 Dokoñczenie ze strony 8 przyby³y grupy operacyjne NKWD. Przyst¹pi³y natychmiast do aresztowañ wojskowych i cywili (póŸniej deportowanych na Wschód). Niewiele jednak oficerów siê zarejestrowa³o. Albowiem na miejscu pozostali nieliczni, a wielu jeszcze nie wróci³o z frontu lub przebywa³o w obozach dla internowanych na Litwie. Wœród ³atwowiernych, którzy siê zarejestrowali, by³ pp³k. Zygmunt Berling i gen. Stefan Suszyñski (od 1927 w st. spocz.; zmar³ w grudniu 1940 r. w obozie ko³o Karagandy). Sporo wiadomo o konszachtach pp³k Berlinga z kierownictwem NKWD i zatargach z gen. W³adys³awem Andersem. Sprawy te nie s¹ przedmiotem niniejszego opracowania i dlatego ograniczê siê do przedstawienia jednej opinii Amerykanina - Harveya Sarnera; „Podpu³kownika Berlinga z¿era³a ambicja, gdy Anders nie zgodzi³ siê na jego awans do stopnia pu³kownika. Sta³o siê dlañ jasne, ¿e w tej armii nie ma szans na generalskie szlify. Ambicja pchnê³a go wiêc w przeciwn¹ stronê i postanowi³ zostaæ genera³em Armii Czerwonej… Berling by³ znany z dobrych stosunków z Sowietami, zanim jeszcze znalaz³ siê w „willi”. W roku 1941 uczestniczy³ w paradzie pierwszomajowej, a wiêc by³ „na wolnoœci przed rozpoczêciem inwazji niemieckiej, co sugeruje, ¿e ju¿ wczeœniej kolaborowa³ z w³adzami”. Genera³ Anders i ¿o³nierze II Korpusu Polskiego, W., 2002). Znamy relacjê Berlinga o pobycie na Placu Czerwonym i rozmowie ze Stalinem: „Wszyscy z Ma³achówki staliœmy na lewo od niego (mauzoleum Lenina), u stóp trybuny, w dniu 1 maja 1941 roku - wspomina³ - Mówi³em (Stalinowi) o trudnych warunkach moich lat szkolnych, o konspiracji, o Promienistych, o Legionach i wojnie 1920 roku, o wojsku… wreszcie o straszliwych prze¿yciach po naszej klêsce w 1939 roku. Wtedy zrozumia³em, ¿e nasze miejsce jest tu, u boku ZSRR, ¿e tylko to jedno mo¿e nam przynieœæ ratunek. (”Wspomnienia. Przeciw 17 republice, W., 1991). Kiedy po uk³adzie Sikorski - Majski powstaje w ZSRR armia gen. Andersa, zostaje szefem sztabu 5 DP, a póŸniej komendantem bazy ewakuacyjnej w Kranowodsku. Nie ewakuuje siê do Iranu i pozostaje w ZSRR gdzie organizuje I Dywizjê Piechoty im. T.Koœciuszki. Dalsze jego dzieje s¹ dobrze znane. Rozchodzi³y siê plotki; ” Ró¿nie te¿ mówiono o … Ber-

Strona 9 lingu, którego uwa¿ano za ¯yda” (B. Da³ko, nie zd¹¿yli do Andersa (Berlingowcy, Londyn 1992). U Berlinga s³u¿y³ literat Jerzy Putrament, przed wojn¹ mieszkaj¹cy w Wilnie. Zajmowa³ u niego ró¿ne stanowiska i cieszy³ siê jego zaufaniem. Kiedy z Wilna wypêdzono Niemców przy pomocy Armii Krajowej, Rosjanie wielu akowców rozbroili i aresztowali a innych zamierzali wcieliæ do wojska Berlinga. Skierowano Putramenta do Wilna z misj¹ specjaln¹, nak³onienia akowców do dobrowolnego wst¹pienia do Berlingowców. „Przed wyjazdem do Wilna wezwa³ mnie do siebie jeden z naszych wy¿szych oficerów, nazwiskiem Z. Gdy stukn¹³em przed nim obcasami, powiedzia³ mi:S³uchajcie kapitanie, w Wilnie zajdziecie na ulicê Tatarsk¹, numer taki a taki. Mieszka tam krawiec N. Powiedzcie mu, ¿e Z. ¿yje i przesy³a mu pozdrowienia. - Tak jest, obywatelu Z”! -Adres pamiêtacie? Oczywiœcie, by³ to s¹siedni dom tego, w którym mieszka³em w 1933 roku …” (Pó³ wieku, Wojna,W.,1963). Wy¿szym oficerem (Z.), z którym rozmawia³ by³ Zygmunt Berling, a krawcem ukrytym pod liter¹ N.- £awrynowicz, ale niew¹tpliwie prawdziwym adresatem by³a córka jego - Wanda. I oto dalszy ci¹g przekazu; „Poszed³em zaraz na Tatarsk¹. Dom by³ ca³y, krawiec mieszka³ na parterze, by³ nawet w domu. Wyszed³ z jakiegoœ przepierzenia, w klasycznym stroju krawieckim: w kamizelce i metrem przerzuconym przez ramiê. By³ maleñki, niepozorny. Nierozumiej¹co spojrza³ na mnie. - Pan N. - Tak.- Pan Z. zleci³ mnie przekazaæ panu, ¿e ¿yje, powodzi mu siê dobrze i przesy³a panu pozdrowienia… (wielokropek Putramenta -Z.P.). N. strasznie siê zmiesza³, rêce mu zaczê³y lataæ, zacz¹³ zapraszaæ do œrodka. Podziêkowa³em. Zada³ parê pytañ; w jakim stopniu Z., na jakim stanowisku. Gdy powiedzia³em skamienia³. Wydawa³o mi siê, ¿e za œcian¹, za drewnianym przepierzeniem ktoœ siê poruszy³, ktoœ krzykn¹³. Wyszed³em, odprowadzony do drzwi przez krawca. W ciemnym korytarzu by³ ktoœ jeszcze”. Kto by³ za przepierzeniem w ciemnym korytarzu? Nie musimy siê domyœlaæ, gdy¿ autor odkrywa to w dalszej relacji, któr¹ przekazujemy bez skrótów. Oto co przekaza³ ambasador; „Zapomnia³em o ca³ej b³ahej historii. Chyba cztery lata póŸniej przyjecha³em z Pary¿a do Warszawy. Zaszed³em do „Czytelnika”, gdzie mia³em

Wy³¹cznie PRAWO KARNE

Krzysztof Preobrazenski ...przychodzi z pomoc¹ ka¿demu kto ma problemy z prawem karnym Sheraton Centre Suite 414, Richmond Tower 100 Richmond St. W. Toronto ON M5H 3K6 Biuro: 416 964 1717 Cell: 416 580 1408 Fax: 416 964 0823

Queen St.W. Sheraton Centre



jak¹œ sprawê wydawnicz¹. Wyskoczy³a jedna z moich uniwersyteckich kole¿anek, By³a wiecznie uœmiechniêta, Blanka Bartoszewska. - S³uchaj, tu jest moja kole¿anka z Wilna, koniecznie chce z tob¹ porozmawiaæ. Wysz³a trzydziestoparoletnia kobieta naszego typu, to jest; du¿a, silna, o twarzy mi³ej, pyzatej, na której zaczê³y siê zjawiaæ pierwsze, bezlitosne zmarszki. - Pan by³ u nas - powiedzia³a z silnym wileñskim akcentem. Kiedy? - W czterdziestym czwartym. Mieszkaliœmy na Tatarskiej. Pan pamiêta, krawiec … Dopiero sobie przypomnia³em. - Proszê pana, niech mi pan wybaczy, co z Z.? Gdzie jest? Co robi? Muszê powiedzieæ, ¿e w tym czasie o Z. rozpuszczano ró¿ne plotki, ¿e aresztowany, ¿e Bóg wie co. - Ale wszystko w porz¹dku. Jest w akademii wojskowej w X. Chwyci³a mnie za rêkê. - Na pewno? W akademii? Ale¿ tak! - Wiêc wszystko w porz¹dku? - Ale¿ oczywiœcie. Jest w akademii, za parê lat koñczy j¹, I wróci³ - Oczywiœcie. Mieszka normalnie. Jest tam z ¿on¹, z dzieckiem, które chodzi do szko³y”. W tym miejscu przerwê opowieœæ ambasadora i przedstawiê sytuacjê rodzinn¹ Berlinga, na podstawie wspomnianej ksi¹¿ki Boles³awa Da³ko: „ W paŸdzierniku 1944 r. gen. Z. Berling zosta³ odwo³any ze stanowiska dowódcy I Armii WP, zamieszka³ w Lublinie … z rodzin¹. to jest z ¿on¹, por. Mik¹, i synem Krzysztofem w trzypokojowym mieszkaniu jednopiêtrowej willi …”. Okaza³o siê, ¿e nie by³ stanu wolnego i dlatego zrozumia³a jest reakcja kobiety, której oczekiwania leg³y w gruzach. „ Nie zmieni³a nawet miny, nie zd¹¿y³a, ³zy trysnê³y jej z oczu, po chwili zatrzês³a siê od ³kania. Sta³em jak dureñ, nie pojmuj¹c co jej jest, co na ni¹ siê zwali³o. Postaæ Z. tak nam wszystkim znana, jego dzieje, jego rodzina, ¿e po prostu nie dostrzeg³em szczegó³u, który dla mnie by³ notoryczny, a dla niej, tej rozbeczanej, zdrowej, ale przekwitaj¹cej dziewczyny sta³ siê ponur¹ rewelacj¹; ¿ona, dziecko - napisa³ Moje b³ahe pozdrowienia sprawi³y, ¿e jeszcze kilka lat pró¿nego oczekiwania …”. Tyle Putrament! Epizod z Tatarsk¹ okreœli³ jako sentymentaln¹ historiê. Znane s¹ póŸniejsze dzieje gen. Z. Berlinga. Po 1953 roku z uwagi na stan zdrowia przeniesiony zosta³, po raz drugi w ¿yciu, w stan spoczynku. Zostaje podsekretarzem stanu w ministerstwie Pañstwowych Gospodarstw Rolnych (PGR), a od 1956 roku generalnym inspektorem ³owiectwa w ministerstwie Leœnictwa i Przemys³u Drzewnego oraz prezesem Polskiego Zwi¹zku ³owieckiego. Ale nieznane s¹ dalsze losy Wandy £awrynowicz. Mo¿e ktokolwiek z czytelników zakoñczy historiê o Wandzie, która daremnie czeka³a na swojego Sigismunda? A przecie¿ sama sobie zamydli³a oczy!

Richmond St.W.

Zenowiusz Ponarski Adelaide St.W.

Kaja od Rados³awa, czyli historia Hubalowego krzy¿a (18 )

Dziêkujê, mam lizaka

Aleksandra Zió³kowska-Boehm „Po powrocie z M³awskiej do sztabu wtargnê³am z relacj¹ do p³k. „Wachnowskiego”. Najpierw broniono mi do niego dostêpu, bo w³aœnie na chwilê zasn¹³. Adiutant pu³kownika poczêstowa³ mnie papierosem. Nie pali³am, by³am bardzo g³odna, wyci¹gnê³am z kieszeni lizaka ze s³owami: „Dziêkujê, mam lizaka”. W przysz³oœci opisa³ tê scenê Stanis³aw Podlewski w pierwszym wydaniu ksi¹¿ki „Przemarsz przez piek³o”. Ca³y rozdzia³ nazwa³: „Dziêkujê, mam lizaka”: Cytat: „W dowództwie dopala siê œwieca. Powieki ci꿹 jak o³ów. S³u¿bowi walcz¹ ze snem. O czym tu mówiæ, gdy wszêdzie stoi œmieræ i gruzy. Za oknem wyj¹ pociski. Po kolei szeœæ ³¹czniczek, m³odych dziewcz¹t, bieg³o w morderczym ogniu z meldunkami. Wszystkie pad³y. Nie ma dot¹d wiadomoœci z wielu placówek. Musia³y przebiec przez otwart¹ przestrzeñ Bonifraterskiej, oko³o Jana Bo¿ego. Po której bez przerwy bieg³y zapory ogniowe cekaemów z dworca i wiaduktu gdañskiego. Naraz w chwilowej ciszy rozlega siê przy drzwiach rumor, po czym g³oœna rozmowa. S³ychaæ energiczny piskliwy dzieciêcy g³os. Niezbyt wersalska rozmowa z ³¹cznikiem. -Co mnie obchodz¹ jakieœ zakazy. Ja muszê zobaczyæ siê natychmiast z pu³kownikiem Wachnowskim. Do pokoju wpada zdecydowanym krokiem dziewczyna. (...) Niska, buzia okr¹g³a, œwie¿a, zaró¿owiona. Na piersi [czerwona afrykañska apaszka] i przypiêta latarka elektryczna, jak egzotyczny kwiat. W mgnieniu oka za³atwia siê z drugim ³¹cznikiem i wchodzi bez meldowania do pokoju pu³kownika, mocno œpi¹cego. S³u¿bowo mu melduje i dorêcza jakiœ papier. Po chwili wychodzi. Pu³kownik poleci³ jej poczekaæ na odpowiedŸ. Z rozkosz¹ siada. Wszyscy spogl¹daj¹ z zaciekawieniem i podziwem na tê osobê, id¹c¹ z takim tupetem, przebojem i bezpardonowo. To dziwne, ¿e jej uda³o siê przenieœæ meldunek, gdy tyle dziewcz¹t przed ni¹ pad³o. Widaæ wyraŸnie, ¿e jest zmêczona i senna”... Zapyta³am, czy wci¹¿ ma latarkê, opaskê i wspomnian¹ apaszkê powstañcz¹. Odpowiedzia³a: „Resztki czerwonej afrykañskiej apaszki mam do dzisiaj... s³u¿y³a i dalej s³u¿y mnie i mojemu otoczeniu jako amulet. Wyskubywaliœmy z niej kawa³eczki przed ka¿dym wa¿nym wydarzeniem. By³a ze mn¹ tak¿e w obozie. (Jest

teraz w zbiorach Bogdana Bednarczyka, któremu przekaza³am te¿ inne pami¹tki i odznaczenia). Niestety latarka zosta³a zu¿yta jako przedmiot nadaj¹cy siê do wykorzystania przez tych, którzy przechowywali panterkê. Jak równie¿ zosta³a wyrzucona brudna i podarta bia³o-czerwona opaska powstañcza przypiêta na rêkawie panterki, ale panterka te¿ ocala³a i jest tam, gdzie s¹ odznaczenia. Ta du¿a kwadratowa latarka przypiêta na czerwonej afrykañskiej apaszce wyró¿nia³a mnie tak, ¿e ch³opcy z powstania, gdy wróci³am z obozu, rozpoznaj¹c mnie przynieœli ksi¹¿kê „Przemarsz przez piek³o” ciesz¹c siê, ¿e zosta³am tam opisana”. Wracam do opowieœci z Powstania ze Starego Miasta relacjonowanej przez sam¹ Kajê: „Byliœmy wszyscy tak znêkani ogniem z nieba i ziemi, i Starówkê traciliœmy. Zapad³a decyzja przejœcia do Œródmieœcia. Z Halink¹ i z ³¹czniczkami „Rados³awa” przesz³yœmy kana³ami do Œródmieœcia. Gdy wesz³yœmy do kana³ów, odetchnê³am. W kana³ach by³a cisza w porównaniu z tym, co siê dzia³o na górze. S³ychaæ by³o tylko lekki szum przesuwanych stóp. Porównawszy z ha³asem sztukasów wal¹cych z góry, ciê¿kiej artylerii, „szaf” z obrze¿a Starówki i snajperów z dachów, tu by³o w³aœnie cicho i jakby mniej groŸnie. Mimo, ¿e do w³azów, którymi wchodzi³yœmy, Niemcy wrzucali granaty”. Przechodzenie kana³ami robi zawsze wra¿enie na s³uchaj¹cych. Pamiêtam, jak film Andrzeja Wajdy „Kana³” zrobiony trzynaœcie lat po Powstaniu wed³ug opowiadania Jerzego Stefana Stawiñskiego, na ka¿dym widzu wywiera³ ogromne wra¿enie. Ukazywa³ tragiczn¹ wêdrówkê kana³ami ku zag³adzie powstañczego oddzia³u. Kiedy mówiê znajomym Amerykanom, ¿e powstañcy warszawscy przedostawali siê w ró¿ne rejony stolicy kana³ami, niemal nie mog¹ w to uwierzyæ. Kaja tak napisze na ten sam temat ponad dziesiêæ lat po Powstaniu: „Kana³. Nareszcie cisza, nareszcie poczucie bezpieczeñstwa. ¯e smród - dobry ludzki smród - o ile¿ l¿ejszy do zniesienia od wyziewów buchaj¹cych z piwnicznych szpitali, zwêglonych cia³, niepogrzebanych trupów. ¯e w³azy - dwa albo trzy po drodze - to nie sztukasy, nêkaj¹ce nas ostatnio co piêtnaœcie minut z góry, gdy dooko³a wali artyleria i terkocz¹ kaemy. ¯e nisko - to nie otwarty rów, którym biegnê schylona, gdy plecak z „filipinkami” i strach przed wcelowanym granatnikiem przygniata do ziemi. Idziemy wolno, trzymaj¹c sznur, ci, co prowadz¹, znaj¹ drogê. Lekkie szarpniêcie - przystanek. Idziemy bez s³owa, tylko Dokoñczenie na stronie 10

1-15/08/ 2007 No 15 (933)

Strona 10

Kaja od Rados³awa, czyli

historia Hubalowego krzy¿a (18)

Dziêkujê, mam lizaka

Dokoñczenie ze strony 9 woda g³oœnym echem roznosi po kana³ach szmer przesuwanych stóp. Ktoœ upad³ - huk i syk przekleñstw. Cholera - niezdara! W³az. Suniemy jak duchy. Nogi nie odrywaj¹ siê od dna. Niemców przy w³azach nie by³o. Warecka”. Dalszy ci¹g zapisków Kai: „Wylaz³yœmy z w³azu przy ulicy Wareckiej na Nowym Œwiecie, by³yœmy oblepione brudem, nie pachn¹ce. W Œródmieœciu trafi³yœmy do jakiejœ rodziny przy ulicy Jasnej. Zajêli siê nami. Mia³yœmy prawdziw¹ k¹piel i bia³¹ poœciel w czystym wielkim ³o¿u. Na Chmielnej spotka³am znajomego Mietka Saboka, zaprosi³ mnie na bliny do swojej mamy. Na podwórku przy ulicy Chmielnej zobaczy³am autentyczn¹ ¿yw¹ krowê, która dawa³a mleko. Bliny by³y z m¹ki gryczanej ze œmietan¹ od tej krowy. By³y pyszne. Tak spêdzi³yœmy jeden normalny dzieñ. W Œródmieœciu by³a wzglêdna cisza, by³a czysta woda i pozornie normalne ¿ycie, ale my sz³yœmy dalej - schodzi³yœmy ulic¹ Ksi¹¿êc¹ na Czerniaków. By³ 3 wrzeœnia”. Na Czerniakowie jej para - Halina Czermiñska pseudonim „Urszula” po kilku dniach zachorowa³a na szkarlatynê, Kaja zosta³a sama. Z Wilanowskiej nr 5 (ostatnia pozycja na Czerniakowie), gdzie mieœci³o siê dowództwo „Rados³awa”, jak i resztki batalionu „Czata 49” i „Miot³y”, sz³a z meldunkiem na ulicê Œniegock¹. Na Starówce wczeœniej zosta³a przysypana i kontuzjowana w ramiê, na Czerniakowie dwa od³amki ekrazytówki utkwi³y jej w miêœniach brzucha. Wed³ug opowieœci Kai: „Wracaj¹c ulic¹ Szar¹ od³amkami pocisku, który wybuch³ u moich stóp zosta³am trafiona w brzuch. Od³amki utkwi³y w miêœniach tu¿ przy otrzewnej i nasz lekarz doktor “Brom” (Przyp.44) zaleci³ mi le¿eæ, bo przy ruchu grozi³o przebicie otrzewnej. Le¿a³am na tapczanie na ulicy Wilanowskiej, ale ust¹pi³am miejsce Andrzejowi Morro, s³ynnemu harcmisztrzowi Andrzejowi Romockiemu-Morro, dowódcy Kompanii „Rudy” Batalionu „Zoœka”, którego przyniesiono znad Wis³y ju¿ nie¿yj¹cego. By³ 15 wrzeœnia. Na Czerniakowie na pocz¹tku by³y walki na ca³ej ulicy Wilanowskiej, a ostatni¹ pozycj¹ by³a Wilanowska 5. Niemcy dotarli tak¿e tam. Byli ju¿ w s¹siednim domu. Wyszliœmy z kilkoma osobami na poddasze, ju¿ by³o bez dachu. Widaæ by³o drugi brzeg Wis³y. „Rados³aw” by³ z nami, popatrzy³ i powiedzia³: „Ju¿ idziesz do nas czerwona zarazo”. (Przyp.46) Stamt¹d mia³ przyjœæ ratunek, ale na razie nie ma ¿adnego ratun-

ku, nawet tej zarazy. Niemcy nacierali z ogrodu na zapleczu domu przy Wilanowskiej 5, szli tyralier¹, a pod dom podjecha³ czo³g. Z okna klatki schodowej ostrzeliwali id¹cych Marek Szymañski pseudonim „Czarny” (który opuœci³ szpital i poszed³ dalej walczyæ), i Zbigniew Wyszyñski pseudonim „Wy¿e³”. Czo³g zbli¿aj¹c siê do domu wypali³ w okno, z którego strzelali. Marek jest ciê¿ko ranny, kolejny ju¿ raz. Pocisk urwa³ g³owê Wyszyñskiemu, stoczy³a siê po schodach w dó³. Czo³g rozbi³ piatem [piat - to by³a broñ produkowana przez powstañców. Wygl¹da³a jak d³uga rura o œrednicy kilku centymetrów - 8-10. Rozbija³a czo³gi, wiêc by³a skuteczna] „Motyl” [wspominany wczeœniej Zbigniew Œcibor-Rylski] z „Czaty 49”. Jeden z ¿o³nierzy wyskoczy³ i przyniós³ z czo³gu „³upy”, podzieli³ siê z nami. Ja dosta³am apaszkê olimpijsk¹ z olimpiady w Berlinie z 1936 roku (zachowa³am j¹ do dziœ), Basi Kolendo przypad³y zielone skarpetki. Na Czerniakowie [Ulica Wilanowska wtedy by³a na Czerniakowie, blisko Wis³y. Dziœ jej tam nie ma, a Wilanowsk¹ zosta³a nazwana ulica prowadz¹ca do ulicy Pu³awskiej prostopadle do Wilanowa] pierœcieñ dooko³a nas zacieœnia siê. „Rados³aw” postanawia przejœæ ze zdrowymi powstañcami kana³ami na Mokotów. Mnie poleca przeprawiæ siê z rannymi przez Wis³ê do szpitala polowego w Aninie. Bo Czerniaków tam, gdzie byliœmy, ju¿ prawie nie istnia³, ju¿ wkraczali Niemcy. Szpital polowy w Aninie by³ w namiotach za³o¿ony przez Sowietów, którzy wreszcie zdecydowali siê na wys³anie pierwszych dwóch pontonów na nasz odcinek Czerniakowa. Nie wiem, co by³o wtedy na odcinku pó³nocnym Czerniakowa, tam gdzie by³a Elektrownia. Znad Wis³y z ulicy Solec nadszed³ nasz kapelan, ojciec Pawe³, ze s³owami „Nad Wis³¹ dantejskie piek³o, zmasowany ogieñ artylerii”. Przez Solec zrobiliœmy szybki przeskok na brzeg Wis³y. By³o nas oko³o 8 osób, l¿ej ranni pomagali ciê¿ej rannym, i tym, co nie mog¹ chodziæ. Przeprawialiœmy siê pontonem. Byli miêdzy nami miêdzy innymi Ludwika Wyszomirska, pseudonim „Ksenia”, sanitariuszka „Czaty 49”, ranna w rêkê, mia³a odkryt¹ koœæ od nadgarstka do ³okcia. By³ „Czarny”, Marek Szymañski, dowódca jednego z ju¿ nie istniej¹cych plutonów „Czaty 49”, d³oñ mu zwisa³a na œciêgnach, w piersi mia³ kawa³ ¿elaza i posiekane nogi. By³ z nami „Podkowa” (Jaœ Popowski) i Adam Roman - te¿ z „Czaty 49”. Ruszyliœmy, wios³owali Berlingowcy, byli to Polacy „Koœciuszkowcy”. By³a noc, a na Wiœle

