2004 1

cena 3,–z³ 3/2004 G³os Kaznodziejski 3/2004 1 G£OS PIÓREM REDAKTORA KAZNODZIEJSKI NR 3 (96) ROK XXIV Wydawca: WYDAWNICTWO "DUCH CZASÓW" dzia³aj¹ce...
14 downloads 0 Views 4MB Size
cena 3,–z³

3/2004 G³os Kaznodziejski 3/2004

1

G£OS PIÓREM REDAKTORA KAZNODZIEJSKI NR 3 (96) ROK XXIV Wydawca: WYDAWNICTWO "DUCH CZASÓW" dzia³aj¹ce przy KOŒCIELE CHRZEŒCIJAN DNIA SOBOTNIEGO Redaguje kolegium: St. Kosowski – red. nacz. R. Cyganik – red. tech. E. Wiêcek, S³. Podziewski – cz³. kolegium Adres Wydawnictwa: 43–300 Bielsko–Bia³a skr. poczt. 411, tel./fax (0–33) 811–73–44 Spis treœci: „NIE MI£UJCIE ŒWIATA...” MIESZANKA CZY ZWI¥ZEK? KIEDY ZAWODZ¥ DOBRE CHÊCI UCZYÆ LUDZI SAMODZIELNEGO ¯YCIA Z BOGIEM! WA¯NA UMIEJÊTNOŒÆ: ROZRÓ¯NIÆ DOBRO OD Z£A! „SZATAN MNIE SKUSI£!...” SZKICE Z LEKTUR NIEOBOWI¥ZKOWYCH PYTANIA I ODPOWIEDZI Z ¯YCIA KOŒCIO£A Inter net: www.kchds.pl e–mail: [email protected] Warunki prenumeraty rocznej: Aby otrzymaæ "G³os Kaznodziejski" nale¿y: zamówienia kierowaæ pod adresem administracji wydawnictwa, a kwotê 18z³. wp³aciæ na rachunek nr.

83 1020 1390 0000 6602 0023 1951

PKO BP – Bielsko–Bia³a, ul. 11 Listopada 15. Sk³ad i druk: Wydawnictwo "DUCH CZASÓW" Bielsko–Bia³a ul. Cieszyñska 96

2

Stanis³aw Kosowski

„Nie mi³ujcie œwiata...” W kazaniach opartych na tekœcie Rz 12,1.2 mówcy z regu³y skupiaj¹ siê na trzech w¹tkach: materialiŸmie, modzie, i niemoralnoœci, piêtnuj¹c pojawiaj¹ce siê wœród wierz¹cych niezdrowe tendencje. – I maj¹, oczywiœcie, racjê. S¹ to trzy obszary, na których bez w¹tpienia szatan œwiêci swoje triumfy. Przera¿a liczba ofiar, które z³owi³ w swoje sieci! Ale „œwiat”, to nie tylko to. W rozumieniu Pisma Œwiêtego „œwiat” – to grzeszna œwieckoœæ i wszelkie bezprawie, które os³abia i niszczy ludzk¹ godnoœæ oraz duchowoœæ wierz¹cego. „Œwiat”, to œwiecki, nie licz¹cy siê z Bogiem i zasadami przez Niego ustanowionymi sposób myœlenia, to postêpowanie, które nie szanuje danych przez Boga zasad i norm. I gdyby siêgn¹æ do podstaw – do pocz¹tku wszelkiej œwieckoœci, wszelkiego z³a, stoj¹cego w opozycji do Stwórcy – to na samym dnie znajdziemy... k³amstwo! I jego „ojca” – szatana: „... on by³ mê¿obójc¹ od pocz¹tku i w prawdzie nie wytrwa³, bo w nim nie ma prawdy. Gdy mówi k³amstwo, mówi od siebie, bo jest k³amc¹ i ojcem k³amstwa” (Jan 8,44)! Istotnie, œwiat nurza siê w k³amstwie. W k³amstwie totalnym. Ludzi k³ami¹ w sprawach drobnych i wielkich; k³ami¹ ze strachu, k³ami¹ w intencji poprawienia swego wizerunku i w zamiarze osi¹gniêcia korzyœci, k³ami¹ ze wzglêdu na interes rodzinny, grupê zawodow¹, partiê (koteriê) polityczn¹, lub grupê spo³eczn¹... W koñcu k³ami¹ i przeinaczaj¹ fakty, bo tak siê nauczyli, bo ju¿ inaczej nie mog¹ – tak dalece k³amstwo zros³o siê z ich natur¹! Albo milcz¹. Zw³aszcza wtedy, kiedy powinni mówiæ, by zaœwiadczyæ o prawdzie, wzi¹æ w obronê skrzywdzonych i skutecznie sprzeciwiæ siê z³oœnikom! W reporta¿ach typu „Polski pacjent” mo¿na zobaczyæ ludzi z cenzusem naukowym chroni¹cych swych kolegów, np. lekarzy, którzy skandalicznie zaniedbali swoje obowi¹zki i doprowadzili do kalectwa lub œmierci swoich pacjentów, a teraz nawet nie chc¹ tego uznaæ, by poszkodowani mogli otrzymaæ œrodki na opiekê, rehabilitacjê i utrzymanie... Ci obroñcy bezprawia, patrz¹c prosto w obiektyw kamery, k³ami¹ bezczelnie i cynicznie, choæ wiedz¹, ¿e w ten sposób do z³a dodaj¹ kolejne z³o, i ¿e nadal krzywdz¹ swoje bezradne ofiary. A ludzie, których œwiadectwo pomog³oby zdemaskowaæ winnych – milcz¹ z obawy, by czegoœ nie straciæ! Ale to czyni œwiat, który nie zna i nie chce znaæ Boga, a w ¿yciu nie zamierza siê kierowaæ Jego wol¹ i przykazaniami. – A jak to wygl¹da wœród chrzeœcijan? Czy i tutaj, Ÿle roz³o¿one akcenty, nie prowadz¹ aby do niew³aœciwego myœlenia i wartoœciowania, i w rezultacie do nadu¿yæ? Czas powiedzieæ, ¿e chrzeœcijaninem jest nie ten, kto jedynie zachowuje m¹dry umiar w modzie, dba o sw¹ moralnoœæ i nie daje siê zwariowaæ na punkcie materializmu. Jest nim ten, a mo¿e przede wszystkim ten, kto nie pozwoli³, by z³o œwiata – k³amstwo, nieuczciwoœæ i stronniczoœæ (ze wzglêdu na wspó³ma³¿onka, rodzinê i grupê, itd.) – naznaczy³o i zdominowa³o jego myœlenie, by kierowa³ siê nim w swoich stosunkach ze wspó³wierz¹cymi i z innymi ludŸmi. – Takie przes³anie zamyka siê najpierw w s³owach: „Nie upodabniajcie siê do tego œwiata...”! Oczywiœcie, nie jest to jedyne przes³anie.o G³os Kaznodziejski 3/2004

Tim Bond

Mieszanka czy zwi¹zek? Ka¿dy, kto uwa¿a siê za chrzeœcijanina, powinien od czasu do czasu popatrzeæ na siebie z punktu widzenia chemika. Ju¿ na pierwszych lekcjach chemii w szkole, uczymy siê o ró¿nicy miêdzy zwi¹zkiem, a mieszank¹. Mieszanka sk³ada siê z ró¿nych substancji, chocia¿ pozornie tworzy ca³oœæ. Poszczególne sk³adniki ró¿ni¹ siê od siebie i ³atwo je rozdzieliæ. Mo¿emy w pude³ku wymieszaæ ró¿ne gatunki zbó¿, pozornie bêdzie to okreœlona ca³oœæ – jednak ka¿de ziarno pozostanie inne i niezale¿ne od pozosta³ych. Podobnie jest z roztworem np. wody i soli. Sól, chocia¿ rozpuszczona, wci¹¿ pozostaje s³ona, wystarczy odparowaæ wodê, a kryszta³ki soli znów ukszta³tuj¹ siê z powrotem. Jednak sama woda jest ju¿ zwi¹zkiem. Tworzy j¹ tlen i wodór – gazy, które po³¹czone, tworz¹ p³yn. Wodór jest gazem wybuchowym, a tlen podsyca palenie, jednak po³¹czone z sob¹, tworz¹ p³yn, który gasi ogieñ, zamieniaj¹c siê z powrotem w gaz. Co ciekawe, woda mo¿e istnieæ w trzech ró¿nych stanach: jako gaz, p³yn, i cia³o sta³e (lód). Ludzie, którzy staj¹ siê cz³onkami Koœcio³a, ucz¹ siê chrzeœcijañskich zasad i przyjmuj¹ je. Ale w niektórych wci¹¿ tkwi to, co œwieckie; ich „stary cz³owiek” nadal ma siê œwietnie! W ten sposób staj¹ siê swego rodzaju mieszank¹, i w ró¿nych sytuacjach widaæ, które „sk³adniki” tej mieszanki dominuj¹ – w zborze widaæ cechy chrzeœcijañskie, jednak w domu, w pracy, w szkole, i w ró¿nych trudnych i stresowych sytuacjach ujawG³os Kaznodziejski 3/2004

niaj¹ siê „sk³adniki” niechrzeœcijañskie, które wci¹¿ jeszcze nie zosta³y odrzucone. Nie³atwo jest zmieniæ star¹ naturê cz³owieka, skutecznie wyeliminowaæ z³e cechy charakteru. Jest to mo¿liwe jedynie przez konsekwentn¹ pracê nad sob¹ i poddawanie siê mocy i wp³ywowi Ducha Œwiêtego. Potwierdzaj¹c nasze chrzeœcijañskie doœwiadczenie Biblia mówi, ¿e ka¿dego dnia musimy siê odradzaæ i oczyszczaæ (2 Kor 4,16) – tak, by nasza osobowoœæ sta³a siê czystym zwi¹zkiem z Chrystusem (por. Gal 2,20). Tylko wtedy bêdziemy mogli prowadziæ zwyciêskie, chrzeœcijañskie ¿ycie i przynosiæ owoce Ducha, o których ap. Pawe³ pisze w Liœcie do Galacjan 5,22.23. Wymienione tam cechy charakteru – mi³oœæ, pokój, radoœæ, dobroæ, opanowanie – diametralnie ró¿ni¹ siê od „naturalnych” cech upad³ej natury ludzkiej, takich jak: nienawiœæ, z³oœæ, niewiernoœæ, brak opanowania. Dobrze jest pod tym k¹tem przeanalizowaæ swoj¹ osobowoœæ i ¿ycie. Oczywiœcie, czym s³absza i bardziej zanieczyszczona jest wiêŸ z Chrystusem, tym wiêksze prawdopodobieñstwo grzechu. Jednak zawsze mamy szansê, by zwróciæ siê do Boga o pomoc i oczyszczenie, by potem przynosiæ w³aœciwe, chrzeœcijañskie owoce. Pamiêtajmy, ¿e Ten, który ustali³ wspania³e i niezmienne prawa natury, jest te¿ Panem praw duchowego ¿ycia. I to On jest w stanie zmieniæ i w³aœciwie ukszta³towaæ nasze serca. Musimy Mu tylko na to pozwoliæ! o t³um. S³. Podziewski 3

Relinhold Ruthe

KIEDY ZAWODZ¥ DOBRE CHÊCI, – czyli 5 pu³apek na drodze do celu Dobre chêci odgrywaj¹ w ¿yciu, zw³aszcza pocz¹tkiem roku, szczególnie wa¿n¹ rolê. Dobre chêci deklaruj¹: – „Muszê straciæ 10 kg na wadze!” – „Muszê rzuciæ palenie!” – „Muszê byæ punktualnym!” – „Ka¿dego dnia w nowym roku, muszê poœwiêciæ pó³ godziny na æwiczenia gimnastyczne!” – „Muszê obni¿yæ moje spo¿ycie alkoholu!” – „Muszê znaleŸæ czas dla siebie!”

pe³ni pretensji do ca³ego œwiata, ju¿ 5. stycznia poddaj¹ siê. Problem 2: Czy naprawdê mamy dobre zamiary?

Od czego to zale¿y, ¿e dobre chêci tylko rzadko przyoblekaj¹ realn¹ postaæ? Wszyscy znamy przys³owie: „Droga do piek³a jest wybrukowana dobrymi chêciami”... – Trafna to, czy przesadzona opinia? Pisarz Wilhelm Rabe tak komentuje tê przywarê: „Najtrudniejsza droga, któr¹ cz³owiek ma do przebycia, to droga miêdzy chêci¹, a wykonaniem”. Dobre chêci s¹ dobrymi zamiarami. Niestety, najczêœciej jednak nierealizowanymi. Narkotyzujemy nasze sumienie, ale nic siê nie dzieje. Mamy dobr¹ wolê – przynajmniej tak to wygl¹da – ale czyn ka¿e na siebie czekaæ. Dlaczego? Czy to cele s¹ zbyt wygórowane? Albo czy nasza wola jest s³aba? A mo¿e w s³owie musisz, tkwi jakiœ b³¹d myœlowy? S¹ ludzie, którzy zawodowo zajmuj¹ siê naszymi „dobrymi chêciami”. Pos³uchajmy, co maj¹ do powiedzenia odnoœnie przyczyn naszych pora¿ek.

Dobre zamiary nic nie kosztuj¹. Owszem, one piêknie brzmi¹, uspakajaj¹ sumienie i s¹ balsamem dla duszy. Sk³adaj¹c uroczyste deklaracje, roœniemy we w³asnych oczach, bo i „szlachetnie” przyznajemy siê do wczeœniejszych zaniedbañ, i objawiamy nasz¹ dobr¹ wolê i gotowoœæ do wysi³ku. W rzeczywistoœci jednak najczêœciej „sypiemy piaskiem w oczy” – Bogu, innym ludziom, i sobie samym! Mówimy o zaniedbaniach i poczuciu winy – którego tak naprawdê wcale nie posiadamy – deklarujemy coœ, o czym z góry wiemy, ¿e tego i tak nie zrobimy... Alfred Adler okreœli³ to równie brutalnie, co szczerze: „Tak wyra¿ane poczucie winy dowodzi, ¿e nasze zamiary nie s¹ szczere!”. I dodaje: „Kto szczerze odczu³ sw¹ winê i naprawdê jest gotów zmieniæ swoj¹ sytuacjê – mo¿e sobie zaoszczêdziæ poczucia winy!” Poczucie winy, to plasterek pocieszenia dla serca i sumienia. Niestety, z regu³y niczego nie za³atwia. To dobry zamiar, ostatecznie jednak zmarnowany. Marcin Luter powiedzia³ kiedyœ: „Patrz ludziom na rêce, nie na twarz”. Co siê t³umaczy: To, co czynisz, dowodzi, czy twoje zamiary by³y szczere i prawdziwe!

Problem 1: „Tylko szampan!”

Problem 3: „Gdzie jest wola, tam i rozwi¹zanie”

Wiele osób przejawia sk³onnoœæ do tego, by stawiaæ wysoko poprzeczkê oczekiwañ w stosunku do siebie, do innych, i do Boga. Chc¹ „wszystko albo nic”. Uwa¿aj¹, ¿e jeœli piæ, to jedynie szampana. Woda wywo³uje w nich odruch obrzydzenia. Zadowoliæ ich mog¹ tylko towary z najwy¿szej pó³ki. Miêdzy nimi jest wielu idealistów, marz¹cych o doskona³oœci i zapatrzonych w gwiazdy. – To niebezpieczne istoty. D¹¿¹ do rzeczy nierealnych, i w efekcie wci¹¿ prze¿uwaj¹ gorycz pora¿ek! Ten, kogo zadowala jedynie stopieñ „celuj¹cy”, nie jest w stanie cieszyæ siê z mocnej „trójki”! Gdy ich oczekiwania nie spe³niaj¹ siê, rozczarowani i zawiedzeni – sob¹, i innymi ludŸmi –

Zmar³y kilka lat temu œwiatowej s³awy psychiatra, Victor E. Franki, zwróci³ uwagê na to przys³owie. Przestawiaj¹c kolejnoœæ s³ów stworzy³ powiedzenie: „Gdzie jest cel, tam bêdzie te¿ wola”. – Chcia³ przez to powiedzieæ, ¿e ten, kto stanowczo wybra³ cel, bêdzie go wspiera³ swoj¹ wol¹ i znajdzie w³aœciwe drogi. Natomiast „neurotyk, który cierpi na duchowe zaburzenia, sw¹ chwiejnoœæ i niekonsekwencjê t³umaczy swoj¹ s³ab¹ wol¹ – twierdzi Franki. – Te, typowe dla neurotyków: opinie, jakie wyg³aszaj¹ na swój temat, staj¹ siê drogowskazami w ich ¿yciu. Neurotyk t³umaczy siê swoimi kompleksami i s³abym charakterem i bezwolnie postêpuje tak, jakby nie mia³ wp³ywu na swoje postêpowanie”.

