2007. Witajcie Czytelnicy naszej super gazetki Szatnia!

Gazetka szkolna Gimnazjum nr 3 im. Henryka Sienkiewicza w Nowym Sączu Cena 1,50 zł Nr 3 2006/2007 Witajcie Czytelnicy naszej super gazetki „Szatnia”!...
9 downloads 1 Views 2MB Size
Gazetka szkolna Gimnazjum nr 3 im. Henryka Sienkiewicza w Nowym Sączu Cena 1,50 zł Nr 3 2006/2007

Witajcie Czytelnicy naszej super gazetki „Szatnia”! ☺ Już na samym początku gazetki Waszego Gimnazjum w imieniu redakcji i opiekunów chcę złożyć wszystkim Czytelnikom życzenia : zdrowia, szczęścia, w Nowym Roku, oby był lepszy od poprzedniego!! Tego życzą Wam redaktorzy „Szatni” oraz opiekunowie!☺ A w tym numerze gazetki jak zawsze „Co w Trójce piszczy”, sprawozdanie z wycieczki klas III f i III h do Oświęcimia i Wadowic. Nie obyłoby się też oczywiście bez wywiadu z serii „Nauczyciel też człowiek” (powiem tylko tyle, że osoba z którą ów wywiad został przeprowadzony jest chyba najsławniejszą osobowością z grona nauczycielskiego naszej szkoły:) ) oraz bez biletu do kina:). A poza wyżej wymienionymi artykułami wiele super rzeczy:). Zresztą jak zawsze w naszej ekstra gazetce:).Mamy też nadzieję, że w tym numerze chochlik dziennikarski nie pomiesza zdjęć reporterów☺ Aneta:)

W tym numerze: Z życia szkoły – Harry Potter……………...........2

Zbiórka książek; andrzejki…...........………3 Nauczyciel też człowiek ….….………....4 - 6 Jasełka ……………………....….....................7 - 8 Sonda o ..............…..…………………............9-10 Prezentacja III d………………………......….......11 Przegląd stron internetowych.…………………12 Prasa młodzieżowa - .........…………………....13 Wycieczka III F I iii h - ……………………….14-16 Kącik Anglofila - ………………………………….17 Michałki - …………………………………………..18 Qulturalna Szatnia..………………………….…..19 Stopka redakcyjna/Reklama…………..……...…20

Z ŻYCIA SZKOŁY

Rozstrzygnięcie konkursu na plakat reklamujący „Harry'ego Pottera” 13 grudnia nastąpiło rozstrzygnięcie konkursu plastycznego na plakat reklamujący piątą lub szóstą część „Harrego Pottera”. A oto nagrodzone osoby: Daria Polakiewicz z II d (I miejsce), Joasia Lorek z III c (II miejsce), Magda Jaśkowiak z III e (III) miejsce. Serdecznie gratulujemy !

Międzyszkolny Konkurs „Czy znasz Harry'ego Pottera?” Już po raz trzeci Panie: Iwona Król, Dorota Kulig i Agnieszka Krzemień, zorganizowały konkurs czytelniczy na temat książek J.K. Rowling. Tym razem uczestnicy musieli wykazać się znajomością treści piątej (Harry Potter i więzień Azkabanu) i szóstej (Harry Potter i Zakon Feniksa) części cyklu książek o Małym Czarodzieju. W tegorocznej edycji konkursu wzięło udział rekordowo dużo osób - w naszej szkole gościło 23 przedstawicieli sądeckich i okolicznych gimnazjów. Najpierw pisali oni test, a potem - wobec równej liczby punktów dwóch osób - nastąpiła ustna dogrywka. A oto wyniki zmagań: I miejsce zajął Mateusz Zbieg z Gimnazjum Akademickiego Jezuitów, który w dogrywce pokonał Karolinę Hruby z

Gimnazjum nr 9, a trzecie miejsce przypadło Annie Pilarz, reprezentantce Gimnazjum nr 2. Serdecznie gratulujemy ! Watro też dodać, że polski wydawca książek o Harrym Potterze - firma MEDIA RODZINA ufundował upominki dla wszystkich uczestników konkursu. Dziękujemy !

2

Z ŻYCIA SZKOŁY

Zbiórka książek „W naturę człowieka wpisane jest współczucie dla zwierząt i odpowiedzialność za nie” Ojciec Leon Knabit OSB

Pamiętacie „Mity greckie na wesoło”? (Kto nie oglądał, niech żałuje.) Była to nasza pierwsza akcja na rzecz zaprzyjaźnionej Fundacji Tara i naszego Dawida – Trójeczki. (Dla pierwszaków: Dawid to koń rasy śląskiej, którym się opiekujemy od tamtego roku. A Trójeczką nazywamy go na cześć naszej szkoły). W roku szkolnym 2006/2007 nie zapomnieliśmy o naszym podopiecznym. Zorganizowaliśmy zbiórkę książek z przeznaczeniem na aukcje dla Fundacji. Do pani Grażyny, która prowadzi te aukcje na allegro, wysłaliśmy cztery pudła książek o łącznej wadze 58 kilogramów! (Na zdjęciach widać, kto dźwigał paczki na pocztę.). Od dwóch tygodni pani Grażyna sukcesywnie wystawia książki na aukcje. Na dzień dzisiejszy, czyli 6 stycznia, dochód z naszych darów wynosi ponad 500 zł.! A to dopiero początek! Możecie śledzić los swoich książek na allegro – wpisujcie w wyszukiwarkę hasło Tara – no, chyba że już zostały sprzedane. W imieniu podopiecznych Fundacji Tara serdeczne dziękujemy wszystkim Nauczycielom i Uczniom o Wielkich Sercach. ***** ANDRZEJKI W dniach 27-29.11.2006r odbywały się dyskoteki andrzejkowe dla uczniów klas I, II i III naszego gimnazjum pod opieką Grona Pedagogicznego. Dyskoteka zorganizowana była przez Samorząd Szkolny, którego opiekunem jest Pan Michał Sokołowski. Przed rozpoczęciem zabawy uczniowie wraz z wychowawcami sami organizowali sobie czas w salach. Wymyślali i przeprowadzali przeróżne wróżby andrzejkowe, takie jak: lanie wosku bądź zwyczajne przepowiadanie przyszłości poprzez losowanie różnych przedmiotów np. obrączkibędącej symbolem wczesnego ślubu, różańca- oznaczał wstąpienie do zakonu, kartki - chęć zdobywania wiedzy i wykształcenia oraz monety-bogactwo. Drugim punktem imprezy była dyskoteka zorganizowana na pierwszym piętrze w naszej szkole. W tej wspaniałej zabawie towarzyszyli nam nauczyciele i „didżej”e, umilając nasz wieczór poprzez przeprowadzanie rożnych konkursów. Wszyscy doskonale się bawili, zarówno uczniowie jak i nauczyciele, których wspaniały humor nie opuszczał przez całą zabawę. Dyskoteka trwała w godzinach od 16.00-19.00. Trzeba zauważyć, że byli także tacy, którzy „podpierali ściany”, choć oczywiście przeważali ci wspaniale się bawiący – tańczący , skaczący, tracący resztki swojej energii. Po zakończeniu dyskoteki wszyscy bezpiecznie powrócili do swoich domów. Wieczór upłynął nam bardzo przyjemnie. Impreza była naprawdę udana. Oby takich więcej!! ☺ Joanna Gołdyn kl. II „c”

3

N A U C Z Y C I E L T E Ż C Z Ł O W I E K ...