widno jak w dzieñ. Drzewa na saskim brzegu pali³y siê jak pochodnie. Czerwone rakiety niemieckie wskazywa³y nas jako cel dla artylerii, dooko³a nas wytryska³y fontanny wody i zmywa³y krew w pontonie. To by³y pociski artylerii i granatników, które Niemcy walili na Wis³ê. Baliœmy siê, czy dotrzemy do Saskiego brzegu. - Musimy! Mówi³am do siebie. Pod panterk¹ mia³am Krzy¿ Virtuti Militari majora Henryka Dobrzañskiego ”Hubala”. ¯o³nierzem hubalowym by³ obecny na pontonie Marek Szymañski „Czarny”, jak mój nie¿yj¹cy ju¿ brat Modest Iljin, a moja kawalerka na Pu³awskiej by³a punktem kontaktowym Hubalczyków. Hubalczycy byli mi bliscy. Wiedzia³am, ¿e nie mog³am straciæ tego krzy¿a, mia³am go ca³y czas po pocz¹tku Powstania: na Woli, Starówce i Czerniakowie pod panterk¹. Tak dotarliœmy na brzeg Saski. Pamiêtam, poszliœmy do jakiejœ willi, niedaleko Wis³y. Ca³¹ noc darliœmy przeœcierad³a, które da³a nam w³aœcicielka willi. Obanda¿owaliœmy rêkê „Kseni”. Z trudem, ale zatamowaliœmy lej¹c¹ siê krew z ran Marka Szymañskiego. By³am wci¹¿ bardzo s³aba. Rano ambulans zabra³ Kseniê, Marka i mnie do szpitala w Aninie. Dosta³am dolne ³ó¿ko, kapa³a na mnie krew ¿o³nierza, który zosta³ ranny przy wlocie do tunelu kolejowego na drugim brzegu Wis³y. ¯o³nierze chcieli przejœæ tunelem do Œródmieœcia, wysiek³a ich artyleria sowiecka, bo byli w niemieckich panterkach. Teren szpitala by³ odrutowany, i ja z Jasiem Popowskim i jeszcze jednym ¿o³nierzem przeszliœmy za druty. Nie wiem dlaczego, ale ju¿ wtedy trochê chodziliœmy, nie byliœmy przyzwyczajeni, by le¿eæ za d³ugo spokojnie, a za drutami by³o wielu ludzi, którzy chcieli z nami rozmawiaæ. Budziliœmy ciekawoœæ, wypytywali nas o Powstanie, o swoich krewnych, znajomych. Ludzie przynosili nam jedzenie; nigdy nie zapomnê, jak smakowa³y mi wtedy pomidory i gruszki. Ale nagle otoczyli nas rosyjscy ¿o³nierze z NKWD. Byliœmy w niemieckich panterkach i pochwycili nas, nazywaj¹c nas „szpionami niemieckimi”. Zatrzymali nas i ca³y dzieñ pod eskort¹ gdzieœ nas pognali. Ustawili nad niewielkim okopem przypominaj¹cym grób. - Tu bêdzie wasza mogi³a.. Wycelowali w nas pepesze. Struchla³am. -..Bo¿e, nie przechowam Krzy¿a Hubala, bêdzie za mn¹ w ziemi. -Nie, myœlê, krzy¿ nie mo¿e zgin¹æ, wiêc i ja ocalejê. Oni nas strasz¹. Rzeczywiœcie, postanowili pognaæ nas gdzieœ dalej. Na drugi dzieñ dotarliœmy do wsi Zielona, jak siê okaza³o przed samo oblicze wtedy ju¿ pu³kowni-

ka Berlinga. Ten wys³ucha³ nas, wypytywa³ o powstanie i kaza³ nas zwolniæ. Pamiêtam, poprosi³am go o przepustki, aby nas znowu nie zatrzymano”. Po drugiej stronie Wis³y Kaja spotka³a Janka Wyszomirskiego, brata Xeni [rozstrzelany w 1945 roku], który zaprowadzi³ j¹ do Boles³awa Piaseckiego. Poszukiwa³ on kogoœ, kto mia³ wiadomoœci o jego ¿onie, Halinie. Opowiedzia³a mu o œmierci sanitariuszki „Zuzanny”. Gdy przed koœcio³em Jana Bo¿ego obie pad³y na ziemiê, Niemcy walili z drugiej strony ulicy. Pad³a seria. Halina znieruchomia³a, zosta³a trafiona. Do bramy nieistniej¹cego ju¿ domu „ch³opcy” zanieœli j¹ ju¿ martw¹. Zuzann¹ nazywali j¹ ci, co nieœli jej cia³o. Piasecki by³ spokojny, w czasie rozmowy pokaza³ Kai malutk¹ fotografiê Haliny, któr¹ nosi³ przy sobie. Ci¹g dalszy opowieœci Kai: „Wróci³am do szpitala w Aninie. Nie zasta³am ju¿ ani „Kseni”, ani Marka Szymañskiego, których gdzieœ wywieziono. Zabra³o mi to kilka d³ugich dni, a¿ odnalaz³am go w innym, niedu¿ym szpitalu, gdzie przebywali ranni AK-owcy Mieœci³ siê w dawnym kasynie oficerskim w Œródborowie, gdzie byli ranni AK-owcy. Ksenia zaœ by³a ju¿ w domu na Pradze”. 2 paŸdziernika, po 63 dniach walk, powstañcy skapitulowali. Powstanie Warszawskie upad³o. Zgin¹³ kwiat m³odzie¿y polskiej. Dok³adna liczba ofiar jest trudna do ustalenia i ró¿nie podawana. Wed³ug Normana Daviesa, na 40 tysiêcy walcz¹cych w Powstaniu oko³o 15 tysiêcy zginê³o, oko³o 25 tysiêcy zosta³o rannych. Du¿e straty ponieœli Niemcy - zginê³o oko³o 10 tysiêcy ¿o³nierzy, 9 tysiêcy zosta³o rannych, zaginê³o oko³o 7 tysiêcy. Wojska niemieckie straci³y 300 czo³gów, dzia³ i samochodów pancernych. Oko³o 17 tysiêcy powstañców dosta³o

siê do niewoli. Ogromne straty ponios³a ludnoœæ cywilna, zginê³o oko³o 180 tysiêcy ludnoœci cywilnej, oko³o 50 tysiêcy wywieziono do obozów koncentracyjnych, 150 tysiêcy na przymusowe roboty do Rzeszy. Powstanie nie osi¹gnê³o celów ani wojskowych, ani politycznych, ale dla kolejnych pokoleñ Polaków sta³o siê symbolem mêstwa i determinacji w walce o niepodleg³oœæ. Wed³ug historyków (Przyp.51) razem z wywiezionymi z Warszawy i pomordowanymi póŸniej w obozach - zginê³o 230 tysiêcy mieszkañców stolicy. Po upadku Powstania Warszawê skazano na ca³kowit¹ zag³adê. Ludnoœæ zosta³a wypêdzona, wywieziona do obozów. W paŸdzierniku 1944 roku Niemcy przyst¹pili do planowego i systematycznego burzenia miasta. Zniszczono 84 procent zabudowy miasta. Miasto nie mia³o wiêkszoœæ historycznych budowli, Zamku, katedry œw. Jana, koœcio³ów, Teatru Wielkiego, Teatrów, Filharmonii, i wiele innych. Kiedy póŸniej, 17 stycznia 1945 roku, wojska radzieckie i polskie „wyzwoli³y” nie miasto, lecz morze martwych ruin. Jak napisa³ Andrzej Pomian, losy Powstania Warszawskiego przypomina³y wielu Polakom upadek staro¿ytnej Kartaginy. Po wojnach punickich Kartagina, mimo, ¿e odbudowana przez Rzymian, nigdy siê ju¿ nie udŸwignê³a do poprzedniej œwietnoœci. Natomiast wskrzeszona w roku 1945 Warszawa po 44 latach, w 1989 roku, sta³a siê stolic¹ znowu niepodleg³ej Rzeczypospolitej Polskiej. (ksi¹¿kê wyda³o warszawskie Wydawnictwo MUZA)

Miejsce na Pañstwa g³oszenie

No 15 (933) 1-15/08/2007

Strona 11

Ze Lwowa do Czerniowiec Wies³aw Piechocki Trzymam w rêku wydrukowany plan podró¿y. Znajomy Ukrainiec poda³ mi go, abym wiedzia³, kiedy przybêdziemy autobusem do ró¿nych miejscowoœci, jak d³ugo bêdziemy tam staæ i kiedy wreszcie dotrzemy ze Lwowa do Czerniowiec. Czujê w powietrzu elegancjê (via internet mam szczegó³owy plan moich przemieszczeñ po Ukrainie) i nowoczesnoœæ. Tekst jest wydrukowany po rosyjsku. Trochê to dziwi na Ukrainie w skali teraŸniejszoœci, ale nie jest to niespodziank¹ w skali historycznej. Oczywiœcie nie wiem jakie czekaj¹ mnie niespodzianki, jako ¿e po raz pierwszy raz w ¿yciu pragnê siê przenieœæ ze Lwowa, stolicy Zachodniej Ukrainy do Czerniowiec, stolicy (za austriackich czasów jeszcze, czyli od 1854 do 1914) niezale¿nego Ksiêstwa Bukowiny. Przed kolejowym dworcem g³ównym we Lwowie szukam na stanowiskach „mojego“ autobusu. Jest! Odjedzie niemal punktualnie o rzeœkim poranku (08:40) w kierunku upragnionego celu – Czerniowce le¿¹ 340 km st¹d. Kierowca sprawdza mi bilet. Zap³aci³em za niego 41 hrywien (UAH 41), czyli Euro 6,1. Z punktu widzenia cen biletów w Zachodniej Europie, jest to niebywale tanio. Ale tu jest Zachodnia Ukraina... Kierowca uprzejmie umieszcza moj¹ walizkê do baga¿nika z ty³u autobusu, do którego wchodzi plus minus 20 osób. Ruszamy. Ze Lwowa „Dworzec G³ówny Kolejowy“ do Lwowa „Dworzec G³ówny Autobusowy“ jedziemy 40 minut (!) wedle planu. I to jest pierwsza niespodzianka. Stamt¹d ruszamy ju¿ chy¿ej poza Lwów w kierunku po³udniowo-wschodnim, mniej wiêcej ku rumuñskiej granicy. Szybko koñczy siê Lwów, jego brzydkie peryferyjne osiedla. Mijamy wieœ Bibrka, gdzie ujrzê to, co siê powtarza wszêdzie teraz na Ukrainie: albo boom budowlany, czyli wiele nowych, sporych, dostatnich domów, konstrukcji z rozmachem, albo stara substancja rozwalaj¹cych siê z powodu wieku domostw. Rozziew: albo stara architektura albo nowoczesnoœæ wkracza do ukraiñskich miejscowoœci. Tak samo jest z samochodami: albo widaæ stareñkie ³ady i ¿iguli, które nie wiadomo dlaczego jako kupa rdzy jad¹ do przodu, albo kr¹¿owniki szos, najlepsze, eleganckie, spod ig³y samochody najlepszych zachodnich marek. Ta klasa aut ma obowi¹zkowo zaciemnione szyby! To modaobligatorium teraz wszêdzie na Ukrainie. Czego siê boj¹ kierow-

cy? Nie pyta³em... Za Bibrk¹ pierwszy przystanek: Rohatyñ. Plac wy¿wirowany, kioski, gdzie mo¿na tanio kupiæ coœ do zjedzenia i do picia i toaleta. Ta ostatnia to jest coœ tak strasznego, ¿e ¿a³owa³em, i¿ po pierwsze „musia³em“ a po drugie, i¿ nie by³o w pobli¿u krzaków, lasu, kêpy drzew, aby tam spe³niæ potrzebê fizjologiczn¹. Ale musia³em do toalety, której smrodu d³ugo nie zapomnê...i tych œcian, dziury, insektów. Oczywiœcie ¿adnych umywalek, ¿adnego papieru, ¿adnego myd³a. Prymityw do ntej potêgi. Szybko mijamy Bursztyn. W tej miejscowoœci, kiedy na 2 minuty siê zatrzymujemy, zauwa¿am na domu obok koœcio³a du¿y napis czerwon¹ farb¹ (graffiti) po ukraiñsku oczywiœcie: „Wielki Bo¿e, dziêkujê ci, ¿e nie jestem Rosjaninem i mogê kochaæ nasz¹ Ukrainê“. Za Bursztynem widzê œlicznie rozlany Dniestr. Nigdy go przedtem nie widzia³em. Jest godny sw¹ szerokoœci¹. Za nim piêkne wzgórza. Rzeka towarzyszy nam a¿ do Halicza. Potem p³ynie w kierunku Zaleszczyk. A my bardziej na po³udniowy zachód. W Haliczu znowu stare i kontrastowo bardzo nowe niewykoñczone jeszcze domy. Ukraina nabiera nowego wyrazu architektonicznego! Ci, co stawiaj¹ te nowe domy, mówi mi mój s¹siad w autobusie, pracuj¹ albo we W³oszech albo w Portugalii. Niepytany, dodaje spontanicznie, ¿e nikt nie rozumie na Ukrainie, dlaczego ich kraj nie jest jeszcze cz³onkiem UE, a s¹siednia Rumunia (w domyœle - biedniejsza) jest od 1 stycznia 2007 cz³onkiem tej¿e. Halicz le¿y bardzo ³adnie miêdzy Dniestrem a ³agodnymi wzgórzami. Kto dziœ pamiêta, ¿e nazwa dziœ niepozornego miasteczka „Halicz“ da³a nazwê ca³ej austriackiej prowincji GALICJA? Jedziemy dalej, jest ju¿ 12:45. Czas na jedyny d³u¿szy przystanek. Wje¿d¿amy do Stanis³awowa (teraz Iwano-Frankiwsk, na czeœæ Iwana Franko) zatrzymuj¹c siê przed dworcem g³ównym, który tak samo œwiadczy dobrze o estetyce niegdysiejszej austriackiej architektury jak jego brat we Lwowie. Mamy tu godzinn¹ przerwê. Idê na peron dworca. Z niego wchodzê do przestronnej restauracji, gdzie mo¿na by urz¹dziæ wielkie weselisko. Jest to olbrzymia sala o wysokoœci gotyckiego koœcio³a. Pe³no stolików. Mimo pory obiadowej, nie ma niemal nikogo. Gdzie s¹ g³odni klienci? Siadam i zamawiam obiad u umundurowanej (bia³a bluzka, granatowa spódnica) kelnerki. Zjadam pyszny barszcz ukraiñski, drugie danie, czyli miêso z ziemniakami, deser, wypijam piwo, kawê i p³acê UAH 19, czyli plus minus 3 Euro. Niemal za darmo... Stojê znów przed autobusem. Nasz kierowca te¿. Pal¹c papierosa nagania do autobusu ewentualnych chêtnych do podró¿y do

Czerniowiec. Mówi do mnie „Konkurencja!“, pokazuj¹c palcem na obok zaparkowane inne autobusy i mrugaj¹c porozumiewawczo okiem. W tym momencie uœwiadamiam sobie, i¿ on to w³aœciciel firmy a jej maj¹tek to autobus o œrednim wymiarze. On walczy uczciwie z konkurencj¹ i chce zdobyæ klientów! Kapitalizm zaczyna raczkowaæ na Ukrainie... Wszyscy wsiadaj¹. Jedziemy dalej. Przeje¿d¿amy przez Ko³omyjê. Znowu plac, banalnoœæ, kioski, okropna ubikacja z „babci¹ klozetow¹“, która rozwi¹zuje sudoku, ale nie czyœci dok³adnie orientalnego w wyrazie przybytku z dziurami. Kiedyœ mawiano „Ko³omyja - nepomyja, Ko³omyja - misto!“. Mo¿e to ju¿ jest du¿e miasto, nie mia³em okazji sprawdziæ. Wsiadamy, kierowca-kapitalista odrzuca na ziemiê kolejnego niedopalonego papierosa. Gdzieœ mijamy po drodze punkt, gdzie Czeremosz wpada do Prutu. Si³¹ rzeczy przypominaj¹ siê s³owa piosenki „Tam szum Prutu, Czeremoszu...“ Doje¿d¿amy do Czerniowiec, które jeszcze do roku 1991 by³y tzw. miastem zamkniêtym. Kontrolowano wszystkich wje¿d¿aj¹cych, obcy musieli mieæ zezwolenie na wjazd. Oczywiœcie teraz nie widaæ nigdzie ju¿ szlabanów, dziel¹cych strefy wolnoœci. Nasz pojazd wje¿d¿a na dworzec autobusowy, przejechawszy przez ca³e miasto, które by³o od 1854 do 1914 roku stolic¹ autonomicznej jednostki „Bukowina“ (Buchenland) na terenie Cesarstwa Austro -Wêgierskiego. Bukowina by³a najbardziej wschodnim terytorium monarchii Habsburgów. Graniczy³a z carsk¹ Rosj¹. Po I wojnie œwiatowej Bukowina sta³a siê rumuñska jako tzw. pó³nocna czêœæ Mo³dawii. W trakcie II wojny œwiatowej wkroczy³a tu Armia Czerwona i zaanektowa³a tê przeœliczn¹ ziemiê. Czerniowce sta³y siê czêœci¹ ZSRR, czyli fragmentem Ukraiñskiej Republiki Sowieckiej. Od 1991 roku jest tu wolna Ukraina. Po kilku dniach opuszczam Czerniowce. Jadê z hotelu taksówk¹ na dworzec g³ówny, taki sam okaza³y jak jego bracia we Lwowie i w Stanis³awowie. Przechodzê z walizk¹ przez tory. Tradycyjnie nie ma tu tuneli. Trzeba uwa¿aæ! Poci¹g nocny (zdecydowa³em siê na wersjê kolejow¹ powrotu do Lwowa) ju¿ stoi „podstawiony“. Przed drzwiami uprzejmy konduktor sprawdza mój bilet na kuszetkê. Kosztowa³o mnie to UAH 47, czyli trochê dro¿ej, ni¿ wariant autobusowy. Startujemy o 20:30. Wed³ug rozk³adu jazdy przybêdziemy na dworzec g³ówny do Lwowa nastêpnego dnia o 08:05, czyli pokonamy ten dystans 350 km w 11,5 godziny. Oznacza to œredni¹ szybkoœæ poci¹gu 30,4 km/h. No comments. Przed noc¹ konduktor daje mi komplet czystej poœcieli. Nie mogê zasn¹æ z powodu sil-

Lwów - dworzec g³ówny, fronton

Lwów - hala dworcowa, poci¹g Ryga-Truskawiec

Czerniowiec - dworzec g³ówny nego ko³ysania wagonu, g³oœnych zgrzytów kó³ i zwrotnic, a przede wszystkim z powodu zapachów z s¹siedniej toalety – mieszanka moczu z tytoniem. Pasa¿erowie id¹ do ubikacji zapaliæ papierosa i prowadziæ d³ugie rozmowy przez telefon komórkowy! W wagonie nie wolno wszak oficjalnie paliæ. Ale w ubikacji mo¿na na krótko stworzyæ klub... Nowe czasy! Rano budzi mnie smutna konduktorka w szarym mundurze i proponuje herbatê lub kawê. Herbata ma ju¿ obowi¹zkow¹

cytrynê i du¿o cukru. Jest œmiesznie tania. Poci¹g wtacza siê dumnie na dworzec g³ówny we Lwowie 3 minuty wczeœniej, ni¿ przewidywa³ rozk³ad oficjalny ruchu. Wychodzê z mojego wagonu o godz. 08:02. Bogatszy o podró¿nicze doœwiadczenia, ci¹gnê walizkê w kierunku wyjœcia, gdzie czekaj¹ oficjalni i mniej oficjalni taksówkarze. Zaczynam siê z nimi targowaæ. Czerniowiec, Ukraina, kwiecieñ 2007

1-15/08/ 2007 No 15 (933)

Strona 12

Airbus (3)

Janusz Bujnowski We wrzeœniu 1967 roku rz¹dy Niemiec, Francji i Anglii podpisa³y wstêpnie porozumienie, aby wspólnie zaprojektowaæ i produkowaæ du¿y szerokokad³ubowy samolot pasa¿erski na 300 miejsc o nazwie A300. Celem by³o podwa¿enie supremacji Amerykanów jak podaje strona internetowa Airbusa i wype³nienie niszy na rynku jeszcze nie opanowanej przez Amerykanów. Mia³ to byæ pierwszy szerokokad³ubowy dwusilnikowy du¿y samolot o dalekim zasiêgu. Prowadzono prace ze zmiennym poparciem rozwa¿aj¹c nowe silniki i now¹ konfiguracjê. Projektowi temu by³a przeciwna brytyjska firma British Aircraft Corporation (BAC). Mia³a ona swoje projekty. W 1966 zaproponowa³a samolot BAC Two-Eleven, bêd¹cy konkurentem dla Boeing 707-200, a potem dla proponowanego A300. W 1968 zaniecha³a ten projekt wobec braku zainteresowania i zg³osi³a nowy, szerokokad³ubowy BAC Three-Eleven wzorowany na ju¿ produkowanym mniejszym One-Eleven, zwiêkszaj¹c go prawie dwukrotnie. Mia³y byæ tam u¿yte nowo-projektowane silniki Rolls-Royce RB 207. Niemniej wskutek politycznych rozbie¿noœci i niezdecydowania rz¹d angielski nie udzieli³ poparcia temu projektowi i firma BAC zaniecha³a go w 1971 roku. Tak¿e i rz¹dy angielski i francuski, po podpisaniu wrzeœniowego porozumienia, zaczê³y mieæ w¹tpliwoœci m.in. z powodu silni-

ka RB207 o ogromnej mocy, ale bêd¹cego tylko w wstêpnej fazie za³o¿eñ technicznych. Przewidywano, ¿e wyprodukowanie tego silnika wymagaæ bêdzie bardzo du¿ych nak³adów finansowych. W grudniu 1968 roku firmy przewidziane do wspólnego projektu: francuska Sud Aviation i

angielska Hawker Siddeley zaproponowa³y zmienion¹ konfiguracjê na 250 pasa¿erów Airbus A250, która nie wymaga³a nowych silników. Rz¹d angielski jednak silnie popiera³ silniki RB211 /o ci¹gu mniejszym ni¿

