Aniela Gębicka, Julia Piotrowska kl. VI c 2014/2015 Bajka Scena 1 KAPTUREK Witam, jestem Czerwony Kapturek, mama prosiła mnie, żebym poszła do babuni i zaniosła jej koszyczek pełen ciast. SMERFETKA Witaj, Kapturku Bzdurku, jestem Smerfetka, najpiękniejsza ze wszystkich smerfów! KAPTUREK A czy czasem nie jesteś jedyną smerfetką? SMERFETKA Nawet, jeśli, to i tak jestem najpiękniejsza, hm… KAPTUREK Za niebieska na mój gust. SMERFETKA Niebieski jest teraz w modzie, nie jak ten okropny czerwony kolor! Scena 2 Wchodzi Różowa Pantera PANTERA Witajcie, drogie panie! Słychać was w całej okolicy. KAPTUREK Ona mówi, że mój kapturek ma okropny kolor! PANTERA Racja! KAPTUREK i SMERFETKA Ale kto ma rację?

PANTERA Obie! Teraz najlepszym kolorem jest różowy, jak widzicie, wspaniale komponuje się … SMERFETKA Różowy jest dla dziewczyn! KAPTUREK A niebieski dla chłopców, smerfojadzie! SMERFETKA Ja ci dam „smerfojadzie”! Scena 3 Wchodzi Spongbob SPONGBOB Hej wszystkim, co się dzieje? SMERFETKA, KAPTUREK, PANTERA Rozmawiamy o modzie. SPONGBOB Jeśli chcecie wiedzieć, gąbki są teraz w modzie, zwłaszcza te zółciutkie. PANTERA Odezwała się gąbka! SMERFETKA Teraz w modzie są wielkie nosy. KAPTUREK A właśnie, że czerwone płaszczyki. PANTERA Długie ogony są najpiękniejsze! Scena 4 Wchodzi profesjonalny gość od mody-Francuz; muzyka z programu „Trudne sprawy” FRANCUZ Dzień dobry w programie „Trudne sprawy bajek”. Czy macie z czymś problem?

KAPTUREK Ale się pan ubrał! FRANCUZ Toż to najmodniejsze ubrania francuskie, paryskie buty za 1000 simoleonów. WSZYSCY Simoleony?! FRANCUZ Toż to wy niczego nie wiecie! I jak mam was wgłębiać w tajniki mody? SPONGBOB Pan chce zgłębiać tajniki mody z takim strojem? FRANCUZ Nic nie rozumiesz, chłopcze… PANTERA Cha, cha,cha! Już babcia Kapturka lepiej się ubiera! KAPTUREK Ej… SMERFETKA Chodźcie stąd, on nas niczego nie nauczy… KOMENTARZ Z OFFU I tak dzięki tajemniczemu panu z Paryża wszyscy się pogodzili.

Marysia Szafarz kl. VI b 2010/2011 Cuda nad cudami Cud kolorowy: to, że kredka pisze na różowo, a nie na biało Cud czystości: powieszone pranie Cud pozostałości: okruchy po zjedzonym chlebie Cud nocy: świetliki na nocnym tle Cud ciepła: rozpalone grzejniki w środku zimy Cud telewizji: filmy w 3D Cud światła: żarówka energooszczędna Cud przyrody: ryby oddychające w wodzie

Pszczeli cud: miód Cud ciemności: zaćmienie słońca Cud cudów: wymyślanie cudów, żeby nie umrzeć z nudów

Zbigniew Zarzycki kl. VI c 2010/2011

Cudów wiele ( wyróżnienie w Wojewódzkim Turnieju Białych Piór) Cud Biegający: Kot mknący za biedną myszką Cud Wolny: Ślimak w nielegalnym wyścigu żółwi Cud Żrący: Sumienie człowieka grzesznego Cud Wczorajszy: Fakt, że jutro jest dzisiaj A pojutrze jest jutro Cud Kłujący: Usiąść na jeżu, i wstać bez pasażera na gapę Cud Przyszłościowy: Gazeta z jutrzejszym wynikiem meczu jutrzejszego Cud Najlepszy: Brat najmniejszy