4

G³os Kaznodziejski 3/2004

Problem 4: „Ja muszê!” Motywem dzia³ania wielu ludzi, tak¿e chrzeœcijan, jest obowi¹zek. Ca³e ich dzia³anie wynika [jedynie] z obowi¹zku: Sprz¹tam, bo przecie¿ muszê utrzymaæ w czystoœci swoje mieszkanie! – muszê straciæ na wadze. – muszê zaprosiæ rodzinê Kowalskich. – muszê urz¹dziæ przyjêcie. Osoba tak postêpuj¹ca jest niewolnikiem takich zobowi¹zañ. To, co robi, nie jest jej wewnêtrznym pragnieniem, lecz przykrym – ale koniecznym – obowi¹zkiem! Takiej postawie z regu³y towarzyszy poczucie winy; skoro muszê zaprosiæ moj¹ matkê na obiad, to w rzeczywistoœci pewnie wcale tego nie chcê... Bo gdybym tego pragn¹³, to bym j¹ po prostu zaprosi³! I wtedy mówiê: – Zaproszê moj¹ mamê. – Chcê zjeœæ z ni¹ obiad. – Zrobiê to chêtnie, bo j¹ kocham! Pomyœl, proszê, o takim oto zdaniu pewnego mê¿czyzny: „Muszê siê o¿eniæ z t¹ kobiet¹...” – Przecie¿ jego s³owa wyraŸnie dowodz¹, ¿e on tego wcale nie chce, i gdyby tylko móg³, zostawi³by j¹! – Ale ten „dzielny” cz³owiek o¿eni siê z ni¹ (pewnie ona jest w ci¹¿y). Podobn¹ funkcjê spe³nia s³owo „w³aœciwie”. Ktoœ mówi na przyk³ad: „W³aœciwie, to powinienem w nowym roku przychodziæ regularnie na nabo¿eñstwo...” – i wyraŸnie widaæ, ¿e ani mu na tym tak bardzo nie zale¿y, ani nie mo¿na byæ pewnym, ¿e on naprawdê bêdzie to robi³!... Tak¿e Bóg oczekuje, ¿e wszelkie nasze decyzje dotycz¹ce ¿ycia duchowego, bêdziemy podejmowaæ dobrowolnie. Kto mówi: muszê, powinienem, w³aœciwie, to... bêdzie mia³ z tym powa¿ne problemy.

steœ w stanie przejœæ do koñca deski; natomiast w drugim przypadku zaczniesz w¹tpiæ i wyobra¿aæ sobie, jakie bêd¹ skutki upadku... Nasze myœlenie uruchamia nasz¹ wolê, ale nasza wyobra¿enia zaraz podsuwa obrazy, które wywo³uj¹ obawy i rodz¹ strach. Dobrze by³oby, by twoja wola i wyobraŸnia sz³y tym samym torem. Jednak czêsto jest tak, ¿e wola mówi: „Ja chcê!”, a podsycana przez diabelsk¹ w¹tpliwoœæ wyobraŸnia, szepce: „Nie potrafisz!” Chrzeœcijañski lekarz, dr F. Weatherhead, powiedzia³: „Kiedy ta sugestia diab³a zostaje przyjêta, wola staje siê bezsilna (...). Porzuæmy nasze kurczowe wysi³ki i ca³kowicie nape³nijmy nasz¹ duszê siln¹ wiar¹ i zrodzon¹ z tej wiary myœl¹: ‘mogê to zrobiæ!’; ‘Wszystko mogê w Tym, który mnie posila – w Chrystusie’ (Flp 4,13) – a bêdziemy zdziwieni wynikiem! Wtedy ko³o napêdowe woli, wspartej darowan¹ nam moc¹ Chrystusa, doprowadzi do zwyciêstwa! o t³um. E.Wiêcek

Problem 5: B³êdy w myœleniu. Kolejn¹ blokad¹ mo¿e byæ niew³aœciwe myœlenie i zwi¹zana z nim z³a funkcja wyobraŸni. Oto ilustracja tego problemu: K³adziemy na ziemi d³ug¹ na 10 metrów i szerok¹ na 25 centymetrów deskê. I nie ma w¹tpliwoœci, ¿e ka¿dy zdrowy cz³owiek bêdzie w stanie przejœæ po niej od pocz¹tku do koñca, nie stawiaj¹c stopy na ziemi. Ale teraz wyobraŸmy sobie tê deskê na wysokoœci 10 metrów nad ziemi¹! – Ilu ludzi potrafi na tak w¹skiej œcie¿ce zrobiæ chocia¿by kilka kroków? Pewnie ju¿ przy drugim kroku bêdziesz siê trz¹s³, a po kilku, mimo ca³ego wysi³ku woli, spadniesz z niej! Dlaczego? – OdpowiedŸ jest oczywista: W pierwszym przypadku nie bêdziesz w¹tpi³, ¿e jeG³os Kaznodziejski 3/2004

5

Emanuel Salmaj

Uczyæ ludzi samodzielnego ¿ycia z Bogiem! S¹ wierz¹cy, którzy przypominaj¹ bluszcz oplataj¹cy sztachety p³otu. Gdy p³ot zmurszeje i pada – oni padaj¹ wraz z nim! S¹ te¿ inni, podobni m³odym dêbczakom, pn¹cym siê samodzielnie w górê, do s³oñca... To powinno siê rozpocz¹æ ju¿ w czasie pocz¹tkowego nauczania ludzi S³owa Bo¿ego. Niektórzy z ewangelistów pope³niaj¹ wielki b³¹d, przedstawiaj¹c nierzeczywisty, wyidealizowany obraz Koœcio³a i tworz¹cych go ludzi oraz skrzêtnie ukrywaj¹c to, ¿e s¹ to wci¹¿ jeszcze tylko ludzie. Mimo, ¿e odrodzeni i oddani sprawie zbawienia, to wci¹¿ jeszcze potykaj¹cy siê i pope³niaj¹cy b³êdy, podlegli emocjom, i (wcale nierzadko) takim czy innym uprzedzeniom. I czasami nie umiej¹cy siê opanowaæ. Ktoœ, kto jest tylko uczestnikiem nabo¿eñstw, kto cz³onków Zboru zna wy³¹cznie z najlepszej strony – widzi uœmiechniête twarze, s³yszy uroczyste deklaracje (np. w sk³adanych œwiadectwach czy innych wypowiedziach) – ma wra¿enie, ¿e ¿yj¹ oni tylko niebem. Jest oszo³omiony i zafascynowany. A ¿e jego duch o¿y³, i jest wra¿liwy i otwarty na duchowe wp³ywy, nabywa coraz wiêkszego przekonania, ¿e piêkne idea³y Biblii znalaz³y oto stuprocentowe ucieleœnienie w tym zgromadzeniu! Zrodzona w jego sercu pierwsza mi³oœæ do Prawdy Bo¿ej pog³êbia to przekonanie, a demonstrowana przez wierz¹cych grzeczna (choæ nieraz tylko ugrzeczniona), pe³na uœmiechów i ciep³a, postawa, dope³nia reszty. Gdy dodaæ do tego emocje wywo³ane zbli¿aj¹cym siê terminem chrztu – jest tego doœæ, aby katechumen odniós³ wra¿enie, ¿e w tym zgromadzeniu, z tymi oto ludŸmi bêdzie odt¹d stale i trwale szczêœliwy. Wszak tacy idealni chrzeœcijanie zawieœæ nie mog¹!... Tych ludzi nie wolno pozostawiæ w takim odrealnionym przeœwiadczeniu! Po prostu nie wolno! To tutaj mo¿e mieæ pocz¹tek nieszczêœcie, przed którym ostrzega³ Pan Jezus w £k 17,1.2. Zgorszenie, o którym tam mowa, objawia siê 6

najpierw bolesnym zdziwieniem i rozczarowaniem, potem wewnêtrznym rozdarciem, a w koñcu duchowym za³amaniem. Czasem bardzo g³êbokim. Nowo ochrzczony cz³onek Zboru, czêsto z dnia na dzieñ, traci radoœæ i entuzjazm, rozgl¹daj¹c siê wokó³ z przera¿eniem – jak cz³owiek, który z piêknego snu zosta³ nagle przeniesiony do znanej mu wczeœniej, niemi³ej i bolesnej rzeczywistoœci. To przecie¿ tak wygl¹da³ jego dotychczasowy œwiat! Rozczarowany, przestaje wierzyæ w mo¿liwoœæ duchowych zwyciêstw, zaczyna postrzegaæ chrzeœcijañstwo jako zaledwie piêkn¹ utopiê, i nieraz zupe³nie odchodzi od wiary... Jezus mówi, ¿e winnym duchowej tragedii takich ludzi jest ten, kto przez swe naganne postêpowanie sta³ siê bezpoœredni¹ przyczyn¹ zgorszenia. – Ale czy wolny od winy jest ten, kto móg³ ostrzec przed mog¹cym siê pojawiæ zgorszeniem? Tym bardziej, ¿e wiedzia³, i¿ istnieje Ÿród³o i niebezpieczeñstwo takiego zgorszenia (a któ¿ wie o tym lepiej, ni¿ ewangelista zborowy!), a mimo to tworzy³, albo wspó³dzia³a³ w tworzeniu fa³szywego obrazu Zboru i Koœcio³a! Od samego pocz¹tku, od chwili gdy podejmujemy regularne studia biblijne z zainteresowanym, powinniœmy uczciwie mówiæ o sytuacji biblijnie wierz¹cych chrzeœcijan. I na pytanie – które padnie wczeœniej albo póŸniej: „Czy wy naprawdê jesteœcie tacy œwiêci?”, powinniœmy szczerze i uczciwie odpowiadaæ, ¿e istotnie – jesteœmy œwiêtymi, gdy¿ Bóg uzna³ nas za œwiêtych w momencie gdyœmy wiar¹ przyjêli Bo¿y dar usprawiedliwienia w Chrystusie (Rz 3,2325; por. 1 Kor 1,1-3; Hbr 3,1), czego zewnêtrznym znakiem by³ chrzest na odpuszczenie grzechów (DzAp 2,37.38), wskutek czego staliœmy siê dzieæmi Boga (1 Jana 3,1-3). Jednak w praktycznym ¿yciu my dopiero d¹¿ymy do G³os Kaznodziejski 3/2004

uœwiêcenia i sprawiedliwoœci (Hbr 12,14; 1 Ptr 1,14-16), i uczymy siê jej zasad. I dzieje siê to „w marszu”, w sta³ym, upartym zmaganiu z w³asn¹ s³aboœci¹ i niedoskona³oœci¹, w walce z duchowymi mocami, „które s¹ wysoko” (Ef 6,12). Mówmy wyraŸnie i zgodnie z prawd¹, ¿e wielokrotnie z Bo¿¹ pomoc¹ wygrywamy potyczki i zwyciê¿amy. Ale mówmy te¿, ¿e czasami – niestety – przegrywamy. A dzieje siê to w momentach, gdy bior¹ w nas górê ma³o chlubne, a czasem wrêcz paskudne cechy naszych, w jakiejœ czêœci jeszcze nie odrodzonych charakterów. Mówmy tym ludziom, ¿e ich pocz¹tkowy obraz Zboru jest niepe³ny, ¿e znaj¹ wierz¹cych tylko od œwiêta – a to o wiele za ma³o, aby ten obraz by³ pe³ny. Nie bójmy siê tej szczeroœci. Jest to po prostu prawda, która – jak ka¿da prawda – wyzwala (Jan 8,32). A przy tym pamiêtajmy, ¿e Biblia, która jest pos³aniem Boga do wszystkich ludzi, Tak samo szczerze, bez przemilczeñ i eufemizmów mówi o dobrych i z³ych sprawach; o bohaterskich czynach ludzi, gdy byli blisko Boga,

i paskudnych, czasami wrêcz ohydnych postêpkach (czasami tych samych) ludzi, gdy od Boga odeszli, lub zatracili czujnoœæ i zapomnieli kim s¹ oraz jak powinni ¿yæ. – I najwiêksi krytycy Biblii przyznaj¹, ¿e jest to jeden z najwiêkszych argumentów jej autentycznoœci i prawdy! Jest oczywiste, ¿e nie mo¿emy mówiæ – gdy¿ by³oby to znów podobnym zniekszta³ceniem rzeczywistoœci – ¿e postêpowanie biblijnych chrzeœcijan nie ró¿ni siê od postêpowania tych, którzy Boga nie znaj¹ i chêtnie s³u¿¹ grzechowi. Chodzi o uczciwe przedstawienie sprawy, o nakreœlenie prawdziwego obrazu rzeczy. Ustrze¿e to zainteresowanego od przykrych momentów zaskoczenia i rozczarowania, a ewangelistów od stresu, gdy nagle (czasami nawet w trakcie nabo¿eñstwa!) ktoœ z wierz¹cych powie coœ niestosownego, lub zachowa siê w sposób nie licuj¹cy z wiar¹. Bo nie powinniœmy siê oszukiwaæ. Wszyscy wiemy, ¿e czasami maj¹ miejsce przypadki, gdy jakiœ cz³onek Zboru nie umiej¹cy powstrzymaæ swoich emocji, „eksploduje” (np. w czasie rozwa¿ania lekcji), wylewaj¹c swoje pretensje czy ¿al – niewa¿ne czy prawdziwe czy urojone. Oczywiœcie, jest to postawa naganna, która dowodzi niedojrza³oœci, braku opanowania i w sumie nieodpowiedzialnoœci – niestety, to siê jednak zdarza. A skoro tak, to koniecznie musimy ludzi na takie zdarzenia przygotowaæ; to dzia³a jak szczepionka przeciw groŸnej chorobie – boli, ale uodparnia. Owce potrzebuj¹ pasterzy! Powiedzmy najpierw kim jest pasterz.. – Pasterzem jest ten brat lub siostra (i nie ma tu zasadniczego znaczenia, czy s¹ do tej s³u¿by ustanowieni z urzêdu, czy te¿ nie), którzy autentycznie i serdecznie troszcz¹ siê o wspó³wierz¹cych. S¹ to ludzie, którzy znajduj¹ czas, s¹ gotowi i potrafi¹ okazaæ szczere zainteresowanie, i maj¹ w sobie równie wiele ciep³a co stanowczoœci i konsekwencji, przede wszystkim zaœ umiej¹ zrozumieæ i w³aœciwie oceniæ ludzkie potrzeby – i wyjœæ tym potrzebom naprzeciw. Pasterze, to ludzie dojrzali duchowo i doœwiadczeni w wierze, a zarazem osoby posiadaj¹ce okreœlone (wrodzone lub zdobyte w procesie

G³os Kaznodziejski 3/2004

7

edukacji) zdolnoœci pedagogiczne, które pomagaj¹ innym w rozwi¹zywaniu trudnych, z³o¿onych problemów, i zmierzeniu siê z istniej¹cymi potrzebami. Bêd¹ oni umieli zarówno pocieszyæ, przygarn¹æ i zachêciæ poprzez pochwa³ê, wyjaœniæ sprawy trudne czy wyperswadowaæ nieuzasadnione roszczenia, ale tak¿e gdy trzeba – napomnieæ i zgromiæ. Ju¿ to krótkie zestawienie obowi¹zków pasterzy dowodzi, ¿e wymagania stawiane tej pos³udze i ludziom j¹ sprawuj¹cym, s¹ wysokie. Aby byæ nauczycielem w szkole powszechnej, czy na przyk³ad instruktorem zawodu, trzeba posiadaæ nie tylko ogóln¹ wiedzê, ale i przejœæ specjalne przygotowanie. O ile¿ wa¿niejsza i bardziej z³o¿ona jest pos³uga pasterza, której skutki nie ograniczaj¹ siê do doczesnoœci, ale siêgaj¹ w wiecznoœæ?! To prawda, ¿e pasterzy w Zborach ustanawia Pan (por. Ef 4,11), i ¿e to On do pos³ugi tej wyposa¿a ich odpowiednimi darami (por. 1 Kor 12,4-7). Jednak niezale¿nie od tego pasterze – a najpierw kandydaci do tej pos³ugi – winni poczyniæ odpowiednie przygotowania aby sprostaæ swym obowi¹zkom. W jaki sposób maj¹ siê przygotowaæ? Przede wszystkim powinni najpierw zapytaæ szczerze samych siebie, czy maj¹ do tej s³u¿by dar, i czuj¹, ¿e Bóg ich do niej powo³uje, a tak¿e – czy ich pos³ugê aprobuje Zbór, którego s¹ cz³onkami. (To ostatnie dlatego jest tak wa¿ne, bo zdarzaj¹ siê wierz¹cy, którzy maj¹ ca³kowicie nieuzasadnione dobre mniemanie o sobie i swojej aktywnoœci; tacy ludzie niech raczej pilnuj¹ siebie samych, bo w przeciwnym razie wiele zepsuj¹!) Kandydaci na pasterzy powinni sprawdziæ, czy maj¹ w sercu autentyczn¹ mi³oœæ do ludzi i troskê o ich doczesny i wieczny los. A tak¿e czy potrafi¹ i s¹ skuteczni w pocieszaniu i zachêcaniu, a tak¿e co niezwykle wa¿ne – w m¹drym napominaniu i naprowadzaniu zb³¹kanych na w³aœciw¹ drogê. To ostatnie wymaga od pasterza odwagi, troski, stanowczoœci, i konsekwentnego dzia³ania. A czasem równie¿ du¿ej surowoœci, objawiaj¹cej siê w stanowczym gromieniu i karceniu, zw³aszcza kiedy ma do czynienia z ludŸmi krn¹brnymi i niepoprawnymi, którzy broj¹ z³o i nie reaguj¹ na napomnienia. Tacy ludzie znajdowali siê we wczesnych zborach chrzeœcijañskich, a im dalej w czas, tym jest ich wiêcej 8

równie¿ w naszych zborach, co zreszt¹ zosta³o przepowiedziane. M. in. ap. Pawe³, gdy charakteryzowa³ dni ostateczne, stwierdzi³, ¿e bêd¹ one trudne dla wiary, gdy¿ wielu ludzi (mowa o cz³onkach Koœcio³a!) „zdrowej nauki nie œcierpi¹, ale wed³ug swoich upodobañ nazbieraj¹ sobie nauczycieli, ¿¹dni tego, co ucho ³echce” (2 Tym 4,3). Na innym miejscu, o niektórych Kreteñczykach, tak¿e cz³onkach Koœcio³a, napisa³, ¿e „wielu jest niekarnych, pustych gadu³ów, zwodzicieli...”, i tym ludziom „trzeba zatkaæ usta, gdy¿ oni ca³e domy wywracaj¹, nauczaj¹c dla niegodziwego zysku, czego nie nale¿y. Jeden z nich, ich w³asny wieszcz powiedzia³: Kreteñczycy zawsze ³garze, wstrêtne bydlêta, brzuchy leniwe. Œwiadectwo to jest prawdziwe, dla tej przyczyny karæ ich surowo, a¿eby ozdrowieli w wierze” (Tyt 1,10-13)! Pasterze musz¹ siê wiele modliæ, gdy¿ tylko wtedy, gdy powierz¹ siebie samych, swoj¹ pracê i swoich podopiecznych trosce i przewodnictwu Bo¿emu, bêd¹ w stanie osi¹gn¹æ w³aœciwe wyniki. Z powierzonego zadania bêd¹ siê mogli wywi¹zaæ tylko wtedy, gdy ich s³abe, ludzkie si³y i zawodne umiejêtnoœci oraz posiadana wiedza, zostan¹ wsparte m¹droœci¹, umiejêtnoœci¹ i moc¹ Najwy¿szego! „Wszystko mogê w tym, który mnie posila – w Chrystusie!” (Flp 4,13) – wyzna³ tajemnicê swego powodzenia i skutecznoœci ap. Pawe³. W tej s³u¿bie nie jest te¿ obojêtna wiedza ogólna, znajomoœæ zasad pedagogiki i wychowania, podobnie jak ¿yciowe doœwiadczenie. Wielu rzeczy mo¿na siê nauczyæ i przej¹æ od m¹drych, chrzeœcijañskich nauczycieli i wychowawców. Wiele m¹drych rad mo¿na znaleŸæ w dobrej chrzeœcijañskiej literaturze, podejmuj¹cej problemy wychowawcze. Nie nale¿y równie¿ lekcewa¿yæ œwieckich poradników, w których tak¿e mo¿na czêsto znaleŸæ wiele m¹drych informacji, wskazówek i rad. Oczywiœcie, wszelkie te rady i zalecenia winny byæ wczeœniej sprawdzone pod wzglêdem ich zgodnoœci z Pismem Œwiêtym – zw³aszcza gdy chodzi o normy etyczno-moralne, jakie postuluj¹. Dla nikogo bowiem nie jest tajemnic¹, ¿e pod tym wzglêdem w œwiecie zewnêtrznym panuje wielka swoboda, i nie ka¿da rada jest dobr¹ rad¹. Pasterz, to ktoœ, kto dla swych podopieczG³os Kaznodziejski 3/2004