Wywiad z Księdzem Pawłem Cebulą – znanym w całej szkole pod pseudonimem „Wodzu” - nauczycielem katechetą, który lubi samochody, piłkę nożną oraz dalekie podróże. Redaktorki: Dzień Dobry! Jesteśmy redaktorkami szkolnej gazetki „Szatnia” i chciałybyśmy zadań Księdzu parę pytań. Czy możemy zająć chwilę czasu? Ksiądz: (zastanawia się) Tak, myślę, że możemy zaczynać. R: Tradycyjnie zacznijmy od czasów dzieciństwa... Jak je Ksiądz wspomina? Przecież maja związek ze szkołą, domem, przyjaciółmi. Nie możemy również pominąć pytania dotyczącego pierwszej miłości – czy taka była? Ks.: Trudno mi w kilku zdaniach powiedzieć o całym dzieciństwie i młodości – niezwykłych latach w moim życiu. Były one bardzo szczęśliwe i z perspektywy czasu- udane. Miałem bardzo dużo kolegów, koleżanek i prawdziwych przyjaciół, którzy wiedzieli o mnie wszystko, a ja o nich. To były trudne czasy, związane z pomocą rodzicom, odpowiedzialnością i opieką nad rodzeństwem. Było też miejsce na hobby – w sposób czynny przede wszystkim muzyka, sklejałem również modele samolotów, turystyka górska. Dodam, że nie ma miejsca w Tatrach, Beskidzie Sądeckim i Gorcach, gdzie nie byłem chociaż raz. Młodość nierozerwalnie związana jest też z miłością. Oczywiście z nią było różnie – odchodziła, przychodziła☺... jednak była taka miłość, która utkwiła mi w pamięci, niestety w ówczesnych czasach z braku telefonów komórkowych, komputerów, Internetu utrzymanie takiego uczucia na odległość nie było możliwe. R: Wspomniał Ksiądz o zamiłowaniu do muzyki. Nam udało się zdobyć informacje potwierdzające te słowa. To prawda, że przez pewien okres czasu mówiono na Księdza „muzyk”? Ks.: Byłem muzykiem- grałem na gitarze☺. Brałem udział w wielu konkursach i festiwalach piosenki, w których niekiedy udawało mi się zajmować czołowe miejsca. R: Wiemy, że ukończył Ksiądz Technikum Elektryczne. Czy w związku z tym potrafiłby Ksiądz naprawić na przykład gniazdko elektryczne? Ks.: Tak. Ukończyłem Technikum Elektryczne. Natomiast takie rzeczy jak naprawa gniazdka umiałem wcześniej- przed szkołą średnią. Obecnie elektryką zajmuję się na co dzień przy parafii...Dzięki tej szkole wiele się nauczyłem – ta wiedza przydaje mi się teraz w normalnym życiu. Jednak niestety elektryka - jak wszystko inne- rozwija się z roku na rok i powoli wyczuwam pewne „braki” w mojej wiedzy. R: W którym momencie życia odkrył Ksiądz swoje powołanie? Ks.: Powołanie nie jest czymś, co się odkrywa raz...Powołanie odkrywa się przez całe życie. Podobnie było ze mną... Pierwszy raz odkryłem je w późniejszych latach. Ta wiara mnie tylko umacniała i zarazem utwierdzała w przekonaniu, aby wstąpić na drogę kapłańską. R: Czy potrafiłby Ksiądz pomóc młodym chłopakom, borykającym się z problemem: „ Co dalej”? w prawidłowym odczytaniu właśnie takiej drogi jak kapłaństwo? Ks.: Przede wszystkim nie zamykać się na świat, na siebie i na innych. Odkryć powołanie to znaleźć sposób na swoją dalszą przyszłość- chęć podążania drogą Jezusa. Jeżeli człowiek będzie otwarty na słowa Boga i będzie potrafił zastosować się do nich- odkryje ten czas – Bóg wezwie takiego „delikwenta” do siebie na odpowiedzialną służbę. 4

N A U C Z Y C I E L T E Ż C Z Ł O W I E K ...

R: Od ilu lat jest już Ksiądz Pomocnikiem Boga? I gdzie odbyła się Księdza msza prymicyjna? Ks.: Sutannę noszę już 13 lat....Moja masz prymicyjna odbyła się niedaleko Nowego Sącza mianowicie w Parafii w Biegonicach. Zazwyczaj msze prymicyjne odbywają się w Tarnowie bądź parafii nowego księdza, ja jednak miałem tutaj☺ R: Gdzie Ksiądz rozpoczął swoją pracę zarówno w szkole jak i kościele? Ks.: Pracę rozpocząłem w Lisiej Górze koło Tarnowa, kontynuowałem w Krynicy i tutaj w Sączu. Najdłużej jednak pracowałem w Krynicy. R: Jakich Ksiądz używa metod, aby w pełni dotrzeć do każdego ucznia? I jakie są skuteczne sposoby prowadzenia katechezy? Ks.: (zastanawia się) Przede wszystkim myślę, że należy zainteresować się uczniami, ich problemami, sprawami, kłopotami, aby móc wiedzieć, w jaki sposób im pomóc. Następnie dostrzec ich i zaangażować w sprawy Pana Boga- rozmawiać, czasem nawet filozofować i żartować. Zawsze staram się być grzeczny dla uczniów, uprzejmy i uśmiechać się do wszystkich. R: Jak wygląda normalny dzień Kapłana? To prawda, że każdy kapłan zobowiązany jest w ciągu dnia odprawić jedną mszę świętą? Ks.: Tak, to prawda, że kapłan zobowiązany jest odprawić jedną mszę świętą w ciągu dnia, co prawda nie jest to nakaz, ale zalecenie. Mój dzień...otóż wstaję o godzinie 5:30, o 6:00 rano odprawiam pierwszą mszę, potem zasiadam do konfesjonału – spowiadam wiernych, następnie załatwiam sprawy duszpasterskie, a wiadomo jest ich bardzo dużo, liczne spotkania z młodzieżą, często piszę kazania... Od innych ludzi różni Księży to, że niedziela nie jest dniem wolnym, natomiast ja za to, mam wolny poniedziałek (wolny przynajmniej od szkoły)... R: Dobry organizator, chętny do pomocy, uczynny, z poczuciem humoru- to określenia, które udało nam się zdobyć na temat Księdza osoby. Zgadza się Ksiądz z tymi opiniami? Ks.: Staram się być takim uczynnym człowiekiem, dobrze organizować czas, aby rozsądnie rozplanować wszystkie obowiązki. Organizuję spotkania dla młodzieży, zachęcam ich do aktywnego włączania się w życie Kościoła. Jestem przyjaźnie nastawiony i otwarty na wszelkie propozycje młodych ludzi, często organizuję pielgrzymki, szkolenia obozy dla nich. R: Teraz część, która najbardziej Księdza interesuje- czyli hobby, jakim są samochody. Jaki jest Księdza stosunek do samochodów?- „byle jaki, byle jeździł” czy „nowoczesna fura”? Ks.: Nie ma znaczenia środek transportunajważniejsze jest towarzystwo. Jeżeli ono jest dobrze dobrane i odpowiednie, to wygoda bądź też jej brak nie mają znaczenia. Może być nawet najgorszy samochód. Jeżeli dopisuje pogoda i zabawa z przyjaciółmi, to jest sukces. R: Przemierza Ksiądz jakieś dalekie trasy swoim autem? Ma Ksiądz określony cel, gdzie najdalej udało się dojechać? Ks.: Gdzie mi się najdalej udało dojechać? – (myśli)...do Albanii. A gdzie najdalej bym chciał...?(zastanawia się), nie wiem☺. Ja tutaj żyję, mieszkam, pracuję, tutaj jest mój dom i po prostu najlepiej się czuję, będąc właśnie tu! Trasy jakie pokonywałem i myślę, że nadal będę pokonywał 5

N A U C Z Y C I E L T E Ż C Z Ł O W I E K ...