Historia powstania firmy RB207/, które mia³y byæ zreszt¹ przeznaczone do konkurenta trzysilnikowego L-1011 Tristar, a przez które firma Rolls-Royce wpad³a w ogromne tarapaty finansowe, i rz¹d angielski upañstwowi³ j¹ ratuj¹c przed upad³oœci¹. Tak wiêc rozbie¿noœci trwa³y nadal m.in. na tle silników i rz¹d Wielkiej Brytanii w kolejnym, 1969 roku w kwietniu wycofa³ siê z projektu A300, co by³o du¿ym szokiem dla pozosta³ych partnerów. Anglicy nie wycofali siê zupe³nie. Ich firma, Hawker Siddeley, pozosta³a g³ównym poddostawc¹ skrzyde³ Potem jednak, w 1978 roku (1979 wg. innych zróde³) rz¹d angielski ponownie w³¹czy³ siê do konsorcjum Airbus, gdy powsta³a firma British Aerospace /pañstwowa/, ³¹cz¹c konkurentów British Aircraft Co i Hawker Siddeley pod jednym kierownictwem i wykupuj¹c 20% udzia³ów Airbus Silnik u RR RB207 by³ tylko projektem nigdy nie zrealizowanym, o wiêkszym ci¹gu dla samolotów dwusilnikowych, a RB211 o mniejszym dla trójsilnikowych. By³ projektowany dla A300. Historia silnika RB 211 jest bardzo burzliwa i fascynuj¹ca. By³ to silnik o rewelacyjnej konstrukcji, mia³ trzy wa³y, a ci¹g dwukrotnie wiêkszy ni¿ najwiêkszy z produkowanych w owym czasie w Rolls-Royce. Dwie firmy mia³y wielkie k³opoty w zwi¹zku z opóŸnieniem jego produkcji, ale w koñcu silnik zbudowano, mia³ dobre parametry, u¿ywany by³ w wielu typach samolotów, a co najwa¿niejsze jest protoplast¹ nowej rodziny silników TRENT, u¿ywanych w nowoczesnych samolotach nie tylko Airbus, o których to silnikach bêdzie wiêcej w dalszej czêœci artyku³u. Silnik by³ produkowany w kilku modelach. Pierwsza wersja to RB21122B mia³a ci¹g 42 tys. funtów. U¿yte by³y do samolotu Lockheed L-1011 TriStar. Kolejne to RB211-524 o ci¹gu od 50 tys. funtów zwieszane z biegiem lat do ponad 60 tys. funtów, s³u¿y³y do napêdu Boeing 747 i 767. £¹cznie maj¹ ponad 85 milionów godzin pracy w powietrzu. W dalszym ci¹gu jest ich ponad 1000 w eksploatacji. Firma Rolls Royce podaje na swoich stronach internetowych, ¿e co 34 sekundy silnik RB211-524 napêdzaj¹cy Boeing 747 startuje lub l¹duje. Obok zdjêcie silnika RB211-524 G/H-T napêdzaj¹cego samolot Boeing 747-400. Inna wersja o mniejszym ci¹gu, RB211-535 te¿ mia³a du¿e powodzenie. Na koniec 2006 roku w eksploatacji by³o w dalszym ci¹gu ponad 1300 silników RB211-535 u oko³o 80 u¿ytkowników. £¹cznie silniki te maj¹ ponad 40 milionów godzin

pracy. S³u¿¹ do napêdu samolotów Boeing 757, u¿yto ich tak¿e do samolotu Tupolev Tu204. Firma Airbus Industrie GIE zosta³a formalnie za³o¿ona w grudniu 1970 roku w wyniku po-

styczniu 2001 roku obaj partnerzy, EADS i BAE porozumieli siê aby firma Airbus sta³a siê poje-

rozumienia firmy francuskiej Sud Aviation i niemieckiego konsorcjum lotniczego Deutsche Airbus sk³adaj¹cego siê z firm Bölkow, Dornier, Flugzeug-Union Süd, HFB, Messerschmitt, TG Siebelwerke i VFW. Mia³a byæ przeciwwag¹ dla firm amerykañskich. W kolejnych latach do³¹czyli do niej Hiszpanie - firma Construcciones Aeronáuticas SA (CASA) w 1971 roku i Anglicy poprzez

dyñcz¹ zintegrowan¹ firm¹ mog¹c¹ podj¹æ siê budowy nowego samolotu A380 na 845 pasa¿erów. Formalnie sta³o siê to 12 lipca 2001 roku. Inkorporowano j¹ wg francuskich przepisów jako Airbus S.A.S. (Société par Actions Simplifiée simplified joint stock company). Akcje Airbusa rozdzielono w proporcjach 80% dla EADS, a 20% dla BAE. Niemniej obecnie akcje Airbusa ma tylko EADS, bowiem we wrzeœniu 2006 roku postanowiono, ¿e udzia³ BAE bêdzie wyku-

firme British Aerospace (BAE) w 1978 /9 roku wykupuj¹c ponownie 20% udzia³ów. Airbus ma szereg zak³adów rozrzuconych w Europie, a g³ówne montownie to Tuluza we Francji i Hamburg w Niemczech. W tym okresie Firma Airbus by³a luŸno powi¹zana. Tworzy³y j¹ filie Airbus France, Airbus Deutschland, Airbus UK i Airbus España dzia³aj¹ce jako firmy pañstwowe. Kwatera g³ówna od 1974 roku w Tuluzie zapewnia³a tylko sprzeda¿, marketing i obs³ugê klientów. Nie by³o mocnego zintegrowania. To zmienilo siê po 30 latach. W

piony przez EADS. Tak wiêc teraz Airbus jest kontrolowany przez EADS w 100 %. Warto trochê przybli¿yæ konglomeraty EADS i BAE. EADS to European Aeronautic Defence and Space Company EADS N.V. Jest to bardzo du¿a firma europejska utworzona 10 lipca 2000 roku przez trzy firmy: francusk¹, hiszpañsk¹ i niemieck¹. Du¿a ale nie najwiêksza. Na pierwszym miejscu w Europie stoi brytyjska firma BAE Systems, która zosta³a powo³ana 30 listopada 1999 roku jako po³¹czenie brytyjskiej British Aero-

space (BAe) i Marconi Electronic Systems (MES) przemianowanej z angielskiej General Electric Company (GEC). Ka¿da z tych firm znów by³a wynikiem po³¹czeñ siê czy wykupienia przez ró¿ne firmy. Przyk³adowo BAe powsta³o w 1977 roku jako konglomerat trzech brytyjskich firm lotniczych o takich znanych nazwach jak British Aircraft Corporation, (BAC), Hawker Siddley Group (HSG) i Scottish Aviation. Z kolei BAC powsta³o z po³¹czenia pod presj¹ rz¹du English Electric Aviation, Vikers-Amstrong (Aircraft), Bristol Aeroplane Company i Hunting Aircraft w 1960 roku. HSG powsta³o w 1960 roku na bazie Hawker Aircraft’s i wykupieniu Gloster Aircraft (o której to firmie pisa³em w artykule o silnikach lotniczych jako pierwszego producenta samolotów odrzutowych w Anglii podczas II Wojny Œwiatowej i pracy tam Janusza ¯urakowskiego), Armstrong Whitworth Aircraft, A V Roe i innych, oraz po³¹czeniu z de Havilland w 1959 i wykupieniu innych. BAE System jest firm¹ pracuj¹ca dla wojska. Jest wymieniana jako 4-ty co do wielkoœci dostawca uzbrojenia na œwiecie. Mo¿na powiedzieæ ¿e konsolidacja brytyjskiego przemys³u lotniczego po IIWW spowodowa³a, ¿e z ponad 15 samodzielnych firm w latach piêædziesi¹tych powsta³a w koñcu jedna firma BAE Systems. Schemat tych zawi³ych po³¹czeñ, wykupieñ i powi¹zañ podaje tabela - str.13./Timeline of aerospace companies, 1955present Jak widaæ, jest to ³añcuch bardzo wielu znanych firm tak, ¿e dzisiejszy Airbus jest konglo-

meratem miêdzynarodowym i choæ siê przypisuje go g³ównie ambicjom nacjonalistycznym Francuzów, to s¹ tam i Niemcy, Anglicy, Hiszpanie, Amerykanie i wiele innych nacji w tym Chiny. GEC te¿ wch³onê³a bardzo du¿o ró¿nych firm i wyros³a na ogromnego potentata przemys³owego od 1886 roku tj. od daty za³o¿enia. Nie nale¿y myliæ angielsk¹ GEC z amerykañsk¹ General Electric (GE) najwiêksz¹ firm¹ œwiata maj¹c¹ oko³o 315 tys. pracowników i obroty roczne 153 mld dolarów, a zysk netto ponad 20 mld dol. Firma GE ma ogromn¹ liczbê filli i jedn¹ z nich Dokoñczenie na stronie 13

No 15 (933) 1-15/08/2007

Strona 13

Continued from page 12 Timeline of British aerospace companies, 1955-present 1950s 5 6 7 8 9 Handley Page

1960s 0 1

F. G. Miles

1970s 1980s 1990s 2000s 234567890123456789012345678 9 0 1 2 3 4 5 6 7 89012

Beagle Aircraft

Auster Scottish Aviation [1] Hawker Siddeley

[2]

Blackburn Avro

Hawker Siddeley Aviation

de Havilland Folland

British Aerospace

BAE Systems

VickersArmstrongs English Electric British Aircraft Corporation [3]

[4]

Bristol Hunting The General Electric Company (GEC) The Marconi Company The English Electric Company

GEC-Marconi/Marconi Electronic Systems

[5]

Marconi plc

1. Purchased rights for various Beagle and Handley-Page designs from the liquidator. 2. Comprising Hawker Aircraft, Gloster Aircraft Company and Armstrong Whitworth Aircraft. 3. English Electric Aircraft, a subsidiary of the English Electric Company. 4. BAC comprised the aviation interests of the companies that formed it, and whollyowned Hunting Aircraft. 5. GEC purchased EE and with it The Marconi Company and EE's shareholding in BAC, through its subsidiary EE Aircraft.

jest General Electric Aviation produkuj¹ca silniki lotnicze i maj¹ca swój wk³ad w Airbus A380. Dla porównania podam wartoœæ kapita³u firm w oparciu o iloœæ

akcji i ich cenê. GE 386 mld USD, Boeing 77 mld USD, EADS którego czêœci¹ jest Airbus 19.3 mld Euro. Produkcja samolotów komercyjnych jest tylko czêœci¹ ich aktywnoœci gospodarczej. Airbus obecnie ma zak³ady produkcyjne i montownie rozmieszczone w 16 lokalizacjach w Europie. Montownie koñcowe s¹ w Tuluzie i Hamburgu. Centra projektowe, sprzeda¿y i szkolenia s¹ tak¿e w Pó³nocnej Ameryce. Ma te¿ swe biura w Japonii, Chinach i Rosji. Na œwiecie ma piêæ centrów czêœci zamiennych i

zapasowych, trzy oœrodki szkolenia. Ma te¿ porozumienie z kanadyjsk¹ firm¹ CAE ( ) dla prowadzenia kursów szkoleniowych w wielu miejscach œwiata. Ma ponad 1500 poddostawców w ponad 30 krajach. Firm¹ kieruje Zarz¹d sk³adaj¹cy siê z 12 osób pod przewodnictwem pana Louis Gallois, Prezydenta i CEO (lipiec 2007). Ma te¿ 4 Generalnych Managerów, po jednym w ka¿dym kraju za³o¿ycielskim. Dodatkowo jest 3 Prezydentów filii w Japonii, Chinach i USA. EADS ma swoje przedstawicielstwa tak¿e w Kanadzie i Polsce Ci¹g dalszy w nastêpnym wydaniu “Nowego Kuriera”

Sales representative od 1988 r.

Zofia Lachowicz REALTY LTD., BROKERAGE

416-534-3511 Cell:

416-459-0995

2273 Dundas St. West Toronto, On. M6R 1X6 Fax: 416-534-3512

Zapewniam fachow¹ i rzeteln¹ us³ugê popart¹ wieloletnim doœwiadczeniem., finansowanie, bonus!

Z pielgrzymk¹ w Amerykañskiej Czêstochowie i wycieczka do Nowego Jorku 17 Sierpnia 56 osobowa grupa pielgrzymów z Toronto, wyruszy³a w podró¿ do Sanktuarium Matki Bo¿ej Czêstochowskiej w Doylestown, stan Pensylwania, nazywanego „Amerykañsk¹ Czêstochow¹”. Trzydniow¹ pielgrzymkê zorganizowa³o Ko³o Pañ „Nadzieja” przy SPK nr. 20 w Toronto. Oprócz „Amerykañskiej Czêstochowy”, jeden z trzech dni pielgrzymowania, przeznaczony by³ na zwiedzanie Nowego Jorku. Pielgrzymce przewodniczy³a E¿bieta Drauganowska, która jako doœwiadczony przewodnik, przekazywa³a wiele ciekawych informacji dotycz¹cych mijanych po drodze miejsc i obiektów. Stron¹ organizacyjn¹ zajê³a siê Prezes Ko³a Halina Dro¿d¿al, która na wstêpie przywita³a wszystkich uczestników pielgrzymkowycieczki, prosz¹c o wspó³pracê ¿yczy³a szczêœliwego dotarcia do celu i powrotu. W wycieczkach i pielgrzymkach organizowanych przez Ko³o Pañ przewa¿nie uczestnicz¹ cz³onkinie Ko³a, ich rodziny i przyjaciele. Tym razem do³¹czy³o 26 osób, które po raz pierwszy wybra³y siê z Ko³em Pañ, a i tak dla wielu jeszcze chêtnych, nie starczy³o ju¿ miejsc. Jak zawsze podró¿ rozpoczê³a siê modlitw¹ i pieœni¹. Modlitwy prowadzi³a V-ce Prezes Ko³a Aniela Gañczak, a œpiewem dyrygowa³a Teresa Klimuszko. Podró¿ nie by³a mêcz¹ca, ani

nie d³u¿y³a siê poniewa¿ uczestnicy mieli zapewniony w podró¿y program rozrywkowy, w wykonaniu Teresy Klimuszko: humor, anegdoty i piosenki w zadziwiaj¹cej iloœci i rozmaitoœci. Nie zabrak³o te¿ wierszy, autorstwa cz³onkini Ko³a Wandy Bogusz, prezentowanych przez Joannê Dro¿d¿al. Szczególne wra¿enie zrobi³ wiersz p.t. „Korzenie”, dedykowany ma³ym Kanadyjczykom polskiego pochodzenia. Na miej-

sce pielgrzymi dotarli z pieœni¹ na ustach „ O, Maryjo ! Witam Ciê! O, Maryjo pob³ogos³aw wszystkie dzieci swe”, zaœ figura Matki Bo¿ej zdawa³a siê witaæ otwartymi rêkami, przez wyci¹gniête ramiona. Ojcowie Paulini, przyjêli pielgrzymkê bardzo serdecznie. Czeka³y czyste pokoje i smaczny posi³ek. Po zakwaterowaniu i kolacji, pielgrzymi z zapalonymi œwiecami, udali siê na Drogê Krzy¿ow¹ odprawian¹ w plenerze przez Prowincja³a Oj. Krzysztofa Wieliczko, który przy ka¿dej stacji Drogi Krzy¿owej, kierowa³ do wszystkich i ka¿dego z osobna, s³owa zapadaj¹ce g³ê-

boko w serce. Czarne niebo raz po raz przecina³y b³yskawice, oznajmiaj¹ce zbli¿aj¹c¹ siê burzê a g³osy modlitwy i pieœni s³ychaæ by³o d³ugo i daleko. Drugiego dnia odby³a siê planowana wycieczka do Nowego Jorku. W programie by³o zwiedzanie miasta z polsko - jêzycznym przewodnikiem, „Metropolitan Museum of Art.”, Pi¹ta Aleja, Rockefeller Centre, Times Sq, Central Park, rejs statkiem, krajobraz miasta od strony rzeki Hudson, Statua Wolnoœci, a na koniec czas wolny na zakupy, na Canal St., powrót do Doylestown i kolejny cudowny wieczór w ‘Amerykañskiej Czêstochowie”. Dnia trzeciego o 8mej rano Oj. Fr. Bart³omiej Marcinek, zaprzyjaŸniony z Ko³em Pañ poznany na dwóch poprzednich wycieczkach, odprawi³ Mszê œw. modl¹c siê te¿ za szczêœliwy powrót pielgrzymów do domu. Na Mszy œw. funkcjê lektora pe³-

ni³a Joanna Dro¿d¿al, a Teresa Klimuszko, uœwietni³a mszê pieœni¹ „Ave-Maryja”. Po Mszy œw. Oj. Bart³omiej, opowiedzia³ historiê o³tarza g³ównego, po czym nagrywa³ wypowiedzi pielgrzymów, dotycz¹ce prze¿yæ duchowych zwi¹zanych z pielgrzymk¹ modlitw¹ do Ducha œw. przeczytan¹ przez Lodziê Wieczorek, a Teresa Klimuszko piêknie odœpiewa³a pieœñ do Matki Boskiej Czêstochowskiej. By³y uœciski i podziêkowania dla Oj. Bart³omieja za poœwiêcony czas dla grupy pielgrzymów z Toronto. Nastêpnie wszyscy udali siê na cmentarz znajduj¹cy siê za Domem Pielgrzyma, na którym le¿y 3 tysi¹ce ¿o³nierzy i 2 tysi¹ce cywilów, po zwiedzeniu cmentarza, wspólna modlitwa i pieœni ku Matce Boskiej Czêstochowskiej, przed Jej obrazem na cmentarnej kaplicy, która by³a zacz¹tkiem powstania „Amerykañskiej Czêstochowy”. I tutaj te¿ Teresa Klimuszko na po¿egnanie, zaœpiewa³a tak cudnie, pieœñ do Matki Bo¿ej, ¿e na twarzach uczestników pojawi³y siê ³zy wzruszenia, tak oczywiste w tym œwiêtym miejscu, skrawku Polskiej Ziemi na amerykañskim kontynencie. Jeszcze podziêkowania pani Helence, która przez ca³y czas dba³a o zapewnienie wszystkiego co trzeba i do póŸnych godzin cierpliwie czeka³a ka¿dego dnia. z kolacj¹. W drodze powrotnej z du¿ym zainteresowaniem ogl¹dany by³ film „Ojciec Pio”, zadba³ o to Tadziu Mazur, który na ka¿dej pielgrzymce czy wycieczce s³u¿y swoj¹ bezinteresown¹ pomoc¹. Pielgrzymi wrócili zdrowo, szczêœliwie i bezpiecznie, a prze¿ycia duchowe jakich doznali na tej pielgrzymce, pozostan¹ niezapomniane.

Strona 14

1-15 /08/ 2007 No 15(933)

Na co licz¹? Dokoñczenie ze strony 4 swoj¹ ojczyznê, poœwiêcaæ siê dla niej, czerpaæ optymizm i energiê z tego niebywa³ego wyczynu, jakim by³o zbudowanie – po latach niewoli, swojego pañstwa i tego niezwyk³ego wyczynu, jakim by³a bohaterska obrona tego pañstwa przed nawa³nic¹ sowieck¹. Nie ma przede wszystkim tej niezwyk³ej, wyj¹tkowej kadry nauzycieli - edukatorów, którzy potrafili w swoich wychowanków zaszczepiæ i rozwin¹æ te cnoty, bez których niemo¿liwe jest trwa³e istnienie wolnego i niezale¿nego narodu. Wspólnym wysi³kiem niemiecko-sowieckim te kadry nauczycieli i wychowawców zosta³y wytrzebione, a pó³ wieku komunistycznej edukacji, p³ukania mózgów i postaw obywatelskich wyprodukowa³o spo³eczeñstwo chore, obola³e, bez wiary we w³asne si³y i bez zaufania do swoich umiejêtnoœci i mo¿liwoœci. Jest faktem wielokrotnie stwierdzonym przez socjologów, ¿e polskie spo³eczeñstwo charakteryzuje zani¿ona samoocena, ¿e sami oceniamy siebie gorzej ni¿ najbardziej nie¿yczliwe nam narody. Jest to element ca³kowicie nowy, zupe³nie nieznany obywatelom tak I jak II Rzeczypospolitej. Na tê chorobê, chorobê niewiary w swoje mo¿liwoœci i braku zaufania, nie pomóg³ krótko-

trwa³y, niezborny i amatorski wysi³ek „Solidarnoœci” i podziemnego ruchu oporu. Tego wszystkiego by³o za ma³o, ¿eby przygotowaæ kadry i odbudowaæ obywatelskie umiejêtnoœci, niezbêdne do budowy i trwania samodzielnego pañstwa. Nie mówi¹c o tym, ¿e wrogowie Polski nie zasypiali gruszek w popiele i ca³y czas dzia³ali, systematycznie i wytrwale, ¿eby do takiej odbudowy postaw i sprawnoœci nie dopuœciæ. A kiedy, niczym feniks z popio³ów pojawi³a siê III RP, to w przeciwieñstwie do II nie przyci¹gnê³a ona z powrotem swoich dzieci, rozrzuconych po œwiecie, gdzie zdobywali kwalifikacje jak¿e potrzebne ich OjczyŸnie. Jak wiemy do II Rzeczypospolitej ci¹gnêli z emigracji polscy profesorowie, uczeni, in¿ynierowie, budowniczowie - w niej bowiem zobaczyli szansê swojej samorealizacji. III Rzeczpospolita nie tylko nie przyci¹gnê³a znacz¹cej liczby Polaków z emigracji, ale przeciwnie, jesteœmy œwiadkami niebywa³ego exodusu, ucieczki setek tysiêcy, mo¿e ju¿ nawet milionów, najbardziej energicznej i przedsiêbiorczej czêœci spo³eczeñstwa. Zagin¹³ gdzieœ religijny patriotyzm Polaków, nie tak dawno na Uniwersytecie Warszawskim odby³a siê „debata oxfordzka”, której mottem by³o „Patriotyzm nie ma przysz³oœci”! Polska m³odzie¿ akademicka,

ta w³aœnie, która ma budowaæ i rozwijaæ pañstwo, pozosta³a w rêkach „starych mistrzów”, w rêkach propagatorów pseudonauki, pseudowiedzy, pseudowychowców pseudoobywatelskich postaw. Nie przeprowadzono bowiem ¿adnej weryfikacji kadr nauczycielskich i wszyscy ci, którzy dokonali takich spustoszeñ w umys³ach pokoleñ m³odzie¿y pozostali na swoich stanowiskach i nadal sprawuj¹ akademicki rz¹d dusz. Trudno siê dziwiæ, ¿e m³odzie¿, która ma takich wychowawców, marzy tylko, ¿eby jak najszybciej wyjechaæ, gdzie tylko siê da. Wada konstrukcyjna III RP, fatalna, korupcjogenna ordynacja wyborcza jest mechanizmem, który za ka¿dym obrotem maszyny wyborczej wyrzuca z siebie co raz gorszy produkt, ludzi co raz marniejszej jakoœci, co raz bardziej nieodpowiedzialnych, co raz bardziej cynicznych, co raz bardziej zapatrzonych tylko w osobist¹ karierê i dobrobyt. Widzimy to doskonale po poziomie debaty publicznej, po oratorskich popisach zapatrzonych w siebie, prymitywnych, niewykszta³conych i niewychowanych amatorów, którzy bez za¿enowania demonstruj¹ nam nieznajomoœæ jêzyka polskiego, brak wykszta³cenia, manier i kultury, a za to bezczelnoœæ i hucpiarsk¹ pewnoœæ siebie. Wszystkie te postawy umacniaj¹ i wspieraj¹ media, od dawna ju¿ nie kieruj¹ce siê interesem polskim, lecz swoich - najczêœciej zagranicznych - mocodawców .