Anna Płończak kl. VI c 2010 2008/2009

Ćwiczenia Gdzież, ach gdzież są moje ćwiczenia? Szukam ich od rana w pełni starania! Pod łóżkiem, za łóżkiem, nigdzie ich nie ma! Gdzież, ach gdzież są moje ćwiczenia? Może pod kurzem skryte w kącie, Śmieją się cicho, szyderczo, radośnie? Gdzież, ach gdzież są moje ćwiczenia? Do niemca potrzebne, nie ma ich! Z rąk pani Ciby zginę w mig! Gdzież, ach gdzież są moje ćwiczenia? Znalazły się! Schowane pod kurzem głębokim, Gdzie panowały półmroki. W kącie najdalszym mego pokoju W czasie pisania tego utworu Leżały cicho podczas skoku Małysza, Tak, że nawet pies ich nie słyszał!

Marianna Rajkowska kl. IV c 2012/2013

Dziwny sen Czy to sen czy jawa, Może jakaś straszna zjawa. Śniło mi się coś dziwnego, Coś strasznego, okropnego. Najpierw ciemność, czarne kropy, Potem wznoszące się gwiazdy, Czarny tunel, ślady stopy, Koła i dziwne pojazdy. Dalej była żółta łąka, A na niej wielki ślad pająka, Potem spadł różowy deszcz, A po polu chodził czerwony jeż. Gdy zakwitła złota róża, Nagle huknęła niebieska burza. Wtedy też się obudziłam, I słońce rano zobaczyłam.

Ignacy Szulc kl. IV b 2008/2009 Wyścig znaków przestankowych

Biegnie kropka z wykrzyknikiem, Patrzą-na końcu zdania Znak zapytania się kłania. Przecinek z wielokropkiem Zastąpić by chcieli kropkę. Dwukropek ze średnikiem Walczą o miejsce z myślnikiem. Biegną, biegną wszystkie znaki, Każdy ma sens wieloraki. Kropka stoi na końcu zdania, Tam też jest znak zapytania. Lub wykrzyknik najgłośniejszy, Albo średnik trochę mniejszy. Dzielić myśli może myślnik Lub przecinek, mały, bystry. Każdy znak ma przeznaczenie, Trzeba znać jego znaczenie.

Marianna Rajkowska kl. VI c 2014/2015

LIST SINDBADA DO DIABŁA MORSKIEGO Wielmożny Diable Morski, przeczytawszy Twój list, na który bardzo się cieszę, chwyciłem pióro w dłoń i odpowiedź dać Ci śpieszę. Twoje imię oraz mina nie obchodzą mnie w zasadzie, bo Ty jesteś tam, gdzie morska głębina, a ja żyję tu, w Bagdadzie. Do jednej rzeczy przyznać Ci się muszę, choć dzieli nas przepastna luka, że ogromny smutek od Ciebie noszę, za słowa krytyki wuja Tarabuka. Opisujesz wspaniale dalekie podróże, ogromne okręty, tajemnicze przygody, wichry oraz groźne burze, bajkowe królewny cudownej urody. Żeby wyruszyć w drogę i poznawać krainy, jestem gotowy oddać moją duszę, ale zrozum, Diable, dzielą nas głębiny, więc z Tobą w drogę nie wyruszę. Będę podróżować sam na krańce świata, poznam lądy, wyspy i ciekawych ludzi, moja przygoda potrwa rok, dwa lub długie lata,

będę pływać, póki mi się nie znudzi. Nie martw się jednak, drogi Przyjacielu, każdy dzień podróży opiszę wesoło i ciekawie, a gdy sięgnę przygody celu, prześlę Ci go, byś spędzał czas na zabawie. Na dziś kończę list, mój Diable, pozdrawiam serdecznie, choć nieskładnie, bądź zdrów, mój drogi Przyjacielu, do usłyszenia po latach wielu. Sindbad

Lucyna Łuczak kl. IV b 2008/2009

Dyktando ortograficzne Był sobie kiedyś biedny król, Który głową walił w mur. I kupił sobie zboża wór, Ale wysechł mu na wiór. Więc wybrał się na wędrówkę I zabrał na nią podręczną lokówkę. A gdy wrócił, czekała Wróżka, Bo bardzo bolała go nóżka. Wnet pojawił się stary Wuj, Dając mu na zdrowie gęsi łój. Gdy już wyzdrowiał, ożenił się z Baronową, Którą nazywano piękną Królową. I od tego czasu nie bolała go już nóżka, Za to miał silne bóle brzuszka.