swoim autem – do moich przyjaciół do Czech, tam jeżdżę najczęściej, następnie Bułgaria, Chorwacja, Czarna Góra i nasze piękne polskie Morze Bałtyckie. R: Jak spędza Ksiądz wolny czas? Ks.: Lubię odespać zaległości. Wypoczywam aktywnie – jeżeli dopisuje pogoda i jest ku temu możliwość biorę plecak i wyruszam w góry, w zimie- zabieram ze sobą narty i również wyruszam w góry☺. R: Uprawia Ksiądz jakaś dyscyplinę sportu? Może poleciłby Ksiądz wybrany sport naszym uczniom? Ks.: Wszystkim uczniom polecam szachy- to dla zdrowia umysłu, a dla zdrowia ciała chłopakom – piłkę nożną, dziewczynom – siatkówkę. Sam niestety z braku czasu nie uprawiam systematycznie żadnych sportów, jednak uwielbiam oglądać mecze piłkarskie w telewizji- nie przepuszczam żadnego i wiadomości sportowych. Ponadto pasjonuję się Ligą Mistrzów, nawet krótkimi urywkami ze spotkań treningowych.... R: Interesuje się Ksiądz historią? Czy jakaś konkretna epoko jest szczególna - warta poznania? Ks.: Historia- mój ulubiony przedmiot w szkole podstawowej jak i w szkole średniej. Interesuje się szczególnie historią Polski. Można powiedzieć, że tak solidnie od „A-Z”☺, II wojną światową...to tematy, do których wciąż wracam. R: Lubi Ksiądz wcześnie wstawać? Ks.: Nie lubię wcześnie wstawać i w tym jest problem. Bardzo długo w nocy czytam książki, pracuję, dlatego rano mam ogromne problemy ze wstawianiem, najchętniej od czasu do czasu zrobiłbym sobie wolne... R: Potrafi Ksiądz samodzielnie przyrządzić sobie posiłek? Wiemy, że zazwyczaj mężczyźni mają z tym problemy? Ks.: To ja widocznie stanowię wyjątek od tej reguły☺. Nie mam z tym problemu- jako ciekawostkę dodam, że kiedyś założyłem się z wykwalifikowaną kucharka o to, kto z nas oskrobie więcej ziemniaków w ustalonym czasie 5 minut. W ostateczności okazało się, że byłem lepszy – nie dość, że obrałem więcej ziemniaków, to były one obrane dokładniej niż pani kucharki, która się lepiej na tym znała. Moją ulubioną potrawą, jak z resztą każdego mężczyzny, jest golonka po bawarsku. R: Należy Ksiądz do grupy pedantów?- mianowicie, lubi Ksiądz porządek i dba o niego czy wręcz przeciwnie? Ks.: Sprzątać lubię, ale mam problem z systematycznością w tym względzie. Raz na miesiąc- musi być gruntowne sprzątanie☺. Życie nauczyło mnie samodzielności i odpowiedzialności za drugiego człowieka – szczególnie za rodzeństwo – mam dwie młodsze siostry i brata. R: Kieruję się Ksiądz jakaś zasadą w życiu i stara się jej przestrzegać? Ks.: W życiu staram się szukać dobra i „dobrem zło zwyciężać”. Przede wszystkim staram się być zawsze pogodny i uśmiechnięty. R: Dziękujemy za wspólną rozmowę i poświęcony czas. Ks.: Ja również Wam dziękuję. Faustyna i Paulina 6

J A S E Ł K A ...

Na początek, to ja chcę powiedzieć, że czuję się kopnięta zaszczytem, a jak! To moje pierwsze sprawozdanie. Czyżbym awansowała na wyższy stopień gazetowego wtajemniczenia?! Tak, tak, Madziu, uspokój się, nie jesteś w „Gwiezdnych wojnach”, tylko w „Szatni” i nie piszesz sagi, tylko artykuł. Tak więc do rzeczy! Jasełka...jasełka... nie wiem czemu, ale ta nazwa zawsze przekornie kojarzyła mi się z masłem! Jak się zapewne domyślacie – do czasu, a dokładniej do piątku przed świętami, kiedy Was albo nie było w szkole, albo wręcz przeciwnie – biegaliście po niej radośnie, śpiewając pod nosem kolędy, zajadając się ciastkami i życząc „Wesołych świąt!” każdej napotkanej osobie. W powietrzu gęsto było od atmosfery nadchodzącego wielkimi krokami Bożego Narodzenia, co zatem działo się z dala od szkoły, w "Piaście"? Zaraz Wam o tym opowiem, zapraszam na: „Wspomnienia Narratora, czyli jak to było z tymi jasełkami?” Każda historia ma swój początek, ta także. Wszystko zaczęło się jakiś miesiąc przed świętami od „Opowieści wigilijnej”. Znacie ten tytuł, bo w końcu kto by nie pamiętał historii skąpca Scrooge'a i jego niezwykłej przemiany, która dokonała się w właśnie w dniu Bożego Narodzenia za sprawą trzech duchów? Myślicie sobie pewnie: „Nie...kolejne nudne, nikomu niepotrzebne jasełka...”. No tak, przyszedł czas, żeby Wam uświadomić, jak bardzo się mylicie i jak bardzo ja sama się pomyliłam, tak myśląc. Ze wciśniętym w ręce scenariuszem przewidywałam, gdzieś w najciemniejszej szufladce swojego umysłu, kolejną nudną historyjkę opowiedzianą z niemądrą nadzieją, że w zimnych jak lód sercach coś zaiskrzy. Przerzuciłam jedną kartkę...potem następną...i kolejną. Wtedy zaświtało „No...może to nie będzie takie głupie.” Poszłam na próbę. Nad wszystkim czuwały Pani Bacia, Pani Krajewska i Pani Krzeszowska. Przedstawiły mnie i reszcie ekipy, nazwijmy to „całkowity zamysł”. Ja tylko uśmiechnęłam się do siebie, powtarzając w duchu: „Może nie będzie tak źle.” ... Próby trwały – na początku w salach, potem już w „Piaście”. Panująca na nich „atmosferka”, a już zwłaszcza ta na dzień przed występem, bardziej odprężała, niż mobilizowała do pracy, co w cale nie oznacza, że nie dawaliśmy z siebie wszystkiego! Wręcz przeciwnie – harowaliśmy jak woły, by wszystkie przygotowane już kawałki materiałów i nowonarodzone strzępki pomysłów zgrać w przyzwoitą całość. Ja po raz milionowy panoszyłam się na scenie, czytając scenariusz, żeby się nie zająknąć, Mateusz, kreujący główną rolę zaciekle kuł tekst, jego „siostrzeniec” Michał podnosił innych na duchu, Łukasz...jak to Łukasz – siał zamęt (Przemek czasem mu w tym pomagał), dziewczyny grające duchy cierpliwie czekały i uspokajały innych, zespół tańczący dopracowywał ostatnie ruchy, Krystian, Asia i Sonia kończyli dekoracje, statyści plątali się tu i tam, pytając, jak mogą pomóc. Wreszcie nadszedł ten moment, chwila kryzysu pięć minut przed wejściem na scenę – „Nie wyjdę tam!!!” - krzyknął dramatycznie Łukasz (Ela, jedna ze statystek, musiała go uspokajać). „O ja wymiękam...” bełkotałam na widok sali pełnej uśmiechniętych belfrów. Ale jakoś poszło – Kuba puścił świąteczna melodyjkę, zapaliły się światła, wybrzmiała pierwsza kwestia– zaczęło się. Ku mojemu zdziwieniu na scenę zaczął powoli napływać jakże ulotny zapach świątecznego klimatu. 7

J A S E Ł K A ...