Premier ju¿ prawie og³osi³ datê nowych wyborów. Podobnie wypowiedzieli siê liderzy najwiêkszej partii opozycyjnej. Kampania wyborcza ju¿ siê rozpoczê³a, partie ju¿ emituj¹ w telewizji swoje „spoty” wyborcze. Czego oczekuj¹ politycy III/IV RP po nowych wyborach, na co licz¹? Czy licz¹ na ustabilizowanie siê sceny politycznej, na wy³onienie stabilnej wiêkszoœci, stabilnego rz¹du, który bêdzie w stanie rozwi¹zaæ naros³e problemy? Jaros³aw Kaczyñski oœwiadczy³ w wywiadzie dla tygodnika „Wprost”, ¿e jeœli w nowym Sejmie nie bêdzie mia³ 280 mandatów, to jako by³y szef partii politycznej bêdzie w samotnoœci duma³ nad niewdziêcznoœci¹ Polaków! Jaros³aw Kaczyñski naprawdê wierzy, ze po nowych wyborach bêdzie mia³ w Sejmie absolutn¹ wiêkszoœæ? Bo zamiast wyborów urz¹dzi nam „plebiscyt”? Ka¿dy przytomny cz³owiek rozumiej¹cy dzia³anie mechanizmów wyborczych wie, ¿e taka ordynacja jak w Polsce czyni taki wynik wyborów praktycznie niemo¿liwym do uzyskania. Poucza o tym nie tylko doœwiadczenie 18 lat postkomunizmu w Polsce, ale tego samego uczy doœwiadczenie wszystkich innych krajów woko³o. Co wiêcej, tego samego uczy doœwiadczenie pañstw zachodnich, które podobne mechanizmy wyborcze stosuj¹. Jaros³aw Kaczyñski wierzy w swoj¹ gwiazdê i umiejêtnoœæ sprawiania cudów. Jak dot¹d nie bardzo siê z tym popisa³, ale wolno mu. Jego cyniczni przeciwnicy upatruj¹ innych powodów jego poœpiechu z

og³oszeniem nowych wyborów: problemy z rozliczeniem minionej kampanii wyborczej i potrzebê uprzedzenia niekorzystnego wyroku S¹du Najwy¿szego w tej sprawie. To mo¿na zrozumieæ. Ale na co liczy Platforma Obywatelska? ¯e ta sama farsa powtórzy siê przy zamianie ról i ¿e to pos³owie PO i ich dru¿ynnicy czerpaæ bêd¹ korzyœci ze sprawowania urzêdów pañstwowych i posad towa-rzysz¹cych? Bo przecie¿ nie licz¹ na to, ¿e Platforma, jak Kaczyñski, zdobêdzie 280 mandatów bêdzie samodzielnie rz¹dzi³a? Ile lat jeszcze bêdziemy chodziæ w kó³ko, z t¹ sam¹ chorob¹ w œrodku, trzymaj¹c siê za brzuch? Czekamy na mi³osierdzie Unii Europejskiej, która wreszcie przyœle tu swoich ko-misarzy, aby zaprowadziæ trochê porz¹dku w tym pañstwie sezo-nowym, które samo nie jest w stanie zagospodarowaæ swoich historycznych mo¿liwoœci? Czy na jakiœ desperacki wybuch spo³eczny, bo zegar historii pokazuje, ¿e co pewien czas w Polsce musi siê coœ staæ, aby wypuœciæ parê z polskiego kot³a? Czy to co stanowi³o wyró¿nik obywateli I i II Rzeczypospolitej, ich troska o swoje pañstwo, zosta³o ju¿ ca³kiem wykorzenione i pozostali ju¿ tylko pieczeniarze bez sumienia? Czy naprawdê nie jesteœmy w stanie poradziæ sobie z wad¹ ustrojow¹, któr¹ dzisiaj wskazaæ potrafi ju¿ bez ma³a ka¿de dziecko? Jerzy Przystawa Wroc³aw, 11 sierpnia 2007

No 15 (933) 1-15/08/2007

Strona 15

FDR (CZÊŒÆ 9)

“Stalin 1”

Krzysztof Marek Raczyñski Okres wzglêdnego pokoju na œwiecie w 20-leciu miêdzywojennym by³ trudny. Europa wysz³a z wojny bardzo os³abiona, zad³u¿ona w USA i zantagonizowana. Ingerencja Ameryki w 1-szej Wojnie zapewni³a Aliantom zwyciêstwo, ale jednoczeœnie warunki pokoju prowadzi³y do nastêpnego konfliktu œwiatowego. Porz¹dek europejski by³ zaraz po wojnie gwarantowany przez Francjê, wspieran¹ przez Angliê i grupê pañstw, które odzyska³y niepodleg³oœæ w wyniku Traktatu Wersalskiego. W miarê jak Francja s³ab³a, oraz w rezultacie rywalizacji pomiêdzy Francj¹ i Angli¹, swoj¹ pozycjê szybko odzyskiwa³y Niemcy oraz bolszewicka Rosja. W ten sposób utworzy³ siê uk³ad wielobiegunowy, który siê ustawicznie zmienia³ i który przyj¹³ formê najczêœciej dwustronnych umów o charakterze politycznym lub wojskowym. Tê skomplikowan¹ sytuacjê Roosevelt uwa¿a³ za koszmar. Przy jego niechêci do brania na siebie odpowiedzialnoœci za losy Europy, kontynent by³ w stanie permanentnego kryzysu gro¿¹cego nowym wybuchem. Niemcy, którym narzucono poni¿aj¹ce warunki kapitulacji, przesz³y przez okres rujnuj¹cej inflacji, a potem przez Wielki Kryzys i pragnê³y odwetu. W Rosji nast¹pi³a rewolucja bolszewicka, zjawisko jeszcze bardziej niebezpieczne ni¿ niemiecki nazizm. Niektórzy historycy (np. Jim Powell) uwa¿aj¹, ¿e interwencja USA w 1-szej Wojnie by³a przyczyn¹ nie tylko 2-giej, ale tak¿e zwyciêstwa Rewolucji Bolszewickiej w Rosji. W 1917 obie strony by³y ca³kowicie wyczerpane i dosz³oby do rozejmu, a potem do rozpadu poszczególnych imperiów. Rz¹d amerykañski przekupi³ rz¹d Kiereñskiego, aby Rosja nie wycofa³a siê z wojny. Wykorzysta³ to Lenin, który za pieni¹dze niemieckie nawo³ywa³ do rozejmu na Wschodzie i sprowokowa³ wyczerpane ju¿ wojn¹ spo³eczeñstwo rosyjskie do rewolucji. Straty militarne obu stron w 1szej Wojnie by³y ogromne i zakodowane g³êboko w œwiadomoœci ludzi (Francja: 6.2 mln zabitych i rannych, W.Brytania 3.2 mln. Niemcy 7.2 mln, Rosja 9-10 mln). Gdy rozgorza³y kolejne konflikty w Europie i na œwiecie, spo³eczeñstwa mia³y œwie¿o w pamiêci, ¿e „wojna jest jak dziki s³oñ, niesie jeŸdŸca gdzie chce, a nie tam dok¹d on chce pod¹¿aæ.” 1-sza Wojna mia³a ogromny wp³yw na wzrost tzw. „izolacjonizmu,” lub raczej „unilateralizmu” w USA. Amerykanie (365

tys zabitych i rannych) uwa¿ali, ¿e powinni pilnowaæ w³asnych interesów i nie w³¹czaæ siê w kipi¹ce konfliktami sprawy europejskie. Napiêcia spo³eczne zmusi³y te¿ polityków amerykañskich do brania pod uwagê nastrojów ludnoœci. Dramatem Ameryki by³o to, ¿e najpotê¿niejszy kraj na œwiecie do swojej roli nie by³ zupe³nie przygotowany. U steru w³adzy znaleŸli siê ludzie, którzy chcieli budowaæ utopiê pod nazw¹ „nowego porz¹dku œwiatowego.” O sprawach miêdzynarodowych nie mieli pojêcia, a arogancja nie pozwala³a im s³uchaæ ludzi rozs¹dniejszych. Lata 1933-1939 to ostatnia faza miêdzywojennego zamêtu œwiatowego, gdy Niemcy hitlerowskie wychodz¹ z kryzysu i domagaj¹ siê statusu mocarstwa œwiatowego. W Zwi¹zku Sowieckim, poprzez wymordowanie starych elit komunistycznych, umacnia swoj¹ absolutn¹ w³adzê Stalin. Na Dalekim Wschodzie Japonia wstêpuje na drogê rozwi¹zañ jednostronnych, zajmuje Mand¿uriê, a nastêpnie atakuje ca³e Chiny. W Ameryce wygrywa wybory F.D.Roosevelt. Wraz z nim do w³adzy dochodz¹ tysi¹ce lewicuj¹cych dzia³aczy politycznych (a wœród nich setki agentów OGPU/NKWD), którzy chc¹ zerwaæ z dotychczasow¹ polityk¹ USA wobec Sowietów. Pisa³em ju¿ o odpowiedzialnoœci FDR za tragiczny fina³ 2-giej Wojny. Aby w pe³ni zrozumieæ jak do tego dosz³o trzeba siê cofn¹æ do lat 1932/33. Z punktu widzenia badañ przyczyn wybuchu 2-giej Wojny jest to najciekawszy okres historii zarówno USA jak i Sowietów. Na ten temat kr¹¿¹ legendy sfabrykowane, aby usprawiedliwiæ nieuzasadnione zaufanie wobec Stalina przywódców Zachodu, (Roosevelta i Churchilla) co skoñczy³o siê tragedi¹ dla Europy. Stosunki FDR ze Stalinem to sprawa zadziwiaj¹ca i obfituj¹ca w skutki. Prof. Nisbet nazywa je „umizgami FDR wobec Stalina, który to ostro¿nie akceptowa³ i tak jakby sam nie wierzy³ co widzi.” A¿ trudno uwierzyæ, ¿e taka relacja mog³a zaistnieæ. FDR: patrycjusz, wychowanek ekskluzywnych szkó³, rozpieszczany przez matkê, a potem przez media, uwielbiaj¹cy wyselekcjonowane towarzystwo i Stalin: chytry kaukaski zbój, bity w dzieciñstwie przez ojca-alkoholika, niedosz³y duchowny, agent carskiej tajnej policji w ruchu socjalistycznym, potem jeden z jego przywódów i najwiêkszy w historii ludzkoœci zbrodniarz. Z jednej strony FDR, którego polityka zagraniczna by³a przez wiêkszoœæ polityków niezrozumiana, powodowa³a frustracjê i gniew, oraz Stalin rz¹dz¹cy geograficznym gigantem, odseparowanym od reszty œwiata, ale wiedz¹cy dok¹d zmierza. Ameryka by³a w 1932 jed-nym z niewielu du¿ych pañstw, które stosunków dyplomatycznych z Sowietami nie utrzymywa³o.

Ze mn¹ najlepiej Sprzeda¿ Twój Dom Tel: 416-418-8234 Speak to Barbara LenARTowicz

about the buing or selling of your home Wyzwanie jakie rzuci³ Hitler porz¹dkowi wersalskiemu stworzy³o ogólne poczucie zagro¿enia, które udzieli³o siê czêœci elit amerykañskich. Niemcy plus agresja japoñska na Dalekim Wschodzie, z któr¹ Amerykanie nie wiedzieli jak sobie radziæ, stwarza³a potrzebê zbli¿enia z Sowietami. Napiêcia japoñskosowieckie na Dalekim Wschodzie oznacza³y, ¿e Sowiety by³y ju¿ ponownie na dobrze utartym przez carsk¹ Rosjê imperialnym szlaku, co Amerykanie nie w pe³ni rozumieli. Zagro¿eniu jakie stwarza³y Niemcy poœwiêcono ju¿ wystarczaj¹co du¿o uwagi. Natomiast stosunkowo ma³o jest znana rola Zwi¹zku Sowieckiego w destabilizacji Europy oraz innych rejonów œwiata, co prowadzi³o do wzmocnienia Niemiec oraz do 2-giej Wojny. Bolszewicy niezale¿nie od trudnoœci wew-

nêtrznych realizowali program teoretycznie przygotowany na bazie doœwiadczeñ z 1-szej wojny, przez swojego mistrza W. Lenina. By³a to polityka imperialna pod przykrywk¹ „wyzwalania ludu pracuj¹cego.” Podkreœlmy, ¿e zdobycie Niemiec by³o kluczowe dla strategii sowieckiej podboju reszty Europy. Na przeszkodzie planom Lenina sta³a Polska: jej destabilizacja by³a jednym z celów strategii sowieckiej. Japonia (podobnie jak Polska) rozpozna³a bardzo szybko zagro¿enia zwi¹zane z pañstwem sowieckim. Przynajmniej do pewnego momentu Japoñczycy uwa¿ali, ¿e powinno dojœæ do wspó³dzia³ania japoñsko-amerykañskiego przeciw Sowietom w Chinach. Imperialne d¹¿enia sowieckie nie pojawi³y siê wiêc ani po podpisaniu paktu RibbentropMo³otow w 1939, ani w latach

1944/45 gdy Sowieci mieli ju¿ pod swoj¹ kontrol¹ Europê Centraln¹, ale znacznie wczeœniej. Przypomnijmy, ¿e eksport rewolucji i podbój krajów kapitalistycznych by³y elementarnym nakazem nowej sekty pod nazw¹ marksiszm-leninizm. Pierwszym krajem, na którym miano t¹ ideologiê wypróbowaæ w latach 19181920 by³y Niemcy, potem Polska w 1920, a w latach 1920-24 inne kraje, które wczeœniej wchodzi³y w sk³ad imperium carów. Tak wiêc Sowieci próbowali „podpaliæ Europê” wielokrotnie: 191820, 1923 i 1936. Uda³o siê im to wreszcie wraz z Niemcami w 1939. Wiedza na temat Sowietów by³a wtedy na Zachodzie znikoma. Ostrze¿enia polskie, rumuñskie czy japoñskie przyjmowano z niedowierzaniem, a¿ by³o ju¿ za póŸno (w latach 1944-45). C.d.n.

POLSKA SZKO£A MUZYCZNA

The Frederic Chopin Music School

Fortepian/pianino•Skrzypce•Gitara •Emisja g³osu (Vokal)•Flet•Tr¹bka•Klarnet •Akordeon• Teoria - wszystkie poziomy KOMPOZYCJA•IMPROWIZACJA•DYRYGOWANIE - dla zaawansowanych

RYTMIKA i UMUZYKALNIENIE dla dzieci od 4-go roku ¿ycia

2399 Cawthra Rd. East, Unit 101, Mississauga

Tel. (905) 279-7761

Strona 16

1-15 /08/ 2007 No 15(933)

Dr Han i medycyna naturalna Oriental MYTH Naturalny zio³owy œrodek przeznaczony dla mê¿czyzn i kobiet (416) 787-2959 Wraz ze starzeniem nasze ¿ycie seksualne i nasz poziom hormonów siê obni¿a. W oparciu o badania naukowe, u mê¿czyzn, poziom testosteronu mo¿e siê zredukowaæ do 40% w ich czterdziestce w porównaniu do dwudziestki. Testosteron jest hormonem po¿¹dania. Jest wa¿ny zarówno dla kobiet i mê¿czyzn. Faktem jest ¿e poci¹g seksualny u kobiet i podniecenie zale¿y od testosteronu

nie estrogenu. Du¿o kobiet zaczyna mieæ niedobór testosteronu w pocz¹tkach menopauzy. W po³owie 1990 roku dr Luheng Han odkrywa na nowo starodawny chiñski przepis. Obecnie, najbardziej powszechne w u¿yciu chemiczne leki w³aœnie zmieniaj¹ kr¹¿enie krwi w organach seksualnych i maj¹ kilka ubocznych efektów. Oriental Myth ma na celu poprawiæ zdrowie i ¿ycie seksualne to znaczy po¿¹danie, podniecenie, rozkosz, i przyjemnoœæ z seksu i nie powoduje ¿adnych ubocznych efektów. Œrodek jest sporz¹dzany manu-

alnie w oparciu o starodawn¹ dokumentacjê. Nie ma ¿adnych chemicznych procesów i nie ma ¿adnych dodanych hormonów! A oto przyk³ady zastosowania tego preparatu: Mark - mê¿czyzna 46-letni. Rok temu zauwa¿y³ zmniejszanie siê zainteresowanie seksem oraz symptomy zaburzenia zdolnoœci do erekcji i stopniowo to siê pogarsza³o. Po kilku nieefektywnych próbach za¿ywania chemicznych leków zacz¹³ za¿ywaæ Oriental Myth. Po czterech tygodniach, seksualny wigor i energia powróci³y w pe³ni.

Janet, kobieta 43-letnia, pracownik zdrowia. Cierpia³a z powodu niskiej pobudliwoœci od 5 lat i z tego powodu mia³a stres w ma³¿eñstwie. Zanim u¿y³a Oriental Myth próbowa³a innych zio³owych œrodków które mia³y pomóc, ale nie zadzia³a³y. Po wziêciu Oriental Myth doœwiadczy³a seksualnej przyjemnoœci po raz pierwszy od piêciu lat. Andrew, 52 letni kierowca ciê¿arówek. Mia³ kompletn¹ dysfunkcjê erekcji. Po 17 dniach brania Oriental Myth jego zdolnoœæ seksualna powróci³a . Przez ostatnie kilka lat Oriental Myth pomog³o wielu ludziom. Na szczêœcie Oriental Myth mo¿e pomóc odzyskaæ zdolnoœæ i pe³n¹ radoœæ z ¿ycia seksualnego i poprawiæ stan zdrowia. Oriental Myth jest starodawn¹ m¹droœci¹ odkryt¹ w nowoczesnych czasach.

Po wiêcej informacji o Oriental Myth i Dr Han, proszê odwiedŸ www.acmclinic.com lub zadzwoñ pod nuemery: 416-787-2959 905-883-0153

Rz¹d Premiera McQuinty przekszta³ca opcje œrodowiskowe aby pomóc Seniorom ¿yæ samodzielnie we w³asnych domach Strategia starzenia siê w domu pod kierownictwem LHIN odzwierciedli lokaln¹ róznorodnoœæ kulturow¹ TORONTO- Rz¹d premiera McGuinty inicjuje strategie starzenia siê w domu, która przekszta³ci œwiadczenia œrodowiskowej opieki zdrowotnej dla seniorów, aby mogli ¿yæ samodzielnie, w dobrym zdrowiu, we w³asnych domach, oœwiadczy³ dzisiaj George Smitheman, Minister Zdrowia i D³ugoterminowej Opieki. “Naszym celem jest otwarcie przed seniorami szerokiego wachlarza mo¿liwoœci, które zapewni¹ nowe opcje stylu ¿ycia, odzwierciedlaj¹ce rzeczywiste pragnienia seniorów w Ontario w tym zakresie,” powiedzia³ Smitherman. “W miarê starzenia siê populacji, musimy szukaæ nowych, innowacyjnych rozwi¹zañ, bardziej odpowiadaj¹cych potrzebom seniorów i pozwalaj¹cych im ¿yæ godnie i wygodnie w ich w³asnych domach, najlepiej do koñca swoich dni.” W ramach trzyletniej strategii realizowanej kosztem 700 milionów dolarów, ontaryjskie Lokalne Sieci Integracji Zdrowotnej (Local Health Integration Network - LHIN) bêd¹ kierowaæ pasjonuj¹c¹ inicjatywê, która wywrze wp³yw na sposób œwiadczenia us³ug i pomo¿e w zapewnieniu bardziej sprawiedliwego dostêpu do opieki zdrowotnej, dziêki dostosowaniu odpowiednich œwiadczeñ w zakresie wsparcia do potrzeb lokalnej populacji seniorów. Œwiadczenia te mog¹ obejmowaæ rozszerzon¹ opiekê domow¹ oraz wsparcie œwiadczone przez lokalne œrodowiska, np. w zakresie posi³ków, transportu, zakupów, usuwania œniegu, przyjacielskich odwiedzin, programów dziennego pobytu dla doros³ych, pomocy domowej i czynnoœci opiekuñczych. “Stowarzyszenie Pomocy Œrodowiskowej Ontario (Ontario Community Support Association - OCSA) oraz nasi cz³onkowie z

radoœci¹ odnotowuj¹, ¿e Rz¹d docenia wartoœæ œwiadczeñ pomocy œrodowiskowej oraz pomocy bytowej w ramach programów z zakresu mieszkalnictwa, dziêki którym ludzie pozostaj¹ w dobrym zdrowiu, we w³asnym domu, gdzie pragn¹ przebywaæ. Okazuje siê, ¿e œwiadczenia te zmniejszaj¹ zakres korzystania ze szpitali i us³ug pogotowia ratunkowego przez seniorów i osoby niepe³nosprawne oraz zapobiegaj¹ przedwczesnym skierowaniom do domów opieki - coœ, czego nasz system koniecznie potrzebuje”, stwierdzi³a Susan Thorning, Dyrektor Naczelna OCSA. Ta strategia starzenia siê w domu (Aging at Home Strategy) zaoferuje nowe mo¿liwosci dla ró¿norodnych kulturowo spo³ecznoœci Ontario i innych organizacji dzia³aj¹cych w obrêbie lokalnych œrodowisk, takich jak kluby us³ugowe i grupy seniorów, aby pomóc im zadbaæ o w³asne potrzeby. Udostepni ona œrodki, które pomog¹ naszym seniorom d³u¿ej zachowaæ dobre zdrowie i aktywnoœæ. Innowacyjne myœlenie w po³¹czeniu z rozwi¹zaniami z dziedziny opieki zdrowotnej, które zachêca do profilaktyki i pielêgnacji zdrowia, odegraj¹ du¿¹ rolê w planach LHIN, obejmuj¹cych wsparcie dla seniorów Ontario oraz ich opiekunów. “Podobnie jak rozwój hospicjów sta³ego pobytu, który widzimy na terenie ca³ej prowincji, inwestycje rz¹du w lokalne œrodowisko, takie jak ta, któr¹ og³aszamy dzisiaj, zawdziêczaj¹ swój sukces wielu czynnikom,” powiedzial Smitherman “jednym z nich jest fakt, ¿e mobilizuj¹ one mi³oœæ i wsparcie ofiarowywane przez niezliczonych wolontariuszy dzia³aj¹cych w œrodowisku, którzy staraj¹ siê wywrzeæ pozytywny wp³yw na ¿ycie swoich wspó³obywateli.” “Bardzo nas cieszy, ¿e ten rodzaj innowacyjnych dotacji bêdzie wkrótce dostêpny, aby po-

móc seniorom mieszkaæ d³u¿ej w ich w³asnych domach,” powiedzia³a Lillian Morgenthau, Prezes Kanadyjskiego Stowarzyszenia dla Fifty-Plus (osób po piêædziesi¹tce). Dzisiejsza inwestycja zosta³a wyposa¿ona w nowy w historii model dotacyjny skoncentrowany na pacjencie, który uwzglêdnia wzrost zaludnienia i sprzyja sprawiedliwemu dostêpowi do œwiadczeñ na terenie ca³ego Ontario, w oparciu o rzeczywiste potrzeby zdrowotne ludnoœci. Fundusze na rozszerzone œwiadczenia wp³yn¹ do LHIN w kwietniu 2008 r. Ogó³em, rz¹d zainwestuje w strategiê starzenia siê w domu 702 miliony dolarów: Planowanie placówek LHIN w 1-szym roku 3 000 000 dol. Program Urz¹dzeñ Pomocowych 40 000 000 dol. (pomoce do poruszania siê) Priorytety Prowincjonalne 66 000 000 dol. Przydzia³y dla placówek LHIN 593 000 000 dol. Wed³ug szacunkowych obliczeñ, liczba seniorów w Ontario podwoi siê w ci¹gu najbli¿szych 16 lat. Wspomniana inwestycja przyniesie w wyniku bardziej realistyczny system opieki zdrowotnej, zapewniaj¹cy seniorom wsparcie tam, gdzie najbardziej go pragn¹, czyli w ich w³asnych domach. Oto jeszcze jeden przyk³ad tego, jak pracuj¹c wspólnie mieszkañcy Ontario uzyskali wyniki w zakresie œwiadczeñ s³u¿by zdrowia. Do pozosta³ych inicjatyw nale¿¹: • 800 mln dol. w dotacjach na opiekê d³ugoterminow¹ od roku 2003 • Dalsze 463 mln dol. w dotacjach na opiekê domow¹ od roku 2003 • Dalsze 100 mln dol. w dotacjach na opiekê œrodowiskow¹ od roku 2003 • Zainwestowanie 875 mln dol. od roku 2003 w skrócenie oczekiwania na wykonanie ponad 1

270 000 zabiegów. Dzisiejsza inicjatywa jest czêœci¹ planu rz¹du premiera Mc Guinty dotycz¹cego innowacji w zakresie- publicznej opieki zdrowotnej, budowania systemu, który

zapewni zachowanie trzech priorytetów - utrzymania mieszkañców Ontario w dobrym zdrowiu, skrócenia czasu oczekiwania i zapewnienia lepszego dostêpu do lekarzy i pielêgniarek.