nych ma czas, i umie s³uchaæ. Przed dobrym pasterzem mo¿na otworzyæ serce i zwierzyæ mu swoje problemy i niepokoje, i wyznaæ b³êdy, licz¹c nie tylko na pe³ne zaufanie, ale równie¿ na wsparcie i pomoc. Szczególnie wa¿ne jest zaufanie. Oto s³owa Dawida, króla i pasterza w narodzie izraelskim, którego Pasterzem by³ Pan. Spójrzmy, z jakim zaufaniem powierza Bogu siebie samego: „Pan jest pasterzem moim, Niczego mi nie zabraknie. Na niwach zielonych pasie mnie. Nad wody spokojne prowadzi mnie. Duszê moj¹ pokrzepia. Wiedzie mnie œcie¿kami sprawiedliwoœci Ze wzglêdu na imiê swoje. Choæbym te¿ chodzi³ ciemn¹ dolin¹ Z³a siê nie ulêknê, boœ Ty ze mn¹, Laska twoja i kij twój mnie pocieszaj¹...” (Ps. 23,1-4) Podopieczni czêsto zwierzaj¹ siê ze swych intymnych, g³êboko skrywanych przed ogó³em prze¿yæ i spraw, a dlatego duszpasterz, który naprawdê chce pomagaæ, musi siê legitymowaæ wysok¹ kultur¹ i byæ cz³owiekiem delikatnym i taktownym. Musi byæ osob¹, której w zaufaniu mo¿na wszystko wyznaæ; kimœ, kto nie zdradzi, nie zrani i nie oœmieszy. „Cz³owiek godny zaufania, dochowuje tajemnicy”, a „Kto jest gadu³¹, zdradza tajemnice, wiêc nie zadawaj siê z plotkarzem”(Przyp.Sal. 11,13; 20,19) – stwierdzi³ m¹dry Salomon. Jest wa¿ne, by duszpasterz mia³ czas dla swych podopiecznych, by móg³ ich odwiedzaæ, poznawaæ ich ¿ycie, wspieraæ i pomagaæ w rozwi¹zywaniu nabrzmia³ych problemów, z którymi nie s¹ w stanie sami sobie poradziæ. Wiele problemów, a nawet tragedii ludzkich, podobnie jak wiele problemów w ¿yciu duchowym cz³onków zborów rodzi siê st¹d, ¿e w pewnym momencie zabrak³o obok ¿yczliwego cz³owieka, który móg³by wys³uchaæ, zwróciæ uwagê na niebezpieczeñstwo, przestrzec, poradziæ, napomnieæ, wesprzeæ i pocieszyæ. Tu¿ obok nas jest wielu ludzi, których nie umiej¹ sobie poradziæ z ¿yciem. Zdani na samych siebie, czêsto zagubieni, z ma³ym G³os Kaznodziejski 3/2004

jeszcze doœwiadczeniem w ¿yciu wiary, s³abn¹, czuj¹ siê wyobcowani i opuszczeni. Wykorzystuje to szatan... Wiele ju¿ powiedzieliœmy o kwalifikacjach, przygotowaniu i pos³udze pasterzy. Chcê jeszcze dodaæ, ¿e musz¹ to byæ ludzie czystych intencji, o otwartych, szczerych, i zdolnych do poœwiêcenia sercach; wolni od samolubstwa i z³ej ambicji. W przeciwnym razie mog¹ siê staæ, i najprawdopodobniej stan¹ siê przyczyn¹ wielu gorzkich rozterek i zgorszeñ, a nieraz duchowej ruiny i odstêpstwa. Z³y, dba³y jedynie o w³asny, samolubny interes pasterz, mo¿e zniweczyæ ka¿dy wysi³ek misyjny, zniszczyæ pracê wielu innych, poœwiêconych ludzi, i wykoœlawiæ duchowo swoich podopiecznych. Takich w³aœnie ludzi, i takie sytuacje mia³ na myœli Pan Jezus, kiedy mówi³: „Biada wam, uczeni w Piœmie i faryzeusze, ob³udnicy, ¿e obchodzicie morze i l¹d, aby pozyskaæ jednego wspó³wyznawcê, a gdy nim zostanie, czynicie go synem piek³a dwakroæ gorszym ni¿ wy sami” (Mt. 23,15). Ale nie tylko o pasterzy tutaj chodzi. Tê sam¹ destrukcyjn¹ rolê mo¿e spe³niæ niew³aœciwie prowadzony zbór, którego Starsi nie doceniaj¹ lub lekcewa¿¹ biblijne zasady porz¹dku i karnoœci, i gdzie – mówi¹c obrazowo – œmieci zamiata siê pod dywan i upycha po k¹tach, toleruj¹c ¿yj¹cych nieporz¹dnie, pe³nych arogancji cz³onków. Szczerzy, nowo nawróceni ludzie po wejœciu w œrodowisko takiego Ÿle funkcjonuj¹cego zboru, zamiast wzrastaæ, cofaj¹ siê i karlej¹ duchowo. W zborze, w którym brak ciep³a i dobrej, buduj¹cej atmosfery, nie ogrzeje siê i nie zbuduje nikt, a co dopiero cz³owiek, który dopiero co siê nawróci³. Taki zbór potrafi rozczarowaæ i zniszczyæ nawet najsilniejszych – jak¿e wiêc maj¹ to prze¿yæ „niemowlêta” (1 Ptr 2,2) w wierze?! A wiêc nie prze¿ywaj¹ – gin¹ z rozpacz¹ w sercu! Albo dzieje siê coœ jeszcze gorszego: niektórzy w³¹czaj¹ siê w niezdrowy nurt, wchodz¹ w ró¿nego rodzaju „uk³ady”, anga¿uj¹ siê po czyjejœ stronie, i... spalaj¹ siê w z³ym ogniu! Efekt jest taki, ¿e najpierw zatrzymuj¹ siê w duchowym rozwoju, a potem dosyæ szybko cofaj¹ siê i kar³owaciej¹... – Kto odrobi takie straty? Kto naprawi takie b³êdy?! I czy jest to w ogóle mo¿liwe? o 9

Stanis³aw Kosowski

Wa¿na umiejêtnoœæ: rozró¿niæ dobro od z³a! W œwiecie zewnêtrznym kategorie dobra i z³a zosta³y pomieszane z sob¹. Z³o, jeœli tylko ma odpowiedni pozór i kamufla¿, uchodzi za dobro, zaœ dobro bywa znies³awiane i staje siê niepopularne – a¿ do odrzucenia. Niestety, choæ tak byæ nie powinno, podobnie dzieje siê czasami tak¿e w Koœciele. Nieraz stajemy zdumieni widz¹c powa¿nych i m¹drych sk¹din¹d chrzeœcijan, którzy nie s¹ w stanie oceniæ jednoznacznie rzeczy i ludzi, i stanowczo sprzeciwiæ siê z³u. Jakby nie wiedzieli, ¿e zajmuj¹c niezdecydowan¹ lub wrêcz tolerancyjn¹ postawê, s¹ wsparciem i zachêt¹ dla z³ych ludzi i z³ych spraw! Z czego to wynika? S¹dzê, ¿e jest kilka przyczyn. Ale jedn¹ z nich, mo¿e podstawow¹, jest na pewno fa³szywie rozumiana sympatia i mi³oœæ braterska. Niektórzy zdaj¹ siê rozumieæ, ¿e byæ przyjacielem i dobrym bratem, znaczy bez zastrze¿eñ akceptowaæ cz³owieka takim, jakim jest, z jego wadami i jawnymi b³êdami. Dla takich osób szczere napomnienie czy stanowcza nagana – co wyraŸnie nie mo¿e siê im przecisn¹æ przez usta – s¹ równoznaczne ze zdrad¹ przyjaŸni. Nic bardziej fa³szywego! Jest to postawa, która prowadzi niepoprawnego grzesznika na samo dno piek³a. Chrzeœcijanie, którzy tak postêpuj¹, niszcz¹ ducha rozs¹dku, upamiêtania i skruchy w b³¹dz¹cym bracie. I jeœli on dalej brn¹æ bêdzie po takiej drodze, jeœli coœ go z niej nie zawróci – oni bêd¹ mieæ znacz¹cy udzia³ w jego œmierci! Nie tak rozumieli mi³oœæ i przyjaŸñ, przywi¹zanie i braterstwo Bo¿y ludzie, których znamy z Biblii. „Zabiegam o was z gorliwoœci¹ Bo¿¹...” – pisa³ do Koryntian ap. Pawe³ (2 Kor 11,2). Gorliwoœæ ta kaza³a mu w mi³oœci, ale z absolutn¹ szczeroœci¹ i konsekwencj¹ wykazaæ i wytkn¹æ cz³onkom tego zboru wszystkie ich wady i ca³e z³e postêpowanie. „Z rózg¹ mam przyjœæ do was, czy z dobrym s³owem?” – pyta w 10

koñcu, stawiaj¹c problem jasno i jednoznacznie. Ta sama mi³oœæ i gorliwoœæ kaza³a mu napisaæ Galacjanom: „O g³upi Galacjanie! któ¿ was omami³?...” (3,1). Mi³oœæ, to autentyczna troska o drugiego cz³owieka, to – w przypadku wierz¹cego – pragnienie nie tylko jego doczesnego dobra i powodzenia, ale przede wszystkim dobra wiecznego – zbawienia. Dlatego ten, kto naprawdê kocha wspó³brata, mo¿e i potrafi dostrzec w nim nie tylko cechy i postêpowanie dobre – co oczywiœcie ma du¿¹ wartoœæ i znaczenie – ale tak¿e cechy i postêpowanie z³e. To brat, kto nie tylko pochwali dobro, ale zarazem wska¿e i stanowczo zgani z³o. – Czasami, by kogoœ uleczyæ, trzeba zastosowaæ œrodki radykalne – wstrz¹sn¹æ i przeraziæ, nawet rzucaj¹c na szalê przyjaŸñ i inne bliskie wiêzy. Prawdziwa mi³oœæ i przyjaŸñ mówi¹: „Mi³ujê ciê i dlatego nie aprobujê twego postêpowania; mi³ujê ciê i dlatego ci siê sprzeciwiam! Muszê stan¹æ z tob¹ do walki o ciebie samego – w imiê twego w³asnego dobra, w imiê dobra Koœcio³a i naszego wspólnego zbawienia!” Czêsto zauwa¿am, ¿e brak zdecydowanej postawy sprzeciwu wobec z³a, wynika z braku odwagi cywilnej u niektórych wierz¹cych. – Oni wol¹ mieæ „œwiêty spokój”, cieszyæ siê opini¹ uk³adnych, pokojowo usposobionych, takich, co to z nikim nie maj¹ zatargów i nikomu siê nie nara¿aj¹... S¹ to „przyjaciele wszystkich”. Im to chcia³bym dedykowaæ s³owa Pana Jezusa: „Biada wam, gdy wszyscy ludzie dobrze o was mówiæ bêd¹; tak bowiem czynili fa³szywym prorokom ojcowie ich.” (£k 6,26)! Czasami chrzeœcijanie, a nawet pasterze zborów nie reaguj¹ na pojawiaj¹ce siê z³o, wychodz¹c z za³o¿enia, ¿e „jakoœ to bêdzie”, ¿e pewne sprawy „same siê u³o¿¹, a brat (czy siostra) na pewno sobie wszystko przemyœli i zmieni swoje postêpowanie”. G³os Kaznodziejski 3/2004

Czasami mo¿e siê to zdarzyæ, i siê zdarza. Ale jedynie wtedy, gdy dotyczy to ludzi z gruntu szczerych i bogobojnych, o pewnym poziomie duchowoœci, zdolnych do samokrytycznej oceny i wystarczaj¹co pokornych. Tacy, gdy upadn¹, wyraŸnie mêcz¹ siê sw¹ nienaturaln¹ sytuacj¹ i d¹¿¹ do zmiany. S¹ to jednak niezwykle rzadkie przypadki. Sam kilkakrotnie daremnie ³udzi³em siê t¹ nadziej¹. W mnóstwie innych przypadków jest odwrotnie, i nie karceni cz³onkowie spo³ecznoœci zatwardzaj¹ serca i staj¹ siê aroganccy, a tolerowane z³o pleni siê jak chwast! Ka¿dy zaœ, kto mia³ do czynienia z upraw¹ roli (czy choæby tylko ogródka) wie, i¿ z³o jest zdecydowanie bardziej aktywne i ekspansywne od dobra; chwasty pieli siê najlepiej i najskuteczniej, gdy s¹ jeszcze ma³e i nie ukorzenione. Potem bywa za póŸno i „korzeñ gorzkoœci” (Hbr 12,15) przerasta... – I jeszcze coœ niezwykle istotnego. Mówi¹c o napominaniu zawsze podkreœlamy, aby by³o to czynione z ³agodnoœci¹: „Bracia, jeœli cz³owiek zostanie przy³apany na

G³os Kaznodziejski 3/2004

jakimœ upadku, wy, którzy macie Ducha, poprawiajcie takiego w duchu ³agodnoœci, bacz¹c ka¿dy na siebie samego, abyœ i ty nie by³ kuszony. Jedni drugich brzemiona noœcie, a tak wype³niajcie zakon Chrystusowy.” (Gal 6,1.2). Jest to natchniona rada cz³owieka, który doœwiadczy³ tej prawdy, ¿e dobroci¹ mo¿na zyskaæ o wiele wiêcej ni¿ suchym zakazem czy nakazem. Jest to zarazem podstawowa, wyjœciowa postawa w postêpowaniu z b³¹dz¹cymi. Zdarza siê bowiem, i¿ „przy³apany na jakimœ upadku” cz³onek zboru, ju¿ wczeœniej – zanim informacja o tym dotar³a do pasterzy zboru – zda³ sobie sprawê z tego, co uczyni³, i zadrêcza siê w³asnym upadkiem. Byæ mo¿e b³aga³ ju¿ Boga o przebaczenie – i uzyska³ je! A je¿eli wyst¹pi³ przeciwko jakiemuœ cz³owiekowi, dojrza³ ju¿ duchowo do uregulowania sprawy – a mo¿e nawet ju¿ to zrobi³! Mo¿e siê te¿ zdarzyæ, ¿e kogoœ chwilowo grzech zaœlepi³, pozbawi³ go zdolnoœci trzeŸwego, racjonalnego os¹du. To zdarza siê mo¿e nawet czêœciej ni¿ siê wydaje. Przyk³adem tego mo¿e byæ król Dawid, który jakby zupe³nie nie uœwiadamia³ sobie swego podwójnego grzechu: cudzo³óstwa i morderstwa (sprawa Betszeby i jej mê¿a!). I dopiero umiejêtna interwencja proroka uœwiadamia mu potwornoœæ jego czynów (por. 2 Sam 12,1-14). Zaiste, grzech potrafi oœlepiæ; tekst Gal 6,1 w przek³adzie Biblii Gdañskiej mówi o „zachwyceniu w upadku”, co jest dosyæ dok³adnym opisem stanu serca i umys³u pojmanego przez grzech cz³owieka. W³aœciwe, umiejêtne i delikatne podejœcie jest w ka¿dej z tych sytuacji nie tylko s³uszne, ale przede wszystkim jest pomocne dla osi¹gniêcia celu: zawrócenia grzesznika z b³êdnej drogi. Dobry, troskliwy pasterz, który rzeczywiœcie kocha swoich podopiecznych i dba o ich dusze, przyjmie taki sposób postêpowania. Mo¿na mieæ nadziejê, ¿e z Bo¿¹ pomoc¹ wyrwie nieszczêœnika z diabelskich szpon. M¹dry, doœwiadczony Pawe³ aposto³ uzupe³nia swoj¹ myœl kilku refleksyjnymi myœlami: wy, którzy ratujecie innych, pamiêtajcie, ¿e tak¿e wy mo¿ecie byæ podobnie kuszeni; mo¿ecie tak¿e upaœæ... A wówczas na pewno chcielibyœcie, aby ratowali was ludzie przyjaŸni, którzy naprawdê chc¹ wam pomóc! 11

S¹ wszak¿e sytuacje, gdzie ³agodnoœæ przestaje byæ zasad¹ s³uszn¹ i skuteczn¹ – i przestaje byæ norm¹ S³owa Bo¿ego. W takich sytuacjach Bóg nakazuje stosowaæ œrodki o wiele bardziej radykalne. I oto znajdujemy ap. Paw³a, który nakazuje, aby niepoprawny grzesznik, który trwa w upadku, zosta³ „oddany szatanowi” (1 Kor 5,1-7). A sam stwierdza w pewnym fragmencie Listu do Tymoteusza, ¿e niektórych ludzi „odda³ szatanowi, aby bêd¹c pokarani, nauczyli siê nie bluŸniæ”. (1 Tym 1,20). – Oczywiœcie, by³a to ostatecznoœæ; ludzie, o których pisze, zostali wykluczeni ze spo³ecznoœci wierz¹cych. Zanim jednak to nast¹pi³o, zastosowano wobec nich inne œrodki z tej samej grupy. Na przyk³ad w 1 Kor 5,9-11 nakazano, aby niepoprawne z³o traktowaæ zdecydowanie i konsekwentnie, izoluj¹c ludzi, którzy je pope³niaj¹: „Napisa³em wam w liœcie, ¿ebyœcie nie obcowali z rozpustnikami. Nie chodzi o rozpustników tego œwiata w ogóle, ani o chciwców i zdzierców lub ba³wochwalców;

musielibyœcie bowiem ca³kowicie opuœciæ ten œwiat. Dlatego pisa³em wam wówczas, byœcie nie przestawali z takim, który nazywaj¹c siê bratem, w rzeczywistoœci jest rozpustnikiem, ba³wochwalc¹, oszczerc¹, pijakiem lub zdzierc¹. Z takim nawet nie siadajcie wspólnie do posi³ku.” Z kolei radz¹c m³odemu Tymoteuszowi, w jaki sposób ma kierowaæ powierzonymi jego trosce zborami, ap. Pawe³ pisze: „G³oœ S³owo Bo¿e, b¹dŸ w pogotowiu w ka¿dy czas, dogodny i niedogodny, karæ, grom, napominaj ze wszelk¹ cierpliwoœci¹ i pouczeniem.” (2 Tym 4,2). Wiemy, ¿e w zborach czêstokroæ wystêpuj¹ przypadki kwalifikuj¹ce siê na takie w³aœnie, radykalne œrodki. I niestety obserwujemy, jak rzadko pasterze zborów i cz³onkowie, s¹ sk³onni stosowaæ rady Paw³owe – które wszak s¹ radami Bo¿ymi! Ich wszystkich nale¿a³oby zapytaæ – jak rozumiej¹ strofowanie, karcenie i gromienie,?...