I tak przez dwadzieścia minut zdzierałam sobie gardło, modląc się w duchu, by trud, jaki wszyscy włożyliśmy w te kilka słów, ruchów i pomalowanych kawałków tektury, wywarł na widzach jakiekolwiek pozytywne wrażenia. Wmaszerowałam za scenę, słysząc brawa. „Nie obchodzi mnie, czy się podobało, czy nie, grunt, że już po wszystkim. Poradziliśmy sobie.” - pomyślałam. Teraz wiem, że tegoroczne jasełka nie były wcale takie „beznadziejne”, jak to się zawsze wydaje, że będą. Przekonałam się też, że kiedy patrzy się na wszystko z perspektywy aktora, to wszystko nabiera zupełnie innych kolorów. I na koniec. Nie twierdzę, że ten występ zmieni czyjeś życie. On domaga się tylko odrobiny uśmiechu na wspomnienie Świąt lub może...dostrzeżenia ich magii? Dumna jestem, że sobie poradziliśmy. To by było na tyle. Na pożegnanie życzę nauczycielom Wesołego Nowego Roku, uczniom krótkiego drugiego półrocza, a trzecioklasistom, żeby próbne testy nie poszły tak źle jak sądzą najwięksi pesymiści!Do następnego artykułu! Wasza ulubiona i jak zawsze psychodeliczna Magda Pinczer W przedstawieniu udział wzięli Ebenezer Scrooge - Mateusz Waśko Narrator - Magdalena Pinczer Sekretarz - Przemysław Berdychowski Siostrzeniec - Michał Głód Zjawa - Piotr Micigolski Duch I - Justyna Załubska Duch II - Paulina Olszewska Duch III - Natalia Stanuch Pani - Kamila Mikulska Pan - Michał Walanus Chłopiec - Łukasz Gromczak Rodzina siostrzeńca - Joanna Kołacz, Elżbieta Klimek scenografia Sonia Mastalerz, Joanna Kuźma,Krystian Koźbiał, Patryk Rutkowski pod kierunkiem P. Moniki Krzeszowskiej tancerki Magdalena Lippa, Milena Janisz, Lucyna Szczepaniak, Małgorzata Mazanek, Małgorzata Szaban,Adrianna Sułkowska, Justyna Załubska,Natalia Wojtaczka i zespół wokalny Natalia Matczyńska, Karolina Szczypuła, Milena Janisz, Kamila Mikulska, Joanna Kuźma, Beata Górowska, Paulina Górowska, Klaudia Bałos, Agata Szarysz,Joanna Korzeń, Maciej Matusik pod kierunkiem P. Joanny Krajewskiej obsługa multimedialna P. Michał Sokołowski obsługa techniczna Jakub Zając Reżyseria P. Edyta Bacia

8

SONDA O ŚWIĘTACH

Rozbujane Renifery – czyli "Dlaczego tak bardzo lubimy Święta?" „Jadą sanki kolorowe...lalala Miiiiikołaju tak bym chciała jechać z wami tam!! Lalalala!” śpiewa radośnie Asia podskakując niczym krasnoludek. „Last Christmas I gave you my heart...sialalala” wyje Magda w czapeczce Mikołaja na głowie, drąc papier na małe kawałeczki, rozsypując je wokoło i udając, że to śnieg. Ela bełkocze coś niezrozumiale pełna zapału pakując prezenty (dla Asi?). Tak, to już święta. Święęęęta! Święta?! Nasza wspaniała bożonarodzeniowa zupka (atmosferka) zważyła się bez śniegu. Otóż ten karygodny czyn ze strony naszej drogiej pogody jest niewybaczalny! Gdzie on się podział? Gdzie są te płatki tak romantycznie wirujące na wietrze? Gdzie ten przenikający mróz, najgorszy wróg panów spod monopolowego? Gdzie te śnieżne kulki bombardujące niewinne dziewoje wracające ze szkoły? Te pytania zassały nas z siłą odkurzacza anty-alergicznego i właśnie dlatego postanowiłyśmy przeprowadzić kolejną, jakże wspaniałą sondę. Oto jak uczniowie naszej placówki szkolnowychowawczej pojmują ten magiczny czas. Miłego! Z czym kojarzą Ci się Święta Bożego Narodzenia? „Z wyżerą! Am am!” „Z choinką, bo jest zielona.” BYNAJMNIEJ PRZEZ RESZTĘ ROKU NIE MA ZIELENI DOOKOŁA. „Z tradycjami, które się u mnie w domu praktykuje.”

1. Co jest dla Ciebie najważniejsze w Świętach? Większość z ankietowanych łączyła się z naszą kochaną Elą w przekonaniu, że najwspanialszą (i niejednokrotnie jedyną) rzeczą w Bożym Narodzeniu jest... jedzenie, prezenty i ostatecznie atmosfera rodzinnej jedności. Przykre, ale prawdziwe. „Koniecznie dwanaście potraw!” (tu niektórzy posuwali się do wymieniania swojego ulubionego jedzenia, nic nie mogło ich powstrzymać przed mówieniem, uwierzcie nam...) „Dzielenie się opłatkiem, to taki znak miłości, przyjaźni i jedności.”

2. Z jakiego prezentu ucieszyłbyś się najbardziej? Tutaj posłużymy się niezwykle trafnym spostrzeżeniem jednego z chłopaków: „Nieważne jaki będzie prezent, ważne, aby był prosto z serca! Nieważne, czy to będzie coś dużego, czy mała laurka, liczy się serce!”

Tak, tak zgadzamy się, ta wypowiedź tak nas wzruszyła, że postanowiłyśmy narysować koledze laurkę. Jak będzie grzeczny, to niedługo ją dostanie. Byli jednak tacy, którzy mierzyli znacznie wyżej... „Samochód, wycieczka na Hawaje, gra komputerowa...”

...lub znacznie bardziej niekonwencjonalnie: „Właściwie, to zawsze chciałam mieć różowe, męskie bokserki...” „Stringi na zapinki!”

9

SONDA O ŚWIĘTACH

Dziwiłyśmy się tylko, ze nikt nie chciał pieluchy... "Żeby nie było szkoły"

NIESTETY

WTEDY IGNORANTÓW.

WYROŚLIBYŚMY

NA

NARÓD

ANALFABETÓW

I

NIEDOŚWIADCZONYCH

1. Czy byłbyś w stanie przebrać się za tego uroczego renifera, o imieniu Henryk i iść kolędować sąsiadom? Zdania były podzielone, choć każdy, kto ośmielił się powiedzieć „nie”, był taranowany wzrokiem przez Madzię – autorkę jakże artystycznego rysunku. „Pewnie! Trzeba mieć w życiu jazdę!” „Jasne, święta to taki radosny czas! Trzeba się śmiać i dzielić swoim szczęściem z innymi!”

Ci, którzy narazili się Magdzie, mówili inaczej: „Niee! Zrobiłbym sobie marę!” „Nie, to głupie, poza tym nie lubię się przebierać!”

2. Jesteście w stanie nie spać po nocach, by grać na komputerze, czytać książki albo „uczyć się”, a co z tym jednym dniem w roku, gdy powinno się iść na Pasterkę? Z przykrością zaznaczamy, że niektórzy patrzyli na nas oczami wielkimi jak spodki od filiżanek, kiedy usłyszeli słowo „Pasterka”. Dla niedoinformowanych piszemy: jest to msza święta odprawiana zazwyczaj o dwunastej w nocy, dla upamiętnienia przyjścia pasterzy do nowonarodzonego Jezusa. „Pewnie, chodzę codziennie!”

Cóż...miło wiedzieć, że kolega ma święta przez cały rok „Nie chodzę, nie chce mi się...” „Ja już wtedy śpię.” „Ja wolę iść na wcześniejszą, taką dla dzieci o dwudziestej drugiej.”

3. Co Cię denerwuje w Świętach Bożego Narodzenia? „Wkurza mnie, że jak przyjedzie, na przykład moja ciotka, której nie lubię, to muszę przed nią udawać, że się cieszę.” „Nie lubię tych wszystkich reklam świątecznych i sklepowych wystaw, na których miesiąc przed Wigilią są sterty lampek, choinek i bombek! Człowiekowi to brzydnie z czasem...” „Dobijają mnie prezenty typu skarpetki, które dostaję co roku.”