ALBRECHT LEMPP LAUREATEM TRZECIEJ EDYCJI NAGRODY TRANSATLANTYK, PRZYZNAWANEJ PRZEZ INSTYTUT KSI¥¯KI Szanowni Pañstwo, Uprzejmie informujemy, ¿e Laureatem tegorocznej Nagrody Transatlantyk, przyznawanej po raz trzeci najlepszemu popularyzatorowi literatury polskiej zagranic¹ jest dr Albrecht Lempp, t³umacz Pilcha, Lema, G³owackiego, Nurowskiej, Boleckiej, z wykszta³cenia jêzykoznawca, Niemiec oddany Polsce, najbardziej znany promotor polskiej literatury w Niemczech. Dziêki niemu pod koniec lat dziewiêædziesi¹tych zaistnia³o w Niemczech nowe pokolenie polskich pisarzy, jak Andrzej Stasiuk czy Olga Tokarczuk, którzy poci¹gnêli za sob¹ kolejne nazwiska. Cz³owiek o szerokich horyzontach, przyjaciel wielu polskich pisarzy, potrafi¹cy zara¿aæ innych entuzjazmem do swoich pomys³ów i skutecznie je realizowaæ. W latach 1987-1994 pracowa³ w Deutsches Polen-Institut w Darmstadt, niemieckiej instytucji powo³anej do ¿ycia przez Karla Dedeciusa, o wielkich zas³ugach dla obecnoœci polskiej kultury w Niemczech. W 1994 r. zosta³ przewodnicz¹cym Sekretariatu Wykonawczego ds. odbudowy Willi Decjusza w Krakowie, któr¹ przywróci³ do dawnej œwietnoœci. Od 1998 r. zajmowa³ siê przygotowaniem programu polskiego wyst¹pienia jako goœcia honorowego Miêdzynarodowych Targów Ksi¹¿ki we Frankfurcie w roku 2000. Komentuj¹c ówczesn¹ polsk¹ prezentacjê na tych najwa¿niejszych targach ks¹¿ki na œwiecie, niemiecka prasa pisa³a: Jeszcze nigdy nie by³o kraju, który tak dobrze zaprezentowa³by siê we Frankfurcie, jak Polska w tym roku (FAZ). Zapocz¹tkowane przez Lemppa programy realizowane s¹ z powodzeniem do dziœ. Bez wielostronnych inicjatyw i dzia³añ nie by³oby programów wydawniczych, przek³adów (...) i pozytywnego echa polskiej kultury w niemieckich œrodkach masowego przekazu. Wydawnictwa i zaanga¿owani t³umacze, zachêceni przez Zespó³ Literacki znacznie aktywniej zaczêli siê interesowaæ wspó³czesn¹ literaturê polsk¹. W latach 2001 - 2003 by³ szefem krakowskiego oddzia³u Instytutu Adama Mickiewicza. Od 2003 jest dyrektorem zarz¹dzaj¹cym Fundacji Wspó³pracy Polsko-Niemieckiej w Warszawie. Cz³onek Rady Fundacji „Haus Europa” i Stowarzyszenia Willi Decjusza. W tym roku do Nagrody zg³oszono 75 kandydatów z 31 pañstw. Przewa¿a³y zg³oszenia z Europy, najwiêcej nap³ynê³o z Francji i Niemiec. Wp³ynê³y kandydatury ze Stanów Zjednoczonych, Kanady, Brazylii, Chin, Korei P³d., Kuby, Kazachstanu, Izraela i Australii. Wœród zg³oszonych w tym roku kandydatur byli przede wszystkim t³umacze. Poprzedni laureaci nagrody to Henryk Bereska (2005) i Anders Bodeglrd (2006). Agnieszka Rasinska-Bobr, Institut du Livre

Strona 17

No 15 (933) 1-15/08/2007

KLINIKA REGENERACJI NATURALNEJ “QuantumMed”

Dr. T. Szczêsny Andrews, Ph.D •Akupunktura •Homeopatia •Zio³olecznictwo •Irydologia •Dietetyka •Skuteczne metody odchudzania

•Walka z bólem, stanami alergicznymi •Komputerowa analiza diety i alergenów •Elektroniczna identyfikacja oraz detoksyfikacja jelita grubego, krwi i limfy •Programy odwykowe •Przypadki trudne i przewlek³e

Bezp³atny “Toll free” Tel. spoza Toronto i Mississauga: 1-877-949-9993 Mississauga: “Natural Regeneration Clinic”, 1755 Rathburn Rd. E., Unit #60 Tel. (905) 602-4191 Tel. 1-877-949-9993 e-mail: [email protected]

Zmagaj¹c siê ze stresem MEDYCYNA NATURALNA Redaguje Dr.T.Szczêsny Andrews, Ph.D. Pisz¹c kilkakrotnie na temat geriatrii, nauki zajmuj¹cej siê procesami starzenia (aging, ang.) nie myœla³em, ¿e temat ten wywo³a tak du¿e zainteresowanie Czytelników. I s³usznie, bo “aging” to nie tylko sprawa dotycz¹ca ludzi po siedemdziesi¹tce, wœród autorów telefonów i e-mail listów bardzo czêsto byli ludzie w œrednim wieku, s³usznie zaniepokojeni zbyt wczesnymi czêsto (ich zdaniem) symptomami starzenia siê. Takie w³aœnie sytuacje opisywane przez moich korespondentów sk³oni³y mnie do podjêcia raz jeszcze tematu “aging” w aspekcie dnia codziennego ka¿dego z nas. Mam tu na myœli powi¹zanie sta³ego w dzisiejszych czasach zjawiska zwanego stresem z procesem starzenia siê komórek i tkanek. Jednym z celów moich naukowopopularnych felietonów zdrowotnych jest przybli¿enie Pañstwu w formie przystêpnej i w miarê zrozumia³ej skomplikowanych procesów patologicznych jakie maj¹ miejsce w sytuacji choroby lub zjawiska starzenia siê. S¹dzê, ¿e jest lepiej gdy mo¿emy zrozumieæ (a do tego maj¹ siê przyczyniæ artyku³y zamieszczane w kolumnie Zdrowia Naturalnego naszej gazety) przyczynê i zjawisko choroby, ³atwiej wtedy bêdzie i jest zapewne przekonaæ siê do poczynañ profilaktycznych i naturalnych metod postêpowania w celu zwalczenia stanu choroby, czy te¿ innego zjawiska zagra¿aj¹cego zdrowiu i dobremu samopoczuciu. Wspó³czesne ¿ycie nie szczêdzi nam emocji wysokiego kalibru, ka¿dy codzienny dzieñ niesie w sobie niespodzianki i sytuacje nadzwyczaj stresowe. Ktoœ kiedyœ powiedzia³ bardzo s³usznie i prawdziwie, ¿e “czyjœ stres jest prawie zawsze kogoœ innego przyjemnoœci¹ “, pomyœlmy ile¿ to prawdy jest zawarte w tej drobnej i lapidarnej obserwacji ¿ycia, wiêcej jak takie zjawisko g³êboko i trwale warunkuje nasze ¿ycie i stabilnoœæ ¿ycia. Nadmierny lub d³ugotrwa³y stres, zarówno fizyczny jak równie¿ umys³owy ma bardzo negatywny wp³yw na ca³okszta³t czynnoœci uk³adu immunologicznego oraz funkcje hormonów wp³ywaj¹cych na zwolnienie proceów starzenia. Stres jest tym decyduj¹cym czêsto elementem w procesie zachwiania równowagi (homeostazy), który przechyla finalnie i decyduj¹co szalê równowagi fizjologii - prowadz¹c do zawalenia siê precyzyjnej konstrukcji i jednoczeœnie choroby lub gwa³-

townego upoœledzenia funkcji komórek - aging, starzenie. Nasz uk³ad immunologiczny mo¿e byæ bardzo oporny i wytrwa³y, zawsze u szczytu swoich mo¿liwoœci odpornoœciowych wtedy gdy czynniki stresuj¹ce bêd¹ pojedynczego i ma³ego formatu, mo¿e dojœæ jednak¿e do za³amania odpornoœci gdy mamy do czynienia z ci¹giem nawet ma³ych stresów b¹dŸ jednym du¿ym jak np. œmieræ kogoœ nam bliskiego. Przypadków takich nie ma co przytaczaæ jako przyk³ady, znamy to przecie¿ z ¿ycia. Czynnikami stresu s¹ miêdzy innymi setki i tysi¹ce wp³ywów œrodowiska z jakimi nasz organizm styka siê w ramach codziennego ¿ycia. Maj¹ one bardzo ró¿norodny charakter, mo¿e to byæ: ha³as, przeludnione miasto, zanieczyszczone powietrze, brak wystarczaj¹cego kontaktu osobnika ze œwiat³em s³onecznym, poruszanie siê w t³oku ulicznym, objawy przemocy lub rasizm, czynniki patogenne - bakterie, wirusy, etc., negatywne odczucia i emocje, chroniczne alergie, brak snu, urazy fizyczne i psychiczne, nadmiar ciep³a lub zimna, stany depresyjne oraz wiele, wiele innych. Te wszystkie czynniki stresuj¹ce komasuj¹ siê w swoim negatywnym oddzia³ywaniu i powoduj¹ zachwianie, a póŸniej trwa³¹ rujnacjê systemu odpornoœciowego oraz rozregulowanie precyzyjnych funkcji uk³adu hormonalnego, dokrewnego. ¯ywy organizm dysponuje precyzyjnym systemem zabezpieczeñ i reakcji oddzia³ywania na uszkadzaj¹ce skutki wynikaj¹ce z dzia³ania czynników lub sytuacji stresowych. Krótko jest to zdefiniowane w angielskim okreœleniu “fight-or-flight” (walka lub ucieczka), co mo¿na pokrótce opisaæ w sposób nastêpuj¹cy. W momencie gdy do mózgu dociera informacja na skutek zaistnienia zagro¿enia stresem, wysy³ane jest polecenie do nadnerczy (gruczo³y dokrewne) wys³ania na zewn¹trz zwiêkszonej iloœci adrenaliny i kortyzolu, które mobilizuj¹ system do walki. Reakcja taka winna trwaæ odpowiednio krótko, jako dzia³alnoœæ naga i interwencyjna, niestety warunki naszego ¿ycia zmuszaj¹ organizm do trwania w stresie przez okresy znacznie d³u¿sze. Konsekwencj¹ tego jest wyczerpanie systemu obronnego organizmu, który musi przejœæ w stan mocno zak³óconej równowagi, emituj¹c zbyt du¿o czynników immunoaktywnych, zwi¹zanych z istniej¹cym stanem pobudzenia stresowego. Nadnercza ulegaj¹ wyczerpaniu, os³abiaj¹ siê podstawowe systemy funkcjonalne, szczególnie uk³ad kr¹¿enia, serce

oraz mechanizm wydzielania wewnêtrznego. Nadmierna produkcja hormonów stresu - adrenaliny i kortyzolu powoduje automatycznie spadek poziomu hormonu o nazwie DHEA (dehydroepiandrosteron), który jest hormonem odgrywaj¹cym zasadnicz¹ rolê w zapobieganiu procesowi starzenia, poprzez stymulacjê uk³adu odpornoœciowego. Ustalono naukowo ponad wszelk¹ w¹tpliwoœæ, ¿e gdy poziom kortyzolu idzie w górê to spada poziom DHEA we krwi, i odwrotnie gdy DHEA uzyskuje wartoœci normalne, kortyzol tak¿e normuje swój poziom. Niski poziom DHEA jest zazwyczaj obserwowany u ludzi z uszkodzonym lub os³abionym systemem odpornoœciowym, a wiêc w przypadkach stwardnienia têtnic, cukrzycy oraz lupus. Jednym z najbardziej kontrowersyjnych hormonów jest kortyzol i jego funkcje oraz rola w organizmie czêsto s¹ Ÿle interpretowane. Kortyzol pomaga utrzymaæ równowagê organizmu (homeostazê) w momencie inwazji stresorów, przeciwdzia³aj¹c zapaleniu i reakcjom alergicznym, dodatkowo zajmuje siê on kontrol¹ metabolizmu bia³ek i cukrów. Sednem zrozumienia mechanizmów dzia³ania kortyzolu jest równowaga jego produkcji i dzia³ania. W ma³ych iloœciach zazwyczaj produkowanych w organizmie jest on czynnikiem pobudzaj¹cym, stymuluj¹cym czynnoœci immunologiczne (obronne), w du¿ych iloœciach (np. wstrzykniêty w postaci iniekcji farmakologicznej - zastrzyk) powoduje os³abienie uk³adu odpornoœciowego. Uk³ad immunologiczny odpowiada na sytuacjê stresow¹ poprzez wzmo¿on¹ produkcjê czynników pro-zapalnych, jak : Interleukin-1 (IL-1) oraz Interleukin-6 (IL-6). Obydwa te zwi¹zki chemiczne prowadz¹ do nasilenia procesu zapalnego oraz pog³êbienia objawów chorób auto-immunologicznych. Interleukin-6 przyczynia siê do rozrostu guzów oraz namna¿ania wirusów, dodatkowo powoduje uwalnianie wapnia z koœci, co prowadzi do osteoporozy. Konie-czna jest choæby tylko laboratoryjna kontrola poziomu w/w interleukin, oraz oczywiœcie profilaktyka w ich nadmiernej produkcji - zawsze wtedy gdy mamy do czynienia z chorobami degeneracyjnymi lub nasilaj¹cym siê procesem starzenia. Przeprowadzono szereg badañ naukowych nad zjawiskami stresu i jego organicznymi konsekwencjami dla organizmu. Badania prowadzono miêdzy innymi na sportowcach, którzy w czasie intensywnego treningu lub np. biegu maratoñskiego s¹

nara¿eni na szczególnie drastyczne wa-runki stresowe. Gwa³towny fizyczny wysi³ek prowadzi do uszkodzenia tkanek i w odpowiedzi na to zwiêkszon¹ produkcjê i wyrzucenie do krwiobiegu kortyzolu i innych pro-zapalnych czynników, szczególnie IL-6 . Doœwiadczalnie ustalono, ¿e podanie grupie sportowców specjalnych od¿ywczych wyci¹gów roœlinnych o nazwie sterols oraz sterolins - spowodowa³o obni¿enie (odwrotnie ni¿ w grupie kontrolnej, bez sterols i sterolins) poziomu kortyzolu i zwiêkszenie poziomu DHEA. Tak wiêc s¹ mo¿liwoœci przeciwdzia³ania niszcz¹cym skutkom reakcji stresowej. Pomagaj¹ tutaj od¿ywcze produkty o dzia³aniu antyoksydantów, jak: witaminy A, C, E, B-6, B-3, selen, cynk, magnez, koenzym Q10, lipoic acid, EFA, organiczne, œwie¿e owoce i jarzyny przyczyniaj¹ siê i dostarczaj¹ si³ obronnych w walce z destrukcyjnym charakterem reakcji stresowych. Zajmie zapewne jeszcze wiele czasu naukowcom aby w pe³ni zrozumieæ, zinterpretowaæ i ubraæ w formy œcis³ych tez i zapewnieñ zalecenia dotycz¹ce zapobiegania procesowi starzenia siê i kszta³ towania procesów chorobowych, ale ju¿ dzisiaj wiadomo na pewno, a praktyka medycyny naturalnej tego dowiod³a, ¿e pozytywny, prawid³owy styl ¿ycia i myœlenia, przepe³niony mi³oœci¹ do rodziny i przyjació³ stanowi jeden z bardzo solidnych elementów wspieraj¹cych strategiê walki ze stresem i wzmocnienia uk³adu odpornoœciowego, a to ju¿ mo¿e daæ kilka ³adnych ekstra lat ¿ycia, zw³aszcza wtedy gdy jest ono ju¿ u swojego, bardzo d³ugiego dnia schy³ku. Dlaczego czekaæ z tym do jutra, a nie zacz¹æ stosowaæ ju¿ od dzisiaj ? Korzystaj¹c z pokrewieñstwa tematycznego, chcia³bym dzisiaj odpowiedzieæ Czytelnikowi z Ontario który zapytuje : “co to jest choroba autoimmunologiczna, i czym bywa spowodowan¹ ?” Przypadki chorób autoimmunologicz-nych to takie, gdy w³asny system obronny zaczyna atakowaæ w³asny organizm. Przypuszcza siê, ¿e kilka ró¿nych czynników mo¿e byæ za to odpowiedzialnych, jak wirusowe lub bakteryjne zaka¿enie, stres, sk³onnoœci genetyczne. Drobne podobieñ-stwa w ³añcuchach aminokwasowych bia³ka rzeczywistych antygenów i w³asnych tkanek wprowadzaj¹ “w b³¹d” uk³ad odpornoœciowy, który pomy³kowo zaczyna atakowaæ w³asne tkanki.

Sytuacje takie zdarzaj¹ siê na szczêœcie nie tak czêsto, bo przecie¿ nie wszyscy chorujemy na lupus, goœciec postêpuj¹cy, pewne choroby uk³adu tkanki ³¹cznej, alergie, AIDS, zespó³ trwa³ego zmêczenia i itd. Preparatem wzmacniaj¹cym ustrój w tej samobójczej walce z w³asnym uk³adem odpornoœciowym jest Moducare, mieszanina roœlinnych steroli i sterolins, wspomniana ju¿ w dzisiejszym felietonie. Ich dzia³anie sprowadza siê do aktywnoœci na poziomie komórek T (wspomagaj¹ ich rozwój) oraz stymulacji produkcji Interleukin-2 oraz Gamma interferonu. Dzieje siê to wyj¹tkowo bez jednoczesnej koprodukcji tzw. komórek pomocniczych Th-2, które przyczyniaj¹ siê do pog³êbiania stanu zapalnego i produkcji autoprzeciwcia³, co ma miejsce przy stosowaniu typowo stosowanych œrodków farmakologicznych. Leczenie konwencjonalne powoduje bardzo powa¿ne skutki uboczne na skutek maksymalnego obni¿ania aktywnoœci uk³adu odpornoœciowego, podobnie jak to ma miejsce po przeszczepach obcych narz¹dów. Celem obni¿enia funkcji produkowania zabójczych dla w³asnego ustroju przeciwcia³, utrzymuje siê ich produkcjê na najni¿szym poziomie, zwiêkszaj¹c tym samym wielokrotnie mo¿liwoœæ zachorowania na inne choroby, w tym ró¿nego rodzaju raki i ¿yciu zagra¿aj¹ce guzy. Obecnoœæ Interleukin-2 oraz gamma interferonu we krwi powoduje zahamowanie produkcji samo niszcz¹cych w³asne tkanki autoprzeciwcia³ uk³adu immunologicznego. Praktykuj¹cy stosowanie steroli i sterolins powinni za¿ywaæ pod kontrol¹ specjalisty od medycyny naturalnej dwie kapsu³ki Moducare trzy razy dziennie, jedn¹ godzinê przed jedzeniem. Leczenie mo¿e byæ koordynowane z leczeniem konwencjonalnym. W trakcie leczenia nale¿y regularnie kontrolowaæ poziom przeciwcia³ lub zapotrzebowania na insulinê w wypadku cukrzycy. Razem z preparatem Moducare wskazane jest za¿ywanie przynajmniej 3 ³y¿ek sto³owych oleju lnianego, oleju rybnego, cynku, witaminy B-6 oraz magnezu. Osoby zainteresowane powy¿sz¹ tematyk¹, jak równie¿ leczeniem naturalnym zapraszam do konsultacji w Klinice Regeneracji Naturalnej w Mississauga. Telefon : 905 6024191, lub bezp³atny „toll-free” spoza Toronto i Mississauga : 1- 877- 9499993.

TEST KOMPUTEROWEJ OCENY ZDROWIA “Total Health CyberScan” Opis i wykresy graficzne

Najnowoczeœniejsza metoda dostarczaj¹ca informacji na temat szczegó³owego stanu zdrowia, w tym wielu narz¹dów wewnêtrznych cz³owieka: cz³owieka serca, w¹troby, ¿o³¹dka, p³uc, tarczycy, nerek, nadnerczy, trzustki, narz¹dów p³ciowych, gruczo³ów sutkowych, prostaty i wielu innych. Badanie jest bezpieczne, wygodne, bezbolesne, szybkie, bezinwazyjne. Warto znaæ odpowiedŸ, odpowiedŸ aby: poznaæ stan swego zdrowia, unikn¹æ niebezpiecznych chorób, na czas wykryæ pocz¹tki schorzenia i rozpocz¹æ kuracjê, dobraæ odpowiednie lekarstwa. Dok³adna, cyfrowa, oparta o bio-feedback ocena stanu zdrowia. Podczas badania jest mo¿liwoœæ obejrzenia analizowanego organu na monitorze komputera. Nie zwlekaj z decyzj¹, zadzwoñ jeszcze dziœ i umów siê na wizytê.

MedQuantum Research Laboratory 1755 Rathburn Rd. E. Unit # 60, Mississauga, Ont.

Tel.: 416.804.3934 lub 1.877.949.9993

Strona 18

1-15/07/ 2007 No 15 (933)

We, the undersigned readers of the Polish-Canadian Independent Courier ("Nowy Kurier") appeal to the House of Commons to vote in favour of Private Members' Motion M-19 on lifting visitor visa requirements for the citizens of all countries that joined the European Union on May 1st, 2004. Motion M-19 was introduced by Mr. Borys Wrzesnewskyj, M.P. (Etobicoke Centre) on April 4th, 2006. Poland is a Member of NATO and is participating in the Alliance's stabilizing force in Afghanistan alongside the Canada. This year the Polish task force in that country was increased to 1,000 troops. Poland is a member of the European Union, a parliamentary democracy with a market economy. Poles can work in most European Union member countries, including U.K. Poland has developed sophisticated passports which are no easier to forge than Canadian passports. Finally, Poland scores big in Human Rights. In fact, the Polish People (the once 9 million strong, Independent Self-governed Labour Union "Solidarity"), are largely credited with helping to dismantle the Communist Eastern Bloc. We appeal to the Canadian Government to live up to its commitment to the free and secure movement of people between the EU and Canada, and to the objective of visa exemptions for all EU member states. This commitment was given at the Canada-EU Summit in Berlin on June 4th, 2007. The Canadian Government should immediately lift visitor visa requirements on the following new members of the European Union: Poland, (Estonia), Latvia, Lithuania, Hungary, and the Czech and Slovak Republics.

Berlin, June 4th, 2007--à EU-Canada Summit Statement: We, the leaders of the European Union and Canada, met today in Berlin to deepen our strategic partnership. Our bilateral relations are strong, as demonstrated by our many areas of close collaboration, both within our borders and beyond. Our partnership is anchored firmly by our shared history and values, our common objectives and our mutual resolve.We are committed to the free and secure movement of people between the EU and Canada, and to the objective of visa exemption for all EU member states as soon as possible.