Oœlepn¹æ i og³uchn¹æ?... ¯ycie wystawia nam czêsto surowe oceny i udziela bolesnych lekcji. Zw³aszcza wtedy, gdy wczeœniej zapominamy o m¹drych radach i stanowczych zaleceniach S³owa Bo¿ego. Pozostawiaj¹c na boku teoriê, chcê zilustrowaæ tê prawdê przyk³adem wziêtym z ¿ycia. Bolesnym przyk³adem. – To zaczê³o siê wiele lat temu. W niewielkim zborze w miejscowoœci X, m³ode ma³¿eñstwo mia³o du¿e k³opoty z porz¹dnym ¿yciem. Zaczêli ³amaæ normy nie tylko chrzeœcijañskie, ale tak¿e spo³eczne, ludzkie. Na szczêœcie by³ to dobrze funkcjonuj¹cy zbór, który sta³ na stra¿y zasad S³owa Bo¿ego. St¹d, gdy nie pomaga³y ani rady, ani napomnienia, ani ostrze¿enia, a sytuacja zamiast zmieniaæ siê na lepsze, jeszcze siê pogorszy³a, najpierw m¹¿, a potem i ¿ona zostali wykluczeni ze zboru za przestêpstwo V 12

przykazania biblijnego Dekalogu – za krzywdzenie (nawet bicie!) rodziców! – No có¿, takie rzeczy zdarzaj¹ siê, niestety, tak¿e w œrodowisku biblijnych chrzeœcijan. Ale tu spotykaj¹ siê z natychmiastow¹ reakcj¹, i gdy nie pomaga zalecona w Biblii terapia – winni s¹ wykluczani ze spo³ecznoœci wierz¹cych! Pismo Œwiête wyraŸnie naucza, ¿e Zbór Bo¿y (Koœció³) musi byæ czysty (2 Kor 11,2; 1 Kor 5,9-13). Wykluczeni „przykleili siê” do innej grupy wyznaniowej, która niekoniecznie pilnowa³a zasad ¿ycia swoich cz³onków. Bo nawet jej pasterze, doœæ dobrze zorientowani w sytuacji i na bie¿¹co informowani o skandalicznym zachowaniu siê tych osób, nie podejmowali w sprawie zdecydowanych kroków. Owszem, ubolewali, ¿e jest niedobrze, mówili, ¿e „trzeba coœ z tym zrobiæ”, wiemy, ¿e próbowali z nimi rozmawiaæ G³os Kaznodziejski 3/2004

– ale czas p³yn¹³, a osoby te nie tylko nadal by³y cz³onkami ich zboru, ale by³y cz³onkami... aktywnymi! Maj¹c bowiem pewien dar do gry i œpiewu, uœwietnia³y mniejsze i wiêksze nabo¿eñstwa, co ka¿dorazowo skrupulatnie i z wyraŸn¹ satysfakcj¹ odnotowywa³ organ prasowy tej grupy wyznaniowej! Czas p³yn¹³. Niedobry syn, nie przekroczywszy progu piêædziesiêciu lat ¿ycia (por. 2 Mj¿ 20,12), zmar³. A sytuacja w domu, ju¿ i tak tragiczna, pogorszy³a siê jeszcze bardziej. Ale dalej brzmia³ w zborze g³oœny, „pochwalny” œpiew mamy i dzieci... – Mimo, ¿e mama w wyniku wszczêtego przez prokuraturê postêpowania, za znêcanie siê nad teœciow¹, otrzyma³a wyrok w zawieszeniu! A ¿yj¹cy wokó³ ludzie – „œwiat”, jak mówimy – patrzyli i ze zgorszeniem kiwali g³owami. – „To tacy s¹ ci chrzeœcijanie?!...” – Spróbujcie im teraz zwiastowaæ Ewangeliê! Ale w koñcu przebra³a siê miara, i – jak siê

dowiedzieliœmy – ostatnio rodzina ta utraci³a cz³onkostwo w tamtym zborze. Niestety – o wiele za póŸno. Zak³amanie i ob³uda, w jakiej ¿yli, tolerowane przez tak d³ugi czas przez pasterzy zboru, zupe³nie zniszczy³y cz³onków tej rodziny. Zw³aszcza dzieci, które dziœ s¹ ju¿ doros³e. Obecnie ludzie ci mno¿¹ kolejne ekscesy, zatruwaj¹c ¿ycie schorowanej, starej matce, co wymaga kolejnej interwencji prokuratorskiej. Dziœ ¿yj¹, prowadz¹ siê i zachowuj¹ w sposób, który obra¿a elementarne zasady ludzkiego wspó³¿ycia, o nor mach chrzeœcijañskich nie mówi¹c. Narzucaj¹ siê pytania, od których pró¿no by uciekaæ: – Czy tak byæ musia³o? – Jaki wp³yw na tê rodzinê, i jaki udzia³ w degeneracji jej cz³onków, maj¹ pasterze, którzy przez ca³e lata tolerowali istniej¹cy stan rzeczy? – Kto odpowie za zgorszenie, jakie tam mia³o i wci¹¿ ma miejsce?

Zwyciêstwo nad s³aboœci¹! To by³ dla niego bardzo du¿y problem. A w³aœciwie to najpierw by³a radoœæ! Bo jak siê nie cieszyæ, gdy po latach daremnych poszukiwañ, m³ody mê¿czyzna znajduje dziœ pracê? I to tak¹, o jakiej marzy³ od dziecka! Wreszcie czuje siê normalnym, pe³nowartoœciowym mê¿czyzn¹! Zacznie zarabiaæ, wesprze rodziców, którzy od lat z trudem wi¹¿¹ koniec z koñcem. Od³o¿y. Bêdzie móg³ pomyœleæ o za³o¿eniu w³asnej rodziny! – Z jak¹¿ radoœci¹ szed³, niemal bieg³ do zak³adu pierwszego dnia i nastêpne! Z jak¹¿ satysfakcj¹ stawa³ przy swojej maszynie! Ale potem przyszed³ pi¹tek... Wiedzia³, ¿e musi odbyæ z szefem tê rozmowê. Odk³ada³ j¹ z dnia na dzieñ. Dziœ nie mo¿e jej ju¿ od³o¿yæ – przecie¿ jutro jest Sabat, i jego miejsce jest w zborze!...

G³os Kaznodziejski 3/2004

A jednak nie porozmawia³ tego dnia. Nie umia³, nie potrafi³. Za du¿y stres, bo i ryzyko ogromne. By³ niemal pewny, ¿e spotka siê z odmow¹. – „Co takiego? Pan chyba ¿artuje!” – „W koñcu chce pan pracowaæ, czy nie?!” – „Panie, proszê mi nie zawracaæ g³owy! Na pañskie miejsce mam dziesiêciu innych!” – Niemal s³ysza³ te s³owa; zreszt¹ wiele razy s³ysza³ je ju¿ wczeœniej, w innych zak³adach. I pamiêta te spojrzenia: zdziwione, zgorszone, drwi¹ce!... Po d³ugim namyœle, rozczarowany sob¹, ale i pocieszony, ¿e znalaz³ sposób, tym razem postanowi³ to za³atwiæ inaczej. Nie, na razie nic nie powie. Nie powie ani w tym, ani w nastêpnym tygodniu; po dwóch, trzech tygodniach, gdy da siê poznaæ jako dobry, sumienny pracownik – powie. Wtedy na pewno zwiêkszy szansê na pozytywne za³atwienie! Ale nie dziœ. Dziœ jeszcze nie... 13

Wiedzia³, ¿e to bêdzie trudne, ale nie s¹dzi³, ¿e a¿ tak. Kiedy w sobotê rano wsta³, by wyjœæ do pracy, i potem w drodze, czu³ siê jak zdrajca! Przysz³o mu na myœl, ¿e tak pewnie czu³ siê Piotr, gdy zagadniêty przy ognisku, zaprzeczy³, ¿e zna Jezusa. – „Co ty tu robisz?... Twoje miejsce jest dziœ w zborze, wœród dzieci Bo¿ych!... Jak mog³eœ wymyœliæ coœ tak g³upiego?!... To chyba nie dzieje siê naprawdê!” W miarê jak p³yn¹³ czas, czu³ siê coraz gorzej. W czasie przerwy œniadaniowej siedzia³ na uboczu i przetrawia³ swoj¹ klêskê. Zupe³nie straci³ apetyt. Godzina 9.30 – oczami wyobraŸni widzia³ wspó³wierz¹cych zd¹¿aj¹cych do zboru; 10.00 – wiedzia³, ¿e w tym momencie rozpoczyna siê nabo¿eñstwo... – Bo¿e! To jest nie do zniesienia! Jakoœ przetrwa³ ten dzieñ, a potem jak ranne zwierzê zaszy³ siê w swoich czterech œcianach. D³ugo wraca³ do równowagi. Pocieszeniem by³o powziête wczeœniej postanowienie. – Wytrwa, zaciœnie zêby i wytrwa przez dwa tygodnie; a potem powie, i niech siê dzieje co chce! Mo¿e wybra³ nie najlepszy sposób, ale liczy siê intencja, cel i skutek. Wie, ¿e zgrzeszy³, ale przeprosi Boga, a potem bêdzie Mu s³u¿y³ jeszcze wierniej! – I utrzyma pracê! Z dwóch tygodni zrobi³o siê cztery... szeœæ... osiem... Zawsze na pocz¹tku tygodnia mówi³ sobie, ¿e pójdzie do szefa w najbli¿szy pi¹tek. Tak, tym razem na pewno!... – Ale wci¹¿ tego nie robi³. W zborze pojawia³ siê w wolne soboty; czu³ siê wtedy nieswojo, bo domyœla³ siê, ¿e niektórzy ju¿ wiedz¹. Nie mówi³ o swoim problemie. Przede wszystkim by³o mu wstyd, a poza tym ba³ siê reakcji prze³o¿onych; ba³ siê, ¿e bêd¹ go surowo napominaæ, przekonaj¹, by rzuci³ tê pracê, zagro¿¹ wykluczeniem... – Ale jakoœ nikt z nim o tym nie mówi³. Otrzyma³ ju¿ dwie wyp³aty; wcale niez³y grosz. Poczu³ siê pewniej; znikn¹³ kompleks ¿yciowego nieudacznika, a sprawunki, na jakie móg³ sobie teraz pozwoliæ, wyraŸnie poprawia³y mu nastrój. 14

I zaczê³y siê pojawiaæ inne myœli. – W koñcu, komu on wyrz¹dza krzywdê? Jeœli ju¿, to sobie samemu; to on prze¿ywa wewnêtrzne rozdarcie i rozterki, on traci nabo¿eñstwo, nie kto inny, to on ma k³opoty ze swoim sumieniem!... Co komu do tego, to jest jego osobisty rachunek z Bogiem. – A Bóg jest dobry i mi³osierny! Gani³ siê za takie myœli, ale one uparcie wraca³y. I mia³y ten walor, ¿e ³agodzi³y wyrzuty sumienia. W jakimœ momencie uœwiadomi³ sobie, ¿e na ¿ycie zborowe zaczyna patrzyæ jakby z innej perspektywy. – Czy inni s¹ tacy doskonali?... czy nie zdarzaj¹ siê im takie czy inne upadki?... A jaka w koñcu ró¿nica miêdzy nim, który przestêpuje przykazanie o dniu œwiêtym, a kimœ, kto du¿o gada i dopuszcza siê obmowy?! To IV, a to IX przykazanie – a czy¿ ap. Jakub nie pisze, i¿ „kto przestêpuje jedno przykazanie, jest winien przestêpstwa wszystkich pozosta³ych” (Jak 2,10.11)?!... Wiêc w czym oni s¹ lepsi?!... I dlaczego niektórzy patrz¹ na niego tak jakoœ dziwnie? – Czu³, ¿e wzbiera w nim bunt! Po raz pierwszy zaiskrzy³o, gdy jeden z prze³o¿onych zboru zagadn¹³ go w sprawie i w rozmowie zapyta³, jak d³ugo zamierza to ci¹gn¹æ. – To wtedy postawi³ pytanie, jakie sobie przygotowa³: „A ty jesteœ bez grzechu?! A mo¿e inni s¹ tacy doskonali?!” – Postanowi³, ¿e nie da siê st³amsiæ! Ale zarazem wiedzia³, ¿e i Zbór nie zostawi ju¿ tak tej sprawy. Takich spraw nie da siê d³ugo utrzymaæ w tajemnicy, i w zborze czêœæ cz³onków rzeczywiœcie ju¿ siê dowiedzia³a. Znaj¹c sytuacjê ¿a³owali go, ale zarazem byli nieprzyjemnie zdziwieni (dlaczego nic nie powiedzia³? dlaczego nie poprosi³ o pomoc, o modlitwê?...) i zgorszeni! Dzieci i m³odzie¿, którzy mimo ró¿nych, wynikaj¹cych z tego k³opotów nie chodz¹ w Sabat do szkó³, zaczêli zadawaæ pytania (dlaczego ten wujek w Sabat pracuje?... To tak mo¿na?...), i rodzice musieli na te pytania odpowiadaæ! Owszem, nie mieli problemu, co odpowiedzieæ, ale to, co mówili, w bardzo z³ym œwietle staG³os Kaznodziejski 3/2004

wia³o brata. Tym bardziej, ¿e w zborach jest wiele osób, którzy ze wzglêdu na przestrzeganie dnia œwiêtego zrezygnowali ze szko³y, albo z pop³atnego zajêcia, lub zadowalali siê gorszymi warunkami, Kiedy dosz³o do zasadniczej rozmowy, poproszony przez braci, by przedstawi³ swój problem, znów zaatakowa³: „A wy jesteœcie bez grzechu?!...”. – Tak, najpierw zosta³ skarcony za ton i za s³owa. Ale nie tylko to; nie po to przecie¿ bracia przyszli. – By³a to d³uga, trwaj¹ca kilka godzin rozmowa. Stopniowo znika³o pocz¹tkowe napiêcie, brat odtaja³ wewnêtrznie, nie ukrywa³ niczego i otworzy³ siê na argumenty. Mo¿na by³o zobaczyæ, jak bardzo cierpi z powodu swojej sytuacji, i jak bardzo chcia³by j¹ zmieniæ! Przyzna³, ¿e jest s³aby, rozpaczliwie s³aby, ¿e boi siê, i¿ sam nie da rady sprawy za³atwiæ, ¿e dr¿y na myœl o rozmowie z szefem i w¹tpi czy tamten pójdzie mu na rêkê... Przyzna³ tak¿e, ¿e w ostatnim okresie pojawi³y siê w nim w¹tpliwoœci teologiczne. – Bracia przede wszystkim wyjaœnili zg³oszone w¹tpliwoœci teologiczne, a potem zaoferowali mu pomoc. Najpierw modlitwê i post

G³os Kaznodziejski 3/2004

grona osób wprowadzonych w problem. Zg³osili te¿ gotowoœæ przygotowania stosownego pisma z Koœcio³a do zak³adu pracy, a tak¿e pójœcia razem z nim do szefa. A tak¿e ostrzegli go, ¿e je¿eli w zak³adzie nie uda siê sprawy za³atwiæ pomyœlnie, a on dalej bêdzie pracowaæ w Sabat, znajdzie siê na dyscyplinie zborowej, do wykluczenia w³¹cznie. Zrozumia³. – Ostatecznie ustalono, ¿e w rozpoczêtym w³aœnie tygodniu najpierw on sam podejmie starania, a gdy napotka na trudnoœci, zawiadomi braci i oni poœpiesz¹ z pomoc¹. Gdy póŸnym wieczorem prze³o¿eni zboru odchodzili, odprowadzi³ ich a¿ na parking. Wzruszony, z rozjaœnion¹ twarz¹ serdecznie ich uœciska³, podziêkowa³ za rozmowê i pomoc. – To by³ teraz zupe³nie inny cz³owiek! Po kilku dniach nadesz³a wiadomoœæ: SZEF PRZYJ¥£ GO SYMPATYCZNIE, I NIE ROBI£ ¯ADNYCH TRUDNOŒCI Z WOLNYM SABATEM!!! Cieszyliœmy siê wraz z bratem jak dzieci, i w gor¹cych modlitwach dziêkowaliœmy Bogu! Widz¹c dziœ jego uœmiechniêta, jasn¹ twarz, wiem, ¿e mam przed sob¹ cz³owieka, który z Bo¿¹ pomoc¹ zwyciê¿y³ w³asn¹ s³aboœæ i wyrwa³ siê z side³, w jakie diabe³ chêtnie by z³owi³ ka¿dego z nas! o

15

Eowyn Driscoll

„Szatan mnie skusi³!...” „A w¹¿ by³ chytrzejszy ni¿ wszystkie dzikie zwierzêta, które uczyni³ Pan Bóg. I rzek³ do kobiety: Czy rzeczywiœcie Bóg powiedzia³: Nie ze wszystkich drzew ogrodu wolno wam jeœæ? A kobieta odpowiedzia³a wê¿owi: Mo¿emy jeœæ owoce z drzew ogrodu, tylko z owocu drzewa, które jest w œrodku ogrodu, rzek³ Bóg: Nie wolno wam z niego jeœæ ani siê go dotykaæ, abyœcie nie umarli. Na to rzek³ w¹¿ do kobiety: Na pewno nie umrzecie. Lecz Bóg wie, ¿e gdy tylko zjecie z niego, otworz¹ siê wam oczy i bêdziecie jak Bóg, znaj¹cy dobro i z³o” (1 Mj¿ 3,1-5) Gdy ten fragment omawialiœmy z dzieæmi w czasie szkó³ki sobotniej, jedna z dziewczynek s³usznie zauwa¿y³a, ¿e tak naprawdê w s³owach wê¿a, oprócz odrobiny k³amstwa, by³a te¿ prawda. W¹¿ po prostu umiejêtnie przekrêci³ prawdê. I nie powiedzia³ wszystkiego. Na codzieñ przyzwyczailiœmy siê do tego, ¿e wielu ludzi uwa¿a, i¿ jest wiele prawd, i ¿e ka¿dy na swój sposób ma racjê, gdy¿ wszystko jest wzglêdne i zale¿y od punktu widzenia. Bardzo ma³o jest tych, którzy uwa¿aj¹, ¿e prawda – to prawda, a k³amstwo – to k³amstwo. ¯e coœ jest albo czarne albo bia³e. W dzisiejszym œwiecie taka surowa jednoznacznoœæ siê nie op³aca i bardzo utrudnia ¿ycie. A przecie¿ jako chrzeœcijanie, w kwestii prawdy i k³amstwa powinniœmy siê sugerowaæ wy³¹cznie stanowiskiem Biblii. Wiemy doskonale, ¿e Bóg brzydzi siê k³amstwem i oszustwem, a ojcem wszelkiego k³amstwa jest szatan. „Nie bêdziesz mia³ w swojej torbie dwojakich odwa¿ników, wiêkszego i mniejszego. Nie bêdziesz mia³ u siebie w domu dwojakiej efy, wiêkszej i mniejszej. Bêdziesz mia³ odwa¿nik o pe³nej wadze, rzetelny; bêdziesz mia³ efê o pe³nej zawartoœci i rzeteln¹, byœ d³ugo ¿y³ na ziemi, któr¹ daje ci Pan, Bóg twój” (5 Mj¿ 25,13-16); „Ojcem waszym jest diabe³ i chcecie postêpowaæ wed³ug po¿¹dliwoœci ojca waszego. On by³ mê¿obójc¹ od pocz¹tku i w prawdzie nie wytrwa³, bo w nim nie ma prawdy. Gdy mówi k³amstwo, mówi od siebie, bo jest k³amc¹ i ojcem k³amstwa” (Jan 8,44).