Jakby to powiedzieć. Tak do końca nie wiadomo, czy Święta Bożego Narodzenia to coś w naszych sercach, czy może tylko te kilka dni bez szkoły i pełne (aż do obrzydzenia) żołądki. Tak czy inaczej, ten czas nadchodzi. Ze śniegiem czy bez, każdy z nas przeżyje go po swojemu i tylko od nas zależy, czy tegoroczne Boże Narodzenie „zagości w sercach” . Mimo to – my w rytmie kolęd życzymy Wam: WESOŁYCH ŚWIĄT!!! Wasze kochane, rozbujane Renifery.(niestety jednego renifera na zdjęciu brak) Magda Pinczer Aśka Kołacz Ela Klimek

10

PREZENTACJA

III D

WIELKIE ROZRABIAKI Wiedza naszej klasy taka jak morze, Chociaż na sprawdzianach widzimy zorze. Pani Krzeszowska ma nas wszystkich w pieczy, Dba o nas i załatwia dużo rzeczy. Ania z Tomkiem w jednej siedzą ławce , Myślą o nauce a nie o zabawce. Bryg z Justyną o chłopakach sobie opowiadają , I razem na lekcjach podpowiadają. Robak ,, ZAWSZE ’’ cicho siedzi , Czasem zgłosi się do odpowiedzi . Bobas z Dudkiem wielkie rozrabiaki , Gdzie się zjawią tam są draki. Daniel z Przemkiem jeżdżą BRUMBRUMEM, Na kartkówkach stoją murem. Klaudia to dziewczę ładne , słodkie ,wiotkie i powabne. Patryk to jest wielki ,,LEŃ” , Nic nie robi cały dzień . Olimpia z Aśką to dwie przyjaciółki , Jedna drugiej maluje pazurki. Krytsek z Michałem się polubili , Razem się nawet BIOLOGI uczyli.. Kleofas z Poncyliuszem się wadzili, I wiele pomysłów przez to zrodzili. Gdy masz problem idź do Monki , Rudy ciągle zbija bąki. Sara na lekcjach się ,,TRUDZI”, A Szymon znów się nudzi. To jest cała nasza klasa , Która ma niejednego ASA ! ! ! Patryk Rutkowski i Daniel Gajewski – kl. III d

11

PRZEGLĄD...

Przegląd internetowych stron młodzieżowych Jak wiecie powstał nowy dział w naszej gazetce, mianowicie przegląd internetowych stron młodzieżowych. W naszych artykułach będziemy starali się Wam przybliżyć tematy, jakie krążą po Internecie wśród młodzieży. Na początek dość dziwna sprawa. Biorąc nasz temat na chłopski rozum wpisaliśmy w wyszukiwarce google proste hasło „strony młodzieżowe” i ku naszemu wielkiemu zdziwieniu pojawiły się adresy dotyczące młodzieżowych stron Radia Maryja (nr konta w prawym dolnym rogu ekranu), a także strony młodzieżowe różnych parafii (hm… dziwne). Ale przechodząc to sedna sprawy. Po długich i wyczerpujących poszukiwaniach w Internecie zdecydowaliśmy się przeglądnąć pierwsze lepsze młodzieżowe forum internetowe. Tutaj doświadczyliśmy lekkiego szoku. Wśród obecnej młodzieży bardzo „popularny” (w negatywnym tego słowa znaczeniu) jest temat seksu i nagłówki typu: „Jak zaciągnąć chłopaka do łóżka?”, „Pierwszy sex…” nawet tak nie dziwią, ale nasuwa się tu zasadnicze pytanie: Czy naprawdę nie ma ciekawszych tematów? Jednak największym szokiem były dla nas nagłówki na temat myśli samobójczych wśród młodzieży. Pozwolimy sobie w tym miejscu na zacytowanie jednej z wypowiedzi: „Mam pytanie na które pewnie nikt mi nie odpowie, ale zawsze warto spróbować. Załóżmy że ktoś chce popełnić samobójstwo, ale rodzina jest z nim tak zżyta, że pociągnie za tym kilka osób. Co ma robić żeby nie pociągnąć ich za sobą, tak żeby po pewnym czasie wszystko się jakoś ułożyło?”. W tym miejscu opadają ręce i nasuwa się bardzo prosty komentarz w stylu: żal nam tych młodych ludzi, którzy nie potrafią podołać problemom dnia codziennego i przez to właśnie przychodzą im do głowy tak drastyczne myśli, z których nawet sobie nie zdają sprawy i nie wiedzą ,do czego mogłoby doprowadzić. Wiadomo, że obecnie wśród młodzieży są różne uzależnienia najczęściej dotyczące papierosów, alkoholu i narkotyków. Choć na różnych forach internetowych jest dużo wypowiedzi na ten temat, nie będziemy o nim pisać, ponieważ wiemy, że takie artykuły już się pojawiały w naszej gazetce i nie ma większego sensu znowu o tym mówić, ale znalazło się jedno uzależnienie, na które warto zwrócić uwagę, mianowicie zakłady bukmacherskie. Przeszukując forum młodzieżowe w celu znalezienia wypowiedzi na ten temat nie mieliśmy pojęcia, że może ich być tak dużo. Jedna z tych wypowiedzi bardzo nam przypadła do gustu i pozwolimy sobie ją zacytować: „Co do mojego uzależnienia do bukmacherstwa to jest tak. Może bym w to się nie bawił jakbym nie wygrał mój pierwszy zakład, a było to tak, ze postawiłem 2 zł i wygrałem 56 czyli 54 zł zysku na czysto. I od tego moment nie mogę się już powstrzymać od obstawiania rożnego typu zdarzeń (…)”. Komuś może się to wydawać dziwne, że nazywamy bukmacherstwo uzależnieniem, ale niestety tak jest. „Przedawkowanie” hazardu może doprowadzić do wielkiego nieszczęścia. Ile to się słyszało o przypadkach,w których ludzie obstawiali duże kwoty, a potem lądowali na bruku z powodu bankructwa z braku odrobiny szczęścia. Młodzieży może to do końca nie dotyczy, ale jeśli wpadną w to uzależnienie, to nawet się nie obejrzą, jak po kilku latach hazardu wylądują na ulicy grzebiąc po śmietnikach, jeśli szczęście się do nich nie uśmiechnie. Jednak nie wszystkie wypowiedzi na tym forum były z grupy „negatywne”. Tytuły typu: „Jak dać chłopakowi do zrozumienia że to koniec?” czy „Kiedy zakochasz się w nieodpowiedniej osobie co robisz?” napawają pewnym optymizmem, ponieważ miłość jest normalnym ludzkim odruchem, który w dzisiejszych czasach spotyka się na każdym kroku (dosłownie) i dobrze że młodzi ludzie nie boją się rozmawiać na ten temat. Podsumowując tematy na młodzieżowych forach internetowych: są one w dużym stopniu kontrowersyjne, ale nie z wszystkimi jest tak źle, jakby się mogło wydawać. I tym zmieszanym akcentem kończymy.

J@cek & Przemek IIa 12

P R Z E G L Ą D ...