Marianna Rajkowska kl. VI c 2014/2015 Cuda świata Cud niewielki: pajączek wielkości przecinka buduje sieć podobną do koronkowej serwety. Cud ogromny: ognista kula Słońca, wokół niej krąży osiem planet. Cud zwyczajny: mama troszczy się o swoje dzieci, Cud niezwykły: to że szumią morskie fale. Cud głęboki: płynna, dymiąca, czerwona, wrząca lawa w wulkanie. Cud szary: ogromne uszy słonia niby wachlarz w rękach królewny. Cud pożyteczny: kangurzyca z dużą torbą,

ciekawy świata kangurek wystawia z niej główkę. Cud miniony: Tyranozaury, spinozaury i inne giganty. Cud odwrócony: korzenie drzew w ziemi jakby konar i gałęzie. Cud modny: maleńka jaskółka w czarnym fraku. Cud dziwny: nuty na pięciolinii, niby ptaszki, niby znaczki, a gra muzyka. Cud stworzenia: człowiek.

Jakub Illmann IV c 2012/2013

Moja Fantazja Czasem, gdy czuję się samotny, zamykam oczy i… trafiam do magicznego miejsca, które nazywam swoją Fantazją. Tam chmury są zielone, deszcz różowy, burze niebieskie, a na niebie migają złote kropki. a potem otwieram oczy i widzę, że świat wokół mnie też jest piękny i kolorowy jak w mojej Fantazji.

Norbert Włodarczak kl. VI c 2004/2005

Mój brat…wielbłąd

Już od wielu lat marzę o tym, żeby mieć własnego wielbłąda. Jeździłbym z nim na spacery i dawał mu jeść. Chciałbym, żeby mieszkał w moim domu, a najlepiej w moim pokoju. Dałbym mu na imię Feliks. Chciałbym, żeby Feliks umiał mówić. Rozmawialibyśmy po nocach o tym, co się nam zdarzyło w ciągu dnia. Wielbłąd Feliks musiałby chodzić na spacery, żeby zarobić na jedzenie dla siebie. Chciałbym w każdy weekend wyjeżdżać z nim za miasto, na jakąś daleko położoną od Poznania wieś. Feliks mógłby pobiegać po łąkach, najeść się trawy, a przede wszystkim-wypocząć. Ja też bym odpoczywał od hałasu i spalin. Jak Feliks stałby się dorosłym wielbłądem, to kupiłbym mu przyjaciółkę, wielbłądkę. Mieliby dzieci, zostaliby więc rodzicami, później dziadkami, pradziadkami itd. Żyliby długo i szczęśliwie.

Anna Polny kl. V c 2010/2011 Nasza klasa Nasza klasa już od rana Jest jak zwykle rozbrykana. Adrian, Jacek znów wariują, Głupie miny pokazują. Wiktor bije się po łapie, A tu Artur ciągle sapie. Na przyrodzie lepsza draka, Dawid znowu dał drapaka. Przemek z Kubą baranieją, Kiedy nic nie rozumieją, Bartek piszczy, głośno chrapie, Dominika Paweł łapie. Nagle słychać głos anioła: -Czy mnie tutaj nikt nie wołał? Oni wszyscy osłupieli: -Co tu robi facet w bieli? Nagle wszyscy się zerwali: -To nie może być tak dalej!

Aniela Gębicka kl. IV b 2012/2013 Okamgnienie W naszej klasie starsza Kasia Wymyśliła zadanie dla Jasia. -Okamgnienie. Co to jest? Na to Jaś:- To taki test. -Chyba coś związane z okiem? Myślą sobie Tomek z Olkiem. -Nie, nie, nikt z was nie ma racji. Nikt nie będzie mieć satysfakcji. Zbierzcie całą klasę. Napiszemy o tym pracę. Tak pani nauczycielka skończyła kłótnię, choć była niewielka. Cała klasa się zebrała. Wypracowanie będzie pisała. -Dalej, dalej, Marek! Co ty się tak wiercisz Darek? Skupcie się. Coś widzicie? Zamknęliście oczy? Siedzicie? -Och!-westchnęła Anna. -Tak? Co widzi moja panna?