Notice Paper No. 3 Wednesday, April 5, 2006 PRIVATE MEMBERS' NOTICES OF MOTIONS M-19 - April 4, 2006 - Mr. Wrzesnewskyj (Etobicoke Centre) - That, in the opinion of the House, the government should lift visitor visa requirements on the following new members of the European Union: Poland, Estonia, Latvia, Lithuania, Hungary, and the Czech and Slovak Republics, once passport security regimes of those countries have been upgraded to meet Canadian and European Union standards. [Return to Borys Wrzesnewskyj, M.P., Rm 555-D, Centre Block, House of Commons, Ottawa, Ontario, K1A 0A6] # 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17

Name and Surname

Address

Telephone

Signature

Strona 19

No 15 (933) 1-15/08/2007

In search of a father Dokoñczenie ze strony 5 daughters. The villagers called Mary Matilda alternately Miss Paul and Miss Bellfeels. She resented being called Bellfeels. Talking about her mother, Mary Matilda points out the irony of her fate: “She had the right colour, as you can see from my own complexion, for him to want her. But not light-enough to warrant admission on her own oars, and cross the iron gates on the Aqutic Club, to attend the ball for her King, his majesty, George the Fifth ... She had the looks, as you can see she handed down in me. She had everything, except the accident of borning in the right bedroom. Ma. My mother, God rest her soul”. The grinding poverty was the reason why May advised her daughter to take adventage of her beauty, as it was the only commodity she could sell. “Fair exchange”, Ma grew to tell Mary-girl, her daughter, “is no robbery. Get something for it. You are a pretty girl, with a lovely complexion, nice hair. If I was the woman o’means that I wish I was, you would have your own hairdressing place or even be a teacher, but this is our lot. I can’t even buy a secon-hand, or a third-hand singer sewing machine for you!” .Mary Matilda describes, at length, the two crucial events that shaped her own fate, the rape of her mother, and being introduced

to Mr Bellfeels. The turning point in May’s life was the ball for the future King, George the Fifth. At the Club , May worked in the kitchen. As a mulatto, she was not allowed into the club proper. Mary Matilda describes her mother’s feelings on that fatal night as follows: “Ma looked so beautiful, like a Queen! Ma tell me, also, something that hit me in the pit of my stomach ... Ma tell me she wished she was somebody else that night. To be able to take part in that ball, dress in a long dress sweeping the floor, and dance with her King, George the Fifth” When the ball was over, and the dishes washed up and put away, Mr Bellfeels came and raped May. When she became pregnant, her mother, who knew the power of herbs, brought on an abortion. For Mary Matilda, the crucial moment of her life came when, at Easter time, she waa introduced to Mr Bellfeels, who was, at the time, a field overseer. Bellfeels put his riding crop under the girl’s chin and then ran it down her neck until it reached her waist. Mary Matilda’s mother looked at the ground, pretending not to see what was going on. Mary Matilda says: “The feel of leather of the riding crop, passing over my dress, all over my body, as if it was his hand crawling over my body; and I was naked ... From that Sunday morning, the meaning of poverty

was driven into my head” This was the humiliation that the proud Mary Matilda could never live down. The grand house and the gifts could not make up for years of humiliation and subjugation, because that was the essence of her life with Mr Bellfeels, for whom she felt only repulsion. S she watches Bellfeels drinking his stout, “belching, no class. The man would break wind, pass gas in front of me, and his son, never used a handkerchief when sneezing ... index finger against one nostril, and phew!” On the day Matilda was introduced to Bellfeels, she and her mother had chicken for dinner. A truck full of sugarcane had killed a chicken, and May told Mary Matilda to pick up that chicken before anyone else did. When they finished eating the chicken, Mary Matilda’s mother gave her daughter the wish bone, telling her to make a wish: “Wish, Mary-girl! wish big! God will bring your wish to fruitions, and make you a powerful woman, on this very plantation, so, wish big, Mary-girl! wish!” Mary Matilda carried this wishbone for years, pinned to her dress. She dreamed for ten or eleven years on that wishbone to never forget Mr. Bellfeels and her humiliation, “never to forget to give him back.” And many years later, as a mature woman, Mary Matilda found her old hoe, which she had

DRYWALL AND TAPING &

HOME RENOVATIONS 1. WE LISTEN TO YOUR NEEDS 2. FIND THE BEST SOLUTION 3. PRESENT YOU WITH WRITTEN ESTIMATE

WORK COMPLETED TO YOUR SATISFACTION CALL US FOR YOUR RENOVATION PROJECTS

CELL: (647) 886-1804

Mówimy po polsku

used in the fields, working alongside her mother, and she began to polish the hoe and to sharpen the blade. One night, she took the hoe and walked to the plantation house where she found Bellfeels asleep in a chair on the verandah. Without hesitation, she knocked him unconscious with the handle of her hoe, and then cut off his penis. Upon returning to the house, Mary Matilda telephoned Percy, the police saergeant, her one time schoolmate, and offered to give a statement. Percy, shocked and unbelieving, sent a young constable to the great house. Later on, when he finally arrives at Mary Matilda’s place, Percy says: (P.377) “Who in this village going believe that a woman like you, could ever commit murder?” Mary Matilda offers herself to Percy but he is too intimidated by the luxury that surrounds her. She takes him around the plantation and they both reminisce about the old days. Bimshire was the place where rebellious slaves used to be sent to from other plantations for breaking. The stories told are horrific. Matilda’s mother witnessed a flogging of three black men, whose bodies were later dumped into the ocean in cement bags. She, herself, was hit with a whip for speaking back at Mr. Bellfeels, who was afraid that she might reveal his being the father of Mary Matilda. Perry and Matilda reminisce about a girl called Clotelle, who had been raped when pregnant and killed. Her naked body was found hanging from a tamarinol tree - the official version of her death was suicide. They remember how Gulbourne, the fastest bowler on the cricket team was beaten and kicked in the groin by Bellfeels for dating the nanny of the manager’s daughters - the beating damaged him for life, His girlfriend -died suddenly under mysterious circumstances. What comes out of this narratives is a frightening picture of unpunished violence, oppression and poverty of villagers, who have to steal vegetables from the fields to survive. May told Mary Matilda how a poor decent man called Pounce was shot by Bellfeels for taking three sweet potatoes and 4 pulp eddoes from the field. May herself stole two sweet potatoes to cook with the “historic” chicken run over by a truck. And yet, these people are no longer slaves but paid plantation workers. Mary Matilda’s grandmother was a slave, but her mother May was just a poor, working girl. The plantation is the only employer on the Island, so the economic dependency and poverty force women into bondage. Percy and Mary Matilda draw the joint conclusion: “But this plantation touch all of we. All our lives were branded by this plantation”. Mary Matilda gives herself to Percy in the North Field, where it all started and where it all ends.

For her, it is an act of liberartion after 50 years of bondage, making love to an equal, not to a master. Throughout her life, Mary Matilda tried to find out the identity of her father. She says: “Ma never knew who her father is. In those days, on the plantation, women didn’t pay much attention to thrildren bearing the name of the father - if the fathers were know at all, excepting if the father was living under the same roof with the mother, and the child, which was rare”. “She knew mine. But she never told me ... she just drop hints. Always hints. Well gal, it could be that he is your father!” When she finally learns from her mother’s confession that Bellfeels, the root of all evil on the Island, is her father, she kills him in cold blood., avenging not the incest which he had commited, but her everplasting humiliation. She says to Percy: “It was not murder. It was a sacrifice and did not demand motive. Motive was born on that bright Sunday morning, in a church yard.” Mary Matilda avenges not only herself but all the women and men, whom Darnley Alexander Bellfeels had raped, beaten, killed and tortured. Her act, horrific as it is, represents retribution and symbolically - liberation. She represents not just herself but generations of strong black women. She says it herself: “They were strong women, then, tough women. Women who gave birth in the fields today and returned to raise their hoe and lift their load two afternoons later, within forty-eight hours...” What Austin Clarke achieves in this very unsusual novel, is an analysis of the social conditions on the Island and of its hierarchical structure. The friends of Mr. Bellfeels, whom he entertains in the Great House, are the creme de la creme of the Bimshire society: the solicitor general, the vicar, the hotel owner, the commissioner of police, the chief justice, two managers of major stores, and the manager of the Aquatic club. All these men enjoy Mary Matilda’s food and Bellfeels crude jokes. They wholly condone the latter’s behaviour towards Mary Matilda, and towards the rest of the people working on the plantation. They form an “Unholy Alliance” of oppressors, hypocritical and corrupt. And it is the women and the children who suffer most under such a system. When one reads The Polished Hoe, another book comes to mind, Margaret Atwood’s Survival, an analysis of Canadian literature. The Polished Hoe is to Canadian Caribbean literature what Survival is to English Canadian literature, a summation. It is also a story of survival of a people against great odds, except in this case they are not struggling against the forces of nature but against the repository of human bondage born of slavery, the sad tradition of the sunny, beautiful Caribbean Islands. Barbara Sharratt

Strona 20

1-15 /08/ 2007 No 15(933)

Polska bez z³udzeñ (25)

Can you speak English? Dokoñczenie ze strony 1 chc¹. Byæ mo¿e teraz Sakaszwili jakoœ ich z amerykañsk¹ pomoc¹ stamt¹d wykurzy. Z Suchumi pop³ynêliœmy „na parachodikie” do Gagry i innych kurortów nad Morzem Czarnym. „Parachodik” by³ taki jak statki Polskiej ¯eglugi Rzecznej, np. „Lilla Veneda”, które kiedyœ kursowa³y po Zalewie Szczeciñskim i Zegrzyñskim. Kurorty wybudowane w carskich czasach by³y bardzo eleganckie i podró¿ by³aby przyjemna gdyby nie to, ¿e dla kobiet radzieckich do dobrego tonu nale¿a³o... cier-

1937 roku zosta³ zmuszony do samobójstwa, by³ obok Berii jednym z najbli¿szych wspó³pracowników Stalina. W Suchumi opalaliœmy siê wygodnie na piasku. W Soczi by³y kamienie i tak potworny t³ok jakby ca³a europejska Rosja zwali³a siê na tê jedn¹ pla¿ê. Na ulicach, w beczkowozach by³ do nabycia musuj¹cy i orzeŸwiaj¹cy Chliebnyj Kwas, natomiast powrót „Eliektriczkoj” do Suchumi by³ koszmarem. Poci¹g by³ zapchany pasa¿erami, szczególnie matkami z dzieæmi, które stale p³aka³y. Jecha³ z prêdkoœci¹ 40 km na godzine i co chwilê siê zatrzymywa³. Oczywiœcie nie by³o ¿adnej klimatyzacji, a za otwartymi oknami prawie 40 stopniowy upa³. Ciekawe, ¿e z naszej polskiej czwórki najbardziej narzeka³a moja mama chocia¿ wycieczka Czarnomorska Promenada do Soczi by³a jej popieæ na chorobê morsk¹. mys³em. Po takiej podró¿y cz³oW Suchumi przebywali wcza- wiek marzy o prysznicu. Niestety, sowicze z ró¿nych czêœci ZSRR. w naszym domu wy³¹czono tego Dos³ownie 90% kobiet wymioto- dnia wodê. Mieszkaliœmy w willi wa³o za burtê chocia¿ morze by³o nale¿¹cej do „single mother”, ca³kiem spokojne. Najmniejszych której m¹¿ siedzia³ w wiêzieniu za dolegliwoœci nie mia³a nasza jakieœ nadu¿ycia gospodarcze. polska grupa ani kilku £otyszów i Dosta³ standardowy w takich wyparê Estonek, których pamiêta- padkach wyrok - 10 lat. Na liœmy z „Intiernacjonalnovo Plia- szczêœcie willi ¿onie nie zabrali ¿a” w Suchumi. Kurort Soczi jest wiêc radzi³a sobie wcale nieŸle czarnomorsk¹ per³¹ Rosji, chocia¿ wynajmuj¹c pokoje letnikom. na starszych domach widniej¹ Obok rodziców Jareca, mnie i jeszcze gruziñskie napisy. Po oba- mojej mamy, mieszka³ tam z roleniu niepodleg³ej republiki Gru- dzin¹ armeñski skrzypek z Erewazji w 1922 roku utworzono Zaka- nia. Postanowi³em skorzystaæ ze ukask¹ Federacyjn¹ Socjali- znajomoœci z Intiernacjonalnovo styczn¹ Republikê Radzieck¹, w Plia¿a i poszed³em do Hotelu Abktórej sk³ad wesz³y: Gruzja, hazja gdzie mieszkala Marija V. z Armenia i Azerbajd¿an. W 1936 fiñskiej wycieczki. Kupi³em od roku Republikê Zakaukask¹ ro- niej trochê fiñskich marek. Marija zwi¹zano, ale Grigol (Sergo) Or- V. by³a pó³ krwi Fink¹, pó³ krwi d¿onikidze podarowa³ wtedy Rosjank¹. Pracowa³a w FinnAir i rejon Soczi Rosyjskiej Republice kiedyœ przebywa³a przez kilka lat Federacyjnej. O tym polityku od na placówce w Waszyngtonie. moich gruziñskich krewnych do- Rozmawialiœmy po angielsku, a wiedzia³em siê tylko, ¿e „Ord¿o- kiedy mi brakowa³o s³ów, przenikidze, eto by³a swo³ocz praklia- chodziliœmy na rosyjski. Pamiêtaja, protiwnaja”. W encyklopedii tam jak zwraca³a mi uwagê, ¿e: „ mo¿na ponadto przeczytaæ, ¿e You don’t say ‘I speak English Sergo Ord¿onikidze pochodzi³ z good’ but ‘I speak English well’ gruziñskiej szlachty, uczy³ sie na ”. Ciekawe, ¿e obcokrajowcy byfelczera i do momentu gdy w waj¹ wiekszymi purystami jêzy-

kowymi ni¿ ci, którzy nie musz¹ siê uczyæ angielskiego, na przyk³ad Kanadyjczycy. U Mariji siedzia³o kilkoro Finów i m³ody Amerykanin graj¹cy coœ na gitarze. Powiedzia³em ogólne „Hi” i zapyta³em czy mogê siê wyk¹paæ, bo u nas wy³¹czyli wodê. Marija V. wskaza³a mi drogê do ³azienki. Niestety, w momencie kiedy sta³em namydlony w wannie, prysznic wyda³ ¿a³osny jêk i woda przesta³a lecieæ. Sytuacja by³a dramatyczna. Wytar³em mydliny w rêcznik. G³owê sp³uka³a mi Marija kilkoma butelkami wody mineralnej „Bor¿omi”. W miêdzyczasie ca³e towarzystwo siê ulotni³o zak³adaj¹c, ¿e do Mariji, której m¹¿ pozosta³ w Helsinkach, przyszed³em na randkê. Co gorsza, sama Marija te¿ tak myœla³a. Z doœwiadczenia sprzed dwóch lat, tak¿e wyniesionego z Gruzji, tyle, ¿e z argentyñskim akcentem - inaczej na podstawie przygody z Mariel (Mari¹ Elvir¹), wiedzia³em, ¿e nie nale¿y mieszaæ flirtu z biznesem ‘cinkciarskim’. Po¿egna³em siê wiêc z fiñsko-rosyjsk¹ Mari¹ V. i wyszed³em z Hotelu Abhazja. Na nastêpny dzieñ, kiedy ju¿ umy³em siê porz¹dnie w Morzu Czarnym na Intiernacjonalnom Plia¿e, musia³em wys³uchiwaæ od Mariji V., ¿e najwspanialszymi mê¿czyznami s¹ Jugos³awianie. B¹kn¹³em coœ, ¿e Polakom te¿ nic nie brakuje, a ona, ¿e nie popar³em mojej patriotycznej tezy dowodem empirycznym. Rozmowê tê prowadziliœmy swobodnie po angielsku, którego to jêzyka ani moja mama ani Pañstwo Jareccy nie znali. Nawi¹zuj¹c do mojej wspomnianej w ubieg³orocznych odcinkach znajomoœci hiszpañskiego, pamiêtam, ¿e w³aœnie wtedy w Suchumi, w ogl¹danym w kolorze programie Telewizji Radzieckiej ‘Bpe?ÿ’ (Vriemja), na transparencie niesionym przez rewolucjonistów w Nikaragui uda³o mi siê odczytaæ napis: „! Somoza, ijo de puta!” (Somoza to s..syn). Zdobywszy szlify ‘Mistrza Zmianowego Oddzia³u Elektrycznego bez ograniczenia wysokoœci napiêcia’ porzuci³em haniebnie ‘EC ¯erañ’ i podj¹³em pracê w przedsiêbiorstwie „Megadex”.

Warsztaty Artystyczne w Polskim Oœrodku Rekreacyjnym WWW.DLBACADEMY.COM na pó³nocy 3 godziny od Toronto

Zapraszamy na

• WARSZTATY RZEZBA W DREWNIE

• ORAZ PLENER MALARSKI • DLA DZIECI I DOROSLYCH WOLNE MIEJSCA NA OBOZ WAKACYJNY ATRAKCJE SPORTOWE I ARTYSTYCZNE

Prosze dzwoniæ: (705) 471-8602

Na wizytówce, pierwszej jak¹ w ¿yciu otrzyma³em, by³ dumny, angielsko-jêzyczny napis: „Electrical Engineering Company for Power Generation, Distribution and Transmission”. O ile pamiêtam to przedsiêbiorstwo to wraz z ‘Elektrimem’ podlega³o Zjednoczeniu „Megat” i by³o tzw. „kompletatorem” kontraktów energetycznych za granic¹. Pracownicy „Megadexu” mieli mo¿liwoœæ wyjazdów do „II Strefy P³atniczej”, tj. Do krajów kapitalistycznych. Czy do takiego przedsiêbiorstwa mo¿na by³o siê dostaæ bez protekcji? Oczywiœcie nie. Naczelny mojej matki, Dyrektor Markiewicz zna³ Dyrektora w „Megadexie” i poleci³ mu mnie. Po wykonaniu kilku telefonów dosta³em zaproszenie na „interview”. Po rozmowie kwalifikacyjnej z Wicedyrektorem pionu sieci energetycznych in¿. Kossowskim zosta³em przyjêty do Dzia³u Irackiego na stanowisko „Realizatora” [Kontraktu]. Kierownikiem Dzia³u Irackiego by³ in¿. R., podobno partyjny, ale niezwykle inteligentny. S³ysza³em, ¿e wyemigrowa³ w koñcu do Kanady wiêc ‘na wsiakij pa¿arnyj s³uczaj’ nie wymieniam jego pe³nego imienia i nazwiska.

‘ing’. Ten facet w MHZ mówi³ zreszt¹ tak wspaniale po angielsku, ¿e niech siê przy nim schowa wielu znanych mi rodowitych Kanadyjczyków i Amerykanów. Stawiaj¹c mi cztery, egzaminator powiedzia³ jednak, ¿e z pisemnego postawi³ mi ocenê bardzo dobr¹ co zdarza³o mu siê niezmiernie rzadko. Kiedy wyniki egzaminów dotar³y do „Megadexu”, pogratulowa³a mi pani z Kadr i wieœæ siê roznios³a po ca³ym biurze. Chodzi³em w glorii, ¿e najlepsz¹ ocenê dosta³ nie pracownik Centrali Handlu Zagranicznego ‘Elektrim’ tylko w³aœnie „Megadexu”. W pracy mieliœmy laboratorium jêzykowe i lektorat z angielskiego dwa razy w tygodniu. Po egzaminie w MHZ, nasza lektorka zasugerowa³a ¿ebym próbowa³ zdaæ egzamin [Cambridge University] Certificate of Proficiency in English w British Council, tj. w „Instytucie Brytyjskim” w Alejach Jerozolimskich. Nie wierzy³em, ¿e mam szanse, ale nauczycielka uwa¿a³a, ¿e tak. Dostarczy³a mi próbne formularze egzaminacyjne z poprzednich lat i po trzech miesi¹cach nauki... zda³em ten nadzwyczaj trudny egzamin. Tym razem wprawdzie otrzyma³em tylko „Grade C – Pass”, ale nazwa „University of Cambridge Local Examination Sindicate” na dyplomie wynagradza³a wszystko. Wybieg³em jednak bardzo daleko w przysz³oœæ, a droga do tych laurów by³a d³uga i ciernista. Gruzja - Abhazja - Jezioro Rica Chcê ¿ywiæ naKontrakt iracki by³ na ukoñcze- dziejê, ¿e cykl wspomnieñ niu, ale Elektrim podpisa³ w³aœnie „Polska bez z³udzeñ” oprócz umowê ze Steel Authority of okazji do œmiechu nad nieIndia na budowê dwóch tzw. dorzecznoœciami Polski Ludowej „Captive Power Plants” czyli mo¿e mieæ tak¿e pewien skutek elektrowni przemys³owych w dydaktyczny. Dlatego mojej nauDurgapur, West Bengal (2 x 63 ce angielskiego w latach 1979MW MCR) i w Bokaro Steel 1981 chcê poœwiêciæ znacznie City, Bihar (3 x 66 MW MCR). wiêcej miejsca w kolejnych Zosta³em przesuniêty do Dzia³u odcinkach. Indyjskiego w pionie Elektrowni. PóŸn¹ jesieni¹ 1979, zacz¹³em Przesta³em podlegaæ mojemu pracowaæ w Dziale Indyjskim. protektorowi Wicedyrektorowi Jego szefem zosta³ partyjny b. Kossowskiemu, ale mia³em szan- Dyrektor EC Siekierki in¿. Mirose na wyjazd. Aby wyjechaæ na s³aw Wolski. Powsta³y dwie sekkontrakt z „Megadexu” trzeba cje: Durgapur i Bokaro. W sekcji by³o byæ dobrym specjalist¹, do Durgapur pracowali bezpartyjni czego mi by³o daleko. Mo¿na Dr Andrzej Jurewicz i in¿. Anby³o mieæ mniej wiedzy facho- drzej Latuszek. W sekcji Bokaro wej, ale bardzo dobrze znaæ an- partyjny in¿. Uchañski i bezpargielski. Do tego mi sporo brako- tyjni: in¿. Cezary K., p. Tomek wa³o. Maj¹c podstawy jêzyka, Duch, p. Marek Marczak i p. zamierza³em iœæ w tym kierunku, Zosia Czechowska. Ja, równie¿ co mi siê uda³o. W 1981 roku na bezpartyjny, podlega³em bezpodwadzieœcia osób, które z Mega- œrednio pod (partyjnego) kierowdexu i Elektrimu przyst¹pi³y do nika dzia³u in¿. Wolskiego, któegzaminu z angielskiego w Mini- rego sekretark¹ by³a p. Janeczka sterstwie Handlu Zagranicznego Drabik. Zajmowa³em siê automazda³o tylko piêæ. Cztery otrzy- tyk¹ i czêœci¹ elektryczn¹ obu ma³y ocenê dostateczn¹, a tylko kontraktów Durgapur i Bokaro. jedna dobr¹. Czwórkê dosta³em In¿. Cezary K., po kilkuletnim w³aœnie ja. Czemu nie piêæ? Na kontrakcie w Bokaro, „wybra³ egzaminie ustnym u¿y³em czasu wolnoœæ” i zamiast do Warszawy, Present Perfect z okolicznikiem polecia³ z Kalkuty do Toronto, w czasu oznaczaj¹cym konkretn¹ zwi¹zku z czym nie podajê jego chwilê w przesz³oœci (‘for the first nazwiska, bo Polacy w Kanadzie, time’). Egzaminator zauwa¿y³, ¿e lub tzw. „Kanadyjczycy polskiego nale¿a³o u¿yæ Simple Past. Poza pochodzenia” lubi¹ byæ obra¿altym, nie podoba³a mu siê moja scy i nigdy nie wiadomo co ich wymowa ‘gerunds’ czyli form Dokoñczenie na stronie 21