Przegląd prasy młodzieżowej Dziś zajmiemy się „Bravo Girl” - kolejną młodzieżową gazetą, która, jak sam tytuł wskazuje, jest przeznaczona dla dziewczyn. Redaktorem naczelnym tego magazynu jest Ilona Zawistowska. Tak jak w poprzednich czasopismach, pełno tu jest mody, kosmetyków i tego jak ubierają się gwiazdy. W „Bravo Girl” znajduje się też kalendarz na grudzień. Z niego można dowiedzieć się kilku ciekawych rzeczy: 10 grudnia jest Międzynarodowy Dzień Praw Człowieka (a swoją drogą ciekawe, czy istnieje Międzynarodowy Dzień Praw Dziecka lub ewentualnie Ucznia??), a 20 – ty to Dzień ... Ryby. Jedna ważna informacja dla par (i nie tylko): 28 grudnia obchodzimy Międzynarodowy Dzień Pocałunku!! Pierwszy raz słyszymy o takim święcie, ale to może być ciekawe doświadczenie. Hmm... ciekawe ile osób z naszej szkoły uczciło ten dzień?? A teraz najciekawsze artykuły. Pierwszy z nich to historia osiemnastoletniej dziewczyny, która opowiada o tym, jak mając 14 lat zaczęła palić. Mówi, że zrobiła to: „dla szpanu, bo inne dziewczyny popalały”. Chciała być dorosła, ale nic dobrego z tego nie wyszło. Jej niepalący chłopak zostawił ja, bo nie chciała rzucić tego świństwa. Z jej relacji wynika, ze bardzo trudno jest rzucić palenie. Teoretycznie wszyscy wiemy, że zerwanie z tym nałogiem nie jest łatwe, ale wielu ludzi tego nie doświadczyło i nie potrafią takich osób zrozumieć. Teraz wyjść z nałogu pomaga jej koleżanka, która sama próbuje się od tego uwolnić. Są tutaj również dwie informacje, które naszym zdaniem powinny skutecznie odstraszyć każdego kto będzie chciał sięgnąć po papierosa: 1. Dym papierosowy zawiera ponad 4000 substancji, a większość z nich jest toksyczna dla naszego organizmu. 2. Co 13 sekund na świecie ktoś umiera z powodu palenia tytoniu. Drugi naszym zdaniem istotny artykuł dotyczy AIDS. Zapewne wszyscy wiedzą, że jest to bardzo groźna choroba. Za mało o niej wiemy, a to powoduje, że izolujemy od siebie osoby zakażone wirusem HIV, bo boimy się, że jak będziemy mieć z nimi zbyt bliskie kontakty to sami staniemy się jej ofiarami. Tak naprawdę HIV można się zarazić tylko poprzez kontakt seksualny z osoba zakażoną, zetknięcie z zakażona krwią i z chorej matki na dziecko. 1 grudnia obchodzony jest Światowy Dzień AIDS i wtedy wielu ludzi na całym świecie jednoczy się by wspierać osoby zakażone tym wirusem. W kampanii przypominającej , że o ofiarach AIDS należy pamiętać, wzięły udział takie gwiazdy jak: Christina Aguilera, Cindy Crawford i Elijah Wood. Trzeba brać z nich przykład. Niewielu ludzi wie, ale czerwona wstążeczka to symbol solidarności z ludźmi żyjącymi z HIV i AIDS oraz ich bliskimi i rodzinami. A teraz coś zdecydowanie bardziej wesołego. Artykuł: „Ratuj randkę!”. Zawiera on porady jak powinna zachować się dziewczyna w sytuacji, kiedy co chwilę „zalicza” jakąś wpadkę lub kiedy koleś jest bardziej zainteresowany inną. Kiedy na waszej randce koleś od samego początku opowiada jaka to jego była jest cudowna, to oświadczasz mu, że z 5 minut zaczniesz mu mówić o swoim eks i z pewnością nie skończysz tego do jutra. A kiedy ogląda się za jakąś inną dziewczyną, zacznij nawijać, jakie to ona ma świetne biodra i że ty też takie chciałabyś mieć. Chłopak zgłupieje. A na koniec kawał, który jest dość zaskakujący: − Mamusiu, mam 15 lat, czy mogę zacząć nosić stanik? − Nie zawracaj mi teraz głowy, Andrzejku. Patrząc na „Bravo Girl” przez pryzmat dwóch poprzednich czasopism to wydaje nam się, że ze względu na artykuły o AIDS i o paleniu jest dużo lepszy od „Joya” ale nie pobije „Twista”. Warto wydać 2 złote, żeby dowiedzieć się czegoś o dzisiejszych chorobach cywilizacyjnych, którymi te są bez wątpienia. A słyszeliście o tym, że tylko Chuck Norris wie, jak wygląda Goździkowa? Kaśka i Klaudia

13

WYCIECZKA

III F ; III H

Dnia 17 listopada 2006 r. około 7 rano klasy III f i III h wybrały się na wycieczkę do Oświęcimia i Wadowic. Opiekunami byli p. Cisowska, p. Chronowska oraz p. Jasiński. W wycieczce brało udział 25 osób. Należało wstać o słusznej porze. Tak, u mnie było to pół do szóstej rano. Musiałam zabrać wszystko, co będzie mi potrzebne, uczesać się, ubrać i takie tam inne „babskie” sprawy . Gdy nastała wymarzona godzina 6.20, zarzuciłam kurtkę i dziesięć sekund później byłam już u Asi. Obydwie dobrze nastawione do wszystkiego, co będzie się działo, ruszyłyśmy na podbój przystanku. A tam kłębiły się już tłumy (jeśli można tak powiedzieć o grupce 25 osób) wyczekujące autobusu. Jestem znana z tego, że często się spóźniam, aczkolwiek tego dnia ogarnęło mnie wielkie zdziwienie, że jedna z pań opiekunek była na miejscu później ode mnie!:):) Gdy zjawił się nasz ukochany i długo w mrozie wyczekiwany pojazd klasy rzuciły się na niego niczym dzikusy. Zrobił się straszny chaos (miedzy innymi o to, która klasa gdzie siada!), ale na szczęście został on rozstrzygnięty przez p. Chronowską – III f siedzi z tyłu, natomiast III h z przodu.:) Czas miło leciał, szczególnie przy śpiewie pewnego kolegi z III h „Psalmu do Ciebie” Piotra Rubika:). Podczas drogi musieliśmy jednak zatrzymać się na chwilkę, bo po zjedzeniu i wypiciu większości prowiantu na cały dzień rozmaite osoby miały rozmaite potrzeby. O godzinie 10.00 dotarliśmy do Wadowic. Nasze pierwsze kroki skierowaliśmy do Domu Papieskiego. Widzieliśmy tam przepiękne papieskie stroje, czapeczki, ski (jedne z pierwszych polskich nart) Papieża, całą cudowną biografię, zdjęcia z pielgrzymek. Uważam, że większości uczestników udzieliła się tamtejsza atmosfera – cisza, która wzbudzała respekt i jednocześnie zmuszała do rozmyślań na tematy związane z Papieżem, kwestie te dotyczyły życia i śmierci, miłości przyjaźni, oddania bliźniemu. Niezwykłe było uczucie, że stąpamy po tych samych izdebkach, po tych samych deskach, co niegdyś Karol Wojtyła. Po wyjściu z Domu Papieża, zrobieniu pamiątkowej fotografii stwierdziliśmy, że brzuszek woła o pomoc:). Czym prędzej pobiegliśmy wraz z p. Cisowską do ciastkarni – na słynne wadowickie kremówki:). Ja niestety (a może i „stety” , bo kremówek nie znoszę) zostałam. Około godziny 11 stwierdziliśmy, że świetnie by nam wszystkim zrobił spacerek po rynku, zwiedzanie tamtejszego kościółka, wykonanie tysiąca zdjęć ;), chodzenie po sklepach, wygłupy:). Około 12.00 musieliśmy wrócić do autobusu. Wyruszaliśmy do muzeum znajdującego się na terenie byłych obozów koncentracyjnych - Auschwitz i Birkenau. Do najbliższego obozu (tj. ok. 30 minut drogi) musieliśmy pojeść sobie, wypić jak najwięcej, aby w czasie, gdy będziemy oglądali film lub gdy będziemy uważnie słuchać pani Przewodnik (z którą to mieliśmy spotkać się tuż pod muzeum) nie okazało się, że zaraz zemdlejemy z głodu czy pragnienia, a nie wypada nam, Polakom traktować tego miejsca jak kina i brać tu jedzenia i napojów. Opowiem może w ramach małej dygresji o pewnym śmiesznym, dla tych którzy je widzieli, wydarzeniu. Jestem gadułą, nie ukrywam - podczas drogi cały czas, bez ustanku mówiłam, opowiadałam, pytałam. Gdy nadszedł czas, by wychodzić z autokaru wystraszona rzuciłam się na batonika i napój gazowany, bo podczas drogi byłam zajęta rozmową. Zdążyłam zjeść batonika, ale ten napój... Gdy odkręcałam go, okazało się, że przez czas drogi uległ poważnym wstrząsom i... po prostu zaczął się wylewać wprost na moje spodnie! Co śmieszniejsze, nie mogłam odstawić napoju, bo nie chciałam brudzić fotela ani też nie mogłam wstać, gdyż groziło to zalaniem sąsiadki 14