- To chyba zielona kropka. Czy ona nie jest słodka? -Aaaaa! Głębia mnie pochłania!Krzyczy zakochany Damian. -Ratunku! Ratunku!-spada z krzesła Ada, Patrzą na nią, a ona blada. -Widziałam to, czego się boję. Już nigdy się z tym nie oswoję. -A w moją stronę pełznie zaskroniec! W tej chwili dzwonek obwieścił koniec.

Bartłomiej Bryś kl. VI c 2007/2008

Pod dębem O człowieku zamyślony i pogubiony Przyjedź szybko w moje piękne strony. Kobierce kwiatów, krzewy, chmury na niebieTo coś na pewno zadowoli Ciebie. Umilknie straszny hałas, zgiełk i ambaras. Przyjdź po moje liście, pomogę Ci zaraz. Rozłożystą koroną od promieni Cię uchronię, Już żaden pot nie wstąpi nie wstąpi na Twe skronie. Sen piękny, błogi masz zapewniony. On nie pozwoli Ci uciec w te hałaśliwe strony. Wprawdzie nie rosnę w ogrodzie czy sadzie, Lecz Bóg mnie umieścił w tym rajskim krajobrazie. Niech podziwiają mnie wszystkie niebiosa, Oto zacny dąb jestem, Na którym skrzy się poranna rosa.

Zuzanna Gruszka kl. VI c 2014/2015 Portal o niezidentyfikowanej materii Tego dnia było bardzo ciepło. Były wakacje, słońce mocno grzało. Byłam z rodzicami i bratem nad morzem Bałtyckim już od kilku dni, niestety do tej pory pogoda nie sprzyjała spacerom na plażę. Ciągle padał deszcz, więc wszyscy siedzieliśmy w wynajętym przez nas domku letniskowym i czekaliśmy na lepszą pogodę. Dopiero kiedy w środę wyszło słońce, od rana mogliśmy cieszyć się morzem. Szliśmy już ok. 5min, kiedy usłyszałam obijające się o brzeg morskie fale. Ja i mój młodszy brat Kacper, nie czekając na rodziców, pobiegliśmy co sił w nogach na plażę, by zanurzyć się w morskim piasku, brodzić w morskiej wodzie i by móc oddychać morskim powietrzem. Oboje bardzo lubiliśmy kopać '' jamy '' w piasku, więc gdy rozłożyliśmy nasze ręczniki i oznaczyliśmy, jak duża będzie '' jama '', zabraliśmy się do kopania. Łopatki poszły w ruch! Rodzice dotarli do nas, gdy dziura w piasku miała już około pół metra głębokości. Przez chwilę nam pomagali, później wybrali się na romantyczny spacer po plaży. My kopaliśmy wytrwale dalej. Po chwili Kacper poszedł do domku, by ogrzać się, a ja ciągle wykonywałam moją benedyktyńską pracę. Nawet nie spostrzegłam, kiedy zapadł zmrok. Byłam głodna, przypomniałam sobie, że na powierzchni został kosz z jedzeniem. Wyszłam z trudem z „ jamy” i zjadłam pyszną kanapkę z szynką, do tego banana, a to wszystko popiłam sokiem pomarańczowym. Posiłek godny niebios! Zabrałam koszyk z jedzeniem na dno „jamy” i wykopałam w ścianie otwór na ten koszyk. Obok wykopałam większy otwór i wygodnie się w nim ułożyłam. Rano przyciągnęłam z lasu kilka kłód i poukładałam je. Jedna na szczycie, pozostałe utworzyły wewnątrz pochyloną drabinę, po której to mogłam swobodnie wchodzić i wychodzić. Mijały dni i noce, a ja kopałam... Po dłuższym czasie spostrzegłam, że pod nogami nie mam już piasku, lecz ziemię, a po chwili żwir. Miałam na sobie strój kąpielowy, co dodatkowo utrudniało kopanie w żwirze. To nie była przyjemność. Byłam wycieńczona i popadłam w głęboki sen. Gdy się obudziłam, nigdzie nie widziałam „kłód wyjściowych”. Byłam w dziwnym pomieszczeniu zrobionym ze żwiru, a ze mną była moja łopatka. Po chwili zauważyłam, że na sobie nie mam już mojego stroju kąpielowego, lecz jedwabną