No 15 (933) 1-15/08/2007 Dokoñczenie ze strony 20 mo¿e ubóœæ... Moje koneksje w „Megadexie” stanê³y pod znakiem zapytania kiedy zmar³ na zawa³ serca Dyrektor Naczelny p. Bucholtz. By³ on protektorem (bezpartyjnego) Wicedyrektora Kossowskiego, czyli dziêki przechodnioœci relacji, tak¿e i moim. Dyrektor Bucholtz by³ partyjny, ale AK-owskiego chowu. Umar³ chyba na zawa³ serca podczas delegacji w Syjamie (Thailand) i do Polski sprowadzili jego cia³o w metalowej trumnie. Zastanawialiœmy siê czy mog³o byæ to zwi¹zane z tym, ¿e w Thailandii m³ode i ³adne dziewczyny by³y podobno na wyposa¿eniu hotelowych pokoi. Dyrektor cieszy³ siê du¿ym szacunkiem i wieœæ o jego œmierci wszystkich przygnêbi³a. Jego nastêpc¹ zosta³ dawny Dyrektor d.s. Ekonomicznych mgr Kargol. Wspomniany ju¿ bezpartyjny pracownik sekcji Durgapur, Dr Andrzej Jurewicz, pochodzi³ podobnie jak mój Ojciec z Wilna. By³ chemikiem, przez wiele lat pracowa³ w Instytucie Badañ J¹drowych w Œwierku. By³ autorem patentu otrzymywania Gadolinu z Europu (oba pierwiastki s¹ tzw. ‘metalami ziem rzadkich’). Dr Jurewicz mówi³ mi, ¿e Gado-

Strona 21 linu u¿ywa siê w reaktorach j¹drowych w Kanadzie. Mia³ œwiêt¹ racjê, bowiem Gadolin (Gadolinium) jest rozpuszczany w moderatorze reaktorów CANDU jako poch³aniacz neutronów (neutron poison). Doktor Jurewicz pracowa³ przez kilka lat jako nauczyciel chemii w liceum amerykañskim w Teheranie. By³ to kontrakt z „Polservisu” (czy mo¿e „Polservice”). Czwartego listopada 1979, ambasadê amerykañsk¹ w Teheranie zajêli, jakbyœmy to dziœ nazwali „terroryœci islamscy”. Sta³o siê to okazj¹ do wielogodzinnych dyskusji ze znaj¹cym Iran „od podszewki” drem Jurewiczem. Wspomniana w poprzednim odcinku polityka Jimmi’ego Cartera maj¹ca na celu wdra¿anie praw cz³owieka w polityce miêdzynarodowej jeœli nie spowodowa³a, to przynajmniej przyœpieszy³a kryzys irañski. Szach Mohammed Reza Pahlavi, który w³adzê zawdziêcza³ poparciu Amerykanów przeprowadzi³ nacjonalizacjê posiad³oœci feudalnych, tak¿e tych nale¿¹cych do wp³ywowych duchownych szyickich. Szyici, w przeciwieñstwie do Sunnitów zachowuj¹ hierarchiê wœród kleru. Szach inwestowa³ petro-dolary i unowoczeœnia³ gospodarkê, by³ natomiast bezwglêdny wobec

opozycji. Lata 50-te i 60-te oznacza³y nieograniczon¹ w³adzê tajnej policji politycznej Savak. Ta poruszaj¹ca siê zawsze najnowoczeœniejszymi Mercedesami s³u¿ba bezpieczeñstwa zosta³a utworzona w 1957 roku z pomoc¹ amerykañskiej CIA. Jej zadaniem by³o szpiegowanie i zastraszanie dzia³aczy opozycyjnych, doprowadzanie do ich emigracji. Wed³ug Dra Andrzeja Jurewicza, SAVAK mo¿na by³o porównaæ do polskiego UB w latach cztedziestych i piêædziesi¹tych z tym, ¿e od pocz¹tku lat siedemdziesi¹tych represje uleg³y znacznemu zmniejszeniu. Re¿im Szacha zliberalizowa³ siê ca³kiem powa¿nie do momentu gdy rozpoczê³a siê prezydentura Jimmi’ego Cartera (1976). Potêpienie ³amania praw cz³owieka przez prezydenta USA, ca³kiem ironicznie obróci³o sie w Iranie przeciwko Stanom Zjednoczonym. W dniu Bo¿ego Narodzenia 1979, wojska radzieckie dokona³y inwazji Afganistanu. By³o jasne, ¿e jest to próba zbli¿enia siê do irañskich z³ó¿ naftowych, tym groŸniejsza, ¿e Iran by³ ju¿ kiedyœ czêœciowo okupowany przez ZSRR. c.d.n Dariusz W. Kulczyñski

Immunitet Janusz Niemczyk “W Polsce nie ma demokracji”, “Polsce zagra¿a brak demokracji”, “Polska jest o krok od utraty demokracji”, “Polsce grozi dyktatura!”, “Kto nie siedzia³ ten bêdzie siedzia³, kogo nie zamknêli tego zamkn¹!”, tego typu wypowiedzi dziennikarzy i polityków opozycji wobec PiS mo¿na us³yszeæ lub przeczytaæ w niemal¿e ka¿dej opozycyjnej wobec PiS’u gazecie, niemal¿e w ka¿dym jej wydaniu. Najg³oœniejsze chyba w g³oszeniu tego typu hase³ s¹: Gazeta Wyborcza, Polityka i Przekrój. Jeœli rozmawia siê z ludŸmi w Polsce którzy prowadz¹ dzia³alnoœæ biznesow¹ to mo¿na us³yszeæ tak¿e takie wyra¿enie: jeœli PiS nie bêdzie przeszkadza³ w prowadzeniu biznesu to bêdzie dobrze. Ostatnio do tego grona skanduj¹cych przeciw PiS’owi, przy³¹czyly sie dwie partie, do niedawna jeszcze bêd¹ce z PiS’em w koalicji, to jest Liga Polskich Rodzin i Samoobrona. Szczególnie g³oœny zaœ jest przywódca Samoobrony. Andrzej Lepper, by³ do niedawna mocno krytykowany szczególnie przez Gazetê Wyborcz¹ i Politykê, a dziœ jest ju¿ przedstawiany w lepszych s³owach i cytowany jako autorytatywne Ÿród³o informacji i opinii o pracy rz¹du. Sk¹d ta nag³a zmiana nastawienia wobec tak zwanych przystawek? Gazeta Wyborcza i Polityka popieraj¹ dawnych postkomunistów dzisiaj zjednoczonych w ugrupowaniu zwanym Lewica i

Demokraci, oraz Platformê Obywatelsk¹. Dla tych mediów bardzo wygodnym jest posiadanie za darmo krzykliwego krytyka PiS’u. Dziennikarze Gazety Wyborczej nie musz¹ du¿o myœleæ, maj¹ gotowy antypisowski marketing, wystarczy cytowaæ wszelkie wypowiedzi Leppera. A có¿ z tego ¿e wczoraj go wykpiwali i krytykowali? Któ¿ o tym dzisiaj pamiêta? Pozycje krytykuj¹cgo Kaczyñskich Leppera wzmocni³ by³y minister Spraw Wewnêtrznych i Administracji Janusz Kaczmarek. Ten ostatni zosta³ niedawno formalnie oskar¿ony o przeciek w prowokacji szykowanej przez Centralne Biuro Antykorupcyjne, a zwanej w skrócie sprawa odrolnienia gruntów ko³o Mr¹gowa i zosta³ on zdymisjonowany ze stanowiska ministra. Dziœ jak siê zdaje zaj¹³ miejce czo³owego krytyka braci Kaczyñskich, ministra Ziobro i PiS’u w ogóle. Ka¿de wydanie dziennika telewizyjnego przynosi z W³och, gdzie niedawny minister przebywa na wypoczynku, nowe oskar¿enia pod adresem PiS’u. Wed³ug tego ostatniego premier Kaczyñski mia³ poprzez pokornych wobec siebie prokuratorów szykowaæ nowe dochodzenia, nowe oskar¿enia wobec polityków tak opozycji jak i samego PiS’u. Jak wobec tego oceniæ ten przyjemny dla postkomunistów, Gazety Wyborczej i Platfornmy Obywatelskiej dwug³os do nie dawna jeszcze krytykowanych osób? Podejrzewam ¿e sprawa jest

bardzo prozaiczna, czyli prosta jak konstrukcja cepa. Andrzej Lepper i szereg osób z jego otoczenia w kierownictwie Samoobrony ma na swoim koncie szereg prokuratorskich dochodzeñ. I sam Lepper te¿ zdaje siê o tym wiedzieæ ¿e czym wiêcej g³ówne dziennki powtórz¹ jego aktualne wypowiedzi i stawiane wobec PiS’u zarzuty tym mniej bêd¹ potencjalni wyborcy pamiêtaæ jego wczorajsze œmieszne wypowiedzi, nietrafione polityczne decyzje, sprawê seksafery, czy te¿ oskar¿enia o korupcjê. Ale jak siê wydaje stawka o któr¹ gra Andrzej Lepper oraz od niedawna popieraj¹cy go by³y minister Spraw Wewnêtrznych i Administracji Janusz Kaczmarek jest znacznie wy¿sza. Chodzi po prostu o immunitet poselski, czyli o konstytucyjne prawo chroni¹ce pos³a przed aresztowaniem. Oprocz tego ¿e sam pan Lepper i pan Janusz Kaczmarek, zaproponowany przez Samoobronê na stanowisko ewentualnego premiera i zapewne ewenutalnie wybranego z list Samoobrony do sejmu nowej kadencji, spraw¹ uzyskania immunitetu zainteresowana jest tak¿e du¿a czêœæ najbli¿szych wspó³pracowników z Andrzeja Leppera kierownictwa Samoobrony. Wiele osób z kierownictwa tej partii mia³o lub ma przeciw sobie prowadzone dochodzenia w zupe³nie ró¿nych sprawach. Pomijam w tym miejscu zupe³nie sprawê prowadzon¹ przez Centralne Biuro Antykorupcyjne czyli sprawê ewenutalnego przyjêcia ³a-

Alderwood Naturopathic Clinic • Detoxification • Clinical Nutrition • Chinese Medicine - Acupuncture - Chinese Herbal Patents

Jolanta Polewczak

• Homeopathy • Western Herbal Medicine • BOWEN Therapy

N.D.,M.D.(PL) Doctor of Naturopathic Medicine

Tel: 416- 824-4464 545A Horner Ave., Etobicoke, M8W 2C3

Dr Wojciech ¯urowski Ogólna praktyka lekarska oraz urazy sportowe, przewlek³e i pourazowe choroby miêœni, koœci i stawów dolegliwoœci reumatyczne

2238 Dundas St. W Unit 112 Toronto On. M6R 3A9

Tel.: (416) 531-1056 pówki w tak zwanej sprawie odrolnienia gruntów. Dla przypomnienia: by³y minister Spraw Wewnêtrznych i Administracji Janusz Kaczmarek ma prowadzone przeciw sobie dochodzenie w sprawie przekazania informacji o przygotowanej przez Centralne Biuro Antykorupcjne prowokacji zwi¹zanej z przyjêciem ³apówki przez urzêdnika pañstwowego. Januszowi Kaczmarkowi równie¿ móg³by przydaæ siê immunitet poselski, o ile potwierdzi³yby siê zarzuty dotycz¹ce przekazania informacji o planowanej przez CBA prowokacji. Tak wiêc mamy nagle po tej samej stronie barykady grupê ludzi którzy jak mo¿na przypuszczaæ dla zdobycia immunitetu mno¿¹ plotki, pomówienia i oskar¿enia wobec partii rz¹dz¹cej, oraz grupê która dla uzyskania przewagi, w wyborach potrzebne s¹ wszelkie informacje PiS os³abiaj¹ce w oczach potencjalnych wyborców. Co z tego ¿e w razie dostania siê do nowego Sejmu pos³ów Samoobrony bêd¹ z tak do niedawna wyœmiewan¹

przez siebie parti¹ wspó³pracowaæ. Ale czego nie robi siê dla zwyciêstwa? Podobnie zreszt¹ postêpuje te¿ trzecia grupa, tj. grupa Gazety Wyborczej, Przekroju i Polityki, która dla wygranych przez swoich pupilków wyborów czyli dla postkomunistow i Platformy Obywatelskiej postanawia zmieniæ ton wypowiedzi, czy te¿ zapomnieæ o krytykowaniu Andrzeja Leppera, Samoobrony czyli tak zwanych przystawek. Ja zaœ nie mogê oprzeæ siê wra¿eniu ¿e ten nowo wybrany Sejm, w którym to za cenê zdobycia przewagi wyborczej (jak donosz¹ sonda¿e, przewagê zdobêdzie Platforma Obywatelska, lub w którym ewentualnie Platforma Obywatelska utworzy rz¹d w koalicji z postkomunistami) zasi¹d¹ ludzie którym poœrednio oferuje siê immunitet, to bêdzie to w swym charakterze Sejm przypominaj¹cy ten z czasów rz¹dów Jerzego Millera, czyli z czasów afery Orlenu, afery Starachowickiej, afery Rywina, afery paliwowej.

AUTO WORK LTD. Complete Auto Repair Used & New Tire Service

• Tune - Ups • Shocks •Tire Services •Brakes •Mufflers •Car Detailing • Elektrical •Front End Work

1557SEDLESCOMB DR.

1557 Sedlescomb Dr. Mississauga, Ont. L4X 1M4

Jarrow DUNDAS

ZENON MIGUS Bus. (905) 629-1892 Cell. (416) 707-8304

Gdy samochód twój nie rusza dzwoñ natychmiast do Migusa. Fachowoœæ i uczciwoœæ to

Pomó¿my ma³ej Wiktorii! Oœmioletnia Wiktoria nie mo¿e chodziæ w wyniku komplikacji przy porodzie. Tego typu pora¿enie mózgowe mo¿na skutecznie leczyæ rewolucyjn¹ metod¹ stosowan¹ w Polsce, w oœrodku rehabilitacyjnym w Mielnie. Rezultaty s¹ zaskakuj¹ce, ale tylko u ma³ych dzieci.

Wielodzietnej polskiej rodziny w Ontario nie staæ na samodzielne sfinansowanie leczenia, które musi siê rozpocz¹æ jak najprêdzej. Wspólnie mo¿emy ma³ej Wiktorii pomóc. Wp³at mo¿na dokonywaæ na konto w Credit Union Œw. Stanis³awa-Œw. Kazimierza: #109373 „Wiktoria - Mielno”. Mielno”

Strona 22

1-15/08/ 2007 No 15 (933)

Polskie Domy ¯o³nierza Zbigniew Moszumañski Polskie Domy ¯o³nierza by³y oœrodkami kulturalno-oœwiatowymi w wiêkszych garnizonach. Ich celem by³o organizowanie wypoczynku ¿o³nierzy w czasie pozas³u¿bowym oraz krzewienie oœwiaty w wojsku przez organizowanie odczytów, pogadanek, audycji radiowych, urz¹dzanie uroczystoœci wojskowych, przedstawieñ teatralnych i projekcji filmów oraz koncertów, prowadzenie bibliotek i czytelni, organizowanie gier i zabaw sportowych, prowadzenie strzelnicy ma³okalibrowej, p³ywalni itp., zapewnienie ¿o³nierzom taniego i zdrowego posi³ku we w³asnych gospodach, zapewnienie przyjezdnym ¿o³nierzom taniego pomieszczenia w hotelach ¿o³nierskich. Pierwszy Dom ¯o³nierza zosta³ otwarty w warszawskiej Cytadeli 20 lipca 1919 r. Domy ¯o³nierza mia³y wiêc byæ tymi instytucjami, których zadaniem by³o nie tylko umo¿liwienie ¿o³nierzom aktywnego wypoczynku i regeneracji, ale i aktywnego uczestniczenia w procesie edukacji obywatelskiej. W oparciu o Domy ¯o³nierza tworzy³ siê wiêc zorganizowany system funkcjonowania wojska jako instytucji powszechnej edukacji spo³ecznej. W wielu przypadkach w sposób programowy tego typu placówki mia³y te¿ spe³niaæ funkcje ³¹cznika miêdzy spo³eczeñstwem cywilnym a m³odzie¿¹ wojskow¹ garnizonu. Funkcje zewnêtrzne Domów ¯o³nierza by³y szczególnie czytelne w przypadku jednostek Korpusu Ochrony Pogranicza. Poprzez dzia³alnoœæ kulturalnooœwiatow¹ jednostki korpusu mog³y oddzia³ywaæ na miejscowe spo³eczeñstwo. Bardzo czêsto Domy ¯o³nierza by³y jedynymi oœrodkami kultury w danym mieœcie, a niekiedy i w ca³ej okolicy. W nich nie tylko ¿o³nierze, ale i cywilni mieszkañcy mogli czêsto po raz pierwszy w ¿yciu zobaczyæ przedstawienie teatralne czy obejrzeæ projekcje filmowe. Bardzo czêsto budowa Domu ¯o³nierza stawa³a siê swoist¹ form¹ manifestacji sympatii spo³ecznoœci miasta i regionu nie tylko do polskiego ¿o³nierza, ale i do naszych tradycji narodowych. Po zakoñczeniu wojny z Rosj¹ Radzieck¹ realizacjê idei Domów ¯o³nierza przyjê³y na siebie dowództwa okrêgów i jednostek wojskowych, odpowiedzialne za wychowanie ¿o³nierza-obywatela. W II Rzeczypospolitej funkcjonowa³o 27 Domów ¯o³nierza, które podzielono na trzy kategorie. Do pierwszej zaliczono tylko Dom ¯o³nierza w Warszawie; w drugiej grupie znalaz³y siê placówki w Lublinie, Krakowie, Lwowie i Toruniu. Do instytucji trzeciej kategorii zaliczono Domy

¯o³nierza w Poznaniu, Tarnopolu, Modlinie, £om¿y, Równem, Dubnie, Grodnie, Skierniewicach, Bielsku-Bia³ej, Tarnowie, Cieszynie, Z³oczowie, Skalacie, Wrzeœni, Ostrowie Wielkopolskim, Grudzi¹dzu, Bia³ej Podlaskiej, Siedlcach, Przemyœlu, Jaros³awiu, Sanoku i Dêbicy. W latach trzydziestych zbudowano kilka monumentalnych budowli Domów ¯o³nierza, które do dziœ s¹ ozdob¹ wielu miast i regionów. Centrum Domu ¯o³nierza stanowi³a zawsze du¿a sala kinoteatru. W sk³ad placówki wchodzi³a równie¿ biblioteka z czytelni¹, œwietlica, sale wyk³adowe, jad³odajnia i pokoje goœcinne. Bardzo czêsto do wojsko-

a³y uzyskaæ w ci¹gu roku oko³o 10–20% ogólnej sumy wp³ywów. Pomys³y tworzenia tego typu placówek podoba³y siê wszystkim do tego stopnia, ¿e w pewnym momencie zaczêto urzeczywistniaæ koncepcjê organizowania Domów Oficera i Domów Podoficera Polskiego. Pierwszy Dom Oficera powsta³ w Warszawie, Dom Podoficera – w Grodnie. Ostatecznie kadra zawodowa, poszukuj¹ca jednak swojej odrêbnoœci odró¿niaj¹cej j¹ od szeregowych ¿o³nierzy, domy swoje nazwa³a kasynami wojskowymi. By³y nimi typowe wojskowe oœrodki kultury, stanowi¹ce naturaln¹ kontynuacjê dzia³alnoœci prowadzonej dotychczas przez pierwsze Domy Oficera i Podoficera Polskiego. Na pocz¹tku 1939 r. na bazie kasyn wojskowych utworzono Garnizonowe Oficerskie i Podoficerskie Kluby Garnizonowe. Domy ¯o³nierza pozostawiono do dyspozycji ¿o³nierzy zasadniczej s³u¿by wojskowej przebywaj¹cych poza rejonem koszar. W wielu przypadkach by³y one równie¿ miejscem dzia³alnoœci kulturalno-oœwiatowej Dom ¯o³nierza im. Marsza³ka Polski Józefa Pi³sudskiego w Jugos³awii korpusu podoficerswych oœrodków kultury przyle- maniem Domów ¯o³nierza znaj- kiego. Niekiedy, jak np. w przyga³y boiska sportowe. Domy ¯o³- duj¹cych siê w budynkach admi- padku garnizonu sanockiego czy nierza sytuowano najczêœciej na nistrowanych przez wojsko mog¹ przemyskiego, w sk³ad Domu terenie miasta w pobli¿u koszar. byæ pokrywane przez Skarb Pañs- ¯o³nierza wchodzi³o równie¿ Komenda Garnizonu by³a pier- twa, bez wzglêdu na to czy s¹ one kasyno oficerskie. wsz¹ instytucj¹ administracyjnego prowadzone przez instytucjê wojRó¿ny by³ los Domów ¯o³nadzoru nad Domem ¯o³nierza w skow¹, czy te¿ spo³eczn¹, cywil- nierza po zakoñczeniu dzia³añ danej miejscowoœci. Komendant n¹; wojennych. Wiele z nich pozostaGarnizonu by³ te¿ prze³o¿onym 3) na Domy ¯o³nierza nie ³o za wschodni¹ granic¹, niektóre kierownika wojskowego oœrodka przys³uguj¹ dotacje bud¿etowe, (np. Dom ¯o³nierza w Warszawie kultury, którym najczêœciej mia- gdy placówki te znajduj¹ siê czy Poznaniu) zniszczy³a wojna. nowano oficera w stanie spoczyn- w obiektach nieadministrowanych Spora ich czêœæ nawet d³ugo po ku. Najwiêcej stanowisk etato- przez wojsko i prowadzone s¹ wojnie pe³ni³a jednak funkcjê kluwych op³acanych z bud¿etu pañ- przez organizacje cywilne. bów garnizonowych lub ¿o³nierstwa przyznano instytucji sto³eczIstnia³a jednak mo¿liwoœæ uzy- skich, a niektóre jeszcze do dziœ nej - a¿ szeœæ. Domy ¯o³nierza w skania w takich okolicznoœciach s³u¿¹ jako miejskie oœrodki kultuPoznaniu, Lublinie, Krakowie, subwencji, ale do tego niezbêdna ry. Lwowie i Toruniu mog³y zago- by³a zgoda dowódcy okrêgu korPo wojnie próbowano nawi¹zaæ spodarowaæ po trzy stanowiska pusu, na którego terenie taka pla- do wczeœniejszych tradycji, twoetatowe, pozosta³ym garnizonom cówka funkcjonowa³a. Dowódca rz¹c w sierpniu 1944 r. w Lublinie przyznano tylko po dwa. okrêgu korpusu w przypadku pro- Centralny Dom ¯o³nierza, a w Organem zarz¹dzaj¹cym prac¹ i wadzenia Domu ¯o³nierza w cy- 1946 r. przy dowództwach okrêbud¿etem Domu ¯o³nierza by³ wilnym obiekcie i przez cywiln¹ gów wojskowych - Domy ¯o³niezarz¹d, sk³adaj¹cy siê z przedsta- organizacjê sam okreœla³ wyso- rza, przemianowane póŸniej na wicieli instytucji i urzêdów woj- koœæ dotacji i sposób jej realiza- Okrêgowe Kluby Oficerskie. skowych stacjonuj¹cych w danym cji. Wszystkie Domy ¯o³nierza zagarnizonie. Praca w zarz¹dzie Niezale¿nie od pomocy zewby³a spo³eczna. Przewodnicz¹- nêtrznej Domy ¯o³nierza Polskiecego wybierano przez aklamacjê go by³y zobligowane do prowana specjalnym zebraniu wszyst- dzenia w³asnej dzia³alnoœci goskich oddelegowanych do zarz¹du podarczej, by móc swoje zadania reprezentantów. Oko³o 1930 r. wype³niaæ jak najlepiej. Czêsto od ranga Domów ¯o³nierza by³a na inwencji kierowników Domu tyle znacz¹ca, ¿e poœwiêcono im ¯o³nierza i ich zarz¹dów zale¿a³a ca³y rozdzia³ w „Instrukcji o dzia- kondycja finansowa instytucji. ³alnoœci kulturalno-oœwiatowej” Oczywiœcie znacznie ³atwiej mo¿wydanej w 1931 r. By³ to pierw- na by³o uzyskaæ œrodki finansowe szy centralny dokument norma- w du¿ych miejscowoœciach ni¿ w tywny, w którym problematyka ma³ych, gdzie o pieni¹dze by³o niezwykle trudno. Podstawowym Ÿród³em dochodów by³y projekcje filmowe. Przedstawienia teatralne pozwal-

www.nowykurier.com

Domów ¯o³nierza znalaz³a tak obszerne odzwierciedlenie. Instrukcja ta nie ujmowa³a jednak zagadnieñ tak istotnych, jak finansowanie utrzymania i dzia³alnoœci tego typu placówek, a tak¿e ich obsady etatowej. W tej sprawie od pocz¹tku by³o sporo niejasnoœci i niedomówieñ. Dopiero w 1933 r. w zarz¹dzeniu Ministra Spraw Wojskowych jednoznacznie okreœlono, ¿e: 1) Domy ¯o³nierza prowadzone przez formacje wojskowe s¹ traktowane jako obiekty s³u¿bowe, na które przys³uguj¹ nale¿noœci objête rycza³tem na konserwacjê nieruchomoœci i rycza³tem kwaterunkowym; 2) wydatki zwi¹zane z utrzy-