WYCIECZKA

III F ; III H

Gdy wyszłam wraz z nią na światło dzienne okazało się, że ów napój oblał mnie w tak szczególnym miejscu, że jeden z kolegów z mojej klasy powiedział z miną rodem z sądu: „Przyznaj się! Dlatego, że autobus za długo jechał – nie wytrzymałaś do toalety!”, po czym słyszę echo głośnych rechotów uczestników wycieczki. Najgorzej było znieść ten wymowny wzrok obcokrajowców, którzy jakby z drwiną mówili – „U nas przynajmniej nie ma takich głupich zwyczajów”. Zaraz po tej wpadce spotkaliśmy Panią Przewodnik. Miła, starsza kobieta najpierw wybrała się z nami pod słynną główną bramę obozu Auschwitz z napisem „Arbacht macht frei” – „Praca czyni wolnym”. Ten napis hitlerowcy postanowili umieścić właśnie tu, by więźniom wydawało się początkowo, że jadą do zwykłej pracy. Opowiadała, jak to wychudzeni i zdezorientowani nowi więźniowie ze strachem i bólem patrzyli na te właśnie litery, bojąc się o swoje życie. Następnie wraz z Panią Przewodnik wyruszyliśmy jedną ze żwirowych uliczek w głąb obozu, a ona wciąż opowiadała o tragizmie i drastyczności wydarzeń, które tu się wydarzyły na przełomie lat 1940/1945. Potem udaliśmy się na 20-minutowy film, który miał na celu jak najlepsze przygotowanie nas do zwiedzania tego miejsca – miał zobrazować rzeczywisty wygląd obozu i stan psychiczny i fizyczny więźniów. Najbardziej drastyczną sceną według mnie był widok dziesiątek ciał rozkładających się w rowach oraz wychudzeni mężczyźni, kobiety i dzieci. Po wyjściu z sali niejedna twarz była przygnębiona. Właśnie w tym momencie zapanowała w naszym gronie atmosfera smutku, strachu i żalu. Pani Przewodnik robiła nam, oprowadzając po budynkach, bardzo ciekawe wykłady. W pierwszym obozie tj. Auschwitz, ujrzeliśmy między innymi wielki piec do palenia ciał oraz komorę gazową, w której za pomocą cyklonu B, wsypywanego przez specjalne otwory uśmiercano dziennie nawet do tysiąca osób. Bardzo ciekawą była także opowieść Przewodniczki o dniu przeciętnego więźnia. Mówiła, że ów więzień był zrywany z łóżka o godzinie 5. Odziany jedynie w cienką szatę wychodził prędko z izdebki, która przeznaczona jest na 15 osób (a gniotło się w niej nawet do 200!), na plac – zmierzał na apel. Wydarzenie to było największym strapieniem więzionych – dokładne przeliczanie, w razie, gdy wynik się nie zgadza - ponowne liczenie. Czy zima czy lato, chorzy, brudni, rozdarci psychicznie i fizycznie ludzie stali boso na żwirku, ewentualnie na chodniku, trawie. Gdy zakończono apel (który nieraz mógł trwać nawet po 5-6 godzin!) więźniowie udawali się po swoją porcję chleba i kawy zbożowej. Chleb jednak bardzo często był ubrudzony, spleśniały. Musiał on starczyć do następnego dnia rano, więc zjadano go od razu, by nie ukradziono go w nocy .Co działo się później? 15

WYCIECZKA

III F ; III H

Pani Przewodnik dokładnie opowiadała – teraz o pracy. I mówiła to takim tonem, że słuchaczom jeżył się włos na głowie. Dowiedzieliśmy się, że jeńcy wychodzący do pracy musieli iść w szeregu, niemożliwa była ucieczka, była ona wtedy równa ze zgodą na rozstrzelanie samego siebie przez esesmanów. Po dokładnym obejściu pierwszego obozu, wszystkich bloków i baraków (w jednym z nich umierał święty Maksymilian Kolbe) zwróciliśmy się do wyjścia. Wszyscy ogarnięci smutną atmosferą zasiedliśmy w fotelach i w milczeniu pojechaliśmy do drugiego obozu – Birkenau. W autokarze Pani Przewodnik powiedziała, że ów obóz jest kilkanaście razy większy niż poprzedni, mało tego, główne obiekty są położone na dworze! Wszyscy mieszkańcy baraków, nieogrzewanych, zimnych w zimie i gorących w lecie, by dojść, choćby do toalety, musieli pokonać dziesiątki metrów. Każdy krok kosztował ich wiele cierpienia i bólu, szczególnie w zimie. Każdego dnia walczyli o przetrwanie, o jedzenie, zmęczeni życiem i pracą. Ich toalety i sypialnie (jeśli te pomieszczenia można tymi mianami określić) przypominały ogromne stajnie. Widok był straszny.. Ubikacją była zwykła, długa, betonowa płyta z wydrążonymi w nimi dziurami do załatwiania potrzeb fizjologicznych. Ludzie umierali na biegunki, spali na „piętrowych łóżkach”, szerzyła się zaraza, powszechny był szkorbut. To okropne, ilu ludzi tam zginęło, prześladowanych, maltretowanych, zastraszanych i bitych przez bezwzględnych Niemców. Opowieści wzbudziły w zwiedzających wiele różnych uczuć. Jedni płakali, inni stali w milczeniu, nikt jednak nie odważył się uśmiechnąć. Nikt nie odszedł z tego miejsca obojętny sprawie Auschwitz – Birkenau. Gdy skończyliśmy dwugodzinną podróż po obozie, zszokowani po raz drugi wsiedliśmy do autobusu i wyruszyliśmy w drogę powrotną do Nowego Sącza. Po kilku minutach napięta atmosfera nieco opadła i można było usłyszeć rozmowy na temat wycieczki. Chwilę później (może 20, może 25 minut) z tyłu usłyszeliśmy wręcz kojące dźwięki muzyki puszczanej z mini-głośniczków przez towarzysza z III h:). Droga minęła spokojnie, bez żadnych „przekrętów”. W Nowym Sączu byliśmy około godziny 21-22. Wszyscy zadowoleni z pobytu na wycieczce udali się każdy w swoim kierunku:). Uważam, że ta wyprawa do Wadowic i Oświęcimia była w stu procentach udana. Każdy z uczestników wycieczki powrócił do domu z plecakiem mądrości zapełnionym po brzegi wiedzą na temat II wojny światowej, obozów koncentracyjnych i życia jeńców. Każdemu z uczestników wycieczka pozostawiła ślad w psychice, mniejszy lub większy. I każdy na pewno te wycieczkę zapamięta na zawsze, bo to przecież przeżycie pełne smutku i emocji... Aneta – kl. III f 16

KĄCIK ANGLOFILA

Short story: How can I beat my shyness? Some two hundred years ago people behaved in a more orderly fashion. When a person of the opposite sex spoke to you, blushing and incoherent speech were the most charming way to show that you liked that person very much. These days, however, modesty is no longer cool and it certainly does not pay off either. All well-paid jobs - media, business, law - call for lots and lots of self-confidence and charm. Even if money is not a top priority for everybody, finding a steady partner usually is. Being shy, however, may ruin one's private life, too. After all, blushing does not really work in poorly-lit pubs, not to mention the Internet chat rooms - in fact, statistics show that people who go out often, even if their dates are lousy, are more likely to find their match than people who waste time hoping that one day they would simply bump into the love of their life. What if, however, you simply lack self-confidence? Are you to remain an underdog till the day you die? Of course not. There are some tips that may help you beat your shyness.

1. When you meet new people, don't think too much about how you feel and what you think. Restrain your emotions. They are usually negative. Use breathing exercises to decrease the physiological symptoms of stress. 2. When talking to somebody pay attention to what they say. Ask questions and try to remember the answers they give. The more you know about the other person, the safer you will feel with him or her. 3. Avoid talking about yourself until you are comfortable with it. Stick to general topics. If nothing interesting comes to your mind or you can't catch up with the rest of the company, do your homework read papers, watch news, be up-to-date with what's going on in the popular culture. 4. Remember this simple truth: Nothing is perfect, and nothing has to be. This includes your social contacts. You are likely to stumble, and you are likely to fall. The most important thing is to keep trying. 5. If you have a particularly difficult time talking to somebody, or you feel intimidated in their company, it may be so because those people are not worth it. If this is the case, say goodbye, go home and watch some telly.

VOCABULARY outstretched - wyciągnięty to fancy - mieć ochotę to blush - rumienić się incoherent – niespójny poorly-lit - kiepsko oświetlony underdog – popychadło telly – TV www.anglorama.pl

short-term - krótkoterminowy to stick to - trzymać się czegoś to restrain - powstrzymywać to bump into - wpaść na to pay off - opłacać się to catch up with - nadążać za kimś

W następnym numerze quiz związany ze słownictwem ;]

stroną opiekuje się p. Katarzyna Chronowska

17

M I C H A Ł K I ...