stewek, manipulacji prawd¹ i k³amstwem. Bia³e i czarne zlewa siê w niebezpieczn¹ szaroœæ. Ju¿ w dzieciñstwie cz³owiek uczy siê k³amstwa i manipulacji. „Pies zjad³ mój zeszyt” – to znaczy nie chcia³o mi siê odrobiæ lekcji. „Odprowadza³em babciê do poci¹gu”, to znaczy zaspa³em i spóŸni³em siê do szko³y. „By³em chory”, to znaczy ba³em siê przyjœæ na klasówkê. Brzmi to dziwnie znajomo. Zwalanie na coœ lub kogoœ winy i odpowiedzialnoœci. W doros³ym ¿yciu, ju¿ na wiêksz¹ skalê, powielamy wczeœniej wypracowane wzorce. Szatan z regu³y podszywa siê pod anio³a œwiat³oœci. Gdyby od razu, na „dzieñ dobry”, przedstawi³ siê i objaœni³ cele i motywy dzia³ania, nikt by go nie chcia³ s³uchaæ i pewnie nikogo nie uda³o by mu siê zwieœæ. Ale powoli, po troszeczce... Szatan ma tak¹ w³adzê nad cz³owiekiem, na jak¹ ten mu pozwoli. W¹¿ nie zmusza³, nie zastrasza³, nie szanta¿owa³. W¹¿ zasia³ ziarno, które przynios³o tragiczny plon. Wybór zawsze nale¿y do nas. Bo wszystko zale¿y w³aœnie od naszych decyzji, które podejmujemy. Dopiero póŸniej pojawiaj¹ siê konkretne dzia³ania i ich skutki, o czym sami, czêsto boleœnie siê przekonujemy. Je¿eli w twoim ¿yciu coraz wiêcej niewinnych k³amstewek i niedomówieñ, a w relacjach z Bogiem i ludŸmi coraz mniej prawdy i szczeroœci, to znak, ¿e wszed³eœ na œlisk¹ i niebezpieczn¹ drogê. Zawróæ, póki jeszcze jest czas! o t³um. S³. Podziewski

Wszelkie przekrêcanie prawdy, dodawanie czegoœ lub odejmowanie od tego, co powiedzia³ Bóg, jest karygodne i niedopuszczalne (por. Obj 22,18-19; 5 Mj¿ 18,20-22)! Przekonali siê o tym szybko i boleœnie Adam i Ewa, którzy za niepos³uszeñstwo i us³uchanie niewinnego k³amstwa ponieœli surow¹ karê. Tymczasem w naszym rzekomo chrzeœcijañskim spo³eczeñstwie coraz wiêcej niedomówieñ, niewinnych k³am-

16

G³os Kaznodziejski 3/2004

Wiktor Kotulski

Szkice z lektur nieobowi¹zkowych (1) WSTÊP Jedn¹ z cech, które wyró¿niaj¹ Koœció³ Adwentystów Dnia Siódmego spoœród innych denominacji chrzeœcijañskich, jest doktryna o Duchu proroctwa. Dar ten, jak twierdz¹ adwentyœci, objawi³ siê w ¿yciu i pos³annictwie Ellen Gould White. Jej pisma okreœla siê jako natchnione komentarze1. Sama autorka wielokrotnie potwierdza wy¿szoœæ Biblii od swoich pism, nazywaj¹c je ma³ym œwiat³em, które prowadzi do du¿ego œwiat³a – Biblii2. Jej s³owa: Wziê³am drogocenn¹ Bibliê i otoczy³am j¹ wieloma œwiadectwami dla zboru, jakie otrzyma³am dla ludu Bo¿ego3, s¹ jakby echem innych s³ów: Punktem kulminacyjnym tego procesu by³a kompilacja ‘Talmudu’. S³owa „wznieœcie ogrodzenie wokó³ ‘ory” œciœle wi¹za³y siê z pragnieniem podporz¹dkowania ¿ycia jej nakazom. Gdyby ktoœ pojmowa³ tekst zbyt dos³ownie, móg³by nieumyœlnie je z³amaæ. Podobnie jak pole uprawne nale¿y otoczyæ p³otem, aby nikt, nawet niechc¹cy, go nie stratowa³, tak i wokó³ œwiêtej dziedziny Tory trzeba wznieœæ ogrodzenie z dodatkowych przestróg, maj¹cych na celu zapobiec wszelkim nieumyœlnym wykroczeniom4. Ten ostatni fragment pokazuje jak ¯ydzi szczerze przyznaj¹ siê do tego, ¿e ogrodzili Torê – Bibliê i jak bardzo s¹ z tego dumni. Wiemy tak¿e, ile to razy i jak zdecydowanie Jezus potêpia³ niektóre nauki rabiniczne5 w czasie swojej ziemskiej s³u¿by. Przypomnijmy, ¿e Talmud powstawa³ od III w. p.n.e., do V w. n.e., a w czasach Jezusa te nauki ludzkie by³y ju¿ znane. Natomiast adwentystyczny Talmud powstawa³ oko³o 70 lat – i trzeba przyznaæ, ¿e Biblia zosta³a dobrze otoczona (ponad 100.000 stron). Wielki bój by³ pierwsz¹ ksi¹¿k¹ Ellen G. White, jak¹ przeczyta³em. Gdy dowiedzia³em siê, ¿e jej pisma s¹ natchnione, to by³em ciekaw, które z nich mam za takie uwa¿aæ. Jednak, gdy przeczyta³em poni¿sze s³owa, potwierdzi³o siê to, co s³ysza³em wczeœniej wielokrotnie, a mianowicie, ¿e wszystkie jej pisma s¹ natchnione. Oto te s³owa: W listach, które piszê, w œwiadectwach, które sk³adam, ofiarowujê wam to, co Pan mi przedstawi³. Nie wypowiadam na papierze ani jednego artyku³u, który by wyra¿a³ tylko moje w³asne myœli, s¹ mi one ods³oniête przez Boga w widzeniu – cenne promienie œwiat³a bij¹cego od tronu Bo¿ego6. Czy istnieje wœród adwentystów problem ze zdeG³os Kaznodziejski 3/2004

finiowaniem stopnia natchnienia pism Ellen White? Niestety, wydaje siê, ¿e tak. Potwierdza to Juan Viera (adwentysta), który napisa³: Niektórzy adwentyœci maj¹ czasem trudnoœci ze zrozumieniem natchnienia Ellen White, gdy sk³ada ona swoje w³asne œwiadectwo w pracach autobiograficznych, albo, gdy opowiada historiê ruchu adwentowego, w którym sama uczestniczy³a. Czy te relacje s¹ mniej natchnione, od tych rozpoczynaj¹cych siê s³owami: „Widzia³am”? Nie. Nie uznajemy „poziomów”, czy „stopni” natchnienia; ale raczej wierzymy w to, ¿e Bóg u¿ywa ró¿nych sposobów, by natchn¹æ cz³owieka do napisania poselstwa7. Jak widaæ, te trudnoœci maj¹ nie tylko szeregowi cz³onkowie koœcio³a, ale i uznane autorytety. Aposto³ Pawe³ zwraca siê do Tymoteusza, a tym samym i do nas, tymi s³owami: ...poniewa¿ od dzieciñstwa znasz Pisma œwiête, które ciê mog¹ obdarzyæ m¹droœci¹ ku zbawieniu przez wiarê w Jezusa Chrystusa. Ca³e Pismo przez Boga jest natchnione i po¿yteczne do nauki, do wykrywania b³êdów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwoœci, aby cz³owiek Bo¿y by³ doskona³y, do wszelkiego dobrego dzie³a przygotowany (II Tym. 3:15-17). Oficjalna doktryna Koœcio³a przedstawia jej pisma w podobnym tonie do tego, w jakim Pawe³ z Tarsu prezentowa³ Pisma Œwiête: Pisma jej – s³u¿ebnicy Pañskiej – s¹ sta³ym i autorytatywnym Ÿród³em prawdy, dostarczaj¹cym Koœcio³owi pociechy, myœli przewodnich, wskazówek i daj¹cych szansê poprawy8. Potwierdza to Martin Weber, w swojej ksi¹¿ce, któr¹ napisa³ bêd¹c zastêpc¹ redaktora naczelnego miesiêcznika „Ministry”, miêdzynarodowego magazynu dla duchownych, wydawanego przez Stowarzyszenie Kaznodziejów Koœcio³a Adwentystów Dnia Siódmego. Oto jego pogl¹d: Wierzê, ¿e jej pisma s¹ dla nas sta³ym i autorytatywnym Ÿród³em natchnienia. Co wiêcej, akceptujê, i¿ cokolwiek napisa³a w sprawach religijnych by³o natchnione przez Ducha Œwiêtego9. To jest jego wyk³adnia powy¿ej przytoczonej doktryny10. Okazuje siê jednak, ¿e znany pisarz adwentystyczny, Clifford Goldstein, nie zgadza siê z doktryn¹, ¿e pisma White s¹ sta³ym i autorytatywnym Ÿród³em prawdy. Napisa³ bowiem: Nikt nie twierdzi, ¿e jej pisma nale¿y stawiaæ na równi z Bibli¹ albo przyjmowaæ jako ostateczn¹ prawdê11.

17

W innych opracowaniach przedstawia siê to nastêpuj¹co: Chocia¿ jej pisma s¹ natchnione tak jak i Biblia, s¹ œwiat³em tak jak Biblia, ale nie s¹ ani dodatkiem do Pisma Œwiêtego, ani nie stoj¹ ponad nim czy na równi z nim (...) Spe³niaj¹ one podrzêdn¹ rolê w stosunku do Pisma Œwiêtego (...) Z uwagi na miejsce i rolê E. G. White w adwentyzmie, dla adwentystów jej pisma s¹ ci¹g³ym Ÿród³em informacji i pomocy w interpretowaniu Biblii12. Jednak i w tym przypadku okazuje siê, ¿e „podrzêdna” rola jej pism nie wszystkim odpowiada. I tak W³adys³aw Polok napisa³: Ciekawym faktem jest to, ¿e chocia¿ by³o trzech ró¿nych pisarzy (Daniel, Jan i Ellen White), ¿yj¹cych w ró¿nym czasie, maj¹cych ró¿ne pochodzenie i przygotowanie, to jednak uk³ad tych trzech ksi¹g jest jednakowy, [tzn. ksiêgi Daniela, ksiêgi Objawienia, ksi¹¿ki Wielki bój – przyp. moje]. Trzech pisarzy, ale jeden autor. S¹ to ksiêgi natchnione przez Boga, napisane, abyœmy siê z historii uczyli, co nas czeka w przysz³oœci13. Wyci¹gnijmy teraz wnioski z tych wszystkich wypowiedzi. Okazuje siê, ¿e doktryna koœcio³a mówi, i¿ jej pisma s¹ sta³ym Ÿród³em prawdy, ale przeciwstawia siê temu Clifford Goldstein, który twierdzi, ¿e: nie s¹ ostateczn¹ prawd¹. Z kolei, Gerhard F. Hasel uwa¿a, ¿e jej pisma spe³niaj¹ podrzêdn¹ rolê w stosunku do Pisma Œwiêtego i nie stoj¹ na równi z Bibli¹. Wtóruje mu w tym Clifford Goldstein. Ale z tym nie zgadza siê W³adys³aw Polok, który stawia Ellen White na równi z prorokiem Danielem i aposto³em Janem. Znamienne jest te¿, ¿e nie u¿ywa w stosunku do Wielkiego boju nazwy ksi¹¿ka, tylko ksiêga. Jego pogl¹d potwierdza te¿ Juan Viera, który napisa³: nie uznajemy poziomów, czy stopni natchnienia. Mo¿na teraz zadaæ pytanie: czy wszystkie te wypowiedzi s¹ w jednym duchu i czy s¹ jednomyœlne? Ka¿dy niech odpowie sobie sam na to pytanie.

Dziwi mnie tylko stwierdzenie, ¿e jej pisma s¹ autorytatywnym Ÿród³em prawdy (byæ mo¿e powsta³e po 1885 roku)14. Czytamy, ¿e to S³owo Bo¿e jest prawd¹ (II Sam. 7:28; Jan 17:17). Nie ulega najmniejszej w¹tpliwoœci, i¿ Ellen White wywy¿sza³a Pismo Œwiête. Oto jej s³owa: W swoim s³owie, Biblii, Bóg przekaza³ ludziom wiedzê niezbêdn¹ do zbawienia. St¹d te¿ Pismo Œwiête powinno zostaæ przyjête jako autorytatywne, nieomylne objawienie woli Boga. Zawarty jest w nim idea³ charakteru, do jakiego cz³owiek powinien d¹¿yæ, znajduj¹ siê w nim te¿ wszelkie nauki i jest ono miernikiem naszego postêpowania (...). Pismo Œwiête wyraŸnie stwierdza, ¿e S³owo Bo¿e jest tym wzorcem, wed³ug którego sprawdzaæ nale¿y wszystkie nauki i doœwiadczenia15. Czy ka¿dy czytaj¹cy Pismo Œwiête nie podpisze siê pod tym? Jak najbardziej, ja równie¿. Có¿ wiêcej trzeba? Biblia jest dobra na wszystko – mo¿na powiedzieæ. Jednak ta sama autorka napisa³a tak¿e: Nie jesteœcie doœæ oczytani w Piœmie Œwiêtym. Gdybyœcie S³owo Bo¿e uczynili przedmiotem studiów z pragnieniem dorównania wysokiej skali Pisma i uzyskania doskona³oœci chrzeœcijañskiej, to byœcie œwiadectw nie potrzebowali16. Czyli „œwiadectwa” maj¹ zaprowadziæ nieoczytanych do Biblii. Dobrze, a co z tymi oczytanymi, biblistami, pastorami...? Czy przypadkiem autorka tych s³ów nie obra¿a tutaj adwentystów? Jak poczuje siê ktoœ, kto Bibliê przeczyta³ ju¿ niejednokrotnie? W wielu poruszonych tematach w tej pracy, s¹ twierdzenia i teorie Ellen G. White, z którymi absolutnie siê nie zgadzam, ale s¹ te¿ inne, przy których stawiam znaki zapytania, aby daæ czytaj¹cemu mo¿liwoœæ w³asnej oceny. Przekonajmy siê, zatem, jak autorka wdra¿a ju¿ objawione prawdy, jak radzi, ostrzega, komentuje i interpretuje S³owo Bo¿e.

Rozdzia³ 1 NA POCZ¥TKU Nie g³oœcie ¿adnych pogl¹dów ani œwiadectw, o których nigdy Chrystus nie mówi³ i które nie maj¹ ¿adnego oparcia w Biblii! Mamy wielkie uroczyste prawdy do g³oszenia. «Napisane jest» – oto kamieñ probierczy, którego dok³adnie nale¿y daæ poznaæ ka¿dej duszy. Ze skarbnicy œwiadectw, t. III, s. 194. Sylwetka Adama w raju Cytat 1: Gdy Adam wyszed³ z r¹k Stwórcy, by³ imponuj¹cego wzrostu i piêknie zbudowa-

18

ny. By³ ponad dwa razy wy¿szy od mê¿czyzn obecnie ¿yj¹cych na ziemi, a przy tym zbudowany bardzo proporcjonalnie. Wydarzenia czasów koñca, s. 195. Jako ciekawostkê podam, ¿e w podobnym klimacie naucza judaizm, to znaczy, i¿ Adam siêga³ g³ow¹ nieba, a po wygnaniu z raju jego wzrost zosta³ zmniejszony do oko³o 50 metrów17. W³aœciwie ten cytat móg³by siê znaleŸæ w rozdziale O Rzeczach przysz³ych, gdzie autorka twierdzi (cytat 2), i¿ powracaj¹cy na ziemiê Jezus jest jeszG³os Kaznodziejski 3/2004

cze wy¿szy od Adama. Czy E. White sugeruje, ¿e ta gigantomania bêdzie na nowej ziemi? Przeczy temu Nowy Testament, który opisuje drugiego Adama (Jezusa) w nowym ciele po zmartwychwstaniu w postaci mê¿czyzny normalnego wzrostu, który nie jest rozpoznany przez swoich uczniów (Jan. 21:4). Maria Magdalena bierze Jezusa za ogrodnika (Jan. 20:14-16). W¹¿ ze skrzyd³ami Cytat 2: W¹¿ by³ wówczas jednym z najm¹drzejszych i najpiêkniejszych zwierz¹t na ziemi. Mia³ skrzyd³a, a gdy lata³ w powietrzu jego cia³o koloru wypolerowanego z³ota rzuca³o woko³o oœlepiaj¹cy blask. Patriarchowie i prorocy, s. 36. Rabini zaœ twierdz¹, ¿e w¹¿ w raju chodzi³ i mówi³18. I to wnioskowanie oparte jest na logicznym rozbiorze tekstu biblijnego. Nie mo¿na wykluczyæ te¿ tego, ¿e móg³ mieæ skrzyd³a. Ale tekst Biblii nie zawiera ¿adnych przes³anek pozwalaj¹cych stwierdziæ autorytatywnie, ¿e tak by³o. Ostrze¿enie o niebezpieczeñstwie Cytat 3: Naszym pierwszym rodzicom dane by³o ostrze¿enie o niebezpieczeñstwie, które im zagra¿a³o. Niebiañscy pos³añcy opowiedzieli im historiê upadku szatana i przedstawili im jego zamiar doprowadzenia ich do zguby, a jednoczeœnie wyraŸnie ukazali naturê Bo¿ych rz¹dów, które ksi¹¿ê z³a próbowa³ podwa¿yæ. Patriarchowie i prorocy, s. 35. Cytat 4: Anio³owie ostrzegali ich, ¿eby siê strzegli pokus szatana, gdy¿ niestrudzenie bêdzie siê stara³, by ich usidliæ Patriarchowie i prorocy, s. 36. Kuszenie Ewy Cytat 5: Gdy zauwa¿y³a, ¿e jest sama, poczu³a zbli¿aj¹ce siê niebezpieczeñstwo, ale zlekcewa¿y³a swe obawy i stwierdzi³a, ¿e ma doœæ m¹droœci i si³y, by rozpoznaæ z³o i oprzeæ siê mu. Patriarchowie i prorocy, s. 36. Po lekturze fragmentów nr 3, 4 i 5 oraz po skonfrontowaniu ich z przekazem biblijnym, musimy zachowaæ daleko id¹c¹ ostro¿noœæ i pokorê w przedstawianiu tego tematu. Nasi pierwsi rodzice zostali ju¿ w raju obdarzeni woln¹ wol¹ (choæ byli bezgrzeszni). W zwi¹zku z tym rodz¹ siê pytania: G³os Kaznodziejski 3/2004