POLISH-CANADIAN INDEPENDENT COURIER SEMI-MONTHLY WYDAWCA-PUBLISHER Nowy Kurier Inc. REDAKTOR NACZELNY: JolantaCabaj ZASTÊPCA REDAKTORA NACZELNEGO /DEPUTY CHIEF EDITOR Dariusz Witold Kulczyñski DZIA£ REKLAM/ADVERTISING Dyrektor/Manager Zbigniew Koprowski Tel (416) 259-4353 Cell: 647-886-1804 Email: [email protected] ADRES REDAKCJI/ADDRESS OF EDITORIAL BOARD: 12 Foch Ave, Toronto, ON M8W 3X1 (Canada) Tel. (416) 259-4353 E-mail: [email protected]

website: www.nowykurier.com PUBLICYSCI/CONTRIBUTORS:

Wies³aw Blaschke (Polska), Majka Bochnia, Izabella BukrabaRylska (Polska), Winicjusz Gurecki, Jan Jekie³ek, Jerzy Jasieñski (Polska), El¿bieta MarciñczakLeppek, Wies³aw Piechocki (Austria), Zenowiusz Ponarski, Kazimierz Z. Poznañski (USA), Jerzy Przystawa (Polska), Krzysztof Raczyñski, Barbara Sharratt, Krystyna StarczakKoz³owska, Edward So³tys, Jan Szarycz, Tadeusz Szczêsny, Andrzej Targowski (USA), Aleksandra Zió³kowska -Boehm (USA), Janusz Zuziak (Polska) ZDJÊCIA/PHOTOGRAPHER: Daniela Kulczyñska Redakcja nie odpowiada za treœæ zamieszczonych og³oszeñ. Teksty zawieraj¹ce numery telefonów s¹ tekstami reklamowymi. Zamieszczone materia³y nie zawsze odzwierciedlaj¹ pogl¹dy Redakcji. Przedruk bez zezwolenia Redakcji zabroniony

Za³o¿ona/Established in 1972

INFORMACJA

Informujê, ¿e pani

Ma³gorzata Binda od roku 2006 nie wspó³pracuje z dwutygodnikiem “Nowy Kurier”.

Jolanta Cabaj, Red. Nacz i

Wydawca “Nowego Kuriera” równo te, które po czasy wspó³czesne funkcjonuj¹, jak i te, które fizycznie ju¿ nie istniej¹, wci¹¿ pozostaj¹ czêœci¹ polskich tradycji wojskowych, wyj¹tkowo szlachetnych i nieocenionych, bo bezpoœrednio zwi¹zanych z nasz¹ rodzim¹ kultur¹ narodow¹.

Strona 23

No 15 (933) 1-15/08/2007 Dokoñczenie ze strony 1 Dlaczego wyjecha³ z kraju ? W czwartym roku ¿ycia straci³ matkê, która nabawi³a siê na wygnaniu, w Workucie, gruŸlicy; w jedenastym roku ¿ycia straci³ ojca, który te¿ w Workucie zachorowa³, zaopiekowa³ siê nim brat matki, wuj Tadeusz Bobrowski, lecz Józef têskni³ za morzem, którego jeszcze nie dane by³o mu widzieæ. Szko³a w Krakowie (œw. Anny) go nudzi³a, poznawaæ chcia³ morze, œwiat. W dodatku, jako syn skazañca za bunt przeciw carowi, za przygotowywanie Powstania Styczniowego – powinien by³ odbyæ d³ugoletni¹ s³u¿bê w wojsku carskim, której, rzecz jasna, chcia³ unikn¹æ. Pojecha³ wiêc do Marsylii, zaci¹gn¹³ siê na trzy lata do marynarki francuskiej, przeszed³ potem do marynarki brytyjskiej. Nauczy³ siê obu jêzyków,choæ angielskim w³ada³ „z polskim”, jak mówiono, akcentem. Dwadzieœcia lat s³u¿by na morzu – to drugi okres ¿ycia Korzeniowskiego. Zwiedzi³ on w tym czasie Daleki i Bliski Wschód – Australiê, Oceaniê, Ocean Indyjski, wyspy Archipelagu Malajskiego, Po³udniow¹ Azjê, tak¿e Amerykê Œrodkow¹ , równie¿ Afrykê, szczególnie Kongo i oczywiœcie niemal wszystkie porty Morza Œródziemnego, a tak¿e Europy Zachodniej. Bogate by³y jego doœwiadczenia, bogate prze¿ycia,. bogate i wnikliwe poznania charakterów ludzkich i reakcji ich na poszczególne, ró¿norodne doznania ¿yciowe. Prze¿ywa³ je i analizowa³ bardzo uwa¿nie i wnikliwie. Tote¿, gdy z³y stan zdrowia zmusi³ Konrada Korzeniowskiego do opuszczenia marynarki, pomyœla³ o spisaniu marynarskich prze¿yæ, od czasów stewardowskich do kapitañskich. By³ to zamiar ryzykowny, gdy¿ jêzyk jego angielski nie by³ perfekcyjny, zaœ doœwiadczenie pisarskie by³o ¿adne. Mo¿e jednak gen rodzinny by³ zbyt silny. Przecie¿ by³ w rodzie Józef Korzeniowski autor „Kollokacji”, ojciec jego, Apollo Korzeniowski, by³ pisarzem, t³umaczem Szekspira, Dickensa, Wiktora Hugo, Alfreda de Vigny’ ego i innych znanych twórców, wybitnym znawc¹ literatury tak polskiej, jak œwiatowej, sam zaœ Józef Konrad rozczytywa³ siê w polskiej literaturze, wielbi¹c Juliusza S³owackiego... Rozpocz¹³ siê trzeci okres ¿ycia – ju¿ Josepha Conrada - okres nastêpnych 29 lat ¿ycia. - pe³nego w swej wiêkszoœci trudnoœci finansowych i zdrowotnych. Wprowadzi³ go do literatury angielskiej jego londyñski dobry znajomy Edward Garnett. To on zachêci³ Konrada Korzeniowskiego – w 38 roku jego ¿ycia -do pisania, przeczytawszy jego pierwsz¹ powieœæ „Szaleñstwo Almayera”. I od tego czasu Joseph Conrad (Józef Konrad) – zacz¹³ u¿ywaæ tego „pseudonimu” sygnuj¹c swe powieœci i nowele. Napisa³ i wyda³ 18 powieœci, kilkadziesi¹t nowel, które PIW - Polski Instytut Wydawniczy- w latach 19721974 wyda³ w 27 tomach ! A by³y to wspania³e dzie³a

analizuj¹ce charaktery i postawy ró¿nych ludzi w ró¿nych , nieraz niezwykle trudnych okresach ich ¿ycia; chodzi³o zaœ o wiernoœæ sobie przede wszystkim, lecz tak¿e i innym, o obowi¹zkowoœæ, odwagê, honor, który Conrad ceni³ nade wszystko. Podkreœliæ nale¿y mistrzostwo jêzyka Conrada – przecie¿ zdobytego, nie ojczystego. Sami Anglicy uznaj¹ Conrada za klasyka, za najwiêkszego stylistê wspó³czesnej swej literatury. Na podstawie tej conradowskiej literatury zrealizowano ponad 70 filmów fabularnych i dokumentalnych, sporo przeróbek teatralnych, wiele artystycznych programów telewizyjnych. Conrad mówi³: „Sztuka – to wielkie oko i wielkie ucho œwiata !” Wœród s³ynnych jego powieœci wymieniæ nale¿y „Murzyna z za³ogi Narcyza”, ”Lorda Jima”, „Tajfuna”, „J¹dro ciemnoœci”, „Nostroma”, powieœci o tematyce sensacyjno-politycznej, jak „Tajny agent”, a tak¿e autobiograficzn¹ „Z³ot¹ Strza³ê” i „Smugê cienia”, w której pisarz wspomina swój pierwszy samodzielny rejs, wymuszony niespodziewan¹ œmierci¹ kapitana statku „Otaga” i chorob¹ pierwszego jego oficera – w dowódczej funkcji kapitana, w drodze z Bangkoku i Singapuru do Sydney, trwaj¹cej pó³ roku. Warto przypomnieæ, co Conrad pisa³ o Rosji, mianowicie, ¿e Rosja zaczê³a odgrywaæ powa¿niejsz¹ rolê w Europie dopiero po rozbiorach Polski, zaœ rozbioru dokonali... Prusacy: a) najskuteczniejsza kobieta w historii œwiata Prusaczka Zofia, Augusta von Armin Zerbst – czyli Katarzyna II, caryca Rosji i b) inicjator potêgi Prus – Fryderyk II. „Powsta³y wtedy jak pisze Conrad - dwa imperia z³a: bezdusznoœci Prus i samodzier¿awia Rosji. Geniusz pruski znakomicie zorganizowanej miernoty zahipnotyzowa³ pó³ Europy...” W 1905 r. W eseju „Autokracja i wojna” dodawa³: „Niemcy Niemcy byly zawsze szatañskim doradc¹ Rosji we wszystkich sprawach zwi¹zazwi¹zanych z jej polskimi problemami. Nalegaj¹c w ka¿dym przypadku na stosowanie najbardziej represyjnych kroków, imperium ksiêcia Bismarcka z doskonale logicznie skonstruowan¹ ob³ud¹ dba³o o to, aby ³¹czyæ s¹siedzkie oferty wojskowej pomocy z bezlitosnymi radami...” S¹dzê, ¿e sporo powieœci Conrada Czytelnikom „Nowego Kuriera” jest znana, przeto nie warto o nich pisaæ obszerniej; mnie zaœ bardzo interesuje pytanie, czy Konrad Korzeniowski – Joseph Conrad – pozosta³ Polakiem, wiernym synem swej Ojczyzny ? Urodzi³ siê 3 grudnia 1857 roku w Berdyczowie (obecnie w granicach Ukrainy), w którym czêsto bywa³ Honore Balzac, zd¹¿aj¹cy do Wierzchowni, maj¹tku swej ukochanej ¿ony Eweliny Hañskiej. By³ zaœ to okres niewoli i ¿a³oby narodowej, tote¿ ju¿ jako dziecko ubierany by³ w ciemne wdzianka, rodzice zaœ chodzili w ¿a³obnych strojach, byli walcz¹cymi patriotami, przygotowu-

j¹cymi Powstanie Styczniowe. Ojciec jego, Apollo Korzeniowski, na chrzest syna napisa³ wiersz: „Dzieciê, synu, powiedz sobie, ¯eœ bez ziemi, bez mi³oœci, Bez ojczyzny, bez ludzkoœci Póki Polska – Matka w grobie.” Z rodzicami jest w Workucie na wygnaniu, a po ich œmierci jest pod opiek¹ wuja – tak¿e ¿arliwego i walcz¹cego patrioty. W Krakowie jest w s³ynnej szkole wychowuj¹cej walcz¹cych Polaków, zwiedza z zainteresowaniem wszystkie miejsca historyczne, s³yszy ustawicznie o historii Polski, czyta powieœci historyczne i piêkn¹ poezjê romantyczn¹ naszych wielkich wieszczów. Obrasta polskoœci¹... Mo¿e o niej zapomnieæ ? Gdy powsta³a i rozwinê³a siê dyskusja na ³amach „Kraju” w sprawie „emigracji zdolnoœci”, zabra³ g³os m.in. prof. Wincenty Lutos³awski, twierdz¹c, ¿e ka¿dy uzdolniony, który w kraju nie mo¿e rozwin¹æ swego talentu, powinien wyemigrowaæ i w obczyŸnie rozwin¹æ i prezentowaæ swój talent... Pos³u¿y³ siê przyk³adem Josepha Conrada: „Niedawno w angielskiej literaturze odznaczy³ siê nasz rodak Konrad Korzeniowski, (...) znany pod pseudonimem Joseph Conrad. Powieœci jego cechuje polska szlachecka fantazja, wybuja³a podczas d³ugoletnich wêdrówek wœród wysp Oceanu Spokojnego. Gdym go odwiedzi³ na wsi pod Londynem, postawi³em mu zwyk³e pytanie: „Dlaczego pan nie pisze po polsku?” - „Panie ! Zbyt ceniê nasz¹ piêkn¹ polsk¹ literaturê, abym do niej mia³ wprowadzaæ moj¹ nieudoln¹ fuszerkê. Ale dla Anglików wystarczaj¹ moje zdolnoœci i zapewniaj¹ mi chleb.” Oburzy³a siê Eliza Orzeszkowa: „A kiedy mowa o ksi¹¿kach – to powiedzieæ muszê, ¿e ten pan, który po angielsku pisuje powieœci poczytne i op³acaj¹ce siê wybornie, o ma³o miê ataku nerwowego nie nabawi³ (...) Jak to! Wiêc i zdolnoœci twórcze przy³¹czyæ siê maj¹ do „exodusu”? (...) Z ca³ej si³y protestujê. Zdolnoœæ twórcza to sama korona roœliny, sam szczyt wie¿y, samo serce serca narodu. I ten kwiat, ten szczyt, to serce odbieraæ narodowi swemu i oddawaæ Anglosaksonom dlatego, ¿e dro¿ej za nie p³ac¹ ! Ale¿ o tym pomyœleæ nawet niepodobna bez wstydu ! (...) I trzeba jeszcze dodawaæ, aby ten pan tak siê nazywa³, aby nosi³ imiê mo¿e swego bardzo bliskiego przodka, tego Józefa Korzeniowskiego, nad którego powieœciami, podlotkiem bêd¹c, wylewa³am pierwsze ³zy wspó³czucia i uczuwa³am pierwsze ognie szlachetnych zapa³ów i postanowieñ. Nad powieœciami Konrada Korzeniowskiego ¿aden podlotek polski nie uroni ³zy altruistycznej ani szlachetnego postanowienia nie poweŸmie.” O tym, co siê w „Kraju” napisa³o, „¿yczliwi” Polacy (których nigdy nie brak) wnet Korzeniowskiemu donieœli. Zabola³o go to bardzo, tym bardziej, ¿e wcale nie by³ „dro¿ej op³acanym”, boryka³ siê z brakiem pieniêdzy przez 20 lat swego pisarstwa.

W swym autobiograficznym tomie „Ze wspomnieñ” Conrad – jakby w odpowiedzi polemicznej, pisa³: „Jestem przekonany, ¿e istniej¹ ludzie o nieskazitelnej prawoœci, którzy gotowi s¹ wyszeptaæ z pogard¹ s³owo „dezercja” (...) Oceniaj¹c ludzkie postêpki, nale¿y uwzglêdniæ to, co jest nie wyt³umaczalne na tej ziemi, gdzie, ¿adne wyjaœnienie nie bywa ostateczne. Nigdy nie powinno siê rzucaæ na wiatr oskar¿enia o niewiernoœæ. Pozory tego kruchego ¿ycia s¹ zwodne jak wszystko, co podlega s¹dowi naszych niedoskona³ych zmys³ów. Wewnêtrzny g³os mo¿e pozostaæ lojalny w swych tajnych podszeptach. Wiernoœæ dla pewnej tradycji mo¿e przetrwaæ wœród wydarzeñ ¿ycia zupe³nie oderwanego, a jednak nie sprzeniewierzyæ siê drodze wykreœlonej przez niewyt³umaczalny popêd.” Wielu krytyków uwa¿a, ¿e z³oœliwa krytyka E. Orzeszkowej zmieni³a i treœæ, i formê „Lorda Jima”, nad którym w owym czasie pracowa³. Krytyka rozbudzi³a fantazjê Conrada, podsuwaj¹c mu nowe treœci i nowe sformu³owania wiernoœci, dezercji i rehabilitacji i ma bardzo autobiograficzny, bardzo polski podk³ad i ¿e w postaci Jima Conrad rozstrzyga swoje postêpowanie, swoje „dylematy moralne”, jak przyjêcie obywatelstwa brytyjskiego i pisanie po angielsku. „Wci¹¿ pracujê nad Jimem – pisa³ do swego przyjaciela, Edwarda Garnetta. W lutym cholernie chorowa³em (...) Stary jestem, chory i zad³u¿ony – ale ostatnio odkry³em, ¿e mogê jeszcze pisaæ – idzie mi! idzie mi! i jestem m³ody, zdrowy i bogaty. Pytanie tylko, czy cokolwiek jeszcze napiszê? Wycina³em i wyr¹bywa³em z Jima ca³e ustêpy.” Sprawa wiernoœci i zdrady nurtowa³y Conrada od dawna, Prof. Dr Zdzis³aw Najder, autor dwutomowej biografii Konrada Korzeniowskiego, pisa³: „Problem zdrady, ucieczki, zaniedbania wa¿kiego obowi¹zku pojawia siê w twórczoœci Conrada ju¿ wczeœniej. Nurtowa³y go widaæ od pocz¹tku: motyw ten widzimy w „Wyrzutku”, stanowi oœrodek fabu³y „Laguny”, „Krainy” i „Ocalenia”. Zarysowany jest wyraŸnie ju¿ na owych pierwszych 28 stronach rêkopisu „Tuana Jima”, które powsta³y nie póŸniej ni¿ na wiosnê 1898 roku...” Wracaj¹c zaœ do polskoœci Conrada, warto przypomnieæ, co pisa³ do Józefa Korzeniowskiego, ówczesnego dyrektora Biblioteki Jagielloñskiej w Krakowie:” A niech ³askawy Pan pozwoli tu powiedzieæ (bo mo¿e byæ, ¿e to i owo o mnie jeszcze us³yszy), ¿e ani narodowoœci, ani nazwiska naszego wspólnego nie zapar³em siê (...) Jest jasno wiadomym, ¿e Polakiem jestem i ¿e Józef Konrad s¹ dwa chrzestne imiona, z których drugie u¿ywam jako nazwisko, by mi mojego cudzoziemskie usta nie wykrzywia³y – czego znieœæ nie mogê. Nie zdaje mi siê, bym krajowi by³ niewierny dlatego, ¿e Anglikom dowiod³em,

¿e szlachcic z Ukrainy mo¿e byæ tak dobrym marynarzem jak i oni, mieæ coœ do powiedzenia im w ich w³asnym jêzyku. Uznanie, takie, jakie sobie zdoby³em, w³aœnie z tego punktu widzenia oceniam i cichym ho³dem sk³adam, gdzie nale¿y.” Król angielski, Jerzy V, nada³ Conradowi tytu³ szlachecki. Lecz Conrad podziêkowa³ i jak Ignacy Jan Paderewski odpowiedzia³: szlachcicem polskim jestem i to mi wystarczy ! Stefan ¯eromski - jak przypomina prof. Najder - napisa³ entuzjastyczny wstêp do zbiorowego wydania pism Conrada, okreœlaj¹c go jako „Autora-Rodaka”. Conrad zareagowa³ na to listem do ¯eromskiego:” wyznajê, ¿e nie mam wyrazów, by opisaæ Panu moje g³êbokie wzruszenie przed tym zaszczytnym œwiadectwem od Ojczyzny, przemawiaj¹cej g³osem Kochanego Pana – najwiêkszego Mistrza Jej literatury !” Warto w tym miejscu te¿ dodaæ, ¿e pe³ne wydanie- w 27 tomach- wszystkich dzie³ Josepha Conrada ukaza³o sie nie w Anglii, lecz w Polsce, w latach 1972-74, z 28 tomem, wydanym w Anglii, w którym umieszczono dzie³a usuniête przez ówczesn¹ cenzurê komunistyczn¹. Latem 1914 roku Konrad Korzeniowski wraz z ¿on¹ Jessie George i dwoma synami : Alfredem i Johnem przyjecha³ po raz pierwszy do Polski, byli w Krakowie i w Zakopanem, wtedy te¿ Conrad udzieli³ pierwszego swego wywiadu w ojczystym jêzyku. Mówi³: „ Angielscy krytycy – wszak istotnie jestem pisarzem angielskim – mówi¹c o mnie, zawsze dodaj¹, ¿e jest we mnie coœ niezrozumia³ego, niepojêtego, nieuchwytnego. Wy jedni to nieuchwytne uchwyciæ mo¿ecie, niepojête poj¹æ. To jest polskoœæ. Polskoœæ, któr¹ wzi¹³em do dzie³ swoich przez Mickiewicza i S³owackiego . W rozmowie z Marianem D¹browskim, mê¿em Marii D¹browskiej (autorki tomu szkiców o Conradzie) powiedzia³: „Pana Tadeusza ojciec mi czyta³ g³oœno i mnie czytaæ kaza³ g³oœno. Nie raz nie dwa. Wola³em Konrada Wallenroda, Gra¿ynê. PóŸniej wola³em S³owackiego...” Nie ulega wiêc w¹tpliwoœci – sam Conrad o tym mówi – ¿e by³ ca³y czas Polakiem i polskoœci nigdy sie nie pozby³. Podkreœla³ to zawsze i Anglicy to uznaj¹: by³ Polakiem, który pisa³ po angielsku. Nosi³ siê z zamiarem powrotu do Polski, lecz po podró¿y do USA, po triumfalnych spotkaniach z czytelnikami w Nowym Jorku i Bostonie, po powrocie do Anglii, zmar³ na zawa³ serca 3 sierpnia 1924 r. w swym domu w Oswalds-Bichopsbourne. Pochowany zosta³ na cmentarzu w Canterbury. Na granitowym nagrobku wyryto : Józef Teodor Konrad Korzeniowski Jerzy Jasieñski Warszawa, 1 sierpnia 2007 r.

www.nowykurier.com

1-15/08/ 2007 No 15 (933)

Strona 24

Bodome Flooring Canada Inc.

Zaprasza 71 Portland Street, Toronto Sezonowa wyprzeda¿. Teak 40 % ZNI¯KI

416 731-1804

Wood species:

The Queensway QEW Gardiner Expressway

100% Heart Wood Teak FSC Thickness: 16 mm Dimensions 5/8 x 3 1/4" 16 x 85 x 1220 mm

Projekt wykona³o Bodome przy u¿yciu Teak.

Portland St.