Ferie (ferie... ferie??? ferie!!!) Chciałoby się powiedzieć- nareszcie. Nareszcie zbliża się ten błogosławiony czas, w którym nareszcie odpoczniemy od szkoły, nareszcie nie przejmując się problemami szkolnymi nareszcie ciesząc się życiem w pełni. Czas w którym jedynym zmartwieniem jakie może nas dręczyć to pytanie- a czemu tak? Dlaczego ferie nie trwają cały rok? Dlaczego politycy chociaż raz nie przysłużą się naszemu państwu w sposób sensowny, zarządzając przedłużenie wolnego czasu o co najmniej dwa razy? Szkoda, że na takie błyskotliwe zadanie są za bardzo... niewykształceni. No cóż wracając do tematu- od 15 do 27 stycznia nasza wesoła gromadka z równie wesołego domu wariatów uda się na zasłużony odpoczynek aby nabrać sił do dalszej nau... Co ja gadam. Czym jak czym, ale nabieraniem sił do nauki na pewno nie da się tego nazwać. Wszak o szkole zawsze przypominamy sobie w ostatnim dniu ferii i akurat wtedy okazuje się że mamy z pięć zadań do odrobienia i z dziesięć rozprawek do napisania. Tak sobie myślę, że nauczyciele powinni nam zapłacić za to, że w ogóle chce nam się chce do nich wracać (znaczy chcemusimy...). Nie będę się już za bardzo rozpisywać o magicznej potędze ferii, bo przecież każdy z nas doskonale ją zna. Kiedy się coś za bardzo chwali, to zwykle przestaje to dla nas być niezwykłe. Poruszę za to temat (bo mogę, a co) nieporównywalnie gorszy i mniej przyjemny. No bo co nas czeka tuż przed rozpoczęciem się ferii zimowych? Nie wiecie? OK., spytam inaczej. Co nas czeka przed wystawieniem ocen semestralnych? No i wszystko jasne. Każdy z nas nie raz już zaliczył poprawkę i wie co się z tym wiąże. Ja to widzę tak. Pierwszy semestr jest jakby przygotowaniem do tego ważniejszego, drugiego, od którego przecież zależą oceny końcoworoczne. Mózg przeciętnego nastolatka nie może pracować przecież całe dziewięć miesięcy non stop, dlatego pierwszy semestr odpoczywa, aby w drugim wziąć się porządnie do nauki. A nauczyciele wymagają od nas (straszne, jak oni mogą) abyśmy ten pierwszy semestr zdali co najmniej na cztery, nie niżej. A tak całkowicie poważnie, bez sarkazmu- nie potrafię zrozumieć dlaczego pod koniec roku nie można dostać oceny nie więcej niż o jeden wyższej niż w pierwszym półroczu. I proszę nie podawać mi tu bezsensownych argumentów w stylu, że jak się ktoś za pierwszym razem czegoś nie nauczył, to później już tego nie będzie umiał (sprawa się tyczy oczywiście przedmiotów czysto pamięciowych). Przecież nawet jeżeli nauczy się tego pod koniec semestru ale zda to na wysoką ocenę, to będzie tak samo umiał jak inni, którzy nauczyli się tego wcześniej. No dobra, leniuchował przez całe pół roku, ale miał na tyle determinacji aby cały semestr zdać przez parę tygodni. Jasne, że to jest strasznie głupie, bo z dwojga złego już lepiej wybrać systematyczną naukę, ale człowiek człowiekiem jest i uczy się na własnych błędach. A więc, podsumowując lepiej by było, gdyby można było podnosić ocenę o co najmniej dwa stopnie w górę. Nie wiem czy to jest zarządzenie dyrektora, czy może samego wielkiego ministra (mistrza?) edukacji, ale należałoby tę sprawę przemyśleć. Bo może gdyby większy luz z ocenami, przynajmniej w pierwszych pięciu miesiącach nauki to całokształt byłby też wyższy? Ostatnia sprawa- atmosfera podczas poprawiania ocen. A ta wcale, ale to wcale do miłych nie należy. Wiadomo jak nauczyciele patrzą na tych, którzy męczą ich tuż przed czasem wolnym (który-uwaga- belfrów też obowiązuje). Jesteśmy traktowani jak, nie przymierzając kretyni, którzy tylko zabierają im ich jakże cenny czas. A przecież i tak nigdy się niczego nie nauczą... A więc dla własnego dobra unikajmy poprawek jak ognia. I tym jakże nieoptymistycznym i nie dającym szans na lepsze jutro akcentem kończę, życząc wam czytelnicy miłych i udanych ferii. Chociaż i tak będę udane, bo innej możliwości nie ma... Chruślicki Michał IIa

18

QLTURALNA SZATNIA

„Dreamgirls” ALL YOU HAVE TO DO IS DREAM Film nakręcony na podstawie broadway’owskiego musicalu z 1981 roku, który bił rekordy popularności. Historia trzech przyjaciółek: Effie White (Jennifer Hudson), Deena Jones (Beyonce Knowles) i Lorrell Robinson (Anika Noni Rose), które zakładają zespół The Dreamettes i postanawiają spróbować swoich sił w Nowym Jorku, gdzie odbywa się konkurs talentów. Gdy dziewczyny zostają niedocenione w konkursie, trafiają pod skrzydła bezrobotnego managera Curtisa Taylora (Jamie Foxx), który chce pomóc im w dalszej karierze, tworząc z fantastycznego trio chórki u sławnego piosenkarza James’a 'Thunder' Early (Eddie Murphy). Fabuła wydaje się dosyć naiwna, ale to MUSICAL ! Przepiękna, poruszająca ścieżka dźwiękowa jest jednym z powodów, dla którego warto zobaczyć ten film. Kolejnym może być znakomita obsada, m.in. Beyonce Knowles, Jamie Foxx i Eddie Murphy. 5 nominacje do Złotych Globów, główny faworyt tegorocznych oscarowych nominacji. „Dreamgirls” już biją rekordy oglądalności w Stanach Zjednoczonych. Jeszcze nie jesteście przekonani czy wybierzecie się do kina ? Może przekona Was piosenka promująca film. Jest nią przepiękna ballada pt. „Listen” wykonywana przez Beyonce Knowles (piosenka dostała nominację do Złotego Globu !). Uważam, że tego filmu nie można przegapić ! Do kin zapraszam już od 2 lutego ☺ Moja ocena: ☺☺☺☺☺

„Dreamgirls” Soundtrack 20 wspaniałych, poruszających piosenek utrzymanych w stylu soul i gospel. Soundtrack zawiera m.in. takie przeboje jak „Listen”, „One Night Only”, „Dreamgirls”, „And I am telling you I’m not going” i „I’m Changing”. Płyta zadebiutowała w zestawieniu listy Billboard 200 na miejscu 20 z łączną sprzedażą 200,000 egzemplarzy. Moja ocena: ☺☺☺☺☺ Sonia 3e

19

STOPKA REDAKCYJNA

Stopka redakcyjna Redaktorzy: Michał Walanus, Jakub Pałka, Michał Ulatowski, Faustyna Pietruch, Paulina Brańka, Agata Giera, Joanna Halota, Monika Mężyk, Aneta Respekta, Asia Kołacz, Magda Pinczer, Ela Klimek, Smajdor Katarzyna, Klaudia Potoczek, Joasia Łanik, Magda Górkowska, Magda Grzyb, Kinga Pazgan, Karolina Mika, Lidka Plata, Małgosia Sezanowicz, Jacek Sobczyk, Michał Chruślicki, Przemek Grębski, Szymon Halastra, Asia Kuźma, Sonia Mastalerz Opiekunowie literaccy: p. mgr Agnieszka Krzemień, p. mgr Dorota Kulig; mgr Anna Rapcia Opiekun: p. mgr Lidia Lenartowicz; 20