– Czy w raju Ewa mog³a czuæ niebezpieczeñstwo? – Czy mog³a rozpoznawaæ z³o, skoro jeszcze nie spo¿y³a z drzewa poznania dobra i z³a? – Czy na podstawie Biblii mo¿emy stwierdziæ, ¿e Adam i Ewa moglizrozumieæ upadek szatana? Przypomnijmy, ¿e opisy te dotycz¹ sytuacji przed zwiedzeniem. Gdy Bóg zakaza³ im jeœæ owoce z drzewa w œrodku ogrodu, nie mówi³, dlaczego im zakazuje. Byli w koñcu Jego poddanymi stworzeniami i mia³ prawo wymagaæ od nich pos³uszeñstwa. Zreszt¹ jak mo¿na wyt³umaczyæ istnienie z³a komuœ, kto temu nie podlega i nigdy tego nie doœwiadczy³? To dopiero w¹¿ (szatan) powiedzia³: Lecz Bóg wie, ¿e gdy tylko zjecie z niego, otworz¹ siê wam oczy i bêdziecie jak Bóg, znaj¹cy dobro i z³o. (I Moj¿. 3:5) Ellen White natomiast twierdzi, ¿e przed zjedzeniem owocu Ewa mia³a doœæ m¹droœci i si³y by rozpoznaæ z³o. Czy mo¿na siê z tym zgodziæ? W¹¿ zrywa owoc Cytat 6: W¹¿ zerwa³ owoc z zakazanego drzewa i w³o¿y³ w rêce wahaj¹cej siê Ewy. Patriarchowie i prorocy, s. 38. Dlaczego ten fragment zwróci³ moj¹ uwagê? Po pierwsze, zna³em ju¿ wczeœniej to opowiadanie o zwiedzeniu z Biblii. Po drugie, opis Ellen White poszerzaj¹cy przekaz biblijny wyda³ mi siê zbyt kontrowersyjny. Oto tekst biblijny: A gdy kobieta zobaczy³a, ¿e drzewo to ma owoce dobre do jedzenia i ¿e by³y mi³e dla oczu, i godne po¿¹dania dla zdobycia m¹droœci, zerwa³a z niego owoc i jad³a. Da³a te¿ mê¿owi swemu, który by³ z ni¹, i on te¿ jad³. (I Moj¿. 3:6) W³aœciwie mo¿emy obejœæ siê bez komentarza. Biblia sama to wyjaœnia, opis jest jasny i czytelny: Ewa sama zrywa owoc, zjada i daje te¿ mê¿owi, ale wed³ug wizji White, to w¹¿ zrywa owoc i wk³ada w rêce kobiety. Sprawa staje siê powa¿na, poniewa¿ „natchniony” komentarz podaje inn¹ wersjê. Co zatem trzeba uczyniæ? Zastosowaæ siê do zalecenia samej autorki. Cytat 7: Je¿eli œwiadectwa g³osz¹ coœ, co nie jest zgodne ze s³owem Bo¿ym, odrzuæcie je. Ze skarbnicy œwiadectw, t. II, s. 204. Co autorka mia³a na myœli? Czy chce, aby odrzu-

19

ciæ tylko fa³szywe œwiadectwo, które znajdziemy (nawet, jeœli jest to jej w³asne œwiadectwo)? Czy zdawa³a sobie sprawê, ¿e ta wypowiedŸ implikuje uznanie jej jako fa³szywego proroka i odrzucenie wszystkich jej dzie³? Ktoœ mo¿e powiedzieæ, ¿e czepiam siê szczegó³ów, ale jak mówi¹ diabe³ tkwi w szczegó³ach i to one zawsze sk³adaj¹ siê na ca³oœæ. Nie rozumiem, dlaczego z tak prostej opowieœci autorka robi scenê, która nie wspó³gra z faktami Pisma Œwiêtego. Dlatego trzeba bardzo powa¿nie podejœæ do jej zalecenia, aby wszystko sprawdzaæ, co siê czyta przez pryzmat zgodnoœci z Bibli¹ – dotyczy to tak¿e jej pism. Przypuœæmy, ¿e wzi¹³bym ksi¹¿kê Patriarchowie i prorocy na przys³owiow¹ bezludn¹ wyspê lub w dalek¹ podró¿, a nie mia³bym przy sobie Biblii i nie by³bym w niej oczytany. Mój obraz rzeczywistoœci biblijnej opar³by siê na wizjach Ellen White. A przecie¿ ka¿dy z nas ma swój rozum i wyobraŸniê i je¿eli podda siê wp³ywowi Ducha Œwiêtego, to zrozumie to, co przeczyta na tyle, na ile zostanie mu to dane. Dlatego teoria œwiat³a powinna byæ stosowana od du¿ego œwiat³a do ma³ego œwiat³a, a nie odwrotnie. Dla pobudzenia wyobraŸni postawmy sobie pytanie: czy jeœli œwieci s³oñce, to czy potrzeba zapalaæ œwieczkê? Ka¿dy niech sobie odpowie, co dla niego jest tym s³oñcem z powy¿szego pytania: Biblia, czy dzie³a Ellen White? Z doœwiadczenia wiemy, ¿e gdy czytamy najpierw komentarze, pomijaj¹c teksty Ÿród³owe, pozostaje pewne uczucie niedosytu i – niestety – po³owicznoœci poznania tematu. Co wiêcej, okazuje siê, ¿e jednym wystarczaj¹ komentarze i nie wnikaj¹ ju¿ w teksty Ÿród³owe, przyjmuj¹c wszystko bez sprawdzenia. Natomiast niewielu jest takich, którzy nie poprzestaj¹ na tym i za przyk³adem braci z Berei (Dz.Ap. 17:10-11) sami badaj¹, porównuj¹ i sprawdzaj¹. Komentarze s¹ ró¿ne: dobre i z³e, a naszym obowi¹zkiem jest najpierw zapoznaæ siê z tekstem Ÿród³owym (biblijnym), a potem sprawdziæ, co inni napisali na ten temat, ale nigdy odwrotnie. Moja rada: b¹dŸ zawsze przy Ÿródle, a nigdy nie braknie ci wody ¿ycia. Deszcz – nieznane zjawisko przed potopem Cytat 8: Kolejne pory nastêpowa³y po sobie zawsze w tym samym, niezmiennym porz¹dku. Do tej pory nigdy nie pada³ deszcz, ziemia by³a zwil¿ana przez mg³ê i rosê. Patriarchowie i Prorocy, s. 68-69.

20

To twierdzenie Ellen White, ¿e deszcz nigdy nie pada³ przed potopem upada, gdy zapoznamy siê z przekazem biblijnym odnoœnie tej kwestii: A jeszcze nie by³o ¿adnego krzewu polnego na ziemi ani nie wyros³o ¿adne ziele polne, bo Pan Bóg nie spuœci³ deszczu na ziemiê i nie by³o cz³owieka, który by uprawia³ rolê, A tylko mg³a wydobywa³a siê z ziemi i zwil¿a³a ca³¹ powierzchniê gleby. (I Moj¿. 2:5-6) I tak werset szósty autorka odnosi do ca³ej epoki przedpotopowej. Wystarczy jednak dok³adnie przestudiowaæ tekst biblijny i okazuje siê, ¿e jeszcze nie by³o ¿adnego krzewu polnego na ziemi, ani nie wyros³o ¿adne ziele polne. Dlaczego? Bo Pan Bóg nie spuœci³ deszczu na ziemiê i nie by³o cz³owieka, który by uprawia³ rolê. Wyra¿enie: a tylko mg³a wydobywa³a siê z ziemi i nie by³o deszczu jest sytuacj¹ ewidentnie sprzed stworzenia cz³owieka i zasadzenia ogrodu Eden. Kiedy pojawia siê cz³owiek (werset 7), Pan Bóg zasadza ogród (werset 8), wyrasta wszelkie drzewo (werset 9) i – logicznie rzecz bior¹c – pojawia siê te¿ deszcz, tak jak wczeœniej go nie by³o ze wzglêdu na brak tych trzech warunków. Drabina Jakubowa Cytat 9: Tam opiera³a siê owa tajemnicza drabina ³¹cz¹ca ziemiê z niebem (I Moj¿. 28, 12), drabina, po której zstêpowali i wstêpowali anio³owie i która otwiera³a œwiatu drogê do tronu Bo¿ego. Wielki Bój, s. 16. Autorka maj¹c na myœli w swoim tekœcie Jerozolimê, umiejscawia tam tajemnicz¹ drabinê ze snu Jakuba. Jak wiadomo z Biblii sen ten mia³ miejsce w Betel (dawniej Luz). Rozwa¿my S³owo Bo¿e w tym temacie, czytamy: Zdjêty trwog¹ rzek³: O, jakim¿e lêkiem napawa to miejsce! Nic tu innego, tylko dom Bo¿y i brama do nieba (I Moj¿. 28:17). O jakim miejscu mówi tutaj Jakub? Nie ma ¿adnych w¹tpliwoœci, ¿e o Betel, a nie o Jerozolimie. Tak wiêc, je¿eli brama do nieba znajdowa³a siê w Betel, to czy nie w tej bramie by³a drabina do nieba po niej zaœ wstêpowali i zstêpowali anio³owie Bo¿y? (I Moj¿. 28:12). By zobaczyæ jak Biblia sama interpretuje to wydarzenie, mo¿na przeczytaæ ca³y 28. i 35. rozdzia³ I Moj¿.. Nie znajdziemy tam ¿adnej sugeG³os Kaznodziejski 3/2004

stii (wzmianki), ¿e owa tajemnicza drabina opiera³a siê w Jerozolimie. Rozpalanie ognia w sabat Cytat 10: Podczas pobytu na pustyni rozpalanie ognia w siódmym dniu by³o surowo zakazane. Zakaz ten nie mia³ obowi¹zywaæ w ziemi kananejskiej, gdzie surowy klimat wymaga czêstego rozniecania ognia, ale na pustyni panowa³ upa³ i ogieñ nie by³ potrzebny. Patriarchowie i prorocy, s. 304. Cytat 11: ¯ydzi tak zniekszta³cili Bo¿e prawo, ¿e uczynili z niego jarzmo niewoli. Ich pozbawione znaczenia wymagania sta³y siê przys³owiowe wœród innych narodów. Szczególnie dzieñ sabatu by³ obwarowany szeregiem bezsensownych ograniczeñ. Przesta³ byæ dla nich dniem radoœci i œwiêtem Pana, przeznaczonym do wielbienia Go, gdy¿ starszyzna ¿ydowska zwi¹za³a z nim nieznoœne ciê¿ary. ¯ydowi nie wolno by³o rozpaliæ ognia ani nawet zapaliæ œwiecy w dniu sobotnim. ¯ycie Jezusa, s. 140. Odnoœnie pierwszego cytatu autorka twierdzi, ¿e zakaz rozpalania ognia w sabat obowi¹zywa³ tylko na pustyni, a po wejœciu do Kanaanu przesta³ obowi¹zywaæ. Jest to nieprawd¹. Gdzie dowód biblijny? Natomiast w drugim cytacie E. White uto¿samia to prawo z prawem rabinicznym, jako bezsensowne ograniczenie – jarzmo niewoli – nieznoœne ciê¿ary. Czy rzeczywiœcie zniesiono (czy ograniczono): – Zakaz pracy? II Moj¿. 20:10 – Zakaz uprawiania handlu? Neh. 10:32 – Zakaz przenoszenia ciê¿arów? Jer. 17:21 – Zakaz podró¿owania? Iz. 58:13 Je¿eli nie, to w dalszym ci¹gu obowi¹zuje zakaz rozpalania ognia: Nie bêdziecie rozpalaæ ognia w ¿adnej z waszych siedzib w dzieñ sabatu. (II Moj¿. 35:3) Czy trzeba jakiejœ szczegó³owej egzegezy ¿eby zrozumieæ wyra¿enie: w ¿adnej z waszych siedzib? Nie mam zamiaru na tym miejscu nikogo pouczaæ jak we wspó³czesnym œwiecie nale¿y przestrzegaæ tego przepisu, jest to indywidualna sprawa ka¿dego, kto przestrzega soboty. Mogê tylko podpowiedzieæ, ¿e warto zapoznaæ siê z tym, jak radz¹ sobie ¯ydzi z rozpalaniem ognia w szabat. G³os Kaznodziejski 3/2004

Czy nie wygl¹da na to, ¿e Ellen White tym twierdzeniem (cytat 10) da³a te¿ przyzwolenie adwentystom na rozpalanie ognia w sabat? Pytanie: jakie mia³a ku temu podstawy biblijne? Ja twierdzê, ¿e ¿adnych. Teza, ¿e w Kanaanie by³ surowy klimat, jest tak trwa³a jak bañka mydlana. Czy Prawo Bo¿e zmienia siê w zale¿noœci od po³o¿enia geograficznego, lub w zale¿noœci od innych okolicznoœci (np. od temperatury)? Adwentyœci lubi¹ przytaczaæ przyk³ad Dekalogu, który zosta³ sfa³szowany przez koœció³ katolicki, co jest absolutn¹ prawd¹, ale czy wiedz¹, ¿e Ellen White zrobi³a zamach na jeden z przepisów dotycz¹cych sabatu? Trzeba jednak uczciwie przyznaæ, ¿e broni¹ soboty, jako dnia œwiêtego. Jak sabat jest wieczny, tak wieczne s¹ i przepisy zwi¹zane z sabatem (nie myliæ z przepisami rabinicznymi, które Jezus potêpi³). Wszystkie wy¿ej wymienione zalecenia s¹ przepisami biblijnymi i prawodawc¹ by³ sam Bóg. ¯ydzi przestrzegaj¹cy szabatu do dziœ trzymaj¹ siê tego zakazu we wszystkich swoich siedzibach na ca³ym œwiecie, bez wzglêdu na klimat. A adwentyœci dnia siódmego... cdn. 1 Gerhard F. Hasel, Ogólne zasady interpretacji Biblii, Warszawa 2001, s.14. 2 Gerhard F. Hasel, Ogólne zasady interpretacji Biblii, Warszawa 2001, ss.14 i 62. 3 Praca zbiorowa, Wierzyæ tak jak Jezus, Warszawa 1998, s. 227. 4 Abraham Cohen, Talmud, Warszawa 1999, s. 12. 5 Ew. œw. Marka 7:7-9. 6 Ellen G. White, Ze skarbnicy œwiadectw, t. II, Warszawa 1974, s.19. 7 G³os Adwentu, 7-8/2002, s.6. 8 Praca zbiorowa, Wierzyæ tak jak Jezus, Warszawa 1998, s.216. 9 Martin Weber, Pal¹ce Problemy, Zniewolenie, fanatyzm, czy pobo¿noœæ...?, Podkowa Leœna 1992, ss. 5, 111. 10 U¿ywam s³owa doktryna, gdy¿ omawiany cytat (przypis 8.) pochodzi z ksi¹¿ki, która jest spisem 27 zasad (doktryn) KADS. 11 Clifford Goldstein, Ostatki, Warszawa 2001, s.63. 12 Gerhard F. Hasel, Ogólne zasady interpretacji Biblii, Warszawa 2001, s.14. 13 G³os Adwentu, 3/2002, s.4. 14 Dopiero w rezultacie powa¿nych dociekañ, trwaj¹cych szereg lat, oficjalnie uznano E.G.White za pos³ankê Boga do Koœcio³a Ostatków, co znalaz³o nawet wyraz w uchwale podjêtej przez kolegium kierownicze Koœcio³a, og³oszonej w Review and Herald z 4.12.1885. Zachariasz £yko, Nauki Pisma Œwiêtego, Warszawa 1989, s. 434. 15 Ellen G. White, Wielki bój, Warszawa 1998, s.10-11. 16 Ellen G. White, Ze skarbnicy œwiadectw, t. II, Warszawa 1974, s.188. 17 BERESZIT - pierwsza ksiêga TORY (Genesis), Kraków - 2001, s. 30. 18 Ibid., s. 21, 26.

21

P y t a c i e

–

o d p o w i a d a m y

Pytanie: Czy post, to ca³kowite wstrzymanie siê od posi³ków i napojów na okres 24. godzin, albo czy mo¿na go zachowywaæ inaczej? OdpowiedŸ: Najpierw kilka uwag ogólnych. Z danych biblijnych wynika, ¿e wœród ¯ydów i chrzeœcijan post nie by³ zjawiskiem wyj¹tkowym, ale raczej sta³¹, doœæ czêsto stosowan¹ praktyk¹. I zanim faryzeusze zaczêli poœciæ w ka¿dym tygodniu, a nawet dwa razy na tydzieñ (por. £k 18,12), naród Izraelski jako ca³oœæ poœci³ co roku w kilku wybranych miesi¹cach (por. Zach 7,5; 8,19; DzAp 27,9) oraz w dniach pokuty i trwogi, b³agaj¹c Boga o przebaczenie i ratunek (por. Joel 1,1-14). Wyros³e z judaistycznych korzeni chrzeœcijañstwo, docenia³o i przejê³o zwyczaj poszczenia (por. DzAp 13,1-3; 14,23; 1 Kor 7,5). Zreszt¹ post, jako praktyka stricte religijna, znany by³ tak¿e w innych narodach i religiach (por. Jon 3,5-10). Wielkie znaczenie postu podkreœla³ Pan Jezus (Mt 17,19-21), który sam, na pocz¹tku Swej ziemskiej s³u¿by poœci³ przez czterdzieœci dni i czterdzieœci nocy (Mt 4,1.2). Post czêsto praktykowa³ te¿ ap. Pawe³ (2 Kor 11,27) oraz jego wspó³pracownicy (2 Kor 6,1-5). Ze œwiadectwa Biblii wynika, ¿e poœciæ mo¿na w ró¿ny sposób – mo¿na nie jeœæ i nie piæ, mo¿na nie jeœæ ale piæ, mo¿na poœciæ dzieñ, trzy dni, tydzieñ, a nawet... czterdzieœci dni! Mo¿na tak¿e poœciæ np. od po³udnia do po³udnia, lub od rana do wieczora... I jeœli tylko jest to czynione szczerze, z serca – Bóg przyjmuje poszcz¹cych i wys³uchuje ich modlitwy. W tej sprawie nie ma regu³y, i to poszcz¹cy okreœla okres i zakres postu. Spójrzmy na przyk³ady: – Za dni Achaszwerosza, króla perskiego, kiedy zbrodniczy Haman przygotowa³ intrygê, w wyniku której mia³ zgin¹æ ca³y naród 22