suknię na stelażu, buciki, które były mi za małe o 4 rozmiary. Na głowie miałam brzydką blond perukę. Nie pozostało mi nic innego, jak tylko kopać w dół. Peruka zsuwała mi się na oczy, chciało mi się płakać. Nie wiedziałam kiedy, i czy w ogóle kiedyś wrócę do domu. Nagle uderzyłam o coś metalowego. Gdy to odkopałam, dowiedziałam się, że to krata. Była ona lekka, więc z łatwością ją podniosłam i usztywniłam nią wejście do tajemniczego tunelu. Wtedy nachyliłam się, by zobaczyć, co się w nim znajduje. Nagle jakby mnie ktoś popchnął, zrobiłam fikołka i wpadłam do tunelu. To było przerażające. Bardzo się bałam. Leciałam już tak długo, że powoli zaczynało mi się nudzić. Chciałam pocieszyć się tekstem z komedii „ (…) ciemność widzę, widzę ciemność, ciemność widzę!(...)”. Podziałało! Zaczęłam myśleć o tym, jaką przeżyję ciekawą przygodę, którą potem będę mogła opowiedzieć mamie! Po chwili usłyszałam dźwięki muzyki i ujrzałam kolorowe światła. Lecz po chwili minęłam je i na nowo zapadła ciemność. Czułam się jak w wodnej zjeżdżalni. Zamknęłam oczy i czekałam na to, co nastąpi. Nie musiałam długo czekać, bo po chwili poczułam lekkie uderzenie. Otworzyłam oczy i ujrzałam, że siedzę na tronie, przede mną stoją poddani, którzy wołają :Niech żyje! Niech nam żyje królowa Zuzanna! Zbliżał się do mnie mężczyzna z poduszką w ręku, a na poduszce leżała piękna korona, która po chwili znalazła się za mojej głowie. Wtedy zrozumiałam, że byłam królową w innym wymiarze. Moim największym zmartwieniem było odnalezienie kogoś, jakiegoś szamana, który mógłby mi pomóc wrócić. Świetnie się bawiłam na balu z okazji mojej koronacji, ale cały czas myślałam o domu i o tym, jak bardzo martwią się moi rodzice. W kilka dni po balu postanowiłam przebrać się w strój podróżny i wyruszyć na poszukiwanie szamana. Udałam się do wioski odległej od królestwa o 150 km. Była to wioska bardzo stara, w której mieszkali ludzie żyjący z naturą, czyli tacy, którzy mieli wszystko z naturalnych materiałów. Z filmów, które oglądałam wcześniej, wynikało, że to właśnie w takich wioskach można spotkać szamanów. Rzeczywiście, moja teoria sprawdziła się! Kiedy zapytałam miejscowych o magika, szamana lub kogoś takiego, wskazali mi dokładną drogę do miejscowego maga. Znalezienie go nie było dla mnie większym problemem, ponieważ na drodze do jego jaskini stały ogromne bilbordy ukazujące postać maga i funkcje, jakie pełni, natomiast przed wejściem do jaskini można było znaleźć mnóstwo strzałek z napisem: „wejście”, „mag już blisko” itp. W jego jaskini była duża kolejka osób czekających na wyświadczenie im magicznych usług. Musiałam długo czekać, zanim przyszła moja kolej. Nie wiedząc skąd i dlaczego, szaman od razu mnie poznał i

zaprosił do gabinetu. Zapytał, skąd się wzięłam, czy jestem tu celowo czy może przez przypadek... Odpowiedziałam mu na wszystkie pytania i dodałam, że pragnę jak najszybciej wrócić do domu, do rodziny, wszyscy się na pewno zamartwiają, gdzie jestem i czy w ogóle jeszcze żyję. Szaman powiedział, że muszę uszyć kombinezon z piór. Miałam mocno wierzyć, że się uda i myśleć o rodzinie i o tym, że wrócę do domu. Problemem było to, skąd miałam wziąć pióra w takiej liczbie i to w innym wymiarze! Musiałam z nich ''oskubać'' jakiegoś ptaka. Po wielu nieudanych próbach w końcu udało mi się wyrwać jedno pióro. Tę czynność należało powtórzyć bardzo wiele razy, ale w końcu po kilku miesiącach wyrywania piórek udało mi się uzbierać odpowiednią liczbę. Tu pojawił się kolejny problem, musiałam wrócić do królestwa i poprosić o igłę i dużo nici. Po wielu skaleczeniach udało mi się uszyć kombinezon. Wróciłam więc do szamana i pytałam, co dalej. Kazał mi zanurzyć się w bardzo ciepłej miksturze i myśleć o tych, na których mi naprawdę zależy oraz o miejscu, w które chcę się dostać. Byłam bardzo zdenerwowana, bałam się, że się nie uda. Mag powiedział, że mam cała obciekać miksturą, bo inaczej teleportuje tylko zanurzoną część mnie. Wzięłam więc głęboki wdech i zanurkowałam. Zaczynało brakować mi tlenu. Już chciałam się wynurzyć, kiedy poczułam, że nie jestem już w miksturze, tylko leżę w łóżku okryta kołdrą. Było już jasno i nikogo więcej nie było w sypialni. Zeszłam więc do jadalni i wtedy usłyszałam głos mojej kochanej mamy, mojego taty i ujrzałam brata w drzwiach. Zbiegłam szybko po schodach i przytuliłam się do każdego z nich po kolei. Okazało się, że inny wymiar był tak naprawdę wymiarem snu, byłam jego królową. Byłam Królową Snu!