¿ydowski, królowa Ester powiedzia³a do Mardochaja: „IdŸ i zbierz wszystkich ¯ydów, którzy znajduj¹ siê w Suzie, i poœæcie za mnie; przez trzy doby, noc¹ i dniem nie jedzcie i nie pijcie; równie¿ ja i moje s³u¿ebnice bêdziemy tak poœciæ, a potem udam siê do króla...” (Est 4,16); – W proroctwie Jeremiasza czytamy: „IdŸ przeto ty i odczytaj z tego zwoju, który napisa³eœ pod moje dyktando, s³owa Pana w domu Pana w dzieñ postu wobec ludu...” (36,6); – Z kolei prorok Daniel, który jak ka¿dy ¯yd post ³¹czy³ z modlitw¹ (Dan 9,1-3), w innym przypadku poœci³ (umartwia³ siê) w specyficzny sposób: „W owym czasie ja, Daniel, by³em w ¿a³obie przez trzy tygodnie. Nie jad³em smacznych potraw, ani miêsa, ani wina nie bra³em do ust, nie namaszcza³em siê olejkiem, a¿ up³ynê³y trzy tygodnie” (Dan 10,2.3). – I Pan Jezus: który poszcz¹c, nie jad³, lecz niew¹tpliwie pi³ wodê. Wynika to z dwóch faktów: Najpierw, ¿e ¿aden cz³owiek nie prze¿yje d³u¿ej ni¿ trzy tygodnie bez wody; a potem, ¿e po skoñczonym poœcie Jezus ³akn¹³, nie zaœ pragn¹³ („... gdy poœci³ czterdzieœci dni i czterdzieœci nocy, wówczas ³akn¹³” – Mt 4,2). Tymczasem cz³owiek, któryby nie pi³ tak d³ugo, nawet gdyby prze¿y³ (prawie 6 tygodni!), by³by wyschniêty na wiór i marzy³by jedynie o kropli wody! (Gdyby ktoœ argumentowa³, ¿e Jezus Chrystus móg³ tak¿e nie piæ przez okres Swego postu, bo to by³... Pan Jezus, powinien pamiêtaæ, ¿e On nigdy nie u¿ywa³ Swej boskiej mocy dla siebie, i wszystko, co czyni³ dla naszego zbawienia, czyni³ jako Syn Cz³owieczy – czyli po prostu Cz³owiek!) W zwi¹zku z postem jeszcze dwa spostrze¿enia. Najpierw to, ¿e ¯ydzi, wychodz¹c z za³o¿enia, i¿ Sabat ma byæ dniem radoœci (Iz 58,13.14) – nigdy nie poœcili (i nie poG³os Kaznodziejski 3/2004

P y t a c i e

–

o d p o w i a d a m y

szcz¹) w dzieñ œwiêty. Tê zasadê zdaje siê jednak ³amaæ sam Jezus (poœci przez 40 dni i 40 nocy), a tak¿e prorok Daniel (poœci przez 21 dni). – Te sytuacje zalicza siê jednak do zdarzeñ zupe³nie wyj¹tkowych – a „wyj¹tek potwierdza regu³ê”. Spraw¹ drug¹ jest praca w czasie postu. Wytykaj¹c Izraelitom liczne uchybienia co do postu, przez Izajasza Bóg mówi: „...Oto w dniu waszego postu za³atwiacie swoje sprawy...” (Iz 58,3); BG oddaje to: „Oto w dzieñ postu waszego przewodzicie wolê swoj¹, a wszystkie prace swoje wyci¹gacie...”; zaœ BT: „Otó¿ w dzieñ waszego postu wy znajdujecie sobie zajêcie...”. – Identyczne ograniczenia jak postu, dotycz¹ tak¿e Sabatu: wg Iz 58,13, aby uœwiêciæ Sabat, równie¿ nale¿y powstrzymaæ od „za³atwiania swoich spraw” (BW); „przewodzenia woli swojej” (BG); „za³atwiania swoich spraw” (BT). – Bo post nie polega na tym, ¿e cz³owiek jedynie nie je i nie pije! Wcale nie to jest istot¹ postu! Post, to czas szczególnego zbli¿enia do Boga, ws³uchania siê w Jego g³os i z³¹czenia siê z Nim. W tym czasie wierz¹cy nie je (lub nie je i nie pije) przede wszystkim dlatego, by siê nie rozpraszaæ, nie skupiaæ na rzeczach mniej istotnych, oraz by uwolniæ system trawienny, a tym samym krwioobieg – umys³ i serce, od substancji toksycznych, które m¹c¹ trzeŸwoœæ myœli i zdolnoœæ odczuwania prze¿ywania Boga.

Pytanie: W Kazaniu na Górze Pan Jezus mówi m.in.: „A Ja wam powiadam , ¿e ka¿dy [...] kto by rzek³ bratu swemu: Racha, stanie przed Rad¹ Najwy¿sz¹, a kto by rzek³: G³upcze, pójdzie w ogieñ piekielny” (Mt 5,22). Zupe³nie tego nie rozumiem. – O czym naprawdê mówi Pan Jezus? G³os Kaznodziejski 3/2004

OdpowiedŸ: Oto, co na ten temat pisze popularny komentator biblijny, W. Barclay: „[...] Cz³owiek, który pod adresem swego brata mówi racha, pójdzie pod s¹d. – S³owa tego prawie nie mo¿na przet³umaczyæ, poniewa¿ okreœla ono raczej pewn¹ intonacjê, sposób mówienia, ton pogardliwy. Nazwanie kogoœ racha, równa³o siê uznaniu go za idiotê, wielkiego g³upca. S³owem tym wyra¿ano arogancje i pogardê. Istnieje pewne opowiadanie o rabinie Szymonie Ben Eleazar. Wychodz¹c ze szko³y rozmyœla³ z zadowoleniem o w³asnej uczonoœci, erudycji, dobroci. Po drodze pozdrowi³ go jakiœ cz³owiek, który nie cieszy³ siê dobr¹ s³aw¹. – Rabin nie odda³ pozdrowienia, lecz powiedzia³: «Ty, racha! Jesteœ wstrêtny! Czy wszyscy ludzie z tego miasta s¹ równie wstrêtni jak ty?!» «Nie wiem – odrzek³ zapytany – idŸ, powiedz memu Stwórcy o tym, jak wstrêtne stworzenie uczyni³». I tak zosta³ skarcony za grzech pogardy. Grzech ten uwa¿ano za godny najwy¿szego potêpienia. Trzeba by³o zañ odpowiedzieæ przed Sanhedrynem [...] Z kolei Jezus mówi o cz³owieku, który nazywa swego brata moros. Moros znaczy g³upiec. [...] Nazwanie kogoœ moros oznacza³o nie tylko krytykê czyjegoœ poziomu intelektualnego, lecz równie¿ rzucanie kalumni, pos¹dzanie o niemoralnoœæ, znies³awienie imienia, napiêtnowanie mianem cz³owieka z³ego i rozpustnego. Dlatego Jezus mówi. ¿e ten, kto znies³awi imiê swego brata i zniszczy jego reputacjê, jest godzien najsurowszego s¹du i ognia piekielnego. [...] podkreœla, ¿e czymœ najwstrêtniejszym jest znies³awienie reputacji cz³owieka, obrabowanie go z dobrego imienia. Nie ma zbyt surowej kary dla przewrotnego plotkarza, obmówcy, który przy fili¿ance kawy potrafi zniszczyæ cz³owieka moralnie. Takie postêpowanie jest w jak najbardziej dos³ownym sensie grzechem zas³uguj¹cym na piek³o” (Komentarz do Ewangelii wg Mateusza, t. 1, s. 177-179). 23

P y t a c i e

–

o d p o w i a d a m y

Pytanie: W Jan 17,6 czytamy: „Objawi³em imiê twoje ludziom, których mi da³eœ ze œwiata...” – Jakie naprawdê Imiê objawi³ Pan Jezus? Przecie¿ ¯ydzi znali imiê JHWH (Jahwe)! OdpowiedŸ: W ksiêdze Przypowieœci Salomon stawia wa¿ne pytanie: „Kto wst¹pi³ do nieba i zst¹pi³? Kto zebra³ wiatr w swoje garœcie? Kto wody owin¹³ p³aszczem? Kto krañce ziemi utworzy³? Jakie jest jego imiê – A jakie syna? Wiadomo ci mo¿e?” (30,4 BT). S¹ to naprawdê wa¿ne pytania. Imiê Syna wybra³o Niebo: „I nadasz mu imiê Jezus” (Mt 1,21). To wiemy. Ale jakie jest Imiê Boga? „Bóg rozmawia³ z Moj¿eszem i powiedzia³ mu: «Jam jest Jahwe. Ja objawi³em siê Abrahamowi, Izaakowi i Jakubowi jako Bóg Wszechmocny, ale imienia mego, Jahwe, nie objawi³em im” (2 Mj¿ 6,2.3 BT). Czy Pan Jezus pos³ugiwa³ siê tym Imieniem w czasie Swojej ziemskiej misji? Niew¹tpliwie tak, ale chyba tylko wtedy, gdy czyta³ wyj¹tki z Pism, w których zosta³o ono u¿yte, np. w £k 4,18.19., bo fragment ten pochodzi z ksiêgi Izajasza 61,1.2 i w oryginale hebrajskim jest u¿yte Imiê Jahwe (por. BT, wyd. I i II). Ale o tym Imieniu ¯ydzi wiedzieli, i objawiaj¹c je (w sensie: podaj¹c do wiadomoœci) Jezus nie objawi³by im niczego nowego! – Jakie zatem Imiê im objawi³? Jest bardzo wa¿ne, byœmy to wiedzieli, bo s³owa Zbawiciela maj¹ dla wierz¹cego du¿e znaczenie, nie tylko teoretyczne ale przede wszystkim praktyczne! W rzeczywistoœci Jezus objawi³ Imiê, o którym Izrael zapomnia³: „Tyœ zaiste ojciec nasz; bo Abraham nie wie o nas, a Izrael nie zna nas. Tyœ, Panie, ojciec nasz, odkupiciel nasz; toæ jest od wieku imiê twoje „ (Iz 63,16 BG)! Izrael zapomnia³ o Bogu, 24

jako o Ojcu. W ich oczach Bóg by³ groŸn¹, wzbudzaj¹c¹ lêk Istot¹; mo¿na by³o do Niego przyjœæ tylko z ofiar¹ i to za poœrednictwem kap³ana. By³ surowy, daleki i obcy: „Ja œwiadczê o sobie, a tak¿e Ojciec, który mnie pos³a³, œwiadczy o mnie. Wtedy mu rzekli: Gdzie jest Ojciec twój? Jezus odpowiedzia³: Nie znacie ani mnie, ani Ojca mojego. Gdybyœcie mnie znali, znalibyœcie te¿ Ojca mego” (Jan 8,18.19). – Jezus stwierdzi³, ¿e ¯ydzi naprawdê nie znali Boga jako Ojca. On sam wci¹¿ pos³ugiwa³ siê tym imieniem: „Ojcze nasz, który jesteœ w niebie” (Mt 6,9); „... A Jezus, wzniós³szy oczy w górê, rzek³: Ojcze, dziêkujê ci, ¿eœ mnie wys³ucha³” (Jan 11,41); „Ojcze, uwielbij imiê swoje!...” (Jan 12,28); „To powiedzia³ Jezus, a podniós³szy oczy swoje ku niebu, rzek³: Ojcze!...” (Jan 17,1); „A Jezus, zawo³awszy wielkim g³osem, rzek³: Ojcze, w rêce twoje polecam ducha mego...” (£k 23,46). To w³aœnie to Imiê objawi³ Jezus Chrystus ¯ydom i ludzkoœci! – Nasze dzieci nie zwracaj¹ siê do nas po imieniu: Józef, Franciszek, Stanis³aw, Kacper..., ale mówi¹: Ojcze, Tato, Tatusiu! Bo w imieniu Ojciec wyra¿a siê mi³oœæ i szacunek. Tak rozumieli to aposto³owie i pierwszy Koœció³ chrzeœcijañski, o czym œwiadcz¹ s³owa autorów nowotestamentowych: „Napisa³em wam, dzieci, gdy¿ znacie Ojca...” (1 Jana 2,14); „Dla nas istnieje tylko jeden Bóg, Ojciec, od którego pochodzi wszystko...” (1 Kor 8,6); „Albowiem przez niego (Chrystusa) mamy dostêp do Ojca...” (Ef 2,18); „Dlatego zginam swoje kolana przed Ojcem...” (Ef 3,15)! Dziêki temu, ¿e Jezus przyszed³ na Ziemiê i objawi³ nam i przybli¿y³ to Odwieczne Imiê, my, Jego dzieci, mo¿emy siê do Boga zwracaæ: „Ojcze”! Jezus mówi³: To jest Ojciec mój, i Ojciec wasz. – Czyñmy to, czego On nas nauczy³! G³os Kaznodziejski 3/2004

Z ¿ycia Koœcio³a MISJA I DUSZPASTERSTWO Kolejna audycja radiowa

W dniu 25. kwietnia w Polskim Radiu „BIS” nadana zosta³a kolejna audycja radiowa naszego Koœcio³a, w której S³owem Bo¿ym us³ugiwali bracia R. Witek i St. Kosowski. W audycji odtworzono pieœni z nowej p³yty zespo³u „Hosanna”. Bezpoœrednio po emisji, w czasie dy¿uru telefonicznego, s³uchacze mogli rozmawiaæ z braæmi us³uguj¹cymi, którzy odpowiadali na szereg pytañ o zasady wiary, ewangelizacjê i porz¹dek organizacyjny naszego Koœcio³a. Jedni ze s³uchaczy zamawiali kasetê z nagraniem audycji, inni prosili o literaturê, a niektórzy zg³osili chêæ uczestnictwa w korespondencyjnych kursach biblijnych. Po raz kolejny goœciliœmy na antenie Radia „BIS” w dniu 29. sierpnia. Tak¿e w tej audycji S³owo Bo¿e zwiastowali bracia R. Witek i St. Kosowski, i odtwarzano piêkne i wzruszaj¹ce pieœni „Hosanny”. Równie¿ po tej audycji by³o wiele telefonów od osób zainteresowanych, a z niektórymi zosta³ nawi¹zany sta³y kontakt. (Przy okazji przykra, niestety, informacja. Cotygodniowe audycje religijne nadawane w niedziele na UKF, od lipca br. przeniesiono na fale d³ugie! Jest to posuniêcie w³adz Polskiego Radia o ogromnych konsekwencjach, gdy¿ dziœ niewiele osób ma odbiorniki z zakresem fal d³ugich. I o ile dotychczas – wed³ug badañ radiowców – ka¿dorazowo audycji tych /a wiêc tak¿e audycji naszego Koœcio³a/ s³ucha³o od 700. tysiêcy do miliona osób, obecnie liczba ta drastycznie spad³a! S³uchacze s¹ zdezorientowani, zagubieni i bezradni, a my nie jesteœmy w stanie im pomóc! - Ale jesteœmy bardzo wdziêczni Bogu, ¿e przez dwadzieœcia jeden lat byliœmy s³yszani! To sprawi³a Jego ³aska i wola, a tak¿e ludzie, których On postawi³ na naszej drodze! Mamy nadziejê, ¿e w tej sprawie coœ siê zmieni, i modlimy siê o to. A ca³a sprawa jest jeszcze jednym dowodem na to, ¿e Bóg ma Swoich s³ug, ale i szatan pos³uguje siê ludŸmi.)

Poszerzone nabo¿eñstwo okrêgowe w Po³czynie Zdroju

W dniu 22. maja, w Po³czynie Zdroju, zorganizowane zosta³o poszerzone nabo¿eñstwo okrêgu zachodniego, po³¹czone z chrztem wodnym. Oprócz cz³onków okrêgu wziêli w nim udzia³ delegaci z innych stron kraju oraz grupa wspó³wierz¹cych z Christliche Kirchengemeinde (Niemcy) i Ostrawy (Czechy). Przed po³udniem S³owem Bo¿ym us³ugiwali bracia M. Hoffmann i K. Jaworski. Chrzest mia³ miejsce w pobliskim jeziorze, a po po³udniu, po kazaniu br. B. Kudelki, dokonano biblijnego wk³adania r¹k na nowoochrzczonych. Dziêkuje-

G³os Kaznodziejski 3/2004

25

my Bogu za Jego pomoc, prowadzenie i b³ogos³awieñstwo, jakim obdarzy³ ca³¹ uroczystoœæ. Cz³onkom miejscowego Zboru a szczególnie braterstwu Królom dziêkujemy za serdeczn¹ goœcinnoœæ! Zgromadzenie okrêgowe w Brennej

W dniu 12. czerwca mia³o miejsce zgromadzenie okrêgowe w Brennej, po³¹czone z chrztem wodnym. S³owo Bo¿e zwiastowali bracia: M. Olczyk i K. Opyrcha³. Zanurzenie katechumenów w rzece Brennicy dokona³ br. E. Bujok, po czym, w godzinach popo³udniowych, Starsi Koœcio³a w³o¿yli na nich rêce. Pieœniami us³ugiwa³a m³odzie¿ z Brennej, a tak¿e dzieci z Bielska i Brennej. Goœcinny, jak zwykle cz³onkowie miejscowego Zboru, przygotowali dla wszystkich smaczny posi³ek, za co serdecznie dziêkujemy!

Uroczyste nabo¿eñstwo i chrzest w Elbl¹gu

Dzieñ 19. czerwca na d³ugo pozostanie w pamiêci Zboru elbl¹skiego. Tego dnia, w czasie uroczystego nabo¿eñstwa, odby³ siê tak¿e chrzest wodny. Kazanie przed chrztem wyg³osi³ br. P. Bujok, chrztu dokona³ br. E. Bujok, który te¿ zwiastowa³ S³owo przez obrz¹dkiem wk³adania r¹k. Uroczystoœæ zakoñczy³a agapa, podczas której obecni dzielili siê swymi doœwiadczeniami wiary.

Zjazd Krajowy Cz³onków i Sympatyków Koœcio³a

W dniach 3. i 4. lipca odby³ siê doroczny Zjazd Koœcio³a pod has³em „Czasu ju¿ nie bêdzie”. Pierwszy dzieñ uczestnicy Zgromadzenia spêdzili w Auli Zespo³u Szkó³ im. Frycza Modrzewskiego w Bielsku-Bia³ej, a dzieñ drugi - w sali zgromadzeñ Zboru w Brennej. W ZjeŸdzie wziê³y udzia³ delegacje z Niemiec, Czech, Serbii i Danii. Program prowadzili br.br. B. Guzdek, M. Stêpieñ i Z. Biegun, a S³owo Bo¿e zwiastowali br. br. A. Lewandowski (W¹brzeŸno), M. Liptak (Ostrawa), B. Kudelka (Altenberge), Piter Nadj (Serbia), oraz R. Cyganik i R. Witek (Skoczów). Pieœniami i wystêpami s³u¿y³ zespó³ „Hosanna” oraz m³odzie¿ i dzieci z Brennej i Bielska, a tak¿e s. I. Stêpieñ z Altenberge. To uroczyste i radosne spotkanie ludu Bo¿ego na d³ugo pozostanie w pamiêci uczestników, którzy rozstawali siê w nadziei spotkania - „gdy Pan da i bêdziemy ¿yli” (Jak 4,15) - na podobnym Zgromadzeniu w roku nastêpnym! Z ¯YCIA M£ODZIE¯Y

XXIII Zlot M³odzie¿y

26

W dniach 29.07 – 01.08 odby³ siê XXIII ju¿ Zlot M³odzie¿y Koœcio³a Chrzeœcijan Dnia Sobotniego. Miejscem Zlotu by³ udostêpniony goœcinnie obiekt nale¿¹cy do Zespo³u Szkó³ Rolniczych w Œwidwinie (zachodniopomorskie). Has³em Zlotu by³y s³owa ap. Paw³a z Listu do Galacjan: ”Jedni drugich brzemiona noœcie!” Zlot zgromadzi³ wyj¹tkowo du¿¹ liczbê osób. Poza m³odzie¿¹ ze zborów i placówek z ca³ego kraju, wziê³y w nim udzia³ du¿e grupy m³odych z Czech i Niemiec. W programie by³y wyk³ady, seminaria G³os Kaznodziejski 3/2004

i dyskusje, którym przewodniczyli bracia i siostry: Roman Witek („Budowanie w³aœciwych relacji”); Zbigniew Biegun („Moc modlitwy”); Bo¿ena Cyganik („Leczenie zranionych emocji”); Katarzyna, Marek Stêpniowie („Noszenie brzemion innych”); Jaros³aw Urbanowicz („Mój obraz – Jego obraz”). W pi¹tek (30.07) i w sobotê (31.07) po po³udniu, prowadz¹cy „Spotkania z Ewangeli¹” br. Beniamin Hoffmann, wyg³osi³ dwa wa¿ne kazania: „Bóg i Koœció³” oraz „My i Koœció³”. W sobotnie dopo³udnie S³owem Bo¿ym s³u¿yli tak¿e bracia: Daniel Bujok i Piotr Nowak Przeprowadzony zosta³ równie¿ fina³ konkursu biblijnego, w którym I miejsce zajê³a s. Agnieszka Szott, II - Janusz Bujok; a III – Dariusz Bujok. Sala Zlotu coraz to rozbrzmiewa³a pieœniami wdziêcznoœci i uwielbienia. Wyst¹pi³y tak¿e zespo³y i soliœci (m.in. chór z Niemiec, zespó³ „Hosanna” oraz s. Iwona Stêpieñ). Wolne chwile Zlotu wykorzystano na gry i zabawy sportowe, ognisko, i inne. Dla wszystkich obecnych w Œwidwinie, te cztery wspólnie spêdzone dni by³y bardzo radosnym i buduj¹cym prze¿yciem, bardzo wszystkim potrzebnym. ¯yj¹c w trudnych, pe³nych napiêcia czasach, w œrodowisku raczej niechêtnemu biblijnej wierze i Bo¿ym zasadom wiary i postêpowania, bardzo potrzebujemy takich w³aœnie spotkañ, które pozwalaj¹ spojrzeæ na wszystko z Bo¿ej perspektywy!