Aniela Gębicka kl. VI b 2014/2015 List do Diabła Morskiego Diable Morski Drogi, choć mój list ubogi, odpowiem na Twe pytania bez żadnego zawahania. Propozycja jest kusząca, odległa podróż - nęcąca, lecz nie zostawię wuja, co w obłokach buja. Człowiek z niego jest odważny, inteligentny i dla mnie ważny. Sprawiedliwy, mądry, silny, roztropny, miły i pilny. Kocham go jak ojca swego, nie zostawię go samego. Może wiersze on pisze okropne, ja podejmuję kroki roztropne. Lubię bogactwo, sławę, pałace, a na dodatek za to nie płacę! Służby wokół mam wiele i otaczają mnie przyjaciele. Nie zrezygnuję z takiej wygody dla pierwszej lepszej przygody! Nie dla mnie lądy nieznane.

W pałacu życie mi dane! Rzeczywiście, masz rację, choć to marzeń wariacje, otulony w jedwabny koc o księżniczce śnię co noc. Skarby także chciałbym mieć, ale co taki kmieć miałby na statku robić? Chyba tylko ryby łowić. Nie przystaję na propozycję, podjąłem taką decyzję. Mam nadzieję, że mimo tego pozostaniesz moim kolegą. Przed Twoim obliczem usilnie się kładzie, szczerze oddany, Sindbad w Bagdadzie

Julia Bobrowska kl. IV c 2012/2013 W okamgnieniu W okamgnieniu… Ciemność! I czarne tunele… Dziwny tętent koni, Wilków zawodzenie. Na ścianach bazgroły. Wiruję i spadam Wśród niebieskiej burzy. Różowego deszczu. Wśród szarych trójkątów Wciąż spadam I spadam… Na niebie Wśród wznoszących się gwiazd Zatopione we mgle oko z zieloną tęczówką Niebieską źrenicą obserwuje mnie. Dusząca ciemność. I chmury zielone. Skaczący po gwiazdach staruszek. Boję się! Niebieska źrenica Wiruje, wiruje

Wkoło, wkoło, wkoło, Coraz bliżej jest!

A ja w tunel wpadam. Postrzępione kwiaty spadają na stopy, Białe kropki wokół Podobne do rosy. I wszędzie bazgroły, I kwieciste wzory, Karty, królik biały I królowa kier. Na ścianach bazgroły. Wiruję i spadam Wśród światła białego, Wśród beżowych rombów Jak Alicja spadam.

Bartłomiej Bryś kl. VI c 2007/2008 Wariacje na temat człowieka Być człowiekiem Plątać Myśli uczucia emocje Znaleźć się w matni Przeżywać Radość i smutek Wolność i więzienie Mocno żarliwie Modlić się do Boga A niewinnych ludzi Uważać za winnych Wykształcić się od Małpy człekokształtnej A teraz być bardzo przedziwną istotą Uczyć się Do bólu Na błędach A wciąż wiele ich popełniać Głosić Swoje myśli i poglądy Nie zawsze uznane przez innych

Pracować Nad sobą A brak efektów Do psychologa By lepszym być Chodzić A jednak z zapałem Postępować inaczej Pomagać innym Bardzo gorliwie I cierpieć Przez innych Być człowiekiem Wciąż poszukuję sposobu