Letni Obóz M³odzie¿y

Bezpoœrednio po Zlocie, w dniach 1-15.08., w budynku Koœcio³a Baptystów w Szczecinku, zorganizowany zosta³ Obóz wypoczynkowy, w którym uczestniczy³o w sumie 48 m³odych ludzi z Polski, Niemiec i Czech. Kier ownikiem obozu by³ br. Roman Witek, wychowawcami - s. Anna Pyp³acz i br. Borys Guzdek, a szefem kuchni – br. Daniel Bujok. W urozmaiconym programie Obozu, ka¿dego dnia odbywa³y siê spotkania biblijne w grupach oraz wieczorne nabo¿eñstwa, a ponadto wys³uchano kilku wyk³adów. W Sabaty wszyscy uczestniczyli w nabo¿eñstwach Niemal przez ca³y ten okres dopisywa³a wspania³a pogoda, co sprzyja³o pla¿owaniu nad okolicznymi jeziorami. Zorganizowano kilka wycieczek, a jeden dzieñ uczestnicy spêdzili nad Ba³tykiem. Pobyt na Obozie by³ dla uczestników dobrym i radosnym prze¿yciem, gdy¿ wszystkich ³¹czy³a jedna Droga, jedna Prawda, i jedna nadzieja ¯y-

G³os Kaznodziejski 3/2004

27

cia. £¹czy³y tak¿e œpiewane pe³nym g³osem pieœni i p³yn¹ca z serc modlitwa. Za te wszystkie wspania³e chwile i liczne dowody Bo¿ej ³aski jesteœmy g³êboko wdziêczni naszemu Stwórcy! Obóz dla ma³¿eñstw

W dniach 2-6 sierpnia, w jednym z nadmorskich oœrodków wczasowych w Dar³owie, zorganizowany zosta³ obóz dla ma³¿eñstw, z tej formy wypoczynku skorzysta³o 19 par ma³¿eñskich. Jednym z za³o¿eñ tego pobytu by³y spotkania i wyk³ady duszpasterskie, dotycz¹ce wspó³¿ycia ma³¿eñskiego i rodzinnego, prowadzone przez specjalizuj¹cych siê w tej dziedzinie duszpasterzy - Nelê i Zbyszka K³apa cz³onków jednej z protestanckiej spo³ecznoœci wyznaniowej. Wspólny pobyt braci i sióstr by³ okazj¹ do wzajemnej wymiany myœli i pogl¹dów oraz skorzystania z fachowej porady. Podobnie, jak dzieci i m³odzie¿, tak¿e ma³¿eñstwa Bóg obdarzy³ wspania³¹ pogod¹, dziêki której mo¿na by³o skorzystaæ z wielu ciekawych atrakcji. DZIECI W dniach 19.07 – 01.08, w Szczecinku (w tym samym miejscu co m³odzie¿), dzieci przebywa³y na swoim obozie wypoczynkowym. W wypoczynku wziê³o udzia³ w sumie 33. dzieci z Polski, Niemiec i Czech. Kierownikiem obozu by³ br. Piotr Wierzbicki, a wychowawcami: s. Lilianna Wierzbicka oraz braterstwo El¿bieta i Zbigniew Biegunowie. O ¿o³¹dki dzieci dba³y siostry: Marzena Che³stowska i Barbara Zelcer. Podobnie jak m³odzie¿y, równie¿ dzieciom dopisa³a wspania³a pogoda, i czas wypoczynku zosta³ maksymalnie wykorzystany; pla¿owanie i k¹piel w jeziorze, wycieczki, gry i zabawy. Opiekunowie dbali o pokar m duchowy i rozrywkê – odbywa³y siê nabo¿eñstwa, organizowano konkursy i zabawy. Jesteœmy wdziêczni Bogu, ¿e tak liczna grupa dzieci mog³a skorzystaæ z wypoczynku, dziêkujemy Bogu i opiekunom za przygotowanie ciekawego programu. KONTAKTY ZAGRANICZNE W dniach 28-29 sierpnia, uczestniczyliœmy w kolejnej – X Konferencji Christliche Kirchengemeinde, zorganizowanej w jednej ze szkó³ w Muenster/Westfalia. Oprócz licznej delegacji z Polski, na uroczystoœæ przybyli goœcie z Czech, Serbii, Danii i Holandii. S³owem Bo¿ym us³ugiwali bracia: Brzetislaw Kudelka (Niemcy), Peter Nadj (Serbia), Bedia Kolinek (Czechy), Robert Cyganik i Roman Witek (Polska), Ilis Nadj (Dania). Wys³uchaliœmy wiele buduj¹cych pieœni w wykonaniu cz³onków miejscowego Zboru, wyst¹pili równie¿ goœcie z Serbii, Danii i Czech, swój program przedstawi³ zespó³ „Hosanna” oraz m³odzie¿ z Brennej. Równie¿ ca³a sala mia³a wiele razy okazjê do uwielbiania Boga pieœniami i modlitwami. Gospodarze podejmowali goœcinnie

28

G³os Kaznodziejski 3/2004

wszystkich obecnych. Dziêkuj¹c im, dziêkujemy przede wszystkim Bogu, za buduj¹ce chwile przy Jego S³owie! 29. sierpnia, po zakoñczeniu Konferencji, spotka³y siê delegacje wszystkich, uczestnicz¹cych w niej Koœcio³ów Z Koœcio³a polskiego w spotkaniu uczestniczyli bracia Roman Witek i Robert Cyganik. Wymieniono informacje z ¿ycia poszczególnych Koœcio³ów. Omawiano te¿ sprawy wzajemnej wspó³pracy. SPRAWY BUDOWLANE Zbór Po³czynie Zdroju ma ju¿ w³asn¹ salê zgromadzeñ! Zakupu podnajmowanego dotychczas lokalu dokonano w pierwszych dniach sierpnia, m.in. dziêki wsparciu finansowemu Zboru Christliche Kirchengemeinde w Altenberge (Niemcy). Cieszymy siê, ¿e planowana od dawna transakcja zosta³a ostatecznie sfinalizowana, i Zbór w Po³czynie Zdroju do³¹czy³ do liczby Zborów zgromadzaj¹cych siê w swoim w³asnym obiekcie. UROCZYSTOŒCI ŒLUBNE W dniu 18. lipca, w sali zgromadzeñ Zboru w Tomaszowie Mazowieckim, odby³a siê wzruszaj¹ca i radosna uroczystoœæ œlubowania ma³¿eñskiego s. Kingi STÊPIEÑ i br. Piotra NOWAKA – cz³onków miejscowego Zboru. S³owem Bo¿ym us³ugiwa³ br. Krzysztof Jaworski. *

*

W dniu 26. lipca w sali zgromadzeñ Zboru w Brennej, zwi¹zek ma³¿eñski zawarli s. Kornelia STEKLA i br. Krzysztof LACHOWSKI. B³ogos³awieñstwa ma³¿eñskiego udzieli³ br. Krzysztof Jaworski. M³odym Parom ¿yczymy wiele Bo¿ego b³ogos³awieñstwa na Ich wspólnej drodze! Niech dobry Bóg otacza swoim mi³osierdziem ka¿dy dzieñ Ich wspólnego ¿ycia!

EWANGELIZACJA Ze zborów docieraj¹ do nas informacje o ró¿norakich formach aktywnoœci ewangelizacyjnej poszczególnych grup misyjnych i osób, a my na nie pilnie nadstawiamy ucha. Okazuje siê, jak wiele tu zale¿y od determinacji i inwencji cz³onków Koœcio³a; jeœli w sercu pali siê Bo¿a iskra, to Duch Bo¿y podpowie nam, co i jak mo¿emy zrobiæ w tej sprawie. „Know how! („Wiem G³os Kaznodziejski 3/2004

29

jak!”) – to popularne w œwiecie nauki i bussinesu has³o, sprawdza siê tak¿e w obszarze duchowym! A dobry przyk³ad siê udziela... – W Andrychowie od lat sta³¹ form¹ jest praca „od drzwi do drzwi”, podczas której zainteresowanym rozdaje siê tak¿e literaturê (Bibliê, „Ducha Czasów”, broszury i ulotki – niektóre z nich to w³asne opracowanie cz³onków tego Zboru!). Ta forma, choæ przez niektórych zaniechana jako nieefektywna i ostatnio bardzo utrudniona (domofony, zamkniête drzwi bloków, psy), wci¹¿ jest jedn¹ z najlepszych, bo umo¿liwia bezpoœredni kontakt z ludŸmi. – To nic, ¿e œrednio na 20 mieszkañ zaledwie w jednym uda siê porozmawiaæ i pozostawiæ drukowane s³owo. – To nic, ¿e nieraz trzeba znieœæ napastliwoœæ i z³oœæ, a czasami i pogró¿ki. – To nic, ¿e z setek ludzi, do których stukamy, zaledwie jedna osoba oka¿e ¿ywsze i trwa³e zainteresowanie. Taka jest natura rzeczy: diamenty s¹ bardzo rzadkie i trzeba za nimi g³êboko kopaæ! – Ale ile¿ radoœci i wzruszeñ dostarcza widok choæby jednej osoby zanurzanej w wodzie w momencie chrztu! Zaœ innym zwiastuj¹ Ewangelie „na œwiadectwo” (Mt 24,14), a to tak¿e wa¿na praca, o wiecznym wymiarze. Ale nie tylko w ten sposób pracuje ten Zbór. Co roku organizowane s¹ Dni z Ewangeli¹. Tak¿e w tym roku dwa wieczory cz³onkowie Zboru spêdz¹ na takim spotkaniu w gronie braci, sióstr, m³odzie¿y i zaproszonych (zaproszenia, plakaty, itp.) goœci. – Staraniem mieszkaj¹cego w Zduñskiej Woli brata Piotra M. (cz³onka Zboru w Poddêbicach), na dworcu PKP w tym mieœcie znajdzie siê gablota informuj¹ca o Koœciele Chrzeœcijan Dnia Sobotniego. Bêdzie ona tak¿e prezentowaæ nasze wydawnictwa i nowoœci z ¿ycia Koœcio³a, a tak¿e korespondencyjne kursy biblijne. To niew¹tpliwie dobra forma ewangelizacji, umo¿liwiaj¹ca ludziom pierwszy kontakt z nami i Bo¿¹ nauk¹, któr¹ g³osimy. Zainteresowani znajd¹ tam oczywiœcie adres najbli¿szego Zboru oraz adres Oœrodka Kszta³cenia Biblijnego. Dodaæ warto, ¿e z zainteresowaniem spotka³a siê kolejna propozycja, by dokarmiaæ biedne dzieci z miejscowych szkó³. Jak siê dowiadujemy, akcja ju¿ ruszy³a i ka¿dego miesi¹ca dwanaœcioro dzieci bêdzie mog³o zjeœæ w szkole ciep³y obiad! – Wyra¿aj¹c szczere uznanie, zachêcamy do naœladownictwa! Jest wiele dzieci w ró¿nych miastach i wioskach, które wychodz¹ do szko³y bez œniadania!... – Niecodzienn¹ formê propagowania nauki chrzeœcijañskiej wybra³ brat Marian K. ze Zboru w ¯orach. Jako kierowca autobusu umila podró¿ pasa¿erom, odtwarzaj¹c nagrania kaset audio; w tym kazañ S³owa Bo¿ego! Ludzie s³uchaj¹, i zdarza siê, ¿e potem zadaj¹ mu pytania zwi¹zane z treœci¹, a nawet chc¹ pozyskaæ takie kasety. 30

G³os Kaznodziejski 3/2004

– Dochodz¹ do nas mi³e i buduj¹ce informacje, ¿e nasza m³odzie¿ organizowane przez siebie wycieczki krajoznawcze z regu³y ³¹czy z ewangelizacj¹. Taki charakter mia³a te¿ ostatnia wycieczka m³odzie¿y Zboru w Bielsku-Bia³ej do Krakowa – zabrali z sob¹ gitary, a tak¿e spor¹ iloœæ wydawnictw misyjnych. Ewangelizacja poprzez œpiew i z pomoc¹ literatury – to jest to! – Inn¹ z form propagowania treœci biblijnych – zarówno doktryny, jak i moralnoœci i etyki biblijnej – jest Internet. Niektórzy z nas (zw³aszcza m³odsi) uczestnicz¹ w forach dyskusyjnych, tworz¹ stronice ewangelizacyjne, itp., itd. – Zgadzamy siê z tymi, którzy uwa¿aj¹, ¿e jest to jedno z najlepszych narzêdzi w misji! – Nasz przeludniony œwiat, „produkuje” bardzo samotnych ludzi, co znajduje wyraz w czasopismach dla m³odzie¿y i dla doros³ych, w których wiele osób prosi o kontakt. Chc¹ rozmawiaæ i dyskutowaæ na ró¿ne tematy, chc¹ znaleŸæ kogoœ, przed kim, nawet anonimowo, bêd¹ siê mogli otworzyæ, podzieliæ swoimi frustracjami i lêkami, poprosiæ o radê... – Wydaje siê, ¿e jest to kolejna mo¿liwoœæ siania S³owa. Choæ nie tylko. Ludzie chc¹ naszego zainteresowania, ¿yczliwoœci i przyjaŸni. I w³aœnie to przede wszystkim i najpierw powinniœmy im ofiarowaæ, a mo¿e póŸniej otworz¹ siê oni tak¿e dla Boga?... – Na koniec przykra, niestety, informacja. Cotygodniowe audycje religijne nadawane w niedziele na UKF, od lipca br. przeniesiono na fale d³ugie! Jest to posuniêcie w³adz Polskiego Radia o ogromnych konsekwencjach, gdy¿ dziœ niewiele osób ma odbiorniki z zakresem fal d³ugich. I o ile dotychczas – wed³ug badañ radiowców – ka¿dorazowo audycji tych (a wiêc tak¿e audycji naszego Koœcio³a) s³ucha³o od 700. tysiêcy do miliona osób, obecnie liczba ta drastycznie spad³a! S³uchacze s¹ zdezorientowani, zagubieni i bezradni, a my nie jesteœmy w stanie im pomóc! – Ale jesteœmy bardzo wdziêczni Bogu, ¿e przez dwadzieœcia jeden lat byliœmy s³yszani! To sprawi³a Jego ³aska i wola, a tak¿e ludzie, których On postawi³ na naszej drodze! Mamy nadziejê, ¿e w tej sprawie coœ siê zmieni, i modlimy siê o to. – A ca³a sprawa jest jeszcze jednym dowodem na to, ¿e Bóg ma Swoich s³ug, ale i szatan pos³uguje siê ludŸmi. Pomyœleæ: Audycji, programów i transmisji z nabo¿eñstw rzymskokatolickich jest ca³e mnóstwo i wci¹¿ rodz¹ siê nowe, a przeznacza siê dla nich najlepszy czas antenowy! Natomiast jedyny sta³y program radiowy, do którego audycje przygotowywa³y Koœcio³y protestanckie (choæ nie tylko, bo tak¿e Prawos³awni i np. Mariawici) – œwieckie i podobno neutralne Polskie Radio – redukuje i spycha na boczny tor! (red) G³os Kaznodziejski 3/2004

31

WYDAWNICTWO DUCH CZASÓW POLECA Z BIBLI¥ NA CODZIEÑ KALENDARZ wisz¹cy na 2005 rok z tekstami biblijnymi na ka¿dy dzieñ oraz zaznaczonymi godzinami rozpoczecia sabatu. Format 360x440, miesi¹ce na oddzielnych kartkach, cena 8,00 z³. LEKCJE BIBLIJNE Rocznik liturgiczny Kosio³a Chrzeœcijan Dnia Sobotniego. Format A5, 88 str. cena 9,00 z³ Oskar Hoenicke JAROSZE DO NIEBA? Broszura omawiajaca temat wegetarianizmu w oparciu o teksty biblijne. Publikacja prezentuje niektóre z pogl¹dów dotycz¹cych diety. Format A5, 50 str. cena 5,00 z³ Emanuel Salmaj ZBUDUJ¥ DOMY, ABY W NICH MIESZKAÆ Kolejna miniatura omawiajaca zagadnienia eschatologii w oparciu o fragmenty z ksiêgi Ezechiela Format A6, 88 str. cena 5,00 z³ BLI¯EJ NI¯ WCZORAJ Nowa P³yta CD Zespo³u muzycznego HOSANNA, cena 25 z³ BIBLIA BRZESKA Biblia Brzeska to pierwszy polski przek³ad S³owa Bo¿ego z jêzyków oryginalnych pochodz¹cy z 1563 roku. By³a owocem rozwoju reformacji na ziemiach polskich w XVI w. Wydawc¹ dzie³a jest wydawnictwo Kalwin Publishing, które ma w swoich planach wydanie wiêkszoœci przek³adów Biblii na jêzyk Polski, które powsta³y w XVI w. Format B5, 1392 str., Cena 120,00 z³.

Wszystkich zainteresowanych informujemy, ¿e ww pozycje mo¿na zamówiæ w naszym wydawnictwie pisz¹c na nasz adres lub kontaktuj¹c siê z nami telefonicznie lub przez internet. Adres Wydawnictwa: 43–300 Bielsko–Bia³a skr. poczt. 411, tel./fax (0–33) 811–73–44 www.kchds.pl, e–mail: [email protected]

32

G³os Kaznodziejski 3/2004